Wkład Bastiata
Transkrypt
Wkład Bastiata
Teoria wartości Bastiata Pan Jan Lewiński w artykule „Współczesne znaczenie teorii wartości Frederica Bastiata” – zamieszczonym w zeszycie „Studia Erasmiana Wratislavensia” bardzo starannie zebrał opinie ekonomistów zarówno głównego nurtu jak i szkoły austriackiej o dorobku Bastiata. Z cytowanych wypowiedzi-mimo starań autora- wynika jednak, brak możliwości sprowadzenia teorii wartości Bastiata opartej na specyficznie rozumianej usłudze do koncepcji wartości opartej na użyteczności marginalnej. Porównanie tej koncepcji, przez Huelsmanna, do Rothbardiańskiej teorii demonstrowanej preferencji, jest mało przekonywające. Czym innym jest ustalanie skali potrzeb a czym innym wyznaczanie relacji między usługami. Obie definicje wartości nie dają się do siebie zredukować, pierwsza nakłada strukturę porządkującą, druga jako relacja zawiera zalążek miary. Bastiat pisze w Harmoniach wyraźnie „ gdzie nie ma oddanej i przyjętej usługi, tam nie ma wartości”. Intuicja podpowiada nam, że jeżeli są to oczywistości nieredukowalne to muszą być komplementarne. Zasoby bardzo użyteczne występujące w nieograniczonej ilości nie mają wartości, tak jak i zasoby bardzo rzadkie ale bezużyteczne. Dopiero kombinacja tych dwóch właściwości wyznacza wartość. Użyteczność klasyfikuje nam zasoby według zdolności do zaspokajania najpilniejszych potrzeb , rzadkość wyznacza jakąś wartość funkcji „czekania” skojarzoną z rodzajem dobra. Z drugiej strony czas jest dobrem rzadkim i każda jego dodatkowa jednostka będzie zużyta na pozyskanie mniej użytecznego dobra, dlatego analizując pewien przedział czasowy można odtworzyć hierarchię wyborów nazywanych przez Rothbarda demonstrowanymi preferencjami. Zwykle pilne potrzeby mogą być zaspokajane lepiej lub gorzej przez całe klasy zasobów. Wybory nie dotyczą tylko dóbr tu i teraz, ale również tych osiągalnych tam i potem. Gdy jesteśmy bardzo głodni, to mając do wyboru zjedzenie chleba z masłem już teraz, czy potem -po zakupach w pobliskim sklepie- z ulubioną szynką, większość nasyci „pierwszy głód” a następnie pójdzie do sklepu po szynkę. Natężenie niezaspokojonych potrzeb wpływa na preferencje czasową, która powoduje, że zasoby „lepiej” zaspokajające nasze potrzeby ale rzadsze, będą przegrywać w wyborach z gorszymi ale bardziej pospolitymi substytutami (mniejsza wartość funkcji „czekania”). Dlatego, ze spadkiem preferencji czasowej (akumulacja kapitału produkcyjnego Æ wzrost bogactwa ), nie tylko oszczędności rosną ale rośnie też konsumpcja bardziej wartościowych (rzadszych) substytutów. Bastiata interesuje proces redukcji rzadkości, doprowadzania do tego, że to co było bardzo wartościowe i mało dostępne, staje się mniej rzadkie a tym samym bardziej dostępne. Bastiat tak pisze o tym „w każdym produkcie część darmowa, dąży do zastąpienia części uciążliwej. Oto, że gdy użyteczność jest wynikiem dwóch współdziałań, z których jedno się wynagradza, a drugie nie, to wartość mająca związek tylko z pierwszym z tych współdziałań, zmniejsza się dla jednej i tejże samej użyteczności, w miarę coraz dzielniejszej pomocy, jaką natura dawać jest zmuszona. Stąd powiedzieć można, że ludzkość o tyle więcej ma zaspokojeń i bogactw, o ile mniej posiada wartości.” O ile klasyfikacja potrzeb pod kątem pilności podlega ciągłym zmianom subiektywnie warunkowanym, o tyle rzadkość konkretnego zasobu jest właściwością obiektywną (niezależną od subiektywnej oceny) i dającą się mierzyć. Rzeczywiste wybory od marzeń oddziela nabyta wiedza. Ona to sprawia, że nie ulegamy impulsom płynącym od potrzeb lecz stać nas na wyrzeczenia w imię przyszłości. Zacytuję tu Bastiata: „Większej części potrzeb naszych, zaspokoić inaczej nie możemy, jak zadając sobie pewien trud, który uważać można za c i e r p i e n i e . Podobnego cierpienia doznajemy, gdy spełniając akt szlachetnego panowania nad żądzami naszymi, nakazujemy sobie wyrzeczenie się ich. Tak więc, cierpienie jest dla nas nieuniknione, i pozostaje nam tylko wybór w nim; jest ono prócz tego najgłębszym i najbardziej osobistym na świecie uczuciem; z czego wynika, że interes osobisty , to uczucie napiętnowane za dni naszych, mianem egoizmu, indywidualizmu — jest nie do zniszczenia.” I dalej „przeznaczeniem cierpienia jest stopniowe zniszczenie własnych jego przyczyn, zamknięcie się w granicach coraz szczuplejszych, a ostatecznie, zapewnienie przewagi dobra i piękna,” „Godnym uwagi fenomenem jest owa szybkość za pomocą której, dzięki ciągłemu zaspokojeniu — to co było jeszcze nieokreślonym życzeniem, staje się gustem, a to co było gustem tylko — staje się potrzebą, a nawet gwałtowną potrzebą.” W tych kilku zdaniach znajdujemy zalążek tezy rozwiniętej przez A.Rand w książce „Cnota egoizmu” jak i tezy Hansa-Hermana Hoppe o kulturotwórczym mechanizmie związanym z redukcją preferencji czasowej. Do tego momentu, przy odpowiedniej interpretacji, nie ma większej rozbieżności koncepcji Bastiata z porządkowym charakterem współczesnej marginalistycznej koncepcji wartości. Problemy zaczynają się gdy przejdziemy do dobrowolnej wymiany. Austriacy jako warunek wymiany przyjmują odwrotne porządkowanie dóbr przez uczestników wymiany tj. użyteczność krańcowa jednostki pozyskanego dobra ma być wyższa od użyteczności krańcowej jednostki dobra oddanego , natomiast Bastiat zakłada możliwość porównania korzyści z wymiany usług (oszczędności na czasie) : „są okoliczności, w których zadając sobie bardzo mało trudu, możemy wielką wyświadczyć Usługę; a są inne znowu, w których widzimy, że największy trud nawet, nie wyświadczy nikomu usługi i dla tego pod tym jeszcze względem, słusznie powiedzieć możemy, że Wartość jest raczej w Usłudze, niż w Pracy, gdyż jest proporcjonalna do pierwszej, a nie do drugiej. Idę jeszcze dalej i twierdzę, że wartość szacuje się, przynajmniej o tyle, zaoszczędzoną pracą nabywającego, jak i wykonaną pracą zbywającego.” Porównuje on wydatek, jaki poczynił na dobro przekazywane, z wydatkiem jaki by go czekał gdyby chciał pozyskać dobro otrzymane. Tym wydatkiem, w nieredukowalnej postaci, może być tylko łączny czas przeznaczony na wyświadczenie tych usług. Odwrotność czasu przeznaczonego na wyświadczone usługi to wydajność. Dlatego w artykule „Bastiat na nowo odczytany” zaproponowałem określenie warunków wymiany jako relacji między odpowiadającymi sobie wydajnościami uczestników wymiany. Na prostym przykładzie pokażę różnicę między tymi definicjami. Powiedzmy, że przysłowiowy Robinson i Piętaszek mają do dyspozycji nieograniczoną ilość palm kokosowych i bananowców. Jedyna trudność, którą trzeba pokonać to wspinanie się na drzewa i zrywanie owoców. Możliwe są sytuacje: 1.Robinson i Piętaszek wyżej cenią to samo np.: banany- obaj zaczynają posiłek od zerwania bananów, gdy się nasycą biorą się za kokosy. Według kryterium „austriackiego”, wymiana nie wystąpi. 2.Gdy Robinson wyżej ceni banany to Piętaszek kokosy i odwrotnie- po zaspokojeniu pierwszego głodu mogą rozważyć wymianę nadwyżki, bo zgodnie z prawem użyteczności krańcowej użyteczność każdej następnej jednostki dobra będzie maleć, jeżeli zgromadzili większy zapas. Tylko po co tworzyć zapas do wymiany, gdy mogą bezpośrednio zaspokoić zachciankę. Zauważmy, że ewentualna wymiana obejmie tylko dobra, których względna użyteczność wzrosła dopiero po konsumpcji dóbr wyżej preferowanych, bo nie ma powodu by obaj rozpoczęli zbieranie owoców od mniej preferowanych tylko po to by je potem wymienić na bardziej preferowane. Jedyna sytuacja pasująca do tego kryterium, to nadanie Robinsonowi i Piętaszkowi praw własności odwrotnie do ich skali wartości (wyjątkowa złośliwość) i poinformowanie ich, że dobro pożądane jest własnością sąsiada. Sens wymiany opartej na tej regule, znika w świecie bez praw własności i gdy tworzenie zapasu jest niemożliwe. Niemożliwy jest również trwały podział pracy. Jeśli bowiem działanie prowadzi od stanu mniej satysfakcjonującego do bardziej, to oznacza wybór dobra wyżej położonego w skali wartości. Jeżeli skala wartości nie zmienia się, a kolejne wybory muszą dotyczyć pozyskania dóbr położonych wyżej na skali wartości, to otrzymamy sprzeczność, bo nie ma dóbr wyżej położonych na skali od już wybranego ( brak podstawy do dalszego działania). Sprzeczność znika gdy przyjmiemy, że po każdym wyborze skala wartości dóbr, które chcemy pozyskać , jest na nowo tworzona, nie ma więc gwarancji na powtórzenie wymiany w przyszłości, brak też racjonalnych podstaw do tworzenia zapasów. Sprzeczność nie wystąpi, gdy rozważamy wymianę, przy określonym z góry stanie posiadania (wymiana wtórna)- problem rzadkości zostaje zawieszony- adekwatną metodą wartościowania będzie porównanie użyteczności krańcowych, i zastanowienie się czy wymiana nie poprawi zastanej sytuacji ( Pareto ). Sprawdźmy teraz jaki wynik da nam kryterium „wydajnościowe”. Przyjmijmy na moment, że przewagę w zbieraniu bananów ma Piętaszek a w kokosach Robinson. Wtedy, niezależnie od preferencji, wymiana jest opłacalna w granicach wyznaczonych przez stosunek odpowiednich wydajności. Nawet gdy preferencje nie są przeciwne a wiadomo, że wystąpi konsumpcja obu produktów, to zawsze znajdziemy relację dla której podział pracy i wymiana będzie opłacalna.. Skąd bierze się ta rozbieżność. W „Ekonomii wolnego rynku” Rothbard, przez ponad sto stron, porównuje skale wartości Smitha, Browna i Johansona celem wyjaśnienia mechanizmu wymiany po to by na końcu wprowadzić pojęcie wartości wymiennej w odróżnieniu do wartości użytkowej. Gdyby nie traktował wartościowane zasoby jako dane, tylko przyjął, że nawet pozyskanie zasobów naturalnych wymaga działań pochłaniających czas (o czym sam wcześniej pisze). Gdyby w rozważaniach uwzględnił nierównomierność występowania dóbr w czasie i przestrzeni odkryłby, że wartościowanie zgodnie z prawem użyteczności krańcowej wyznacza tylko kolejność pozyskiwania dóbr, natomiast prawo przewagi komparatywnej (w wersji zaproponowanej w „Bastiat na nowo odczytany” ) rozstrzyga czy dobro to uzyskamy z wymiany czy wykonamy je we własnym zakresie. Porównanie produktywności (wydajności) należy rozumieć jako rodzaj kalkulacji warunkowej tzn. policzenie, czy przy pewnych nakładach moja wydajność nie wzrosłaby na tyle, że wymiana stałaby się nieopłacalna. Na przykład: co dwa tygodnie oddawałem rzeczy do pralni, ale po znacznym podniesieniu ceny za pranie, zrobiłem kalkulację uwzględniającą: amortyzację pralki, zużycie prądu, proszku i wody minus zysk na czasie dojazdu do pralni. Gdy koszty okazały się niższe kupiłem pralkę i zrezygnowałem z usługi. Na upartego można interpretować mniejszy nakład czasu na jednostkę dobra otrzymanego w stosunku do czasu który musiałby być zużyć bez wymiany, jako relacje użyteczności krańcowych zgodnych z definicją „austriacką”, tylko wtedy zacieramy różnicę między subiektywną oceną a obiektywnym pomiarem korzyści. Już samo wartościowanie „użytecznościowe” jest bardziej skomplikowane niżby to wynikało z prawa użyteczności krańcowej. W wyborze katalogu celów bierze udział cała nasza wiedza, kumulowane doświadczenie z wcześniejszych wyborów. Dokonuje się bilans osiągalności potencjalnego pakietu celów na tle ograniczenia czasowego-tylko doświadczenie powie nam ile czasu potrzeba, by pozyskać pożądane dobro i gdzie oraz jak go pozyskać. Jedynie wtedy, gdy jesteśmy zaskakiwani nieoczekiwanym obrotem spraw, dokonujemy wyboru mając na uwadze tylko jedną potrzebę. W zwykłych sytuacjach działamy według lepiej lub gorzej przemyślanego planu, który jest efektem subiektywnych preferencji i obiektywnych uwarunkowań. To że będę głodny, spragniony, pozbawiony dachu nad głową, jeżeli odpowiednio wcześniej nie zadbam o dochody, jest podstawową składową obiektywnej wiedzy każdego z nas. Gdy chcę odpocząć, moja wiedza podpowiada mi, że powinienem wybrać kino lub teatr bo tam najlepiej odpoczywam, ale nie koniec na tym, muszę jeszcze porównać repertuary, czas dojazdu (mogę nie zdążyć), dostępność biletów, a wreszcie ustalić czy stać mnie na wydatek z tym związany. I mimo, że grają w teatrze długo oczekiwaną sztukę, zrezygnuję z niej, gdy cena biletu przekroczy granicę ustaloną w moim ramowym budżecie wydatków i procedura wyboru zakończy się przyjęciem wygodnej pozycji przed telewizorem. Zauważmy, że aukcje obrazów, dóbr o relatywnie niskiej użyteczności ale o bardzo dużej rzadkości, często zaspokajają tylko i wyłącznie potrzebę posiadania czegoś wyjątkowego, nadzwyczaj rzadkiego ( tu wartość wynika z wiedzy, że są one nieosiągalną wartością dla innych ). Mają one ciekawą właściwość; ze spadkiem preferencji czasowej ich wartość wzrasta, bo ich relatywna rzadkość rośnie (dzieł sztuki się tworzy a nie produkuje ). Przesadne akcentowanie subiektywnego aspektu wyborów ukierunkowuje praktykę gospodarczą, na badanie skal wartości, sposobów wpływania na przebieg wartościowania ( dezinformacja, reklama, oddziaływanie na podświadomość), natomiast zapomina się o części mierzalnej wartościowania, związaną z rzadkością. Badanie tej składowej odkrywa przed nami mechanizm akumulacji kapitału, kalkulacji kosztów, powstawanie zysku z kapitału, rolę innowacji we wzroście produktywności i procesie uwalniania człowieka od biologicznych ograniczeń. Dla uważnego czytelnika, powinno być oczywiste, że koncepcja wartości Bastiata jest komplementarna do koncepcji wartości opartej na użyteczności krańcowej co powinno utwierdzać nas w uznaniu jego wielkości. Ucieszą mnie bardzo, opinie, uwagi lub wątpliwości przesłane na niżej zamieszczony adres. 18.06.2007 [email protected] Wojciech Czarniecki