STOSUNEK WILHELMA FELDMANA DO KWESTII UKRAIŃSKIEJ
Transkrypt
STOSUNEK WILHELMA FELDMANA DO KWESTII UKRAIŃSKIEJ
17. Ibidem, s. 206. 18. Ibidem, s. 208. 19. J. Mieroszewski, Ustrój – geopolityka – niepodległość [w:] J. Mieroszewski, Finał klasycznej…, s. 175-176. 20. Polityka energetyczna Polski do 2030 roku (projekt) – http://www.mg.gov.pl/NR/ rdonlyres/ 8C3B84AA-C9EF-471A-9B33-A66E2C700CC0/37509/PEPwer3210092007.pdf; Енергетична стратегія України на період до 2030 року, http://zakon.rada.gov.ua/signal/kr06145a.doc. 21. Wizyta Prezydenta RP w Wilnie, http://www.prezydent.pl/x.node?id=1011848&eventId=14527853. 22. Західноукраїнські НПЗ просять владу прийняти рішенння про аверс нафтопроводу „Одеса-Броди”, http://www.unian.net/ukr/news/news-230275.html; Олексій Дорошенко, „Приват” скористався російськими виборами, http://www.epravda.com.ua/news/2007 /12/4/58327.htm. 23. Więcej na ten temat: Grzegorz Gromadzki, Wojciech Kononończuk, Energetyczna gra. Ukraina, Mołdawia i Białoruś między Unią a Rosją, Warszawa 2007. 24. Мирослав Попович, Нарис історії культури України, Київ 2001, s. 431. 25. S. Dębski, „Polityka wschodnia”. Mit..., s. 13-14. 26. J. Mieroszewski, Rosyjski „kompleks polski” i obszar ULB [w:] J. Mieroszewski, Finał klasycznej…, s. 360. 58 Michał Wawrzonek (ur. 1972): doktor nauk politycznych, ukrainoznawca. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego (politologia – 2000, filologia ukraińska – 1997). Doktorat Działalność ekumeniczna metropolity A. Szeptyckiego na Ukrainie i w Rosji na przełomie XIX i XX wieku (promotor prof. Włodzimierz Mokry) obronił na UJ w 2003 r. Pracował w Zakładzie Języka i Kultury Ukraińskiej PWSZ w Sanoku oraz w Katedrze Politologii Uniwersytetu Rzeszowskiego. Obecnie zatrudniony w WSB-NLU w Nowym Sączu (od października 2006 r. pełni funkcję kierownika Zakładu Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Narodowego) oraz w Katedrze Ukrainoznawstwa UJ. Mieszka w Chrzanowie. STOSUNEK WILHELMA FELDMANA DO KWESTII UKRAIŃSKIEJ Olga Kich-Masłej W ilhelm Feldman, jeden z wiodących galicyjskich publicystów, krytyków literackich, i przede wszystkim redaktor młodopolskiej ,,Krytyki” (1901–1914) na przełomie XIX i XX w. w szczególny sposób uświadomił sobie wagę ukraińskich dążeń niepodległościowych, problematykę ukraińską przestał traktować jako wewnętrzną sprawę Polaków i podniósł ją do rangi kwestii międzynarodowej. Jako działacz kulturalny i polski dyplomata do sprawy ukraińskiej podszedł w sposób niezmiernie pragmatyczny: dostrzegając zapotrzebowanie Polaków na informację o Ukrainie, konsekwentnie realizował to swoiste zamówienie społeczne. Zdawał sobie również sprawę ze znaczenia rosnących aspiracji narodowościowych Ukraińców i nakłaniał Polaków do rewizji swego podejścia w Galicji Wschodniej do (używając sformułowania Romana Wapińskiego) tzw. ,,swoich obcych” – stąd w jego pracach pojawiła się próba sformułowania programu polityki ukraińskiej. Dziś publikacje Feldmana stanowią nieocenione źródło poznawania tzw. ,,kwestii ruskiej” z perspektywy Krakowa początków XX w. Ich autor wprowadza współczesnego badacza w świat zagadnień socjalno-politycznych i kultury zarówno Ukraińców z Galicji, jak i Naddnieprza na przełomie XIX i XX w. Miesięcznik „Krytyka”, któremu przewodził Feldman, i skupione wokół niego środowisko odegrały decydującą rolę w pierwszych latach XX w. w dziele informacji i przeorientowania społeczeństwa polskiego w postrzeganiu procesu tworzenia narodu i państwowości ukraińskiej. Zarówno redaktor, jak i jego czołowi publicyści, starali się pokazać główne wektory toczącej się dyskusji polsko-ukraińskiej, punkty widzenia zarówno polskiej, jak i ukraińskiej strony1. W. Feldman ze względu na poglądy społeczne i polityczne nie był zainteresowany kontaktami z tzw. ekskluzywnym ,,wielkim światem”, pomimo to wśród jego znajomych znalezł się Marian Zdziechowski, wybitny znawca problematyki ukraińskiej w Krakowie, a także – Boh- Impressje 59 60 dan Łepki2 (w domu Zdziechowskiego, był ,,stałym bywalcem”, natomiast z Łepkim zaprzyjaźnił się zaraz po przyjeździe ukraińskiego pisarza do Krakowa). W. Feldman, który doskonale rozumiał potrzebę poznania dziejów Ukrainy i jej stosunków z Polską i Rosją, doszedł do wniosku, że pierwszym krokiem do zrozumienia Ukrainy i jej relacji z sąsiadami jest zajęcie stanowiska wobec stosowanych na oznaczenie Ukrainy nazw własnych: Ruś, Małorosja, Ruś-Ukraina (czy Ukraina-Ruś). W tym wypadku warto wyeksponować samą decyzję Rusinów o zamianie nazwy własnej, ponieważ sprawa ta stanowi fenomen w kształtowaniu się Ukrainy nowoczesnej. Czegoś podobnego nie było w polskim ruchu politycznym i stąd też problemy z zaakceptowaniem nowej nazwy właściwie przez większość środowiska polskiego końca XIX i pierwszych dziesięcioleci XX w. Krakowskie elity zaangażowane w kwestię ukraińską zostały tym bardziej zobligowane do ustosunkowania się do nazwy Ukrainy, gdy ukazała się fundamentalna praca najwybitniejszego historiografa Ukrainy – Mychajły Hruszewskiego pt. Historia Ukrainy-Rusi3. W. Feldman w opracowaniach poświęconych kwestii ukraińskiej najpierw stosował termin Rusini, podobnie jak inni naukowcy i publicyści polscy tego okresu. Nazwa Ukraina, ukraiński dla określenia całego narodu ukraińskiego pojawiła się dopiero w ostatnich jego pracach. W swoich wypowiedziach na łamach ,,Krytyki” używał terminu Rusini, ale przede wszystkim w odniesieniu do sytuacji galicyjskiej, a za nim pozostali autorzy tegoż czasopisma, omawiając problematy- kę ukraińską w Galicji, także posługiwali się pojęciem Ruś. S. Zahorny zastosował nazwę ukraiński w kontekście zagadnień społeczno-politycznych Ukraińców pod zaborem rosyjskim. Jednak uwagę współczesnego badacza zwraca fakt, iż redaktor dopuszczał, aby ukraiński korespondent „Krytyki” – Mychajło Moczulski [M.M.]4 – pisząc zarówno o sprawach wschodnio-ukraińskich w artykule pt. Z prasy ukraińskiej, jak i zachodnio-ukraińskich, używał tego samego określenia – ukraiński, np. obok tłumaczenia noweli Wasyla Stefanyka Klonowe liście zamieszcza informację: ,,z ukraińskiego przełożył...”. Rozważania W. Feldmana ściśle odnoszące się do ukraińskiego nazewnictwa pojawiły się dopiero w jednym z rozdziałów pracy Stronnictwa i programy polityczne w Galicji (1846–1906). Omawiając polityczne przekonania Ukraińców w Galicji, Feldman określił, między innymi, także polityczne znaczenie ówczesnych nazw Ukrainy (ściślej ujmując – polityczne aspiracje ukryte pod danymi terminami): ,,Z krótkiego przeglądu zorganizowanych obecnie stronnictw ruskich wynika podział ich na dwie grupy: w pierwszej będą moskalofile, w drugiej wszystkie inne stronnictwa, zgodne w dążeniu do ideału niepodległej Rusi-Ukrainy. [...] Poza nimi łączą się wszyscy pod sztandarem Ukraina irredenta. Starzy narodowcy i radykali dragomanowscy z sceptycyzmem w r. 1896 przyjęli samostijną Ukrainę, dziś stanowi ona cel programów wszystkich; symbolem tej idei jest przyjęcie przez ogół stojących na gruncie narodowym Rusinów nazwy Ukraińców; znikli ruteńcy z r. 1848, wymierają russcy, odpada nazwa rusińska i ze zwyczajnych Rusinów – wyłania się nowa formacja nie tyle etnograficzna, ile ściśle polityczna, z dążnością państwową: Ukraińców”5. Redaktor, ponadto, dostrzegał w społeczeństwie polskim wyraźny brak akceptacji dla nowej, jak ją określił – ,,formacji politycznej”, która zapragnęła określać się – Ukraińcami: ,,Władze galicyjskie, c.k. rada szkolna krajowa, Ukraińców nie uznaje, mimo to świadomość łączności i dążeń wspólnych coraz większe robi postępy... po obu stronach kordonu. Przewrót w Rosyi, dokonany w r. 1905, era konstytucyjna, pierwsza Duma, pokazały od razu znaczenie realnopolityczne tego faktu. Petersburska Duma ujrzała – czego niedawno nikt nie byłby przypuszczał – »klub ukraiński«, liczący 40 posłów. Między klubem tym a Rusinami galicyjskimi żywe istniały węzły. Kwestia ruska przestała być kwestią galicyjską. Koniecznym okazał się pogląd szerszy, sposób traktowania sprawy inny...”6 Zagadnienie ukraińskiej nazwy na łamach ,,Krytyki” nie nabrało tak bezkompromisowego charakteru, jak to się stało chociażby w krakowskim ,,Świecie Słowiańskim”, który nie zdołał zaakceptować ustaleń i przekonań Hruszewskiego, Barwińskiego i tej części ukraińskiego społeczeństwa, jaka zapragnęła określać siebie Rusinami-Ukraińcami, czy po prostu – Ukraińcami, wracając niejednokrotnie do dyskusji nad rozumieniem pojęcia Ruś-Ukraina – zarówno w płaszczyźnie filologicznej, jak i historycznej. Uznanie przez W. Feldmana aspiracji narodowych Ukraińców było świa- dectwem zrozumienia dla dokonujących się procesów kształtowania nowoczesnej świadomości narodowej Rusinów-Ukraińców, a bezpośrednim tego dowodem była akceptacja nowej nazwy , co debaty filolo- Uznanie przez W. Feldmana aspiracji narodowych Ukraińców było świadectwem zrozumienia dla dokonujących się procesów kształtowania nowoczesnej świadomości narodowej RusinówUkraińców, a bezpośrednim tego dowodem była akceptacja nowej nazwy. giczno-historyczne na temat terminologii odsuwały na dalszy plan. Ze zrozumieniem terminu Ruś-Ukraina, Rusini – Ukraińcy nie mogło sobie poradzić jednak wiele innych środowisk polskich dyskutujących w owym czasie na tematy ukraińskie. W literaturze przedmiotu tego okresu Rusinami określano zarówno Ukraińców z Galicji Wschodniej, jak i z Ukrainy należącej do imperium carskiego. Na przykład zdaniem Franciszka Rawity-Gawrońskiego sama nazwa Ukraina nie oznaczała, jak pisał, ,,żadnego pojęcia etnograficznego [...] lecz terytorium zamieszkania”7. Również dla pisarzy niemieckojęzycznych obowiązującym w tym czasie określeniem ukraińskiej grupy etnicznej w monarchii habsburskiej była nazwa Rusini (niem. Ruthenen). Jednym z pierwszych i nielicznych zwolenników odrodzenia narodowego Rusinów-Ukraińców, których osady według niego ciągnęły się od ,,od południa miń- Impressje 61 szczyzny aż po Morze Czarne i Azowskie, od Zakarpacia Węgierskiego po Don i Kubań”8 – był przyjaciel Józefa Piłsudskiego, Leon Wasilewski. Dopiero w latach następnych w publicystyce polskiej stała się widoczna różnica między używaniem pojęcia Ukraińcy i Rusini, przy czym w tych ostatnich często widziano braci Polaków, spokojnych mieszkańców Galicji Wschodniej, Ukraińców zaś postrzegano jako przedstawicieli odrębnego narodu, nastawionego przeważnie wrogo do Polaków. Zdaniem Zbigniewa Frasa Polacy akceptujący terminy Ukraina/Ukrainiec, po prostu uznawali aspiracje narodowe dzisiejszych Ukraińców. Problem nazwy własnej Ukraińców był także warunkiem zrozumienia dziejów Ukrainy. Do tego zagadnienia powra- 62 Dopiero w latach następnych w publicystyce polskiej stała się widoczna różnica między używaniem pojęcia Ukraińcy i Rusini, przy czym w tych ostatnich często widziano braci Polaków, spokojnych mieszkańców Galicji Wschodniej, Ukraińców zaś postrzegano jako przedstawicieli odrębnego narodu, nastawionego przeważnie wrogo do Polaków. cali późniejsi publicyści, historycy, uczeni, badacze stosunków polsko-ukraińskich, o czym świadczą prace współczesnych ukraińskich i polskich ukrainoznawców podejmujących problemy końca XIX i początku XX w. W środowisku elit krakowskich pierwszych dziesięcioleci XX w. zdawano sobie również sprawę z fundamentalnego znaczenia kształtujących się w trudnych warunkach koncepcji językowo-literackich Ukraińców. Szczególną rolę odegrał tu Bohdan Łepki (wspominany wcześniej przyjaciel W. Feldmana), który tłumaczył członkom krakowskiego Klubu Słowiańskiego i czytelnikom „Świata Słowiańskiego” bezpośrednie przyczyny wprowadzenia ukazu emskiego z 1876 r., dotyczącego zakazu drukowania książek ukraińskich. Nadmieńmy, że wprowadzenie zakazu było reakcją administracji carskiej na rozwój piśmiennictwa ukraińskiego w nowożytnym języku literackim, stworzonym w epoce klasycyzmu, romantyzmu i realizmu w głównej mierze w oparciu o rodzimy język Ukraińców z wykorzystaniem dotychczasowego książkowego języka staroukraińskiego. W obronie języka ukraińskiego występował także Wilhelm Feldman, polemizując z anonimowym autorem broszury Baczność Polacy! Głos z kraju w kwestii ruskiej (Nowy Sącz, 1901), który – zdaniem Feldmana – „z odwagą, nie lękającą się ostatnich konsekwencyj brnie w kwestię ukraińską”9. Przekonania nowosądeckiego publicysty przemawiające za niszczeniem narodowości ruskiej, dla której – jak stwierdzał anonimowy autor – ,,nie opłaca się wysilać się na tworzenie nowego języka ruskiego, tego zlepka wyrazów ludowych, zmieszanych z wyrazami starocerkiewnymi i rosyjskimi, którego chłop ruski nie rozumie, a niejeden inteligent ruski nie umie – po cóż narzucać ludowi ruskiemu ten sztucz- ny, jeszcze nawet nie wytworzony język, z jego barbarzyńską pisownią?”10, nie tylko zaskakiwały Feldmana, ale zmuszały do podjęcia konkretnego działania. Feldmanowska „Krytyka” domagała się, podobnie jak ówczesne pisma ukraińskie, zniesienia ukazu emskiego. W otoczeniu Feldmana dyskutowano nad problemem zarówno dyskryminacji języka polskiego w Kongresówce, jak i prześladowań języka ukraińskiego na ziemiach ukraińskich podległych imperium carskiemu, gdzie obowiązywał wspomniany ukaz emski. Potwierdzeniem tego była wypowiedź Bronisława Potockiego, który analizując stosunki polskoukraińskie, wskazał przykład polskich gimnazjów, gdzie młodzież ukraińska z braku swoich szkół tego typu zmuszana była do pobierania nauki w języku polskim. Potocki postulował, ,,aby utworzono gimnazja ruskie wszędzie tam, gdzie jest odpowiednia ilość uczniów ruskich”11. Znamienne, że – w podobnym do Potockiego duchu Feldman, jako jeden z najaktywniejszych przedstawicieli krakowskiej inteligencji twórczej i pragmatyczny działacz społeczno-polityczny, zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa wciąż narastającego konfliktu między Polakami i Ukraińcami w Galicji Wschodniej. – o problemach oświaty i potrzebie nauczania młodzieży ukraińskiej języka ojczystego, po 20 latach, w wystąpieniu senackim mówił Bohdan Łepki, gdy na pewien czas uregulowane problemy języka ukraińskiego powróciły w okresie II Rzeczypospolitej. W. Feldman i środowisko ,,Krytyki” zabierali głos nie tylko w kwestii nazwy Ruś, Ukraina oraz etapów formowania się nowożytnego języka literackiego i jego zadania w życiu duchowym Rusinów-Ukraińców, ale także interesowali się problemem tożsamości Ukraińców i ich samookreślenia narodowego. W czasie, gdy Marian Zdziechowski – krakowski myśliciel i znawca Słowiańszczyzny – sięgał głęboko w mentalność, dotykał bólu samoidentyfikacji narodowej Ukraińców, Feldman – krytyk i publicysta – zwracał uwagę na niezwykłą siłę rozwojową narodu ukraińskiego (nie pomijając przy tym, rzecz jasna, i jego słabości). Feldman, jako jeden z najaktywniejszych przedstawicieli krakowskiej inteligencji twórczej i pragmatyczny działacz społeczno-polityczny, zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa wciąż narastającego konfliktu między Polakami i Ukraińcami w Galicji Wschodniej. Widział zatem potrzebę wielostronnych działań na rzecz poznania przyczyn trwających od stuleci antagonizmów, w celu ich złagodzenia oraz znalezienia dróg i form współpracy między obydwoma narodami. Dla związanego w młodości z ruchem socjalistycznym zwolennika asymilacji, W. Feldmana, droga do polsko-ukraińskiej współpracy prowadziła poprzez dążenie „do autonomii narodów”, którą Polacy daliby ,,początek federacyjnemu związkowi Polski z Rusią... początek niepodległości naszej wspólnej”12. Za federacją Rusi Impressje 63 64 z Polską opowiedział się W. Feldman w swej polemice z poglądami Narodowej Demokracji, wśród których związek federacyjny z Litwinami i Ukraińcami (pod warunkiem, że ich przebudzenie stanie się faktem) propagował m.in. Zygmunt Balicki, przekonany, że w dalekiej perspektywie byłaby to najwłaściwsza forma ku, w tym samym 1902 r., co i przywołana już Rzecz o Narodowej Demokracji. Swoje rozważania na temat tkwiących w dalekiej przeszłości źródeł polsko-ukraińskich antagonizmów rozpoczynał Feldman od krytyki polityki władz I Rzeczpospolitej z drugiej połowy XVI w. Aktem dziejowym decydująco zmieniającym szaleją znowu w Galicji, wysysają siły obu narodów, narażają ich obu przyszłość. Jak dawniej tak i teraz stroną silną, rządzącą, są Polacy, jak dawniej tak i teraz prowadzą wobec Rusinów najzgubniejszą politykę. Unia, która by mogła wiązać wolnych z wolnymi, równych z równymi, zostaje w ten sposób zniweczoną – rękami pol- W szkicu Rusini i sprawa ruska niemało uwagi poświęcono także ówczesnemu problemowi polonizacji: ,,Narodowi temu, który w Galicji liczy około 3 miliony a w obwodzie ma 20 milionów braci, dzieje się ciężka krzywda”18. Postępująca w Galicji Wschodniej polonizacja Ukraińców – według redaktora – była następstwem: ponownego państwowego współistnienia narodów należących przed rozbiorami do I Rzeczypospolitej. Opowiedzenie się za federacją Rusi, Polski i Litwy wynikało z przekonania, że w następstwie wydarzeń historycznych, politycznych i militarnych narody byłej Rzeczypospolitej wręcz skazane są na „wspólną niepodległość”, która będzie możliwa w chwili naprawienia błędów popełnionych po zawarciu unii lubelskiej w 1569 r. Polemizując z propozycjami narodowej demokracji dopuszczającymi w dalekiej przyszłości federację Polaków z dążącymi do odrębności kulturalnej i politycznej Ukraińcami galicyjskimi i Litwinami, Feldman podkreślał, iż w przyszłym państwie należy jedną, sprawiedliwą miarą mierzyć potrzeby, problemy i zasługi wszystkich narodów: „gdy my mówimy – zapewniał Feldman – że ideałem naszym jest niepodległa Polska, na podstawie umowy ludów sfederowana z Rusią i Litwą, wkładamy w to hasło nie doktrynę, lecz żywą treść”13. Jedną z pierwszych ważniejszych prób ukazania przyczyn narastającego od pokoleń konfliktu polsko-ukraińskiego zawierał artykuł pt. Rusini i sprawa ruska, opublikowany na łamach „Krytyki”, a następnie wydany we Lwowie w oddzielnym tomie szkiców publicystycznych Na posterun- kształt stosunków polsko-ukrańskich stała się, jego zdaniem, unia lubelska14, kiedy to formalnie cała Ukraina została włączona w granice Rzeczpospolitej, w wyniku czego nastąpił przyspieszony proces polonizacji niemal całej wyższej warstwy narodu ukraińskiego. Jeszcze z początkiem XVI w. niektóre wielkie rody ruskie odczuwały i podkreślały swoją odrębność, a w XVII w. Wiśniowieccy, Zasławscy, Czetwertyńscy i cała rzesza drobniejszej szlachty ruskiej już uważała się za Polaków. Proces ten miał tragiczne następstwa zarówno dla Polski, jak i dla Ukrainy. Zabrakło bowiem politycznych elit ukraińskich, dzięki którym Rzeczpospolita mogłaby się przekształcić ze związku dwuczłonowego w trójczłonowy – jak sugerował W. Feldman i jak wynika z badań oraz opinii części polskich i ukraińskich współczesnych badaczy dziejów stosunków polsko-ukraińskich15. W. Feldman pragnął, aby współczesne mu pokolenie w miejsce nieudanej i niesprawiedliwie rządzonej I Rzeczypospolitej wypracowało ideę nowej unii – jednoczącej wolne i równe narody: „Między Polską i Rusią kipiały też zawsze rzeki krwi, wiały burze wzajemnej nienawiści. Walki te wyczerpywały siły obu stron do omdlałości – od lat zaś przeszło pięćdziesięciu skiemi...”16 – ubolewał autor nowej koncepcji polityki wschodniej. Redaktor „Krytyki” należał do nielicznej grupy polskich intelektualistów, którzy na początku XX w. tak stanowczo i sugestywnie mówili o źródłach niesprawiedliwości względem Rusinów, które są „jednym z najsmutniejszych dziedzictw, jakie nam pozostawiła Polska szlachecka. Zasymilowawszy garść bojarów i szlachty ruskiej, z pogardą odtrąciła od łona wspólnego duchowieństwo i lud ruski. Darmo lud ten morzem krwi świadczył o swej woli do życia, darmo z rany tej otwartej najlepsze siły Polski wypłynęły, darmo sprawa dysydentów cios Rzeczypospolitej zadała decydujący. Polska szlachecka nie zdolna ani strawić ani wyzwolić Rusinów – bezmiar pretensyj, niepopartych ani prawem, ani siłą do zrealizowania zostawiła dzisiejszej Galicyi. I oto po tej przeszłości strasznej, po latach spokojnej pracy narodowej Rusinów, która wydała szereg twórczych, mało zapewne ważnych dla kultury powszechnej, ważnych jednak pionierstwem swem literackiem dla Rusinów, po dziełach całej plejady pisarzy, począwszy od Kotlarewskiego, a kończąc na Szewczence i Fed’kowyczu – Jan Lam wprowadził w życie formułę, że Rusinów stworzył... hr. Stadion”17. 1) braku języka ukraińskiego w urzędach powiatowych; 2) celowego (narzucanego z góry) osadnictwa polskiego; 3) braku ruskich szkół ludowych, a nade wszystko – ruskiego uniwersytetu we Lwowie: „W powiatach, gdzie Rusini stanowią prze- Redaktor „Krytyki” należał do nielicznej grupy polskich intelektualistów, którzy na początku XX w. tak stanowczo i sugestywnie mówili o źródłach niesprawiedliwości względem Rusinów, które są „jednym z najsmutniejszych dziedzictw, jakie nam pozostawiła Polska szlachecka. Zasymilowawszy garść bojarów i szlachty ruskiej, z pogardą odtrąciła od łona wspólnego duchowieństwo i lud ruski [...]”. szło 90% mieszkańców, wewnętrznym językiem urzędowym jest tylko polski, władze korespondują z nimi tylko po polsku, nie ma najczęściej ani jednej szkoły średniej ruskiej, starostą, prezesem sądu, prezesem rady powiatowej, ba, reprezentantem ludu w sejmie i w radzie państw jest nie-Rusin. Czy takie fakta świadczą Impressje 65 66 o równouprawnieniu?”19 – stawiał retoryczne pytanie. Przestrzegając przed fałszowaniem tych przykrych faktów, Feldman pisał: ,,Gdzie nie można wojować prawdą – wojuje się nieprawdą. Rozsiewa się tedy o stosunkach rusko-polskich najpotworniejsze wieści, informuje się opinię publiczną w sposób zupełnie błędny...”20 I tu wskazywał na destrukcyjną działalność „Przeglądu Wszechpolskiego”, który – w jego odczuciu – ,,nie wiadomo, czy więcej się zasłużył szerzeniem uczuć wszechpolskich, czy więcej stał się szkodliwym zaprawieniem ich dozą szowinizmu, godną zaiste hakatystów. Pismo to o spolszczeniu Rusinów oczywiście nie myśli; pragnie szukać jakiegoś modus vivendi z nimi – i znajduje go. Jaki? „Nie tylko nie mamy moralnego obowiązku ani interesu politycznego w popieraniu jawnie nam dziś wrogich dążności narodowych Rusinów, bo działalibyśmy na szkodę (?) narodu naszego, ale nawet musimy w pewnych wypadkach te dążności zwalczać lub co najmniej obojętnie się względem nich zachowywać. W polityce naszej nie powinniśmy wcale uwzględniać dążeń narodowych Rusinów. Mają takie same prawa i taką samą jak my swobodę działania – niech z nich korzystają, my również korzystać dla umocnienia naszego stanowiska i naszych wpływów (polonizacya?) będziemy...”21 Feldman, zaniepokojony publikowanymi w „Przeglądzie Powszechnym” sądami, przypisywał je ludziom zupełnie pozbawionym poczucia odpowiedzialności i myśli o jutrze, którzy mimo upływu lat i zmian, ciągle pozostają w sferze wpływów „Łokiet- ków i Kazimierzów Wielkich”22. Tak krytyczna ocena polskich środowisk narodowych skupionych wokół „Przeglądu Wszechpolskiego” była reakcją redaktora ,,Krytyki” na – jak sądził – niezgodne z rzeczywistością opinie narodowców, iż Rusini, rzekomo posiadający jedynie poczucie odrębności szczepowej podobnej do Wielkopolan czy Mazurów, nie mają odrębnej świadomości narodowej, nie są odrębnym narodem, nie przejawiają dążności niepodległościowych, a zatem nie mają podstaw do zakładania szkolnictwa, a zwłaszcza uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie. Wskazując na negatywne działania skupionych wokół ,,Przeglądu Wszechpolskiego” narodowych demokratów, W. Feldman – podobnie jak wielu innych przedstawicieli ówczesnych politycznych, kulturalnych i naukowych środowisk polskich, by przywołać tu Kazimierza Badeniego, Andrzeja Potockiego czy Michała Bobrzyńskiego – przestrzegał społeczeństwo polskie przed tragicznymi konsekwencjami. Gdyż w jego opinii – problem ukraiński jest nie tylko sprawą narodową, ale także ekonomiczno-społeczną i – ,,modus vivendi w postaci walki wywoła z pewnością wszystkie te duchy, które wschodnią Galicyę uczynią Irlandyą...”23. Feldman poddał gruntownej krytyce polską ,,kolonizację”24, którą – jak stwierdzał – powszechnie określano misją cywilizacyjną na ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej i proponował (w jego przekonaniu) możliwą do podjęcia perspektywę rozwiązania od wieków nabrzmiałego konfliktu polsko-ukraińskiego: ,,Rozstańmy się raz na zawsze – pisał – z myślą, iż w XX w. naród trzymilionowy, skupiony na odwiecznem swem terytoryum, o tak zindywidualizowanej duszy narodowej i samowiedzy, mający w bezpośredniem sąsiedztwie około 20 milionów pobratymców, da się spolonizować lub zepchnąć na stopień, niegodny narodu. Każdy krok, każde usiłowanie w tym kierunku jest grzechem i błędem politycznym i głupstwem. Dlatego trzeba ze wszystkich sił być przeciwnym projektom i usiłowaniom kolonizowania Rusi Mazurami – w jakiejkolwiek to się objawia formie. Polityka kolonizacyjna była kulą u nogi, nieszczęściem dawnej Polski – na tym punkcie historycy są ze sobą zgodni. Osadownictwo pochłaniało najtęższe częstokroć siły rodzime, a że bez rezultatu – widzimy dzisiaj. Obróćmy lepiej te wysiłki, starania, fundusze, które ten cel może pochłaniać, na podniesienie poziomu materyalnego i umysłowego własnego ludu, na pozyskanie zupełne tych sił, które wśród niego są rozproszone (żydzi), a zyskamy z pewnością więcej na spoistości wewnętrznej i mocy zewnętrznej... Wiek XIX zostawił nam niezałatwione wszystkie te bolesne zagadnienia, które zostawił wiek XVIII, które były przyczyną upadku Polski. Czy to nie przerażające? Lud sam, przemocą niedawno zaczął się wybijać, załatwiać swoją kwestyę, inne czekają. Czeka też ruska”25. Na zakończenie dodajmy, że Feldman nie tylko starał się wyjaśnić niezwykle skomplikowane problemy stosunków polsko-ukraińskich w Galicji, ale przestrzegał Polaków przed wykorzystaniem tych waśni przez tzw. „stronę trzecią”: ,,My raczej przewidujemy czas starć i walk, kiedy jakiś minister-Niemiec, albo nawet brat-Słowianin czeski – zechce bić Polaków Rusinami. [...] Wówczas walka rozgorze, a w niej, jak i w wielkich zapasach dziejowych, które naród polski prędzej czy później czekają, będzie on miał przeciw sobie oszalałą z wściekłości armię Chmielnickiego...”26. Powyższe rozważania, a przede wszystkim przytoczone tu obszerne (często Rozstańmy się raz na zawsze – pisał – z myślą, iż w XX w. naród trzymilionowy, skupiony na odwiecznem swem terytoryum, o tak zindywidualizowanej duszy narodowej i samowiedzy, mający w bezpośredniem sąsiedztwie około 20 milionów pobratymców, da się spolonizować lub zepchnąć na stopień, niegodny narodu. Każdy krok, każde usiłowanie w tym kierunku jest grzechem i błędem politycznym i głupstwem. z premedytacją) i nierzadko kontrowersyjne opinie krakowskiego intelektualisty początków XX w. żadną miarą nie wyczerpują tytułowego zagadnienia „Wilhelm Feldman wobec kwestii ukraińskiej”. Jednak, mam nadzieję, wystarczają aby zaintrygować, a nawet sprowokować współczesnego badacza zagadnień ukrainoznawczych i relacji polsko-ukraińskich do poznania, niekoniecznie krytycznoliterackiego, dorobku redaktora młodopolskiej „Krytyki”. Impressje 67 68 Przypisy: 1. Feldman, podzielający Wysłouchowską koncepcję tzw. ,,etnograficznej Polski Ludowej”, daleki był od budowania nowego państwa polskiego w oparciu o ziemie zamieszkałe w większości przez Rusinów. Przeciwstawiał się także dotychczasowej błędnej polityce władz wobec galicyjskich Ukraińców, dla których żądał swobód narodowych: ,,Walcząc o niepodległość narodową – pisał – prawo do niej przyznaje[my] wszystkim innym narodom; zaś od położenia geograficznego i układu sił zależy, czy ma ona przyjąć formę federacji narodów, czy grup zamkniętych, obdarzonych autonomią narodową”. Takie rozumienie kwestii narodowościowych automatycznie rozszerzyło środowisko Feldmana o grono współpracowników „ruskich” (Cyryl Trylowski, Barwiński, Mychajło Moczulski i inni). Po objęciu redakcji przez W. Feldmana poszerzyło się również grono pisarzy podtrzymujących kontakty z „Krytyką” – dołączyli do niej współpracownicy „Życia” ze Stanisławem Przybyszewskim na czele. Drukowano tu utwory i artykuły Brzozowskiego, Żuławskiego, Wyspiańskiego, Staffa, Tetmajera, Ostapa-Ortwina, Micińskiego i zaprzyjaźnionego z redaktorem – Władysława Orkana. Z koła współczesnych pisarzy ukraińskich Feldmanowska ,,Krytyka” zaprosiła na swoje łamy m. in. Bohdana Łepkiego, Wasyla Stefanyka, Ostapa Łuckiego i innych, drukując ich prace lub omówienia prac. 2. Bohdan Łepki (1872–1941) – ukraiński prozaik, poeta i literaturoznawca (autor opracowań z historii literatury ukraińskiej po polsku), współpracownik „Świata Słowiańskiego”; senator RP V Kadencji. W latach 1899–1915 oraz 1925–1941 pracownik, następnie profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. 3. Z okazji setnego jubileuszu odrodzenia narodowego w 1898 r. (w setną rocznicę wydania, Eneidy Kotlarewskiego), Mychajło Hruszewski przygotował i wydał pierwszy tom Historii Ukrainy-Rusi (t. 1–10, 1898–1937), która była pierwszą syntezą historii ukraińskiej. Praca ta miała duże znaczenie nie tylko dla krystalizowania się świadomości narodowej Ukraińców, ale ustosunkowywała się ona do nazwy Ruś-Ukraina, Ukraina. Przypomnijmy, że w pracy tej Hruszewski pojęcie Ruś wyjaśniał w następujący sposób: „Owa stara nazwa, używana od czasów staroruskich [...] łączy w sobie życzenia, marzenia i nadzieje współczesnej Ukrainy. Imię »Ukrainy« zrasta się z tymi wysiłkami i nadziejami, z tym burzliwym wybuchem życia ukraińskiego, który dla pokoleń późniejszych staje się ogniem wiodącym, nieustającym źródłem narodowej i społeczno-politycznej świadomości, nadziei na możliwość odrodzenia i rozwoju. [...] Aby podkreślić związki nowego życia ukraińskiego z jego starymi tradycjami, tę nazwę ukraińską używano także (w ostatnim ćwierćwieczu minionego stulecia) w formie złożonej »Ukraina-Ruś«, »ukraińsko-ruski«: starą tradycyjną nazwę związano z nowym terminem odrodzenia narodowego i ruchu. Jednak w ostatnich czasach coraz częściej zarówno w ukraińskiej, jak i w innych literaturach pojawia się niezłożona nazwa »Ukraina, ukraiński«, wypierając pozostałe nazwy”. (Михайло Грушевський, Історія України-Руси, том І, виданнє третє, доповнене, Київ 1913, с. 2, tł. O. K. M.). 4. Mychajło Moczulski (1875–1940) – ukraiński literaturoznawca, krytyk i tłumacz, także członek Naukowego Towarzystwa im. T. Szewczenki. Ukraiński współpracownik ,,Krytyki”. Badał nowożytną literaturę ukraińską, szczególnie interesował się ,,szkołą ukraińską” w literaturze polskiej, tłumaczył Wasyla Stefanyka na język polski. 5. W. Feldman, Stronnictwa i programy polityczne w Galicji (1846–1906), Kraków 1907, ss. 352–353. 6. W. Feldman, op. cit., s. 352–353.. 7. F. Rawita-Gawroński, Nazwa Ukrainy, jej początek i charakter, ,,Ruś” 1911, s. 45. 8. L. Wasilewski, Ukraina i sprawa Ukraińska, Kraków 1911, s. IX. 9. W. Feldman, Rusini i sprawa ruska [w:] Na posterunku, Lwów 1903, s. 101. 10. Ibidem. 11. B. Potocki Kwestia ruska w Galicji i projekt jej załatwienia, ,,Krytyka” 1908, T. I, s. 137. 12. W. Feldman, Rzecz o Narodowej Demokracji, Kraków 1902, ss. 20–21. 13. Ibidem, s. 12. 14. O warunkach i konsekwencjach przyjęcia unii lubelskiej w podobnym do Feldmana duchu, choć nie w publicystycznej formie, pisze współczesna badaczka ukraińska, N. Jakowenko, Historia Ukrainy. Od czasów najdawniejszych do końca XVIII wieku, Lublin 2000, ss. 153–155. 15. Warto przywołać w tym miejscu także stanowiska, jakie w tej kwestii prezentują ze strony ukraińskiej Orest Subtelny, a ze strony polskiej Maciej Kozłowski czy Tadeusz Olszański. Por. О. Субтельний, Україна. Історія, Видання третє, перероблене і доповнене, Київ 1993, с. 107–108; J. Pelenski, Inkorporacja ukraińskich ziem [w:] Przegląd Historyczny, 1974; M. Kozłowski, Między Sanem a Zbruczem. Walka o Lwów i Galicję Wschodnią 1918–1919, Kraków 1990, s. 16; T.A. Olszański, Historia Ukrainy w XX w. (Od Rusi do Ukrainy. Zarys dziejów między X a XIX wiekiem), Warszawa 1994, s. 11; Unia Lubelska 1569 roku w dziejach Polski i Europy, pod red. A. Witusik, Lublin 2004; P. Janowski, Lubelska Unia z 1 lipca 1569 roku [w:] Encyklopedia Katolicka, Lublin 2006, t. XI, kol. 36–37. 16. W. Feldman, Rusini..., op. cit., s. 99. 17. W. Feldman, Rusini..., op. cit., s. 99–100. Przypomnijmy, że mianowany gubernator Galicji, hr. Franciszek Stadion, z chwilą objęcia stanowiska w 1847 roku poparł ukraiński ruch narodowy, zgodził się na wydawanie czasopisma ukraińskiego, które miał redagować Denys Zubrycki, a w okresie Wiosny Ludów utrzymywał z przywódcami narodu ukraińskiego ścisłe kontakty. Z tych powodów władze austriackie oskarżały gubernatora o sprzyjanie ukraińskim dążeniom narodowym, co posłużyło do postawienia długo pokutującej tezy, że rząd austriacki i hr. Stadion stworzyli w Galicji ukraiński ruch narodowy... 18. W. Feldman, Rusini..., op. cit., s. 105. 19. Ibidem. 20. Ibidem, s. 107; por. także: idem, A tyś zląkł się – syn Szlachecki, „Krytyka” 1904, T. I, s. 413–425. Impressje 69 21. W. Feldman, Rusini..., op. cit., s. 108. 22. Ibidem. 23. Ibidem. 24. Interesujące, że wypowiedziane na ten temat poglądy Feldmana korespondują z bezkompromisowymi opiniami Iwana Kedryna (publikowanymi w latach 1932–1938) – publicysty „Biuletynu polsko-ukraińskiego”. Por. D. Sosnowskа, Ignorantia maxima Polonorum in rebus ucraincis, Krasnogruda, Sejny 2000, nr 11, s. 143–152. 25. W. Feldman, Rusini..., op. cit., s. 110–112. HUCULSZCZYZNA JEST CIĄGŁĄ OBECNOŚCIĄ… Barbara Sokołowska 26. Ibidem, s. 108–109. Olga Kich-Masłej (ur. 1972): 70 doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa, asystent w Katedrze Ukrainoznawstwa Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ. Współredaktor ,,Nowej Ukrainy. Zeszytów historyczno-politologicznych” (Kraków – Przemyśl) (www.nowaukraina.org), autor audycji poświęconych współczesnej Ukrainie na antenie Radia Kraków. H uculszczyzna – dla wielu jest miejscem spowitym sentymentem i rzewnością. Za Kresami bowiem wciąż się tęskni. Pozostają miejscem utraconym, więc tym mocniej oplecionym nostalgicznym całunem. Tam, gdzie słychać szum Prutu i Czeremoszu, została czuła pamięć i dobre wspomnienie. Jednym z najważniejszych apologetów Huculszczyzny niewątpliwie pozostaje Stanisław Vincenz. Związany jest ze Słobodą Rungurską – tam się urodził w 1888 r. Jego rodzina wywodziła się z Prowansji. Ojciec należy unikać egoizmu, tym bardziej że ma Tam, gdzie słychać szum Prutu i Czeremoszu, została czuła pamięć i dobre wspomnienie. czaić do tego miasta, podobnie jak miesz- był pionierem przemysłu naftowego, matka – córką właściciela ziemskiego z Krzyworówni. Wychowywał się w domu swojego dziadka, pod opieką piastunki Pałahny. Ona wtajemniczała go w huculskie historie, legendy, zwyczaje. Znaczną rolę w rozwoju chłopca spełniła także jego babka Otylia, kobieta wyniosła wobec ludzi pysznych, a dobrego serca dla słabych i ubogich. Nauczyła swojego wnuka, że nade wszystko rami, kasami podatkowymi, czyli obcym on tendencje do kostnienia, utrwalania się. Rok 1900 zapadł w pamięć małemu chłopcu. Przyjechał wówczas z Kołomyi, gdzie się uczył, na wieś, w góry, wraz z rodzicami do rodziny matki. Był już gimnazjalistą, a dziadek, chociaż mocno schorowany, dokładnie wypytywał go o naukę, zainteresowania, profesorów. Pochwalił, że przyjaźni się z biednymi chłopcami, byle tylko byli porządni. Kołomyja była dla młodego Stanisława nie lada wyzwaniem. Nie mógł się przyzwykańcy połonin i wierzchowin, pasterze i rolnicy huculscy. Hucułom Kołomyja kojarzyła się z więzieniami, urzędami, sądami, koszamechanizmem i niezrozumiałą biurokracją. Czymś innym natomiast były huculskie targi, jarmarki, chramy czy odpusty kościelne. To był czas świętowania, spotkania się ze znajomymi. „I ja spostrzegłem – pisze Vincenz – ze zdumieniem, że w Kołomyi tylko to mi się podoba, co Hucułom”1. Wyjazd z górskiego kraju, obszaru macicznego, do Kołomyi, był inicjacją w doro- Impressje 71