O SURFAKTANTACH i POTRZEBIE MYCIA
Transkrypt
O SURFAKTANTACH i POTRZEBIE MYCIA
Ten Świat – Biuletyn Polskiego Klubu Ekologicznego, Okręg Wielkopolska, 3(56), 3-5, 2003, ISSN 1231-2495 Jako, Ŝe ponoć przysłowia mądrością narodów, mądry rodak w trosce o długowieczność unika mydła (por. „...Częste mycie skraca Ŝycie...”). Z drugiej strony „...mądry Polak...” dopiero „...po szkodzie...”, a nawet „...przed szkodą i po szkodzie głupi...”. Zestawienie przysłów wywołuje więc pewne zamieszanie, z którego nawet wytrawny ekolog nie wysnuje pewnego i niepodwaŜalnego wniosku „... myć się, czy się nie myć...”. „...Oto jest pytanie...”, jakiemu poświęcimy dziś zatem trochę uwagi. Efektywne mycie, jak wynika to juŜ z wiedzy wyniesionej ze szkoły jest zupełnie niemoŜliwe bez mydła. Mydła zaś są przedstawicielami szerokiej i zróŜnicowanej grupy związków chemicznych zwanych ogólnie związkami powierzchniowo czynnymi lub z angielska (surface – powierzchnia, act – działać), surfaktantami. Zatytułujmy więc nasze obecne rozwaŜania następująco: O SURFAKTANTACH i POTRZEBIE MYCIA Mydło jest substancją znaną juŜ staroŜytnym Otrzymuje się je przez ogrzewanie tłuszczu, głównie zwierzęcego, z dodatkiem sody. MoŜna przypuścić, Ŝe odkrycie mydła mogło nastąpić przypadkiem, gdy roztopiony tłuszcz z mięsa pieczonego nad ogniskiem kapał na popiół drzewny zawierający potaŜ. Mydło zatem to mniej lub bardziej zanieczyszczona mieszanina soli sodowych lub potasowych (tzw. szare mydło) wyŜszych kwasów karboksylowych (tzw. kwasów tłuszczowych) zawierających grupę karboksylową oraz łańcuch węglowodorowy zawierający kilkanaście atomów węgla. O przynaleŜności mydła do grupy związków powierzchniowo czynnych decyduje fakt, Ŝe jego cząsteczki mają charakterystyczną cechę – jedna z części cząsteczki jest łatwo otaczana cząsteczkami wody, druga – tłuszczu. Rozpuszczone w wodzie mydło ma tendencję do gromadzenia się na powierzchni wody lub rozproszonych w niej cząstek tłuszczu dramatycznie zmieniając właściwości tej powierzchni. Czysta, nie zawierająca detergentów woda charakteryzuje się wysokim napięciem powierzchniowym. Wskutek tego kropla wody usiłuje przyjąć kształt o jak najmniejszej powierzchni (czyli kształt kuli). Czysta woda nie zwilŜa tłustej powierzchni przedmiotów. Oba te zjawiska zaobserwujemy oglądając krople wody zawieszone na powierzchni zatłuszczonej szklanki. Zupełnie inaczej zachowuje się woda, w której rozpuszczono nieco mydła. KaŜdy zapewne zauwaŜył w wannie, Ŝe powierzchnia cieczy ma tam tendencję do formowania skomplikowanej struktury zwanej potocznie pianą, która charakteryzuje się olbrzymią powierzchnią przypadającą na stosunkowo niewielką ilość zawartej w niej wody. Woda ta ma ponadto zdolność zwilŜania tłustych powierzchni. Pocieranie zabrudzonej skóry powoduje rozbicie tłuszczu (stanowiącego zwykle główny składnik brudu) znajdującego się na jej powierzchni na niewielkie kropelki otaczane przez cząsteczki mydła. Proces ten zwany emulgacją (bo w tego wyniku powstają emulsje – układy dwóch wzajemnie nierozpuszczalnych cieczy, z których jedna jest w postaci maleńkich kulek rozproszona w drugiej). Mycie wodą bez mydła powoduje zatem jedynie równomierne rozsmarowanie brudu na powierzchni skóry. Wraz z rozwojem cywilizacji wzrastało zuŜycie mydła, gdyŜ znajdowało ono coraz to nowe zastosowania, jak dla przykładu przy praniu czy przy sporządzaniu niektórych farb. Samo mydło stało się w ten sposób towarem deficytowym (przynajmniej w krajach ogarniętych I wojną światową), co doprowadziło do prób opanowania metody otrzymywania sztucznych detergentów. Dodatkowym bodźcem do poszukiwań są szczególne właściwości mydeł. Nie moŜna ich mianowicie uŜywać w twardej wodzie, gdyŜ Ten Świat – Biuletyn Polskiego Klubu Ekologicznego, Okręg Wielkopolska, 3(56), 3-5, 2003, ISSN 1231-2495 reagują z zawartymi w niej jonami wapnia lub magnezu i wypadają w postaci osadu. KaŜda pani domu, która spróbowała uŜyć w pralce automatycznej płatków mydlanych zamiast jednego z nowoczesnych proszków do prania wie, jak trudno doprowadzić pralkę do ładu po takim praniu. Syntetyczne detergenty stały się zatem krótko po ich wynalezieniu dostępniejsze i wygodniejsze w uŜyciu od starego poczciwego mydła. W jaki sposób chemicy zdołali ulepszyć naturę? Pomysł nie był bardzo oryginalny. Nadal cząsteczka surfaktantu posiada unikający wody łańcuch węglowodorowy. Jednak łatwo otaczająca się wodą grupa karboksylowa została wymieniona przez inne, jeszcze chętniej otaczające się wodą grupy funkcyjne, jak na przykład przez grupę siarczanową (w detergentach będących solami kwasów alkilosiarkowych). Przemysłowe uŜycie surfaktantów oraz masowe ich zastosowanie w gospodarstwie domowym spowodowało zainteresowanie, jaki jest los zuŜytych juŜ substancji i jaki mają one wpływ na nasze otoczenie. Szybko stwierdzono, Ŝe związki te nie są obojętne wobec naszych organizmów: zwiększają wchłanianie dowolnych związków przez skórę oraz błony śluzowe, co w przypadku naraŜenia na jednoczesne działanie silnych trucizn, na przykład herbicydów, powoduje znaczne zwiększenie dawki wchłoniętej. Ponadto u sporej grupy ludzi wywołują uczulenia. Do naszego otoczenia detergenty te przedostają się niezmienione, nie ulegają bowiem w zasadzie biodegradacji, a ich rozkładanie lub zatrzymywanie jest nieopłacalne. Przedostawszy się do wód rzek lub jezior obniŜają ich napięcie powierzchniowe, co prowadzi do zakłócenia delikatnej równowagi utrzymującej się na ich powierzchni. ObniŜa się wówczas stęŜenie rozpuszczonego w wodzie tlenu, giną, a dokładniej topią się owady i pajęczaki, które Ŝyją na powierzchni wody dzięki jej naturalnemu wysokiemu napięciu powierzchniowemu. Dla ryb i skorupiaków detergenty okazały się toksyczne. NaleŜy zwrócić uwagę, Ŝe mówimy tutaj jedynie o jednym ze składników proszków do prania i nie analizujemy destrukcyjnego wpływu na nasze otoczenie innych związków, na przykład fosforanów. Dbałość o higienę – wydawałoby się charakterystyczna cecha rozwiniętej cywilizacji – niszczy zatem jej zaplecze. CzyŜby jedynym wyjściem z sytuacji był powrót do klasycznego mydła. Ze względów praktycznych wydaje się to dzisiaj niemoŜliwe. Czy istnieje zatem jakieś wyjście z impasu? Odpowiedzią jest powstanie nowych technologii wytwarzania surfaktantów biodegradowalnych. Jeden z pomysłów polega na zastosowaniu związków znanych juŜ Naturze, a mianowicie takich surfaktantów, w których fragmentem cząsteczki otaczającym się wodą byłby weglowodan. Rozwiązanie to zostało zastosowane przez naturę w błonach komórkowych utworzonych przez podwójne warstwy lipidowe – warstwy cząsteczek, których jeden fragment jest tłuszczem a drugi cukrem. Te naturalne związki są między innymi poŜywieniem. Wykształciły się więc w organizmach zwierząt enzymy zdolne do rozcięcia surfaktantu na część węglowodorową (otaczającą się olejem) i cukrową (otaczającą się wodą). Brak moŜliwości biodegradacji surfaktantów poprzedniej generacji polegał właśnie na braku takiego enzymu. Dalsza biodegradacja wydaje się juŜ łatwa: istnieją enzymy prowadzące stopniowo do całkowitej mineralizacji produktów początkowego przecięcia cząsteczki. We wszystkie te enzymy wyposaŜone są oczywiście równieŜ bakterie występujące w wodach powierzchniowych, jak i te wykorzystywane w procesach biooczyszczania ścieków, na przykład w rowach cyrkulacyjnych. Czy osiągnęliśmy ostateczne rozwiązanie? Na papierze wydaje się, Ŝe tak. W praktyce jednak rozkład części węglowodorowych surfaktantów zachodzi bardzo powoli i środowisko ulega skaŜeniu za pomocą długołańcuchowych alkoholi lub kwasów tłuszczowych. Wydaje się dziwne, Ŝe problem ten pojawił się dopiero teraz, podczas gdy juŜ przy stosowaniu mydeł mieliśmy dokładnie ten sam problem. Tak, ale epoka mydła dawała o wiele mniejsze ilości zrzucanych do wód surfaktantów niŜ obecna epoka szybkiej i skutecznej syntezy tych związków. Biodegradowalność surfaktantów zapoŜyczona od Natury okazała się więc niewystarczająca. Potrzebne jest zatem rozwiązanie mądrzejsze od Natury, albo spróbujmy ograniczyć mycie. Waldemar Nowicki Zakład Chemii Fizycznej Wydział Chemii UAM Ten Świat – Biuletyn Polskiego Klubu Ekologicznego, Okręg Wielkopolska, 3(56), 3-5, 2003, ISSN 1231-2495 P.S. Po przeczytaniu tego tekstu główny redaktor zwrócił się do mnie z pytaniem, czy zanieczyszczenie środowiska detergentami jest przyczyną występowania piany na powierzchni wody tuŜ przy brzegów jezior. Uczciwie mówiąc nie wiem. Problem jest o tyle złoŜony, Ŝe naturalne procesy rozkładu, jak i procesy metabolizmu są źródłem wielu związków, których budowa spełnia wymogi struktury związków powierzchniowo czynnych, a zatem mogą one być równieŜ źródłem piany. StęŜenie tych naturalnie powstających związków we wodach naturalnych jest znikomo małe. Jednak ze względu na to, Ŝe wykazują one tendencję do gromadzenia się na powierzchni wody (do adsorpcji na jej powierzchni) ich stęŜenie w tym obszarze staje znacznie większe niŜ w całej objętości zbiornika wodnego. Gromadzenie się związków powierzchniowo czynnych na powierzchni wody jest wynikiem obecności w ich cząsteczkach fragmentów, które unikają cząsteczek wody. Cząsteczki te wystawiają ponad powierzchnię wody właśnie tą „wrogą” wodzie część. Istnieje jeszcze drugi czynnik, który powoduje zagęszczenie surfaktantów na powierzchni zbiornika wodnego. Jest nim wiatr (choć nie bez satysfakcji nazwę ten czynnik odwrotnym efektem Marangoniego). Mianowicie wiatr działając siłą styczną do powierzchni jeziora powoduje przesuwanie się warstwy powierzchniowej wody wraz z cząsteczkami surfaktantu ku podwietrznemu brzegowi zbiornika. ZauwaŜmy, Ŝe na ogół powstawanie piany obserwujemy tylko wzdłuŜ brzegu atakowanego przez fale. Fale te stanowią kolejny dodatkowy czynnik, dzięki któremu obserwujemy pianę. Aby piana powstała konieczna jest bowiem mechaniczna deformacja powierzchni cieczy, o czym wiedzą wszystkie gospodynie domowe, które kiedykolwiek własnoręcznie ubijały śmietanę. Wspomniany powyŜej odwrotny efekt Marangoniego to zjawisko, w którym pod wpływem zewnętrznej siły (w tym przypadku wiatru) zachodzi powstawanie róŜnicy stęŜeń surfaktantu na powierzchni wody. Sam efekt Marangoniego polega zatem na wystąpieniu siły działającej wzdłuŜ powierzchni spowodowanej róŜnicą stęŜeń surfaktantu na tej powierzchni. Wywołane przez ten efekt zjawisko moŜe wywołać dość dramatyczne wraŜenie, Ŝe krople cieczy nie podlegają sile grawitacji i potrafią po ściankach naczynia podąŜać ku górze Zjawisko to jest zapewne dobrze znane wszystkim miłośnikom mocnych trunków, choć być moŜe z obawy przed posądzeniem o delirium tremens, nie bywa często przez nich relacjonowane. Wyjaśnienie zjawiska jest następujące: Woda charakteryzuje się wysokim napięciem powierzchniowym, alkohol niskim. Alkohol jest bardziej lotny od wody. Na powierzchni kropli zawieszonej na ściance naczynia zachodzi proces parowania. Skoro alkohol paruje szybciej, w kropli rośnie stęŜenie wody. Im mniejsza objętość cieczy pod powierzchnią kropli (górna część kropli – patrz rysunek), tym szybciej rośnie stęŜenie wody. JuŜ po chwili w górnej części kropli mamy duŜe stęŜenie wody, w dolnej – alkoholu. Napięcie powierzchniowe w górnej części kropli jest większe niŜ w dolnej. Na kroplę działa więc niezrównowaŜona siła skierowana ku górze, pod wpływem której obserwujemy, jak kropla wpełza coraz wyŜej i wyŜej...