Całość reportażu do przeczytania TUTAJ

Transkrypt

Całość reportażu do przeczytania TUTAJ
Błękitna laguna
Utkani z własnych wspomnień
Każdego pogodnego dnia znajduje się w tym samym miejscu. W cieniu drzew, siedząc na lichej ławce
zbitej z kilku desek i na moment zastyga. Ale to przecież dla niej nie jest zwykła ławka. To ławkapamiętnik. Wehikuł czasu.
Siedzi, jedną ręką trzymając swoją przeszłość. To nią zasłania wyryte w drewnie inicjały, jakby w obawie,
że ktoś jej je odbierze. Wraca wspomnieniami do tamtych chwil.
Widzi małą rumianą dziewczynkę w dziurawej bluzeczce z wiecznie obdartymi kolanami. Tuż obok niej
chłopiec, nieco wyższy, o ciemniejszej karnacji. Coś kombinują. Zrywają liście, do starych glinianych
kubeczków wlewają wodę i błoto z kałuży. Chłopiec łamie cieniutkie patyczki leżące pod lipą. Jeden
szczególnie przykuwa jego uwagę. Woła dziewczynkę, marszczy czoło i z przesadnym wysiłkiem wyrywa
na ławce dwie literki: K i R. Siadają obok siebie z wyrazistym uśmiechem od ucha do ucha. Dziewczynka
zakrywa dłonią inicjały. Nagle otwiera oczy. Jest tą samą małą dziewczynką, tyle że w ciele 18-latki.
Podczas gdy jedna jej ręka staje się skarbonką przeszłości, druga trzyma kurczowo teraźniejszość- rączkę
wózka dziecięcego…
Mija kilkadziesiąt minut, czas wrócić do rzeczywistości. Roksolana Jakobczuk (18l.), Ukrainka, wraca do
niskiego ceglanego domu we wsi Lanivtsi. Drzwi otwiera jej mama – Svetlana, pomaga przenieść wózek
przez próg.
Wysoki drewniany próg, typowy dla starego budownictwa, sprowadza nastoletnią matkę na ziemię.
Powraca do rutynowych zajęć. Dwadzieścia cztery godziny na dobę przeznacza dla swego małegowielkiego szczęścia. Jest jeszcze młoda, powinna „cieszyć się życiem”, ale teraz, trzymając na rękach
niewinne dzieciątko, przez głowę by jej nie przeszło, że lepiej
by było gdyby go nie miała.
– Wraz z narodzinami Timura spadła na mnie duża
odpowiedzialność. Niełatwo żyć tu, na Ukrainie, szczególnie
w cieniu wojny w Donbasie – mówi Roksolana.
– Lanivtsi leży daleko od wschodniej granicy, jednak tu także
wojna daje się we znaki. Większość z naszych ludzi wzywana
jest do wojska, a później odsyłana, tyle że w trumnach. My
nic nie możemy zrobić, poza pójściem na ich pogrzeb
i modlitwą – przyznaje ze smutkiem w oczach.
– Część pieniędzy z pensji odebrano na potrzeby armii,
wystarcza tylko na podstawowe rzeczy i jedzenie, musimy
oszczędzać. Ubranka dla Timura dostałam od sąsiadki, po jej
synku, który ma już 4 lata. To kobieta o wielkim sercu.
Codziennie mnie odwiedza i pomaga – chwali z uśmiechem na
twarzy.
– Część rzeczy mama znalazła na strychu. Nie możemy sobie
pozwolić na nic więcej. Żyjemy z dnia na dzień, nie mamy wyboru.
*zdjęcia pochodzą z prywatnego albumu bohatera, zgoda na wykorzystanie zdjęć dołączona do reportażu.
1
Błękitna laguna
Życie nie oszczędza Roksolany, stale martwi się o to,
czy jej synek będzie miał co jeść. Trudno żyć w ciągłej
niepewności, jednak nie jest sama. Na duchu
podtrzymuje ją przyjaciel z piaskownicy - mąż Kristian
Jakobczuk. Chłopczyk, który przez ławeczkowe inicjały
przepowiedział ich wspólną przyszłość.
– Na szczęście nie jestem sama. Mam męża Kristiana.
Pobraliśmy się szybko, niedługo po tym jak dowiedziałam
się, że jestem w ciąży. Nie było hucznego wesela, mimo to
czułam się szczęśliwa - wspomina.
– Nie było pieniędzy na wielkie przyjęcie. Byłam za to na
przyjęciu weselnym mojej kuzynki. To jednodniowe
szczęście zmieniło się w koszmar ich życia. Do dzisiaj
spłacają kredyt. Bo ludzie chcą choć na chwilę poczuć się
bogaci …, nie wiem, a może po prostu robią to na pokaz…dodaje w zamyśleniu.
W opiece nad Timurem pomaga jej także mama, o ile ma
czas, bo ciągle ciężko pracuje. Roksolana nie chce jej
dodatkowo obciążać. Matka zajmuje się małym
gospodarstwem. To tylko dwie krowy, kilka gęsi i kaczek
oraz niewielki ogródek warzywny, ale jak na jedną osobę, to i tak bardzo dużo pracy. Mąż – Sasha już jej
nie pomoże, bo wzięli go do wojska, tak jak wielu innych z Lanivtsi. Od ponad trzech miesięcy Svetlana
nie ma z nim kontaktu. Wciąż niecierpliwie czeka na jakiekolwiek wieści.
– W naszym kraju nigdy nie było sielanki, w porównaniu do Polski - stwierdza.
– Wiem, bo byłam w Polsce i zdążyłam zauważyć rażącą różnicę. W Lanivtsi cztery zbite deski i wąż
z wodą jako prysznic lub krowa zaglądająca przez okno do kuchni to nic dziwnego – śmieje się.
– Ale my już nauczyliśmy się żyć w ten sposób, a teraz ja muszę nauczyć tak żyć Timura. Chciałabym
opuścić Ukrainę – przyznaje Roksolana, po czym milknie na parę minut; po chwili dopiero dodaje.
– Ktoś mógłby mnie oskarżyć o brak patriotyzmu, ale życie tutaj to nie bajka i boję się, po prostu się boję.
Boję się, że za kilka lat ta wojna ogarnie większą część Ukrainy i działania zbrojne, będą widoczne przez
okno. Czy nie mam prawa się bać? Wyjechali tylko najbogatsi. Najbogatsi w naszej skali. Na zachodzie
to nadal biedota. Ja przecież nie wyjadę, nie mam takiej możliwości.
Dziecko sprawiło, że nastolatka szybciej dojrzała. Wcześniej nie zdawała sobie sprawy z tego jak ciężko
jest utrzymać dom, rodzinę. Timur stał się dla niej wszystkim. Potrafi odmówić sobie jedzenia, aby synek
*zdjęcia pochodzą z prywatnego albumu bohatera, zgoda na wykorzystanie zdjęć dołączona do reportażu.
2
Błękitna laguna
miał nową czapeczkę i zimą nie zachorował. Wstaje bardzo wcześnie rano. Musi wydoić krowę
i zagotować mleko dla dziecka. Robi też śniadanie dla Kristiana.
– Przynajmniej tyle mogę dla niego zrobić, wiem jak ciężko pracuje – wyrzuca sobie w duchu.
– Mimo jego “harówki” wciąż brakuje pieniędzy. Minimalne wynagrodzenie na Ukrainie jest prawie trzy
razy niższe niż w Polsce, a ceny niewiele się różnią.
Dla Timura poświęciła swoje hobby. Już nie jest mażoretką i rzadziej spotyka się z przyjaciółkami z grupy
i znajomymi z orkiestry. To dzięki wspólnej pasji ją poznałam. Spotkałyśmy się na wymianie
organizowanej przez orkiestry, do których należymy. Roksolana przez tydzień mieszkała w moim domu.
Mimo bariery językowej świetnie się rozumiałyśmy. Później to ja gościłam u niej. Wtedy mogłam na
własne oczy dostrzec rażące różnice między życiem w Polsce, a na Ukrainie. Przerażały mnie warunki, w
których mieszkańcy Lanivtsi funkcjonowali. Najbardziej wzruszające było dla mnie ich podejście do tych
wszystkich trudności, z którymi musieli się zmierzyć każdego dnia, a mimo to uśmiech nie znikał z ich
twarzy. Swoim ciepłem i gościnnością zarażali otoczenie. A Roksolana? Ona zawsze była taka
uśmiechnięta i pogodna. Uderzyła mnie w niej ta wewnętrzna siła i ten błysk w oku. Tak wiele było w niej
ciepła i pogody ducha. To nieprawdopodobne, że można być szczęśliwym, żyjąc w takim kraju.
– Żałuję, bo takie występy i wspólne
spotkania były dla mnie oderwaniem
od rzeczywistości. Ale teraz jako
priorytet postawiłam sobie synka –
stanowczo stwierdza.
– Często spotykam się z koleżanką, która ma
córeczkę Katiuszę w wieku Timura. Razem
jeździmy na spacery. Mojej najlepszej
przyjaciółki już przy mnie nie ma – mówi z wyraźnym smutkiem w oczach.
– Wyjechała za granicę, jak wiele innych osób. To kolejny skutek konfliktu w Donbasie. Został tylko
telefoniczny kontakt, ale bardzo znikomy…- dodaje po chwili.
Zwykła nastolatka stała się niezwykłą matką. Macierzyństwo odebrało jej młodość, ale podarowało
szczęście w innej postaci. Pozostały jej jedynie wspomnienia zapisane na drewnianej ławeczce. Z niej
widzi siebie bawiącą się z rówieśnikami lub tańczącą w szeregu mażoretek przed orkiestrą.
*zdjęcia pochodzą z prywatnego albumu bohatera, zgoda na wykorzystanie zdjęć dołączona do reportażu.
3
Błękitna laguna
Dzisiaj z perspektywy czasu dostrzega między tymi dwoma wymiarami znaczącą różnicę – wtedy czuła
spokój, czuła się bezpiecznie, była bardzo szczęśliwa, pogodna teraz też jest szczęśliwa, ale inaczej i nie
czuje się już taka bezpieczna. A jednak jej twarz jest pełna spokoju . Rysuje się na niej miłość i trudne do
opisania szczęście. Co daje jej tyle siły? To wspomnienia, które jak tlen umacniają ją w codziennym
trudzie, kiedy brakuje chleba, kiedy synek choruje, kiedy docierają wieści o kolejnym pogrzebie.
To ławeczka – wehikuł czasu - przenosi ją w inną rzeczywistość, tam zastyga na moment i niczym pajęcza
nić oplata jej teraźniejszość.
*zdjęcia pochodzą z prywatnego albumu bohatera, zgoda na wykorzystanie zdjęć dołączona do reportażu.
4