Scena 52-53

Transkrypt

Scena 52-53
SCENA 52
Ulica przed wejściem do szpitala.
Eva wysuwa się z czarnej czeluści wnętrza na
ostre słońce. Potem wyprowadza na zewnątrz
Serrano.
Oboje z przyjemnością chłoną ciepło promieni.
Ale Serrano jest niecierpliwy i zaraz rusza
dalej.
Dość sprawnie schodzą na chodnik i ruszają
przed siebie.
Pukanie laski miesza się ze zgrabnym stukaniem
butów Evy.
Evie podoba się ten spacer a Serrano jest
uszczęśliwiony i podniecony.
SCENA 53
Tętniąca życiem ulica majaczy za plecami Evy i
Serrano ale jest teraz trochę głębiej w kadrze.
Odgłosy ruchu ulicznego są oddalone.
SERRANO:
Gdzie idziemy?
EVA:
Na czereśnie.
Serrano zdecydowanym krokiem posuwa się po
żwirowej alejce. Ale kiedy wchodzi w plamę
cienia, przystaje.
EVA:
Nie bój się. Tu jest tylko ławka.
Laska Serrano rzeczywiście trafia na
przeszkodę.
Siadają na ławce tuż obok suszącego się
ręcznika i kombinezonu piankowego. Jeden z dwu
młodych ludzi siedzących obok zabiera ręcznik z
oparcia, żeby zrobić miejsce dla Serrano.
Chłopcy obserwują niewidomego a zwłaszcza Evę z
zainteresowaniem.
Eva zdejmuje okulary i unosi głowę szukając
promieni słońca, które poprzednim razem
przedzierały się przez liście.
Znajduje je. Plamka słońca, jak przedtem,
zaczyna błądzić po jej twarzy.
Obok dwaj młodzi ludzie rozmawiają o surfowaniu
na Guincho.
SERRANO: Gdzie te czereśnie?
EVA:
Nad nami. Ja jestem za niska, ale ty
możesz nazrywać.
Chłopcy zerkają na Evę a potem w górę.
Serrano chętnie wchodzi na trawnik za ławką i
próbuje dosięgnąć gałęzi. Chłopcy natychmiast
zrywają się, żeby zabrać mu z drogi deski
surfingowe, które położyli na trawie. Teraz
opierają deski o ławkę, żeby Serrano nie mógł
na nie nastąpić. Obserwują go podejrzliwie, jak
obiekt stwarzający niebezpieczeństwo dla ich
cennego sprzętu.
SURFER:
Szuka czereśni na akacji?
Eva powoli wraca do siebie z zamyślenia.
EVA:
Na akacji?