Żłóbek Betlejemski - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Żłóbek Betlejemski - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Żłóbek Betlejemski Boże Narodzenie należy do sfery życia Boga i do
płaszczyzny doczesnej, do dziejów ludzkości. Syn Boży, istniejący jako Bóg
„sam w sobie”, stał się człowiekiem, został w wymiarze ludzkim „stworzony w
łonie Ojca” i „poczęty w łonie matki”. Robert Spiske pojmuje w swej wierze
istotę tajemnicy Wcielenia, ujętą w sformułowaniu dogmatycznym na
Soborze w Chalcedonie (451). Dogmat głoszący dwie natury w jednej Osobie
oznacza, że „owo dziecko, które się nam narodziło to ten, którego bezmiar
napełnia przestworza, przed którym drżą aniołowie i padają na kolana, który
jednym słowem stworzył niebo i ziemię, który utrzymuje je swą wszechmocą,
który jednym spojrzeniem mógłby sprawić, by ponownie rozproszyły się one
w nicość. Nieskończona istota zawarta jest w ograniczonej przestrzeni matki,
Słowo wieczne nieme leży w żłobie, nieskończona mądrość skrywa się w
pieluchach” (Ks. Robert Spiske, Kazanie nr 112. Na Boże Narodzenie 25.12.
1875, s. 1). Owo dziecko leżące w żłóbku to druga Osoba Boska, to Bóg.
Założyciel Zgromadzenia Sióstr Jadwiżanek wyraża pragnienie wielbienia
Jezusa razem z aniołami i „sierotami” (s. 2). Jego zamiarem było nie tylko
dać im dach nad głową i pokarm, ale również dać im Jezusa Chrystusa.
Widok dzieciątka w ubogim żłóbku przypominał mu o głodnych i
bezdomnych dzieciach. Widok biednych dzieci przypominał mu o Jezusie
Chrystusie. Wokół dzieciątka Jezus skoncentrował się cały świat. Przybyli do
niego mędrcy ze wschodu, ale zainteresował się nim też okrutny król Herod.
Dziećmi na tym świecie również interesują się ludzie dobrzy i ludzie źli.
Trzeba je otaczać opieką, trzeba dać im dom i pokarm, ale również trzeba je
chronić przed złem tego świata.
+ Żłóbek betlejemski czczony na Zachodzie. Grota miejscem narodzin bogów.
„Wyłonienie się światła z ciemności widać szczególnie wyraźnie w dziejach
narodzin Mitry. Epifania boga przypada 25 grudnia, a więc niemal dokładnie
w dzień przesilenia zimowego, gdy słońce zaczyna wędrować ku wiośnie;
liczne wizerunki przedstawiają młodzieńczego boga światła i słońca, jak
wyłania się z macierzystej skały (petra genetrix). Przede wszystkim ciemna
jaskinia jest mitycznym miejscem narodzin bogów. Rea, matka Zeusa,
wydała na świat bądź ukryła niemowlę ciemną nocą w jaskini na Krecie;
dziecko, którego imię Zeus należy wywodzić z indoeuropejskiego rdzenia div
(„świecić”), zostało najwyższym bogiem nieba. Z Nowego Świata można by
wymienić Manco Capaca, dawcę kultury, który wynurzył się z jaskini,
pierwszego króla Inków, uważanego za syna boga słońca Inti. Celtowie
mieszkający w okolicach Chartres czcili w pewnej grocie virgo paritura,
dziewicę, która ma urodzić dziecię, co chrześcijańscy później mieszkańcy
uznali za wskazówkę odnoszącą się do matki Boskiej i zamienili grotę w
kryptę. W przeciwieństwie do zachodnich wyobrażeń stajenki, w
ortodoksyjnej
sztuce
bizantyjskiej,
opierającej
się
na
pismach
apokryficznych, miejsce narodzin Chrystusa przedstawia się niemal zawsze
w postaci groty lub ciemnej niszy skalnej. Protoewangelia św. Jakuba
opisuje, jak dziewica Maria, czując, że rozwiązanie się zbliża, zostaje
zaprowadzona przez Józefa do jaskini; ponad jaskinią pojawia się nagle
1
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
chmura, po której zniknięciu rozlewa się wielka, nieznośna dla oczu jasność.
„A kiedy owa światłość ustąpiła, ukazało się dziecię” /J. B. Bajer, Die
neutestamentlichen Apokryphen, Düsseldorf 1968; por. przede wszystkim E.
Benz, Die Höhle in der alten Christenheit und in der östlich-orthodoxen Kirche,
w: „Eranos-jachrbuch” 22/1954, s. 365-432/. Typologiczne odniesienie
odkryto w profetycznej księdze Habakuka (3, 3); według niej Bóg przychodzi z
góry Paran, interpretowanej jako matka Boga, której łono jest jaskinią
narodzin. Sam Chrystus jest „promieniem światła”, w innym tłumaczeniu
„odblaskiem” chwały Bożej (Hbr 1, 3), słońcem zbawienia, które zaczyna
świecić w najciemniejszej porze roku” M. Lurker, Przesłanie symboli w
mitach, kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s.
118.
+ Żłóbek Betlejemski Dzieciątko leżące w żłóbku jest panem całego kosmosu.
Ten człowiek miał później wyjść z grobu jako zwycięzca. On sprawił, że
„świątynie bożków pustoszeją, zmieniają się obyczaje ludu, na miejsce
fałszywych filozofów i odrażających herezji wkracza ewangelia i jej mądrość.
Zrodzony w stajni i zmarły na krzyżu Bóg przyjmuje hołd świata. Wszystkie
te cuda mają swój początek w Betlejem” (Ks. Robert Spiske, Kazanie nr 112.
Na Boże Narodzenie 25.12. 1875, s. 5). Sługa Boży Robert Spiske dostrzega,
że w tak niepozorny sposób objawia się potęga Boga (Tamże, s. 6). W tym co
głupie w oczach świata, objawia się potężna mądrość Boga, „która
nieskończenie przerasta mądrość wszelkiego stworzenia, lub co więcej, wobec
której całą mądrość stworzeń jest prawdziwą głupotą” (Tamże, s. 7).
Tajemnica betlejemskiej nocy poucza nas, gdzie znajduje się prawdziwa
potęga i prawdziwa mądrość. Nowo narodzony Jezus woła do nas: „O
człowieku, masz się za coś wielkiego. Popatrz jednak jak dalece muszę się
poniżyć, by zrównać się z tobą” (Tamże, s. 8). W świecie goniącym za
bogactwem, w którym nawet ten człowiek, który ma zapewnione warunki
życia, czuje się nieszczęśliwy, bo chce mieć więcej, trzeba przypominać
wołanie Zbawiciela. Ludzie nie mogą zrozumieć, że największym skarbem jest
miłość. Dlatego ks. Spiske mówi: „pokażemy biednych, którzy szczęśliwie
żyją w swym ubóstwie i bardziej je szanują niż wszelkie pieniądze świata,
oraz bogatych, którzy są nieszczęśliwi” (Tamże, s. 10). Sługa Boży zwraca się
do tych ludzi, którzy mają pokarm i dach nad głową a sami siebie czynią
nieszczęśliwymi poprzez grzech zazdrości, zatruwając i marnując długie lata
swego życia. Wskazuje on na największy skarb, jakim jest sam Jezus
Chrystus dający siebie w świętej Eucharystii (Tamże, s. 13).
+ Żłóbek Betlejemski ma wymowę polityczną. Ukryty przed zgiełkiem tłumu
zmierzającego do Jerozolimy, na marginesie Betlejemskiej społeczności, z
wielką mocą woła w obronie uciśnionych, wzywając chrześcijan do wołania
mocnym głosem tam, gdzie czyniona jest niesprawiedliwość. Nie wolno
milczeć tam, gdzie antychryst „publicznie i prywatnie, w towarzystwie, wśród
najbliższych i podczas zgromadzeń, otwiera swe usta”. Nie wystarczy
wzdychać „nad religijną letniością teraźniejszości – to nędzna tchórzliwość i
zdrada […] patrząc ze spokojem, jak tysiące tych, którzy powinni być
świadomi swych obowiązków, wyglądają swego wiecznego upadku, co
najwyżej roniąc kilka sentymentalnych łez”. Kaznodzieja kładzie uwagę na to,
że męczennik Szczepan był diakonem i zwraca się do wszystkich: „diakon
znaczy – pomocnik kapłana, a czy wy nim nie jesteście”. Czy każdy członek
2
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ciała nie wspomaga całego życia, czy nie każdy jest członkiem Kościoła, w
tym sensie diakonem? […] istnieje przekonanie, że lepiej jest milczeć,
wycofać się […]. Dlatego nie dziwi fakt, że nas, kapłanów, uważa się za
fanatyków, skoro życie katolickie objawia się w zupełnie inny sposób” (Ks.
Robert Spiske, Kazanie nr 129. Na święto Szczepana, s. 5). Duszpasterz
wrocławski przypomina wszystkim, że każdy chrześcijanin jednakowo
powinien świadczyć o Jezusie Chrystusie, by otrzymać kiedyś wieniec
chwały: „Wieczność, której wszyscy jesteśmy tak blisko, odkrywa przed
swoimi cierpiącymi dziećmi Królestwo Boże, chwałę Bożą, która wnet stanie
się również ich udziałem” (Tamże, s. 8).
+ Żłóbek Betlejemski ma wymowę polityczną. Ukryty przed zgiełkiem tłumu
zmierzającego do Jerozolimy, na marginesie Betlejemskiej społeczności, z
wielką mocą woła w obronie uciśnionych, wzywając chrześcijan do wołania
mocnym głosem tam, gdzie czyniona jest niesprawiedliwość. Nie wolno
milczeć tam, gdzie antychryst „publicznie i prywatnie, w towarzystwie, wśród
najbliższych i podczas zgromadzeń, otwiera swe usta”. Nie wystarczy
wzdychać „nad religijną letniością teraźniejszości – to nędzna tchórzliwość i
zdrada […] patrząc ze spokojem, jak tysiące tych, którzy powinni być
świadomi swych obowiązków, wyglądają swego wiecznego upadku, co
najwyżej roniąc kilka sentymentalnych łez”. Kaznodzieja kładzie uwagę na to,
że męczennik Szczepan był diakonem i zwraca się do wszystkich: „diakon
znaczy – pomocnik kapłana, a czy wy nim nie jesteście”. Czy każdy członek
ciała nie wspomaga całego życia, czy nie każdy jest członkiem Kościoła, w
tym sensie diakonem? […] istnieje przekonanie, że lepiej jest milczeć,
wycofać się […]. Dlatego nie dziwi fakt, że nas, kapłanów, uważa się za
fanatyków, skoro życie katolickie objawia się w zupełnie inny sposób” (Ks.
Robert Spiske, Kazanie nr 129. Na święto Szczepana, s. 5). Duszpasterz
wrocławski przypomina wszystkim, że każdy chrześcijanin jednakowo
powinien świadczyć o Jezusie Chrystusie, by otrzymać kiedyś wieniec
chwały: „Wieczność, której wszyscy jesteśmy tak blisko, odkrywa przed
swoimi cierpiącymi dziećmi Królestwo Boże, chwałę Bożą, która wnet stanie
się również ich udziałem” (Tamże, s. 8).
+ Żłóbek Betlejemski ma wymowę polityczną. Ukryty przed zgiełkiem tłumu
zmierzającego do Jerozolimy, na marginesie Betlejemskiej społeczności, z
wielką mocą woła w obronie uciśnionych, wzywając chrześcijan do wołania
mocnym głosem tam, gdzie czyniona jest niesprawiedliwość. Nie wolno
milczeć tam, gdzie antychryst „publicznie i prywatnie, w towarzystwie, wśród
najbliższych i podczas zgromadzeń, otwiera swe usta”. Nie wystarczy
wzdychać „nad religijną letniością teraźniejszości – to nędzna tchórzliwość i
zdrada […] patrząc ze spokojem, jak tysiące tych, którzy powinni być
świadomi swych obowiązków, wyglądają swego wiecznego upadku, co
najwyżej roniąc kilka sentymentalnych łez”. Kaznodzieja kładzie uwagę na to,
że męczennik Szczepan był diakonem i zwraca się do wszystkich: „diakon
znaczy – pomocnik kapłana, a czy wy nim nie jesteście”. Czy każdy członek
ciała nie wspomaga całego życia, czy nie każdy jest członkiem Kościoła, w
tym sensie diakonem? […] istnieje przekonanie, że lepiej jest milczeć,
wycofać się […]. Dlatego nie dziwi fakt, że nas, kapłanów, uważa się za
fanatyków, skoro życie katolickie objawia się w zupełnie inny sposób” (Ks.
Robert Spiske, Kazanie nr 129. Na święto Szczepana, s. 5). Duszpasterz
3
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wrocławski przypomina wszystkim, że każdy chrześcijanin jednakowo
powinien świadczyć o Jezusie Chrystusie, by otrzymać kiedyś wieniec
chwały: „Wieczność, której wszyscy jesteśmy tak blisko, odkrywa przed
swoimi cierpiącymi dziećmi Królestwo Boże, chwałę Bożą, która wnet stanie
się również ich udziałem” (Tamże, s. 8).
+ Żłóbek Betlejemski ma wymowę polityczną. Ukryty przed zgiełkiem tłumu
zmierzającego do Jerozolimy, na marginesie Betlejemskiej społeczności, z
wielką mocą woła w obronie uciśnionych, wzywając chrześcijan do wołania
mocnym głosem tam, gdzie czyniona jest niesprawiedliwość. Nie wolno
milczeć tam, gdzie antychryst „publicznie i prywatnie, w towarzystwie, wśród
najbliższych i podczas zgromadzeń, otwiera swe usta”. Nie wystarczy
wzdychać „nad religijną letniością teraźniejszości – to nędzna tchórzliwość i
zdrada […] patrząc ze spokojem, jak tysiące tych, którzy powinni być
świadomi swych obowiązków, wyglądają swego wiecznego upadku, co
najwyżej roniąc kilka sentymentalnych łez”. Kaznodzieja kładzie uwagę na to,
że męczennik Szczepan był diakonem i zwraca się do wszystkich: „diakon
znaczy – pomocnik kapłana, a czy wy nim nie jesteście”. Czy każdy członek
ciała nie wspomaga całego życia, czy nie każdy jest członkiem Kościoła, w
tym sensie diakonem? […] istnieje przekonanie, że lepiej jest milczeć,
wycofać się […]. Dlatego nie dziwi fakt, że nas, kapłanów, uważa się za
fanatyków, skoro życie katolickie objawia się w zupełnie inny sposób” (Ks.
Robert Spiske, Kazanie nr 129. Na święto Szczepana, s. 5). Duszpasterz
wrocławski przypomina wszystkim, że każdy chrześcijanin jednakowo
powinien świadczyć o Jezusie Chrystusie, by otrzymać kiedyś wieniec
chwały: „Wieczność, której wszyscy jesteśmy tak blisko, odkrywa przed
swoimi cierpiącymi dziećmi Królestwo Boże, chwałę Bożą, która wnet stanie
się również ich udziałem” (Tamże, s. 8).
+ Żłóbek Betlejemski ma wymowę polityczną. Ukryty przed zgiełkiem tłumu
zmierzającego do Jerozolimy, na marginesie Betlejemskiej społeczności, z
wielką mocą woła w obronie uciśnionych, wzywając chrześcijan do wołania
mocnym głosem tam, gdzie czyniona jest niesprawiedliwość. Nie wolno
milczeć tam, gdzie antychryst „publicznie i prywatnie, w towarzystwie, wśród
najbliższych i podczas zgromadzeń, otwiera swe usta”. Nie wystarczy
wzdychać „nad religijną letniością teraźniejszości – to nędzna tchórzliwość i
zdrada […] patrząc ze spokojem, jak tysiące tych, którzy powinni być
świadomi swych obowiązków, wyglądają swego wiecznego upadku, co
najwyżej roniąc kilka sentymentalnych łez”. Kaznodzieja kładzie uwagę na to,
że męczennik Szczepan był diakonem i zwraca się do wszystkich: „diakon
znaczy – pomocnik kapłana, a czy wy nim nie jesteście”. Czy każdy członek
ciała nie wspomaga całego życia, czy nie każdy jest członkiem Kościoła, w
tym sensie diakonem? […] istnieje przekonanie, że lepiej jest milczeć,
wycofać się […]. Dlatego nie dziwi fakt, że nas, kapłanów, uważa się za
fanatyków, skoro życie katolickie objawia się w zupełnie inny sposób” (Ks.
Robert Spiske, Kazanie nr 129. Na święto Szczepana, s. 5). Duszpasterz
wrocławski przypomina wszystkim, że każdy chrześcijanin jednakowo
powinien świadczyć o Jezusie Chrystusie, by otrzymać kiedyś wieniec
chwały: „Wieczność, której wszyscy jesteśmy tak blisko, odkrywa przed
swoimi cierpiącymi dziećmi Królestwo Boże, chwałę Bożą, która wnet stanie
się również ich udziałem” (Tamże, s. 8).
4
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Żłóbek Betlejemski miejscem narodzenia Jezusa. „W owym czasie wyszło
rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym
państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był
Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego
miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta
Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida,
żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy
tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego
pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było
dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2, 1-7).
+ Żłóbek Betlejemski miejscem narodzin Jezusa „W tej samej okolicy
przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz
stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak, że
bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: Nie bójcie się! Oto zwiastuję
wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście
Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie
znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w
żłobie. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które
wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój
ludziom Jego upodobania.»” (Łk 2, 9-14),
+ Żłóbek Betlejemski miejscem wielbienia Jezusa przez Aniołów. Rok 1870 W
roku I Soboru Watykańskiego i w roku wojny Prusów z Francją ks. Spiske,
podczas głoszenia kazań adwentowych, dał do zrozumienia, że zadaniem
kapłanów, a więc i jego zadaniem, jest składanie ofiary Eucharystycznej,
potrójnej ofiary, za potrójne narodziny Jezusa Chrystusa. W pierwszej
podkreślane są narodziny „Syna Bożego z Ojca wieczności”. Jest to
nieogarniona tajemnica życia Boga. Dlatego „ofiarna uroczystość ma miejsce
w samym środku nocnego mroku, jest to Święta Noc”. Druga Eucharystia na
pierwszy plan wysuwa tajemnicę stania się Syna Bożego człowiekiem, z Maryi
Panny. Nastała pełnia czasów, w której ukazało się światło w ciemności i noc
została zastąpiona przez dzień zbawienia. Dlatego „drugie ofiarne święto ma
miejsce wtedy, gdy dnieje”. Trzecia Eucharystia mówi o narodzeniu się Syna
Bożego w sercu człowieka. Dlatego „trzecia ofiara dzieje się w jasny dzień”
(Ks. Robert Spiske, Kazanie nr 55. Na drugą niedzielę adwentu, 11 grudnia
1870, s. 1). Uroczystość Bożego Narodzenia uczy nas umierania,
rezygnowania z osobistego szczęścia dla czynienia dobra innym. Syn Boży
zrezygnował z sytuacji absolutnego szczęścia, przychodząc na świat. Gdy
człowiek uczy się od Jezusa położonego w żłóbku betlejemskim umierania,
wtedy przygotowuje się do nowego narodzenia w chwili odchodzenia z tego
świata. Chrystus opuścił „niebo, swego Ojca, swoich aniołów, swą
wspaniałość, swą nieskończoną chwałę i majestat, który jest jego istotną
świętością”. Te sam Jezus, który spoczywał w stajence, spoczywa w
Przenajświętszym Sakramencie, a w końcu spoczywa w sercu umierającego
chrześcijanina,
„rozlewając
swe
łaski
w
nieskończonej
pełni
błogosławieństwa”. Również aniołowie, którzy śpiewali „gloria” w Betlejem,
śpiewają „gloria in excelsis Deo” nad łożem śmierci sprawiedliwego. Adwent
liturgiczny przygotowuje do świąt Bożego Narodzenia, adwent życia
doczesnego przygotowuje do narodzenia człowieka dla chwały wiecznej. „By
móc umrzeć dobrze i szczęśliwie, musimy się o to zatroszczyć. Głupotą jest
5
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
chcieć zbierać plony tam, gdzie się nie posiało ziarna, żądać sukcesów tam,
gdzie o nie się nie starano” (Ks. Robert Spiske, Kazanie nr 55. Na drugą
niedzielę adwentu, 11 grudnia 1870, s. 2).
+ Żłóbek betlejemski oświetla ciało i duszę człowieka po śmierci. Grzechy
przyczyną śmierci złej. Dobra śmierć przygotowywana jest przez dobre życie i
przystępowanie do sakramentów świętych (Ks. Robert Spiske, Kazanie nr 55.
Na drugą niedzielę adwentu, 11 grudnia 1870, s. 3). Sługa Boży zaleca nie
tylko częstą spowiedź, ale też codzienne uczestniczenie we mszy świętej.
Oprócz tego zaleca rozmyślanie, codzienny rachunek sumienia, adorację,
„duchowe poszanowanie przenajświętszej Maryi Panny i nieprzemijające
wstawiennictwo za biednymi duszami”. Spełnianie tego wszystkiego jest
znakiem, że człowiek „stał się wybrańcem” (Tamże, s. 4). „Śmierć jest
bolesna, jako ostatnia zapłata za śmierć”. Boleść duchową możemy zamienić
na radość, „jeżeli ustawicznym własnym sądem wyprzedzimy sąd Boży.
Osądźcie się sami, a nie będziecie sądzeni”. Robert Spiske mówił o śmierci
jako o rozłączeniu duszy i ciała, jednakże często wspominał także o
integralności osoby ludzkie: cały człowiek jest słaby i cały człowiek oczekuje
zbawienia. W śmierci „nasze ciało i nasza dusza, zewnętrznie obraz
największej nędzy, wewnętrznie zamkną w sobie tajemnice żłobka
betlejemskiego”. Integralność osoby ludzkiej implikuje też jedność z innymi
ludźmi. Śmierć z jednej strony jest rozstaniem, z drugiej zaś jest spotkaniem.
W śmierci, która jest uobecnieniem tajemnicy Bożego Narodzenia, „obecne są
najświętsze osoby: Jezus, Maria i Józef. Będą tu wszyscy aniołowie, którzy
obchodzić będą najwznioślejsze Boże Narodzenie, najbardziej chwalebne,
najłaskawsze narodziny Jezusa Chrystusa a naszym życiu wiecznym. Nasz
gasnący wzrok nie będzie widział już tych, których zostawia, lecz zobaczy
owe święte osoby, które zaprowadza nas do niebieskiej Ojczyzny.
Przygotujecie zatem drogę Panu” (Tamże, s. 5).
+ Żłóbek betlejemski oświetlony światłem miłosierdzia Bożego. Dziecko jest
stwarzane, miłowane i pieszczone przez matczyną miłość Boga. W tej miłości
roztapia się potęga, grzech i sądownicza sprawiedliwość, zanika wina i
„bezmiłość” W73 58. W jakiś sposób Bóg działa tak w każdym człowieku.
Stwórca nie opuścił ludzi po grzechu Adama i sprawia, że człowiek
poczynając się z grzechem pierworodnym otrzymuje już od razu, od początku
kod nowego życia, który jest osnową całej ludzkiej historii i prowadzi do
stanu łaski uświęcającej. Chrystyczność kodu ludzkiego życia, której źródłem
jest Pascha sprawia, że łaska przychodzi w Chrystusowych sakramentach.
Wyjątkiem jest Matka Jezusa Chrystusa. Jej początek powiązany jest nie
tylko z zalążkiem, lecz z realizacją tego, co u innych może dokonać się
dopiero później. Mesjasz jest odroślą wnętrza naszego Boga. Chrystus jest
wyrażeniem miłosiernych wnętrzności Boga. Rahamim to łono Boga Ojca, w
którym rodzi się Syn Boży, to miejsce, w którym miłość jednoczy się z
życiem. Termin grecki anatole tłumaczony jest jako światło. Podobnie jak
gwiazdy emitują światło, tak wnętrze Boga emituje miłosierdzie. Gwiazda
betlejemska oświetlająca żłóbek, w którym narodził się Jezus informuje o
tym, że Jezus jest światłem Bożego miłosierdzia. Ewangelia św. Łukasza jest
Ewangelią światła, Ewangelią miłosierdzia W73 61. Miłosierdzie Boże w
Jezusie Chrystusie leczy i uwalnia od winy. Duch Święty stwarza nowe
wnętrze, tworzy nowego człowieka. Kościół budowany jest poprzez dar ciała i
6
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
krwi Jezusa Chrystusa i poprzez tchnienie Ducha. Ich misja jest
fundamentem chrześcijańskiego świadectwa. Dlatego to, czego nie wyjaśniła
teologia w teorii rozwiązała realizacja duchowości chrześcijańskiej w
praktyce. Pobożność ludu łączy się z aspektami somatycznymi,
psychologicznymi i historycznymi Jezusa W73 71.
+ Żłóbek Betlejemski rozbrzmiewa kultem Trójcy Świętej sprawowanym przez
aniołów. Chrystus jest w teologii judeochrześcijańskiej nazywany Michałem,
gdyż posiada władzę nad zastępami niebieskimi. Chrystus to archistrategós,
który objawia się w Apokalipsie w finalnej walce, w której zwycięża smoka
(Ap 19, 11-16). Utożsamienie Michała ze Słowem ma odpowiednik w
utożsamieniu Gabriela z Duchem Świętym. Obaj są obecni w tym samym
wydarzeniu, choć na różnych płaszczyznach, w scenie zwiastowania (Łk 1,
26-38). Wniebowstąpienie Izajasza dostrzega w siódmym niebie Boga Ojca i
Pana, który jest Jego Umiłowanym. Do tego widzenia doprowadził „anioł
Ducha Świętego” (VII, 23). Anioł ten jest „ponad niebiosami i ponad
wszelkimi aniołami” (VII, 22). Kyrios, zasiadający po prawicy Ojca jest
adorowany przez aniołów. Obok niego jest anioł Ducha Świętego, którego
również trzeba adorować (IX, 27-36) Ta wizja Trójcy posiada zabarwienie
subordynacjanistyczne, gdyż Pan i anioł Ducha adorują i uwielbiają Boga
(IX, 40). Hermas i Barnaba wykorzystali nazwy stosowane w Qumran (Książę
świateł, Anioł Prawdy, Duch Święty), przekształcając schemat esseńczyków
na schemat chrześcijański, podczas gdy ebionici interpretowali ten schemat
na sposób żydowski. Adoracja i uwielbienie kultyczne Trójcy Świętej przez
aniołów ogarnia ziemię i niebo. Rozpoczyna się już w wydarzeniu wcielenia,
rozbrzmiewa w Betlejemskim żłóbku i nabiera pełnego blasku w wydarzeniu
Paschy. Spełnieniem jest liturgia niebiańska opisana w Apokalipsie w r. IV-V.
Jest to chrześcijańska transformacja Iz 6, gdzie dwóch serafinów
znajdujących się obok tronu intonują trishagion (umiłowana modlitwa św.
Antoniego Klareta, najważniejszy z aktów strzelistych. Modlitwa polecana
Zgromadzeniu Misjonarzy Klaretynów i w ogóle wszystkim) T31.8 56.
+ Żłóbek Betlejemski rozjaśniony aniołami. „Zawsze będziemy widzieć Jezusa
otoczonego tym podwójnym środowiskiem. Jest orszak aniołów, który
wszędzie towarzyszy Słowu, będąc
Jego promieniowaniem, tym
obramowaniem duchowych sfer, i jest ubóstwo żłobka. Kontrast ten
napotykamy znów w momencie agonii, gdy w chwili pocałunku Judasza i
uścisku Malchusa obecnych jest dwanaście zastępów anielskich” /J.
Daniélou, Trójca Święta i tajemnica egzystencji. Znak świątyni czyli o
obecności Boga, tł. M.Tarnowska, (oryg. La Trinité et le mystére de l’existence,
Desclée Brouwer, 1968; Le signe du temple ou de la présance de Dieu,
Editions Gallimard, 1992), wyd. Znak, Kraków 1994, s. 94/. „Archaniołowie
czuwali u bram pierwszego ogrodu; zabronią przekroczenia progu niebios
tym, którzy nie będą odziani w szatę godową. […] Aniołowie wszędzie
poprzedzają Słowo i idą za Nim. Przygotowują Mu drogi i dopełniają Jego
dzieła. Otaczają Je nie tylko pośród chwały, ale także w czasie pełnienia
przez Nie Jego posłannictwa. Wznoszą się wraz z Nim ku Ojcu, niosąc w
dłoniach kadzidło, które jest modlitwą sprawiedliwych. Pokonują
przestrzenie miłosierdzia z lekkością, jakiej nie mają nasze serca, pogrążone
w ciele /Tamże, s. 96/. „Spotkanie porządku starego i nowego, które
jednakże w pewnym sensie nie jest absolutnie pierwsze. Albowiem o ile Jezus
7
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jest rzeczywiście horyzontem, który oddziela dwa stworzenia, dusza Marii już
stanowiła część nowej ekonomii, gdyż była przejawem zupełnie nowego
porządku. W świątyni oczekiwania Ona była już jakimś wypełnieniem. I
ofiarowanie Jej w świątyni zwiastuje ofiarowanie Jezusa, niosąc w sobie
również tajemniczy sens. Wszystko, co miało się wypełnić, już się wypełniło
w Jej sercu. Tak więc była Ona w świątyni czymś więcej niż cieniem i mniej
niż rzeczywistością; była brzaskiem poprzedzającym dzień /Tamże, s. 99.
+ Żłóbek dzieciny Bożej w sercu człowieka bez grzechu. Początek oczekiwania
ustawia człowieka w perspektywie długiego odcinka czasu, który trzeba
wypełnić dobrem. Gdy zbliża się Dzień, następuje obrachunek czasu
minionego. Poczucie bliskości u jednych powoduje pojawienie się ulgi i
szczęścia, u drugich niepokoju i przerażenia. Nawet wśród chrześcijan jest
wielu takich, którzy nie są przygotowani, którzy są dziećmi tego świata,
chłodnymi, lekkomyślnymi, uwikłanymi w więzy grzechu. Wielu chrześcijan
jest jeszcze zamkniętych na błogosławieństwa. Jeszcze nie otworzyli swego
serca zbawcy. „Nie mogą oni dłużej łudzić się, że w wyniku chrztu i w wyniku
zewnętrznej wspólnoty z kościołem są również spadkobiercami nieba. Nie
mogą się dłużej łudzić, ci chłodni, lekkomyślni tak zwani chrześcijanie,
którzy prowadzą grzeszne ziemskie życie zapominając o Bogu, wierząc mocno
w zbawienie jako w rzecz załatwioną przez Stwórcę” (Ks. Robert Spiske,
Kazanie nr 102. Na czwartą niedzielę Adwentu (prawdopodobnie czasy
Kulturkamf, s. 1). Ostatnie dni Adwentu są jeszcze szansą do nawrócenia
się. Ci natomiast, którzy są nawróceni powinni się z tego cieszyć. Tymczasem
Sługa Boży dostrzega brak radości, niezadowolenie i narzekanie. Są one
znakiem braku pełnego nawrócenia. Tacy ludzie od razu po wyjściu ze
świątyni powracają do spraw tego świata, do jego grzechów i niepokojów (Ks.
Robert Spiske, Kazanie nr 102. Na czwartą niedzielę Adwentu
(prawdopodobnie czasy Kulturkamf, s. 6). Nawiązując do słów proroka
Izajasza Robert Spiske stwierdza: „ w naszych sercach znajduje się jeszcze
wiele dolin i wąwozów wydrążonych przez grzechy, w których się one nadal
ukrywają i skąd na nowo się wydobywają. […] Jest w nas jeszcze wiele
surowości i zatwardziałości, tyle nierówności i krzywych dróg, które torują
drogę grzechom, wszystko to musi być wyprostowane” (Tamże, s. 7).
Chrześcijanin jest dzieckiem Bożym, spadkobiercą nieba. Nad człowiekiem
prawdziwie wierzącym jaśnieje „gwiazda wiecznego pokoju, która promieniuje
nad żłóbkiem Bożej dzieciny” (s. 10). Sługa Boży zachęca: do przygotowania
się na wielkie spotkanie, „by Pan mieszkał w naszych sercach, gdy zabrzmi
następnym razem wołanie Kościoła do swoich wiernych, abyśmy narodzili się
na nowo z Jezusem Chrystusem”.
+ Żłóbek początkiem ubóstwa Jezusa. „Królestwo Boże należy do ubogich i
do maluczkich, to znaczy do tych, którzy przyjęli je pokornym sercem. Jezus
został posłany, by „ubogim niósł dobrą nowinę” (Łk 4, 18). Ogłasza ich
błogosławionymi, ponieważ „do nich należy Królestwo niebieskie” (Mt 5, 3).
Właśnie „maluczkim” Ojciec zechciał objawić to, co pozostaje zakryte przed
mądrymi i roztropnymi. Od żłóbka aż do krzyża Jezus dzieli życie ubogich;
zna głód, pragnienie i ogołocenie. Co więcej, utożsamia się z wszelkiego
rodzaju ubogimi, a aktywną miłość do nich czyni warunkiem wejścia do
swojego Królestwa” (KKK 544). „Jezus zaprasza grzeszników do stołu
Królestwa: „Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”
8
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
(Mk 2, 17). Zaprasza ich do nawrócenia, bez którego nie można wejść do
Królestwa, ale ukazuje im słowem i czynem bezgraniczne miłosierdzie Ojca
wobec nich i ogromną „radość z jednego grzesznika, który się nawraca” (Łk
15, 7). Największym dowodem tej miłości będzie ofiara Jego własnego życia
„na odpuszczenie grzechów” (Mt 26, 28)” (KKK 545).
+ Żłóbek ukazuje ludziom chwałę Boga Ojca. Mojżesz rozmawiając z Bogiem
oglądał oblicze Syna, ale jeszcze jakby w zwierciadle. „Syn ze swej strony jest
niewidzialny, jako Słowo i Duch Boży, z racji stanu swej substancji oraz
dlatego, że jest Bogiem; był jednak widzialny jeszcze przed wcieleniem […] dla
Mojżesza zachował swój widok i rozmowę twarzą w twarz na przyszłość –
bowiem dokonało się to później, w czasie odosobnienia na górze, jak czytamy
w Ewangelii o jego rozmowie z Mojżeszem – wcześniej Bóg, to znaczy Syn
Boży, widziany był zawsze w zwierciadle, w zagadce, we śnie czy wizji przez
proroków i patriarchów, jak i przez samego Mojżesza” (Przeciw Prakseaszowi,
XIV). Syn Boży jest twarzą Boga. Mojżesz rozmawiając z Bogiem „twarzą w
twarz”, widział Syna Bożego. „Ojciec będzie twarzą Syna. A co mówi Pismo?
Chrystus Pan jest duchem jego osoby (Lam 4, 20). Jeśli zatem Chrystus jest
duchem osoby Ojca, słusznie przeto ogłosił, że jego twarzą (naturalnie z racji
jedności) jest ten, którego osoby jest duchem, czyli Ojciec. Zaiste
zdumiewająca to rzecz, by Ojciec, który jest głową Syna, mógł być jego
twarzą, napisane jest bowiem głową Chrystusa jest Bóg (1 Kor 11, 3)”
(Przeciw Prakseaszowi, XIV). Jednorodzony Syn objawił na, skryte wnętrze
Ojca. Skoro obliczem Syna jest Ojciec, to patrząc na oblicze Jezusa leżącego
w żłóbku widzimy chwałę Boga Ojca. „Bogiem widzialnym jest Syn, to znaczy
Słowo Boga, bowiem to, co stało się ciałem nazwane zostało Chrystusem”
(Przeciw Prakseaszowi, XV).
+ Żłóbek ukazuje ludziom chwałę Boga Ojca. Mojżesz rozmawiając z Bogiem
oglądał oblicze Syna, ale jeszcze jakby w zwierciadle. „Syn ze swej strony jest
niewidzialny, jako Słowo i Duch Boży, z racji stanu swej substancji oraz
dlatego, że jest Bogiem; był jednak widzialny jeszcze przed wcieleniem […] dla
Mojżesza zachował swój widok i rozmowę twarzą w twarz na przyszłość –
bowiem dokonało się to później, w czasie odosobnienia na górze, jak czytamy
w Ewangelii o jego rozmowie z Mojżeszem – wcześniej Bóg, to znaczy Syn
Boży, widziany był zawsze w zwierciadle, w zagadce, we śnie czy wizji przez
proroków i patriarchów, jak i przez samego Mojżesza” (Przeciw Prakseaszowi,
XIV). Syn Boży jest twarzą Boga. Mojżesz rozmawiając z Bogiem „twarzą w
twarz”, widział Syna Bożego. „Ojciec będzie twarzą Syna. A co mówi Pismo?
Chrystus Pan jest duchem jego osoby (Lam 4, 20). Jeśli zatem Chrystus jest
duchem osoby Ojca, słusznie przeto ogłosił, że jego twarzą (naturalnie z racji
jedności) jest ten, którego osoby jest duchem, czyli Ojciec. Zaiste
zdumiewająca to rzecz, by Ojciec, który jest głową Syna, mógł być jego
twarzą, napisane jest bowiem głową Chrystusa jest Bóg (1 Kor 11, 3)”
(Przeciw Prakseaszowi, XIV). Jednorodzony Syn objawił na, skryte wnętrze
Ojca. Skoro obliczem Syna jest Ojciec, to patrząc na oblicze Jezusa leżącego
w żłóbku widzimy chwałę Boga Ojca. „Bogiem widzialnym jest Syn, to znaczy
Słowo Boga, bowiem to, co stało się ciałem nazwane zostało Chrystusem”
(Przeciw Prakseaszowi, XV).
+ Żłobienie bruzd głębokich na tablicy pamięci przez zdarzenia jednorazowe
zapamiętane przez umysł ludzki. „«W poszukiwaniu straconego czasu Marcela
9
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Prousta jest unikatowym dokumentem z dwóch powodów: po pierwsze,
ponieważ odkrywa, w jaki sposób rekonstrukcja własnego ja koresponduje z
odzyskaniem czasu przeszłego w doświadczeniu, po drugie, ponieważ ta
wyprawa w poszukiwaniu czasu i tożsamości (self) przyznaje pamięci
niepowtarzalną funkcję, stosując metodę odsłaniania poczucia ciągłości
między różnymi treściami aktów pamięci» (H. Meyerhoff, Time in Literature,
Berkeley 1955, s. 44), [tłum. moje K. S.]. Autor W stronę Swanna
odtwarzając pojedyncze, niepowtarzalne wydarzenia, które swą siłą i
sugestywnością przebijają barierę zapomnienia, rozbudowują się w głąb,
odkrywa jakby nową dziedzinę pamięci. Obok wspomnień opartych na
asocjacji, wynikających z częstego powtarzania, istnieją w naszym umyśle
zdarzenia, które stały się raz tylko i nigdy później się nie powtórzyły, żłobiąc
jednak głębokie bruzdy na tablicy pamięci. Do takich właśnie wydarzeń
próbuje dotrzeć Proust: «[...] do pocałunku na dobranoc, uderzenia dzwonu,
magicznej latarni, kwitnącego głogu, magdalenki, brzęku łyżek i widelców –
przypomnienie tych i innych zdarzeń daje wyobrażenie sensu bycia sobą
(selfhood), które nie może być wyłuskane z zawartości natychmiastowego,
bezpośredniego doświadczenia» (Tamże, s. 48), [tłum. moje K. S.]. Rezultat
Proustowskich przygód z pamięcią daje się streścić w paru bardzo ogólnych
zdaniach. Odkrywanie przeszłości łączy się tu przede wszystkim z
fundamentalnym rozwarstwieniem czasu. Polega ono na rozpoznaniu w teraźniejszości pamięci śladów wydarzeń fundamentalnych i zejściu po tych
śladach w głąb pamięci, ku rzeczywistości własnych przeżyć,
rozbudowujących się w przedmioty artystyczne” /K. Stala, Na marginesach
rzeczywistości. O paradoksach przedstawiania w twórczości Brunona
Schulza, Instytut Badań Literackich, Warszawa 1995, s. 130/. „Po drugie, te
wydarzenia zostają wyzwolone z ich zewnętrznego następstwa w czasie,
sukcesji, jak również z ich ściślejszego znaczenia, jakie niegdyś zdawały się
posiadać; „nowoczesne wyobrażenia o czasie wewnętrznym łączą się tu z
poglądem neoplatońskim, wedle którego rzeczywisty prawzorzec danego
przedmiotu znajduje się w duszy artysty; przy tym artysty, który – sam będąc
obecny w owym przedmiocie – wyzwala się zeń jako ktoś, kto przedmiot ten
obserwuje i kto staje oko w oko ze swoją własną przeszłością” (E. Auerbach,
Mimesis. Rzeczywistość przedstawiona w literaturze Zachodu, tłum. Z.
Zabicki, Warszawa 1968, t. 1, s. 405). Twórcza wyobraźnia staje się tu
tożsama z twórczym przypomnieniem, przypomnieniem – aktywnością,
działaniem, ruchem” /Tamże, s. 131.
10