Wielki Post 2006 - Parafia Rzymsko-Katolicka Świętego Klemensa w

Transkrypt

Wielki Post 2006 - Parafia Rzymsko-Katolicka Świętego Klemensa w
Parafia Rzymskokatolicka Nr 38
19 III ‘06
w Nadarzynie
Wielki Post 2006
!
!
!
!
!
!
Rekolekcje wielkopostne
Adoracja Najświętszego Sakramentu
O Anonimowych Alkoholikach
Drodzy Parafianie!
Wymowny obrzęd posypania głów popiołem
rozpoczyna święty czas Wielkiego Postu, podczas
którego Kościół ponownie wzywa wiernych do
gruntownego nawrócenia i zaufania Bożemu
Miłosierdziu. Miłosierna Miłość wychodzi na
spotkanie sponiewieranego grzesznika, co
szczególnie przejmująco zobrazował Rembrandt
w słynnym „Powrocie syna marnotrawnego”
(zdjęcie na okładce)..
W klimacie Wielkiego Postu wielu z nas
boleśnie odczuwa swe grzechy i słabości, wielu
dąży do przemiany wewnętrznej, wielu próbuje
powrócić na drogę ewangelicznej czystości. W
tym czasie Kościół nawołuje do nawrócenia
poprzez post, modlitwę i jałmużnę. Liturgia
Kościoła umożliwia człowiekowi swoistą
„rewitalizację” życia duchowego, począwszy od
refleksji nad nędzą własnego grzechu wyrażoną w
dogłębnym rachunku sumienia, po praktyki
pokutne, dzięki którym łatwiej jest „odnaleźć”
konfesjonał.
Pomogą nam rekolekcje wielkopostne (w
naszej parafii rozpoczną się w IV Niedzielę
Wielkiego Postu) oraz inne nabożne praktyki
nagromadzone przez wieki w skarbcu Kościoła:
Gorzkie Żale, Droga Krzyżowa, Adoracje,
Misteria Pasyjne.
Jednak nade wszystko ważne są uczynki
rodzące się z „wyobraźni miłosierdzia”.
Powtórzmy za św. Jakubem:
„Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie, którzy
będą sądzeni na podstawie prawa wolności.
Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który
nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi
triumf nad sądem”.
Rekolekcje wielkopostne
Dla dorosłych, młodzieży i dzieci
prowadzi Ks. Piotr Staniewicz
Niedziela 26 marca 2006
8:00
9:00
10:30
12:00
17:00
Msza święta z nauką dla dorosłych
Msza święta z nauką dla dorosłych
Msza święta z nauką dla młodzieży
Msza święta z nauką dla dzieci
Msza święta z nauką dla dorosłych
Poniedziałek 27 marca 2006
9:00
18:00
19:30
Msza święta z nauką dla dorosłych
Msza święta z nauką dla dorosłych
Nauka dla młodzieży
Wtorek 28 marca 2006
Dzień Spowiedzi Św.
8:15
16:00
17:00
19:30
Nabożeństwo pokutne i spowiedź
Nabożeństwo pokutne i spowiedź
Nabożeństwo pokutne i spowiedź
Nabożeństwo pokutne i spowiedź
Środa 29 marca 2006 - Zakończenie
9:00
18:00
19:30
Msza święta z nauką dla dorosłych
Msza święta z nauką dla dorosłych
Msza święta z nauką dla młodzieży
Rekolekcje w szkołach
Poniedziałek 27 marca 2006
o nawróceniach
W jaki sposób Bóg nawraca grzeszników
rozmaicie
8:00 Nauka dla kl. II i III Szkoła Podstawowa
10:30 Nauka dla kl. IV, V, VI Szkoła Podstawowa
11:30 Rusiec
często jak wiatr co pędzi stado kapeluszy
chwyta duszę wprost z miejsca i targa za uszy
niekiedy z uśmiechem, prawie że wesoło
święci biorą za rękę i bawią się w koło
a czasem nie do wiary
ni z tego ni z owego
łzę zdejmujesz z twarzy
jak pieszczotę śniegu
Ks. Jan Twardowski
Wtorek 28 marca 2006
Dzień Spowiedzi Św.
8:00
10:30
11:30
16:00
Spowiedź dzieci kl. III
Spowiedź dzieci kl. IV, V, VI
Spowiedź - Rusiec
Spowiedź dzieci
Środa 29 marca 2006
Zakończenie rekolekcji
8:00 Msza święta z nauką dla kl. III
10:30 Msza święta z nauką dla kl. IV, V, VI
11:30 Msza święta z nauką - Rusiec
Modlitwa
Po co adorować Najświętszy
Sakrament, skoro Jezus
powiedział "bierzcie i jedzcie..."?
ks. Jacek Froniewski
Pytanie to może wydawać się początkowo wręcz
obrazoburcze, ale stawiały je nie raz Kościoły wywodzące
się z tradycji protestanckiej. Również w prawosławiu nie
ma praktyki kultu eucharystycznego poza Mszą świętą.
Różne formy adoracji Najświętszego Sakramentu są
specyficznie katolickie i warto dziś nad tak postawionym
pytaniem się zatrzymać, gdy i w naszych kościołach
wyczuwa się często coraz mniejszy szacunek wobec
Najświętszego Sakramentu. Jest to może objaw
pogłębiającego się braku poczucia sacrum, które w naszych
świątyniach wyraża przede wszystkim święta Obecność
Eucharystyczna. Także wiele osób ma dziś problem z
modlitwą adoracyjną, co może wynika z nieustannego
pośpiechu, albo już wręcz z niezrozumienia i spłycenia
wiary w Eucharystię.
Różne formy adoracji Najświętszego Sakramentu
pojawiły się w naszym Kościele dość późno, bo dopiero w
Średniowieczu. Pierwsze zewnętrzne praktyki czci
eucharystycznej wprowadzono od XI w. w opactwie Cluny i
podległych mu klasztorach. Nie znaczy to, że wcześniej nie
oddawano czci Eucharystii, ale nie przybierało to form
zewnętrznych poza liturgią Mszy świętej. Rozwój form
pobożności eucharystycznej był związany z pojawieniem
się pierwszych poglądów negujących rzeczywistą
obecność Chrystusa w Eucharystii oraz z różnymi
przejawami znieważania Eucharystii. Takim najbardziej
spektakularnym
przejawem
czci
Najświętszego
Sakramentu poza Mszą świętą jest uroczystość Bożego
Ciała i związane z nią procesje eucharystyczne. Pojawiła się
ona lokalnie w 1246 r., a już w 1264 r. papież Urban IV
wprowadził ją w całym Kościele. Później po Reformacji te
same czynniki, ale jeszcze silniej wpłynęły na rozwój
katolickiej pobożności eucharystycznej. Sobór trydencki
broniąc wobec błędów reformatorów nauki o
przeistoczeniu w Dekrecie o Eucharystii jednocześnie
orzekł trwałość przemiany konsekrowanego chleba i wina,
która także była negowana przez Lutra. Stąd logicznie
znalazł się też tu fragment o kulcie eucharystycznym: "Nie
ma więc żadnej możliwości wątpienia, że wszyscy wierni
Chrystusowi według zwyczaju stale przyjętego w Kościele
katolickim mają temu Najświętszemu Sakramentowi
oddawać najwyższy kult adoracji, który należy się
prawdziwemu Bogu. Nie zmniejsza obowiązku uwielbienia
to, że Chrystus ustanowił ten Sakrament do spożywania".
Kanon 6 tegoż dekretu zamyka tę prawdę w formule
dogmatycznej.
Mamy więc odpowiedź na postawione pytanie od
strony dogmatycznej, ale warto rozwinąć jeszcze wątek
praktyczny, by dobrze sobie uzmysłowić cel adoracji.
Orzeczenia soboru trydenckiego i konfrontacja z
protestantyzmem spowodowały bowiem taki rozwój
pobożności eucharystycznej, który po części przysłonił
związek adoracji z ofiarą eucharystyczną, a szczególnie z
komunią świętą. Dopiero po Soborze Watykańskim II
podkreślono, że adoracja nie może być jakby celem samym
w sobie oderwanym od tego, co dokonuje się w liturgii
eucharystycznej. Celem adoracji jest przede wszystkim
otwarcie na głębsze przeżywanie pamiątki śmierci i
zmartwychwstania Chrystusa, a to ma prowadzić do częstej
komunii, ma rozbudzić pragnienie pełnego zjednoczenia z
Chrystusem. Nie chodzi tu obecnie o pomniejszenie
znaczenia kultu Eucharystii poza Mszą świętą, ale o
nadanie mu właściwego znaczenia. Adoracja w Kościele
katolickim nie jest po to, by zmieniać intencję Jezusa na
"bierzcie i patrzcie", ale po to, by pragnienie Jezusa
"bierzcie i jedzcie" spełniało się jak najgłębiej w życiu
wiernych. Na koniec warto tu jeszcze przypomnieć jedno
zdanie papieża Jana Pawła II: "Ożywienie i pogłębienie
kultu eucharystycznego jest sprawdzianem prawdziwej
odnowy - tej, którą sobór postawił sobie za cel". I może
dlatego w tylu nowych ruchach i wspólnotach wcześniej
czy później bardzo ważne miejsce zajmuje adoracja
Najświętszego Sakramentu.
Wspólnoty Różańcowe
Wchodzimy w okres Przygotowania Paschalnego,
czyli Wielkiego Postu.
Przez pobożne praktyki, z pomocą łaski, mamy
powrócić do wierności nakazom Ewangelii, co oznacza
odwrócenie się od zła i czynienie dobra, a następnie pójście
za Chrystusem drogą umartwienia i Krzyża.
Wspólnoty Różańcowe przypominają o porządku
swoich czuwań, stanowiących doskonałą możliwość
lepszego przeżycia świętego czasu nawrócenia.
Różaniec odmawiamy w dni powszednie o godz.
17:15, zaś w każdą środę (o godz. 18:00) wieczorną Mszę
św. poprzedza Nowenna do Matki Bożej Nieustającej
Pomocy.
Po Mszy św. następuje adoracja Najświętszego
Sakramentu według następującego porządku:
- ok. 18:45 modlitwa różańcowa
- 19:30 adoracja w ciszy
- 20:00 adoracja przez śpiew i modlitwę
- 21:00 Apel Jasnogórski.
W każdą pierwszą sobotę miesiąca o godz. 9:00
gromadzimy się na dodatkowej Mszy św. poświęconej
Matce Bożej Fatimskiej, po czym następuje trwająca do
godz. 17:45 adoracja Najświętszego Sakramentu.
Serdecznie zapraszamy do wspólnej modlitwy.
1
Pożegnania
Zwyczajna kobieta, niezwykła
Parafianka
powiedziała mi, żebym dała 200 złotych, nie bądź
nieposłuszny”.
Panią Franie cechowała dziecięca wręcz wiara i
radość Boża. Pamiętamy na pewno jak w kościele
podczas Mszy siedziała zawsze w pierwszej ławce
i tak naprawdę nie liczyło się dla Niej to, że obok
Niej byli ludzie, liczył się tylko Pan Jezus w
Eucharystii. Głośno i radośnie śpiewała i modliła
się, jakby była tam tylko Ona i Jezus, jakby tylko z
Nim rozmawiała, na swoją nutę, na swój sposób,
który był jakże porywający.
Pierwszy mój kontakt z Franciszką był w
pierwszych dniach mojego proboszczowania, gdy
szedłem alejką do Matki Bożej i spotkałem Ją schylona z motyką pieliła ziemię. Powiedziała mi,
że tak jej przykazał proboszcz ksiądz Bronek
Płaszczyński, który tak naprawdę był Jej jedynym
proboszczem. Powiedział, żeby opiekowała się tą
alejką do Matki Bożej - i Ona przyjęła to zadanie.
Do końca swoich dni, niezależnie od pogody i
stanu zdrowia, można Ją było spotkać w tej alejce.
Gdy wszyscy jej mówili, że powinna odpoczywać w
domu (chcieliśmy nawet zabrać Ją do szpitala, na
co oczywiście nie pozwoliła) przychodziła; kiedy
była już przygarbiona i naprawdę nie miała sił cały czas przychodziła.
Teraz pieli na pewno alejki w niebie, w ogrodzie
Matki Bożej.
Kochani, pewnie dopiero na sadzie Bożym
dowiemy się, ile Nadarzyn za sprawą modlitw tej
kobiety otrzymał łask.
Mieliśmy wszyscy wielką łaskę żyć obok Niej i
widzieć to wspaniałe życie. Gdy odchodzi taki
człowiek, potrzebny jest jego następca tu na ziemi,
albo wielu następców.
Poniedziałek, 13 lutego 2006
Ten dzień zapamiętam na długo,
wydarzyło się bowiem coś bardzo zwykłego, a
zarazem coś bardzo niezwykłego. Trzy dni
wcześniej zmarła moja sąsiadka Pani Frania i w
poniedziałek o 15.00, w godzinie Miłosierdzia
Bożego, odbył się Jej pogrzeb. Już sama
obecność kapłanów cisnęła do oczu łzy - był
dawny ksiądz proboszcz, obecnie dziekan
raszyński ksiądz Grzegorz Krysztofik i jego
dwóch wikariuszy z dawnych czasów ksiądz
Leszek Kuźmiński (obecnie w Grójcu) i ksiądz
Paweł Witkowski (ciągle w Nadarzynie).
Garstka, niestety tylko garstka ludzi, miała na tej
Mszy co wspominać. Ksiądz Grzegorz, który
przewodniczył Mszy, wygłosił piękne kazanie,
kazanie o pani Frani. Brzmiało ono mniej więcej
tak:
Dziś mamy niezwykły pogrzeb, pogrzeb
zwykłej kobiety, co do której księża odprawiający
obecną Mszę nie mają żadnych wątpliwości, że
jest teraz w niebie z Panem Bogiem, że jest
świętą. Nie musimy się za nią modlić, to Ona
wyprasza łaski nam. Gdy umarł Papież, podczas
jego pogrzebu ludzie krzyczeli „Santo Subito” co znaczy święty natychmiast, podczas pogrzebu
księdza Jana Twardowskiego nikt nie krzyczał,
ale wszyscy tak myśleli odszedł święty kapłan.
My tutaj mamy taka samą sytuację. Nadarzyn ma
jeszcze jedną wstawienniczkę i patronkę w niebie.
Franciszka była osobą bardzo ubogą, ale
potrafiła w tym swoim wielkim ubóstwie kochać
Boga i cieszyć się życiem, odnajdywała się
doskonale w tej sytuacji i nie narzekała na nią.
Pamiętam, że gdy parafię naszą wizytował
kanonicznie ksiądz biskup Piotr Jarecki,
odwiedził panią Franię. Ona w swoim
mieszkanku, posadziwszy biskupa na małym
stołeczku, potrafiła z Nim pięknie rozmawiać bez
żadnego skrępowania. Inna sytuacja: gdy
przyszedłem do Niej po kolędzie, na koniec Ona
wyciąga 200 złotych, ja na to „Franiu czyś Ty
oszalała, daj mi 5 złotych, nie 200”, a Ona na to
„księże proboszczu dzisiaj rano Matka Boska
Zapewne nie pamiętam wszystkiego
dokładnie, ale starałem się jak najlepiej
opowiedzieć wydarzenia z pogrzebu Pani Frani.
Franciszka Teodorek urodziła się w 1917 roku,
zmarła w 2006; odkąd pamiętam mieszkała w
Nadarzynie przy Placu Poniatowskiego,
wcześniej nieopodal na ulicy Krótkiej. Gorliwa
parafianka i wieloletnia opiekunka ogrodów
parafialnych. Kilkanaście lat temu pochowała
męża Feliksa, nie mieli potomstwa.
A.S.
2
Wspólnoty
Ochotnica Górna - Luty 2005
Chciałbym przybliżyć Państwu, co dzieje się
przy parafii po Mszy Świętej, co robią wspólnoty
parafialne, jak spędzamy razem czas. Pierwszy
reportaż nieprzypadkowo jest z zeszłorocznych ferii
- gdyż mamy ciągle wspaniałą zimę.
Młodzież Ruchu Światło-Życie bardzo dobrze
czuje się na wspólnych wyjazdach. Kulminacją roku
formacji w Oazie jest wakacyjny wyjazd na
rekolekcje. W ferie 2005 roku ksiądz Paweł
zorganizował nam także zimowy wyjazd - do
Ochotnicy Górnej. Jest to malownicza i prawie odcięta
od świata wioska, do której gminny gimbus
(dziękujemy władzom gminnym za organizację
dojazdu) z trudnością dojechał. Spędzony tam tydzień
upłynął nam na wyprawach w góry i odkrywaniu (w
kościele w Ochotnicy - przygotowana z myślą o
młodzieży i przez młodzież. W całym kościele było
ciemno, tylko obok krzyża szło dwóch ministrantów
ze świecami. Pięknie przygotowane
stacje i
medytacje stworzyły poruszające i niezapomniane
nabożeństwo. Nie widziałem też nigdy wcześniej
takich ilości śniegu, z którego - pod przewodnictwem
śniegu po pas) nowych szlaków. Oczywiście był czas
na narciarstwo, odwiedziliśmy też Centrum Oazy w
Krościenku i grób założyciela ruchu Sługi Bożego
księdza Franciszka Blachnickiego. Nie mogło
zabraknąć prawdziwego góralskiego kuligu z
pochodniami i śpiewem - zakończonego przy ognisku.
W pamięci bardzo utkwiła mi droga krzyżowa w
księdza - udało nam się zrobić prawdziwe igloo. Ale
najważniejsze, że czas ten był spędzony razem w
duchowej i rodzinnej atmosferze. Ślemy serdeczne
pozdrowienia i podziękowania dla naszych
gospodarzy, przemiłych i bardzo życzliwych nam
ludzi.
A.S.
3
Anonimowi Alkoholicy
kłębowiska burzliwych doświadczeń wyłoniło się
Dwanaście Tradycji AA, po raz pierwszy ogłoszonych
w 1946 a następnie zatwierdzonych w 1950 roku na
Pierwszej Międzynarodowej Konwencji AA w
Cleveland..."2
Do dziś Wspólnota rozrosła się i dotarła do 153
krajów Świata. Do Polski informacje o AA były
przemycane już od 1957 roku, jednak pierwsza grupa
działająca wg 12 Tradycji powstała w 1974 roku w
Poznaniu. Z biegiem lat powstają inne grupy AA już i
poza Poznaniem w innych miastach w całej Polsce.
Obecnie w Polsce istnieje około 1800 3 grup.
Pierwszy ogólnokrajowy Zjazd AA z udziałem
przedstawicieli 34 grup AA odbył się w październiku
1984 roku w Poznaniu, następny w Zawierciu w 1986
roku (140 grup AA). Trzeci Zjazd AA przemianowany
na Kongres we Wrocławiu w 1988 roku (238 grup
AA). Potem kongresy odbywały się w 1991 roku w
Gdańsku, 1994 roku w Krakowie i ostatni 1996 roku w
Warszawie. Aby jednak grupy AA mogły korzystać z
tłumaczonej literatury i innej pomocy.
W 1982 roku powstała Tymczasowa Służba
Anonimowych Alkoholików, a następnie Biuro Usług
Ogólnych w Poznaniu. W 1993 roku zostaje
przeniesione do Konina i funkcjonuje, aż do
powołania w 1995 roku w Warszawie fundacji pod
nazwą "Biuro Służby Krajowej Anonimowych
Alkoholików w Polsce" obsługującej wszystkie Grupy
AA wPolsce.
Obecne ukazujące się pismo "Zdrój" narodziło
się w 1986 roku w wyniku połączenia wcześniej
ukazujących się dwóch pism "Ruch Anonimowych
Alkoholików" (1985) i biuletynu AA "Zdrój" (1986).
W Nadarzynie w roku 1998 roku powstała grupa
AA „Klemens”. Spotkania tej grupy (wszystkie
otwarte dla każdego zainteresowanego problematyką
alkoholową itp.) odbywają się w każdą niedzielę o
godz. 1600 w Domu Katechetycznym przy Kościele (na
parterze). Założyciel grupy może poszczycić się 10
letnim stażem trzeźwości, praca w grupie AA pozwala
na trwałe trzeźwienie oraz poprawę komfortu życia
osoby uzależnionej i jej rodziny. Dlatego cieszymy się
z każdego, następnego roku istnienia tej grupy. Radość
swoją manifestujemy co roku w listopadzie,
organizując uroczysty rocznicowy mityng z okazji
istnienia grupy. Uroczystości tej towarzyszy Msza
Święta dla zainteresowanych, ze strony Urzędu
Gminy poparcie dla inicjatyw trzeźwościowych
wyraża się w tym dniu poprzez organizowanie
imprezy tanecznej bezalkoholowej.
_______________________________________
1 fragment z książki "Życie w trzeźwości" str. 125
2 fragment z książki "Dwanaście Kroków i Dwanaście
Tradycji" s. 19
3 dane z 2002 roku
Anonimowi Alkoholicy
„Jedynym i najwyższym autorytetem w naszej
Wspólnocie jest miłujący Bóg, niezależnie od
sposobu, w jaki przejawia się On w sumieniu każdej
grupy. Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami
i nie mają nad nami żadnej władzy”
druga Tradycja AA
"W roku 1935 spotkało się w Akron, Ohio (USA)
dwóch mężczyzn. Obydwaj byli wówczas uznani za
alkoholików w beznadziejnym stanie, co w oczach
wszystkich
ich
znajomych
było
rzeczą
kompromitującą. Jeden był człowiekiem interesu,
dawniej dobrze znanym na giełdzie nowojorskiej,
drugi znanym chirurgiem; obaj zdążyli już się zapić
prawie na śmierć. Obaj próbowali różnych "kuracji" i
kilkakrotnie przebywali w szpitalach. Wydawało się
rzeczą pewną, także dla nich samych, że nie ma już
ratunku. Przypadkiem poznając się stwierdzili
zadziwiający fakt: gdy jeden z nich usiłuje pomagać
drugiemu, efektem jest trzeźwość. Powiadomili o tym
fakcie trzeciego alkoholika, prawnika, przykutego do
łóżka szpitalnego; on też postanowił spróbować.
Wszyscy trzej, żyjąc swoim życiem, próbowali
pomagać innym alkoholikom. Nawet jeśli ludzie,
którym ofiarowali pomoc, nie chcieli jej przyjąć,
pomagający czuli, że im samym wysiłek ten się
opłaca, ponieważ w każdym przypadku ten, kto chciał
pomagać, zachowywał trzeźwość, nawet jeśli jego
"pacjent" pił dalej.
Kontynuując to zajęcie dla własnego dobra,
nieznana z nazwisk, garstka niepijących alkoholików
uświadomiła sobie nagle w 1937 roku, że dwudziestu z
nich zachowuje trzeźwość! Trudno dziwić się temu, że
sądzili, iż stał się cud. Ustalili, że powinni spisać swoje
przeżycia, aby ich doświadczenia można było szerzej
popularyzować. Ale, jak zresztą możecie sobie
wyobrazić, mieli wielkie trudności z ustaleniem, co się
właściwie stało. Gdy wreszcie w roku 1939 doszli do
takiej wersji wydarzeń, że wszyscy mogli się podpisać
pod publikacją...1", zostały one zawarte w książce
"Anonimowi Alkoholicy". Tak powstał ruch
Anonimowych Alkoholików. Rozwijał się on szybko
i... "ten fantastyczny rozwój niósł ze sobą bardzo
dolegliwe bóle wzrostu. Dowiedziono co prawda, że
alkoholicy mogą zdrowieć, ale żadną miarą nie było
pewne, czy tak wielka liczba, nadal nieobliczalnych
ludzi będzie potrafiła harmonijnie współżyć i
współpracować z dobrymi rezultatami. Wszędzie
wyłaniały się... problemy członkostwa, pieniędzy,
stosunków międzyludzkich, oddziaływania na
zewnątrz, kierowania grupami i klubami, a także
dziesiątki innych kłopotów. Właśnie z tego
4
Rozmowy
Anonimowi Alkoholicy - najważniejsze adresy
kontaktowe:
Różaniec Pijaka
Kiedyś Go wyrzuciłem,
przeszkadzał otworzyć piwo
błagalnie pętając
niespokojne palce,
po latach udręki
kiedy Kazał mi wstać
i iść bladym świtem,
podpierając dłonią
wylęknione ciało
namacałem w błocie
drewniane paciorki
Twojej Modlitwy Matko,
i już się nie boję.
Fundacja: Biuro Służby Krajowej
Anonimowych Alkoholików w Polsce.
BSK AA w Polsce: Warszawa ul. Chmielna 20,
tel.(0-22) 828-04-94 (BSK AA)
poniedziałek - piątek 8:00 - 16:00
PUNKT INFORMACYJNO-KONTAKTOWY AA
03-904 Warszawa, Praga Południe, ul. Berezyńska 17
tel. (0-22) 616-05-68
Czynny poniedziałek - piątek, godz. 1600 - 2100
Poradnia odwykowa w Pruszkowie
tel. (022)758-84-11
żywota. W Biblii, na samym początku, mamy opis
stworzenia człowieka i pierwszego grzechu. Pokusa
szatana: „Staniecie się tacy jak Bóg, poznacie prawdę,
poznacie dobro i zło” rezonuje z tym, co tkwi w człowieku
bardzo głęboko. Człowiek pragnie poznać Prawdę, pragnie
być blisko Boga i pragnie również nawiązać z Nim relację,
jak równy z równym. Jest to nie do pomyślenia, a jednak
człowiek mała drobina wobec Boga Wszechmogącego ma
w sobie pragnienie, żeby być bardzo blisko Boga, a nawet
odczuwa pokusę, żeby Go sobą zastąpić. Na tym dobrym
pragnieniu bliskości z Bogiem, poznania Prawdy,
zjednoczenia w miłości, rodzi się w człowieku niestety coś
zwichrowanego, przekręconego: „być jak Bóg”, ale w tym
sensie, że to człowiek będzie bogiem, a nie Bóg. To właśnie
św. Paweł nazywa pychą żywota.
Pożądliwość ciała u św. Pawła wcale nie oznacza pragnień
zmysłowych. W Biblii słowo „ciało” jest określeniem życia
na ziemi. Pożądliwość ciała to przede wszystkim pragnienie
zapewnienia sobie wieczności już tu, na ziemi, niezależnie
od Boga, czyli stania się nieśmiertelnym i to w oderwaniu
od Źródła życia i Źródła ciała. Jeżeli św. Paweł używa
określenia „pożądliwość ciała”, to rozumie przez to: „życie
człowieka zwróconego do świata, człowieka, który żyje
upatrując szczęście w sprawach tego świata, myśląc, że
staje się jego panem”. Taki człowiek to człowiek ziemski,
ktoś, kto z ziemi pochodzi i wraz z ziemią przeminie.
Natomiast człowiek duchowy u św. Pawła to człowiek
otwarty na Boga.
Zauważmy, że człowiek duchowy również jest człowiekiem
materialnym, tak jak człowiek cielesny. Różnica tkwi w
tym, gdzie kieruje swoje pragnienia. Jeżeli skieruję swój
poryw adoracji na ten świat, to jakby „za nisko trafiam”,
świat nie jest w stanie mnie „wypełnić”, oddać mi tego, co ja
mu ofiaruję uwielbiając go i adorując zamiast Boga.
Seks i nieskończoność
Wywiad z
o. Mirosławem
Pilśniakiem,
dominikaninem,
wieloletnim
duszpasterzem
Spotkań
Małżeńskich,
obecnie
duszpasterzem
akademickim.
o czym mówi św. Paweł
Jest wiele nieporozumień związanych ze słowem
czystość...
Nie chciałbym zaczynać od walczenia z jakimiś
obiegowymi pojęciami.
Czym jest czystość?
Zacznę od tego, co mnie najbardziej dotyczy. Jestem
zakonnikiem czystość w życiu zakonnym to po pierwsze
ślub bezżenności. Przyjmuję, że nie będę miał żony, ale nie
będę również próbował swojej bezżenności zapełnić przez
inne formy bycia z kobietami, np. przez jakąś relację quasimałżeńską. Nie chodzi o zamknięcie się w ogóle na świat
kobiet, ale o pogłębioną decyzję bezżenności. Moje
spotkanie z kobietą musi być spotkaniem z drugim
człowiekiem, a nie oczekiwaniem na spełnienie przez nią
moich pragnień. Wtedy dopiero możliwe jest otwarcie na
inną wrażliwość, która w kobiecie się kryje i
funkcjonowanie na poziomie współpracy i przyjaźni.
Ale to nie znaczy, że należy się odwrócić od tych
pięknych drzew, kwiatów, jezior i gór?
Dlaczego czystość jest tak ważna?
To znaczy, że nie należy oddawać czci temu światu i nie
należy go adorować zamiast Boga. Świat jest jedynie moim
współtowarzyszem w drodze do Boga, a nie kimś, komu
mam służyć.
Idąc dalej śladami św. Pawła: pożądliwość oczu to
określenie na nasze przekręcone pragnienie posiadania.
Człowiek myśli, że jeśli coś ma, to jego samego jest przez to
więcej: jest lepszy i pełen wartości. Jeśli czegoś nie ma, to
jest bezwartościowy. A wartość człowieka przecież nie
Bo jest rzeczywistością z dziedziny życia duchowego i
dotyka nas bardzo głęboko.
Tym bardziej domaga się trafnego opisu...
U św. Pawła znajdujemy określenie trzech pożądliwości
człowieka: oczu, ciała i pożądliwości określanej jako pycha
5
Rozmowy
polega na tym, że coś ma. Inna rzecz, że my znamy
posiadanie przedmiotów tylko jako odbieranie ich jedni
drugim. Bo jeśli coś mam, to jest to moje, a nie twoje.
Inaczej jest, jeśli traktujemy rzeczy jak Boże dary. Jeśli
posiadam jakiś dar Boży, to posiadam go z tobą, dla ciebie,
w tobie; ten dar łączy mnie z innymi. Wszystko, co
posiadamy nie jako dar, oddziela nas od ludzi. Św. Augustyn
powie: „Nieszczęsny człowiek, bo stróżem się staje rzeczy,
które posiada”.
musimy zmierzać do spraw naprawdę Bożych. Ale myślę,
że w takim sposobie życia stała pamięć o Bogu nie jest
możliwa. Tym bardziej ważne więc jest ćwiczenie się w
pamięci o Bogu, w powracaniu do pragnień, które obiecują
szczęście, czyli w modlitwie.
czyste oczy, czyli bocian z nogami gęsi
Jest też coś takiego, jak czystość oczu. Z czystością oczu jest
pewien problem. Kiedy wszystko jest dobrze, wydaje się, że
tak powinno być. Ale kiedy coś jest niedobrze, bardzo nas to
złości. Każdy, kto ogląda pięknie wymalowany pokój,
mówi: „O, tam w narożniku trochę nie pokryło, a tu trochę
odpadło, a tu nierówno”. Zwracamy uwagę na mankamenty,
usterki, bo jesteśmy wyczuleni na braki. Czyste oczy ma
ktoś, kto potrafi dostrzegać piękno. Na przykład ktoś, kto
patrzy i widzi czyjąś troskę, kryjącą się za nieudolną pracą.
Wyobraźmy sobie dziecko, które rysując bociana trochę nie
wycelowało w kartkę i szyja bociana, dziób i korpus zajęły
prawie całą stronę, a na nogi zostało już tylko kilka
centymetrów. Dziecko narysowało więc małe nóżki i
wyszła gęś zamiast bociana. Rodzic, który to zobaczy, może
powiedzieć: „za krótkie nogi”, bo dostrzega brak. Ale jeżeli
rodzic bardzo kocha swoje dziecko, to powie: „korpus jak u
bociana, dziób jak u bociana, nawet nóżki czerwone jak u
bociana”, a wtedy dziecko już samo dopowie: „tylko mi
kartki zabrakło, żeby namalować długie nóżki”. To, czy
widzimy dobro w świecie, czy widzimy zło, zmienia jakość
naszego życia. Człowiek nieczystych oczu będzie
dostrzegał brzydotę, błąd, grzech, cierpienie i będzie żył w
brzydkim świecie. A człowiek o czystych oczach dostrzeże
wiele Bożych rzeczy. Będzie wyczulony na odblask Boga w
tym, co go otacza.
Czy chce Ojciec powiedzieć, że św. Paweł mówiąc o
pożądliwości w ogóle nie mówi o seksie?
Zdecydowanie nie mówi o seksie. Niektórzy zarzucają mu,
że miał z seksem kłopoty, ale nie ma podstaw do takiej
interpretacji.
Czyli czym jest czystość?
Czystość, do której jesteśmy wszyscy powołani jako
chrześcijanie, to próba nieulegania temu, co przyziemne.
Próba zobaczenia tego, co istnieje naprawdę i zrozumienia,
że to nie świat, ale Bóg jest celem mojej adoracji, że stanę się
„jak Bóg” nie w ten sposób, że zajmę Jego miejsce, ale
dopiero poprzez to, że wejdę z Nim w relację miłości.
Czystość to także nieuleganie pożądliwości oczu, czyli
zrozumienie, że posiadam coś w pełni wtedy, kiedy to „coś”
oddaję w darze miłości. Również siebie samego posiadam
najpełniej wtedy, kiedy oddaję siebie w miłości, czyli
właściwie wtedy, kiedy już siebie „nie mam”. To taka
dziwna tajemnica: wtedy siebie najpełniej posiadam, kiedy
siebie oddaję.
Czystość to zdolność człowieka do zobaczenia sensu
swojego istnienia w otwarciu na nieskończoność, a nie w
zanurzeniu w skończoności. Ta nieskończoność to
nieskończoność miłości, piękna, nieskończoność obecności
wobec mnie kogoś w relacji przyjaźni, otwarcia, miłości.
Na świecie jest wiele dobrych, Bożych rzeczy, ale gdyby
świat składał się tylko z ludzi o czystych oczach, to nie
byłoby rozwoju, bo ci, co chodzą i mówią: „tu nierówno,
a to brzydkie” popychają trochę świat do przodu.
Ludzie mówią, że taka czystość jest niemożliwa.
A jednak nie. Jeżeli ciągle mówisz komuś, że robi źle, to on
nie ma ochoty popychać świata do przodu. A zwróć mu
uwagę na to, co zrobił dobrze, a zrobi dziesięć następnych
dobrych rzeczy, bo to, że coś odkrył, zafascynował się
czymś, pociąga go, dowodzi, że również on spojrzał na
świat czystymi oczami.
Czystość oczu to motyw z Ewangelii Błogosławieństw.
Szczęśliwym można być tylko wtedy, kiedy ma się czyste
serce. Interesująca jest interpretacja dominikanina, Simona
Tugwella. Odsyła nas do antropologii żydowskiej, która
uczy, że serce to siedlisko pragnień i myśli. Szczęśliwym
mogę być tylko wtedy, kiedy moje pragnienia i myśli będą
czyste. Co to są czyste czy nieczyste pragnienia? Czyste
pragnienia to czyste motywy mojego postępowania,
motywy, które służą dobru, a ja mam świadomość, że one
rzeczywiście służą dobru. Kiedy wiem, że chcę dobra i
realizuję to dobro, jestem już szczęśliwy. To są właśnie
czyste oczy.
I dlatego są nieszczęśliwi. Lepiej myśleć, że to jest możliwe.
A kiedy poczujemy, że to możliwe, zafascynuje nas to i
pociągnie. Ktoś, kto doświadczył tych chwil czystości,
czuje się nimi zauroczony i pragnie ich coraz bardziej.
Wtedy może gorzej mu się żyje na tym świecie, bo tęskni za
czymś, co jest większe od niego samego, ale ta tęsknota już
jest szczęściem.
Czy takie doświadczenie może być stałe? Czy człowiek
jest zdolny do takiej czystości cały czas, skoro ona
powoduje, że jest się jakby poza tym światem?
Mamy niemałą tradycję takich poszukiwań. Choćby mnisi.
Mówi się na przykład, że mnich to ktoś, kto ciągle chodzi w
Bożej obecności, kto cały czas „pamięta o Bogu”. Mnich
uczy się tego przez całe życie i pewnie nigdy nie będzie
mógł powiedzieć, że już umie. Tym bardziej świeccy
napotykają tutaj trudność, bo są z założenia zanurzeni w
sprawy tego świata to jest takie powołanie: bycie w
posłudze w codziennych sprawach.
Chodzenie w obecności Boga w codziennej krzątaninie jest
trudne. Mamy czasem przebłyski, że nasze życie nie
wyczerpuje się w tych ziemskich sprawach, że poprzez nie
Czyli czyste oczy to czyste serce?
W tym znaczeniu, że to, co widzę, pokazuje mi, jakie mam
myśli. W oczach czystych odbijają się czyste pragnienia,
służące dobru. Czystość spojrzenia bierze się z zamiarów
6
Rozmowy
mojego serca wobec świata, człowieka.
branie miłości. Prawdopodobnie duża część współczesnych
problemów z prostytucją wynika stąd, że człowiek
potrzebuje miłości i chce, żeby ktoś w jakikolwiek sposób,
nawet tak instrumentalny, zaspokoił jego samotność.
Mam wrażenie, że we współczesnym świecie jest dużo
grzechów związanych z nieczystością, rozumianą w sensie
seksualnym. Z nieczystości bierze się przemoc, prostytucja.
Chodzi przecież o duże pieniądze, o narkotyki, nierzadko
dochodzi do zabójstwa. Wszystko się tak jakoś wokół tego
seksu kręci.
Jeżeli to prawda, że właśnie wokół relacji seksualnej jest
dużo trudnych zjawisk społecznych, to warto zapytać, gdzie
jest źródło tego dramatu. Źródłem rzeczywiście może być
nieporządek w sferze seksu, ale nieporządek rozumiany
głęboko i teologicznie. U K. Wojtyły w „Miłości i
odpowiedzialności” znajduje się zupełnie genialnie
stwierdzenie. K. Wojtyła mówi, że w spotkaniu mężczyzny i
kobiety, które się realizuje również na płaszczyźnie seksu,
ukryty jest jeden z największych darów Bożych, tzn.
tajemnica zjednoczenia osób i tajemnica stworzenia
nowego człowieka. W tych dwóch tajemnicach człowiek
jest najbardziej podobny do Boga Stwórcy. Zatem to
podstawowe pragnienie, ta pożądliwość stania się „jak
Bóg”, realizuje się na ziemi naprawdę. Stworzenie i
zjednoczenie to najważniejsze terminy chrześcijańskiego
Objawienia. I dlatego, że to jest tak wielkie i ważne, szatan
usiłuje wszystko zniszczyć, tzn. sprawić, żeby te tajemnice
nie stały się źródłem daru, ale przemocy, poniżenia,
zniewolenia, traktowania innych jak rzeczy. Można
powiedzieć, że przyczyną tych złych zjawisk społecznych
jest człowiek będący w nieczystej relacji wobec drugiego
człowieka. Nieczystej relacji rozumianej teologicznie,
budowanej na uleganiu pożądliwości i pysze. Św. Paweł
powie, że w sercu człowieka rodzi się nienawiść,
znieważanie, poniżanie, gniew, lekceważenie, próżność to
są przejawy tego, że człowiek nie jest w stanie być w czystej
relacji do drugiego. Na ogół umiemy dostrzec tę nieczystość
serca, która znajduje miejsce w relacji seksualnej
mężczyzny i kobiety, ale w gruncie rzeczy nieczystość, albo
raczej czystość serca, może dotyczyć wszystkich zjawisk,
które zachodzą pomiędzy nami.
czysta gra
Definiując czystość warto wspomnieć o czystości w
regułach naszego funkcjonowania z ludźmi. Jest przecież
coś takiego, jak czyste zamiary, czysta gra. Można
powiedzieć, że osoba nie może być przedmiotem
jakiegokolwiek mojego działania, ale zawsze celem. K.
Wojtyła w książce „Miłość i odpowiedzialność”
interpretuje to teologicznie, że człowiek nie może być
przedmiotem w jakimkolwiek innym dziele. On sam, jest
celem relacji ludzkich. Jeżeli mówię do drugiego, to mam
mówić prawdę, bo inaczej traktowałbym drugiego
człowieka jako narzędzie w mojej grze.
Czysta gra oznacza, że nie używam ludzi do
realizowania jakichś moich celów, np. do realizowania
ideologii.
W dokumentach Papieża znajdujemy nieustanne
zafascynowanie tym, że drugi człowiek może być
traktowany tylko jako cel działań, cel mojej miłości. Wtedy
właśnie jest to czysta gra, czyli czysta relacja do drugiego. I
gdzieś wewnątrz tej czystej gry będzie też czystość, którą
powszechnie nazywa się czystością w relacji mężczyzny i
kobiety, znajdującą realizację w seksie.
Może o tym trochę więcej?
Potocznie czystość kojarzy się z powstrzymywaniem się od
seksu lub z nienadużywaniem seksu w małżeństwie.
Nadużycie seksu w małżeństwie to nie taka znowu
rzadkość. Przemoc albo niewrażliwość to już jest
nieczystość małżeńska, czyli jakiś grzech w dziedzinie
seksu w małżeństwie.
W takim czarno-białym przekazie, czyli dla ludzi zupełnie
niewrażliwych, można powiedzieć: jeżeli już nic nie
rozumiesz, to chociaż powstrzymaj się od seksu. Ale to jest
duże uproszczenie problemu.
Czym wobec tego jest czystość w sensie seksualnym?
uporać się z seksualnością
Trzeba mówić o czystości w spotkaniu mężczyzny i kobiety.
Ta mała wspólnota jest pełna nadziei na spełnienie
głębokich pragnień człowieka: bycia większymi niż
jesteśmy, bycia nieskończenie bogatymi. Ale w spotkaniu
mężczyzny i kobiety z całą pewnością uwidaczniają się też
wszystkie
zagrożenia
istniejące
w
relacjach
międzyludzkich, np. chęć posiadania kogoś, manipulacji
nim, bycia większym od niego, zrobienia sobie z niego
pomocnika, ale nie na zasadzie, że ktoś mnie życiowo
wzbogaca swoją obecnością, lecz że jest moim sługą.
Podam przykład z całkiem innej dziedziny: jest taka historia
w „Kwiatkach...” św. Franciszka. Pewien brat przyszedł
poprosić o brewiarz. Naszła go pobożna myśl, żeby mieć
własny brewiarz i psalmy śpiewać. A Franciszek mówi:
„Nie. Bo najpierw będziesz stał w chórze i pokazywał
wszystkim, że masz brewiarz, więc jesteś lepszy, ale
któregoś razu powiesz bratu, żeby ci podał twój brewiarz i
zrobisz sobie sługę ze swojego brata”. W relacji z innymi
często chcemy być większymi od nich. Taka pokusa istnieje
też w związku mężczyzny i kobiety. Przejawia się tym, że
często chcielibyśmy zaspokoić pragnienie miłości przez
W sprawach dotyczących seksu często mówimy: to
natura.
Można powiedzieć tak: natura ciągnie człowieka do
realizowania pożądliwości tego świata, w tym też do
przedmiotowego traktowania siebie i drugiego człowieka.
Niezauważania daru bycia mężczyzną czy kobietą. Do
korzystania z seksu poniżej tego, czym seks ma być. A seks
ma być miejscem miłości i zjednoczenia.
Małżeństwo jakoś gwarantuje czystość serca, bo
wchodząc w nie człowiek raz na zawsze dokonuje daru
siebie dla drugiego.
W jakimś sensie, w małżeństwie czystość serca jest
łatwiejsza do osiągnięcia niż w innych sposobach życia, bo
czystość motywu zostaje tu sakramentalnie wypowiedziana
i otrzymuje się łaskę do jej realizacji.
Człowiek ma czyste serce wtedy, kiedy potrafi siebie
ofiarować w darze drugiemu. A przecież od chwili zawarcia
7
Rozmowy
sakramentu małżeństwa człowiek jest darem, cokolwiek by
robił czy mówił.
postaci seks będzie obecny w moim życiu, czyli będę miał
jakąś satysfakcję, raczej duchową niż cielesną, w postaci
czyjegoś uwielbienia, adoracji, zakochania. Ja, osobiście,
potrzebowałem iluś tam lat, może kilkunastu życia w
zakonie, żeby dojść do wniosku, że bycie zakonnikiem to
jest naprawdę rezygnacja z seksu, że jeżeli ofiarowuję siebie
naprawdę, to ofiaruję także całą moją seksualność, czyli nie
mam mieć żadnej satysfakcji, nawet tej bardzo subtelnej i
wydawałoby się niewinnej. Mówi się czasem, że
celibatariusze sublimują seks, bo np. łatwo wchodzą we
wspólnotową rywalizację, lubią rozgrywać jakieś pozycje,
objadają się lub przeciwnie, bardzo subtelnie się odżywiają
(kiedy mogą, bo normalnie nie można sobie na to pozwolić)
albo lubią jakiś styl bycia, czy szukają czegoś wyjątkowego.
W gruncie rzeczy byłaby to próba uzyskana poza drogą
seksualną tego, co dawałaby relacja seksualna. Seks, jak
myślę, daje uczucie zjednoczenia i poczucie, że jestem kimś
większym niż jestem, czyli takiego prawdziwego kochania,
za jakim człowiek tęskni.
Człowiek często chciałby zrealizować to, co można
osiągnąć w relacji małżeńskiej, ale chce to zrobić jakoś
inaczej, choćby poprzez pobożność lub bycie szanowanym
za pobożność. Potrzeba długiego procesu duchowego, żeby
zrozumieć, że czystość serca to nie znaczy „realizować te
same wartości, które niesie ze sobą seks, ale poza
zmysłowym doznaniem”. To zmysłowe doznanie jest
zresztą drugorzędne. Bo prawie każdy, kto uprawia seks
powie, że zmysłowość jest tylko narzędziem i że w miarę
pogłębiania się duchowej więzi, doznania zmysłowe nie
mają tak wielkiego znaczenia, pierwszorzędną wartością
staje się głębokie spotkanie osobowe.
Człowiek żyjący w celibacie bardzo powoli dojrzewa do
tego, żeby nie chcieć realizować takich doznań, jak te, że
ktoś się nim zafascynował, przyjął go, dotknął albo
pozwolił siebie dotknąć w jakikolwiek sposób, nie chodzi o
fizyczne dotknięcie, bo to realizuje się na zupełnie innych
płaszczyznach.
Odkrycie, że czystość to rezygnacja z używania swojej
osoby do osiągnięcia czegoś dla siebie, na rzecz bycia dla
kogoś, przychodzi powoli. Ale taka jest ta nasza droga
duchowa. Ze zdziwieniem odkryłem kiedyś, że jest to
proces, który trwa kilkanaście lat.
Chyba Ojciec przecenia małżeństwo. Dlaczego Ojciec
wciąż mówi: „w małżeństwie czystość serca jest
łatwiejsza”, „małżeństwo gwarantuje czystość”?
Bo małżeństwo jest sakramentem...
Życie zakonnika, którym Ojciec
sakramentem i całkowitym darem.
jest,
też
jest
Moje przekonanie jest takie, że wszyscy „pojedynczy” w
gruncie rzeczy żyją w świetle i w łasce przychodzącej przez
tych, którzy żyją w małżeństwie.
Nie odwrotnie? A może w świetle i blasku tego, że Ojciec
nosi habit, są możliwe dobre małżeństwa?
To jest zawsze wzajemna relacja. Myślę, że my,
„pojedynczy”, kiedy służymy życiu w jakiejkolwiek
formie, wspieramy
Ktoś, kto nie akceptuje swojego życia, czyli w jakimś sensie
nie kocha siebie samego, nie może być szczęśliwy. Będzie
szczęśliwy tylko wtedy, kiedy odda swoje życie dla innych.
Wtedy jego i uczestniczymy w życiu tych, którzy
bezpośrednio
przekazują życie dane od Boga.
Mam w pamięci wiele osób, które nie akceptują swojej
samotności i w ten sposób gubią sens swojego życia.
Czystość (najbardziej chyba w sensie seksualnym) jest
dla nich strasznym ciężarem i może rzeczywiście nie jest
możliwa?
serce inaczej zobaczy sytuację. Wielu ludzi jest
nieszczęśliwych, ale to dzieje się dlatego, bo nie osiągnęli
jeszcze czystości serca, czyli nie stali się darem dla innych.
Czasem bywa to wyjątkowo trudne, choćby w
przypadku osób homoseksualnych...
Ciężar seksualności u osoby homoseksualnej jest większy
niż u osoby heteroseksualnej przynajmniej z dwóch
powodów. Z powodu ideologii na ten temat, czyli
agresywnego domagania się praw społecznych dla
homoseksualistów i dlatego, że taki człowiek skupia się
bardzo i coraz bardziej na sobie i swoich problemach z
seksualnością, a coraz mniej staje się gotowy do otwarcia
się na Boży świat. Jest zapatrzony w siebie, a w sobie
dostrzega tylko brzydotę. Im bardziej dostrzega w sobie
brzydotę, tym bardziej ma kłopoty z czystością serca i tym
bardziej nie może się uporać z seksualnością.
To bardzo subtelne rozróżnienia, dla wielu chyba trudne
do realizacji...
W każdym razie warto wiedzieć, że na wszystkich
płaszczyznach naszego życia realizują się podobne wartości
jak w więzi seksualnej. Osoby „pojedyncze” powinny uczyć
się czystości serca w tych dziedzinach, w których widzą
swoje nieczyste pragnienia bycia kimś lepszym od innych,
podziwianym, adorowanym w jakikolwiek sposób.
Podkreślam, że rozeznanie się w tym zajmuje człowiekowi
dużo czasu i jest procesem wewnętrznym, duchowym, a nie
kwestią wyuczenia się pewnych umiejętności czy nabycia
sprawności.
A co to znaczy uporać się z seksualnością?
Powiem o tym na przykładzie zakonników. Myślę, że
przychodząc do zakonu decydujemy się na czystość, jako na
ślub bezżenności i myślimy, że po prostu nie będziemy mieli
żony. Ale szybko odkrywamy, że seks w jakiejś postaci
będzie obecny w naszym życiu. Na przykład będziemy mieć
ludzki szacunek, podziw, momenty zapatrzenia innych w
nas. Niestety, taka pokusa, jakby odruchowo, pojawia w
nas. Nie będę miał seksu w sensie współżycia, ale w jakiejś
Rozmawiała Ela Konderek
(według Miesięcznika List 12/2002)
8
PARAFIA ŚWIĘTEGO KLEMENSA
PAPIEŻA I MĘCZENNIKA W NADARZYNIE
EUCHARYSTIA - MSZA ŚWIĘTA
W Niedziele i Uroczystości:
8:00
9:00
10:30 - z udziałem młodzieży
12:00 - z udziałem dzieci
17:00
W dni powszednie:
7:00
18:00
ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU
Środa - od 19:00 do 21:00
Pierwsza sobota miesiąca - od 10:00 do 18:00
SAKRAMENT POKUTY I POJEDNANIA
Codziennie pół godziny przed każdą Mszą Świętą
W soboty - w godz. 17:00 - 18:00
W pierwszy piątek miesiąca - w godz. 16:30 - 19:00
W czwartek przed pierwszym piątkiem miesiąca - w godz. 17:00 - 18:00
SAKRAMENT CHRZTU
W drugą niedzielę miesiąca po Mszy Świętej o 10:30
W ostatnią niedzielę miesiąca na Mszy Świętej o 12:00
Chrzest zgłaszamy w kancelarii 2 tygodnie wcześniej
ODWIEDZINY CHORYCH
W pierwszy czwartek i pierwszy piątek miesiąca od godz. 9:00
W nagłych wypadkach prosimy dzwonić:
do ks. Jacka - tel. 739 84 04
do ks. Pawła - tel. 739 84 03
SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA
Narzeczeni zgłaszają się do kancelarii parafialnej na 3 miesiące przed ślubem
KANCELARIA PARAFIALNA
czynna codziennie oprócz niedziel i świąt:
8:00 - 9:00
18:45 - 19:30
oraz po wcześniejszym uzgodnieniu - tel. 729 83 40
SPOTKANIA GRUP PARAFIALNYCH
Koła Żywego Różańca - Msza Św. w pierwszą sobotę miesiąca o godz. 9:00
Ministranci - sobota, godz. 10:00 w kościele
Neokatechumenat - w sali św. Mateusza
Eucharystia - sobota, godz. 19:00
Liturgia Słowa - wtorek, godz. 19:30
Oaza - piątek, godz. 19:00 (w pierwszy piątek miesiąca Msza Św.)
Schola - wtorek, godz. 16:00, w sali św. Mateusza
Grupa Anonimowych Alkoholików "Klemens" - niedziela, godz. 16:00, w domu parafialnym
Numer konta parafii: 33 9678 0002 0001 7385 2021 0001
Internet: http://parafia.nadarzyniacy.info, e-mail: [email protected]
Druk - 0 22 729 84 40
W oczekiwaniu na ciepłą
posadzkę …
Parafia przystępuje do poważnych
prac związanych z wykonaniem
niskotemperaturowego ogrzewania
podłogowego w naszej świątyni.
Instalacja
grzewcza
będzie
poprowadzona w formie kilku
niezależnych sekcji grzewczych
niezależnych sekcji grzewczych z
rur miedzianych, w których popłynie
czynnik grzewczy odporny na
zamarzanie. Nowoczesny piec
gazowy będzie umieszczony na
piętrze nad zakrystią.
Przewiduje się utrzymywanie w
sezonie grzewczym temperatury do
ok. +10 º C, nad czym ma czuwać
automatyka i „czujne oko” ks.
Proboszcza, odpowiedzialnego za
finanse parafii.
Tak więc ma być miło i przytulnie,
aby wierni ochoczo przybywali by
trwać na modlitwie.
Ogrzewanie korzystnie wpłynie na substancję zabytkowego wnętrza, co jak wiadomo jest
przedmiotem szczególnej troski służb konserwatorskich.
Nieuniknione stało się zdjęcie istniejącej posadzki. Powstanie izolacja przeciwwodna i
termiczna, a całość przykryje nowa kamienna posadzka projektowana zgodnie z
wypracowywaną koncepcją ostatecznego zamknięcia wystroju świątyni.
Fundacja Nadarzyńska
Roku 2000
Czy chcesz pomóc dzieciom z
naszej parafii i przywrócić
ubogim nadzieję?
W tym roku Nadarzyńska
Fundacja Roku 2000 pragnie
pomóc dzieciom w następujący
sposób: fundując posiłki,
pomagając w nauce języków
obcych, zakupie przyborów
szkolnych, książek, ubrań.
Zbiórkę pieniędzy na ten cel
prowadzimy po Mszach
świętych w ostatnią niedzielę
każdego miesiąca, ofiary można
też złożyć w kościele w
Nadarzynie do puszki "Dla
ubogich".
Numer konta Fundacji:
26160012860003003530817001
FBPL IV O/Warszawa.