1-15 Wrzesień 1973 r.

Transkrypt

1-15 Wrzesień 1973 r.
ŁOWIEC POLSKI
O R G A N
P O L S K I E G O
Z W I Ą Z K U
Ł O W I E C K I L G O
ŁOV/IEC P O L S K I
(kgan PoIsKiegs /.wiązku LowiecKieg*
DWUTVGODM K
NR 17 (1452)
1-15
WRZEŚNIA I*)73
^^^^^ r^^^^f^t u.,
CKNA ZŁ ;i.0«
.
Z A R Z Ą D Z E N I E
DZIAŁ URZĘDOWY
Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego
w sprawie o g r a n i c z e n i a l i c z e b n o ś c i wilków
2o90dni«ni« wyuyowwiiwo wilków w Europi* było w ostatnich łatach dyskutowano
w krtgoch btologów i pRyradników oraz myśliwych. Z o c z ^ nawot stonoj interosować
s i ą wiHnoin i jogo liczobneiciq no cotym iwiocto. Po zfobioniu pobioinogo chociaż
rachunku okozoło sią, ł o wyginięci* wilkowi jeszczo nie zograżo, olo źo tnobo przy­
wrócić mu pewno prowo, o takie okres ochronny. W Konodzie p o d j ^ nowel kom­
pleksowe bodonio nad tym gatunkiem i jogo rolq w środowisku przyrodniczym. W
Polsce zointerosowoli s i ę problemem naukowcy z IBL. ukozolo się kilko publikocji
popularnych w prasie, ich outorzy opowiodolt się za potrxebq przeonaNzowanio te­
go zogadnienio no torenie kraju.
W i l k , j a k wiadomo, został przed k i l k u laty
sfcreilony z listy z w i e r z ą t ł o w n y c h , co w y w o ­
łano o k r e ś l o n e s k u t k i p r a w n e .
W i l k i możew i ę c z a b i j a ć k a ż d y , nie o b o w i ą z u j e w stosun­
k u d o n i c h czas o c h r o n n y , n i e m a z a k a z a n y c h
s p o s o b ó w p o l o w a n i a i t p . Decyzje te p o w z i ę t o
w czasie, k i e d y r o z m i a r s z k ó d w y r z ą d z a n y c h
przez w i l k i z a r ó w n o w z w i e r z ę t a c h g o s p o d a r ­
s k i c h , j a k i z w i e r z y n i e u z n a n o za z b y t w y ­
soki.
Abstrahując
ai
s k o m p l i k o w a n y c h nieco
przepisów normujących
tzw. akcję wilczą,
trzeba p r z y z n a ć , że w w y n i k u o f i a r n e j p r a c y
t u d z i w n i ą z a a n g a ż o w a n y c h , g ł ó w n i e zresz­
t ą m y ś l i w y c h , stan w i l k ó w
został
znacznie
umniejszony.
Obecnie o nadmiarze
wilków
m o ż n a m ó w i ć jedynie w odniesieniu do w o ­
j e w ó d z t w a rzeszowskiego, cłioć i na ten te­
mat zdania s ą podzielone.
W z w i ą z k u z t ą s y t u a c j ą u z n u n o za m o ż l i ­
w e i c e l o w e z m i e n i e n i e d o t y c h c z a s o w e g o za­
r z ą d z e n i a w s p r a w i e l i k w i d a c j i w i l k ó w i za­
s t ą p i e n i e go z a r z ą d z e n i e m w s p r a w i e o g r a n i ­
c z e n i a l i c z e b n o ś c i w i l k ó w , co c h y b a n a j b a r ­
dziej c : ^ o w t a d a stanowi faktycznemu i p o ­
trzebom.
S t a n w i l k ó w w Polsce n a k o n i e c u b i e g ł e g o
r o k u s z a c o w a n e na o k c l o 100 s z t u k , w t y m
o k o ł o 80 s z t u k n a t e r e n i e w o j e w ó d z t w a r z e ­
szowskiego. Roczny o d s t r z a ł w ostatnich la­
t a c h w a h a ł s i ę w g r a n i c a c h 20—30 s z t u k , a
zatem b y ł niższy od p r z y r o s t u . Co do stanu
w i l k ó w zdania b y ł y
i s ą podzielone. Jedni
t w i e r d z ą , ż e jest i c h znacznie w i ę c e j , d r u d z y
ż e s ą t o te s a m e w i l k i l i c z o n e k i l k a k r o t n i e i
że w o g ó l e stan jest n i ż s z y . O s o b i ś c i e u w a ­
ż a m , ż e stan w i l k ó w jest znacznie w y ż s z y , i
ż e r o z m i a r s z k ó d z a c z y n a byĆ p o n o w n i e g r o ź ­
ny zwłaszcza w odniesieniu do zwierzyny
grubej,
bytującej
w
Bieszczadach i G o r ­
cach.
P o m i j a j ą c na razie r z e c z y w i s t ą ilość t y c h
d r a p i e ż n i k ó w w s a m y c h Biesurczadach, t r z e b a
stwierdzić,
ze w c i ą g u
o s t a t n i i c h 2—3 l a t
zwięikszyl s i ę znacznie zasięg ich w y s t ę p o w a ­
nia. Coraz liczniej p o j a w i a j ą się w
woje­
w ó d z t w i e lubelskim, i białostockim, ponow­
nie zaobserwowano je na terenie w o j e w ó d z ­
twa olsztyńskiego, a także w województwie
k i e l e c k i m , k o s z a l i ń s k i m i i n n y c h . J e d n a k ptrob l e m gospodarczy
stanowią
obecnie
wilki
t y l k o na terenie w o j e w ó d z t w a rzeszowskiego
i zaczyna s i ę ta k w e s t i a dopiero r y s o w a ć w
województwie lubelskim i białostockim.
Nowe zarządzenie
Ministra
Letoictwa i
P r z e m y ś l u Drzewnego w tej sprawie w p r o ­
wadza n a s t ę p u j ą c e najistotnle^ze zmiany w
s t o s u n k u do s t a n u o b e c n e g o :
— przesuwa o b o w i ą z e k b e z p o ś r e d n i e g o zaj­
m o w a n i a słę l ą a k c j ą z komisarzy na nadteinirzycb, c z y n i ą c leli o d p o w i e d z i a l n y m i
za stan w i t k ó w w terenie, na k t ó r y m p r o ­
w a d z ą catoić gospodarki.
Z m i a n a ta m a na cetu z b l i ż e n i e d o t e r e n u
o s ó b m a j ą c y c h z a j r ^ w a ć się t y m zagadnie­
niem. Nadleśnictwa przecież dysponują środ­
k a m i t r a n s p o r t u oraz l i c z n y m pereonetem.
i
— nnuuM, i c sacadnlenie wymaga u e t e g ó l n e j u w a f i n a terenie w o j e w ó d i t w a
raeszowskieffo i podniesiono n a g r o d ę a a z l i k ­
w i d o w a n i e w i l k a w t y m w o j e w ó d z t w i e do
3O00 z ł o t y c h . W w o j e w ó d z t w a c h b i a ł o s t o c ­
kim i lubelskim utrzymano nagrodę w w y ­
s o k o ś c i 1500 I ł , to z n a c z y w dotycticzasow e j wysokoi<;i.
Natomiast w p o z o s t a ł y c h
w o j e w ó d z t w a c h nagrody z o s t a ł y e ^ k o w l cle zniesione;
— uproszczono t r y b protokolarnego
stwier­
d z e n i a e d t t n e l e n t a w i l k a , z a p e w n i a j ą c oezywiidt i n r a w l d l o w o ś ć o r z e c z e ń o r a z u zyskanłe niezbędnych materiałów
statystycraiych.
T a k i e u r e g u l o w a n i e zagadnienia jest zgod­
ne z a k t u a l n y m i p o t r z e b a m i i g l o s a m i n a u ­
k o w c ó w o r a z p r a k t y k ó w . Jest zgodne z k o ­
niecznością zmniejszenia liczebności w i l k ó w
na terenie w o j e w ó d z t w a rzeszowskiego, n i e ­
dopuszczeniem d o nadmiernej
rozmnoży w
w o j e w ó d z t w i e b i a ł o s t o c k i m i l u b e l s k i m oraz
toleruje w p e w n y m stopniu
występowanie
w i l k ó w na terenie i n n y c h w o j e w ó d z t w , gdzie
rozmiar s z k ó d nie przedstawia się groźnie.
O d m i e n n e p o t r a k t o w a n i e p r o b l e m u na te­
renie w o j e w ó d z t w a rzeszowskiego
wypływa
jeszcze z t r o s k i o n a j w a r t o ś c i o w s z e g o j e l e n i a ,
jakiego posiadamy w kraju — jelenia, k t ó r y
o b e c n i e j e s t jeszcze l i c z n y , a l e z a c h o d z i ł a obawa, że jego populacja nie w y t r z y m a u ż y t ­
k o w a n i a prowadzonego przez m y ś l i w y c h de­
wizowych, myśliwych krajowych i wilki.
W niektórych rejonach
tego w o j e w ó d z t w a
z a g r o ż o n a jest r ó w n i e ż sama. Jej l i c z e b n o ś ć
wyraźnie zmalała właśnie wskutek wzrostu
i l o ś c i w i l k ó w i r y s i . N i e ł>ez z n a c z e n i a j e s t
r ó w n i e ż w p ł y w w i l k ó w na stan i n n e j z w i e ­
rzyny, szczególnie dzików.
Dziki,
nękane
przez w i l k i
łączą się w d u ż e wahaty.
czę­
sto s i ę p r z e m i e s z c z a j ą , i g d y
zatrzymają w
j a k i m ś spokojniejszym rejonie,
wyrządzają
d o t k l i w e szkody. W s k a ź n i k p r z y r o s t u d z i k ó w
jest w t y m r e j o n i e t a k i , j a k na terenie c a ł e g o
kraju, a przecież w i l k i biorą odpowiedni ha­
racz. S t ą d t e ż prz>' p l a n o w a n i u
odstrzałów
może powstawać
poważny
błąd,
rzutujący
p ó ź n i e j na r e a l n o ś ć t y c h p l a n ó w i procent i c h
wykonania.
Ogólnie należy stwierdzić,
że zarządzenie
m a na celu zmniejszenie ilości w i l k ó w w w o j .
rzeszowskim i w t y m zakresie nie podzielamy
g ł o s ó w p r z y t o c z o n y c h na w s t ę p i e a r t y k u ł u , na­
tomiast t a m , gdzie w i l k i nie w y r z ą d z a j ą istot­
n y c h szkód, zastosowano
w
odniesieniu do
nich o d m i e n n ą , łagodniejszą
niż dotychczas
politykę.
R o z w a ż a s i ę [>onadto s p r a w ę
ponownego
w p i s a n i a w i l k a na listę z w i e r z ą t
łownych,
ale n i e został>- jeszcze w t y m z a k r e s i e p r z e ­
prowadzone n i e z b ę d n e uzgodnienia i konsul­
t a c j e i n i e m a jeszcze o s t a t e c z n y c h
decyzji.
W i l k , bez w z g l ę d u n a t o . c z y
traktujemy
g o Jako z w i e r z ę ł o w n e , czy n i r i o w n e , j e s t n a ­
dał dużą atrakcją dla
m y ś l i w y c h i chcemy
m i e ć szans? p o l o w a n i a . S t w a r z a j ą n a m obecna sytuacja — c h o c i a ż j a k w i e m z w ł a ­
snego d o ś w i a d c z e n i a . Jest t o c z ę s t o szansa t e oretycz.ia.
Janusz
Sikorski
Zarządzenie nr 57
Ministra Leśnictwa
i Przemysłu Drzewnego
z dnia 5 lipca 1973r.
w sprawie zmniejszenia
ilości wilków
Na podstawie
a r ł . < lut. 1 ustawy z dnia 17
czerwca
r. o hodowli, ochronie i w l e r a ą t ł o w ­
nych i prawie lawieckim (Dz.1;. Nr 36, poz. ns>
zarządza s i ę , co l u i t ę p a j e :
f
O b o w ł ą x e k zmniejszenia iło«ei w i l k ó w spoczy­
wa na w ł a ś c i w y c h
terenowo
nadleśnictwach
przedsiębiorstw lasów państwowych,
rwanych
dalej n a d l e ś n i c t w a m ł .
!>•
Za zlikwidowanie wilka nadleinletwa wyplaea n a g r o d ę w w y s o k o ś c i :
1> na terenach w e j e w ó d s t w a n e s i o w s k i e g o —
3.000 d . ,
Z) na terenie w o j e w ó d z t w a b i a ł o s t o c k i e g o , l u ­
belskiego I o l s z l y ń s k l e g e - 1300 z L .
3> na p o z o s t a ł y c h terenach nagród nie wyptara
sł«.
I
s.
1. P o d s t a w ę do w y p ł a c e n i a nagrody stanowi pro­
tokół s p o n ą d i o n y przez Irzyosoltową k o m i s j ę
p o w o ł a n ą przez oad l e ś n i c z c f o .
t. Zadaniem komisji wynUcoloocJ w u t . 1 Jest:
1> stwierdzenie, ł c zniszczona sztaka Jest
wilkiem.
t) u s t a ł e n i e miejsca, daty i sposobu odstrze­
lania wilka.
3) trwale oznakowanie czaszki I skóry a d strzcloncfo wilka w s p o s ó b podany w pro­
tokole,
4) spisanie protokołu s o k r e ś l o n y c h w pkt. 1—3
c z y n n o ś c i , w e d ł u s wzoru s t a n o w i ą c e g o za­
łącznik do zarządzenia. P r o t o k ó ł sporządza
się w 5 egzemplarzach, z których Jeden
stanowi p o d s t a w ę do w y p ł a t y nagród, d r u Sl pozostaje w aktach n a d l e ś n i c t w a a z
pozostałych
egzemplarzy po Jednym do­
starcza s i ę :
a) w ł a ś c i w e m u zarządowi l a s ó w p a ń s t w o ­
wych,
b> w y d z i a ł o w i rolnictwa ł l e ś n i c t w a w ł a ś ­
ciwego prezydiom w o j e w ó d z k i e j rady
narodowej,
c) osobie, która odstrzcUla wilka.
|4l
1. Wszelkie koszty
z w i ą z a n e z osraniezeniem
ilości w i l k ó w oraz w y p ł a c a n i e m n a s r ó d za ubi­
te wilki p o k r y w a j ą w ł a ś c i w e n a d l e ś n i c t w a , a
w s z c z e g ó l n o ś c ł : koszty zakupu tladr, organi­
zowania o b ł a w , bodowy czatowni, sakapu I
transportu padliny.
2. Nagrody dla m y ś l i w y c h za wilki odstrzelone
w rzastc specjalnych o b ł a w orranizowanych
przez o a d l e ś a l c t w s w y p ł a c a s i ę w w y s o k o ś c i
500 n kwot Określonych w { 2, pkt. 1 I 2. a po­
z o s t a ł e Sf^.n tych kwot wyirfaca s i ę osobom,
które otroptty wilki, z o r g a n i z o w a ł y I poprowa­
dziły polowanie w czasie, k t ó r e g o dokonano
odstrzahi w i l k ó w .
IS.
Za n a l e ż y t e i celowe wykorzystanie kwot przeznacztmych na a k c j ę ograniczania Ilości wUkow
odpoii-ledzlalnl są w ł a ś c i w i n a d l e ś n i c z a w i e .
I
•.
T r a c i moc z a r z ą d z e n i e Ministra
Leśnictwa
I P r z e m y s ł u Drzewnego z dnia 0 czerwca IMO r.
w sprawie t ę p i e n i a w i l k ó w (Monitor Polski s
)tO» r. Nr U , poz. 2W oraz z 1M4 r. nr 72. p M .
337).
f T.
Z a r z ą d z e n i e wchodzi w tycie z dniem o g ł o s z e ­
nia w Dzienniku U r z ę d o w y m Ministerstwa L e ś ­
nictwa I P r z e m y s ł u Drzewnego.
W I C E M I N I S T E R LEŚNICTWA
I PRZEMYSŁU D R Z E W N E G O
mgr i n ł . Walenty Bartoszewicz
' J U B I L E U S Z E KÓŁ ŁOWIECKICH
ZŁOTY-KŁ.
„SZARAK-MIRKÓW"
W
r o k u 1923 g r o n o z a m i ł o w a n y c h m y ś l i ­
wych, rekrutujących się z robotników
i pracowników umysłowych
Mirkowskiej F a b r y k i Papieru w Jeziornie k/Warsza­
w y oraz z okolicznych r o l n i k ó w , założyło K o ­
to Ł o w i e c k i e „ S z a r a k " ,
zarejestrowane
w
s t a r o s t w i e w a r s z a w s k i m . W o w y c h czasach
był to nietypowy przypadek o r ^ n i z a c j i ło­
w i e c k i e j o p a r t e j n a z a s a d a c h c ^ k o w i c i e de­
mokratycznych. W p o c z ą t k o w y m okresie w
K o l e b y ł o 14 c z ł o n k ó w , m . i n . k o l . P a w e ł
Daniszewski, H e n r y k Winter, W i k t o r Janik,
Franciszek
Zugajewicz, Antoni
2ugajewlcz,
Józef W i t k o w s k i . S t a n i s ł a w W r o ń s k i , Stanis­
ł a w Wyglądała, Jan Knyziak, B . Pankowski
Józef Węgrzyn. S t a n i s ł a w Tarasiewicz, Jan
Dudetc W ł a d y s ł a w Moskaiewicz.
P i e r w s z y m prezesem K o ł a byt k o l . B. Pan­
kowski, który pełnił tę funkcję nieprzerwa­
n i e d o 1939 r., ł o w c z y m — k o l . H . W i n t e r ,
a s k a r b n i i c i e m k o l . J. W i t k o w s k i . D z i ę k i s p r ę ^ s t e j organizacji u d a ł o się p o k o n a ć opory
administracyjne i różne t r u d n c ^ i , piętrzące
się przed kołem, k t ó r e d y s p o n o w a ł o skrom­
nymi środkami finansowymi. Tereny łowiec­
kie w y d z i e r ż a w i o n o od spółek łowieckich w
okolicznych gromadach: Kawęczyn. Turowlce.
B r z e ś c e , S ł o m c z y n , Opacz, J e z i o r n a , C i s z y c a ,
Chalx]zin.
Niezależnie
od
tego.
niektórzy
członkowie koła dzierżawili łowiska indywi­
dualnie. Niezbyt c h ę t n i e rolnicy wpuszczali
m y ś l i w y c h na s w o j e tereny, ale te rzadkie
w ó w c z a s n a w s i z ł o t ó w k i , ł t t ó r c w p ł a c o n o ze
s k ł a d e k c z ł o n k o w s k i c h , z m i ę k c z a ł y serca gos­
podarzy. I n a l e ż y d o d a ć , że doskonale się z
n i m i w s p ó ł p r a c o w a ł o . T r z y m a l i psy n a u w i ę ­
zi, sami t r o p i l i k ł u s o w n i c t w o , pomagali z i m ą
w dokarmianiu zwi«-zyny.
W miarę upływu
lat, p r z y b y w a l i n o w i
c z ł o n k o w i e , z m i e n i a ł się sktad osobowy K o ł a ,
ale j e g o s t r u k t u r a s o c j a l n a p o z o s t a w a ł a n i e
zmieniona. W „ S z a r a k u " polowali r a m i ę przy
ramieniu robotnik, chłop i inteligent pracu­
j ą c y , co w okresie m i ę d z y w o j e n n y m
było
zjawiskiem niecodziennym.
W y b u c h ł a w o j n a . B r o ń p o s z ł a na d ł u g i e la­
ta d o s c h o w k ó w , l u d z i e r o z p i e r z c h l i s i ę p o
ś w i e c i e . A l e g d y n a d s z e d ł r o k 1943 c i , k t ó r z y
przeżyli, rozpoczęli niezwłocznie starania o
p r z y w r ó c e n i e b y t u organizacyjnego swojemu
K o ł u . W t y m s a m y m r o k u K o ł o z o s t a ł o za­
rejestrowane i rozpoczęło drugie dwudziest o p ł ę c i o l e c i e p o d n a z w ą . . M i r k ó w " <od n a z ­
wy
fabryki
papieru, w której
większość
członków
nadal pracuje), gdyż
tradycyjną
n a z w ę ..Szarak" z a a n e k t o w a ł o i n n e , w c z e ś niej zarejestrowane Koło.
P i e r w s z y m prezesem K o l a w y b r a n o P a w i a
Daniszewskiego.
Później
przewodniczyli w
K o l e : Stefan C e n d r o w s k i . dr S t a n i s ł a w S e ń czuk i ponownie Stefan
Cendrowski.
Kolo
d z i e r ż a w i A obwody. Niezależnie od s k ł a d e k
członkowskich
i wpływów
za
pozysłcaną
zwierzynę, które stanowią podstawę budże­
t u . K o ł o s z e r o k o korz>'sta z prac>' s p o ł e c z n e j
c z ł o n k ó w . Dzięki takiej postawie, „ M i r k ó w "
m ó g ł . j a k o j e d n o z pter^Ts^ych k ó ł ł o w i e c k i c h
w d r u g i m 25-leciu na terenie w o j . w a r s z a w ­
skiego, r o z p o c z ą ć h o d o w l ę b a ż a n t a na d z i k o .
Najpierw w j e d n y m obwodzie, a n a s t ę p n i e
w pozostałych- Wpuszczano t a k ż e dla odmia­
ny k r w i zakupione, w z g l ę d n i e przydzielone
z a j ^ . C z y n e m s p o ł e c z n y m w y b u d o w a n o na
R K S „ M i r k ó w " w Jeziornie strzelnicę m y ś ­
liwską, łącznie z w y r z u t n i ą . Przy budowie
tej n a l e ż ) ' p o d k r e ś l i ć z a s ł u g i k o l . Jerzego
Szlapańskiego.
Z i n i c j a t y w y K o ł a „ M i r k ó w " zosta) z b u d o ­
w a n y p o m n i k na g r o b i e z a s ł u ż o n e g o d z i a ł a ­
cza n a p o l u ł o w i e c t w a — J a n a S z Ł o l c m a n a w
Wilanowie.
W listopadzie
1956 r. c z ł o n k o w i e
Koła
p r z e ż y l i g ł ę b o k ą t r a g e d i ę . Podczas k o n t r o l i
o b w o d u N r 165 w p o w . W y s z k ó w , g r u p a m y ś ­
l i w y c h n a t k n ę ł a się na d w ó c h k ł a s o w n i k ó w ,
za k t ó r y m i r o z p o c z ę l i p o ś c i g .
Najmłodszy z
myśliwych, dwudziestoletni Kazimierz Wilk.
w y s f o r o w a ł s i ę do przodu i zbliżywszy s i ę na
kilkanaście k r o k ó w do kłusowników, wezwał
ich do rzucenia broni. W t y m momencie p a d ł
morderczy strzał. K o l . W i l k z m a r ł w drodze
do szpitala, nie odzyskawszy
przytomności.
M o r d e r c y d o d n i a dzisiejszego nie w y k r y t o .
N a m i e j s c u t r a g e d i i , w o d d z i a l e 26 l e ś n i c t w a
Fidest, czloniiDWie K o ł a p o s t a w i l i p a m i ą t k o ­
w y głaz z o d p o w i e d n i m napisem.
Z członków-założycieli jubileuszu pięćdzie­
sięciolecia doczełtali: kol. P a w e ł Daniszewski,
k t ó r y otoczony p o w s z e c h n y m szacunkiem i
s y m p a t i ą poluje do dziś w K o l e „ M i r k ó w " i
kol. Jan
Knyzialt,
rolnik, zamieszkały
w
C h a b d z i n ł e (od 15 l a t n i e p o l u j e ) .
K o ł u Ł o w i e c k i e m u „ M i r k ó w " w Jeziornie
s k ł a d a m y z o k a z j i j u b i l e u s z u serdeczne gra­
tulacje i życzenia dalszych o s i ą g n i ę ć na n i ­
wie łowieckiej.
SREBRNY K. Ł „HODOWCA"
W GDAŃSKU
W
d n i u 5 maja br. K o l o Ł o w i e c k i e „ H o ­
dowca" w G d a ń s k u zorganizowało uro­
czyste zebranie w celu uczczenia d w ó c h
j u b i l e u s z y : 50-lecia Polskiego Z w i ą z k u Ł o ­
wieckiego i 23-lecia istnienia K o l a .
Dla u p a m i ę t n i e n i a tych d w ó c h w y d a r z e ń po
raz p i e r w s z y z o r g a n i z o w a n o zebranie na tere­
nie d z i e r ż a w i o n e g o przez K o l o o b w o d u ł o w i e d t i e g o n r 124 w C e d r a c h W i e l k i c h , p o w .
g d a ń s k i . Zebranie m i a ł o bardzo
uroczystą
o p r a w ę dzięki wysiłkom powołanego Komitetu
Organizacyjnego, a zwłaszcza pomocy członka
naszego K o t a , prezesa G S ..Stunopomoc C h ł o p ­
ska" w Cedrach Wielkich, k o l . C z e s ł a w a G a w r y s a , k t ó r y u d o s t ę p n i ł n a t e n cel s a l ę i w y ­
datnie przyczynił się do zorganizowania u r o ­
czystości.
Z e b r a n i e zaszczycili s w ą o b e c n o ś c i ą zapro­
szeni g o ś c i e w osot>ach p r z e w o d n i c z ą c e g o Z a ­
rządu Wojewódzkiego P Z Ł w Gdańsku, kol.
Floriana Radziwiłlowicza, 1 sekretarza K P
P Z P R w Pruszczu G d a ń s k i m , t o w , m g r Janu­
sza K r z y c z y ń s k i e g o , p r z e d s t a w i c i e l a P o w i a t o ­
w e j Rady zlowieckiej w Pruszczu Gd., k o l . m g r
Ryszarda Zegara i redaktora „ N a s z e j W s i " ,
k o l . W i k t o r a S z r a m k i . P o n a d t o na zebranie
p r z y b y ł o k i l k u b y ł y c h c z ł o n k ó w K o l a z preze­
sem pierwszego z a r z ą d u , k o l . L e c h e m M a l i ­
nowskim.
W części oficjalnej zostały
przedstawione
w y b r a n e p r o b l e m y 50-lecia P Z Ł o r a z h i s t o r i i
Kola. Szczególnie p o d k r e ś l o n o ofiarne w ł ą c z a ­
nie się k o l e g ó w m y ś l i w y c h do wszelkiego r o ­
dzaju c z y n ó w s p o ł e c z n y c h , m a j ą c y c h na celu
ochronę środowiska.
Z naszego K o t a w y s z ł o w i e l u d z i a ł a c z y P Z Ł
w s z y s t k i c h szczebli m . i n . k o l . J a n S k a l s k i ,
b . w i e l o l e t n i prezes W R Ł w G d a ń s k u i c z ł o ­
nek Naczelnej Radv Ł o w i e c k i e j , k o l . p ł k K a ­
z i m i e r z D u d z i ń s k i , b y ł y w i e l o l e t n i prezes n a ­
szego K o ł a . d z i ś c z ł o n e k W o j e u ' ó d z k ! e j R a d y
Łowieckiej w G d a ń s k u , kol. kol. Zdzisław Ga­
jewski i Kazimierz Marmola, którzy aktywnie
działają w zarządzie Koła i we władzach ło­
wieckich województwa.
Kolo łowieckie „Hodowca", jako jedno z
p i e r w s z y c h n a t e r e n i e naszego w o j e w ó d z t w a
w ł ą c z y ł o się do akcji o d ł o w ó w zajęcy. A k c j a
t a p r o w a d z o n a jest z p o w o d z e n i e m d o d z i ś .
a k o ł o nasze n a l e ż y j u ż d o g i o n a s t a ł y c h k l i e n ­
tów Spółdzielni „Jedność Łowiecka". Byliśmy
t e ż p r e k u r s o r a m i z a s i e d l a n i a b a ż a n t ó w n a te­
r e n i e d z i e r ż a w i o n y c h przez nas o b w o d ó w . Po
pierwszych trudnościach hodowla rozwinęła
się i dziś dysponujemy j u ż na G d a ń s k i c h Ż u ł a ­
wach t a k i m stanem b a ż a n t ó w , który u m o ż l i ­
w i a ich pozyskiwanie. W r o k u b i e ż ą c y m pla­
n u j e s i ę w p u s z c z e n i e rui ł o w i s k a d a l s z e j p a r t i t
tych p t a k ó w .
Rozmiary w y s i ł k ó w hodowlanych koła obra­
z u j ą t e ż d a n e c y f r o w e : p o n a d 50*/« p r e l i m i n o w i a n y c h k w o t p r z e z n a c z a n e jest b e z p o ś r e d n i o
na d z i a ł a l n o ś ć łHxlowlaną. a razem z w y d a t l u k m i p o ś r e d n i m i p r z e k r a c z a j ą o n e 80»/» w s z y s t ­
kich rozchodów.
P r z e s t r z e g a j ą c dyscypliny organizacyjnej i
zasad b e z p i e c z e ń s t w a , c z ł o n k o w i e K o ł a p o t r a ­
f i l i w c i ą g u w i e l u l a t p r a c y s t w o r z y ć z w a . ty
k o l e k t y w , k t ó r y łączy nie t y l k o pasja łowi « k a , lecz p r z e d e w s z y s t k i m szczera, serdeci.na
przyjaźń. Niezależnie od różnic w wykształce­
n i u , z a j m o w a n y c h s t a n o w i s k czy
zaintere­
s o w a ń , w n o w e 25-lecie w c h o d z i m y j a k o
zgodna, z w a r t a r o d z i n a ł o w i e d c a ludzi pracy
d o b r z e d b a j ą c a o s t a n p o w i e r z o n e g o naszej
pieczy f r a g m e n t u ś r o d o w i s k a .
Nie pominięto oczywiście i tych zagadnień,
w k t ó r y c h dotychczasowe w y n i k i pracy nie s ą
Jeszcze c a ł k o w i c i e z a d o w a l a j ą c e . D o t y c z y t o
jeszcze w i ę k s z e g o z a c i e ś n i e n i a w s p ó ł p r a c y z
l u d n o ś c i ą w i e j s k ą oraz k o n t a k t ó w z m ł o d z i e ­
żą szkolną. W realizacji z a d a ń z w i ą z a n y c h z
t ą p r o b l e m a t y k ą K o ł o nasze l i c z y b a r d z o n a
poiTTOc i w s p ó ł p r a c ę t e r e n o w y c h o r g a n i z a c j i
politycznych, w ł a d z administracyjnych i ło­
wieckich.
S z c z e g ó l n i e p r z y j e m n i e z a b r z m i a ł y d l a nas
w y p o w i e d z i naszych gości. Ł o w c z y w o j e w ó d z łci, k o l . R a d z i w t t l o w i c z p o n a d e r p o c h l e b n e j
ocenie d z i a ł a l n o ś c i K o l a . w s k a z a ł n i e k t ó r e za­
dania na najbliższą przyszłość, kładąc m . in.
nacisk na r o z w ó j h o d o w l i b a ż a n t a i zadekla­
r o w a ł c e n n ą d l a Koia p o m o c Z a r z ą d u W o j e ­
wódzkiego P Z Ł w realizacji terenowych z a d a ń
łowieckich.
T o w . m g r J. K r z y c z y ń s k i w i m i e n i u p o w i a ­
towej instancji partyjnej oraz P o w i a t o w e j Ra­
dy N a r o d o w e j w Pruszczu G d a ń s k i m w y r a z i ł
uznanie za d o t y c h c z a s o w ą p r a c ę .
W i » - z e m ó w i e n i a c h k o l e g ó w - s e n i o r ó w zna­
lazły się wspomnienia z d a w n y c h łat i słowa
o naszym oljecnym trudzie ł o w i e c k i m .
Po z a k o ń c z ^ > n i u c z ę ś c i o f i c j a l n e j , p r z y t r a d y c y j n j r m b i g o s i e m y ś l i w s k i m o d ż y ł y r a z jeszcze
d a w n e p r z e ż y c i a i w s p o m n i e n i a ł o w i e c k i e . Raz
jeszcze s i ę g n ę l i ś m y p a m i ę c i ą d o p i e i - w s z y c h .
t r u d n y c h lat p o w o j e n n y c h , k i e d y na odzyska­
nej Z i e m i G d a ń s k i e j z a c z y n a l i ś m y odbudowy­
wać również gospodarkę łowiecką.
Srebrny jubileusz posrebrzył wprawdzie i
p r z e r z e d z i ł c z u p r y n y w i e l u z nas. N i e o s ł a b i ł
jednak entuzjazmu i z a p a ł u do pracy łowiec­
k i e j w n a s z y m n o w y m 25- i 5 0 - l e c i u .
Andrzej 2aboklicki
DLA
UCZCZENIA
30-łccia Wojska Polskiego
i 50-lecia PZŁ
W c e l u u c z c z e n i a 30-lecia W o j s k a P o l s k i e g o
i 50-lecia Polskiego Z w i ą z k u Ł o w i e c k i e g o —
W o j s k o w e K o ł o ł o w i e c k i e N r 466 p r z y K o ­
mendzie Garnizonu w Poznaniu,
realizując
wytyczne
Komitetu
Centralnego
Polskiej
Zjednoczonej P a r t i i Robotniczej, p o s t a n o w i ł o
w r o k u 1973 w o b w o d z i e ł o w i e c k i m 124 — Zydowo, pow.
Gniezno, w^ybudować w czynie
społecznym, w istniejącym j u ż o ś r o d k u hodo­
wlanym:
t) budynek m u r o w a n y
tzw.
inkubatornię
1 w y c h o w a l n i ę d l a p i s k l ą t kaczek i b a ż a n t ó w ,
o p o w i e r z c h n i 80 m k w . ;
2) z a ł o ż y ć w b u d y n k u t y m c e n t r a l n e o g r z e ­
w a n i e i ś w i a t ł o elektryczne-.
3) z a i n s t a l o w a ć d w a i n k u b a t o r y .
W a r t o ś ć c z y n u w y n i e s i e p o n a d 100 t y s i ę c y
złotych.
Zarząd
Wojskowego Kota Ł o w i e c k i e g o 4 M
3
RAPORT O STANIE TECHNIKI MYŚLIWSKIEJ
artykuł
Po o m ó w i e n i u s t a n u p r a w n e g o t e c b n i l i i m y ­
ś l i w s k i e j i p r z e c h o d z ą c do s t a n u f a k t y c z n e g o ,
m u s i m y s t w i e r d z i ć , ie w ł o w i e c t w i e n a s z y m
brak jest udokumentowanego, i l o ś c i o w e g o
i
J a k o ś c i o w e g o rozeznania. Jeśli chodzi o b r o ń
j a k ą d y s p o n u j ą nasi m y ś l i w i .
Po d r u g i e j w o j n i e ś w i a t o w e j , o d r a d z a j ą c e
się ł o w i e c t w o polskie s t a n ę ł o przed proble­
m e m ostrego b r a k u b r o n i i a m u n i c j i m y ś l i w ­
skiej. Przy stosunkowo nieznacznie w y n i s z ­
czonych
zwierzostanach.
polowanie
mogli
u p r a w i a ć t y l k o ci, k t ó r z y
wykopali
swą
broń u k r y t ą w ziemi
lub zdobyli
ją
na
u s t ę p u j ą c y c h okupantach. Stan techniczny tei
broni w p r z e w a ż a j ą c e j części b y l w i ę c e j niż
żałcsny. Stosunkowo szybko nastąpił import
broni myśliwskiej i rozruch produkcji a m u n i cii ś r u t o w e j w P i o n k a c h . S p r a g n i e n i s p r z ę t u
myśliwi z wdzięcznością p r z y j m o w a l i wszyst­
ko, co i m d o s t a r c z a n o i d a l e c y b y l i od k r y t y ­
ki, a t y m b a r d z i e j od s t a w i a n i a w y m a g a ń . W
w y n i k u biernego stanowiska m y ś l i w y c h i m ­
port broni m y ś l i w s k i e j stal się niczym w i ę c e j ,
niż przedmiotem o b r o t ó w h a n d l u zagranicz­
nego, k t ó r y z n a t u r y rzeczy n i e m i a ł k w a l i f i ­
kacji, aby m ó c d b a ć o interesy k r a j o w e g o ł o ­
w i e c t w a . I t a k jest d o d z i ś ,
O d c h w i l i w y z w o l e n i a do d n i a dzisieiszee"
i m p o r t o w a l i ś m y b r o ń z N R D , ZSRR. CSRS
Węgier, Jugosławii, Austrii. Belgii i Hisznanii.
p r z e w a ż n i e w tak
niewielkich i nieregular­
n y c h p a r t i a c h , ż e d l a ż a d n e g o ?. t v c h d o s t a w ­
c ó w nie m o g l i ś m y się liczyć i a k o p o w a ż n y
odbiorca, m a j ą c y p r a w o s t a w i a ć swe ż ą d a n i a .
W t y c h w a r u n k a c h n i e m o g ł o bv<* m o w y o r a ­
cjonalnym
zaopatrzeniu
mvśliwvch
odpo
w i e d n i o do i c h p o t r z e b i m o ż l i w o ś c i f i n a n s o ­
w y c h . N i e m o ż l i w a s t a ł a sie r ó w n i e ż j a k a k o l ­
wiek typizacja ułatwiająca
obsługę
rusznikarską.
Nierzadkie b y ł y i s ą p r z y p a d k i , gdy c h c ą c
zaopatrzyć strażnika łowieckiego w broń służ­
bową, zamiast w zupełności
wystarczające,'
n l a niego j e d n o r u r k i za k i l k a s e t z ł o t y c h , t r z e ­
ba k u p o w a ć to, co s i ę u d a z n a l e ź ć w s k l e p i e
r o akurat d o s t a r c z y ł n a m e k s p o r t e r 1 co c e n ­
t r a l a h a n d l u z a g r a n i c z n e g o u z n a ł a za stosow­
ne d l a nas z a k u p i ć , o i l e u d a ł o j e j się w za­
m i a n s p r z e d a ć s w o j e t o w a r y e k s p o r t o w e , nie
m a j ą c e nic w s p ó l n e g o z ł o w i e c t w e m .
D r a s t y c z n y m p r z y k ł a d e m i g n o r o w a n i a po­
t r z e b p o l s k i e g o ł o w i e c t w a jest i m p o r t p i ę c i o . i t r z a l o w v c h b r o n i s^moDOwtar^alnvch (po k i l ­
k a n a ś c i e tysięcy z ł o t y c h ) wtedy, gdy Regula­
m i n p o l o w a ń w § 9 z a b r a n i a ł a d o w a ć j e więcel niż d w o m a n a b o j a m i . D r u g i m t a k i m p r z y ­
k ł a d e m jest np. j e d n o c z e s n y i m p o r t czeskich
S 7 t u c p r ó w k a l i b r ó w 7 x 64 i 30—06, co m a
c h v b a na c e l u p o g ł ę b i e n i e n o t o r y c z n y c h I r u d nnsci w z a o p a t r z e n i u w a m u n i c j ę . D l a w y j a ś ­
n i e n i a : k a l i b r y te p o d w z g l ę d e m s k u t e c z n o ś c i
n i e r ó ż n i ą s i ę (7 x 84 — p r z y c i ę ż . p o c i s k u
9 G - V o 914 n i / s e k — Eo 3R4 k O m : 30-Ofl —•
przy c i ę ż . p o c i s k u 9.7 G - V o 905 m/sek — E n
406 k O m ) lecz n a b o j e s ą z u p e ł n i e i n n e , c h o ć
broń jednakowa.
W t y m miejscu m o ż n a s p o d z i e w a ć się od­
p o w i e d z i , ż e k a ż d y m y ś l i w y ma p r a w o u ż y ­
w a ć takiej broni i takiego kalibru, laki m u
o d p o w i . i d a . B y ł o b y to s ł u s z n e gdyby t e j brctni
i a m u n i c j i do n i e j b y ł a zawsze
dostateczna
ilość. Lecz z r e g u ł y o j a k i m k o l w i e k
wybo­
rze n i e m o ż e b y ć m o w y , n a l e ż y bra<? to. co
a k u r a t dostarczono z i m p o r t u .
Przy z u p e ł n i e niepotrzebnym z r ó ż n i c o w a n i u
kalibrów broni gwintowanej,
ze s z k o d l i w ą
wprost
t e n d e n c j ą do k a l i b r ó w
przesadnie
m o c n y c h dla naszych w a r u n k ó w polowania,
jednocześnie pozbawieni jesteśmy możliwości
doboru rodzaju pocisku odpowiedniego
dla
danej zwierzyny. M y ś l i w y , p o s i a d a j ą c z re­
guły j e d n ą sztukę broni
g w i n t o w a n e j i to
najchętniej
k a l i b r u z jakiego
Hemingway
I
dyskusyjny
(2)
d o t ą d w y k a z a ć strat, w y n i k a j ą c y c h z takiego
s t a n u rzeczy i d o p r o w a d z i ć do k o o r d y n a c j i
posunięć wszystkich nielowieckich p a r t n e r ó w .
HENRYK
MISZEWSKI
s t r z e l a ł n o s o r o ż c e (30—06 S p r i n g f i e l d )
używa
t e j s a m e j b r o n i i t a k i e g o s a m e g o p o c i s k u na
- g r u b e g o b y k a i d r o b n e g o rogacza. R e z u l t a t :
rogacz w s k u p i e o s i ą g a I I I k l a s ę i p r z e p a d a j ą
dewizy z eksportu dziczyzny.
Możncść wyboru, a właściwie doboru broni
przez m y ś l i w e g o
o d p o w i e d n i o d o j e g o cech
fizycznych,
która jak wiadomo
warunkuje
t e l n e s t r z e l a n i e , p r a k t y c z n i e u nas n i e i s t n i e ­
je. R ó w n i e ż dopasowanie zakupionej
broni,
ze w z g l ę d u
na
szczupłą sieć i przeciążenie
pracą
rusznikarni,
p r z e d s t a w i a s i ę t>eznadziejnie. I l u naszych szeregowych m y ś l i w y c h
ma w ł a ś c i w i e d o p a s o w a n ą b r o ń ?
Z d r u g i e j strony, nie n a l e ż y z a p o m i n a ć , że
p r z y naszej o g r a n i c z o n e j
puli
dewizowej,
p r z e i n a c z o n e j n a i m p o r t b r o n i , z a k u p za g r a ­
nicą broni luksusowych, zaspokajających sno­
bizm z a m o ż n i e j s z y c h m y ś l i w y c h , odbywa się
kosztem tych m n i e j z a m o ż n y c h , k t ó r y c h nie
s t a ć na a r c y d z i e ł a
grawerskie, a nie z n a j ­
d u j ą w s k l e p a c h tego, co i m s i ę n a l e ż y .
Przeprowadzane okresowo przez
władze
P Z Ł p r z e g l ą d y b r o n i c i ą g l e jeszcze w y k r y w a ­
ją e g z e m p l a r z e , k t ó r e n a w e t p r z y s t o s o w a n e j
metodzie „ n a oko" bezspornie z a g r a ż a j ą ich
u ż y t k o w n i k o m i o t o c z e n i u . S t a n u tego n i e da
się zmienić, stosując d o t y c h c z a s o w ą politykę
zaopatrzenia m y ś l i w y c h w b r o ń . Jak r ó w n i e ż
p r z y o b e c n e j p o l i t y c e cen n i e p o l e p s z y m y so­
c j a l n e g o s k ł a d u naszego ł o w i e c t w a .
Problem amunicji śrutowej wymagałby od­
dzielnego, d ł u ż s z e g o o m ó w i e n i a . Nie w d a j ą c
s i ę w i ę c w s z c z e g ó ł y , m o ż n a s t w i e r d z i ć , ż e po
pierwsze — k o n s t r u k c j a i j a k o ś ć naszych na­
b o j ó w ś r u t o w y c h z n a j d u j e s i ę jeszcze c i ą g l e
na p o z i o m i e k o ń c a X I X w i e k u i ż a d n e n o w o ­
czesne o s i ą g n i ę c i a z tej d z i e d z i n y nie z n a l a ­
z ł y u z n a n i a u n a s z y c h p r o d u c e n t ó w ; po d r u ­
gie — o d c h w i l i r o z p o c z ę c i a n o r m a l n e j p r o ­
d u k c j i p o w o j e n n e j , nie b y ł o ani jednego r o k u
•>.ehy z a p o t r z e b o w a n i e m y ś l i w y c h b y ł o w p e ł ­
ni z a s p o k o j o n e p o d w z g l ę d e m i l o ś c i o w y m l u b
asortymentowym,
albo
terminów
dostaw.
P r z y z w y c z a i l i ś m y .się do z n a j d o w a n i a w s k l e ­
p a c h pa p o c z ą t k u sezonu k u r o p a t w , n a b o j ó w
w y ł ą c z n i e ze ś r u t e m
zajęczym i odwrotnie.
J e ś l i s ą n a b o j e w ł u s k a c h 70 m m t o z w y k l e
b r a k 05 m m .
J e ś l i s ą k a l . 12 t o na p e w n o
b r a k 16, n i e m ó w i ą c j u ż o 20, I t a k
można
by
bez
końca
cytować
przykłady,
jak
bez k o ń c a t r w a ta z a b a w a p r z e m y s ł u z n a i z y m ł o w i e c t w e m . Zabawa t y m dziwniejsza,
ż e moc p r o d u k c y j n a z a k ł a d ó w
wytwarzają­
cych, w i e l o k r o t n i e p r z e w y ż s z a zapotrzebowa­
nie k r a j o w y c h m y ś l i w y c h . A l e w tych w a r u n ­
kach dostawy dla kraju, j a k o mniejszego o d ­
b i o r c y , z e s z ł y na d r u g i p l a n , a p i e r w s z e m i e j s ­
ce z a j m u j e e k s p o r t . D r o b n y m d o w o d e m jest
c h o ć b y etykietowanie naszych n a b o j ó w w y ­
łącznie w języku angielskim. I tak jak w dzie­
dzinie broni s t a l i ś m y się bezwolnymi ofiara­
mi i m p o r t u , t a k z n o w u w d z i e d z i n i e a m u n i c j i
ś r u t o w e j j e s t e ś m y o f i a r a m i e k s p o r t u za w s z e l ­
ką cenę.
A p r z e c i e ż ł o w i e c t w o dostarcza
corocz.nie
p r o d u k t ó w na e k s p o r t , k t ó r y c h w a r t o ś ć
w
dewizach znacznie przekracza w a r t o ś ć ekspor­
t u a m u n i c j i ś r u t o w e j oraz i j n p o r t u
bron: i
amunicji kulowej.
Niestety, ekspertem d z i ­
czyzny i z w i e r z y n y żyw'ej zajmuje się k t o i n ­
n y , a e k s p o r t e m a m u n i c j i i imp<>rtem b r o m
z n o w u k t o i n n y . z a ś ł o w i e c t w u nie u d a ł o .si'-
Mylne byłoby twierdzenie, ł e b r o ń ł natul a l n i e a m u n i c j a do n i e j t o Jest
przedmiot
osobistego u ż y t k u I s p r a w a p r y w a t n y c h z a m i ­
ł o w a ń m y ś l i w e g o . J e ś l i t a k jest w p r z y p a d ­
k a c h i n d y w i d u a l n y c h , t o na p e w n o w s k a l i
c a ł e g o ł o w i e c t w a s ą to p o d s t a w o w e n a r z ę ­
dzia, s ł u ż ą c e do w y k o n a n i a jego z a d a ń gospo­
d a r c z y c h . Jak r ó w n i e ż w y c h o w a w c z o - s p o ł e c z ­
nych. Na pewno jakość broni i amunicji rzu­
t u j e n a o g ó l n e w y n i k i gospodarcze ł o w i e c t w a
w w i ę k s z y m s t o p n i u n i ż n a osobiste w y d a t k i
ponoszone przez m y ś l i w y c h . N i e p o d n i e s i o n y
p o s t r z a ł e k kosztuje m y ś l i w e g o c e n ę jednego
l u b d w u n a b o j ó w , a g o s p o d a r k ę n a r o d o w ą od
k i l k u do k i l k u n a s t u d o l a r ó w . T w i e r d z e n i e to
wymagałoby
dokładniejszego
uzasadnienia
lcc2 n i e s t e t y , n i k t s i ę jeszcze do t e j p o r y t y m i
s p r a w a m i nie z a j m o w a ł , c h o ć z a j m o w a n o się
sprawami o n i e w s p ó ł m i e r n i e mniejszym zna­
c z e n i u . Czy z a g a d n i e n i e jest t a k w a ż n e i czy
m a c n o t a k w i e l k i w p ł y w na g o s p o d a r k ę ł o ­
wiecką? Spróbujmy przeprowadzić rozumo­
w a n i e na j e d n y m t y l k o p r z y k ł a d z i e .
W Polsce, w s k a l i c a ł e g o k r a j u , s p r z e d a w a ­
ne jest r o c z n i e c z t e r o - p i ę c i o k r o t n i e
więcej
n a b o j ó w ze ś r u t e m z a j ę c z y m n i ż o d s t r z e l i w u j e
s i ę z a j ę c y . A w i ę c 4 do 5 s t r z a ł ó w na j e d n e g o
podniesionego zająca. P r z y j m u j ą c d w a strza­
ły za rzecz n o r m a l n ą , m u s i m y s t w i e r d z i ć , ż e
pozostałe dwa — trzy strzały zostały chybione.
J e ś l i czysto c h y b i o n e t o s t r a t a o b c i ą ż a t y l k o
m y ś l i w e g o . Lecz specyfika s t r z a ł u ś r u t o w e g o ,
a szczególnie strzału
złą
a m u n i c j ą ze z ł e j
b r o n i , s k ł a n i a do p r z y p u s z c z e n i a , ż e co n a j ­
m n i e j j e d e n ze s t r z e l a n y c h , a n i e
podniesio­
nych zajęcy byl lżej l u b ciężej postrzelony. W
t a k i m r a z i e m i e l i b y ś m y t y l e ż p o s t r z a ł k ó w co
podniesionych zajęcy. Ile z tych p o s t r z a ł k ó w
padnie, a ile nie w e ź m i e
u d z i a ł u w dalsze:
l o z m n o ż y — n i k t nie jest w stanie o d p o w i e ­
d z i e ć bez p r a c o c h ł o n n y c h b a d a ń n a u k o w y c h .
Jeśli
przeanalizowalibyśmy
przyczyny
po­
w s t a w a n i a p o s t r z a ł k ó w i o k a z a ł o b y się,
że
t y l k o 20 p r o c . w y n i k a z w i n y s p r z ę t u m y ś l i w ­
skiego, t o z r e d u k o w a n i e t e j i l o ś c i d o p o l o w y
d a ł o b y n a m w s k a l i k r a j o w e j o k . 60.000 z a j ę ­
cy, k t ó r e w y e k s p o r t o w a n e — ż y w e l u b u b i t e
— d a ł y b y sumy n i e w s p ó ł m i e r n i e wyższe, niż
koszty przeprowadzenia b a d a ń i w p r o w a d z e ­
nia ich do p r a k t y k i .
A n t y t e z ą wyżej postawionej
tezy b y ł o b y
s t w i e r d z e n i e , ż e n i e w i n i e n jest s p r z ę t ,
lecz
t y l k o m y ś l i w i , k t ó r z y ź l e s t r z e l a j ą . T a k jest.
m y ś l i w i ź l e s t r z e l a j ą i d l a t e g o jest d u ż o p o .strzalków. a w i ę c ilość zwierzyny się zmniej­
sza, w s k u t e k czego m y ś l i w i , k t ó r z y s ą p r z e c i e ż
tylko l u d ź m i , strzelają bardziej nerwowo, po­
w o d u j ą c coraz w i ę c e j p o s t r z a ł k ó w i t a k d a ­
lej, i t a k d a l e j . . . a ż d o o s t a t n i e g o z a j ą c a w ł o ­
wisku.
Z w o l e n n i c y o b c i ą ż a n i a w i n ą za p o s t r z a ł k i
jpdynie myśliwych powinni
zauważyć,
że
przyczynom technicznym przypisano jedynie
20 p r o c . p o s t r z a ł k ó w . A p o z o s t a ł e 80 proc.?...
N a p e w n o w i n n i s ą m y ś l i w i , c h y b a , ż e o to
leszcze j e d n o p r z e s t ę p s t w o o s k a r ż y m y
same
zające.
N i e i s t o t n e w y d a j e s i ę w tej c h w i l i o b c i ą ż a ­
n i e w i n ą t y c h czy i n n y c h p r z y c z y n a n i n a w e t
poszukiwanie wartości b e z w z g l ę d n e j strat ja­
kie pcnosi gospodarka ł o w i e c k a , a t y m s a m y m
k r a j o w a , w s k u t e k d u ż y c h ilości p o s t r z a ł k ó w .
P e w n e jest. ż e c h o d z i \ i o d u ż e s u m y
w
w a l u c i e p o l s k i e j l u b w d e w i z a c h . I s t o t n e jest
n a t o m i a s t z r e d u k o w a n i e t y c h s t r a t do m i n i ­
m u m przy zastosowaniu wszelkich
dostęp­
nych łowiectwu środków.
J t ś l i chodzi o u p o r z ą d k o w a n i e spraw tech­
n i k i m y ś l i w s k i e j to o s i ą g n i ę c i e trgo celu b ę ­
d z i e m o ż l i w e p r z y p e w n y m wyf^ilkii a k t y w u
s p o ł e c z n e g o ł o w i e c t w a , j e ś l i v/lMAxr P Z Ł ze-
KOŁO Z B A Ż A N T E M W HERBIE
J
n y m t e r m i n i e a g r o t e c h n i c z n y m , przez co w y ­
kasza s i ę i niszczy d u ż ą i l o ś ć g n i a z d i j a ] b a ­
ż a n c i c h . Jak w y k a z a ł y obserwacje,
tutejszy
b a ż a n t 60'/« g n i a z d z a k ł a d a w k o n i c z y n i e , l u ­
c e r n i e i n a ł ą k a c h , z czego w i ę c e j n i ż p o l o w a
zostaje z n i s z c z o n y c h przez k o s i a r k i .
N a j w y ż s z a w kraju ilość o p a d ó w i regular­
ne u l e w y w c z e r w c u p o w o d u j ą dalsze n i e b e z ­
p i e c z e ń s t w o zalewania gniazd. Uparci m y ś l i ­
w i z P u ń c o w a i z t y m i p r o b l e m a m i d a j ą so­
b i e r a d ę . J a k o p i e r w s i w Polsce, o d k i l k u l a t
o r g a n i z u j ą s k u t e c z n ą o c h r o n ę gniazd. Jajka
z w y k o s z o n y c h g n i a z d o d n o s i s i ę do i n k u b a ­
t o r a K o l a . Po w y l ę g u przez d w a n a ś c i e t y g o d n i
młode bażanty przebywają w wychowalni i
w o l i e r z e , p o c z y m w y p u s z c z a się j e n a w o l ­
n o ś ć . W t e n s p o s ó b r a t u j e się r o c z n i e o k o ł o
tOO b a ż a n c i k ó w . k t ó r e w 95*/* ( z o s t a ł o t o k i l ­
kakrotnie d o k ł a d n i e sprawdzone) p r z e ż y w a j ą
n i e t y l k o do j e s i e n n y c h p o l o w a ń , ale i do na­
stępnej inwentaryzacji i stanowią doskonały
materiał hodowlany.
EST l o t y p o w e k o l o W i e j ł l c i c h m y ś l i w y c h .
Na dwudziestu czterech c z ł o n k ó w , t y l k o
dwóch
mieszka w b e z p o ś r e d n i e j
blis­
k o ś c i o b w o d u , reszta — to m y ś l i w i m i e j s c o ­
wi. Na pieczątce, wokół hertwwego bażanta,
figuruje napis: „ K o l o Ł o w i e c k i e „ B a ż a n t " w
P u ń c o w i e , powiat Cieszyn.
K o ł o d z i e r ż a w i jeden p o d g ó r s k i o b w ó d o po­
w i e r z c h n i 3960 ha, z czego 1000 h a s t a n o w i ą
góry. Ś r e d n i o przypada na jednego m y ś l i w e g o
165 ha, co b y n a j m n i e j n i e jest n a j n i ż s z ą ś r e d ­
nią w w o j e w ó d z t w i e katowickim. Jeśli zwa­
ż y m y , ż e k i l k a k ó ł od w i e l u lat nie posiada
ż a d n e g o o b w o d u , to m y ś l i w i z P u ń c o w a nie są
w najgorszej sytuacji.
Jedna c z w a r t a o b w o d u to g ó r y , gdzie p o m i ­
mo intensywnych zabiegów, zwierzyna drohn?
n i e m o ż e sobie z n a l e ź ć m i e j s c a . T a k w i ę c ż y ­
cie ł o w i e c k i e K o ł a k o n c e n t r u j e s i ę — z w ł a s z ­
cza j e ś l i c h o d z i o b a ż a n t a — n a a r e a l e n i e ­
s p e ł n a 3000 ha.
Nie jest to b y n a j m n i e j o b w ó d „ p i e r w s z e g o
sortu", j a k b y pozornie w y n i k a ł o z r o z k ł a d ó w .
Chaotyczna z a b u d o w a w s i daje s i ę d o s y ć moc­
no we znaki i u t r u d n i a h o d o w l ę zwierzyny.
Komu
się nie leni, t e m u s i ę zieleni...
m ó w i s t a r e p r z y s ł o w i e ś l ą s k i e . S t a ł e i syste­
matyczne
urządzanie
łowiska
bażanciego
przez z a k ł a d a n i e r e m i z , t r o s k l i w a o p i e k a , w z o ­
rowe d o k a r m i a n i e w okresie jesieni i zimy, j a k
r ó w n i e ż rzadko spotykana w innych regionach
kraju
więź m y ś l i w y c h z rolnikami — oto
g ł ó w n e t a j e m n i c e sukcesu h o d o w l a n e g o . N a
p r z e s t r z e n i o ś m i u l a t K o l o 7 a ł o ż v l o 15 h a n o ­
w y c h r e m i z d l a b a ż a n t ó w , o d b u d o w a ł o 20
ha r e m i z w y r o ś n i ę t y c h , n i e s p e ł n i a j ą c y c h j u ż
dobrze swego zadania. S t w a r z a n e coraz lep­
sze w a r u n k i s i e d l i s k o w e n a w z ó r o t w a i t y c h
b a ż a n t a r n i , n i e t y l k o s p r z y j a j ą i c z m n o ż y ale
także i przezimowaniu bażantów.
N a p r z y k ł a d z i e tego o r a z s ą s i e d n i c h o b w o ­
d ó w , g d z i e w y n i k i n i e s ą w c a l e gorsze, p r z e ­
k o n a l i ś m y się, że b a ż a n t n a o r a w d ę n a l e ż y do
z w i e r z y n y , na h o d o w l ę k t ó i e j m y ś l i w y
ma
największy wpływ.
Rozkłady
miernikiem opieki
hodowlanei
Mądrze i zespołowo przemyślane uiządzenie
ł o w i s k a b a ż a n c i e g o oraz w z o r o w a gospodar­
ka ł o w i e c k a szybko p r z y n i o s ł y efekty. O d k i l ­
kunastu lat Kolo legitymuje się najlepszym w
województwie katowickim pozyskaniem zwie­
r z y n y na j e d n o s t k ę p o w i e r z c h n i .
P o m i m o , ż e u b i e g ł y sezon n i e p r z y n i ó s ł
spodziewanych w y n i k ó w , z w ł a s z c z a jeśli cho­
dzi o z a j ą c a i był o g ó l n i e chudszy w p o r ó w n a ­
n i u z m i n i o n y m i l a t a m i , to j e d n a k p o z y s k a n i e
z w i e r z y n y , bez n a r u s z e n i a bazy p o d s t a w o w e j ,
daleko odbiega od ś r e d n i e j w o j e w ó d z k i e j .
W o b w o d z i e o p o w i e r z c h n i 3960 h a K o l o w
sezonie 1972/73 p o z y s k a ł o : .33 s a r n y . 501 ba-
*
chcą zebrać i zorganizować ten niewątpliwie
istniejący a k t y w i s t w o r z ą m u bazę technicz­
ną dla opracowywania opinii opartych o pod­
stawy naukowe.
C z y t e l n i c y p u b l i k o w a n e j na ł a m a c h „ Ł o w c a
Polskiego" historii
P Z Ł mogli
stwierdzić,
ż e j u ż w r o k u 1934 p o w s t a ł a w R e m b e r t o w i e
stacja b a d a w c z a d l a b r o n i i a m u n i c j i m y ś l i w ­
s k i e j . D l a i d e i u t r z y m y w a n i a przez ł o w i e c t w o
tego r o d z a j u i n s t y t u c j i
techniczno-badawczej
n i e bez z n a c z e n i a jest f a k t . ż e t w ó r c ą i k i e ­
rownikiem
tej stacji b y l obecny wiceprezes
Polskiej
Akademii
Nauk, prof. dr Dionizy
S m o l e ń s k i N i e s t e t y , i d e a ta z a p r z e p a s z c z a n a
przez
w o j n ę , nie d o c z e k a ł a się odrodzenia
wraz z łowiectwem, z n i e w ą t p l i w ą szkodą dla
niego.
Rodziły się różne inicjatywy i powstawały
r ó ż n e k o m i s j e ( j a k n p . w 1965 r. k o m i s j a d l a
zaprojektowania wzoru stroju myśliwskiego)
lecz w s p r a w i e p o d s t a w o w e g o s p r z ę t u m y ś l i w ­
skiego
decydują
ciągle
przestanki
mające
niewiele w s p ó l n e g o z rzeczywistym interesem
gospodarki łowieckiej.
Niezrozumiale, a w k a ż d y m razie t r u d n e do
w y t ł u m a c z e n i a , jest z j a w i s k o , ż e \ y t o d y g d y
ł o w i e c t w o nasze w o k r e s i e p o w o j e n n y m p o ­
t r a f i ł o u r e g u l o w a ć w i e l e istr>tnych d l a n i e g o
Foł. Boniiary Galka
ż a n t ó w - k o g u t ó w . 269 z a j ę c y ( w t y m 60 o d ł o ­
wionych).
Z łezką w o k u w s p o m i n a j ą tutejsi myśliwi
oraz z a p r a s z a n i n a p o l o w a n i a g o ś c i e c^a.sy.
kiedy to (zaledwie k i l k a lat temu) jednodnio­
w e p o l o w a n i e na z a j ą c e k o ń c z y ł o s i ę r o z k ł a ­
d e m 200 i 300 s z t u k , a d z i e n n y o d ł ó w z a j ę c y
z a m y k a ł s i ę c y f r ą 120.
O g ó l n a ilość pozyskanej z w i e r z y n y drobnej
(770 s z t u k ) d a j e w p r z e l i c z e n i u 192 szt. n a 1000
ha o b w o d u ł o w i e c k i e g o . Jeśli z a ś chodzi o
b a ż a n t a , t o s t r z e l o n o 501 k o g u t ó w n a n i e s p e ł ­
n a 4000 ha, co d a j e w p r z e l i c z e n i u 125 szt.
n a 1000 ha.
W y n i k i te w a r t o p o r ó w n a ć z n i e k t ó r v m i
dostępnymi nam danymi. W Czechosłowacji
p o z y s k a n i e b a ż a n t a n a 1003 ha w y n o s i 97
s z t u k ; w Polsce — 5,8 szt.. w w o j e w ó d z t w i e
k a t o w i c k i m — 12.5 szt.. z a ś w o b w o d z i e K o l a
Ł o w i e c k i e g o „ B a ż a n t " ~ 125 KZtuk.
C y f r y te n i e d w u z n a c 7 n i e p r z e k o n u j ą
nas.
ż e m a m y w Polsce m y ś l i w y c h , k t ó r z y p l a n o ­
wo gospodarują
zwierzyną.
Inwentaryzacja
p r z e p r o w a d z o n a w d n i u 1 m a r c a 1972 r. w-yk a z a ł a o k o ł o 700 s z t u k b a ż a n t ó w . O d s t r z e l e n i e
z t e j l i c z b y 500 k o g u t ó w m ó w i . ż e m a m y t ' i
do czynienia z w y b i t n i e d o b r ą g o s p o d a r k ą ło
wiecką.
Gdyby nie
zielonki...
P o w i a t c i e s z y ń s k i posiada najwy7C7-> o b s a ­
d ę b y d ł a na 100 ha u ż y t k ó w r o l n y c h . N i c w i ę c
dziwnego, że rolnicy w walce o jednostki kar
mowe i białko dla inwentaiza korzystają w
p e ł n i z najnowszych zdobyczy agrotechniki.
Koszenie zielonek o d b y w a się tu w o p t y m a l ­
s p r a w , to thk w a ż n a d z i e d z i n a jalcą jest b r o ń
i a m u n i c j i i m y ś l i w s k a p o z o s t a ł a poza
sfera
z a i n t e r e s o w a ń Z j a z d ó w Delegatów, Naczelnej
Rady i Zai74du G ł ó w n e g o P Z Ł ,
Zadziwiająca
jest
również
wyjątkowo
s z c z u p ł y i l n ś ć p u b l i k a c j i z tej d z i e d z i n y , n a w e t
w porównaniu z krajami o mniej rozwiniętym
łowiectwie.
Komisja Strzelectwa Myśliwskiego, której
z a s ł u g d l a naszego ł o w i e c t w a n i e
można
przecenić,
szła.
zresztą
słusznie,
w
kie­
runku
upowszechnienia szkolenia p r z e / roz­
b u d o w ę sieci s t r z e l n i c i o r g a n i z a c j e
zawo­
dów.
N i e w ą t p l i w i e sukcesy w tej d z i e d z i n i e
r i i u s z ą b y ć j e d n a k z n a t u r y rzeczy o g r a n i c z o ­
ne s t a n e m s p r z ę t u , to z n a c z y b r o n i i a m u n i c j i .
Szkolenie strzeleckie na bazie b r o n i , k t ó r e j
o b i e k t y w n a j a k o ś ć jest n i e z n a n a i a m u n i c j i
z t z w . o d p a d ó w e k s p o r t o w y c h , m o ż n a by p o ­
r ó w n a ć do n a u k i g r y w tenisa
spaczonynu
raKietami i o w a l n y m i p i ł k a m i . T y l k o , ż e t a k a
g r a w t e n i s a n i e p o c i ą g a za s o b ą z b y t w i e l k i c h
k o s z t ó w i n d y w i d u a l n y c h a n i strat gospodar­
czych.
Nie m o ż n a się w sposób w ł a ś c i w y posługi­
w a ć s p r z ę t e m t e c h n i c z n y m , jeśli nie zna się
d o k ł a d n i e j e g o p r z e z n a c z e n i a i b u d o w y , szcze­
gólnie gdy jest lo s p r z ę t niebezpieczny. B r o ń
Im
dalej w
las.,.
Na
podstawie
kilkuletnich
doświadczeń
z w y l ę g i e m i w y c h o w e m b a ż a n t ó w , Kolo. po­
s t a n o w i ł o na w i ę k s z ą s k a l ę r a t o w a ć g n i a z d a
p r z e d z n i s z c z e n i e m przez k o s i a r k i . Co p r a w ­
da, n i e u ż y w a s i ę t u jeszcze w p t a s z a c z y . ale
w n a j b l i ż s z y m czasie p r z e w i d u j e s i ę . ż e tc
p r o s t e u r z ą d z e n i e z n a j d z i e p o w s z e c h n e zasto­
sowanie.
Z r o z m o w y z i n i c j a t o r a m i tej akcii d o w i e
d z i a ł e m s i ę . że w r o k u b i e ż ą c y m m y ś l i w i chc:^
w y p u ś c i ć 500 s z t u k b a ż a n c i k ó w z u r a t o w a ­
n y c h podczas s i a n o k o s ó w j a j .
K o l o ma do dyspozycji d w a czynne i n k u ­
batory, wzorowa w y c h o w a l n i ę i k i l k a wolier
z k t ó r y c h c z ę ś ć z n a j d u j e się w o b w o d z i e p o ć
cpieką najbliżej mieszkających myśliwych.
W j e ż d ż a j ą c na t e r e n o b w o d u K o ł a Ł o w i e c ­
k i e g o „ B a ż a n t " w i d z i s i ę p c i o z k l e j a n e afiszf
— o d e z w y a p e l u j ą c e do r o l n i k ó w , b y w w y ­
padku w y k o s z e n i a g n i a z d a b a ż a n c i e s o , w y ­
b r a l i o s t r o ż n i e j a j k a i zanieśli d o mieJŁCOWego m y ś l i w e g o . W o d e z w i e s ą r ó w n i e ż w s k a j")wki, jak powinno się obchodzić z uratowa­
n y m i j a j a m i oraz p o d k r e ś l e n i e , że nie t y l k o
w i n t e r e s i e m y ś l i w y c h , ale i l o l n i k ó w l e ż y
opieky nad b a ż a n t e m , j a k u w i e l k i m sprzymie­
r z e ń c e m w w a l c e ze s z k o d n i k a m i .
T a k dobize zoiganizowana akcja ratowa­
n i a g n i a z d b a ż a n t a jest p r a w d o p o d o b n i e p i e r
w s z ą w Polsce. T o t e ż z w i e l k i m z a i n t e r e s o ­
w a n i e m i z u z n a n i e m p a t r z ą na b a ż a n t a r n i k ó w
z P u ń c o w a nie t y l k o m y ś l i w i
województwa
k a t o w i c k i e g o , ale r ó w n i e ż w ł a d z e p o w i a t o w e
i w o j e w ó d z k i e o i a z W o j e w - ó d z k a R a d a ł^owiecka, T a k r b o w i e m d z i a ł a l n o ś ć leży w e
w s p ó l n y m interesie.
Erwin Demblniok
i amunicja
s ą niebezpieczne
czasem
dla
strzelca, a zawsze d l a z w i e r z y n y . ( Z a j ą c u b i t y
lo j u ż t y l k o d z i c z y z n a , a p o s t r z a ł e k t o jeszcze
z w i e r z y n a ) . P r z e p i s § 52 R e g u l a m i n u p o l o ­
wań określający górną granicę strzału śrutem
na o k . 40 m e t r ó w w z a s t o s o w a n i u d o p e w n y c h
b r o n i i n i e k t ó r y c h p a r t i i a m u n i c j i Jest w p r o s t
niebezpieczny
dla
naszych
zwierzostanów.
T r u d n o w y m a g a ć od m y ś l i w e g o , który o swej
broni
w i e bardzo niewiele (w najlepszym
p r z y p a d k u , t o co n a p i s a n e w m e t r y c e , j e ż e l i
to b r o ń n o w a ) , a o dostarczonej m u a m u n i c j i
d o s ł o w n i e n i e w i e n i c ( c h y b a to, ż e k a ż d y
n a b ó j jest i n n y ) , a b y s t r z e l a ł k u l t u r a l n i e , n i e
powodując
postrzałków,
jeśli
nie ma
on
możności obiektywnego sprawdzenia sprzętu,
k t ó r y m się posługuje.
S t w o r z e n i e bazy t e c h n i c z n o - b a d a w c z e j d l 9
obsługi m y ś l i w y c h z możliwością korzystania
7 n i e j h a n d l u , k t ó r y do t e j p o r y n i e s p e ł n i a
c i ą ż ą c e g o na n i m o b o w i ą z k u p r o w a d z e n i a o d ­
b i o r ó w t e c h n i c z n y c h , j a k r ó w n i e ż h a n d l u za­
granicznego, w y d a j e s i ę k o n i e c z n o ś c i ą — Jeśli
m y ś l i w s k a k u l t u r a techniczna nie ma p o z o s t a ć
n a j s ł a b s z ą s t r o n ą naszego ł o w i e c t w a .
ini. Henryk Miszewski
5
w
LEŻAJSKU
P
o w i a t o w a Rada I-owiecka w
L e ż a j s k u p o s t a n o w i ł a ucz­
c i ć t a k ż e i na w ł a s n y m t e ­
renie pięćdziesięciolecie Polskiego
Z w i a d u Ł o w i e c k i e g o i w t y m ce­
l u powziięla u c h w a l ę o z w o ł a n i u w
d n i u 2 c z e r w c a b r . u r o c z y s t e j se­
sji rocznicowej.
Trzeba j e d n a k ż e od razu
pod­
k r e ś l i ć , ż e t a U r o c z y s t a Sesja (co
brzmi bardzo ceremonialnie)
nie
m i a ł a w sobie nic namaszczonego
ani drętwego. Nie
o d b y w a ł a się
w sali, g d z i e z a z w y c z a j u c z e s t n i c y
siedzą sztywno i wysłuchują
dłu­
gich p r z e m ó w i e ń ,
o k l a s k u j ą c się
n a w z a j e m o d czasu do czasu. Z o r ­
ganizowano j ą przy ognisku,
w
parku pałacyku
myśliwskiego w
Julinie, z dobni orkiestrą i pięknie
o d e g r a n y m i na t r ą b c e s y g n a ł a m i
ł o w i e c k i m i , co s t w a r z a ł o w t y m
otoczeniu w y j ą t k o w o
przyjemny
nastrój.
Sesję otworzył
z a s t ę p c a prze­
wodniczącego Prezydium PRN w
L e ż a j s k u , H e n r y k Sagan. Referat
okolicznościowo - sprawozdawca^
wygłosił łowczy powiatowy,
kol.
Ryszard Furman,
-i t e n r e f e r a t
t a k ż e o d b i e g a ł od szablonu; b y l
interesującą
relacją o
dziejach
Polskiego Z w i ą z k u
Łowieckiego,
zawierał podsumowanie działalno­
ści m y ś l i w y c h p o w i a t u l e ż a j s k i e ­
go — ale n i e b y ł p i s a n y l a k i e r e m ,
tak j a k często się zdarza w takich
okolicznościach. P o d a w a ł ciekawe
d a n e p o z y t y w n e , ale nie t a i ł też
pewnych niedociągnięć z przeszło­
ści i nie b y ł pozt>awiony a k c e n t ó w
humoru.
Koła łowieckie powiatu leżajs­
kiego p o w s t a w a ł y
dopiero w la­
tach pięćdziesiątych. Obraz stanu
zwierzyny w okresie p o p r z e d z a j ą ­
c y m u t w o r z e n i e k W z a w a r t y Jest
w c y t o w a n y m w referacie
mel­
dunku:
„ B a ż a n t ó w w o g ó l e nie
ma, sarny nie w h i a ć , pojedynczy
trop dzika, k i l k a n a ś c i e
zajęcy".
T a k ą s y t u a c j ę zastali przed łaty
z górą dwudziestu leżajscy m y ś l i ­
wi i
z nią
musieli się u p o r a ć .
I trzeba od razu powiedzieć, że jak
m o g l i ś m y s i ę s a m i p r z e k o n a ć , na
p r z y k ł a d s t a n s a r n — po w s z y s t ­
k i c h złych
zimach — przedstawia
się tam dziś w r ę c z i m p o n u j ą c o .
W l a U c h 1949—1950
powstało
Koło Łowieckie „Polana", dawne
Koło „Hubert" otrzymało
nazwę
„Dzik", utworzono też koło „ W y ­
dra". M y ś l i w i w z i ę l i się ostro do
odbudowania pogłowia zwierzyny,
a najaktywniejszymi
w
owych
„ p i o n i e r s k i c h " czasach b y l i k o l e ­
d z y : E. M i c h a l e w s k i i P. S i u z d a k
(„Dzik"), Tokarz, Bosak i W o j n a r
(„Polana"), Kosior
i
Cebulak
(„Wydra").
O f i a r n a praca p r z y n i o s ł a sto­
s u n k o w o szybko rezultaty.
Duś
wspomniane trzy koła d z i e r ż a w i ą
ł ą c z n i e o k o ł o 37 t y s i ę c y h e k t a r ó w ,
z czego o k o ł o 9 t y s i ę c y ha
lasu.
Stan zwierzyny, zwłaszcza
sarn
i b a ż a n t ó w , poprawia się
stale,
chociaż ostatnio
występują
nie
w y j a ś n i o n e jeszcze u p a d k i z a j ę c y ,
k t ó r e zapewne
przypisać należy
chemizacji. Kc^a p o w i a t u l e ż a j ­
skiego p r z o d u j ą w w o j e w ó d z t w i e
rzeszowskim pod w z g l ę d e m w y n i ­
k ó w gospodarczych, a w r o k u u biegłym K o l o „ W y d r a " zajęło
w
w o j e w ó d z t w i e pierwsze miejsce w
eksporcie zwierzyny.
T a k j a k to się c z ę s t o zdarza, nie
o b y ł o s i ę bez p e w n y c h t a r ć m i ę ­
dzy k o ł a m i , ale w r o k u 1967 na­
stąpiło
uzgodnienie
stanowisk
NA K U L A W Y SZTYCH
• NA K U L A W Y SZTYCH
Ibiftiew Siedlecki
Zdkwa w chowanego
Kiedy
bratem
odstrzał,
towcz,y
spytał r
— Chmyza
tam chyba
nie
bę­
dziesz
strzelał?
Od paru jui lat
doskakiwatem
do tego łowiska
tylko na
zajączki,
na koziołka
jakoś się nie
zdarzało.
Tymczasem
jeden,
drugi,
trzeci
kolega
strzelili tum po
medalo­
wym
koźle.
A ile przy
tym
na­
opowiadali!
Każdy
— niezależnie
o d tego co strzelił
— u ; t d z t a ł tam
kozia,
co to „ m o c n y w tuszy,
a
parostki
ma n i c z y m b y k " .
6
Ł o w i s k o , o k t ó r y m tv
mowa,
choć
ladajakie
i malutkie,
ma
dwie zalety:
lety b l i s k o
Warszaw y , bo tylko o sto
fcilometróu?,
no
i m a s a m y n i e d u ż o , lecz m o c n e j .
Aż dziw bierze, że się tam
sarna
trzyma
— laski
nieduże,
i
doku­
mentnie
przez ludzi zdeptane.
Ale
jakoś
sama to znosi, a o s t a t n i m i
l a t y nawet
jeleń
się pojawił.
Je­
chałem
tam z postanowieniem,
że
albo strzelę
medalowego
kozła,
albo wrócę o czystej
lufie.
Umyśliłem
sobie
spenetrować
skraj
las^u i bagnistych
łąk,
przez
które p ł y n i e rzeczułka
stanowiąca
granicę
obwodu.
Gdy się
przebie­
rałem — zaczęto
grzmieć,
a
kiedy
wyszedłem
na skraj
lasu
zobaczUlem
dwie
burze, idące
z
dwu
różnych
stron.
Zlekceważfjtem
je,
licząc,
że raczej
się będc na
sie­
bie boczyć,
niż
wyznaczą
sobie
randkę
nad moją głową.
Więc,
nie
przejmując
się
hurkotaniem
na
niebiosach,
ruszyłem
na
podchód.
Jakże
aię to deszczowe
i burzowe, u p a l n e l a t o s p o d o b a ł o
drzeicom. krzewom,
ziołom!
f*rzyrosty
na sosenkacb
dłuższe
niż
kiedy-
W
1969 r o k u
zorganizowano
p i e r w s z ą r e j o n o w ą w y s t a w ę i oce­
n ę t r o f e ó w w L e ż a j s k u , co b y ł o w
dużej mierze zasługą ówczesnego
łowczego powiatowego,
Henryka
Wojtaszka.
M y ś l i w i leżajscy nadal nie usta­
j ą w w y s i ł k a c h ; do n i e d a w n a t a m ­
tejsze k o ł a n i e m i a ł y w o g ó l e j e ­
leni, obecnie ich stan oblicza się
na p r z ^ z ł o 30 s z t u k ,
ale d z i ę k i
znacznemu poszerzeniu a r e a ł u po­
letek ł o w i e c k i c h , szkody w y r z ą ­
dzane z a r ó w n o przez jelenie
jak
d z i k i stale się z m n i e j s z a j ą . R ó w ­
nie i n t e n s y w n i e i p l a n o w o orga­
nizowane jest zwalczanie w y s t ę ­
pującego tu i ówdzie kłusownic­
t w a ; w tej a k c j i w y r ó ż n i a j ą
się;
łowczy powiatowy,
k o l . F. F u r ­
man, współdziałający z K o m e n d ą
Powiatową MO. a także kol.
S.
Cebulak, k t ó r y — obdarzony przez
n a t u r ę niepoślednią siłą i o d w a g ą
— rozbroił niedawno kłusownika.
Nie zaniedbuje się t a k ż e w s p ó ł ­
pracy
z
młodzieżą — słowem
wszj-stkie
aspekty
działalności
łowieckiej są objęte poczynaniami
m y ś l i w y c h leżajskich, a narzuca­
j ą c y m się wprost wrażeniem, ja­
kie
odnosi
p r z y b y w a j ą c y w te
s t r o n y , j e s t d o b r a o r g a n i z a c j a , za­
pal i d y n a m i z m tutejszych dzia­
łaczy łowieckich.
Po r e f e r a c i e R. F u r m a n a
za­
b r a ł głos
przewodniczący Woje­
w ó d z k i e j Rady Ł o w i e c k i e j w Rze­
szowie, S t a n i s ł a w W o ł o s z y n .
W
sympatycznym, d o w c i p n y m prze­
m ó w i e n i u n i e z a p o m n i a ł o obec­
nych paniach — ż o n a c h
myśli­
wych, k t ó r e tyle dni w roku s p ę ­
d z a j ą samotnie — i p r o s i ł je
o
wyrozumiałość
dla
szlachetnej
p a s j i i c h m ę ż ó w . Po p r z e m ó w i e n i u
n a s t ą p i ł o dekorowanie najbardziej
• NA K U L A W Y
icolwiek.
liście
bujne,
napuszone,
a trawa,
choć lato już w
drugiej
polowie,
gęsta,
soczysta.
Rok
jak
rzadko,
nie brakuje
zwierzynie
ieru
pierwszej
jakości,
delikate­
sowego.
Nie u d a ł o m i się w tym
roku
wyskoczyć
na wiosennego
kozioł­
ka. Koledzy
jeździli,
ttrzelali,
a ja
tkwitem
w mieście z nosem m i ę ­
dzy papierzi/skami.
Obiecywałem
sobie, te s i ę
wypuszcza
latem,
podczas Tv}ki, ale i to pozostało
w
sferze
westchnień,
Udato
mi si*;
wyrwać
dopiero
w początku
sier­
pnia. J to tylko przy okazji.
Nie­
dzielę
m i a ł e m zarezerwowaną
na
odwiedzenie
rodziny
na l e t n i s k u ,
więc sobie ulotyiem,
że do
łowi­
ska
wpadnę
po drodze,
wyje­
chawszy
w sobotę.
A więc
wszy­
stkiego
dwa wyjścia,
wieczorne
i
ranne.
i wybrano Powiatową Radę
Ło­
wiecką, w skład
k t ó r e j weszli
Henryk Wojtaszek
—
przewod­
n i c z ą c y , R. F u r m a n — z a s t ę p c a ,
o r a z F. B o s a k , A . B u r d a , J. G a ł d a .
J. K i c z u l a , J. k o z i a r z i P. S i u z d a k
— członkowie.
Przesuwałem
się skrajem
lasu,
m i ę d z y fcrzafcomi, lornetując
łąki.
Czasem
daleko
pod
kapami
undziatem
samy — a l e jak tam
po­
dejść po czystym?
Częściej
jed­
nak z niesmakiem
chwytałem
w
lometkę
fcroujy.
Obejrzałem
sobie
w olszynce
świeże,
z ubiegłej
no­
cy, buchtowanie
dzicze
i — ob­
c h o d z ą c cypeJefc krzaków
— nie­
m a l wlazłem
na koziołka.
Nie
do­
strzegł
mnie, więc k u c n ą ł e m , ż e ­
b y go nie spłoszyć.
Lornetka
nie
b y ł o potrzebna,
bo go miałem
na
k i l k a n a ś c i e kroków.
Szpicak
i to
nędzny.
Postanowiłem
przeczekać
aż odejdzie
dalej
i wtedy
cicho
się wycofać,
żeby
mi hałasu
nie
n a r o b i ł . Ale nie mogłem,
bo
że­
rując
zniknął
po
drugiej
strome
kępy,
tej samej,
pod którą
kuca­
łem. T r z e b a b y ł o
czekać.
Czekałem
więc,
wygłaszając
myśli
przemowę
do
koziołka:
w
— Masz szczęście,
smarkaczu.
Gdybyś
trafił
nie na mnie,
lecz
na kogoś innego,
już b y ś n i e ż y ł .
Bo też nie należy
ci się po
łowisku
chodzić.
Co z ciebie
teyrośnie
—
chmyz. l aż mi przykro
myśleć,
że
skoro
cię zostawię,
to
w
przy­
szłym
roku
dopadniesz
jakiejś
SZTYCH
siutki
i zrobisz
jej koziołka,
ta­
kiego samego jak ty
nędzarza.
Podczas
tego m o n o l o p u coś
mi
kazało
rzucić
okiem w prawo.
No
i w odległości
półtora
metra
od
swojej
twarzy
zobaczyłem
łebek
znieważanego
w myślach
szpica'
ka. Obszedłszy
kępę
wlazł
na
mnie z prawej
strony,
tak jak ja
uprzednio
wlazłem
na niego z le­
wej — i gapi się oczami
trybołu3 2 o n y m i w bezmiernym
zdumie­
niu. Tak
na siebie
patrzyliśmy
przez dołM-ą m i n u t ę , aż
koziołek,
widocznie
złapawszy
wiatr
ode
m n i e , b r y k n ą ł ciężko
przestra­
szony.
Tymczasem
burze, z a m i a s t (m>czyć
się na siebie,
zdecydowiity
się na spotkanie.
Gdy
tylko
omiótl
mnie
pierwszy
burzoioy
p o d m u c h . T u s z y ł e m t r dyrdy
4o
samochodu.
Trochę
mnie
pokropi­
ło, ale zdążyłem
dobiec, z a n i m no
d o b r e otworzyły
się u p u s t y n i e ­
b i e s k i e . Sarabandy
deszczu
bijącego w dach samochodu
wysłu­
chiwałem
z satysfakcją,
że
jestem
praw\e
suchy.
Przespałem
się u
strażnika, a
rano jakby
w nagrodę
za te
bu­
rzowe
perypetie,
niebo
przetarło
się, wybłękitnialo,
świeżo
wymy­
te i d z i e ń się z r o b i ł
prauidzitcie
(etni.
Ż e b y szczęście
było
n a d łąkami
ile razy
do oczu lometkę.
tyle
pełne
—
podniosłem
razy
tra-
zasłużonych.
O d z n a c z e n i a te o t r z y m a l i : Tadeusz I>ull — k i e r o w ­
n i k Referatu L e ś n i c t w a
PPRN,
Marian Mroczkowski — dyrektor
szkoły gminnej, leśniczy Franci­
szek B o s a k — prezes K o ł a Ł o w i e c ­
kiego „ P o l a n a " ,
leśniczy
Paweł
S i u z d a k — prezes K o t a Ł o w i e c k i e ­
go „ D z i k " ,
prokurafor
Henryk
Wojtaszek, I Sekretarz K P PZPR,
Józef Samojedny oraz k o l . k o l . :
A, B u r d a , S. C e b u l a k , C. C h i p czyrtski, M . Czosnyka, J G a ł d a i
S. L e j a .
T y m m i ł y m akcentem zakoń­
czyła się część oficjalna. W uro­
czystości wzięli udział
przedsta­
wiciele
Instytutu
Badawczego
Leśnictwa,
Tadeusz P a s ł a w s k i i
Andrzej Szaniawski,
oraz niżej
p o d p i s a n y . Jako r e p r e z e n t a n t „ Ł o ­
wca Polskiego".
Przybyszami z
Warszawy opiekowali się z nie­
zwykłą gościnnością,
nie s z c z ę ­
d z ą c czasu a n i w y s i ł k u t a k ż e
w
d n i a c h , k t ó r e n a s t ą p i ł y po
sa­
mej uroczystości — koledzy Ry­
szard F u r m a n , Józef Samojedny i
J u l i a n K i c z u ł a , za co n a l e ż ą
się
im w y r a z y serdecznej w d z i ę c z n o ­
ści.
Z o w e j p i ę k n e j „zielonej sali",
j a k ą była polanka z ogniskiem w
j u l i ń s k i m p a r k u , uczestnicy prze­
szli do p a ł a c y k u
myśliwskiego.
W d w ó c h otiszernych salach odbyt
się bal m y ś l i w s k i . Do znakomite­
go n a s t r i t j u p r z y c z y n i ł y s i ę p a n i e
leżajskie i rzeszowskie, k t ó r e na­
leżałoby
oznaczyć
trzema „ U " :
Urocze, U r o d z i w e i U ś m i e c h n i ę t e .
W y d a j e s i ę , ż e t a k i p r o g r a m ucz­
czenia
pięćdziesięciolecia
Pol­
skiego Z w i ą z k u Ł o w i e c k i e g o
byl
najlepiej i n a j m ą d r z e j
pomyśla­
ny, bo poza s w o j ą s t r o n ą u r o c z y ­
s t ą p e ł e n b y l m o m e n t ó w szczere­
go w e s e l a i w z a j e m n e j
ludzkiej
życzliwości, p r z y c z y n i a j ą c się do
jeszcze w i ę k s z e g o z b l i ż e n i a c z ł o n Aów W i e l k i e j , p e ł n e j z a p a ł u r o n/Any ł o w i e c k i e j .
Bronisław
NA
H O D O W C A
R A D Z I
Uchwalona ootatnło m e s Sejm n«tawa o l e w ł e c t w i e
powł«fxa
prowadzenie gospodarki ł o w i e c k i e j w l e ś n y c h
obwod a d i . T y l k o w t e d y M K « s t a m y z w i ę k s z o n y m zadaaiMU, i e i c i i l>cd>iem y s y s t e m a t y c z n i e 1 lunlei^tBie g o s p o d a r o w a ć .
myiliveym
Z d a w a ć by s ł ę m o g ł o , Ś e n i c
trzeba doradzać m y ś l l w e m n .
Jak
g o s p o d a r o w a ć ; p r a e c ł e i o gospodarce ł o w i e c k i e j J n ł tyle n a p i s a n o
i k a l d y w i e J a k I co trzelm r o b i ć , t y l k o nie s t a r c u p i e n i ę d z y i c z a ­
su. W p r a k t y c e Jednak o k a z u j e s i ę , t e zabiegi i u r z ą d z e n i a hodo­
w l a n e nie z a w s z e w y s t a r c z a j ą , nie z a w s z e s ą u m i e j ę t n i e w y k o n y ­
w a n e , a t a k a d z i a ł a l n o ś ć Jest z g ó r y s l i a z a n a n a straty. T a k Jak w
k a i d e j dziedzinie, tak i w gospodarce ł o w i e c k i e j w y m a g a n e Jest
dobre p l a n o w a n i e 1 l U M U ^ w c s t n e , u B ł e J c t n e r e a l i z o w a n i e z a p l a nowznych zadań.
Tema
właśnie n u ałaiyć ninicjsiy
P a ś n i k i
Dc^ry dach, p o j e m n o ś ć i mocna
b u d o w a to g ł ó w n e zalety pmśnika. Dobrze w y k o n a n y p a ś n i k dla
zwierzyny p ł o w e j przy należytej
konserwacji powinien stać w ło­
w i s k u p r z y n a j m n i e j 15 l a t . D o b r y
dach i pojenrmość
p o z w a l a j ą na
kądk.
n a ł o i e n i e w i ę k s z e g o zapasu k a r ­
my. Wbrew n i e k t ó r y m przekona­
n i o m , p a ś n i k i p o w i n n y s t a ć przy
mniej uczęszczanych leśnych dro­
g a c h w o d l e g ł o ś c i 3 do 10 m o c
drogi. W m i a r ę możliwości powin­
n o s i ę b u d o w a ć stale, z r e j o n i z o w a ne c i ą g i p a ś n i k ó w , co nie t y l k o
ułatwia rozwożenie
karmy,
ale
ZlełlAskl
Znów
w tym
samym
miejscu
c p o t k a l e m wczorajszego
szjńeaka,
potem inneffo szpicaka,
ale w c a l e
d o b r z e się zapowiadającego,
po­
tem starszego
pana,
k t ó r y m się
zainteresowałem,
al«
który
po
b l i ż s z y m p r z y j r z e n i u się.
okazał
się m i e ć p a r o s t k i w y s o k i e w p r a u ' dzie, lecz cienkie,
u^ięc
zrezygnott-alem, umacniając
się w
posta­
nowieniu,
scrzelonia t y l k o d o me •
dołowego.
Wreszcie
trafiłem
na kozła
nie­
młodego
i mocnego.
Zoł>aczytem
go z daleka,
trzeba b y ł o
podcho­
dzie spory
kawał
krętą
trasą
od
kępy
do kępy.
Podszedłem,
ale
nie najszczęśliwiej,
bo za blisko
—
i kozioł,
prawdopodobnie
usły­
szawszy
szełest
trawy
pod
moimi
y t i m i a k a m i . zaniepokoił
się. A ja
zacząłem
mieć
ujątpliwości:
moc­
ny, owszem,
moie n a w e t
medalo­
wy, ale chyt»a odrobinkę
za
mło­
dy. Musiałem
go dobrze
zobaczyć
żeby
się u p e w n i ć , ale w z a r o ś ­
l a c h w i d z i a ł e m t y l k o grzbiet,
szyię t ł e b e k , bo przestał
żerou^ać
i czujnie
oczył.
Kark
wprawdzie
dość gruby,
ale nie widząc
całej
sylwetki
łatwo
popełnić
błąd.
Wzory
p a ś n i k ś w
Rys. I . T e n t y p ( k r z y ż a k o w y ) w
solidnym w y k o n a n i u ma wszyst­
kie zalety dobrego p a ś n i k a . Dach
z trzciny lub prostej s ł o m y mo­
że b y ć oddzielnie w y k o n a n y i na­
łożony, b ą d ź p r z y b i t y ł a t ą i po­
k r y t y w s p o s ó b powszechnie prak­
tykowany.
Rys. 2. S o l i d n y , w z o r c o w y
pa­
śnik, mocny i najłatwiejszy w w y ­
konaniu. Wkopany odcinek s ł u p ­
k ó w musi b y ć 2- 3-krotnie sma­
r o w a n y c i e c z ą i m p r e g n a c y j n ą co
n a j m n i e j 10 c m p o n a d
poziom
zietni.
W ostateczności można drewno
opalić lub pomalować
mlekiem
cementowym.
Podane typy p a ś n i k ó w z prze­
znaczeniem w y ł ą c z n i e dla sarn i
zajęcy powinny być odpowiednio
obniżane z zachowaniem
Jednak
rozpiętości dachu.
Ryz. 2
K U L A W Y SZTYCH
fiatem
na kozy. Wszystkie
samy,
ile ich byio, opuicUy
las,
nasiąk­
nięty
icodą
jak
gąbka,
gdzie z
każdego
l i s t k a na grzbiet
kapie —
wypuściły
s i ę na taki i
wystawia­
ły zmokłą
suknię
na
pierwsze.
jeszcze
s ł a b o grzejącepromienie
porannego
słońca.
przy d u ż y c h śniegach
przeciera
j e d n o c z e ś n i e d r o g i w czasie t r a n s ­
portu,
ułatwiając
zwierzynie
dojście do p a ś n i k ó w .
• NA K U L A W Y S Z T Y C H
Najpierw
czekałem,
te się
le­
piej pokaże,
potem zacząłem
szu­
kać dogodniejszego
punktu
obser­
wacyjnego,
ostroźniutko
pełznąc
po
oroszonej
• trawie.
Sytuację
komplikowała
koza, z którą
byl;
musiałem
więc tak się
poruszać,
żeby
ani jego, ani jej nie
spło­
szyć.
A on niepokoił
się
coraz
b a r d z i e j . Nie
miał
wprawdzie
wiatru
ode mnie, coś jednak
po­
dejrzewał,
l p r a w d o p o d o b n i e , aby
się u p e w n i ć , że m u n i c n i e
grozi,
zapragnął
ołtejrzeć
druffą s t r o n ę
kępy,
za którą
się kryłem.
Role
odwróciły
się: najpierw
ja
pod­
chodziłem
kozła,
teraz zai
kozioł
mnie;
zabawa
w
chowanego.
Trzeba
było przed
nim
powolut­
ku i po cichutku
umykać.
Zabawa
w chowanego
trwała
i
dziesięć
minul,
nim u d a ł o mi s i ę
o b e j r z e ć s y l w e t k ę . Niestety, w ą t ­
p l i w o ś c i n i e rozwiały
s i ę , lecz
wzrosły. Wydał m i
się ciut
ta
m ł o d y . Zeby
był o
rok
starszy,
strzelałbym
bez
wahania.
Hamletyzowatem
więc — strzelać
al­
bo nie strzelać
— i kląłem
w du­
chu, te musiał
mi się trafić
jeden
z tych fatalnych
kozłów,
o
któ­
rym wiadomo,
że na w y c e n i e d o ­
s t a n i e jeden
punkt,
ale nie
wia­
domo
z i e l o n y czy czerwony...
A
podczas
tego hamletyzowania
uciekałem
przed
kozłem...
Nie
w i e m , jak
długo
trwało,
gdyby
nie wkroczył
sytuację
ktoś
trzeci:
by
to
w tę
pastuch,
•
NA KULAWY
który
tu przygnał
swoje
krowy.
S a m y oczywiście
zeszły
z
łąk.
Pojecłtałem
w głąb lasu,
żeby
się jeszcze
powtóczyt
trokół
mpraw
i zrębów.
Widziałem
sporo
sam,
ale medalowego
kozła
nie
spotkałem.
I tam mi zeszło do po
szóstej
— trzeba się było
zbierać
w drogę.
Podjechałem
w i ę c do
ś r ó d l e ś n e g o łjajorka,
zaparkowa­
łem się, ogotUem,
umyłem.
Właś­
nie się p r z e b i e r a ł e m w n o r m a l n e
u b r a n i e , gdy
usłyszałem
trzask
złamanej
gałązki.
Otiejrzałem
się...
Przez drogę odcłiodząeą
od
ba­
jorka
powoli
przesuwał
się
ko­
z i o ł . 2 a d n y c h wątpHwości
co do
tego, że medalowy,
J że
staruch.
Kozioł,
którego
szukałem.
Prze­
ciął drogę
i pięćdziesiąt
kroków
ode mnie, na zajęczy
strzał,
za­
trzymał
się i zacz4^
się
uważnie
przyglądać dziWTiej p o s t a c i , która
nad bajorkiem
stała w
gatkach,
z jedną
nogą zaplątaną w
nogaw­
ce wciąganych
właśnie
spodni.
Popatrzył,
potem
przesunął
się
o kilka
metrów
i stanął na
połeć,
wystawiając
do strzału
komorę.
Do strzału...
a sztucer
w
futerale,
a myśliwy
w gatkach...
Wreszcie,
jakby
doszedł
do wniosku,
że za
długo
by mu przyszło
czekać
na
strzał,
poszedł
sotńe w las i znik­
nął między
rzadkimi
pniami sosen.
Jadąc
w niedzielę
pustą
o tak
wczesnej
porze szosa zrobiłem
bi­
lans p o r a n n e y o p o d c h o d u :
widzia­
SZTYCH
łem siedem
kozłów,
z nich cztery
do strzału
— i ó s m e g o , tego
me­
dalowego.
Wyszedłem
na
durnia
podwóinie:
raz, że nie
sirLelUem
żadnego
kozła, c h o ć miałem
wiele
okazji,
a dwa,
że kiedy
pojawił
się ten, dla którego
zrezygnouMłem ze strzału
do i n n y c h —
mo­
głem sobie tylko
obejrzeć.
Czy jednak
rzeczywiście
wy­
szedłem
na d u r n i a ?
Przypominam
sobie
z młodszych
lat sezon,
w
którym
strzeliłem
b o d a j sześć
ko­
ziołków,
ale pamiętam
tylko
tę
liczbę, rłaiomiojf nie został m i w
pamięci
żaden
z owych
szeiciu
o d d z i e l n i e . D l a t e p o . że
sytuacje
były
nieciekawe,
a kozły
ladaja­
kie. Natomiast
z dzisiejszego
po­
ranka
na p e w n o zachowam
we
wspomnieniach
i tego kozła
przed
którym
się ukrywałem,
i tego, co
mnie z o s t a ł w
gatkach.
Kiedy
się jui przepolowaio
ileś
t a m l a t . sam skuteczny
strzał
nie
daje największej
satysfakcji.
Za­
dowolenia
szuka
się w czym
in­
n y m . N o w e t n i e w zdobyciu
me­
dalowego
poroża,
choć.
bądimy
szczerzy,
bardzo
to nęci.
Chyba
przede
wszystkim w przeżywaniu
sytuacji
odbiegających
od
sche­
matu, z których
każda
jest i n n a ,
swoista.
Jak
w życiu,
tak i na
p o l o i c a n i u n a j b a r d z i e j c e n n e jest
to, czego
nie można
powtórzyć,
choćby
się najt>ardziej
chciało
—
coś, co się zdarza tylko
raz.
Zblffniew Siedleokl
7
WIESŁAW K A N I E W S K I
Kot.
WYSTĘPOWANIE
A r e a ł w y s t ę p o w a n i a łosi z w i ą ­
z a n y jest ze s t r e f ą l a s ó w p ó ł k u l i
p ó ł n o c n e j i d z i e l i s i ę na
dwie
części — p ó l n o c n u a m e r y k a ń s k ą i
euroazjatycką.
W d z i s i e j s z y c h czasach
areał
w y s t ę p o w a n i a łosia w Ameryce
P ó ł n o c n e j uległ znacznemu skur­
czeniu, c h o c i a ż nadal zajmuje po­
t ę ż n ą p o ł a ć l ą d u od A l a s k i
óo
Nowej Szkocji, W
przeciwień­
stwie do a m e r y k a ń s k i e g o jelenia
wapiii, z
którego
dawnej
po­
w i e r z c h n i w y s t ę p o w a n i a pozosta­
ły l y l k o trzy oddzielne p l a c ó w k i ,
obszar w y s l ę p o w a n i a ł o s i a >;tano.
w i j e d n ą c a ł o ś ć . A m e r y k a ń s k i los
z d o l a i d o s k o n a l e p r z y s t o s o w a ć sii;
do w s p ó ł ż y c i a z c z ł o w i e k i e m . W
o s t a t n i c h czasach m a m y w i a d o ­
m o ś c i LI p r z e s u w a n i u s i ę z a s i ę g u
ł o s i a na
południe, a wyspowo
t a k ż e na p ó ł n o c . J e d n a k ż e i s t o t ­
n y c h i w i d o c z n y c h z m i a n nie n o ­
t u j e s i ę i e k s p a n s j a la nie j e s l
tak w i d o c z n a j a k w E u r o a z j i .
Na p o c z ą t k u naszej e r y areat
występowania
losta w E u r o a z j i
b y ł b a r d z o d u ż y i w o g ó l n y c h za
r y s a c h p r z e d s t a w i a ł sli; naf^tępu
J ą c o : na zachtKlzie o d u j ś c i a Re­
n u po g ó r y Wogezy, na p o ł u d n i u
i d a l e j na w s c h ó d ,
północnym
p o d n ó ż e m A l p i K a r p a t (na p ó ł ­
nocy brzegiem m ó i z P ó ł n o c n e g o i
Bałtyku)
obejmując
następnie
c z ę ś ć o b s z a r u s t e p ó w U k r a i n y (aż
do dorzecza D o n u i W o ł g i ) , K a u ­
kaz i Z a c h o d n i e Z c ^ a u k a z i e caUi
leśną strefę Syberii łącznie z his o - t u n d r ą m i e j s c a m i i t u n d r ą na
p ó ł n o c y o r a z laso-step i lesiste
c z ę ś c i M o n g o l i i ( C h a n g a j ) . lesistł.połacie Dalekiego Wschodu
(oprócz Kamczatki). Ussurię i pólnocnQ-wEchł)dnie C h i n y .
W l y m s t a n i e rzeczy w y o b r a ż e ­
nie o łosiu, jako o zwierzęciu
8
tfzysto p ó ł n o c n y m j e s t n i e ś c i s ł e i
nieprawdziwe. Pojęcie
to
po­
w s t a ł o w czasie, g d y ł o ś w E u ­
ropie i w centralnych
rejonach
europejskiej części ZSRR b y l w y ­
tępiony i bardzo nieliczny. Fakt.
że w u b i e g ł y c h stuleciach przy
dolinach rzek osiągał brzegi mo­
rza A z n w s k i e g o i C z a r n e g o , ż e do
końca X V I I I
I początków X I X
wieku bytował
także w grabo­
w y c h i b u k o w y c h lasach P ó ł n o c ­
nego K a u k a z u , a jeszcze d a w n i e j
w dolinie Kolchidy, i że z tere­
n ó w orzyleglych do B a t u m i m ó g ł
p r z e c h o d z i ć aż do T u r c j i , uległ
zapomnieniu.
W E u r o p i e Z a c h o d n i e j l o ś zo.tiał w y t ł j p i o n y jeszcze w ś r e d n i o ­
wieczu. W Europie Ś r o d k o w e j ut r z y m a ł s i ę do X V I I I — X I X w i e ­
ku. Ostatni łoś w Saksonii p a d ł w
1746 r o k i i , na Ś l ą s k u w 1776 r.. v
Polsce c e n t r a l n e j ( K u i p i e ) o k o ł o
1830 r o k u , w R u m u n i i na p o c z ą t ­
k u X I X w i e k u . W y n i k a z tego,
ż e w X X w i e k u , do w y b u c h u I I
w o j n y ś w i a t o w e j w E u r o p i e (poz-i
ZSRR i S k a n d y n a w i ą )
utrzymał
się tylko we wschodnich regio­
nach Polski. Od
XVin
wieku
areał
występowania
łosia
w
X S K R k u r c z y ! s i ę 5zc/.ególnie na
p o ł u d n i u , ale p r z e b i e g b y l d o ś ć
powolny. Katastrofalne
wprost
zawężeni*,'
atealu
nastąoiło
w
pierwsztrj p o l o w i e
X I X wieku.
P o ł u d n i o w a granica w y s t ę p o w a ­
nia łosiu w europejskiej
części
R o s j i w s t o s u n k u do l i n i i z a s i ę ­
gu z X V I I I w . p r z e s u n ę ł a się da­
l e k o na p ó ł n o c , o
450—600 a
m i e j s c a m i a ż o 1000 k m , Sztz.oK u l n i e s i l n e b y l u te p r z e s u n i ę c i e
w regionach ś r o d k o w y c h , m n i e j ­
sze na z a c h o d z i e i w s c h o d z i e . ' N a ­
s t ą p i l i leż p r z e s u n i ę c i e się p ó ł ­
n o c n e j g r a n i c y d a l e k o na p o ł u d ­
nie. W s t o s u n k u do g r a n i c y o b e c negt) z a s i ę g u ł o s i a na
północy.
g r a n i c a ta w X I X w i e k u p r z e s u ­
n i ę t a b y ł a na p o ł u d n i e o 500—600
k m . Z a s t a n a w i a j ą c y jest fakt, że
r ó w n i e ż w Z a c h o d n i e j S y b e r i i , od
g ó r i r z e k i U r a l a ż do J e n i s e j u .
n a s t ą p i ł o w t y m s a m y m czasie
analogiczne zjawisko. Powierzch­
nia w y s t ę o o w a n i a łosia w
Za­
chodniej Syberii s k u r c z y ł a się do
m i n i m u m , a szczególnie jej pół­
nocna granica o b n i ż y ł a się moc­
no na p o ł u d n i e — jeszcze d a l e j
n i ż w e u r o p e j s k i e j c z ę ś c i R o s j i (z
ee—OT" szer. p ł n , a ż do 61—60=
s/er. p ł n ) .
W Syberii Wschodniej nastąpi­
ło to samo zjawisko. O jego tozniiarze ś w i a d c z y fakt. że łoś. k t ó ­
r y ję5ZC7e w X V U 1 w i e k u b y t o ­
w a ł ' na P ó ł w y s p i e T a j m y r { 7 1 —
72" szer. p i n . ) , to w X I X w . w e
Wschodniej Syberii rozprzestrze­
niony był
na p ó ł n o c t y l k o do
59°30" szer. p i n . ) . 7est t o obszar
ogromny, a o jego
wielkości
można mieć wyobrażenie porów­
n u j ą c te w s D Ó h z ę d n e na m a p i e .
Przyczyny tak n a g ł e j , sponta­
n i c z n e j i na .'^zeioką s k a l ę p r z e ­
b i e g a j ą c e j d e p i e s j i k u r c z e n i a sit;
areału jakiegokolwiek zwierzęcia
be? u d z i a ł u c z ł o w i e k a h i s t o r i a nif*
irna. W p e w n e j m i e r z e z j a w i s k o
U) t ł u m a c z y ć m o ż e e p i z o o c j a w y ­
w o ł a n a przez w ą g l i k
(Anthrax)' i t ó r a m i a ł a m a s o w y p r z e b i e g az
do X I X w i e k u . D u ż y u b y t e k łosi
o d n o t o w a n o po s z c z e g ó l n i e c i ę ż ­
kiej, m r o ź n e j , długiej i niezwykle
śnieżnej zimie w roku
1894/9.').
Kurczenie się a r e a ł u łosia w i ą z a ­
ło s i ę ze z m n i e j s z e n i e m j e g o l i ­
czebności i w
m i e j s c a c h , gdzie
przed l y m byl z w i e r z ę c i e m licz­
n y m , nie b y ł o
go j u ż w c a l e a
miejscowa ludność z a p o m n i a ł a o
jego istnieniu.
P o r o k u 1850,
kiedy depresja
o s i ą g n ę ł a s w ó j szczyt, r o z p o c z ę ł o
s i ę n o w e r o z p r z e s t r z e n i a n i e łosi
1
• s/lul
Sa\Mck:
na p o ł u d n i e i na p ó ł n o c . Z a c z ę ł y
się D o j a w i a ć w swych d a w n y c h
ostojach, a z d z i w i o n a
ludność
nie z n a j ą c tych z w i e r z ą t , n a d a ł a
i m n a z w ę „bujło"'. c h o c i a ż jego
rn,syjEka n a z w a b r z m i ..łoś'- l u b
..sochatyj". S a m o i s t n e p r z e s i e d l a ­
n i e s i ę ł o s i a na p ó ł n o c i na p o ­
ł u d n i e m i a ł o przebieg n i e z w y k ł o
s z y b k i i m a s o w y . Przez 30 l a l nrp o ł u d n i e p o s z e r z y ł on s w ó j zasięu
w e u r o p e j s k i e j c z ę ś c i R o s j i w za­
c h o d n i c h i vvschodnich k r a ń c a c h
o 100 do 200 k m . a w ś r o d k o w y c h
a ż o 500—600 k m . P o w r ó t na p o ­
ł u d n i e m i a ł przebieg d u ż o szyb­
szy n i ż u p r z e d n i e c o f a n i e s i ę na
p ó ł n o c . P r z y c z y n ę " tego p o w r o t u
uczeni radzieccy t ł u m a c z ą t y m . że
na s k u t e k k r y z y s u e k o n o m i c z n e ­
go w ł a ś c i c i e l i z i e m s k i c h , z w i ą z a nego z u w ł a s z c z a n i e m
chłopów,
z w i ę k s z y ł a się ilość w y r ę b ó w la­
su a w z w i ą z k u z t y m w o d r a s t a ­
j ą c y m , m ł o d y m lesie w y t w o r z y ł y
się s p r z y j a j ą c e \v'arunki p o k a r m o ­
we i dzięki temu
nicDomiernif
z w i ę k s z y ł a się p o j e m n o ś ć a r e a ł u .
I n n i t w i e r d z ą , ż e n a s t ą p i ł o t o nii
s k u t e k s i l n e g o l o z m n a ż a n i a sii;
ł o s i a na
p ó ł n o c y i z w i ą z a n ą /.
t y m m i g r a c j ą na n o w e o b s z a r y .
N a p o t w i e r d z e n i e tej tezy p o d a j ą
f a k l y , ż e na p o ł u d n i u ł o ś m i a ł
zawsze s p r z y j a j ą c e w a r u n k i b y i o we. a w licznych m i e j s c o w o ś c i a c h
p o g ł o w i e w z r a s t a ł o , m i m o ze nie
były prowadzone tam ż a d n e w y l ę b y . W s z y s t k i e te w y w o d y s ą
b l i s k i e p r a w d y , ale
loś
zadał
jeszcze j e d n ą z a g a d k ę .
P o s z e r z a n i e s i ę a r e a ł u ł o s i a ma
mjejsce do c h w i l i
obecnej. W
Z S R R na p o ł u d n i e
powiększył
s w ó j z a s i ę g nie t y l k o w s t r e f ę las o - s t e p u i c z y s t y c h s t e p ó w , ale co­
raz c z ę s t s z e s ą z a c h o d y na p ó l o u s i y n i e a n a w e t na p u s t y n i e . Na
północy jesl stałym mieszkańcenj
laso-tundry i zajmuje t u n d r ę , wy-
c h o d z ą c w letnie m i e s i ą c e aż na
brzegi m ó r z arktycznych.
T r w a r ó w n i e ż m i g r a c j a na z a ­
c h ó d i przez P o l s k ę l o ś p r z e n i k a
dalej na z a c h ó d E u r o p y . Z a n o t o ­
wany został wypadek pojawienia
się ł o s i a w Danii na Z e l a n d i i ,
s k ą d p r z y b y ł ze S z w e c j i p r z e p ł y ­
w a j ą c c i e ś n i n ę Sund, k t ó r a ma w
n a j w ę ż s z y m m i e j s c u t y l k o 10 k m
szerokości.
ODMIANY
I
FORMY
Występowanie
łosia
na
tak
w i e l k i m obszarze s p r a w i ł o , ż e w
obrębie
gatunku
u t w o r z y ł y się
odmiany i lormy
geograficzne.
Ich ilość, zasięg i n a z e w n i c t w o
są przedmiotem b a d a ń . O p i e r a j ą c
s i ę na ź r ó d ł a c h
radzieckich w
Euroazji są cztery f o r m y a w
Ameryce — dwie.
W Euroazji uznano n a s t ę p u j ą c e
podgatunki łosia:
t . E u r o p e j s k i ł o ś ( A t c e s alces
alces) f o r m a ś r e d n i c h i d u ż y c h
r o z m i a r ó w (ale n i e n a j w i ę k s z a ) o
typie poroża badylarza l u b lopatacza. W y s t ę p o w a n i e : c a l a E u r o p a
na w s c h ó d , a ż d o r z e k i J e n i s e j
na S y b e r i i i g ó r A ł t a j . W części
syberyjskiej
łoś o s i ą g a
większe
rozmiary, ma poroże wybitnego
b a d y l a r z a , o p o t ę ż n e j rozlodze, a
rosyjska jego nazwa b r z m i nie
l o ś , lecz s o c h a t y j .
2. K a u k a s k i ł o ś ( A l c e s alce^
caucaslcus) — w y t ę p i o n y u a p o ­
c z ą t k u X I X w., w y s t ę p o w a ł
na
Północnym
Kaukazie;
mniejszy
od e u r o p e j s k i e g o .
3. W s c h o d n i o s y b e r y j s k i ł o ś l u b
j a k u c k i ( A l c e s alces p f i c e n m a y e rił, P o t ę ż n y c h
rozmiarów,
dużo
w i ę k s z y o d e u r o p e j s k i e g o i zachodniosyberyjskiego.
Średnia
w a g a 570 k g . a d o c h o d z i ć m o ż e
d o 820—650 k g . P o r o ż e p o t ę ż n e i
m a s y w n e , o zawsze w y k s z t a ł c o n e j
szerokiej łopacie. W y s t ę p u j e
na
p ó ł n o c n o - w s c h o d n i m s k r a j u Sy­
berii w dorzeczu K o l y m y i I n d y K i r k i oraz na p ó ł n o c n y c h k r a ń ­
cach M o n g o l i i ( C h a n t a j , C h e n t e j i .
P r z y p u s z c z a s i ę . ż e j e s i to spo­
k r e w n i o n a lub nawet identyczna
rasa, co p o t ę ż n y l o ś z A l a s k i ( g i gas).
4. U s s u r y j s k l l o ś ( A l c e s alces
cameloldes) — są to z w i e r z ę t a o
najmniejszych
rozmiarach
ciała
( w a g a o d 200—320 k g ) , k r ó t k i c h
nogach i bardzo d ł u g i e j g ł o w i e ,
P o r o ż e m a ł e , lekkie, podobne do
jelenia, p r a w i e n i g d y nie posiada
n a w e t m a l e j ł o p a t y . Z a w s z e sy­
metryczne, liczba o d n ó g na j e d ­
nej tyce 2—4, r z a d k o 5. P o r o ż e to
jest b a r d z o c i e k a w e j a k o d o w ó d
ewolucji i zmian zachodzących w
poi'ożu j e l e n i o w a t y c h . To najbar­
dziej p r y m i t y w n a i p r z e s t a r z a ł a
forma łosia, bardzo o d b i e g a j ą c a
.liwym w y g l ą d e m
od f o r m
po­
przednich.
Rozpowszechnienie:
P r z y a m u r z e , U s s u r i a , na p ó ł n o c
do gór Stanowych.
Z łosi ż y j ą c y c h w A m e r y c e w y ­
r ó ż n i a się d w i e formy — najpo­
t ę ż n i e j s z e g o z ol>ecnie ż y j ą c y c h
łosi
na ś w i e c i e , ł o s i a z
Alaski
( A l c e s alces gigas), o p o t ę ż n y c h
ł o p a t a c h i zawsze
rozwidlonym
o c z n i a k u . Ż y j e p r z y rzece J u K o n
i częściowci w K o l u m b i i
Brytyj­
skiej, D r u g i loś a m e r y k a ń s k i ( A l ­
ces alces a m e r i c a n u s ) ż y j ą c y n.,^
p o z o s t a ł y m obszarze, jest n i e p o ­
r ó w n y w a l n i e mniejszy od w y ż e j
*^vymienionego.
ZEROWANIE
Studiując literaturę,
dotyczącą
p o k a r m u łosia d o w i a d u j e m y się,
ż e na s w y m o g r o m n y m
areale
spozy',va a ż 250 g a t u n k ó w r o ś l i n
różnsł.!, t y p ó w : nago- i o k r y t o z a -
łązkowych. trawiastych, drzewiasto-krzewiastych, zielnych, poro­
stów,
skrzypów,
poprotników.
wodorostów i glonów, roślinność
w o d n ą i błotną, a nawet mech i
grzyby. Rodzaj ż e r u zależy od
o k o l i c y w j a k i e j l o ś ż y j e i n p . na
B i a ł o r u s i s p o ż y w a t y l k o 30 ga­
t u n k ó w roślin. Zestaw
t y c h ga­
t u n k ó w i t y p ó w sprawia, że loś
jest j e d n y m z n a j m n i e j w y b r e d ­
nych g a t u n k ó w zwierząt kopyt­
nych. B r a k pewnych
gatunków
roślin w danej okolicy m o ż e b y ć
zastąpiony drugimi,
w jednych
częściach a r e a ł u dana roślina m o ­
że s t a n o w i ć przysmak, w innych
jest n i e j a d a l n a .
R o l a ł o s i a j a k o s z k o d n i k a lasu
polega na o g r y z a n i u
wierzchoł­
ków młodych
sosen; z a w y ż e n i e
p o p u l a c j i p r o w a d z i do z ż e r a n i a
c a ł y c h s t r z a ł sosenek, a w m i o d ­
nikach oprócz w i e r z c h o ł k ó w na­
wet bocznych o k ó l k ó w . Z w r ó c i ć
tu należy u w a g ę , że informacje
n a t e m a t z g r y z a n i a sosny i i n ­
nych drzew są b ł ę d n e . L o ś nie
bierze s t r z a ł k i drzewa p o m i ę d z y
przednie nogi i nie przyciska ich
piersią
do
dołu,
ale
chwyta
wierzchołek
gębą i ruchem
w
p t z ó d nagina drzewko. M o ż n a się
o t y m p r z e k o n a ć o g l ą d a j ą c na
śniegu ślady
świeżo
żerującego
ł o s i a — p r z y p i e r w s z y m sposobie
ś l a d m u s i a ł b y iść n a drzewo, a
t a k n i g d y n i e jest, ś l a d i d z i e z a w ­
sze
obok
d r z e w k a . D r u g i po­
gląd o ż e r o w a n i u łosi przy sto­
g a c h siana, c z ę s t o s ł u ż ą c y j a k o
m o t y w o b r a z ó w nie p o k r y w a się
z p r a w d ą — l o ś n a w o l n o ś c i sia­
na n i e j e . Z n a l a z ł e m t y l k o j e d e n
opis w l i t e r a t u r z e na t e n t e m a t
( B u t u r l i n . 1934). ale a u t o r
za­
strzega, ż e b y ł o to s i a n o z a w i e ­
r a j ą c e d u ż o zasuszonych
pędów
iwy.
U łosia j a s k r a w i ę
występuje
sezonowość spożywania pokarmu.
S z k o d y w lesie w y r z ą d z a
tylko
z i m ą . g d y przechodzi na p ę d o w y
pokarm zimowy.
Latem roślin­
ność drzewiasta i krzewiasta jako
p ę d o w a nie o d g r y w a r o l i . Z e r u j ą c
np. latem liście osiki, j a r z ę b i n y ,
przepuszcza
nienaruszone
pędy
przez p y s k . Z i g l a s t y c h
żeruje
tylko
w
niektórych
okolicach
m ł o d e p ę d y sosen. W p r z e c i w i e ń ­
s t w i e do p o k a r m ó w
letnich, w
s k ł a d k t ó r y ' h w c h o d z ą zioła, r o ś ­
liny wodne i błotne,
częściowo
trawiaste,
po s p o ż y c i u
których
losie b a r d z o p r z y b i e r a j ą n a w a ­
dze, po p r z e j ś c i u na p ę d o w y p o ­
k a r m zimowy natychmiast chud­
ną. Wynika
z tego. że
zimowy
pokarm pędowy
ma
znaczenie
tylko jako pożywka, utrzymująca
je przy życiu.
Z gatunków
d r z e w i a s t y c h dec . y d u j ą c e znaczenie m a sosna, o s i ­
ka, j a r z ę b i n a , iw-a. j a ł o w i e c , na
północy bizoza. W A m e r y c e łosie
n i e ż e r u j ą sosny, a i c h g ł ó w n y
p o k a r m s t a n o w i j o d ł a . O p r ó c z te­
go l o ś s p o ż y w a szereg g a t u n k ó w
drzew i k r z e w ó w . Stwierdzono, że
t a m gdzie w y s t ę p u j e
zawyżenie
populacji, automatycznie
wzrasta
zerowanie
sosny
i odwrotnie.'
przy m a ł y m zagęszczeniu ż e r o w a ­
n i e sosny jest nieznaczne, a ł o s i e
zastępują
ją
jarzębiną,
osiką,
wierzbami, kruszyną,
czeremchą,
m a l i n a m i , porzeczkami czyli p ę ­
d a m i r o ś l i n , nie
przedstawiają­
cych p r a k t y c z n i e ż a d n e g o gospo­
darczego
znaczenia.
Żerowanie
kory następuje w przełomowych
okresach r o k u — na w i o s n ę i w
jesieni przy przechodzeniu z ż e r u
zielonego na
pędowy i odwrot­
nie.
Szczególnie
u l u b i o n y m i po­
ż y w n y m p o k a r m e m d l a ł o s i a jest
ro.ślinnośc
w o d n a i b ł o t n a . Na
g ł ę b o k i e j w o d z i e l o ś n u r k u j e za
kłączami i stwierdzono wypadek
zanurzenia się na g ł ę b o k o ś ć do
5 m i pozostawanie pod w o d ą od
20 d o 60 s e k u n d .
Przez
błoto
przechodzi n a j k r ó t s z ą d r o g ą i /
łatwością.
REKORDY
P o g l ą d , j a k o b y łoś m i a l s p i ę t e
b ł o n ą czy p ł a t e m
s k ó r y racice
jest p r z e s t a r z a ł y i w y m a g a r e w i ­
zji. Z
o b e j r z a n y c h przeze m n i e
r a c i c p o n a d 100 ł o s i o d s t r z e l o ­
nych w ubiegłych
latach, nie
stwierdziłem u
ż a d n e g o nawel.
s z c z ą t k ó w , czy
zalążków tkanki
s p i n a j ą c e j racice. W i a d o m o ś c i z
l i t e r a t u r y na t e n t e m a t
(Haber.
P o c o c k , 1901) s ą w i ę c p r z e s t a r z a ­
łe. N i e w ą t p l i w i e w i a d o m o ś c i
te
dotyczyły
łosi lopataczy.
które
K o r s a k (1934) n a z y w a ł b ł o t n y m i .
L o s i e te o p r ó c z i n n e j s y l w e t k i ,
miały
charakterystyczną,
łatwo
zauważalną długą i cienką brodę,
p r z y p o m i n a j ą c ą r z e m i e ń . Obecnie
t a k i c h łosi j u ż s i ę n i e s o o t y k a —
z o s t a ł y w y p a r t e przez t y p b a d y ­
larza, k t ó r y Już w okresie m i ę ­
dzywojennym — zdaniem Korsa­
ka — w y p a r ł r o d z i m y t y p ł o p a tacza.
P o m i m o to ł o ś d o s k o n a l e u t r z y ­
m u j e s i ę na b a g n i e d z i ę k i t e m u ,
że w bardziej g r z ą s k i m gruncie
n a c i s k n a r a c i c e zostaje r o z ł o ż o n y
na w i ę k s z ą p o w i e r z c h n i ę ,
przez
z a n u r z e n i e w g r u n t n i s k o osadzo­
n y c h stopek
(szpil). N a c i s k na
ślad łosia w t w a r d y m
gruncie
jest b a r d z o
znaczny i wynosi
749 g/cm*, p r z y u c i s k u d o p e ł n i a ­
j ą c y m na m i ę k k i m g r u n c i e n a c i s k
t e n m a l e j e d o 322 g/cm*. N i e p o ­
maga to jednak w poruszaniu się
po g ł ę b o k i m ś n i e g u — zanurza
s i ę g ł ę b o k o , n i e m a l do z i e m i , w
n a j l e p s z y m w y p a d k u d o 2/3 j e g o
głębokości. Przy t w a r d y m , głębo­
k i m n a 85—90 c m ś n i e g u p o r u ­
sza s i ę z w i e l k i m t r u d e m , z m u ­
szony p r z e c h o d z i ć w galop, ponie­
w a ż brzuch stawia m u dodatko­
wy opór. T y m należy tłumaczyć
f a k t . że n i e
w y s t ę p u j e on na
Kamczatce, chociaż pozostałe w a ­
r u n k i , a w t y m baza p o k a r m o w a
są t a m dla niego odpowiednie.
ł - o ś jest d o s k o n a ł y m
pływa­
kiem — przepływa duże zbiorniki
wodne, nie s z u k a j ą c
możliwości
ich obejścia.
U d o w o d n i o n y jesl
fakt
orzeplynięcia
przez
łosia
Zbiornika
Rybińskiego.
Licząc
n a j k r ó t s z ą d r o g ę m u s i a ł bez c»dp o c z y n k u p r z e p ł y n ą ć t r a s ę 20 k m .
O d l e g ł o ś ć ta n o t o w a n a b y ł a r ó w ­
nież dla łosia
kanadyjskiego i
s k a n d y n a w s k i e g o i u z n a n a zosta­
ła jako rekordowa.
Wszelkie rekordy pobiła jednak
i n f o r m a c j a podana w „ O c h o t a i
Ochotniczje Choziajstwo- w L a t w i j s k i e j SRR ( R y g a , 1950) przez
A . J . K a l i ń s z a . gdzie a u t o r u d o ­
w a d n i a ł f a k t p r z e p ł y n i ę c i a przez
łosia Zatoki Botnickiej!
Po l ą d z i e o b s e r w o w a n o p o r u ­
szanie s i ę ł o s i a z s z y b k o ś c i ą 35
k m / g o d z . (po szosie p r z e d j a d ą ­
c y m autem), jednak rekordowy
bieg z a n o t o w a ł Szwed Piterson,
k t ó r y w 1955 r o k u n a k r ó t k i m
odcinku
obserwował
galop
o
s z y b k o ś c i 35 k m / g o d z .
Zdania
na
t e m a t , czy ł o ś jest
z w i e r z ę c i e m s t a d n y m , czy t e ż n i e .
są podzielone; s k ł o n n y jestem u znać d r u g ą e w e n t u a l n o ś ć , ponie­
w a ż w o r z e c i w i e ń s t w i e do i n n y c h
stadnych zwierząt
nie
posiada
tak charakterystycznego dla nich
lustra, doskonale widocznego w
czasie u c i e c / k i i s y g n a l i z u j ą c e g o
o g r o ż ą c y m stadu n i e b e z p i e c z e ń ­
stwie.
KAUY
PRAKTYCZNE
B y k w czasie b u k o w i s k a n i c
zbiera tak p o k a ź n e j c h m a r y jak
jeleń. W y n i k a stąd wniosek, że
r ó w n o w a g a płci p r z y p l a n o w a n i u
odstrz.ału musi b y ć rygorystyczniej przestrzegana niż u jelenia.
M a ł a liczba b y k ó w d o p r o w a d z i ć
m o ż e do d u ż e g o odsetka k l ę p j a ­
ł o w y c h l u b do k r y c i a
ich prze/
młode
byczki.
co
zdaniem
s z w e d z k i c h badaczy p r o w a d z i z
r e g u ł y do poronienia l u b urodze­
nia s ł a b o r o z w i n i ę t e g o loszaka.
Loszak po u r o d z e n i u nic jesl
c ę t k o w - a n y j a k j e l o n e k czy s a r ­
niak.
Jego
rozwój
nast*;puje
niezwykłe
szybko.
Począł k o u o .
gdy w pokarmie p r z e w a ż a mle­
k o , p r z y r o s t n a w a d z e jest w o l ­
niejszy, a p ó ź n i e j , g d y d o d a t k o w o
zaczyna s p o ż y w a ć m a s ę z i e l o n ą
jest b a r d z o d u ż y . U a m e r y k a ń ­
s k i e g o ł o s i a p r z y r o s t na w a d z e w
c z e r w c u w y n o s i 450—900 g d z i e n ­
nie, a n a s t ę p n i e — 1300—2500 g.
T a k w i ę c loszak po p ó l r o k u ż y ­
cia p r z y b y w a na w a d z e 1 0 - k r o t n i e . d o c h o d z ą c d o 120—130 k g a
n a j l e p i e j r o z w i n i ę t e d o 160 k g .
W jesieni przyrost na wadze m a ­
leje, a z i m ą podczas p r z e c h o d z e ­
nia
na ż e r
p ę d o w y ulega pr:;wie c a ł k o w i t e m u zanikowi. Przy
końcu śnieżnej zimy ciężar lo­
szaka m o ż e b y ć niższy, niz w
wieku półrocznym
Dlatego też
n i e p l a n o w a n i e p r z e z K o l a loszaków
do o d s t r z a ł u ,
tłumaczone
szybkim
wzrostem
łosia
jest
b ł ę d n e i podyktowane nieznajo­
m o ś c i ą jego biologii.
Przetrzy­
m y w a n i e t o s z a k ó w przez c a ł ą z i ­
m ę , gdy w y r z ą d z a j ą
największe
s z k o d y , a ż e b y po r o k u d o c h o w a ć
się sztuki, k t ó r a m i a ł a ten sam
ciężar jako półroczna — mija się
z celem. N a s z k o d l i w o ś ć nie p l a ­
n o w a n i a do o d s t r z a ł u
łosz.aków
zwrócił
w
1940
roku
uwagę
Szwed Flomke Bromee w s w y m
podręczniku
..Das
elchwild".
Z d a n i e m tego badacza, n i e s t r z e ­
lanie l o s z a k ó w doprowadza
do
sztucznego
o d m ł a d z a n i a popula­
cji, a w n a s t ę p n y c h łatach od­
strzał musi automatycznie
tra­
fiać w młodzież, j a k o m n i e j do­
ś w i a d c z o n ą , a co za t y m i d z i e ,
do zachowania w ł o w i s k u j a ł o ­
wych klęp i starych
zdegenerowanych byków.
•
Reasumując
możemy
stwier­
d z i ć , ż e l o ś po p o w a ż n e j d e p r e s j i
zdołał
opanow^ać
większość
utraconego a r e a ł u . I s i n i e j e po­
w a ż n a szansa n a o d z y s k a n i e w
XX
w i e k u w Euroazji takiego
a r e a ł u , j a k i z a j m o w a ł na p o c z ą t ­
k u naszej e r y .
T r w a j ą c ą o d p r z e s z ł o 100 lat
e k s p a n s j ę na p ó ł n o c , p o ł u d n i e i
zachód
loś zawdzięcza
przede
w s z y s t k i m swej w i e l k i e j
plas­
t y c z n o ś c i i z d o l n o ś c i do przysto.sowania s i ę d o ż y c i a w r ó ż n y c h
biotopach.
Zagospodarowanie lasów, połą­
czone z i c h e k s p l o a t a c j ą i sztucz­
n y m zalesianiem, w b r e w p r z e w i ­
d y w a n i o m p e s y m i s t ó w , nie stało
s i ę p r z y c z y n ą w y g i n i ę c i a łosi a
wprost
przeciwnie
—
przez
z w i ę k s z e n i e się z r ę b ó w , halizn a
następnie
drzewostanów
młod­
szych
klas
wieku
wydatnie
zwiększyła się p o j e m n o ś ć areału.
N a p o t w i e r d z e n i e tej tezy n i e c h
służą obserwacje
poczynione w
Kanadzie
(Ontario), w
wyniku
k t ó r y c h u s t a ł o n o ^ ż e : las w w i e k u
O—15 l a t jest z d o l n y _ ^ w y ż y w i ć 16
łosi n a 1000 ,ha. w w i e k u 16—30
l a l — 8 szt., 31—45 l a t — 4 s z t u ­
k i , a po t y m okresie m o ż e b y t o ­
w a ć w n i m t y l k o j e d e n ł o ś na
1000 ha.
Wiesław Kaniewski
9
WOJEWÓDZKIE MISTRZOSTWA PZŁ
W STRZELANIU MYŚLIWSKIM
O k r e s m i s t r z o s t w w o j e w ó d z k i c h P 2 X w strze­
l a n i u m y ś l i w s k i m Jest J u l poza n a m i . Poszcze­
gólne rady w o j e w ó d z k i e wyłoniły
mistrzów i
czołowe zespoły swoich w o j e w ó d z t w .
Jak co
r o k u p u b l i k u j e m y sprawozdanie ze w s z y s t k i c h
I m p r e z w o j e w ó d z k i c h tacznie. g d y ż u m o ż l i w i a to
porównanie
najbardziej
charakterystycznych
danych i w y r o b i e n i e sobie p o g l ą d u na r o z w ó j i
p o z i o m strzelectwa m y ś l i w s k i e g o w p o s z c z e g ó l ­
nych województwach.
Do m a n k a m e n t ó w o b s e r w o w a n y c h w t y m r o ­
k u należy zaliczyć r ó ż n i c o w a n i e programu m i ­
strzostw w p o s z c z e g ó l n y c h w o j e w ó d z t w a c h , za­
r ó w n o j e ś l i d ł o d z i o ilość k o n k u r e n c j i w i e l o b o ­
j u , j a k 1 o liczlje m o ż l i w y c h do zdobycia p u n k ­
t ó w . R ó ż n o r o d n o ś ć ta u t r u d n i a
bardzo o c e n ę
poziomu wyszkolenia, gdyż w y n i k i często s ą nie­
porównywalne.
Oto
rezultaty:
B I A Ł Y S T O K
M i s t r z o s t w a o d b y ł y s i ę w d n i a c h 20 i 27 m a j a
te", na terenie W o j e w ó d z k i e g o O ś r o d k a Szkole­
nia Strzelectwa M y ś l i w s k i e g o w B i a ł y m s t o k u .
W z i ę ł o w nich u d z i a ł 85 m y ś l i w y c h i 27 z e s p o ł ó w ,
reprezentujących
p o w i a t o w e rady l o w i e c k i f
i
k o ł a . RazŁ'grano p « t n y wielot>ój m y ś l i w s k i w m a ­
ksymalnym
wymiarze
p u n k t ó w w k l a s i e po­
wszechnej i m i s t r z o w s k i e j .
K l a s a powsseehBa
1.
2.
3.
4.
5.
Z.
M.
B.
J.
H.
indywidualnie:
Moczydłowski
Usnarski
Machcewłcz
Procakiewicz
Juchnicki
9L100
74 100
72 100
71/100
09/100
pkt.
pkt.
pkt.
pkt.
pkt.
1. KŁ, „ K a c z o r " B i a ł y s t o k
2. K L . . R y ś " B i a ł y s t o k
3. K L „ K n i e j a " BiatystcA
218 30O p k t .
203 300 i ^ t .
203 30O p k t .
Z e s p o ł o w e powiaty:
1. PRŁ. Z a m b r ó w
2. P R L S o k ó ł k a
3. PRŁ. H a j n ó w k a
196 300 p k t .
175,300 p k t .
170,300 p k t .
K l a s a mistrzowska l a d y w l d a s l n l c :
Giedrojć
- 84 100 p k t .
(lepszy ś r u t )
- 84/100 p k t
- 77 100 p k t .
2. T . S w i d e r s k i
3. R. F i l i p o w i c z
W w o j e w ó d z k i m O ś r o d k u Szkolenia Strzelec­
twa Myśliwskiego w S i e m i a n o w i c a c h - B a ń g o w i e
o d b y ł y s i ę w d n i u S sierpnia br. M i s t r z o s t w a
W o j e w ó d z t w a . W z i ę ł o w n i c h u d z i a ł 44 m y ś l i ­
w y c h . reiM-ezentujących 13 p o w i a t ó w . Rozegra­
no p i ę c i o t ł ó j m y ś l i w s k i przy zmniejszonej ilości
s t r z a ł ó w do rogacza.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
K l a s a powssccbna i n d y w i d n a l a ł e :
Zespołowo zwyciężyło K L „Batalion" K r a k ó w
- 191 240 p k t p r z e d K Ł . . D ą b r ó w k a " D ą b r o w a
T a r n o w s k a — w y n i k 181,240 p k t
1. Z . G r e m l i k
2. R. Boczek
3. J. Szczypka
- 42 W p k t
- 39/60 p k t .
(lepszy ś r u t )
- 39 60 p k t
- 38 60 p k t .
- 37 60 p k t
3. S I . T a r k o w s k i - G r u d z i ą d z
4. A l . rteczko - R y p i n
9. B , M ą c z k o w s k i - G r u d s i ą d z
K l a t a powsiedttM z e s p o ł o w o :
Inowrocław
5. P R L
Rypin
Kuj.
-
i 11 180 p k t
103 180 p k t
90,180 p k t
(tepiizy ś r u t )
90 180 p k t
84 180 p k t
K l a s a mistrzowska Indywidualnie:
1. A . P r z e w o s k i 2.
3.
4.
5.
L . Przewoski
J. M o d ż y ń s k i
W. K o b i e r s k i
l ' . Mierzyński
10
Toruń
- Toruń
- Grudziądz
- Wąbrzeźno
- Aleksandrów
Klasa m ł s t n o w s k a
i.
1.
3.
4.
Z.
A.
A.
R
- 81 100 p k t
(lepszy ś r u t )
- 81 100 p k t
- aiioo pkt
- 77 100 p k t
- 61 100 pkt.
-
70 80
69 80
68 80
67/80
65 80
63 80
pkt.
pkt.
pkt.
pkt
pKt
pkt
IndywMuałnle:
Plaskonka - Brzeszcze
M a t y j e w i c z — Proszowice
Matik - Wadowice
Jagoszewski — D ą b r o w a T a m .
73 80
71 80
68/80
«7/«)
pkt
pkt
pkt
pkt
L U B L I N
1.
2.
3.
4.
5.
6.
P R L Cieszyn
PRt.
Katowice
PRL Wodzisław Sl.
PRL Zawiercie
PRL Częstochowa
PRL Tarnowskie Góry
-
196 270
186^0
183 270
180 270
172 270
172 270
pkt.
pkt.
pkt.
pkt.
pki.
pkt.
W k l a s i e m i s t r z o w s k i e j z w y c i ę ż y ł W. J a s k u l s k i
w y n i k i e m 77/90 p k t .
przed kol. E. K l i s z e m —
68/90 p k t .
K I E L C E
M y ś l i w i tego w o j e w ó d z t w a
rozegrali
swoje
m i s t r z o s t w a w d n i u 17 czerwca br. na s t r z e l n i ­
cy P R L w P i a s t o w i e k R a d o m i a .
S t a r t o w a ł o 30 m y ś l i w y c h , k t ó r z y r o z e g r a l i oifr i o b ó i m y ś l i w s k i do 80 p k t . (10 p k t rogacz i Ifl
p k t zając).
1. WI. G l i s t a - Radom
2. B . R a t y n a - R a d o m
3. W. D y b a ł a -
Busko
M . D v d k o w s k t - Busko
S. .T P a l u c h — Starachowice
6- B . P r z y b y l s k i - K i e l c e
Myśliwi województwa
lubelskiego
rozegrali
swoje m i s t r z o s t w a w d n i u 1 czerwca br.
na
strzelnicy P R Ł w P i a s t o w i e k Radomia. S t a r t o ­
w a ł o 36 m y ś l i w y c h i 10 zei^połów P R Ł . Rozegra­
no p i ę c i o b ó j m y ś l i w s k i w z m n i e j s z o n y m w y m i a ­
rze p u n k t o w y m -- 80 p k t . (10 p k t . - z a j ą c i 10
p k t . - rogacz).
K l a s a p o m z e c h n a Indywidualnie:
t.
2.
3.
4.
5
M . Junak
Zb, Bylina
I . Surmacz
J. Massalski
J. B r o n i k o w s k i
-
Mistr^oslwa wo.iewództwa zoreaniwwanrt
w
d n i u 2<» f-zerwca 1973 r. na strzelnicy P R L
v
M i a s t k u . P r z v o i e k n e t s ł o n e c z n e j pogodzie r o rpąrnno sreśctobój mvśltwski W pelnvm wvmiat»f nimktowym.
U d z i a ł w imorezte w z i ę t o ."W
•;tr7elaiacvch * 10 z e s n o ł ó w .
reprezentujących
powiaff^wc "^dy ł o w i e c k i e .
K i s s a pewszeebna
Indywidualnie:
X
4.
5.
6.
T. S k l e n a r s k i - M i a s t k o
7 b Sz.lagowski - S ł u o s k
T. B e r n a c k i - M i a s t k o
J. S t a c h o w i a k - K o s z a l i n
- 74 100 p k t
- 72 100 Dkl
(leuszY ś r u t l
- 72 100 p k t
~ 68 100 p k t
- 65/100 p k t .
- 64 100 p k t
Z e s p o ł o w o powiaty:
1.
2.
X
4,
5.
P R L Miastko I
P R Ł Słupsk
PRL Koszalin
P R Ł Miastko I I
PRL Drawsko
- 209 300 p k t .
- 178/300 p k t
- t73 300 p k t .
- 162 300 p k t
147 300 p k t
K R A K O W
W d n i u 17 czerwca br. na strzelnicy
myśliw­
skiej w Krakowie — Pasterniku odbyły się m i ­
strzostwa w o j e w ó d z t w a .
W z i ę ł o w nich u d z i a ł
41 m y ś l i w y c h i 8 z e s p o ł ó w r e p r e z e n t u j ą c y c h kota
łowieckie.
Program
mistrzostw
obejmował
czwórljój w p e ł n y m
wymiarze p u n k t ó w
bez
strzelania do d z i k a w przebic-gu.
pkt
pkt.
pkt.
pkt
pkt.
2
Mistrzostwa Lodzi i w o j e w ó d z t w a przeprowa­
dzono 1 lipca br. w O ś r o d k u Szkolenia Strzeleciwa
M y ś l i w ^ i e g o w N o w o s o l n e j pod Ł o d z i ą .
W z i ę ł o w nich u d z i a ł 86 m y ś l i w y c h i 20 zespol a w . Rozegrano s z e ś c i o b ó ] m y ś l i w s k i w p e ł n y m
wymiarze punktowym
K l a s a powszechna indywidualnie:
Lódi -
1, P R L Radom
168 240 p k t
P R L Busko
- 154 24fl p k t
.1. P R L K i e l c e
\M 240 o k t
STrzelaiacy pokazowo. Jedyny poniada*^ klas'r"!str7,owskiei w w o j e w ó d z t w i e w y s t r z e l a ł 62 lO*^
pkt.
59/80
57 80
57 80
57 80
52 80
Z e s p o ł o w o pierwsze miejsce z a j ą ł z e s p ó l L u b ­
l i n a I I I w y n i k i e m 106 160 p k t . p r z e d d w o m a po­
z o s t a ł y m i z e s p o ł a m i tego miasta. W klasie m i f-trzowskiej pierwsze miejsce z a j ą ł kot. Jan Sontag w y n i k i e m 64.80 p k t przed H . T u r s k i m
.18 100 p k t .
L O D
- 58/80 p k t .
- 56 80 p k t
(lep^Ty kraff>
- 56 80 p k t .
(lepszy krse^
- 56 ftO o k t .
~ 55/80 p k t .
- 54 80 p k t
Z e s p o ł o w o powiaty:
".
K u r - Szczecinek
2. J. G r y g i e l - M i a s t k o
Indywidualnie
1. St. Polak - T o r u ń
2. St. C e b u l a k ~ T o r u ń
4. P R L
W. T r e l a - D ą b r o w a T a r n o w s k a
W. Szamrej - K r a k ó w
J. K o l a r c z y k - L i m a n o w a
Z. K y s i a k - K r a k ó w
B. Nowak - K r a k ó w
P. K o t u c h a - K r a k ó w
K l a s a powssectins z e s p o ł o w o :
K O S Z A L I N
W d n i u 22 lipca br. podczas uroczystego o t w a r ­
cia W o j e w ó d z k i e g o O ś r o d k a Szkolenia Strzelec­
twa Myśliwskiego w Toruniu,
rozegrano
mi­
strzostwa w o j e w ó d z t w a , w klasie powszechnej.
U c z e s t n i c z y ł o w nich 81 m y ś l i w y c h i 18 zespo­
łów, reprezentujących PRL.
Rozegrano t r ó j b ó j
i r u t o w y ( k r ą g . o ś m y ś l i w s k a i p r z e l o t y ) . Klasa
mistrzowska r o z e g r a ł a
mistrzostwa w dniu I I
.>:ierpma Iw. r ó w n i e ż w T o r u n i u . O b o w i ą z y w a ł
s z e ^ r o b ó j w pełnym wymiarze punktowym.
1. P R Ł G r u d z i ą d z
2 PRL Toruń
3. P R L A l e k s a n d r ó w
- 74 90 p k t .
- 61 OO p k t .
- 87,90 p k t .
(lepszy ś r u t )
- 07 90 p k t .
- 87-90 p k t
- 85 90 pkt.
(lepszy ś r u t )
4. J. Matyjaszczyk
9. G . M i c h a U k i
6. L . Z o ń
B Y D G O S Z C Z
Klasa powueriina
K l a s a powsseclina Indywidualnie:
K l a s a powszechna I n d y w i d n a ł o i c :
Z e s p o ł o w o kola lewieekie:
1. W.
K A T O W I C E
Miasto
1. W . H a m e r s z m i d t
2. M . T r u b o w i c z
3. W . K l i t o w s k i
~ 82 100 p k t
— 81 100 p k t
- 79 100 p k t
Województwo:
1. T.
w
1. P.
w
3. J.
Gruszeczka K L „ S a r n a ' '
N o w y m Mieście
Martela K L .olastrząb"
Radomsku
Staw
— 74 100 p k t
~ 67.100 piet
- 67 100 p k t
K l a s a mistrzowska indjrwidualnle:
1. T . P a w l a k
2. L . Jarosz
3. J. M a r k i e w i c z
- 81 100 p k t
~ 80 100 p k t
- 77 100 p k t
,
Zespołowo:
1. K Ł . . M y ś l i w i e c " w Ł o d z i
2. K Ł . . W i s k i t n i a n k a " w Ł o d z i
3. K Ł . . G w a r d i a " w Ł o d z i
- 310 400 p k t
- 270 400 p k t
- 272 400 p k t
O L S Z T Y N
M i s t r z o s t w a rozegrano w d n i a c h 14—15 Itpca
iia P o w i a t o w e j S t r z e l n i c y w O s t r ó d z i e .
Udział
w nich w z i ę ł o 64 m y ś l i w y c h i 1? z e s p o ł ó w . K l a ­
sa p o w s z e c ł m a s t r z e l a ł a do z a j ą c a 10 p k t . do r o ­
gacza 20 p k t . i na osi 20 p k t Klasa' m i s t r z o w s k a
- pięciobój myśliwski w niepełnym
wymiarze
p u n k t o w y m , razem 90 p k t
W y d a j e s i ę , że za­
r ó w n o dotłór k o n k u r e n c j i , j a k i ilość p u n k t ó w
jest n i e s z c z ę ś l i w i e ustalony i zmniejsza w a r t o ś ć
szkoleniową imprezy.
K l a s a powszechna Indywidualnie:
1. St. P i e t r z y k 2.
3.
4.
5.
B.
St.
T.
J.
Kętrzyn
Wiśniewski - Ostróda
K ł ę b e k - Pisz
Rudziński - Pasłęk
Klicki - Giżycko
-
^
44 50
(lepsza
- 44 50
- 43 50
- 42 50
- 41/SO
pkt
oś)
pkt
pkt
pkt
pkt
Wyniki I n d y w ł d u a l n e , klasa
1. P R L
Ostróda
2.
3.
4.
5.
Kętrzyn
Lidzbark
Giżycko
Pasłęk
PRL
PRL
PRL
PRL
114 190
(lepsza
114/190
112 190
104 190
100 150
Warm.
i D d y w i d n a l a l e klasa
pkt
oś)
pkt.
pkt.
pkt
pkt.
mUtrMWska:
- 78 90 p k t .
- 71/90 p k t .
- 07/90 j)kt.
1. H . M i c h n i e w s k i - G i ż y c k o
2. J. T u s z k o w s k i — G i ż y c k o
3. Zb. G r f c & k o w i a k - O l s z t y n
O P O L E
M i s t r z o s t w a w o j e w ó d z k i e przeprowadzono >
w d n i u 12 sierpnia br. w W o j e w ó d z k i m O ś r o d k u
Szkolenia Strzelectwa M y ś l i w s k i e g o w G r u d z i cach k Opola. W z i ę ł o w nich u d z i a ł 43 m y ś l i ­
w y c h i 13 d r u ż y n .
W y n i k i i n d y w i d u a l n e klasa powszechna:
Rozegrano
wymiarze.
1. R T o b y
sześciobój
myśliwski
w
pełnym
- 74 100 p k t .
(lepszy ś r u t )
- 74/100 pkt.
- 74/100 p k t .
- 73 100 pkt.
Oepszy ś r u t )
- 73 100 p k t .
- 73/100 p k t .
2. H . W ó j c i k
3. A . F r e ń
4. J. P a l i w o d a
5. St. B u c k o
8. W. D u d i k
1.
2.
3.
4.
Opole 11
- 220 300 p k t
Opole I
- 203 300 pkt.
PRL Krapkowice
- 189/300 p k t .
PRL Grodków
- 186/300 p k t
W klasie mistrzowskiej zwyciężył
k o l . Cze­
s ł a w B e d n a r s k i — 87/100 p k t przed k o l . J. A d a m ­
c z y k i e m - 69 100 p k t . i Zb. S o ł t y s i k i e m — 61100
pkt.
Z N
O
A
1«
W d n i a c h 28 i 29 czerwca br.
na
strzelnicy
PZL w K r z y w i n i u odbyły się wojewódzkie m i ­
strzostwa W i e l k o p o l s k i . U d z i a ł w nich w z i ę ł o 95
m y ś l i w y c h l 25 z e s p o ł ó w P R Ł . Rozegrano szciciot>6j m y ś l i w s k i w p e ł n y m w y m i a r z e p u n k t o ­
wym.
Klasa powssecbna
Indywidualnie:
1. R. Szczerkowski
2. S t R a d z i m s k i
3. T. K a m i ń s k i
84 100 p k t
82 100 p k t .
82 100 p k t .
Z e s p o ł o w o powiaty:
ł. P R Ł K o ś c i a n
2. P R L P o z n a ń
3. P R Ł G n i e z n o
238 300 p k t .
222 300 p k t
221 300 p k t .
K l a s a mistrzowska
indywlduslałe:
1. M . Franczak
2. M . G t y d a
3. J. K o b y l i ń s k i
94 100 p k t
92 100 p k t .
91 100 p k t
R Z E S Z Ó W
W związku
z przebudową
Wojewódzkiego
O ś r o d k a w Rzeszowie mistrzostwa w z r e d u k o ­
w a n e j ( o r m l c rozegrano w O ś r o d k u
Szkolenia
Strzelectwa M y ś l i w s k l o g o w Tarnobrzegu. Ucze­
s t n i c z y ł o w n i c h ł ą c z n i e 17 m y ś l i w y c h i b y ł a to
faktycznie t^liminacja najlepszych s t r z e l c ó w na
K r a j o w e M i s t r z o s t w a . Rozegrano p i ę c i o b ó j m y ­
ś l i w s k i t>ez p r z e l o t ó w .
W y n i k ł Indywidualne, klasa
1. T. O r l e w s k i
2. J . M a t y k a
i. A . Nlebleszczaiiski
4. S t F o r n a l
5. A , R a t o ń
Zb.
A.
W.
St
Al.
misłrsowska:
-
Ziobrowski
Rollnik
Małecki
Rodzon
Wartoń
powszechna:
- 74 90 p k t .
- 70 90 p k t
(lepszy ś r u t )
- 70 aa p k t .
- 66 90 p k t
- 61 90 p k t .
PODZIĘKOWANIE
za dary przeltoiane
Muzeum Łowieckiemu w Warszawie
W o k r e s i e u r o c z y s t o ś c i j u b i l e u s z o w y c h SO-lecia P o l s k i e g o Z w i ą z k u Ł o w i e c k i e g o d o M u z e u m Ł o w i e c k i e g o w Wai~szawie n a p ł y n ę ł o sze­
r e g d a r ó w , k t ó r e n i e t y l k o w z b o g a c i ł y nasze
z b i o r y , lecz p r z e d e w s z y s t k i m s t a n o w i ą c e n n e
i miłe pamiątki.
A oto lista o f i a r o d a w c ó w i przekazanych
przedmiotów:
1. W o j e w ó d z k a R a d a Ł o w i e c k a w L u b l i n i e —
p a m i ą t k o w y medal i dyplom, wydane z
okazji 50-lecia P Z L :
2. W o j e w ó d z k a R a d a Ł o w i e c k a w K i e l c a c h —
d w a odlewy gipsowe p a m i ą t k o w e g o me­
84
79
78
70
69
90
90
90
00
90
pkt
pkt
pkt.
pkt
pkt
S Z C Z E C I N
M i s t r z o s t w a w o j e w ó d z t w a szczecihsklego
od­
byty s i ę w d n i u 1 lipca w W o j e w ó d z k i m O ś r o d ­
k u Szkolenia Strzelectwa M y ś l i w s k i e g o w Szcze­
cinie. U d z i a ł w n i c h w z i ę ł o 58 m y ś l i w y c h i 13
z e s p o ł ó w . Rozegrano pięclol>ój m y ś l i w s k i
bez
k o n k u r e n c j i „ r o g a c z a " , r a z e m 90 p k t .
K l a s a powszechna Indywidualnie:
- 73 90 p k t
- 64 90 p k t
- 61 90 p k t .
(lepszy ś r u t )
- 61 90 p k t
- 97 90 p k t .
- 96 90 p k t .
t . H . Walczak
2. W . C z a j k o w s k i
3. Z . T y m o s i e w i c z
4. J. S k r z y p i e c
5. M . M r o z e k
6. A . K e m p a
Klasyfikacja
1. K Ł . . G ł u s z e c " - Szczecin
2. K L . . W e t e r a n " — Szczecin
3. P R Ł G r y f i c e
Indywidualnie klasa
-
198 270 p k t .
148 270 p k t
144 270 p k t
mlstrMWSfca:
-
73 90 p k t
72 90 p k t .
71 90 p k t .
W A R S Z A W A
M i s t r z o s t w a m . s t Warszawy i w o j . w a r s z a w ­
skiego przeprowadzono w d n i a c h 10 1 17 czerwca
br. w W o j e w ó d z k i m O ś r o d k u Szkolenia Strze­
l e c t w a M y ś l i w s k i e g o na Bielanach,
Wzięło
w
nich u d z i a ł ł ą c z n i e 163 m y ś l i w y c h i 49 z e s p o ł ó w .
Rozegrano p i ę c i o b ó j
myśliwski w zredukowa­
nym wymiarze.
K l a s a powszechna I n d y w i d u a l n i e
— m. s t W a r s z a w a :
1.
2.
3.
4.
9.
M.
Al.
M.
L.
R
-
Pazdej
Lisowski
Brodowicz
Kawecki
2ołnierzak
54,62
49,62
46 62
47,62
47 «
pkt.
pkt
pkt
pkt.
i*t
— województwo:
A.
W.
J.
M,
- 57 62 p k t .
- 51 62 p k t .
- 49 62 p k t
- 47 ^ p k t
Perycz
Perycz
Szczypka
Dąbrowski
Koła łowieckie
sespołewe:
1. K L . . T r o p "
2. O t w o c k i e K o ł o Sw.
3 K Ł ..Hubertus"
Huberta
134 186 p k t .
127 106 p k t .
126 186 p k t .
P o w i a t y — sespotowo:
1. P R Ł Siedlce
2. K L . . D a n i e l " P ł o c k
X K L ..Tur" Wołomin
Klasa m i s t r z o w s k a
141/186 p k t
- 128/188 p k t
- 127 186 p k t .
indywidualnie:
1. Wł. S m e n . - c z y ń s k l
.!, L e w a r t o w s k i
.3. W. A u t e r h o f f
4. H . O s u c h o w s k i
Z e s p o ł o w o zwyciężyło Warszawskie
ś l i w s k i e , w y n i k i e m 187 216 p k t przed
t a h a " - 164 216 p k t .
69/72 p k t .
64 72 p k t
63 72 p k t .
62 72 p k t .
Koło My­
KŁ „Wa­
W R O C Ł A W
W mistrzostwach w o j e w ó d z k i c h , k t ó r e odbyły
s i ę w dniach 28 i 29 lipca br. w W o j e w ó d z k i m
^
4.
5.
6.
7.
Klasa
1. J .
2. Z .
3. Zb.
powszechna indywidualnie:
Miodek
Mądry
Hałski
d a l u w y d a n e g o z okazji 50-lecia P Z L i
27-lecia W R Ł w K i e l c a c h ;
Zarząd Wojewódkkł P Z L w Krakowie —
p a m i ą t k o w a odznaka X I I Field T r i a ł s ó w
w 50-łecle P Z L ;
Powiatowa Rada Ł o w i e c k a w Goleniowie
— p a m i ą t k o w a odznaka
„Wystawy Ło­
wieckiej w Goleniowie"
zorganizowanej
dla uczczenia Jubileuszu 50-lecia P Z L :
Powiatowa Rada Ł o w i e c k a w Inowrocła­
wiu — p a m i ą t k o w y medal wydany z oka­
zji o t w a r c i a strzelnicy m y ś l i w s k i e j w I n o ­
w r o c ł a w i u (1970):
Kolega Inł. Henryk Miszewski z Warsza­
wy — odznaka ł o w i e c k a :
Kolega Jan Raczkowiak z Poznania — o d ­
znaka Koła L e ś n i k ó w WSR w Poznaniu;
- 64 90 i ^ t .
- 82 90 p k t .
- 56 90 pkt.
(lepszy ś r u t )
- 56 90 p k t
- 54/90 p k t
- 52 90 p k t
4. J . Wysocki
5 S t Pluta
6. R, G ł ą b
K l a s a powszechna z e s p o ł o w o :
1.
2.
3.
4.
5.
6.
K Ł ..Puchacz" W r o c ł a w
K Ł ..Diana" N . Ruda
K Ł „ K n i e j a " N . Ruda
P R Ł Z ą b k o w i c e Sl.
K Ł . . M u f l o n " Bystrzyca
—
K L ..Hubert" Wrocław
W klasie m i s t r z o w s k i e j z w y c i ę ż y ł
Horst w y n i k i e m 70 90 p k t . przed k o l .
70 90 p k t .
181 270 p k t
170 270 p k t
152 270 p k t
151 270 p k t
147 270 p k t .
145/270 p k t
k o l . Franz
E. Messcm
G O R A
M i s t r z o s t w a , w k t ó r y c h uczesmlczylo 90 m y ­
ś l i w y c h i 25 z e s p o ł ó w przeprowadzono 24 czerw­
ca br. w W o j e w ó d z k i m O ś r o d k u Szkolenia Strzeł e < t w a M y ś l i w s k i e g o w Zielonej G ó r z e . Roze.(jrano sześcioljój mySUwskl w p e ł n y m w y m i a r z e
punktowym.
K l a s a powszechna Indywidualnie:
1. J . Buczek K L „ R y ś " Wschowa
2. J . P i e t r a s z k i e w i c z K L „ B ó r "
Z. Góra
3. H . N i e s t r a w s k i K L ..Wieniec"
Budaków
4. K . Najda K Ł „ C e l u l o z a "
Kostrzyn
5. A l . K r ę ć K L . . J e l e ń " B r e n n o
- 72 100 p k t
- 70 100 p k t .
- 68 100 p k t
-
67 100 p k t .
65<100 p k t
Zespołowo:
1.
2.
3.
4.
5.
KL
KŁ
KŁ
KŁ
KŁ
„ R y ś " Wschowa
„ C e l u l o z a " Kostrzyn
. J e l e ń " Brenno
„ D r o p " Z. G ó r a
„ B ó r " Z. G ó r a
l a d y w l d u a ł n l e klasa
1. G.
Niestrawski
2. J . K a m i e n i a r z
3. P. N i e d ż w i e d z l ń s k l
4. Zb. T y m c z y s z y n
K l a s a powszechna I n d y w i d u a l n i e
l.
1.
3,
4.
O ś r o d k u Szkolenia Strzelectwa
Myśliw.skiego
u c z e s t n i c z y ł o 73 m y ś l i w y c h i 24 zespoł>-. Roze­
g r a n o 5ześctot>ój m y ś l i w s k i w n i e p e ł n y m w y ­
m i a r z e p u n k t o w y m ( z a j ą c 10 p r z e b i e g ó w ) .
Z I E L O N A
zespołowa:
1. J. T r o c k i
2. W . L i p s k i
3. Z b . K o b y l i ń s k i
Z e s p o ł o w o klasa powszechna:
P
1.
2.
3.
45.
-
187
177
171
184
154
300
W
300
300
300
pkt
pkt
pkt.
pkt.
pkt.
- 80 100
(lepszy
- 80 100
- 68 100
- 66 100
pkt.
śrut)
pkt
pkt
pkt.
mistrzowska:
O c e n i a j ą c tegoroczne mistrzostwa w o j e w ó d z ­
kie P Z Ł w strzelaniu m y ś l i w s k i m , należy pod­
kreślić kilka nowych elementów.
Obserwuje się, że w tych
województwach,
gdzie i m p r e z y o p i e r a j ą s i ę o z e s p o ł y
Powiato­
w y c h Rad Ł o w i e c k i c h ilość u c z e s t n i k ó w o g r a ­
niczona jest ilością z e s p o ł ó w p o w i a t o w y c h ( p r z y ­
k ł a d : K a t o w i c e . O l s z t y n . Opole. P o z n a ń ) . Idea
je^t s ł u s z n a , g d y ż poprzedza j ą system odd-^'
nych eliminacji (mistrzostwa p o w i a t ó w , kól). W
innych w o j e w ó d z t w a c h w imprezie uczestniczą
z a r ó w n o reprezentacje P R Ł . j a k i k ó ł ł o w i e c k i c h .
F r e k w e n c j a w t e d y jest w i ę k s z a , ale system or­
ganizacyjnie jest gorszy, g d y ż nie p o p r z e d z a j ą
go e l i m i n a c j e .
Oc:iniając poziom mistrzostw należy podkre­
ślić d u ż e w y r ó w n a n i e w y n i k ó w
w klasie powszecłmej w większości
województw i wysoki
iToziom klasy m i s t r z o w s k i e j w n i e k t ó r y c h w o j e
wództwach.
P o z y t y w n i e n a l e ż y o c e n i ć r ó w n i e ż p o p r a w ę po­
ziomu sędziowania i organizacji mistrzostw wo
J e w ó d z k i c h . Z w ł a s z c z a w z r ó s ł poziom s ę d z i o w a ­
nia, k t ó r y w u b i e g ł y c h latach p o z o s t a w i a ł w i e l e
do ż y c z e n i a .
Na z a k o ń c z e n i e ze s m u t k i e m n a l e ż y z a u w a ż " •'
ż e j e d y n y m w o j e w ó d z t w e m , k t ó r e nie z o r g a n i z'?wało m i s t r z o s t w b y ł o g d a ń s k i e , k t ó r e g o t r a d y f j e strzeleckie znane są w k r a j u , a m y ś l i u
odnosili p o w a ż n e sukcesy.
Tomasz Łąck*
Polskie Biuro P o d r ó i y „Orbis" — trzy me­
dale z d y p l o m a m i przyznanymi m y ś l i w y m
z a g r a n i c z n y m za medalo^^% t r o f e a :
9. K o l o Ł o w i e c k i e „ Ż u b r " w S a r n o w i e pow,
Zwoleń — p a m i ą t k o w y medal wydany z
okazji jubileuszu 25-iecia K o ł a
(1946—
1971):
10. K o ł o Ł o w i e c k i e n r 420 .,Słowlk** w Ł o d z i
— odznaka w y d a n a z okazji 20-lecia K o ł a :
11. K o l o LoMdeckle „Czajka** w Ł o d z i — o d ­
znaka Kcda;
12. K o l o Ł o w i e c k i e „RoKacz** w N i c c h o b r z u ,
w o j . rzeszowskie — odznaka K o ł a w y d a n a
z o k a z j i 25-lecia K o ł a .
Muzeum Łowieckie w Warszawie tą drogą
składa
ofiarodawcom
serdeczne
podzięko­
wania.
8.
U
Autorem drugiego azieia jesi Jan Ostroróg, pra­
wnuk słynnego Jana Ostroroga, jednego z najzna­
komitszych plsarzów politycznych X V wieku. Mia­
nowany kasztelanem p o z n a ń s k i m
w 1600 roku.
wywierał zbawienny wpływ na szlachtę, w y s t ę p u ­
j ą c gorąco przeciw samowoli l liberum
veto. W
1610 roku został wojewodą p o z n a ń s k i m . W czasie
wolnym od zajęć pisze Ostroróg m.in. traktaty
0 myślistwie, cieszące się szczególną
wzłętośclą.
Omarl w 1632 r,
„Myślistwo p t a s z ę " Cygańskiego I ..Myślistwo
z o g a r y Ostroroga wzajemnie się
dopełniają.
Książki te z a z n a j a m i a j ą nas z dwoma dziedzinami
łowiectwa dawnej Polski. Autor pierwszej opowia­
da o Iowach na ptaki z d r a p i e ż n y m ptactwem my­
ś l i w s k i m : sokołami, rarogaml I kobuzami. Ostro­
róg zapoznaje nas z d r u g ą dziedziną
myślistwa
ówczesnego, a mianowicie z polowaniem
..par
force" z ogarami na zające, lisy 1 grutKgo zwie­
rza.
WR^ESIEt) 1S13 ROK
Dwa k U i y c t n « pomniki polskiej literatury łowie­
ckiej. Na początku X V I wieku wskutek
rozwoju
zlemia^stwa, Polska z rycerskie) staje się szlache­
cką. Szlachta ziemiańska wprowadza do literatury
polskiej element patriotyczny, apoteozę życia siel­
skiego. Prócz zasad wprowadza do ojczystego piś­
miennictwa swój ięzyk *ywy, potoczny, samoistny,
mocny, nie szkolarski, sakralny poprzedniej epoki.
przi;petniony łaciną kościelną. Na ..Język" ten —
jak pięknie mowi! prof. Windakiewlcz ~
zlotyta
s\<: ruta rycerska przeszłość Polski.
J e d n ą ? najbardziej charakterystycznych cech tej
epoki to ukochanie przez pisarzy polskiej wsi. M i ­
lowa! Ja Rej i Kochanowski. Naturalnym w y n i ­
kiem zainteresowania sie życiem na wsi Jest opi­
sywanie r ó ż n y c h przejawów tycia wiejskiego, a w
pierwszym rzędzie łowiectwa. Literatura nasza
/łoietjo wieku wydając wiele dziel poświęconych
myślistwu, może
się śmiało poszczyclt* dwoma
z nich, b ę d ą c y m i klasycznymi pomnikami polskieąo piśmiennictwa łowieckiego złote] epoki. Sn
n m i i : ..Myślistwo p t a s z ę " Mateusza CygańskieKO
i ..Myślistwo 7 o g a r y Jana Ostroroga. Jakkolwiek
Cj')iiański nie posiadał naukowego
wykształcenia,
lo h.vł niepospolicie zdolnym obserwatorem 1 ba­
daczem, a przy tym w y t r a w n y m i d o ś w i a d c z o n y m
m.ysllwym Toteż jego ..Myślistwo piasze" ma dla
nas nleocenionił watose jaku vtyllczonle i opisanie
zwyczajów krajowego ptaciwa, oparte na własne]
obserwacji autora, jako klasyczn.y pomnik
swoj­
skie) 1 naldaunlejszej nomenklaiur>
ornitologicz­
nej, której me znal i nie uwzględniał K l u k przy
stwarzaniu nie zawsze s/c^ęśllwycn nazw ptasich.
Wreszcie jako niew-czerpana skarbnica dla badai'/6w języka, który nie /ustał objaśniony ani wy­
zyskany nawet w *ilo«nikii Lindeun.
Obydwa te dzieła śmiało m o ż n a n a z w a ć klasycz­
nym
pomnikiem polskie] literatury
łowleckiei
..slotego wieku".
*
Sokolnictwo przed I M laty. W ..Nauce Ł o w i e c k i e j "
Ignacego Boblatyńsklego. wydanej w Wilnie przed
90 laty. w roku 1623. znajduje się ustęp, poświeco­
ny ówczesnemu sokolnictwu. k t ó r y przytaczamy t u ­
taj, Jako ciekawy przyczynek do dziejów łowiec­
twa, z niewielkimi zmianami w dawnej
formie
1 pisowni.
..Odległa .starożytność w Grecyl I Rzymie nie zr.ata
polowań z sokołami 1 jastrzębiami. Aristoteles (Hi­
storia anlmahum) i Pliniusz (Historia naturali^;)
pierwsi co
o polowaniu ze
sokołami
uczynili
w z m i a n k ę . J a k o ż pc nich zaczęło się ono cora/
więcej doskonalić 1 zostało zajęciem
monarchów
1 książąt. Przyłożyli się do tego szczególniej Elinn
1 Jules Firmius za panowania Adrjans Cesarza.
Leandre rodein z Włoch, pierwszy sztukę polowania
sokołami rozszerzył, która szczegóniey za panowa­
nia Henryka V i Cesarza największą świetność po­
wzięła. Od tego to czasu zjawiły się pisma nauk sokolnietwa w j ę z y k u łacińskim i francuskim.
Ciągle od tej i^poki polowanie sokołami zdawało
się być rzeczą szlachetną, aby
naycełnieyszy w
swoim rodzaju ptak był nieoddzielnym prawie to­
warzyszem rycerskiego myśliwca. Prawo mienia so­
koła tak oznaczało szlachcica. Jak noszenie szaoli
lub szpady Sokolnicy zaczęli należeć pierwey do
liczby sług a potem u r z ę d n i k ó w dworu. Od piątego
wieku ery zwyczayney, przez wszystkie epoki rycer­
stwa okazuje związek lych znamion feudalnych z.ihaw. Nie można sie Dr/.em dziwie, /.r ptzywueye
SAFARI Z OBIEKTYWEM
pod redakcja Krzysztofa Wysockiego
w naszym kraju wydawane świadczą o wyłączeń i
lego polowania na rzecz pa.^uj^tcych. Kiedy zaś !>'^ly nadawane komu specjalne przywłteye. io n.*)
częściej wylączejąc polowanie sokołami. Metryki k i '
ronne I litewskie zawierają wielką ilczbt; p r z j w i l . .
jów na polowanie, a kiedy naaawano wsi, aż do pa­
nowania Zygmunta Augusta.
dodawanu . / łowv
zwlerzynneml i ptaszemi.'"
•
Karol Hagenbeck. Depesze doniosły, że w dniu
14 kwietnia br. zmarł w wieku fiS lat najslawnu-js/'.
handlarz dzikich zwierząt na największą skałę. l ) \ l
może tych zwierząt największym /.nawcą i na)większym miłośnikiem. Trzeba n a p r a w d ę wczytać
się w dzieła zmarłego Karola Hagenbecka. aby /.ro­
z u m i e ć , że był on nie tylko myśliwcem, nic tylko
handlarzem, że byl n a p r a w d ę znawcą przyrody, że
ukochał głęboko jej twory, że umiał oddziaływać
na zwierzęta bardziej, aniżeli niejeden znany i głoś­
ny poskramlacz i treser. Nie ulega wątpliwości, *e
nie było na świecie człowieka, który by w clzledz;nie połowu dzikich zwierząt, w zakresie ich ujarz­
miania, posiadał więcej doświadczenia, aniżeli K.i
roi Hagenł^eck. Zawód jego dawał m n ó s t w o przy­
jemności, jakich doznaje niemal każdy myśliwy, alp
równocześnie krył wielkie i liczne niet>ez pieczeństwa. Przy tym obok wielkich zysków inaterlsl
nych. n a r a ż a ł się niejednokrotnie na wielkie stra­
ty, co normalnemu m y ś l i w e m u na ogól nie za­
graża. Straty b y w a ł y niekiedy olbrzymie. 7.darza!<.
.^lę. że Hagent>eck stawiał kilkakrotnie na kartę
cały m a j ą t e k w ciągu niewielu miesięcy. Tak np.
donieśli mu raz ajenci z rosyjskiego Turkiestanu, że
udało i m się n a b y ć znaczną ilość cennych zwlerząi
[ równocześnie niemal gdy z Europy w y s y ł a n o te­
legraficznie przekazy na banki z poleceniem doko­
nania wypłat, 7. Azji wychodzit,v telegramy, że 'nkupione za olbrzymie sumy zwierzęta
zglne'y
wskutek wylewu rzek na terenie SIr-Daria. Innym
razem cały zbiór zwierząt ze wschodnieł A f r y k i -•
lwów, antylop, nosorożców i rzadkich ptakńw wyginął wskutek choroby morskiej na morzu Pół­
nocnym, Ale Hagenbeck nie szczędził pieniędzy. ab\
zwierzyńce swe w Hamburgu i w pobliskim Stelłln%en oi"az w całej Europie b y l j (•aopatrzone w naj­
bardziej atrakcyjne zwierzęta Hagenbeck organi­
zował wiele ekspedycji zoologicznycli po catyn.
świecie i sporo ciekawych zdobyczy
dostarczv^
nauce. Był on autorem bardzo interesującej książki
rodzaju pdmieinika. wydanej pi. ..O
lud/ucti
i zwierzętach". Został on nagrodzony najw^.szyrii:
odznaczeniami, między innymi piastował «odnos>
oficera Akademii FrancuskiejtVut.n
Myśliwy polujący w Afryce jesl sptiymierteńcem miejscowe) ludności. Zroiumienie idei łowiec­
two jest powszechne i owocuje w postoci łci&lej
wspólprocy w ciosie prowadzonego polowania.
Ctornoshóiy mieszlianiec Afiyki walciy o ł w o j
byt, wydiierQJqc priyrodiie jej naturalne dobro.
Efekty ciężkiej pracy no roli, wykonywanej w bar­
dzo prymitywnych warunkach, i reguły bez trakto­
rów, mastyn rolniciych itp. tą często
niwecione
priei iwteriynę,
Wystarciy p o w i e d z i e ć , ie p n e morsi kilku słoni ciy bawołów potrafi inisiciyc
mozolnie z a k ł a d a n e i uprawiane plontocje kawy,
bawełny, orzeszków ziemnych czy innych ziemio­
płodów. Podobnie dzieje się w przypadku inwazji
ilołlłwych małp lub bardzo popularnych pentorek
(dzikich perliczek). Duże dropieii>iki n i » c i q by­
dło domowe, potrafią przetrzebić nawet duże Itodo w ciqgu todiiwiajgco krótkiego etosu.
Dra­
pieżne pluciwo porywo drob domowy, o i>awet
młode koiy i owce. Tak więc p o l u j ą c e g o myśliwe­
go wita się (oko w y b a w c ę , lub m ę ż a opatrznoś­
ciowego.
Pomoc tubylców m a j ą c y c h jok nikt inny iwyczo
je zwierzyny, jej ostoje, przesmyki itp. jest nieoce­
niona i n i e z b ę d n o . Sotysfokcję
(a ciosem toidroić) budzi u Europejczyko olbrzymio t o c h o w o t ć
prawie k a ż d e g o Afrykonino w roli trapera ciy
priewodnikcj. Wyniko ono i laklu przystoiowonia
się od wielu pokoleń do bylowonio w worunkoch
trudnych, niebezpiecznych, w y m a g a j ą c y c h
wy­
ostrzenia wszystkich tmyslów dla pokonania pięk­
nej, lecz surowej i ogreiywnej ałrykoóskiej przy­
rody.
No zdjęciu: chatko murzyńsko
pomocnik.
12
w bustu oraz
SENIORZY MAJ^ GŁOS
Moja największa przygoda myśliwska
cienkim ś r u t e m
Opowiadał
mi
znajomy
Kiedy
wrócił
z
rykowiska.
Ze ogiądal
wiele
razy
I to nawet
z bardzo bliska
Byka,
kfóry
w blaty
dzień
Stał na zrębie
niczym
cień.
Wieniec nau'et
1 rozlogę
też
A sylwetkę
choć
To rzec można
Jednym
słowem
Byk byl piękny
—
miał
wysoki
niemałą,
młodzieńczą
już
wspaniałą.
na tle
traw
— n i c z y m paw.
Dobrze znali go
leśnicy,
I myśliwi
zTiali
też.
Wymieniając
o nim
zdania
Ze to jest wspaniały
zwierz.
Jut prowadził
kilka
lań.
Taki byt żywotny
drań.
Gdy
przyjechał
dewizowiec.
Co na byka odstrzał
mial,
Kiedy
o nim s i ę dowiedział
—
Zaraz go zobaczyć
chciał.
Jak
zobaczył
to się
zmierzył
l po chudli byk już nie żyl.
Tak, to b y ł a n a p r a w d ę m o j a n a j w i ę k s z a ł o ­
w i e c k a przygoda. S z c z e g ó l n i e gdy s i ę z w a ż y ,
że m i a ł a ona miejsce w ł i s t o p a d z i e
1972 r .
a w s t y c z n i u 1973 r. u k o ń c z y ł e m
właśnie
o s i e m d z i e s i ą t ą „ w i o s n ę " życia. A l e nie uprze­
d z a j m y f a k t ó w . K o l o moje. k t ó r e m a s w ą sie­
d z i b ę na p o ł u d n i u w o j . k a t o w i c k i e g o , d z i e r ż a ­
wi
w w o j . koszalińsłcim duży
obwód leśny
z g r u b ą z w i e r z y n ą . Jest t o w i ę c n a p r z e c i w ­
l e g ł y m k r a ń c u k r a j u , w o d l e g ł o ś c i o k o ł o 650
km.
T a k się złożyło, że nie m o g ł e m p o j e c h a ć , j a k
co r o k u , n a r y k o w i s k o . B y ł y p e w n e t r u d n o ś c i
7. z a k w a t e r o w a n i e m i „ n a w a l i l i " z a c n i k o l e ­
dzy, k t ó r y c h p r o s i ł e m o z n a l e z i e n i e d l a m n i e
j a k i e g o ś m i e j s c a . W o b e c tego u m ó w i ł e m s i ę
z d w o m a k o l e g a m i na w y j a z d z p o c z ą t k i e m
l i s t o p a d a , g d y ż p o z o s t a ł y jeszcze d o o d s t r z a ł u
trzy selekcyjne b y k i . Jeden z tych k o l e g ó w ,
właściciel samochodu, nie m ó g ł w c z e ś n i e j w y ­
j e ż d ż a ć ze w z g l ę d u n a s w o j ą p r a c ę , d r u g i z a ś ,
byl
w p r a w d z i e na r y k o w i s k u , ale n i e d o s z e d ł
do strzału.
P o n i e w a ż kolega z samochodem,
gospodarz
łowiska, musiał wyjechać kilka dni wcześniej
na k o n f e r e n c j ę , w y j e c h a l i ś m y z d r u g i m k o l e ­
g ą w i e c z o r e m , d r u g i e g o l i s t o p a d a . K o l e g a z sa­
m o c h o d e m p r z y j e c h a ł po nas na s t a c j ę , w i ę c
b y l i ś m y j u ż o jedenastej drugiego
d n i a na
miejscu. Zaraz z rana strzelił
selekcyjnego,
słabego dziesiątaka. Zamieszkaliśmy w pała­
c y k u , n i e g d y ś m y ś l i w s k i m , obecnie
zajętym
c z ę ś c i o w o przez s z k o l ę , a w l e c i e przez o ś r o ­
dek wczasowy dla dzieci.
P o g o d a , o i l e n i e b y ł o m ż a w k i l u b deszczu,
b y ł a raczej p o c h m u r n a , ale d o ś ć c i e p ł a . R a n k i
i wieczory p o ś w i ę c a l i ś m y
na podchody, w
d z i e ń u r z ą d z a l i ś m y ciche p ę d z e n i a . W tych
ostatnich brali udział r ó w n i e ż miejscowi k o ­
ledzy.
W niedzielę, piątego, polowaliśmy również
na d r o b n ą z w i e r z y n ę . K o l e g a , z k t ó r y m p r z y ­
jechałem, miał w t y m dniu szczęście, strzelił
ł a d n e g o lisa, d w a z a j ą c e i s ł o n k ę : i n n i k o l e ­
dzy m i e l i p u d l a do z a j ę c y , j a nie s t r z e l a ł e m .
Gdy rachunek
wystawiono
Pomyślałem,
że to żart.
Napisano
bowiem
zgodnie.
Ze byt 100 dolarów
wart.
SZARAK
kim
N a s t ę p n y , szósty listopada, był m o i m w i e l ­
dniem. Od rana p o l o w a l i ś m y w g r u b y m
kiwanych w z n o w i e ń klasycy, mimu raz po raz
rozlegających s i ę próśb, apeli i p o s t u l a t ó w ko­
lejnych Zjazdów P Z L , szeregowych" m y ś l i w y c h
oraz e n t u z j a s t ó w ..Sobola i panny".
Edwmrd Kopciynskl: „ M ł o k o s " , Wydawnłctwc
Ł M z k l e , (.6di 19:3 r., sir. » 0 , nakład Zfl m
— 151* egz.; cena 35 zł.
Jeszcze jednym p r z y k ł a d e m dziwnych
kolei
ludzkich losów Jest pa.sus Edwarda
Kopczyń­
skiego. Z p e w n o ś c i ą ani piofesorom w y d z i a ł u
stomatologii, którycłi wychowankiem został m ł o ­
dy student, ani chyba jemu samemu nie przy.•<zło na myśl. ż e p r a w d z i w ą pa^ją Jego życia
stanie s i ę po wielu latach... pisanie.
„ M ł o k o s ' jest d z i e w i ą t ą
pozycją
książkową
kol, K o p c z y ń s k i e g o . I tym razem (jak w pięciu
poprzednich przypadkach) jesi to książka trakkijącu także o naszych, łowieckich sprawach,
napj-sana przez m y ś l i w e g o . W c a ł y m powojen­
nym okresie m y ś l i w i , a pewnie nie tylko oni.
o d c z u w a j ą dotkliwy brak tego typu pisarstwa.
Nie narodził s i ę jeszcze drugi Weyssenhoff, ani
drugi Zaborowski, ani Korsak. Z wydanych po
wojnie książek (powieści) pamic;tamy wszyscy
nazwisko Jana Kdwarda Kuchar-skiego (,.Co ko­
mu z l.i^u", ..Zeszyt z brzozowej k o r y oraz
druków,!!!." w odcinkach w ..Łowcu" — , . Z m y ś ­
liwski* :n i-zkicownika" i ..Dwa brzegi rzeki")
i niewitic -jr,ii.Tdlo Nie m a j ą szczęścia do ocze­
I oto od kilku lat. niemal co roku łódzki le­
karz stomatolog, za p o ś r e d n i c t w e m W y d a w n i ­
ctwa Ł ó d z k i e g o serwuje nam
swoje
kolejne
pozycje. D e b i u t o w a ł jako laureat konkursu na
opowiadanie o tematyce ł o w i e c k i e j na lamach
naszego pisma i j u ż na t r w a ł e , jak s i ę wydaie,
związał s i ę w s w y m pisaistwie z tematyka ł o ­
wiecką.
K.siążki K o p c z y ń s k i e g o
wypełniają
dotkliwą
lukę na rynku k s i ę g a r s k i m , jeśli chodzi o zapo­
znawanie, s z c z e g ó l n i e mtodego pokolenia, z ce­
lami i działalnością Polskiego Z w i ą z k u Ł o w i e ­
ckiego. Doi'ośli czytelnicy otrzymali tom je^n
o p o w i a d a ń (..Kaczki powracają wiosną")
Sprezentowany obetnie ..Młokos" jest książką
a d r e s o w a n ą przede wszystkim do m ł o d y c h czy­
t e l n i k ó w (winna s i ę chyba z n a l e ź ć w bibliote­
kach t e c h n i k ó w l e ś n y c h , a nawet uczelni kształ­
cących kadry p r z y s z ł y c h terenowych pracowni­
ków resortu l e ś n i c t w a ) .
T y t u ł o w y bohater, Grzegorz Daszkiewicz, obej­
muje p i e r w s z ą w swoim życiu s a m o d z i e l n ą i
bardzo o d p o w i e d z i a l n ą pracę l e ś n i c z e g o w ma­
zurskiej kniei. Dwudziestoparoletni
człowiek o
u k s z t a ł t o w a n y m już prawie, ale n i e ł a t w y m cha­
rakterze, wchodzi do lasu by z m i e r z y ć się z całą
jego zinżoną p r o b l e m a t y k ą : ludzie lasu. którzy
byli tam j u ż na dtugu przed nim. skomplikowa­
ne sprawy w s p ó ł ż y c i a z o d c h o d z ą c y m na eme• ryturę poprzednikiem, z k t ó r y m zmuszony jest
z a m i e s z k a ć pod w s p ó l n y m dachem, eksploatacja,
planowa gospodarka. To, co w a ż n e dla nas. to
lesie. B y ł o t o p r z e d o s t a t n i e p ę d z e n i e . S t a ł e m
n a f l a n c e , na d r o d z e l e ś n e j . K i e d y w y c z u ł e m ,
że naganka ( d w ó c h k o l e g ó w - s t r a ż n i k ó w ) do­
chodzi do g ł ó w n e j linii, r u s z y ł e m r ó w n i e ż w
tym kierunku,
W pewnej chwili padł strzał. Instynktownie,
szybko w r ó c i ł e m na s w o j e stanowisko. B y ł to
strzał, k t ó r y o d d a ł w powietrze s t r a ż n i k , aby
c o f n ą ć na m y ś l i w y c h d w a b y k i , na k t ó r e się
natknął.
L e d w o s t a n ą ł e m na s w o i m s t a n o w i s k u , do­
strzegłem byka, schodzącego z góry, prawie
r ó w n o l e g l e do d r o g i , na k t ó r e j s t a ł e m . L u n e ­
t y na t r ó j l u f c e n i e m i a ł e m , b o b y ł a r o z r e g u l o ­
wana, nie m i a ł e m r ó w n i e ż
lornetki. lylRn
dobre o k u l a r y , k t ó r y c h u ż y w a m na p o l o w a ­
niach. M i m o dość słabego ś w i a t ł a
rozpozna­
ł e m d o ś ć silnego, nie starego selekta.
G d y b y k z n a l a z ł s i ę w o d l e g ł o ś c i 50—60 m
ode m n i e , z a t r z y m a ł s i ę za d w o m a g r u b y m i
drzewami, pokazując
mi tylko prawy bark
i ł o p a t k ę ; g ł o w ę i tył z a s ł a n i a ł y owe d w a drze­
wa.
S z y b k a decyzja — s t r z e l a ć na
łopatkę!
Spokojnie p r z e s u n ą ł e m przyspiesznik, złoży­
łem się z wolnej ręki i , kiedy muszka z n a l a z ł a
s i ę n a ł o p a t c e , n a c i s n ą ł e m spust. B y k z a ł a m a ł
się i p a d ł . N i e d o w i e r z a ł e m i c h c i a ł e m po­
d e j ś ć b l i ż e j , aby go e w e n t u a l n i e d o s t r z e l i ć . A l e
byk d ź w i g n ą ł się z trudem i zataczając się
o d s z e d ł . Ja o c z y w i ś c i e
za n i m . Po o k o ł o 30
m e t r a c h b y k s i ę p o ł o ż y ł na dobre. P o s z e d ł e m
naprzeciw kolegom, którzy zbliżali się i dy­
s k u t o w a l i , d o czego s t r z e l a ł e m . B y k s e l e k c y j ­
ny, s l a b y d z i e s i ą t a k . K o l e d z y s e r d e c z n i e m i
g r a t u l o w a l i i ściskali. Gospodarz ł o w i s k a , n a j ­
młodszy
z nas, p o d a ł m n i e .
najstarszemu.
7lom. Niezapomniana chwila.
D r u g i , starszy
kierunku.
byk poszedł
w
przeciwnym
Patron
myśliwych, łaskawy
dla starych,
wiernych w y z n a w c ó w , w y n a g r o d z i ł m i nie­
udane r y k o w i s k o , i pozwolił
tak
pięknie
s t r z e l i ć b y k a , bez l u n e t y i z w o l n e j r ę k i w IJO
roku
żYcia. 65 m e g o
m y ś l i s t w a i SO-lecia
PZL.
S t a n i s ł a w Sanocki
fakt, te jest także m y ś l i w y m . K o p c z y ń s k i po­
trafił w tej książce s t w o r z y ć a t m o s f e r ę , która
jest nam tak bliska. Wśród dramatycznych w ą t ­
k ó w , m o ż e zbyt powierzchownie rozegranych
znalazła s i ę sprawa p r z e b i e g ł e g o , inteligentnego
k ł u s o w n i k a o p e r u j ą c e g o z bronią w ręku. Jest
w p o w i e ś c i lekko zarysowany wątek
miłosny
oraz najbardziej osobisty — konflikt z ojcem,
który krótko po urodzeniu Gizegurzii ..wybrał
wolność", jak to się kiedyf m ó w i ł o .
Zarzuty? Niewiele k s i ą ż e k m o ż e się ich ustrzec.
Mnie drażniło chwilami zbyt szkolarskie po­
traktowanie n i e k t ó r y c h t e m a t ó w , trafiające s i ę
d l u ż y z n y i zbyteczne p o w t ó r z e n i a . N i e k t ó r e spra­
wy, szkoda, żo zbyt upro.=zczone. niektóre prze­
badane, ale do całości mogt; z czystym sercem
zachęcić, zwłaszcza d w u d z i e s t o l a t k ó w
(ale nie
tylko ich). Sądzę, ż e . . M ł o k o s a - przeczytają
z
p r z y j e m n o ś c i ą także bardzo j u ż dorośli czytel­
nicy, przede wszy.-itkim my.śliwi, Z z a u w a ż o n y c h
potknięć merytorycznych: jeśli zwierzyna, to
już nie trzeba d o d a w a ć , jak to czyni autor —
ł o w n a (zwierzęta ł o w n e , ale zwierzyna już bez
przymiotnika), liczba mnoga od sarny — sarn.
a nie saren. B ł ę d ó w korektorskich niewiele, slyl
poprawny.
''
Na koniec nie m o g ę nie p o z w o l i ć
.sobie na
p o w t ó r z e n i e poezynionej uprzednio uwagi. Z a ­
r ó w n o kol. Edward K o p c z y ń s k i , jak i Wydaw­
nictwo Łódzkie dobrze przysłużyli s i ę i czynią
to nadal sprawom ł o w i e c t w a , które ma jeszcze
tak wielu a n t a g o n i s t ó w
w
naszym s p o ł e c z e ń ­
stwie, tak wielu o b o j ę t n y c h , bo nie rozumiej;)cych idei p r z y ś w i e c a j ą c y c h
współczesnemu ło­
wiectwu.
Sądzę, że c z y t e l n i k ó w omawianej książki za­
i n t e r e s o w a ł y b y dalsze losy ..młokosa" oraz po­
zostałych bfihaterów.
Albin
Kryński
13
TOMASZ ZAN
Dwa myśliwskie strzały
WSPOMNIENIE
i f ł k«Ai*e poMilamiko 1 » 4 I ro­
ku. Wschodni front niomieckł trzouczol w szwach na wszystkich odcin­
kach i wobw rolowat ku zochodowi, pod silnymi udenemomi wojsk
rodzieckłch. Gestapo i ż a n d a r m e r i o
Wtlerowsko doszły do
maksimum
bestialstwa
i
betwzf^^noici
w
mofdowaoiu hidneici pojskioj w okupowanym kraju. W tym cMirosie
pMzły w toren rozkazy D o w ó d z t w a
Annii Kraiowej nasilenia akcji sobotażo«ro-dywersyjnej,
wzmożenio
walk o d d z i a ł ó w partyzanckich i okupontoffl n a wszystkich odcinfcoch.
Późnym p o p o ł u d n i e m
wysiadłem
no i e d n e j ze stacyjek, szybko t r a ­
fiłem n o punkt kontaktowy i p o
niespełna
godzinie s i e d z i o ł e m
w
scłifudnym domku kotejorzo i roz­
mawiałem
z dwoma
chłopakami,
którzy mieli mnie d o p r o w o d z i ć d o
oddziałów
poftyzanckłch,
zgrupowonych o k i l k o n o ś c t e
kilometrów
slqd, w losoch ciqgnqcYch s i ę no
ogromnej przestrzeni. Wszystko by­
ło sprawnie zorganizowane. Łgcznicy, wiejscy chłopcy, mieli już przygotowone d w a d u ż e plecoki, zołodowane „ p l a s t i k i e m " i chlebek z
lontem i s p ł o n k a m i .
Nie c z e k a j ą c c i e m n o ś c i , poszliś­
my we trójkę, p o „ p s i c h d r ó ż k a c h " ,
nie t>aczqc no b ł o c k o i jesienng
szorugeM i y ł drobny kapusniocielc i d q l
zimny p ó ł n o c n o - w s c h o d n i wiatr. Po­
p r a w i ł e m sobie zo pazuciKł „ c o t t o " ,
pozapinoiem guziki o d p o ż y c z o n e j
siermięgi,
podpasonej
„syrmuciow y m " poskiem. D l a t>ezpieczenstwa
szliśmy w p o j e d y n k ę , na o d l e g ł o ś ć
wzroku.
Z s z e d ł e m ze ścieżki na m i e d z ę ,
gdy w o d l e g ł o ś c i kilkunastu kroków
d o s t r i g ł e m blyszczqcy od desie zu
ogromny siwy k o m i e ń - o przy nim,
moje stare myśliwskie oko wyłowiło
ł o ż ą c e g o szarako. Przycupni^y, w a rowoł i z l e w a ł sie z s z o r i y i n q kom i e n i a ; tylko czorrte czubki s ł u c h ó w
wyróżnioły się jak kępki ciemnego
mchu- M i n q ł e m go o j a k i e ś 10 kro­
ków — ani d r g n q l - o gdy k a m i e ń
zakrył g o przed moim wzrokiem, j a ­
kiś atowistyczny zew p r a c z ł o w i e k a
zbudził m ó j instynkt łowiecki. Wyciqgnqłem
zza
pazuchy
„colta",
o d b e z p i e c z y ł e m , c o f n q ł e m sie o p o ­
rę k t o k ó w i z całym
spokojem
strzeliłem. Trafiłem g o miedzy słu­
chy. To byt j o k ł ł „ f u k s " myśliwski
i zarazem d o w ó d , jak dobry i cel­
ny był pisłotet. C h ł o p c y zawrócili,
chwycili szoroko i w ś r ó d ś m i e c h ó w
p o m d s z e r o w o l i ś m y j u ż razem,
nie
baczqc no zbytniq o s t r o ż n o ś ć .
Po poru godzinach
dobrnęliśmy
d o m o ł e g o , l e ś n e g o chutoru, gdzie
kwoterowoło dowództwo
oddziału.
O ł u g o sie p r z e c i q g n e ł a przy g ę s t o
krqżqcei
„musztardówce"
bimbru,
partyzancka
biesiado, o g ł ó w n y m
lematem g o w e d było ..jok major
Borek ustrzelił zojgca". N a d ronem mol c h ł o p c y już przysięgali, że
„ z o j q c l e c i a ł o 100 metrów... n o j mn>ej". A gdy na trzeciq noc „ p o ­
łożyliśmy p o c i q g " (32 w o g o n y ) z amuntcja d ł o hiiterowskiego frontu
— było l o c h y t ł o mniejszq sensocjq, n i i trafienie szeroka z pistole­
tu „colt".
14
•
W p o ł o w i e lipco 1944, t u ż za B u ­
g i e m , w Puszczy Nureckiej. gdzie
zgromadzona było c z ę ś ć partyzan­
ckiej 30 Dywizji AK, toczy) się zocreły b ó j z c o f a j ą c y m i się ze wscho­
du o d d z t o ł a m i W e h r m o c h t u . N i e <podziewvanie,
od
poludniowegozochodu, od strony Janowa Podloskiego. przyszedł sławny Iłł K o woleryjski Kutrański Korpus gen. l e j l .
Plijewa,
zgniótł zdezoiientowonych
hitlerowców,
przewalił
się
pnez
P u s z c z ę i ponKiszerowoł g d z i e ś no
w s c h ó d , w kierunku IHajnówki. M i e ­
liśmy już styczność i w s p ó ł d z i a ł a n i e i
Dywizja G w a r d i i gen. mjr F ł o r e n k o wa, dioli n a m nawet trzy „ t . o f i e j r t e "
korobiny moszynowe „ z a Chrat>rost",
w języku partyzortckim zwane „su­
k i " . O d d z i a ł y Ie chwilowo wycofa­
ły sie ho p ó ł n o c n y - z a c h ó d , gdyż o d
zachodu u d e r z y ł a pancerno dywizjo
hitlerowska
„Herman
Goering" i
wałki p r z e s u n ę ł y się w rejon IHajn ó w k o - B l a ł o w t e ł o , o kilkadzie­
s i ą t k i l o m e t r ó w na w s c h ó d .
ki przynieśli zdjęty z szyi d o w ó d c y
dywizji „Ritter Kreutz 1 K I . " - krzyż
godny pomsty, b o nadany za polskq
wojnę - zdobycie Warszawy!
Sytuocjo było nazbyt p o g m a t w a
no:
byliśmy
pomiędzy
dwoma
frontomi i nie s p o s ó b było przewi­
d z i e ć , kto i skgd nadejdzie? Któ­
rejś nocy z a c z ę ł o s i ę wielko strze­
lanino,
od
strony
południowowschodniej puszczy
słychać
było
d ł u g i e serie tKoni
maszynowej
i
wybuchy g r a n a t ó w .
Prawdopodob­
nie o d d z i a ł y radzieckie zaczęły po­
nownie kruszyć hitlerowsfTg o t i r o n ę .
K o m p o n i a por, „ K u s z l a " wyruszyła,
by o b s o d z i ó lizjerę lasu n o d wiel­
kim z r ę b e m . skqd powinny przyjść
zwycięskie o d d z i o ł y A r m i i Czerwonej
— o)bo mogły s i ę z w a l i ć wycofujące
jię hordy hitlerowskie. Por. „ K u s z e l "
znał dobrze język rosyjski i w razie
potrzeljy ł o t w o s i ę d o g a d y w a ł i nowigzywał ł q c z n o ś ć . O sponiu
nis
było mowy, p o s z e d ł e m w i ę c osobi-^ie s p r a w d z i ć , jok kompania „Ku; i t a " u b e i p i e c i o nasze wschodnie
skrzydło.
(Hitlerowcy
iciqgnęli
nad
Bug
Dywizję 5S „ W i k i n g " - w
potycice zgrnql podhor, „ I g n a c " , ronny
został
m ó j przyjaciel i o d i u t a n i
ppor- „ H o r b o " , naciskoli no rxos re
wszech stron, ale w g ł q b puszciy
nie o d w a ż y l i się z a p u s z c z a ć . Wko­
ło nas zrobił się kompletny chaos
i już t o k o polko t r w a ł a w i ę c e j iak
tydzień. Artylerio niemiecko wolito
na o ś l e p p o puszczy — s z c z ę ś c i e m
naszym, przyjociel partyzanta - lo^
nie w p u s z c z o ł c z o ł g ó w , a „fryce"
nie
lubili no p i e c t r o t ę
włazić w
krzaki. M j r „ G r z m o t " rozbił wyco­
fujący sie ze w s c ł t o d u
sztab
35
dyw. Wehrmachtu, o mnie c h ł o p a -
Był już lekki brzosk, strzały na­
gle ucichły, no niebie p o k o z a ł o s i ę
ledwo widoczne jasne pasmo zorzy.
Z a l e g ł e m przy najtMrdziej w y s u n i ę ­
tej czujce, no skrzyżowoniu d w ó c h
' e ś n y c h linii i w s ł u c h i w a ł e m się w
ciszę ustepujqcej nocy.
Wschodnia strona nJelso stopnio­
wo z o r ó ż o w i a ł a s i ę , liiiowało i d o ­
stawało
pomarańczowych
odblas­
ków, j a k na obrazie Rapackiego robił się świt. Zimne mgiełki prze­
nikały przez mundur, tzczelniej okryłem s i ę p ł o s z c z e m (... roptem po­
słyszałem w ł e s i e trzask
łamanej
q a ł q z k i . S p o j r z a ł e m rra c h ł o p a k ó w
l e ż ą c y c h przy mnie — n a s ł u c h i w a l i -
Z a l e g ł o ciszo, w której l a d ż w i ę c z o l
tytko ś w i e r g o t j a k i e g o ś ptoszko i lel e k - k o z o d ó j bezszelestnie
przeciąg­
n ą ł r>ad z r ę t w m . I wtedy niedaleko,
w zagajniku, r o z l e g ł o się n i to wes­
tchnienie ni to sapanie — już wied z i o ł e m kto idzie: d o ł e m znak, kłodqc palec no ustach, by byli cicho
i s i ę g n q ł e m po korobin jednego z
żołnierzy. l e i q c e g o obok mnie. W
tej chwil i no li n ię wyszedł og rom ny odyniec, o raczej wynurzył się z
gęstwiny młodych świerczków; łeb
z wielkimi, nastawionymi
uszami,
nastroszony chyb i gwizd uzbrojony
w ś w i e c ą c y o r ę ż . Jakby p r z e ż u w o t
c o ś w zadumie, p o s t a ł kiłko sekund,
p o c i q g n q ł wiatr, ruszył s i ę i jokby
od niechcenie z a c z g ł ryć gwizdem
bruzdę
Unii. l e ż a ł e m za krzakiem
j a ł o w c a , o p a r ł e m korobin no lewym
łokciu,
l>Yto mi wygodnie jak na
najlepszej strzelnicy; t r ó j k q t n o mu­
szka w szczerbinie mauzera s p o c z ę ­
ło no wysokiej komorze
odyńco.
\Aocno
wporłem
kolbę w ramię i
spokojnie nocisnglem spust - huknqł strzał i z o b a c z y ł e m jak zaku­
rzyło s i ę z korku dzika... fiunqł <tt
o g n i u i lylko tylnymi ropetami, wiel­
kimi jak u krowy, p i s a ł „ o s t a t n i te­
stament"! Kula t a m trafiła, gdzie
umieszczono było muszka, karabin
polski mauzer bił doskonole, c h o ć
przeleżał
czos dłuższy w ukryciu,
o d k a m p a n i i wrzeiniowej d o cza­
sów partyzanckiej e p o p e i . N a d b i e g ł
porucznik „Kuszel",
jak
zowsze
elegancki, w przepisowym mundu­
rze,
ogolony jak nu paradzie,
z
Krzyżem
Wolecznych
dyndającym
na t>ohoterskiej piersi... Z o c z ę ł o się
wydziwianie, przeciggonie dziko d o
tyłu, w krzaki, szukanie
noży
do
polroszenio — ale
wszystko
bez
szumu i h o ł a s ó w ,
wśród
cichych
Śmiechów i d o w c i p ó w . I wtedy no
p r z e c i w l e g ł y m skraju polony z o c z ę ly s i ę p o k a z y w a ć
sylwetki
koloru
t e i d g r a u - niemieccy żołnierze.
— Zaczynoj — p o w i e d z i a ł e m
do
„Kuszla".
S ł o n q ł jak na m o r w w r a c h < d o ­
n o ś n y m g ł o s e m krzykrtqł:
— Spokojnie, d ł u g i m i seriami, og­
nia!
Zagdakał
ckm, zochłysnęły
aię
obie ..suki" — c h ł o p c y wybiegł! z
k r z a k ó w . Niemcy potykali s i ę , koziolkowoli i wioli z powrotem d o l o ­
su. G d z i e ś w o d d a l i g r u c h n ę ł y sofwy z katiusz — t o w r o c o ł d o Puszczy
3 Kawaleryjski Korpus Kut>ański —
ruszyły d o
kontrataku
niemieckie
„ P o n i e r y " i „ F e r d y n o n d y " - zahu­
c z a ł o g d z i e ś artyleria i z a c z ę ł o się
p i e k ł o w y b u c h ó w , zgrzytów ggsisnic
czołgowych. Zoczęło się „ ł o m o n i e "
hitlerowskiej otnony no Bugu, które
t r w a ł o pełr>e trzy d o b y !
A nasz dzielny i zawsze aktywny
kwotermistrz por. ..Chmura", przero­
bił dziko n o gulasz. Później o k o i o lo s i ę , ż e strzeliłem o d y ń c a świetl(tq
kułg i d u ż o m i ę s o z korku musie­
liśmy wyrzucić, t>o z a z i e l e n i ł o się o d
fosforu- Stqd też byt ten piekielny
dym,
który w i d z i o ł e m p o strzale,
jak kurzył z dziczego korku.
A Korpus Kutxiński, z k a w o ł e r y j skim impetem p r z e ł a m a ł front, przeczesot losy i p o m a s z e r o w o ł na p o ­
ł u d n i e . Potem z k o m u n i k a t ó w radio­
wych d o w i e d z i e l i ś m y s i ę , ze zdohywał Bratysławę.
w d n i u 27 m a r c a 1973 r o k u z m a r ł po d ł u g i e j i c i ę ż k i e j c ł i o r o b i e w w j e l t u 70 l a t
Kol«9a
KRZYŻÓWKA Z HASŁEM
A BC
BE
P G N i a K L Ł M
WINCENTY PIASECKI
długoletni członek Z a r z ą d u Koła Ł o w i e c k i e g o w Dolsku. Od­
znaczony K r z y ż e m K a w a l e r s k i m i b r ą z o w y m M e d a l e m Za­
sługi Łowieckiej. W z m a r ł y m Koledze straciliśmy wzorowego,
etycznego i sumiennego towarzysza ł o w ó w .
C z e ś ć Jego p a m i ę c i t
Z a n ą d i członkowie
K o ł a Ł o w i e c k i e g o nr I S l w Dolsku
Dnia 4 kwietnia
1973 r o k u z m a r ł Ś m i e r c i ą t r a g i c z n ą
Kolega
mgr inż.
HENRYK ORBIK
w z m a r ł y m utraciliśmy wzorowego Kolegę, miłośnika przyro­
dy, szlachetnego c z ł o w i e k a
i etycznego t o w a r z y s z a ł o w ó w .
C z e ś ć Jego p a m i ę c i !
KoU
Zarząd I członkowie
L o w l e c k l e c o ,4>aniel'' w K w i d z y n i e
W d n i u 20 k w i e t n i a 1973 r o k u z m a r ł w w i e k u 86 l a t
Kolego
JAN JURKIEWICZ
wieloletni działacz, organizator powojennego ł o w i e c t w a na
terenie p o w i a t u Busko Z d r ó j , współzałożyciel K o ł a Ł o w i e c k i e d y „ R o g a c z " , b y ł y Ł o w c z y P o w i a t o w y . Z m a r ł y p e ł n i ł szereg
funkcji we w ł a d z a c h Koła. Był odznaczony b r ą z o w y m i srebr­
n y m Medalem Zasługi Łowieckiej. Z a m i ł o w a n y kynolog i m i ­
łośnik przyrody. W z m a r ł y m ł o w i e c t w o polskie straciło w y ­
b i t n e g o d z i a ł a c z a , a c z ł o n k o w i e K<rfa n i e o d ż a ł o w a n e g o K o l e g ę .
C z e ś ć Jego p a m i ę c i !
Kolo Lmrleckic „Rogacz"
w Basku Zdroju
OGŁOSZENIA
DOflKOT«AI.Y WABIK te
srebrntt
fnemt»r«ni( (krtUHiema zająca) na lisv^
Kuny 1 Inne. K»rv« d ź w i ę k ó w * Oo
nauki z insirukclą. Komplet 277 zJ.
Wablk na kozia re srebrnii memt>rana IM zl. Wysyłka za zaliczeniem
pocztowym. Boman Biuijt. Nlepolomiee, 1 Maja a .
'"/"^
SPRZEDAM
kompletne
roczniki
..Łx>wca Polskiego- l 9 S 0 - i « l orax no­
wa lornetkł! Japońska 10 x 50. Jan
Stankiewicz, CkUnsk. Podbielańska K
m. 3 tei. 31.4S-10.
wrn
SPRZEDAM ekspres ktiUbcr S x ł 1 z
lunetą. Obejrzeć można w Ruunlkarnł. Poznań, ul. Libelta 37.
276/73
SPRZEDAM dryllng w bardzo do­
brym łianie prawie nieulywany Forluna-Sutłl 7xS1 R Speclal GeverUufstatu kal. IS 2 luneta, K. Katiles wlL-n
H,« X M. CenM 10 lys. t*l. SI-41-M od
tl września.
UNIEWAŻNIAM zgubioną legityma­
cję PZŁ wydaną przez Zarząd Woje­
wódzki Olsztyn. Tomasz Czerniaków.
279/73
SPRZEDAM szczenięta wyżiy niemiec­
kie szorstkowlose. rodowodowe droplate z Pałuckiej Stolicy, wysokiej
klasy użytkowe. Cena ISM zl. Decy­
duje koleJnoM zamówleii. Bogusław
Malinowski. Znln. Dworcowa 2.
3S1I73
S Z C Z E N I Ł A rasy
wytel niemiecki
szorstkowłosy po psach wyaiawowycli
i uiytkowych oraz Jamniki szorstkowlose sprzedaje:
Hodowla ..Stobra­
wa- Roman Luezak.
Prędocin p-U
Kruszyna woj. Opole.
183/73
»n/73
SPRZEDAM szczenięta
rasy
mały
mUnsterlander po rodzicach użytko­
wych.
Odbiór po 2S sierpnia 1B73.
Wróblewski. Bytom. Webera 4 a tele­
fon Sl-37-05.
28173
J A C D T E R R I E R Y — szczenlcta o. Apia
BOr m. Wiza Czerwony Bór. OdbiOr po
15 wrzeSnU. Witold łazarz, Downary
pow, Moitkl tel. Downary S po 13.00
i4cza Monki.
17S/7J
UN1EWA7.NIAM zgubione legitymacłe
PZL wydane przez Zarząd Wolewódiki w Koszalinie na nazwiska Stanisław
Mitura 1 Józef SIp.
2*9/73
UNIEWAŻNIAM zgubioną legliymae]< P Z L wydani! przez Zarząd Woje­
wódzki w Warszawie oraz zezwolenie
na bron myśliwską wydane prze? Wo­
jewódzką Komendę Mlllc]! Obywatels­
kiej w Warszawie. Zygmunt Warycha.
2*0/73
SPRZEDAM szczenięta wyżły gladkowlose. pelnorodowodowe. po medalo­
wych 1 doskonale pracujących rodzi­
cach. Władysław Kopmakl, Tarnów l .
ul. Marchlewskiego Z3. tel. 7S2-09.
2*8/73
Po prawidłowym r o t w l ą u n i u kraytOwki. litery t p<mtŁm«row»nyeh kratek,
czytane w k o l e j n o ś d od 1 do CS, utworzą hasło, które wystarczy nądestaC Jako
rozwiązanie całego zadania:
POZIOMO: 1) może polować na samce zwierzyny płowej — zimowe legowisko
niedźwiedzia; 3) Główna Z H P : S) zakortczenie poroża Jelenia w formie dwu od­
n ó g ; T) miejsce formowania się I Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki; 9) broń
myśliwska odległych przodków; 10) miody Jelert byk przebywający w okresie
rykowiska w pobliżu climary: 11) tuż za Ucówlm — materiał opatrunkowy; 12)
'>dclinlęte na tropie Jelenia — pokarm, pożywienie; 13) proces ciąglycti. stoprdowych. drobnych przemian — rozpoczyna alfabet grecki: 14) r o z p i ę t o ^ głosu
ludzkiego — obszar wydzielony z większego obszaru, strefa; IS) dawna moneta
zloU — rodzaj cienkiej kiełbasy: 18} Jelenie koAczyny: 17> czatownia w lowisku — niedopałek papierosa: 18) artretyzm: i«) ruchoma czc** sceny — dawniej
Iran.
PIONOWO: A) tygodnik kibiców — Jelert byk tub rogacz, kwalinkujęcy się do
odstrzału selekcyjnego; C) niedźwiedzia kończyna; D) usługuje choremu m szpi­
talu: E) Jeleń byk niepożądany w łowisku; F> imie Demarczyk — bauUon w
skrócie; G) tmlę żeńskie; H) komfortowy domek Jednorodzinny — dawka, por(Ja: 1) i^ówny tmhater rykowiska, J) szyk lotu żurawi — hulaka, pijak: K )
oczekiwane przez Jeleniarzy — dodatkowa karta w talii: L ) przepływa przez
Paryż; L> trofeum z rykowiska (ale nie poroże) — górna częśC głowicy kolum­
ny w kształcie czterokątnej płyty: M) przewodniczka chmary JelerU: N) poroże
Jelenia — legendarna wyspa na AUantyku. w pobliżu Gibraltaru, zatopiona
wskutek nieznanego kataklizmu; O) rezultat, wynik:>p) dowódco wojska koutcklego — skład broni, zbrojownia.
Rozwiązanie prosimy nadsyłać do dnia 10 października 1*7S r. pod adresem:
Redakcja ..Łowiec Polski". 00—039 Warszawa. uL Nowy Swłat 3S. z dopiskiem
na kopercie: ..Rozrywki umysłowe'*.
W Sr ód czytelników, którzy nadeSlą prawidłowe rozwiązanie, rozlosujemy nagiode-nlespodzlanke oraz pleć nagród książkowych.
W I E S U i W ZIEUięSKI
OGŁOSZENIA
r O K S T E R I C R Y szurstkowłoM po ro­
dzicach zło to medalistach sprawdzo­
nych użytkowo, sprzedam psa l sukę.
w pole doskonałe dzikarze. sprzedaż
wyłącznie para. Foksteriery szorstkowlose urodzone 33 kwietnia 1973 I fok­
steriery szorstkowlose urodzone 9 sier.
pnia 1973.
Hodowla „Cieciorki-O*}Albin Andrearczyk.
83-260
Kaliska
pow. Starogard Gdański tel. 7t po łS.OO.
274/73
K U P I S troJiuZkt; /. lunetą nową fOryling). względnie
łtntejówkę
czeską.
Tel. 98S-14. Poznań.
Ml/73
SPRZEDAM szczenięta rasy wyżeł
niemiecki krótkowłosy.
Umaszczenle
dereszowate w brązowe laty. Po do­
skonałych rodzicach m. Mira z Cieszy­
na — o. Nestor-Tl snov. Henryk Fon­
fara 44-390 Wodzisław Sl. u). S marca
31/17 tel. 31-900.
275/73
WYDAWCA: Polskł Związek Ławtoeki ~ Zaraąd OMwny. Warszawa. Nowy Swlat 33. tel. ZS-ŻO-SI — S I 3«-4e-13, konto NBP X V OM
1S31-9-136M6 oraz konto PKO nr 1-9-120-010. R E D A K C J A - Z. OoUAskt. A. KrjfAskl (red. nacz.), R. Terenłjew (sekr. red.), A. IwanowakL
(fotoreporter). KOMITET R E D A K C Y J N Y : A. B n c c l d U . Ł Frankie wici, Z. G«Uń»ki, A. K r y A ^ (przewodniczący). J . E . KuełMnkl. M.
Kurek. W. Mazurvk. G . MrocsJuiwaki. T. Pftst&wAł. J . Ssriącłewlc z, B. Zieliński. Redaktor „ZOWCA P O L S K I E G O " przyjmuje we wtocici
1 czwartki w godz. 10—13: w tnne dni 1 godziny po uptrednlm telefonicznym porozumieniu. Redakcja zastrzega sobie prawa skrótów, poprawek I uzupełnień w przypadku wykorzystania w druku nadesla nego materiału redakcyjnego. Rękopisów nie zamówionych Redakcja
nie zwraca. Prenumerata roczna 72,— zl. Cennik o g ł o n e A : za centjTnetr kwadratowy zl 20.—. Drobne do 23 wyrazów za wyraz zł 4,—.
Nekrologi zl 10.— za cm kwadratowy. Miejsca zastrzeżone 50*• drołej. Zakłady Graficzne Iłom Słowa ptdsklego. Warszawa.
Nakład 35 000 egz., papier rotogr. kl. V kl.
Indeks 3CS51
Zam. SSS3 R-71
15
fi/t
AiiJiiej
IwonowŁhi
JUBILEUSZ KOIA ŁOWIECKIEGO „DANIEL" W WARSZAWIE
W moju
dzili
br. myśliwi z Koło Ł o w i e c k i e g o . . D a n i e l " w W a i s i o w i e
jubileusi
20-lecia
powstanie
dzibie Zorzgdu W o j e w ó d z k i e g o
Koło. Spotkanie
obcho­
zorganizowano w
sie­
PZL w Worszawie, I p c i g c je z dorocznym
Prezydium W o j e w ó d z k i e j
Worszawskiej Rody N o r o d o w e j . C z ł o n k ó w
cieli było 13. a w ś r ó d nich Kol. Kol. Wincenty Chaburo i i n i . Jan
którzy n o d o l
zolozyłv1isiura.
dziolajg.
Wolnym Zgromadzeniem Członków Koła.
stan
Już w rok po zorganizowoniu Koło liczyło 25 c z ł o n k ó w i toki stan utrzy­
Cieślikiewicz,
muje s i ę do d n i a dzisiejszego. O d lot dzierżawi 3 obwody ł o w i e c k i e , w tym
Na zebranie przybyli t a k ż e c z ł o n k o w i e Koło, obecnie, ze w z g l ę d u na
zdrowia nie polujgcy -
koledzy; W ł o d y s ł o w Jankowski i Jon
którzy przez wiele lot uczyli młodszych k o l e g ó w myśliwskiej sztuki. G o ś c i e m
j e d e n w w o j . koszalińskim,
Kolo był również przedstawiciel W o j e w ó d z k i e g o
prowadzi się odłowy, a uzyskiwane z tego tytułu
Koło . . D o n i e l "
z o s t a ł o z a ł o ż o n e we wrześniu
Zarzgdu PZŁ.
1953
O ,J>ONOWIE"
RAZ JESZCZE
Po u t t a z a n t u s i ę w n u m e r z e 6/73 „ Ł o w c a
skiego" a r t y k u ł u
o
działalności
p.
Pol­
Tomasza
r, przez
procowników
jeszcze czasy j e d n e g o z
najstarszych
Ostatnim
prezesem „ P o n o w y "
b y l dr. Fr,
S c h r a m . P r a g n ą ł b y m r ó w n i e ż w s p o m n i e ć o uw i e l b i a n y m przez w s z y s t k i c h k o l e g ó w s e k r e ­
tarzu ..Ponowy", k t ó r y m był od c h w i l i założe­
n i a do s a m e g o k o i i c a p . M a r i a n G r u d z i e ń s k i .
Kolega jakich mało, n i e z r ó w n a n y towarzysz
łowów,
któremu
uchodziły
zawsze
płazem
w s z e l k i e , czasem n i e c e n z u r a l n e k a w a ł y , j a k i c h
nie szczędził naszemu ł o w c z e m u , profesorowi
H . W a c k o w i , d z i e l n e m u m y ś l i w e m u — spor­
t o w c o w i , d a i e l n e m u p e d a g o g q w i , spod k t ó r e ­
go r ę k i w y s z e d ł n i e j e d e n m ł o d y m y ś l i w y .
N a j s t a r s z y m k o ł e m w e L w o w i e b,vlo j e d n a k
k l u b ó w ł o w i e c k i c h ..Ponowa". o k t ó r y m m . i n .
Miejskie
pisaliśmy
t o jeszcze i i n n e k o ł a , j e d n a k
w
artykule.
P a r A n t o n i T o m k i e w i c z p r z y s ł a ł do r e d a k ­
c j i stare z d j ę c i a oraz list, z k t ó r e r i o obszerne
fragmenty przytaczamy:
nym
Jaico j e d e n
z członków
zupełnie treść artykułu;
racji
jest
starych
już
..Ponowy
co d l i i
niewątpliwie
natomiast,
te
ż y w o t n e , p e ł n e krasy
chct; u-
młodej
historią,
wspomnienia
gene­
dla
są
nas.
nadal
i b a r w niemal tak.
by t o w s z y s t k o d z i a ł o s i ę
jak
wczoiaj.
K l u b M y ś l i w s k i „ P o n o w a " w c L w o w i e po­
w s t a ł po p i e r w s z e j w o j n i e ś w i a i o v v e j . w la­
l a c h 1923—1924, d z i ę k i
inicjatywie
pierw­
szego naszego prezesa, w c z e ś n i e z m a r ł e g o em,
p u ł k o w n i k a Puchalskiego, ojcu
znanego d z i ś
w k r a j u i za g r a n i c ą i n ż . W ł o d z i m i e r z a P u c h a l s k i e g u . K o l e j n y m prt-zesem k l u b u
został
w y b r a n y n i e z a p o m n i a n y s e i d e c z n y nasz d r u h
d r K u r y l o w i Ł - z . po k t ó r y m o b j ą ! p r e z e s u r ę p a n
Tomasz Zan.
nie
w i e m t y l k o , czy t e n sum.
o k t ó r y m a u t o r w s w y m a r t y k u l e m i l e si^
w y r a ż a . C i e s z y ł b y m sit;, g d y b y ż y l jeszcze nasz
dawny
prezes „ P o n ó w y
— Tomasz
Zan."
zespołem
wysokim
niem
Po . ł r z e c z y l a n i u a r t y k u ł u . . H i s t o r i a i t e r a ź ­
n i e j s z o ś ć " t r u d n o m i l c z e ć , c i s n ą sit? *v,spomn i e n i a d a w n y c h c z a s ó w i z a p r z . ą t a j ą m y ś l tuk.
j a k b y sit; l o d z i s i a j d z i a ł o , a d a w n i t o w a r z y ­
sze ł o w ó w w_ „ P o n o w i ę " d o d a j ą ż y c i a
tym
obrazom, m i m o że bardzo niewielu z nich już
żyje.
Towarzystwo Myśliwskie, były
bijała się w ś r ó d
„Ponowa"
braci m y ś l i w y c h
swych
poziomie
członków,
stojącym
dzierżawionych
zasiedlono b a ż a n t a m i ,
sodniczg p o p r a w ę ochrony łowisk i hodowli
Zana. o d e z w a ł się jeden z m y ś l i w y c h , pamit;tających
łowiska
wy­
tak
dobra­
jak
też
na
terenów.
Tomkiewicz
' O d r e d a k c j i : prezesem ..Ponowy" był
ciec p- T o m a s z a Z a n a , r ó w n i e ż T o m a s z .
10
no
lat
za-
zwierzyny.
wania zbiorowego znaleziono .sarnę na wnyku w
lesie, w pobliżu miejscowości Silec oraz
zd](;t.
kilka w n y k ó w .
Sprawa znalazła swoj epilog 23 marca br. w W.vdzlale K a r n y m Sądu Powiatowego w
Kętr^^ynle
O s k a r ż o n y S. K a m i ń s k i skazany został na
karę
jednego roku więzienia z warunkowym zawiesze­
niem wykonania kary na okres dwóch lat, grzyw­
nę aooo zl oraz pokrycie kosztów s ą d o w y c h w w y ­
sokości 600 zł. Ma r ó w n i e ż wpłacić looo zł od^zko-lowania za s a r n ę na rzecz alp. Zawieszając k a r ę
pozbawienia wolności. Sad wziąt pod u w a g ę do'.ychczasową n i e k a r a l n o ś ć oraz d o b r ą opinię fł<;knrionego.
nad
zagospodarowa­
Antoni
już od
środki, pozwoliły
P o n i e w a ż nasze Kolo zamierzało na t y m terenie
d o k o n a ć odłowu ż y w y c h sarn na eksport, a szko­
dy w y r z ą d z o n e przez k ł u s o w n i k ó w uniemożliwiły
realizację tych zamierzeń, zarząd
Koła
rozważa
inotliwosć w y s t ą p i e n i a z powództwem c y w i l n y m
o w y r ó w n a n i e poniesionej przez Kolo rzeczywistej
straty. Wydaje nam się. że takie postawienie spra­
wy spowoduje w ś r o d o w i s k u . /. którego pochodzą
przestępcy, powstanie uzasadnionej opinii, iż kłu­
sownictwo nic popłaca.
oj­
KŁUSOWNICTWO NIE POPŁACA
Od k u k u lal u obwodzie luwlecklin Nr Ut, poło­
żonym w nadlesniciwie -Srokowo (pow. Kętrzyn,
wo].
olsztyn.skie). a d / i e r ż a w i o n y m
przez
Kolo
t,uw li-ekie p r / y OS WOP w Kętrzynie, znajdowa­
no w n y k i . W z w t ^ / k u / %ym zar/Jtd Kota podjat
dkcje 7niler7B)acM du
ustalenia siprawców tego
•:"/ynu.
'H styeznia 1913 i. podczas peneiracji
luwisku.
iiiySllwi udłcryli w lesie, w pobllZu mieisicowosci
Kyplavvka. iiiiej>>ca zlapanl» sarny na w n y k oraz
siady HiOp lud/kieh, prowad^nce w kierunku Rypla^vkl. źCawiiłdumiuno Powiatowa K o m e n d ę MO w
Keir/ynie. które) enerRie/ni' d/lalunie
doprowa­
dziło w k r ó t c e do ujęeta
sprawcy
przestępstwa.
tiku/ai
.iit; uun S. K a m i ń s k i . inieNzkanier Kyptttwki. II kl<|rt-e<) ptide/as r e w i / j i znaleziono sklu•uiuiiiiii sjiiit', W dnm ł luiŁ-i<() br, płtdc/a-i polo­
Władysław Juchniewicz.
,
Kętrzyn
Szarża jelenia na syrenę
Dnia 17 kwietnia 1973 i . pomiędzy Nowym To­
m y ś l e m , a Boiewicami w woj. p o z n a ń s k i m . Jelcnbyk z a a t a k o w a ł s a m o c h ó d syrena. Przez szosę prze­
sadziła lania, a za nią b: t-:. k t ó r y na ś r o d k u s/.osy
/.atr/ymal się. a na sygnał dźwiękowy colnąl się
du udkosu. S a m o c h ó d
poruszał się z szybkoicią
okuiu li km/godz.. p o n i e w a ż liczono się. że zwie­
rzę może przechodzić na druga s t r u n ę szosy.
W chwili gdy ^amochód zbliżył się na niewielkie
odległość, byk opuścił łeb (z niezrzuconym jeszczf
pi>roiem) 1 z a a t a k o w a ł somochód. W w y n i k u szarży
zwier?:e wbiło wieniec w a n t r a p ę i Wotnik. a zde­
rzakiem polaniału badylr i trzeba było je dobir-.
Zbigniew Urbański
Swlrbadsiln