the PDF file
Transkrypt
the PDF file
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2013-02-06 12:04 Strona 1 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI Styczeń – Luty 2013 nr 1–2 (10–11) PISMO PARAFII ŚW. JÓZEFA KALASANCJUSZA W RZESZOWIE Mogiła powstańców styczniowych na rzeszowskim Starym Cmentarzu przypomina nam o naszych bohaterskich przodkach, którzy 150 lat temu nie tylko marzyli o niepodległej Polsce, ale z bronią w ręku walczyli z rosyjskim zaborcą. Podziękujmy im, zapalmy znicz i pomódlmy się za naszą Ojczyznę. Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2 2013-02-06 KALASANCJUSZ 12:04 Strona 2 RZESZOWSKI 22 stycznia 1863 r. na terenie ziem polskich znajdujących się pod zaborem rosyjskim wybuchło zbrojne powstanie Polaków. Przez oddziały powstańcze przewinęło się co najmniej 200 tys. powstańców ze wszystkich zaborów, a stoczyli oni ponad 1200 potyczek i bitew z wojskiem rosyjskim. Wśród dowódców oddziałów powstańczych historycy wymieniają mieszkającego przez kilka lat w Rzeszowie płk. Marcina Borelowskiego ps. „Lelewel”, który 3 września 1863 r. wsławił się zwycięską bitwą z kilkutysięcznym oddziałem rosyjskim pod Panasówką (w powiecie biłgorajskim). Niestety, 6 września 1863 r. Borelowski zginął w bitwie pod Batorzem (w powiecie janowskim). O Borelowskim pamiętamy dzięki rzeszowskim rzemieślnikom, którzy w 1913 r. ufundowali mu tablicę pamiątkową umieszczoną na budynku Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” (obecnie Teatr im. W. Siemaszkowej). W 1940 r. została przez Niemców usunięta, a po wojnie wmurowano ją w fronton kamienicy przy ul. 3 Maja 1. O powstaniu styczniowym możemy przeczytać wiele rocznicowych artykułów w wielu tygodnikach i miesięcznikach. Dyskusja o sensie porywania się na walkę z Imperium Rosyjskim, o sensie walki o niepodległość wbrew nadziei, wciąż trwa i zapewne trwać będzie. Szkoda tylko, że Sejm RP nie ustanowił roku 2013 Rokiem Powstania Styczniowego, że paradoksalnie setna rocznica wybuchu powstania była obchodzona w 1963 r. dużo bardziej uroczyście niż obecnie. O imperialnej carskiej Rosji można było wtedy mówić i pisać dużo, pod warunkiem, że wspomniało się o rzekomo miłującym pokój Kraju Rad, który miał być przeciwieństwem carskiej Rosji. Teraz, kiedy polskiemu rządowi bardzo zależy na dobrych kontaktach z obecną Rosją, uroczyste obchody powstania antyrosyjskiego widocznie nie są mile widziane, a politycy mówiąc o powstaniu styczniowym boją się nawet sprecyzować, z kim powstańcy walczyli. Walczyli o wolność, niepodległość - ale nie wiadomo z kim? Zapewne z jakimiś zaborcami? Przypomina się w tym miejscu podobna poprawność polityczna, kiedy mówi się o obozach koncentracyjnych zakładanych w czasie II wojny światowej przez 23 stycznia br. i w kilka następnych dni TVP Historia pokazała film przygotowany specjalnie na rocznicę powstania styczniowego. Film obejrzałem i choć rok 2013 nie będzie Rokiem Powstania Styczniowego, a film o powstaniu mówi, nie polecę tego filmu ani dorosłym ani młodzieży jako pigułki wiedzy. Film przedstawił natłok dat, wydarzeń, bitew, rozbitych oddziałów, zabitych dowódców, króciutkich wypowiedzi historyków. A co umknęło autorom filmu? Po pierwsze: budowanie szczęścia Polski na koncesjach i tolerancji carów było budowaniem na piasku – zapisał Władysław Mickiewicz (syn Adama Mickiewicza) – był wówczas w Warszawie. Wielopolski wymyślił imienną brankę 14 000 Polaków, „buntowników”, co wymusiło wybuch powstania w zimie, bliżej nieokreślonych nazistów. O Niemcach – przynajmniej w oficjalnych przemówieniach – nie może być mowy, o nazistach bez narodowości można i trzeba pisać. Chcąc uzupełnić swoją wiedzę o powstaniu styczniowym proponuję sięgnąć do znakomitych artykułów prof. Andrzeja Nowaka zamieszczonych w tygodniku „W SIECI” (nr 2/2013) i w tygodniku „DO RZECZY” (nr 1/2013), co najmniej kilka dobrych artykułów znajdziemy też w dwumiesięczniku „Polonia Christiana” (nr 30/2013) i w miesięczniku „Na poważnie” (nr 7,8 grudzień 2012 – styczeń 2013). W najnowszym, styczniowo-lutowym miesięczniku o tytule WPiS (Wiara, Patriotyzm i Sztuka) znajdziemy skróconą wersję wykładu Józefa Piłsudskiego pod tytułem „Rok 1863”, wygłoszonego w 60. rocznicę wybuchu powstania styczniowego. Namawiam również do sięgnięcia do tekstu źródłowego i przeczytania niezwykle ciekawych tekstów Piłsudskiego o powstaniu styczniowym, opracowanych przez prof. Stefana Kieniewicza w książce „Rok 1863”. Zapraszam do lektury! Igor Witowicz choć transporty nowoczesnych karabinów dotrzeć miały na wiosnę, a powstania w zimie nikt nie planował. Pomysł Wielopolskiego skopiują w 1981 i 1982 r. Jaruzelski z Kiszczakiem. Ten sam Wielopolski już w 1847 r. w „Liście szlachcica polskiego do Metternicha” szansę dla Polaków na spokojne i bezpieczne życie widział tylko pod berłem słowiańskiego cara. To Wielopolski 7 kwietnia 1861 r. przedłożył projekt ustawyo „użyciu siły zbrojnej”, uchwalonej w pośpiechu, nocną porą. Następnego dnia od strzałów, bagnetów, szabel i kolb zginęło kilkuset bezbronnych, nie 98 osób, których nazwiska ustalono! Ciała zostały posypane wapnem, przysypane ziemią w fosach Cytadeli i przydeptane. Tak jak ciało Traugutta 5 sierpnia 1864 r. Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2013-02-06 12:04 Strona 3 KALASANCJUSZ Po powstaniu żaden Polak nie chciał wyręczać Rosjan w pacyfikowaniu rodaków... A los zwykłych Polaków? 498 inwalidów-żebraków z powiatu piotrkowskiego wróciło z armii carskiej spośród 11 000 rekrutów wcielonych między 1833 a 1856 r. Oni nie zginęli w powstaniu… Po drugie, powieszony ksiądz Stanisław Brzóska i zesłany abp Zygmunt Szczęsny Feliński (kanonizowany w 2009 r.) to naprawdę nie wszyscy represjonowani księża katoliccy w Królestwie. Większość młodszych księży zaznała represji przed, w czasie i po Powstaniu (szubienica, zesłanie, katorga, więzienie, przeniesienie w głąb Imperium, okupy, czyli łapówki). Skazywani byli za homilie w kościele, za pieśni, za spowiadanie rannych, za obecność w oddziale powstańców. Za oczywistą decyzję o zamknięciu kościołów warszawskich 16 października 1861 r., do których o czwartej rano z bronią wtargnęło wojsko rosyjskie i siłą wyciągało mężczyzn, ks. prałata Antoniego Białobrzeskiego skazano na śmierć. Po opublikowaniu na Zachodzie listy represjonowanych księży, prałata ułaskawiono – skazano go tylko na rok twierdzy w Bobrujsku. Po trzecie, Rosja zawarła sojusz z Francją szachując Austrię, co umożliwiło zjednoczenie Włoch kosztem Austrii. Latem 1863 r. w Królestwie Rosja skoncentrowała 370000 żołnierzy i 200000 rezerw demonstrując siłę wobec Austrii (i reszty Europy), namawianej do wystąpienia zbrojnego przeciwko Rosji. Więcej sił wojskowych Rosja wtedy nie miała. Do walki z powstańcami nie potrzebowała tak silnej armii, zwłaszcza artylerii. A na taką wojnę liczyli i Biali i Czerwoni. I jeszcze zabrakło sceny z 8 kwietnia 1861 r.: procesja na Placu Zamkowym, ludzie śpiewają Święty Boże, święty O Pierwszej Komunii bez drogich lub nawet bez żadnych prezentów piszemy w Kalasancjuszu Rzeszowskim już od dobrych kilku miesięcy. I zapewne pisać będziemy nadal, bo kropla drąży skałę, a każdy, nawet najmniejszy artykulik w najmniejszej gazetce parafialnej może wywołać dyskusję, zdrowy ferment i nawet małą awanturkę – byle owoce tych dysput były zdrowe i na zdrowie nam wszystkim wyszły. O czyje zdrowie tu chodzi? Przede wszystkim powinno nam zależeć na zdrowym, opartym na prawdzie podejściu naszych dzieci do Boga, do tajemnicy obecności Jezusa Chrystusa w Komunii Świętej. Nie możemy traktować uroczystości komunijnej tak samo jak imprezy urodzinowej czy imieninowej. To Jezus przychodzi do naszych dzieci i On jest tym głównym gościem i prezentem jednocześnie. Kolejnym prezentem dla naszych dzieci bądźmy my sami. Poświęćmy im w tym przedkomunijnym okresie dużo więcej czasu, razem bawmy się, czytajmy i módlmy się. To może być krótka modlitwa, ale codzienna. Wypowiadajmy ją własnymi słowami, dziękujmy, prośmy i wychwalajmy Boga. Dzieci będą dużo szczęśliwsze wtedy, kiedy poświęcimy im więcej czasu, a nie wtedy, kiedy zasypiemy je RZESZOWSKI 3 Rysunek autorstwa Artura Grottgera pochodzący z cyklu „Polonia” pod tytułem „Pobór w nocy” (Branka). Oryginalne rysunki znajdują się w zbiorach Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie. mocny. Na czele zakonnik, niesie krzyż. Żołnierze tłuką go kolbami, pada. Krzyż podejmuje Karol Nowakowski, ludzie krzyczą: Módlmy się i śpiewajmy! Żołnierze porywają Karola, krzyż wysoko wznosi młody chłopak. Strzały, chłopak pada. Umrze za kilka godzin. To Michał Landy, uczeń, siedemnastoletni Żyd. Rynsztokami płynie krew. Dla zainteresowanych: M. Kukiel, Dzieje Polski porozbiorowe 1795–1921, J. Łojek, Kalendarz historyczny, B. Petrozolin, Przed tą nocą. I wiele innych… Stanisław Alot nawet najdroższymi prezentami-gadżetami. Prezenty nie zastąpią im rodziców, nie zastąpią miłości i radości wspólnego przebywania. Powiecie Państwo, że to trudne, a może nawet niewykonalne w dzisiejszym zwariowanym świecie, w którym nie mamy na nic czasu. Pozornie to prawda, ale tylko pozornie, bo jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu, to czas się znajdzie i dla dzieci i dla wszystkich innych ważnych spraw. Wiem, że trudno walczyć z tą prezentową tradycją, utrwaloną od co najmniej dwudziestu lat. Wcześniej, w biednych latach powojennych, po I Komunii Świętej na dzieci czekał tylko kubek herbaty i jakieś ciastko. Ale było wesoło, była radość duchowa i głębokie przeżycie religijne. Nie wracajmy do biedy materialnej, choć to ona puka coraz częściej do naszych domów, ale wracajmy do szczerej, pełnej prostoty wiary, nadziei i miłości. A prezentami możemy obdarowywać nasze dzieci z okazji innych świąt i rocznic. Pierwsza Komunia niech pozostanie w ich pamięci jako spotkanie z Bogiem, a nie z laptopem, smartfonem czy innym wynalazkiem techniki. Igor Witowicz Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 4 2013-02-06 KALASANCJUSZ 12:04 Strona 4 RZESZOWSKI 29 grudnia 2012 r. odszedł na wieczną wartę abp Ignacy Tokarczuk, emerytowany metropolita przemyski, który rządy w diecezji przemyskiej sprawował w latach 1966–1993. 2 stycznia 2013 r. odbyły się uroczystości pogrzebowe abpa Tokarczuka z udziałem około siedmiuset duchownych i kilku tysięcy wiernych. Jego ciało zostało złożone w asyście kardynała Kazimierza Nycza, kardynała Stanisława Dziwisza i abpa Józefa Michalika w podziemiach przemyskiej katedry, w krypcie obok szczątków doczesnych bpa Stanisława Jakiela (biskupa pomocniczego przemyskiego w latach 1957–1983). Pogrzeb odbył się w normalnym dniu pracy, a mimo to zgromadził liczną rzeszę ludzi. Gdyby miał miejsce w sobotę, do Przemyśla przyjechałyby zapewne delegacje ze wszystkich parafii obecnej i dawnej, większej obszarowo, diecezji przemyskiej. Dlaczego abp Tokarczuk pozostaje w naszej pamięci jako postać niezwykła, niepospolita, wyróżniająca się wśród innych wybitnych hierarchów naszego Kościoła? Otóż był człowiekiem prawdy i odwagi, a nade wszystko wiary. Zarażał ludzi wiarą i odwagą głoszenia tej wiary. Pamiętam jego kazania głoszone w sanktuarium Matki Bożej w Borku Starym (jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku), podczas poświęcenia kościoła Matki Bożej Saletyńskiej w Rzeszowie (1983 r.) i wiele innych wystąpień, homilii… Zawsze poza wątkiem stricte religijnym, w każdej homilii poruszał kwestie społeczne i polityczne. Powtarzał, że system oparty na kłamstwie musi runąć, że wszystkie imperia upadały, więc i to imperium komunistyczne też runie. Nie bał się mówić o tym otwarcie, choć wiedział doskonale, że każde jego kazanie jest nagrywane przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, że każdy jego krok jest śledzony. Nie bał się, chociaż ryzykował wiele. A mógł przecież nie przeszkadzać w budowaniu państwa socjalistycznego… Wybrał drogę trudniejszą, drogę oporu wobec władz komunistycznych, które nie pozwalały na budowanie kościołów i kaplic. Skoro nie pozwalały, omijał prawo i popierał parafian i proboszczów w dziele budowania kościołów bez wymaganych pozwoleń. Pamiętamy liczne kościoły, które stawiane były pod osłoną nocy przez zjednoczonych w tym podziemnym działaniu parafian. Tak w ciągu jednej nocy powstał w 1980 r. kościół św. Michała Archanioła na osiedlu Mieszka I w Rzeszowie, tak powstała w jedną noc w 1987 r. dominikańska drewniana „Szopka” i wiele innych kaplic i kościołów. Działo się to dzięki poświęceniu parafian, ale też dzięki poparciu biskupa Tokarczuka, który wspierał proboszczów moralnie i finansowo. A kary pieniężne były nakładane, liczne były procesy sądowe. We wszystkich tych sytuacjach bp Tokarczuk był z nami – wiernymi. I dlatego jest tak przez nas kochany i pamiętany, pomimo upływu tylu lat. Początki naszej pijarskiej parafii związane są również z osobą bpa Ignacego Tokarczuka. To za jego rządów w 1974 r. w podrzeszowskiej Wilkowyi pijar o. Lucjan Pabiańczyk kupił półhektarową działkę z dwoma budynkami. W jednym z nich powstała tymczasowa kaplica, a już Fot. IGOR WITOWICZ Kilka słów o duszpasterzu niezłomnym Biskup Ignacy Tokarczuk rozmawia z wiernymi podczas uroczystości poświęcenia kaplicy rektorskiej pw. Opatrzności Bożej w Rzeszowie w 1985 r. w 1976 r. została ustanowiona przez bpa Tokarczuka parafia w Wilkowyi. Była to jedna z około 220 nowych parafii utworzonych przez biskupa Tokarczuka podczas pełnienia posługi biskupiej w latach 1966–1993. W tym czasie na terenie diecezji przemyskiej zbudowano około 430 kościołów i kaplic – większość bez zezwolenia władz. Po 1989 r. biskup Tokarczuk wywalczył powrót religii do szkół i nadal krytycznie patrzył na poczynania władz. Nigdy nie wchodził w układy z żadną władzą, nawet wybraną demokratycznie. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku nie był osobą często cytowaną w mediach, bo wyrażał poglądy mało popularne. Mocno wspierał Radio Maryja, później Telewizję TRWAM i inne media katolickie. Nie był entuzjastą wejścia do Unii Europejskiej, czemu dał wyraz podczas homilii wygłoszonej 1 lutego 1998 r. w Błażowej. Powiedział wówczas między innymi: Miejmy świadomość tego, że jak najszybsze wejście do Unii Europejskiej, to nie jest wejście do raju. Niektórym bardzo się spieszy, na przykład postkomuniści spieszą się dlatego, że chcą uniknąć rozrachunku ze swoją przeszłością. Nie chodzi nam o zemstę, o jakiś wyrok śmierci na kogoś, bo to niczego nie załatwi. Chodzi tylko o to, aby zło nazwać złem, a komunę największym błędem w historii, która tylu ludzi zniewoliła, tyle krzywd uczyniła i cofnęła kraj Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2013-02-06 12:04 Strona 5 Abp I. Tokarczuk głosi homilię podczas uroczystości swoich 80 urodzin. Błażowa, 1 lutego 1998 r. arcybiskupa z tamtych lat są mało znane. Cały tekst zatytułowany „Prawda, dobro i zjednoczenie Europy w nauczaniu abpa I. Tokarczuka” został opublikowany w miesięczniku „Szopka”, wydawanym w środowisku związanym z rzeszowskimi dominikanami w latach 1993–1998. Igor Witowicz Fot. IGOR WITOWICZ w rozwoju na wiele lat. Postkomuniści chcieliby jak najprędzej znaleźć się w tym „raju”, by nikt ich nie pytał, skąd i z czym przychodzą. Dlaczego mamy przyspieszać im wejście do „raju”? O Unii Europejskiej mówił dalej: Kościół jest za zbliżeniem narodów, za współpracą, ale taką, która nie niszczy kultury, nie niszczy ojczyzn. Tuż po II wojnie światowej chrześcijańscy politycy: Ch. De Gaulle, K. Adenauer i R. Schuman starali się jednoczyć Europę w oparciu o wartości chrześcijańskie. Ale czasy się zmieniły i po 40 latach Zachód oparł się na ideologii fałszywej, na konsumpcjonizmie, liberalizmie etycznym i chrześcijaństwo zostało usunięte gdzieś na bok. […] My nie odrzucamy dążenia do jedności, ale chcemy wiedzieć, jaka to jest jedność, żeby nas nikt nie oszukał, bo jak ktoś nie ma wiary, to jak mu można zaufać? Pamiętam takiego Żyda – handlarza objazdowego, który mieszkał niedaleko Zbaraża i od czasu do czasu najmował sobie pomocników. „ Jak najmuję kogoś” – opowiadał Żyd – „to zawsze patrzę, jak ten człowiek się zachowuje wobec figury świętej. Jak on przejdzie obojętnie, nawet nie zdejmie czapki, to ja się boję z nim jechać, bo może mnie zabić, obrabować, bo nie ma zasad.” Tak samo jest w życiu społecznym i politycznym. Jeśli ktoś nie ma zasad w życiu prywatnym, kłamie cynicznie i jeszcze chwali się, że jest nowoczesny, to trudno wierzyć, że będzie on dążył do dobra wspólnego, do odnowy świata. Ja wierzę, że do zbliżenia narodów dojdzie, ale na zasadach chrześcijańskich, przez powrót do prawdy, do dobra, przez szacunek do człowieka. Trzymajcie się zasad, jednoczcie się, a wtedy powstanie lepsza Polska, Europa i świat, módlmy się o to, bo samo nic nie przychodzi. Zachęcam do stałej modlitwy, zwłaszcza w intencji rządzących, bo wszyscy jesteśmy ułomni i potrzebujemy światła Ducha Świętego. Pozwoliłem sobie podać ten obszerny cytat z homilii wygłoszonej 15 lat temu, ponieważ zapewne wystąpienia 5 RZESZOWSKI Fot. IGOR WITOWICZ KALASANCJUSZ Diakoni niosą trumnę z ciałem abp I. Tokarczuka do krypty w przemyskiej katedrze. Przemyśl, 2 stycznia 2013 r. Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 6 2013-02-06 KALASANCJUSZ 12:04 Strona 6 RZESZOWSKI Rozmowy z abp. Ignacym Tokarczukiem Zaledwie kilka miesięcy temu ukazała się drukiem książka, będąca zapisem rozmów przeprowadzonych w latach 2011–2012 przez Mariusza Krzysztofińskiego (pracownika rzeszowskiego IPN-u) z arcybiskupem Ignacym Tokarczukiem. To były już ostatnie rozmowy z naszym Arcypasterzem, ale czytając wnikliwie tę pasjonującą lekturę, nie wyczuwamy, że jest to rozmowa z osobą starszą, ponad dziewięćdziesięcioletnią. Jest to rozmowa z człowiekiem młodym duchem, który jest wciąż ciekawy świata, mocno przeżywa liczne wydarzenia, pamięta ludzi, którzy wywarli na nim szczególne wrażenie i którzy mieli wpływ na jego duchowość. Arcybiskup mówi zwykłym, potocznym językiem; zresztą zawsze w swoich homiliach posługiwał się językiem mało skomplikowanym, dzięki czemu docierał do słuchaczy bez trudu. Był rozumiany i doceniany przez wszystkich – ludzi bez wykształcenia i profesorów. Opisuje dramat lat wojny, kiedy cudem uniknął śmierci z rąk bandytów z UPA w Złotnikach koło Tarnopola. Potem również cudem uniknął śmierci od pocisków sowieckich, które podczas Mszy świętej wpadły do kościoła p.w. św. Marii Magdaleny we Lwowie. Pociski wpadły do kościoła, ale nie wybuchły. Czasy powojenne szerzej są opisane dopiero od roku 1966, kiedy to ks. Tokarczuk został biskupem przemyskim i od razu dał się poznać podczas uroczystości milenijnych jako znakomity kaznodzieja, a w następnych latach jako budowniczy czterystu kościołów. W książce jest też krótka wzmianka o początkach naszej parafii na Wilkowyi. O tym, że biskup nie mógł odzyskać dla pijarów zespołu popijarskiego przy ul. 3 Maja w Rzeszowie, ale niejako w zamian zaproponował im tworzenie parafii na Wilkowyi. Ciekawy jest fragment książki o kontaktach bpa Tokarczuka z kardynałem Karolem Wojtyłą, który został zaproszony w 1968 r. przez biskupa przemyskiego na uroczystości ustanowienia Sanktuarium Matki Bożej Bieszczadzkiej w Jasieniu koło Ustrzyk Dolnych. Poświęcił też w 1973 r. kościół p.w. Matki Bożej Królowej Polski w Stalowej Woli. Jednak chyba najciekawszy jest rozdział „Świadectwo o męczeństwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki”. Bp Tokarczuk wspomina dwa spotkania z ks. Jerzym, który prosił biskupa o radę i wsparcie. Utwierdziłem go, że linia posługi duszpasterskiej, którą obrał, jest zgodna z nauką Kościoła i potrzebami ojczyzny, że jego postępowanie jest słuszne, że nie ma racji ani SB, które mu zarzuca podburzanie obywateli, ani ludzie Kościoła, którzy posądzają go o osobiste ambicje – powiedział bp Tokarczuk. Książka ta cieszy się wielkim zainteresowaniem czytelników, dlatego też obecny nakład już jest na wyczerpaniu, ale wydawca obiecuje, że w ciągu kilku miesięcy ukaże się kolejna, być może poszerzona wersja rozmów z biskupem Ignacym Tokarczukiem. Igor Witowicz Woleli raczej panować zamieszkując nędzny kraj, niż być niewolnikami innych, uprawiając żyzną dolinę. Tak Cyrus przekonał Persów do trudniejszej doli rządzących, a nie rządzonych i tak Andrzej Nowak cytując Herodota pokazuje uniwersalizm losów Polaków, a nie – jak chcą niektórzy – naszą nienormalność i biczowanie się klęskami. Podtytuł: Przemiany polskiej pamięci 1982–2012 dobrze zapowiada myśl główną. Jeśli w ostatnich dwustu osiemnastu latach tylko czterdzieści cztery to niepodległość, jeśli Imperium Moskiewskie, które zagarnęło 82% Pierwszej Rzeczypospolitej i jako Imperium bolszewickie dobiło Odrodzoną Drugą Rzeczpospolitą, znów dokonując zaboru 54% jej terytorium, a na kawałku wydzielonym tworząc zależny tylko od siebie nowy Kraj Przywiślański – to mamy zapomnieć o niepodległości? Jeśli przez tyle lat nawet język polski był zakazany, edukacja podlegała rusyfikacji, a wszelkie publikacje – cenzurze, to mamy zapomnieć o przeszłości Polski, wielkiego, najbardziej demokratycznego i tolerancyjnego kraju w Europie? A druga strona tego zapominania obciachowej historii to straszne czarne plamy, których wstydzić się tak bardzo musimy, że lepiej o tej okropnej polskiej historii – zapomnieć. Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2013-02-06 12:04 Strona 7 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 7 Przeczytacie o Zygmuncie Krasińskim, trzecim wieszczu – Moskwa szczerze nigdy nic dla Polski nie może uczynić, bo jej istotnym interesem jest śmierć Polski, o Henryku Kamieńskim, którego wydana na emigracji „Rosja i Europa. Polska” to najmądrzejsza rzecz jaką Polak o Rosji napisał zdaniem Aleksandra Hercena i o muzeum w Krakowie utrwalającym złe sądy o Polakach („Świnie i myszy w Fabryce Schindlera”), nawet bajkę („Krakowskie echa hołdu berlińskiego”). Kilka dni po upadku powstania listopadowego młody Zygmunt Krasiński pisał: będzie się popierać zepsucie obyczajów, ze świętej religii uczyni się straszaka, aby obrzydzić ją szlachetnym sercom, podłość będzie się nagradzać orderami i zaszczytami, lud ogłupiać wódką, szlachtę szlifami i stanowiskami, a na głowy tych, co będą stawiać opór, wyznaczy się cenę. A potem tak traktowani Polacy poderwali się do Powstania. Styczniowego. Język jest piękny, książkę starannie wydał Biały Kruk, papier jest mięsisty, a okładki grube – przyjemnie wziąć do ręki tę piękną książkę. Jeśli chcesz poznać odpowiedzi Polaków na dwa strachy: przed zniewoleniem i przed zapomnieniem – to przeczytasz tę książkę. Książkę potrzebną w polskim domu. Stanisław Alot O książce Mileny Kindziuk Matka Świętego. Poruszające świadectwo Marianny Popiełuszko Niedawno w jednej z księgarń przypadkiem wpadła mi w ręce książka Mileny Kindziuk Matka Świętego. Poruszające świadectwo Marianny Popiełuszko. Zaczęłam ją przeglądać. Przeczytałam krótki wstęp, potem pierwszy rozdział i już nie byłam w stanie się od niej oderwać. Jest to bowiem książka niezwykła. Książka, która na długo pozostaje w pamięci, która porusza i nie pozostawia obojętnym. A wszystko to za sprawą jej bohaterki. Pani Marianna Popiełuszko, matka bł. Jerzego, rocznik 1920, jest zaprzeczeniem współczesnej bohaterki telewizji śniadaniowych i kolorowych pisemek dla pań. Nie zrobiła wielkiej kariery, nie dorobiła się majątku, nie ma pięknych strojów i życiorysu, który byłby powodem plotek i prasowych spekulacji. Ale to o niej właśnie powinno być głośno. To przecież kobieta, która wychowała i duchowo ukształtowała świętego! Jak to się stało, że ksiądz Jerzy miał odwagę stać po stronie prawdy, walczyć o nią i oddać za nią życie? Zamieszczone fragmenty zeznań matki z procesu beatyfikacyjnego pokazują przede wszystkim jej niezwykle silną wiarę i ogromne oddanie się woli Boga. Jak będzie Pan Jezus na pierwszym miejscu, to wszystko będzie na pierwszym miejscu. Pamiętajcie o tym – mówi. Niewzruszona wiara jest źródłem jej siły. Nigdy nie miała o nic pretensji do Boga, ponieważ wszystko należy przyjmować z ręki Boga, czy cierpienie, czy ból, czy biedę. Jak nie akceptujesz życia jakie masz, to nie zaznasz spokoju. Zaufała Bogu do końca. Nawet wtedy, gdy tak jak od biblijnego Abrahama, Bóg zażądał od niej ofiary największej… A syna kochała bezgranicznie. Był spełnieniem jej największych oczekiwań. Cichy i spokojny. Zawsze chętny do pomocy i ogromnie religijny. Od chwili jego narodzin pragnęła, żeby został księdzem. Nigdy jednak nie wywierała na nim w tym względzie żadnego nacisku. Zamiast tego gorąco się modliła. Modlitwa towarzyszyła jej codziennie. Jak sama podkreśla, im bardziej ksiądz Jerzy był nękany i prześladowany przez SB, tym bardziej prosiła Boga o wsparcie dla niego. A kiedy do Okopów przyszła wiadomość o porwaniu kapelana „Solidarności”, a wkrótce potem informacja o jego straszliwej śmierci, modlitwa pomogła jej znieść ogrom cierpienia, które wtedy stało się jej udziałem. W końcu, to za sprawą wielkiej wiary i modlitwy pani Marianna mogła po latach przebaczyć okrutnym katom ukochanego syna. Książka Mileny Kindziuk jest również opowieścią o księdzu Jerzym widzianym oczami matki. Przedstawia wiele nieznanych dotąd epizodów z jego życia i zawiera niepublikowane dotąd fotografie pochodzące z rodzinnego archiwum Popiełuszków. Z całego serca zachęcam więc do lektury! Joanna Federkiewicz Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 8 2013-02-06 KALASANCJUSZ 12:04 Strona 8 RZESZOWSKI Każdego roku 2 lutego, w Święto Ofiarowania Pańskiego, Kościół obchodzi Światowy Dzień Życia Konsekrowanego. Dzień ten poświęcony jest osobom konsekrowanym: zakonnikom, siostrom zakonnym, a także członkom świeckich instytutów życia konsekrowanego. Z racji powyższego święta, postaramy się odpowiedzieć na pytania: na czym polega szczególny charyzmat życia zakonnego? Co oznacza konsekracja? Co to znaczy być konsekrowanym w teorii i praktyce. W Kodeksie Prawa Kanonicznego możemy przeczytać następujące wyjaśnienie: Życie konsekrowane przez profesję rad ewangelicznych jest trwałą formą życia, w której wierni pod działaniem Ducha Świętego naśladując dokładniej Chrystusa, oddają się całkowicie umiłowanemu nade wszystko Bogu (...) Tę właśnie formę życia w instytutach życia konsekrowanego, podejmują w sposób wolny ci wierni, którzy przez śluby lub inne zobowiązania, zgodnie z przepisami własnych instytutów, zobowiązują się do zachowania ewangelicznych rad czystości, ubóstwa i posłuszeństwa oraz przez miłość, do której prowadzą, łączą się w sposób szczególny z Kościołem i jego tajemnicą (KPK 573). Ale w zakonie pijarskim obowiązuje jeszcze czwarty ślub, jakim jest szczególna troska o wychowanie dzieci i młodzieży. Tyle teorii, a jaki jest praktyczny wymiar życia zakonnego, życia, które wpisane jest w losy naszej wspólnoty parafialnej i każdego z nas osobno? Jak wygląda w praktyce życie osoby konsekrowanej, jaki jest zwykły dzień kapłana–zakonnika, który zostawia wszystko i idzie służyć tam, gdzie zostaje posłany? Z takim pytaniem zwróciliśmy się do naszych Ojców Pijarów. O. Jan Taff – proboszcz naszej parafii od 15 sierpnia 2011 r. W latach 1985–1995 przełożony Polskiej Prowincji Zakonu Pijarów. Od 1999 do 2011 kustosz Sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży i proboszcz parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Królowej Wyznawców w Warszawie na Siekierkach. Jeden dzień rektora wspólnoty zakonnej – piątek, 4 stycznia 2013 r. Jak zwykle o 5.00 budzi mnie radio-budzik audycją rzeszowskiego radia VIA „Kościół z bliska – serwis z życia diecezji”, przygotowanie wszystkiego co potrzebne na dzisiaj. O godz. 6.00, w domowej kaplicy z całą wspólnotą, pół godziny rozmyślania i Jutrznia. Msza Św., dzisiaj „na zewnątrz” o 7.30, w kaplicy Sióstr Karmelitanek, z racji pierwszego piątku wystawienie Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie do adoracji sióstr, do godz. 16.30, o której trzeba będzie wrócić, by zakończyć adorację i udzielić siostrom błogosławieństwa. Po powrocie do pijarskiej wspólnoty – śniadanie. Przyszło dwóch panów do kancelarii parafialnej: z jednym ustalamy termin chrztu córeczki, wypełniamy odpowiedni formularz, drugi interesant prosi o wydanie metryki chrztu dla córeczki, która przystąpi w tym roku do Pierwszej Komunii św. O godz. 9.00 – jak co miesiąc, wyjazd z posługą sakramentalną do starszych, chorych parafian – odwiedziny dziesięciu domów: spowiedź, Komunia św., rozmowa z chorymi – wszędzie za krótko, można by dłużej. W trzech przypadkach byliśmy sami, w pozostałych – z innymi członkami rodziny. W jednym domu ustaliliśmy, że za miesiąc udzielę sakramentu chorych, bo pogarsza się stan zdrowia, u wszystkich wyrażam nadzieję, że będziemy się spotykać przez cały nowy rok. W kilku miejscach zostawiam przygotowane przez Caritas podarunki – żartując, że święty Mikołaj spóźnił się. Po powrocie, ok. 12.00, przed drzwiami kancelarii zastaję młodą kobietę, która prosi o rozmowę. Pani opowiada mi swoją trudną historię, o braku środków na utrzymanie dla siebie i dziecka. Sprawdzam w kartotece parafialnej podany adres zamieszkania – są nieścisłości. Udzieliłem wsparcia w postaci żywności z darów Caritas. Zdążyłem na wspólny obiad, po posiłku, jak codziennie – wspólne nawiedzenie Najświętszego Sakramentu w domowej kaplicy, Koronka do miłosierdzia Bożego. Później wyjazd na krótko do urzędu. Po powrocie chwila pracy z pomocą komputera (koniec roku: sprawozdania, podliczenia…). W kościele o 16.30 rozpoczęła się spowiedź pierwszopiątkowa: w istniejących trzech konfesjonałach pełna obsada, mój dyżur przypada na „drugą zmianę”, od 18.00. Tymczasem w kancelarii kandydatka na chrzestną prosi o odpowiednie zaświadczenie – obowiązkowa rozmowa duszpasterska. Moja rozmówczyni jest licealistką niedawno po bierzmowaniu, uczęszcza na katechezę. Tym razem wszystko poszło sprawnie i bez problemów w przeciwieństwie do sytuacji, kiedy petenci żądają wydania zaświadczenia, a nie spełniają wymaganych warunków. Pojawia się kolporter prasy katolickiej i starszy pan w towarzystwie młodej dziewczyny – przyszłej synowej. Proszą o poradę i zorganizowanie modlitwy o uzdrowienie ciężko chorego syna i narzeczonego zarazem. Przyszedł czas na moją „zmianę” w konfesjonale. Z wielką satysfakcją odnotowuję fakt, że w czasie między 18.30 a 19.30 bez przerwy podchodzili penitenci do konfesjonałów. Czyżby poskutkowała zachęta z poprzedniego numeru Kalasancjusza Rzeszowskiego, że to jest dobry, cichy czas na spokojną spowiedź? Nie zdążyłem na wspólną kolację i wspólnotowo odmawiane Nieszpory. Często występuje kolizja wieczornych nabożeństw z pa- Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2013-02-06 12:04 Strona 9 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 9 rafianami w kościele i zakonnych modlitw w kaplicy domowej, ale przecież tu i tu chodzi o to samo, o modlitwę. Pozostaje jeszcze tylko problem jej długości, bo w uszach ciągle brzmi zalecenie ojców duchownych: ile czasu kapłan zasiada w konfesjonale, tyle czasu dodatkowo powinien się modlić. Zabrakło dnia, ale pozostaje jeszcze ten nocny czas, który w części przeznaczam na wieczorną modlitwę z Liturgii Godzin i na spisanie powyższej relacji. O. Jan Taff – proboszcz O. Kazimierz Zborowski – budowniczy kościoła i proboszcz naszej parafii w latach 1982–2003. Obecnie na emeryturze, pełni posługę w parafii św. Jana Chrzciciela w Jeleniej Górze-Cieplicach. Jeden dzień na emeryturze – czwartek, 17 stycznia 2013 r. Mój dzień rozpoczyna się o godz. 5.30, po zwykłych porannych czynnościach, przygotowanie do wspólnotowych modlitw zakonnych, które rozpoczynają się o 6.30 w kaplicy zakonnej. 7.00 – celebracja Mszy św., 8.00 – posługa wiernym w konfesjonale, około pół godziny. Po śniadaniu, o godz. 9.00, zajmuję się sprawami budowlanymi; spotykam się z ekipami remontowymi. Obecnie trwa renowacja wnętrza pocysterskiego, zabytkowego klasztoru, który ma być przeznaczony dla Muzeum Przyrodniczego. Wyjaśnię, że w 1810 roku klasztor został przejęty przez państwo pruskie, 1/3 obiektu oddano kościołowi katolickiemu, pozostała część została sprzedana rodzinie niemieckiej, a następnie przeszła na własność państwa. Przed południem wyjazd z o. proboszczem do Urzędu Miasta w Jeleniej Górze w sprawach urzędowych. 13.00 – obiad, następnie modlitwa, Adoracja Najświętszego Sakramentu. 14.00 – czas wolny i przygotowanie się do wizyty duszpasterskiej. 15.30 – wyjście na kolędę na osiedle „Orle”. 20.00 – kolacja, dzisiaj indywidualnie – wracamy z kolędy o rożnych porach. 21.00 – modlitwa brewiarzowa, w okresie poza kolędowym wieczorne modlitwy odmawiamy wspólnie o godz. 20.15, w kaplicy domowej przed Najświętszym Sakramentem. Przed 23.00 spoczynek nocny. Każdy dzień wydaje się być podobny do siebie i inny zarazem, są jeszcze śluby, chrzty dzieci, pogrzeby, w każdą niedzielę wyjeżdżam na Mszę św. do kaplicy w Goduszynie (dzielnica miasta) na godz. 10.00 oraz na Mszę św. do Domu Brata Alberta na godz.12.00. Pozdrawiam dawnych i nowych parafian! O. Kazimierz Zborowski O. Wojciech Kałafut – proboszcz naszej parafii w latach 2003–2011. Obecnie Rektor Wspólnoty Zakonnej, proboszcz parafii p.w. Najświętszego Imienia Maryi w Krakowie. Mój dzień – sobota, 12 stycznia 2013 r. 5.30 – pobudka, 6.00 – konfesjonał, 6.30 – Jutrznia zwykle we wspólnocie, dzisiaj indywidualnie. 7.00 – Msza święta, 7.30 – Godzina czytań, śniadanie, od 9.00 do 10.00 – dyżur w kancelarii, 11.00 – wyjazd do miasta, załatwianie drobnych spraw, m.in. zakupy rzeczy potrzebnych do kościoła. Po powrocie sprawy parafialne: sprawozdania, statystyki, finanse, przygotowanie ogłoszeń, planowanie kolędy. 13.00 – obiad, po obiedzie nawiedzenie Najświętszego Sakramentu w kaplicy wspólnotowej, spotkanie z narzeczonymi przed ślubem o godz. 14.00, posługa w konfesjonale, później Modlitwa w ciągu dnia – tym razem jest to modlitwa popołudniowa z Liturgii Godzin. 14.30 – przygotowanie do wizyty duszpasterskiej: kartoteki, obrazki pamiątkowe. Nieszpory – dzisiaj z racji kolędy o nietypowej porze, zwykle odmawiane wspólnie po kolacji. O godz.16.00 rozpoczynamy kolędę, która trwała dzisiaj do 21.00. Po 22.00 Kompleta, modlitwa osobista – Różaniec. Około 23.00 przygotowanie do niedzielnej liturgii, rozmyślanie nad tekstem, osobista refleksja – modlitwa myślna. U schyłku dnia – jeszcze w sobotę – chwila na lekturę prasy. Szczęść Boże! O. Wojciech Kałafut Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 10 2013-02-06 KALASANCJUSZ 12:04 Strona 10 RZESZOWSKI O. Tadeusz Suślik – kustosz Sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży i proboszcz parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Królowej Wyznawców w Warszawie na Siekierkach od 15 sierpnia 2011 r. W latach 2007–2011 – magister Nowicjatu Zakonu Pijarów w Rzeszowie. Jeden z dni proboszcza – wtorek, 8 stycznia 2013 r. W Dziejach Apostolskich w rozdziale 8, czytamy o Filipie i dworzaninie etiopskim. Dworzanin, po wysłuchaniu katechezy, zwraca się do Apostoła: Oto woda. Cóż przeszkadza, abym został ochrzczony? Podobnie wczoraj, kiedy otrzymałem pisemne przypomnienie, że zgodziłem się kilka dni temu opisać jeden z moich dni dla Kalasancjusza Rzeszowskiego, uznałem, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby to uczynić. Oto moje „sprawozdanie”. Jak każdego dnia, o godz. 5.45, jestem gotów do pracy, otwieram kaplicę, przygotowuję do Mszy św., o godz. 6.30 wystawienie Najświętszego Sakramentu. Po półgodzinnej medytacji, wraz z kilkoma osobami świeckimi, odmawiamy Jutrznię z Liturgii Godzin. O godz. 7.30 ojcowie celebrują Mszę św., a ja udaję się do kancelarii, aby przepisywać otrzymaną wczoraj autobiografię pani Eugenii Władysławy Papis, wizjonerki, która w latach 1943–1949 miała objawienia Pana Jezusa i Najświętszej Maryi Panny w Warszawie na Siekierkach. O godz. 8.00 szybkie śniadanie, powrót do kancelarii i dalszy ciąg pracy nad rękopisem, w międzyczasie przyjmuję interesantów. Dzisiaj przyjmuję małżeństwo, które zgłasza śmierć matki. Rozmawiam także ze Stanisławem B., bezdomnym, który określa się jako Freeman. Ponadto, odbieram pocztę elektroniczną, m.in. odpowiadam na listy Parafian, którzy zgłaszają wolę przyjęcia duszpasterza z kolędą lub proszą o zmianę terminu wizyty. Potem telefonicznie uzyskuję zgodę w spółdzielni mieszkaniowej na zamieszczenie na klatkach schodowych ogłoszeń o planowanym terminie wizyty duszpasterskiej. Przygotowuję afisze i zawożę je do gospodarzy bloków, prosząc o ich rozwieszenie. Następnie jadę do Kurii Metropolitalnej, aby przekazać odpowiedniemu Referentowi życiorys pani Władysławy i jej książkę „Spotkania z Matką Bożą w Warszawie na Siekierkach 1943–2003”. Wystąpiliśmy bowiem do Władz Archidiecezji z wnioskiem o kanoniczne przebadanie objawień i ustalenie, czy mają one charakter nadprzyrodzony i czy są zgodne z objawieniem publicznym. Udaję się także do Wydziału Duszpasterstwa Rodzin i rozmawiam o wymaganiach, które obowiązują przy otwarciu Poradni Rodzinnej w parafii. Po powrocie do domu porządkuję karty z Kartoteki Parafialnej otrzymane od kolędujących i przydzielam współbraciom nowe na dzisiejszą kolędę. Po obiedzie przygotowuję się do Koronki do Miłosierdzia Bożego o godz. 15.00 i sprawowania liturgii Mszy św. z udziałem grupy „Odrodzenie”. Dzisiaj nie idę na kolędę, pozostaję w domu jako dyżurny. Przyjmuję dodatkowo w kancelarii petentów, m.in. rodziców w sprawie chrztu dziecka i bezdomnego Mariusza, który po utracie licencji lekarskiej zamienił Kraków na warszawskie ławki i ulice. Opracowuję plan nadzwyczajnego spotkania Parafialnej Rady Duszpasterskiej. Posługuję w kościele. Szybka kolacja i przygotowuję salę konferencyjną. O godzinie 19.30 rozpoczynamy posiedzenie. Tematem już drugiego nadzwyczajnego spotkania są obchody siedemdziesiątej rocznicy objawień na Siekierkach i dwudziestej piątej rocznicy erygowania Parafii N.M.P. Królowej Wyznawców. Dokonujemy podziału obowiązków. Spotkanie kończy się o godz. 21.30. Zamykam kaplicę i odmawiam Liturgię Godzin – Nieszpory i Kompletę. Lektura do poduchy – Księga anegdot świata – zamyka mój dzień. Z pamięcią w modlitwie, o. Tadeusz Suślik Mniszki Bose Zakonu Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel w Rzeszowie Jeden dzień życia kontemplacyjnego – 30 grudnia 2012 r. Rano – Liturgia Godzin, inaczej brewiarz kapłański, rozpoczyna każdy dzień, dwie godziny modlitwy myślnej w ciągu dnia. W tygodniu Eucharystia o godz. 7.30, w niedzielę o godz. 8.00, wspólna dla sióstr i ogółu wiernych. Zgodnie z charyzmatem Teresy od Jezusa, życie wypełnia praca i modlitwa za Kościół święty i za kapłanów. Mniszki zobowiązane są do milczenia, nie opuszczają klasztoru. Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2013-02-06 12:04 Strona 11 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 11 O. Arkadiusz Swat – w parafii p.w. św. Józefa Kalasancjusza od 1 sierpnia 2008 r., duszpasterz dzieci, opiekun świetlicy parafialnej, katecheta w Szkole Podstawowej nr 12. Jeden dzień duszpasterza – środa, 16 stycznia 2013 r. Rozpoczynam dzień o godz. 6.00 półgodzinnym rozmyślaniem. 6.30 – Jutrznia, czyli modlitwa brewiarzowa w kaplicy domowej. 7.00 – obowiązki duszpasterskie, dzisiaj była to Msza św., innym razem jest konfesjonał. 7.45 – śniadanie, 9.00 – wyjście, a dokładnie „piesza pielgrzymka” do szkoły. Do 12.30 – katecheza, w środy zdążam na obiad w towarzystwie współbraci. Po obiedzie nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, modlitwa w ciągu dnia i Godzina Czytań. 15.30 – wyjście na kolędę, powrót do domu około 20.00. Szybka kolacja, kawa na dobry wieczór i Nieszpory (zazwyczaj o 19.30). 21.00 – przygotowanie się do zajęć w szkole i obowiązków duszpasterskich. Zależnie od okresu liturgicznego, może to być Różaniec, Roraty, Droga Krzyżowa, Nabożeństwa Majowe, głównie dla dzieci. Do moich obowiązków należy także organizacja i prowadzenie spotkań związanych z duszpasterstwem dzieci i ich rodziców, przygotowanie spotkań z ministrantami oraz sprawy związane ze Służbą Liturgiczną Ołtarza. W sobotę np. są trzy zbiórki ministrantów z różnych grup wiekowych i spotkanie ze „Scholką”. W środę, czwartek i piątek pełnię dyżur w świetlicy parafialnej (15.30–18.00) a następnie, w zależności od ustalonego grafiku, posługuję w kościele: Msza św., spowiedź, adoracja. Dzień kończę modlitwą brewiarzową, tzw. Kompletą. Najbliższe plany to „Ferie w mieście”, a w tym: przygotowanie programu, organizacja balu karnawałowego dla dzieci, wycieczek, wyjść do kina, zakupy nagród . Pozostaje jeszcze mnóstwo drobnych rzeczy do zrobienia: pranie, prasowanie, sprzątanie, które z braku żony opanowane zostały do perfekcji. O. Arkadiusz Swat Rady ewangeliczne są darem Bożym, praktykowanie i zachowanie tej radykalnej formy życia jest dla Kościoła źródłem prawdziwej radości. Kościół cieszy się, a my razem z nim, że w łonie jego znajdują się liczni mężczyźni i niewiasty, którzy zobowiązują się do pójścia drogą rad ewangelicznych. Z tej radości wypływa wdzięczność, że nie brakuje wśród nas osób, które przez Boga wybrane, stają się sercem naszej wspólnoty i całego Kościoła. Z serca Bóg zapłać! Zespół redakcyjny i parafianie Poświęcenie gromnic w Święto Ofiarowania Pańskiego (jest to również Światowy Dzień Życia Konsekrowanego), 2 lutego 2013 r. Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 12 2013-02-06 KALASANCJUSZ 12:04 Strona 12 RZESZOWSKI W 1980 roku proboszcz o. Michał Górawski powołał Zespół Charytatywny, którego przewodniczącą została Aleksandra Kozdraś. Członkinie Zespołu organizowały pomoc rodzinom biednym i potrzebującym. W 1995 r. powołana została Komisja Charytatywna, którą do 23 kwietnia 2000 r. kierowała Władysława Szostek. Od 2000 r. przewodniczyła Komisji Zofia Uchman. Członkinie Komisji zbierały dary od parafian, robiły następnie świąteczne paczki, które Zofia Uchman i Krystyna Lisztoń dostarczały własnymi samochodami chorym i starszym mieszkańcom naszej parafii. W następnych latach paczki rozwoził Jan Tyruś. 22 kwietnia 2002 r. powołany został Parafialny Zespół Caritas, w składzie 15 osób. Przewodniczącą Zespołu wybrana została Zofia Uchman. Członkinie Zespołu, oprócz gromadzenia produktów i przygotowywania paczek dla potrzebujących, uczestniczyły w rekolekcjach formacyjnych organizowanych w Ośrodku Caritas w Myczkowcach. Były to panie: Zofia Uchman, śp. Krystyna Lisztoń, Helena Podlesiecka, śp. Jadwiga Kwaśniak, Alicja Żelazko, śp. Maria Pokrywka. W ostatnich latach w rekolekcjach uczestniczyła Krystyna Mazur, Danuta Salamon i Elżbieta Belcyr. Członkinie Caritas biorą również udział w spotkaniach dekanalnych z księdzem prałatem Stanisławem Słowikiem, dyrektorem Caritas i Siostrą prowadzącą rozliczenia przekazywanych darów. W ostatnich latach nasza parafia otrzymywała dary z Banku Żywności. W przypadkach udzielania takiej formy pomocy, proboszczowie parafii zobowiązani są do przygotowania szczegółowego raportu i uzasadnienia słuszności rozdziału otrzymanych darów. W listopadzie 2008 r. przewodniczącą Caritas została Władysława Zdeb. Po jej śmierci, na zebraniu w październiku 2011 r., przewodniczącą wybrano Krystynę Mazur, zastępcami zaś Elżbietę Belcyr i Danutę Salamon. Dary składane przez parafian przekazywane były również do Domu Samotnej Matki, prowadzonego przez Siostry Sercanki. Obecny Zespół brał udział we wszystkich zbiórkach organizowanych przez Diecezjalny Oddział Caritas, m.in. w zbiórce na fundusz stypendialny dla młodzieży uzdolnionej oraz na kolonie dla dzieci z naszej parafii. W Wielki Czwartek, po nabożeństwie, parafianie brali poświęcone chlebki, składając dobrowolne datki na organizację kolonii wakacyjnej. W Wielką Sobotę rozprowadzane były „małe babeczki” – dochód przeznaczony był również na kolonie. W maju i czerwcu 2012 r. zorganizowano zbiórkę odzieży, która po segregacji przekazana została potrzebującym mieszkańcom Ukrainy. W ostatnich dwóch latach produkty, które dajemy do paczek, pochodzą z darów zebranych w sklepie „Delikatesy Centrum”, w sklepie pana Lelka i w sklepie przy ulicy Olbrachta oraz z darów parafian złożonych do kosza w kościele. Nasz piętnastoosobowy zespół brał udział we wszystkich zbiórkach celowych organizowanych przez Zarząd Caritas. Pieniądze zbierane były do puszek. ZU i GJ Gdybyś szukał pomocy, albo komuś chciałbyś pomóc, dzwoń pod 987. To numer w Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie, całodobowy, o noclegowniach, domach dla samotnych kobiet, o ośrodkach pomocy. Mieszkańcy Rzeszowa mogą się zwrócić o pomoc w trudnej sytuacji materialnej do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, ul. Jagiellońska 26, tel. (17) 853-39-27, (17) 853-57-53. Najczęściej słyszymy o kłopotach z czynszem, a przecież w MOPS działa Sekcja Pomocy Mieszkaniowej, gdzie można uzyskać zasiłek na czynsz. Centrum Charytatywne Diecezji Rzeszowskiej im. św. Brata Alberta Adres: 35-006 Rzeszów, ul. Jana Styki 21 Telefon: (17) 852-15-71, (17) 852-53-43 Schronisko dla bezdomnych kobiet w Racławówce: Adres: 36-047 Racławówka 132 Telefon: (17) 862-30-91 Schronisko dla Kobiet im. św. Brata Alberta Adres: 37-500 Jarosław, ul. Jasna 4 Telefon: (16) 621-35-76 Sezonowe jadłodajnie dla bezdomnych: w Śródmieściu przy ulicy Okrzei 8, przy ulicy Seniora 2 na Nowym Mieście i przy ulicy Broniewskiego 24 na osiedlu Baranówka. Posiłki są wydawane od poniedziałku do czwartku w godzinach od 11.00 do 13.00 Przygotowaniem posiłków zajmuje się Rzeszowskie Towarzystwo Pomocy im Św. Brata Alberta, które w kuchni przy ulicy Styki wydaje codziennie około 2 tysięcy bezpłatnych obiadów dla osób w trudnej sytuacji materialnej. Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2013-02-06 12:04 Strona 13 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 13 Wiara bez miłości nie przynosi owocu, a miłość bez wiary byłaby uczuciem nieustannie zagrożonym przez zwątpienie. Wiara i miłość potrzebują siebie nawzajem, jedna pozwala bowiem drugiej się urzeczywistniać.1 Z Krystyną Mazur – przewodniczącą parafialnej Caritas – rozmawia Krystyna Janowska Jaką pomoc świadczyła parafialna Caritas na rzecz potrzebujących przed świętami Bożego Narodzenia w minionym roku? – Była to pomoc rzeczowa, w postaci produktów żywnościowych. Zebrane produkty pochodziły od naszych parafian, którzy składali je do koszy w sklepach lub przynosili bezpośrednio do kościoła. Drugie źródło to produkty przekazane przez Caritas Diecezji Rzeszowskiej. Zebrana żywność była dzielona na paczki. Część z nich przygotowywana była z myślą o konkretnych potrzebach naszych odbiorców. Jeśli w jakiejś rodzinie jest dużo dzieci, to dla nich pakowałyśmy więcej słodyczy. W sytuacjach trudnych, kiedy dana osoba nie mogła przyjść, dostarczałyśmy paczki bezpośrednio do domu. Rozumiem, że takie paczki trochę ważyły. Ktoś paniom pomagał? – Kiedy trzeba było przywieźć towar ze sklepu czy dostarczyć paczkę do domów, służył nam swoim samochodem pan Ryszard Belcyr. Pomagał także Ojciec Arkadiusz, nowicjusze i młodzież jako wolontariusze. Jak odbiorcy reagowali na taką pomoc? – Widać było, że są bardzo wdzięczni, szczególnie starsze osoby. Trudno to określić, ale dostrzec można było taką radość... Samo przyjście jest już wartością. – No właśnie, niekiedy może nawet nie tyle ta paczka jest ważna, jak to, że ktoś przyjdzie, że zaglądnie, porozmawia. Kim byli odbiorcy? Zwykle mamy takie wyobrażenie, że z tej pomocy korzystają przeważnie osoby starsze, samotne. – Były takie osoby, ale głównymi odbiorcami były całe rodziny w trudnej sytuacji, z problemami finansowymi, także osoby bezrobotne, rodziny z kilkorgiem dzieci, gdzie jedna osoba pracuje, gdzie dziecko jest chore… Porównując skalę pomocy z ubiegłych lat i pomoc, która rozdysponowana została w ubiegłym roku, która wypada korzystniej? – W tym roku wpłynęła mniejsza pomoc i mniej osób zgłosiło się po odbiór, przybyło natomiast więcej nowych osób potrzebujących wsparcia. Zaznaczyć należy, że te produkty, które składamy na terenie parafii, trafiają bezpośrednio do naszych parafian. Parafianie pomagają parafianom. Korzystając z okazji, chciałabym już dziś gorąco zachęcić czytelników do włączenia się w kolejną akcję zbiórki darów przed Świętami Wielkanocnymi. Żadna akcja nie ma szans powodzenia, kiedy zabraknie ofiarnych i szczodrych serc. Zapraszamy również do włączenia się w naszą działalność. W każdą trzecią środę miesiąca mamy spotkania Akcji Katolickiej i parafialnej Caritas. Bardzo dziękuję za rozmowę! Wiara rośnie, gdy przeżywana jest jako doświadczenie otrzymanej miłości i kiedy jest przekazywana jako doświadczenie łaski i radości” 2 O świątecznej pomocy – z ks. prałatem Stanisławem Słowikiem – dyrektorem Caritas Diecezji Rzeszowskiej rozmawia Krystyna Janowska Jak przebiegała pomoc diecezjalnej Caritas przed świętami Bożego Narodzenia w minionym roku? – Od początku swej działalności, czyli od ponad 20 lat, Caritas organizuje przedświąteczną pomoc przed Bożym Narodzeniem a także przed Wielkanocą. Pomoc ta ma formę paczek dla korzystających z kuchni dla ubogich, największej w regionie, prowadzonej przez Caritas i Rzeszowskie Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta w Centrum Charytatywnym Diecezji Rzeszowskiej. Rozdano 1400 paczek. Ponadto wydaliśmy przeszło 50 paczek przychodzącym do naszego biura. Tu również funkcjonuje magazyn żywnościowy i rzeczowy. Stało się także kilkunastoletnią praktyką, że w okresie Bożego Narodzenia – zawsze 28 grudnia w święto Mło- dzianków Męczenników, organizujemy spotkanie z rodzinami wielodzietnymi. Tym razem było to w Głogowie Małopolskim. Zaprosiliśmy 71 rodzin, które mają co najmniej czworo dzieci. Uczestniczyliśmy wspólnie we Mszy św., której przewodniczył Ordynariusz Rzeszowski ks. bp Kazimierz Górny. Następnie odbyło się spotkanie w Domu Kultury połączone z kolędowaniem, obiadem, a także przekazaniem paczek z żywnością, środkami czystości, pościelą, butami, słodyczami i zabawkami. Jak ksiądz dyrektor ocenia to przedsięwzięcie? Czy Rzeszów ma wielkie serce? – Ilość pomocy, paczek przekazanych przez diecezjalną Caritas, a także przez Parafialne Zespoły Caritas, świadczy o coraz większym zubożeniu społeczeństwa. Część przekazanego towaru pochodziła ze sklepowych zbiórek, których darczyńcami byli przede wszystkim mieszkańcy Rzeszowa. Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 14 2013-02-06 KALASANCJUSZ 12:04 Strona 14 RZESZOWSKI Duża część tej pracy wykonana została przez wolontariuszy. Kim są wolontariusze? Czy trudno jest pozyskać ludzi do tej bezinteresownej działalności? – W zbiórkę żywności oraz środków czystości w wybranych sklepach Rzeszowa zaangażowana była młodzież Szkolnych Kół Caritas – ze szkół podstawowych, gimnazjów oraz szkół średnich – która z radością serca poświęciła dwa dni na sklepową kwestę. Szkolne Koła Caritas mają swoich opiekunów i księży asystentów. Nie ma problemu z naborem młodzieży do takich czy podobnych form pomagania. Każdego z nas może dotknąć taki problem jak utrata pracy, długotrwała choroba a w konsekwencji brak środków do życia, bezdomność. Z jakich form pomocy ze strony Caritas możemy wówczas skorzystać? – Zadaniem Kościoła jest wieloraka działalność charytatywna i ona jest podejmowana przede wszystkim na poziomie parafii. Diecezjalna Caritas koordynuje pomoc w imieniu Biskupa. Caritas organizuje także kursy i szkolenia dla bezrobotnych. W sytuacjach drogich operacji, zwłaszcza poza granicami, włącza się w zbiórkę niezbędnych środków. Wspomnę, że Caritas od szeregu lat jest pośrednikiem pomocy żywnościowej z rezerw UE. 1 2 Ks. S. Słowik (w środku) i ks. W. Jagustyn podczas Dnia Matki i Dziecka organizowanego przez rzeszowską Caritas na Rynku w Rzeszowie 3 czerwca 2012 r. Dziękuję darczyńcom, wolontariuszom, tym wszystkim, którzy włączyli się w ubiegłoroczną pomoc Caritas, zarówno parafialną jak i diecezjalną. Bóg zapłać księdzu za rozmowę! Abp Józef Michalik „Wokół Roku Wiary”, Częstochowa 2012, str. 29. (Benedykt XVI, Porta fidei 14). Tamże, str. 19. (Benedykt XVI, Porta fidei 7). Na stronach internetowych Caritas Polska czytamy: Około 230 ton żywności trafiło przed świętami Bożego Narodzenia do prawie 63 tys. osób z rodzin wielodzietnych, samotnych rodziców, bezdomnych i chorych oraz do placówek prowadzonych przez 30 diecezjalnych Caritas. To efekt III Ogólnopolskiej Zbiórki Żywności. W akcję zaangażowanych było prawie 17 tysięcy wolontariuszy z Parafialnych Zespołów Caritas i Szkolnych Kół Caritas w całej Polsce, którzy zbierali żywność w 1475 sklepach, by przygotować świąteczne paczki dla potrzebujących. III Ogólnopolska Zbiórka Żywności Caritas trwała dwa dni – w piątek i sobotę 14 i 15 grudnia br. W okresie Bożego Narodzenia wszyscy doświadczyliśmy obdarowania darami duchowymi z Nieba. Obdarowywaliśmy też siebie wzajemnie życzeniami, miłością, materialnymi prezentami. Te ostatnie otrzymali także nasi parafianie będący w potrzebie za pośrednictwem dzieła Caritas. Odbyło się to w różny sposób i przy zaangażowaniu wielu osób. Dlatego w imieniu obdarowanych pragnę podziękować wszystkim, którzy uczestniczyli w udzielaniu pomocy: • Parafialnej grupie Caritas za przygotowanie i przekazanie paczek • Diecezjalnej Caritas za przydzielenie naszej parafii pomocy żywnościowej • Darczyńcom, którzy przekazali od siebie dary • Właścicielom sklepów za umożliwienie przeprowadzenia zbiórek • Nabywającym świece wigilijne, z których dochód dzielony jest między Caritas diecezjalną (80%) i parafie (20%) • Tym, którzy, zamiast darów rzeczowych, złożyli dar pieniężny • Młodzieży – wolontariuszom zbierającym w sklepach dary i pomagającym je dostarczyć adresatom. Przez ten trud, ofiarność, ale i spotkania, rozmowy – miłość Boża za pośrednictwem ludzi ogrzała wielu. Bóg zapłać za to! O. Jan Taff – proboszcz Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2013-02-06 12:04 Strona 15 KALASANCJUSZ Jak sprawić, żeby z kilkorga gimnazjalistów, licealistów i studentów stworzyć fajną grupę i zrobić coś dobrego? To nie takie trudne. Wystarczy spełnić kilka warunków: znaleźć ciekawy scenariusz, osobę, która podejmie się ogólnej koordynacji i zadbać o odpowiednią atmosferę. Nasz teatr ATMOSFERA ma to wszystko, więc nadszedł najwyższy czas na kolejną odsłonę naszej twórczości. „Opowieść Wigilijną” Karola Dickensa zna chyba każdy. Tym większe to było wyzwanie – przedstawić ją w sposób ciekawy, niesztampowy, ale też tak, aby zachować jej charakter. Sądząc po reakcjach publiczności – udało się. Kiedy rozległy się oklaski na koniec, każdy z nas poczuł, że warto było spędzać na próbach długie godziny, ćwiczyć „zastyganie”, uczyć się tekstu, a nawet oddać się (w przypadku odtwórców ról Duchów) w ręce koleżanek z grupy i zawartości ich kosmetyczek. Niektórzy przełamali też tremę i odważyli się publicznie zaśpiewać. Ale najwięcej satysfakcji daje nam poczucie, że pokazaliśmy – po raz kolejny – że nasza młodzież potrafi, a to, co nas wyróżnia, to zaangażowanie wszystkich członków grupy. Tutaj każdy wnosi coś od siebie! Chcieliśmy podziękować naszemu opiekunowi – Ojcu Arkowi, za zaangażowanie i wsparcie naszych przygotowań do przedstawienia, naszej reżyserce Marcie Kalandyk za jej wkład oraz wszystkim, którzy mimo przedświątecznych obowiązków przyszli zobaczyć nasz występ. Bardzo dziękujemy też za wsparcie i obiecujemy trzymać poziom i dalej się rozwijać. Kolejne występy już wkrótce. RZESZOWSKI 15 ATMOSFERA: Reżyser/kobieta – Marta Kalandyk Scrooge – Jakub Jamrozek Fred – Dawid Oczoś Żona Freda – Anna Przepióra Młody Scrooge – Damian Ruszel Bella – Monika Oczoś Bob/Fezwig – Miłosz Rumak Żona Boba – Barbara Tarnawska Syn Boba/mały Scrooge – Tomek Sowa Córka Boba – Kasia Tarnawska Marley – Łukasz Kotarba Duch 1 – Damian Szela Duch 2 – Kuba Malec Duch 3 – Mateusz Oczoś Fan, siostra Scrooge’a – Agata Chmiel Nagłośnienie: Marysia Tarnawska, Gabrysia Pomykała Premiera: 23 grudnia 2012 r., scena w dolnym kościele Ojców Pijarów w Rzeszowie. Barbara Tarnawska Spotkaliśmy się 27 stycznia br. Po Mszy o 15.00 programem uraczył nas Chór „Kantylena” pod dyrekcją Romana Olszowego. Teksty o Narodzeniu, kolędy, również mniej i bardziej znane – tu z ochotą się włączaliśmy – i ciekawie aranżowane, prezentujące możliwości chóralnego śpiewania rzadko słyszane na nabożeństwach, wprowadziły nas w nastrój kończącego się kolędowania. Klaskaliśmy długo, a ksiądz proboszcz z serca za program wzruszający i dla ucha piękny „Kantylenie” podziękował. Przeszliśmy do salki pod Nowicjatem, gdzie przedstawiciele Akcji Katolickiej, Caritas, grup modlitewnych, Rady Parafialnej i „Kantyleny” z modlitwą i radością, ze śpiewem i z życzeniami łamali się opłatkiem, spożywali małe-co-nieco przez nasze panie przygotowane, a z własnych składek ufundowane. Dzięki paniom z chóru grających na akordeonie (pani Irena Trawka) i skrzypcach (pani Lidia Bojda) była żywa muzyka i pieśni, nawet tak rzadkie, że warto byłoby zapisać je dla potomności. Ale chyba najbardziej zapadły w pamięć wystąpienia nowicjuszy: ciepłe, szczere i wesołe. Już zaskarbili sobie sympatię i pomoc naszych parafian. Bóg zapłać! A kiedy czas było kończyć Opłatek 2013, solennie sobie obiecaliśmy, że jeśli Bóg pozwoli, to za rok, w większym gronie, znów się spotkamy. Stanisław Alot Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 16 2013-02-06 KALASANCJUSZ 12:04 Strona 16 RZESZOWSKI 24 października 2012 r. na wybory Rady Osiedla Wilkowyja dotarło tylko 60 osób, a wybory mogą się odbyć, jeśli uczestniczy w nich co najmniej stu mieszkańców osiedla. Przyczyn tak niskiej frekwencji jest zapewne kilka. Po pierwsze – zawiodła informacja. Na osiedlu przy ul. Lwowskiej nie było ani jednego ogłoszenia, w skrzynkach pocztowych informacji również nie było. W innych częściach osiedla było podobno nieco lepiej. Po drugie – mieszkańcy nie wierzą, że rada osiedla może coś dla mieszkańców wywalczyć. Po trzecie, czwarte i dziesiąte – nowi mieszkańcy nie czują jeszcze więzi z osiedlem i w ogóle z miastem i parafią, jest sporo indywidualistów, jest grupa osób, które zraziły się do stylu działania Rady i w ogóle Urzędu Miasta. Przyczyn jest zapewne jeszcze dużo więcej, ale szczerze mówiąc, zdziwiłem się, że 12 grudnia 2012 r. już po dużo lepszym nagłośnieniu II terminu wyborów, przybyło do Rzeszowskiego Domu Kultury filia Wilkowyja jedynie 70 osób, a w wyborach wzięło udział 69 osób (na wymagane 60 osób). Wybory poprowadził szybko i sprawnie pan Jerzy Jęczmienionka, radny miasta Rzeszowa. Był czas na dyskusję, przedstawienie się kandydatów do Rady, omówienie problemów osiedla i wystąpienie pana Waldemara Ostrowskiego, ustępującego Przewodniczącego Rady. Pani Katarzyna Grzywacz, mieszkanka osiedla przy ul. Lwowskiej, przedstawiła się jako osoba rozmawiająca w imieniu grupy mieszkańców z wiceprezydentem Markiem Ustrobińskim w sprawie zamontowania sygnalizacji świetlnej na przejściu dla pieszych przez ul. Lwowską obok starego młyna. Ten problem nie jest załatwiony, mimo kilku ofiar śmiertelnych na tym osławionym przejściu dla pieszych. Obecnie władze miasta zamontowały nam w tym miejscu migające światełka i nowe znaki drogowe informujące, że pieszy może tamtędy przechodzić, jednak nie rozwiązuje to problemu. Nowa Rada powinna ten problem załatwić. W przeciwnym razie wypadki śmiertelne mogą być udziałem mieszkańców coraz większego osiedla przy ul. Lwowskiej. Pieszo mogą oni dotrzeć do kościoła i do sklepu tylko przez to niezwykle niebezpieczne przejście. Na razie jest to przejście tylko dla twardzieli, którzy nie dadzą się zdmuchnąć przez szybko jadące TIR-y i dla cierpliwych, którzy są w stanie czekać kilka minut na przerwę w płynącej szeroką ławą rzece samochodów. Sygnalizacja świetlna w tym miejscu jest konieczna. Chyba, że Prezydent zechce nam zafundować jakąś kładkę lub podkop. Nam jest naprawdę wszystko jedno. Chcemy, by nasze dzieci mogły bezpiecznie przechodzić z południowej do północnej części osiedla. Na razie droga krajowa nr 4 stanowi barierę trudną do przejścia. Skupiłem się na zaledwie jednym problemie obecnej rady osiedla, a jest ich dużo więcej. Podczas spotkania wyborczego mówiono o odwiecznym problemie z rzeką Młynówką, potrzebie budowy nowych dróg, chodników, oświetlenia miejskiego. O braku publicznej szkoły i przedszkola. Dobrze chociaż, że mamy kościół… Problemów jest wiele, a będą je rozwiązywać nowi radni w nowej Radzie Osiedla Wilkowyja w następującym składzie (kolejność wg ilości uzyskanych głosów): 1. Monika Futyma 2. Katarzyna Grzywacz – Zastępca Przewodniczącego 3. Bogdan Ryś 4. Małgorzata Głowacka 5. Leszek Branach 6. Danuta Lasota 7. Maciej Nazimek – Członek Zarządu 8. Leszek Ochab – Zastępca Przewodniczącego 9. Krystyna Ziemińska-Adamarek – Sekretarz 10. Zenon Świerk 11. Maria Wszołek 12. Paweł Kopczyński 13. Zygmunt Pańczak 14. Grzegorz Tonderys 15. Waldemar Ostrowski – Przewodniczący Rady Osiedla Na tę trudną społeczną pracę – w imieniu redakcji – staropolskie: Szczęść Boże! Fot. IGOR WITOWICZ Igor Witowicz Najbardziej niebezpieczne przejście dla pieszych na osiedlu Wilkowyja (obok starego młyna przy ul. Lwowskiej). Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2013-02-06 12:04 Strona 17 KALASANCJUSZ Gościem Civitas Christiana w Rzeszowie 23 stycznia br. był ks. dr Paweł Pietrusiak (studia w Rzymie, doktorat z teologii, Wyższe Seminarium Duchowne w Rzeszowie, 10 lat w Czadzie – misje, nauczanie semionarzystów w Czadzie, Kamerunie i Paryżu, obecnie w Strzyżowie), który opowiadał o Czadzie i Afryce frankofońskiej, misjach, ale i o podnoszeniu świadomości mieszkańców Czadu dzięki misjom. To inny obraz Afryki niż szerzony przez media. Czad zamieszkały przez 10 milionów ludzi na obszarze cztery razy od Polski większym, w przypadkowych granicach, gdzie od niepodległości żaden rząd z wyborów nie pochodzi – ale każdy z nich musiał mieć przyzwolenie Francji – nie jest rajem na ziemi. Ropa jest źródłem dochodów kolejnych ekip i finansowania kolejnych rebelii. Podstawowej broni nie trzeba już sprowadzać z daleka, odkąd Chiny uruchomiły fabryki w Ugandzie i, graniczącym z Czadem, Sudanie. Chińczycy zbudowali też 3000 kilometrów dobrych dróg do swoich enklaw. Kontrasty ogromne. Produkty sprowadzane zwykle trzykrotnie droższe niż w Europie, waluta – frank centralnej Afryki – obowiązuje w ośmiu krajach, ale kurs ustala Paryż. Granice nie przeszkadzają nawet teraz wkraczać z Sudanu do Czadu wyprawom, jakby Sienkiewiczowskiego Smaina, też muzułmanina, po kobiety na sprzedaż i chłopców – w wieku naszych gimnazjalistów – do armii. Pierwsza chrześcijańska misja dotarła tam dopiero w 1929 r., ale misjonarzy powaliły choroby. Zresztą 300 lokalnych języków RZESZOWSKI 17 w 60 grupach językowych misji nie ułatwiają, a w obcym, albo wrogim języku, nie da się mówić o Bogu. I dziś połowa, zwłaszcza nomadów z północy, to muzułmanie, traktujący lokalne kultury jak przeszkody dla islamu, a reszta, głównie rolnicy, to animiści i chrześcijanie, w tym 15–20% katolików. W parafiach podstawą są „komórki parafialne” liczące 15–20 parafian, ale praca księży-misjonarzy to również walka z analfabetyzmem, organizowanie szkół, kontrola pieniędzy na zewnętrzne projekty rozwojowe (studnie, drogi,), obrona godności kobiet, korzystanie z komórek „Iustitia et Pax” przy nadzorowaniu wyborów i wyciszanie napięć, które mogą zawsze prowadzić do lokalnych – i nie tylko lokalnych – rewolt. To również poznawanie lokalnych kultur, zapisywanie wierzeń, pieśni, opowieści. Tradycyjnie jezuici prowadzą najlepsze szkoły i dzieci czadyjskiej elity, również muzułmańskiej, tam właśnie się uczą. A na Sorbonie 1/3 studentów to Afrykanie, dwujęzyczni, po dobrej maturze (większość polskich licealistów nie zdałaby tamtejszej matury). W Czadzie najbardziej doskwiera mieszkańcom kryzys tożsamości – ludzi wyrwanych z własnej, lokalnej, nie zapisanej kultury i ginącego, domowego języka, z francuskim kodeksem cywilnym i karnym, z wkraczającym islamem narzucającym szariat i żądającym usunięcia wszystkiego, co nie wypływa z islamu, z narzuconą demokracją, która, jak dotąd, przegrywa z siłą. A jednocześnie Benedykt XVI wydał adhortację o Afryce – kontynencie największej nadziei dla Kościoła. W końcu chrześcijaństwo w Czadzie ma dopiero 84 lata… Stanisław Alot Przywrócone najstarsze święto chrześcijańskie wróciło do Rzeszowa. Z orszakiem, ze zwierzętami, z aniołami i diabłami o naszą duszę walczącymi. W zimowy dzień na Placu Farnym gromadzili się uczestnicy Orszaku. Poznać ich łatwo było po nalepkach na ubraniu, po koronach tkwiących na co bardziej dorosłych głowach, albo na czapkach dzieci, po śpiewnikach w rękach niesionych. Dziewczyny z KSM rozdawały te kolorowe upominki chętnym, których w miarę zbliżania się południa przybywało. Sam Biskup rzeszowski zebranych powitał, o znaczeniu przywróconego Święta rzekł, potem Jego goście też coś powiedzieli, i orszak ruszył. Aby dojść na Rynek poszliśmy do Bernardynów, do Matki Boskiej Rzeszowskiej, gdzie już na trasie diabły po raz pierwszy namawiały nas do pójścia gdzieś indziej. Anioły zachęcały do wysiłku i wędrówki dalszej, zimny wiatr i kałuże pod nogami wspierały wysiłki diabelskie, dzieci na rękach rodziców pytały się o wszystko. A my wędrowaliśmy nadal, śpiewaliśmy kolędy, zwłaszcza „Mędrców świata”. Jak to z ulicznymi przemarszami bywa, czasem nagłośnienie figle płatało (jak na naszych procesjach), część rodziców, mając na rękach latorośle po kwadransie cięższe znacznie niż to się na początku wydawało, na skróty do Betlejem spieszyli, sceny anielsko-diabelskie czasem kolędy tłumiły. Między kolędami był czas na rozmowy między przypadkowymi wędrowcami, czasem z dawno nie widzianymi znajomymi. Ktoś z Łańcuta spotkał po latach kogoś z Tyczyna; samo życie, a nie reżyserowana telewizja. W Betlejem, czyli na Rynku, Dzieciątko z Rodziną na scenie nas oczekiwało, któremu Kacper, Melchior i Baltazar mirrę, kadzidło i złoto ofiarowali, a my hołd Dzieciątku kornie oddaliśmy, śpiewając i gromkie okrzyki wznosząc. I ja tam byłem, miód i wino piłem, a com widział i słyszał, tutaj przedstawiłem. P.S. Tradycja pochodów Trzech Króli przetrwała mimo pół wieku państwowego skazania na niebyt, mimo strat w handlu, które Polskę do upadku przywieść miały, jak twierdzili potentaci super handlu, mimo pogody, która w styczniu nie zachęca do chodzenia po ulicach. A za rok będzie nas więcej! Stanisław Alot Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 18 2013-02-06 KALASANCJUSZ 12:04 Strona 18 RZESZOWSKI Zanim radośnie zawołamy Alleluja, Zmartwychwstał Pan! czeka nas 40 dni zadumy i pokuty. Jest to czas osobliwy także pod względem muzycznym. W liturgii tego okresu mamy trzy wiodące idee: chrzest, pokuta i męka Pańska. Dwie ostatnie w sposób szczególny odzwierciedlają wielkopostne pieśni kościelne. Pieśni pasyjne w zależności od funkcji jaką pełnią, dzielą się na liturgiczne (a więc służące do wykonywania podczas Mszy świętej) i paraliturgiczne, wykorzystywane zarówno w kościele jak i poza nim. Początki pieśni liturgicznych sięgają czasów wczesnochrześcijańskich i łączą z procesjami pokutnymi z udziałem papieża, podczas których wykonywano hymny i psalmy pokutne. W rozwijającej się dynamicznie liturgii tematykę pasyjną podejmowały specjalnie komponowane na okres Wielkiego Postu antyfony, responsoria, sekwencje i inne śpiewy. Natomiast na powstanie i rozwój pieśni paraliturgicznych znaczący wpływ wywarły zakony żebracze, w szczególności franciszkanie, którzy zakładając kalwarie propagowali nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Najwcześniejsze zachowane w źródłach polskich wielkopostne pieśni liturgiczne pochodzą z XV i XVI w. Są to sekwencje (Stabat Mater dolorosa) i hymny procesyjne (Gloria, laus et honor, Vexilla regis prodeunt). Choć już w XIII w. władze kościelne nakazywały odmawianie w języku polskim Wierzę w Boga, Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Dekalogu, to pierwsze przekłady łacińskich pierwowzorów zawierają dopiero szesnastowieczne kancjonały protestanckie. Niezwykle popularna sekwencja Stała Matka Boleściwa znajduje się w Kancjonale Walentego z Brzozowa (1554), hymn Chwała, sława wszelka w wielu kancjonałach, m.in.: Jana Seklucjana (1547), Piotra Artomiusza (1587). Do pieśni wielkopostnej paraliturgicznej zaliczane były trzy rodzaje śpiewów (katechetyczne, godzinkowe i wierszowane historie passionis), które, podobnie jak pieśni liturgiczne, sięgają późnego średniowiecza. Ponieważ Wielki Post był okresem przygotowania katechumenów do chrztu, większość tekstów katechetycznych dotyczy wykładu prawd wiary. Pieśni wielkopostne komponowane są także dzisiaj, jednak ich najintensywniejszy rozwój przypadł na XVII i XVIII w., teksty oraz melodie (najczęściej anonimowych twórców) przetrwały do naszych czasów m.in. dzięki pracy pierwszych zbieraczy folkloru religijnego: M. M. Mioduszewskiego (Śpiewnik kościelny..., 1838) oraz T. Klonowskiego (Szczeble do nieba..., 1867). Do najstarszych należy pieśń Krzyżu Święty, stanowiąca przekład hymnu Vexilla regis prodeunt (przekł. XVI w.). Z XVII w. pochodzi lament Ludu mój, ludu i utwór Jezu Chryste, Panie miły autorstwa A. Różniatowskiego. Teksty: Ogrodzie oliwny; Ty, któryś gorzko i Wisi na krzyżu powstały w XVIII w. Pozostałe pieśni pochodzą z późniejszego okresu: Jużem dość pracował, O Głowo, uwieńczona; Panie, Ty widzisz i W krzyżu cierpienie (tekst K. Antoniewicz). W całe bogactwo nabożeństw i śpiewów o męce Pańskiej w sposób szczególny wpisują się charakterystyczne dla Kościoła katolickiego w Polsce – Gorzkie żale. Nabożeństwo zapoczątkowano przy kościele św. Krzyża w Warszawie. Pierwszy raz wydane drukiem w 1707 roku staraniem ks. Wawrzyńca Stanisława Benika ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy świętego Wincentego á Paulo pod tytułem Snopek Mirry z Ogrodu Gethsemańskiego albo żałosne Gorżkiey Męki Syna Bożego rospamiętywanie. Na Gorzkie Żale składa się pobudka i trzy części, z których każda zawiera trzy pieśni. W kolejne niedziele Wielkiego Postu śpiewa się po jednej części, na którą składa się: Hymn, Lament duszy nad cierpiącym Jezusem, Rozmowa duszy z Matką Bolesną. Jak wyczytałem – w tradycji przyjęło się śpiewanie zwrotek nieparzystych przez kobiety, a parzystych przez mężczyzn, być może uda się w ten sposób zaśpiewać którejś niedzieli? Jeśli zaś chodzi o melodię – ta może wprawić niekiedy w zdumienie. Otóż jest jedna podstawowa melodia zawarta w śpiewnikach1, jednak w praktyce zaobserwowałem ogromną ilość wersji w zależności od regionu kraju, ale nie jest to regułą, ponieważ gdy udać się nawet kilka kilometrów od Rzeszowa, już można się „pogubić” w wersji lokalnie upowszechnionej. Na koniec dodam, że mnie osobiście bardzo podoba się wariant, który utrwalił się w naszej parafii, mimo niekiedy znacznego – może nie tyle odejścia – co mocnego ozdobienia powyższego pierwowzoru. Paweł Sołtys – organista naszej parafii Od północy rozpoczynającej Popielec, zaczyna się Wielki Post. Ostatnie dni karnawału, czyli Ostatki, po Tłustym Czwartku następujące, a potem Mięsopust, był drzewiej okresem ciągłej, szalonej zabawy ( u tych, którzy mogli sobie na to pozwolić ). Polski kulig jeżdżący od dworu do dworu, starannie zaplanowany, nawet przywożący ze sobą do uboższych gospodarzy jadło i napitek, by ci ubożsi też w kuligu swój udział, choć przez zapewnienie gościom dachu nad głową, mieli, by nikogo z sąsiadów nie urazić. Do kłótliwych, tych którzy w sporze z innymi byli, kulig nie zajeżdżał. Ujma to duża była. A biedniejsi też w zabawie, zwłaszcza ostatniego dnia tak się czasem zapamiętywali, że dobrodziej z karczmy po północku we wtorek przed Środą Popielcową, jak Jezus przekupniów ze świątyni, wyganiać musiał. Następowało czterdzieści dni żuru, oleju, śledzia, całkowitego zakazu śpiewu, tańców i zabaw hucznych, a w każdy piątek suszenie, czyli powstrzymanie się od jedzenia. A jak jest dziś w świetle przepisów postnych? Mięsne potrawy. Nie jemy ich we wszystkie piątki w roku, chyba że wypadnie uroczystość kościelna, i nie jemy ich również w Środę Popielcową, jeśli ukończyliśmy 14 lat. Zwyczajowo nie jemy mięsa również w Wigilię Bożego Narodzenia. Dyspensa w piątek dotyczy wszystkich, którzy muszą jeść w zakładach żywienia zbiorowego i nie mają możliwości wyboru dań. Warunkiem dyspensy jest modlitwa w intencji Ojca Świętego, złożenie ofiary do puszki „Jałmużna postna”, albo częstsze spełnianie obowiązków miłosierdzia katolickiego. 1 Zainteresowanym polecam odsłuchanie wykonania pod niniejszym adresem internetowym: http://liturgia.wiara.pl/doc/419005.Gorzkie-Zale) Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 2013-02-06 12:04 Strona 19 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 19 Post i wstrzymanie się od pokarmów mięsnych obowiązuje katolików, którzy ukończyli 18 lat, a nie rozpoczęli sześćdziesiątego roku życia, w Środę Popielcową i w Wielki Piątek. W te dwa dni dyspensa nie przysługuje. Post ilościowy kiedyś oznaczał powstrzymanie się od jedzenia w ogóle, dziś – jeden posiłek do syta i dwa posiłki lekkie. Ale Wielki Post to również czas, by przygotować się z miłością i współodczuwaniem do zrozumienia męki i poświęcenia się Chrystusa, Boga-Człowieka. Za Ciebie i za mnie. By spoważnieć, na czterdzieści dni chociaż. Lepiej się uśmiechać, ale nie rechotać, lepiej zmniejszyć dawkę telewizji, internetu, zaniechać zabaw hucznych – dyskotek, domówek, kiedyś prywatkami nazywanych (a już na pewno w piątki wielkopostne), mniej oglądać – a może wcale? – filmów czy programów dla dorosłych z „momentami” (kiedyś nazywanymi scenami rozbieranymi czy pornografią). Może zaglądniemy do Pisma Świętego, może pomodlimy się częściej, może w zwykły dzień zajrzymy do kościoła? Kiedyś w Wielkim Poście biczownicy czy kapnicy do krwi smagali swoje ciało na pamiątkę męki Chrystusa. Nawet wtedy tak umartwiali się nieliczni. Dziś można Chrystusowi ofiarować zmaganie ze swoją słabością, odmówić sobie czegoś i wytrwać przez post – lub dłużej – w swym postanowieniu. Czy to będzie całkowite wyrzeczenie się czy ograniczenie w korzystaniu z komputera czy telewizji, zmniejszenie nieustającego oglądania lakierowanych stron z pasjonującym życiem celebrytów, czy to będzie mniej słodyczy, mniej piwa czy wódki, czy rzucenie palenia papierosów – swoich i cudzych – spróbujmy. W końcu to Wielki Post; czegoś od nas wymaga, do czegoś zobowiązuje. Ofiarujmy Chrystusowi COŚ. Stanisław Alot Boże! Ty z ojcowską dobrocią zaradzasz ludzkim potrzebom: • pobłogosław to mieszkanie, a jego mieszkańców obdarz dostatkiem • spraw, aby zamieszkali tu Twoi aniołowie • błogosław tej rodzinie, daj im wzajemną miłość i jedność • niech ta rodzina opiera swoje życie na Tobie jako niewzruszonym Fundamencie • spraw, aby wszyscy mieszkający w tym domu żyli w zgodzie i miłości • udziel środków utrzymania „z rosy niebieskiej i żyznej ziemi” • spraw, by trwały tu zdrowie, czystość, moc zwycięska, pokora, dobroć i łagodność • darem swojej łaski uświęć mieszkańców tego domu; niech zachowują Twoje przykazania i tak korzystają z obecnego czasu, aby kiedyś doszli do przygotowanego dla nich mieszkania w niebie. giej strony, poszukiwanie najlepszych rozwiązań zaistniałych problemów. Czasami dały znać o sobie trudności: choroba, śmierć, ubóstwo, ale i brak zgody, miłości, alkoholizm, porzucenie wiary, zasad życia religijnego…Wówczas modlitwa przybierała moc egzorcyzmu. Dopełnieniem było pokropienie wodą święconą i błogosławieństwo; także słowa nadziei… Oczywiście, obowiązuje nas realizm: było milej, gdy spotykaliśmy osoby znane nam z kościoła, ale przyjmowali nas też parafianie mniej gorliwi w uczęszczaniu do kościoła. Z pewnością jednak okoliczność przyjęcia kapłana świadczy o tym, że jakoś jeszcze pragną Bożego Światła – oby ono ich objęło i umocniło ich wiarę. Po zakończeniu kolędy ogłaszaliśmy, że dwukrotnie odprawimy Mszę świętą w intencji tych, którzy nas przyjęli z wizytą duszpasterską – jako wyraz wdzięczności za przyjęcie nas, za złożenie w kościele na tacę kolędowej ofiary. Ale obejmujemy także modlitwą te 20% rodzin z terenu parafii, których nie mieliśmy okazji błogosławić w ich domach, bo ich dla nas nie otworzyli. Tych też polecamy w modlitwie, szczególnie podczas Mszy świętych, które „w intencji parafian” odprawiamy w każdą niedzielę i nie tylko dlatego, że taki obowiązek nakłada na proboszcza Prawo Kanoniczne. Reszty niech dopełnia sam Dobry Ojciec – Bóg, a za rok będzie nowa okazja, by małe wspólnoty domowego Kościoła (od ul. Morgowej po ul. Jana Olbrachta, albo odwrotnie) jednoczyć we wspólnotę rodziny parafialnej. Wszystkim Parafianom życzę Bożego pokoju i…byśmy się znów za rok spotkali podczas kolędy! O. Jan Taff – proboszcz Takie lub podobne wezwania modlitewne zanosili w Waszych domach kapłani odwiedzający Was po kolędzie. Dziękujemy Wam za serdeczne przyjmowanie nas. Zdawaliśmy sobie sprawę i nadal to sobie cenimy, że przyjęliście nas w swoim domu, w przestrzeni Waszego życia. Było to dla nas ważne doświadczenie – objęcia spojrzeniem Waszych rodzin, usłyszenia o Waszych sprawach. Było uroczyście, świątecznie. Zawsze sympatyczne rozmowy, radość wnoszona przez dzieci, dzielenie się troskami jednej i dru- Przy okazji kolędy duszpasterze naszej parafii podjęli inicjatywę zaproszenia naszych parafian do wspólnot i grup religijnych. Zaproszenie to ponowił Ojciec Proboszcz w podsumowaniu wizyty duszpasterskiej podczas kazań w niedzielę 27 stycznia. Dla nawiązania kontaktu miały być dwa wstępne spotkania w niedziele: 13 stycznia i 3 lutego o godz. 15.00. Niestety, terminy te, zwłaszcza pora spotkania – godz. 15.00 – dla młodych małżeństw okazała się niepraktyczna. Dlatego postanowiliśmy zorganizować dodatkowy termin pierwszego, informacyjnego spotkania po feriach zimowych 3 marca br. po Mszy św. o godz. 11.00. Zapraszamy raz jeszcze wszystkich – i młodszych i starszych – chcących wzrastać w wierze we wspólnocie, dzielić się wiarą, dawać i przyjmować świadectwo życia wiarą, na ten nowy termin do salki pod No- wicjatem. O. Jan Taff – proboszcz Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1 20 2013-02-06 KALASANCJUSZ 12:04 Strona 20 RZESZOWSKI 10 marca, niedziela – rozpoczęcie na Mszach Świętych o godz. 6.30, 8.00, 9.30, 11.00 , 12.30, 15.00 i 18.00 11 marca, poniedziałek: 9.00 – Msza św. z nauką ogólną 18.00 – Msza św. z nauką ogólną 19.30 – Liturgia Słowa, nauka dla młodzieży (pracującej, studiującej) i dla tych, którzy dłużej pracują 12 marca, wtorek 9.00 – Msza św. z nauką ogólną 18.00 – Msza św. z nauką ogólną 19.30 – Liturgia Słowa, nauka dla młodzieży (pracującej, studiującej) i dla tych, którzy dłużej pracują 13 marca, środa – zakończenie: 9.00 – Msza św. z nauką ogólną 18.00 – Msza św. z nauką ogólną 19.30 – Msza św. z nauką ogólną Rekolekcje poprowadzi o. Mariusz Siódmiak – pijar z Poznania Spowiedź przedświąteczna, 23 marca (sobota przed Niedzielą Palmową) w godz.: 9.00 – 12.00 i 15.00 – 18.00. ŚRODA POPIELCOWA – 13 lutego Msze święte z posypaniem głów popiołem na znak rozpoczęcia czterdziestodniowego okresu Wielkiego Postu o godz. 7.00, 10.00, 18.00 i 19.30. N A B O Ż E Ń S T WA PA S Y J N E ROZWAŻANIE MĘKI PAŃSKIEJ W OKRESIE WIELKIEGO POSTU Droga Krzyżowa w piątki o godz. 9.00, 17.15 i 19.30 Gorzkie Żale w niedziele o godz. 17.15 S A K R A M E N T B I E R Z M O WA N I A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy (J 14,26) 16 marca br. o godz. 9.00 w kościele św. Józefa Sebastiana Pelczara przyjmie sakrament bierzmowania 40. naszych Młodych Parafian. Życzymy Im, by Duch Święty obdarzał prawdziwą radością ich młodość i pomógł we wzrastaniu w wierze! Wydawca: Parafia Rzymskokatolicka pod wezwaniem św. Józefa Kalasancjusza w Rzeszowie, ul. Lwowska 125, 35–301 Rzeszów, tel. 17 853 62 62, e-mail: [email protected] Teksty do redakcji można wysyłać na adres: [email protected], www.rzeszow.pijarzy.pl Skład: Anna Maternia; Druk: EuroPrint Rzeszów, ul. Wspólna 4, tel. 17 860 05 60 Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.