Zeitschrift herunterladen

Transkrypt

Zeitschrift herunterladen
Nr 9 (157)
Olsztyn-Allenstein
September 2008
ISSN 1233-2151
In dieser Nummer:
Heilsberg. Vereinigung stärker als Vorurteile
S. 2 und 3
Goldap. Neue Vorsitzende
S. 6
Jugendseite. Margaux und die Banditen
S. 10
Sitten und Bräuche
der Ermländer und
Masuren
S. 14
Berlin. Hier bist Du
Herrscher der Straße
S. 11 und 19
W tym numerze:
Lidzbark Warmiński.
Pojednanie silniejsze
niż uprzedzenia
S. 2 i 4
Gołdap. Nowa
przewodnicząca
S. 6
Strona młodzieżowa.
Piosenki po niemiecku i polsku
S. 10
Zwyczaje i obrzędy
Warmiaków i Mazurów
S. 15
Berlin. Tu jesteś panem ulicy
S. 11 i 19
Die Landräte der deutschen Erntedankfeste
Tomasz Rupiński und Teresa Gollan. Mehr Seite 2 und 6.
Foto LK
9/2008 HeilsbergGESELLSCHAFTEN
Erinnerungstafel und Jubiläums
Die Tafel wurde von Pfarrer Andrè Schmeier gesegnet
„Saga“ aus Bartenstein tanzt
Die jungen Johanniter aus Heilsberg und die Mädels
der Gruppe „Saga“ fanden schnell zueinander
Für jeden gab es ein Häppchen
9/2008
Bürgermeister von Heilsberg Artur Wajs und Alois
Steffen – Vorsitzender der Kreisgemeinschaft
Dieses Mal wurde statt der
Orgel Trompete gespielt
Ein Bierchen
schadet niemandem
Schwerpunkt des Programms war „Warmia“
Foto LK
GESELLSCHAFTEN
Heilsberg. Erinnerungstafel
Vereinigung stärker als Vorurteile
Erst nach dem Tod des Hauptgegners konnten die Gesellschaft
der deutschen Minderheit "Ermland" und die Landsmannschaft
Heilsberg eine Erinnerungstafel
auf dem Friedhof errichten. Sie
mussten darauf fünf Jahre warten.
Auf dem Friedhof in Heilsberg
wurde endlich eine Erinnerungstafel
zu Ehren der ehemaligen Einwohner
der Stadt errichtet, die 1945 getötet
und in namenlosen Grabhügeln begraben wurden. Die Tafel wurde von
der Landsmannschaft Heilsberg gestiftet. Die organisatorische Seite der
Angelegenheit übernahm jedoch die
Gesellschaft der Deutschen Minderheit "Ermland" aus Heilsberg.
Die Erinnerungstafel enthüllten der
Bürgermeister von Heilsberg Artur
Wajs und der stellvertretende Vorsitzende der Landsmannschaft Alois
Steffen gemeinsam. Der Vorsitzende
erinnerte alle an die tragischen Ereignisse vom Winter 1945, als die
Soldaten der Roten Armee auf unvorstellbar grausame Art Einwohner
von Heilsberg ermordeten. Denn
der Krieg trug dazu bei, dass die alten Einwohner der Stadt heute auf
der ganzen Welt zerstreut sind. Die
damaligen Heilsberger erinnern
sich noch an ihre Familien.
Darauf bezog sich auch der Bürgermeister: "Der Krieg führte zur
Verschiebung der Grenze. Alle wurden deswegen verletzt. Schuld daran
sind nicht die gewöhnlichen Bürger,
sondern diejenigen, die zum Kriegsausbruch beigetragen haben", meinte der Bürgermeister. Er versicherte,
dass die aktuellen Einwohner den
alten nicht grollen. "Diese Erinnerungstafel soll für
die nächsten Generationen eine Warnung vor dem Krieg sein, damit sie
solche Sachen in der Zukunft nicht
erleben müssen", beendete Bürgermeister Wajs seine Rede.
Die Erinnerungstafel wurde von
Priester Andre Schmeier, dem ermländischen Seelsorger der deutschen
Minderheit, geweiht, der auch eine
Messe für die Ruhe der im Jahr
1945 ermordeten Heilsberger Seelen
las. Seine Familie kommt auch aus
Heilsberg.
"Diese Tafel ist auch für meine
Familie. Meine Großmutter und
ihre drei Töchter wurden 1945 umgebracht und dann auf einem unbekannten Platz begraben. Auf dem
Friedhof ruhen auch mein Urgroßvater und der Bruder meines Großvaters. Die heutige Feier hat für mich
einen symbolischen Wert", sagt
Priester Schmeier. Auf die Enthüllung der Tafel mussten alle Interessierten fast 5 Jahre warten.
"Wir fingen unsere Bemühungen
2003 an. Der vorige Pfarrer, ein ehemaliges Mitglied des Verbandes der
ehemaligen Soldaten der polnischen
Heimatarmee, und ein Ratsmitglied,
ein aktives Mitglied dieses Verbandes, leisteten Widerstand gegen
unser Projekt".
"Der damalige Bürgermeister wollte sein Einverständnis zur Errichtung
der Tafel nicht geben", erinnert sich
Rita Popławska, Mitglied des Vorstandes der Gesellschaft "Ermland".
Die Gegner der Erinnerungstafel
sind jedoch verstorben und es gibt
auch einen anderen Bürgermeister.
Der Neue, Artur Wajs, machte keine
Probleme mehr.
Die Erinnerungstafel steht nicht
weit vom Erinnerungskreuz der Soldaten der polnischen Heimatarmee
und nahe der Säule zu Ehren von
Ferdinand Schulz, dem deutschen
Pionier des Segelflugs, der bei einem
tragischen Unfall 1929 ums Leben
gekommen ist und heute auf dem
Friedhof in Heilsberg ruht.
Nach der Veranstaltung gingen alle
ins Hotel „Kłobuk”, in dem anlässlich des 15-jährigen Entstehungsjubiläums der Gesellschaft "Ermland"
gefeiert wurde. Zur Feier kamen
Mitglieder der Gesellschaft, ehemalige Heilsberger und politische Würdenträger, darunter Bürgermeister
Artur Wajs, der Landrat von Heilsberg Marek Chyl, der Vorsitzende
des Ausschusses für nationale Minderheiten im Landtag Jan Harchaj
und Krystyna Orłowska-Wojczulanis
– die Direktorin des Kabinetts des
Woiewodschaftsmarschall. Die Stars
des Abends waren die Sänger der
Gesellschaft, die die Feier mit dem
Gesang angenehm gestalteten. Auch
die befreundete Tanzgruppe "Saga"
aus Bartenstein trat auf. In den Pausen zwischen den Liedern erzählte
die stellvertretende Vorsitzende Ewa
Huss-Nowosielska die Geschichte
der Gesellschaft. Und so sieht Gerhard Wichowski, der Vorsitzende der
Gesellschaft "Ermland", die vergangenen 15 Jahre.
"Es ist uns gelungen, aus den zerstreuten Heilsbergern eine Gemeinschaft zu bilden. Unsere Mitglieder
schämen sich nicht mehr, dass sie
deutscher Abstammung sind, verheimlichen es nicht. Sie sind sogar
darauf stolz. Sie treffen sich jede Woche, singen und unterhalten sich. Sie
pflegen auch die deutsche Tradition.
Das ist unsere größte Leistung. Die
nächste wäre unsere Gruppe, und die
dritte - für die Zukunft - die Jugend
der Johanniter. Die Jugend ist uns
jetzt am wichtigsten und wir freuen
uns, dass sie sich mit unserer Unterstützung so entwickelt hat. Wenn ich
mir etwas für die nächsten 15 Jahre wünschen könnte, dann hätte ich
gerne einen neuen Vorsitzenden aus
der Jugendgruppe", endete der Vorsitzende Wichowski.
Lech Kryszałowicz
9/2008 STOWARZYSZENIA
Lidzbark Warmiński. Kamień pamiątkowy
Pojednanie silniejsze niż uprzedzenia
Dopiero śmierć głównych przeciwników umożliwiła stowarzyszeniu niemieckiemu „Warmia”
i Ziomkostwu Lidzbarka Warmińskiego ustawienie kamienia pamiątkowego na cmentarzu. Musieli na to czekać pięć lat.
Na lidzbarskim cmentarzu komunalnym stanął wreszcie kamień
z tablicą pamiątkową ku czci dawnych mieszkańców miasta zabitych
w 1945 r. i pochowanych w bezimiennych mogiłach. Kamień ufundowało Ziomkostwo Lidzbarka
Warmińskiego. Organizacyjną stroną tego przedsięwzięcia zajmowało się jednak lidzbarskie
Stowarzyszenie Mniejszości
Niemieckiej „Warmia”.
Kamień odsłonili wspólnie
Artur Wajs – burmistrz Lidzbarka i Alois Steffen – przewodniczący Ziomkostwa.
Przewodniczący przypomniał
tragiczne wydarzenia z zimy
1945 r. kiedy to żołnierze Armii
Czerwonej w bestialski sposób
mordowali mieszkańców Lidzbarka. Przypomniał też, że w wyniku wojny mieszkańcy miasta rozjechali się po całym świecie. Dawni
lidzbarszczanie nie zapomnieli jednak o swych rodzinach zaginionych
przed laty.
Do tego wątku nawiązał także burmistrz.
– Wojna doprowadziła do zmiany
granic. Każdy z tego powodu odczuł
krzywdę. Winę za to ponoszą jednak
nie zwykli mieszkańcy miasta ale
ci, którzy do wojny doprowadzili
– stwierdził. Zapewnił też, że obecni mieszkańcy do dawnych nie czują
żalu.
– Niech ten kamień dla przyszłych
pokoleń będzie przestrogą, aby unikać
takich wydarzeń, jak te z przeszłości –
zakończył swą mowę burmistrz Wajs.
9/2008
Kamień poświęcił ks. kanonik Andre Schmeier – duszpasterz mniejszości niemieckiej na Warmii, który
także odprawił mszę za spokój dusz
lidzbarszczan zabitych zimą 1945
r. Jego rodzina pochodzi właśnie
z Lidzbarka.
– Ten kamień jest też dla mojej rodziny. Moja babcia i jej 3 córki zginęły w 1945 r. i są pochowane w nieznanym miejscu, a na tym cmentarzu
leży mój pradziadek i brat dziadka.
Dzisiejsza uroczystość to dla mnie
symboliczne zamknięcie wątku rodzinnego. Przeżywam ją bardzo osobiście – mówi ks. Schmeier.
Na odsłonięcie kamienia wszyscy
zainteresowani musieli czekać prawie 5 lat.
– Zaczęliśmy starania w 2003 r.
Kamieniowi sprzeciwił się pewien
radny, działacz związku byłych żołnierzy AK i ksiądz proboszcz. Ówczesny burmistrz w takiej sytuacji
nie wydał nam zgody – wspomina
Rita Popławska członek zarządu
„Warmii”. Przeciwnicy kamienia
jednak zmarli, a burmistrz się zmienił. Nowy – Artur Wajs już nie robił
żadnych przeszkód.
Kamień stanął niedaleko krzyża
upamiętniającego żołnierzy Armii
Krajowej oraz kolumny ku pamięci Ferdynanda Schulza – mistrza
świata w szybownictwie, który zginął tragicznie w 1929 r. i spoczywa
na tym cmentarzu.
Po uroczystości wszyscy udali się
do hotelu „Kłobuk”, w którym odbyły się obchody jubileuszu 15-lecia
„Warmii”. Przybyli na niego członkowie stowarzyszenia i dawni lidzbarszczanie, a także komplet władz:
oprócz burmistrza - Artura Wajsa,
starosta lidzbarski - Marek Chyl, Jan
Harchaj – przewodniczący komisji
do spraw mniejszości narodowych
Sejmiku Wojewódzkiego i Krystyna
Orłowska-Wojczulanis – dyrektor
gabinetu marszałka województwa
Warmińsko-Mazurskiego.
Gwiazdą wieczoru był zespół śpiewaczy stowarzyszenia, który
umilał gościom czas swoim
śpiewem. Zaprezentował się
także zespół „Saga” z zaprzyjaźnionych Bartoszyc.
W przerwach między piosenkami Ewa Huss-Nowosielska
- wiceprzewodnicząca stowarzyszenia opowiadała jego historię.
A jak minione 15 lat widzi
Gerhard Wichowski – przewodniczący „Warmii”.
– Udało nam się z lidzbarskich
Warmiaków żyjących w rozproszeniu stworzyć wspólnotę. Ludzi e już
się nie wstydzą swego pochodzenia,
nie ukrywają go, a są z niego dumni.
Spotykają się co tydzień, śpiewają,
rozmawiają. Pielęgnują tradycję. To
jest nasze największe osiągnięcie.
Drugie to nasz zespół, a trzecie chyba
na przyszłość najważniejsze to młodzież johannicka, która rozwinęła się
pod naszymi skrzydłami. Dlatego
jeśli mogę czegoś życzyć naszej organizacji na następne 15 lat – to nowego przewodniczącego, który z tej
młodzieży powinien wyjść – kończy
przewodniczący.
Tekst i fot.
Lech Kryszałowicz
GESELLSCHAFTEN
Die Zeit kommt vielleicht noch
Gespräch mit Schwester Regina
Liedmann aus Vorwerskwalde (Zalesie) und Dorota Chodorowska aus
Reuschhagen (Ruszajny), Mitglieder
des Frauenverbandes.
Womit beschäftigen sie sich?
Regina: „Ich führe mit meinem
Mann eine Landwirtschaft. Wir züchten Vieh, insgesamt sind es 50 Tiere.”
Dorota: „Ich bin Leiterin der Mensa
in der Grundschule in Wartenburg.”
Der Frauenverband entstand unter anderen um die Initiative „Urlaub auf dem Bauernhof” zu entwickeln. Fangen wir damit an. Zuerst
war es kalt, dann kam die Dürre und
der Sturmwind. Viele Landwirte beklagten sich über dieses Jahr. Und
Sie?
R.: „Das Sommergetreide ist aufgrund der Dürre tatsächlich nicht gut
geraten, dafür aber das Wintergetreide.
Wir können uns nicht beklagen. Das
Gras wuchs zunächst auch nicht, und
wir mussten den Kühen das winterliche Futter, also Gärfutter zu fressen
geben. Dann hat sich das Wetter verbessert und die Ernte reicht nun bis
zum nächsten Jahr. Insgesamt können
wir uns über die Ernte nicht beklagen,
aber es sieht nicht rosig aus.”
Warum?
R.: „Weil der Preis für Milch wie im
Jahr 2005, 1,04-1,08 Zloty pro Liter
beträgt und wir hatten schon einmal
1,4 Zloty. Dabei ist die Qualität der
Milch gleich, wenn nicht höher. In der
Zwischenzeit sind Produktionsmittel, Strom, Kraftstoff, Medikamente
und Futter teurer geworden. Die Einträglichkeit ist gesunken. Und Polen
hat die zugelassene Milchquote nicht
überschritten, es gibt keine Überproduktion.
Was ist der Grund dafür?
„Der starke Zloty. Unsere Molkerei
in Sensburg, die einer Genossenschaft
in Grajewo angehört, ist nicht im Stande, ihre Ware im Ausland zu verkaufen.
Und wie sieht die Sitaution mit
dem Tourismus aus?
Dorota: „Ich habe zwei Zimmer für
Von links: Regina Liedmann und Dorota Chodorowska, fot LK
Touristen, und Regina drei. Wir hatten
weniger Touristen als im letzten Jahr.”
Woraus erfolgt das?
„Unsere Hauptgäste sind die Deutschen. Die Zeit der sentimentalen
Reisen ist schon vorbei. Die Jungen
interessieren sich für die Heimat ihrer
Großeltern nicht oder sie suchen Attraktionen, die wir ihnen nicht bieten
können. Dazu machen wir keine Werbung. Wir leben von unseren Stammkunden und der Mund zu Mund Propaganda. Das ist zu wenig, wie der
diesjährige Sommer gezeigt hat.”
Welche Pläne haben Sie denn für
die Zukunft?
Regina: „Wir bauen nicht mehr
auf den Urlaub auf dem Bauernhof.
Wir haben drei Kinder, darunter einen Sohn, der unsere Landwirtschaft
übernehmen will und im Moment eine
Ausbildung für die Mechanisierung
der Landwirtschaft macht. Wir setzen
uns die Landwirtschaft zum Ziel.
Dorota: Es ist ein hartes Brot und
zwei Zimmer sind zu wenig. Wenn
man etwas macht, dann schon richtig.
Und dies kann ich mir nicht
leisten, deswegen glaube ich,
verzichten zu müssen.
Ist es nicht besser, sich zu
vereinigen und zusammen
zu arbeiten. Dann könnte
man einfacher und leichter
Gelder vom Marschall bekommen oder vom europäischen Fonds.
„Das stimmt, aber in der
Gruppe aus Wartenburg sind
wir nur ca. zehn Personen.
Wir treffen uns seltener als
früher, weil jeder von uns
weniger Zeit hat und wir
können uns nicht organisieren. Früher ist es uns gelungen und wir haben zwei
Broschüren herausgegeben.
Die Zeit kommt vielleicht
noch.”
Das Gespräch führte
Lech Kryszałowicz
9/2008 GESELLSCHAFTEN
Kobulten, Pfaffendorf. Erntedankfest 2008
Fest im reich geblümten Stall
Als die Frauen aus dem Frauenverband den Auftakt zum Erntedankfest gaben, stoben die Wolken
auseinander und statt des Regens
kam die Sonne heraus. Plötzlich
wurde es warm und gemütlich.
Dieses Jahr veranstaltete der Frauenverband das deutsche Erntedankfest am 21. September, und die Aufgabe des Gastgebers übernahm Kazimiera Klobuszeńska, Schultheiß von
Pfaffendorf in der Gemeinde Mensguth Dorf, Ratsmitglied, Mitglied der
Landfrauen und natürlich des Frauenverbandes.
„Ich veranstalte jedes Jahr unser
Schulze-Erntedankfest, deswegen ist
es kein Problem für mich, die deutsche Entsprechung der Veranstaltung
auszurichten, umso mehr, weil wir
dafür Platz haben”, sagt Kazimiera
Klobuszeńska.
Das deutsche Erntedankfest und
das Erntedankfest von Pfaffendorf
fanden im alten Stall statt, der seit
vier Jahren als ländliches Kulturzentrum genutzt wird. Zuvor wurden die
Räumlichkeiten von den Einwohnern
ehrenamtlich renoviert. Am letzten
Tag wurden die Wände mit Blumen
bemalt. Die Feierlichkeit fing mit der
heiligen Messe in Kobulten an, wo
alle sich bei Gott für die gute Ernte
bedankten. In diesem Jahr übernah-
men Teresa Gollan aus Neudims und
Tomasz Rupiński aus Ruttkau (Gemeinde Mensguth Dorf) die Aufgabe
des Landrates.
Teresa Gollan bietet zusammen mit
ihren Eltern Touristen einen‚ Urlaub
auf dem Bauernhof’ an.
„Es war ein gutes Jahr”, sagt sie.
„Wir hatten viele Touristen, darunter
auch zahlreiche Stammkunden. Das
Wetter spielte mit. Das Fußballeuropameisterschaft und der teure Zloty
haben die Gäste nicht abgestreckt.
Ich habe jedoch bemerkt, dass die Polen mit jedem Pfennig rechnen, und
die Deutschen sind auch sparsamer
geworden. Jedes Jahr gestaltet sich
anders als das vorherige. Alles ändert
sich, nur der Mensch weiß nicht, wo
dies hinführt, aber ich blicke der Zukunft mit Ruhe entgegen".
Tomasz Rupiński führt mit seinem
Bruder Jarosław eine Landwirtschaft
mit dem Schwerpunkt Mastvieh. Sie
Das Erntedankfest wurde unterstützt von: Jerzy Kostuch, Stanisław
Bruchwałd, Jerzy Fabisiak, Tadeusz
Szewczyk, Leszek Kalinowski, Marek Pichal, Jerzy Kijański, Piotr Borowski, bracia Rupińscy i Klobuszeńscy, Henryk Kwiecień und Gminna
Komisja Rozwiązywania Problemów
Alkoholowych w Dźwierzutach (Gemeindeausschuss zur Lösung des Alkoholproblems in Mensguth Dorf).
haben 80 Tiere und 160 Hektar Acker,
darunter nicht nur Wiesen und Weiden, sondern auch Getreideanbau.
„Es war nicht schlecht. Das Sommergetreibe brachte Verluste, aber
das Wintergetreide ist gut geraten.
Das Gras ist auch sehr gut, man kann
es noch ernten, so wird es später den
Kühen nicht fehlen”, fasst er zusammen.
Auf die Gäste des Erntedankfestes
wartete ein üppig gedeckter Tisch mit
eigenen Produkten, dabei auch köstliche Pasteten. Zum Nachtisch gab es
den Hauskuchen und Kaffee. Alles
selbst von den Frauen aus Pfaffendorf und vom Frauenverband zubereitet. Jeder, der von unseren Sachen
probierte, war angehalten, ein kleine
Spende in die Geldschachtel zu werfen. Der gesammelte Betrag ist für
die weitere Renovierung des ländlichen Kulturzentrums bestimmt.
Als alle gegessen und getrunken
hatten, begann der künstlerische Teil
der Veranstaltung.
Weil es immer wärmer und sonniger
wurde, kamen immer mehr Menschen zum Fest. Schade nur, dass die
deutsche Vertretung im diesen Jahr so
klein war. Vielleicht sind Landsmänner nicht fest davon überzeugt, dass
unsere Frauen alles und noch mehr
meistern können.
Lech Kryszałowicz
Goldap. Veränderung im Vorstand
Lila Żamojtuk heißt die neue Vorsitzende der Gesellschaft der Deutschen
Minderheit in Goldap. Sie ersetzte
Małgorzata Adamczak.
Nach anderthalb Jahren verzichtete
Małgorzata Adamczak überraschenderweise auf ihren Posten. "Ich habe mein
Studium abgeschlossen und Arbeit gefunden, und außerdem muss ich mich
um das Kind kümmern und ich schaffe
es nicht auch die Gesellschaft zu leiten",
erklärt sie ihre Entscheidung.
9/2008
Frau Adamczak bleibt allerdings in der
Gesellschaft tätig und will weiterhelfen.
Am 20. September fand in Goldap eine
Wahl statt, in der der neue Vorstand der
Gesellschaft gewählt wurde. Zur neuen
Vorsitzendin wurde Lila Żamojtuk gewählt, die bisher nur als Mitglied der Gesellschaft tätig war.
Die neue Vorsitzende will die Jugend
mit Feier und Tanz anlocken. Sie überlegt
auch Gründung eines Gesangskreises.
lek
FORUM
ЗАПРОШУЄМО WILLKOMMEN
ZAPRASZAMY
Związek Ukraińców w Polsce – oddział w Olsztynie
i Związek Stowarzyszeń Niemieckich w byłych Prusach Wschodnich
zapraszają na
V Festiwal Muzyczny Narodów Europy „Pod wspólnym niebem”
12 października 2008 r
Filharmonia im. Feliksa Nowowiejskiego w Olsztynie
Wystąpią:
Orkiestra i soliści Lwowskiego Teatru Dramatycznego
„Hitano” - zespół romski (Olsztyn)
„Czeremosz” – zespół ukraiński (Węgorzewo)
„Dumka” – zespół ukraiński (Górowo Iławeckie)
„Berkut” – ukraińska grupa folkowa (Olsztyn)
„Ruch”– grupa ukraińska (Górowo Iławeckie)
WSTĘP WOLNY
Dana Bastek Band (Gdynia)
„Jodły” – zespół śpiewaczy (Ostróda)
„Czerwony Kapturek” – zespół niemiecki (Olsztyn)
Chóry niemieckie (Ostróda, Olsztyn, Giżycko)
„Saga” – niemiecki zespół taneczny (Bartoszyce)
Ołeksanda Szłemkowa – solistka (Kaliningrad)
Początek godz. 14.30
Patron festiwalu: Jacek Protas – marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Patron medialny: Nasze Słowo, Mitteilungsblatt
Festiwal realizowany dzięki dotacji
MSWiA, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego, prezydenta Olsztyna
Der Verein der Deutschen Bevölkerung „Herder“ in Mohrungen lädt ein:
Am 18. und 19. Oktober 2008 findet in Mohrungen ein
erstes Treffen der Jugend
der deutschen Minderheit von Oberland, Ermland und Masuren statt.
Die Jugendlichen werden sich in den zwei Tagen durch Workshops und interaktiven Austausch mit ihrer polnischen und
deutschen Identität auseinandersetzen. Geplant sind nach dieser Erstveranstaltung Folgetreffen in anderen Orten der
Woiwodschaft, über die auf dem ersten Treffen gemeinsam beraten wird.
Teilnehmen dürfen 30 Jugendliche im Alter von 14 bis 30 Jahren, pro Gesellschaft bis zu drei.
Die Anreise der Teilnehmer nach Mohrungen soll am Samstag, den 18. Oktober, bis 11 Uhr erfolgen; die Abreise ist am
Sonntag Nachmittag nach einem gemeinsamen Mittagessen.
Der Teilnehmerbeitrag pro Person beträgt 20 zł; die Reisekosten werden zum Teil zurückerstattet.
Veranstalter ist der Verein Deutscher Bevölkerung „Herder” in Mohrungen. Unterstützt wird die Organisation durch
den „Verband der Deutschen Gesellschaften im ehemaligen Ostpreußen“. Die finanzielle Förderung der Veranstaltung
übernimmt das Auswärtige Amt durch das ifa (Institut für Auslandbeziehungen).
PROGRAMM
Samstag, 18. Oktober
bis 11 Uhr Ankunft der Teilnehmer
12.30 Uhr Mittagessen
14.00-18.00 Uhr Workshops
18.00 Uhr Abendessen
20.30-22.00 Uhr geselliges Programm
Sonntag, 19. Oktober
8.00 Uhr Frühstück
9.00-12.00 Uhr Rückblick auf gestern, Blick in die Zukunft
12.00 Uhr heilige Messe oder Mittagessen kochen
13.30-15.00 Uhr Mittagessen und Aufräumen
15.00 Uhr Abschied und Abfahrt
Wir laden alle Interessierten dazu ein
Kontakt unter:
Silvia Kribus, ifa-Kulturmanagerin,[email protected], Tel.: 089/523 56 80 (montags, mittwochs bis freitags 8 bis 16 Uhr)
Waldemar Mańka, [email protected], Tel.: 089/7576374 (dienstags und donnerstags 9 bis15 Uhr)
Stowarzyszenie Ludności Niemieckiej „Herder“, ul. Pomorska 23, 14-300 Morąg
9/2008 AUSLAND
Osterode am Harz. Hauptkreistreffen der Kreisgemeinschaft Ostróda
Gelungene und herzliche Freundschaft
nach Harz Kurier, 15.09.08
„Wir danken Gott dem Herrn, dass
wir nach 60 Jahren in der Patenstadt
Osterode am Harz zusammen sein
können“. Damit sprach der Kreisvertreter Dieter Gasser in der Feierstunde zum Hauptkreistreffen der Kreisgemeinschaft Osterode/Ostpreußen
an. Er begrüßte den Bürgermeister
von Ostróda Jan Nosewicz und die
Osteroder Paten, den stellvertretenden Landrat Hermann Seifert,
Bürgermeister Klaus Becker, den
Ratsvorsitzenden Wolfgang Dernedde und weitere Repräsentanten. Mit
dem Auftritt der Jugendtanzgruppe
vom Deutschen Verein „Tannen“
wurden die Gäste unterhalten. Die
Feierstunde wurde begleitet von der
Bläsergruppe mit Wolfgang Müller.
„Mein Herz schlägt auch deutlich für
Ihre Heimat. Es ist gelungen, eine
herzliche Freundschaft aus der Patenschaft zu entwickeln“ sagte Bürgermeister Klaus Becker zu den Gästen
aus Ostpreußen. Mit den Freunden
verbinden sich auch der europäische
Gedanke und der Gedanke zwischen
der beiden Städten. „Ich danke Ihnen
für Ihre Arbeit im Interesse des Friedens“ sagte der Bürgermeister.
„Tief gerührt stelle ich fest, dass ich
mich hier wie unter Verwandten fühlte“, sagte Ostródas Bürgermeister Jan
Nosewicz. Der Gedanke an Osterode und Ostróda bringe gute Erinnerungen. Leider habe die Geschichte
Feierstunde in der osteroder Stadthalle
Jan Nosewicz der Bürgermeister
von Ostróda und Henryk Hoh-Vorsitzende
der Gesellschaft "Tannen"
die Menschen nicht verschont. Das
Land sei unvergesslich, ein wahres
Märchenland. „Wir hoffen, dass Sie
auf das zukünftige Ostróda stolz sein
können. Wir haben die Chance, gute
Beziehungen zu bilden.
Der stellvertretende Landrat Hermann Seifert erinnerte sich an die Zeit vor 24
Jahren. Schon damals habe
man wunderbare Menschen
kennen gelernt. „Der Weg
zum Frieden und der Weg
zur Begegnung hat sich entwickelt. Heute kann man
sich in Osterode und Ostróda
friedlich begegnen“. KreisAuftitt der Jugendtanzgruppe "Tannen" aus
vertreter Dieter Gasser erinOstróda, fot. "Tannen"
9/2008
Dieter Gasser der Kreisvertreter der
Kreisgemein schaft Osterode
nerte: „Die Anfänge der Entstehung
der Gemeinschaft liegen 61 Jahre
zurück. Seit dieser Zeit haben wir
immer wieder zusammen gefunden,
um unserer Heimat zu gedenken, uns
auszutauschen, die über 600-jährige
Geschichte und Kultur unseres Heimatkreises zu bewahren und Kontakte aufzubauen zu den Menschen,
die heute dort leben. Diesen Weg
wollen wir weiter beschreiten. (gf)
FORUM
Das Erbe ist zu wichtig
Gespräch mit Stefan Hein, dem
Bundesvorsitzenden des Bundes
Junges Ostpreußen (BJO)
Was ist eigentlich der BJO?
Unsere Organisation gehört zur
Landsmannschaft Ostpreußen (LO),
zu der diejenigen gehören, die sich
als Ostpreußen fühlen oder sich für
Ostpreußen interessieren. Es
können sowohl Menschen sein,
die dort geboren wurden oder
ostpreußische Wurzeln haben als
auch überhaupt nicht Gebundene
aus Deutschland und Polen.
ähnliche Denkweise haben wie wir.
Sehr viele Jugendliche aus unserer Region, die deutscher Abstammung sind, ziehen das Englische dem Deutschen vor. Englisch
ist eine Weltsprache, erklären sie.
Man kann sie auch in Deutschland
gut gebrauchen. Vielleicht wisst
ihr, was man dagegen machen
kann?
Was macht ihr hier auf dem
Sommerfest in Osterode?
Wir wollen uns präsentieren und
beweisen, dass wir existieren und
dass es auch junge Menschen gibt,
denen ihre Abstammung nicht egal
ist. Wir zeigen, dass Ostpreußen
nicht in Vergessenheit geraten muss.
Wir laden auch andere ein, die eine
In den deutschen Gesellschaften
überwiegen ältere Menschen. Es
mangelt an Jugendlichen und in
den Vorständen sind sie kaum zu
sehen. Könnt ihr sie nicht von der
„Übernahme der Macht“ überzeugen? Ohne sie sterben die Organisationen doch aus.
Ja, ohne Jugend keine Zukunft.
Sie ist das Wichtigste hier und
in Deutschland. Man hätte aber
erst fragen sollen: Wollen sich
die jungen Mitglieder der Gesellschaften aus Rastenburg, Elbing oder Sensburg tatsächlich
in den Vorständen beteiligen? Sie
studieren und arbeiten intensiv.
Dann bleibt keine Zeit mehr für
die ehrenamtliche Arbeit, zu der
man sie auch schwer überzeugen
kann. Der Wechsel der Generationen kommt doch irgendwann.
Unsere Arbeit soll sie darauf vorbereiten
Wie werden solche Organisationen wie LO oder BJO von
Politikern und von der Gesellschaft empfunden?
Womit beschäftigt sich eure
Organisation?
Wir pflegen die ostpreußische
Tradition und Kultur, erinnern
an die Geschichte dieses Landes.
Bei uns in Deutschland wird über
Ostpreußen nicht gelehrt, und
unsere Vorfahren haben dort immerhin über 800 Jahre lang gelebt. Das Erbe ist uns zu wichtig,
als dass es in Vergessenheit gerät.
Deswegen veranstalten wir politische Seminare für Jugendliche
oder Begegnungen wie Kanuoder Fahrradtouren. Die Pflege
der Kriegsgräber liegt uns sehr
am Herzen. Alljährlich veranstalten wir auch Adventstreffen für
die Jugend in Osterode.
bringen Menschen einander näher
und dadurch fühlen sie sich als eine
Gemeinschaft.
Ich habe davon gehört. Es ist traurig. Englisch ist eine sehr wichtige
Sprache, aber man kann doch die
Sprache der Väter und Großväter
und die eigenen Wurzeln nicht vergessen. Wir wollen etwas dagegen
tun, und unsere erzieherische Arbeit
ist uns dabei behilflich. Wir veranstalten Sportwettkämpfe, Spiele,
Treffen mit Landsleuten und sogar
gemeinsames Singen. Solche Sachen
Wir machen alles öffentlich.
Der eine findet uns gut, der andere wieder nicht, das hängt von der
politischen Einstellung ab. Manche
Parteien üben Kritik an uns, aber die
CDU unterstützt uns, es ist eine natürliche Sache.
Das Gespräch führte
Lech Kryszałowicz
Stefan Hein ist 26 Jahre alt und
kommt aus Dortmund. Er studiert
Sozialwesen an der Universität in
Bochum.
9/2008 JUGENDSEITE
Chansons auf Deutsch und Polnisch
Margaux und die Band iten
In Deutschland, in der Nähe von
Köln, lebt eine musikalische Frau mit
einer sagenhaften Stimme und umwerfendem Ausdrucksvermögen.
Margaux (gelesen: Margo) heißt sie
und gibt auf der Bühne mal melancholische, mal heitere, mal fetzige, aber
immer poetische Chansons zum Besten. Anknüpfend an die Tradition des
französischen Chansons interpretiert
Margaux Lieder mit starker Textaussage. Gekleidet in Ironie und Satire
erstehen in ihrem Gesang Situationen,
die das Leben schrieb, zum Leben.
Geboren wurde die Sängerin und
Schauspielerin in Polen, aufgewachsen ist sie in Deutschland und ist in
beiden Sprachen Zuhause. Ihr dynamisches Repertoire umfasst daher
auch deutsche und polnische Lieder,
alte und bekannte („Małgośka“, „Herr
Professor“) ebenso wie neue und zu
entdeckende.
Begleitet wird ihr ausdrucksstarker
Gesang von drei Banditen, einem am
Piano (Jura Wajda), einem am Kontrabass (Daniel Speer), einem an der Geige (Radek Stawarz). Dort, wo dieses
Ensemble die Bühne betritt und Musik
und Gesang anstimmt, verstummt jedes Stimmgewirr schlagartig.
Margaux und die Banditen haben
bereits das Publikum in ganz Deutschland bezaubert und auch in Polen gastierten sie schon in Posen, Stettin,
Danzig oder Thorn. Es wird Zeit, sie
nach Allenstein zu holen!
kri
Allenstein durch die Augen eines Neuankömmlings: Zeitfragen
Tempo der Stadt
Im Mai 2008 war es klar: Ich gehe
nach Allenstein, entsandt durch das
Institut für Auslandsbeziehungen
(ifa) in Stuttgart.
Allenstein also, Polens Nordosten,
terra incognita für mich. Umso größer
war meine Neugier auf das, was mich
in dieser Stadt, in dieser Region erwartet, die heute als Ermland und Masuren und auf vielen historischen Karten
als Ostpreußen bezeichnet wird.
Hier stand die Wiege eines Johann
Gottfried Herder, hier schrieb Immanuel Kant seine philosophischen und
10
9/2008
E.T.A. Hoffmann seine dichterischen
Arbeiten und hier boten Nikolaus
Copernikus und sein heliozentrisches
Weltbild der katholischen Kirche die
Stirn.
Der Tag meiner Ankunft war grau
und verregnet. Ich zwang mich, dies
nicht als zukunftsweisendes Zeichen
zu verstehen und trotzte dem Regen
mit meinen Schirm. Auf zur Erkundung
der Stadt!
Es regnet und ich haste schnell
durch die Straßen, denn – ich werde
nass, könnte ich sagen. Aber ich wer-
de nicht nass, denn mein Schirm über
dem Kopf hält mich ja trocken.
Ich haste also durch die Straßen,
denn – ich habe es eilig, könnte ich
sagen. Aber ich habe es nicht eilig,
denn ich habe noch keine Termine und
gerade auch kein konkretes Ziel.
Ich haste durch die Straßen. Dies,
so scheint mir, ist mein normales
Tempo.
Ich komme gerade aus Köln, der
Millionenstadt, wo es Passanten stets
eilig haben – auch wenn sie es nicht
eilig haben –, wo Menschenmassen
stets einem Ziel entgegenhasten, wo
JUGENDSEITE
Berlin. Erinnerung an den Sommer
Hier bist Du Herrscher der Straße
Berlin, 3,5 Mio Einwohner, 884
Quadratkilometer Fläche. Tausende
Kilometer von Straßen, hunderttausende Autos, hinzu kommen noch
Busse, Straßen- und U-Bahnen. Wie
soll man sich hier zurechtfinden?
Wie soll man eine Stadt innerhalb
von drei Tagen besichtigen?
Vielleicht auf dem Fahrrad? Ja, nur
so. Billig, gesund und sicher. Die erste Sache – Unterkunft. Die soll preisgünstig und gut gelegen sein. Nichts
Einfacheres als das. Wir geben in der
Suchmaschine das Stichwort: „Berlin
Unterkunft“ ein. Rasch haben wir Tausende von Plätzen zur Auswahl. Wir
geben die Preisgrenze ein und nach
einer Weile sind es nur ca. Hundert.
Mir ist es gelungen, einen Platz in der
Jugendherberge an der Ecke Grünewald- und Martin-Luther-Straße zu finden, für 23 Euro (Frühstück inklusive).
Und das nahe der Siegessäule. Super!
Natürlich ginge es billiger, aber ohne
Frühstück. Das Zimmer ist bescheiden
ausgestattet, aber sauber. Einen Fernseher gibt es auch. Wir lassen unsere
Autos, lautstarke Busse und bimmelnde Straßenbahnen non-stopp darum
wetteifern, die eine Million Einwohner
von A nach B zu befördern.
Ich bin im Köln-Tempo gefangen und
ich haste bis… ich am Plac Jedności
Słowiańskiej jäh ausgebremst werde.
Ampel. Rot. Ich warte. Meine innere
Uhr tickt weiter und mahnt zur Eile,
tick-tack-tick-tack. Rot. Tick-tack-ticktack. Ich blicke ehrfürchtig zur Wysoka
Brama und fühle die Menschentraube
um mich anwachsen. Ich warte, WIR
warten. Noch ein Blick auf das Backstein-Stadttor, ein Blick in den Himmel, ein Blick auf die gleichmütigen
Gesichter der Wartenden gegenüber
und schließlich ein Blick auf das errötete Männchen in seiner Ampel.
Sachen auf dem Zimmer und machen
uns auf den Weg in die Stadt.
Zunächst gibt es keinen Fahrradweg.
Wir fahren wachsam auf der Straße.
Bald schon taucht ein Fahrradweg
auf. Nach einigen hundert Metern
stellt sich heraus, dass auf beiden
Straßenseiten Radfahrwege verlaufen. Auf unserer Seite fährt man in die
eine, auf der anderen Straßenseite in
die Gegenrichtung. Die Radwege sind
also Einbahnstraßen.
Das Zentrum. Wieder ein Schock.
Es gibt keinen gesonderten Fahrradweg, aber eine ganze Fahrspur ist für
Busse und Fahrräder. Autos dürfen
diese Straßenspur nicht befahren.
Innerhalb einer Minute verkehren hier
Dutzende von Radfahrern: Männer in
Jeans oder im Anzug, Frauen in Hosen, Miniröcken oder Röcken, die wie
Flaggen wehen und ihren Parfümduft
noch lange hinter sich lassen. Weiße,
schwarze, gelbe. Einige fahren langsam, andere eilen. Fahrräder gibt es
hier aus aller Welt: angefangen bei
den für 20 Euro aus der Nachkriegszeit, bis zu den High-Tech Modellen
mit Scheibenbremsen und Stoßdämpfern.
Vor jedem Landen, jeder Kneipe,
Wohnung steht ein kleiner oder größerer Fahrradständer. Und vor der
Schule sehen wir zahllose Stellplätze
für Fahrräder. Obwohl viele davon das
Stadtbild prägen, schließen Radfahrer
ihre Räder oft auch an Laternen, Bäume, Schranken und was immer sich
dazu eignet.
Wann immer wir irgendwo anhalten, um kurz zu überlegen, wo lang
wir weiterfahren sollen, spricht uns
ein hilfsbereiter Berliner oder eine
Berlinerin an, um uns den Weg zu erklären.
Am zweiten Tag schon düsen wir
durch die Stadt wie echte Berliner:
Charlottenburg, Alexanderplatz, Kurfürstendamm. Die Entfernungen spielen keine Rolle. Vom Komfort ganz zu
schweigen: Hier Berliner Kindl und da
das Bittburger Pils.
Jawohl, wenn man nach Berlin will,
dann nur auf dem Fahrrad. Hier bist du
Herrscher der Straße.
lek
Plötzlich fühl ich es: ICH HABE ZEIT!
Allenstein hat mich auf sein Tempo
eingeladen!
Ich erkenne: Köln, Du herrliche, Du
riesige, Du hektische und lärmende
Stadt, Du bist eine Welt im Zeitraffer! Tralali-tralala, die Ampel musiziert und das grüne
Männchen hat kurzzeitig
die Kontrolle übernommen. Ich atme
durch und setze
gemächlich einen Fuß vor den
anderen. Guten
Tag Allenstein,
ich bin angekommen!
Lektion1 des Neuankömmlings:
Allenstein hat ein eigenes Tempo.
Silvia Kribus
9/2008 11
FORUM
Allenstein wird für mich immer wichtig sein
Gespräch mit Helena Kischka.
Die ifa-Assistentin beendete ihren
2-jährigen Auftrag im Verband
der deutschen Gesellschaften in
Allenstein.
Erinnerst du dich noch, was dich
nach der Anreise in Allenstein am
meisten überrascht hat?
Helena Kischka: Eigentlich hat
mich nichts überrascht, weil ich
schon vorher in Polen und in Allenstein gewesen bin. Früher habe ich
auch Ermland und Masuren und Jomensdorf kennen gelernt, wo mein
Vater in seiner Kindheit gelebt hat.
Als ich nach Allenstein ziehen sollte,
war ich bereit, neue Menschen, neue
Sitten kennen zu lernen, Abenteuer
zu erleben und neues Leben anzufangen.
Ist es tatsächlich ein Teil des neuen Lebens gewesen? War es auch
interessant?
Ja, die zwei Jahre haben großen
Einfluss auf mich gehabt. Ich habe
viele neue wunderbare Menschen,
neue Freunde kennengelernt und ich
habe mein zweites Zuhause gefunden.
Wie schnell hast du dich an Allenstein gewöhnt?
Ich weiß es nicht. Kontakte knüpft
man mit der Zeit. Das Gefühl, dass
mein Vater aus Ermland war, hat mir
geholfen. Keine Ahnung wie lange
dies gedauert hat, aber irgendwann
wurde Allenstein zu meiner Stadt.
Du hast keine Probleme mit der
Verständigung gehabt, aber du
hast Polnisch nur wenig gekannt,
oder?
Doch, ich hatte damit Probleme,
aber die verschiedenen Sprachen
sind keine Grenze, sondern nur ein
Hindernis in der Verständigung.
Aber wenn sich jemand verständigen
will, kann er es auch mit Händen und
Füßen tun.
12
9/2008
Wonach wirst du dich sehnen,
wenn du einmal hier weg bist?
Ich werde meine Freunde vermissen, sie werden mir fehlen. Auch solche Sachen wie majonez kętrzyński
(örtliche Spezialität: Mayonnaise aus
Rastenburg), polnische Wurst, Gurken mit Sahne und maślanka, also
Buttermilch. Allenstein wird immer
ein wichtiger Punkt meines Lebens
sein, egal wohin ich ziehe und wo
ich arbeite.
Welche Pläne hast du für die Zukunft?
Ich habe mich bei Radio- und Presseredaktionen beworben und warte
auf die Antwort. Ich würde gerne als
Journalistin oder in der PR-Branche
arbeiten.
Die ältere Generation meint,
dass die Jugend sich für die deutsche Tradition und Sprache nicht
interessiert. Was hältst du davon?
Ich glaube, dass sie sich dafür interessieren, zumindest die Jugendlichen, die ich kennen gelernt habe.
Sie interessieren sich auch für Europa und blicken fern in die Zukunft.
Sie bilden eine neue Generation, die
in ganz anderen Bedingungen als
ihre Großeltern groß geworden sind.
Heute gibt es drei Gruppen in der
deutschen Minderheit: Großeltern,
die die deutsche Tradition pflegen,
dann die mittlere Generation, die im
Kommunismus aufgewachsen ist,
und die neue Generation der Jungen aus dem neuen demokratischen
Land. Die mittlere Generation hat
den Kontakt zur deutschen Identität
verloren. Deswegen gibt es diesen
großen Unterschied zwischen den
Enkelkindern, die sich mit der deutschen Abstammung identifizieren,
und den Großeltern. Sie verstehen
sich nicht. Die Alten leben in der
Welt der Erinnerungen und die Jungen denken auf europäische Art und
Weise. Mit der schwierigen Vergangenheit der Großeltern identifizieren
sich die Jungen nicht. Die Jungen interessieren sich für die gegenwärtige
deutsche Kultur, die wiederum ihre
Großeltern nicht im Stande sind zu
akzeptieren und zu verstehen.
Wie kann man das wiedergutmachen?
Die Alten und Jungen müssen sich
verständigen, Brücken bauen. Die
deutsche Minderheit muss sich der
Außenwelt öffnen und beweisen,
dass sie da ist. Sie soll sich nicht einsperren. Wenn sie sich selbst und den
anderen beweist, dass sie attraktiv
ist, dann wird sie überleben. Wir, die
ifa-Assistenten sind aus der „äußeren
Welt” und können Ratschläge und
Anregungen geben, aber wir werden
die Arbeit für die Einwohner nicht
machen.
In der Region wohnen viele Deutsche, die nach Polen gekommen
sind und hier arbeiten, Familien
gründen, aber sich nicht für das
Leben der deutschen Gesellschaft
interessieren. Was meinst du, warum?
Sie fühlen sich nicht als gebürtige
Deutsche aus Ermland und Masuren.
Die Geschichte der Region hat für
sie keine entscheidende Rolle und sie
müssen niemanden beweisen, dass
sie freiwillig gekommen sind. Sie
empfinden keine Gefahr ihrer deutschen Identität.
Das Gespräch führte
Lech Kryszałowicz
REGION
Wartenburg. Herz und alle für geleistete Hilfe
Sie wollten etwas Nützliches machen
Großer Lkw mit humanitären
Hilfsgütern ging dem Besuch der
Gäste aus der Gemeinde Hagen
am Teutoburger Wald (Kreis Osnabrück) voraus. Freunde aus
Deutschland kommen erneut mit
großer Hilfe.
Ende August war eine 9-köpfige
Delegation des Vereins zur Unterstützung hilfsbedürftiger Personen aus
Hagen nahe dem Teutoburger Wald
im Kreis Allenstein zu Gast. Zuvor
war in Wartenburg ein LKW mit humanitären Hilfsgütern angekommen
(Kleidung, Haushaltsgeräte, usw.).
Die Geschenke wurden den Bedürftigen in der Gemeinde Wartenburg
und dem Krankenhaus in Guttstadt
überreicht (Bettlaken). Der Wert der
Waren belief sich auf einige Zehntausend Euro. Die deutschen Gäste überreichten auch einen Scheck in Höhe
von Dreitausend Euro, für den Kindergarten in Lengeinen und Wieps.
Einige Polen bedankten sich bei der
Gesellschaft für die Hilfe, die sie ihnen soweit hat zuteil werden lassen.
„Das ist nichts Außergewöhnliches,
wir helfen den Menschen überall dort,
wo wir nur helfen können”, erklärte
Heiner Ehrenbrink.
Die Gesellschaft entstand 1998 aus
einem einfachen Grund: Laut Heiner
Ehrenbrink wollte man etwas Nützliches machen.
„In sehr wenigen Ortschaften werden wir so herzlich begrüßt wie hier,
deswegen bereitet uns Hilfe für den
Kreis Allenstein so viel Freude”,
sagte Heinz Niemann.
Die Gastfreundschaft der Gemeinde Wartenburg und des Kreises Allenstein sind nicht die einzigen Argumente für die Unterstützung von
Kreis und Gemeinde. Der Sitz der
Gesellschaft befindet sich in Hagen
am Teutoburger Wald, der Partnerstadt von Wartenburg also.
„Diese Partnerschaft zwischen beiden Gemeinden, der im Kreis Allenstein und der im Kreis Osnabrück,
entstand noch bevor in Polen die
neue Verwaltungsform in Kraft trat”,
sagte Lech Nitkowski, Bürgermeister
von Wartenburg.
Als Dankeschön für die Hilfe
überreichte der Allensteiner Landrat
Mirosław Pampuch die Statue der
Ermländischen Königin Leine – die
Dr Heiner Ehrenbrink, fot. KB
wichtigste Auszeichnung des Kreies – an Dr. Heiner Ehrenbrink. Dr.
Ehrenbrink, Vorsitzender der Gesellschaft, ist ein großer Freund des
Kreises Allenstein. Im Jahre 2006
führte der weltberühmte Chirurg und
Orthopäde kostenlos eine Operation
an drei kranken Einwohnern unseres
Kreises durch. Zu ihnen gehörte eine
gelähmte alleinerziehende Mutter
zweier Kleinkinder. Er bezahlte ihnen auch den Flug zu seiner Klinik,
die Pflege und die Ausrüstung zur
Rehabilitation. Er besuchte auch
mehrmals den Kreis mit einem Lkw
voller humanitärer Hilfsgüter.
lek
Ortelsburg. Werbung auf masurische Art
Eulenspiegel ziehen in die Stadt ein
Auf dem Hauptplatz in Ortelsburg sind zwei Eulenspiegel erschienen. Noch sitzen sie auf der
Bank, aber sie wollen die ganze
Stadt erobern.
Die Stadtverwaltung in Ortelsburg führt einen neuen Plan ein, der
die Stadt attraktiver machen soll. In
der Stadt werden Eulenspiegel auf
gestellt. Die ersten Zwei sind schon
auf dem Hauptplatz, in der Nähe des
Rathauses. Sie sitzen auf einer besonderen Bank. Die Bank ist im wachsamem Blickfeld von Web-Kameras
und Dank ihnen können Grüße aus
Ortelsburg bis zu weitest entfernten
Ecken der Welt verschickt werden.
Dies ist der Auftakt der neuen Werbekampagne der Stadt Ortelsburg.
Die Ortelsburgischen Eulenspiegel
werden langsam Ortelsburg erobern.
Sie sollen die alltäglichen Szenen,
die mit Ortelsburg verbunden sind,
darstellen.
„Als diskutiert wurde, wie man
die Stadt attraktiver machen könnte,
wollten wir die neue Werbekampagne
mit Ortelsburg oder Masuren verbinden, so kamen wir auf Eulenspiegel”,
erklärt Rafał Wilczek, Leiter der Abteilung für Stadtmarketing und EUStrukturfonds der Stadtverwaltung
Ortelsburg.
Die Gestalt der Zwerge entwarf der
lokale Bildhauer, Michał Grzymysław
und die Gusseisenform bereitete ein
Betrieb in Olkusz vor. Die Kosten
einer Figur belaufen sich auf ca. vier
Tausend Zloty. Schon bald erscheint
ein neuer in der Nähe des Gefängnisses aus dem Kanal im Bürgersteig
hinausgehender Eulenspiegel und auf
dem Hauptplatz ein Holzfäller, der
Holz spaltet. Außerdem werden wir
Fortsetzung Seite 14
9/2008 13
TRADITION
Sitten und Bräuche der Ermländer und Masuren
Herbst – Zeit der Hochzeiten
Der Herbst rückt näher und in
Ermland und Masuren bedeutete
dies eine ganze Reihe von Hochzeiten.
Die schwierige Arbeit der Landwirte
ist nun abgeschlossen. Das Getreide
war den Scheunen verstaut und
das Geflügel, Gänse und Enten,
bereit für das Liebligsgericht der
Einheimischen - die Gänseblutsuppe
(czarnina).
Die Hochzeit auf dem Lande unter
der mittleren und reichen Schicht.
Der Ehe ging das „rajby” (Verkuppeln)
voran. Rajby fand meistens beim
Treffen der vielköpfigen Familie statt,
z.B. auf dem Kirchweih-Fest oder dem
Wochenmarkt. Das Rajby-Verfahren
fing am 24. Juni mit dem Schutzpatron
(Johannistag) an und endete am Tag
der göttlichen Vorsehung, am 14.
Sonntag nachdem der Heilige Geist
herabgekommen war.
Wer den idealen Kandidat nicht
gefunden hatte, wandte sich an den
„rajek“.
In unserer Gegend gab es den
sog. „windory – rajek“, der als
Handlungsreisender von Dorf zu
Dorf reiste. Er hatte ein schwaches
Pferd und ein Fuhrwerk. Er verkaufte
Nadeln, Stopfnadeln, Gummibänder,
Töpfe und kleine Haushaltsgeräte.
Der rajek kannte viele Mädchen und
junge Männer und deswegen konnte er
zahlreiche Paare verkuppeln.
Eine Woche nach „rajby“ fanden
„oględy” statt. Rajek kam zusammen
mit einem jungen Mann, dem
Bräutigamkandidaten, zum Hausherrn,
also dem Vater der zukünftigen Braut.
Nach „oględy” konnte man sich von der
geplanten Ehe schwer zurückziehen.
Am folgenden Sonntag reisten die
Eltern des Bräutigams an, um die
zukünftige Familie kennen zu lernen.
Sie schauten sich das Bauerngut,
den Acker und Schweinestall mit
den dazugehörenden Tieren an.
Danach wurden die Mitgift und der
Hochzeitstag bestimmt.
Im Ermland wurden die Hochzeiten
auf Dienstag oder Mittwoch geplant,
14
9/2008
damit die Feierlichkeiten nicht den
Wochenendablauf störten und alle am
Sonntag erholt in der Kirche erscheinen
konnten. Nach der Besichtigung, begab
sich das „brutkanstwo” (die Verlobten)
zum Priester wegen der „paciorki”
(Aufgebot). Zwei „placmistrzowie”
(Hochzeitsälteste)
wurden
auch
gewählt, einer aus der Familie des
Bräutigams und der andere aus der
Familie der Braut. Diese eben luden
zur Hochzeit ein. Sie ritten, betraten
die Bauernsgüter und luden Gäste
mündlich ein. Zu den Aufgaben der
„placmistrzowie” gehörte auch für
die Ordnung auf der Feier Sorge zu
tragen, die Einhaltung des geplanten
Programms, Unterhaltung der Gäste
und Reden. Ein placmistrz musste
schon eloquent, witzig und beliebt
sein. Nur der „placmistrz“ aus der
Familie des Bräutigams konnte aber
eine Rede halten.
Ein paar Mädchen sind immer als
„przydonki” (Brautjungfern) gewählt
worden. Die Musik wurde von den
„przydonki“ bezahlt. Der Musikant,
den immer ein „placmistrz“ besorgte,
fragte nach der Zahl der „przydonki“.
Die Musiker sollten auf der
Hochzeit spielen und die „wywaty”
(Musikwünsche) erfüllen, die von den
Gästen bezahlt wurden.
Am Abend vor der Hochzeit bat
der „placmistrz“ die Mädchen, einen
Myrtenkranz für die Braut zu flechten.
Dabei brachten die Jungen Nadeln und
schmückten das Eingangstor und die
Eingangstür mit der Girlande.
Am Hof vor dem Haus wurden
Gläser, Schalen, Geschirr und andere
Haushaltsgeräte zerschlagen, Scherben
bringen ja bekanntlich Glück. Das
ganze Dorf nahm daran teil. Und die
Verlobten mussten alles am nächsten
Morgen aufräumen.
Am Tag der Hochzeit begrüßte der
„placmistrz“ alle Gäste und stellte sie
vor. Er klärte, woher sie kommen, und
betonte den Grad der Verwandschaft.
Als alle Gäste da waren, und mit einer
Kleinigkeit begrüßt wurden, machten
sie sich im einem Hochzeitszug auf den
Weg zur Kirche. Das junge Paar kniete
vor dem Kreuz nieder und erhielt den
Segen der Eltern.
Das junge Paar schloss sich dem
Hochzeitszug zur Kirche an, und
nach dem Gottesdienst waren standen
sie am Anfang des Hochzeitszuges.
Zu Hause wurden sie von den Eltern
mit Brot und Salz begrüßt. Auf dem
Hochzeitschmaus gab es gebratenes
und gekochtes Fleisch, Fisch und die
sehnlichst erwartete Gänseblutsuppe.
Im Saal ging ein Teller mit Wasser
herum, in dem man die Finger waschen
konnte und in den Trinkgeld für die
Köchin gegeben wurde. Zu Trinken
gab es Kaffee, Bier und Wodka.
Der „placmistrz“ lud alle zum Tanz
mit dem jungen Ehepaar ein. Um
Mitternacht gab es den gewöhnlichen
Tanz des jungen Ehepaars, „brutkon”.
Der Bräutigam tanzte mit einer der
ausgewählten „przydonki“, und die
Braut mit „przydony”.
Dann
fing
die
feierliche
Haubenaufsetzung an. Die Braut
setzte sich auf einen Stuhl und die
„przydonki“ standen um sie herum.
Die älteste von ihnen nahm der Braut
den Myrthenkranz ab und setzte ihr
eine „twarda mycka” (feste Mütze)
auf. Man verband der Braut die Augen.
Dann warf sie ihren Brautkranz.
Diejenige, die ihn gefangen hat, war
die nächste Kandidatin zur Braut.
Ähnlich sah es bei dem Bräutigam aus.
Die Feier dauerte bis in den Morgen
hinein.
Verfasst von Elżbieta Lobert
Eulenspiegelbank in
Ortelsburg
TRADYCJA
Zwyczaje i obrzędy Warmiaków i Mazurów
Jesień - czas wesel
Nadchodzi jesień, a na Warmii i Mazurach był to czas wesel, czas na świętowanie. Kończyła się ciężka praca na
roli. Zboże w stodole, a drób – gęsi
i kaczki gotowe na czarninę, ulubioną
potrawę tutejszego ludu.
Okres wesel na wsi wśród średniej i bogatej warstwy społecznej.
Małżeństwa zawsze były poprzedzane
„rajbami” (swatami). Rajby najczęściej
odbywały się na spotkaniu z licznymi
rodzinami np. na kiermaszach czy odpustach. Zaczynały się z patronem św.
Jana (24 czerwca a kończyły ze świętem
Opatrzności Bożej w 14 niedzielę po zesłaniu Ducha świętego w Bartągu.
Kto nie znalazł swojego wymarzonego
kandydata, korzystał z pomocy „rajka”.
Po naszej ziemi znalazł się tak zwany
„windory–rajek”, który jeździł od wsi
do wsi i zajmował się drobnym handlem
obwoźnym. Miał marnego konia i wóz.
Handlował igłami, stepówkami (cerówkami), gumkami do wciągania, garnkami
i drobnym sprzętem gospodarstwa domowego. Wieczory – rajek znał wiele dziewcząt i chłopców i tak skojarzył niejedną
parę.
W tydzień po rajbach odbywały się
oględy. Rajek z chłopakiem, kandydatem
na „pana młodego”, zjawiali się u gospodarza, ojca przyszłej „panny młodej”.
Po oględach trudno było się wycofać
z planowanego małżeństwa. W najbliższą
niedzielę przyjeżdżali rodzice „pana młodego” celem zapoznania się. Oglądali gospodarstwo, pola i chlewy z inwentarzem.
Ustalano również posag i termin wesela.
Na Warmii wesela urządzano najczęściej we wtorki lub środy, aby uroczystości weselne nie przeszkodziły nikomu do
końca tygodnia pozbyć się skutków ucztowania i w niedzielę zjawić się w „pełnej
formie” w kościele na mszy.
Po oględzinach „brutkanstwo” – narzeczeni udawali się do księdza na „paciorki” – zapowiedzi. Wybierano też dwóch
„placmistrzów” – starostów, jeden od
strony pana młodego, a drugi ze strony
„brutki”. To placmistrzowie zapraszali
na wesele. Jeźdzli oni konno, wjeżdżali
do gospodarstw i ustnie zapraszali. Do
obowiązków placmistrzów, oprócz spraszania gości weselnych, należało również
pilnowanie porządku i czuwanie nad planowym przebiegiem programu wesela
oraz zabawianie gości, wygłaszanie przemówień i „biwatów”. Placmistrz musiał
być elokwentny, dowcipny i lubiany.
Tylko placmistrz od pana młodego mógł
wygłaszać mowy.
Dobierano także kilka dziewcząt jako
„przydonki” – druhny. Muzykę na weselu opłacały przydonki . Muzykant zamawiany na wesele przez placmistrza pytał
najpierw ile będzie przydonek. Grajkowie mieli za zadanie grać podczas wesela
i na „wywaty”, które opłacane były przez
gości.
W wieczór przed weselem dziewczęta proszone przez placmistrza o uwicie
wianka z mirty dla brutki. Chłopcy tymczasem donosili igliwie i zwijali girlandy
do strojenia bramy i drzwi wejściowych.
Na podwórzu przed domem odbywało
się tłuczenie skorup, szklanek i innych
sprzętów – na szczęście. Cała wieś bra-
Eulenspiegel ziehen in die Stadt ein
bei dem Restaurant „Grota” einen
Zwerg mit dem Bierkrug und im Park
von Klenczon am See den AnglerZwerg bewundern können.
Der Leiter der Abteilung für Stadtmarketing zählt auf eine Beteiligung
der lokalen Unternehmer und hofft,
dass sie mit der jeweils eigenen Firma verbundene Eulenspiegel stiften
werden.
ła w tym udział. Młodzi rano musieli to
posprzątać.
W dniu ślubu placmistrz witał gości
i przedstawiał ich. Mówił kim są i skąd
przybyli, podkreślając jednocześnie stopień pokrewieństwa z młodymi. Gdy
wszyscy goście zebrali się rano i ugoszczeni zostali poczęstunkiem, ruszali całym uformowanym z bryczek orszakiem
do kościoła. Młodzi tymczasem klękali przed krzyżem do błogosławieństwa
udzielanego im przez rodziców wodą
święconą.
Młodzi zamykali orszak do kościoła,
a po nabożeństwie jechali jego czele.
W domu rodzice witali ich chlebem i solą.
Na uczci podawano pieczone i gotowane
mięso, ryby i upragnioną czerninę. Wśród
weselników krążył talerz z wodą celem
obmycia palców i złożenia pieniążka dla
kucharki. Podawano też kawę , ciasta (kuchy), piwo i wódkę. Placmistrz zapraszał
do tańca na czele z młodymi. O północy
prowadzący nawoływał do obrzędowego
tańca młodych. Brutkon – narzeczony po
kolei obtańcowywał poszczególne przydonki, a brutka poszczególnych przydonów.
Potem rozpoczynały się oczepiny. Brutka siadywała na krześle, a przydonki stawały dookoła niej. Najstarsza przydanka
zdejmowała młodej wianek i nakładała
„twardą myckę”. Młodej zasłaniano oczy
i ta rzucała wianek. Panna, która go złapała, była kandydatką na przyszłą brutkę.
Podobnie działo się z brutkanem. Zabawa
trwała do rana.
Napisała
Elżbieta Lobert
Fortsetzung von Seite 13
Was ist eigentlich der Eulenspiegel? Ein Jugendlicher, masurischer
Zwerg, Tanz, Restaurant und damals
noch Name einer Volkstanzgruppe.
„Über Eulenspiegel findet man sehr
wenige Informationen. Wenn ein Leser des „Mitteilungsblattes” irgendwelche Geschichten kennt, in denen
Eulenspiegel auftreten oder wenn
jemand etwas über sie weiß, dann tei-
len Sie uns das bitte mit”, appelliert
an unsere Leser Rafał Wilczek.
Unsere Redaktion wird sie gerne
veröffentlichen. Wir bitten um Briefe
oder Anrufe: VdGeO, Tel.: 089 523
56 80, Olsztyn, ul. Partyzantów 3.
lek
Bild Stadtverwaltung Ortelsburg
9/2008 15
FORUM
Deutsche Stars
Die Bakteriologie – kleine Organismen mit großer Wirkung
Die Bakteriologie ist die Wissenschaft, deren Gegenstand der Bau,
die Lebensweise, das System und
die Identifizierung von Bakterien
ist. Sie ist ein Teilgebiet der Mikrobiologie. Unter anderem befasst
sie sich auch mit pathogenen Bakterien und liefert wichtige Ergebnisse für die Medizin und damit
zur Krankheitsbekämpfung.
Als 1870 Viehherden in ganz Europa von einer lebensgefährlichen
Krankheit befallen wurden, beschloss
Robert Koch, ein Landarzt aus Posen,
die Ursache zu erforschen. Er sparte
einen Großteil seines Geldes für ein
Mikroskop und untersuchte tierische
Substanzen auf mögliche Erreger.
Schon bald wurde er fündig. Bakterien waren der Auslöser der Krankheit. Dem Mediziner war es erstmalig gelungen, den Erreger des Milzbrands in einer Kultur zu vermehren
und dessen Rolle bei der Entstehung
der Krankheit nachzuweisen.
Mit diesem Ergebnis begründete
Koch einen neuen Zweig der Wissenschaft: die Bakteriologie.
Ob Seuchen oder Wundbrand – die
neuen Kenntnisse bedeuteten eine
Kampfansage für zahlreiche Infektionskrankheiten und den Vormarsch
der Hygiene als Grundlage menschlicher Gesundheit.
Die Entdeckung des Tuberkelbazillus im Jahre 1882 brachte Robert
Koch internationalen Ruhm und
spornte den Wissenschaftler zu weiteren Untersuchungen an. 1884 entdeckte er dann den Cholera-Erreger.
Sein Engagement für die Seuchenbekämpfung führte Koch rund um die
Welt, so dass er 1905 Nobelpreis für
Medizin erhielt.
Das Erbe von Robert Koch, der
1910 in Baden-Baden verstarb, ist
heute immer noch lebendig. Das
Robert-Koch-Institut, kurz RKI,
ist das Bundesinstitut für Infektionskrankheiten und nicht übertragbare Krankheiten in Berlin und eine
zentrale Überwachungs- und Forschungseinrichtung der Bundesrepublik Deutschland, die direkt dem
Bundesministerium für Gesundheit
unterstellt ist. So heißt es in § 4 des
Infektionsschutzgesetzes: „Der dem
Robert-Koch-Institut erteilte Auftrag
umfasst sowohl die Beobachtung des
Auftretens von Krankheiten und relevanter Gesundheitsgefahren in der
Bevölkerung als auch das Ableiten
und wissenschaftliche Begründen
der erforderlichen Maßnahmen zum
wirkungsvollen Schutz der Gesundheit der Bevölkerung. Dazu gehört
auch die Entwicklung erforderlicher
diagnostischer, experimenteller oder
epidemiologischer Methoden, die
nicht anderweitig verfügbar sind,
sowie die Bewertung gentechnischer
Arbeiten und umweltmedizinischer
Einflüsse und Methoden.“
Und damit ist auch die Bakteriologie als ein Teilgebiet der Mikrobiologie ein „deutscher Star”, denn sie ist
„Made in Germany”.
HK
Mit der Initiative „Partner für Innovation“ machen sich Politik, Wirtschaft und
Wissenschaft gemeinsam dafür stark, zukunftsweisende Ideen schnellstmöglich
zur Marktreife zu bringen. Mehr über die Arbeit der Partner für Innovation gibt es
im Internet unter: http://www.innovationen-fuer-deutschland.de/.
Verbotene Musik. Masterclass und Konzerte
Vom 12.-18. Oktober 2008 findet
in Wrocław und Olsztyn das Projekt „Verbotene Musik“ statt. Das
Lenau Haus Pécs, die Edith Stein
Gesellschaft Wrocław, die Kulturgemeinschaft Borussia Olsztyn und die
Freunde der Borussia Olsztyn/Allenstein e.V. Leipzig haben die herausragenden Musiker Frédéric VaysseKnitter und Péter Szabó aus Paris
und Budapest eingeladen, die gemeinsam das Programm „Verbotene
Musik“ entwickelt haben. Sie spielen u.a. Stücke von Erich Korngold,
Alexandre Tansman und Kurt Weill
16
9/2008
Komponisten die im 20. Jahrhundert
aus politischen Gründen verfolgt und
staatlichen Repressionen ausgesetzt
waren.
Junge polnische, ungarische, tschechische und deutsche Musiker sind
zu einem mehrtägigen Workshop mit
den Künstlern in die Region Ermland
und Masuren eingeladen. Das Thema
„Verbotene Musik“ lädt zur Auseinandersetzung mit dem gemeinsamen
europäischen Kulturerbe und der
europäischen Geschichte ein. Eingerahmt wird diese Masterclass von den
Auftritten der Künstler in Wrocław
und Olsztyn. Es sind die ersten gemeinsamen Konzerte von Frédéric
Vaysse-Knitter und Péter Szabó in
Polen. Wir freuen uns sehr, dass wir
zum Gelingen dieses außergewöhnlichen musikalischen Zusammentreffens beitragen können!
Für die Masterclass sind noch
Anmeldungen möglich. Bei Fragen
wenden Sie sich gern per Mail an
mich: [email protected]. Die Ausschreibung finden Sie unter www.
freunde-borussia.de (Aktuell).
Yvonne Meyer Robert Bosch
Kulturmanagerin
SPURENGRÄBER DER VERGANGENHEIT
Süß oder Ziesel
Ältere Menschen erzählten, dass
Sętal früher nicht Süßenthal sondern Zieseltal hieß. Wer sich Sonntag vormittags auf dem Berg hinter
dem Dorf auf den Boden legt und
das Ohr am Boden anlegt, kann Glockengeläut hören.
Den Einwohnern des Dorfes
Süβenthal ging es früher gut. Sie
lebten miteinander friedlich. Sie blieben von allen Krankheiten, Unglücken
und Kriegen verschont.
Das Dorf befand sich jedoch anderswo, zwei Kilometer nördlich von
der heutigen Stelle. Dort gibt es ein
tiefes Tal mit dem Strahl, der damals
Dratwia und heute Langi (nach dem
Namen des Besitzers) genannt wurde.
Daraus entstehen zwei steile Hügel.
Die Archeälogen meinen, es sei eine
preußische Burg gewesen. Vielleicht
stimmt das auch, aber die alten Leute
erzählen den jüngeren von Generation
zu Generation, dass auf dem kleineren
Hügel eine Kirche gestanden habe und
auf dem anderen ein Dorf, heute Sętal,
und früher eben Süßenthal genannt.
Eines Tages fand in der Kirche eine
Hochzeit zweier jungen Menschen
statt. Das ganze Dorf kam, wie es üblich war, um sie zu sehen. Die Glocken
der Kirche läuteten und man konnte
sie in der ganzen Gegend hören. Die
Glocken hörten auch die im Wald grassierenden Litauer. Die Litauer, damals
noch Heiden und Räuber, hatten keine
Ehrfurcht vor dem Moment, dem Ort
und der Hochzeitsgesellschaft und
überfielen die Kirche. Alle Gäste wurden ermordet. Die anwesenden Frauen,
darunter die Braut, wurden entehrt und
danach kaltblutig getötet.
Als sie sich von dannen machen
wollten, öffnete sich der Berg und verschluckte die Litauer mit der Kirche
und den Leichen. Danach wurde es
still und leer. Das Dorf auf dem Hügel
wollte niemand bewohnen und mit der
Zeit verfiel es. In der menschenleeren
Ortschaft ließen sich Ziesel nieder.
Deswegen bestehen ältere Menschen
immer noch auf den richtigen Namen
des Dorfes, Zieseltal und nicht Süßenthal. Nur die läutenden Glocken
werden nicht in Frage gestellt.
Die Legende erzählte
Frieda Marcinkowska aus Süßenthal
Poszukiwacze śladów przeszłości
Słodka czy susłowa
Starzy ludzie opowiadali, że kiedyś Sętal wcale nie nazywał się
Słodka Dolina tylko Susłowa Dolina
i że jak w niedzielne przedpołudnie
położysz się na jednej górze za wsią
i przyłożysz ucho do ziemi - to usłyszysz dźwięk dzwonów.
Ludziom dobrze się kiedyś wiodło
w Sętalu. Żyli zgodnie i w pokoju.
Nie nękały ich choroby, nieszczęścia,
omijały klęski i wojny. W tamtych
czasach wieś jednak nie znajdowała
się tam, gdzie teraz, tylko jakieś dwa
kilometry na północ. Jest tam głęboka
dolina, przez którą do dziś przepływa
strumień kiedyś nazywany Dratwia,
a dziś Langi (od nazwiska gospodarza, który miał nad nim gospodarstwo). Z tej doliny wyrastają niedaleko siebie dwa bardzo strome i wysokie wzgórza. Archeolodzy mówią,
że to pruskie grodziska. Może i tak,
ale starzy z pokolenia na pokolenie
przekazują młodym, że na mniejszym
z tych wzgórz stał kościół, a na dru-
gim była wieś - obecnie Sętal dawniej
zwany właśnie Słodka Dolina.
Pewnego dnia w kościele odbywał
się ślub dwojga młodych. Przyszła na
niego cała wieś, jak to było w zwyczaju. Kościelne dzwony biły i słychać je
było w całej okolicy. Ich dźwięk usłyszeli też grasujący po lasach Litwini.
Litwini wówczas poganie i zbójcy nie
uszanowali ani chwili, ani miejsca,
ani ludzi. Napadli na kościół. Gości
weselnych wymordowali. Kobiety
obecne na ślubie, w tym i pannę młodą zhańbili, a potem zarżnęli niczym
owce. Kiedy jednak chcieli odjechać,
góra otworzyła się i połknęła ich razem z kościołem i ciałami zabitych.
Zrobiło się pusto i chicho. We wsi
na drugim wzgórzu nikt nie chciał
zamieszkać. Pozbawiona mieszkańców z czasem popadła ruinę i zanikła.
W pustej okolicy osiedliły się za to susły. Dlatego niektórzy starzy sętalacy
do dzisiaj się upierają, że prawdziwa
nazwa wsi to nie Słodka Dolina tylko
Susłowa. Nie Süßenthal tylko Ziesel-
tal. Ale, że dzwony słychać – nikt nie
wątpi.
Legendę opowiedziała
Frieda Marcinkowska z Sętala
Pytania do opowieści
……………………………………
……................................................
imię i nazwisko
……………………………………
…………………............................
miejsce zamieszkania
……………………………………
…………………............................
nr domu/mieszkania
kod pocztowy
● Pytanie do opowieści
Co słychać gdy przyłożysz ucho do
ziemi koło Sętala?
Odpowiedź ………………………
Odpowiedzi proszę przesyłać na
adres biura Związku –
10-501 Olsztyn, ul. Partyzantów 3,
z dopiskiem na kopercie - konkurs.
Nagroda już czeka!
9/2008 17
forum
Geburtstagsglückwünsche
Bartenstein
Zum 72. Geburtstag
Frau Elżbieta Drosdżewska
Zum 65. Geburtstag
Herrn Jerzy Gajewski
Braunsberg
Zum 83. Geburtstag
Frau Erika Staringer
Zum 72. Geburtstag
Herrn Józef Lemke
Zum 78. Geburtstag
Frau Irena Kaczmarek
Zum 40. Geburtstag
Frau Ewa Lemke
Johannisburg
Zum 89. Geburtstag
Frau Irmgard Malinowska
Zum 86. Geburtstag
Frau Eugenia Filipczuk
Zum 81. Geburtstag
Frau Emma Olszewska
Zum 79. Geburtstag
Frau Gertruda Ehlert
Frau Herta Kuliś
Zum 76. Geburtstag
Frau Hiltrud Romanowska
Herrn Rudolf Jóźwik
Zum 74. Geburtstag
Frau Traute Matzkiewitz
Zum 70. Geburtstag
Frau Maria Konopka
Zum 68. Geburtstag
Frau Edelgard Grabowska
Mohrungen
Zum 79. Geburtstag
Frau Christel Watkowska
Zum 76. Geburtstag
Frau Irmgard Próchnicka
Zum 67. Geburtstag
Frau Urszula Mańka
Zum 65. Geburtstag
Herrn Henryk Kamiński
Sensburg
Zum 88. Geburtstag
Frau Gertrud Dawidziak
Zum 83. Geburtstag
Frau Krystyna Biernacka
Zum 77. Geburtstag
Frau Herta Wenta
Zum 74. Geburtstag
Frau Małgorzata Ambroziak
Zum 70. Geburtstag
Frau Ingrid Nicewicz
Zum 60. Geburtstag
Frau Herta Mroczkowska
Frau Janina Rudnik
Herrn Marian Bzura
Lötzen
Zum 80. Geburtstag
Margarete Rajcow
Frau Teresa Skierkowska
Ericka Sauer
Zum 79. Geburtstag
Frau Edyta Danowska
Zum 77. Geburtstag
Frau Elżbieta Jankowska
Zum 75. Geburtstag
Frau Małgorzata Bartniczuk
Frau Helena Fijałkowska
Zum 69. Geburtstag
Herrn Manfred Kurzeya
Zum 67. Geburtstag
Herrn Karl-Heinz Walter
Zum 65. Geburtstag
Herrn Werner Feldmann
Zum 53. Geburtstag
Herrn Waldemar Brzózka
Zum 50. Geburtstag
Herrn Bogdan Nowicki
Frau Elżbieta Zybo
Zum 67. Geburtstag
Frau Irena Halweg-Pisialska
Zum 58. Geburtstag
Frau Urszula Ciecierska
Herrn Kazimierz Bednarczyk
Zum 53. Geburtstag
Herrn Waldemar Huhn
Zum 51. Geburtstag
Herrn Bogdan Tomaszewski
Zum 47. Geburtstag
Mieczysław Mechuła
Zum 39. Geburtstag
Frau Wioleta Romanik
Treuburg
Zum 83. Geburtstag
Frau Wanda Głomb
Zum 60. Geburtstag
Frau Izabela Kosińska
Zum 51. Geburtstag
Frau Barbara Dziakowska
Zum 47. Geburtstag
Frau Herrn Henryk Żukowski
Rastenburg
Zum 84. Geburtstag
Frau Erna Nowak
Hilda Ołdziejewska
Zum 82. Geburtstag
Frau Jadwiga Kobyłka
Frau Lucyna
Krawczyk
Katholische
Zum 78.
Gottesdienste im
Geburtstag
Frau Gerda
Oktober
Iwaniuk
Zum 73.
5. Oktober (Erntedank):
Geburtstag
– 10 Uhr Allenstein-Jomendorf
– 15 Uhr Heilsberg Katharinenkloster
12. Oktober:
– 15 Uhr Allenstein Herz-Jesu-Kirche
19. Oktober:
– 10 Uhr Allenstein-Jomendorf
Wie kann man sie abonnieren
Adresse der Redaktion:
Silesiapress Sp z o.o.
Ul. Konopnickiej 6
45-004 Opole
tel. 0048 77 453-84-86
Fax 0048 77 40 210 40
E-Mail: [email protected]
ABONNEMENT IN POLEN
1. Abonnement über die Redaktion pro:
Vierteljah: 48 zł
Halbjahr: 95 zł
Jahr: 190 zł
2. Abonnement über die Vertiebsgesellschaft „Ruch“ pro:
Vierteljahr: 28,60 zł
Die Allensteiner Welle, eine Sendung von und für die deutsche Minderheit in Ermland und Masuren,
können Sie sonntags nach den 20-Uhr-Nachrichten bei Radio Olsztyn auf 103,2 MHz hören.
Im Umkreis von Elbing sendet der Sender auf 103,4 MHz
und im Umkreis von Lötzen - 99,6 MHz.
26. Oktober:
– 10 Uhr Allenstein-Jomendorf
– 14 Uhr Bischofsburg
– 17 Uhr Rößel
1. November (Allerheiligen):
– 10 Uhr Allenstein-Jomendorf
2. November (Allerseelen):
– 10 Uhr Allenstein-Jomendorf
– 15 Uhr Heilsberg Katharinenkloster
Domherr André Schmeier
erungen
d
n
ä
r
e
V
g
n
u
Acht
RADIOSENDUNG
Herausgeber: Verband der Deutschen Gesellschaften im ehem. Ostpreußen, PL-10-501 Olsztyn, ul. Partyzantów 3, tel./fax 0048/89/523-56-80; e-mail: biuro@vdgeo.
vdg.pl; Bankverbindung: Związek Stowarzyszeń Niemieckich w byłych Prusach Wschodnich, PKO BP I o/Olsztyn, 97 1020 3541 0000 5102 0066 0605; Ordentliches
Mitglied der Föderalistischen Union Europäischer Volksgruppen (FUEV).
Redaktion: Lech Kryszałowicz, Silvia Kribus, Alfred Czesla, Dawid Bojarowski - Übersetzungen. Vorbereitung und Druck: Drukarnia BLENAM Olsztyn,
ul. A. Struga 2, tel. 0048/89/526 35 52. Das Mitteilungsblatt wird gefördert aus Mitteln des Generalkonsultats der Bundesrepublik Deutschland in Danzig und dem
Ministerium für Inneres und Administration aus Warschau. Die Redaktion hat das Recht, Beiträge und Leserbiefe zu bearbeiten und zu kürzen. Biuletyn jest dofinansowywany przez Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w Warszawie. Redakcja zastrzega
sobie prawo adiustacji i skracania nadesłanych materiałów i listów.
18
9/2008
BERLIN. ERINNERUNG AN DEN SOMMER
Der Autor des Texts
vor dem Brandenburger Tor
An der Spree
So sieht der neue Gebäudeteil des
Bundestages aus
Neuer Hauptbahnhof
... und so der alte…
Siegensäule
Ein Foto vom
Stadtzentrum
9/2008 19
kobuLten. Erntedankfest 2008
2
1
4
3
5
6
7
1. Sie begrüßten alle Gäste
2. Ewa Kaczyńska aus Wartenburg – als Arbeitspferd
3. Die Spezialitäten der Hausmannskost haben allen
geschmeckt
4. Anna Wagner Rybińska ( von links) – die Chefin
des Verbandes und Kazimiera Klobuszeńska – die
Gastgeberin des Erntedankfests
5. Das stilvolle Kulturzentrum befindet sich in einem
ehemaligen Kuhstahl
6. Mama, willst Du einen Apfel?
7. Ela Baumann aus Kleberg sucht ihr Lotterieglück
Foto LK
20
9/2008