Bajki

Transkrypt

Bajki
jeszcze raz, i jeszcze delikatnie przesuwając się od głowy w dół ciałka,
zabiera z sobą całe niezadowolenie. Kotek poczuł się tak dobrze, poczuł się
spokojny, jakby obmyty ze wszystkich swoich dużych i małych zmartwień.
Otworzył wolno oczka i popatrzył na chmurki, które płynęły po niebie, nie
spiesząc się, leniwie, nie przeganiając się, zgodnie. Płynęły i płynęły, a wiatr
wolno je popychał. Kotkowi było tak dobrze. Nagle jedna mała kropelka
spadła mu na nos. Co to? — zdziwił się. Rozejrzał się dookoła i zobaczył,
jak kwiatki wyciągają swoje małe główki do kropli deszczu, zupełnie jak on
pyszczek do miseczki z mlekiem. Usiadł na trawie. Przeciągnął się. Kropelki
deszczu wolno, lecz miarowo spadały na spragnione roślinki. Wraz z tym
delikatnym deszczem wróciła mu siła. Wstał, otrząsnął futerko, uśmiechnął
się do siebie zadowolony. Pora iść do domu — pomyślał. Ale dziwną
przeżyłem przygodę w tym ogrodzie, gdzie przyprowadził mnie motylek.
Wrócę tu jeszcze — obiecał sobie — tu jest tak pięknie i spokojnie.
Wyprężył się do skoku i jednym zamachem przeskoczył płot. Radośnie
machając ogonem, wracał do domu.
PSZCZÓŁKA SŁODUSZKA
Zbliżało się lato. Słońce coraz mocniej grzało. Słoduszka od rana zbierała z
kwiatów słodki nektar. Nagle poczuła zmęczenie. Ile to jeszcze kwiatów
muszę odwiedzić? Zaczęła liczyć: jeden, dwa, trzy…jedenaście, dwanaście.
Położyła się wygodnie na dużym liściu, rozluźniła zmęczone nóżki i łapki,
zamknęła oczy. Jej brzuszek zaczął spokojnie oddychać. Jak mi dobrze,
słyszę tylko piękną, cichą muzykę - pomyślała Słoduszka. Moja prawa łapka
staje się coraz cięższa, nie chcę mi się jej podnieść. Moja lewa łapka staje
się leniwa, nie chce mi się jej podnieść. Tylko mój brzuch równiutko,
spokojnie oddycha. Prawa noga
z przyczepionym woreczkiem miodu staje się ciężka, coraz cięższa i cięższa.
Nie chcę mi się jej podnieść. Głowa jest tak wygodnie ułożona. Jestem
spokojna, słyszę piękną muzykę. Czuję jak słońce ogrzewa moje nogi i
łapki. Jest mi coraz cieplej… całe ciało jest przyjemnie ogrzane słońcem.
Jestem spokojna, czuje się bezpiecznie. Jeszcze przez chwilę w ciszy
posłucham tej pięknej muzyki…
BIBLOOGRAFIA:
M. Molicka: Bajki terapeutyczne dla dzieci.
Marii Molickiej : Bajkoterapia : o lękach dzieci i nowej metodzie terapii.
OPRACOWAŁY: Aneta Siwecka, Małgorzata Szymczakiewicz
Bajki
Bajki są jedną z metod terapii i profilaktyki lęków dzieci w wieku od
4 do 9 lat. Dotyczą one rzeczy i zjawisk ważnych dla dziecka, gdyż
wyrażają w słowach i zdarzeniach to, co zachodzi w jego wewnętrznych
przeżyciach. Rzeczywiste sytuacje często są podobne do usłyszanych.
Słuchając różnych historii, dziecko nieświadomie przyswaja je, a potem
wykorzystuje w codziennym życiu do walki z przytłaczającym lękiem. Bajki
dają mu nadzieję, uczą samodzielności oraz nowego spojrzenia na sytuację.
Bajki nie narzucają wzorców działania. Bohater bajkowy jest niepodobny do
dziecka; to małe zwierzątko, zabawka, ufoludek. Podobieństwo dotyczy
sytuacji i doświadczania podobnych emocji.
Podobne znaczenie w rozwoju dziecka mają baśnie – za pomocą czarów
znikają wszelkie problemy. Tutaj odzwierciedla się myślenie magiczne
polegające na poszukiwaniu przedmiotów (czarodziejska różdżka, latający
dywan), które pomagają osiągać zamierzone przez dziecko cele. W ten
sposób następuje chwilowa redukcja napięcia i wyzwolenie
optymistycznego oczekiwania. Świat baśni jest nierealny a zakończenie
zawsze pozytywne. Szczęśliwy koniec daje zadowolenie i radość. Poza tym
fabuła baśni jest bogata w rozmaite doznania, od strachu po radość i spokój.
Wzbudza silne emocje i dlatego staje się pewnego rodzaju rozrywką.
Przyczynia się w ten sposób do kształtowania wrażliwości oraz stymuluje
empatię.
Jak opowiadać bajki i baśnie?
Rodzic czy wychowawca opowiadając dziecku bajki, historie czy baśnie
powinien głębiej spojrzeć na świat, w którym ono żyje. Wówczas dziecko
czuje się zrozumiane, akceptowane i dowartościowane, a to szczególnie
wzmacnia więź nimi. Te chwile spędzone razem czymś zupełnie innym od
elektronicznego świata telewizji i komputerów. Opowiadania pomagają też
rodzicom, którzy często nie wiedzą jak dotrzeć do nieśmiałego, bojaźliwego
dziecka, które nie potrafi wprost mówić o swoich problemach.
Opowiadając, należy używać prostego języka oraz pojęć
zrozumiałych dla dziecka. Trzeba pamiętać, że słuchacz może stać się
współtwórcą opowiadania poprzez podsuwanie własnych pomysłów. Warto
również zadawać dziecku pytania typu – Jak uważasz, co czuł Piotruś w tej
sytuacji? Odpowiedzi mogą dużo powiedzieć o jego sposobie myślenia.
Ważne, by być otwartym na reakcje dziecka i dokładnie obserwować jego
zachowanie. Po mimice i sposobie zachowania łatwo można się
zorientować, kiedy jest zainteresowane i słucha uważnie, a kiedy jest
znudzone czy zniecierpliwione.
Nie należy obawiać się błędów. Dzieci potrafią być na tyle wiernymi
słuchaczami, że poprawią rodzica, kiedy ten pominie ważny szczegół lub nie
będzie pamiętał, jak ma na imię któryś z bohaterów. Najważniejsze by
puścić wodze swojej fantazji i bawić się razem z dzieckiem. Należy jednak
pamiętać, by zostawić własne obawy, problemy dnia codziennego i nie
myśleć o nich. Gdy rodzic jest zdenerwowany i nieobecny również dziecko
może odczuwać niepokój.
Opowiadanie historii można połączyć z technikami artystycznymi:
malowaniem, lepieniem, rysowaniem. Zajęcia tego typu pomagają jeszcze
bardziej w wyrażeniu problemów oraz ekspresji emocji i uczuć.
BAJKA O DWÓCH OŁÓWKACH
Cel: uświadomienie potrzeby przyjaźni, bezinteresownej chęci pomagania,
budowanie zaufania, lojalności, stymulacja empatii (współczucia).
W pewnym piórniku leżały równo ułożone ołówki. Były kolorowe, tylko
jeden był zwykły, szary. Tuż obok niego znajdował się wspaniały ołówek
dwukolorowy: czerwono-niebieski. Ołówki zawsze przebywały razem, czy
to leżąc obok siebie w piórniku, czy ścigając się i kreśląc wzory na papierze.
Szary rysował kontury, a dwukolorowy wypełniał je barwami. Bardzo lubiły
się tak razem bawić. Inne kolorowe chciały przyjaźnić się z dwukolorowym,
ale on wolał szary i z nim spędzał czas. Co to za zwyczaje — szeptały
oburzone — że dwukolorowy przyjaźni się z takim zwyczajnym! To nie
wypada, nie wypada — powtarzały. Ale dwukolorowy nie słuchał tego
gadania, szarak zresztą też. Obydwa przecież bardzo się lubiły. Aż pewnego
dnia wydarzyło się straszne nieszczęście; dwukolorowemu złamały się
grafity. Będzie do wyrzucenia, do wyrzucenia — szeptały ołówki, z
satysfakcją przekazując sobie tę wieść. Dwukolorowy bardzo się zasmucił,
szarak jeszcze bardziej. Jak mu pomóc, co zrobić — pytał sam siebie. Nie,
nie pozwolę, by taki wspaniały ołówek, który jeszcze może tyle pięknych
rzeczy narysować, został wyrzucony. Wziął przyjaciela na plecy i
pomaszerował szukać lekarza ołówków. Przyjaciele długo szukali pomocy.
Szary ołówek był już bardzo zmęczony, co chwilę odpoczywał, ale nie
ustawał w poszukiwaniach. Nareszcie znalazły bardzo starą Temperówkę.
Spróbuję wam pomóc — rzekła i bardzo ostrożnie zabrała się do pracy.
Delikatnie, by nie spowodować zniszczeń, skrobała, przycinała i w końcu
zatemperowała. Uf, już po zabiegu — powiedziała. — Udało się, jesteś
wprawdzie krótszy, ale dalej pięknie możesz rysować, co tylko zechcesz.
Naprawdę ? — spytał z niedowierzaniem dwukolorowy. — Pomogłam
tobie, ale największą przysługę oddał ci twój przyjaciel — Szary Ołówek.
— E tam — powiedział Szarak zawstydzony tą pochwałą. — My jesteśmy
prawdziwi przyjaciele, on nie zdradził naszej przyjaźni dla innych,
kolorowych, więc ja... — Tutaj zaczął się jąkać bardzo wzruszony.
Dwukolorowy nic nie powiedział, tylko przytulił się do niego. Wróciły
razem do piórnika, by odpocząć po przeżyciach, a nazajutrz znowu rysowały
razem.
Bajki relaksacyjne
KOTEK
Mały kotek samotnie wracał ze szkoły. Ciągnął łapkę za łapką wolno, jakby
ospale. Był smutny, nic go nie cieszyło, czuł się bardzo nieswojo. Niechętnie
prychał na inne przechodzące obok zwierzątka. Nagle nadleciał malutki
motylek i nad samym nosem kotka zrobił okrążenia, jedno, drugie, trzecie.
Chyba mi się przygląda — pomyślał kotek i łapką próbował odgonić
motylka. Ale ten wcale nie odlatywał, tylko krążył, krążył i jak samolot
kreślił znaki w powietrzu. Kotek patrzył i patrzył, jak zaczarowany, w
piękny lot motyla. A ten wzbił się wyżej, jakby chciał dolecieć do słońca, i
nagle znikł mu z oczu za wysokim ogrodzeniem. Zaciekawiony kotek
zbliżył się do płotu, wdrapał się po deskach i znalazł się w ogrodzie.
Rozejrzał się dookoła. Było tam tak pięknie, rosły wysokie owocowe drzewa
sięgające koronami do nieba, a małe krzaczki, jakby przy nich przycupnięte,
trzymały się ich jak maminej spódnicy. Rosły też kolorowe kwiaty, które jak
dywan pokrywały cały ogród. Kotek poczuł zapach ziemi, kwiatów,
krzewów i drzew. Pociągnął mocno noskiem i zapach jak fala, jakby
ramionami, objął go. Kotek położył się na trawie i oddychał miarowo,
równo i spokojnie.
Przetarł oczy, podłożył łapki pod głowę, wyciągnął całe ciałko, było mu
bardzo wygodnie. Leżał teraz i odpoczywał. Poczuł senność. Słonko
wysyłało swe promyczki na ziemię, by pogłaskały każdy kwiatek, każdy
listek i każdą roślinkę. Kotek poczuł przyjemny dotyk ciepłych promieni.
Zamknął oczy. A promyczki jeden po drugim głaskały go, przyjemnie
ogrzewając. Po chwili pojawił się delikatny wiaterek, który kołysał listki i
gałęzie, jakby do snu. Pochylił się nad kotkiem i też go kołysał, trzymając w
swoich ramionach. Kotek poczuł, jak wiaterek przesuwając się teraz po nim
od głowy do łap, do pazurków samych, z wolna uwalnia go od smutków, i