Cudowny lek z Wadowic

Transkrypt

Cudowny lek z Wadowic
http://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/sekcja-strategie/cudowny-lek-z-wadowic,401,1
Cudowny lek z Wadowic
10.03.2009, dostęp w dniu 04.03.2015
Obok soków, makaronów i kawy rozpuszczalnej Maspex położy
na półce w sklepie spożywczym kolejny produkt –
parafarmaceutyki
inShare
Zażywaj dwa razy dziennie po trzy kapsułki, a już po trzech tygodniach
zaczniesz odczuwać większą radość z seksu. Zapewnią Ci to pigułki pod
nazwą Vamea, nazywane potocznie viagrą dla kobiet. Wbrew pozorom
producentem specyfiku nie jest żaden z globalnych koncernów
farmaceutycznych, ale na razie mało znana spółka Polski Lek, należąca do
grupy Maspex. Ten gigant ma już w portfelu ok. 400 produktów, w tym soki
Tymbarku i makarony Lubelli, a każdą z głównych marek potrafił
wykreować na lidera rynkowego. Podobnie może być z parafarmaceutykami
Polskiego Leku i tak innowacyjnymi preparatami jak głośna już Vamea.
Alians dużego z małym może przynieść spore zyski. Wadowicki Maspex ma
pieniądze, doświadczenie w sprzedaży i wypracowane kontakty w
negocjacjach z hurtowniami i sklepami. Polski Lek zaś oferuje produkty z
perspektywicznej i szybko rozwijającej się branży. Już teraz gra toczy się o
rynek wart ćwierć miliarda złotych, na dodatek powiększający się co roku o
co najmniej 30 procent.
Od kiedy Maspex przejął kontrolę nad Polskim Lekiem na jesieni 2003 r.,
przyspieszono badania nad wprowadzeniem na rynek Vamei i Septolistka,
środka leczącego ból gardła. Po tym jak w marcu firma z Wadowic wykupiła
mniejszościowych udziałowców, przyszła pora na promocję produktów
Polskiego Leku i wykorzystanie siły dystrybucji całej grupy.
Jest z czego czerpać, gdyż dział sprzedaży Maspeksu zatrudnia 300
pracowników i współpracuje z wszystkimi sieciami handlowymi oraz
największymi hurtowniami w Polsce. Już za dwa lata grupa kosztem 112 mln
zł zbuduje w Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej gigantyczne
centrum logistyczne dla swoich produktów. Wszystkie kanały sprzedaży
mają być wykorzystane także do sprzedaży parafarmaceutyków. Co więcej,
produkty Polskiego Leku będą też eksportowane. Jako pierwsza w krajach
Europy Środkowej i Wschodniej zadebiutuje Vamea, dostępna w Polsce od
lutego tego roku.
Maspex nie ujawnia szczegółów, wiadomo tylko, że na razie
parafarmaceutyki nie staną się czwartym po sokach, makaronach i
artykułach instant filarem jego działalności. Mają być uzupełnieniem oferty
grupy i pomóc jej w budowie wizerunku producenta prozdrowotnej
żywności.
Wejście Maspeksu w nowy segment powinno być tym łatwiejsze, że
farmaceutyczna konkurencja koncentruje się w Polsce na aptekach. Jedynie
NP Pharma (marki Zdrovit i Krüger) oferuje swoje produkty w sklepach
spożywczych i hipermarketach.
- Maspex postąpił słusznie, wybierając kanał sprzedaży niezaatakowany
dotychczas przez światowych gigantów farmaceutycznych - ocenia Dorota
Puchlew, analityk BDM PKO BP.
Strategia największych graczy nie wzięła się jednak znikąd - dotychczas w
Polsce poza aptekami dobrze sprzedają się niemal wyłącznie tabletki
przeciwbólowe. Czy zatem Maspex, wychodzący z ofertą musujących
witamin, przekona do siebie klientów sklepów z żywnością? Jak twierdzą
eksperci branży spożywczej, firma wybrała dobry moment na ekspansję:
konsumenci robią się coraz wygodniejsi i w tym samym miejscu chcą
kupować nie tylko soki i bułki, ale i witaminy.
- A Maspex umie sprzedać wszystko. Potrafi dotrzeć do klientów, świetnie
negocjuje z hurtowniami i hipermarketami - chwali byłego konkurenta
Sławomir Horbaczewski, do niedawna wiceprezes produkującej soki
spółki Dr Witt.
Dodaje, że parafarmaceutyki i tzw. funkcjonalne produkty żywieniowe to
przyszłość branży spożywczej. Maspex ma zresztą już za sobą pierwsze
doświadczenia w tej dziedzinie. Dwa lata temu wprowadził serię
pobudzających napojów z guaraną - Life Active, w roku 2004
niskokaloryczne soki warzywne i owocowe Fit. A kilka miesięcy temu
zaoferował soki Tymbark i Kubuś w plastikowych butelkach, produkowane
bez konserwantów i sztucznych barwników.
Przejęcie Polskiego Leku wzbogaca ofertę grupy przede wszystkim o znaną
markę Plusssz, czyli musujące preparaty witaminowe. W 2000 r. były
liderem w tej kategorii. Ale dystrybuujący je amerykański koncern Bristol
Myer's Squibb (BMS) postanowił przyspieszyć ekspansję marki i wprowadził
nowy Plusssz Balance. Źle przeprowadzona akcja reklamowa sprawiła, że
Plusssz dostał zadyszki i jego sprzedaż gwałtownie spadła. Moment słabości
wykorzystali dwaj byli pracownicy BMS, Tomasz Hoffman i Krzysztof
Włodarczyk (od 2002 r. właściciele Polskiego Leku), którzy w 2003 r.
wykupili licencję na dystrybucję Plusssza od firmy Plusssz Vitamin Kft,
należącej do Węgra Imreszo Modi. Wydali na to wszystkie oszczędności i
zyski swojej firmy, więc nie mieli już pieniędzy na promocję. W efekcie
sprzedaż Plusssza w ciągu ostatnich dwóch lat stopniowo spadała. Teraz
węgierski specyfik ma wrócić do dawnej świetności dzięki wsparciu
Maspeksu.
- Dostaliśmy istotny zastrzyk kapitału, m.in. na badania 20 nowych
produktów, ale w ciągu kilkunastu miesięcy mamy zacząć na siebie zarabiać
- przyznaje Łukasz Artecki, dyrektor marketingu i członek zarządu Polskiego
Leku.
Spożywczy koncern, którego roczne przychody sięgają 1,5 mld zł, nie
ujawnia, ile wyłożył na Polski Lek ani kiedy oczekuje zwrotu z inwestycji.
Jednak omijając sztywne procedury właściwe dla specyfików
recepturowych, ma szanse szybko wprowadzić na rynek kolejne nowatorskie
produkty z laboratorium Polskiego Leku. Jak twierdzą analitycy, branżą
farmaceutyczną rządzą powolne armie globalnych koncernów. Polski Lek
może stać się sprawnym oddziałem komandosów, który wygra niejedną
akcję i może przechylić szalę zwycięstwa na stronę firmy z Wadowic.
Źródło: Forbes