Miminka zaprasza: "Terapia mózgów" odcinek 17. Każdy, kto kupi
Transkrypt
Miminka zaprasza: "Terapia mózgów" odcinek 17. Każdy, kto kupi
Miminka zaprasza: "Terapia mózgów" odcinek 17. Każdy, kto kupi książkę: "Jest gdzieś świat inny od tego niedziela, 09 października 2011 08:30 Wchłaniasz mnie bez przypomnienia Choć jesteś aż deszczem Jaskrawych barw swojego cienia Mów do mnie jeszcze.... Nawilżam dłonie, zraszam twe usta Niby żarliwym płomieniem Cichutko krzyczę, choć we mnie pustka A może nie będę cieniem? 1/5 Miminka zaprasza: "Terapia mózgów" odcinek 17. Każdy, kto kupi książkę: "Jest gdzieś świat inny od tego niedziela, 09 października 2011 08:30 No tak, znowu musiałam uczyć się życia na nowo. Już sam fakt powrotu do normalności był arcytrudnym zadaniem, trzeba było: uporać się z upiornym wyrzutem sumienia, poczuciem zawieszenia w nicości, odnaleźć w sobie chęci, siły i sens życia. Mając przy sobie wsparcie najbliższych powinno mi być znacznie łatwiej. Niestety, nie było. Odnosiłam wrażenie, że dźwigam jeszcze większy, bo dodatkowy ciężar odpowiedzialności za samopoczucie mojej rodziny. Niemal każdego dnia ostrożnie dopytywali się o stan mego umysłu, zdrowie lub nastrój. Chcieli wiedzieć, co robiłam, o czym myślałam i co zamierzam? Wiem, że czynili to z troski o mnie, ale szczerze powiedziawszy doprowadzali mnie tym do szału. - Przestańcie się mną zajmować! – wrzasnęłam któregoś dnia przy obiedzie. - Kochanie, ale teraz nikt nic nie mówił. - No tak, wiem – stwierdziłam zmieszana – ale robicie to każdego dnia, a ja chciałabym zapomnieć. Zrobiło mi się nieco głupio. Wyskoczyłam jak Filip z konopi i czepiłam się dnia wczorajszego. Dziś mnie to bawi, ale czasami przyłapuję się na tym, że śmieję się z kawału, który ktoś opowiedział kilka godzin temu, lub ni stąd ni zowąd, kontynuuję temat poruszony z rana, albo jeszcze gorzej, z kilku poprzednich dni. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że robię to bez żadnego uprzedzenia i jakiegokolwiek nawiązania do porzuconego lub zakończonego dawno tematu. Wygląda to tak, jakby dopiero co skończyła się dyskusja a ja jedynie próbuję ją kontynuować. Oczywiście był to kolejny powód do rozbawienia rodziny, śmialiśmy się więc na zmianę, to z jednej, to z drugiej gafy. - A teraz czas zrobić „kawku” – zwykliśmy tak cieplutko mówić o kawie biało-czarnej, a raczej ochocie na niej. Była to oczywiście prośba do męża, by przyrządził nasz ulubiony, miłosny napój. Dzieci rozeszły się do swoich zajęć a my wreszcie mogliśmy zostać sami. - Nie uważasz, że moglibyśmy teraz zaplanować wakacje? 2/5 Miminka zaprasza: "Terapia mózgów" odcinek 17. Każdy, kto kupi książkę: "Jest gdzieś świat inny od tego niedziela, 09 października 2011 08:30 - Byłoby fajnie, ale ktoś wyczyścił nasze konto. Nie wiesz, kto to zrobił? - spytał zadowolony z siebie delektując się kawą. - Wiem, to twoja przyjaciółka czyli ja we własnej osobie – dodałam rozbawiona. I tym oczywistym akcentem na wiele miesięcy został odłożony ten newralgiczny temat. No bo za co jechać, skoro wykorzystało się wszystkie środki na karcie kredytowej i cały dostępny debet? Ale za to miałam prawie uzupełnioną szafę w nowe ciuchy. W sam raz na powrót do pracy. Zanim do tego szczęścia doszło, musiałam przejść przez obowiązkową terapię. Zgłosiłam się więc do szpitala psychiatrycznego dziennego pobytu. Pierwszą wizytę bardzo przeżyłam. Miałam dość zapachu leków, widoku zgnębionych pacjentów i tego mrocznego miejsca. Trudno w takich smutnych przestrzeniach odkryć w sobie moc do dalszego życia, kiedy w miejscach do tego przeznaczonych nie można dostrzec choćby odrobiny optymizmu. Wszystkie ściany, choć nienagannie czyste, aż prosiły by ożywić je choćby odrobiną zieleni a personel wyposażyć w co półgodzinny uśmiech. Oczywiście łatwo mi krytykować brak pozytywnych doznań, kiedy smutek jaki widzę na co dzień i niemal w każdym miejscu, tak naprawdę może pochodzić z mego wnętrza. Jestem zgorzkniała i dlatego wkurza mnie tak wiele rzeczy. Czekam dnia, gdy wreszcie zacznie dla mnie świecić słońce a w zasadzie czekam samotnie w gabinecie na lekarza. Jest mi zimno. Jestem tu, choć wcale tego nie chcę, a nawet nie potrzebuję. To, że od dłuższego czasu nie mam humoru nie znaczy, że nie mogę wrócić do pracy. - Pewnie chciałabyś wrócić do pracy? - wyrwał mnie z zadumy wchodzący jegomość. - Owszem...- spojrzałam zza okularów. - Jesteś moją siostrą? - Słucham? - Noo, nosisz moje nazwisko, Wolska 3/5 Miminka zaprasza: "Terapia mózgów" odcinek 17. Każdy, kto kupi książkę: "Jest gdzieś świat inny od tego niedziela, 09 października 2011 08:30 - Aaa Pan... - Bez zbędnych uprzejmości, jestem Artur, będę monitorował twoje postępy. Artur okazał się być równiachą. Przez blisko godzinę żartował, śmiał się, demonstrował kilka magicznych sztuczek i przy okazji wyprodukował ze dwie karki wywiadu. Nawet nie wiem kiedy to zrobił, tak świetnie się bawiłam. - Fajnie, że cię poznałam, ale muszę już iść, właśnie czuję się dobrze – oznajmiłam kierując się do drzwi. - A terapia? - Nie jest mi potrzebna. - O tym raczej powinien zdecydować psychiatra. - Już to gdzieś słyszałam. Zresztą nie zamierzam poznać tego nudziarza. - To skąd wiesz, że jest nudziarzem? Jest nie tylko śmieszny – pomyślałam - ale i cwany. Podziękowałam więc za miłe spotkanie i wyszłam. Było cudowne popołudnie. Zupełnie zapomniałam, że to początek wiosny, a przecież ona zawsze nastrajała mnie pozytywnie. W końcu dotarły do mego serca złote promienie nieśmiałego jeszcze słońca i sprawiły, że 4/5 Miminka zaprasza: "Terapia mózgów" odcinek 17. Każdy, kto kupi książkę: "Jest gdzieś świat inny od tego niedziela, 09 października 2011 08:30 wreszcie dostrzegłam młode, zielone liście na drzewach, świeżo posadzone krzewy i niepewnie wyglądające spod warstwy ziemi źdźbła młodej trawki. Czułam się cudownie odświeżona, powietrze tak ożywczo wypełniało moje płuca, chciało mi się biegać, po prostu chciało mi się żyć. Najdziwniejsze było to, że nogi zamiast do domu zaprowadziły mnie wprost do mojej fryzjerki. Przygnębiona Miminka /Sandra Wolska "Jest gdzieś świat inny od tego" część druga w tworzeniu. [email protected] lub www.radwan.pl . 5/5