Chwała Wojowniczce, tenis infantylny na tarczy

Transkrypt

Chwała Wojowniczce, tenis infantylny na tarczy
Niezależny serwis społeczności blogerów
Chwała Wojowniczce, tenis infantylny na tarczy
Andrzej Tokarski, 13.11.2016 15:11
Rusza ATP Finals, więc to ostatni moment by w kilku zdaniach odnieść się do niedawno
zakończonego kobiecego Turnieju Mistrzyń.
Na początek należny hołd Zwyciężczyni. Dla mnie to taka kwintesencja fajności w tenisie.
Wieloaspektowo. Męskie oko cieszy wybitna, jednocześnie jak się wydaje, całkowicie
niewymuszona uroda Dominiki Cibulkowej. Trudno nawet powiedzieć z kim
porównywalna - jedyna jaka przychodzi na myśl, to Flavia Penetta - ta jednak już nie gra.
Nacieszywszy samcze oko zwrócimy uwagę na fantastyczne zaangażowanie w każdy
mecz. Nie ma sytuacji przegranych, nie ma rywalek nie do pokonania. Jest nieustanna
mobilizacja, nieustępliwość wola walki. Gotowość by do 100% wysiłku dołożyć jeszcze
20 - i jeszcze 20 - i kolejne 20. Tyle ile trzeba.
Mistrzyni WTA Finals od lat realizuje nieustanne postępy w swojej grze. W tej chwili nie
ma słabych punktów, nie przeszkadza nawet "nieprzesadny" jak na kobiecy tenis wzrost.
Kończy piłki z obu stron, znakomicie gra w obronie. Radzi sobie z serwisem. Potrafi grać i
wygrywać długie wymiany dokonywać zaskakujących rywalki wyborów uderzeń.
Świetnie czyta grę. Gdy się to połączy - a się połączyło - z niesamowitą walecznością mamy gotowy przepis na mistrzynię. Więc i mamy Mistrzynię. Do tego te smaczki pamiętacie Państwo, jak siedziała na krzesełku przed ostatnim gemem finału i
mobilizowała się mówiac do siebie i jadnocześnie rytmicznie uderzając stopami - dla
zachowania temperatury i dynamiki mięśni - o bok krzesełka - bo będąc zbyt mała, nie
dosięgała stopami do ziemi....Calineczka - pisałem kiedyś taką notkę o Calineczce i
skrzypcach...
Więc czapki z głów przed Dominiką - z takim zaangażowaniem, wolą walki i
nastawieniem do tego, co robi pozostaje tylko życzyć dalszych sukcesów - zwycięstw w
Szlemie a może Number One?
Why not?
O drugiej bohaterce tej notki pisałem kiedyś kilka razy, nie da się ukryć, że dość cierpko,
ale też nie da się zaprzeczyć, że z nadzieją. Minęło kilka lat, może czas je podsumować. Z
całą pewnością Agnieszka Radwańska zrobiła postępy. Jakieś postępy. Jest trochę lepszy
strona 1 / 3
Niezależny serwis społeczności blogerów
pierwszy serwis,nawet sporo asów. Drugi serwis (czasem) przestał już być prostą drogą na
szafot. Zdarzają się winnery. W obronie zawsze biegała nieźle, więc tu nie ma większego
zaskoczenia. NIe ma też zaskoczenia w dropszotach, sęk w tym, że idealnie grają je teraz
wszyscy, nawet tak wielkie, zdawałoby się pozbawione finezji chłopy jak Karlovic, czy
Isner. Wszyscy też je świetnie czytają.
Rzecz w czym innym - w tenisie, który ja nazywam infantylnym. Polegającym na
uporczywym graniu w jednym kierunku, graniu jedną za drugą piłek krótkich, po których
trzeba wydatkować mnóstwo energii by nie paść po kontrze. Uporczywego grania po
łatwych piłkach baloników w pół kortu - z nadzieją właściwie na co? Że rywalka
rozczytuje się w wywodach pana Fibaka o niezwykłych umiejętnościach "naszej Isi? I ją
to sparaliżuje? A jeśli nie czytała akurat? Chyba nie warto na to liczyć. Muguruza i
Pliskowa prawdopodobnie zaczytują sie w p. Fibaku, bo tylko tym - i słabą psychiką można wytłumaczyć, że przegrały wygrane mecze z naszą Agnieszką. Swieta widać nie
czytała...Powrót Swietlany Kuzniecowej do znakomitej gry zasługiwałby na osobny tekst.
Zwrócćcie Państwo uwagę jak po tylu latach treningów nasza Mistrzyni gra forehand. To
uderzenie zaczyna się z tyłu (nawet 90` za zawodnikiem. Zaczyna ręka. W trakcie
prowadzenia zamachu dołączają się kolejno nogi, biodra, ramiona i kończy ręka czymś na
kształt smagnięcia bicza. Forehand Nadala zaczyna się za lewym uchem i kończy za
lewym uchem. To daje ponad 360` Z tego się bierze siła, z tego bierze się szybkość, z tego
się bierze rotacja - więc z tego się biorą mordercze winnery. Tak grają wszyscy, nie tylko
el Maiorkino. Tzn. prawie wszyscy. Prawie - bo nasza mistrzyni gra to uderzenie tylko
ciałem. Ręka służy tylko do trzymania rakiety, proszę sie uważnie przyjrzeć. Cała
dynamika pochodzi tylko z obrotu tułowia. No i lecą te...baloniki...na druciku... Z tego
nigdy nie będzie porządnego winnera. Poza tym to po prostu błąd w wyszkoleniu - po tylu
latach - tylu trenerach....ręce opadają. Czym ona ma wygrywać - skoro NIE UMI
porządnie uderzyć.
Wbrew podejrzeniom ja szczerze życzę jak najlepiej naszej tenisistce. Życzę zwycięstw
opartych na świetnej grze, wybitnym zaangażowaniu - nie na przypadkowych błędach
rywalek. Gdyby mnie kto pytał o zdanie - choć nikt nie pytał - to bym powiedział tak:
trzeba odprawić na przynajmniej półroczny urlop tych wszystkich, utrzymywnych z kwot
analogicznych do tych jakie gwiazda wydaje na waciki, akwizytorów samochodów marki
ukochanej przez nuworyszów. Wydać porządne pieniądze na prawdziwego trenera z
wybitnym dorobkiem. PODDAĆ się rygorowi prawdziwego treningu. Przepracować cały
zadany cykl. Zobaczyć jakie będą efekty. Wtedy najprawdopodobniej naszej mistrzyni
nawet nie przyjdzie do głowy powrót do poprzedniej ekipy trenerskiej. Dostaną odprawę i pa, chłopcy! I to jest jedyna szansa na realny postęp. Bez tego żadna Martina
strona 2 / 3
Niezależny serwis społeczności blogerów
Navratilowa czy ktoś tego formatu nie zaryzykuje, by swoim nazwiskiem firmować fochy
rozkapryszonej krakowianki. Szczerze mówiąc dziwiłem się Pani Navratilovej że podjęła
współpracę - i nie byłem zaskoczony finałem. Forma publicznej - bardzo słuszna reprymendy dobitnie świadczy o rozczarowaniu i dezaprobacie Wielkiej Tenisistki.
A o polskich trenerach - jedyne co można zrobić to: zapomnieć. Jedyne (oprócz kasiorki,
oczywista), w czym przejawiają prawdziwe zaangażowanie to kreowanie swojego cherlawego - autorytetu. Stąd i pozycja polskiego tenisa i polskich tenisistów płci obojga.
Jednemu z trenerów, których miałem nieprzyjemność poznać zleciłem kiedyś naciągnięcie
rakiety. Miał wciągnąć konkretnie Pro Hurricane Tour Pro (bardzo charakterystyczny
intensywnie żółty) na 26kg. Bez konsultacji ze mną wciągnął jakieś białe gówno.
Zobaczywszy to poprosiłem o nożyczki, wyciąłem to jego dzieło z rakiety i mu
wręczyłem. Nie rozumiał o co mam do niego pretensje. Ważne było tylko to , że jego
autorytet ucierpiał. I że kasy nie dostał...
Więc Chwała Wojowniczce, czekamy na ATP Finals. Andy Murray jest the best - ale Cilic
niesamowicie się rozwinął. To on odebrał Federerowi tegoroczny Wimbledon.
Zamordował Mistrza. Kto wie, co się wydarzy w Londynie.
strona 3 / 3
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)