gazetka final - Uniwersytet Gdański

Transkrypt

gazetka final - Uniwersytet Gdański
GAZETA KOŁA NAUKOWEGO
„HAZET”
20 marca 2008
2008, Nr 1/6
HAZET TRIBUNE
Negocjacje a
emocje
Dnia 10 marca br. na naszym
Wydziale Koło Naukowe „HaZet”
zorganizowało warsztaty z negocjacji, które poprowadzili dla nas
znani trenerzy negocjacyjni: Wojtek Grad i Igor Zakrzewski z Triady Negocjacyjnej. Obaj Panowie
cieszą się bardzo dużą popularnością a ich nowatorskie spojrzenie
na relacje w negocjacjach skusiło
nas do „przetestowania” ich na
własnej skórze. I musimy przyznać, że było warto. Sposób prowadzenia warsztatów w dość
znaczny sposób odbiegał od typowych zajęć akademickich a 6
godzin treningu minęło nam na
świetnej zabawie intelektualnej,
poznawaniu siebie i kinestetyki
drugiej osoby oraz umiejętności
mówienia „nie” przy zachowaniu
pozytywnych i trwałych relacji z
partnerem. Obaj Panowie swoją
charyzmatyczną osobowością
zarażali uczestników, wciągali
wszystkich w procesy myślowe,
wyzwalali pozytywne emocje
oraz wprowadzili w naszą nieświadomość kilka strategii i umiejętności, które przedstawili w
dotychczas nie znanym nam świetle. Nowo zdobyte kompetencje
każdy z nas miał możliwość
sprawdzić w praktyce podczas
ćwiczeń w parach pod okiem
trenerów. Uczestnicy chłonęli jak
gąbka nowe techniki negocjacyjne
a humorystyczne przykłady z
życia zostaną na długo w naszej
pamięci. Na koniec pozwolę sobie
zacytować słowa Michała Sikorskiego, jednego z uczestników
wielu treningów prowadzonych
przez Wojtka i Igora: „Słuchając
zapętlanych historyjek, zdawałoby się, że prawdziwe szkolenie
zaczyna się dopiero po wypowiedzeniu przez trenerów ostatniego
słowa. To tak jakby te kilka
(naście) godzin spędzone w sali,
były tylko wesołym przygotowaniem, do praktykowania tego
wszystkiego czego się nauczyłeś”.
Nie wierzysz? Przekonaj się sam:
www.negocjacje.info.pl
Katarzyna Ruc
Wykładowca też student
Wywiad z Panem prof.. zw. dr hab. Antonim Makaciem
M. W. – Jaką uczelnię ukończył Pan profesor?
Prof. A. M. – Ukończyłem Wyższą Szkołę Ekonomiczną
w Sopocie. WSE było niewielką, ale bardzo dobrą uczelnią posiadającą wszystkie tzw. uprawnienia akademickie.
W moich czasach nie wyglądało to tak jak teraz. Obecnie
istniejący Instytut Handlu Zagranicznego powstał równocześnie z Uniwersytetem Gdańskim w 1970 roku. Wcześniej tzn. za moich, studenckich czasów i w pierwszych
latach mojej pracy na uczelni Instytut Handlu Zagranicznego nie istniał. Pewnym odpowiednikiem Instytutu HZ
była Katedra Handlu Zagranicznego obsługująca dydaktycznie cały Wydział Morski.
M. W. – Jak doszło do powstania uniwersytetu?
Prof. A. M. - W 1970 roku doszło do połączenia Wyższej
Szkoły Ekonomicznej w Sopocie i Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku. W ten sposób powstał Uniwersytet
Gdański. Wyższa Szkoła Pedagogiczna znajdowała się na
ulicy Sobieskiego w Gdańsku (obecnie Wydział Chemiczny Uniwersytetu Gdańskiego – przypis autorów).
Natomiast WSE mieściła się w budynku Wydziału Zarządzania, na ulicy Armii Krajowej. Obecnego budynku
Wydziału Ekonomicznego oczywiście nie było. Siedziba
naszego Wydziału istnieje od 1971 roku, ale zaczęto ją
budować jeszcze w czasach WSE.
M. W. - Dlaczego Pan Profesor wybrał studia na
WSE?
Prof. A. M. – W Sopocie mieszkam od 1955 roku. Poza
tym od zawsze pasjonowało mnie morze i wszystko co jest
z nim związane. Tylko WSE oferowało kierunki, które mi
odpowiadały i były związane z morzem, tj. Ekonomikę
Transportu Morskiego i Ekonomikę Przemysłu Rybnego
lub Stoczniowego.
K. S. W. -Jaką specjalność Pan ukończył?
Prof. A. M. - Ukończyłem taką specjalizację, której wówczas praktycznie nie było. Specjalizacja polegała m. in. na
tym, że było się na seminarium magisterskim, a to określało specjalizację w ramach kierunku studiów. Teoretycznie specjalizowałem się w finansach, ponieważ byłem
w katedrze finansów na seminarium magisterskim. Natomiast już wtedy miałem pewne zainteresowania, które
parę lat później przekształciły się w moją obecną specjalność. Natomiast po skończeniu studiów, moim pierwszym
miejscem pracy na uczelni była Katedra Organizacji i
Techniki Transportu Morskiego, której kierownikiem był
ówczesny Minister Żeglugi, Pan profesor Stanisław Darski.
M. W. – Jakich języków uczył się Pan Profesor?
Prof. A. M. - W szkole średniej uczyłem się łaciny i rosyjskiego. Na studiach w dalszym ciągu rosyjskiego, ale
równolegle i obowiązkowo języka angielskiego, którego w
szkole średniej nie miałem. Na studiach uczyłem się także
hiszpańskiego i szwedzkiego. Gdybym powiedział w tej
chwili, że znam bardzo dobrze język szwedzki albo język
hiszpański, to bym skłamał, bo już nie znam. Bardzo długo
nie miałem okazji posługiwać się tymi językami i potocznie to określając „uciekły” mi te języki. Ale w pamięci
pozostał język angielski i rosyjski. Muszę powiedzieć, że
mam czasami zupełnie zabawne sytuacje, kiedy mówiąc
coś po angielsku,
w pewnym momencie brakuje mi
jakiegoś stosownego słowa i mi się
w to miejsce natychmiast nasuwa
słowo rosyjskie.
M. W. – Jak liczne były grupy
ćwiczeniowe?
Prof. A. M. –
Grupy składały się
z około 20 osób.
Nie było to takie
masowe jak w tej
chwili. WSE była niewielką uczelnią, wyobraźcie
sobie Państwo, że np. na moim roku było około 60
osób. W całej uczelni na wszystkich latach było nas
między 500 a 600 osób. W tej chwili tylko na naszym
wydziale jest około 3500 do 4000 tysięcy ludzi, a na
uniwersytecie studiuje podobno 35000 studentów.
M. W. – Czy duże było obciążenie zajęciami?
Prof. A. M. - Powiem szczerze, że nie pamiętam jak
dużo miałem zajęć. W każdym bądź razie mieliśmy
sporo wolnego czasu. Nie pamiętam, żebyśmy byli
specjalnie przygnębieni, obciążeni itd. Były takie
przedmioty, które nam się mało sympatycznie zapisały w pamięci, takie, które i wy doskonale znacie i
które Wam się też niesympatycznie kojarzą. Można
do nich zaliczyć statystykę, matematykę, zastosowanie matematyki w ekonomii (bo wtedy nie było ekonometrii).
K. S. W. – Czy była możliwość studiowania i pracowania w tym samym czasie?
Prof. A. M. – Byli tacy ludzie, którzy studiowali i
pracowali jednocześnie. Oczywiście na studiach
zaocznych i wieczorowych to było normalne. Mnie
bardzo często, jako młodego asystenta prowadzącego
zajęcia, onieśmielało to, że moi studenci są dużo
starsi ode mnie (ze studiów zaocznych czy też wieczorowych). W tej chwili praktycznie większość osób
na studiach zaocznych to są wasi rówieśnicy, którzy z
jakichś powodów wybrali taką a nie inną formę studiów. W moich czasach studenci zaoczni i wieczorowi to byli przeważnie starsi ludzie. Wyraźnie było
widać, że studia przychodzą im z dużym wysiłkiem.
Jak się pracowało od godzin porannych do godziny
czwartej, a potem leciało się na uczelnię wyższą, to
człowiek był zmęczony. Co niektórzy przysypiali
nawet na tych zajęciach, a potem głupio im było i
tłumaczyli się, że o piątej czy szóstej rano wyjeżdżają
z domu i wracają o godzinie jedenastej wieczorem.
M. W. - Czy Pan Profesor musiał iść do wojska?
Prof. A. M. - Tak
M. W. - Na jak długo?
Prof. A. M. - W czasie studiów, do 4 roku włącznie
mieliśmy studium wojskowe. To był 1 dzień w tygodniu. Po czwartym roku, w czasie wakacji odbywał
się sześciotygodniowy tzw. obóz wojskowy. W moim przypadku miało to miejsce w Braniewie.
HaZet Tribune
Str. 2
Ankieta
Przeprowadziliśmy
ankietę na temat postrzegania
zmiany nazwy specjalności
Handel Zagraniczny na Handel
Międzynarodowy przez
studentów II roku Wydziału
Ekonomicznego. Została
zbadana reprezentatywna
grupa 60 osób.
• 45% ankietowanych uznało,
że zmiana nazwy
specjalności Handel
Zagraniczny (która już
istnieje od wielu lat) na
Handel Międzynarodowy
korzystnie wpływa na jej
reputację i
rozpoznawalność. Jednak
35% osób stwierdziło, że
nie, 15% nie miało zdania,
jedynie nieliczna grupa 5%
odpowiedziała, że jest im to
obojętne.
• Połowa studentów twierdzi,
że nie należało zmieniać
nazwy specjalności. 25%
pozytywnie wyraziło się o
tej decyzji , 15% nie ma
zdania na ten temat, 10%
jest to obojętne.
• Zmiana nazwy nie wpłynie
na wybór specjalności
większości ankietowanych.
Tego zdania jest aż 80 %.
Jedynie 5% ankietowanych
zmieniło zdanie o wyborze
specjalności, 15% nie
zastanawiało się nad tym.
• Mówiąc o specjalnościach
większość z nas posługuje
się ich skrótami.
Zapytaliśmy, czy skrót HM
kojarzy się z Handlem
Morskim. 65%
odpowiedziało że tak, 30%
nie zastanawiało się nad
tym, na nie było jedynie 5%.
• Na koniec zadaliśmy
pytanie o inne propozycje
nazwy na omawianą przez
nas specjalność. Padły takie
oto pomysły: Handel
Światowy i Wymiana
Międzynarodowa.
Reasumując zmiana nazwy
Handlu Zagranicznego na
Handel Międzynarodowy nie
jest postrzegana przez
wszystkich badanych
pozytywnie. Prawdopodobnie
wynika to z faktu
wieloletniego funkcjonowania
tej pierwszej nazwy.
Maria Zglejc
Agnieszka Witkowska
2008, Nr 1/6
Wykładowca też student cd.
Tam stacjonowała jednostka pancerna. Na koniec obozu wojskowego zdawało się egzamin i otrzymywało stopień. Jak
zdało się kiepsko był to stopień kaprala podchorążego, jak
lepiej - plutonowego, jak bardzo dobrze - sierżanta. Po zakończeniu studiów, w odpowiednim momencie brano absolwentów na kilka miesięcy do Szkoły Oficerów Rezerwy (SOR).
Pobyt w SORach trwał przeważnie około pół roku.
M. W. - Czy może nam Pan Profesor powiedzieć, jaka była
proporcja kobiet do mężczyzn na wydziale?
Prof. A. M. - Myślę, że proporcja była lepsza niż teraz. Studia
nie były aż tak bardzo sfeminizowane jak jest w tej chwili.
Tak a propos wspomnianego przedtem wojska, jeśli chłopcy
uczestniczyli w zajęciach związanych ze studium wojskowym,
to dziewczyny miały wolne w tym czasie.
K. S. W. - Jak Pan wspomina swoje życie studenckie?
Prof. A. M. - Życie studenckie wspominam bardzo sympatycznie. Zawsze wydawało mi się, że w szkole średniej było fajnie,
ale nie wiedziałem co mówię. Na studiach to dopiero było
fajnie! Całkowity brak typowo szkolnych rygorów. Oczywiście trzeba było chodzić na zajęcia, ale niekoniecznie na ósmą
rano. Poza tym pod bardzo wieloma względami życie studenta
było bardzo podobne jak w chwili obecnej. Oczywiście nie
było rzeczą powszechnie spotykaną taka mnogość wszelkiego
rodzaju klubów studenckich. Jeśli gdzieś się chodziło to były
to kawiarnie, restauracje. Ogromną popularnością cieszył się
Złoty Ul na Monte Cassino oraz Bar Karo w Grand Hotelu.
Dość często zaglądałem tam wraz z przyjaciółmi wieczorową
porą. Później w hotelu pojawiło się jeszcze jakieś kasyno, ale
wtedy byłem już dawno po studiach i przestałem chodzić do
Grand Hotelu. Poza tym rozrywką kulturalną były również
wypady do kina do Gdańska lub Gdyni. Poza przyjemnościami dość powszechne było dorywcze pracowanie. Żeby dorobić
parę groszy, pracowałem dość często w Porcie Gdyńskim przy
rozładunku statków. To była ciężka robota. Czasami bardzo
niesympatyczna. Np. rozładunek statku, który przypłynął z
Argentyny
z
pełnymi
ładowniami skór
bydlęcych.
Poza pracą w
porcie dorabiałem
również
przy rozładunku wagonów.
To też nie była
lekka praca.
K. S. W. – Czy
Pan Profesor
ma
jakieś
hobby?
Prof. A. M. Generalnie
interesuję się
historią. To jest
mój
konik,
hobby. Sporo wiem i sporo czytam. Zgromadziłem
ogromną ilość różnych publikacji, książek itd., po które
sięgam w każdej wolnej chwili. Do hobby mogę zaliczyć również numizmatykę. W mojej rodzinie zbiera się
monety, ale nie do tego stopnia, żebym stał w kolejce po
to, aby kupić sokoła wędrownego za 90 zł i natychmiast
go sprzedać za 400 zł. Poza tym, wprawdzie samochód
służy mi tylko jako narzędzie pracy ale interesuję się
motoryzacją oraz wyprawami samochodowymi. W tej
chwili już nie robię wyjazdów zagranicznych ale sporo
jeżdżę po kraju, regularnie w okresie wakacji. To jest
też moje swoiste hobby.
Dziękujemy
Sylwia Katarzyna Wszeborowska
Michał Wojciechowski
Orgiami — sztuka składania papieru
Bieżący rok akademicki dla naszego koła naukowego stoi pod znakiem Azji i wszystkiego co z nią związane. W
kwietniu organizujemy na Wydziale Ekonomicznym Dzień
Azjatycki, na który serdecznie zapraszamy, a w ramach Bałtyckiego Festiwalu Naukowego mamy zamiar nauczyć dzieci
z domu dziecka paru figurek origami. Prawdopodobnie każdy
z Was miał kiedyś okazję złożyć z kartki papieru samolot,
statek bądź inną popularną w podstawówce figurkę. Niewielu
jednak próbowało sięgać po te bardziej oryginalne i skomplikowane figury, a już naprawdę nieliczni interesowali się genezą tej sztuki. W tym miejscu właśnie chciałbym Wam przybliżyć skąd to wszystko się wzięło.
Sztuka origami zrodziła się w VI w. n. e. w Chinach,
jednak to Japonia jest uznawana za kolebkę tej sztuki. W Japonii origami pojawiło się już w VII w. za sprawą mnichów,
którzy nauczyli Japończyków produkować papier i zaszczepili
w nich zamiłowanie do jego składania. Początkowo sztuka ta
była związana z kultem i grzebaniem zmarłych. Chińczycy
zwyczajowo obdarowywali zmarłych przedmiotami związanymi z ich ziemskim życiem – najczęściej ceramicznymi. Niestety prowokowało to do bezczeszczenia miejsc spoczynku
przodków. Ceramikę szybko zastąpiono papierowymi składankami. Do dziś można nawet w Chinach nabyć charakterystyczny "pogrzebowy" papier do składania lub gotowe figurki.
Tradycję składania papieru przekazywano z pokolenia na pokolenie drogą ustną. Stąd też origami głęboko zakorzeniło się
w tradycji i kulturze tych narodów. Zdecydowana większość
Chińczyków i Japończyków zna na pamięć przynajmniej kilka
figur.
Do Europy origami trafiło przez Hiszpanię i bardzo
szybko rozprzestrzeniło się na cały kontynent. Do jednego z
wczesnych eksperymentatorów europejskiego origami zalicza
się samego Leonardo da Vinci. Ogromną rolę odegrała Europa
w XIX i XX
w., kiedy w
sztuce składania papieru
dostrzeżono
środek wspomagający
wszechstronny
rozwój
dziecka.
Origami na
dobre podbiło
jednak
świat dopiero
w latach 50tych
XX
wieku dzięki
pracy Akira
Yoshizawa.
Człowiek ten
jako pierwszy zaczął tworzyć własne, oryginalne kompozycje. XX wiek przyniósł również stabilizację w sprawie reguł origami. Wcześniej nikt nie próbował formułować jakichkolwiek reguł. Trudno też się temu dziwić
skoro przez wieki bazowano na tradycyjnych figurach,
których sposób wykonania był od stuleci jasno określony. W XX w. reguły uległy zaostrzeniu. Stało się to za
sprawą entuzjastów z Europy i USA. Ustalono, że
punktem wyjścia będzie kwadratowa kartka papieru.
Niedozwolone przy tym jest korzystanie z kleju, nożyczek ani malowanie gotowych figur.
HaZet Tribune
2008, Nr 1/6
Zmierzch imperium
Na pierwszym roku
studió w
miałem
przyjemność uczęszczania na wykłady z
Geografii gospodarczej prowadzonej
przez doktora Wendta. Przed egzaminem
postanowiłem przejrzeć rocznik statystyczny. Po zbadaniu
paru stron okazało
się, że w każdej niemal kategorii produkcji liderem są
Chiny – potem długo,
długo nikt. Wszyscy
mówią o potencjale drzemiącym w tym kraju i jego mieszkańcach. Przyciąga on ogromne ilości kapitału i jest niekwestionowanym liderem eksportu, a olimpiada w Pekinie
potwierdzi tylko potęgę Chin. Warto jednak uświadomić
sobie, że stan ten nie musi trwać wiecznie, eksperci już
teraz doszukują się przyczyn przyszłego załamania gospodarki chińskiej. Już w tej chwili kraj ten boryka się z trzema ogromnymi problemami: ekologią, demografią oraz
zmianami w systemie społecznym, gospodarczym i ustrojowym.
Ekologia: od niedawna Chiny spalają więcej
węgla kamiennego niż USA, Rosja i Indie razem wzięte.
Sprowadza to na ten kraj kwaśne deszcze, które powoli
zmieniają północne Chiny w wielką pustynię. W związku z
tym mieszkańcy Pekinu mają okazję obserwować zjawisko
do tej pory niespotykane w tym rejonie – burze piaskowe.
W połączeniu ze smogiem, wytwarzanym przez coraz
większą liczbę samochodów, powodują kilkugodzinne
zaćmienia słońca i przy okazji choroby skórne. Z kolei na
południu kraju w wyniku intensywnej wycinki drzew na-
Orgiami… cd.
Historia pokazała - paradoksalnie - że zaostrzenie reguł
spowodowało jedynie gwałtowny rozwój sztuki origami.
Stała się wówczas wyzwaniem dla ludzkiej wyobraźni,
motywując do tworzenia jeszcze ciekawszych, bardziej
rozbudowanych i precyzyjniejszych modeli.
Na całym świecie powstają najprzeróżniejsze i najbardziej
wymyślne wzory. Trudno bowiem dokładnie ustalić granice możliwości jakie niesie z sobą jedna kartka papieru
(za jedno z ciekawszych dzieł uznaje się scenę walki torreadora z bykiem wykonaną z jednego kwadratowego arkusza).
Składanie papieru ma także swój aspekt ekonomiczny. Przecież… papier do origami – 15zł, podręcznik –
30zł, satysfakcja z samodzielnego złożenia róży Kawasaki
– bezcenne :)
Sławomir Lipkowski
Str. 3
stąpiła intensywna erozja gleb. Efektem tego są coraz
częstsze powodzie o bardzo tragicznych skutkach. Władze Chin postanowiły powstrzymać ten proces zakazując
wycinki drzew. Doprowadziło to jednak do zanikania
wielu lasów na Fidżi i w Tajlandii. Rzeki Chin stanowią
nie tylko zagrożenie powodziowe. W 80% rzek na południu woda jest tak zanieczyszczona, że nie ma w nich
żadnego życia, mimo to ponad polowa Chińczyków czerpie wodę z tych rzek. Ze względu na zagrożenie niepokojami społecznymi nie informuje się jednak o tym w oficjalnych statystykach.
Demografia: problem ten nie ogranicza się do
ogromnej
liczby mieszkańców tego
kraju. Polityka „jednego
dziecka”
doprowadziła
już teraz do
nierównowagi płciowej.
Przewiduje
się, że w
2020 r. na
100
kobiet
przypadać
będzie
117
mężczyzn. Dziś tylko 8% chińczyków jest w wieku emerytalnym, ale do 2050 roku stanowić będą oni około 24%
społeczeństwa. Duża ilość kawalerów i odgórnie ograniczona ilość urodzin w ostatnich latach doprowadzi prawdopodobnie do załamania systemu emerytalnego w ciągu
najbliższego półwiecza, a rozwiązanie tego problemu
będzie znacznie trudniejsze niż w „starych” krajach europejskich.
Ustrój: od końca lat 70 w Chinach następują powolne
zmiany ustrojowe. Partia postanowiła wprowadzić
„elementy kapitalizmu” do gospodarki centralnie sterowanej. Mimo przewidywań wielu obserwatorów - Partii
udało się skutecznie rozdysponować owoce sukcesu gospodarczego. W Chinach narasta świadomość tego, czego
ludzie mogą oczekiwać od władz, wiąże się to z coraz
szybszym włączaniem się Chin w gospodarkę światową i
związany z tym napływ pracowników z krajów o bardziej
rozwiniętych systemach społecznych. Spodziewane są
rosnące wymagania odnośnie darmowej opieki zdrowotnej, tańszych ubezpieczeń społecznych oraz wyższego
poziomu szkolnictwa. Chcąc spełnić narastające oczekiwania władze będą próbowały podnieść podatki, co najprawdopodobniej doprowadzi do niepokojów społecznych na ogromną skalę.
Spostrzeżenia te są słuszne, jednak nie wprowadzają niczego nowego. Od samego początku wzmożonego rozwoju Chin słychać było glosy mówiące o rychłym
końcu tego stanu. Im większy sukces osiąga dany kraj,
tym baczniej jest obserwowany i tym więcej komentarzy
można na jego temat napotkać. Teoria cyklu koniunkturalnego jest prosta. Po okresie wzrostu nastąpi okres spowolnienia, stagnacji bądź spadku. Problemy, które teraz
dotykają Chiny są w pewnym stopniu problemami globalnymi, które w zależności od regionu objawiają się pod
różnymi postaciami. Póki jednak nie spełnią się przewidywania „ekspertów”, studenci przygotowujący się do
egzaminu z Geografii gospodarczej, wciąż będą mieli
podobne wnioski – pierwsze Chiny, potem długo, długo
nikt…
Sławomir Lipkowski
HaZet News
Uniwersytet Gdański jest w
elitarnej grupie kilku uczelni w
Polsce, które uz ys kał y
indywidualną zgodę ministra
nauki i szkolnictwa wyższego
na prowadzenie na Wydziale
Ekonomicznym unikatowego
k i e r u n k u
MIĘDZYNARODOWE
S T O S U N K I
GOSPODARCZE (MSG). W
roku akademickim 2008/2009
będzie można zatem podjąć
studia, zarówno stacjonarne,
jak i niestacjonarne
(licencjackie i magisterskie) na
tym nowym kierunku, który
oferuje
następujące
specjalności: handel
zagraniczn y, finanse
międzynarodowe i bankowość,
integracja i biznes europejski,
marketing międzynarodowy,
międzynarodowy transport i
h a n d e l
m o r s k i ,
przedsiębiorstwo na rynku
globalnym.
NOWOŚĆ! Od października
2008
na
Wydziale
Ekonomicznym studia też w
j ęz yku an gi els ki m. Na
kierunku MSG oferujemy
nową specjalność International
Business zajęcia w całości
p r o w a d z o n e w j ę z yk u
angielskim (Bachelor i Master
Degree).
Święta, święta
Zdrowych, pogodnych
Świąt Wielkanocnych,
pełnych wiary, nadziei i
miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie
rodziny i wśród przyjaciół
oraz wesołego Alleluja
życzy redakcja
HaZet Tribune
HaZet Tribune
2008, Nr 1/6
Str. 4
Miejsce Polski w międzynarodowym rankingu
konkurencyjności gospodarek
Jednym z najważniejszych zadań polityki gospodarczej państwa
jest podnoszenie poziomu konkurencyjności gospodarki. W większości
krajów poziom konkurencyjności jest pobudzany do rozwoju, a rządy
państw starają się zwiększać ekspansję gospodarki narodowej.
OECD definiuje konkurencyjność jako „zdolność firm, przemysłów, regionów, krajów lub ponadnarodowych ugrupowań do sprostania
międzynarodowej konkurencyjności oraz do trwałego zapewnienia wysokiej stopy zwrotu od zastosowanych czynników produkcji i wysokiego
poziomu zatrudnienia”. W długim okresie wzrost konkurencyjności
wpływa na poprawę globalnej produktywności, co przyczynia się do
długofalowego polepszenia się standardu życia oraz tworzenia nowych
miejsc pracy.
Z przeprowadzony i dotyczących gospodarki polskiej analiz
wynika, że różnice między Polską a krajami przodującymi w rankingach
konkurencyjności są nawet kilkudziesięciokrotne. I nie chodzi tu tylko o
różnice ilościowe, ale również bardzo istotne różnice jakościowe. W
świetle międzynarodowych rankingów i porównań, ocena kondycji polskiej gospodarki nie jest przedstawiana zbyt korzystnie. Na niską pozycję
Polski wpływa głównie niska efektywność wydatków publicznych oraz
słaba ocena warunków dla prowadzenia działalności biznesowej. Należy
jednak zwrócić uwagę, że oceny te odnoszą się właściwie do sytuacji
sprzed 1-2 lat, a czasem nawet i do danych sprzed wielu lat.
Pozycja Polski na tle wybranych krajów według raportu World
Competitiveness, podobnie jak w poprzednich latach, nie jest wysoka.
Zajmując 52 miejsce, wyprzedziła jedynie Chorwację, Indonezję i Wenezuelę.
Od ponad 20 lat konkurencyjność gospodarek mierzy Światowe
Forum Ekonomiczne. Obecnie stosuje indeks opracowany przez Jeffrey’a
Sachs’a i John’a McArthur’a – Growth Competitiveness Index (GCI).
Miernik ten oparty jest na trzech wartościach: jakości otoczenia makroekonomicznego, poziomie rozwoju technologicznego oraz stanie instytucji publicznych. W 2006 roku, na 125 państw ujętych w rankingu, Polska
uplasowała się na 48 pozycji
Autorzy Indeksu Wolności Gospodarczej (zwanej też Indeksem
Wolności Ekonomicznej), tworzonego przez Heritage Foundation i Wall Street
Journal, oceniają m.in. politykę handlową, budżetową, swobodę prowadzenia
działalności gospodarczej, obciążenia podatkowe, stopień korupcji czy politykę rynku pracy. W 2007 roku, na 161 krajów, Polska uplasowała się na dość
odległej, 87 pozycji, zajmując 35 miejsce spośród 41 klasyfikowanych krajów
europejskich.
Jako główne słabe punkty polskiej gospodarki wskazano m.in. nieefektywne sądownictwo gospodarcze, nadmierny wpływ rządu na system
bankowo-ubezpieczeniowy, wysoki stopień korupcji oraz nieelastyczne prawo
pracy. Wskazano również pozytywne strony polskiej gospodarki jak na przykład relatywnie niski poziom podatku CIT, korzystnie oceniono także politykę
monetarną i handlową.
Reasumując, Polska w świetle międzynarodowych rankingów konkurencyjności oceniana jest nisko. Wszystkie raporty i rankingi wskazują słabe
punkty polskiej gospodarki, jakimi są:
•
bariery rozwoju przedsiębiorczości;
•
niesprawność rynku pracy – wysokie bezrobocie;
•
relatywnie niski stopień innowacyjności gospodarki;
•
niedostateczny rozwój i dostęp do infrastruktury technicznej, niskie
nakłady na działalność badawczo-rozwojową;
•
spadek napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych;
•
niska sprawność otoczenia instytucjonalnego – niesprawna administracja
i sądownictwo
•
niedostateczny rozwój rynku kapitałowego;
•
niska aktywność polskich przedsiębiorstw na rynkach międzynarodowych;
•
istniejący deficyt budżetowy;
•
szerząca się szara strefa, korupcja;
•
relatywnie niski poziom oszczędności gospodarstw domowych
Emilia Walkowiak
Preferencje wyboru WDW przez studentów Wydziału
Ekonomicznego UG
Badanie przeprowadzone zostało w 4 grupach WDW (109 osób) wśród
studentów 2-5 roku. Kwestionariusz składał się z 11 pytań. Poniżej
przedstawione zostały odpowiedzi na pytania mające największe znaczenie dla wyniku badania:
Czy dzień/godzina zajęć ma duży wpływ na wybór WDW?
19% studentów 2 roku stwierdziło że dzień/godzina wykładu nie ma dla
nich znaczenia przy wyborze WDW – w starszych rocznikach podobną
odpowiedź wskazywało od 2 do 4% studentów
Czy zdarzyło ci się nie wybrać jakiegoś WDW ponieważ byłyby to
jedyne zajęcia tego dnia?
Odpowiedzi twierdzącej („tak, zdarzyło mi się”) udzieliło 60 osób:
2 rok – 14% roku , 3 rok – 76% roku, 4 rok – 44% roku, 5 rok – 66%
roku. Spośród osób, które odpowiedziaGAZETA KOŁA
N A U K O W E G O „ H A Z E T ” ły twierdząco prawie połowa pracuje na
stałe lub dorywczo. Tyle samo dojeżdża
Redakcja wydania:
na
uczelnię
dłużej niż 30 min.
Karolina Forma
Czy zdarzyło ci się nie wybrać jakiegoś
Sławomir Lipkowski
WDW ponieważ byłyby to jedyne zajęcia
Katarzyna Ruc
tego dnia?
Emilia Walkowiak
Odpowiedzi twierdzącej („tak, zdarzyło mi
Agnieszka Witkowska
się”) udzieliło 60 osób, w tym:
Michał Wojciechowski
2 rok – 14% roku , 3 rok – 76% roku, 4 rok –
Sylwia Katarzyna
44% roku, 5 rok – 66% roku Spośród osób,
Wszeborowska
które odpowiedziały twierdząco prawie połoMaria Zglejc
wa pracuje na stałe lub dorywczo. Tyle samo
dojeżdża na uczelnię dłużej niż 30 min.
Czy satysfakcjonowałaby cię ocena niższa
niż 4+?
średnia poniżej 4,0: 2/3 os. odp. „tak”; 1/3 os.
odp. „nie”
E-mail: [email protected]
średnia powyżej 4,0: 1/3 os. odp. „tak”; 2/3 os. odp. „nie”
Wszyscy studenci FMiB odpowiedzieli „nie”; większość studentów IE, BE i
TiL odpowiedziało „tak”. Jako główny powód podawano średnią ocen, inne
powody to chęć zdobycia stypendium, ambicje.
Co decyduje o wyborze WDW?
Respondenci mieli wybrać 3 najważniejsze czynniki, którymi kierują się przy
doborze WDW i uszeregować je w kolejności. (każdej odpowiedzi przyporządkowane zostały 1, 2 lub 3 pkt. w zależności od zajmowanego miejsca.
Wyniki: dzień/godzina wykłady – 192, forma zaliczenia – 164, zainteresowania – 108. Na 2 roku – zainteresowania najważniejsze; im wyższy rok studiów
tym zainteresowania odgrywały mniejszą rolę.
Forma zaliczenia:
Respondenci mieli wybrać 3 najlepsze ich zdaniem formy zaliczenia i uszeregować je w kolejności. (każdej odpowiedzi przyporządkowane zostały 1, 2 lub
3 pkt. w zależności od zajmowanego miejsca). Wyniki:
esej/praca pisemna w domu – 191, test jednokrotnego wyboru – 148, inne –
obecność* - 114 Pomimo, iż zaliczenie na obecność nie znalazło się wśród
sugerowanych odpowiedzi bardzo duża liczba osób wpisała tą odpowiedź w
wolne pole
Wnioski końcowe:
Studenci pierwszych lat podchodzą do studiów w sposób idealistyczny, kierując się chęcią rozwoju swoich umiejętności oraz pogłębianiem wiedzy, dlatego też chętniej uczęszczaliby na warsztaty zgodne z ich zainteresowaniami,
nie mają nic przeciwko zajęciom przez cały tydzień. Na formę zaliczenia wybierają testy, nawet jeśli uzyskają z nich niższe oceny.
Studenci ostatnich lat studiów stawiają na praktyczność i wygodę, zależy im
na spędzaniu jak najmniejszej ilości czasu na wydziale oraz na jak najprostszych formach zaliczenia (obecność, esej). Dzień i godzina zajęć są dla nich
bardzo ważne, w przeciwieństwie do oceny na zaliczenie.
Emilia Walkowiak