Koralowy OUTBACK 2015 - Australia – Marek Tomalik
Transkrypt
										Koralowy OUTBACK 2015 - Australia – Marek Tomalik
                                        
                                        
                                Lady Australia – Koralowy OUTBACK 2015 Największy monolit skalny świata Burringurrah + rafa koralowa + Parki Narodowe: Nambung, Karijini, Ningaloo Reef i Kalbarri – około 3500 km bezdrożami i szosą. Australia Zachodnia, 4 osoby, 05.09 – 19.09.2015 (15 dni w Australii + dolot) Kangury, koala, strusie emu, psy dingo, rafa koralowa, która pod względem tego co można zobaczyć pod wodą – nie ustępuje Wielkiej Rafie Koralowej na wschodnim wybrzeżu), żółwie morskie, prastare malunki i ryty naskalne Aborygenów (Burringurrah), a także ich osady gdzieś głęboko w buszu (Indigenous Australian communities), kopalnie złota, bogactwo dzikich kwiatów, dziwaczne, samozwańcze księstwo, biwaki w dzikim buszu, strawa z ognia i opowieści z mitycznej Epoki Snów. Australijskie piękno ma ostre i pełne mocy, osobliwe kolory. I choć jest przyjazne, kojące - człowiek jest tu ciągle gościem, nie panem! Jest to wyjazd terapeutyczny, doładowujący. W moich wyprawach może wziąć udział każdy, bez względu na kondycję, wiek, płeć, religię i przekonania. To jest podróż po surowe PIĘKNO w najdziksze miejsca Australii. Jest to trasa autorska oparta na doświadczeniach z moich wielu wypraw w australijski Outback. Żadne biuro podróży (także australijskie) nie wiedzie ścieżkami, które stanowią oś wyprawy. W PROGRAMIE: Koala w swoim naturalnym środowisku. W ich sąsiedztwie - nad jeziorem z wieloma gatunkami wodnego ptactwa - jaskinie, oposy, szare kangury. Jazda po przepastnych wydmach na Oceanem Indyjskim, nocleg w opuszczonej osadzie rybackiej, w naszej chatce bazowej, 50 m od dzikiej plaży, objętej (wraz z sąsiadującymi bezludnymi wyspami) rezerwatem przyrody. Sama chatka (ląd stały) jest w obrębie Parku Narodowego Nambung. Nie, nie jest to miejsce turystyczne. Prąd w chatce będziemy mieć z generatora, lodówkę na gaz. Chatka, jej otoczenie, nie mieści się w stereotypach, nawet tych australijskich. To jeden z moich pilnie strzeżonych sekretów. Stromatolity - najbardziej pierwotne formy życia na ziemi, cyjanobakterie, które uważa się za twórcę pierwszej atmosfery na ziemi 2,5 mld lat temu. To niemal jedyne miejsce na świecie, gdzie można je zobaczyć. Za plecami: Pinnacles (na zdjęciu powyżej) - niewielka pustynia niemal u stóp oceanu, gdzie czas, wiatry, zwierzęta i rośliny, czyli erozja spowodowały powstanie bardzo dziwnych wapiennych szkieletów skalnych. Potężne iglice, maczugi, jak prehistoryczny cmentarz zaginionej cywilizacji. To jedna z najciekawszych formacji skalnych w Australii Zachodniej i jedna z krajobrazowo najciekawszych na całym kontynencie. Kangury czerwone (te największe), strusie Emu, psy dingo, budzące respekt iguany (do 1,5 m długości) i mniejsze jaszczurki, lisy, orły i cała rozmaitość pustynnego ptactwa. Trzeba jednak pamiętać, że nie korzystamy w czasie wyprawy z ruchomych atrap  Te żywe, dzikie i prawdziwe śledzimy uważnie każdego dnia, a one mogą wyjść nam na spotkanie ale nie muszą. Szlak pustynny Murchison – prawdziwe spotkanie z bezkresnym, pustynnym Outbackiem i jego mieszkańcami. Inny świat, nieznany nawet zdecydowanej większości Australijczyków. Wielkie pustkowia, gdzie kilka chat w jednym miejscu jest stolicą powiatu (shire), a następne są 200-cie i więcej kilometrów dalej. Mieszkający tam ludzie to swoista galeria osobowości, którzy często stanowią na swojej ziemi własne prawo. Twarde, nieustępliwe charaktery. Na czym ten hart ducha i ciała polega? Dlaczego wybrali odosobnienie i niezwykle trudne warunki życia? Park Narodowy Karijini (na zdjęciu powyżej) - to jeden z najciekawszych i najmniej znanych w Australii. Głębokie wąwozy, brodzenie po pas w ciepłej wodzie, "świątynie skalne", krajobrazy i klimaty jak z Indiany Jonesa. Duża dawka bezpiecznej adrenaliny, wciąż jeszcze w pustynnym interiorze. Burringurrah (Mount Augustus) – trekking na największy monolit skalny świata, zapomnianą świętą górę Aborygenów, dwa razy większą i dwa razy starszą od słynnej Uluru (Ayers Rock) i niemal zero ludzi. Prastare aborygeńskie malunki i ryty naskalne. Rafa koralowa - nieustępująca (korale i ryby) tej Wielkiej na wschodnim wybrzeżu. Możliwość nurkowania z akwalungiem. Bezpieczne pływanie z "atakującymi" rybami, oglądanie rafy przez szklane dno niewielkiej łodzi, nurkowanie, możliwość wyprawy quadami na żółwie morskie lub kajakami na rafę. Nocleg na dzikiej plaży. Piękna i wielka plaża wypełniona nie piaskiem tylko białymi muszelkami (Shell Beach), pozostałości starej farmy Hamelin, kiedyś niewielkiego portu przeładunkowego. Nocleg na istniejącej do niedawna farmie Nanga (przy dzikiej plaży zatoki Freycinet). Park Narodowy Kalbarri - igraszki delfinów i wielorybów garbatych o zachodzie słońca (opcjonalnie i …być może). Kolejny raz dziwne, surrealne formacje skalne widoczne z kilku dostępnych spacerem rewelacyjnych punktów widokowych. Hut River Province, czyli państwo w państwie, niewielkie Księstwo sympatycznego dziwaka, który wiele lat wstecz ogłosił secesję. Ma swoją walutę, znaczki, armię, a nawet kościół "prywatnej religii". Też na odludziu czyli In the middle of nowhere. Plantacja mango, pomarańczy, bananów i innych owoców tropikalnych - na zaprzyjaźnionej nam farmie. I to też nie jest farm tour. Pot i łzy, brud, trochę chaosu, smaczne owoce i prawdziwi, nie odpacykowani plantatorzy. Biwaki na dziko w terenie gdzie zasypiając słyszy się bicie serca. Może być tak, że przez dwa kolejne dni nie zobaczymy żadnych obcych. Pyszna strawa z ogniska, herbatka buszowa, wino/piwo i niekończące się opowieści o Aborygenach, ich zwyczajach, mitologii, filozofii i sposobie życia. A na śniadanie pieczony przez nas chleb w "pustynnym piecu". Przestrzegam - bardzo trudno będzie wrócić do Polski! Co jeszcze? Na przebudzenie po przylocie i na oddech przed odlotem z Australii: City Perth z Ogrodem Botanicznym Kings Park i życiem nocnym Northbridge. Kolonialna atmosfera portowego Fremantle (dziś dzielnicy Perth) z ważonym na miejscu piwem i znakomitą rybą pod gołym niebem. Wczuj się w klimat :    przeczytaj artykuły: http://australia-przygoda.com/reportaze/ przeczytaj książki: http://australia-przygoda.com/ksiazki/ zerknij do Galerii: http://australia-przygoda.com/fotogaleria/ KILKA WYJAŚNIEŃ: Outback - dla nas wciąż trudne słowo, w Australii oczywiste i niebudzące wątpliwości, że chodzi o krainę za miastem, izolowaną od cywilizacyjnego zgiełku, najczęściej w pustynnym centrum kontynentu. W sensie naszych wypraw - podobnie. Outback to ten fragment kraju, który pozostaje dostępny drogami szutrowymi, szlakami pustynnymi, czyli dla samochodów z napędem na cztery koła. Niekoniecznie daleko od oceanu! Trzeba pamiętać, że Australia jest 25 razy większa od Polski i mieszka w niej zaledwie 23 mln ludzi. Najgęściej w pasie południowo-wschodniego wybrzeża. Olbrzymie obszary kraju pozostają poza strefą bezpośredniej działalności człowieka, czyli niemal zupełnie dzikie. I pierwotnie piękne. Tam prowadzą ścieżki wyprawy Lady Australia. Wbrew utartym wyobrażeniom - krajobraz zmienia się zaskakująco często, a radości podróżowania dopełniają umykające spod kół zwierzęta: kangury, strusie emu, wielbłądy, lisy, psy dingo, iguany i inne jaszczurki. Poranny koncert ptaków obudzi i zachwyci każdego - tenory i soprany o skali głosu, jakiej nie znamy! Bogactwo świata roślin pozostaje także poza wszelkimi wyobrażeniami. W tym sensie przejazd Outbackiem pozwala poznać kraj dotykając jego sedna, czyli zupełnej odmienności pod względem flory i fauny. Noclegi w dzikości natury - czy to w buszu, czy na dzikich plażach pozostaną w pamięci na zawsze. Biesiady i rozmowy przy ognisku - pod osłoną kobaltowego nieba i nieznanymi nam gwiazdozbiorami na wyciągniecie ręki - są w tej części świata czymś niezwykle magicznym, wymykającym się ogólnikowym porównaniom. Steki smażone na łopacie, chleb pieczony w piaskowym "piecu" i herbatka z eukaliptusem ze słynnego kociołka billy - będą rarytasem nie z tej Ziemi! Mity, które trzeba obalić - przebywanie w buszu jest bezpieczne i w zasadzie wolne od wszelkiego robactwa. W niektórych porach roku mogą przeszkadzać nieco natrętne muchy ale siatka na twarz i po problemie. Część noclegów przewidzianych jest w buszu, w namiotach i swagach. Można także zaplanować noclegi na trasie wyprawy pod dachem (farmy, kampingi). Pozostajemy elastyczni do życzeń wyprawowiczów i możemy ich standard modyfikować w czasie wyjazdu. Transport: podróżujemy samochodem 4x4 Nissan Patrol GRQ 4,2 Turbo Diesel. Został przez nas wielokrotnie sprawdzony i do każdego wyjazdu jest doskonale przygotowany w naszej własnej stacji serwisowej, specjalizującej się w samochodach terenowych. Nissan Patrol najlepiej nadaje się do australijskiego buszu. Ma 7 miejsc siedzących - ze względu na wygodę podróżujemy max w 6 osób. Przejazd szlakami i bezdrożami będzie fascynujący. Pokonanie odległości 100 km drogą utwardzoną zajmuje nie więcej niż godzinę. Nieutwardzoną - bardzo różnie. Wyposażenie samochodu: klimatyzacja, narzędzia, bagażnik dachowy, hak holowniczy, wyciągarka, kompresor, dwa koła zapasowe, orurowanie z przodu maski (roo bar), apteczka, gaśnica, komplet map + GPS, wygodne prycze do spania, namioty, śpiwory, lodówka, krzesła, stolik, dużej mocy palnik gazowy + gaz, patelnie, garnki, sztućce i talerze, namiot kuchenny, pojemniki na wodę, kanistry na paliwo, metalowe skrzynie do mocowania na bagażniku dachowym, przetwornik prądu na 230 V (do ładowania telefonów, baterii aparatów, kamer, itp.), przyczepa na bagaże i sprzęt. Wyprawie towarzyszy buszmen Adam Murcha. Przed wielu laty zaprzedał duszę pustyniom. Wdarł się w głąb lądu Australii Zachodniej i tam zostawił serce. Zapalony myśliwy szalonych przygód, także z Aborygenami na Wielkiej Pustyni Piaszczystej. W późniejszych latach - organizator i uczestnik kilkunastu wypraw samochodowych i motocyklowych - w australijski interior. Koszty (realne!):    przy kalkulacji dla dwóch osób: A$8980/os. przy kalkulacji dla trzech osób: A$6275/os. przy kalkulacji dla czterech osób: A$4750/os. Kurs dolara australijskiego 1 A$ = ok. 2,82 zł Koszt wyprawy obejmuje:            pomoc w uzyskaniu wizy australijskiej wszelki transport na miejscu (w tym wynajem samochodu 4x4) wynajem sprzętu biwakowego, nawigacyjnego (GPS, mapy) ubezpieczenie i serwis ww. samochodów paliwo (diesel) bilety wstępu do Parków Narodowych 2 polskojęzycznych przewodników-kierowców, w tym mechanika samochodowego przygotowanie wszystkich posiłków w buszu i kolację powitalną w chatce noclegi w buszu (namiot) ubezpieczenie NNW i KL opiekę logistyczną i prawną Destino Mexico Sp. z o.o., posiadającą status Organizatora Turystyki, wpisaną do Rejestru Organizatorów Turystyki Woj. Mazowieckiego i posiadającą aktualną Gwarancje Ubezpieczeniową, wymaganą przez ustawę o usługach turystycznych. Koszt wyprawy nie obejmuje:        przelotu Polska-Perth-Polska (ok. 3500 - 4500 zł), tanimi liniami ok. 3000 zł noclegów w hotelach/hostelach/kempingach posiłków w restauracjach wyżywienia podczas biwaków na dziko - ok. 20 A$/dziennie, z butelką piwa lub lampką wina atrakcji opcjonalnych ujętych w programie wydatków własnych, zakupu pamiątek, itp. szacunkowy koszt wydatków jw. (bez przelotu Polska-Perth-Polska) – A$600-900 Ceny tam:   lancz/obiad w restauracji klasy turystycznej - A$10- A$30 nocleg w motelu klasy turystycznej - A$50 do A$150 za dwójkę, kemping 15-20 A$/os. Po wpłacie pierwszej raty zaliczki przesyłam szczegółowy projekt wyprawy, dzień po dniu. Zgłoszenia na wyjazd przyjmuję do 01.04.2015. Są tylko 4 miejsca:-) zatem kto pierwszy ten lepszy. Raty zaliczki (dla standardowej grupy 4-osobowej, od osoby):    do 15.04 A$1000 do 15.06 A$2000 A$1750 trzeba zabrać ze sobą – płatne w gotówce pierwszego dnia wyprawy Pierwsza i druga rata – płatność równowartości A$ w PLN na wskazane konto wg kursu dnia A$. Przelot z Europy do Perth: Pośredniczę w zakupie możliwie najtańszych biletów lotniczych. Od 15 lat współpracuję z Agencją Lotniczą specjalizującą się w biletach na Antypody. Marek Tomalik - podróżnik, dziennikarz prasowy i radiowy, z wykształcenia geolog. Pasjonat i znawca Australii, do której jeździ systematycznie od 1989 roku. Autor trzech książek o piątym kontynencie: „Australia, moja miłość” (2000), „Australia, gdzie kwiaty rodzą się z ognia” (2011) i „Lady Australia” (2013). Organizuje wyprawy w Outback (www.wsednosprawy.com.pl). Twórca i organizator 23 edycji Festiwalu Podróżników „Trzy Żywioły” oraz wielu innych imprez artystycznych. Menadżer zespołów rockowych. Pisze o podróżach i muzyce. Stały współpracownik National Geographic i Jazz Forum. Autor książek o podróżach. Przez 15 lat prowadził w Radiu Kraków program podróżników „Globtroter”, przez kilka miał stałą rubrykę w Przekroju „Nastaw uszu”. Zasiadał w jury Travelerów – prestiżowych nagród przyznawanych przez National Geographic, prowadził obrady kapituły Trzech Żywiołów. Dwukrotny laureat Kolosów. Znawca rynku nieruchomości. Australia to jego „miejsce na ziemi”, zawsze jednak wraca w Karpaty. Skąd? Z Australii, Singapuru, Malezji, Tajlandii, Birmy, Laosu, Indonezji, Indii, Nepalu, Sikkimu, Syberii (J. Bajkał), Laponii, Egiptu, Syrii, Libanu, Algierii, Brazylii, Meksyku, Peru, Boliwii i krajów Europy. Od 2001 roku prowadzi Klub Podróżnika - Shackleton. Więcej: www.australia-przygoda.com KONTAKT: Marek Tomalik, tel. +48 608419124, e-mail: [email protected]
 doc
                    doc download
															download                                                         Reklamacja
															Reklamacja                                                         
		    