pobierz
Transkrypt
pobierz
WYWIADY Mózg i siła sprawcza Wojska Polskiego Z generałem Mieczysławem Cieniuchem, Szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, rozmawia Marian Moraczewski Panie Generale, w imieniu naszych Czytelników i Redakcji pragnę podziękować za znalezienie czasu i gotowość wyrażenia opinii na nurtujące nas tematy. Miesięcznik ARMIA jest adresowany głównie do korpusu oficerskiego Wojska Polskiego a także do kręgów interesujących się obronnością i narodowym bezpieczeństwem. Obecność Pana Generała na łamach ARMII spełni oczekiwania naszych Czytelników. Przywoływanie na wstępie uznanego klasyka starożytnej myśli wojskowej, jest okazją, aby pierwsze pytanie, jeżeli Pan Generał pozwoli, rozpocząć od cytatu Sun Tzu, który stwierdził, że „Największą sztuką jest pokonanie przeciwnika bez bitwy”. Czy obecna sytuacja w rysujących się stosunkach NATO z Rosją, nie koresponduje z tym stwierdzeniem? – Ta maksyma chińskiego teoretyka wojskowego ma niewątpliwie swoją głęboką mądrość. Sun Tzu jest studiowany przez wielu wojskowych z uwagi na swój ponadczasowy charakter. Odnosząc się do tej maksymy, staramy się jednak doprowadzać do takiej sytuacji, aby nie trzeba było mówić o przeciwniku. Rosja jest znaczącym sąsiadem Polski, z którym zależy nam – mimo wielu trudności w przeszłości – na jak najlepszych stosunkach teraz i w przyszłości. Musimy pamiętać o tym, co się wydarzyło kiedyś, ale chcemy też budować lepszą przyszłość z naszym sąsiadem. SZ RP wpisują się w ten nurt myślowy. Przyglądamy się obszarom, gdzie możemy współpracować i stopniowo budować wzajemne zrozumienie i zaufanie. Cieszy nas np. fakt, że nato-wski projekt tarczy przeciwrakietowej został rozszerzony o współpracę z Rosją, gdyż oznacza to, iż dojdzie do jeszcze większej wymiany informacji, i tym samym otwartości w jej relacjach z NATO. Aprobujemy rosnącą współpracę tego kraju z Sojuszem w zakresie walki z terroryzmem światowym. Chcielibyśmy także doprowadzić do takiej sytuacji, aby potencjał sił i środków rażenia w pobliżu naszych granic był proporcjonalny. Pomagają temu niewątpliwie wielostronne porozumienia reżimu kontroli zbrojeń. Sądzę, że ani NATO, ani SZ RP nie myślą kategoriami „pokonania przeciwnika”, nawet bez użycia siły militarnej, tylko raczej tworzenia klimatu wzajemnego zaufania i transparentności, a jednocześnie 6 stosowania zasad wzajemności i proporcjonalności, by móc sukcesywnie poszerzać współpracę z Rosją. Panie Generale, bardzo dziękuję za ten komentarz. Potwierdził Pan moje rozumienie zaistniałych okoliczności i uwarunkowań. Ale jak, w związku z poszukiwaniem przez NATO nowej tożsamości i strategii, należy widzieć perspektywiczne filary bezpieczeństwa Polski? – Przyjęta w dniu 19 listopada 2010 r. przez głowy 28 państw członkowskich w Lizbonie Koncepcja Strategiczna NATO podtrzymuje znaczenie artykułu 5. i istotę obrony integralności terytorialnej państw członkowskich. Bardzo ważnym dla nas elementem są niedawno dostosowane do możliwości finansowych Sojuszu i hipotetycznych zagrożeń wielonarodowe Siły Odpowiedzi NATO (NRF) stanowiące stale dyżurującą „straż pożarną” Sojuszu. Dla światowego wizerunku NATO jest bardzo ważne posiadanie takiego rodzaju potencjału. Wcale nie musi on być wykorzystany, istotnym jest, że istnieje, a tworzące go siły permanentnie się szkolą i podtrzymują wysoką gotowość operacyjną świadcząc o determinacji Sojuszu. Ponadto, znaczącym czynnikiem stabilizującym w Europie były przez ostatnie 65 lat stacjonujące na terytorium wojska amerykańskie, których, przypomnijmy, nigdy wcześniej w takiej skali tu nie było, a mieliśmy przecież w tym czasie dwie okrutne wojny światowe. Zdajemy sobie sprawę, że USA coraz częściej przyglądają się temu, co dzieje się w Azji czy Afryce przywiązując w konsekwencji mniejszą uwagę do Starego Kontynentu, który stał się względnie spokojny. Czy będzie to stała tendencja, czy tymczasowa, zobaczymy. Zwiększyły się też zdolności ekspedycyjne USA. Trudno przewidzieć i przesądzić jaki będzie stopień zaangażowania sił zbrojnych USA w Europie, powiedzmy za lat 20. Ale w przewidywalnej przyszłości potwierdzenie przez Stany Zjednoczone gotowości do obrony integralności terytorialnej sojuszników, nato-wski artykuł 5., i perspektywa sukcesywnego formowania się europejskiego wymiaru bezpieczeństwa i obrony, będą podstawowymi filarami stabilności i bezpieczeństwa naszej ojczyzny. Te filary muszą jednak być oparte na solidnych fundamentach. W przypadku Polski są to nasze Siły Zbrojne. Pamiętajmy też, że wszelkie organizacje zbiorowego bezpieczeństwa i obrony jak NATO będą tak silne, jakimi siłami będą dysponowały ich państwa członkowskie. To te państwa muszą dawać swój wkład do tych organizacji, by miały one jakieś znaczenie. Chociaż brak jest obecnie przesłanek wskazujących na możliwość zagrożenia militarnego bezpieczeństwa Polski, to jako wojskowi, musimy uwzględniać nieprzewidzianą dynamikę rozwoju sytuacji i, w konsekwencji, możliwość negatywnych oraz nieprzewidywalnych zmian w naszym bezpośrednim otoczeniu geopolitycznym. Stąd, biorąc pod uwagę historyczne doświadczenia Polski, nasuwa się stare – ale sprawdzone twierdzenie: „Umiesz liczyć, licz na siebie”. Co to oznacza? Otóż nie możemy wyłącznie polegać na ww. filarach bezpieczeństwa. Są one istotnym elementem, ale nigdy nie powinny zastępować naszego własnego potencjału obronnego. Musimy dbać o niego i dostosowywać go do potencjalnych nowych zagrożeń. W idealnej sytuacji należałoby utrzymywać taki stan sił zbrojnych, aby nikomu w przyszłości nie opłaciło się sprawdzać ich zdolności bojowych, ani też, aby nikt z naszego otoczenia nie musiał w przyszłości czuć się zagrożony z naszej strony. Chciałbym także zapytać Pana Generała, czy pomijając aktualną pozytywną sytuację politycznomilitarną na teatrze europejskim i prognozy małego prawdopodobieństwa konfliktu zbrojnego na dużą skalę na tym obszarze, jak można sobie wyobrazić wymagania hipotetycznego pola walki w perspektywie lat 2015–2020, i wynikające z tego realistyczne zdolności Wojska Polskiego do obrony obszaru krajowego? – Istota zmian w naszym środowisku bezpieczeństwa polega na przesuwaniu się punktu ciężkości zagrożeń klasycznych (inwazja zbrojna), na zagrożenia hybrydowe, których źródłem stają się także trudne do zidentyfikowania podmioty pozapaństwowe. Zagrożeniem dla Polski może być zorganizowany wielowymiarowy terroryzm międzynarodowy, ataki na sieć teleinformatyczną lub brak www.armia24.pl dostaw surowców energetycznych. Wprawdzie nie zakładamy, aby w ciągu najbliższych 5-10 lat nasze Siły Zbrojne były zmuszone do angażowania się w obronę terytorium naszego kraju, ale mówiąc kategoriami hipotetycznych dywagacji, współczesne pole walki staje się coraz mniej przewidywalne. Wskutek postępu technologicznego przybrało ono nowe wymiary, w tym w cyberprzestrzeni, przestrzeni kosmicznej, sieciocentrycznej czy też w wymiarze operacji informacyjnych. Świat staje się coraz bardziej dynamiczny, ale i mniejszy, a my i nasi sojusznicy wspólnie głowimy się, by przewidzieć, co nas może spotkać, w jaki sposób osiągnąć zdolność do szybkiej adaptacji oraz elastyczność w przeciwdziałaniu aktualnym oraz przyszłym potencjalnym zagrożeniom. Wyzwaniem polityki obronnej dla utrzymania posiadanego potencjału obronnego jest kreowanie i wdrażanie nowych zdolności naszych Sił Zbrojnych oraz sił zbrojnych Sojuszników do prowadzenia takich działań. Rozważając czysto hipotetycznie, może przytoczę tu kilka potencjalnych obszarów działań, choć zaznaczam jednocześnie, iż nie będzie to ich pełna lista. Współczesne konflikty zaczynają się od działań w sferze cybernetycznej, po czym należy się spodziewać działań w wymiarze powietrznym, których uderzenia poprzedzą działania kinetyczne na lądzie. Zatem obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa, ale także własne siły powietrzne pozostają istotnymi obszarami, w których musimy rozwijać nasze narodowe zdolności. Konwencjonalnym działaniom zbrojnym towarzyszą akcje o charakterze niekinetycznym rozgrywające się w obszarach umownie dzisiaj nazwanych operacjami informacyjnymi, niektórzy stosują termin „wojny informacyjnej”. Wojsko Polskie musi rozwijać swoje zdolności we wszystkich tych obszarach. Z dużą troską musimy spojrzeć na zagrożenia towarzyszące użyciu broni masowego rażenia, która, pamiętajmy, na szczęście nie została jeszcze użyta na szeroką skalę, ale zagrożenie takie pozostaje. Mówi o tym również nowa Koncepcja Strategiczna NATO. Które z poniżej wymienionych komponentów będą prawdopodobnie szczególnie istotne dla militarnego bezpieczeństwa Polski: uzbrojenie i wyposażenie Sił Zbrojnych? Struktura, wymiar, rezerwy? Budżet? Sojusze? Siły Europejskie, NATO? Parasol USA? Własny potencjał obronny? Znaczenie morale składu osobowego Sił Zbrojnych? – Przyznam, że na zapewnienie militarnego bezpieczeństwa Polski składa się cały system integrujący wymienione przez pana elementy. Dodatkowo, jego istotnymi częściami składowymi będą także systemy zarządzania kryzysowego oraz zarządzania strategicznego państwem. Naruszenie jednego z nich mogłoby mieć negatywny wpływ na stabilność całości systemu bezpieczeństwa. Jeśli jednak mam wybrać jeden szczególny komponent, to wybrałbym budżet. On przekłada się bowiem na wszystkie aspekty bezpieczeństwa państwa, czyli jego własny potencjał obrony, strukturę i wielkość sił zbrojnych, nowoczesność uzbrojenia, efektywność szkolenia i, co za tym idzie, morale. Budżet stanowi jednocześnie łącznik z ww. elementami, gdyż bezpośrednio przekłada się na ich rozwój. Koszty są zwykle wysokie, gdy żołnierz się szkoli. A nasi żołnierze lubią się szkolić, i dobrze wyszkolony polski żołnierz należy do elity światowej. Efektywne szkolenie można jedynie organizować poprzez przeznaczenie na ten cel odpowiednich środków finansowych i materiałowych. Przypomnę tu, iż wskaźnik 1,95% PKB na budżet determinuje wszystkie obecne założenia profesjonalizacji SZ RP. Jeśli jego zabraknie – co wojsko argumentowało, gdy podjęto w 2008 r. decyzję o profesjonalizacji i zmniejszeniu stanu sił zbrojnych ze 150 000 do obecnych 100 000 plus 20 000 w Narodowych Siłach Rezerwy – to nie będziemy w stanie zapewnić obecnego poziomu ambicji narodowych w zakresie zdolności obronnych. Musimy sobie uczciwie powiedzieć, jeśli chcemy mieć armię w pełni profesjonalną, zdolną do zapewnienia bezpieczeństwa kraju przed zagrożeniem zewnętrznym teraz i jutro, musimy na siły zbrojne i infrastrukturę poświęcić odpowiednią ilość pieniędzy. Ująłbym to w ten sposób: jest to pewnego rodzaju wyrzeczenie dla społeczeństwa, ale bezpieczeństwo nie ma ceny. Dodam, że 38-milionowy kraj, z takim położeniem geograficznym nie może mieć zbyt małych sił zbrojnych. Oceniam, że nakłady na nie, nie muszą być porównywalne z tymi jakie przeznaczają na obronę niektóre państwa Europy Południowej, wydające grubo ponad 2% PKB. Wśród sojuszników nasz wskaźnik stosunku liczbowego sił zbrojnych do wielkości populacji wynosi w tej chwili ok. 2,6 żołnierza na 1000 mieszkańców, co plasuje nas na 23. miejscu w NATO, a wśród 18 sojuszniczych europejskich armii zawodowych zaledwie na 15. miejscu. Gorszy wskaźnik od naszego mają jedynie Litwini, Czesi czy mieszkańcy Luksemburga. Oznacza to ni mniej, ni więcej, iż nasze wojsko osiągnęło już absolutne minimum swojej wielkości. Przytoczę jeszcze jedną ciekawą statystykę – wg różnych szacunków stanowimy mniej więcej 20. gospodarkę światową, a pod względem absolutnych wydatków liczonych w miliardach dolarów na obronność wg niedawnego opracowania SIPRI w Sztokholmie znajdujemy się – w zależności od sposobu liczenia – między 21. i 24. miejscem w świecie. W końcu trzeba dodać, iż duża, choć niecała, część Europy wprawdzie zmniejsza wydatki obronne, ale świat nieustannie się zbroi, i czyni tak od ponad 10 lat, kiedy wydatki po odwilży po zakończeniu zimnej wojny, znów zaczęły systematycznie rosnąć. Przyglądajmy się więc uważnie kto i w jakim zakresie zwiększa swój potencjał militarny. Panie Generale, w TV i w innych publikatorach dość dużo miejsca zajmuje obecnie popularyzacja idei Narodowych Sił Rezerwy. Czy planowany wymiar NSR będzie wystarczający dla uzupełnienia wojsk operacyjnych (w miarę możliwości finansowych) w powiązaniu i na bazie szerokiej organizacji struktur w rodzaju Wojsk Obrony Terytorialnej, lub „amerykańskiej” Gwardii Narodowej? – Rząd Polski przyjął przed kilkoma laty strategię profesjonalizacji Sił Zbrojnych RP zakładającą, że ich wielkość będzie wynosiła 100 000 żołnierzy zawodowych i 20 000 NSR. Na koniec 2011 r. zamierzamy mieć do 20 000 żołnierzy NSR. Planowana liczba żołnierzy NSR umożliwi uzupełnienie jednostek wojskowych, w których powstały braki w ukompletowaniu po zwolnieniu żołnierzy zasadniczej służby wojskowej, jednocześnie stanowić oni będą wzmocnienie potencjaARMIA • 2 (33) LUTY 2011 7 WYWIADY łu jednostek wojskowych w czasie pokoju, szczególnie w realizacji zadań z zakresu zarządzania kryzysowego, takich jak np. zwalczanie klęsk żywiołowych i likwidacja ich skutków. Dodam, iż zasób rezerw, które obecnie można powołać, jest znacznie większy, choć będzie on się naturalnie sukcesywnie kurczył. Musimy sobie też uczciwie powiedzieć, że za 1,95% naszego obecnego PKB nie da się utrzymać większych sił zbrojnych niż 120-tysięcznych. Aktualnie rozpatrywana jest koncepcja budowy zwartych pododdziałów, tworzonych na bazie żołnierzy NSR, co zapewni ich jednorodne szkolenie, w ramach ćwiczeń rotacyjnych, a także gotowość do realizacji zadań związanych z reagowaniem kryzysowym. W okresie po drugiej wojnie światowej idea Sił Terytorialnych przeżywała w Polsce różne wzloty i upadki oraz różne oceny teoretyczne. Kiedyś funkcjonowały nawet nieformalne opinie, że trudności z powołaniem Sił Terytorialnych wynikają z motywacji politycznych. Czy obecnie, po doświadczeniach klęsk żywiołowych (powodzie), celowość powołania Sił Obrony Terytorialnej, wyposażonych także w ciężki sprzęt „ratunkowy”, nie nabrała nowej rzeczywistości? – SZ RP realizują szereg zadań związanych ze wsparciem administracji rządowej i samorządowej w sytuacjach kryzysowych. Zadania te wychodzą naprzeciw zapisom ustawy o zarządzaniu kryzysowym, a także zapotrzebowań złożonych przez wojewodów na wydzielone siły i środki. Aktualnie w ramach „Planu Zarządzania Kryzysowego MON” do realizacji tych zadań wydzielono ok. 9500 żołnierzy wraz ze specjalistycznym sprzętem. Jednocześnie w przypadku eskalacji sytuacji kryzysowej przewiduje się możliwość wydzielenia dodatkowych sił i środków ponad ujęte w tym planie pod warunkiem, że nie zagrozi to wypełnianiu przez SZ RP ich konstytucyjnej powinności – (Art. 26) oraz realizacji zobowiązań sojuszniczych w misjach i operacjach poza granicami państwa. W treści te doskonale wpisuje się koncepcja powołania NSR, w ramach której żołnierze są włączani w system zarządzania kryzysowego MON. Ponadto, dotychczasowe doświadczenia w zwalczaniu skutków klęsk żywiołowych (zwłaszcza powodzi) wskazują, że przyjęte rozwiązania w zakresie wsparcia administracji rządowej i samorządowej sprawdzają się. Stąd też nie widzę potrzeby powoływania Sił Obrony Terytorialnej wyposażonych w ciężki sprzęt „ratunkowy”. Pamiętajmy, że odbywałoby się to kosztem innych elementów wchodzących w skład struktur SZ RP. 8 Panie Generale, może to jest trochę moja idea fix, po raz pierwszy opinię na ten temat publikowałem chyba w roku 1988 w Życiu Warszawy w artykule pod tytułem „Powrót Armii Krajowej”, później także w prasie wojskowej. Czy nie byłoby celowe rozdzielenie struktury Wojska Polskiego na dwa komponenty: Zawodowe Wojska Operacyjne i Wojska Obrony Terytorialnej, w skład których mogłyby ewentualnie także wchodzić jednostki rezerwy o wyższej gotowości (NSR)? – W dzisiejszych realiach zależy nam na tworzeniu jednych, zwartych i spójnych sił zbrojnych. To los historii spowodował, że musieliśmy stawiać opór naszym najeźdźcom w ramach różnych formacji, na różnych frontach, w tym Armii Krajowej walczącej na terenie naszej ojczyzny o niepodległą Polskę. W dzisiejszych uwarunkowaniach jednak każdy podział naszych sił zbrojnych wprowadzałby ryzyko nierównego rozdziału środków. Łatwo można by wówczas doprowadzić do tworzenia wizerunku sił kategorii „A” i „B”, różnie finansowanych. To z kolei źle wpływałoby na wcześniej wspomniane morale wojsk. Staramy się w miarę równomiernie finansować i doposażać nasze komponenty sił zbrojnych, by właśnie takiego podziału nie stwarzać. O wszystkim decydują jednak potrzeby operacyjne. Chciałbym jeszcze zapytać Pana Generała, jakie rodzaje uzbrojenia będą w przyszłości najbardziej racjonalne operacyjnie, ale i ekonomicznie, z punktu widzenia obrony obszaru krajowego? – W idealnej sytuacji powinniśmy mieć wszystkiego po trochu, może za wyjątkiem lotniskowców (uśmiech). Nie stać nas jednak np. na stworzenie kompleksowej wielowarstwowej obrony przeciwrakietowej zapewniającej bezpieczeństwo wszystkich większych miast, nie stać nas też na zakup większej ilości nowoczesnych okrętów podwodnych. Patrząc w przyszłość zdajemy sobie sprawę, że ogólno pojęte systemy wspomagania dowodzenia i łączności powszechnie znane jako systemy C4ISR przybierają na znaczeniu. Wiemy też, iż inwestycja właśnie w te systemy daje nieproporcjonalnie większe efekty na polu walki. Tzn., jeśli zainwestujemy np. mądrze dodatkowo 10 mln w te systemy, zamiast przeznaczenia tej samej kwoty na zakup dodatkowych środków ogniowych, to efekt na hipotetycznym polu walki powinien być większy. Cała sztuka w tych wydatkach polega jednak na tym, aby znaleźć odpowiedni balans. Nie można bowiem zupełnie zrezygnować z platform bojowych w postaci środków obrony przeciwlotniczej, artylerii, czołgów, bojowych pojazdów opancerzonych, samolotów czy śmigłowców. Niewątpliwie platformy bezpilotowe różnej wielkości i różnego przeznaczenia staną się coraz ważniejsze. Na znaczeniu przybiera też robotyzacja sił zbrojnych. W końcu rola sieci informatycznej, a także amunicji precyzyjnej o odpowiednim zasięgu też będzie rosła, a są to obszary, na które musi być nas stać. Panie Generale, w kontekście właśnie kosztów uzbrojenia, kryzys gospodarczy wymusza poniekąd racjonalne wydatkowanie pieniędzy. Czy nie byłoby sensowne pozyskiwać nowoczesny sprzęt uzbrojenia poprzez szersze podejmowanie międzynarodowej współpracy? Umożliwiłoby to zapewne omijanie zbędnych kosztów projektowania i tańsze pozyskiwanie najnowocześniejszego uzbrojenia. Jaki jest pogląd Sztabu Generalnego na ten temat? – Pytanie jest zasadne i stale je sobie zadajemy w różnych gremiach zarówno w SG WP, jak i w gronie Kolegium Szefa SG WP czy gdy rozmawiamy z kolegami z pionu uzbrojenia i środowiskami przemysłu, nauki i badań. Szkopuł polega na tym, że patrząc wyłącznie z perspektywy użytkownika – czyli żołnierza – chcielibyśmy zakupić jak najlepszy, sprawdzony i niedrogi sprzęt, który szybko do nas trafi, nie bacząc tak naprawdę kto go wytworzył i aby były jak najmniejsze problemy z jego użytkowaniem. Ale jako najwyższa instytucja wojskowa musimy także patrzeć na aspekt utrzymania potencjału w wypadku kryzysu i wojny, czyli na niezależność i bezpieczeństwo dostaw. Ponadto, jako Polacy, jako służący naszemu społeczeństwu, które ze swoich podatków nas utrzymuje, musimy też pamiętać o potencjale narodowym, o tym, iż złotówka na rakietę wydawana w polskich zakładach zbrojeniowych w zdecydowanym stopniu zostaje w Polsce i zasila naszą gospodarkę, nasz budżet, a złotówka wydana na rakietę poza granicami kraju, jej nie zasila. Tymi kategoriami kierują się wszystkie państwa mające jakikolwiek rodzimy przemysł obronny. A jeśli go nie mają, to czynią wszystko, by go tworzyć. Niewątpliwie Europa zakupuje coraz więcej uzbrojenia i sprzętu wojskowego w ramach konsorcjów wielonarodowych. Sztuką będzie, abyśmy kupując sprzęt w ramach programów wielonarodowych mieli swoje proporcjonalne udziały w jego produkcji. Panie Generale, jeszcze raz dziękuję za możliwość tej rozmowy i wyrażone opinie. Jestem pewien, że wypowiedzi i oceny Pana Generała pomogą nam lepiej trafić w oczekiwania i zainteresowania naszych odbiorców. Myślę także, że odpowiedź na moje pierwsze pytanie będzie z dużą uwagą studiowana nie tylko przez naszych polskich Czytelników. – Dziękuję za rozmowę. Jednocześnie pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników miesięcznika „ARMIA”. n www.armia24.pl