Koszmar na dole
Transkrypt
Koszmar na dole
Koszmar na dole Utworzono: czwartek, 30 grudnia 2004 Powstaje serial i książka o katastrofach górniczych Koszmar na dole Ubiegłoroczny dramat w kopalni „Halemba” rozgrywał się na oczach niemal całej Polski. Zadziałała nie tylko magia bezpośrednich relacji telewizyjnych. Ludzie jednoczą się w ekstremalnie trudnych sytuacjach, chcą być blisko tych, co ocaleli i tych, którzy stracili najbliższych. To zapotrzebowanie stara się zaspokoić reżyser Radosław Dunaszewski, przygotowując dla TVN serial fabularno-dokumentalny o katastrofach górniczych. Pierwszy odcinek zostanie wyemitowany 27 listopada o godz. 21.30. Dziennik „Polska” zapowiadał niedawno, że pilot serialu „Katastrofy górnicze” zostanie wyemitowany w rocznicę pamiętnego wypadku w „Halembie”, w którym zginęły 23 osoby, czyli 21 listopada. W TVN zdementowano tą informację. – Nie było rewolucji w listopadowej ramówce. Film nie ma bezpośrednich odniesień do ubiegłorocznego wypadku „Halembie”, choć w pewnym sensie będzie hołdem dla tych, którzy wtedy zginęli. Pierwszy odcinek serialu „Katastrofy górnicze” zostanie wyemitowany w bardzo dobrym czasie antenowym. We wtorek o tej porze widzowie oglądali „Twarzą w twarz”. Liczymy, że tak samo duże zainteresowanie wzbudzi pilot nowego serialu, który opowiada o sześciu wypadkach w śląskich i zagłębiowskich kopalniach z ostatnich 50 lat – powiedział „TG” Karol Smolag, rzecznik prasowy grupy TVN. Pierwszy odcinek przywoła wspomnienia o wypadku z 1995 roku w kopalni „Nowy Wirek” w Rudzie Śląskiej. Zginęło wówczas pięciu górników. Czterech ocalało, jeden z nich będzie w filmie relacjonował, co przeżyli, zanim wyciągnięto ich spod zwałowiska. Żaden z uratowanych nie wrócił już do pracy pod ziemią. Znamienny jest zatem tytuł pierwszego, filmowego odcinka: „Ostatnia szychta”. – Katastrofa w „Halembie” nie była inspiracją do serialu. Ona smutno się wpisała w rozpoczętą znacznie wcześniej realizację zdjęć do odcinka o „Wirku”. Pomysłodawcą serialu był Piotr Walter. O tym, że taki film powinien powstać, mówiło się od dawna, ale nie było możliwości fabularyzacji faktów. Ponad pół roku przygotowywałem dokumentację. Zacząłem od górnictwa XIX-wiecznego. Szukając relacji z wypadków natrafiłem na teksty Sławomira Starzyńskiego, któregoś dnia spotkaliśmy się przypadkiem i tak zaczęła się nasza współpraca. Pomógł mi usystematyzować materiał, zwłaszcza ten dotyczący wypadków w „Bielszowicach” i „Jas-Mos”. Starałem się wybrać katastrofy najbardziej znamienne dla każdej dekady – opowiada Radosław Dunaszewski. Dunaszewski jest młodym twórcą, ale nie musi odkrywać niebezpieczeństw czyhających pod ziemią na górników. On wyrastał w cieniu kopalń. Pochodzi z Dąbrowy Górniczej, a zatem to, co się działo w kopalni „Generał Zawadzki”, to nie jest dla niego tylko historia. Przez dłuższy czas mieszkał niedaleko „Wujka”. Miał niewiele ponad 10 lat, gdy ojciec zabrał go pod ziemię do nieistniejącej już kopalni „Czerwone Zagłębie” w Sosnowcu. Każdy odcinek serialu opowiadać będzie o innej katastrofie w kopalniach: „Makoszowy” w Zabrzu (1958 r.), „Generał Zawadzki” w Dąbrowie Górniczej (w 1969), „Niwka–Modrzejów” w Sosnowcu (1998), „Nowy Wirek” w Rudzie Śląskiej (1995), „Bielszowice” w Rudzie Śląskiej (2005) i „Halemba” w Rudzie Śląskiej (2006, gdy uratowano Zbigniewa Nowaka). – Zależało mi, by pokazać, jak to jest, gdy do wyrobisk górniczych wdziera się woda. Co się dzieje pod ziemią, kiedy wybucha metan lub wystąpi tąpnięcie czy zawał, kiedy dozór wysyła górników na śmierć lub wie, że ratownicy idący na akcję mają znikome szanse na przeżycie. Chciałem też przedstawić samotną walkę człowieka pod ziemią. Niejako w drugim planie udało się wychwycić, jak zmieniali się górnicy na przestrzeni półwiecza. Starsi z miłością i dumą, z poczuciem misji i szacunkiem opowiadają o swojej pracy. Młodzi o kopalni mówią ze spuszczoną głową i wstydem, że są górnikami. Niosą społeczne przeświadczenie, że teraz pod ziemią pracują tylko ci, którzy nic innego robić nie potrafią – mówi reżyser. Bohaterami serialu będą ofiary wypadków i ratownicy spieszący im na pomoc oraz rodziny, przyjaciele, znajomi górników, którym przydarzył się koszmar na szychcie. Producentem i reżyserem cyklu jest Radosław Dunaszewski, realizatorami Eliza Kowalewska i Kuba Karyś, którzy wyreżyserują po jednym odcinku (o wypadkach w KWK: „Bielszowice” i „Makoszowy”). Zdjęcia dokumentalne już są gotowe do całego serialu. Fabularyzacja będzie realizowana od lutego do końca maja. Później już tylko montaż, co oznacza, że prezentacji wszystkich odcinków można się spodziewać najwcześniej we wrześniu 2008 roku. – Dbamy o autentyzm przedstawianych faktów, ale niektórych kopalń już po prostu nie ma. Musimy zatem tworzyć scenografię. Do pierwszego odcinka robiliśmy zdjęcia w kopalni „Królowa Luiza”. Być może w przyszłym roku będziemy kręcili także w „Guido”. Pod ziemią, choć nie są to już czynne kopalnie, nie da się pracować po 14 godzin, trzeba wyjść, pooddychać. Mam ogromny szacunek dla górników, którzy na co dzień borykają się z tymi warunkami i zagrożeniami – zapewnia Dunaszewski. Nie ma odcinka poświęconego ubiegłorocznej katastrofie w „Halembie”, ponieważ reżyser twierdzi, że nie był gotowy wysłuchać relacji świadków. Zbyt świeży był ból, za wielkie emocje, by mógł przedstawić dramatyczne wydarzenie obiektywnie. Serial TVN będzie kanwą książki o katastrofach górniczych, którą obecnie piszą Sławomir Starzyński i Radosław Dunaszewski. Być może pojawi się w księgarniach jesienią przyszłego roku, równocześnie z emisją filmu na szklanym ekranie. Jolanta Talarczyk