Zasada epistemicznego domknięcia i argument
Transkrypt
Zasada epistemicznego domknięcia i argument
Wykład 15 Zasada epistemicznego domknięcia i argument sceptyczny Zasadą epistemicznego domknięcia nazywa się następująca zasada logiki epistemicznej: Kap (Kap → Kaq) → Kaq Przyjmując zasadę epistemicznego domknięcia, można sformułować następujący argument sceptyczny. Niech q = „nie jestem mózgiem na pożywce” (umieszczonym na niej przez szalonego uczonego, który wypreparował nasze mózgi i podłączył je do komputera wywołującego w nas wszystkie wrażenia zmysłowe: współczesna wersja kartezjańskiego demona-zwodziciela). Z założenia owej science-fiction, nie mogę wiedzieć, że q. A jeśli tak, nie mogę również wiedzieć wielu innych rzeczy. Jeżeli bowiem za p podstawię np. „siedzę przy komputerze”, to gdybym wiedział, że p, a zarazem, zakładając elementarną kompetencję logiczną, jeżeli wiem, że siedzę przy komputerze, wiem, że nie jestem mózgiem na pożywce, to podstawienie do zasady epistemicznego domknięcia byłoby fałszywe (czyli nie byłaby ona prawem logiki epistemicznej). Argument ten próbowano obalić na kilka sposobów. Gdybaniowa teoria wiedzy Nozicka (zob. Wykład 3-4) prowadzi do odrzucenia zasady epistemicznego domknięcia, ponieważ świat, w którym jestem mózgiem na pożywce, jest zbyt odległy od świata rzeczywistego, żeby moja zdolność do włączenia p do mojej wiedzy zależała od mojej zdolności do rozpoznania q. Mogę zatem wiedzieć, że p, nie wiedząc, że nie jestem mózgiem na pożywce. O słabościach teorii Nozicka była wcześniej mowa. Z kolei teoria alternatywnych poważnych możliwości (relevant alternatives) Freda Dretzkego (1970) głosi, że aby wiedzieć, iż p, wystarczy umieć wykluczyć nie wszystkie, lecz tylko te alternatywne możliwości, które poważnie wchodzą w rachubę. Zatem mogę wiedzieć, że p nie wiedząc, że nie jestem mózgiem na pożywce, ponieważ możliwość, że nim jestem, nie wchodzi poważnie w rachubę. Słabością tej teorii jest brak wyraźnego kryterium oddzielającego możliwości poważnie wchodzące w rachubę (relevant) od pozostałych. Z punktu widzenia antyrealizmu Dummetta natomiast podstawienie za q zdania „nie jestem mózgiem na pożywce” jest niepoprawne, ponieważ nie ma ono warunków słusznej stwierdzalności. O słabościach antyrealizmu była mowa wcześniej. Z kolei Hilary Putnam (1982) dowodził, że wiem, iż nie jestem mózgiem na pożywce, zakładając Kripkego-Putnama teorię nazw. Zgodnie z nią odniesienie przedmiotowe nazwy jest ustalone przez pierwotny akt chrztu, a następnie dziedziczone przez kolejnych rozmówców dzięki podzielanej przez nich intencji stosowania nazwy do tego samego przedmiotu, co inni członkowie wspólnoty językowej. Cokolwiek zatem znaczy wyraz vat (duże naczynie, w którym mogłyby być umieszczone mózgi na pożywce) w zdaniu I am brain in a vat, jego odniesieniem przedmiotowym nie może być naczynie w świecie szalonego uczonego, ale co najwyżej naczynie, czy też jego pozór, w wytworzonym przezeń świecie pozoru. Zatem wiem, że zdanie „jestem mózgiem w naczyniu” jest fałszywe, bo z pewnością nie jestem mózgiem w naczyniu ze świata, który postrzegam. Słabością tej teorii jest wykluczenie rozumowań opartych na analogiach. Tymczasem na mocy analogii można świetnie rozumieć myśl „jestem mózgiem na pożywce”. Polski przekład Mózgi w naczyniu w: H. Putnam, Wiele twarzy realizmu i inne eseje, BWF. A. Grobler, Epistemologia 15. Strona 1 z 3 Inaczej dowodził tego David Deutsch (The Fabric of Reality 1997, polski przekład Struktura rzeczywistości), angielski fizyk i miłośnik Poppera. Jego zdaniem, gdybyśmy byli uwięzieni w jakimś wirtualnym świecie, musielibyśmy prędzej czy później sfalsyfikować hipotezę, że jestem w świecie rzeczywistym, ponieważ każdy symulator wirtualnej rzeczywistości, zgodnie z prawami fizyki, musi mieć kiedyś awarię. Słabością tej teorii jest, że gdybyśmy faktycznie byli zamknięci w świecie wirtualnym, za mało wiedzielibyśmy o świecie rzeczywistym, aby rozpoznać awarię symulatora. Inną strategię odpierania sceptycyzmu przyjmował Wittgenstein. Krytykując w O pewności argument Moore’a, który twierdził, wyciągając rękę, iż wie, że to jego ręka, Wittgenstein uznał wyrażenie „wiem, że to jest moja ręka” za niezgodne z dotyczącymi słowa „wiem” regułami gry językowej (zatem za wyrażenie niegramatyczne). Normalnie bowiem słowa „wiem” nie używa się w taki sposób. Następnie Wittgenstein sugeruje, iż zdania, w które nie sposób wątpić (a tylko to można wiedzieć, w co można wątpić) bez porzucenia gry w zdobywanie wiedzy, są nie tyle składnikami wiedzy, lecz tłem, na którym gra w zdobywanie wiedzy się toczy (jak rozłożenie szachownicy nie jest posunięciem w grze w szachy, lecz warunkiem prowadzenia gry). Na tej samej zasadzie Wittgenstein przypuszczalnie uznałby, iż zdanie „nie jestem mózgiem na pożywce” nie może być składnikiem wiedzy. Wówczas zasada epistemicznego domknięcia jest spełniona, ponieważ podstawienie za q tego zdania, a za p dowolnego składnika wiedzy, jest prawdziwe: fałszywy jest bowiem drugi składnik koniunkcji w poprzedniku, a tym samym cały poprzednik implikacji, oraz fałszywy jest jej następnik. Moje rozwiązanie idzie w podobnym kierunku, przy okazji rozwiązując problem nasuwający się ze strony filozofii nauki (postawiony przez Ryszarda Wójcickiego w 1990). O żadnej hipotezie naukowej nie można wiedzieć, że jest ona prawdziwa. Przeciwnie, można podejrzewać, że tak jak dawniej akceptowane hipotezy naukowe okazały się nieprawdziwe, dzisiejsze w przyszłości również okażą się nieprawdziwe. Toteż zgodnie z klasyczną definicją wiedzy (zob. Wykład 3-4), żadnej hipotezy naukowej, ani przestarzałej, ani obecnej, nie można uznać za składnik wiedzy. Tymczasem używamy swobodnie wyrażeń w rodzaju „według obecnego/ówczesnego stanu wiedzy naukowej…”. W celu usprawiedliwienia takiego sposobu użycia wyrazu „wiedza” proponuję osłabić warunek prawdziwości w klasycznej definicji, zastępując go warunkiem niefałszywości (zachowując wymóg uzupełnienia klasycznej definicji o warunek degettieryzacji). Na gruncie logiki klasycznej niefałszywość jest tym samym, co prawdziwość. Różnica powstaje na gruncie logiki presupozycji, której język, prócz klasycznych spójników logicznych, zawiera spójnik presuponowania . Jest ona zdefiniowana następująco: p q wtw jeżeli p jest prawdziwe, to q jest prawdziwe oraz jeżeli p jest fałszywe, to q (też) jest prawdziwe inaczej mówiąc, q jest warunkiem posiadania przez p wartości logicznej. Logika presupozycji jest zatem logiką z lukami prawdziwościowymi: jeżeli q, które jest presupozycją p, nie jest prawdziwe, p nie jest ani prawdziwe, ani fałszywe. Następnie przyjmuję, że „nie jestem mózgiem na pożywce” jest presupozycją zdania „siedzę przy komputerze”, ponieważ jest ono prawdziwe wtedy i tylko wtedy, gdy siedzę przy komputerze, zaś fałszywe wtedy i tylko wtedy, gdy robię coś innego i nie siedzę przy komputerze. Żeby zaś robić cokolwiek, muszę nie być mózgiem na pożywce. Dalej, zgodnie z moją rewizją klasycznej definicji wiedzy, żebym wiedział, że p (= „siedzę przy komputerze”), p nie musi być prawdziwe, wystarczy, że nie jest fałszywe. Zatem mogę wiedzieć, że p również wtedy, gdy faktycznie jestem mózgiem na pożywce, nie wiedząc o tym. Przy omawianym podstawieniu za p i q do zasady epistemicznego domknięcia otrzymujemy zdanie prawdziwe, z tych samych powodów, jak w rozwiązaniu w stylu Wittgensteina. A. Grobler, Epistemologia 15. Strona 2 z 3 Zgodnie z moim rozwiązaniem, argument sceptyczny podpada pod schemat odmienny od zasady epistemicznego domknięcia: Kap Ka(p q) → Kaq Ten schemat jednak, na gruncie mojej definicji wiedzy, nie jest prawem logiki epistemicznej. Ostatecznie, w projekcie teorii wiedzy, nad rozwinięciem której obecnie pracuję, wiedza zakłada pewne presupozycje, które same niekoniecznie są składnikami wiedzy. Tego rodzaju teoria wiedzy musi łączyć się z omawianym wcześniej, domyślno-krytycznym modelem uzasadniania (zob. Wykład 6). Więcej na temat wprowadzenia do mojej teorii wiedzy: Adam Grobler, Prawda a wiedza, „Filozofia nauki”, 2(54), 2006, s. 97-109. A. Grobler, Epistemologia 15. Strona 3 z 3