the PDF file

Transkrypt

the PDF file
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2013-02-06
12:04
Strona 1
KALASANCJUSZ
RZESZOWSKI
Styczeń – Luty 2013
nr 1–2 (10–11)
PISMO PARAFII ŚW. JÓZEFA KALASANCJUSZA W RZESZOWIE
Mogiła powstańców styczniowych na rzeszowskim Starym Cmentarzu przypomina nam o naszych
bohaterskich przodkach, którzy 150 lat temu nie tylko marzyli o niepodległej Polsce, ale z bronią w ręku
walczyli z rosyjskim zaborcą. Podziękujmy im, zapalmy znicz i pomódlmy się za naszą Ojczyznę.
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2
2013-02-06
KALASANCJUSZ
12:04
Strona 2
RZESZOWSKI
22 stycznia 1863 r. na terenie ziem polskich znajdujących
się pod zaborem rosyjskim wybuchło zbrojne powstanie
Polaków. Przez oddziały powstańcze przewinęło się co
najmniej 200 tys. powstańców ze wszystkich zaborów,
a stoczyli oni ponad 1200 potyczek i bitew z wojskiem
rosyjskim.
Wśród dowódców oddziałów powstańczych historycy
wymieniają mieszkającego przez kilka lat w Rzeszowie płk.
Marcina Borelowskiego ps. „Lelewel”, który 3 września
1863 r. wsławił się zwycięską bitwą z kilkutysięcznym oddziałem rosyjskim pod Panasówką (w powiecie biłgorajskim). Niestety, 6 września 1863 r. Borelowski zginął
w bitwie pod Batorzem (w powiecie janowskim). O Borelowskim pamiętamy dzięki rzeszowskim rzemieślnikom,
którzy w 1913 r. ufundowali mu tablicę pamiątkową
umieszczoną na budynku Towarzystwa Gimnastycznego
„Sokół” (obecnie Teatr im. W. Siemaszkowej). W 1940 r.
została przez Niemców usunięta, a po wojnie wmurowano
ją w fronton kamienicy przy ul. 3 Maja 1.
O powstaniu styczniowym możemy przeczytać wiele
rocznicowych artykułów w wielu tygodnikach i miesięcznikach. Dyskusja o sensie porywania się na walkę z Imperium Rosyjskim, o sensie walki o niepodległość wbrew
nadziei, wciąż trwa i zapewne trwać będzie. Szkoda tylko,
że Sejm RP nie ustanowił roku 2013 Rokiem Powstania
Styczniowego, że paradoksalnie setna rocznica wybuchu
powstania była obchodzona w 1963 r. dużo bardziej uroczyście niż obecnie. O imperialnej carskiej Rosji można
było wtedy mówić i pisać dużo, pod warunkiem, że
wspomniało się o rzekomo miłującym pokój Kraju Rad,
który miał być przeciwieństwem carskiej Rosji. Teraz, kiedy
polskiemu rządowi bardzo zależy na dobrych kontaktach
z obecną Rosją, uroczyste obchody powstania antyrosyjskiego widocznie nie są mile widziane, a politycy mówiąc
o powstaniu styczniowym boją się nawet sprecyzować,
z kim powstańcy walczyli. Walczyli o wolność, niepodległość - ale nie wiadomo z kim? Zapewne z jakimiś
zaborcami? Przypomina się w tym miejscu podobna poprawność polityczna, kiedy mówi się o obozach koncentracyjnych zakładanych w czasie II wojny światowej przez
23 stycznia br. i w kilka następnych dni TVP Historia pokazała film przygotowany specjalnie na rocznicę powstania
styczniowego. Film obejrzałem i choć rok 2013 nie będzie
Rokiem Powstania Styczniowego, a film o powstaniu mówi,
nie polecę tego filmu ani dorosłym ani młodzieży jako
pigułki wiedzy. Film przedstawił natłok dat, wydarzeń,
bitew, rozbitych oddziałów, zabitych dowódców, króciutkich wypowiedzi historyków. A co umknęło autorom filmu?
Po pierwsze: budowanie szczęścia Polski na koncesjach i tolerancji carów było budowaniem na piasku
– zapisał Władysław Mickiewicz (syn Adama Mickiewicza)
– był wówczas w Warszawie.
Wielopolski wymyślił imienną brankę 14 000 Polaków,
„buntowników”, co wymusiło wybuch powstania w zimie,
bliżej nieokreślonych nazistów. O Niemcach – przynajmniej
w oficjalnych przemówieniach – nie może być mowy, o nazistach bez narodowości można i trzeba pisać.
Chcąc uzupełnić swoją wiedzę o powstaniu styczniowym proponuję sięgnąć do znakomitych artykułów prof.
Andrzeja Nowaka zamieszczonych w tygodniku „W SIECI”
(nr 2/2013) i w tygodniku „DO RZECZY” (nr 1/2013), co
najmniej kilka dobrych artykułów znajdziemy też w dwumiesięczniku „Polonia Christiana” (nr 30/2013) i w miesięczniku „Na poważnie” (nr 7,8 grudzień 2012 – styczeń
2013). W najnowszym, styczniowo-lutowym miesięczniku
o tytule WPiS (Wiara, Patriotyzm i Sztuka) znajdziemy skróconą wersję wykładu Józefa Piłsudskiego pod tytułem „Rok
1863”, wygłoszonego w 60. rocznicę wybuchu powstania
styczniowego. Namawiam również do sięgnięcia do tekstu
źródłowego i przeczytania niezwykle ciekawych tekstów
Piłsudskiego o powstaniu styczniowym, opracowanych
przez prof. Stefana Kieniewicza w książce „Rok 1863”.
Zapraszam do lektury!
Igor Witowicz
choć transporty nowoczesnych karabinów dotrzeć miały
na wiosnę, a powstania w zimie nikt nie planował. Pomysł
Wielopolskiego skopiują w 1981 i 1982 r. Jaruzelski
z Kiszczakiem. Ten sam Wielopolski już w 1847 r. w „Liście
szlachcica polskiego do Metternicha” szansę dla Polaków
na spokojne i bezpieczne życie widział tylko pod berłem
słowiańskiego cara. To Wielopolski 7 kwietnia 1861 r.
przedłożył projekt ustawyo „użyciu siły zbrojnej”, uchwalonej w pośpiechu, nocną porą. Następnego dnia od
strzałów, bagnetów, szabel i kolb zginęło kilkuset bezbronnych, nie 98 osób, których nazwiska ustalono! Ciała zostały posypane wapnem, przysypane ziemią w fosach
Cytadeli i przydeptane. Tak jak ciało Traugutta 5 sierpnia
1864 r.
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2013-02-06
12:04
Strona 3
KALASANCJUSZ
Po powstaniu żaden Polak nie chciał wyręczać Rosjan
w pacyfikowaniu rodaków...
A los zwykłych Polaków? 498 inwalidów-żebraków
z powiatu piotrkowskiego wróciło z armii carskiej spośród
11 000 rekrutów wcielonych między 1833 a 1856 r. Oni nie
zginęli w powstaniu…
Po drugie, powieszony ksiądz Stanisław Brzóska i zesłany abp Zygmunt Szczęsny Feliński (kanonizowany
w 2009 r.) to naprawdę nie wszyscy represjonowani księża
katoliccy w Królestwie. Większość młodszych księży zaznała represji przed, w czasie i po Powstaniu (szubienica,
zesłanie, katorga, więzienie, przeniesienie w głąb Imperium, okupy, czyli łapówki).
Skazywani byli za homilie w kościele, za pieśni, za spowiadanie rannych, za obecność w oddziale powstańców.
Za oczywistą decyzję o zamknięciu kościołów warszawskich
16 października 1861 r., do których o czwartej rano z bronią wtargnęło wojsko rosyjskie i siłą wyciągało mężczyzn,
ks. prałata Antoniego Białobrzeskiego skazano na śmierć.
Po opublikowaniu na Zachodzie listy represjonowanych
księży, prałata ułaskawiono – skazano go tylko na rok
twierdzy w Bobrujsku.
Po trzecie, Rosja zawarła sojusz z Francją szachując Austrię, co umożliwiło zjednoczenie Włoch kosztem Austrii.
Latem 1863 r. w Królestwie Rosja skoncentrowała 370000
żołnierzy i 200000 rezerw demonstrując siłę wobec Austrii
(i reszty Europy), namawianej do wystąpienia zbrojnego
przeciwko Rosji. Więcej sił wojskowych Rosja wtedy nie
miała. Do walki z powstańcami nie potrzebowała tak silnej
armii, zwłaszcza artylerii. A na taką wojnę liczyli i Biali
i Czerwoni.
I jeszcze zabrakło sceny z 8 kwietnia 1861 r.: procesja
na Placu Zamkowym, ludzie śpiewają Święty Boże, święty
O Pierwszej Komunii bez drogich lub nawet bez żadnych
prezentów piszemy w Kalasancjuszu Rzeszowskim już od
dobrych kilku miesięcy. I zapewne pisać będziemy nadal,
bo kropla drąży skałę, a każdy, nawet najmniejszy artykulik w najmniejszej gazetce parafialnej może wywołać
dyskusję, zdrowy ferment i nawet małą awanturkę – byle
owoce tych dysput były zdrowe i na zdrowie nam
wszystkim wyszły.
O czyje zdrowie tu chodzi? Przede wszystkim powinno
nam zależeć na zdrowym, opartym na prawdzie podejściu
naszych dzieci do Boga, do tajemnicy obecności Jezusa
Chrystusa w Komunii Świętej. Nie możemy traktować uroczystości komunijnej tak samo jak imprezy urodzinowej
czy imieninowej. To Jezus przychodzi do naszych dzieci
i On jest tym głównym gościem i prezentem jednocześnie.
Kolejnym prezentem dla naszych dzieci bądźmy my sami.
Poświęćmy im w tym przedkomunijnym okresie dużo więcej czasu, razem bawmy się, czytajmy i módlmy się. To
może być krótka modlitwa, ale codzienna. Wypowiadajmy
ją własnymi słowami, dziękujmy, prośmy i wychwalajmy
Boga. Dzieci będą dużo szczęśliwsze wtedy, kiedy poświęcimy im więcej czasu, a nie wtedy, kiedy zasypiemy je
RZESZOWSKI
3
Rysunek autorstwa Artura Grottgera pochodzący z cyklu „Polonia” pod tytułem „Pobór w nocy” (Branka). Oryginalne rysunki
znajdują się w zbiorach Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie.
mocny. Na czele zakonnik, niesie krzyż. Żołnierze tłuką go
kolbami, pada. Krzyż podejmuje Karol Nowakowski, ludzie
krzyczą: Módlmy się i śpiewajmy! Żołnierze porywają
Karola, krzyż wysoko wznosi młody chłopak. Strzały,
chłopak pada. Umrze za kilka godzin. To Michał Landy,
uczeń, siedemnastoletni Żyd. Rynsztokami płynie krew.
Dla zainteresowanych: M. Kukiel, Dzieje Polski porozbiorowe 1795–1921, J. Łojek, Kalendarz historyczny,
B. Petrozolin, Przed tą nocą. I wiele innych…
Stanisław Alot
nawet najdroższymi prezentami-gadżetami. Prezenty nie
zastąpią im rodziców, nie zastąpią miłości i radości wspólnego przebywania.
Powiecie Państwo, że to trudne, a może nawet niewykonalne w dzisiejszym zwariowanym świecie, w którym
nie mamy na nic czasu. Pozornie to prawda, ale tylko
pozornie, bo jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu, to
czas się znajdzie i dla dzieci i dla wszystkich innych
ważnych spraw.
Wiem, że trudno walczyć z tą prezentową tradycją,
utrwaloną od co najmniej dwudziestu lat. Wcześniej,
w biednych latach powojennych, po I Komunii Świętej na
dzieci czekał tylko kubek herbaty i jakieś ciastko. Ale było
wesoło, była radość duchowa i głębokie przeżycie religijne. Nie wracajmy do biedy materialnej, choć to ona
puka coraz częściej do naszych domów, ale wracajmy
do szczerej, pełnej prostoty wiary, nadziei i miłości. A prezentami możemy obdarowywać nasze dzieci z okazji innych świąt i rocznic. Pierwsza Komunia niech pozostanie
w ich pamięci jako spotkanie z Bogiem, a nie z laptopem,
smartfonem czy innym wynalazkiem techniki.
Igor Witowicz
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
4
2013-02-06
KALASANCJUSZ
12:04
Strona 4
RZESZOWSKI
29 grudnia 2012 r. odszedł na wieczną wartę abp Ignacy
Tokarczuk, emerytowany metropolita przemyski, który
rządy w diecezji przemyskiej sprawował w latach
1966–1993.
2 stycznia 2013 r. odbyły się uroczystości pogrzebowe
abpa Tokarczuka z udziałem około siedmiuset duchownych
i kilku tysięcy wiernych. Jego ciało zostało złożone w asyście kardynała Kazimierza Nycza, kardynała Stanisława
Dziwisza i abpa Józefa Michalika w podziemiach przemyskiej katedry, w krypcie obok szczątków doczesnych bpa
Stanisława Jakiela (biskupa pomocniczego przemyskiego
w latach 1957–1983). Pogrzeb odbył się w normalnym dniu
pracy, a mimo to zgromadził liczną rzeszę ludzi. Gdyby miał
miejsce w sobotę, do Przemyśla przyjechałyby zapewne delegacje ze wszystkich parafii obecnej i dawnej, większej obszarowo, diecezji przemyskiej.
Dlaczego abp Tokarczuk pozostaje w naszej pamięci
jako postać niezwykła, niepospolita, wyróżniająca się
wśród innych wybitnych hierarchów naszego Kościoła?
Otóż był człowiekiem prawdy i odwagi, a nade wszystko
wiary. Zarażał ludzi wiarą i odwagą głoszenia tej wiary. Pamiętam jego kazania głoszone w sanktuarium Matki Bożej
w Borku Starym (jeszcze w latach siedemdziesiątych
ubiegłego wieku), podczas poświęcenia kościoła Matki
Bożej Saletyńskiej w Rzeszowie (1983 r.) i wiele innych wystąpień, homilii… Zawsze poza wątkiem stricte religijnym,
w każdej homilii poruszał kwestie społeczne i polityczne.
Powtarzał, że system oparty na kłamstwie musi runąć, że
wszystkie imperia upadały, więc i to imperium komunistyczne też runie. Nie bał się mówić o tym otwarcie, choć
wiedział doskonale, że każde jego kazanie jest nagrywane
przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, że każdy
jego krok jest śledzony. Nie bał się, chociaż ryzykował
wiele. A mógł przecież nie przeszkadzać w budowaniu państwa socjalistycznego… Wybrał drogę trudniejszą, drogę
oporu wobec władz komunistycznych, które nie pozwalały
na budowanie kościołów i kaplic. Skoro nie pozwalały,
omijał prawo i popierał parafian i proboszczów w dziele
budowania kościołów bez wymaganych pozwoleń. Pamiętamy liczne kościoły, które stawiane były pod osłoną
nocy przez zjednoczonych w tym podziemnym działaniu parafian. Tak w ciągu jednej nocy powstał w 1980 r.
kościół św. Michała Archanioła na osiedlu Mieszka I w Rzeszowie, tak powstała w jedną noc w 1987 r. dominikańska drewniana „Szopka” i wiele innych kaplic i kościołów. Działo się to dzięki poświęceniu parafian, ale też
dzięki poparciu biskupa Tokarczuka, który wspierał proboszczów moralnie i finansowo. A kary pieniężne były
nakładane, liczne były procesy sądowe. We wszystkich tych
sytuacjach bp Tokarczuk był z nami – wiernymi. I dlatego
jest tak przez nas kochany i pamiętany, pomimo upływu
tylu lat.
Początki naszej pijarskiej parafii związane są również
z osobą bpa Ignacego Tokarczuka. To za jego rządów
w 1974 r. w podrzeszowskiej Wilkowyi pijar o. Lucjan
Pabiańczyk kupił półhektarową działkę z dwoma budynkami. W jednym z nich powstała tymczasowa kaplica, a już
Fot. IGOR WITOWICZ
Kilka słów o duszpasterzu niezłomnym
Biskup Ignacy Tokarczuk rozmawia z wiernymi podczas uroczystości poświęcenia kaplicy rektorskiej pw. Opatrzności Bożej
w Rzeszowie w 1985 r.
w 1976 r. została ustanowiona przez bpa Tokarczuka parafia w Wilkowyi. Była to jedna z około 220 nowych parafii
utworzonych przez biskupa Tokarczuka podczas pełnienia
posługi biskupiej w latach 1966–1993. W tym czasie na terenie diecezji przemyskiej zbudowano około 430 kościołów i kaplic – większość bez zezwolenia władz.
Po 1989 r. biskup Tokarczuk wywalczył powrót religii
do szkół i nadal krytycznie patrzył na poczynania władz.
Nigdy nie wchodził w układy z żadną władzą, nawet wybraną demokratycznie. W latach dziewięćdziesiątych
ubiegłego wieku nie był osobą często cytowaną w mediach,
bo wyrażał poglądy mało popularne. Mocno wspierał Radio
Maryja, później Telewizję TRWAM i inne media katolickie.
Nie był entuzjastą wejścia do Unii Europejskiej, czemu dał
wyraz podczas homilii wygłoszonej 1 lutego 1998 r.
w Błażowej. Powiedział wówczas między innymi: Miejmy
świadomość tego, że jak najszybsze wejście do Unii Europejskiej, to nie jest wejście do raju. Niektórym bardzo się
spieszy, na przykład postkomuniści spieszą się dlatego, że
chcą uniknąć rozrachunku ze swoją przeszłością. Nie chodzi nam o zemstę, o jakiś wyrok śmierci na kogoś, bo to
niczego nie załatwi. Chodzi tylko o to, aby zło nazwać
złem, a komunę największym błędem w historii, która
tylu ludzi zniewoliła, tyle krzywd uczyniła i cofnęła kraj
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2013-02-06
12:04
Strona 5
Abp I. Tokarczuk głosi homilię podczas uroczystości swoich
80 urodzin. Błażowa, 1 lutego 1998 r.
arcybiskupa z tamtych lat są mało znane. Cały tekst
zatytułowany „Prawda, dobro i zjednoczenie Europy w nauczaniu abpa I. Tokarczuka” został opublikowany w miesięczniku „Szopka”, wydawanym w środowisku związanym
z rzeszowskimi dominikanami w latach 1993–1998.
Igor Witowicz
Fot. IGOR WITOWICZ
w rozwoju na wiele lat. Postkomuniści chcieliby jak najprędzej znaleźć się w tym „raju”, by nikt ich nie pytał,
skąd i z czym przychodzą. Dlaczego mamy przyspieszać
im wejście do „raju”? O Unii Europejskiej mówił dalej:
Kościół jest za zbliżeniem narodów, za współpracą, ale
taką, która nie niszczy kultury, nie niszczy ojczyzn. Tuż
po II wojnie światowej chrześcijańscy politycy: Ch. De
Gaulle, K. Adenauer i R. Schuman starali się jednoczyć
Europę w oparciu o wartości chrześcijańskie. Ale czasy się
zmieniły i po 40 latach Zachód oparł się na ideologii
fałszywej, na konsumpcjonizmie, liberalizmie etycznym
i chrześcijaństwo zostało usunięte gdzieś na bok. […]
My nie odrzucamy dążenia do jedności, ale chcemy wiedzieć, jaka to jest jedność, żeby nas nikt nie oszukał, bo
jak ktoś nie ma wiary, to jak mu można zaufać? Pamiętam takiego Żyda – handlarza objazdowego, który mieszkał niedaleko Zbaraża i od czasu do czasu najmował
sobie pomocników. „ Jak najmuję kogoś” – opowiadał Żyd
– „to zawsze patrzę, jak ten człowiek się zachowuje wobec
figury świętej. Jak on przejdzie obojętnie, nawet nie zdejmie czapki, to ja się boję z nim jechać, bo może mnie
zabić, obrabować, bo nie ma zasad.” Tak samo jest
w życiu społecznym i politycznym. Jeśli ktoś nie ma zasad
w życiu prywatnym, kłamie cynicznie i jeszcze chwali się,
że jest nowoczesny, to trudno wierzyć, że będzie on dążył
do dobra wspólnego, do odnowy świata. Ja wierzę, że do
zbliżenia narodów dojdzie, ale na zasadach chrześcijańskich, przez powrót do prawdy, do dobra, przez szacunek
do człowieka. Trzymajcie się zasad, jednoczcie się,
a wtedy powstanie lepsza Polska, Europa i świat, módlmy się o to, bo samo nic nie przychodzi. Zachęcam do
stałej modlitwy, zwłaszcza w intencji rządzących, bo
wszyscy jesteśmy ułomni i potrzebujemy światła Ducha
Świętego.
Pozwoliłem sobie podać ten obszerny cytat z homilii
wygłoszonej 15 lat temu, ponieważ zapewne wystąpienia
5
RZESZOWSKI
Fot. IGOR WITOWICZ
KALASANCJUSZ
Diakoni niosą trumnę z ciałem abp I. Tokarczuka do krypty w przemyskiej katedrze. Przemyśl, 2 stycznia 2013 r.
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
6
2013-02-06
KALASANCJUSZ
12:04
Strona 6
RZESZOWSKI
Rozmowy z abp. Ignacym Tokarczukiem
Zaledwie kilka miesięcy temu ukazała się drukiem książka, będąca zapisem rozmów przeprowadzonych w latach 2011–2012 przez Mariusza Krzysztofińskiego
(pracownika rzeszowskiego IPN-u) z arcybiskupem Ignacym Tokarczukiem. To
były już ostatnie rozmowy z naszym Arcypasterzem, ale czytając wnikliwie tę
pasjonującą lekturę, nie wyczuwamy, że jest to rozmowa z osobą starszą, ponad
dziewięćdziesięcioletnią. Jest to rozmowa z człowiekiem młodym duchem,
który jest wciąż ciekawy świata, mocno przeżywa liczne wydarzenia, pamięta
ludzi, którzy wywarli na nim szczególne wrażenie i którzy mieli wpływ na jego
duchowość.
Arcybiskup mówi zwykłym, potocznym językiem; zresztą zawsze w swoich
homiliach posługiwał się językiem mało skomplikowanym, dzięki czemu docierał do słuchaczy bez trudu. Był rozumiany i doceniany przez wszystkich
– ludzi bez wykształcenia i profesorów.
Opisuje dramat lat wojny, kiedy cudem uniknął śmierci z rąk bandytów
z UPA w Złotnikach koło Tarnopola. Potem również cudem uniknął śmierci
od pocisków sowieckich, które podczas Mszy świętej wpadły do kościoła
p.w. św. Marii Magdaleny we Lwowie. Pociski wpadły do kościoła, ale nie
wybuchły.
Czasy powojenne szerzej są opisane dopiero od roku 1966, kiedy to ks. Tokarczuk został biskupem przemyskim i od razu dał się poznać podczas uroczystości milenijnych jako znakomity kaznodzieja, a w następnych latach jako
budowniczy czterystu kościołów. W książce jest też krótka wzmianka o początkach naszej parafii na Wilkowyi. O tym,
że biskup nie mógł odzyskać dla pijarów zespołu popijarskiego przy ul. 3 Maja w Rzeszowie, ale niejako w zamian
zaproponował im tworzenie parafii na Wilkowyi.
Ciekawy jest fragment książki o kontaktach bpa Tokarczuka z kardynałem Karolem Wojtyłą, który został zaproszony
w 1968 r. przez biskupa przemyskiego na uroczystości ustanowienia Sanktuarium Matki Bożej Bieszczadzkiej w Jasieniu
koło Ustrzyk Dolnych. Poświęcił też w 1973 r. kościół p.w. Matki Bożej Królowej Polski w Stalowej Woli.
Jednak chyba najciekawszy jest rozdział „Świadectwo o męczeństwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki”. Bp Tokarczuk wspomina dwa spotkania z ks. Jerzym, który prosił biskupa o radę i wsparcie. Utwierdziłem go, że linia posługi duszpasterskiej, którą obrał, jest zgodna z nauką Kościoła i potrzebami ojczyzny, że jego postępowanie jest słuszne, że nie ma racji
ani SB, które mu zarzuca podburzanie obywateli, ani ludzie Kościoła, którzy posądzają go o osobiste ambicje
– powiedział bp Tokarczuk.
Książka ta cieszy się wielkim zainteresowaniem czytelników, dlatego też obecny nakład już jest na wyczerpaniu, ale wydawca obiecuje, że w ciągu kilku miesięcy ukaże się kolejna, być może poszerzona wersja rozmów z biskupem Ignacym
Tokarczukiem.
Igor Witowicz
Woleli raczej panować zamieszkując nędzny kraj, niż być niewolnikami innych, uprawiając żyzną dolinę. Tak Cyrus przekonał Persów do trudniejszej
doli rządzących, a nie rządzonych i tak Andrzej Nowak cytując Herodota pokazuje uniwersalizm losów Polaków, a nie – jak chcą niektórzy – naszą nienormalność i biczowanie się klęskami.
Podtytuł: Przemiany polskiej pamięci 1982–2012 dobrze zapowiada myśl
główną. Jeśli w ostatnich dwustu osiemnastu latach tylko czterdzieści cztery to
niepodległość, jeśli Imperium Moskiewskie, które zagarnęło 82% Pierwszej Rzeczypospolitej i jako Imperium bolszewickie dobiło Odrodzoną Drugą Rzeczpospolitą, znów dokonując zaboru 54% jej terytorium, a na kawałku
wydzielonym tworząc zależny tylko od siebie nowy Kraj Przywiślański – to mamy
zapomnieć o niepodległości? Jeśli przez tyle lat nawet język polski był zakazany,
edukacja podlegała rusyfikacji, a wszelkie publikacje – cenzurze, to mamy zapomnieć o przeszłości Polski, wielkiego, najbardziej demokratycznego i tolerancyjnego kraju w Europie? A druga strona tego zapominania obciachowej
historii to straszne czarne plamy, których wstydzić się tak bardzo musimy, że lepiej o tej okropnej polskiej historii – zapomnieć.
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2013-02-06
12:04
Strona 7
KALASANCJUSZ
RZESZOWSKI
7
Przeczytacie o Zygmuncie Krasińskim, trzecim wieszczu – Moskwa szczerze nigdy nic dla Polski nie może uczynić, bo
jej istotnym interesem jest śmierć Polski, o Henryku Kamieńskim, którego wydana na emigracji „Rosja i Europa. Polska”
to najmądrzejsza rzecz jaką Polak o Rosji napisał zdaniem Aleksandra Hercena i o muzeum w Krakowie utrwalającym
złe sądy o Polakach („Świnie i myszy w Fabryce Schindlera”), nawet bajkę („Krakowskie echa hołdu berlińskiego”).
Kilka dni po upadku powstania listopadowego młody Zygmunt Krasiński pisał: będzie się popierać zepsucie obyczajów, ze świętej religii uczyni się straszaka, aby obrzydzić ją szlachetnym sercom, podłość będzie się nagradzać orderami i zaszczytami, lud ogłupiać wódką, szlachtę szlifami i stanowiskami, a na głowy tych, co będą stawiać opór,
wyznaczy się cenę. A potem tak traktowani Polacy poderwali się do Powstania. Styczniowego.
Język jest piękny, książkę starannie wydał Biały Kruk, papier jest mięsisty, a okładki grube – przyjemnie wziąć do ręki
tę piękną książkę. Jeśli chcesz poznać odpowiedzi Polaków na dwa strachy: przed zniewoleniem i przed zapomnieniem
– to przeczytasz tę książkę. Książkę potrzebną w polskim domu.
Stanisław Alot
O książce Mileny Kindziuk
Matka Świętego. Poruszające świadectwo
Marianny Popiełuszko
Niedawno w jednej z księgarń przypadkiem wpadła mi
w ręce książka Mileny Kindziuk Matka Świętego. Poruszające świadectwo Marianny Popiełuszko. Zaczęłam ją
przeglądać. Przeczytałam krótki wstęp, potem pierwszy rozdział i już nie byłam w stanie się od niej oderwać. Jest to
bowiem książka niezwykła. Książka, która na długo pozostaje w pamięci, która porusza i nie pozostawia obojętnym.
A wszystko to za sprawą jej bohaterki. Pani Marianna Popiełuszko, matka bł. Jerzego, rocznik 1920, jest zaprzeczeniem współczesnej bohaterki telewizji śniadaniowych
i kolorowych pisemek dla pań. Nie zrobiła wielkiej kariery,
nie dorobiła się majątku, nie ma pięknych strojów i życiorysu, który byłby powodem plotek i prasowych spekulacji.
Ale to o niej właśnie powinno być głośno. To przecież
kobieta, która wychowała i duchowo ukształtowała świętego! Jak to się stało, że ksiądz Jerzy miał odwagę stać po
stronie prawdy, walczyć o nią i oddać za nią życie?
Zamieszczone fragmenty zeznań matki z procesu beatyfikacyjnego pokazują przede wszystkim jej niezwykle
silną wiarę i ogromne oddanie się woli Boga. Jak będzie
Pan Jezus na pierwszym miejscu, to wszystko będzie na
pierwszym miejscu. Pamiętajcie o tym – mówi. Niewzruszona wiara jest źródłem jej siły. Nigdy nie miała o nic pretensji do Boga, ponieważ wszystko należy przyjmować
z ręki Boga, czy cierpienie, czy ból, czy biedę. Jak nie akceptujesz życia jakie masz, to nie zaznasz spokoju. Zaufała
Bogu do końca. Nawet wtedy, gdy tak jak od biblijnego
Abrahama, Bóg zażądał od niej ofiary największej… A syna
kochała bezgranicznie. Był spełnieniem jej największych
oczekiwań. Cichy i spokojny. Zawsze chętny do pomocy
i ogromnie religijny. Od chwili jego narodzin pragnęła,
żeby został księdzem. Nigdy jednak nie wywierała na nim
w tym względzie żadnego nacisku. Zamiast tego gorąco się
modliła.
Modlitwa towarzyszyła jej codziennie. Jak sama podkreśla, im bardziej ksiądz Jerzy był nękany i prześladowany
przez SB, tym bardziej prosiła Boga o wsparcie dla niego.
A kiedy do Okopów przyszła wiadomość o porwaniu
kapelana „Solidarności”, a wkrótce potem informacja
o jego straszliwej śmierci, modlitwa pomogła jej znieść
ogrom cierpienia, które wtedy stało się jej udziałem.
W końcu, to za sprawą wielkiej wiary i modlitwy pani
Marianna mogła po latach przebaczyć okrutnym katom
ukochanego syna.
Książka Mileny Kindziuk jest również opowieścią o księdzu Jerzym widzianym oczami matki. Przedstawia wiele
nieznanych dotąd epizodów z jego życia i zawiera niepublikowane dotąd fotografie pochodzące z rodzinnego archiwum Popiełuszków. Z całego serca zachęcam więc do
lektury!
Joanna Federkiewicz
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
8
2013-02-06
KALASANCJUSZ
12:04
Strona 8
RZESZOWSKI
Każdego roku 2 lutego, w Święto Ofiarowania Pańskiego, Kościół obchodzi Światowy Dzień Życia Konsekrowanego. Dzień ten poświęcony jest osobom
konsekrowanym: zakonnikom, siostrom zakonnym,
a także członkom świeckich instytutów życia konsekrowanego.
Z racji powyższego święta, postaramy się odpowiedzieć na pytania: na czym polega szczególny charyzmat
życia zakonnego? Co oznacza konsekracja? Co to znaczy
być konsekrowanym w teorii i praktyce. W Kodeksie
Prawa Kanonicznego możemy przeczytać następujące
wyjaśnienie: Życie konsekrowane przez profesję rad
ewangelicznych jest trwałą formą życia, w której
wierni pod działaniem Ducha Świętego naśladując
dokładniej Chrystusa, oddają się całkowicie umiłowanemu nade wszystko Bogu (...) Tę właśnie formę życia
w instytutach życia konsekrowanego, podejmują
w sposób wolny ci wierni, którzy przez śluby lub inne
zobowiązania, zgodnie z przepisami własnych instytutów, zobowiązują się do zachowania ewangelicznych
rad czystości, ubóstwa i posłuszeństwa oraz przez
miłość, do której prowadzą, łączą się w sposób szczególny z Kościołem i jego tajemnicą (KPK 573). Ale w zakonie pijarskim obowiązuje jeszcze czwarty ślub, jakim
jest szczególna troska o wychowanie dzieci i młodzieży.
Tyle teorii, a jaki jest praktyczny wymiar życia zakonnego, życia, które wpisane jest w losy naszej wspólnoty
parafialnej i każdego z nas osobno? Jak wygląda w praktyce życie osoby konsekrowanej, jaki jest zwykły dzień
kapłana–zakonnika, który zostawia wszystko i idzie
służyć tam, gdzie zostaje posłany? Z takim pytaniem
zwróciliśmy się do naszych Ojców Pijarów.
O. Jan Taff – proboszcz naszej parafii od 15 sierpnia 2011 r. W latach
1985–1995 przełożony Polskiej Prowincji Zakonu Pijarów. Od 1999 do 2011
kustosz Sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży i proboszcz parafii
pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Królowej Wyznawców w Warszawie na Siekierkach.
Jeden dzień rektora wspólnoty zakonnej – piątek, 4 stycznia 2013 r.
Jak zwykle o 5.00 budzi mnie radio-budzik audycją rzeszowskiego radia VIA
„Kościół z bliska – serwis z życia diecezji”, przygotowanie wszystkiego co potrzebne na dzisiaj. O godz. 6.00, w domowej kaplicy z całą wspólnotą, pół
godziny rozmyślania i Jutrznia. Msza Św., dzisiaj „na zewnątrz” o 7.30, w kaplicy Sióstr Karmelitanek, z racji pierwszego piątku wystawienie Pana Jezusa
w Najświętszym Sakramencie do adoracji sióstr, do godz. 16.30, o której
trzeba będzie wrócić, by zakończyć adorację i udzielić siostrom błogosławieństwa. Po powrocie do pijarskiej wspólnoty – śniadanie. Przyszło dwóch
panów do kancelarii parafialnej: z jednym ustalamy termin chrztu córeczki,
wypełniamy odpowiedni formularz, drugi interesant prosi o wydanie metryki chrztu dla córeczki, która przystąpi w tym roku do Pierwszej Komunii św.
O godz. 9.00 – jak co miesiąc, wyjazd z posługą sakramentalną do starszych,
chorych parafian – odwiedziny dziesięciu domów: spowiedź, Komunia św.,
rozmowa z chorymi – wszędzie za krótko, można by dłużej. W trzech przypadkach byliśmy sami, w pozostałych – z innymi członkami rodziny. W jednym domu ustaliliśmy, że za miesiąc
udzielę sakramentu chorych, bo pogarsza się stan zdrowia, u wszystkich wyrażam nadzieję, że będziemy się spotykać przez cały nowy rok. W kilku miejscach zostawiam przygotowane przez Caritas podarunki – żartując, że święty
Mikołaj spóźnił się.
Po powrocie, ok. 12.00, przed drzwiami kancelarii zastaję młodą kobietę, która prosi o rozmowę. Pani opowiada
mi swoją trudną historię, o braku środków na utrzymanie dla siebie i dziecka. Sprawdzam w kartotece parafialnej
podany adres zamieszkania – są nieścisłości. Udzieliłem wsparcia w postaci żywności z darów Caritas. Zdążyłem na
wspólny obiad, po posiłku, jak codziennie – wspólne nawiedzenie Najświętszego Sakramentu w domowej kaplicy,
Koronka do miłosierdzia Bożego. Później wyjazd na krótko do urzędu. Po powrocie chwila pracy z pomocą komputera (koniec roku: sprawozdania, podliczenia…). W kościele o 16.30 rozpoczęła się spowiedź pierwszopiątkowa:
w istniejących trzech konfesjonałach pełna obsada, mój dyżur przypada na „drugą zmianę”, od 18.00. Tymczasem
w kancelarii kandydatka na chrzestną prosi o odpowiednie zaświadczenie – obowiązkowa rozmowa duszpasterska.
Moja rozmówczyni jest licealistką niedawno po bierzmowaniu, uczęszcza na katechezę. Tym razem wszystko poszło
sprawnie i bez problemów w przeciwieństwie do sytuacji, kiedy petenci żądają wydania zaświadczenia, a nie
spełniają wymaganych warunków. Pojawia się kolporter prasy katolickiej i starszy pan w towarzystwie młodej dziewczyny – przyszłej synowej. Proszą o poradę i zorganizowanie modlitwy o uzdrowienie ciężko chorego syna i narzeczonego zarazem. Przyszedł czas na moją „zmianę” w konfesjonale. Z wielką satysfakcją odnotowuję fakt, że w czasie
między 18.30 a 19.30 bez przerwy podchodzili penitenci do konfesjonałów. Czyżby poskutkowała zachęta z poprzedniego numeru Kalasancjusza Rzeszowskiego, że to jest dobry, cichy czas na spokojną spowiedź? Nie zdążyłem
na wspólną kolację i wspólnotowo odmawiane Nieszpory. Często występuje kolizja wieczornych nabożeństw z pa-
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2013-02-06
12:04
Strona 9
KALASANCJUSZ
RZESZOWSKI
9
rafianami w kościele i zakonnych modlitw w kaplicy domowej, ale przecież tu i tu chodzi o to samo, o modlitwę.
Pozostaje jeszcze tylko problem jej długości, bo w uszach ciągle brzmi zalecenie ojców duchownych: ile czasu kapłan
zasiada w konfesjonale, tyle czasu dodatkowo powinien się modlić. Zabrakło dnia, ale pozostaje jeszcze ten nocny
czas, który w części przeznaczam na wieczorną modlitwę z Liturgii Godzin i na spisanie powyższej relacji.
O. Jan Taff – proboszcz
O. Kazimierz Zborowski – budowniczy kościoła i proboszcz naszej parafii
w latach 1982–2003. Obecnie na emeryturze, pełni posługę w parafii
św. Jana Chrzciciela w Jeleniej Górze-Cieplicach.
Jeden dzień na emeryturze – czwartek, 17 stycznia 2013 r.
Mój dzień rozpoczyna się o godz. 5.30, po zwykłych porannych czynnościach,
przygotowanie do wspólnotowych modlitw zakonnych, które rozpoczynają się
o 6.30 w kaplicy zakonnej. 7.00 – celebracja Mszy św., 8.00 – posługa wiernym
w konfesjonale, około pół godziny. Po śniadaniu, o godz. 9.00, zajmuję się
sprawami budowlanymi; spotykam się z ekipami remontowymi. Obecnie trwa
renowacja wnętrza pocysterskiego, zabytkowego klasztoru, który ma być przeznaczony dla Muzeum Przyrodniczego. Wyjaśnię, że w 1810 roku klasztor
został przejęty przez państwo pruskie, 1/3 obiektu oddano kościołowi katolickiemu, pozostała część została sprzedana rodzinie niemieckiej, a następnie
przeszła na własność państwa. Przed południem wyjazd z o. proboszczem
do Urzędu Miasta w Jeleniej Górze w sprawach urzędowych. 13.00 – obiad,
następnie modlitwa, Adoracja Najświętszego Sakramentu. 14.00 – czas wolny
i przygotowanie się do wizyty duszpasterskiej. 15.30 – wyjście na kolędę na
osiedle „Orle”. 20.00 – kolacja, dzisiaj indywidualnie – wracamy z kolędy
o rożnych porach. 21.00 – modlitwa brewiarzowa, w okresie poza kolędowym
wieczorne modlitwy odmawiamy wspólnie o godz. 20.15, w kaplicy domowej
przed Najświętszym Sakramentem. Przed 23.00 spoczynek nocny. Każdy dzień wydaje się być podobny do siebie i inny
zarazem, są jeszcze śluby, chrzty dzieci, pogrzeby, w każdą niedzielę wyjeżdżam na Mszę św. do kaplicy w Goduszynie
(dzielnica miasta) na godz. 10.00 oraz na Mszę św. do Domu Brata Alberta na godz.12.00.
Pozdrawiam dawnych i nowych parafian!
O. Kazimierz Zborowski
O. Wojciech Kałafut – proboszcz naszej parafii w latach 2003–2011. Obecnie
Rektor Wspólnoty Zakonnej, proboszcz parafii p.w. Najświętszego Imienia
Maryi w Krakowie.
Mój dzień – sobota, 12 stycznia 2013 r.
5.30 – pobudka, 6.00 – konfesjonał, 6.30 – Jutrznia zwykle we wspólnocie,
dzisiaj indywidualnie. 7.00 – Msza święta, 7.30 – Godzina czytań, śniadanie, od
9.00 do 10.00 – dyżur w kancelarii, 11.00 – wyjazd do miasta, załatwianie drobnych spraw, m.in. zakupy rzeczy potrzebnych do kościoła. Po powrocie sprawy
parafialne: sprawozdania, statystyki, finanse, przygotowanie ogłoszeń, planowanie kolędy. 13.00 – obiad, po obiedzie nawiedzenie Najświętszego Sakramentu w kaplicy wspólnotowej, spotkanie z narzeczonymi przed ślubem
o godz. 14.00, posługa w konfesjonale, później Modlitwa w ciągu dnia – tym
razem jest to modlitwa popołudniowa z Liturgii Godzin. 14.30 – przygotowanie do wizyty duszpasterskiej: kartoteki, obrazki pamiątkowe. Nieszpory – dzisiaj z racji kolędy o nietypowej porze, zwykle odmawiane wspólnie po kolacji.
O godz.16.00 rozpoczynamy kolędę, która trwała dzisiaj do 21.00. Po 22.00
Kompleta, modlitwa osobista – Różaniec. Około 23.00 przygotowanie do niedzielnej liturgii, rozmyślanie nad tekstem, osobista refleksja – modlitwa myślna. U schyłku dnia – jeszcze w sobotę – chwila na lekturę prasy.
Szczęść Boże! O. Wojciech Kałafut
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
10
2013-02-06
KALASANCJUSZ
12:04
Strona 10
RZESZOWSKI
O. Tadeusz Suślik – kustosz Sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży
i proboszcz parafii pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Królowej
Wyznawców w Warszawie na Siekierkach od 15 sierpnia 2011 r. W latach
2007–2011 – magister Nowicjatu Zakonu Pijarów w Rzeszowie.
Jeden z dni proboszcza – wtorek, 8 stycznia 2013 r.
W Dziejach Apostolskich w rozdziale 8, czytamy o Filipie i dworzaninie etiopskim. Dworzanin, po wysłuchaniu katechezy, zwraca się do Apostoła: Oto
woda. Cóż przeszkadza, abym został ochrzczony? Podobnie wczoraj, kiedy
otrzymałem pisemne przypomnienie, że zgodziłem się kilka dni temu opisać
jeden z moich dni dla Kalasancjusza Rzeszowskiego, uznałem, że nic nie stoi
na przeszkodzie, aby to uczynić. Oto moje „sprawozdanie”. Jak każdego dnia,
o godz. 5.45, jestem gotów do pracy, otwieram kaplicę, przygotowuję do Mszy
św., o godz. 6.30 wystawienie Najświętszego Sakramentu. Po półgodzinnej medytacji, wraz z kilkoma osobami świeckimi, odmawiamy Jutrznię z Liturgii Godzin. O godz. 7.30 ojcowie celebrują Mszę św., a ja udaję się do kancelarii, aby
przepisywać otrzymaną wczoraj autobiografię pani Eugenii Władysławy Papis,
wizjonerki, która w latach 1943–1949 miała objawienia Pana Jezusa i Najświętszej Maryi Panny w Warszawie na Siekierkach. O godz. 8.00 szybkie śniadanie, powrót do kancelarii i dalszy
ciąg pracy nad rękopisem, w międzyczasie przyjmuję interesantów. Dzisiaj przyjmuję małżeństwo, które zgłasza
śmierć matki. Rozmawiam także ze Stanisławem B., bezdomnym, który określa się jako Freeman. Ponadto, odbieram pocztę elektroniczną, m.in. odpowiadam na listy Parafian, którzy zgłaszają wolę przyjęcia duszpasterza z kolędą
lub proszą o zmianę terminu wizyty. Potem telefonicznie uzyskuję zgodę w spółdzielni mieszkaniowej na zamieszczenie na klatkach schodowych ogłoszeń o planowanym terminie wizyty duszpasterskiej. Przygotowuję afisze
i zawożę je do gospodarzy bloków, prosząc o ich rozwieszenie. Następnie jadę do Kurii Metropolitalnej, aby przekazać odpowiedniemu Referentowi życiorys pani Władysławy i jej książkę „Spotkania z Matką Bożą w Warszawie na
Siekierkach 1943–2003”. Wystąpiliśmy bowiem do Władz Archidiecezji z wnioskiem o kanoniczne przebadanie objawień i ustalenie, czy mają one charakter nadprzyrodzony i czy są zgodne z objawieniem publicznym. Udaję się
także do Wydziału Duszpasterstwa Rodzin i rozmawiam o wymaganiach, które obowiązują przy otwarciu Poradni Rodzinnej w parafii. Po powrocie do domu porządkuję karty z Kartoteki Parafialnej otrzymane od kolędujących i przydzielam współbraciom nowe na dzisiejszą kolędę. Po obiedzie przygotowuję się do Koronki do Miłosierdzia Bożego
o godz. 15.00 i sprawowania liturgii Mszy św. z udziałem grupy „Odrodzenie”. Dzisiaj nie idę na kolędę, pozostaję
w domu jako dyżurny. Przyjmuję dodatkowo w kancelarii petentów, m.in. rodziców w sprawie chrztu dziecka i bezdomnego Mariusza, który po utracie licencji lekarskiej zamienił Kraków na warszawskie ławki i ulice. Opracowuję
plan nadzwyczajnego spotkania Parafialnej Rady Duszpasterskiej. Posługuję w kościele. Szybka kolacja i przygotowuję salę konferencyjną. O godzinie 19.30 rozpoczynamy posiedzenie. Tematem już drugiego nadzwyczajnego spotkania są obchody siedemdziesiątej rocznicy objawień na Siekierkach i dwudziestej piątej rocznicy erygowania Parafii
N.M.P. Królowej Wyznawców. Dokonujemy podziału obowiązków. Spotkanie kończy się o godz. 21.30. Zamykam kaplicę i odmawiam Liturgię Godzin – Nieszpory i Kompletę. Lektura do poduchy – Księga anegdot świata – zamyka
mój dzień.
Z pamięcią w modlitwie, o. Tadeusz Suślik
Mniszki Bose Zakonu Najświętszej Maryi Panny
z Góry Karmel w Rzeszowie
Jeden dzień życia kontemplacyjnego – 30 grudnia
2012 r.
Rano – Liturgia Godzin, inaczej brewiarz kapłański,
rozpoczyna każdy dzień, dwie godziny modlitwy myślnej
w ciągu dnia. W tygodniu Eucharystia o godz. 7.30,
w niedzielę o godz. 8.00, wspólna dla sióstr i ogółu wiernych. Zgodnie z charyzmatem Teresy od Jezusa, życie
wypełnia praca i modlitwa za Kościół święty i za
kapłanów. Mniszki zobowiązane są do milczenia, nie
opuszczają klasztoru.
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2013-02-06
12:04
Strona 11
KALASANCJUSZ
RZESZOWSKI
11
O. Arkadiusz Swat – w parafii p.w. św. Józefa Kalasancjusza od 1 sierpnia
2008 r., duszpasterz dzieci, opiekun świetlicy parafialnej, katecheta w Szkole
Podstawowej nr 12.
Jeden dzień duszpasterza – środa, 16 stycznia 2013 r.
Rozpoczynam dzień o godz. 6.00 półgodzinnym rozmyślaniem. 6.30 – Jutrznia,
czyli modlitwa brewiarzowa w kaplicy domowej. 7.00 – obowiązki
duszpasterskie, dzisiaj była to Msza św., innym razem jest konfesjonał.
7.45 – śniadanie, 9.00 – wyjście, a dokładnie „piesza pielgrzymka” do szkoły. Do
12.30 – katecheza, w środy zdążam na obiad w towarzystwie współbraci. Po
obiedzie nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, modlitwa w ciągu dnia
i Godzina Czytań. 15.30 – wyjście na kolędę, powrót do domu około 20.00.
Szybka kolacja, kawa na dobry wieczór i Nieszpory (zazwyczaj o 19.30). 21.00
– przygotowanie się do zajęć w szkole i obowiązków duszpasterskich. Zależnie
od okresu liturgicznego, może to być Różaniec, Roraty, Droga Krzyżowa, Nabożeństwa Majowe, głównie dla dzieci. Do moich obowiązków należy także
organizacja i prowadzenie spotkań związanych z duszpasterstwem dzieci i ich
rodziców, przygotowanie spotkań z ministrantami oraz sprawy związane ze
Służbą Liturgiczną Ołtarza. W sobotę np. są trzy zbiórki ministrantów z różnych
grup wiekowych i spotkanie ze „Scholką”. W środę, czwartek i piątek pełnię dyżur w świetlicy parafialnej
(15.30–18.00) a następnie, w zależności od ustalonego grafiku, posługuję w kościele: Msza św., spowiedź, adoracja. Dzień kończę modlitwą brewiarzową, tzw. Kompletą. Najbliższe plany to „Ferie w mieście”, a w tym: przygotowanie programu, organizacja balu karnawałowego dla dzieci, wycieczek, wyjść do kina, zakupy nagród . Pozostaje
jeszcze mnóstwo drobnych rzeczy do zrobienia: pranie, prasowanie, sprzątanie, które z braku żony opanowane zostały do perfekcji.
O. Arkadiusz Swat
Rady ewangeliczne są darem Bożym, praktykowanie i zachowanie tej radykalnej formy życia jest dla Kościoła źródłem
prawdziwej radości. Kościół cieszy się, a my razem z nim, że w łonie jego znajdują się liczni mężczyźni i niewiasty,
którzy zobowiązują się do pójścia drogą rad ewangelicznych. Z tej radości wypływa wdzięczność, że nie brakuje
wśród nas osób, które przez Boga wybrane, stają się sercem naszej wspólnoty i całego Kościoła.
Z serca Bóg zapłać!
Zespół redakcyjny i parafianie
Poświęcenie gromnic w Święto Ofiarowania Pańskiego (jest to również Światowy Dzień Życia Konsekrowanego), 2 lutego 2013 r.
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
12
2013-02-06
KALASANCJUSZ
12:04
Strona 12
RZESZOWSKI
W 1980 roku proboszcz o. Michał Górawski powołał
Zespół Charytatywny, którego przewodniczącą została Aleksandra Kozdraś. Członkinie Zespołu organizowały pomoc
rodzinom biednym i potrzebującym.
W 1995 r. powołana została Komisja
Charytatywna, którą do 23 kwietnia
2000 r. kierowała Władysława Szostek.
Od 2000 r. przewodniczyła Komisji
Zofia Uchman. Członkinie Komisji zbierały dary od parafian, robiły następnie
świąteczne paczki, które Zofia Uchman
i Krystyna Lisztoń dostarczały własnymi
samochodami chorym i starszym mieszkańcom naszej parafii. W następnych latach paczki rozwoził Jan Tyruś.
22 kwietnia 2002 r. powołany został
Parafialny Zespół Caritas, w składzie
15 osób. Przewodniczącą Zespołu wybrana została Zofia Uchman. Członkinie
Zespołu, oprócz gromadzenia produktów i przygotowywania paczek dla
potrzebujących, uczestniczyły w rekolekcjach formacyjnych organizowanych
w Ośrodku Caritas w Myczkowcach. Były to panie: Zofia
Uchman, śp. Krystyna Lisztoń, Helena Podlesiecka, śp. Jadwiga Kwaśniak, Alicja Żelazko, śp. Maria Pokrywka. W ostatnich latach w rekolekcjach uczestniczyła Krystyna Mazur,
Danuta Salamon i Elżbieta Belcyr. Członkinie Caritas biorą
również udział w spotkaniach dekanalnych z księdzem
prałatem Stanisławem Słowikiem, dyrektorem Caritas
i Siostrą prowadzącą rozliczenia przekazywanych darów.
W ostatnich latach nasza parafia otrzymywała dary z Banku
Żywności. W przypadkach udzielania takiej formy pomocy,
proboszczowie parafii zobowiązani są do przygotowania
szczegółowego raportu i uzasadnienia słuszności rozdziału
otrzymanych darów.
W listopadzie 2008 r. przewodniczącą
Caritas została Władysława Zdeb. Po jej
śmierci, na zebraniu w październiku 2011 r.,
przewodniczącą wybrano Krystynę Mazur,
zastępcami zaś Elżbietę Belcyr i Danutę
Salamon. Dary składane przez parafian
przekazywane były również do Domu
Samotnej Matki, prowadzonego przez
Siostry Sercanki. Obecny Zespół brał
udział we wszystkich zbiórkach organizowanych przez Diecezjalny Oddział Caritas,
m.in. w zbiórce na fundusz stypendialny
dla młodzieży uzdolnionej oraz na kolonie
dla dzieci z naszej parafii. W Wielki Czwartek, po nabożeństwie, parafianie brali poświęcone chlebki, składając dobrowolne
datki na organizację kolonii wakacyjnej.
W Wielką Sobotę rozprowadzane były
„małe babeczki” – dochód przeznaczony
był również na kolonie. W maju i czerwcu
2012 r. zorganizowano zbiórkę odzieży, która po segregacji przekazana została potrzebującym mieszkańcom
Ukrainy. W ostatnich dwóch latach produkty, które dajemy
do paczek, pochodzą z darów zebranych w sklepie „Delikatesy Centrum”, w sklepie pana Lelka i w sklepie przy
ulicy Olbrachta oraz z darów parafian złożonych do kosza
w kościele. Nasz piętnastoosobowy zespół brał udział we
wszystkich zbiórkach celowych organizowanych przez
Zarząd Caritas. Pieniądze zbierane były do puszek.
ZU i GJ
Gdybyś szukał pomocy, albo komuś chciałbyś pomóc,
dzwoń pod 987. To numer w Wojewódzkim Centrum
Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie, całodobowy, o noclegowniach, domach dla samotnych kobiet, o ośrodkach
pomocy.
Mieszkańcy Rzeszowa mogą się zwrócić o pomoc w trudnej
sytuacji materialnej do Miejskiego Ośrodka Pomocy
Społecznej, ul. Jagiellońska 26, tel. (17) 853-39-27,
(17) 853-57-53.
Najczęściej słyszymy o kłopotach z czynszem, a przecież w MOPS działa Sekcja Pomocy Mieszkaniowej,
gdzie można uzyskać zasiłek na czynsz.
Centrum Charytatywne Diecezji Rzeszowskiej
im. św. Brata Alberta
Adres: 35-006 Rzeszów, ul. Jana Styki 21
Telefon: (17) 852-15-71, (17) 852-53-43
Schronisko dla bezdomnych kobiet w Racławówce:
Adres: 36-047 Racławówka 132
Telefon: (17) 862-30-91
Schronisko dla Kobiet im. św. Brata Alberta
Adres: 37-500 Jarosław, ul. Jasna 4
Telefon: (16) 621-35-76
Sezonowe jadłodajnie dla bezdomnych:
w Śródmieściu przy ulicy Okrzei 8, przy ulicy Seniora
2 na Nowym Mieście i przy ulicy Broniewskiego 24
na osiedlu Baranówka. Posiłki są wydawane od poniedziałku do czwartku w godzinach od 11.00 do 13.00
Przygotowaniem posiłków zajmuje się Rzeszowskie Towarzystwo Pomocy im Św. Brata Alberta, które w kuchni przy
ulicy Styki wydaje codziennie około 2 tysięcy bezpłatnych
obiadów dla osób w trudnej sytuacji materialnej.
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2013-02-06
12:04
Strona 13
KALASANCJUSZ
RZESZOWSKI
13
Wiara bez miłości nie przynosi owocu, a miłość bez wiary byłaby uczuciem nieustannie
zagrożonym przez zwątpienie. Wiara i miłość potrzebują siebie nawzajem, jedna
pozwala bowiem drugiej się urzeczywistniać.1
Z Krystyną Mazur – przewodniczącą parafialnej Caritas
– rozmawia Krystyna Janowska
Jaką pomoc świadczyła parafialna Caritas na rzecz potrzebujących przed świętami Bożego Narodzenia w minionym roku?
– Była to pomoc rzeczowa, w postaci produktów żywnościowych. Zebrane produkty pochodziły od naszych parafian, którzy składali je do koszy w sklepach lub przynosili
bezpośrednio do kościoła. Drugie źródło to produkty przekazane przez Caritas Diecezji Rzeszowskiej. Zebrana żywność była dzielona na paczki. Część z nich przygotowywana
była z myślą o konkretnych potrzebach naszych odbiorców.
Jeśli w jakiejś rodzinie jest dużo dzieci, to dla nich pakowałyśmy więcej słodyczy. W sytuacjach trudnych, kiedy
dana osoba nie mogła przyjść, dostarczałyśmy paczki bezpośrednio do domu.
Rozumiem, że takie paczki trochę ważyły. Ktoś paniom pomagał?
– Kiedy trzeba było przywieźć towar ze sklepu czy dostarczyć paczkę do domów, służył nam swoim samochodem
pan Ryszard Belcyr. Pomagał także Ojciec Arkadiusz, nowicjusze i młodzież jako wolontariusze.
Jak odbiorcy reagowali na taką pomoc?
– Widać było, że są bardzo wdzięczni, szczególnie starsze
osoby. Trudno to określić, ale dostrzec można było taką radość...
Samo przyjście jest już wartością.
– No właśnie, niekiedy może nawet nie tyle ta paczka jest
ważna, jak to, że ktoś przyjdzie, że zaglądnie, porozmawia.
Kim byli odbiorcy? Zwykle mamy takie wyobrażenie,
że z tej pomocy korzystają przeważnie osoby starsze,
samotne.
– Były takie osoby, ale głównymi odbiorcami były całe rodziny w trudnej sytuacji, z problemami finansowymi, także
osoby bezrobotne, rodziny z kilkorgiem dzieci, gdzie jedna
osoba pracuje, gdzie dziecko jest chore…
Porównując skalę pomocy z ubiegłych lat i pomoc,
która rozdysponowana została w ubiegłym roku, która
wypada korzystniej?
– W tym roku wpłynęła mniejsza pomoc i mniej osób
zgłosiło się po odbiór, przybyło natomiast więcej nowych
osób potrzebujących wsparcia. Zaznaczyć należy, że te produkty, które składamy na terenie parafii, trafiają bezpośrednio do naszych parafian. Parafianie pomagają
parafianom.
Korzystając z okazji, chciałabym już dziś gorąco zachęcić czytelników do włączenia się w kolejną akcję zbiórki
darów przed Świętami Wielkanocnymi. Żadna akcja nie ma
szans powodzenia, kiedy zabraknie ofiarnych i szczodrych
serc.
Zapraszamy również do włączenia się w naszą działalność. W każdą trzecią środę miesiąca mamy spotkania Akcji
Katolickiej i parafialnej Caritas.
Bardzo dziękuję za rozmowę!
Wiara rośnie, gdy przeżywana jest jako doświadczenie otrzymanej miłości
i kiedy jest przekazywana jako doświadczenie łaski i radości” 2
O świątecznej pomocy – z ks. prałatem Stanisławem
Słowikiem – dyrektorem Caritas Diecezji Rzeszowskiej
rozmawia Krystyna Janowska
Jak przebiegała pomoc diecezjalnej Caritas przed
świętami Bożego Narodzenia w minionym roku?
– Od początku swej działalności, czyli od ponad 20 lat, Caritas organizuje przedświąteczną pomoc przed Bożym Narodzeniem a także przed Wielkanocą. Pomoc ta ma formę
paczek dla korzystających z kuchni dla ubogich, największej w regionie, prowadzonej przez Caritas i Rzeszowskie
Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta w Centrum Charytatywnym Diecezji Rzeszowskiej. Rozdano 1400 paczek.
Ponadto wydaliśmy przeszło 50 paczek przychodzącym do
naszego biura. Tu również funkcjonuje magazyn żywnościowy i rzeczowy.
Stało się także kilkunastoletnią praktyką, że w okresie
Bożego Narodzenia – zawsze 28 grudnia w święto Mło-
dzianków Męczenników, organizujemy spotkanie z rodzinami wielodzietnymi. Tym razem było to w Głogowie
Małopolskim. Zaprosiliśmy 71 rodzin, które mają co najmniej czworo dzieci. Uczestniczyliśmy wspólnie we Mszy
św., której przewodniczył Ordynariusz Rzeszowski ks. bp
Kazimierz Górny. Następnie odbyło się spotkanie w Domu
Kultury połączone z kolędowaniem, obiadem, a także przekazaniem paczek z żywnością, środkami czystości, pościelą,
butami, słodyczami i zabawkami.
Jak ksiądz dyrektor ocenia to przedsięwzięcie? Czy
Rzeszów ma wielkie serce?
– Ilość pomocy, paczek przekazanych przez diecezjalną
Caritas, a także przez Parafialne Zespoły Caritas, świadczy
o coraz większym zubożeniu społeczeństwa. Część przekazanego towaru pochodziła ze sklepowych zbiórek, których darczyńcami byli przede wszystkim mieszkańcy
Rzeszowa.
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
14
2013-02-06
KALASANCJUSZ
12:04
Strona 14
RZESZOWSKI
Duża część tej pracy wykonana została przez wolontariuszy. Kim są wolontariusze? Czy trudno jest pozyskać ludzi do tej bezinteresownej działalności?
– W zbiórkę żywności oraz środków czystości w wybranych
sklepach Rzeszowa zaangażowana była młodzież Szkolnych
Kół Caritas – ze szkół podstawowych, gimnazjów oraz szkół
średnich – która z radością serca poświęciła dwa dni na
sklepową kwestę. Szkolne Koła Caritas mają swoich opiekunów i księży asystentów. Nie ma problemu z naborem
młodzieży do takich czy podobnych form pomagania.
Każdego z nas może dotknąć taki problem jak utrata
pracy, długotrwała choroba a w konsekwencji brak
środków do życia, bezdomność. Z jakich form pomocy
ze strony Caritas możemy wówczas skorzystać?
– Zadaniem Kościoła jest wieloraka działalność charytatywna i ona jest podejmowana przede wszystkim na poziomie parafii. Diecezjalna Caritas koordynuje pomoc
w imieniu Biskupa. Caritas organizuje także kursy i szkolenia dla bezrobotnych. W sytuacjach drogich operacji,
zwłaszcza poza granicami, włącza się w zbiórkę niezbędnych środków.
Wspomnę, że Caritas od szeregu lat jest pośrednikiem
pomocy żywnościowej z rezerw UE.
1
2
Ks. S. Słowik (w środku) i ks. W. Jagustyn podczas Dnia Matki
i Dziecka organizowanego przez rzeszowską Caritas na Rynku
w Rzeszowie 3 czerwca 2012 r.
Dziękuję darczyńcom, wolontariuszom, tym wszystkim,
którzy włączyli się w ubiegłoroczną pomoc Caritas, zarówno parafialną jak i diecezjalną.
Bóg zapłać księdzu za rozmowę!
Abp Józef Michalik „Wokół Roku Wiary”, Częstochowa 2012, str. 29. (Benedykt XVI, Porta fidei 14).
Tamże, str. 19. (Benedykt XVI, Porta fidei 7).
Na stronach internetowych Caritas Polska czytamy:
Około 230 ton żywności trafiło przed świętami Bożego Narodzenia do prawie 63 tys. osób z rodzin wielodzietnych, samotnych rodziców, bezdomnych i chorych oraz do placówek prowadzonych przez 30 diecezjalnych Caritas. To efekt III Ogólnopolskiej Zbiórki Żywności. W akcję zaangażowanych było prawie 17 tysięcy
wolontariuszy z Parafialnych Zespołów Caritas i Szkolnych Kół Caritas w całej Polsce, którzy zbierali żywność
w 1475 sklepach, by przygotować świąteczne paczki dla potrzebujących.
III Ogólnopolska Zbiórka Żywności Caritas trwała dwa dni – w piątek i sobotę 14 i 15 grudnia br.
W okresie Bożego Narodzenia wszyscy doświadczyliśmy obdarowania darami duchowymi z Nieba. Obdarowywaliśmy też
siebie wzajemnie życzeniami, miłością, materialnymi prezentami. Te ostatnie otrzymali także nasi parafianie będący
w potrzebie za pośrednictwem dzieła Caritas. Odbyło się to w różny sposób i przy zaangażowaniu wielu osób. Dlatego
w imieniu obdarowanych pragnę podziękować wszystkim, którzy uczestniczyli w udzielaniu pomocy:
• Parafialnej grupie Caritas za przygotowanie i przekazanie paczek
• Diecezjalnej Caritas za przydzielenie naszej parafii pomocy żywnościowej
• Darczyńcom, którzy przekazali od siebie dary
• Właścicielom sklepów za umożliwienie przeprowadzenia zbiórek
• Nabywającym świece wigilijne, z których dochód dzielony jest między Caritas diecezjalną (80%)
i parafie (20%)
• Tym, którzy, zamiast darów rzeczowych, złożyli dar pieniężny
• Młodzieży – wolontariuszom zbierającym w sklepach dary i pomagającym je dostarczyć adresatom.
Przez ten trud, ofiarność, ale i spotkania, rozmowy – miłość Boża za pośrednictwem ludzi ogrzała wielu.
Bóg zapłać za to!
O. Jan Taff – proboszcz
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2013-02-06
12:04
Strona 15
KALASANCJUSZ
Jak sprawić, żeby z kilkorga gimnazjalistów, licealistów
i studentów stworzyć fajną grupę i zrobić coś dobrego?
To nie takie trudne. Wystarczy spełnić kilka warunków: znaleźć ciekawy scenariusz, osobę, która podejmie się ogólnej
koordynacji i zadbać o odpowiednią atmosferę. Nasz teatr
ATMOSFERA ma to wszystko, więc nadszedł najwyższy czas
na kolejną odsłonę naszej twórczości.
„Opowieść Wigilijną” Karola Dickensa zna chyba każdy.
Tym większe to było wyzwanie – przedstawić ją w sposób
ciekawy, niesztampowy, ale też tak, aby zachować jej charakter. Sądząc po reakcjach publiczności – udało się. Kiedy
rozległy się oklaski na koniec, każdy z nas poczuł, że warto
było spędzać na próbach długie godziny, ćwiczyć „zastyganie”, uczyć się tekstu, a nawet oddać się (w przypadku
odtwórców ról Duchów) w ręce koleżanek z grupy i zawartości ich kosmetyczek. Niektórzy przełamali też tremę
i odważyli się publicznie zaśpiewać. Ale najwięcej satysfakcji daje nam poczucie, że pokazaliśmy – po raz kolejny
– że nasza młodzież potrafi, a to, co nas wyróżnia, to zaangażowanie wszystkich członków grupy. Tutaj każdy wnosi
coś od siebie!
Chcieliśmy podziękować naszemu opiekunowi – Ojcu
Arkowi, za zaangażowanie i wsparcie naszych przygotowań
do przedstawienia, naszej reżyserce Marcie Kalandyk za jej
wkład oraz wszystkim, którzy mimo przedświątecznych
obowiązków przyszli zobaczyć nasz występ. Bardzo dziękujemy też za wsparcie i obiecujemy trzymać poziom i dalej
się rozwijać. Kolejne występy już wkrótce.
RZESZOWSKI
15
ATMOSFERA:
Reżyser/kobieta – Marta Kalandyk
Scrooge – Jakub Jamrozek
Fred – Dawid Oczoś
Żona Freda – Anna Przepióra
Młody Scrooge – Damian Ruszel
Bella – Monika Oczoś
Bob/Fezwig – Miłosz Rumak
Żona Boba – Barbara Tarnawska
Syn Boba/mały Scrooge – Tomek Sowa
Córka Boba – Kasia Tarnawska
Marley – Łukasz Kotarba
Duch 1 – Damian Szela
Duch 2 – Kuba Malec
Duch 3 – Mateusz Oczoś
Fan, siostra Scrooge’a – Agata Chmiel
Nagłośnienie: Marysia Tarnawska, Gabrysia Pomykała
Premiera: 23 grudnia 2012 r., scena w dolnym kościele
Ojców Pijarów w Rzeszowie.
Barbara Tarnawska
Spotkaliśmy się 27 stycznia br. Po Mszy o 15.00 programem
uraczył nas Chór „Kantylena” pod dyrekcją Romana Olszowego. Teksty o Narodzeniu, kolędy, również mniej i bardziej znane – tu z ochotą się włączaliśmy – i ciekawie
aranżowane, prezentujące możliwości chóralnego śpiewania rzadko słyszane na nabożeństwach, wprowadziły nas
w nastrój kończącego się kolędowania. Klaskaliśmy długo,
a ksiądz proboszcz z serca za program wzruszający i dla
ucha piękny „Kantylenie” podziękował. Przeszliśmy do salki
pod Nowicjatem, gdzie przedstawiciele Akcji Katolickiej,
Caritas, grup modlitewnych, Rady Parafialnej i „Kantyleny”
z modlitwą i radością, ze śpiewem i z życzeniami łamali się
opłatkiem, spożywali małe-co-nieco przez nasze panie przygotowane, a z własnych składek ufundowane. Dzięki paniom z chóru grających na akordeonie (pani Irena Trawka)
i skrzypcach (pani Lidia Bojda) była żywa muzyka i pieśni,
nawet tak rzadkie, że warto byłoby zapisać je dla potomności. Ale chyba najbardziej zapadły w pamięć wystąpienia
nowicjuszy: ciepłe, szczere i wesołe. Już zaskarbili sobie
sympatię i pomoc naszych parafian. Bóg zapłać! A kiedy
czas było kończyć Opłatek 2013, solennie sobie obiecaliśmy, że jeśli Bóg pozwoli, to za rok, w większym gronie,
znów się spotkamy.
Stanisław Alot
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
16
2013-02-06
KALASANCJUSZ
12:04
Strona 16
RZESZOWSKI
24 października 2012 r. na wybory Rady Osiedla Wilkowyja
dotarło tylko 60 osób, a wybory mogą się odbyć, jeśli
uczestniczy w nich co najmniej stu mieszkańców osiedla.
Przyczyn tak niskiej frekwencji jest zapewne kilka.
Po pierwsze – zawiodła informacja. Na osiedlu przy
ul. Lwowskiej nie było ani jednego ogłoszenia, w skrzynkach pocztowych informacji również nie było. W innych
częściach osiedla było podobno nieco lepiej.
Po drugie – mieszkańcy nie wierzą, że rada osiedla może
coś dla mieszkańców wywalczyć.
Po trzecie, czwarte i dziesiąte – nowi mieszkańcy nie
czują jeszcze więzi z osiedlem i w ogóle z miastem i parafią, jest sporo indywidualistów, jest grupa osób, które zraziły się do stylu działania Rady i w ogóle Urzędu Miasta.
Przyczyn jest zapewne jeszcze dużo więcej, ale szczerze mówiąc, zdziwiłem się, że 12 grudnia 2012 r. już po dużo lepszym nagłośnieniu II terminu wyborów, przybyło do
Rzeszowskiego Domu Kultury filia Wilkowyja jedynie
70 osób, a w wyborach wzięło udział 69 osób (na wymagane 60 osób). Wybory poprowadził szybko i sprawnie pan
Jerzy Jęczmienionka, radny miasta Rzeszowa. Był czas na
dyskusję, przedstawienie się kandydatów do Rady, omówienie problemów osiedla i wystąpienie pana Waldemara
Ostrowskiego, ustępującego Przewodniczącego Rady. Pani
Katarzyna Grzywacz, mieszkanka osiedla przy ul. Lwowskiej, przedstawiła się jako osoba rozmawiająca w imieniu
grupy mieszkańców z wiceprezydentem Markiem Ustrobińskim w sprawie zamontowania sygnalizacji świetlnej na
przejściu dla pieszych przez ul. Lwowską obok starego
młyna. Ten problem nie jest załatwiony, mimo kilku ofiar
śmiertelnych na tym osławionym przejściu dla pieszych.
Obecnie władze miasta zamontowały nam w tym miejscu
migające światełka i nowe znaki drogowe informujące, że
pieszy może tamtędy przechodzić, jednak nie rozwiązuje
to problemu. Nowa Rada powinna ten problem załatwić.
W przeciwnym razie wypadki śmiertelne mogą być udziałem mieszkańców coraz większego osiedla przy ul. Lwowskiej. Pieszo mogą oni dotrzeć do kościoła i do sklepu tylko
przez to niezwykle niebezpieczne przejście. Na razie jest
to przejście tylko dla twardzieli, którzy nie dadzą się
zdmuchnąć przez szybko jadące TIR-y i dla cierpliwych, którzy są w stanie czekać kilka minut na przerwę w płynącej
szeroką ławą rzece samochodów. Sygnalizacja świetlna
w tym miejscu jest konieczna. Chyba, że Prezydent zechce
nam zafundować jakąś kładkę lub podkop. Nam jest naprawdę wszystko jedno. Chcemy, by nasze dzieci mogły
bezpiecznie przechodzić z południowej do północnej
części osiedla. Na razie droga krajowa nr 4 stanowi barierę
trudną do przejścia.
Skupiłem się na zaledwie jednym problemie obecnej
rady osiedla, a jest ich dużo więcej. Podczas spotkania wyborczego mówiono o odwiecznym problemie z rzeką
Młynówką, potrzebie budowy nowych dróg, chodników,
oświetlenia miejskiego. O braku publicznej szkoły i przedszkola. Dobrze chociaż, że mamy kościół…
Problemów jest wiele, a będą je rozwiązywać nowi radni
w nowej Radzie Osiedla Wilkowyja w następującym składzie (kolejność wg ilości uzyskanych głosów):
1. Monika Futyma
2. Katarzyna Grzywacz – Zastępca Przewodniczącego
3. Bogdan Ryś
4. Małgorzata Głowacka
5. Leszek Branach
6. Danuta Lasota
7. Maciej Nazimek – Członek Zarządu
8. Leszek Ochab – Zastępca Przewodniczącego
9. Krystyna Ziemińska-Adamarek – Sekretarz
10. Zenon Świerk
11. Maria Wszołek
12. Paweł Kopczyński
13. Zygmunt Pańczak
14. Grzegorz Tonderys
15. Waldemar Ostrowski – Przewodniczący Rady Osiedla
Na tę trudną społeczną pracę – w imieniu redakcji – staropolskie: Szczęść Boże!
Fot. IGOR WITOWICZ
Igor Witowicz
Najbardziej niebezpieczne przejście dla pieszych na osiedlu Wilkowyja (obok starego młyna przy ul. Lwowskiej).
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2013-02-06
12:04
Strona 17
KALASANCJUSZ
Gościem Civitas Christiana w Rzeszowie 23 stycznia br. był
ks. dr Paweł Pietrusiak (studia w Rzymie, doktorat z teologii, Wyższe Seminarium Duchowne w Rzeszowie, 10 lat
w Czadzie – misje, nauczanie semionarzystów w Czadzie,
Kamerunie i Paryżu, obecnie w Strzyżowie), który opowiadał o Czadzie i Afryce frankofońskiej, misjach, ale i o podnoszeniu świadomości mieszkańców Czadu dzięki misjom.
To inny obraz Afryki niż szerzony przez media.
Czad zamieszkały przez 10 milionów ludzi na obszarze
cztery razy od Polski większym, w przypadkowych granicach, gdzie od niepodległości żaden rząd z wyborów nie
pochodzi – ale każdy z nich musiał mieć przyzwolenie Francji – nie jest rajem na ziemi. Ropa jest źródłem dochodów
kolejnych ekip i finansowania kolejnych rebelii. Podstawowej broni nie trzeba już sprowadzać z daleka, odkąd Chiny
uruchomiły fabryki w Ugandzie i, graniczącym z Czadem,
Sudanie. Chińczycy zbudowali też 3000 kilometrów
dobrych dróg do swoich enklaw. Kontrasty ogromne. Produkty sprowadzane zwykle trzykrotnie droższe niż w Europie, waluta – frank centralnej Afryki – obowiązuje w ośmiu
krajach, ale kurs ustala Paryż.
Granice nie przeszkadzają nawet teraz wkraczać z Sudanu do Czadu wyprawom, jakby Sienkiewiczowskiego
Smaina, też muzułmanina, po kobiety na sprzedaż i chłopców – w wieku naszych gimnazjalistów – do armii. Pierwsza
chrześcijańska misja dotarła tam dopiero w 1929 r., ale misjonarzy powaliły choroby. Zresztą 300 lokalnych języków
RZESZOWSKI
17
w 60 grupach językowych misji nie ułatwiają, a w obcym,
albo wrogim języku, nie da się mówić o Bogu.
I dziś połowa, zwłaszcza nomadów z północy, to muzułmanie, traktujący lokalne kultury jak przeszkody dla
islamu, a reszta, głównie rolnicy, to animiści i chrześcijanie, w tym 15–20% katolików.
W parafiach podstawą są „komórki parafialne” liczące
15–20 parafian, ale praca księży-misjonarzy to również
walka z analfabetyzmem, organizowanie szkół, kontrola
pieniędzy na zewnętrzne projekty rozwojowe (studnie,
drogi,), obrona godności kobiet, korzystanie z komórek
„Iustitia et Pax” przy nadzorowaniu wyborów i wyciszanie
napięć, które mogą zawsze prowadzić do lokalnych – i nie
tylko lokalnych – rewolt. To również poznawanie lokalnych
kultur, zapisywanie wierzeń, pieśni, opowieści.
Tradycyjnie jezuici prowadzą najlepsze szkoły i dzieci
czadyjskiej elity, również muzułmańskiej, tam właśnie się
uczą. A na Sorbonie 1/3 studentów to Afrykanie, dwujęzyczni, po dobrej maturze (większość polskich licealistów
nie zdałaby tamtejszej matury).
W Czadzie najbardziej doskwiera mieszkańcom kryzys
tożsamości – ludzi wyrwanych z własnej, lokalnej, nie zapisanej kultury i ginącego, domowego języka, z francuskim
kodeksem cywilnym i karnym, z wkraczającym islamem narzucającym szariat i żądającym usunięcia wszystkiego, co
nie wypływa z islamu, z narzuconą demokracją, która, jak
dotąd, przegrywa z siłą.
A jednocześnie Benedykt XVI wydał adhortację o Afryce
– kontynencie największej nadziei dla Kościoła. W końcu
chrześcijaństwo w Czadzie ma dopiero 84 lata…
Stanisław Alot
Przywrócone najstarsze święto chrześcijańskie wróciło
do Rzeszowa. Z orszakiem, ze zwierzętami, z aniołami
i diabłami o naszą duszę walczącymi.
W zimowy dzień na Placu Farnym gromadzili się uczestnicy Orszaku. Poznać ich łatwo było po nalepkach na ubraniu, po koronach tkwiących na
co bardziej dorosłych głowach,
albo na czapkach dzieci, po
śpiewnikach w rękach niesionych. Dziewczyny z KSM rozdawały te kolorowe upominki
chętnym, których w miarę
zbliżania się południa przybywało. Sam Biskup rzeszowski
zebranych powitał, o znaczeniu
przywróconego Święta rzekł,
potem Jego goście też coś powiedzieli, i orszak ruszył. Aby
dojść na Rynek poszliśmy do Bernardynów, do Matki Boskiej Rzeszowskiej, gdzie już na trasie diabły po raz pierwszy namawiały nas do pójścia gdzieś indziej. Anioły
zachęcały do wysiłku i wędrówki dalszej, zimny wiatr
i kałuże pod nogami wspierały wysiłki diabelskie, dzieci na
rękach rodziców pytały się o wszystko.
A my wędrowaliśmy nadal, śpiewaliśmy kolędy, zwłaszcza „Mędrców świata”.
Jak to z ulicznymi przemarszami bywa, czasem nagłośnienie figle płatało (jak na naszych procesjach), część rodziców, mając na rękach latorośle po kwadransie cięższe
znacznie niż to się na początku wydawało, na skróty do Betlejem spieszyli, sceny anielsko-diabelskie czasem kolędy
tłumiły. Między kolędami był czas na rozmowy między przypadkowymi wędrowcami, czasem z dawno nie widzianymi
znajomymi. Ktoś z Łańcuta spotkał po latach kogoś z Tyczyna; samo życie, a nie reżyserowana telewizja. W Betlejem, czyli
na Rynku, Dzieciątko z Rodziną na
scenie nas oczekiwało, któremu
Kacper, Melchior i Baltazar mirrę,
kadzidło i złoto ofiarowali, a my
hołd Dzieciątku kornie oddaliśmy, śpiewając i gromkie okrzyki
wznosząc. I ja tam byłem, miód
i wino piłem, a com widział
i słyszał, tutaj przedstawiłem.
P.S. Tradycja pochodów Trzech Króli przetrwała mimo pół wieku
państwowego skazania na niebyt, mimo strat w handlu, które Polskę do upadku przywieść miały, jak twierdzili potentaci super
handlu, mimo pogody, która w styczniu nie zachęca do chodzenia
po ulicach. A za rok będzie nas więcej!
Stanisław Alot
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
18
2013-02-06
KALASANCJUSZ
12:04
Strona 18
RZESZOWSKI
Zanim radośnie zawołamy Alleluja, Zmartwychwstał Pan!
czeka nas 40 dni zadumy i pokuty. Jest to czas osobliwy także
pod względem muzycznym. W liturgii tego okresu mamy
trzy wiodące idee: chrzest, pokuta i męka Pańska. Dwie
ostatnie w sposób szczególny odzwierciedlają wielkopostne
pieśni kościelne.
Pieśni pasyjne w zależności od funkcji jaką pełnią, dzielą
się na liturgiczne (a więc służące do wykonywania podczas
Mszy świętej) i paraliturgiczne, wykorzystywane zarówno w
kościele jak i poza nim. Początki pieśni liturgicznych sięgają
czasów wczesnochrześcijańskich i łączą z procesjami pokutnymi z udziałem papieża, podczas których wykonywano
hymny i psalmy pokutne. W rozwijającej się dynamicznie liturgii tematykę pasyjną podejmowały specjalnie komponowane na okres Wielkiego Postu antyfony, responsoria,
sekwencje i inne śpiewy. Natomiast na powstanie i rozwój
pieśni paraliturgicznych znaczący wpływ wywarły zakony
żebracze, w szczególności franciszkanie, którzy zakładając
kalwarie propagowali nabożeństwo Drogi Krzyżowej.
Najwcześniejsze zachowane w źródłach polskich wielkopostne pieśni liturgiczne pochodzą z XV i XVI w. Są to sekwencje (Stabat Mater dolorosa) i hymny procesyjne
(Gloria, laus et honor, Vexilla regis prodeunt). Choć już
w XIII w. władze kościelne nakazywały odmawianie w języku
polskim Wierzę w Boga, Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Dekalogu, to pierwsze przekłady łacińskich pierwowzorów zawierają dopiero szesnastowieczne kancjonały protestanckie.
Niezwykle popularna sekwencja Stała Matka Boleściwa
znajduje się w Kancjonale Walentego z Brzozowa (1554),
hymn Chwała, sława wszelka w wielu kancjonałach, m.in.:
Jana Seklucjana (1547), Piotra Artomiusza (1587).
Do pieśni wielkopostnej paraliturgicznej zaliczane były
trzy rodzaje śpiewów (katechetyczne, godzinkowe i wierszowane historie passionis), które, podobnie jak pieśni
liturgiczne, sięgają późnego średniowiecza. Ponieważ Wielki
Post był okresem przygotowania katechumenów do chrztu,
większość tekstów katechetycznych dotyczy wykładu prawd
wiary.
Pieśni wielkopostne komponowane są także dzisiaj, jednak ich najintensywniejszy rozwój przypadł na XVII i XVIII
w., teksty oraz melodie (najczęściej anonimowych twórców)
przetrwały do naszych czasów m.in. dzięki pracy pierwszych
zbieraczy folkloru religijnego: M. M. Mioduszewskiego
(Śpiewnik kościelny..., 1838) oraz T. Klonowskiego (Szczeble
do nieba..., 1867). Do najstarszych należy pieśń Krzyżu
Święty, stanowiąca przekład hymnu Vexilla regis prodeunt
(przekł. XVI w.). Z XVII w. pochodzi lament Ludu mój, ludu
i utwór Jezu Chryste, Panie miły autorstwa A. Różniatowskiego. Teksty: Ogrodzie oliwny; Ty, któryś gorzko i Wisi na
krzyżu powstały w XVIII w. Pozostałe pieśni pochodzą z późniejszego okresu: Jużem dość pracował, O Głowo, uwieńczona; Panie, Ty widzisz i W krzyżu cierpienie (tekst
K. Antoniewicz).
W całe bogactwo nabożeństw i śpiewów o męce Pańskiej
w sposób szczególny wpisują się charakterystyczne dla Kościoła katolickiego w Polsce – Gorzkie żale. Nabożeństwo zapoczątkowano przy kościele św. Krzyża w Warszawie.
Pierwszy raz wydane drukiem w 1707 roku staraniem
ks. Wawrzyńca Stanisława Benika ze Zgromadzenia Księży
Misjonarzy świętego Wincentego á Paulo pod tytułem Snopek Mirry z Ogrodu Gethsemańskiego albo żałosne
Gorżkiey Męki Syna Bożego rospamiętywanie.
Na Gorzkie Żale składa się pobudka i trzy części, z których każda zawiera trzy pieśni. W kolejne niedziele Wielkiego Postu śpiewa się po jednej części, na którą składa się:
Hymn, Lament duszy nad cierpiącym Jezusem, Rozmowa
duszy z Matką Bolesną. Jak wyczytałem – w tradycji przyjęło
się śpiewanie zwrotek nieparzystych przez kobiety, a parzystych przez mężczyzn, być może uda się w ten sposób zaśpiewać którejś niedzieli? Jeśli zaś chodzi o melodię – ta
może wprawić niekiedy w zdumienie. Otóż jest jedna podstawowa melodia zawarta w śpiewnikach1, jednak w praktyce zaobserwowałem ogromną ilość wersji w zależności od
regionu kraju, ale nie jest to regułą, ponieważ gdy udać się
nawet kilka kilometrów od Rzeszowa, już można się „pogubić” w wersji lokalnie upowszechnionej. Na koniec dodam,
że mnie osobiście bardzo podoba się wariant, który utrwalił
się w naszej parafii, mimo niekiedy znacznego – może nie
tyle odejścia – co mocnego ozdobienia powyższego pierwowzoru.
Paweł Sołtys – organista naszej parafii
Od północy rozpoczynającej Popielec, zaczyna się Wielki
Post. Ostatnie dni karnawału, czyli Ostatki, po Tłustym
Czwartku następujące, a potem Mięsopust, był drzewiej
okresem ciągłej, szalonej zabawy ( u tych, którzy mogli
sobie na to pozwolić ). Polski kulig jeżdżący od dworu do
dworu, starannie zaplanowany, nawet przywożący ze sobą
do uboższych gospodarzy jadło i napitek, by ci ubożsi też
w kuligu swój udział, choć przez zapewnienie gościom
dachu nad głową, mieli, by nikogo z sąsiadów nie urazić.
Do kłótliwych, tych którzy w sporze z innymi byli, kulig nie
zajeżdżał. Ujma to duża była. A biedniejsi też w zabawie,
zwłaszcza ostatniego dnia tak się czasem zapamiętywali, że
dobrodziej z karczmy po północku we wtorek przed Środą
Popielcową, jak Jezus przekupniów ze świątyni, wyganiać
musiał. Następowało czterdzieści dni żuru, oleju, śledzia,
całkowitego zakazu śpiewu, tańców i zabaw hucznych,
a w każdy piątek suszenie, czyli powstrzymanie się od
jedzenia. A jak jest dziś w świetle przepisów postnych?
Mięsne potrawy. Nie jemy ich we wszystkie piątki
w roku, chyba że wypadnie uroczystość kościelna, i nie
jemy ich również w Środę Popielcową, jeśli ukończyliśmy
14 lat. Zwyczajowo nie jemy mięsa również w Wigilię
Bożego Narodzenia.
Dyspensa w piątek dotyczy wszystkich, którzy muszą jeść
w zakładach żywienia zbiorowego i nie mają możliwości wyboru dań. Warunkiem dyspensy jest modlitwa w intencji Ojca
Świętego, złożenie ofiary do puszki „Jałmużna postna”, albo
częstsze spełnianie obowiązków miłosierdzia katolickiego.
1 Zainteresowanym polecam odsłuchanie wykonania pod niniejszym adresem internetowym: http://liturgia.wiara.pl/doc/419005.Gorzkie-Zale)
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
2013-02-06
12:04
Strona 19
KALASANCJUSZ
RZESZOWSKI
19
Post i wstrzymanie się od pokarmów mięsnych obowiązuje katolików, którzy ukończyli 18 lat, a nie rozpoczęli
sześćdziesiątego roku życia, w Środę Popielcową
i w Wielki Piątek. W te dwa dni dyspensa nie przysługuje.
Post ilościowy kiedyś oznaczał powstrzymanie się od jedzenia w ogóle, dziś – jeden posiłek do syta i dwa posiłki lekkie.
Ale Wielki Post to również czas, by przygotować się
z miłością i współodczuwaniem do zrozumienia męki i poświęcenia się Chrystusa, Boga-Człowieka. Za Ciebie i za
mnie. By spoważnieć, na czterdzieści dni chociaż. Lepiej się
uśmiechać, ale nie rechotać, lepiej zmniejszyć dawkę telewizji, internetu, zaniechać zabaw hucznych – dyskotek, domówek, kiedyś prywatkami nazywanych (a już na pewno
w piątki wielkopostne), mniej oglądać – a może wcale?
– filmów czy programów dla dorosłych z „momentami”
(kiedyś nazywanymi scenami rozbieranymi czy pornografią).
Może zaglądniemy do Pisma Świętego, może pomodlimy
się częściej, może w zwykły dzień zajrzymy do kościoła? Kiedyś w Wielkim Poście biczownicy czy kapnicy do krwi smagali swoje ciało na pamiątkę męki Chrystusa. Nawet wtedy
tak umartwiali się nieliczni. Dziś można Chrystusowi ofiarować zmaganie ze swoją słabością, odmówić sobie czegoś
i wytrwać przez post – lub dłużej – w swym postanowieniu.
Czy to będzie całkowite wyrzeczenie się czy ograniczenie
w korzystaniu z komputera czy telewizji, zmniejszenie nieustającego oglądania lakierowanych stron z pasjonującym
życiem celebrytów, czy to będzie mniej słodyczy, mniej piwa
czy wódki, czy rzucenie palenia papierosów – swoich
i cudzych – spróbujmy. W końcu to Wielki Post; czegoś od
nas wymaga, do czegoś zobowiązuje. Ofiarujmy Chrystusowi COŚ.
Stanisław Alot
Boże! Ty z ojcowską dobrocią zaradzasz ludzkim
potrzebom:
• pobłogosław to mieszkanie, a jego mieszkańców
obdarz dostatkiem
• spraw, aby zamieszkali tu Twoi aniołowie
• błogosław tej rodzinie, daj im wzajemną miłość
i jedność
• niech ta rodzina opiera swoje życie na Tobie jako
niewzruszonym Fundamencie
• spraw, aby wszyscy mieszkający w tym domu żyli
w zgodzie i miłości
• udziel środków utrzymania „z rosy niebieskiej
i żyznej ziemi”
• spraw, by trwały tu zdrowie, czystość, moc zwycięska,
pokora, dobroć i łagodność
• darem swojej łaski uświęć mieszkańców tego domu;
niech zachowują Twoje przykazania i tak korzystają
z obecnego czasu, aby kiedyś doszli do przygotowanego
dla nich mieszkania w niebie.
giej strony, poszukiwanie najlepszych rozwiązań zaistniałych problemów. Czasami dały znać o sobie trudności:
choroba, śmierć, ubóstwo, ale i brak zgody, miłości, alkoholizm, porzucenie wiary, zasad życia religijnego…Wówczas modlitwa przybierała moc egzorcyzmu. Dopełnieniem
było pokropienie wodą święconą i błogosławieństwo; także
słowa nadziei…
Oczywiście, obowiązuje nas realizm: było milej, gdy
spotykaliśmy osoby znane nam z kościoła, ale przyjmowali
nas też parafianie mniej gorliwi w uczęszczaniu do kościoła. Z pewnością jednak okoliczność przyjęcia kapłana
świadczy o tym, że jakoś jeszcze pragną Bożego Światła
– oby ono ich objęło i umocniło ich wiarę.
Po zakończeniu kolędy ogłaszaliśmy, że dwukrotnie odprawimy Mszę świętą w intencji tych, którzy nas przyjęli
z wizytą duszpasterską – jako wyraz wdzięczności za przyjęcie nas, za złożenie w kościele na tacę kolędowej ofiary. Ale
obejmujemy także modlitwą te 20% rodzin z terenu parafii,
których nie mieliśmy okazji błogosławić w ich domach, bo
ich dla nas nie otworzyli. Tych też polecamy w modlitwie,
szczególnie podczas Mszy świętych, które „w intencji parafian” odprawiamy w każdą niedzielę i nie tylko dlatego, że
taki obowiązek nakłada na proboszcza Prawo Kanoniczne.
Reszty niech dopełnia sam Dobry Ojciec – Bóg, a za rok
będzie nowa okazja, by małe wspólnoty domowego Kościoła (od ul. Morgowej po ul. Jana Olbrachta, albo odwrotnie) jednoczyć we wspólnotę rodziny parafialnej.
Wszystkim Parafianom życzę Bożego pokoju i…byśmy się
znów za rok spotkali podczas kolędy!
O. Jan Taff – proboszcz
Takie lub podobne wezwania modlitewne zanosili w Waszych domach kapłani odwiedzający Was po kolędzie.
Dziękujemy Wam za serdeczne przyjmowanie nas. Zdawaliśmy sobie sprawę i nadal to sobie cenimy, że przyjęliście nas w swoim domu, w przestrzeni Waszego życia. Było
to dla nas ważne doświadczenie – objęcia spojrzeniem Waszych rodzin, usłyszenia o Waszych sprawach. Było uroczyście, świątecznie. Zawsze sympatyczne rozmowy, radość
wnoszona przez dzieci, dzielenie się troskami jednej i dru-
Przy okazji kolędy duszpasterze naszej parafii podjęli inicjatywę zaproszenia naszych parafian do wspólnot i grup religijnych. Zaproszenie to ponowił Ojciec Proboszcz w podsumowaniu wizyty duszpasterskiej podczas kazań w niedzielę
27 stycznia. Dla nawiązania kontaktu miały być dwa wstępne spotkania w niedziele: 13 stycznia i 3 lutego o godz. 15.00.
Niestety, terminy te, zwłaszcza pora spotkania – godz. 15.00 – dla młodych małżeństw okazała się niepraktyczna. Dlatego
postanowiliśmy zorganizować dodatkowy termin pierwszego, informacyjnego spotkania po feriach zimowych 3 marca br.
po Mszy św. o godz. 11.00. Zapraszamy raz jeszcze wszystkich – i młodszych i starszych – chcących wzrastać w wierze
we wspólnocie, dzielić się wiarą, dawać i przyjmować świadectwo życia wiarą, na ten nowy termin do salki pod No-
wicjatem.
O. Jan Taff – proboszcz
Kalasancjusz _2013_1,2:Layout 1
20
2013-02-06
KALASANCJUSZ
12:04
Strona 20
RZESZOWSKI
10 marca, niedziela
– rozpoczęcie na Mszach Świętych
o godz. 6.30, 8.00, 9.30, 11.00 , 12.30, 15.00 i 18.00
11 marca, poniedziałek:
9.00 – Msza św. z nauką ogólną
18.00 – Msza św. z nauką ogólną
19.30 – Liturgia Słowa, nauka dla młodzieży
(pracującej, studiującej) i dla tych,
którzy dłużej pracują
12 marca, wtorek
9.00 – Msza św. z nauką ogólną
18.00 – Msza św. z nauką ogólną
19.30 – Liturgia Słowa, nauka dla młodzieży
(pracującej, studiującej) i dla tych,
którzy dłużej pracują
13 marca, środa – zakończenie:
9.00 – Msza św. z nauką ogólną
18.00 – Msza św. z nauką ogólną
19.30 – Msza św. z nauką ogólną
Rekolekcje poprowadzi o. Mariusz Siódmiak – pijar z Poznania
Spowiedź przedświąteczna, 23 marca (sobota przed Niedzielą Palmową)
w godz.: 9.00 – 12.00 i 15.00 – 18.00.
ŚRODA POPIELCOWA – 13 lutego
Msze święte z posypaniem głów popiołem na znak
rozpoczęcia czterdziestodniowego okresu Wielkiego
Postu o godz. 7.00, 10.00, 18.00 i 19.30.
N A B O Ż E Ń S T WA PA S Y J N E
ROZWAŻANIE MĘKI PAŃSKIEJ
W OKRESIE WIELKIEGO POSTU
Droga Krzyżowa w piątki o godz. 9.00, 17.15 i 19.30
Gorzkie Żale w niedziele o godz. 17.15
S A K R A M E N T B I E R Z M O WA N I A
Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec
pośle w moim imieniu, On was
wszystkiego nauczy (J 14,26)
16 marca br. o godz. 9.00
w kościele św. Józefa Sebastiana Pelczara
przyjmie sakrament bierzmowania
40. naszych Młodych Parafian.
Życzymy Im, by Duch Święty obdarzał
prawdziwą radością ich młodość
i pomógł we wzrastaniu w wierze!
Wydawca: Parafia Rzymskokatolicka pod wezwaniem św. Józefa Kalasancjusza w Rzeszowie,
ul. Lwowska 125, 35–301 Rzeszów, tel. 17 853 62 62, e-mail: [email protected]
Teksty do redakcji można wysyłać na adres: [email protected], www.rzeszow.pijarzy.pl
Skład: Anna Maternia; Druk: EuroPrint Rzeszów, ul. Wspólna 4, tel. 17 860 05 60
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.