PROTOKÓŁ Nr 9/15 z posiedzenia Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i
Transkrypt
PROTOKÓŁ Nr 9/15 z posiedzenia Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i
PROTOKÓŁ Nr 9/15 z posiedzenia Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Rekreacji z dnia 27 listopada 2015r. W posiedzeniu udział wzięli: 1. Członkowie komisji w liczbie 8 osób - wg załączonej listy obecności. 2. Pan Włodzimierz Żak – Burmistrz Miasta Myszkowa. 3. Pan T. T. – rodzic dziecka uczęszczającego na naukę pływania w MOSiR w Myszkowie. 4. Pan T. Sz.– rodzic dziecka uczęszczającego na naukę pływania w MOSiR w Myszkowie. 5. Pan G. B. – pracownik MOSiR w Myszkowie. 6. Pani Marzanna Wieczorek – kierownik MZEASiP. 7. Przedstawiciel prasy lokalnej. Zaproponowany porządek posiedzenia: 1. Otwarcie posiedzenia. 2. Przyjęcie protokołu z poprzedniego posiedzenia komisji. 3. Informacja o stanie realizacji zadań oświatowych w gminie za rok szkolny 2014/2015. 4. Zaopiniowanie materiałów sesyjnych. 5. Sprawy różne. Przyjęty porządek posiedzenia: 1. Otwarcie posiedzenia. 2. Przyjęcie protokołu z poprzedniego posiedzenia komisji. 3. Sprawy różne. 4. Informacja o stanie realizacji zadań oświatowych w gminie za rok szkolny 2014/2015. 5. Zaopiniowanie materiałów sesyjnych. Do punktu 1. Otwarcie posiedzenia. Posiedzenie komisji otworzył i prowadził przewodniczący komisji pan Jacek Trynda. Stwierdził prawomocność obrad. Powitał zebranych na posiedzeniu. Przedstawił porządek posiedzenia. Z uwagi na obecność rodziców i pracownika MOSiR w Myszkowie zaproponował dokonanie zmiany w porządku obrad, przełożenie spraw różnych do punktu 3, a kolejne punkty będą realizowane w dalszej kolejności. Poprosił o przegłosowanie zmienionego porządku posiedzenia. Odbyło się głosowanie nad zmianą porządku obrad przyjęciem porządku obrad. W głosowaniu wzięło udział 8 radnych. Przy 8 głosach za, porządek obrad zmieniono jednogłośnie. Odbyło się głosowanie nad przyjęciem porządku obrad. W głosowaniu wzięło udział 8 radnych. Przy 8 głosach za, porządek obrad ze zmianami przyjęto jednogłośnie. 1 Do punktu 2. Przyjęcie protokołu z poprzedniego posiedzenia komisji. Do protokołu uwag nie zgłoszono. Przy 8 głosach za, protokół został przyjęty jednogłośnie. Do punktu 3. Sprawy różne. Przewodniczący komisji pan Jacek Trynda powiedział, że z uwagi na obecność rodziców i pracownika MOSiR na komisji, którzy chcą radnych poinformować o jakiejś sytuacji oddaje im głos. Pan G. B. pracownik MOSiR przywitał pana Burmistrza i radnych. Jestem pracownikiem MOSiR w Myszkowie, mam funkcję ratownika i instruktora pływania. Pracuję tam prawie 20 lat i od pewnego czasu nie mogę wykonywać swojej pracy. Pan dyrektor Piotr Wysocki podejrzewa mnie, że działam na szkodę zakładu, więc chciałem nakreślić kilka sytuacji od początku. Przy MOSiR działa sekcja WOPR, jestem członkiem i instruktorem WOPR. Mogę prowadzić kursy na ratownika i szkolenia młodzieży w zakresie ratownictwa i pierwszej pomocy. Pan dyrektor Piotr Wysocki oskarżył mnie o to, że pobierałem pieniądze od rodziców i zatrzymywałem je dla siebie. Jest to nagrywane, więc mówię tak jak jest. Do sekcji WOPR potrzeba jest kilka elementów. Żeby prowadzić zajęcia trzeba mieć: fantoma, kilka hula hop, krążki. Są takie elementy, że hula hop są wiązane do krążków, dzieci przepływają przez trzy hula hop pod wodą, wyciągają manekina, jest to forma zabawy. Nie są to zajęcia typu pływanie, tam przychodzą dzieci, które już potrafią pływać. Są to zajęcia rozwojowe, bo ileś procent z tych dzieci będzie chciało zostać kiedyś ratownikiem wodnym i związać sobie z tym życie. Są godziny, w których pokazuję jak reanimować, jak udzielić pierwszej pomocy, jak ułożyć poszkodowanego. Zebrałem od rodziców 950 zł, bo nie miałem sprzętu, zakupiłem manekina, który do dzisiaj tam jest, krążki, hula hop, ale pan dyrektor w tym dniu zaraz dał innego instruktora, do którego te dzieci nie przyszły. Tego Pana dzieci też chodziły na tą sekcję (został wskazany jeden z rodziców będących na komisji). Dyrektor wystawił listę, ile Ci rodzice mi dali, oczywiście rodzice napisali, że mi nic nie dali, więc napisał pismo do pana prokuratora i dał je panu Andrzejowi, byłemu kierownikowi, bo teraz go gdzieś wyrzucił, bo też z nim robi taką jazdę, p. A. A. ma 62 lata. Prokurator wezwał mnie na przesłuchanie. Poszedłem, wziąłem rachunki za manekina, krążki i je przedstawiłem. Prokurator popatrzył na mnie, roześmiał się i mówił, że musiałby wszystkich nauczycieli w Myszkowie aresztować, bo jego dzieci też chodzą na korepetycje np. z angielskiego. Odpisał, że nie widzi znamion przestępstwa, więc pan dyrektor przyszedł i powiedział: tym razem Ci się kolego udało, ale następnym razem Ci się nie uda. Minęło ileś czasu, pracowałem w UKS, były jakieś zgrzyty, pozyskaliśmy unijne pieniądze na prowadzenie bezpłatnych zajęć pływania dla dzieci. Były cztery edycje, dwie wiosenne, dwie jesienne, pan dyrektor wypłacał mnie, panu R., panu S., panu N. B. i panu A. K. za I edycję, za II, za III, za IV edycję nam nie wypłacił, do dzisiaj jest mi winny 1,600 zł. Mówił: wypłacę Wam za chwilę, był wtedy prezesem UKS, do dzisiaj nie zobaczyłem tych pieniędzy, a mówi, że ja oszukuję. Jeżeli prowadzę zajęcia w brodziku, na zajęciach mam 19 osób, ale 3 z tych osób ma rodzeństwo po 4 lata i rodzic się mnie pyta, czy ten malczak może sobie biegać przy mnie, zgadzam się, bo pouczy się, popatrzy i na następny kurs czy za rok, czy za pół zapisze się znowu. Pan dyrektor przychodzi, wyrzuca dzieci z wody, bierze kartkę, spisuje na kartce. Te dzieci wystraszone są, 2 rodzice to widzieli, w czasie zajęć piętnaście po jedenastej, spisuje na kartce te dzieci, po czym wychodzi i ja prowadzę dalej zajęcia. To jest jakaś farsa. Jakby był w porządku, to jest pedagog, to by powiedział: jak wyjdą zrób zbiórkę, spiszę sobie te nazwiska. Jeżeli dziecko jest niepewne, że sobie da radę w sekcji sportowej, czy kursie pływania, to mówię do rodzica: proszę sobie kupić bilet, on przyjdzie na zajęcia i zobaczymy, czy sobie da radę, jak sobie nie da, to trudno, bo dzieci się zapisują, potem do mnie rodzice dzwonią, że on nie chce pływać. Mówię, że jedna lekcja jest próbna, wychodzą później takie sytuacje, że pan dyrektor liczy mi przez kamerę, cały czas mnie ogląda. Kamera jest po to, nie żeby było bezpiecznie na basenie, tylko po to, żeby patrzeć, co p. Grzegorz Buła robi, akurat siadł na słupku i pokazał koledze jak są ręce do kraula, to dyrektor do mnie dzwoni: zejdź z tego słupka, tam jest Twoje miejsce na fotelu. To są jakieś kpiny, to zakrawa o mobbing. Wracając do sekcji, jest osoba jedna lub dwie więcej, pozwoliłem malczakowi 4 latka, zresztą ojciec stoi za brodzikiem, jeszcze go za rękę trzyma i skacze z nim do wody. Kupił sobie bilet, przyszedł z tatą, bo na ten kurs przychodzą całe rodziny, mama, tata, babcie są na widowni. Tak robię te zajęcia źle, że dzieci mi dają takie dyplomy na koniec dla najlepszego instruktora, po każdej edycji przysyłają mi kartki z wakacji, a ja jestem cały czas przestępca. Przyszedłem tutaj, żeby powiedzieć, że mnie się to nie podoba. Wszyscy tak jesteśmy traktowani, ja przyszedłem, bo się nie boję, ale wszyscy jesteśmy tak samo traktowani. Pan A. A. ma 62 lata, non stop coś do niego ten Pan czuje, przedtem pan kierownik przychodził na basen i witał się z nami, prowadził książkę obiektów, teraz pan dyrektor przychodzi rano i mówi: tu jest nieposprzątane, tam jest brudno, tu jest źle, to jest metoda dopieprzania się, nie metoda współpracy. Jeżeli przychodzę w swoim wolnym czasie na basen, kupuję bilet w kasie i uczyłem pływać kolegę, który jest na studiach, poprosił mnie, bo ma zaliczenia na studiach, ten Pan mnie na kamerze dogląda na drugi dzień i dostaje naganę za to, co robiłem w wolnym czasie od pracy. Ponieważ umiem czytać, zaniosłem tą naganę z powrotem i powiedziałem, że miałem wtedy wolne, więc nagana została wycofana, bo została przyznana w moim wolnym czasie od pracy. Nie zostawię tego tak, mam zamiar iść do Sądu pracy, bo obserwowanie mnie w moim wolnym czasie od pracy, co ja robię po godzinach, dla mnie jest niesmaczne. Pan dyrektor przychodzi do pracy, włącza kamerę i patrzy co robi p. Grzegorz Buła na zmiany, bo miał wczoraj drugą zmianę, tu siedział, tu pokazywał coś, bo ktoś go poprosił, żeby pokazał ręce do żaby i siadł chwilę na słupku. To jest dla mnie jakaś farsa, przecież jesteśmy dla ludzi, a nie ludzie dla nas. To jest moja umowa, za te kursy dostaję 4 zł brutto, 3,60 zł na rękę. Jeżeli mam 50 dzieci na kursie, tu jest liczba to ja za te dzieci dostaję 1.800 zł, a magistrat dostaje 4.500 zł, notabene zarabiam na magistrat. Ja chcę zapisać 100 dzieci, ten Pan mówi mi tak, zapiszesz tylko 42 dzieci, koniec zapisywania, bo ja nie mam pieniędzy. Jak to nie ma pieniędzy, dzieci za to płacą pieniądze przecież po 120 zł za 14 zajęć. Na okrągło są jakieś, jak nie zapisz, to odpisz, tego nie wpisz, tego zapisz, tego nie rób, tamto nie rób, a ty jutro do mnie przyjdziesz, jak idę porozmawiać, to mówi do mnie: sio. Jak można człowieka co ma 50 lat tak jak ja, mówić mu: sio. Pracuję 20 lat, wychowałem setki młodzieży, setki ratowników, jestem w różnych komisjach, w Krajowym Zarządzie Kryzysowym, w 1997r. ratowałem ludzi za darmo we Wrocławiu, pomagałem jak była powódź i nie życzę sobie, żeby mnie ktoś tak traktował. Nie życzę sobie, że ktoś non stop ze mnie robił złodzieja, nikomu nie wziąłem grosza, jak na to nie zarobiłem. Nie życzę sobie, żeby ktoś ze mnie robił złodzieja, bo jak nastał pan dyrektor to non stop jestem robiony złodziejem i wszyscy instruktorzy. Nigdy nie 3 było problemu, bo byli różni dyrektorzy, ale zawsze z nami siadł, porozmawiał, teraz jak usłyszał, że idę na skargę, to wymyślił bilet instruktorski, który będzie kosztował 600 zł. To ja mam zapłacić 600 zł, żebym mógł przyjść na basen uczy pływać, a ja mam cztery lekcje, pięć lekcji w miesiącu prywatne, mam zapłacić 600 zł, a zarobię 120 zł? To jest jakaś farsa dla mnie, jeszcze robię to w czasie wolnym od pracy. Chłopaki jeżdżą do Łaz do Villa Verde, a mamy taki piękny basen. To są jakieś śmiechy. Przewodniczący komisji pan Jacek Trynda zapytał czy rodzice, którzy przyszli na komisję, mają coś do powiedzenia? Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że Ci Panowie byli świadkami jak Pan wyrzucał dzieci z wody w niedzielę. Dzieci tego Pana chodziły do sekcji WOPR, dzieci się cieszyły, robiliśmy ogniska w Poraju, spotkania, były treningi. Pan dyrektor podstawił innego instruktora, rodzice się zbuntowali, nie przyszli już na tą sekcję i automatycznie była zamknięta, do dzisiaj nie działa. Chłopaki mówią, żebym w 48 szkole prowadził w Częstochowie. Ja mam do Częstochowy jeździć i prowadzić młodzież, bo to są przeważnie dzieci strażaków, ratowników, te co się tym interesują. Ja mam jeździć do Villa Verde, czy do Częstochowy, a tu mamy piękny basen. Gdyby nie nasze działanie, instruktorów i ratowników to naprawdę na basenie byłoby mało ludzi. Tych dzieci jest mnóstwo, bo robimy te zajęcia, wszystko ciągniemy, dzięki nam są te dochody, bo tak przyszłoby paru prywatnych klientów. Do południa basen świeci pustką, chyba że jakaś szkoła przyjdzie. To nasze zajęcia pchają ten cały budżet i tak jesteśmy traktowani. Jestem głosem wszystkich instruktorów i ratowników, bo ten Pan się wszystkich czepia. Przede wszystkim bardzo mnie boli to, że dyrektor mi nie wypłacił 1.600 zł za które przychodziłem w swoim wolnym czasie i pracowałem. Obiecywał, że wypłaci i nie wypłacił. Powiedział, że jakoś sobie to odrobimy, ale jak, nie da się. Cały czas człowiek jest inwigilowany. Pan T. T. powiedział, że tutaj Grzesiek mówi, że są moce przerobowe, mógłby np. uczyć pływać 100 osób. Pan G. B. pracownik MOSiR wtrącił, że ma setki telefonów. Jeżeli dziecko przychodzi na basen i mówi, że chciałoby sprawdzić czy sobie da radę, mówię: proszę sobie kupić bilet, założyć zegarek, żeby go było widać, że ma ten zegarek na ręce, bo ja oknem ani przez filtrowanie nikogo nie wprowadzam na basen. Jest kamera w filtrowni jeżeli ktoś wyszedł, przyszedł, kamera jest na wejściu, na kasę, żeby zobaczyć co kasjerka robi i co je na śniadanie. Muszą dziewczyny wyjeżdżać stołkiem do tyłu, żeby zjeść śniadanie, bo czasem ketchupem się umarzą, a ten Pan będzie na nie patrzył. Pan T. T. powiedział, że G. mówi, że można 100 dzieci uczyć pływać, bo są chętni. Teraz miał wypadek, chciałem zapisać dzieci do WOPR, cudem zapisałem na UKS, bo lubią pływać, nie ma miejsc, rodzic ma stres. Jest świetny basen, a nie ma kursu. Tutaj widzę, że są możliwości, to dla kogo jest basen? Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że basen w niedzielę na ósmą, dziewiątą jest pusty, można dwie godziny zrobić więcej kursów, bo jest pusty basen, ale nie. Nie, bo ten Pan uważa basen za swój prywatny folwark. Jak był prezesem UKS to za basen nie płacił nic, za 4 tory nic, teraz płaci. Magistrat przecież zarabia, będą sekcje sportowe pod Urzędem Miasta, pod MOSiR, a nie pod UKS. 120 zł razy 100 dzieci, można to policzyć, to jest jasne i logiczne, te pieniądze wpływają do magistratu, można zakupić później hula hop, deski do pływania, płetwy itd. Płetwy i deski ma UKS, bo sobie zakupił za swoje pieniądze. Radna Beata Jakubiec – Bartnik zwróciła uwagę, że dzieje się coś niepokojącego, jest niszczony cały sport w Myszkowie, boks, piłka, siatkówka. Pan G. B. pracownik MOSiR zgodził się z tym, lekkoatletyka, wszystko. Radna Beata Jakubiec – Bartnik powiedziała, że radni są dla mieszkańców Myszkowa i powinni się pochylić. Pan jako pracownik jest doprowadzony do ostateczności, jest podenerwowany. Trzeba się temu przyjrzeć, bo w takich warunkach chyba nie da się pracować. Dochodzi do nas coraz więcej słuchów, od p. Ambrożego, od Pana, a reszta może jest zastraszanych. Jest to niedopuszczalne, żeby wygonić dzieci z basenu i liczyć. Przewodniczący komisji pan Jacek Trynda powiedział, że to jest jakby stanowisko. Jeśli jest konflikt to są co najmniej dwie strony w związku z tym, my nie możemy wydawać jakichś werdyktów, bo jeślibyśmy mieli zająć się tą sprawą wydaje się, że trzeba poznać stanowisko strony drugiej i dopiero ewentualne wnioski wyciągać. Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że robił jeszcze kursy ratownicze, uprawnienia instruktorskie, uprawnienia instruktora WOPR, żeby mieć z tego jakieś dochody. Po to się każdy uczy w życiu, żeby potem z tego żyć, a ja nie mogę pracować. Na MOSiR zarabiam 1.500 zł, a 1.200 zł mam pożyczkę. Chcę sobie dorobić, bo chcę jakoś żyć, a ten Pan mi nie pozwala i moim kolegom. Muszę brać dzieci, rodziców i jechać na Villa Verde, to mi ubliża i tam prowadzę lekcje pływania, a mam taki basen pod nosem. Pan T. Sz. dodał, że jego synowie przez dwa lata chodzili do sekcji G., obecnie się nie załapali, ponieważ są ograniczone ilości miejsc. Nie wiem dlaczego są ograniczone, z jakiego tytułu. Stało się tak, że w tej chwili dla dzieci są przeznaczone na kurs soboty dwa tory, a były trzy. Z czym to się wiąże, są godziny wolne, w soboty, niedziele te kursy można prowadzić, czemu się nie prowadzi, niewiadomo, jest to dochód zarówno dla MOSiR, jak i kasy miejskiej. Dziwne postępowanie. Przychodząc na basen przychodzimy, płacimy za wejście. Ratownik jest tam tylko po to, żeby siedzieć na krześle? To jest jakaś bzdura i absurd. Oni nawet nie mogą wstać, pokazać jak dziecko prosi jak ma ułożyć ręce do kraula, to jest kwestia jednej minuty. Pan G. B. pracownik MOSiR dodał, że Pan dyrektor zaraz dzwoni i pyta ile za to wziął? Pan T. Sz. powiedział, że pan G. B. jest nagrywany. Możecie mówić, że się tworzy szara strefa na basenie, bo rodzice płacą ratownikom. Za co płacą? Za to, że on podejdzie i minutę pokaże dziecku jak ma pływać? Tworzymy absurdy proszę Państwa w tej chwili. Ten sport tam upada. Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że mnóstwo młodzieży się kształci, chce się dostać na AWF, do wojska, Policji. Oni nie idą do sekcji z maluszkami pływać, oni przychodzą do 5 mnie, do instruktora pływania, mówią, że chcą się dostać do Policji, Straży, czy do wojska, a tam są weryfikacje z pływania. Proszą, żebym pokazał dwie, trzy godziny, że zapłacą tak jak za angielski, na który chodzą. Przychodzę, kupuję bilet w kasie, jestem ratownikiem, wchodzę z tym kolegą, młodzieżą, nawet kolegami mojego syna, mój syn jest w wojsku i pokazuję coś. To są śmieszne rzeczy, na drugi dzień jestem wzywany na dywanik, co ja tam robiłem w swoim wolnym czasie, a kupiłem sobie bilet w kasie? Jest to śmieszne. Wszędzie na basen, Ci co są w WOPR płacą 50% za basen, a dzieci ratowników nie płacą. U nas wszyscy płacą równo, a jak ratownik wejdzie, to ja mówię: nie wychyl się nawet przez drzwi, bo Cię mój dyrektor dojrzy, ja zaraz polecę na dywanik, kto Ty jesteś. Żeby podbić pieczątkę składkową, bo robię takie rzeczy, daję składkę roczną 25 zł, zawożę to do WOPR do Częstochowy. Mam z WOPR z Częstochowy na piśmie, że jestem uprawniony do prowadzenia kursów młodzieżowych, ratowniczych, ministerialnych kursów ratowniczych. Wołam ratowników na egzaminy, nawet ze szpitala p. Sz., próbuję organizować kursy KPP, idę i mówię, że chciałbym salę za symboliczną sumę, bo zrobimy kurs KPP. Żeby chłopak w wakacje mógł pracować, teraz te prawa unijne się zmieniły, musi mieć unijne uprawnienia ratownicze, do tego kurs KPP pierwszej pomocy, żeby mógł pracować na basenie w Polsce, czy w Anglii, czy Austrii, bo teraz nasze dzieci z Myszkowa jeżdżą po całym świecie, w wakacje zarabiają sobie pieniążki, żeby mieć później na książki, na dalsze rozwijanie się. Idę po salkę i usłyszałem, że wynajem tej sali na 1 godzinę kosztuje 50 zł, tylko jak w UKS były robione zebrania na Mikołajki, to chyba nie było płacone za to. Gdyby powiedziano mi 10 zł, zapłaciłbym za to, bo to są pieniądze, które płacą Ci co są na kursie. Ale 50 zł? Wynająłem salkę w innym miejscu, w Straży, ktoś mi powiedział, że jak dla ratowników, to posprzątacie na koniec. Inne podejście ludzi, trochę życzliwości chciałbym, spojrzeć na to inaczej. My naprawdę, to my pchamy ten wózek na tym basenie, ratownicy i instruktorzy. Te setki dzieci, które są na tym basenie to są dzieci, które przychodzą do nas, nie do dyrektora Wysockiego, do nas. Dlaczego przychodzą do nas, bo jest grupa młodzieży, co dzwoni do mnie, do pana Jacka, każdy ma swój autorytet jak każdy nauczyciel w szkole. Ja uczę drugie pokolenie, uczyłem rodziców pływać, a teraz uczę ich dzieci pływać, a ktoś mi mówi non stop, że jestem złodziej, tak mi mówi z podtekstem, że jestem złodziej, oszukuję, kradnę, robię lekcje. Nikt mi pieniędzy nie daje za to, że stanąłem na brzegu, tylko muszę na to zapracować, bo mam taki zawód. Radny Dariusz Muszczak powiedział, że cieszy się, że Panowie przyszli, bo czasami poruszając kwestię MOSiR jako jednostki organizacyjnej, czy podmiotowo w sprawie pana dyrektora czasami czuł się jak odosobniony zawodnik, który kopie sam do jednej bramki. Różnie to było odbierane. Podziękował Panom za to, że ktoś też zauważa jakieś niuanse, niedociągnięcia i odważył się o tym powiedzieć. Zwrócił się do Burmistrza, że kiedyś zwracał uwagę na brak monitoringu. To też było związane z niejasnymi kosztami, które zostały poniesione na ten cel. Zwracałem wtedy uwagę, czy też pytałem jaka była przyczyna, jaki był cel zainstalowania tego monitoringu. Zarówno Pan jak i Pan dyrektor zauważyliście bardzo słusznie, że chodzi tutaj o kwestię bezpieczeństwa. Pochwalam jak najbardziej. Pamiętam, że był też brany pod uwagę taki element jak np. włamania do pojazdów jak, czy kradzieży pojazdów, które miały miejsce, czy miały mieć miejsce na parkingu za MOSiR. Z tego co się orientuję, co zauważyłem żadna kamera nie wygląda na ten parking. Co się stało na MOSiR 6 w relacjach z pracownikami, z obsługą MOSiR po instalacji tego monitoringu? Tak jak pan Grzegorz tutaj wspomniał korzystam z basenu, ostatnio może przez kontuzję trochę mniej, a wskazane jest częściej. Doszło do takiej sytuacji, że kiedyś służbowo miałem potrzebę, żeby podciągnąć swoje pływanie. Uczęszczałem na basen i wtedy różnie ratownicy prowadzili zajęcia na basenie, właściwie nie prowadzili zajęć, tylko byli na tym basenie, chciałem zasięgnąć takiej porady, takiej opinii. Wtedy po raz pierwszy spotkałem się z takim tematem jak „oko wielkiego brata”, ponieważ nie jeden, nie dwóch, a więcej ratowników zwróciło uwagę, że tu mi tego nie powie, bo tu kamera sięga, że jak zacznie rozmawiać to zaraz dostanie telefon, nie chce tego. Ile razy była taka sytuacja, że jeden z instruktorów podczas nauki pływania sekcji UKS sekcji pływackiej powiedział, chcesz to pływaj sobie obok, jak zobaczę, że masz jakieś błędy, niedociągnięcia to zwrócę uwagę. Musiałem prosić o radę w takiej konspiracji. Tutaj też wielokrotnie i to nie tylko jeśli chodzi o basen, bo jeżeli chodzi o siłownię, o kasę dostawałem sygnały, ja odważę się o tym powiedzieć. Są pracownicy, którzy tego nie zrobią, Panie kasjerki, które dostawały telefon zaraz po moim odejściu od kasy, dlaczego tak długo ze mną rozmawiały albo o czym ze mną rozmawiały. To jest fakt potwierdzony, ja to mogę powiedzieć, nie chciałbym mówić kto to, bo te Panie boją się o to. Kiedy spotykałem się w przejściu z którymś z pracowników, to „cześć, cześć”, bo większość to moi koledzy, których znam dużo wcześniej zanim zostałem radnym. Zwracają uwagę, że tu są kamery i nie chcą ze mną rozmawiać. Kiedy schodziłem na siłownię, nie przechodząc przez kasę, jeszcze zanim był system, który został wprowadzony, system wnikliwej weryfikacji, kto wchodzi, jaki numer kluczyka pobiera. Z punktu widzenia bezpieczeństwa jest to bardzo zasadne, tylko również wtedy Panowie, którzy tam pracują zwracali mi uwagę, czy jeżeli miałem karnet, korzystałem z niego, a nie pokazywałem, oni wiedzieli o tym, mówili: pokaż karnet, żebym miał czyste sumienie, bo zaraz dostanę telefon, czy miałeś karnet, czy miałeś bilet. Nie wiem, czy to jest uczulenie na moją osobę, czy to jest ogólna tendencja na MOSiR. Tutaj padło takie słowo jak mobbing. Żeby mówić o mobbingu to musi być sprawa już konkretnej osoby, czy w jej ocenie doszło do takiego zachowania ze strony pracodawcy. Nie wiem, o wielu rzeczach słyszę, wielu pracowników, czy klientów MOSiR zwraca się do mnie z wieloma pytaniami. Wiele rzeczy jest takich, że niektórzy pracownicy chcą o tym powiedzieć, a boją się to zrobić osobiście, bo wiadomo, że nie wszyscy zarabiają kokosy i też boją się o pracę. Docierały do mnie sygnały, to jest świeży temat, ja się tym tematem posłużę, nie będę mógł powiedzieć kto to, bo ta osoba pewnie by sobie tego nie życzyła, popłakała się, ponieważ dostała ostrą reprymendę, że nie wykonała pewnego zadania, ponieważ została skierowana, delegowana do innego zadania i później dostała za to reprymendę. Pani, która pracuje nie wie, jak dopracuje do emerytury albo nie wie, jak ma wykonywać swoje obowiązki. Pan G.B. pracownik MOSiR wtrącił, że zna sprawę. Radny Dariusz Muszczak kontynuował, że to są takie sygnały, które do mnie docierają. Nie mogę ręczyć za to, na ile to jest wkurzenie osoby pana dyrektora, być może jest to człowiek obdarzony takim charakterem, który chcąc nie chcąc może nie do końca słusznie, ale powoduje takie wrażenie, być może. Docierają do mnie zewsząd takie sygnały. Chciałbym, żeby może po tej dzisiejszej komisji, bo tu też wracałem przykład pana A.. To też jest 7 przykład tego rodzaju, że p. A. sam to co do mnie powiedział: Panie radny, nie chciałbym z Panem rozmawiać, bo już odebrałem tego konsekwencje. Z tym Panem też nie chciałbym utrzymywać kontaktu, bo on też miał zarzucane, że ze mną rozmawiał, był ze mną widziany. Nie wiem, czy to jest po prostu uczulenie na moją osobę, ale są takie negatywne sygnały, którym warto byłoby się przyjrzeć. Jeżeli nie zostaną potwierdzone, to bardzo dobrze, bo okaże się że nic złego się nie dzieje. Ale jeżeli się coś dzieje to jest odpowiedni czas, żeby pewne rzeczy sprostować. Być może jest jakieś nieporozumienie, są jakieś kwestie niedopowiedziane, być może wymaga to po prostu dialogu jakiegoś otwartego pomiędzy stronami. Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że zna tą sprawę, którą radny powiedział. Kiedy przyszedłem w czwartek do pracy w tamtym tygodniu przywitałem się z filtrownikami, kiedy wszedłem na górę i otworzyłem drzwi do Pań sprzątaczek zobaczyłem, że sprzątaczka pani M. B. płacze. Ta Pani jest chora psychicznie, ona się leczy u psychiatry, jest emocjonalnie bardzo czuła. Kiedy zapytałem się, dlaczego płacze powiedziała, że dyrektor kazał Jej zrobić coś, a potem ją tak spierniczył, że nie zrobiła tego, a rano kazał jej robić to. Zapytała, czy jest głupia? Powiedziałem, żeby nie płakała i powiedziałem, że dyrektorem się bywa, a człowiekiem się jest. Takie są sytuacje, ludzie boją się to powiedzieć, bo są zastraszeni, tak jak powiedział pan Darek, „nie stój tu ze mną, bo kamera patrzy, coś z tym Muszczakiem gadał”. Pan dyrektor twierdzi, że pan Muszczak za dużo sterydów bierze i głupoty plecie. Pan Burmistrz poprosił, żeby wykreślić nazwisko tej Pani na BIP, bo Pan poleciał trochę za daleko. Pan podał imię i nazwisko koleżanki stwierdzając o jej chorobie, nawet lekarz tego nie mówi. Pan G. B. pracownik MOSiR przeprosił. Radny Mariusz Maligłówka powiedział, że w tych okolicznościach chciałby złożyć wniosek do p. Burmistrza jako przełożonego i pracodawcy pana Wysockiego o przeprowadzenie wyjaśnienia w tym temacie, żeby się ustosunkował. Te wszystkie zarzuty, które są tu przedstawione są dość poważne zarzuty. Radna Beata Jakubiec – Bartnik zaproponowała powołanie komisji. Radna Iwona Skotniczna zgodziła się z propozycją radnej. Pan Burmistrz wtrącił, że wniosek radnego nie określi w procentach, ale w większości nie zasługuje na tutejszą debatę, Pan naprawdę musi iść do Sądu Pracy. Nikt z nas, ani radni, ani ja nie ocenimy sytuacji, czy Pan nie kłamie, czy Pan ma rację. Jeżeli Pan ma rację i te znamiona, które Pan tu przedstawił, mogą zostać ocenione przez sąd jako kwestia mobbingu na Pana osobie przez pracodawcę. Drugi tryb, który ma Szanowna Rada to ewentualne rozpatrywanie skargi na p. Piotra Wysockiego jako kierownika jednostki podlegającej w 100% gminie, nie jest to spółka prawa handlowego, więc tutaj ten tryb rozpatrywania Szanownej Radzie podlega, ale musi wpłynąć taka skarga i wtedy ten tryb ewentualnego wyjaśnienia, który radny Mariusz proponował jest do rozpatrywania. O sytuacji całej usłyszałem i słyszałem też relacje jednego z rodziców. To jest tak, być może prawda leży po 8 środku, ja się dlatego nie wypowiem, bo tutaj w sytuacji nie byłem, natomiast jest taka sytuacja i też mam gorącą prośbę do rodziców, że jeżeli Państwo korzystacie z usług MOSiR proszę zachowywać paragon. Jeżeli dzisiaj przy tej sytuacji, o której rozmawiamy poprosiłbym, żeby Panowie obaj jako rodzice pokazali paragon dziecka, że uczestniczyło w tych zajęciach, temat wygląda zupełnie inaczej. Jeżeli Państwo nie pokażecie paragonu, to powiem, były takie sygnały, przepraszam, że nie przedstawię źródła informacji, gdzie przychodzili rodzice, którzy mówili, że dawali instruktorom do ręki podczas pracy instruktora na umowę o pracę na MOSiR, taki proceder jest zabroniony. Tutaj pan pracujący na MOSiR próbuje, być może słusznie nie wiem, przekroczyć pewną granicę kompetencyjną, która nie leży w gestii osób tu siedzących. Pana wiąże umowa o pracę ze swoim pracodawcą i to, jakie relacje Państwa łączą są kwestią między wami. Może tak być, że Pan zwoła teraz cały Myszków, bo p. Piotr Wysocki jest zły. Osobną kwestią dla Rady jest kwestia oceny dyrektora jednostki i wtedy ewentualnego mojego wyciągnięcia konsekwencji, od czego się nie wzbraniam, ale nie mogę skazać na pręgierzu kogoś tylko na podstawie Pana relacji tu przedstawionej, zwłaszcza że mam sygnały również w drugą stronę i nie wiem, w które sygnały mam wierzyć. Dla mnie ewidentną sytuacją, która w tej konkretnej sytuacji musiał się wypowiedzieć sąd. Jak Pan nie złoży wniosku do sądu to wtedy Pana słowa zostaną w jakiś sposób w moich oczach osłabione, nie można, jeżeli to co Pan mówi jest prawdziwe, zbagatelizować takiego zachowania jak Pan je tu przedstawił. W swojej wypowiedzi przy okazji wymienił Pan taka sytuację, która może wskazywać, że prowadził Pan działalność gospodarczą, co Panu też wolno robić. Mówił Pan o wyjazdach na inne baseny i uczenie dzieci. Takie rzeczy i nie zgodzę się z Panem i nie mówię o zwyczaju, że ktoś prowadzi dziecko na korepetycje i to jest omijane podatkowo, ale tu jest sesja Rady Miasta, jest to nagrywane, zarówno radni jak i Burmistrz nie mogą do tego podejść bagatelizując, że np. ktoś kto wykonuje działalność gospodarczą nie płaci za to podatków. Czy taka sytuacja miała miejsce, nie wiem, nie wypowiem się. Natomiast jak Pan mówi, że Pan jeździł z dziećmi na Villa Verde to znaczy, że być może nosiło to znamiona działalności gospodarczej. W tej konkretnej sytuacji jeżeli dochodzi do sytuacji, że rodzic załóżmy, że relacje i pewne sygnały, które płynęły też z drugiej strony są prawdziwe, że jeżeli rodzic daje z pominięciem kasy fiskalnej na basenie pieniądze instruktorowi, to w ten sposób te argumenty mówiące o tym, że można tę kasę napełnić jest działaniem odwrotnym, bo to jest omijanie wpływu za basen, mało tego współwinowajcami takiej sytuacji jest zarówno rodzic dający pieniądze jak i instruktor biorący te pieniądze. Czy tak było, też nie oceniam, bo nikogo za rękę nie złapałem, nie moja w tym rola. Zgadzam się z wnioskiem, że musicie Państwo jako Radę, o ile to mamy traktować jako oficjalną skargę złożona przez Pana na swojego przełożonego. Musimy tu oddzielić relacje Pana jako pracownika i Pana dyrektora jako pracobiorcy, bo tutaj Rada i Burmistrz nie mają nic do powiedzenia. Jeżeli Pan jako obywatel miasta Myszkowa zgłasza skargę na dyrektora MOSiR przedstawiając określone sytuacje, jest to element, w którym komisja może powołać zespół, czy może podjąć pewne czynności, ale druga strona musi mieć możliwość wypowiedzenia się i wyjaśnienia. W tym duchu jak najbardziej, nie mówię, że tematu nie trzeba wyjaśnić, ale żebyśmy nie pomieszali wszystkiego naraz. Nie może tak być, że np. wszyscy teraz będziemy opowiadać coś jednostronnie, nie wysłuchując drugiej strony. Trzeba to sprawdzić, a sprawdzenie tego co Pan powiedział jedyne, mocne, niepodważalne, do tego zachęcam, proszę złożyć wniosek do Sądu Pracy, bo jeżeli Pan to 9 zbagatelizuje, to przestanę Panu wierzyć. Jeżeli Pan to złoży do Sądu Pracy pokazując, że są takie praktyki, to może tak być, ale to już oceni niezawisły sąd, że to co Pan tu opisywał zostanie uznane jako stosowani mobbingu na Pana osobie. Wtedy zupełnie inaczej wygląda moja ocena, bo niewątpliwie p. Piotr Wysocki jest osobą, którego bycie na tym stanowisku zależy od mojej decyzji. Ja tej decyzji dzisiaj nie podejmę o jednej relacji zwłaszcza, że widzę rosnące wpływy na basenie, mam też sygnały rodziców i osób i absolutnie nie zgodzę się ze słowami pani radnej, które nie budują i nie budują dobrej relacji, że sport jest zarzynany w Myszkowie, absolutnie tak nie jest. Pan G. B. odniósł się do wypowiedzi pana Burmistrza, nie chcę wojować z p. Wysockim. Przyszedłem, żeby powiedzieć, że chcę pracować na basenie, zapisywać dzieci, które przynoszą dochód notabene do magistratu, bo tu jeden Pan powiedział, że chce zapisać, ale nie może. Chcę stworzyć sekcję np. WOPR, za którą chcę, że te dzieci tez będą płacić pieniądze do kasy miejskiej. Nie chcę, żeby te dzieci chodziły za darmo na tą sekcję, one sobie zapłacą za tą sekcję. Można się spotkać, ustalić jakąś cenę z Urzędem Miasta, czy z dyrektorem, że np. na miesiąc mają płacić tak jak w UKS 30 zł, czy 50 zł i dano mi jeden tor i ja będę w swoim wolnym czasie prowadził sekcję. Przyszedłem po to, żeby można było zapisywać więcej dzieci niż 42, bo tyle tylko ma chęć zapisać mi Pan dyrektor, a inni rodzice chcą się zapisać, nie mogą, więc idą do UKS, ale UKS nie przynoszą pieniędzy do kasy magistratu, tylko do kasy UKS, który jeszcze dostaje dofinansowanie z magistratu na swoja działalność. Te pieniądze jakby było następne pięćdziesiąt dzieci to następne 4.500 zł trafiłoby do kasy miejskiej. Pan Burmistrz powiedział, że nie wypowie się co do liczby dzieci, bo być może z czegoś to wynika, może względy bezpieczeństwa itd. Pan G.B. pracownik MOSiR dodał, że dlatego potrzeba więcej godzin. Pan Burmistrz powiedział, że teraz na to nie odpowie. Nie wie, na ile propozycje Pana były ujmowane, czy też dopiero padają teraz, nie wypowiedział się. Jeżeli były wcześniej, to dlaczego Pan dyrektor ich nie zastosował albo dlaczego nie zostały wdrożone. Odniósł się do słów pana Buły dotyczących biletu instruktorskiego. Nie jest prawdą wszystko co Pan powiedział, bo są rozwiązania stosowane na różnych basenach, też się temu przyglądałem. Wyraziłem zgodę Panu dyrektorowi, ale zastrzegłem, że zrobimy to testowo, bo jest firma, która chce zapłacić te pieniądze i twierdzi wbrew temu co Pan, ale być może Pan ma większe doświadczenie pracując tutaj na basenie, jest firma, która jest gotowa zapłacić taki bilet i twierdzi, że na tym jeszcze zarobi. Widzimy to jako pewną korzyść i uzupełnienie wolnych zasobów basenu i chcemy to zrobić. Być może jeżeli to wypali, będziemy mieć drugą i trzecią firmę. Nie jest powiedziane, że my naukę pływania i dostęp basenu musimy zrobić tylko siłami pracowników zatrudnionych w MOSiR, bo możemy to zaoutsourcingować dla dobra dzieci. Dlatego powiedziałem nie wierząc dokładnie i nie widząc jaki to może przynieść efekt, wyraziłem zgodę panu dyrektorowi mówić, że jeżeli dane narzędzie się sprawdzi, to będziemy je rozwijać, a jeżeli się nie sprawdzi to będziemy się z niego wycofywać. Akurat taka firma złożyła ofertę i taka pozycja do cennika zostanie wprowadzona. Odniósł się do słów radnego Muszczaka, pomieszaliśmy dwie różne kamery, bo kamery, które są 10 zamontowane jako monitoring zostaną, dzięki nim mieliśmy dużo łatwiej do rozstrzygnięcia sytuacji, gdzie dziecko spadło z wieży i tutaj nagranie z kamery pozwoliło ochronić pracownika przed odpowiedzialnością. Na całe szczęście dziecku się nic nie stało. Wtedy normalne jest, że rodzice atakują i oceniają, że winowajcą jest instruktor, który nie dopilnował, bądź organizacja pracy na basenie. Tutaj monitoring pozwolił od razu tą sytuację wyjaśnić. Domówiliśmy i rozwiązaliśmy tą sytuację dla dobra obu stron i monitoring zostanie na basenie. Kamera mówiąca o kradzieży samochodów, dysponujemy dwoma kamerami mobilnymi i czasami Policja zwraca się do nas z prośbą, a te kamery mamy do dzikich wysypisk, natomiast ponieważ dopiero monitoring powstanie w mieście, Policja czasami się do nas zwraca i wypożyczamy im kamery. Był taki moment, że również teren basenu był monitorowany przez taką kamerę, nie tą, która jest na basenie. Radny Dariusz Muszczak powiedział, że nie chciałby, żeby pan Burmistrz go źle zrozumiał, bo z punktu widzenia bezpieczeństwa jest za monitoringiem, tylko jaki był efekt wtórny, relacje które się zmieniły po tym jak ta kamera została zainstalowana na basenie. Radna Beata Jakubiec – Bartnik wyjaśniła, że wysunęła wniosek, z tym co Pan mówi, nie sprzyja to dobremu rozwojowi sportu. Pan Burmistrz powiedział, że pani radna wymieniła inne dyscypliny sportu, a z tym się już nie mogę zgodzić. Jeżeli to jest prawdziwe to wtedy wniosek jest najbardziej, ale zostały wymienione inne dyscypliny sportu. A tu z tym się nie zgodzę. Radna Beata Jakubiec – Bartnik zapytała się p. Grzegorza Buły, czy nie rozważał stworzenia stowarzyszenia pływackiego i też wystąpienia sobie o pieniądze. Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że jest taka sprawa, że w Myszkowie jest kilka stowarzyszeń, można by pod każde stowarzyszenie podpiąć działalność uczenia pływania dzieci. Jeśli chodzi o działalność, Pan dyrektor ustawił u nas taką bramkę, że tylko te stowarzyszenia, które mają licencję. Radna Beata Jakubiec – Bartnik zapytała, czy UKS ma? Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że UKS ponoć ma licencję. Płaci 15 zł za tor, a osoby które nie mają licencji płaca 65 zł za tor. To się bardzo zmienia, wynajmują trzy tory to się płaci 45 zł, a sześćdziesiąt to się 190.00 zł płaci. Składki tych dzieci na pływanie by nie pokryły samego basenu, bo p. Jacek Sychowicz ma UKS szkolne, różne są stowarzyszenia, to by się nie zwróciło. Odniósł się do słów pana Burmistrza odnośnie firmy, która chce wynająć i płacić za tor, usłyszałem 600 zł. Powiedziałem: bilet instruktorski, to znaczy, że musiałbym taki bilet kupić za 600 zł. Nie chcę zakładać, bez firmy, wtedy pod błogosławieństwem pana dyrektora prowadziłbym nauki pływania w swoim wolnym czasie, ale ja na to nie zarobiłbym 600 zł. Pan Burmistrz wyjaśnił, że p. Buła musi zrozumieć, że basen nie zabrania, żeby ktoś prowadził działalność gospodarczą, ale nie możemy pozwolić na to, że ktoś przychodząc na basen z wykorzystaniem mienia publicznego będzie prowadzić działalność gospodarczą z pominięciem płatności i korzyści dla basenu. Na to się nie możemy zgodzić. 11 Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział Burmistrzowi, że mu się śmiać chce. Mój kolega p. B. K. przyszedł na basen z dzieckiem niepełnosprawnym z tytułu Zespołu Downa, kupił dziecku bilet i sobie, był w brodziku. To było do południa w niedzielę, był pusty basen, tylko pan B. K. z niepełnosprawnym dzieckiem. Pan Piotr Wysocki zadzwonił po Policję, przyszedł policjant, stanął nad brzegiem i zapytał się pan B. co ma zrobić? Odpowiedział, żeby obciążyć pana dyrektora kosztami bezpodstawnej interwencji. Pan Burmistrz zapytał, czy mamy wyłożyć wszystkie interwencje Policji na basenie? Chce Pan tego teraz? Pan G. B. pracownik MOSiR nie wyraził sprzeciwu, stwierdził, że nie miał żadnej interwencji. Zaproponował, żeby pan Burmistrz powiedział. Pan Burmistrz dodał, że to już pan dyrektor będzie się bronił. Pan G. B. powtórzył, że nie miał żadnej interwencji na basenie. Przeprosił, że raz był przesłuchiwany przez Prokuratora w związku z nadużyciem swoich kompetencji w sekcji WOPR, kupiłem wtedy fantoma, cztery hula hop i cztery krążki. To był jedyny kontakt z prawem, z Policją przez te 20 lat pracy na basenie. Dostałem naganę, która została później wycofana. Radny Dariusz Muszczak skomentował ciągnąc wątek kolegi, nie ulega wątpliwości, że są jakieś niedobre relacje. Te relacje pasowałoby określić, gdzie jest wada, czy w komunikacji pomiędzy ludźmi. Często zauważam taką rzecz, to wynika z umiejętności kontaktu z ludźmi. Często słyszę i to nie tylko od pracowników MOSiR, czasami od klientów, a czasami też od innych podmiotów, które chcą wejść we współpracę np. z MOSiR i wychodząc z rozmowy z włodarzem mają mieszane uczucia, bardzo mieszane uczucia, są to uczucia negatywne. Być może to jest taki sposób rozmawiania z ludźmi, czy prowadzenia rozmów, jakaś cecha charakteru, gdzie nie wiem gdzie leży problem, na pewno gdzieś jest i wydaje się, że zrobiły się aż takie niezdrowe relacje na tylu płaszczyznach, że powinniśmy w końcu rozwiązać ten problem, uporządkować ten problem. Pan G. B. pracownik MOSiR wytłumaczył, że nie przyszedł tutaj atakować, ani pana Burmistrza, ani radnych, przyszedł powiedzieć. Mam gorący temperament i przyszedłem to wszystko powiedzieć, bo jakby nie było Rada Miasta pan Burmistrz, należy mi się, żeby czasem ktoś mnie wysłuchał, jak mnie nikt nie chce słuchać. Raz z Burmistrzem rozmawiałem na basenie, pan Burmistrz był rekreacyjnie rano, zamieniliśmy trzy słowa i to było raz coś tam powiedziane, teraz drugi raz. To jest stary konflikt już i to się tak nawarstwia. Chciałbym spokojnie pracować, można siąść, można się dogadać, można czasami powiedzieć pracownikom Wszystkiego Najlepszego na Nowy Rok albo na Święta Bożego Narodzenia, ale tam nie ma takiej praktyki. Dawniej to była lampka wina w kawiarni z pracownikami na święta. Pan Burmistrz poprosił, żeby nie ciągnąć tego wątku. Pan G. B. pracownik MOSiR dodał: po co powiedzieć pracownikom, wszystkiego najlepszego. 12 Radny Dariusz Muszczak powiedział, że dwie godziny po pracy, w kawiarni, która ma zezwolenie na sprzedaż alkoholu. Pan G. B. dodał, że to było po pracy, o drugiej. Wspomniał, że była czasami jakaś koperta pod koniec roku 200 zł od firmy, teraz skończyły się te czasy. Pan Burmistrz zdziwiony zapytał się, czy w kopercie dawano im pieniądze? Niech Pan nie opowiada. Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że były kiedyś takie premie okolicznościowe, a teraz nie mówi się Wszystkiego Najlepszego. Radna Iwona Skotniczna dodała, że radni takie krążące informacje mieli, Państwo radni inni również. Pan się odważył, przyszedł na komisję, Pan to powiedział na forum. Chcielibyśmy mieć przynajmniej możliwość wysłuchać p. Wysockiego, a najlepiej jakbyście byli obydwoje. Pan G. B. pracownik MOSiR dodał: konfrontacja. Radna Iwona Skotniczna zgodziła się z tym. My nie możemy działać tak jak sąd, ewentualnie poprosić pana Burmistrza o zajęcie stanowiska, bo niestety wygląda to bardzo nieciekawie. Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że później po tym zajściu z prokuratorem wszystko się uspokoiło i nawet zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Zaczęły się tworzyć normalne relacje, a nagle tak jakby bomba wybuchła. Coś się stało, nawet nie wiem co się stało i od nowa jest jazda ta sama. Był już spokój, każdy pracował, nagle coś się zadziało, nie wiem czy pan dyrektor miał jakiś problem i wywalił to wszystko w zakładzie, nie wiem, bo jest wiele rzeczy na MOSiR, które się mnie dotyczą, mnie interesuje praca na basenie, chcę stworzyć sekcję WOPR, chciałbym porobić kursy na ratownika itd., żeby to wszystko hulało, tak jak to było kiedyś, do tej pory. Przewodniczący komisji pan Jacek Trynda powiedział, że pani radna zaproponowała taką propozycję, która według niego nie jest zbyt dobra, dlatego że nie powinniśmy stawać tutaj między Panami i sądzić, która tutaj strona ma rację, tylko faktycznie to, że dowiedzieliśmy się, że coś u Pana dzieje się złego, to oczywiście jest dobre, że się dowiedzieliśmy. Jedynie możemy apelować do pana Burmistrza o próbę wyjaśnienia tej sytuacji i ewentualnie tak jak pan Burmistrz zasugerował sprawy rozwiązywać jeśli nie da się inaczej, sądownie. Pan Burmistrz dodał, że tu sądownie, a Państwo w trybie ewentualnej skargi na Pana dyrektora. Przewodniczący komisji pan Jacek Trynda powiedział, że radni nie są władni rozstrzygać sporu. Radna Iwona Skotniczna powiedziała, że być może Pan przewodniczący ją źle zrozumiał, o to jej chodziło, że wysłuchaliśmy Pana, bo przyszedł i miał odwagę to wszystko powiedzieć. Chcielibyśmy, żeby mógł powiedzieć również dyrektor, a najlepiej żeby jeden i drugi Pan byli, żebyśmy mogli wysłuchać jednocześnie. 13 Pan G. B.pracownik MOSiR powiedział, że pan Burmistrz mu cały czas sugeruje, żeby iść do sądu. Jego zdaniem ludzie to są ludzie, a nie szympansy i najpierw rozmawiają, a później idą do sądu, a pan Burmistrz: do sądu, do sądu. Nie chcę się sądzić, chcę prowadzić jakąś merytoryczną rozmowę, żeby to jakoś wyjaśnić. Żeby wysłuchać mojej relacji, relacji Pana dyrektora, jakoś to rozstrzygnąć jako włodarz tego miasta. Pan Burmistrz mówi, do sądu. Nie chcę chodzić po sądach, już chodziłem, to jest bez sensu, to jest nie do skończenia. To słowo przeciwko słowu. Pan Burmistrz nie zgodził się ze słowami pana B., ponieważ wysłuchał zatrważających relacji, jeżeli one są prawdziwe to one mogą i powinny prowokować go do określonej relacji wobec Pana Piotra. Nie mogę ich zrobić, jeśli nie zostaną udowodnione. Pan dzisiaj złożył określone oświadczenia, które Rada Miasta zaprotokołuje, ja ten protokół przekażę panu Wysockiemu i powiem, żeby złożył wyjaśnienia, żebym mógł złożyć wyjaśnienia Szanownej Radzie. Myślę, że będzie taki wniosek, żeby w te wyjaśnienia oprócz złożenia na piśmie pan Piotr Wysocki przedstawił Szanownej komisji. Wobec takich sformułowań nie można pozostać obojętnym, dlatego proszę o pójście do Sądu Pracy, bo nie możemy doprowadzić, ja ze swojej strony na to, żebyśmy pogwałcili kompetencje. Nie może być tak, że Pan niezadowolony na pracę swojego przełożonego przyszedł do Rady Miasta. To, że jest to akurat jednostka publiczna i podległa miastu niczym nie różni relacji miedzy pracownikiem, a jego przełożonym. Z firmy Sokpol, z innej firmy nie przyjdzie ktoś poskarżyć się, że w taki czy inny sposób potraktował go przełożony. Pan G. B. pracownik MOSiR zwrócił uwagę, że Burmistrz myli pojęcia. Pan Burmistrz powiedział, że nie myli pojęć. Celowo to porównuje, żeby pokazać Państwu wyraźną rzecz, a osobny tryb, że Pan dyrektor jest osobą wybraną w innym trybie, pracuje nie w prywatnej firmie, a pracuje w firmie podległej Radzie Miasta i Burmistrzowi, to jest osobny tryb. Wtedy trzeba nadać tego tryb i myślę, że komisja nie ma przeciwwskazań, żeby Pana dzisiejsze słowa potraktować jako oficjalnie złożoną skargę na Pana Piotra Wysockiego jako mieszkańca Myszkowa, ale nie wolno Radzie i nie wolno mnie wejść między relacje między Panem Wysocki. To może tylko ocenić Sąd. Pozwoliłem sobie na prywatny osąd, on może być błędny. Jeśli Pan wobec tak mocnych sformułowań wobec swojego przełożonego Pan z tym nie pójdzie do Sądu, waga tych Pana słów zacznie topnieć w oczach. Zapytał z ciekawości rodziców, czy mają paragony z tego zdarzenia? Krótko, tak, czy nie? Pan T. Sz. powiedział, że ma karnet. Nie musi być paragon, wystarczy karnet. Takie jest wejście na basen. Pan Burmistrz powiedział, że rodzic mówi o innej usłudze i innych zajęciach, które są wymienione w cenniku. Pan T. Sz. powiedział, że nie rozumie Pana Burmistrza. O jaki chodzi paragon i w jakim celu? W jakim celu mam pokazać paragon, że chodzę na basen? Pan Burmistrz powiedział, że chodzi o paragon usługi, która była świadczona. 14 Pan T. Sz. powiedział, że chodzi o zajście, że przychodzę na basen z dziećmi, a dzieci po to tam przychodzą, żeby pływać i korzystać z basenu. Pan Burmistrz dodał, że za dzieci korzystające z basenu u Pana instruktora płacili rodzice w kasie, nie instruktorowi, to jest inna usługa niż karnet. Zapytał jeszcze raz rodziców, czy to mają? Pan T. Sz. zapytał, po co ten dokument, w jakim celu? Pan Burmistrz powiedział, że jeżeli dzieci korzystały z tych zajęć to powinny mieć zapłacone to co jest w cenniku, o tym mówię. Czy zapłaciliście zgodnie z cennikiem za usługę, której żądaliście. O tym mówię. Radny Dariusz Muszczak powiedział, że rozumie o co chodzi rodzicowi. Pan T. Sz.wtrącił, że nie został zrozumiany. Radny Dariusz Muszczak zwrócił uwagę, że pan Grzegorz powiedział wcześniej jedną rzecz, że było kilkoro dzieci, które w ramach oswajania się z wodą nie korzystały z nauki pływania tylko krążyły wokół dzieci uczących się. To jest jedna rzecz, domyślam się, że to chodzi o to, że płacę za wejście na basen i to dziecko gdzieś się tam kręci. Druga rzecz, tego monitoringu tam jest tyle od wejścia przez kasę, przez basen, że bardzo łatwo da się zobaczyć godziny, kiedy ktoś wchodził, godzinę zakupu paragonu w kasie. Pan Burmistrz dodał: i czy dziecko się oswaja z wodą, czy było uczone przez Pana. Radny Dariusz Muszczak powiedział, że jeżeli mamy listę tych, to możemy się tak wadzić. Pan Burmistrz powiedział, że nie, składamy zarzut. Radny Dariusz Muszczak powiedział, że jeżeli w grę wchodzi trójka, czy czwórka dzieci czteroletnich, opieram się na tym co pan Grzegorz powiedział, które weszły oswajać się z wodą, nie starałbym się oszukiwać tak skrupulatnie. Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że rozumie wątpliwości pana Burmistrza. Przytoczył jeszcze raz sytuację. Było 18 dzieci w brodziku, a Pan dyrektor naliczył 21. Osiemnaście było na sekcji, troje z tych dzieci miało rodzeństwo, dzieci po cztery latka, widać na monitoringu. Te dzieci jak wyszedłem na głęboką wodą to te dzieci zostały w brodziku, ja weszłam z tymi z sekcji. One po prostu latały przy mnie i powtarzały przy mnie, papugowały to co te dzieci z kursu. Czy mam powiedzieć do rodzica: proszę mi stąd wyjść teraz. Panie Burmistrzu my jesteśmy dla ludzi. Pan Burmistrz mi powiedział, że tylko sąd, kiedyś Pan mi powiedział na basenie: nie jestem zwolennikiem rozstrzygania konfliktów w sądach, przez gazetę itd., dobrze, że mi Panowie powiedzieli, bo z Andrzejem Karlickim rozmawiałem, ja sobie to przemyślę, a teraz Pan mówi: do sądu. Kiedyś mi Pan sugerował coś innego. Pan Burmistrz wyjaśnił, że jeżeli posługujemy się naszą rozmową sprzed trzech, czy czterech lat, wtedy panowie zgłaszaliście do mnie zupełnie inny problem, nie takiej rangi, nie z takim 15 zabarwieniem, nie tak mocnymi zarzutami wobec przełożonego jak padły dzisiaj. Proszę mi uwierzyć, że potwierdzam jeszcze raz: nie jestem zwolennikiem sądów poza stronami zainteresowanymi, ale wobec takich zarzutów tylko i wyłącznie sąd. To wcale nie zmienia mojego zdania powiedzianego wtedy na basenie. Radny Dariusz Muszczak zapytał p. Grzegorz Bułę, czy w ramach prowadzenia takich zajęć z dziećmi, grupy zorganizowanej w brodziku, czy ten brodzik jest wyłączony z użytkowania przez inne dzieciaki. Pan G. B. odpowiedział, że stawia rezerwację, ale jeżeli ktoś przyjechał i nie wiedział, bo przyjechał sobie raz w niedzielę na basen, w sobotę, bo nie wszyscy chodzą w każdą sobotę i niedzielę na basen i przychodzi z małym dzieckiem, niesie na rękach czterolatka i pyta się, czy może sobie wejść na róg basenu z dzieckiem i wpuścić go? Czy pożyczy Pan hula hop, czy makaronu? Dlaczego mam nie pożyczyć. Nawet chłopakom, którzy nie są w sekcji daję tego fantoma, co mi przeszkadza, głowa mu odpadnie? Pan radny wie, jak nieraz chłopaki bawią się fantomem. Pan T. Sz. powiedział, że musi poruszyć jeszcze jedną kwestię. Jest sekcja doskonalenia, kurs, który trwa, w przypadku Grzegorza, sobota i niedziela. Ma tam kilka godzin, moje dzieci akurat nie chodzą, bo nie było miejsca, może nie zdążyły, może za późno poszedłem. Przychodzimy w tym czasie na basen, wykupujemy, karnet, bilet płacę, pływają na torach obok, bo są zarezerwowane dwa, były kiedyś trzy, teraz nie wiadomo jak to się stało, że są dwa i pływają na trójce, czwórce, nie mogą pływać, bo jest kurs i jesteśmy posądzani, że tworzymy szarą strefę. Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że papugowały to co dzieci robiły na kursie. Pan T. Sz. zapytał, czy nie mogą pływać? To jest jakiś absurd i Pan mówi, że muszę mieć paragony, żeby udowodnić, że ja tam nie tworzyłem szarej strefy z ratownikiem. Co mam udowadniać, że jestem niewinny? Radna Beata Jakubiec – Bartnik stwierdziła, że pan Burmistrz powinien się tej sprawie przyjrzeć i w miarę możliwości to jakoś załagodzić, porozmawiać z panem Wysockim, wyjaśnić to. Może faktycznie Panowie dogadają się bez sądu, rodzice będą zadowoleni. Po co od razu z sądami? Skoro żyli w zgodzie jeszcze niedawno to może wyjaśnimy między sobą skoro pracują już tyle lat. Radny Dariusz Muszczak stwierdził, że zastanawiające jest to, że po dwudziestu latach współpracy, która jak widać była w porządku, teraz nagle ktoś odważa się przyjść do Rady Miasta. Pan G. B. powiedział, że tak przedtem myślał, że przyjdzie do Rady Miasta, a powinienem iść teraz do sądu. Radny Norbert Jęczalik zapytał, ilu panu dyrektorów było wcześniej? 16 Pan G. B. odpowiedział, że było czterech było przed panem Piotrem i z nikim nie miałem żadnych konfliktów, wręcz pomagałem i społecznie różne rzeczy robiłem, teraz tego nie robię. Radna Beata Jakubiec – Bartnik pocieszyła instruktora mówiąc, żeby się nie denerwował. Pan G. B. pracownik MOSiR powiedział, że ma przekichane całkowicie, ale musiałem to powiedzieć. Pan Burmistrz powiedział, że pan Buła nie będzie miał przekichane, jeżeli będzie miał rację, Pana odwaga powinna zostać w jakiś sposób doceniona. Pan G. B. dodał, że ma jedną podstawę iść do sądu, że mam niewypłacone 1.700 zł za IV edycję unijnych nauk pływania, Ja, p. A. R., p. J. S., p. A. K., p. N. B., każdy po 1.700 zł ma niewypłacone, z tym mogę iść do sądu. Odpuściłem, bo przeżyję to, ale powinienem wtedy iść do sądu, bo ktoś mi za moją pracę nie zapłacił, taka jest prawda. Mówię to czwarty raz i nie wstydzę się tego, nie miałem zapłacone przez p. Piotra Wysockiego pieniędzy, które zarobiłem swoją ciężką pracą z dziećmi, takimi maluszkami, które musiałem je rękami do góry wkładać i wykładać, bo z takimi dziećmi tak się pracuje. Przewodniczący komisji pan G. B. zaproponował podsumowanie tematu i sformułowanie wniosku do Burmistrza o wyjaśnienie sprawy. Komisja wnioskuje o wyjaśnienie przedstawionego przez gości na posiedzeniu komisji spraw dotyczących zajścia z dyrektorem MOSiR panem Piotrem Wysockim. Odbyło się głosowanie. W głosowaniu wzięło udział 6 radnych, przy 6 głosach za, 0 wstrzymujących się, 0 przeciwko projekt uchwały został zaopiniowany jednogłośnie. Przewodniczący komisji pan Jacek Trynda zapytał się gości, czy chcieliby poruszyć jeszcze jakieś sprawy. Z uwagi na brak tematów przewodniczący komisji podziękował gościom za uwagę. Pan Grzegorz Buła pracownik MOSiR podziękował Szanownej Radzie i Burmistrzowi za wysłuchanie. Do punktu 4. Informacja o stanie realizacji zadań oświatowych w gminie za rok szkolny 2014/2015. Przewodniczący komisji pan Jacek Trynda powiedział, że radni otrzymali bardzo szczegółową informację. Informacja stanowi załącznik do niniejszego protokołu. Zapytał, czy radni mają jakieś pytania, uwagi. Jeśli analizowalibyśmy cały materiał, nieczęsto się zdarza, że mamy przedstawioną dokładną liczbę ludności naszej gminy, jak to było w 2014r. i jak to jest teraz i coś co z punktu oświaty jest najważniejsze, chociaż to jedno z drugim się łączy liczba urodzeń w latach 2012/2013/2014, dzieci, które z dużym prawdopodobieństwem 17 zaczną uczęszczać do naszych myszkowskich szkół. Analizowałem sobie to, w 2014r. mieliśmy wyraźny spadek urodzeń. Pan Burmistrz dodał, że czterdzieści jeden. Radny Norbert Jęczalik powiedział, że może część mam nie rodzi w naszych szpitalach. Przewodniczący komisji pan Jacek Trynda porosił o zwrócenie uwagi, że to są dzieci zameldowane w Myszkowie. To rzuca się w oczy niestety i przy planach nowego rządu, który zamierza wycofać się z wieku 6 lat jeśli chodzi o szkoły, a następnie ewentualne kasacje gimnazjów może to spowodować duże perturbacje jeśli chodzi o oświatę. Następna kwestia, tu mamy zestaw graficzny, liczby mieszkańców Myszkowa urodzonych 1997 – 2014, widać jaka jest tendencja, od 2010r. notujemy w różnej wysokości spadki urodzin, to też w przyszłości będzie problem. Jeśli chodzi o poszczególne jednostki szkolne, szkoły podstawowe i gimnazja oraz liczbę oddziałów i dzieci uczęszczających do poszczególnych szkół i gimnazjów oraz przedszkoli. Mamy w dalszym ciągu informacje o niepublicznych placówkach oświatowych, Niepubliczne Przedszkole Puchatek oraz Niepubliczne Przedszkole z kluczem. Zapytał odnośnie Puchatka, w którymś roku w poprzedniej kadencji podjęliśmy uchwałę o dofinansowaniu rodziców uczęszczających do Puchatka. Jeśli chodzi o liczbę zatrudnionych mamy szczegółowo wszystko omówione. Część istotna jeśli chodzi o egzaminy po gimnazjum tutaj widzimy, jakie wyniki osiągnęli uczniowie w poszczególnych gimnazjach. Możemy porównać te szkoły i w jaki sposób przygotowują dane gimnazja do egzaminów. Dalej mamy laureatów konkursów organizowanych przez Śląskiego Kuratora Oświaty w rozbiciu na przedmioty, laureatów i finalistów. W zasadzie gimnazjum nr 1,2,4,5 dysponuje laureatami, finalistami konkursów i olimpiad organizowanych przez Śląskiego Kuratora Oświaty. Kolejna tabelka to jest str. 22 laureaci i finaliści innych konkursów o zasięgu powiatowym i szerszym, tutaj mamy pięć gimnazjów. Następnie mamy liczbę uczniów, którzy otrzymali stypendium dla uczniów szczególnie uzdolnionych, mamy wymienionych z imienia i nazwiska i szkoły, do których uczęszczają. Przewodniczący komisji zapytał odnośnie Puchatka, ponieważ w poprzedniej kadencji podjęliśmy uchwałę o dofinansowaniu do uczęszczania dzieci w Puchatku. Czy to dofinansowanie jest jeszcze aktualne? Pani Marzanna Wieczorek kierownik MZEASiP powiedziała, że zaszło jakieś nieporozumienie, Państwo podjęliście uchwałę o dofinansowanie do żłobka. Żłobek prowadzi wydział spraw obywatelskich, a to się nie mieści w tych kategoriach. Na Mijaczowie funkcjonuje Niepubliczne „Przedszkole pod kluczem”, które jest uwzględnione w tym raporcie i które otrzymuje dotację zgodnie z projektem uchwały, którą Państwo macie w materiałach sesyjnych. To jest dotacja dla niepublicznych placówek oświatowych dzieci tam uczęszczających powyżej 2,5 lat. Drugą odrębną placówką co prawda w tym samym budynku, ale jest to osobna placówka, jest żłobek niepubliczny. Radny Beata Jakubiec – Bartnik zapytała, czy chodzi o Bawiland? Pani Marzanna Wieczorek kierownik MZEASiP powiedziała, że generalnie to się nazywa Bawiland w ramach którego funkcjonuje żłobek i przedszkole pod kluczem. Bawiland jest 18 żłobkiem, a drugim starszym oddziałem jest „Przedszkole pod kluczem”. To co Państwo podjęliście o dofinansowaniu to dotyczy żłobka i to się nie mieści w tych kategoriach. Nie chciałabym się wypowiadać na temat nie mój. Po to jest wydział spraw obywatelskich i pani Skarbnik tym się zajmuje. Z tego co wiem otrzymują cały czas dofinansowanie, a w ramach Bawilandu Przedszkole pod kluczem otrzymuje także dotacje z budżetu gminy w ramach uchwały, którą teraz Państwo macie jako projekt, która w zasadzie nie zmienia wysokości dotacji dla Przedszkola pod kluczem tylko sankcjonuje zmienione przepisy ustawowe w zakresie dotowania przedszkoli niepublicznych, które na terenie naszego miasta funkcjonują, są to: Puchatek i Przedszkole pod kluczem. Do punktu 5. Zaopiniowanie materiałów sesyjnych. 1/ Projekt uchwały w sprawie ustalenia trybu udzielenia i rozliczania dotacji dla niepublicznych podmiotów oświatowych prowadzonych na terenie Gminy Myszków przez osoby prawne lub osoby fizyczne oraz ustalenia trybu i zakresu kontroli prawidłowości ich pobierania i wykorzystania. Pani Marzanna Wieczorek kierownik MZEASiP powiedziała, że jeżeli chodzi o ten projekt uchwały to właśnie on określa sposób dotowania przedszkoli niepublicznych. Zmieniona uchwała wynika z tego, że zgodnie z nowelizacja ustawy o systemie oświaty gminy są zobligowane do końca 2015r. podjąć nowe uchwały uwzględniające zmienione ustawy na przestrzeni ostatnich trzech lat. Tam co roku była nowelizacja ustawy o systemie oświaty. Generalnie chodzi w tym dotowaniu o to, iż od 1 września tego roku przedszkola niepubliczne jeżeli funkcjonują na terenie gminy i spełnią zasady określone w ustawie o systemie oświaty polegające przede wszystkim na tym, że zapewniają pięciogodzinny bezpłatny pobyt w przedszkolu, liczą grupy, liczebność grup nie przekracza 25 dzieci i pobierają opłaty w wysokości nie wyższej niż 1 zł za godzinę, powinny z budżetu miasta otrzymać dotacje w wysokości 100% kosztów utrzymania przedszkoli publicznych w mieście. Takich przedszkoli nie mamy na terenie swojej gminy, ani Przedszkole pod kluczem, a ni Przedszkole Puchatek do 30 września nie złożyło wniosku na 2016r. określającego, iż będą spełniali te wymogi i w związku z tym mogli liczyć na dotację 100%, co nie znaczy, że na przestrzeni roku tego nie zrobią. Uchwała rady gminy musi taką sytuację uwzględniać. Ta uchwała to przewiduje i sankcjonuje to, iż przedszkola, które nie spełniają reguł ustawowych otrzymują dotację nie niższą niż 75%, ustawa mówi nie niższą niż. Państwo jako Rada sankcjonujecie tą wysokość. Zaproponowany zapis mówi w dalszym ciągu o 75% dotacji, 75% kosztów bieżącego utrzymania jednego dziecka w przedszkolu publicznym prowadzonym przez gminę. Dalej określa sposób udzielania tej dotacji, rozliczania i kontrolowania jej. Generalnie to na tym polega. Radna Beata Jakubiec – Bartnik zwróciła uwagę, że liczba uczniów biorących udział w konkursie jest dosyć imponująca w Mrzygłodzie. 70 uczniów szkoły, a 57. Pani Marzanna Wieczorek kierownik MZEASiP powiedziała, że czasem tak jest, że zapisują się wszyscy, to już wynika z woli uczniów. 19 Radna Beata Jakubiec – Bartnik zapytała się czy to są uczniowie, którzy coś osiągnęli? Pani Marzanna Wieczorek kierownik MZEASiP odpowiedziała, że nie, to jest liczba dzieci biorących udział. Są szkoły, że wszyscy się zapisują i startują z różnymi efektami. Odbyło się głosowanie. W głosowaniu wzięło udział 6 radnych, przy 6 głosach za, 0 wstrzymujących się, 0 przeciwko projekt uchwały został zaopiniowany jednogłośnie. Do punktu 5. Sprawy różne. Przewodniczący komisji pan Jacek Trynda powiedział, na ręce komisji wpłynęło zaproszenie od Dyrektora Szkoły Muzycznej I stopnia w Myszkowie oraz Grono Pedagogiczne i Rada Rodziców dla członków komisji na koncert świąteczny w dniu 15 grudnia o godzinie 18.00 w MDK w Myszkowie. Więcej spraw różnych nie zgłoszono. Na tym posiedzenie komisji zakończono. Protokołowała: Przewodniczący komisji Magdalena Niewiadomska Jacek Trynda 20