Zamach samobójczy Zaremby
Transkrypt
Zamach samobójczy Zaremby
Wydanie D E F G
Czwartek 23-§o marca 1933 r.
*®k | | .
Nr. 82
DZIENNIK I L U S T R O W A N Y
DLA WSZYSTKICH O W SZYSTKI EM
eflK1
Zamach samobójczy Zaremby
sial się przyczyna szaleńifwa ie^o żony
Dalsze zeznania świadków w procesie Goraanowei
Araków, 22- go marca.
ter2 2'? zgłosili się do zeznań w charakp,
s}viadków w procesie Gorgonowej:
i (jr ay,a Kudeikowa, p. Tadeusz Kudelka
p Zdzisław Briszta.
r°zP rawą, jak zw ykle, obrońcy
■ * nowy stos 'istów anonimo3 listów podpisanych.
Rozprawie
t ó w . kiwała sie w dniu dzisiejszym
Iez P. Elga Kern, znana literatka.
^ ch
Rzeczoznawca zbada piwnicę
ty 0° . ot^ arciu rozprawy, przewodniczą
b ędzie niezależność. Lusia wyjechała do
Szwajcarji, a gdy wróciła, poduczyła się
i zdawała do piątej klasy gimnazjum. Na
maj i czerwiec 1932 r. Zaremba oddał do
p. Kudelkowej Lusię i Stasia. Kudeikowa
wiedziała, że w Brzuchowicach są jakieś
awantury, jakkolwiek Lusię o nic nie py
tała. Zaremba chciał zlikwidować swoje
stosunki z żoną. Lusia wspomniała w tym
czasie o wielkiej awanturze, kiedy to oskarżona wołała, że willa w Brzuchowi
cach będzie jej — Gorgonowej.
Lusia mówiła ciotce: „Jak to będzie.
Przecież tatuś z Gorgonową się nie oże
nił i nio ożeni, bo mama żyje, a na inną
wiarę nio przejdzie**.
c ą SJ.0S^ uchwałę trybunału, przychylaOi\vnKę do wniosku obrony o zbadanie
rz8czCy w willi w Brzuchowicach przez
To sarno Lusia powiedziała i Gorgo
niCy
celem ustalenia, czy w piwityjl „ J. istnieje woda. od której mogła nowej, która odpowiedziała jej ostro.
Pozatem Lusia zaznaczyła, że willa
Siląsnąc chusteczka Gorgonowej, znalełeden tatn po morderstwie i stanowiąca była od matki, w ięc teraz będzie należała
z dowodów rzeczowych przeciwko do dzieci. Gorgonową odpowiedziała Lu
wiadomo, oskarżona tłu- si: „Twoja rodzina nic mnie nie obchodzi,
% « f " eŁ Jak
- .......
—
- ....... - ........ Ulic,,
zna’ezieme tej chusteczki w piw- a ty nio wiesz, co z tobą będzie**.
\ Pł„_, ten sposób, że zgubiła chusteczkę
P o jakimś czasie, po powrocie z R y
h uf *10 sprzątania w piwnicy. Chustecz- manowa, w jesieni, przyszła Lusia do p.
sk* y’a mokra, bo zw ilgła od wody za- Kudelkowej i powiedziała, że ojciec posta
/órnet
<iz'‘ziecr •'-.R z e c z o z n a w c a w obecności sę nowił wziąć dla niej mieszkanie. P. Gorpiąc;* śledczego oglądnie miejsce i złoży gonowa .będzie mieszkała narazie w Brzu
na rozprawie w Krakowie.
chowicach, aż sobie coś znajdzie. Po
,
^
CIOTKA LUS!
na sa]ę, świadka Marję Ku. Jest to siostra żony Zaremby,
^Vł;vL .Cmtka Lusi. Zeznania jej dotyStosUnjfł° en5c Lusi w domu, w yjaśniały
<Ja\vatv między Zarembą a jego żoną, oraz
^
y Pogląd, charakteryzujący ŻaremLusia .— rozpoczyna zeznania Kut ? S a - rzadko przychodziła do mnie.
'Metjy!. —
zej przerwie przyszła
iH Łjstia uime
mnie od«u’arn S;C> 8c*y byłam ciężko chora. P ytachciaj_ę
iak jest w domu. Niewiele
cfce®n -^"wiedzieć. Tłumaczyła sie. dlav? szkoły nio chodzi. M ówiła, że
i ^ a ć • Jej ciężko, zresztą musi zaj
ęty cjn Sl^ w domu różnemi rzeczami
hą 1^ :‘es^ dziewczynka, którą bardzo
r?kfa ' ; tórą s!ę opiekuje. Lusia powie• r2 on
u ciot'ki. to też, gdy
Łą bvł°Wa Poskarżyła Zarembie, że Lu’t0 \Ve, a na Zielonej, to znaczy u Kudel0 te^Ń Zaremba odrzekł tylko:
„wiem
^ ied; > r g o n o w a była z powodai tych
a sie 11 bardzo zagniewana. Lusia ża?0^ana Dr4 ec^ ciotką- że stało jest szpie
g a ?'
było w roku 1929, w zimie,
li 2 Dr?CZę^a potem częściej przychodzić.
L*’ała p^s ^ a bardzo zapłakana 1 powie-
Gor»°C!’ ze miafa wielką awanturę,
* chłrm„?n°.Wa Poskarżyła ojcu, żo chodzi
iakf™’. Skarżyła się na ciągłe kłó0 wywołuje Gorgonową.
^anturv w Brzi^howlnach i Ich
«,
tragiczny koniec
p'^?w a opowiada dalej:
^t>cą 0 °n:eważ uważałam Gorgonową za
, ^atn ł°
,6tn »
pten
bez wykształcenia, w ięc mó-
,»Ty, dziecko, tylko spokooica dla ciebie zdobędziesz.
r .c^ ta pani awanturę, to wstań
, Ciotu C!erp. aż zwyciężysz".
?ebv ^ ^ a ł a Lusię, żeby się uczyc*ia5 2 ^ “zyskała maturę, to może wyje-
św iętach Bożego Narodzenia Lusia odw ie
dziła ciotkę i dała znać, że się przenoszą
do nowego mieszkania. B yła również
u ciotki w dzień przed krytyczną nocą.
P. Kudeikowa chciała ią w tedy zatrzymać
u siebie, naco jednak Lusia się nie zgo
dziła.
Na drugi dzień rano p. Kudeikowa otrzymała wiadomość przez telefon, że Lu
sia nie żyje. Pojechała do Brzuchowic,
poszła do willi, a gdy zobaczyła Lusię,
powiedziała, że dziewczyną popełniła sa
mobójstwo. Zaraz jej jednak wyjaśniono,
że Lusia została zamordowana.
Pożycie Zaremby z żoną
Kudeikowa opowiada o Lusi ze wzru
szeniem. Dalsze zeznania jej dotyczą po
życia Zaremby z żoną. Siostra Kudelko
wej w yszła za Zarembę wbrew woli ro
dziców. Kochali się z początku i wszyst
ko szło dobrze. Po pewnym czasie, gdy
straciła
w szystkie
nadzieje, popadła
w chorobę umysłową. Nie uzewnętrznia
ła tego, co ją bolało, bo zawsze była ma
łomówna. Choroba poczęła się przeja
wiać zwłaszcza po zamachu samobójczym
i płakało, to Gorgonową je
biła, a Ltisia zasłaniała.
Przewodniczący: O co miał żale do
pani P. Zaremba?
Świadek: Jestem kobietą energiczną.
Gdy Zaremba postrzelił się z powodu
pewnej urzędniczki, powiedziałam prawdę,
dlaczego się strzelał, choć chciał, abym
kłamała.
Prokurator: Kto postaw ił, wniosek
o ubezwłasnowolnienie siostry pani, a żo
ny Zaremby?
Świadek: Ja.
Prokurator: Czy Zaremba był temu
przeciwny?
Świadek: Nie. On tylko był przeciwny
oddaniu je] do zakładu. Zaw sze mówił,
żo niema serca, aby żonę oddać do za
kładu dla umysłowo chorych.
Prokurator: W związku z temi artychorowało
styczriemi upodobaniami Zaremby, jakto
pani w ytłum aczy? Dzieci cierpiały na
Liryczny ton i ironiczne uwagi
W obec tego, że obrońca zadaje ostre
pytania świadkowi, przewodniczący bie
rze świadka w obronę i powiada: Panie
óbrońco. Przecież świadek nie jest oska
rżoną.
Woźniakowski: Pani nam tu opowia
dała w tonie lirycznem.
Przewodniczący: Panie obrońco! Pan
sobie za dużo pozwala. Mówi pan, że
świadek opowiada w tonie lirycznem.
O Zarembie mówi pan ciągle ironicznie,
że jest artystą. Napominam pana, żeby
pan przestał ironizować. Niech innie pan
nie zmusza do odebrania panu głosu.
Brak opieki
Ettinger: Na czem polegał brak opieki
ze strony p. Zaremby nad żoną?
Świadek: Zostawiał ją samą w miesz
kaniu bez opieki.
Ettinger:: Czy obecnie toczy się ja
kaś sprawa w związku z kuratelą?
Świadek. Owszem. Poniew aż do
wiedzieliśm y się, że Zaremba ścigany jest
za długi i ponieważ wiedzieliśmy, że
Gorgonową wysuwa jakieś pretensje,
więc chcieUśmy uratować willę w Brzu
chowicach dla dzieci. Willę tę nabył pan
Zaremba za marne pieniądze od żony, w
czasie, kiedy była ona już umysłowo
chora. 'Ponieważ była obawa, że sprzeda
ona wille za bylę co i byle komu, . nie
przeszkadzaliśmy, że odkupi ją Zarembą,
bo przecież to byt ojciec Lusi.
Ettinger: A kiedy został w szczęty
brak istotnych rzeczy, a z drugiej strony
Zaremba kupował dzieła sztuki.
Świadek: Kiedy dzieci nie m iały poń
czoch, to Zaremba kupował im czekolad
ki. On dzieci bardzo kochał. Lusi z za
granicy przyw iózł porcelanę sewrską zamiasi sukienki. Ja zresztą nie mam po proces?
wodu go brać w obronę.
Świadek: W listopadzie 1931.
Obrońca Woźniakowski: Co panią
skłoniło, by siostrę wziąć pod kuratelę?
Dobry ojciec — niepraktyczny
Świadek: Bo niszczyła rzeczy. Miała
człowiek
piękne koronki, bardzo cenne, to je pokra
Ettinger:
Pani
mówiła o artystycz
jała.
nych upodobaniach Zaremby. Na czem to
Obrońca Woźniakowski: Gdy pani
polegało?
w zięła pod kuratelę siostrę, to kogo pani
Świadek: św ietnie zna! się na obra
proponowała na kuratora?
zach, cudownie urządził mieszkanie. Żył
Świadek: Zarembę.
wśród artystów, przybyw ał w towarzy
Obrońca Woźniakowski: Dlaczego go
stw ie Zbierzchowskiego i W ygrzyw alusunięto od kurateli?
Świadek: Na mój wniosek, ponieważ skich...
Ettinger: Przedsiębiorstwem się zaj
kuratela była za słaba. Zaremba zamało
się żoną interesował. W niosłam podanie mował?
do sądu o zmianę kuratora. Zaremba
Świadek: On jest bardzo zdolny.
zrzekł się opieki. Kuratelę przyjęłem ja.
Axer: Pani mówiła, że to był dobry
ojciec.
Kochanka I dzieci
Obrońca Woźniakowski: C zy pani nie
wpadło na m yśl, że skoro Zaremba, to
człowiek, który się strzelał, który nie opiekował się należycie dziećmi, ani żoną,
to należy mu dzieci odebrać.
Świadek: On dzieci bardzo kochał.
Woźniakowski: C zy pani w ie, że ko»
Zaremby, dokonanym z karabinu. .
chanka wychowywała dzieci po pójściu
Przewodniczący: Dlaczego Lusia nie matki do Kulparkowa?
przychodziła do pani?
Świadek: Początkow o nie kochanka —
Świadek: Bo jej ojciec zakazał, albo początkowo chowała ciotka.
raczej Gorgonową. za aprobatą ojca.
Woźniakowski: To jest ciotka, której
nazwiska nawet ona nie pamięta.
„Kawałek artysty"
Świadek: Przepraszam bardzo. Ona
Przewodniczący: Czy Zaremba żył jest emerytowaną nauczycielka 7 Krako
w takich stosunkach, że nie mógł dzieci wa. To starsza osoba.
odpowiednio ubrać?
Woźniakowski: Długo w ychow yw ała
Świadek: Zaremba to kawałek arty ta nieznana ciotka?
sty — nie zw ażał na to.
Świadek: Znana.
Obrońca Woźniakowski: Ładny arty
Woźniakowski: Czy pamięta pani
sta...
okres,
kiedy chowała dzieci służąca, a p.
Przewodniczący: Coś pani mówiła, że
matka Romusi, p. Gorgonową, była dla Zaremba był artvstą we Lwowie? Dzieci
nie jadały po dwa dni.
swego dziecka niedobrą.
Świadek: O tem nie wiem. że dzieci
Świadek: Wiem od Lusi. że na każ
dym kroku biła to dziecko. Gdy driecko nie jadały po dwa dni*
Świadek; Tak, ale niepraktyczny czło
wiek.
GGPGONOWA... PIELĘGNIARKA
Po p. Kudelkowej zeznawał dr. Brichta.
B ył on asystentem kliniki w e Lw ow ie, w
którą włączona była szkłoda dla pielę
gniarek. Do szkoły tej zgłosiła się jako
uczenica oskarżona. Przyjęta była na po
lecenie jednego z lekarzy.
Oddalono ją,
ponieważ nie przedstawiła dokumentów,
które przyrzekła przedłożyć. Była w
szkole około trzech m iesięcy. Mam zapi
ski przełożonej szkoły, dotycząca Gor
gonowej. Świadek chce je przedłożyć.
Przew odniczący oświadcza, że za
pisków tych przyjąć nie może i prosi
świadka, by opowiedział, co wie na pod
stawie swych obserwacyj i tych zapisków.
Dr. Brichta zeznaje, że Gorgonową od
dalono również i przedewszystkiem z te
go powodu, że nie nadawała się Ona wca
le na pielęgniarkę. Tak mówią zapiski
przełożonej szkoły. W łasnych obserwa
cyj nie posiada. Oskarżona nie miała po(Ciąg dalszy proc, Gorgonowej na str. 2.)
Str. 2
„7
(Dokończenie proc. Gorgonowej z str. 1.)
trzebnei miękkości w stosunku do dzieci
1 niechętnie przyjmowała wszelkie uwagi.
Pozatem była w pracy dość dokładna i
czysta.
Przewodniczący: Jak zachowywała
się w stosunku do mężczyzn?
Świadek: Mogłem zauważyć, że męż
czyzn kokietowała. Koledzy moi dziwili
się po jej odejściu, że ją przyjęto, gdyż
widzieli ją często późno weczorem w lo*
kałach publicznych i na ulicy.
Tadeusz Kudelka
młodszy
Po dr. Brichcie zeznawał Tadeusz Ku
delka, syn p. Kudelkowej. Charaktery
zuje on Lusię i opowiada o tem, co wi
dział w Brzuchowicach po morderstwie,
gdy był w willi. O bserwował oskarżoną,
która miała jakiś dziwny wzrok. Zapy
tywał się Stasia, 0 0 się stało. Staś miał
mu odpowiedzieć: „To pani zrobiła dla
pieniędzy".
Dalej opowiada różne szczegóły, znane
niewątpliwie świadkowi z gazet
Ettinger: Mówił pan, że przybył pan
do piwnicy i dostrzegł pan tam drugie
drzwi. Próbował pan, czy się ich tiie da
otworzyć. Powiada pan, że jakkolwiek
jest pan silny, to drzwi otworzyć niemógł.
Czy wspomniał pan o tem wszystkiem w
śledztwie?
Świadek: O tem nie mówiłem, bo mnie
nikt o to nie pytał.
G R O S
sprawy z tego, co się stało po postrzele
niu się Zaremby, t zn. po roku 1919.
O dzieciach mówi ona, jak o obcych osobach. Wspomina natomiast o mężu. Gdy
się z nią rozmawia przez pół godziny,
mówi ona z sensem, poczem jest już
zmęczona i mówi od rzeczy.
Świadka
zapytano, czy prawdą jest, że Zaremba
miał nie mieszkać w nowowynajętem dla
Lusi mieszkaniu, gdyż miał wyjechać do
Warszawy. Świadek odpowiada, że Za
2 Y“
Nr. 82 •— 23. 3. 33.^
remba nosił się z zamiarem przeniesienia
swojej działalności do W arszawy, gdyż
przedsiębiorstwo jego we Lwowie nie da
wało odpowiednich dochodów. W rezul
tacie jednak zaniechał tego zamiaru i w
mieszkaniu, wynajętem u Kiszakiewicza
miał mieszkać razem z Lusią i ze Stasiem.
czący oświadczył, że świadków JedW2'
bia i Koszeckiego trudno odszukać.
Jutro mają stanąć przed sądem w ch3'
rakterze świadków: Apel, Czajkowski
Tobiaszówna. Apel, to jeden z tyc»
którzy odwiedzali Gorgonową w Brzucho*
wicach. Czajkowski to pasierb dr. Csal“
który stwierdził, ie dostrzegł u Gorg0'
Oalsl świadkowie
nowej seledynową koszulę tuż po wyp'1*'
Rozprawa dzisiejsza zakończyła się ku, nieco później zaś widział Ją w W
wcześniej, bo około godz. 12 przewodni szujli Innej. Tobiaszówna to służąca.
W IADOM OŚCI Z WIELKOPOLSKI
Krwawa awantura w lesie „ 7 G R O S Z ^
Skniui szalejące) nędzy
W ostatnich czasach kradzieże leśne
w Wielkopolsco stały się istną plagą. Kra
dzieży tych dopuszczają się w przeważ
nej części bezrobotni i małorolni, wsku
tek nędzy, w której się znajdują.
Gajowi i leśniczy mają niełatwy obo
wiązek strzeżenia mienia swych chlebo
dawców. To też często zachodzi pomię
dzy nimi a bezrobotnymi do krwawych
starć.
Ostatnio wydarzył się krwawy wypa
dek w lasach ks. Radziwiłła w Bażanterni
(pcw. Ostrowski). Leśniczy usiłowali
Starszy
odebrać złodziejom skradziono w lesie
P o przesłuchaniu Tadeusza Kudelka drzewo. W czasie sprzeczki jeden ze złoprokurator zażądał przesłuchania jeszcze dzieji pobiegł do wsi, alarmując sąsiadów.
starszego Tadeusza Kudelka, znajdujące
go się w obrębie gmachu sądowego.
Obrońcy nie sprzeciwili się przesłuchaniu
p. Tadeusza Kudelka starszego, który
przez cały czas siedział na sali sądowej
i przysłuchiwał się zeznaniom żony i
syna.
W styczniu br. wywiadowca policji
Zeznania Jego dotyczyły przedewszyst
kiem okoliczności, jak doszło do umiesz Nowak, spotkał na ulicach Poznania wieś
czenia siostry jego żony w zakładzie dla niaka, który w dziwny sposób omijał
mundurowych policjantów.
obłąkanych. Co do ubezwłasnowolnienia, wszystkich
Po dłuższej obserwacji wywiadowca
to zeznania jego pokrywają się całkowicie przystąpił dto wylegitymowania tajemni
* zeznaniami jego żony w tej sprawie czego osobnika, który wzbraniał się oka
Były tylko nieco obszerniejsze. Umiesz zać dowody tożsamości.
czono chorą w Kulparkowie na skute!
Po sprowadzeniu go na korrfcarjat 1 po
orzeczenia prof. Domaszewicza, P ełen rozebraniu wieśniaka, którym okazał się
była ona znów na wolności i kiedy je;
stan się pogorszył, odesłano ją z powro
tem do Kulparkowa.
Do lasu przybyło około 30 osób, które
wobeo leśniczych zajęły groźną postawę.
Jeden z leśniczych wystrzelił wobec
tego na postrach. Miało to ten skutek, że
posypał się na nich grad kamieni. Wobec
tego drugi leśniczy strzelił do napastni
ków, raniąc ciężko Jana Majchrzaka, Syl
westra Smolarka i Józefa Płocharza z To
poli Małej. Rannych przewieziono do
szpitala.
Na miejsce wypadku zjechały władze
policyjne i sądowe, któro prowadzą śledź*
two. Dochodzenia niewątpliwie wykażą,
czy leśniczy zbyt pohopnio nie użył broni,
jak to często w podobnych wypadkach
się dzieje.
REDAKC.'Poznaił. u! Łąkowa 10 tel 2^
ADMINISTRACJA: Poznad. ulica Dabro#'
skiezo 76
Czwartek
•Ma1b0
marca
1933
Dziś: Wiktorii ! PeL
Jutro: Ireneusza b.
Wschód s Jolica: g. S m. 58
Zachód: g. 18 m. 18
Długość dnia: g. 12 m. 20
KALENDARZ KSIĘŻYCOWY:
Wschód księżyca: g. 5 m. 10
Zachód księżyca: g. 1S m. 15
ZMIANA KSIĘŻYCA:
Sobota. 18. III. o godz. 22,04 ost. kw. 6
do niedzieli. 26. III., godz 4.20.
Wieśniak unikający policjantów
Scnsscyina rozsrawa szpfcgosHa
Nieszczęśliwa żona I matka
Na skutek orzeczenia profesora Doma
szewicza ma ona objawy schlzofrenjl.
Objawia się to tem, źe nie zdaje sobie
Za sprzeniewierzenie
160 tysięcy złotych
rok w ięzien ia
już czterokrotnie karany więzieniem za laSl?
dzieże I dezercje, został skazany na 6 ^ .
cy więzienia za to, że okradł swego k ol#
wykupił. Na rozprawie przysięgał, ie
•
a
weksli nigdy nie wystawiał.
— Rawicz „wzbogacił" się w Osta4"^
Sąd skazał go za krzywoprzysięstwo na dniach o kilku „obywateli". Mianowicie i
rok więzienia. Wczoraj zajmował się tą znanego więzienia odstawionych zostaw,,
sprawą Sąd Apelacyjny w Poznaniu, któ Sieradza 57 więźniów, niebezpiecznych
ry wyrok zatwierdził, darowując mu po niarzy, skazanych na dożywotne w zgl "
terminowe więzienie
łowę kary na podstawie amnestii.
' •
„
Bronisław Jaworski, agent wielkiej
łódzkiej firmy „Szwa$cer“ został oskarżo
ny o przywłaszczenie 160 tys. złotych.
W pierwszej mstancji został on skazany
na rok więzienia.
Prokurator i zastępca poszkodowanee
pod zarzatem zdrady sian a
firmy wnieśli od tego wyroku odwołanie,
Przed tolkiem niezwykle poruszenie w
wobec czego sprawę rozpatrywał w dniu
kołach
społeczeństwa wywołało wykry
wczorajszym Sąd Apelacyjny w Poznaniu.
Wyrok pierwszej instancji Sąd Apelacyj cie w Poznaniu nielegalnej organlacji
ny zatwierdził jednak połowę kary daro Ukraińskiej.
W toku śledztwa aresztowano przeszło
wano zasądzonemu na podstawie amnestii.
20 osób, przeważnie studentów uczęszcza
jących do wyższych uczelni w Poznaniu.
Kierownikami tej placówki byli: Lidja
Paszkiewlczówna, Starosołski 1 Starodub.
Akt oskarżenia został już Wygotowany
i ostanie niebawem doręczony stojącym
pod zarzutem zdrady stanu studentom,
z a w a liło się kufnia
W Nowem Dworze (pow. Inowrosław- którzy znajdują się obecnie na wolneó
ski) eksplodowała, podczas podkuwania stopie.
Oska/rżiać będą w tym procesie wice
koni u rolnika Szafrańskiego, lampa kar
prokurator S. O. p. Mislurewicz j podpro
bidowa, służąca do oświetlania kuźni.
kurator S. O. p. Elsnerowicz.
Skutki wybuhu były straszne.
Sensacyjny ten proces budzi wielkie
Zawaliły się boczne ściany kuźni, której
zainteresowanie,
z uwagi na to, że w Po
dach został doszczętnie zniszczony. Cię
żkie rany odnieśli Kessler oraz rolnik znaniu studw e mała garstka Ukraińców.
Szafrański. Lżejszych kontuzji doznał rol
nik Nowakowski oraz Kessler młodszy.
Studenci ukraińscy
m T fK IN O
REPERTUAR TEATRÓW W POZNANIU.
T*atr Wielki:
Cnwairtek — Koncert ssrnitonHCBny.
K ątek — „Ori-Or!" premier*.
Soba-ta — „Trubadur",
T łatr Polski:
Czwartej: — ,JRnzyjaciele“.
Piątek — „Przyjaciele".
Sobota — „Przyjaciele''
Komedia Muzyczna:
Cswartek — „Piękna Galatea*.
Piątek — „Piętona Galatea".
Sotwta — „HijScna Oalatea".
KINA W POZNANIU:
Apollo „Czerny".
Aurora P rz y z b a «ibow!óraM.
Corso „Łódź podwodna S. U“.
Colosseum „W oieniu drapaczy ctimur"
Muza „Trader H v n ‘\
Metropolii ..Krew cygańska".
Oaza „Nenita kwiat Hawany",
Orzeł „W pogoni za czarną maska"
Odeon ..Rewolucjonista".
Renalssance „SSeniint X‘\
R o jy „Szalona dziewczyna".
Stolice „Romea i Julia".
SBnks „Ody kobieta jest eięfcna“,
Tęcza ,,Trędowata".
Wilsona „Bomby nad Moota Carto".
RAOJO:
Czwartek, 23 marca 1933 r.
PoznaA. 1138 SyenaJ czasu. U,3! Koncert dla mlo<Biejy. M Notowania eieldy pi ml sin ei. 18.40 Odczyt.
17 Koncert 17.40 Odczyt aktuajny. 18—18.20 Odczyt dla
maturzystów. 18,20 Lekcia Języka franc. 18,35 Felieton
rota. 18.50 Nadprogram z ilustr. muz. 19,45 Omówienie
transmisji s Wiednia. 30 T ra w a . koncertu symf. z W iiJ■ria. 21.45 Słuchowisko. 22,30 Z n»d krawędzi. 22,43—23
Sygsal « a « J .
Skutkiem eksplozji
lampy karbitowej
Morderca skazany
no śmierć
Kle wykupił weksli
Przed Sądem Apelacyjnym w Pozna
niu toczył się proces przeciwko mordercy
własnej żony, Michałowi Kuźmńe z pod
Środy, skazanego w swoim czasie na ka
rę śmierci przez owieszenie.
Kuźima zamordował żonę, wspólnie i
siostrą Marją. Prezydent Rzeczypospoli
tej zamienił Kuźmtie w drodze łaski, karę
śmierci, na 20 lat ciężkiego więzienia, któ
rą obecnie odsiaduje we Wronkach.
W cehi uzyskania pieniędzy potrze
bnych na obrońcę, Kuźnia wystawił weklc
na &00 złotych, któryab w (Arminie nit
solałfeailMdi
rolnik Józef Szai’a z Nowego Tomyśfla,
znaleziono przy nam tajne rozkazy woj
skowe i inne dokumenty, z których wyni
—
Przed Wojskowym Sądem O kręgowi
kało, że Szała nawiązał kontakt z wywia
w Poznaniu odbyły się dwie r»zprawy. S ^ J(
dem obcego państwa.
Bronisław Płóciennik. człowiek
Wczoraj zasiadł on na ławie oskarżo gowiec
ty, oskarżony był o zbrodnię nierządu. £tó%
nych Sądu Okręgowego w Poznaniu. Roz wenerycznie chory dopuścił się kilkakfyjj,
prawa toczy się przy drzwiach zamknię nierządu -z 6-letnlą dziewczynką, ..Zwyr0<,,,^
tych. Wyrok zapadnie prawdopodobnie lec skazany został na dwa lata więzieni3* .
w dniu dzisiejszym.
Ułan Tadeusz Gadecki, notoryczny
Tragiczna śmierć
wieśniaka
zNiezwykfe tragiczny wypadek wyda
rzył się w Mogitoie.
38-letmj gospodarz Lecytby! z Mokrego
(pow. Mogileński) wracał wozem z Pako
ści do domiu. Po za nim znajdowały się
na wozie jeszcze inne osoby, kilka wor
ków ztboża i nawozu sztucznego.
W pewnym momencie L. chciał ponad
głową przerzucić koc, osobom siedzącym
za nim, przyczem stracił równoważę i
spadł na jezdnię.
*
Koła wozm przejechały mu przez złowę, wskutek czego poniósł śmierć na
rraesou.
Wypadek wywarł na licznych przechojrwach ttieiwykle wstrząsając© wra4fwOłl©*
—- Od dłuższego już czasu mnożą
Krotoszynie liczne kradzieże rowerów i AjEmerytowanemu nauczycielowi Nisiołk*^
ozowi zam. w Krotoszynie, przy uL Ła^0"^
skradli zfodizieje dwa rowery, 4 szynki, 3#
pszenne] mąki 1 butlę wina.
•
— W Włostowfe pod Środą, powlesH ,t
zamożny rolnik. 66-letni Stanisław GleW
właściciel 90-morgowego gospodarstwa.
powiesił się na spichrzu. Osierocił — 8 <(*%Powodem samobójstwa była nieuleczalna c
roba.
— W majętności NOwaszyce w
Gnieźnieńskim, sekretarz wójtostwa
ustew Krzyżanowski udał się do pobliskiej m
su, gdzie wystrzałem z rewolweru odebraj^
błe życie. Powodu samobójstwa nie usta*
— 16-letnł Władysław Michalak z K°^j
na został decyzją sądu grodzkiego oddani ^
przymusowego wychowania
do czasu pełnoJetnośd, za pokłucie
ucznia stolarskiego Adama Roszaka z
na.
— Na szos’e StawlszydskleJ pod K a ^ l
aostai się 7-Ietni Wiktor Libera p°<I LM
autobusu, kursującego na linii Kalisz — ^ jf
Które go tak dotkliwie Zmasakrowały*
śmierć nastąpiła krótko po wypadku.
Hi
— W cegielni p. Dłuikowskie) w
chodzie wybuchł pożar, którego pastwa O
cegielnia, szopa i suszarnia. Straty wy%(T
Przeszło 100 tys. zł. Policja wszczęła
dzenia celem stwierdzenia co było przyt2>
pożaru.
*
u
— W Koninie wybuchł groźny potar, 'Ja
rego pastwą padło (2 zagród. Dwoje s a d
ków poniosło śmierć w płomień ach, a ^
naście osób odniosło ciężkie poparzeń a. ^ id
został wznieciony przez niewykryfego j
tychczas sprswcę. Szkody wynoszą prz
30 tys. złotych.
— Stanisław Wolszczak, na tle p o r a li
16w o;i.j!stych. zambrdawał swego
,^ ^ lla Suwałowa, we wsi Pszów pod
jf
o
ii
„7
8 l. — 22, 3. 33.
Str.
G R O S Z Y*
Uroczysty pogrzeb republiki niemieckiei
W
e h m itz y k
3
w y g r a ł
100.009 *ł. isn 8®!er‘i
Zapóźno uśmiechnął się los do śp Syl
westra Krzemińskiego, nauczyciela szko
ły powszechnej.
tagu dokonywać będzie teraz b. przewod przyglądało się zgóry, o&ofo 250 tys
W e wtorek bież. tygodnia na klinice
osób. Siłą rzeczy ścisk by! kolosalny — otórorglczmej w szpiita'-u Dz. Jezus w W ar.
niczący.
Na przewodniczącego Reichstagu wy liczba wypadków jest również .... nie szaw ie zmarł 29-letra Sylw ester Krzemiń
brano przez aklamację ponownie Goerln- mniejsza. Wypadki te zdarzały się czę ski, nauczyciel sZikoły powszecihnej, ro
ga, który to wybór posłowie hitlerowscy sto, bo już od samego rana, gdyż policja dem z W yszogrodu (w e li W ilczkowo grit
wskutek tak wielkiego napływu cieka ReirJbkowo.)
witali okrzykami.
W kilka dni po śmierci do szpitala
Na wniosek przewodniczącego Goerin- wych, nie mogła sobie dać rady i w wielu
przyszedł listonosz z zawiadomieniem, że
ga, który poprzednio w ygłosił Jeszcze wypadkach zawiodła.
Krzemiński wygrał w obecnem ciągnieniu
dłuższe przemówienie okolicznościowe,
W wypadkach tych poniósł śmierć je
Cesarska galówka w Poczdamie
Rei h
skiM,
lońv
^
.
marca, jako dzień otwarcia
' *• zw * uroczystości poczdam-
przebieg tak*’
zosta* usta'
r e ż y ^ lt',ku dn' Pfzez
u w ładzy
Początek
0 Sodz. 10-tej
Ł ng!lckieg0
przybył
do kościoła
(Nikolaikirche)
Hinden-
^ s?ędzl
nie
p ~ 'v0 po
pu drodzo
uroiło niezwykle owacyjtjp' rzybyl| również posłowie do Relchs*ład
^ e^mu Pruskiego oraz wszelkie
uzo obecnego reżymu In corpore.
uchwalono zwołać następne posiedzenie
Reichstagu na dzień 23 bm. o godzinie U
rano.
Prawdziwa śmierć policjanta
(StaH^Wnocześnie w ś c i e l e katolickim
„na posterunku11
aatpferrkjrche) zjawili się wicekan2
von Papen, oraz katoliccy człon-ko- W edług danych statystycznych obli
Parlamentu i przedstawiciele władz. czają, że uroczystościom poczdamskim
Cze ś n ię e ń s t w a rozpoczęły się równo-
den z urzędników policyjnych, którego
widzowie formalnie rozdeptali.
Rannych zostało około 250 osób, w tem
większa część kobiet i dzieci.
Ścisk przedewszystkiem
panował na
dworcu, gdzie do późnych godzin wie
czornych nie można było opanować sy
tuacji.
POCZĄTKI WIOSNY
U trumny Fryderyka II
, ° Nabożeństwie Hindenburg udał się
ieszc
,°*a garnizonowego, co stało się
iedną okazją do większych manlnient y Patriotycznych. Zwłaszcza mo$cj . Wejścia feldmarszałka do drzwi koHC2 a wykorzystano jako specjalną oko-
-TiJJr
^o
odśpiewania
chóralnego
w C^!and fiber a,Ies“*
5ler^ ród audytorium wybiła się na
* kiftZy pIan ** zw* ,oża królowej Luizy,
Hohen ^ zasJadły łącznio reprezentowane
l , z°Herny z Kronprinzem na czele.
bM.„m
Po całej uroczystości Hinden*
najdłużej i najżyczliwiej rozmawiał.
RełpfcJ3* Przyszła kolej na defiladę
skim, ^'ehry> policji, bojówek hitlerow5 Stahlhelmu ! t d., i ł. d.
^PokóJ nie został nigdzio zakłócony.
alemL ,azdym razie pogrzeb Republiki
‘©cklej odbył się % całą pompą.
Uprawa p ó l
EKspose premiera Prystora
Km ita opozycyjne opulciły sa l; sejmowa
W miarę zbliżającego się końca sesji
tempo prac sejmowych staje się coraz
bardziej pospieszne.
!
zleCet,le poczdamskiej policji pol'tyczpawUII w
w nrilli
rvrnf FittCłotna
oaano rewizji
willi prof.
Einsteina w
w
jfytl, D°d Poczciametn. Według komunikatu
w rewizji poza .policją
. . uczestniczyły od- * szturmowe. Broni nie znaleziono.
•
totou,^0*0 Wełssenburga, w czasie zawodów
ca,
lulała miejsce katastrofa szybow5ietró
runął na ziemię z wysokości 30-tu
w* Pilot poniósł śmierć na mieiscu.
•
sSti^j" i^a<* Północnemi okręgami Rosji europe;0c6a ^ Jtw zeże Morza Białego i północnego
*yrzii?.-,Lo<lowa<ego) przeleciał cyklon, który
ł trz '* na brzeg około 20 kutrów rybajklch.
du p *atopU, g rybaków utonęło. Łamacz lo^tnT ę rseusz“ zderzył się ze statkiem rybac* woboda". Szczegółów brak.
Jrte^-^^zym le wrażenie wywołuje w Londy*
f*ed ‘ 0 szpiegostwo, jaki rozpoczął się
iie
wo-skowym przeciwko por. Bailkich, a
° ł’lCerowi jednego z pułków szkoctyyęjj “ ‘^ionentu o zdradę tajemnic wo-jskotul. “ zdumieniu całej Anglii okazało się,
* put. BaiKe
? a'l’;'e Stewart szpiegował r.a rzecz
na'tn>\v, : '‘o.munlikowai i,m dane o konstrukcji
fldty
czołgów angielskich, samocho
1 karabinów maszynowych.
San Sebastian doszło do rozruchów,
łowaij nyc|? Przez syndykallstów, którzy usi^ a w u ^ ^ ić wiec, zwołany przez elementy
^ób
Policja zrobiła użytek z brona. 7
*°*tało rannych.
•
Mi W* # ^ ę d o w o dotoszą, ie w pcnledzia*ti, ]aor ? >re,m ukazała się w okolicach Pefri'«st DT7IIs.lta kawa’erja. Zadaniem tego zagonu
* *Włas
odwrotowi wo’sk ch ńskleli
^nie:CŁa nie pozwolić Chińczykom na wy-
o emisji biletów skarbowych na sumę
milionów złotych, o ulgach kredyto
200
wych dla rolników craz o ulgach dla dłu
gów hipotecznych.
G łówne jednak zainteresowanie budzi
znajdujący się na porządku dziennym
projekt ustawy o pełnomocnictwach. Wiadomem było, że zabierze głos p. premjcr
Prystor.
O godzinie 5.35 popoł. przystąpiono do
obrad nad sprawozdaniem komisji praw
niczej o pełnomocnictwach dla Prezydenta
Rzeczypospolitej. Jako referent poseł
Paschaiski z BB.
Z chwilą zjawienia się Jego na trybu
nie, wszystkie kluby opozycyjne opusz
czają salę Sejmową. Pozosta.ą „edyme
posłowie z klubu BB., koło żydrwskie
oraz komuniści. Posłowie 1 BB. najęli
część miejsc posłów opozycji. Po refera
cie posła Paschalskisgo zabrał głos p. preinjer Prystor.
Po przemówieniu p. premiera, zabrał glos
Prezes klubu BB. po-sel S t a w e k. który w
końcu swego przemówień a zapewni) rząd, ii
klub BB. nie odmówi mu pelnomocn ctw.
Natyclmrist po przemów en-iu posła Sław
ka. wpłyną! wniosek piisia Starzaka z B. B,
o przerwanie dyskusji. Wniosek oczywiście
uchwafcmo.
„Talcmnica sttrzynhi poczl»wej“
P r o : « o n a d a ź p ia w m in s i e n i e P a u l
i Teiegratoiy
W warsizawstkim Sądzie 0 'kręgowym
rozpoczął się proces o nadużycia na
stanowisku rządowom b kierownika bu
dowy gmachu Poczt i Telegrafów, inż.
Edwarda Ruszczewsklego.
Akt oskarżenia, awierający na 6 stro
nach, szczegółow y o p is machinacji tego
dygnitarza, dzieli się na 4 części: Pierw
sza część dotyczy filmu „Tajemnica
skrzynki pocztowej**. Film ten miał być
w^yp-rodlakowany jaiko propaganda poczty
na PWK. w Poznaniu.
Ruszczewski przekroczył 4 krotnie ko
sztorys, wydając na film 300 tys. zł. Dru
ga i trzecia część aktu oskarżenia, doty
czy niebywałych nadużyć przy budowie
gmachu urzędu pocztowego w Gdyni
i centrali ministerstwa Poczt i Telegra
^*amsha’ru dokonano w poniedziałek
ł4n8a iL^mbowego n;> mars/alka Czangsul- fów.
Koszt budowy gmachu urzędu Poczt i
H i lych otóar ** Da słc/l*i’c‘e n‘e sp^w 0'd0 wai
Telegrafów w Gdyni wyniósł zamiast
OKlstów,
Sporządzony został alkt oskarżenia
przeciwko Zofji Ptiłkownikównie, zabój
czymi clotfld swej 70-letniej Wkitorjj Drza-
zgowej w Warszawie.
W św ietle aktu oskarżenia potworne
to zabćistwo defkoname zostało w nastę
pujący sposób.
Dnia 18-gjo listopada 17-letnia Zofia
Pułkownikówna przybyła do W arszawy
z Rembertowa, gdzie zamieszkiwała wraz
z koleżanką swą, 16-Ietnią Feliksą Fabi
szewską, dla której nrała wystarać się o
zajęcie. Obie zdążały polami Skaryszew
skie mi, gdzie zamieszkiwali krewni Pufkownikównej Ignacy I Wiktoria Drzazgowie. W dfodze dziew czyny sporkaty
starego Drzazgę, który szedł na nocną
służbę do fabryki. Zapytana przez Drzaz
gę PułkowTwkówna odrzekła, że wraca do
kiem I nleślubnem dzieckiem.
W torkowe posiedzenie Sejmu rozpo
częło się już o godz. 9 rano. Załatwiono
GtCjj ?rwszy dzień wiosny zaznaczył się w
* arJ Stlną zadymką śrcieżną. Śnie* grubą na niem szereg ważnych spraw z dzie
dziny finansowej, jak projekt ustawy o
w* pokrył ulice i drogi.
•
zmianach w stosunkach Banku Polskiego,
o t b k m iw
1 7 -iefttia dziewczyna
zabiła ciotkę
żanką do drugiej swej ciotki, zamieszkałej
przy ul. Grochowskiej. Józefy Pułkowni
kowej. W drodze zw ierzyła s:ę koleżan
ce, że musi zamordować jedną ze swych
ciotek, a;by zdobyć pieniądze, gdyż zmajcłuje się w skrajnej nędzy wraz z kochan
Otwarcie Reichstagu
KRAJY
ZE
WIATA
Pieniądze otrzymają spadikobiercy.
domu.
Po odejściu wuja podąiżyła wślad za
nim i spraw dziwszy, że rzeczyw iście udał
się on do fabryki, skierowała się z kole
sto< • P0Średnio po zakończeniu uroczy-
*ebC' I>oczc^arns^!Ci1> w Operze Kroiła,
ftpinu* się P°raz pierwszy od wyborów
Wlcnstag.
Vft^tWarcia R ^ ^ s ta g u dokonał b. przelic z ą c y Goering, który zaznaczył, że
^niosek jego frakcji otwarcia Reichs-
5-ej klasy państwowej loterii 100.000 zł.
U Józefy Pułkownikowej dziewczęta
zastały gości. W obec tego wkrótce po
żegnały gospodynie i udały sie do Dr za zjyowej, u której zanocowały. Nad ranem
Fabiszewską zbudziły głośne jęki. Zer
w aw szy sie z łóżka, zobaczyła, jak Pi:łkowwllkówna zadawała staruszce uderze
nia siekierą. Przerażona Fabiszewska
w yskoczyła oknem i uciekła.
Wkrótce
potem również uciekła również oknem
Pułkownikówna. zabrawszy zamordowa
nej drobną sumę
czającą 10 zł.
pieniędzy, nloprzekra-
Niebawem po zabójstwie na mie:sce
przybyła policja, oraz powiadr»m'onv o
zbrodni Drzazga, który wskazał jako na
arzypr.«zcza'ne.eo sprawcę zbrodni ia
Pułkownikównę. W dwa dni potem ujęto ją.
Pułkow'n*r>kówna w śledzi w'e nie przy
znała się do winy umyślnego zabójstwa,
tłrm aeząc sie. że znajdowała się pod
wpływ em dziwmego nastroili p?ycit!eznego, wywołamceo zestawieniem do''troby’u
dcćki ze swoją nędzą. Postanowiła w ięc
tuszyć starrszikę 1 zabrać jej oien^rfze,
Ponieważ ciotka była bardzo silna i za
dany cłos nie r ^ tm z y t jej. a jęki zaaarmowafy sas!adów. oiiwyciła slek^rę i za
częła zadawać naośiei uderzenia.
Początkowe ś’ed7 tw o prowadzone by
ło zarówno przeciwko Pułkow ników nę,
ak i Fa!'iszewsV:e :. Później jednak śledz
two przeciwko Fabiszewskiej umorzono.
Rozprawa rdbędzle się w dniu 4-tvm
kw ieW a. Obrońca oskarżonej adwokat
Stefan Zard zgłosił wniosek o podd.an:e
Pułkownilkówmy
ekspertyzie
psychia
trycznej, celem ustalenia stanu iej poczy
talności.
1.600 mil,. 4,500 mil., na czem nie jeden
A bonujcie
miijon zarobili kombinatorzy.
Specjalny rozdział zajmują w akcie
oskarżenia dzieje budowy gmachu mini
sterstwa w Warszawie. Jakie były kwali
Z am ów ienia przyj muj e A d m in istra
fikacje Rószezewskiego, wskazuje fakt, że
Ruszczcwski nie potrafił nawet przygoto cja „ 7 (ir o sz y " , P ozn ań , ul. D ^bruw wać planów należycie, w wyniku czego skie{jo 7 6 .
roboty trwały o 2 lata dłużej.
Jako oddzielne przestępstwo zakwali
fikowano pobranie bezpośredniej łapówki
100 tys. zł. od firmy Machalski i Mikulski.
Sensację budzi fakt, że częściowo roz
Po otwarciu rozprawy, obrona^: pro prawa będzie toczyła się przy drzwiach
kurator wystąpili z szeregiem wniosków zamkniętych.
Takie wnioski składała
w sprawie św’adków, którzy na rozprawę obrona Ruszczewskiesio odnośnie tej czę
się nie zjawili.
ści przewodu, która będzie dotyczyła bu
W szczcgó'ności okazało się że poseł dowy gmachu ccnfrnlncso M lnbtcntw a
Mieiizlński przysłał !l«t. w k'órym w yjaś Poczt i Telegrafów w W arszawie.
nia, iż w każdej chwili może się siu wić na
Ma to jakoby być uzasadnione „w zglę
rozprawę.
dami państwowymi".
„7 Groszy"
ea)
STRESZCZENIE POCZĄTKU POWIEŚCL
Jan Tadeusz hrabia Klimczok z Bielska,
pozbawiony majątku i nazwiska przez oszu
sta Lubara, uciekł w góry z postanowie
niem, te będzie tępił złych, a bronił po
krzywdzonych. W Jakiś czas później w
zamku zaciętego wroga Klimczoka, księ
cia Sułkowskiego zjawiła się młoda, w y
nędzniała kobieta z maleńkiem dzieckiem
na reku. Dostała się ona przed oblicze
księcia, który udaje, i i jej nie zna.
*
dzieckiem. T e ra z Jednak wyczerpała
się już m oja cierpliwość. Chora, znu
żona śm iertelnie, zaledwie zdołałam
przyw lec się tu ta j, do w aszej książę
cej mości, dokąd mnie przygnała roz
pacz. Pow iedziano mi, że ju tro jest
ślub księżniczki. I dlatego zaklinam
was, panie, abyś w wigilję dnia, który
córce tw ej zapew nić m a szczę ście, rcchciał zlitow ać się nad nieszczęśliwy,
k tó ra także jest młodą, a nigdy jesz
cze nie zaznała szczęścia, nigdy nie
m iała nad sobą ojcow skiej opieki! A
jeśli, książę panie, nie m a litości dla
tej, k tó rą niegdyś trzym ał w swym
uścisku, to przecież niepodobna, aby
jej nie m iał dla chłopczyny, któ ry jest
owocem tej godziny uścisku, jest
dzieckiem m ojem. Nie p a trz pan,
książę, na mnie takim ponurem w zro
kiem , nie przychodzę przecież przypom niać ci obowiązków ani też gro
zić, przychodzę prosić pokornie o naj
niższe m iejsce pośród tw ej służby,
N a tw arzy księcia znać było w y
raz lekkiego zakłopotania. T e raz bo
wiem poznał dziew czynę, jakkolw iek
istotnie nie była dlań niczem innem ,
jak chwilow ą zabaw ką, kaprysem
chwili.
W olał jednak udać, że jej nie zna.
T ak było daleko rozum niej.
— Co ty gadasz? Nie przypom i
nam sobie wcale, abym cię kiedykol
w iek widział. M ów jasno, k to jesteś
i czego chcesz odem nie!
Szorstkie słow a p rzestraszyły bie
dną kobietę. Ł zy popłynęły z jej
oczu.
— Jaśnie ośw iecony książę, — w y
m ówiła z bolesną skargą, — m uszę
rzeczyw iście przypom inać się pam ię
ci księcia pana? Czy już zupełnie
zapom niał w asza książęca m ość o nie
szczęśliwej Elżbiecie, daw nej pannie
służącej księżniczki K lem entyny?
Jakże dum ną byłam w tedy; przed
rokiem , kiedy otrzym ałam m iejsce u
dobrej księżniczki, k tó reg o mi w szys
cy zazdrościli. Zdaw na przecież by
łam sierotą, której rodziców nakryła
ziem ia cm entarna. I było mi też jak
w raju. Przyw iązałem się całem ser
cem do m ojej m łodej pani i nigdy z
u st jej nie posłyszałam surow ego sło
wa. Ale i w tym raju czyhał na m nie
w ąż grzechu. D aw niej nieraz mówili
mi ludzie, że jestem ładną, ale opiera
łam się zawsze w szystkim pokusom.
M oje nieszczęście jednak chciało, żem
ściągnęła na siebie oczy w aszej ksią
żęcej mości. Czemże ja uboga dziew
czyna byłam dla w ielkiego pana? Ni
czem ! N ędznem stw orzeniem , które
—- N ie, moja kochana.
pow inno się uw ażać za szczęśliwe
nad w yraz, że zdołało zwrócić na sie wdzięczna, jeżeli w ten sposób znajdę
bie uw agę takiego dostojnego pana! kaw ałek chleba dla siebie i dziecka.
D ość długo opierałam się, w resz
K siążę Sułkow ski zagryzł wargi.
cie zdarzyło się, że kiedy w asza ksią N erw ow o palcam i rozczesyw ał siwie
żęca m ość szukał córki w jej poko jącą brodę.
jach, zastał m nie tam samą. B óg wiel
W reszcie szyderczem spojrzeniem
ki, k tó ry w tej godzinie patrzy na zm ierzył biedną Elżbietę, k tórej oczy
m nie z niebios, jest moim świadkiem, wlepione były w niego, w trw ożnem
żem opierała się i błagała pana o ła oczekiwaniu.
skę. Ale książę pan nie miał dla mnie
— D opraw dy, dlatego może, abyś
litości! D um ny książę Sułkowski był przed całą służbą i przed każdym , co
przecież moim panem , ja tylko służą słuchać zechce, chwaliła się i opowia
cą; a nieprzyw ykły do oporu, um iał dała, że książę Sułkowski jest ojcem
też pokonać opór niedośw iadczonej tw ego dziecka. T w oja głupota, albo
bezbronnej dziewczyny.
raczej tw oja przebiegłość godną jest
Płakałam wówczas krw aw em i łza podziw u! Nie, m oja kochana, z tego
mi, a kiedy nie m ogłam już ukryć nic być nie może.
m ej hańby, chciałam się utopić, aby
Elżbieta załkała cicho.
uniknąć nędzy i w stydu. Ale obawa
— Przysięgam książę panie, że
przed grzechem i miłość do dziecka, nigdy, ani jednem słowem nie zdra
k tó re miało przyjść na św iat, po dzę tej tajem nicy. Jeśli jednak nie
w strzym ały mnie.
chcesz już mnie ani sw ego dziecka
W zam ku pozostać nadal nie mo zatrzym ać u siebie, to racz przynajgłam oczywiście. Opuściłam go, za najm niej z bogactw tw ych dać mi
nim hańba m oja stała się jawną. O skrom ną bodaj sum kę, bodaj tvle
głodzie i bezdom na tułałam się tu choćby, abym miała na m leko dla
i owdzie, znajdując chwilowo zaięcie, dziecka, na chleb suchy dla mnie, do
lub żyjąc z czasem z nędznych okru póty, dopóki nie znajdę dla siebie
chów ludzkiej jałmużny. W stajni na pracy! Panie, bodaj z pięćdziesiąt,
kupie słom y urodziło się przed kilku bodaj z dw adzieścia guldenów, a będę
dniam i dziecię księcia Sułkowskiego! ci, książę, wiecznie w dzięczną!
T e r 7 Z jednak zabrakło nam i tego
K siążę zaśm iał się urągliwie.
n ^ n ie e o
przytułku.
W ypędzono
Nie zależało mu wielce na pięć
■ J l abym szukała żywności dla sie
bie : m e^o dziecka. W śród głodu i dziesięciu guldenach, nie zależałoby i
zim na, tułam się całemi dniam i z na większej kwocie, ale pow trzym ały
go od obdarzenia biedaczki inne nam yśliła się i z płaczm w yszła z P^ !*
koju.
względy.
01
—
Dość tego! — krzyknął suro Przez chwilę zam ierzała 3es,zClj k<
wo. — Ani jednego guldena, ani jed spróbow ać uciec się do księżnie*" «;
sa
nego krajcara nie dostaniesz odemnie. K lem entyny.
O na była tak dobrą i sz la c h e^
O, ja znam dobrze tajem ne tw e za
.
biegi. Niechbym się zgodził z litości i z pewnością ujęłaby się za nią.
N atychm iast
jednak zaniecha'
dać ci najdrobniejszą choćby sumę,
si
to w tym datku leżeć będzie przyzna E lżbieta tej myśli.
k;
—
Nie, nie! Raczej um rzeć, 1,1ni
nie, że jestem ojcem tw ego dziecka.
Raz otrzym aw szy wsparcie, m ów iła odkryć przed księżniczką K lem enty0’
byś ludziom : „Patrzcie, w szakże sam swą hańbę. Czysta, niew inna
przyznaje, że to jest jego dziecko, bo księżniczki odw róciłaby się od
n
mi dał p ien iąd ze!“ N ietylko, że m o pogardą, bo jej obcym był wsze*^ I Si
głabyś w tedy skom prom itow ać mnie brud i kał ziemski. A potem
D;
przed ludźmi, ale naw et jeszcze w yto wać jej pom ocy, znaczyło to tyj*/2' 1
czyć mi proces i w ygrać go. Za to co odsłonić przed nią błąd i hań™ k,
dziękuję pięknie. Nie jestem w arja- w łasnego jej ojca. A czyżby w t 4
tem , żebym przez źle pojętą dobro czas zatw ardziałego serca człoW>e
czynność oddaw ał się w tw oje ręce. nie w yparł się swej w iny? Czyż P.^ &
c]
W ogóle, skąd ty do mnie przycho doświadczeniu, zrobionem przed ch^' si
dzisz? Ja cię nie znam. K to wie, coś lą, nie m ogła lękać się, że goW « k
ty za jedna. Zabierasz mi czas nie oskarżyć ją o chęć „w ym uszeń1* 5
potrzebnie. Idź i poszukaj sobie in- i zam knąć w więzieniu. Po fl! , U
s
w szystkiego m ożna się było spod#*
a
wać.
h
W śró d lodow atego w ichru i
6
m ieni deszczu, szła nieszczęśliw a
n
da m atka z kwilącem niem owlęc‘e
w prost przed siebie, nie w iedz? '
gdzie tera z szukać ratu n k u i °P ’. ;
Głód szarpał jej w nętrzności*^
*
a dziecię, pozbaw ione pokarm u *7 * c
cierzyńskiej piersi, płakało coraz
il
łośniej
ii
odlitw a Jjej biegła
niebo.
,M
--------------------- r*—; w
” #—
------ - ly ,
gw iazd chłodnych a wielkie łzy SP •
wały po bladej, zapadłej tw arzy.
^
O puszczona,
opuszczona
w szystkich!
.
Zw róciła się do kilku przech0. .
niów o jałm użnę, ale tu wyrzucali r .
tylko m łodość, nawoływali do Pr3
i odtrącali bez miłosierdzia.
Nie pozostaw ało jej nic już inf**'
go, prócz śm ierci ? T rzeba było ^
niecznie w raz z dzieckiem r z u c ić ^
w zim ny spieniony n u rt rzeki P0*?
tym m ostem , na którym teraz
Przecież była jeszcze tak młodąŻal um ierać, gdy się m a óśnlfl
ście lat.
#.
Z teg o nic być nie może...
I
czyliż rzeczywiście niem a ''i,
nego ojca dla tw ego dziecka, któ ry dla niej żadnego przytułku na cały
może nie będzie tak dostojnym , ale szerokim świecie?
za to znacznie niedorzeczniejszym
N agle zabłysła jej mvśl jednaodem nie, by ci uwierzyć. Czyż ci po
Poza m iastem w lesie wśród f 0 '
trzeba koniecznie zaraz księcia? Szli w m ałej, wpół zapadłej chacie m 'es
fierz albo brukarz może ci wdzięcz kała pew na staruszka.
..
nym będzie za zaszczyt ojcow stw a
N azyw ano ją powszechnie nl.a t*,
tw ego d z ie c k a !!
Brygidą.^ A znano z tego, że zbief .
Biedna dziew czyna z niem owlęciem ła w lesie różne lecznicze ziółka,
pobladła śm iertelnie.
sprzedaży których utrzyinyw ała 5
—
K siążę, na w szystko co mi jestmniej, niż skrom nie.
,
świętem , na pam ięć zm arłych moich
Ludzie unikali jej dość w yrażą 1 '
rodziców, klnę się że mnie nigdy ża tw ierdzono w okolicy bowiem, że
den inny nie tknął mężczyzna, prócz ła „czarow nicą" i um iała sp o rz ą ^ ?
ciebie! Jeśli jednak nie chcesz już różne czarodziejskie napoje i P°*L,
nic dać m atce swego dziecka, ulituj daał wiedzę innych sztuk czarnoksl*
się przynajm niej nad um ierającą z skich.
głodu, opuszczoną przez wszystkich,
T a staruszka była prababką ^
żebraczką, co przyszła do tw ego pro żbiety.
gu w przededniu wesela twej córki!
I
Elżbieta dotychczas *te od ^
Nie odtrącaj jej i wysłuchaj prośby!
azała
jej
nigdy, w stydziła srę bott e<\
Księciu w ydało się, że z zew nątrz
tego
pokrew
ieństw a i lękała się, *.}.
doszedł go jakiś szelest. Czas zatem
stosunek
z
B
rygidą nie pozbawił ) ’
było tej niezbyt przyjem nej rozm o
■io
reszty
w
zględów
u ludzi.
. •.
wie położyć koniec.
T eraz jednak gdy i ją od &if ?'j
Skoro jesteś żebraczką, idź do odtrąciło społeczeństw o, przyszła le)
przytułku — odparł ponuro — ale na myśl stara babka.
. t
mnie pozostaw w snokoju. Precz
Z początku w ahała się, vrctv^ ^
stad, jeśli nie chcesz, abym przyw o
i>vło bowiem przyznać sir h a W . ' łał służących i nie kazał cię w yrzu 1 a może ją potępi również i odtrac*'
cić na ulicę jak się to należy żeAle chyba okrutniejszą nie
braczce!
byc dla niej, niż ojciec jej d ziecię0'3-'’
I
szorstko odwrócił się od niej
Okręciła m ocniej dziecko w d 5,
plecami.
kę i zapuściła się odważ- :e w ge 'vł'
Zdawało się, że E lżbieta chce nę lasu.
jeszcze coś powiedzieć, ale po chwili
(Ciąg dalszy nastąpi).
Str. S
„7 G R O S Z Y "
W
Klimontów
66
l y w y ^ r ó b g ó r n i i i ó w p o lslc ftc li
Orytlinalny reportoe „1 O f o u « “
?dv ?
samochodem. Z chwilą,
i X Przykytiśmy
Klimontowa, zauwaita»,jny Przedewszystkiem llcznio rozw , 1011a posterunki policyjne, uzbrojone
Pien ra^'ny‘ w hełmach stalowych. Na
t>oni Zy rzm ołca wioska jakby wymarta.
i«ot °DWd niurami kopalni, widać żywe
Stola’ Vrzeważnio kobiety w chustkach.
!iCZną* siedzą, niektóro klęczą. Tworzą
ję ne Strupy. p anuje milczenie — wszypCzekaj4 na wiadomości z pod ziemi.
»ek 6
niewiast obiegło również budyobrpKZawiadowcy, znajdujący się poza
kain, t k°Palni, wśród bloków miesz
aj ?£n. Czekają tutaj za dnia i w nocy,
SżVch
wiadomość od swoich najbllż“• znajdujących się w podziemiach.
p
Na terenie kopalni
gity^pj* zatrzymuje nas na drodze i leka2 ,ie- Dowiadujemy się, że ma na®istvo
nia’ by zaden agitator komutya t jny “io dostał się między miejscoludność i nie namawiał jej do gwałroZs't
liczne posterunki policyjne,
s*C2e4iif10.n® na drogach i dostajemy się
Palm t ’8 prze^ weiście na teren koI
T.utaj znów większa grupa kobiet
kontr"] nwaiidów. W portjerni ścisła
^ak
Policyjna. Przepuszczają nas je-
Rodziny ich dostarczają im pożywie
nie. Są jednak dnie, w których robotnicy
odmawiają przyjęcia Jakichkolwiek po
traw. Tym sposobem pragną dobitniej
zadokumentować swoją demonstrację. Ro
botnicy na powierzchni przebywają w ka
plicy. Tutaj spędzają czas za dnia i w no
cy. Na dziedzińcu kopalni panuje wszę
dzie pustka.
Ludzie z podziemi
Mieliśmy szczęście. Zarząd kopalni,
znajdujący się na kopa/ii „Mortimer",
zawiadomił zawiadowcę „Klimontowa**,
że gotów Jest pertraktować z delegatami,
znajdujących się w podziemiach kopalni
górników. Dowiadujemy się dalej, że za
rząd kopalni colnął zapowiedzianą 15-procentową obniżkę plac. Koło windy po
szło w ruch. Wywołało to wśród ludno
ści, okalającej mury kopalni, duże poru
szenie. Gdy jednak dowiedziano się, że
z podziemi wyjeżdżają delegaci, ludność
się uspokoiła. Przyzwyczajona bowiem
była oglądać tylko ofiary niezwykłej de
monstracji, które wynoszono na noszach.
Zdążyliśmy na czas, by spotkać się
z ludźmi, przebywającymi od 7 dni w ży
wym grobie. Z windy szybowej wyszło
trzech ludzi obrośniętych, czarnych od
węgla, z oczami zapadnlęteml. Dwuch
z nich się siania i kilku górników, z strejkujących na powierzchni, spieszy Im z po
mocą. Nie chcą się przyznać, że są osła
bieni i o własnych siłach daleko nie zajdą.
Ocierają się z potu, który obficie spływa
im z czoła.
swej akcji do końca. Przystępuję do je
dnego z nich i przedstawiam się jako
dziennikarz.
— Chciałem do was zjechać na dół,
jednak nie pozwolono mi. Obawiają się,
byście mnie tam nie zatrzymali — mówię
dv niego.
— Ja wiem, że nas robią dzikusami,
komunistami i djabli wiedzą czem jeszcze.
Czy my na to wyglądamy, by komu zro.
bić krzywdę? Jak pan redaktor zjedzie
na dół, ręczę, że włos panu z głowy nie
spadnie i wróci pan zdrów na górę. Ow
szem. zatrzymamy w podziemiach każde
go, który nas krzywdził i krzywdzi, ale
nigdy redaktorów, którzy przecież mogą
nam tylko pomóc, przez napisanie pra
wdy.
Jak Jest pod ziemią?
Otoczyło nas grono innych robotni
ków. W czasie, gdy kolega robi zdjęcia
fotograficzne. zacząłem się wypytywać,
w Jakich warunkach żyją | cierpią znaj
dujący się w podziemiach kopalni górnicy.
Jak mnie informowano, wszyscy gór
nicy w liczbie kilkuset, dokładnej cytry
nikt mi nie mógł powiedzieć, znajdują się
na 400 metrów głębokości, zgrupowani na
jednem miejscu, w pobliżu windy. Wszel
Palm^u 7Widującym się na terenie kokie ganki, a zwłaszcza prowadzące po
chaijZ?^ootnikom oznajmiam, poco przyjechylnią ku wyjściu, zostały zagrodzone
sta<5 JTy * prosz9 'ch> by pomogli ml dotamami, które ustawiono w pierwszych
ka
do wnętrza kopalni. Na ochotnidwuch dniach.
p. <ł,’,0si^ się do nas delegat robotników
Na dole panuje bardzo surowa dyscy
^szb
ca’ kt6ry obieca! nam ułatwić
plina. By znajdujący się w podziemiach
s*ty! Zadanie. Zaprowadzi! nas do nadRobią nas...
I kopalni górnicy nie podburzali swoich
Badin*r a . P. Buiińskiego, a następnie do
Spojrzenia ich są jednak twarde i mó najbliższych, którzy zsyłają im na dół po
łeiu nKtl'era p* Frycza. Jak przewidywaPeten?„aj tanow ie uważali się za niekom- wią o niezłomnej woli przeprowadzenia trawy, istnieje tam kontrola niezwykle
-y?k do udzielenia mi zezwolenia,
j e d z e n i e kopalni.
% an d -°8ą pana redaktora zatrzymać
, 5 miach. a nas pociągnie się do
*ialno^ci “ tłumaczy! mi inż. F.
moic^ zapewnień, że się tego nie
fliiu ar!VI eotów jestem złożyć odpowieVjaSri arac-'?> Że zjadę do kopalni na
o te^9 ryzyko, inż. F. nie chciał słyszeć
ścisła. Wszystkie listy i karteczki podle
gają rewizji. Wolno pisać, że górnikom
wiedzie się w podziemiach dobrze. Ina
czej nio wolno. Wolno dodawać rodzi
nom otuchy, ale nie wolno rozpaczać.
Miejsce, gdzie zebrani są górnicy, jest
bardzo małe. Panuje tutaj straszny za
duch. W tym dobrowolnym grobie czy
więzieniu górników, jest niezwykle górąco. Nic dziwnego, że dużo jest zasłabnięć.
Większa część górników z osłabienia, nie
rusza się z miejsca. Leżą cały dzień po
kotem na posadzce betonowej. Za podusz
kę służy kawał węgła.
Potrawy przysyłają im rodziny. Nie
zawsze Jednak wolno im przyjąć. Gdy
większość górników postanowi potraw
nie przyjmować, wówczas podporządko
wać muszą się wszyscy.
Nie możemy ustąpić
—• Jak długo myślicie się tak męczyć?
— zapytuję jednego z górników.
—
Tym razem ustąpić już nie może
my. Wyciągną nas tylko jako trupów,
jeżeli nie cofną redukcji. Nam i tak wszy
stko jedno Sak zginiemy — brzmiała zde
cydowaną odpowiedź.
Rozmawiałem jeszcze przez pewien
czas z górnikami. Nagle wyczułem, że
ktoś przysłuchuje się rozmowie. Był to
aspirant policji p. Pająk. Obawiając się,
że obecność przedstawiciela policji może
krępować swobodne wypowiadanie się
robotników, zwróciłem się do Szwajcy,
że chcę rozmówić się z nim gdzieś na
uboczu. Aspirant p. Pająk stanowczo się
jednak temu sprzeciwił, a że i ja nie my
ślałem ustąpić i żadnego z robotników nie
chciałem narażać na jakiekolwiek nie
przyjemności z powodu udzielania mi in
formacyj, p. Pająk, korzystając ze swojej
władzy policyjnej, odmówi! mi prawa po»
bytu na terenie kopalni.
®yl dzisiaj ksiądz proboszcz z Za^ch t>Faz wczoraj hyło dwuch wlka<lo i L rasnęli również zjechać na dół,
^ ie m°gJem jednak na to
Pojtar a ' Powiedziałem tan, że mają się
to. -r 0 zezwolenie Urzędu GórniczeJeteii i? Samo radzę Panu redaktorowi.
*Zej ., rz^-d Górniczy zezwoli, to z natru^^W iy nie będziemy robić żadnych
j,
Ha powierzchni
fcy ^ r^piliśmy zatem na teren kopalni,
la
,uka^ robotników, streikujących
b K lim ^ /^ h n i. Ogólna załoga kopalni
M o 5n ' wynosi 810 robotników. W podziemiach kopalni... Strejkujący i głodujący biernie oczekują na w y
Mąpj].
pracuje na powierzchni. PrzyC° ich
stre^ u w tym samym dniu, nik swej heroicznej walki. Rysunek powyższy, acz niezbyt udolnie w yko
5°us»o. , e(*zy pod ziemią. Od 7 dni nie nany, jest oryginalnym tworem stwardniałej i ciężkiej od pracy ręki jed
nego ze strejkujących górników.
zają terenu kopalni.
Komunistów niema
W drodze asp. Pająk tłumaczy! mi, że
wśród robotników są komuniści. Dla pew
ności udałem się jeszcze raz do gmachu
zawiadowcy kopalni, by od tamtejszych
urzędników dowiedzieć się coś bliższego
o nastrojach politycznych wśród strejku
jących robotników.
—
Chwała Bogu. w Klimontowie Ko
munistów nie mamy prawie wcale — od
powiedzią! mi jeden ze sztygarów. — Na
kopalni wogóle ich niema, bo każdego,
który podejrzany by! o komunizm, zwol
niliśmy już przy dawniejszych redukcjach.
Nasi robotnicy i ich rodziny są bardzo
religijni. Dziś odbyło się w kościele pa
rafialnym na Zagórzu nabożeństwo za
górników w podziemiach. Czy to jest ko
munizm? — zapytuje mnie mój informa
tor.
Oczywiście, ie nie. Podziękowałem
za informacje i udałem się z powrotem
na ulicę, by pomówić jeszcze z którymś
r. robotników.
Czy dobrowolna ofiara górników Za
głębia Dąbrowskiego odniesie jaki sku
tek?
r,
spfiftowcftfy | łzp fęflf w ĘSlSUlCtl
t
t
(21
Znając W olskiego, jako niebez
piecznego aw anturnika, ostrzeżono
przed nim generała. Ten jednak po
stanow ił w ysłuchać W olskiego.
W tow arzystw ie czterech oficerów
z innych skautów mu dorównał. Ten i dwóch żandarm ów p rzybył on do
swój talent w yw iadow czy zużytkow ał pokoju, w którym kazano mu czekać.
W olski później w spisku poznańskim, P o chwili zjawił się generał. W olski
do którego od samego początku nale stanął na baczność.
żał. Dzięki niemu spiskow cy wiedzieli
— P anie generale, — odezw ał się
0 wszelkich
niemal
poczynaniach — przychodzę w imieniu oficerów
w ładz
policyjnych i wojskowych i żołnierzy wielkopolskich. W y czy ta
w Poznaniu.
liśmy w gazetach, że pan skradł złoto
W iadom ości fe przydały się spis i jakieś auta. O skarża pana generała,
kowcom, zw łaszcza w okresie rew o generał W aszyński w gazecie „Rząd
lucji niemieckiej, gdy Niemcy usiło i wojsko”. W inien pan spraw ę tą w y
wali w yw ieźć z Poznania w szystkie jaśnić.
zapasy broni i amunicji, um undurow a
G eneral Dowbór-M uśnicki b ył za
nia i żyw ności.
skoczony bezczelnem w ystąpieniem
Gdy wybuchło Pow stanie W ielko W olskiego.
polskie, W olski został dow ódcą od
— Ależ to bolszewik. A resztow ać
działu, z którym w alczył później na
go! — krzyknął.
froncie północnym.
W olski schw ycił za browning. Ofi
W olski miał jednak pewmą brzydką
wadę. Zw ierzników uw ażał za rów cerow ie zasłonili generała Dowboranych sobie i bezcerem onialnie w ystę Muśnickiego i natychm iast z nim w y
szli. W olski pozostał z dwom a żan
pow ał względem nich.
21
lutego 1919 r. zjawił się W olskidarmami, którzy nie wiedzieli, co po
w Dow ództw ie W ojsk W ielkopolskich cząć.
Sytuacja była naprężona. Wolski
1 żądał audjencji u generała Dowboratrzym ał rew olw er w ręce, gdy tym
Muśnickiego.
^zały w pasali kina „Apollo"
?°^ał J- ° harcerz, W olski specjali<>iorąc Się w służbie w yw iadow czej,
tu, "1 s°bie za w zór tw órcę skautinV n neraIa Sir B aden-Pow ella, któ*°sta^ r 2yfir°dy, jako szpiega, w ydane
w książce i czytane były przez
ttietTl w * niezw ykłera zainteresow as;
Ji idee^i! Poznańscy inaczej pojmowaP'vażaiS*tau t0 w ą ’ n'^ t0 ^est ° ^ ecnie{o 0J ; 1 poi organizację skautow ą, jaoiaij g an,Zację w ojskow ą i przyspasa^'stań^
udziału w w alkach po^VjCz 2y cb. P rzeprow adzano li tylko
u2eniomla w ° isk °w e, przyczem ćwii e ty f
nadaw ano tło realne, jan'eć
ycznem powstaniu mogło załl’ai$cv arc^zo w >ęc rychto skauci poPoznaH, że głów ną rolę we
°dgrrv Klcn poczynaniach wojskowych
, Na 3 Wywiad.
*?hibjn . zdały się wszelkie plany i
się^n;Płac3e* jeżeli poprzednio nie zaW !?-: ^ z y k a .
5Pec,aj, h
ćwiczeniach W olski byS
>stą ^ wywiadu i rzadko który
czasem żandarm i mieli jeszcze rew ol
w ery w pochwach.
P o pew nym czasie w szedł do po
koju rotm istrz C zesław Smoczyński,
sta ry znajomy W olskiego, rów nież
skauj poznański.
— Stefciu, co robisz?! — zaw ołał.
W olski, widząc starego przyjaciela,
o którym wiedział, że jest szefem żan
darm erji, uspokoił się.
— Jak widzisz, — odpow iedział —
bawim y się. Przecież browning mój
jeszcze jest zabezpieczony, a zresztą
jest w nim tylko jedna kula, a oni —
wskazał na żandarm ów — mają mnie
aresztow ać, a boją się.
Rotm istrz
Sm oczyński rozkazał
żandarm om w yjść, potem zwrócił się
do W olskiego z propozycją, by ten
czem prędzej
z
Poznania
uciekał,
w czem będzie mu pomocnym.
— G enerał Dowbór-M uśnicki do
maga się koniecznie by cię postaw io
no pod sąd wojenny za bolszewizm,
grozi ci kula w łeb — mówił Sm oczyń
ski.
— Komu? m nie? — zaw ołał W ol
ski. — Zobaczym y. Ja nie. myślę udeknć. Tu masz browning, uw ażaj mnie
za tw ego aresztanta.
dalszy nastąpi).
Str. 6
„7
G R O S Z Y "
IjmlechnJjlęl
U CZCIW Y CZŁOW IEK.
m
Pięściarstwo śląskie
w obliczu mistrzostw Polski
C z y ta łe ś o procesie G orgonow ej?
— O d 14-tu dni w ogóle g azet nie
czytam .
— D laczego?
— Bo przed dw om a tygodniam i zna
lazłem zloty zegarek i boję się, że m ógł
by m znaleźć ogłoszenie o jego stracie i
w ted y jako uczciw y czotw iek m usiałbym
gu oddać.
*
W CZASIE KRYZYSU.
— Paftrz! Idzie tein stawny tnafera, oo to
mmaraj sprzedał płótno!
— Purtreit? Narturę martwą? Pejzaż?
»—Niie. Prześcieradło.
W REST AUR \C IŁ
•— Kelner! Co to jest? Grzebień w 23ttp4e?
— O jak tio dioforze! To się kuclwka ucie*zy — myśdała, że zginął.
NA WIZYCIE.
Para domu do goście:
— Dlaczego nie przysaedf pan z braftem?
— A bo proszę pana, ciągnęliśmy losy, tobo
tCA IŚĆ...
— I pan wyigiraił?
— Nie! Przebrałem.
W NIEMCZECH.
— Sfyozał pan. parnie Schulze — strasz pię
kny Adolf ma uzbroić Niemców obojej płci!
— Nic misie to tnie obch
parnie Miller
<— Ja jestem jedned pici!
PIĘKNA CERA.
— Kobiety mają zawsze piiętaiejszą cerę
Od mę>żozye/n.
— Na.turaMel
— Nie: sztucznie.
Już oiłewidki okres dzneli nas od najwięk
szego wydarzenia pięściarskiego w Polsce. —
W dniach 21, 22 i Z3 kwietnia br. spotykają
się w Warszawie najlepsi zawodn'cy wszyst
kich okręgów, a więc Poznania, Śląska. Lo
dzi. Pomorza. Krakowa, Wilna I Lwowa, na
wet i naszego namtodszego ośrodka pięściar
skiego Białegostoku, by waiczyć o zaszczyt
ny tytuł mistrza Polski i wykazać poziom
bofeu w poszczególnych o-kręgach.
Dotychczas bokserzy śląscy w każdorazo
wych mistrzostwach Potoki, odgrywali! domi
nującą role. a ich najzaciętszym rywalem byli
zawsze tylko poznaniacy. Dziś, sądząc we-
<łtag ostatnio rozegranych mistrzostw okrę
gowych. sita bokserów śląstoich nie przedsta
wia się zibyit poważnie.
Czermi przypisać nałeży upadek ongiś
przodiu’ąoe®o w Polsce okręgu, którego reprezeretantd zawsze wykazywali niezwykłą
zaciekłość i żywiołowość w walce?
Przedewszysiik^em termi, że tacy zawodni
cy, jłak Górny, WOchnlk, Pyka I Klarowlcz
wesz® w szeregi zawodowców, by tam po
kazać. że I w tei dziedzin e Polska zajmuje
raiepoś’ednie slatnow:sko. Pozatem Moczko I.
sześciokrotny
mistrz
Polski wagi
muszej,
prawdziwy typ śląskiego boksu, wycofał się
zupełnie z czynnego życia sportowego. Wie
czorek. zawsze największy konkurent Majcbrzyckiego i zwany powszechnie wiecznym
wfcemrsitr.zem Pofcki. obecnie toż nie znajduje
sle w swej ongiś wspanialej lormle. Również
nteodżatowaitry śp. Kupka mie znaiazi dotąd
godnego zastępcy.
Ale pominąwszy to wszystko, pytamy się.
laik temu poradzić, co zrobić, by w Warsza
wce nie stanąć na szarem końca. W ostatardi
tygodniach mieliśmy okażę Obserwować na
Śląsku międzykfabowe zawody, w których
przewinęli się przez ring zawodney, prze
wyższający naszych flnal stów nawet o klasy.
Jest to objaw bardzo pocieszający, gdyż kotreczne wyznaczenie walk eliminacyjnych
przez Śl. O. Z. B. wyjdzie nam tylko na dob
re. Będzie to nie tylko sukces sportowy, ade
i kasowy. Związek siię napewno podreperuje.
Kogo wyznaczyć do walk eliminacyjnych?
Przedewszystkiem w wadze muszej winni
spotkać się watlcaący wspaniałym stylem Gó
recki ze „StadJonu‘‘ (który ma wagę muszą)
z Nowakowtslkm. Górecki bez wątpienia poko
rna Nowak owsikiego 1 będiz!e naszym najlep
szym reprezentantem. W wadze koguciej Ci
chy (Po!.) Jest o klasę lepszy od świętochtewiczaoina Nawy I winien spotkać się z nim.
W piórkowej Matuszczyk odpadł przy mi
strzostwach z powodn nieznacznej nadwagi.
Jego winno się przeciwstawić Kosińskiemu,
gdyż będzie on poza naszym mfetrzem Rudz
kim najsilniejszym punktem. W wadze lekkiej
Białas według obecnej formy jest bezsprzecz
nie bezkonkurencyjny i MHica winien on wy
soko pokonać. Obu I"'i, jak również Wieczo
rek. jakkolwiek będą oni mieli najsilniejszą
konkurencję, najlepiej jeszcze bronić będą ślą
skich barw W wadze półciężkiej na mistrzo
stwa nikt się nie nadaje. Wystarczy zupełnie,
ie zeszłoroczny mistrz Poflski Wystrach znaj
dzie się w rozgrywkach. Wocka, sympatia
Warszawy, może tym razem coś zrobić.
Jesteśmy przekonani, że opinia nasza znaj
dzie postach a wszystkich znawców śląskiego
pięściarstwa.
W.
Sport w
CZECHOSŁOWACJA - POLSKA W SOS
NOWCU?
W święta Wielkanocne w Sosnowcu **jjj
wiedziany był mecz Czechosłowacja — V
ska, o mistrzostwo Europy, robotniczyoh R
bów.
,
Nadeszła podobno wiadomość, H dru^j
czeska nie przyjedzie do Polski, woibec c*»
mecz ten nie doszedłby do Skutku.
O LOSY LIGI PILKARSK. W KIELECKIE^
Losy ligi okręgowej w kielecklem,
rzonej przed 2 tygodniama dotychczas n.e ■stały rozstrzygnięte. Brak jest oficj
wiadomości
.
Zarówno władze .podokręgu w Z agł^
jak również wiceprezes okręgu p. Wolski. „
których zwróciliśmy się w tej sprawie,
posiadają żadnych wiadomości.
„
W ub. sobotę podobno odbyło się zebf^
kilku klubów Zagłębia, przeciwnych
gdzie omawiano sposoby przywrócenia "
przednego stanu.
.j
Według nieoficjalnych wiadomości
zatwierdził uchwałę o organizacji ligi.
strziostwa której rozpoczną się 9 kwietwia
Dziś w Będzinie odbędzie się powtórni w
branie klubów w tej sprawie. »
SEICRTER W SOSNOWCU.
We wtorek przyjechał do Sosnowca $
ter, b. gracz warszawskiej „Polonji"1, który
grać w „Ruchu". Seichter będzie równocze^1
trenerem „Rucha'
A b o n a m e n t m ie się c z n y
„7 Groszy"
Szermierze śląscy w Krakowie
* o d n o s z e n ie m d o d o m u
2 złote
Rcprczcnlaclo Katowic poKonaia icprczenlację
Mraowa 11:5
Kto wygrał?
19 bm., falc tai pedafflśmy, odfeył się w Kra przeciwników. SobSc I Paszek osłegfl po trzy
bowi© międzymiastowy drużynowy mecz na zwycięstwa. Sensacją bylio zwycięstwo Sobiszable Kraików — Katowice.
ka nad rutynowanym Czarneckim w stosunku
We wtorek padły następujące główne ^
NOWY TELEFON.
W powyższym meczu obydwa miasta wy 5:0. Lttdwiczak pracował bardzo ofiarnie, lecz grane loterji państwowej:
Pewien tefkarz otrzymuje późnym wieczo
biorąc na siebe najgorszą rolę, to jest sto
stawiły swoje najlepsze zespoły.
rem tekłon od swoich trzech kolegów.
15.000 zł. na n-f 3947.
czenie pierwszej walki, która mu właśnie wy
— Przychodź zaraz do klubu, brakuje raam
, 10.000 zł. na n-r 77416.
Katowiczanie. zdając sobie dobrze sprawę, padła z mistrzem Armji por. Klebanem, rauczwartego do bridtża!
5.000 zl. na n-r 28031.
odbyli bardzo staranno przygotowania pod siait się zadowolić jedną wygraną.
— Co się stało! — pyta ntafżorfka, wfateąc, kierownictwem swego fechtrn. Leona Kozy.
2.000 zl. na n-ry 1199 11129 15301
te mąż odchodzi
Sędzią głównym był kipL żandarmerjj — 39411 43269 46916 47651 48609 55203
Z pośród etty szermierzy śląskich zesta
— O, kochawie, bardzo ciężki wypad elk!
^
wiono ostatecznie następoiiącą drużynę: Za Segda z Warszawy. Sędziowie boczni pp.: 127902 136721 139518 141800.
Trzech lekarzy już tam jesit!
czyk, Paszek. Sobik * P. K. S. i Ludwfezak z dr. Ader i Wortman z Krakowa, nadk. Ho1.000
zł.
na
n-ry
3078
3203
5141
6531
1 Sl. K!. Szerim. Walki odbyty siię w pięknej styński 1 mgr. Konogrodzki z Katowłc.
WŁAŚCIWY POWÓD.
13112 17577 18644 25340+ 31935 34845
sali Krakowskiego Okręgowego O. W. F.
Z wyniku powyższego oczekuje się z nie 50003 51244+ 51283 + 52157 57492 624P-'
Brown staj; przed sądem.
— Nie roasumiem — mówi sędzia — o co
Pierwsza koieika spotkań dała rezultat 3:1 cierpliwością drużynowego spotkania na sza 63890 67478 68947 76721 87920 90152
elhodizS. Pobił pan skarżącego w poczekalni na korzyść Kałowie. W drugiej rundzie 5:3 ble o mistrzostwo Polski pomiędzy I. Śl. Ki. 101821 102699 104473 109028 110135+ U2:
kolejowej tak, że ten ni mógł się ruszyć, a po dtla gości, w trzecej 8:4, aż wreszcie kato- Szerm. — P. K. S„ fotóre odbędzie się w nie 113553 120176 122597+
128823+
!
tem wrócił pan e peronu 1 pobit go Jeszcze wiczanie apamowywtiją zupełnie plaszę usta dzielę, dniia 26 bm. o giodz. 18-tej w saM Pow 132431+ 136816 137461 143922 145020 1W
147267.
raz?
lając wynik 11:5 dla Katowic. Na.jlepszy wy stańców.
— M6j pociąg sńę spóźnił, parnie sędzio!
nik uzyskał Zaczyk zwyciężając wszystkich
Numery oznaczone + wygrywają pre(
P r z y g o d y
Tabakę wsadził do nosa
i uśmiecha się radośnie,
chociaż kłucie I wiercenie
w nosku coraz bardzie] rośnie.
Raz znajomy leden Froncka.
poczęstował go tabaką.
Froncek bierze sporą Szczyptę,
gdyt lubi przyjemność taką.
M ie się c z n a prenumerata
J
G R O S Z Y 1* wynosi
W kraju z przesyłką p o c z to w ą ............................
Przy
zamówieniu w
b e ^ r o a to in e io
urzędzie
poez!ow\m
zł. 2,00
„
.2,31
„
*
2,41
F fo n c H a
Nagle poczuł piekło w nosie,
coś go pałi, wierci, szczypie,
gebę otworzył Jak wrota
I wywalił na świat ślepie.
KATOWICE
* tl» łl* Wf. 301.748
Wreszcie kichnął. Jak z ar,vary,
mierząc wprost do tabaklery,
* k tó re j... „wyklchał" tabakę,
te na wiatry poszła c z te ry ...
(C;ąg dalszy nastąp'"
C E N M lift O O t O § Z C Ń
Ogłuszenia drubne oo 10 gru$*v za I »łoW*
Pilikiem i nakładem Zakla^luw OraU«*u>ch i WjU*.»uię?>ch „Puluaia" S. A. w Kaiywicach. •— Redaktoi odiiwMiedĄiau
i
+ ML i* y fea j.