PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
Transkrypt
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP 21 grudnia 2015 Spis treści Opinia OBSIL – druk sejmowy nr 122 Rada przeciwna zmianom w Trybunale Projekt nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS – prace komisji ustawodawczej Niezależność szefa prokuratury to mit Koniec prac komisji. Nowy kodeks cywilny nie powstanie Nowa klasa prawników Neurobiologia może rzucić nowe światło na nauki prawne Opinia Ośrodka Badań, Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych o projekcie ustawy o zmianie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (druk sejmowy nr 122) Realizując ustawowy obowiązek, określony w art. 60 pkt 2 ustawy z dnia 6 lipca 1982r. o radcach prawnych (Dz. U. 2015, poz. 507 ze zm.), polegający na opiniowaniu projektów aktów prawnych oraz przedstawianiu wniosków dotyczących unormowań prawnych, Krajowa Rada Radców Prawnych przedstawia opinię o poselskim projekcie ustawy z 15 grudnia 2015 r. o zmianie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (druk sejmowy nr 122), przy czym odnosi się ona jedynie do części projektowanych regulacji, budzących największe kontrowersje z punktu widzenia ich oceny prawnej oraz poprawności legislacyjnej. (…) Uwzględniając wszystkie podniesione wyżej uwagi, Krajowa Rada Radców Prawnych negatywnie opiniuje projekt ustawy przedłożony w druku sejmowym nr 122. Cały tekst: http://kirp.pl/opinia-krrp-w-sprawie-projektu-zmiany-ustawy-o-trybunale-konstytucyjnym/ Rada przeciwna zmianom w Trybunale UCHWAŁA Projekt posłów Prawa i Sprawiedliwości nie przyczyni się do zażegnania kryzysu, lecz go pogłębi. ał; http://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/312219961-Opinie-Krajowej-Rady-Sadownictwa-w-sprawie-nowelizacji-ustawy-o-TK-autorstwa-PiS-i-Kukiz15.html Dariusz Zawistowski, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa, zwołał w piątek jej nadzwyczajne posiedzenie. Powodem było uchwalenie opinii o dwóch (PiS i Kukiz'15) projektach ustaw o TK. Obie są negatywne. Strona 1 Zdaniem Rady projekt PiS nie złagodzi konfliktu, a wręcz go zaostrzy. Wprowadzenie jako zasady rozpoznawania spraw w pełnym składzie i określenie pełnego składu jako 13 sędziów TK może spowodować przewlekłość postępowania. Godziłoby to między innymi w prawo obywateli do sądu – zauważa Rada. Uważa też, że projekt nie powinien być procedowany w tak błyskawicznym trybie, lecz po wcześniejszej debacie uwzględniającej różne stanowiska i poglądy. Nie ma merytorycznych podstaw pominięcia rządowego trybu projektu, z czym łączy się brak opinii i konsultacji, jak też stanowiska rządu – pisze w opinii Rada. Zauważa też, że użycie w projekcie niejasnych sformułowań i zwrotów wywołuje wątpliwości interpretacyjne i nie odpowiada standardom prawidłowej legislacji. PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP 21 grudnia 2015 Rada zauważa też, że lakoniczność uzasadnienia projektu ustawy utrudnia rzetelną, wnikliwą i wyczerpującą analizę skutków proponowanych w projekcie rozwiązań. A przecież powinno wyjaśniać potrzebę i cel jej wydania oraz przedstawiać skutki społeczne, gospodarcze, finansowe i prawne. Projekt nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS – prace komisji ustawodawczej PAP , J.K. http://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/312219941-Projekt-nowelizacji-ustawy-o-Trybunale-Konstytucyjnym-autorctwa-PiS---prace.html Sejmowa komisja ustawodawcza rozpoczęła posiedzenie, na którym ma się zająć projektem nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS. Zakłada on m.in., że orzeczenia pełnego składu, co najmniej 13 sędziów, mają zapadać większością 2/3 głosów, a nie - jak dotąd - zwykłą. Tuż przed posiedzeniem komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) zapowiedział, że autorzy projektu będą chcieli wprowadzić do niego autopoprawki; jedna z nich przewiduje, że TK rozpoznaje sprawy według kolejności ich wpływu do Trybunału. W myśl kolejnej, nowo wybrani sędziowie mieliby składać ślubowanie - jak dotąd - przed prezydentem; w aktualnym projekcie proponuje się zaprzysiężenie przed marszałkiem Sejmu. Kolejna autopoprawka zakłada, że skargi konstytucyjne złożone przez obywateli miałyby być rozpatrywane w składzie 7-osobowym. "Jesteśmy bardziej elastyczni, jeśli chodzi o rozpoznawanie spraw w pełnym składzie. Skargi konstytucyjne składane przez obywateli będą mogły być rozpoznawane w składach siedmioosobowych" - mówił w Sejmie w poniedziałek rano Piotrowicz, wskazując, że taka zmiana powinna przyspieszyć prowadzenie spraw przez TK. Pierwsze czytanie projektu odbyło się w miniony czwartek. PO i Nowoczesna domagały się jego odrzucenia; w głosowaniach skierowano go jednak do komisji. W myśl rozpatrywanego przez komisję projektu Trybunał ma m.in. co do zasady orzekać w pełnym składzie - co najmniej 13 z 15 sędziów (dziś jest to dziewięciu sędziów, a większość spraw w TK rozpatruje skład pięciu sędziów). Orzeczenia pełnego składu mają zapadać większością 2/3 głosów, a nie - jak dotychczas - zwykłą. Jeżeli postępowania wszczęte przed wejściem nowelizacji w życie nie są prowadzone przez skład określony w nowelizacji, wszczynano by je na nowo. Projekt przewiduje też wykreślenie przepisów, że siedziba TK znajduje się w Warszawie. Niezależność szefa prokuratury to mit Jacek Skała http://www.rp.pl/Opinie/312219953-Niezaleznosc-szefa-prokuratury-to-mit.html Prokuraturę czekają wkrótce gorące miesiące. Nie wiadomo, kto zostanie jej szefem, jak będzie wyglądała niezależność prokuratorów. O problemach, z jakimi będzie musiała się zmierzyć, w rozmowie z Agatą Łukaszewicz mówi prokurator, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP. Strona Jacek Skała: To prawda, polityka powinna być jak najdalej od śledztw. Niektóre z nich jednak toczą się na styku z polityką. Wówczas pojawia się problem ewentualnych nacisków. Dlatego tak istotne są określone w ustawie gwarancje niezależności prokuratora prowadzącego postępowanie. Mam tu na myśli zakaz dowolnego odbierania śledztw prowadzącym je od początku prokuratorom i zakaz dowolnego przenoszenia postępowań do innych jednostek, w których miałyby one potoczyć się zgodnie z czyimiś oczekiwaniami. Takie przypadki miały miejsce i pod rządami pierwszego, teoretycznie niezależnego prokuratora generalnego, i pod rządami ministrów sprawiedliwości z różnych opcji politycznych. Przypominam sobie sprawę sprzed kilku miesięcy, dotyczącą bezprawnego posiadania broni przez 2 Rz: Po sześciu latach kierowania prokuraturą przez niepolityka nadszedł czas na zmianę. Wkrótce to minister sprawiedliwości ma stanąć na czele prokuratury. Jest pan jej przeciwnikiem czy zwolennikiem? A może jest to bez znaczenia? PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP 21 grudnia 2015 ministra sprawiedliwości. Z doniesień medialnych wynika, że prokurator, który ją prowadził, wydał postanowienia o przeszukaniu mieszkania i kancelarii tego polityka. Na drugi dzień stracił postępowanie, które zmierzało w kierunku zarzutów. Gdy dziennikarze jednej ze stacji telewizyjnej pytali dlaczego, dowiedzieli się, że z przepracowania. Pamiętam sprawę zarzutów wobec jednego z wiceministrów finansów. Prokuratorowi, który je postawił, zresztą niezgodnie z przepisami, uchylono postanowienie o przedstawieniu zarzutów. To wszystko miało miejsce pod rządami niezależnego prokuratora generalnego. Przypominam sobie sprawę dziennikarzy czołowej gazety codziennej. Kolega, który postawił te zarzuty, stracił sprawę. W żadnej z tych spraw nie było mowy o rażącej i oczywistej obrazie przepisów prawa przez prokuratora. Lepiej było pracować pod niezależnym prokuratorem generalnym czy pod ministrem sprawiedliwości? Pod kierownictwem ministrów sprawiedliwości prokuratorzy pracowali przez ponad 20 lat wolnej Polski i pracują w większości państw europejskich. To jest kwestia modelu prokuratury, a wybór tego modelu nie należy do środowiska prokuratorskiego. Niewątpliwie kluczową sprawą jest teraz postawa środowiska prokuratorskiego wobec postulatu połączenia urzędów. Czekam na stanowisko pierwszego prokuratora generalnego w tej sprawie i Krajowej Rady Prokuratury. Trudno wyobrazić sobie sytuację, aby prokuratorzy liniowi stawali w obronie Prokuratury Generalnej, gdy ta milczy. Obawiam się, że jest to związane z chęcią miękkiego lądowania w nowej rzeczywistości. I gdzie tu mamy niezależność? W kwestii połączenia z pewnością zajmiemy stanowisko i weźmiemy pod uwagę głosy szeregowych prokuratorów, którzy w tej chwili nie chcą umierać za prokuraturę generalną, bo ta przez całą kadencję dbała tylko o siebie samą i sama w spawie własnej likwidacji nie zabiera głosu. MS ma w planach rezygnację z kadencyjności stanowisk funkcyjnych. Tymczasem takie pewne cztery lata szefowania konkretnej jednostce prokuratury dawały prokuratorowi poczucie niezależności. Możliwość wymiany szefów niemal wszystkich jednostek prokuratury dobrze jej zrobi? Obserwowałem to z bliska. Niezależność szefa jednostki to mit. Szef jednostki nie potrzebuje gwarancji niezależności w postaci kadencyjności. Dlaczego? Bo nie prowadzi spraw. Szef jednostki i jego zastępcy to w głównej mierze nadzorcy, którzy skupiają się na sprawozdawczości i statystyce. Dlatego tak istotne jest wprowadzenie modelu zbliżonego do sądów, gdzie prezesi i przewodniczący wydziałów orzekają. Gdyby tak samo było w prokuraturze, można by rozmawiać o sensie kadencyjności. Dziś kadencyjność doprowadziła do tego, że wykształciła się swoista rezerwa kadrowa prokuratorów mających dożywotni immunitet na nieprowadzenie spraw i występowania w sądzie. Wymieniają się tylko kadencyjnymi stanowiskami. My jako związek popieraliśmy kadencyjność, ale w połączeniu z konkursami na takie stanowiska, co pozwoliłoby ubiegać się o nie osobom mającym rzeczywiste kwalifikacje i predyspozycje charakterologiczne. W takiej postaci jak obecnie kadencyjność nie ma sensu. Przykłady Amber Gold czy swastyki na murze jednej z białostockich kamienic pokazują, że i tak można odwołać z takiego stanowiska, gdy się tylko chce. Nie będę dywagował, czy wymiana prawie 1000 funkcyjnych dobrze zrobi prokuraturze. Receptą na pobudzenie intelektualne w prokuraturze jest wprowadzanie takich mechanizmów, które niektórych pozbawia pewności, że już nigdy nie napiszą aktu oskarżenia, nie pójdą do sądu i nie pojadą do lasu na oględziny zwłok. Strona Podobno szykuje się duża reforma najwyższego szczebla prokuratury, czyli prokuratur apelacyjnych... Tymczasem chyba największych zmian wymaga szczebel najniższy, czyli prokuratury rejonowe? 3 W programie wyborczym PiS, a teraz wszystko wskazuje na to, że i w projekcie połączenia funkcji MS, zaostrzone mają zostać zasady odpowiedzialności dyscyplinarnej prokuratorów. Trudniej będzie o przedawnienie deliktu. Zaostrzenie jest uzasadnione? Jak będzie projekt w tej kwestii, to się odniesiemy. Jesteśmy w końcu zawodem prawniczym w służbie państwu. W mojej ocenie należy zachować sądy dyscyplinarne, a być może zastanowić się, czy ich drugą instancją dla wszystkich zawodów prawniczych nie powinien być sąd powszechny. Jestem też zwolennikiem jawności dyscyplinarek. Wielu z nich nie byłoby, gdyby były jawne. Sądownictwo dyscyplinarne powinno zostać usprawnione organizacyjnie, tak aby sądy mogły orzekać nie tylko w Warszawie. Sędziowie powinni otrzymywać dodatki, bo wykonują dotąd społecznie ciężką pracę. Nie podzielam poglądu, że sądy dyscyplinarne są zbyt łagodne. Powiedziałbym, że są wręcz bezwzględne, jeśli prokurator popełni przestępstwo. Terminy przedawnienia były już wydłużone w latach 2005–2007. Trzeba policzyć, ile po tym okresie spraw uległo przedawnieniu i co to za sprawy. Jeśli można policzyć je na palcach jednej ręki, to nie widzę przesłanek do wydłużenia. Jeśli to jest np. kilkanaście procent, to można rozpocząć dyskusję. PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP 21 grudnia 2015 Prokuratury apelacyjne potrzebują reformy, a prokuratury rejonowe – pomocy. To tam na dole prowadzi się 99 proc. spraw. Przy nowej, kontradyktoryjnej procedurze karnej brakuje rąk do pracy. Są fatalne warunki, bo większość inwestycji szło w apelacje, a czasem w okręgi. Nasze komputery nadają się do muzeum. Owszem, kupiono ostatnio nowy sprzęt, ale gdzie trafił? Do apelacji i okręgów, a nie tam, gdzie koncentruje się większość aktywności całej instytucji. Rejony i wydziały liniowe okręgów potrzebują w tej chwili największego wsparcia kadrowego i sprzętowego. Co do apelacji wypowiadaliśmy się wielokrotnie. Nie jest zdrowa sytuacja, w której tylko jedna trzecia prokuratorów z tego szczebla prowadzi sprawy. Wstępne dane PG pokazują, że prokuratura nie najlepiej poradziła sobie z nowym procesem karnym, który obowiązuje od lipca 2015 r. To zresztą jeden z powodów, dla których Zbigniew Ziobro chce się wycofać z reformy. Tylko prokuratorzy go za to chwalą... To nie prokuratura sobie nie poradziła, tylko państwo. Trzeba w końcu zrozumieć, że w dyskusji o k.p.k. nie kierujemy się własnym interesem, tylko dobrem ofiary przestępstwa. To jest sprawa w tej chwili najważniejsza. Nie polityka, tylko narzędzie, na którym pracują prokuratorzy, czyli procedura karna. W ostatnich latach nastąpił gwałtowny rozrost mechanizmów gwarancyjnych korzystnych tak na dobrą sprawę dla świata przestępczego. Nowela lipcowa do k.p.k. zastąpiła sprawiedliwość materialną opartą na zasadzie prawdy obiektywnej sprawiedliwością formalną, która sprowadza się do nieczytelnej dla społeczeństwa, skomplikowanej gry procesowej stron. Do tego nastąpiła totalna biurokratyzacja procesu. Skala wymogów formalnych dla aktu oskarżenia jest tak duża, że nie sposób jej sprostać. Efekty są takie, że mamy paraliż na odcinku oskarżania. Jeden z moich kolegów sędziów przywitał mnie ostatnio słowami – panie prokuratorze, kapitalna procedura, jestem zadowolony. Przed 1 lipca miałem miesięcznie osiem spraw „k", a teraz dostaję jedną–dwie. Oczywiście żartował, bo wiedział, że jest paraliż. Prawdziwy nastąpi, gdy ruszą na dobre procesy na nowych zasadach – i do tego nie można dopuścić. Trzeba natychmiast przywrócić tryby uproszczone, bo utkniemy w sądach na sprawach rangi np. o zniszczenie płotu. Z tego będą się cieszyć naprawdę groźni przestępcy. Nowy proces jest dłuższy, droższy i korzystny dla dobrze sytuowanych. Trzeba zrobić szybką korektę, a potem usiąść do prac nad nowoczesnym k.p.k. w miejsce ustawy z 1997 r. ponad 100 razy nowelizowanej. To taka połatana toga, którą trzeba zastąpić nową. Poprzednicy nie podjęli się tego wezwania. Zmienili jeden z etapów procesu i pozostawili państwo nieprzygotowane do sprawnego funkcjonowania w nowych warunkach. Udało się panu od lipca pójść choć na jedną sprawę, w której pisał pan akt oskarżenia? Nie. Wysłałem do października tego roku trochę wniosków w trybie art. 335 (dobrowolne poddanie się karze). Podobnie większość moich kolegów. Dawniej napisanie przeciętnego aktu oskarżenia zajmowało kilka godzin, teraz, wziąwszy pod uwagę dzielenie akt na zbiory, trwa to dwa dni przy prostej sprawie. Prokuratorzy czują się niezależni? Są dziś niezależni? Strona 4 Prokuratorzy chcą przede wszystkim normalnie pracować. W spokoju i dobrych warunkach. Chcą być w pierwszej kolejności niezależni od sprawozdawczości i cyklów statystycznych oraz wszechobecnej biurokracji. Chcą sprawnej organizacji pracy asystentów, nowoczesnego sprzętu. Niezależność to indywidualna cecha charakteru. Uważam, że są warunki formalne do bycia niezależnym, tylko nie każdy chce z tego korzystać. Często niezależni dostają po głowie. Inni to widzą i zastanawiają się, czy się opłaca. Co tak naprawdę oznacza niezależność? W mojej ocenie niezależność to prawo do tego, aby twoją decyzję ocenił niezawisły sędzia. Dopiero po tej ocenie należy wyciągać wnioski, czy ktoś jest dobrym prokuratorem czy nie. Wielu z nas nie doczekało takiej oceny, bo zabrano im sprawy, które dotyczyły osób ze świecznika. Będziemy niezależni, jeśli takie ryzyko nie będzie nam towarzyszyć. Ja bym oczekiwał, czy to od ministra sprawiedliwości, czy to od prokuratora generalnego, aby w sytuacjach nagonki na decyzję prokuratora stawali na konferencji prasowej, mówiąc, że teraz tę decyzję oceni sąd. Jeśli ocena będzie negatywna, prokurator poniesie odpowiedzialność. Dopiero przy takim modelu niezależność stanie się faktem, a nie jak dotąd w wielu sytuacjach mitem. PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP 21 grudnia 2015 Koniec prac komisji. Nowy kodeks cywilny nie powstanie Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego została rozwiązana. Tym samym wieloletnie prace nad nowymi kodeksami wylądują w koszu. Decyzję premiera przekazał członkom komisji wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. KKPC ma swoje umocowanie w rozporządzeniu Rady Ministrów w sprawie utworzenia, organizacji i trybu działania Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego (Dz.U. z 2002 r. nr 55, poz. 476 ze zm.). Jej zadaniem jest wspieranie rządu w projektowaniu nowych regulacji. Jeśli więc premier nie potrzebuje głosu doradczego, nie musi korzystać z usług specjalistów. – Widocznie prawo tworzone przez ekspertów odchodzi do lamusa – utyskuje jeden z członków komisji. I dodaje, że największą stratą jest zaniechanie dalszych prac nad kodeksami cywilnym oraz postępowania cywilnego. Trwały one od wielu lat i istniała szansa, że Sejm obecnej kadencji będzie mógł uchwalić zupełnie nowy kodeks cywilny, zastępujący ten sprzed pół wieku. Jaki jest oficjalny powód rozwiązania KKPC? Jak przekazał minister Warchoł, powstać ma jedna duża Komisja Kodyfikacyjna RP, która wchłonie także Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego. Większość ekspertów jednak uważa, że to tylko wymówka i cała sprawa zakończy się na rozwiązaniem funkcjonujących do tej pory organów eksperckich, zaś żaden nowy nie powstanie. Profesor Jerzy Pisuliński, zastępca przewodniczącego KKPC oraz kierownik Katedry Prawa Cywilnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, wskazuje, że komisje w ostatnich latach i tak często nie były proszone o opinie do projektów ustaw. – Jeżeli więc rząd postanowi umocować nową komisję kodyfikacyjną w ustawie i wskaże jej zadania w tworzeniu prawa – zmiana może wyjść na dobre. Ale obecnie możemy jedynie czekać i patrzeć, czy zapowiedź ministra Warchoła o utworzeniu nowego podmiotu przełoży się na czyny – komentuje prof. Pisuliński. Jego zdaniem prace nad nowym kodeksem cywilnym muszą być kontynuowane, gdyż na dłuższą metę stara ustawa (rocznik 1964) będzie stwarzać zbyt wiele problemów. – Kodeks cywilny w najbliższych latach będzie jeszcze mógł być z powodzeniem stosowany. Ale musimy bardzo poważnie myśleć o nowym bądź kompleksowej nowelizacji obecnego, gdyż pojawiać się będzie coraz więcej problemów związanych chociażby z dekodyfikacją prawa bądź regulacjami unijnymi wdrażanymi do polskiego porządku prawnego – twierdzi prof. Pisuliński. I jak mówi, trudno sobie wyobrazić, by prace te prowadzone były bez udziału ekspertów. – Pytanie brzmi, czy Komisja Kodyfikacyjna RP rzeczywiście powstanie – zastanawia się. Nawet jednak jeżeli powstanie, może się okazać, że będzie problem ze znalezieniem fachowców. Już teraz w poszczególnych komisjach kodyfikacyjnych zasiadała śmietanka świata prawniczego. Niektórzy zostali powołani jeszcze za czasów poprzedniego rządu Prawa i Sprawiedliwości. A nie jest tajemnicą, że sposób, w jaki dowiedzieli się o zakończeniu współpracy, wielu z nich rozzłościł. Patryk Słowik https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/619376,koniec-prac-komisji-nowy-kodeks-cywilny-nie-powstanie.html Kolizja terminów rozpraw to nie powód do odroczenia jednej z nich Strona Sprawę zainicjowała spółka, która wystąpiła do sądu przeciwko M. S. o zwolnienie spod egzekucji komorniczej drogiego samochodu. Twierdziła, że jest właścicielem auta, które stało się przedmiotem zainteresowania komornika w toku 5 Powinnością profesjonalnego pełnomocnika jest takie zorganizowanie własnej pracy, aby wszystkim swoim mocodawcom zapewnić właściwą pomoc prawną. Kumulacja terminów rozprawy nie jest więc nadzwyczajnym wydarzeniem. PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP 21 grudnia 2015 postępowań egzekucyjnych prowadzonych przeciwko osobie trzeciej. A było o co walczyć, ponieważ pojazd spółka kupiła za 100 tys. zł. Mocna apelacja Sąd Rejonowy w Koninie uwzględnił w całości powództwo spółki i zwolnił spod egzekucji auto. Wyjaśnił, że zgodnie z art. 841 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego, osoba trzecia może w drodze powództwa żądać zwolnienia zajętego przedmiotu od egzekucji, jeżeli skierowanie do niego egzekucji narusza jej prawa. Takie powództwo można wnieść w terminie miesiąca od dnia dowiedzenia się o naruszeniu prawa. Sąd uznał, że powód wykazał, iż zajęty samochód jest jego własnością. Pozew zaś został wniesiony w terminie miesięcznym, a zatem zdaniem sąd podlegał uwzględnieniu. Strona pozwana wniosła apelację. I zarzuciła nieważność postępowania (art. 379 par. 5 k.p.c.) poprzez nieodroczenie rozprawy 16 grudnia 2014 r., pomimo złożenia przez pełnomocnika pozwanego wniosku o takie odroczenie z uwagi na kolizję ze sprawą odwoławczą przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy. Bez nieważności Sąd okręgowy oddalił apelację. Wskazał, że zarzut nieważności postępowania z uwagi na pozbawienie apelującego możności obrony swych praw (art. 379 pkt 5 k.p.c.) poprzez nieuwzględnienie wniosku o odroczenie terminu rozprawy, jest nietrafiony. Zgodnie bowiem z utrwalonym w doktrynie oraz judykaturze stanowiskiem, pozbawienie strony możności obrony swych praw polega na tym, że z powodu wadliwości procesowych sądu lub strony przeciwnej, będących skutkiem naruszenia konkretnych przepisów k.p.c., strona nie mogła brać i nie brała udziału w postępowaniu (wyrok SN z 10 maja 1974 r., sygn. akt II CR 155/74; wyrok SN z 13 czerwca 2002 roku, sygn. akt V CKN 1057/00). Nieważność ze względu na tę przyczynę zachodzi np. w razie niezawiadomienia strony o rozprawie, co skutkowało jej nieobecnością, czy w przypadku rozpoznania sprawy na posiedzeniu niejawnym, gdy przeprowadzenie rozprawy było obowiązkowe. Przy analizie czy doszło do pozbawienia strony możności działania należy jednak najpierw rozważyć czy nastąpiło naruszenie przepisów procesowych, a w drugiej kolejności trzeba sprawdzić, czy uchybienie to wypłynęło na możność obrony strony w procesie. W końcu należy zbadać czy pomimo realizacji tych przesłanek strona mogła bronić swych praw. W tej sprawie, zarówno skarżący, jak i następnie reprezentujący go pełnomocnik zawiadamiani byli prawidłowo o każdym terminie rozprawy. Ponadto zarówno apelujący samodzielnie, jak i następnie jego pełnomocnik w sposób wyraźny wyartykułowali stanowisko w sprawie. Nieobecność na rozprawach wynikała natomiast z ich swobodnego wyboru, a więc nie zachodzi nieważność postępowania z uwagi na nieuwzględnienie wniosku pełnomocnika o odroczenie rozprawy z uwagi na „kolizję terminów rozpraw”. Rozprawa ulega odroczeniu, jeżeli sąd stwierdzi nieprawidłowość w doręczeniu wezwania, albo jeżeli nieobecność strony jest wywołana nadzwyczajnym wydarzeniem lub inną przeszkodą, której nie można przezwyciężyć. Wśród przeszkód, których nie można przezwyciężyć wymienia się m.in. chorobę strony wykazaną zaświadczeniem lekarskim i uniemożliwiającą stawienie się w sądzie. W żadnym razie do kategorii nadzwyczajnego wydarzenia nie można zaliczyć eksponowanej przez prawnika kolizji terminów rozpraw. Z mocy art. 91 pkt 3 k.p.c., pełnomocnictwo procesowe obejmuje „udzielenie dalszego pełnomocnictwa procesowego adwokatowi lub radcy prawnemu”, a powinnością profesjonalnego pełnomocnika jest takie zorganizowanie własnej pracy, aby wszystkim swoim mocodawcom zapewnić właściwą pomoc prawną. Kolizja terminów rozprawy i niemożność udzielenia substytucji nie jest więc nadzwyczajnym wydarzeniem, o jakim stanowi art. 214 par. 1 k.p.c. Nie jest też przeszkodą, której nie można przezwyciężyć. Kolizja terminów rozpraw jest częstym zdarzeniem występującym przy wykonywaniu zawodu adwokata czy też radcy prawnego i jest wpisana w ryzyko tego zawodu, nawet w sytuacji, gdy pełnomocnictwo procesowe udzielone zostało krótko przed terminem rozprawy. Wyrok Sądu Okręgowego w Koninie z 2 października 2015 r., sygn. akt I Ca 313/15 Strona 6 http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/artykuly/914190,kolizja-terminow-rozpraw-to-nie-powod-do-odroczenia-jednej-z-nich.html PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP 21 grudnia 2015 Nowa klasa prawników Coraz więcej doświadczonych prawników, którzy nie marzą o stanowisku partnera w kancelarii, woli dziś wykonywać zawód prawnika w nowej, bardziej elastycznej formule. Globalny kryzys finansowy i związana z nim presja wśród klientów na ograniczanie wydatków na obsługę prawną pozostawiły wielu prawników bez pracy, a w najlepszym wypadku zmusiły ich do zaakceptowania niższych płac. Duże kancelarie zaczęły zatrudniać project managerów, ciąć koszty działalności oraz zatrudniać asystentów prawnych na stanowiskach zarezerwowanych dotąd dla profesjonalnych pełnomocników. Mimo że rynek usług prawniczych wyszedł już z pokryzysowego dołka, to przynajmniej w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii utrzymująca się presja kosztowa stworzyła zapotrzebowanie na nietradycyjne modele świadczenia pomocy prawnej. Jak pisze dziennik "Financial Times", doprowadziło to do powstania nowej klasy prawników, którzy za cenę rezygnacji z korporacyjnej ścieżki pracują na bardziej elastycznych, mniej formalnych zasadach. Firmy specjalizujące się konsultingu prawnym, takie jak Peerpoint (odnoga kancelarii Allen & Overy), LOD, Obelisk, Vario (część kancelarii Pinsent Masons) oferują doświadczonym prawnikom możliwość lepszego zbalansowania życia poprzez wykonywanie pracy w trybie projektowym (przy czym realizacja jednego projektu trwa średnio od sześciu miesięcy do roku) czy bezpośrednią współpracę z klientami. EŚ/Źródło: Financial Times http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie-prawa/artykuly/913882,nowa-klasa-prawnikow.html Neurobiologia może rzucić nowe światło na nauki prawne Co się stanie, jeśli nowoczesne koncepcje dotyczące ludzkiego zachowania - wypracowane dzięki neurobiologii i naukom kognitywnym - spróbujemy zastosować we współczesnych systemach prawnych? Zastanawia się nad tym w swoich badaniach prof. Bartosz Brożek. Prof. Bartosz Brożek z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie bada relacje między neurobiologią i prawem. Dostał na to grant MISTRZ z Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. W poszukiwaniu części wspólnej Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że prawo i neurobiologia to dziedziny nauki, które nie mają ze sobą wiele wspólnego. Istnieją jednak pewne elementy wspólne. - Prawo dotyczy ludzkich działań. Można wręcz powiedzieć, że ostatecznym jego celem jest regulacja interakcji między ludźmi. Podobnie nauki kognitywne - i one zmierzają do odpowiedzi na pytania dotyczące naszych zachowań, także działań wspólnych - mówi prof. Bartosz Brożek. Naukowiec zwraca uwagę, że obie dyscypliny patrzą jednak na ludzkie zachowanie z innej perspektywy. - Prawo mówi nam, jak powinniśmy się zachowywać, a nauki kognitywne - jak faktycznie się zachowujemy i dlaczego właśnie w taki sposób uważa profesor. Strona Jego zdaniem prawo musi zakładać pewną koncepcję tego, jak działa człowiek: co go motywuje, co wpływa na podejmowane przez niego decyzje czy w jaki sposób decyzje te są podejmowane. - Bez takiego założenia nie wiedzielibyśmy, jak tworzyć skuteczne instytucje prawne. Problem w tym, że jeśli przyjrzymy się owej wizji natury ludzkiej zakładanej przez współczesne prawo, okaże się, że opiera się ona na wielu anachronizmach, tezach, które psychologowie zarzucili już kilkadziesiąt lat temu - przekonuje naukowiec. Uważa, że warto przyjrzeć się na nowo niektórym założeniom współczesnych systemów prawnych i zastanowić się, co się stanie, jeśli zastąpimy je nowoczesną 7 Przestarzała wizja człowieka w prawie? PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP 21 grudnia 2015 koncepcją ludzkiego zachowania - wypracowaną dzięki naukom kognitywnym. Ponoszą nas emocje, a nie rozum W ramach projektu prof. Brożek chce przyjrzeć się podstawowym instytucjom prawnym, m.in. konstrukcji przestępstwa w kodeksie karnym czy teorii oświadczeń woli w prawie cywilnym. - Współczesne prawo cywilne oparte jest w dużej mierze na założeniu, że człowiek - co do zasady - działa racjonalnie, a emocje odgrywają w jego decyzjach niewielką rolę. Tymczasem obraz podejmowania decyzji rysowany przez nauki kognitywne jest zgoła odmienny: zwykle działamy w oparciu o nieświadome, bazujące na emocjach decyzje. Stąd pytanie: jaki kształt przyjęłoby prawo cywilne, gdyby unowocześnić jego założenia - zastanawia się badacz. Naukowcy z jego zespołu zastanowią się też, czy rozwój nauk kognitywnych pomoże w odpowiedzi na pytanie, czym jest prawo. - Mamy nadzieję, że spojrzenie na ten problem z punktu widzenia nauk kognitywnych, a także teorii ewolucji, rzuci nieco światła na tę starą kontrowersję - mówi Brożek. Badacz chce też się zająć w swojej pracy wykorzystaniem technik obrazowania mózgu w procesie sądowym. Prawnik to też człowiek Prof. Brożek przyznaje, że jest już sporo badań, które będzie analizował w swojej pracy. To m.in. eksperymenty i teorie dotyczące tego, jak ludzie podejmują decyzje w kontekstach społecznych. Wspomina też o badaniach poświęconych bezpośrednio podejmowaniu decyzji w kontekstach prawnych. - W Stanach Zjednoczonych badano, w jaki sposób decyzje podejmują sędziowie. Okazało się, że ci z nich (w sądach pierwszej instancji), którzy mają bezpośredni kontakt z oskarżonym i poszkodowanym, opierają swoje wyroki raczej na reakcjach emocjonalnych, podczas gdy sędziom apelacyjnym, którzy orzekają w oparciu o dokumenty, łatwiej przychodzi przeprowadzenie odpowiednich rozumowań i podjęcie decyzji na ich podstawie - mówi naukowiec. Zespół prof. Brożka chce z kolei zbadać, jak wykształcenie prawnicze - czyli wiedza ekspercka - wpływa na decyzje prawne i moralne. - Warto zbadać, czym różnią się w swych decyzjach sędziowie czy adwokaci od zwykłego śmiertelnika - mówi prawnik. Słownik prawniczo-neurobiologiczny Jako główną przeszkodę w swoim projekcie naukowiec wymienia to, że prawo i neuronauki posługują się różnymi słownikami. - Nawet jeśli prawnik i psycholog używają tego samego słowa - "wina" albo "decyzja" - mają na myśli różne rzeczy. Dla projektu kluczowe jest zatem opracowanie odpowiedniej metody przekładu pojęć prawnych na neuronaukowe - wskazuje. Źródło: PAP - Nauka w Polsce Strona 8 http://wyborcza.pl/1,75400,19376795,neurobiologia-moze-rzucic-nowe-swiatlo-na-nauki-prawne.html