Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Sen 2
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
roxetka
Zbliżał się koncert Roxette w Ergo Arenie w Gdańsku. W coraz większej liczbie konkursów można było wygrać
podwójną wejściówkę na koncert. Zawsze – no, może prawie zawsze – znałam odpowiedzi na zadawane pytania.
Niektóre z nich były tak proste, że aż śmieszne ale inne…
- Spróbuj zagrać, może ci się uda – namawiali mnie znajomi. Zaczęłam słyszeć tego typu teksty z ich strony coraz
częściej. Odpowiadałam im wtedy najczęściej zdenerwowana:
- Czy wy jesteście normalni? Popatrzcie na mnie: dziewczyna na wózku, jak ja mam sobie tam dać radę? To że jestem
ich fanką i znam odpowiedzi na pytania nie znaczy, że dopisze mi szczęście! A nawet jeśli – kogo miałabym zabrać ze
sobą?! – zawsze wtedy patrzyli na mnie pytającym, proszącym wzrokiem. Ja odpowiadałam:
- Nawet o tym nie myślcie. Wiem, że nie jesteście prawdziwymi fanami Roxette a ja nie miałabym zamiaru bawić się z
kimś kto tylko udaje, że ich lubi.
Wtedy zawsze się wkurzali ale ja miałam to gdzieś. W międzyczasie poznałam ciebie J Świetnie nam się pisało na gg.
To jest to, to jest prawdziwa przyjaciółka, fanka Roxette” – myślałam często. „A może jednak spróbować…” –
pomyślałam, słysząc jedno z pytań na kilka dni przed końcem konkursu. Pytanie zostało powtórzone i wtedy wysłałam
odpowiedź. Ale nawet nie zakładałam, że uda mi się wygrać. „Robię to tylko po to żeby się odczepili. I tak nigdy nie
zobaczę Marie i Pera na żywo…” – myślałam smutno. Aż tu nagle… dostałam telefon z wiadomością, że wygrałam
podwójną wejściówkę na koncert. Nie wierzyłam w to co słyszę. Kiedy zostałam zapytana z kim pojadę na koncert –
bez zastanowienia wymieniłam twoje imię. Jeszcze większym zaskoczeniem było dla mnie kiedy dowiedziałam się, że…
wejściówka wprowadza nas na tak zwany backstage J Energia i radość roznosiły mnie. Ty też byłaś bardzo szczęśliwa
kiedy dowiedziałaś się, że wygrałam, że zabieram cię ze sobą. Nie mogłyśmy się doczekać koncertu. Przyjechałyśmy
bardzo wcześnie, byłyśmy jeszcze na ich próbie. Dałyśmy im wtedy upominki. Maskotki i inne takie… Marie bardzo się
wtedy wzruszyła. Pogadaliśmy jeszcze chwilkę, po czym już nie przeszkadzałyśmy im w próbie. W końcu to próba
generalna J No i… zaczął się koncert. „Dressed for success”, „Sleeping In my car”, „Wish I could fly” I inne. Przy
“Joyride” – wyfrunęło w górę masę kolorowych balonów. Każda z nas złapała jeden z nich. Były tym większą pamiątką,
że była na nich wydrukowana nazwa zespołu. „Jeszcze tylko autografy na balonach i…” – myślałyśmy zerkając
porozumiewawczo. Ale nagle – przed „Listen to your heart” – zauważyłyśmy, że Marie i Per wymienili kilka zdań po
czym zeszli ze sceny.
- Gdzie oni są? – spytałyśmy jednocześnie. „To nie może być koniec koncertu…” – pomyślałam zdezorientowana,
rozglądając się w koło. Nagle usłyszałyśmy szept za sobą:
- Chodźcie z nami – szepnęła Marie, uśmiechając się.
- Nie bójcie się – dodał Per, ujmując rączki mojego wózka i zaczynając prowadzić go w stronę sceny. O kilka kroków za
nami szłyście ty i Marie. „O co może chodzić…?” – myślałyśmy. Aż w końcu – wszystko się wyjaśniło. Wylądowałyśmy
na scenie! Nie mogłyśmy uwierzyć w swoje szczęście. Zostałyśmy z nimi na scenie już do końca koncertu. Niektórzy z
publiczności patrzyli na nas z zazdrością, zawiścią. To bolało… Ty dałaś radę to ukryć. Ja nie.
- Nie przejmuj się nimi – szepnął mi do ucha Per.
Strona: 1/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Ale… - chciałam protestować.
- Naprawdę nie warto – dodała Marie. Po koncercie skierowałyśmy się razem z zespołem na backstage. Rozmawialiśmy,
żartowaliśmy… Często zdarzało się, że płakałyśmy ze śmiechu przez dowcipy Pera.
- Skąd znasz takie dowcipy? – spytałam. Per wtedy spojrzał wymownie na pozostałych.
- Od reszty zespołu…? Nie spodziewałabym się tego po tobie Marie… Po chłopakach – owszem ale po tobie…
- Zna je nie tylko ode mnie – zaczęła bronić się Marie.
- Więc? – zapytałyśmy jednocześnie.
- Mats i cała reszta – rzuciła krótko Marie.
- No tak, Gyllene Tider… - mruknęłyśmy jednocześnie. W pewnym momencie zwróciłam się do Marie. Zadanie tego
pytania nie było łatwe, bałam się, że mi odmówi.
- Czy mogłabyś opowiedzieć mi o swojej chorobie, Marie…? Jeśli nie chcesz – zrozumiem.
- Teraz to już nie jest taki problem, możemy o tym mówić – odpowiedziała po czym zaczęła opowiadać. Jej opowieść
doprowadziła nas do łez.
- No już, myszki… - próbowała uspokoić nas Marie. Było jej głupio. Stopniowo jednak udawało jej się to, uspokajałyśmy
się.
- A może tym razem to ty opowiedz nam coś o sobie? – spytał milczący do tej pory Per.
- No nie wiem…
- Czego się obawiasz? Tego, że cię wyśmiejemy? – spytał. Nie odezwałam się, było mi wstyd przyznać się do tego, że
odgadł moje myśli – Nie bój się, to wszystko zostanie między nami – zapewnił mnie. Kiedy mówił – był na równi ze mną,
jedna jego ręka trzymała moją dłoń a druga gładziła policzek i ścierała łzy, które już zaczynały się po nim toczyć. To
mnie przekonało, zaczęłam opowiadać. Po tym jak skończyłam – w oczach twoich, Marie i Pera zauważyłam łzy.
- To nie jest litość – wypalił od razu Per, ocierając oczy.
- Skąd przyszło ci do głowy, że posądzam was o litowanie się nade mną, nie mów tak.
Potem jeszcze przez jakiś czas rozmawialiśmy, po czym Per podał nam spore pudełko, mówiąc:
- Wszystko co tam znajdziecie jest dla was, podzielcie się tym. Zapiszcie proszę nasze numery telefonów tak, żeby nikt
nie zorientował się że to nasze namiary.
- Jasne, macie to jak w banku – odpowiedziałaś. Potem pożegnaliśmy się. Mnie znów łzy zaświeciły w oczach.
- Nie zobaczymy ich już… - szepnęłam smutno do ciebie.
- Nie poddawajmy się, może za rok znów u nas zagrają – powiedziałaś chcąc podnieść mnie na duchu. Potem
dorwałyśmy się do pudełka. Znalazłyśmy w nim płyty, autografy, inne gadżety, zdjęcia i list. Były do niego dołączone
dwa bilety na prom. „Zapraszamy was do siebie – przeczytałaś na głos – Będziecie miały opłacone przepłynięcie i
nocleg. Będzie tak zawsze kiedy będziecie chciały nas odwiedzić” – dokończyłaś.
- Zawsze?! – zawołałyśmy uradowane, obejmując się. Nie mogłyśmy uwierzyć w swoje szczęście. Bilety, które
dostałyśmy wykorzystałyśmy miesiąc po koncercie. Spędziłyśmy tam cudowne dwa tygodnie. Następnym razem
„wpadłyśmy” do Tylosand 10 stycznia, na dwa dni przed urodzinami Pera. Miał naprawdę zaskoczoną i zaszokowaną
minę, nie spodziewał się nas. A Halmstad zimą wyglądało tak pięknie…
Strona: 2/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl