gazetka final - Uniwersytet Gdański
Transkrypt
gazetka final - Uniwersytet Gdański
GAZETA KOŁA NAUKOWEGO „HAZET” 20 marca 2008 2008, Nr 1/6 HAZET TRIBUNE Negocjacje a emocje Dnia 10 marca br. na naszym Wydziale Koło Naukowe „HaZet” zorganizowało warsztaty z negocjacji, które poprowadzili dla nas znani trenerzy negocjacyjni: Wojtek Grad i Igor Zakrzewski z Triady Negocjacyjnej. Obaj Panowie cieszą się bardzo dużą popularnością a ich nowatorskie spojrzenie na relacje w negocjacjach skusiło nas do „przetestowania” ich na własnej skórze. I musimy przyznać, że było warto. Sposób prowadzenia warsztatów w dość znaczny sposób odbiegał od typowych zajęć akademickich a 6 godzin treningu minęło nam na świetnej zabawie intelektualnej, poznawaniu siebie i kinestetyki drugiej osoby oraz umiejętności mówienia „nie” przy zachowaniu pozytywnych i trwałych relacji z partnerem. Obaj Panowie swoją charyzmatyczną osobowością zarażali uczestników, wciągali wszystkich w procesy myślowe, wyzwalali pozytywne emocje oraz wprowadzili w naszą nieświadomość kilka strategii i umiejętności, które przedstawili w dotychczas nie znanym nam świetle. Nowo zdobyte kompetencje każdy z nas miał możliwość sprawdzić w praktyce podczas ćwiczeń w parach pod okiem trenerów. Uczestnicy chłonęli jak gąbka nowe techniki negocjacyjne a humorystyczne przykłady z życia zostaną na długo w naszej pamięci. Na koniec pozwolę sobie zacytować słowa Michała Sikorskiego, jednego z uczestników wielu treningów prowadzonych przez Wojtka i Igora: „Słuchając zapętlanych historyjek, zdawałoby się, że prawdziwe szkolenie zaczyna się dopiero po wypowiedzeniu przez trenerów ostatniego słowa. To tak jakby te kilka (naście) godzin spędzone w sali, były tylko wesołym przygotowaniem, do praktykowania tego wszystkiego czego się nauczyłeś”. Nie wierzysz? Przekonaj się sam: www.negocjacje.info.pl Katarzyna Ruc Wykładowca też student Wywiad z Panem prof.. zw. dr hab. Antonim Makaciem M. W. – Jaką uczelnię ukończył Pan profesor? Prof. A. M. – Ukończyłem Wyższą Szkołę Ekonomiczną w Sopocie. WSE było niewielką, ale bardzo dobrą uczelnią posiadającą wszystkie tzw. uprawnienia akademickie. W moich czasach nie wyglądało to tak jak teraz. Obecnie istniejący Instytut Handlu Zagranicznego powstał równocześnie z Uniwersytetem Gdańskim w 1970 roku. Wcześniej tzn. za moich, studenckich czasów i w pierwszych latach mojej pracy na uczelni Instytut Handlu Zagranicznego nie istniał. Pewnym odpowiednikiem Instytutu HZ była Katedra Handlu Zagranicznego obsługująca dydaktycznie cały Wydział Morski. M. W. – Jak doszło do powstania uniwersytetu? Prof. A. M. - W 1970 roku doszło do połączenia Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Sopocie i Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku. W ten sposób powstał Uniwersytet Gdański. Wyższa Szkoła Pedagogiczna znajdowała się na ulicy Sobieskiego w Gdańsku (obecnie Wydział Chemiczny Uniwersytetu Gdańskiego – przypis autorów). Natomiast WSE mieściła się w budynku Wydziału Zarządzania, na ulicy Armii Krajowej. Obecnego budynku Wydziału Ekonomicznego oczywiście nie było. Siedziba naszego Wydziału istnieje od 1971 roku, ale zaczęto ją budować jeszcze w czasach WSE. M. W. - Dlaczego Pan Profesor wybrał studia na WSE? Prof. A. M. – W Sopocie mieszkam od 1955 roku. Poza tym od zawsze pasjonowało mnie morze i wszystko co jest z nim związane. Tylko WSE oferowało kierunki, które mi odpowiadały i były związane z morzem, tj. Ekonomikę Transportu Morskiego i Ekonomikę Przemysłu Rybnego lub Stoczniowego. K. S. W. -Jaką specjalność Pan ukończył? Prof. A. M. - Ukończyłem taką specjalizację, której wówczas praktycznie nie było. Specjalizacja polegała m. in. na tym, że było się na seminarium magisterskim, a to określało specjalizację w ramach kierunku studiów. Teoretycznie specjalizowałem się w finansach, ponieważ byłem w katedrze finansów na seminarium magisterskim. Natomiast już wtedy miałem pewne zainteresowania, które parę lat później przekształciły się w moją obecną specjalność. Natomiast po skończeniu studiów, moim pierwszym miejscem pracy na uczelni była Katedra Organizacji i Techniki Transportu Morskiego, której kierownikiem był ówczesny Minister Żeglugi, Pan profesor Stanisław Darski. M. W. – Jakich języków uczył się Pan Profesor? Prof. A. M. - W szkole średniej uczyłem się łaciny i rosyjskiego. Na studiach w dalszym ciągu rosyjskiego, ale równolegle i obowiązkowo języka angielskiego, którego w szkole średniej nie miałem. Na studiach uczyłem się także hiszpańskiego i szwedzkiego. Gdybym powiedział w tej chwili, że znam bardzo dobrze język szwedzki albo język hiszpański, to bym skłamał, bo już nie znam. Bardzo długo nie miałem okazji posługiwać się tymi językami i potocznie to określając „uciekły” mi te języki. Ale w pamięci pozostał język angielski i rosyjski. Muszę powiedzieć, że mam czasami zupełnie zabawne sytuacje, kiedy mówiąc coś po angielsku, w pewnym momencie brakuje mi jakiegoś stosownego słowa i mi się w to miejsce natychmiast nasuwa słowo rosyjskie. M. W. – Jak liczne były grupy ćwiczeniowe? Prof. A. M. – Grupy składały się z około 20 osób. Nie było to takie masowe jak w tej chwili. WSE była niewielką uczelnią, wyobraźcie sobie Państwo, że np. na moim roku było około 60 osób. W całej uczelni na wszystkich latach było nas między 500 a 600 osób. W tej chwili tylko na naszym wydziale jest około 3500 do 4000 tysięcy ludzi, a na uniwersytecie studiuje podobno 35000 studentów. M. W. – Czy duże było obciążenie zajęciami? Prof. A. M. - Powiem szczerze, że nie pamiętam jak dużo miałem zajęć. W każdym bądź razie mieliśmy sporo wolnego czasu. Nie pamiętam, żebyśmy byli specjalnie przygnębieni, obciążeni itd. Były takie przedmioty, które nam się mało sympatycznie zapisały w pamięci, takie, które i wy doskonale znacie i które Wam się też niesympatycznie kojarzą. Można do nich zaliczyć statystykę, matematykę, zastosowanie matematyki w ekonomii (bo wtedy nie było ekonometrii). K. S. W. – Czy była możliwość studiowania i pracowania w tym samym czasie? Prof. A. M. – Byli tacy ludzie, którzy studiowali i pracowali jednocześnie. Oczywiście na studiach zaocznych i wieczorowych to było normalne. Mnie bardzo często, jako młodego asystenta prowadzącego zajęcia, onieśmielało to, że moi studenci są dużo starsi ode mnie (ze studiów zaocznych czy też wieczorowych). W tej chwili praktycznie większość osób na studiach zaocznych to są wasi rówieśnicy, którzy z jakichś powodów wybrali taką a nie inną formę studiów. W moich czasach studenci zaoczni i wieczorowi to byli przeważnie starsi ludzie. Wyraźnie było widać, że studia przychodzą im z dużym wysiłkiem. Jak się pracowało od godzin porannych do godziny czwartej, a potem leciało się na uczelnię wyższą, to człowiek był zmęczony. Co niektórzy przysypiali nawet na tych zajęciach, a potem głupio im było i tłumaczyli się, że o piątej czy szóstej rano wyjeżdżają z domu i wracają o godzinie jedenastej wieczorem. M. W. - Czy Pan Profesor musiał iść do wojska? Prof. A. M. - Tak M. W. - Na jak długo? Prof. A. M. - W czasie studiów, do 4 roku włącznie mieliśmy studium wojskowe. To był 1 dzień w tygodniu. Po czwartym roku, w czasie wakacji odbywał się sześciotygodniowy tzw. obóz wojskowy. W moim przypadku miało to miejsce w Braniewie. HaZet Tribune Str. 2 Ankieta Przeprowadziliśmy ankietę na temat postrzegania zmiany nazwy specjalności Handel Zagraniczny na Handel Międzynarodowy przez studentów II roku Wydziału Ekonomicznego. Została zbadana reprezentatywna grupa 60 osób. • 45% ankietowanych uznało, że zmiana nazwy specjalności Handel Zagraniczny (która już istnieje od wielu lat) na Handel Międzynarodowy korzystnie wpływa na jej reputację i rozpoznawalność. Jednak 35% osób stwierdziło, że nie, 15% nie miało zdania, jedynie nieliczna grupa 5% odpowiedziała, że jest im to obojętne. • Połowa studentów twierdzi, że nie należało zmieniać nazwy specjalności. 25% pozytywnie wyraziło się o tej decyzji , 15% nie ma zdania na ten temat, 10% jest to obojętne. • Zmiana nazwy nie wpłynie na wybór specjalności większości ankietowanych. Tego zdania jest aż 80 %. Jedynie 5% ankietowanych zmieniło zdanie o wyborze specjalności, 15% nie zastanawiało się nad tym. • Mówiąc o specjalnościach większość z nas posługuje się ich skrótami. Zapytaliśmy, czy skrót HM kojarzy się z Handlem Morskim. 65% odpowiedziało że tak, 30% nie zastanawiało się nad tym, na nie było jedynie 5%. • Na koniec zadaliśmy pytanie o inne propozycje nazwy na omawianą przez nas specjalność. Padły takie oto pomysły: Handel Światowy i Wymiana Międzynarodowa. Reasumując zmiana nazwy Handlu Zagranicznego na Handel Międzynarodowy nie jest postrzegana przez wszystkich badanych pozytywnie. Prawdopodobnie wynika to z faktu wieloletniego funkcjonowania tej pierwszej nazwy. Maria Zglejc Agnieszka Witkowska 2008, Nr 1/6 Wykładowca też student cd. Tam stacjonowała jednostka pancerna. Na koniec obozu wojskowego zdawało się egzamin i otrzymywało stopień. Jak zdało się kiepsko był to stopień kaprala podchorążego, jak lepiej - plutonowego, jak bardzo dobrze - sierżanta. Po zakończeniu studiów, w odpowiednim momencie brano absolwentów na kilka miesięcy do Szkoły Oficerów Rezerwy (SOR). Pobyt w SORach trwał przeważnie około pół roku. M. W. - Czy może nam Pan Profesor powiedzieć, jaka była proporcja kobiet do mężczyzn na wydziale? Prof. A. M. - Myślę, że proporcja była lepsza niż teraz. Studia nie były aż tak bardzo sfeminizowane jak jest w tej chwili. Tak a propos wspomnianego przedtem wojska, jeśli chłopcy uczestniczyli w zajęciach związanych ze studium wojskowym, to dziewczyny miały wolne w tym czasie. K. S. W. - Jak Pan wspomina swoje życie studenckie? Prof. A. M. - Życie studenckie wspominam bardzo sympatycznie. Zawsze wydawało mi się, że w szkole średniej było fajnie, ale nie wiedziałem co mówię. Na studiach to dopiero było fajnie! Całkowity brak typowo szkolnych rygorów. Oczywiście trzeba było chodzić na zajęcia, ale niekoniecznie na ósmą rano. Poza tym pod bardzo wieloma względami życie studenta było bardzo podobne jak w chwili obecnej. Oczywiście nie było rzeczą powszechnie spotykaną taka mnogość wszelkiego rodzaju klubów studenckich. Jeśli gdzieś się chodziło to były to kawiarnie, restauracje. Ogromną popularnością cieszył się Złoty Ul na Monte Cassino oraz Bar Karo w Grand Hotelu. Dość często zaglądałem tam wraz z przyjaciółmi wieczorową porą. Później w hotelu pojawiło się jeszcze jakieś kasyno, ale wtedy byłem już dawno po studiach i przestałem chodzić do Grand Hotelu. Poza tym rozrywką kulturalną były również wypady do kina do Gdańska lub Gdyni. Poza przyjemnościami dość powszechne było dorywcze pracowanie. Żeby dorobić parę groszy, pracowałem dość często w Porcie Gdyńskim przy rozładunku statków. To była ciężka robota. Czasami bardzo niesympatyczna. Np. rozładunek statku, który przypłynął z Argentyny z pełnymi ładowniami skór bydlęcych. Poza pracą w porcie dorabiałem również przy rozładunku wagonów. To też nie była lekka praca. K. S. W. – Czy Pan Profesor ma jakieś hobby? Prof. A. M. Generalnie interesuję się historią. To jest mój konik, hobby. Sporo wiem i sporo czytam. Zgromadziłem ogromną ilość różnych publikacji, książek itd., po które sięgam w każdej wolnej chwili. Do hobby mogę zaliczyć również numizmatykę. W mojej rodzinie zbiera się monety, ale nie do tego stopnia, żebym stał w kolejce po to, aby kupić sokoła wędrownego za 90 zł i natychmiast go sprzedać za 400 zł. Poza tym, wprawdzie samochód służy mi tylko jako narzędzie pracy ale interesuję się motoryzacją oraz wyprawami samochodowymi. W tej chwili już nie robię wyjazdów zagranicznych ale sporo jeżdżę po kraju, regularnie w okresie wakacji. To jest też moje swoiste hobby. Dziękujemy Sylwia Katarzyna Wszeborowska Michał Wojciechowski Orgiami — sztuka składania papieru Bieżący rok akademicki dla naszego koła naukowego stoi pod znakiem Azji i wszystkiego co z nią związane. W kwietniu organizujemy na Wydziale Ekonomicznym Dzień Azjatycki, na który serdecznie zapraszamy, a w ramach Bałtyckiego Festiwalu Naukowego mamy zamiar nauczyć dzieci z domu dziecka paru figurek origami. Prawdopodobnie każdy z Was miał kiedyś okazję złożyć z kartki papieru samolot, statek bądź inną popularną w podstawówce figurkę. Niewielu jednak próbowało sięgać po te bardziej oryginalne i skomplikowane figury, a już naprawdę nieliczni interesowali się genezą tej sztuki. W tym miejscu właśnie chciałbym Wam przybliżyć skąd to wszystko się wzięło. Sztuka origami zrodziła się w VI w. n. e. w Chinach, jednak to Japonia jest uznawana za kolebkę tej sztuki. W Japonii origami pojawiło się już w VII w. za sprawą mnichów, którzy nauczyli Japończyków produkować papier i zaszczepili w nich zamiłowanie do jego składania. Początkowo sztuka ta była związana z kultem i grzebaniem zmarłych. Chińczycy zwyczajowo obdarowywali zmarłych przedmiotami związanymi z ich ziemskim życiem – najczęściej ceramicznymi. Niestety prowokowało to do bezczeszczenia miejsc spoczynku przodków. Ceramikę szybko zastąpiono papierowymi składankami. Do dziś można nawet w Chinach nabyć charakterystyczny "pogrzebowy" papier do składania lub gotowe figurki. Tradycję składania papieru przekazywano z pokolenia na pokolenie drogą ustną. Stąd też origami głęboko zakorzeniło się w tradycji i kulturze tych narodów. Zdecydowana większość Chińczyków i Japończyków zna na pamięć przynajmniej kilka figur. Do Europy origami trafiło przez Hiszpanię i bardzo szybko rozprzestrzeniło się na cały kontynent. Do jednego z wczesnych eksperymentatorów europejskiego origami zalicza się samego Leonardo da Vinci. Ogromną rolę odegrała Europa w XIX i XX w., kiedy w sztuce składania papieru dostrzeżono środek wspomagający wszechstronny rozwój dziecka. Origami na dobre podbiło jednak świat dopiero w latach 50tych XX wieku dzięki pracy Akira Yoshizawa. Człowiek ten jako pierwszy zaczął tworzyć własne, oryginalne kompozycje. XX wiek przyniósł również stabilizację w sprawie reguł origami. Wcześniej nikt nie próbował formułować jakichkolwiek reguł. Trudno też się temu dziwić skoro przez wieki bazowano na tradycyjnych figurach, których sposób wykonania był od stuleci jasno określony. W XX w. reguły uległy zaostrzeniu. Stało się to za sprawą entuzjastów z Europy i USA. Ustalono, że punktem wyjścia będzie kwadratowa kartka papieru. Niedozwolone przy tym jest korzystanie z kleju, nożyczek ani malowanie gotowych figur. HaZet Tribune 2008, Nr 1/6 Zmierzch imperium Na pierwszym roku studió w miałem przyjemność uczęszczania na wykłady z Geografii gospodarczej prowadzonej przez doktora Wendta. Przed egzaminem postanowiłem przejrzeć rocznik statystyczny. Po zbadaniu paru stron okazało się, że w każdej niemal kategorii produkcji liderem są Chiny – potem długo, długo nikt. Wszyscy mówią o potencjale drzemiącym w tym kraju i jego mieszkańcach. Przyciąga on ogromne ilości kapitału i jest niekwestionowanym liderem eksportu, a olimpiada w Pekinie potwierdzi tylko potęgę Chin. Warto jednak uświadomić sobie, że stan ten nie musi trwać wiecznie, eksperci już teraz doszukują się przyczyn przyszłego załamania gospodarki chińskiej. Już w tej chwili kraj ten boryka się z trzema ogromnymi problemami: ekologią, demografią oraz zmianami w systemie społecznym, gospodarczym i ustrojowym. Ekologia: od niedawna Chiny spalają więcej węgla kamiennego niż USA, Rosja i Indie razem wzięte. Sprowadza to na ten kraj kwaśne deszcze, które powoli zmieniają północne Chiny w wielką pustynię. W związku z tym mieszkańcy Pekinu mają okazję obserwować zjawisko do tej pory niespotykane w tym rejonie – burze piaskowe. W połączeniu ze smogiem, wytwarzanym przez coraz większą liczbę samochodów, powodują kilkugodzinne zaćmienia słońca i przy okazji choroby skórne. Z kolei na południu kraju w wyniku intensywnej wycinki drzew na- Orgiami… cd. Historia pokazała - paradoksalnie - że zaostrzenie reguł spowodowało jedynie gwałtowny rozwój sztuki origami. Stała się wówczas wyzwaniem dla ludzkiej wyobraźni, motywując do tworzenia jeszcze ciekawszych, bardziej rozbudowanych i precyzyjniejszych modeli. Na całym świecie powstają najprzeróżniejsze i najbardziej wymyślne wzory. Trudno bowiem dokładnie ustalić granice możliwości jakie niesie z sobą jedna kartka papieru (za jedno z ciekawszych dzieł uznaje się scenę walki torreadora z bykiem wykonaną z jednego kwadratowego arkusza). Składanie papieru ma także swój aspekt ekonomiczny. Przecież… papier do origami – 15zł, podręcznik – 30zł, satysfakcja z samodzielnego złożenia róży Kawasaki – bezcenne :) Sławomir Lipkowski Str. 3 stąpiła intensywna erozja gleb. Efektem tego są coraz częstsze powodzie o bardzo tragicznych skutkach. Władze Chin postanowiły powstrzymać ten proces zakazując wycinki drzew. Doprowadziło to jednak do zanikania wielu lasów na Fidżi i w Tajlandii. Rzeki Chin stanowią nie tylko zagrożenie powodziowe. W 80% rzek na południu woda jest tak zanieczyszczona, że nie ma w nich żadnego życia, mimo to ponad polowa Chińczyków czerpie wodę z tych rzek. Ze względu na zagrożenie niepokojami społecznymi nie informuje się jednak o tym w oficjalnych statystykach. Demografia: problem ten nie ogranicza się do ogromnej liczby mieszkańców tego kraju. Polityka „jednego dziecka” doprowadziła już teraz do nierównowagi płciowej. Przewiduje się, że w 2020 r. na 100 kobiet przypadać będzie 117 mężczyzn. Dziś tylko 8% chińczyków jest w wieku emerytalnym, ale do 2050 roku stanowić będą oni około 24% społeczeństwa. Duża ilość kawalerów i odgórnie ograniczona ilość urodzin w ostatnich latach doprowadzi prawdopodobnie do załamania systemu emerytalnego w ciągu najbliższego półwiecza, a rozwiązanie tego problemu będzie znacznie trudniejsze niż w „starych” krajach europejskich. Ustrój: od końca lat 70 w Chinach następują powolne zmiany ustrojowe. Partia postanowiła wprowadzić „elementy kapitalizmu” do gospodarki centralnie sterowanej. Mimo przewidywań wielu obserwatorów - Partii udało się skutecznie rozdysponować owoce sukcesu gospodarczego. W Chinach narasta świadomość tego, czego ludzie mogą oczekiwać od władz, wiąże się to z coraz szybszym włączaniem się Chin w gospodarkę światową i związany z tym napływ pracowników z krajów o bardziej rozwiniętych systemach społecznych. Spodziewane są rosnące wymagania odnośnie darmowej opieki zdrowotnej, tańszych ubezpieczeń społecznych oraz wyższego poziomu szkolnictwa. Chcąc spełnić narastające oczekiwania władze będą próbowały podnieść podatki, co najprawdopodobniej doprowadzi do niepokojów społecznych na ogromną skalę. Spostrzeżenia te są słuszne, jednak nie wprowadzają niczego nowego. Od samego początku wzmożonego rozwoju Chin słychać było glosy mówiące o rychłym końcu tego stanu. Im większy sukces osiąga dany kraj, tym baczniej jest obserwowany i tym więcej komentarzy można na jego temat napotkać. Teoria cyklu koniunkturalnego jest prosta. Po okresie wzrostu nastąpi okres spowolnienia, stagnacji bądź spadku. Problemy, które teraz dotykają Chiny są w pewnym stopniu problemami globalnymi, które w zależności od regionu objawiają się pod różnymi postaciami. Póki jednak nie spełnią się przewidywania „ekspertów”, studenci przygotowujący się do egzaminu z Geografii gospodarczej, wciąż będą mieli podobne wnioski – pierwsze Chiny, potem długo, długo nikt… Sławomir Lipkowski HaZet News Uniwersytet Gdański jest w elitarnej grupie kilku uczelni w Polsce, które uz ys kał y indywidualną zgodę ministra nauki i szkolnictwa wyższego na prowadzenie na Wydziale Ekonomicznym unikatowego k i e r u n k u MIĘDZYNARODOWE S T O S U N K I GOSPODARCZE (MSG). W roku akademickim 2008/2009 będzie można zatem podjąć studia, zarówno stacjonarne, jak i niestacjonarne (licencjackie i magisterskie) na tym nowym kierunku, który oferuje następujące specjalności: handel zagraniczn y, finanse międzynarodowe i bankowość, integracja i biznes europejski, marketing międzynarodowy, międzynarodowy transport i h a n d e l m o r s k i , przedsiębiorstwo na rynku globalnym. NOWOŚĆ! Od października 2008 na Wydziale Ekonomicznym studia też w j ęz yku an gi els ki m. Na kierunku MSG oferujemy nową specjalność International Business zajęcia w całości p r o w a d z o n e w j ę z yk u angielskim (Bachelor i Master Degree). Święta, święta Zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół oraz wesołego Alleluja życzy redakcja HaZet Tribune HaZet Tribune 2008, Nr 1/6 Str. 4 Miejsce Polski w międzynarodowym rankingu konkurencyjności gospodarek Jednym z najważniejszych zadań polityki gospodarczej państwa jest podnoszenie poziomu konkurencyjności gospodarki. W większości krajów poziom konkurencyjności jest pobudzany do rozwoju, a rządy państw starają się zwiększać ekspansję gospodarki narodowej. OECD definiuje konkurencyjność jako „zdolność firm, przemysłów, regionów, krajów lub ponadnarodowych ugrupowań do sprostania międzynarodowej konkurencyjności oraz do trwałego zapewnienia wysokiej stopy zwrotu od zastosowanych czynników produkcji i wysokiego poziomu zatrudnienia”. W długim okresie wzrost konkurencyjności wpływa na poprawę globalnej produktywności, co przyczynia się do długofalowego polepszenia się standardu życia oraz tworzenia nowych miejsc pracy. Z przeprowadzony i dotyczących gospodarki polskiej analiz wynika, że różnice między Polską a krajami przodującymi w rankingach konkurencyjności są nawet kilkudziesięciokrotne. I nie chodzi tu tylko o różnice ilościowe, ale również bardzo istotne różnice jakościowe. W świetle międzynarodowych rankingów i porównań, ocena kondycji polskiej gospodarki nie jest przedstawiana zbyt korzystnie. Na niską pozycję Polski wpływa głównie niska efektywność wydatków publicznych oraz słaba ocena warunków dla prowadzenia działalności biznesowej. Należy jednak zwrócić uwagę, że oceny te odnoszą się właściwie do sytuacji sprzed 1-2 lat, a czasem nawet i do danych sprzed wielu lat. Pozycja Polski na tle wybranych krajów według raportu World Competitiveness, podobnie jak w poprzednich latach, nie jest wysoka. Zajmując 52 miejsce, wyprzedziła jedynie Chorwację, Indonezję i Wenezuelę. Od ponad 20 lat konkurencyjność gospodarek mierzy Światowe Forum Ekonomiczne. Obecnie stosuje indeks opracowany przez Jeffrey’a Sachs’a i John’a McArthur’a – Growth Competitiveness Index (GCI). Miernik ten oparty jest na trzech wartościach: jakości otoczenia makroekonomicznego, poziomie rozwoju technologicznego oraz stanie instytucji publicznych. W 2006 roku, na 125 państw ujętych w rankingu, Polska uplasowała się na 48 pozycji Autorzy Indeksu Wolności Gospodarczej (zwanej też Indeksem Wolności Ekonomicznej), tworzonego przez Heritage Foundation i Wall Street Journal, oceniają m.in. politykę handlową, budżetową, swobodę prowadzenia działalności gospodarczej, obciążenia podatkowe, stopień korupcji czy politykę rynku pracy. W 2007 roku, na 161 krajów, Polska uplasowała się na dość odległej, 87 pozycji, zajmując 35 miejsce spośród 41 klasyfikowanych krajów europejskich. Jako główne słabe punkty polskiej gospodarki wskazano m.in. nieefektywne sądownictwo gospodarcze, nadmierny wpływ rządu na system bankowo-ubezpieczeniowy, wysoki stopień korupcji oraz nieelastyczne prawo pracy. Wskazano również pozytywne strony polskiej gospodarki jak na przykład relatywnie niski poziom podatku CIT, korzystnie oceniono także politykę monetarną i handlową. Reasumując, Polska w świetle międzynarodowych rankingów konkurencyjności oceniana jest nisko. Wszystkie raporty i rankingi wskazują słabe punkty polskiej gospodarki, jakimi są: • bariery rozwoju przedsiębiorczości; • niesprawność rynku pracy – wysokie bezrobocie; • relatywnie niski stopień innowacyjności gospodarki; • niedostateczny rozwój i dostęp do infrastruktury technicznej, niskie nakłady na działalność badawczo-rozwojową; • spadek napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych; • niska sprawność otoczenia instytucjonalnego – niesprawna administracja i sądownictwo • niedostateczny rozwój rynku kapitałowego; • niska aktywność polskich przedsiębiorstw na rynkach międzynarodowych; • istniejący deficyt budżetowy; • szerząca się szara strefa, korupcja; • relatywnie niski poziom oszczędności gospodarstw domowych Emilia Walkowiak Preferencje wyboru WDW przez studentów Wydziału Ekonomicznego UG Badanie przeprowadzone zostało w 4 grupach WDW (109 osób) wśród studentów 2-5 roku. Kwestionariusz składał się z 11 pytań. Poniżej przedstawione zostały odpowiedzi na pytania mające największe znaczenie dla wyniku badania: Czy dzień/godzina zajęć ma duży wpływ na wybór WDW? 19% studentów 2 roku stwierdziło że dzień/godzina wykładu nie ma dla nich znaczenia przy wyborze WDW – w starszych rocznikach podobną odpowiedź wskazywało od 2 do 4% studentów Czy zdarzyło ci się nie wybrać jakiegoś WDW ponieważ byłyby to jedyne zajęcia tego dnia? Odpowiedzi twierdzącej („tak, zdarzyło mi się”) udzieliło 60 osób: 2 rok – 14% roku , 3 rok – 76% roku, 4 rok – 44% roku, 5 rok – 66% roku. Spośród osób, które odpowiedziaGAZETA KOŁA N A U K O W E G O „ H A Z E T ” ły twierdząco prawie połowa pracuje na stałe lub dorywczo. Tyle samo dojeżdża Redakcja wydania: na uczelnię dłużej niż 30 min. Karolina Forma Czy zdarzyło ci się nie wybrać jakiegoś Sławomir Lipkowski WDW ponieważ byłyby to jedyne zajęcia Katarzyna Ruc tego dnia? Emilia Walkowiak Odpowiedzi twierdzącej („tak, zdarzyło mi Agnieszka Witkowska się”) udzieliło 60 osób, w tym: Michał Wojciechowski 2 rok – 14% roku , 3 rok – 76% roku, 4 rok – Sylwia Katarzyna 44% roku, 5 rok – 66% roku Spośród osób, Wszeborowska które odpowiedziały twierdząco prawie połoMaria Zglejc wa pracuje na stałe lub dorywczo. Tyle samo dojeżdża na uczelnię dłużej niż 30 min. Czy satysfakcjonowałaby cię ocena niższa niż 4+? średnia poniżej 4,0: 2/3 os. odp. „tak”; 1/3 os. odp. „nie” E-mail: [email protected] średnia powyżej 4,0: 1/3 os. odp. „tak”; 2/3 os. odp. „nie” Wszyscy studenci FMiB odpowiedzieli „nie”; większość studentów IE, BE i TiL odpowiedziało „tak”. Jako główny powód podawano średnią ocen, inne powody to chęć zdobycia stypendium, ambicje. Co decyduje o wyborze WDW? Respondenci mieli wybrać 3 najważniejsze czynniki, którymi kierują się przy doborze WDW i uszeregować je w kolejności. (każdej odpowiedzi przyporządkowane zostały 1, 2 lub 3 pkt. w zależności od zajmowanego miejsca. Wyniki: dzień/godzina wykłady – 192, forma zaliczenia – 164, zainteresowania – 108. Na 2 roku – zainteresowania najważniejsze; im wyższy rok studiów tym zainteresowania odgrywały mniejszą rolę. Forma zaliczenia: Respondenci mieli wybrać 3 najlepsze ich zdaniem formy zaliczenia i uszeregować je w kolejności. (każdej odpowiedzi przyporządkowane zostały 1, 2 lub 3 pkt. w zależności od zajmowanego miejsca). Wyniki: esej/praca pisemna w domu – 191, test jednokrotnego wyboru – 148, inne – obecność* - 114 Pomimo, iż zaliczenie na obecność nie znalazło się wśród sugerowanych odpowiedzi bardzo duża liczba osób wpisała tą odpowiedź w wolne pole Wnioski końcowe: Studenci pierwszych lat podchodzą do studiów w sposób idealistyczny, kierując się chęcią rozwoju swoich umiejętności oraz pogłębianiem wiedzy, dlatego też chętniej uczęszczaliby na warsztaty zgodne z ich zainteresowaniami, nie mają nic przeciwko zajęciom przez cały tydzień. Na formę zaliczenia wybierają testy, nawet jeśli uzyskają z nich niższe oceny. Studenci ostatnich lat studiów stawiają na praktyczność i wygodę, zależy im na spędzaniu jak najmniejszej ilości czasu na wydziale oraz na jak najprostszych formach zaliczenia (obecność, esej). Dzień i godzina zajęć są dla nich bardzo ważne, w przeciwieństwie do oceny na zaliczenie. Emilia Walkowiak