SM w Jelczu-Laskowicach inwestuje

Transkrypt

SM w Jelczu-Laskowicach inwestuje
E1
Wydawca: PubliCity Prasowa Promocja Biznesu
DODATEK PROMOCYJNO-INFORMACYJNY
www.monitorrynkowy.pl
Nr 4 (4) 28 lipca 2010 r.
NAJLEPSZE SPÓŁDZIELNIE MIESZKANIOWE
„Energetyk”: nowy wizerunek spółdzielni
zamykając rozliczenie. To bardzo korzystny mechanizm dla
spółdzielców, który pozwolił
ominąć kredytowanie oraz
znaczne wydatki dla kieszeni
mieszkańców.
Dużo zmian, trudne remonty, ryzykowna inżynieria finansowa – wszystko zakończone powodzeniem. Spółdzielnia Mieszkaniowa Lokatorsko-Własnościowa Efekt: oszczędności +
„Energetyk” z Wrocławia po zmianie zarządu od kilku lat tworzy nowy wizeru- wiarygodność marki
nek marki i buduje długofalowe zaufanie.
Kiedy Maria Nowak obejmowała funkcję zastępcy prezesa ds. technicznych SM L-W
„Energetyk” w 2005 roku, stało
przed nią olbrzymie wyzwanie.
Spółdzielnia miała nienajlepsze
doświadczenia z przeszłości.
Władzę sprawował kurator,
wśród mieszkańców panowało
napięcie. Potrzeba było elementarnych zmian, a jednocześnie
zasoby wymagały wysokonakładowych remontów. Maria Nowak podjęła ryzyko i wzięła na
siebie ciężar gry. Kusząca była
perspektywa premii termomodernizacyjnej od państwa
– jako przysłowiowa marchewka; kijem był wymóg kredytu
bankowego. Ale mieszkańcy
postanowili zaufać nowej pani
prezes. Zaczęły się pierwsze roboty: wciąż w trudnych warunkach, w napięciu, z wnikliwą
weryfikacją każdego etapu.
– Ale finał, czyli wpływ pre-
mii na konto spółdzielni, był
sukcesem wieńczącym dzieło
– opowiada Maria Nowak,
od czerwca 2008 roku prezes wrocławskiej SM L-W
„Energetyk”. - Sukcesem nie
tylko finansowym, ale również
kontaktu ze społecznością,
która odetchnęła z ulgą – bo
poczuła, że nowy zarząd nie
zawodzi. Roboty przy każdym
kolejnym budynku przebiegały
już łatwiej, w o wiele przyjaźniejszej atmosferze. Z tego jestem bardzo dumna. Doświadczenie techniczne, ogromny
wkład pracy obecnego zastępcy
prezesa ds. technicznych Zbigniewa Czarneckiego, były dla
mnie bardzo cenne – podkreśla
Maria Nowak.
Pomysł autorski
Powodów do dumy jest w rzeczywistości więcej. Ten naj-
większy dotyczy przekształceń
własnościowych. Do końca
2009 roku objęto nimi 1672
mieszkania, lokatorskich 744,
a spółdzielczych własnościowych – 928. Dziś stanowią one
odrębną własność, a wszystkie mieszczą się na gruntach
będących własnością! Jak do
tego doszło? Otóż spółdzielnia
zbyła gminie Wrocław nabrzeża stawu i drogi osiedlowe,
a w ramach kompensaty mogła przekształcać wieczyste
użytkowanie gruntów pod budynkami we własność. – Ten
mechanizm był moim pomysłem, zresztą zaplanowanym
już w 2005 roku – mówi Maria
Nowak. – Mieszkańcy, którzy
podpisywali akty notarialne,
wpłacali nam potrzebne kwoty, natomiast pozostała suma
z rozliczenia w wysokości prawie 1,1 mln zł trafiła na nasze
konto 21 grudnia 2009 roku,
Dziś oprócz ukończonego wykupu gruntów i zakończenia
planowanego
uwłaszczenia,
SM „Energetyk” może się pochwalić premiami termomodernizacyjnymi rzędu 20%
wartości prac. Kompleksowe
roboty wykonano już w trzech
obiektach, na kolejne dwa jest
zgoda. Przynosi to oczywiste
obniżenie kosztów ogrzewania.
Ponadto wprowadzono segregację śmieci, nie dopuszczając
do zwyżki stawki za ich wywóz.
Kolejne oszczędności daje wymiana oświetlenia na klatkach
schodowych – dzięki temu
znacząco spadł koszt energii
elektrycznej na osobę. Efekt?
Rosnące zaufanie spółdzielców
do zarządu, bo ten wykazał się
sprawnością, a zarazem nie zaniedbał i nie odkładał w czasie
najpilniejszych potrzeb. Jednocześnie postawił na komunikatywność i przepływ informacji,
a to z kolei skutkuje wzrostem
świadomości
mieszkańców
o ich prawach, obowiązkach,
zasadach rynku – a także roli,
jaką pełnią osoby zarządzające
spółdzielnią.
– Ogólne zadanie, którego się
podjęłam, to tak naprawdę
wprowadzenie nowej jakości
i postrzegania naszej marki – przyznaje Maria Nowak.
– I to się udaje. Wykonaliśmy
mnóstwo prac, wszystko dokumentnie rozliczyliśmy i opłaciliśmy, nie mamy konfliktów ani
z wykonawcami, ani z prawem.
Jesteśmy w dobrej kondycji
finansowej, staliśmy się przyjazną spółdzielnią, w której
warto mieszkać, bo tu się szanuje człowieka. Nie mogę nie
wspomnieć o bezcennej roli
naszej Rady Nadzorczej. Pracujący skład jej dwóch ostatnich kadencji to ludzie, którzy
przełożyli zasady swojego życia
zawodowego na funkcjonowanie w Radzie i mądrą strategię.
w planach jest montaż urządzeń do ćwiczeń sportowych
nad stawem przy ul. Lotniczej.
Spółdzielnia chce posadzić sporo nowej zieleni i wygospodarować kameralne miejsca do
odpoczynku.
– Chcę podkreślić, że od lipca
2007 r. ustawa obciąża zarządy
spółdzielni taką samą odpowiedzialnością jak w kodeksie
handlowym – zaznacza Maria
Nowak. – Oznacza to w praktyce, że za wszystko odpowiada
się dorobkiem życia. Dlatego
prawdziwym prezesem spółdzielni nie bywa się przez 8 godzin w pracy; jest się nim nonstop. Trzeba umieć poświęcić
ludziom kawałek swojego życia,
być z nimi w stałym kontakcie
i po prostu ich lubić.
Jakub Lisiecki
Podstawowe zadanie, które teraz stoi przed spółdzielnią to...
zwykła codzienność. Wielkie
sprawy już się dokonały bądź
dokonują. Czas na te drobniejsze: czystość, estetykę, podnoszenie standardów. Pojawiło się
już dużo nowych placów zabaw,
Zasoby SM „Energetyk” we
Wrocławiu to 24 nieruchomości, z których zdecydowaną
większość stanowią mieszkania
(3111), ponadto lokale użytkowe i garaże oraz dwa pawilony
handlowo-usługowe. Metraż
wynosi ok. 180 tys. m2. Spółdzielnia ma 88 działek o powierzchni ponad 28 ha. Zrzesza
3310 członków.
to dążenie do pozyskiwania
coraz większej liczby zasobów
do zarządzania – podkreśla
prezes. – Oprócz tych, które
już mamy, chcemy pozyskiwać
nowe od administratorów, którzy nie radzą sobie tak dobrze.
Będziemy wszędzie przedstawiać swoją ofertę i pokazywać,
że to nas warto wybrać. I taki
właśnie powinien być kierunek
spółdzielczości: budować i zarządzać.
Joanna Drzazga
Najbliższa przyszłość
NAJLEPSZE SPÓŁDZIELNIE MIESZKANIOWE
SM w Jelczu-Laskowicach inwestuje
Obok wielu nowoczesnych rozwiązań, które stosuje Spółdzielnia Mieszkaniowa
Lokatorsko-Własnościowa w Jelczu-Laskowicach, na szczególną uwagę zasługuje realizowana właśnie instalacja monitoringu osiedli. Cel jest prosty: zarząd chce
zapewnić jeszcze większe bezpieczeństwo swoim mieszkańcom.
Każda z zainstalowanych kilkudziesięciu kamer posiada
własny rejestrator, który potrafi
nagrywać obraz przez trzy tygodnie bez przerwy. Tak powstaje
21-dniowa, łatwa do odtworzenia historia, dzięki której w każdej chwili można sprawdzić, co
działo się w danym miejscu. To
prawdziwy ewenement na skalę
krajową, do tej pory stosowany
przez bardzo nieliczne spółdzielnie mieszkaniowe.
– Wszystkie kamery ustawiamy w ścisłym porozumieniu
z Policją, która doradza nam
jak najlepsze miejsca na ich
zamontowanie – mówi Jerzy
Worwa, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej w Jelczu-Laskowicach. – Efekty tej
inwestycji widać już teraz, jest
spokojniej i bezpieczniej.
Spółdzielnia z Jelcza-Laskowic
należy dziś do najprężniejszych
w Polsce. Trudno uwierzyć, że
przed objęciem funkcji prezesa
przez Jerzego Worwę w 1991
r. groziła jej upadłość. W ciągu
pierwszych 7-8 lat zarządzania
celem było wyjście obronną
ręką z kryzysu finansowego
i wszelkich długów. Udało się,
a lata 2000-2010 złożyły się już
na coraz bardziej prężny rozwój
i ugruntowywanie pozycji silnego gracza branżowego.
Nowatorski monitoring to niejedyna inwestycja. Od trzech
lat spółdzielnia stawia nowe
budynki mieszkalne, które
utworzą eleganckie osiedle, docelowo składające się z pięciu
obiektów. Jest to ogrodzona
parkingami enklawa z placami
zabaw dla dzieci i sporą ilością
zieleni. W zeszłym roku zostały oddane do użytku pierwsze
dwa budynki z mieszkaniami
o powierzchni ponad 10 tys.
m².
Aktualnie realizowana inwestycja mieszkaniowa obejmuje
Spółdzielnia Mieszkaniowa Lokatorsko-Własnościowa w JelczuLaskowicach wydzieliła się z zasobów spółdzielni oławskiej i istnieje
samodzielnie od 1978 roku. Już na początku swojej działalności
oddała do użytku pierwsze budynki. W chwili obecnej zasoby spółdzielni stanowi 56 nieruchomości, w których znajduje się ponad
3 tys. mieszkań zajmowanych przez kilkanaście tysięcy osób. Łączna powierzchnia lokali użytkowych przekracza 160 tys. m².
budowę kolejnych dwóch budynków wielorodzinnych, a od
sierpnia zostaną zainicjowane
prace nad budową ostatniego
z nich. Pod każdym utworzono dostępne z zewnątrz garaże
podziemne. Na terenie osiedla
zlokalizowano także zespoły
miejsc parkingowych, w tym
również dla osób niepełnosprawnych, ciągi pieszo-jezdne,
miejsca na odpady stałe, oświetlenie terenu w postaci lamp
typu parkowego oraz elementy
małej architektury. Całość wykonano w nowym standardzie
projektowym. A wszystko udało się głównie dzięki
dobremu zarządzaniu.
– Sukcesem ostatnich lat jest
nie tylko to, że stawiamy nowe
budynki, oferując mieszkania
o wiele taniej niż deweloperzy;
prawdziwy powód do dumy to
fakt, że na bieżąco przybywa
nam obiektów, którymi administrujemy i tu nasza pozycja
naprawdę się umacnia – opowiada Jerzy Worwa. Przyczyna
jest prosta. Zgodnie z obowiązującymi przepisami spółdzielnia wstępuje w proces wyodrębniania mieszkań. Powstają
Projekt nowego osiedla
wspólnoty mieszkaniowe, mające prawo wybrać swojego
zarządcę. Nie zdarzyło się, żeby
był nim ktoś inny niż SM L-W.
Dzieje się tak, ponieważ mimo
wyodrębnienia swoich lokali
mieszkańcy mają do spółdzielni
największe zaufanie. Doceniają
jej wieloletnie doświadczenie,
wiedzą, jak mocnym jest podmiotem na rynku zarządzania
nieruchomościami. Zaufanie
potęguje jeszcze jedna istotna
rzecz: spółdzielnia w chwili
obecnej oprócz zarządzania
swoimi zasobami zdobywa
również kontrakty na administrowanie obcymi nieruchomościami. Inżynieria finansowa
spółdzielni skupiła się także na
dywersyfikacji źródeł przychodów. Zarząd zdecydował się
rozbudować istniejący już pawilon handlowy oraz postawić
w innym miejscu drugi, który
będzie stanowił dodatkowe źródło wpływów dla wszystkich
mieszkańców spółdzielni.
– Nasz kierunek na kolejne lata
Jerzy Worwa, prezes zarządu SM L-W Jelcz-Laskowice o funkcjonowaniu spółdzielni w nowych warunkach prawnych:
– Mimo, że mamy do czynienia z ciągle zmieniającym się prawem, akceptujemy nowości,
nawet jeśli trudniej funkcjonować w ich obliczu. Uważam jednak, że pewne rzeczy zmieniły
się na niekorzyść, jak choćby brak zebrań grup
członkowskich, pozbawiający poszczególnych
członków faktycznego kontaktu z zarządem. Niemniej, zgodnie z ustawą przygotowaliśmy się do wyodrębnień i realizujemy je wszystkie na bieżąco. Uporaliśmy się także z przepisem
nakazującym oddzielne rozliczanie każdego budynku, co przysparza trudności większości polskich spółdzielni. Funkcjonowały one
przecież do tej pory w ten sposób, że zgodnie z planem remontów
kolejno inwestowały w każdy obiekt. U nas na szczęście budynki,
których nie zdążył objąć stary system, zostały docieplone – udało się wygospodarować środki z zysku pochodzącego z działalności gospodarczej spółdzielni. Dokonaliśmy także wymiany okien
i drzwi na klatkach schodowych. W chwili obecnej skupiamy się
na wymianie nawierzchni na parkingach oraz chodnikach. Dalsze
docieplenia będziemy już realizować według nowego systemu.
E2
DODATEK PROMOCYJNO-INFORMACYJNY
OD REDAKCJI
NAJLEPSZE SPÓŁDZIELNIE MIESZKANIOWE
Jakość mimo
różnych opinii
W Polsce krążą różne opinie o spółdzielczości
mieszkaniowej. Po zgłębieniu tematu okazuje się
jednak, że sporo z nich nie znajduje potwierdzenia
w rzeczywistości. Spółdzielnie dziś mają do zaoferowania naprawdę wysoką jakość, choć mało kto
o tym wie. Czas rozpocząć obalanie mitów. Czas
na promowanie dobrej spółdzielczości.
Twór PRL-u; gnuśne, nadmiernie rozdęte struktury;
zarządzanie rodem z poprzedniej epoki; brak decyzyjności; działanie wbrew
prawom rynku; nierentowność. To tylko niektóre z zarzutów, z jakimi styka się
polska spółdzielczość mieszkaniowa.
– W ogromnej części są one
zupełnie niesłuszne – mówi
prezes jednej ze spółdzielni
proszący o zachowanie anonimowości. - Większość spółdzielni przeszła diametralne
zmiany, dostosowała liczbę
personelu do faktycznych
wymogów i przede wszystkim kieruje się tym, czym
powinna z samej definicji:
interesem każdego mieszkańca. Spółdzielczość przez
wiele dekad była i pozostaje
podstawą funkcjonowania
mieszkalnictwa w większości
polskich miast. Dzięki jej zasadom, czyli współdzieleniu
się, znaczna część naszego
społeczeństwa – ta mniej zasobna – ma własne miejsce
zamieszkania. To najbardziej
ekonomiczna jego forma,
która zwłaszcza dziś, w trudnych czasach, stwarza szansę
godziwych warunków bytu.
A przecież jako spółdzielcy
uwzględniamy
tendencje
rynkowe, działamy w warunkach konkurencji, potrafimy budować piękne domy.
Mamy sprawne zarządy, które są ustawowo wybierane i
w każdej chwili mogą zostać
odwołane. Mamy wnikliwe
rady nadzorcze, które dosłownie patrzą prezesom na
ręce, kontrolując skuteczność działań. Nie ma więc
mowy o monopolu władzy,
nierentowności czy sprzeniewierzaniu pieniędzy. To
dziś absolutny, niesłusznie
narosły mit.
Takich i innych mitów do
spółdzielczości przylepiono
więcej - jak choćby ten o jej
proweniencji, czyli jakże
często z lubością i bez zastanowienia powtarzaną formułkę: „rodem z komuny”.
Kto fatyguje się sprawdzić
rzetelność tej tezy, zanim
ją wygłosi? Otóż dla malkontentów
niespodzianka: polska spółdzielczość
mieszkaniowa istnieje 120
lat, a jej tradycyjne, główne
założenia nie zmieniły się po
dziś dzień. Gdyby nie one,
większość osiedli nie miałaby nawet szans powstać. Są
w Polsce spółdzielnie, które
na dowód mogą pokazać
dokumenty założycielskie
z XIX wieku.
Przeżytek? Relikt z przeszłości? Typówka z bloku
wschodniego, na którą w cywilizowanym świecie nie
ma miejsca? Nic bardziej
błędnego. Oto kilka faktów
i liczb:
W Unii Europejskiej działa około 25 tys. spółdzielni
mieszkaniowych liczących
12 mln członków. Najbardziej uspółdzielczone kraje to
– uwaga: Holandia (35,2%
zasobów mieszkalnictwa),
Szwecja (30,2%), Polska
(27,6%), Dania (21,8%),
Austria (18,4%), dalej są
Czechy, Niemcy, Francja.
Warto też podkreślić, że
spora część zasobów w tych
krajach to nie własność poszczególnych
spółdzielni,
lecz majątek oddany pod
ich administrację przez inne
organy – bo tak wysokie jest
ogólne zaufanie do instytucji
spółdzielczych. I jeszcze coś:
na międzynarodowych zjazdach i kongresach spółdzielczości prezesi z całej Europy
z niekłamanym podziwem
pytają polskich o nasze rodzime rozwiązania, bo są
pod ich wielkim wrażeniem.
Zaskakujące?
Wydaje się więc, że warto
zweryfikować
stereotypy
o polskich spółdzielniach. Są
zdecydowanie na wyrost. Pytanie, dlaczego w ogóle powstały. Odpowiedź: zapewne nie bez przyczyny. Zgoda,
być może po głębokiej, wnikliwej inwigilacji zarządów
spółdzielczych ktoś znalazłby wśród nich kilka „czarnych owiec”. Tylko pytanie:
dlaczego w opinii publicznej
takie pojedyncze przypadki
muszą od razu kłaść się cieniem na całą branżę? Czy
inne są święte?
Czas zacząć odczarowywać
wizerunek spółdzielni. Dziś
walczą one o jakość i wiedzą,
co to znaczy konkurencja.
Mają trudne zadanie, bo lata
doświadczeń i funkcjonowania w Polsce drugiej połowy
XX w. muszą przekuwać
na warunki rynkowe. Ale
te najlepsze potrafią sobie
radzić w nich znakomicie.
Prezentujemy dziś kilka wybranych spółdzielni z Dolnego Śląska: takich, które
mogą śmiało pochwalić się
nowoczesnością, inwestycjami, osiągnięciami, mądrym
managementem i ciągłym
rozwojem. Niech służą za
wzór.
Jakub Lisiecki
SM „Metalowiec”: dobro wspólne jest najważniejsze
W okresie ciągle zmieniających się przepisów prawa, większość polskich spółdzielni mieszkaniowych
przechodzi spore trudności. Niektóre wychodzą jednak z problemów obronną ręką, tak jak wrocławski
„Metalowiec” - spółdzielnia, której procedury i metody działania są nowoczesne, jasne, czytelne i od lat
sprawdzają się w praktyce.
– Pierwszym i najważniejszym
elementem, bez którego nie
wyobrażam sobie działalności
spółdzielczej, jest informacja
– mówi Jerzy Kruk, prezes
zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Metalowiec”. – Nasi
członkowie muszą wiedzieć, co
się dzieje w spółdzielni, bo ta
wiedza – pełna, rzetelna i dokładna – jest warunkiem oraz
podstawą samorządności. Nie
chodzi tutaj tylko o udostępnianie członkom do wglądu
protokołów czy sprawozdań,
ale o informację aktywną i wychodzącą do nich – w postaci
czy to biuletynu informacyjnego, czy to artykułów w gazecie,
czy to druków informacyjnych
przekazywanych bezpośrednio
do mieszkań. Dzięki tej różnorodności przekazu członkowie
nie tylko wiedzą, co się dzieje całościowo w spółdzielni,
ale także, jakie są problemy
poszczególnych nieruchomości, jakie potrzeby czy plany
remontowe. Pełny dostęp do
informacji i sprawny system
komunikowania się z lokatorami to priorytet i klucz dobrego
funkcjonowania spółdzielni.
Kolejną, bardzo istotną dla
efektów działalności jest współpraca organów samorządowych
spółdzielni. Podstawową rolę
odgrywa Rada Nadzorcza, ale
szczególną funkcję wypełniają
Rady Osiedlowe, współtworzące plany remontowe – na
podstawie potrzeb, przeglądów
technicznych, a także wniosków samych mieszkańców.
Dobro wspólne jest najważniejsze i w tym właśnie przejawia się
nasz spółdzielczy solidaryzm.
Obchodząca w ubiegłym roku
jubileusz 50-lecia istnienia SM
„Metalowiec” zarządza trzema
dużymi osiedlami we Wrocławiu, na które składa się 7 tys.
mieszkań o łącznej powierzchni
użytkowej 332 tys. m². W zasobach spółdzielni znajduje się
także 160 lokali użytkowych
wielkości 16 tys. m², w tym ok.
12 tys. m² majątku wspólnego
członków. Tych spółdzielnia
zrzesza 7,3 tys., a jej zasoby zamieszkuje ok. 25 tys. osób.
Obecnie spółdzielnia skupia się
na odkupywaniu lokali użytkowych, dzięki czemu zwiększa
majątek wspólny członków. Jej
priorytetem jest utrzymanie
zasobów oraz ich ciągłe unowocześnianie zgodnie z obowiązującymi przepisami stanu
technicznego. W tym celu opracowany został Program Remontów i Modernizacji, w ramach
którego w pełni ukończono
termomodernizację wszystkich
budynków oraz całkowitą eliminację azbestu. Program zakłada również m.in. renowację
wszystkich dźwigów, wymianę
pionów energetycznych, okien
i drzwi, modernizację dachów
oraz instalacji cieplnych, a także
uporządkowanie systemu kanalizacji.
Ale to nie wszystko. „Metalowiec” nieustannie stara się, aby
pracownicy załatwiali sprawy
członków-lokatorów jak swoje własne. Wszyscy pracują
przy tzw. otwartych drzwiach,
tak aby każdy mieszkaniec,
przychodząc do biur spółdzielni, czuł się jak u siebie – a na
specjalne udogodnienia mogą
Cieszę się, że mieszkam w „Metalowcu”. Uważam, że jest to bardzo dobra spółdzielnia, która przede wszystkim dba o swoich
członków. Troszczy się o budynki, tereny zielone, place zabaw
dla dzieci, a także – co ciekawe – życie kulturalne mieszkańców.
Mamy wspaniały Dom Kultury „Bakara”, który prężnie funkcjonuje. Odbywają się w nim zajęcia z jogi, rysunku, malarstwa, tańca
towarzyskiego, rytmiki, nauki gry na instrumentach. W ramach
działalności Klubu Seniora, liczącego sobie ponad 70 aktywnych
osób, ogromną popularnością cieszą się: choreoterapia, rozmowy
psychologiczne, kursy komputerowe, język angielski, wycieczki
oraz tematyczne spotkania z lekarzem.
Mieszka się tutaj dobrze również ze względu na swoistą specyfikę:
poczucia przynależności jakby do jednej, wielkiej rodziny.
Utrzymać to, co dobre
Na początek istota spółdzielczości: spółdzielnia to zespół ludzi
współdzielących się własnością
stworzoną za własne pieniądze. Zarząd spółdzielni pilnuje
interesów każdego jej członka.
Zaś interesy te to w skrócie:
wysokiej jakości mieszkania
w dobrej cenie i jak najniższe
opłaty eksploatacyjne, co stanowi główną ideę i zarazem walor
spółdzielczości. Zalet jest więcej: do spółdzielni nie dopłacają
ani samorządy, ani państwo,
natomiast same spółdzielnie
dostarczają wielu nowych nieruchomości, a z nich do administracji płyną podatki, tworzą
się nowe miejsca pracy, rośnie
infrastruktura.
– Znaczna większość polskich
spółdzielni
mieszkaniowych
działa bez zarzutu – przekonuje Jacek Ziajkiewicz, prezes
zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „OSADA” z Wrocławia. – Jednak w ostatnich
latach napotykamy ogromne
utrudnienia, głównie w postaci
ciągle zmieniających się przepisów o spółdzielniach mieszkaniowych.
Zmiany miały poprawić zasady
ich działania. Niestety wprowa-
dzanie ich odnosi skutek wręcz
przeciwny, gdyż godzi właśnie
w podstawy spółdzielczości
(rozwiązanie ustawowe umożliwiające wykup mieszkania za
cek Ziajkiewicz. – Spółdzielca
ponosi wyższe koszty, a w zamian dostaje akt notarialny
o odrębnej własności lokalu
wraz z udziałem w gruncie i częściach wspólnych; nie pojmuje,
który to ułamek w częściach
wspólnych i gruncie jest naprawdę jego. Sumując, te zmiany są po prostu niepotrzebne,
bo przecież spółdzielnie i tak
zawsze były de facto wspólną
własnością członków.
Projekt nowego osiedla przy ulicy Kminkowej
przysłowiowa złotówkę zdecydowało o majątku spółdzielców
bez spółdzielców i podzieliło
ich, bo wyraźnie skrzywdziło
tych, którzy wykupili mieszkania wcześniej, ponosząc dużo
wyższe koszty).
- Spółdzielcy skarżą się również
na wymóg ustanowienia odrębnej własności przy zakupie
nowego mieszkania - mówi Ja-
Joanna Drzazga
Lidia Anna Latasiewicz, członek Rady Nadzorczej:
NAJLEPSZE SPÓŁDZIELNIE MIESZKANIOWE
W ostatnim czasie nastąpiło sporo zmian w funkcjonowaniu spółdzielni mieszkaniowych, głównie
z powodu ciągłych nowelizacji ustaw. Tymczasem
większość spółdzielców jest im przeciwna. Racja jest
prosta: nie niszczyć rozwiązań, które dotąd dobrze się
sprawdzały.
liczyć szczególnie ludzie starsi
i niepełnosprawni, do których
potrzeb dostosowane zostało
Centrum Obsługi Mieszkańców. Od 2003 r. spółdzielnia
posiada certyfikat jakości ISO
w zarządzaniu i administrowaniu nieruchomościami.
– Trwałe filary ekonomiczne,
rzetelna informacja, niemarnowanie majątku, lecz utrzymywanie go i pomnażanie – to
podstawy, dzięki którym nasza
spółdzielnia doskonale funkcjonuje i jest silnym organizmem
– podsumowuje prezes.
W ubiegłym roku SM „Metalowiec” otrzymała dwa znaczące
wyróżnienia: Złoty Laur Instytutu Gospodarki Nieruchomościami w Katowicach oraz Medal im. Kazimierza Wielkiego
przyznany przez Konfederację
Budownictwa i Nieruchomości
w Warszawie.
Minusów odrębnej własności
jest więcej. Jednym z istotniejszych dla spółdzielni prowadzących działalność inwestycyjną
jest ten, że w postępowaniu
administracyjnym np. przy
wydawaniu pozwoleń na budowę sąsiadującą z nieruchomością wielomieszkaniową, liczba
stron postępowania rośnie do
absurdalnych ilości. Rezultaty,
zwłaszcza w polskich realiach,
łatwo przewidzieć: niezadowolenie i zamieszanie. A spółdzielcy chcieliby utrzymać to,
co dobre.
– Powiem krótko: wcześniejsze
rozwiązania sprawdziły się przez
lata i do tej pory są szeroko wykorzystywane – twierdzi Jacek
Ziajkiewicz.
Spółdzielnia
Mieszkaniowa
„OSADA” korzysta z jednego z lepszych rozwiązań spółdzielczości,
pozwalających
na prowadzenie działalności
eksploatacyjnej i inwestycyjnej. Dzięki temu jest znacznie
bardziej bezpieczna finansowo.
Zaczynała jako mała spółdzielnia; dziś ma powyżej 1400
mieszkań i ciągle buduje nowe.
Kończy prace na osiedlu na
południu Wrocławia, wkrótce
ruszy z kolejnym osiedlem na
północy, tuż nad dwiema obwodnicami, w świetnej komunikacji z miastem. Budynki są
pięknie położone, wygodne,
z windami, w nowoczesnym
standardzie. – Robimy to, co
robić powinna każda spółdzielnia: budujemy i zarządzamy
– sumuje skromnie prezes Ziajkiewicz. – Ale nowym osiedlem
faktycznie chcę się pochwalić,
bo to bardzo udany projekt. Co
ważne: grunt pod tę inwestycję
kupiliśmy w momencie, kiedy
jeszcze nie było miejscowego
planu zagospodarowania terenu. Władze miasta pozwalały
nam na jego współtworzenie,
a w styczniu został on zatwierdzony i jest to mój największy
powód do dumy.
Jakub Lisiecki
DODATEK PROMOCYJNO-INFORMACYJNY
E3
REKLAMA