113Kosinski
Transkrypt
113Kosinski
56 Dariusz KOSIŃSKI jąc pewne historyczne uproszczenie, ale zarazem dając się skusić wyrazistością tezy, powiedziałbym, że to właśnie milczenie stało się tym wyłomem w literackim murze, przez który wdarła się do teatru nowoczesna sztuka inscenizacji. Niezależnie od tego, jak bardzo poszczególni inscenizatorzy interesowali się i interesują słowami, ich specjalnością, znakiem rozpoznawczym stała się gra niema – to, co dzieje się na scenie poza mową. Teatr inscenizatorów nie wierzy słowu (tak jak i my w większości słowom nie wierzymy), dąży więc poza nie: ku obrazowi, muzyce, ciału. Ku milczeniu. MILCZY I NIE PRZEPADA A może to dążenie nie stanowi wyłącznie cechy „teatru inscenizatorów”? Może paradoks, który usiłuję tropić, dałoby się ująć w taki sposób: Teatr Zachodu, teatr mówiony jest otoczony milczeniem i zawsze do milczenia zdąża, w przekonaniu – jakże dla naszej kultury podstawowym – że niezależnie od wartości i wagi słów, milczenie jest od nich cenniejsze? Gdyby tak było, to zarazem dążyłby on ku swojej zagładzie, miałby w sam swój rdzeń wpisane własne zaprzeczenie – milczenie, które jest złotem i zarazem śmiercią. Związek między milczeniem – czy nawet ciszą – a śmiercią jest oczywisty, wręcz banalny, ale w kontekście teatralnym „cisza śmierci” ma szczególne brzmienie i wartości. To związek znów – paradoksalny. W teatrze, którego wyróżnik i wartość podstawową stanowi w rozpowszechnionym i nieustannie powtarzanym przekonaniu to, że jest sztuką żywą, a nawet – jak dowodzi przekonująco w wydanej niedawno świetnej książce Tomasz Kubikowski12 – sztuką przeżycia, śmierć pojawia się, może się pojawić jedynie jako efekt, fikcja, symulacja. Jest „odgrywana”, to znaczy wywoływana przez żywych jako wrażenie lub coś, co jest nieobecne, ale na co się wskazuje. Jednym z najważniejszych narzędzi tego wskazywania i wywoływania jest właśnie cisza, milczenie, które – jak pisałem wcześniej – ma szczególny status na scenie, niemal tak pełnej dźwięków, jak wyspa Prospera. Oczywiście od wieków pojawiała się też w teatrze śmierć jako osoba bardzo wymowna (przypomnijmy choćby posiadającą znamiona teatralne Rozmowę mistrza Polikarpa ze Śmiercią czy ludową śmierć z jasełek i herodów), ale wówczas ma też znamiona groteski. Gadatliwa śmierć jest czymś niepoważnym... Podstawowa konwencja ukazywania na scenie postaci osób umarłych i związanych ze śmiercią opiera się właśnie na milczeniu. Milczy duch Banka w Makbecie i naśladujący go duch Aliny w Balladynie. Milczy (do czasu) posąg Komandora Zob. T. K u b i k o w s k i, Przeżyć na scenie, Akademia Teatralna im. A. Zelwerowicza, Warszawa 2015. 12 Reszta jest milczeniem 57 w Molierowskim Don Juanie, milczą pozostające w cieniu jeszcze nieuświadomionej śmierci postacie widoczne za oknami Wnętrza Maurice’a Maeterlincka. Jedną z najdoskonalszych może realizacji tego typu milczących osób i scen jest Protesilas z dramatu Stanisława Wyspiańskiego. Wzywany przez tęskniącą za nim żonę, Laodamię, przychodzi do niej przyprowadzany przez Hermesa, ale odmiennie niż w antycznym micie, przychodzi nie jako człowiek ożywiony na jedną noc na prośbę małżonki, ale jako ktoś całkowicie obcy, odziany w stalową zbroję i równie stalowe milczenie. Protesilas nie mówi nic – całuje tylko żonę, a ten pocałunek jest dla niej początkiem drogi ku śmierci13. Przypominam Protesilasa i Laodamię nie tylko dlatego, że to jedno z wciąż niedocenionych arcydzieł polskiego dramatu i teatru, ale także dlatego, że dramat ten zawiera bezpośrednie odwołanie do najważniejszego dzieła polskiej sztuki teatralnej – Dziadów Adama Mickiewicza. Przywołanie tego, jak go kiedyś nazwałem, „matecznika” polskiego teatru w kontekście teatralnego milczenia i jego paradoksów wydaje mi się konieczne, ponieważ jeden z przewodnich tematów dzieła stanowi relacja między sferami słowa i milczenia. Wszak modelowy dla całości obrzęd, tworzący fundament i źródło tego, co Leszek Kolankiewicz nazwał „teatrem Święta Zmarłych”14, polega na przełamywaniu bariery milczenia między żywymi i umarłymi. O wyjątkowości nocy Dziadów decyduje wszak to, że umarli pozostający bez głosu mogą w tę jedną jedyną noc zostać do niego dopuszczeni, by opowiedzieć swoją historię i wygłosić wynikające z niej pouczenia dla żyjących. Niezwykłość i zarazem wciąż płodna teatralność Dziadów polega właśnie na tym, że przekraczając „próg milczenia”, widma mogą wejść na scenę i odegrać na niej swój dramat, wypowiadając to, co w zwykłych warunkach i w nieświątecznym czasie pozostaje w ciszy. Ta właśnie podstawowa sytuacja czyni z arcydramatu Mickiewicza wręcz archetyp teatru jako pustej, wyciszonej i wydzielonej z rzeczywistości przestrzeni, w której ktoś się pojawia, by wypowiedzieć siebie. Ten archetyp przerwanej ciszy i archetyp postaci, która tu właśnie, na teatralnej scenie ma wyjątkowe prawo przemówić, wykorzystywali najwięksi twórcy polskiego teatru. W szczególny sposób przyswoił go i twórczo przetworzył Stanisław Wyspiański, nie tylko w Weselu i Wyzwoleniu, które wprost nawiązują do Dziadów. Być może najdalej poszedł on za dziełem Mickiewicza w Akropolis, gdzie teatr udziela głosu i ciała postaciom nieludzkim – dziełom sztuki z Katedry Wawelskiej – milczącym przez cały rok z wyjątkiem tej jednej jedynej nocy, „godziny żywej”15, kiedy świat oczekuje na Zmartwychwstanie. Opozycja Zob. S. W y s p i a ń s k i, Protesilaos i Laodamia, w: tenże, Dzieła zebrane, oprac. L. Płoszewski, Wydawnictwo Literackie, t. 2, Kraków 1958, s. 77-130. 14 L. K o l a n k i e w i c z, Dziady. Teatr Święta Zmarłych, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 1999. 15 S. W y s p i a ń s k i, Akropolis, w: tenże, Dramaty wybrane, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1972, s. 12. 13 58 Dariusz KOSIŃSKI milczenia i głosu jako metonimia martwoty i życia jest tu rozgrywana na wielu planach, z odwołaniem do starożytnych gatunków mowy, w tym proroctwa i psalmu. Po wielu latach ta sama podstawowa sytuacja została wykorzystana przez Jerzego Grotowskiego do ewokacji niesamowitego spotkania z niewypowiadalnym i niewypowiadanym doświadczeniem Zagłady... Zanim jednak zakończy się zaduszny obrzęd – przedstawienie milczących, którym udzielono głosu, by mogli wyrazić zdobytą przez śmierć wiedzę – Adam Mickiewicz inicjuje nagle jeszcze jeden dramat milczenia, przekraczając i dopełniając stworzony przez samego siebie archetyp. Pamiętamy to wszyscy dobrze, nie zaszkodzi jednak przypomnieć: GUŚLARZ [...] Dziatki! patrzajcie, dla Boga! Wszak to zapada podłoga I blade widmo powstaje; Zwraca stopy ku pasterce, I stanęło tuż przy boku. [...] Pokazał ręką na serce, Lecz nic nie mówi pasterce [...] CHÓR Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie? GUŚLARZ Odpowiadaj, maro blada! Cóż to, nic nie odpowiada? CHÓR Cóż to, nic nie odpowiada? [...] GUŚLARZ Przebóg! cóż to za szkarada? Nie odchodzi i nie gada! CHÓR Nie odchodzi i nie gada! GUŚLARZ Duszo przeklęta czy błoga, Opuszczaj święte obrzędy! Oto roztwarta podłoga,