Łódź filmowa - Portal Miasta Łodzi

Transkrypt

Łódź filmowa - Portal Miasta Łodzi
Łódź filmowa
Łódź miastem przemysłów kreatywnych – co to dla Pana oznacza?
Dobrze, że miasto doczekało się w końcu jakiejś strategii, ale muszę przyznać, że hasło
„Łódź – Centrum Przemysłów Kreatywnych” to tylko moderacja postulatów dosyć
wąskiego grona. Z mojej perspektywy wpisuje się ona w działalność, którą jako kino
prowadzimy już od wielu lat. Mam nadzieję, że przyjęta strategia będzie pomocna w
rozwiązywaniu wielu problemów, które napotykamy na swojej drodze.
Czy film to łódzka przeszłość, czy teraz może być (w szerokim pojęciu np.
produkcji, postprodukcji, animacji, gier komputerowych itd.) siłą napędową
marki Łódź kreatywna?
Zdecydowanie tak może być. Proces odbudowywania czy, jak mówią inni,
restrukturyzacji Łodzi filmowej, poprzez kształcenie i twórczość w obszarze nowych
mediów, animacji czy postprodukcji, chociażby w zakresie udźwiękawiania filmów, może
stać się w przyszłości ponownie „ziemią obiecaną” – dla wielu młodych ludzi, którzy
kształcą się w naszym mieście i nie chcą z niego wyjeżdżać. Pomaga nam w tym przede
wszystkim doskonała kadra specjalistów, rozwijające się prywatne przedsiębiorstwa
producentów filmowych czy nowe kierunki na uczelniach artystycznych.
Żeby tak się stało, trzeba stworzyć warunki dla kreatywnych, ale przede wszystkim
przedsiębiorczych ludzi, którzy swoje pomysły będą chcieli realizować w naszym mieście.
Trzeba pamiętać, że inne miasta, które rozwijają swoje strategie w nieco innym kierunku,
również mają swoje „kreatywne” pomysły, chociażby na stworzenie miejsc pracy dla
zdolnych absolwentów uczelni, w tym kierunków artystycznych. Oceniam, że zapóźnienia
w tym zakresie w Łodzi są znaczne i musimy bardzo się przyłożyć, żeby dogonić Wrocław
czy nawet Katowice.
Jaka branża Pana zdaniem jest najsilniejsza w Łodzi? Czy ludzie zajmujący się
designem, modą, filmem powinni ze sobą konkurować, czy współpracować dla
realizacji wizji, jaką jest Łódź kreatywna?
Zdecydowanie największe szanse, w odniesieniu do historycznej spuścizny i tradycji, a
także w planie przyjętej strategii, mamy w obszarze filmu i rozwijającej się mody. Marka
Łodzi filmowej ma ugruntowaną pozycję, nawet w świecie. Dzięki temu nasze miasto
przede wszystkim kojarzone jest w filmem. W przypadku mody trzeba powiedzieć o
zmianie wizerunku miasta z okresu PRL-u, kiedy Łódź była centrum przemysłu
włókienniczego. Nowoczesne technologie materiałowe czy wzornictwo tekstyliów to
doskonałe wzmocnienie wizerunku Łodzi przemysłowej w kierunku innowacji.
Czy jednak staniemy się lokalną stolica mody? Nie wiem. Raczej bliżej nam do Rzgowa
niż do Paryża czy Mediolanu [uśmiech]. Całe szczęście takie imprezy jak Fashion
Philosophy Fashion Week Poland znakomicie budują wizerunek miasta ambitnego i
modnego. Co do współpracy, to ona jest obecna od dawna na różnych poziomach. Od
interdyscyplinarnej po zwykłą prezentację dorobku artystów. Spoiwem dla takiej
współpracy są zdecydowanie film i nowe media, chociażby przez dokumentację dorobku
artystycznego, jakiegoś działania czy głębsze zaangażowanie się na poziomie
współpracy scenograficznej czy kostiumów, na planie produkcji filmowej.
Czy trudno jest działać przedsiębiorcom, przedstawicielom sektora
kreatywnego w branży filmowej?
Nie, jeśli robi się to z pasją i na własny rachunek, bez myślenia o publicznych środkach.
Ale to dotyczy tylko małych i średnich projektów. Każdy większy projekt pro bono czy
projekty międzynarodowe, które wymagają zaangażowania większych środków
finansowych, powinny liczyć na wsparcie ze strony władz lokalnych czy instytucji
państwowych. Tak też jest z produkcją filmową, w której bez wsparcia funduszy
filmowych, środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej czy wkładu koproducentów
zagranicznych trudno dzisiaj zrealizować film i wprowadzić go do szerokiej dystrybucji w
Europie czy na świecie.
Niestety, jest problem z wartościowaniem, rozróżnieniem przez urzędników, które
projekty są dobre, a które przeciętne. Urzędnicy często nie są merytorycznie
przygotowani do podejmowania decyzji. Zresztą trudno od nich wymagać, żeby mogli
właściwie ocenić często innowacyjne lub merytoryczne projekty, jeśli nie są osobami
kreatywnymi. Myślę, że przyjęta strategia może rozwiązać tylko niektóre problemy osób
działających w obszarze tzw. przemysłów kreatywnych, ale na pewno nie wszystkie.
Jak duże projekty, takie jak np. Forum Kina Europejskiego Cinergia, wpływają
na promocję Łodzi kreatywnej poza jej granicami?
Proszę sobie samemu odpowiedzieć na to pytanie, w kontekście moich wcześniejszych
odpowiedzi. Na Forum Kina Europejskiego do Łodzi, w miarę naszych bardzo skromnych
możliwości, przyjeżdżają światowi twórcy, a impreza jest bardzo wysoko merytorycznie
oceniana przez takie autorytety, jak Agnieszka Holland, Krzysztof Zanussi, István Szabó
czy Jan Troell. Andriej Konczałowski przyjechał do nas przede wszystkim zachęcony
programem naszego festiwalu, otwartym (niecelebryckim) charakterem, możliwością
spotkania się ze studentami Szkoły Filmowej oraz z publicznością. Mamy wiele
argumentów merytorycznych i pomysłów na rozwój Forum, ale jak powiedziałem
wcześniej, duże projekty wymagają znacznych środków finansowych. Podstawą jest
profesjonalizm jej organizatorów, Stowarzyszenia „Łódź Filmowa” oraz Państwowej
Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi.
Jak Pana zdaniem można przekonać do tej wizji mieszkańców Łodzi?
Myślę, że mieszkańców nie trzeba przekonywać. Tłumy na dwóch ostatnich edycjach
Forum potwierdzają, że każda dobra impreza ma swoich odbiorców. Kino nigdy nie było
sztuką niszową, mimo że bywa sztuką ambitną. Poza tym, z naszego punktu widzenia,
ważna jest edukacja i wychowanie swojego odbiorcy. To długofalowe działanie przynosi
zawsze tylko same korzyści, także dla miasta. Dlatego ważne są warunki, w jakich
możemy działać i ważne jest dla nas spokojne działanie w planie kilkuletniego
finansowania festiwalu – żeby móc go rozwijać i zapraszać na niego coraz więcej
znakomitych gości, którzy wyniosą z Łodzi w świat dobre wspomnienie. A kinomani i
mieszkańcy naszego miasta będą dumni, że uczestniczyli w tym wydarzeniu filmowym,
tak samo jak to było w przypadku Festiwalu Dialogu Czterech Kultur.
Jakie działania, oprócz dotyczących bezpośrednio filmu, powinny zostać
podjęte na poziomie samorządu, żeby za 5, 10, 15 lat mówiono w Polsce o
Łodzi jako centrum kreatywności?
Przepraszam, ale nie będę doradzał miastu, bo rzadko kiedy głos ludzi kreatywnych jest
brany pod uwagę. Mówię to bez ironii, ale przemawia za mną doświadczenie 6-letniej
społecznej pracy przy klastrze medialnym, który był pomysłem wyprzedzającym swój
czas. Należy cieszyć się chwilą i kompetentnie wypełniać swoje obowiązki, realizować
swoje pasje. Mój przykład, jako jeden z wielu, może być tylko zachętą dla innych
kreatywnych „wariatów”. Niech każdy z nas robi swoje, na miarę swojego talentu. Jeśli
coś jest uczciwe, to samo się obroni. Kreatywności nie można się nauczyć ani
zaplanować jej efektywności czy rezultatów. Kreatywność jest domeną niewielu
jednostek, ale tylko w połączeniu z własną przedsiębiorczością i determinacją mają one
szanse odnieść sukces. Miasto ma tylko temu nie przeszkadzać.
Wywiad z: Sławomirem Fijałkowskim, dyrektorem Forum Kina Europejskiego
Cinergia
Rozmawia: Maciej Mazerant (www.purpose.com.pl)
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)