Wielki Post 2006 - Parafia Rzymsko-Katolicka Świętego Klemensa w
Transkrypt
Wielki Post 2006 - Parafia Rzymsko-Katolicka Świętego Klemensa w
Parafia Rzymskokatolicka Nr 38 19 III ‘06 w Nadarzynie Wielki Post 2006 ! ! ! ! ! ! Rekolekcje wielkopostne Adoracja Najświętszego Sakramentu O Anonimowych Alkoholikach Drodzy Parafianie! Wymowny obrzęd posypania głów popiołem rozpoczyna święty czas Wielkiego Postu, podczas którego Kościół ponownie wzywa wiernych do gruntownego nawrócenia i zaufania Bożemu Miłosierdziu. Miłosierna Miłość wychodzi na spotkanie sponiewieranego grzesznika, co szczególnie przejmująco zobrazował Rembrandt w słynnym „Powrocie syna marnotrawnego” (zdjęcie na okładce).. W klimacie Wielkiego Postu wielu z nas boleśnie odczuwa swe grzechy i słabości, wielu dąży do przemiany wewnętrznej, wielu próbuje powrócić na drogę ewangelicznej czystości. W tym czasie Kościół nawołuje do nawrócenia poprzez post, modlitwę i jałmużnę. Liturgia Kościoła umożliwia człowiekowi swoistą „rewitalizację” życia duchowego, począwszy od refleksji nad nędzą własnego grzechu wyrażoną w dogłębnym rachunku sumienia, po praktyki pokutne, dzięki którym łatwiej jest „odnaleźć” konfesjonał. Pomogą nam rekolekcje wielkopostne (w naszej parafii rozpoczną się w IV Niedzielę Wielkiego Postu) oraz inne nabożne praktyki nagromadzone przez wieki w skarbcu Kościoła: Gorzkie Żale, Droga Krzyżowa, Adoracje, Misteria Pasyjne. Jednak nade wszystko ważne są uczynki rodzące się z „wyobraźni miłosierdzia”. Powtórzmy za św. Jakubem: „Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie, którzy będą sądzeni na podstawie prawa wolności. Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem”. Rekolekcje wielkopostne Dla dorosłych, młodzieży i dzieci prowadzi Ks. Piotr Staniewicz Niedziela 26 marca 2006 8:00 9:00 10:30 12:00 17:00 Msza święta z nauką dla dorosłych Msza święta z nauką dla dorosłych Msza święta z nauką dla młodzieży Msza święta z nauką dla dzieci Msza święta z nauką dla dorosłych Poniedziałek 27 marca 2006 9:00 18:00 19:30 Msza święta z nauką dla dorosłych Msza święta z nauką dla dorosłych Nauka dla młodzieży Wtorek 28 marca 2006 Dzień Spowiedzi Św. 8:15 16:00 17:00 19:30 Nabożeństwo pokutne i spowiedź Nabożeństwo pokutne i spowiedź Nabożeństwo pokutne i spowiedź Nabożeństwo pokutne i spowiedź Środa 29 marca 2006 - Zakończenie 9:00 18:00 19:30 Msza święta z nauką dla dorosłych Msza święta z nauką dla dorosłych Msza święta z nauką dla młodzieży Rekolekcje w szkołach Poniedziałek 27 marca 2006 o nawróceniach W jaki sposób Bóg nawraca grzeszników rozmaicie 8:00 Nauka dla kl. II i III Szkoła Podstawowa 10:30 Nauka dla kl. IV, V, VI Szkoła Podstawowa 11:30 Rusiec często jak wiatr co pędzi stado kapeluszy chwyta duszę wprost z miejsca i targa za uszy niekiedy z uśmiechem, prawie że wesoło święci biorą za rękę i bawią się w koło a czasem nie do wiary ni z tego ni z owego łzę zdejmujesz z twarzy jak pieszczotę śniegu Ks. Jan Twardowski Wtorek 28 marca 2006 Dzień Spowiedzi Św. 8:00 10:30 11:30 16:00 Spowiedź dzieci kl. III Spowiedź dzieci kl. IV, V, VI Spowiedź - Rusiec Spowiedź dzieci Środa 29 marca 2006 Zakończenie rekolekcji 8:00 Msza święta z nauką dla kl. III 10:30 Msza święta z nauką dla kl. IV, V, VI 11:30 Msza święta z nauką - Rusiec Modlitwa Po co adorować Najświętszy Sakrament, skoro Jezus powiedział "bierzcie i jedzcie..."? ks. Jacek Froniewski Pytanie to może wydawać się początkowo wręcz obrazoburcze, ale stawiały je nie raz Kościoły wywodzące się z tradycji protestanckiej. Również w prawosławiu nie ma praktyki kultu eucharystycznego poza Mszą świętą. Różne formy adoracji Najświętszego Sakramentu są specyficznie katolickie i warto dziś nad tak postawionym pytaniem się zatrzymać, gdy i w naszych kościołach wyczuwa się często coraz mniejszy szacunek wobec Najświętszego Sakramentu. Jest to może objaw pogłębiającego się braku poczucia sacrum, które w naszych świątyniach wyraża przede wszystkim święta Obecność Eucharystyczna. Także wiele osób ma dziś problem z modlitwą adoracyjną, co może wynika z nieustannego pośpiechu, albo już wręcz z niezrozumienia i spłycenia wiary w Eucharystię. Różne formy adoracji Najświętszego Sakramentu pojawiły się w naszym Kościele dość późno, bo dopiero w Średniowieczu. Pierwsze zewnętrzne praktyki czci eucharystycznej wprowadzono od XI w. w opactwie Cluny i podległych mu klasztorach. Nie znaczy to, że wcześniej nie oddawano czci Eucharystii, ale nie przybierało to form zewnętrznych poza liturgią Mszy świętej. Rozwój form pobożności eucharystycznej był związany z pojawieniem się pierwszych poglądów negujących rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii oraz z różnymi przejawami znieważania Eucharystii. Takim najbardziej spektakularnym przejawem czci Najświętszego Sakramentu poza Mszą świętą jest uroczystość Bożego Ciała i związane z nią procesje eucharystyczne. Pojawiła się ona lokalnie w 1246 r., a już w 1264 r. papież Urban IV wprowadził ją w całym Kościele. Później po Reformacji te same czynniki, ale jeszcze silniej wpłynęły na rozwój katolickiej pobożności eucharystycznej. Sobór trydencki broniąc wobec błędów reformatorów nauki o przeistoczeniu w Dekrecie o Eucharystii jednocześnie orzekł trwałość przemiany konsekrowanego chleba i wina, która także była negowana przez Lutra. Stąd logicznie znalazł się też tu fragment o kulcie eucharystycznym: "Nie ma więc żadnej możliwości wątpienia, że wszyscy wierni Chrystusowi według zwyczaju stale przyjętego w Kościele katolickim mają temu Najświętszemu Sakramentowi oddawać najwyższy kult adoracji, który należy się prawdziwemu Bogu. Nie zmniejsza obowiązku uwielbienia to, że Chrystus ustanowił ten Sakrament do spożywania". Kanon 6 tegoż dekretu zamyka tę prawdę w formule dogmatycznej. Mamy więc odpowiedź na postawione pytanie od strony dogmatycznej, ale warto rozwinąć jeszcze wątek praktyczny, by dobrze sobie uzmysłowić cel adoracji. Orzeczenia soboru trydenckiego i konfrontacja z protestantyzmem spowodowały bowiem taki rozwój pobożności eucharystycznej, który po części przysłonił związek adoracji z ofiarą eucharystyczną, a szczególnie z komunią świętą. Dopiero po Soborze Watykańskim II podkreślono, że adoracja nie może być jakby celem samym w sobie oderwanym od tego, co dokonuje się w liturgii eucharystycznej. Celem adoracji jest przede wszystkim otwarcie na głębsze przeżywanie pamiątki śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, a to ma prowadzić do częstej komunii, ma rozbudzić pragnienie pełnego zjednoczenia z Chrystusem. Nie chodzi tu obecnie o pomniejszenie znaczenia kultu Eucharystii poza Mszą świętą, ale o nadanie mu właściwego znaczenia. Adoracja w Kościele katolickim nie jest po to, by zmieniać intencję Jezusa na "bierzcie i patrzcie", ale po to, by pragnienie Jezusa "bierzcie i jedzcie" spełniało się jak najgłębiej w życiu wiernych. Na koniec warto tu jeszcze przypomnieć jedno zdanie papieża Jana Pawła II: "Ożywienie i pogłębienie kultu eucharystycznego jest sprawdzianem prawdziwej odnowy - tej, którą sobór postawił sobie za cel". I może dlatego w tylu nowych ruchach i wspólnotach wcześniej czy później bardzo ważne miejsce zajmuje adoracja Najświętszego Sakramentu. Wspólnoty Różańcowe Wchodzimy w okres Przygotowania Paschalnego, czyli Wielkiego Postu. Przez pobożne praktyki, z pomocą łaski, mamy powrócić do wierności nakazom Ewangelii, co oznacza odwrócenie się od zła i czynienie dobra, a następnie pójście za Chrystusem drogą umartwienia i Krzyża. Wspólnoty Różańcowe przypominają o porządku swoich czuwań, stanowiących doskonałą możliwość lepszego przeżycia świętego czasu nawrócenia. Różaniec odmawiamy w dni powszednie o godz. 17:15, zaś w każdą środę (o godz. 18:00) wieczorną Mszę św. poprzedza Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Po Mszy św. następuje adoracja Najświętszego Sakramentu według następującego porządku: - ok. 18:45 modlitwa różańcowa - 19:30 adoracja w ciszy - 20:00 adoracja przez śpiew i modlitwę - 21:00 Apel Jasnogórski. W każdą pierwszą sobotę miesiąca o godz. 9:00 gromadzimy się na dodatkowej Mszy św. poświęconej Matce Bożej Fatimskiej, po czym następuje trwająca do godz. 17:45 adoracja Najświętszego Sakramentu. Serdecznie zapraszamy do wspólnej modlitwy. 1 Pożegnania Zwyczajna kobieta, niezwykła Parafianka powiedziała mi, żebym dała 200 złotych, nie bądź nieposłuszny”. Panią Franie cechowała dziecięca wręcz wiara i radość Boża. Pamiętamy na pewno jak w kościele podczas Mszy siedziała zawsze w pierwszej ławce i tak naprawdę nie liczyło się dla Niej to, że obok Niej byli ludzie, liczył się tylko Pan Jezus w Eucharystii. Głośno i radośnie śpiewała i modliła się, jakby była tam tylko Ona i Jezus, jakby tylko z Nim rozmawiała, na swoją nutę, na swój sposób, który był jakże porywający. Pierwszy mój kontakt z Franciszką był w pierwszych dniach mojego proboszczowania, gdy szedłem alejką do Matki Bożej i spotkałem Ją schylona z motyką pieliła ziemię. Powiedziała mi, że tak jej przykazał proboszcz ksiądz Bronek Płaszczyński, który tak naprawdę był Jej jedynym proboszczem. Powiedział, żeby opiekowała się tą alejką do Matki Bożej - i Ona przyjęła to zadanie. Do końca swoich dni, niezależnie od pogody i stanu zdrowia, można Ją było spotkać w tej alejce. Gdy wszyscy jej mówili, że powinna odpoczywać w domu (chcieliśmy nawet zabrać Ją do szpitala, na co oczywiście nie pozwoliła) przychodziła; kiedy była już przygarbiona i naprawdę nie miała sił cały czas przychodziła. Teraz pieli na pewno alejki w niebie, w ogrodzie Matki Bożej. Kochani, pewnie dopiero na sadzie Bożym dowiemy się, ile Nadarzyn za sprawą modlitw tej kobiety otrzymał łask. Mieliśmy wszyscy wielką łaskę żyć obok Niej i widzieć to wspaniałe życie. Gdy odchodzi taki człowiek, potrzebny jest jego następca tu na ziemi, albo wielu następców. Poniedziałek, 13 lutego 2006 Ten dzień zapamiętam na długo, wydarzyło się bowiem coś bardzo zwykłego, a zarazem coś bardzo niezwykłego. Trzy dni wcześniej zmarła moja sąsiadka Pani Frania i w poniedziałek o 15.00, w godzinie Miłosierdzia Bożego, odbył się Jej pogrzeb. Już sama obecność kapłanów cisnęła do oczu łzy - był dawny ksiądz proboszcz, obecnie dziekan raszyński ksiądz Grzegorz Krysztofik i jego dwóch wikariuszy z dawnych czasów ksiądz Leszek Kuźmiński (obecnie w Grójcu) i ksiądz Paweł Witkowski (ciągle w Nadarzynie). Garstka, niestety tylko garstka ludzi, miała na tej Mszy co wspominać. Ksiądz Grzegorz, który przewodniczył Mszy, wygłosił piękne kazanie, kazanie o pani Frani. Brzmiało ono mniej więcej tak: Dziś mamy niezwykły pogrzeb, pogrzeb zwykłej kobiety, co do której księża odprawiający obecną Mszę nie mają żadnych wątpliwości, że jest teraz w niebie z Panem Bogiem, że jest świętą. Nie musimy się za nią modlić, to Ona wyprasza łaski nam. Gdy umarł Papież, podczas jego pogrzebu ludzie krzyczeli „Santo Subito” co znaczy święty natychmiast, podczas pogrzebu księdza Jana Twardowskiego nikt nie krzyczał, ale wszyscy tak myśleli odszedł święty kapłan. My tutaj mamy taka samą sytuację. Nadarzyn ma jeszcze jedną wstawienniczkę i patronkę w niebie. Franciszka była osobą bardzo ubogą, ale potrafiła w tym swoim wielkim ubóstwie kochać Boga i cieszyć się życiem, odnajdywała się doskonale w tej sytuacji i nie narzekała na nią. Pamiętam, że gdy parafię naszą wizytował kanonicznie ksiądz biskup Piotr Jarecki, odwiedził panią Franię. Ona w swoim mieszkanku, posadziwszy biskupa na małym stołeczku, potrafiła z Nim pięknie rozmawiać bez żadnego skrępowania. Inna sytuacja: gdy przyszedłem do Niej po kolędzie, na koniec Ona wyciąga 200 złotych, ja na to „Franiu czyś Ty oszalała, daj mi 5 złotych, nie 200”, a Ona na to „księże proboszczu dzisiaj rano Matka Boska Zapewne nie pamiętam wszystkiego dokładnie, ale starałem się jak najlepiej opowiedzieć wydarzenia z pogrzebu Pani Frani. Franciszka Teodorek urodziła się w 1917 roku, zmarła w 2006; odkąd pamiętam mieszkała w Nadarzynie przy Placu Poniatowskiego, wcześniej nieopodal na ulicy Krótkiej. Gorliwa parafianka i wieloletnia opiekunka ogrodów parafialnych. Kilkanaście lat temu pochowała męża Feliksa, nie mieli potomstwa. A.S. 2 Wspólnoty Ochotnica Górna - Luty 2005 Chciałbym przybliżyć Państwu, co dzieje się przy parafii po Mszy Świętej, co robią wspólnoty parafialne, jak spędzamy razem czas. Pierwszy reportaż nieprzypadkowo jest z zeszłorocznych ferii - gdyż mamy ciągle wspaniałą zimę. Młodzież Ruchu Światło-Życie bardzo dobrze czuje się na wspólnych wyjazdach. Kulminacją roku formacji w Oazie jest wakacyjny wyjazd na rekolekcje. W ferie 2005 roku ksiądz Paweł zorganizował nam także zimowy wyjazd - do Ochotnicy Górnej. Jest to malownicza i prawie odcięta od świata wioska, do której gminny gimbus (dziękujemy władzom gminnym za organizację dojazdu) z trudnością dojechał. Spędzony tam tydzień upłynął nam na wyprawach w góry i odkrywaniu (w kościele w Ochotnicy - przygotowana z myślą o młodzieży i przez młodzież. W całym kościele było ciemno, tylko obok krzyża szło dwóch ministrantów ze świecami. Pięknie przygotowane stacje i medytacje stworzyły poruszające i niezapomniane nabożeństwo. Nie widziałem też nigdy wcześniej takich ilości śniegu, z którego - pod przewodnictwem śniegu po pas) nowych szlaków. Oczywiście był czas na narciarstwo, odwiedziliśmy też Centrum Oazy w Krościenku i grób założyciela ruchu Sługi Bożego księdza Franciszka Blachnickiego. Nie mogło zabraknąć prawdziwego góralskiego kuligu z pochodniami i śpiewem - zakończonego przy ognisku. W pamięci bardzo utkwiła mi droga krzyżowa w księdza - udało nam się zrobić prawdziwe igloo. Ale najważniejsze, że czas ten był spędzony razem w duchowej i rodzinnej atmosferze. Ślemy serdeczne pozdrowienia i podziękowania dla naszych gospodarzy, przemiłych i bardzo życzliwych nam ludzi. A.S. 3 Anonimowi Alkoholicy kłębowiska burzliwych doświadczeń wyłoniło się Dwanaście Tradycji AA, po raz pierwszy ogłoszonych w 1946 a następnie zatwierdzonych w 1950 roku na Pierwszej Międzynarodowej Konwencji AA w Cleveland..."2 Do dziś Wspólnota rozrosła się i dotarła do 153 krajów Świata. Do Polski informacje o AA były przemycane już od 1957 roku, jednak pierwsza grupa działająca wg 12 Tradycji powstała w 1974 roku w Poznaniu. Z biegiem lat powstają inne grupy AA już i poza Poznaniem w innych miastach w całej Polsce. Obecnie w Polsce istnieje około 1800 3 grup. Pierwszy ogólnokrajowy Zjazd AA z udziałem przedstawicieli 34 grup AA odbył się w październiku 1984 roku w Poznaniu, następny w Zawierciu w 1986 roku (140 grup AA). Trzeci Zjazd AA przemianowany na Kongres we Wrocławiu w 1988 roku (238 grup AA). Potem kongresy odbywały się w 1991 roku w Gdańsku, 1994 roku w Krakowie i ostatni 1996 roku w Warszawie. Aby jednak grupy AA mogły korzystać z tłumaczonej literatury i innej pomocy. W 1982 roku powstała Tymczasowa Służba Anonimowych Alkoholików, a następnie Biuro Usług Ogólnych w Poznaniu. W 1993 roku zostaje przeniesione do Konina i funkcjonuje, aż do powołania w 1995 roku w Warszawie fundacji pod nazwą "Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce" obsługującej wszystkie Grupy AA wPolsce. Obecne ukazujące się pismo "Zdrój" narodziło się w 1986 roku w wyniku połączenia wcześniej ukazujących się dwóch pism "Ruch Anonimowych Alkoholików" (1985) i biuletynu AA "Zdrój" (1986). W Nadarzynie w roku 1998 roku powstała grupa AA „Klemens”. Spotkania tej grupy (wszystkie otwarte dla każdego zainteresowanego problematyką alkoholową itp.) odbywają się w każdą niedzielę o godz. 1600 w Domu Katechetycznym przy Kościele (na parterze). Założyciel grupy może poszczycić się 10 letnim stażem trzeźwości, praca w grupie AA pozwala na trwałe trzeźwienie oraz poprawę komfortu życia osoby uzależnionej i jej rodziny. Dlatego cieszymy się z każdego, następnego roku istnienia tej grupy. Radość swoją manifestujemy co roku w listopadzie, organizując uroczysty rocznicowy mityng z okazji istnienia grupy. Uroczystości tej towarzyszy Msza Święta dla zainteresowanych, ze strony Urzędu Gminy poparcie dla inicjatyw trzeźwościowych wyraża się w tym dniu poprzez organizowanie imprezy tanecznej bezalkoholowej. _______________________________________ 1 fragment z książki "Życie w trzeźwości" str. 125 2 fragment z książki "Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji" s. 19 3 dane z 2002 roku Anonimowi Alkoholicy „Jedynym i najwyższym autorytetem w naszej Wspólnocie jest miłujący Bóg, niezależnie od sposobu, w jaki przejawia się On w sumieniu każdej grupy. Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami i nie mają nad nami żadnej władzy” druga Tradycja AA "W roku 1935 spotkało się w Akron, Ohio (USA) dwóch mężczyzn. Obydwaj byli wówczas uznani za alkoholików w beznadziejnym stanie, co w oczach wszystkich ich znajomych było rzeczą kompromitującą. Jeden był człowiekiem interesu, dawniej dobrze znanym na giełdzie nowojorskiej, drugi znanym chirurgiem; obaj zdążyli już się zapić prawie na śmierć. Obaj próbowali różnych "kuracji" i kilkakrotnie przebywali w szpitalach. Wydawało się rzeczą pewną, także dla nich samych, że nie ma już ratunku. Przypadkiem poznając się stwierdzili zadziwiający fakt: gdy jeden z nich usiłuje pomagać drugiemu, efektem jest trzeźwość. Powiadomili o tym fakcie trzeciego alkoholika, prawnika, przykutego do łóżka szpitalnego; on też postanowił spróbować. Wszyscy trzej, żyjąc swoim życiem, próbowali pomagać innym alkoholikom. Nawet jeśli ludzie, którym ofiarowali pomoc, nie chcieli jej przyjąć, pomagający czuli, że im samym wysiłek ten się opłaca, ponieważ w każdym przypadku ten, kto chciał pomagać, zachowywał trzeźwość, nawet jeśli jego "pacjent" pił dalej. Kontynuując to zajęcie dla własnego dobra, nieznana z nazwisk, garstka niepijących alkoholików uświadomiła sobie nagle w 1937 roku, że dwudziestu z nich zachowuje trzeźwość! Trudno dziwić się temu, że sądzili, iż stał się cud. Ustalili, że powinni spisać swoje przeżycia, aby ich doświadczenia można było szerzej popularyzować. Ale, jak zresztą możecie sobie wyobrazić, mieli wielkie trudności z ustaleniem, co się właściwie stało. Gdy wreszcie w roku 1939 doszli do takiej wersji wydarzeń, że wszyscy mogli się podpisać pod publikacją...1", zostały one zawarte w książce "Anonimowi Alkoholicy". Tak powstał ruch Anonimowych Alkoholików. Rozwijał się on szybko i... "ten fantastyczny rozwój niósł ze sobą bardzo dolegliwe bóle wzrostu. Dowiedziono co prawda, że alkoholicy mogą zdrowieć, ale żadną miarą nie było pewne, czy tak wielka liczba, nadal nieobliczalnych ludzi będzie potrafiła harmonijnie współżyć i współpracować z dobrymi rezultatami. Wszędzie wyłaniały się... problemy członkostwa, pieniędzy, stosunków międzyludzkich, oddziaływania na zewnątrz, kierowania grupami i klubami, a także dziesiątki innych kłopotów. Właśnie z tego 4 Rozmowy Anonimowi Alkoholicy - najważniejsze adresy kontaktowe: Różaniec Pijaka Kiedyś Go wyrzuciłem, przeszkadzał otworzyć piwo błagalnie pętając niespokojne palce, po latach udręki kiedy Kazał mi wstać i iść bladym świtem, podpierając dłonią wylęknione ciało namacałem w błocie drewniane paciorki Twojej Modlitwy Matko, i już się nie boję. Fundacja: Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce. BSK AA w Polsce: Warszawa ul. Chmielna 20, tel.(0-22) 828-04-94 (BSK AA) poniedziałek - piątek 8:00 - 16:00 PUNKT INFORMACYJNO-KONTAKTOWY AA 03-904 Warszawa, Praga Południe, ul. Berezyńska 17 tel. (0-22) 616-05-68 Czynny poniedziałek - piątek, godz. 1600 - 2100 Poradnia odwykowa w Pruszkowie tel. (022)758-84-11 żywota. W Biblii, na samym początku, mamy opis stworzenia człowieka i pierwszego grzechu. Pokusa szatana: „Staniecie się tacy jak Bóg, poznacie prawdę, poznacie dobro i zło” rezonuje z tym, co tkwi w człowieku bardzo głęboko. Człowiek pragnie poznać Prawdę, pragnie być blisko Boga i pragnie również nawiązać z Nim relację, jak równy z równym. Jest to nie do pomyślenia, a jednak człowiek mała drobina wobec Boga Wszechmogącego ma w sobie pragnienie, żeby być bardzo blisko Boga, a nawet odczuwa pokusę, żeby Go sobą zastąpić. Na tym dobrym pragnieniu bliskości z Bogiem, poznania Prawdy, zjednoczenia w miłości, rodzi się w człowieku niestety coś zwichrowanego, przekręconego: „być jak Bóg”, ale w tym sensie, że to człowiek będzie bogiem, a nie Bóg. To właśnie św. Paweł nazywa pychą żywota. Pożądliwość ciała u św. Pawła wcale nie oznacza pragnień zmysłowych. W Biblii słowo „ciało” jest określeniem życia na ziemi. Pożądliwość ciała to przede wszystkim pragnienie zapewnienia sobie wieczności już tu, na ziemi, niezależnie od Boga, czyli stania się nieśmiertelnym i to w oderwaniu od Źródła życia i Źródła ciała. Jeżeli św. Paweł używa określenia „pożądliwość ciała”, to rozumie przez to: „życie człowieka zwróconego do świata, człowieka, który żyje upatrując szczęście w sprawach tego świata, myśląc, że staje się jego panem”. Taki człowiek to człowiek ziemski, ktoś, kto z ziemi pochodzi i wraz z ziemią przeminie. Natomiast człowiek duchowy u św. Pawła to człowiek otwarty na Boga. Zauważmy, że człowiek duchowy również jest człowiekiem materialnym, tak jak człowiek cielesny. Różnica tkwi w tym, gdzie kieruje swoje pragnienia. Jeżeli skieruję swój poryw adoracji na ten świat, to jakby „za nisko trafiam”, świat nie jest w stanie mnie „wypełnić”, oddać mi tego, co ja mu ofiaruję uwielbiając go i adorując zamiast Boga. Seks i nieskończoność Wywiad z o. Mirosławem Pilśniakiem, dominikaninem, wieloletnim duszpasterzem Spotkań Małżeńskich, obecnie duszpasterzem akademickim. o czym mówi św. Paweł Jest wiele nieporozumień związanych ze słowem czystość... Nie chciałbym zaczynać od walczenia z jakimiś obiegowymi pojęciami. Czym jest czystość? Zacznę od tego, co mnie najbardziej dotyczy. Jestem zakonnikiem czystość w życiu zakonnym to po pierwsze ślub bezżenności. Przyjmuję, że nie będę miał żony, ale nie będę również próbował swojej bezżenności zapełnić przez inne formy bycia z kobietami, np. przez jakąś relację quasimałżeńską. Nie chodzi o zamknięcie się w ogóle na świat kobiet, ale o pogłębioną decyzję bezżenności. Moje spotkanie z kobietą musi być spotkaniem z drugim człowiekiem, a nie oczekiwaniem na spełnienie przez nią moich pragnień. Wtedy dopiero możliwe jest otwarcie na inną wrażliwość, która w kobiecie się kryje i funkcjonowanie na poziomie współpracy i przyjaźni. Ale to nie znaczy, że należy się odwrócić od tych pięknych drzew, kwiatów, jezior i gór? Dlaczego czystość jest tak ważna? To znaczy, że nie należy oddawać czci temu światu i nie należy go adorować zamiast Boga. Świat jest jedynie moim współtowarzyszem w drodze do Boga, a nie kimś, komu mam służyć. Idąc dalej śladami św. Pawła: pożądliwość oczu to określenie na nasze przekręcone pragnienie posiadania. Człowiek myśli, że jeśli coś ma, to jego samego jest przez to więcej: jest lepszy i pełen wartości. Jeśli czegoś nie ma, to jest bezwartościowy. A wartość człowieka przecież nie Bo jest rzeczywistością z dziedziny życia duchowego i dotyka nas bardzo głęboko. Tym bardziej domaga się trafnego opisu... U św. Pawła znajdujemy określenie trzech pożądliwości człowieka: oczu, ciała i pożądliwości określanej jako pycha 5 Rozmowy polega na tym, że coś ma. Inna rzecz, że my znamy posiadanie przedmiotów tylko jako odbieranie ich jedni drugim. Bo jeśli coś mam, to jest to moje, a nie twoje. Inaczej jest, jeśli traktujemy rzeczy jak Boże dary. Jeśli posiadam jakiś dar Boży, to posiadam go z tobą, dla ciebie, w tobie; ten dar łączy mnie z innymi. Wszystko, co posiadamy nie jako dar, oddziela nas od ludzi. Św. Augustyn powie: „Nieszczęsny człowiek, bo stróżem się staje rzeczy, które posiada”. musimy zmierzać do spraw naprawdę Bożych. Ale myślę, że w takim sposobie życia stała pamięć o Bogu nie jest możliwa. Tym bardziej ważne więc jest ćwiczenie się w pamięci o Bogu, w powracaniu do pragnień, które obiecują szczęście, czyli w modlitwie. czyste oczy, czyli bocian z nogami gęsi Jest też coś takiego, jak czystość oczu. Z czystością oczu jest pewien problem. Kiedy wszystko jest dobrze, wydaje się, że tak powinno być. Ale kiedy coś jest niedobrze, bardzo nas to złości. Każdy, kto ogląda pięknie wymalowany pokój, mówi: „O, tam w narożniku trochę nie pokryło, a tu trochę odpadło, a tu nierówno”. Zwracamy uwagę na mankamenty, usterki, bo jesteśmy wyczuleni na braki. Czyste oczy ma ktoś, kto potrafi dostrzegać piękno. Na przykład ktoś, kto patrzy i widzi czyjąś troskę, kryjącą się za nieudolną pracą. Wyobraźmy sobie dziecko, które rysując bociana trochę nie wycelowało w kartkę i szyja bociana, dziób i korpus zajęły prawie całą stronę, a na nogi zostało już tylko kilka centymetrów. Dziecko narysowało więc małe nóżki i wyszła gęś zamiast bociana. Rodzic, który to zobaczy, może powiedzieć: „za krótkie nogi”, bo dostrzega brak. Ale jeżeli rodzic bardzo kocha swoje dziecko, to powie: „korpus jak u bociana, dziób jak u bociana, nawet nóżki czerwone jak u bociana”, a wtedy dziecko już samo dopowie: „tylko mi kartki zabrakło, żeby namalować długie nóżki”. To, czy widzimy dobro w świecie, czy widzimy zło, zmienia jakość naszego życia. Człowiek nieczystych oczu będzie dostrzegał brzydotę, błąd, grzech, cierpienie i będzie żył w brzydkim świecie. A człowiek o czystych oczach dostrzeże wiele Bożych rzeczy. Będzie wyczulony na odblask Boga w tym, co go otacza. Czy chce Ojciec powiedzieć, że św. Paweł mówiąc o pożądliwości w ogóle nie mówi o seksie? Zdecydowanie nie mówi o seksie. Niektórzy zarzucają mu, że miał z seksem kłopoty, ale nie ma podstaw do takiej interpretacji. Czyli czym jest czystość? Czystość, do której jesteśmy wszyscy powołani jako chrześcijanie, to próba nieulegania temu, co przyziemne. Próba zobaczenia tego, co istnieje naprawdę i zrozumienia, że to nie świat, ale Bóg jest celem mojej adoracji, że stanę się „jak Bóg” nie w ten sposób, że zajmę Jego miejsce, ale dopiero poprzez to, że wejdę z Nim w relację miłości. Czystość to także nieuleganie pożądliwości oczu, czyli zrozumienie, że posiadam coś w pełni wtedy, kiedy to „coś” oddaję w darze miłości. Również siebie samego posiadam najpełniej wtedy, kiedy oddaję siebie w miłości, czyli właściwie wtedy, kiedy już siebie „nie mam”. To taka dziwna tajemnica: wtedy siebie najpełniej posiadam, kiedy siebie oddaję. Czystość to zdolność człowieka do zobaczenia sensu swojego istnienia w otwarciu na nieskończoność, a nie w zanurzeniu w skończoności. Ta nieskończoność to nieskończoność miłości, piękna, nieskończoność obecności wobec mnie kogoś w relacji przyjaźni, otwarcia, miłości. Na świecie jest wiele dobrych, Bożych rzeczy, ale gdyby świat składał się tylko z ludzi o czystych oczach, to nie byłoby rozwoju, bo ci, co chodzą i mówią: „tu nierówno, a to brzydkie” popychają trochę świat do przodu. Ludzie mówią, że taka czystość jest niemożliwa. A jednak nie. Jeżeli ciągle mówisz komuś, że robi źle, to on nie ma ochoty popychać świata do przodu. A zwróć mu uwagę na to, co zrobił dobrze, a zrobi dziesięć następnych dobrych rzeczy, bo to, że coś odkrył, zafascynował się czymś, pociąga go, dowodzi, że również on spojrzał na świat czystymi oczami. Czystość oczu to motyw z Ewangelii Błogosławieństw. Szczęśliwym można być tylko wtedy, kiedy ma się czyste serce. Interesująca jest interpretacja dominikanina, Simona Tugwella. Odsyła nas do antropologii żydowskiej, która uczy, że serce to siedlisko pragnień i myśli. Szczęśliwym mogę być tylko wtedy, kiedy moje pragnienia i myśli będą czyste. Co to są czyste czy nieczyste pragnienia? Czyste pragnienia to czyste motywy mojego postępowania, motywy, które służą dobru, a ja mam świadomość, że one rzeczywiście służą dobru. Kiedy wiem, że chcę dobra i realizuję to dobro, jestem już szczęśliwy. To są właśnie czyste oczy. I dlatego są nieszczęśliwi. Lepiej myśleć, że to jest możliwe. A kiedy poczujemy, że to możliwe, zafascynuje nas to i pociągnie. Ktoś, kto doświadczył tych chwil czystości, czuje się nimi zauroczony i pragnie ich coraz bardziej. Wtedy może gorzej mu się żyje na tym świecie, bo tęskni za czymś, co jest większe od niego samego, ale ta tęsknota już jest szczęściem. Czy takie doświadczenie może być stałe? Czy człowiek jest zdolny do takiej czystości cały czas, skoro ona powoduje, że jest się jakby poza tym światem? Mamy niemałą tradycję takich poszukiwań. Choćby mnisi. Mówi się na przykład, że mnich to ktoś, kto ciągle chodzi w Bożej obecności, kto cały czas „pamięta o Bogu”. Mnich uczy się tego przez całe życie i pewnie nigdy nie będzie mógł powiedzieć, że już umie. Tym bardziej świeccy napotykają tutaj trudność, bo są z założenia zanurzeni w sprawy tego świata to jest takie powołanie: bycie w posłudze w codziennych sprawach. Chodzenie w obecności Boga w codziennej krzątaninie jest trudne. Mamy czasem przebłyski, że nasze życie nie wyczerpuje się w tych ziemskich sprawach, że poprzez nie Czyli czyste oczy to czyste serce? W tym znaczeniu, że to, co widzę, pokazuje mi, jakie mam myśli. W oczach czystych odbijają się czyste pragnienia, służące dobru. Czystość spojrzenia bierze się z zamiarów 6 Rozmowy mojego serca wobec świata, człowieka. branie miłości. Prawdopodobnie duża część współczesnych problemów z prostytucją wynika stąd, że człowiek potrzebuje miłości i chce, żeby ktoś w jakikolwiek sposób, nawet tak instrumentalny, zaspokoił jego samotność. Mam wrażenie, że we współczesnym świecie jest dużo grzechów związanych z nieczystością, rozumianą w sensie seksualnym. Z nieczystości bierze się przemoc, prostytucja. Chodzi przecież o duże pieniądze, o narkotyki, nierzadko dochodzi do zabójstwa. Wszystko się tak jakoś wokół tego seksu kręci. Jeżeli to prawda, że właśnie wokół relacji seksualnej jest dużo trudnych zjawisk społecznych, to warto zapytać, gdzie jest źródło tego dramatu. Źródłem rzeczywiście może być nieporządek w sferze seksu, ale nieporządek rozumiany głęboko i teologicznie. U K. Wojtyły w „Miłości i odpowiedzialności” znajduje się zupełnie genialnie stwierdzenie. K. Wojtyła mówi, że w spotkaniu mężczyzny i kobiety, które się realizuje również na płaszczyźnie seksu, ukryty jest jeden z największych darów Bożych, tzn. tajemnica zjednoczenia osób i tajemnica stworzenia nowego człowieka. W tych dwóch tajemnicach człowiek jest najbardziej podobny do Boga Stwórcy. Zatem to podstawowe pragnienie, ta pożądliwość stania się „jak Bóg”, realizuje się na ziemi naprawdę. Stworzenie i zjednoczenie to najważniejsze terminy chrześcijańskiego Objawienia. I dlatego, że to jest tak wielkie i ważne, szatan usiłuje wszystko zniszczyć, tzn. sprawić, żeby te tajemnice nie stały się źródłem daru, ale przemocy, poniżenia, zniewolenia, traktowania innych jak rzeczy. Można powiedzieć, że przyczyną tych złych zjawisk społecznych jest człowiek będący w nieczystej relacji wobec drugiego człowieka. Nieczystej relacji rozumianej teologicznie, budowanej na uleganiu pożądliwości i pysze. Św. Paweł powie, że w sercu człowieka rodzi się nienawiść, znieważanie, poniżanie, gniew, lekceważenie, próżność to są przejawy tego, że człowiek nie jest w stanie być w czystej relacji do drugiego. Na ogół umiemy dostrzec tę nieczystość serca, która znajduje miejsce w relacji seksualnej mężczyzny i kobiety, ale w gruncie rzeczy nieczystość, albo raczej czystość serca, może dotyczyć wszystkich zjawisk, które zachodzą pomiędzy nami. czysta gra Definiując czystość warto wspomnieć o czystości w regułach naszego funkcjonowania z ludźmi. Jest przecież coś takiego, jak czyste zamiary, czysta gra. Można powiedzieć, że osoba nie może być przedmiotem jakiegokolwiek mojego działania, ale zawsze celem. K. Wojtyła w książce „Miłość i odpowiedzialność” interpretuje to teologicznie, że człowiek nie może być przedmiotem w jakimkolwiek innym dziele. On sam, jest celem relacji ludzkich. Jeżeli mówię do drugiego, to mam mówić prawdę, bo inaczej traktowałbym drugiego człowieka jako narzędzie w mojej grze. Czysta gra oznacza, że nie używam ludzi do realizowania jakichś moich celów, np. do realizowania ideologii. W dokumentach Papieża znajdujemy nieustanne zafascynowanie tym, że drugi człowiek może być traktowany tylko jako cel działań, cel mojej miłości. Wtedy właśnie jest to czysta gra, czyli czysta relacja do drugiego. I gdzieś wewnątrz tej czystej gry będzie też czystość, którą powszechnie nazywa się czystością w relacji mężczyzny i kobiety, znajdującą realizację w seksie. Może o tym trochę więcej? Potocznie czystość kojarzy się z powstrzymywaniem się od seksu lub z nienadużywaniem seksu w małżeństwie. Nadużycie seksu w małżeństwie to nie taka znowu rzadkość. Przemoc albo niewrażliwość to już jest nieczystość małżeńska, czyli jakiś grzech w dziedzinie seksu w małżeństwie. W takim czarno-białym przekazie, czyli dla ludzi zupełnie niewrażliwych, można powiedzieć: jeżeli już nic nie rozumiesz, to chociaż powstrzymaj się od seksu. Ale to jest duże uproszczenie problemu. Czym wobec tego jest czystość w sensie seksualnym? uporać się z seksualnością Trzeba mówić o czystości w spotkaniu mężczyzny i kobiety. Ta mała wspólnota jest pełna nadziei na spełnienie głębokich pragnień człowieka: bycia większymi niż jesteśmy, bycia nieskończenie bogatymi. Ale w spotkaniu mężczyzny i kobiety z całą pewnością uwidaczniają się też wszystkie zagrożenia istniejące w relacjach międzyludzkich, np. chęć posiadania kogoś, manipulacji nim, bycia większym od niego, zrobienia sobie z niego pomocnika, ale nie na zasadzie, że ktoś mnie życiowo wzbogaca swoją obecnością, lecz że jest moim sługą. Podam przykład z całkiem innej dziedziny: jest taka historia w „Kwiatkach...” św. Franciszka. Pewien brat przyszedł poprosić o brewiarz. Naszła go pobożna myśl, żeby mieć własny brewiarz i psalmy śpiewać. A Franciszek mówi: „Nie. Bo najpierw będziesz stał w chórze i pokazywał wszystkim, że masz brewiarz, więc jesteś lepszy, ale któregoś razu powiesz bratu, żeby ci podał twój brewiarz i zrobisz sobie sługę ze swojego brata”. W relacji z innymi często chcemy być większymi od nich. Taka pokusa istnieje też w związku mężczyzny i kobiety. Przejawia się tym, że często chcielibyśmy zaspokoić pragnienie miłości przez W sprawach dotyczących seksu często mówimy: to natura. Można powiedzieć tak: natura ciągnie człowieka do realizowania pożądliwości tego świata, w tym też do przedmiotowego traktowania siebie i drugiego człowieka. Niezauważania daru bycia mężczyzną czy kobietą. Do korzystania z seksu poniżej tego, czym seks ma być. A seks ma być miejscem miłości i zjednoczenia. Małżeństwo jakoś gwarantuje czystość serca, bo wchodząc w nie człowiek raz na zawsze dokonuje daru siebie dla drugiego. W jakimś sensie, w małżeństwie czystość serca jest łatwiejsza do osiągnięcia niż w innych sposobach życia, bo czystość motywu zostaje tu sakramentalnie wypowiedziana i otrzymuje się łaskę do jej realizacji. Człowiek ma czyste serce wtedy, kiedy potrafi siebie ofiarować w darze drugiemu. A przecież od chwili zawarcia 7 Rozmowy sakramentu małżeństwa człowiek jest darem, cokolwiek by robił czy mówił. postaci seks będzie obecny w moim życiu, czyli będę miał jakąś satysfakcję, raczej duchową niż cielesną, w postaci czyjegoś uwielbienia, adoracji, zakochania. Ja, osobiście, potrzebowałem iluś tam lat, może kilkunastu życia w zakonie, żeby dojść do wniosku, że bycie zakonnikiem to jest naprawdę rezygnacja z seksu, że jeżeli ofiarowuję siebie naprawdę, to ofiaruję także całą moją seksualność, czyli nie mam mieć żadnej satysfakcji, nawet tej bardzo subtelnej i wydawałoby się niewinnej. Mówi się czasem, że celibatariusze sublimują seks, bo np. łatwo wchodzą we wspólnotową rywalizację, lubią rozgrywać jakieś pozycje, objadają się lub przeciwnie, bardzo subtelnie się odżywiają (kiedy mogą, bo normalnie nie można sobie na to pozwolić) albo lubią jakiś styl bycia, czy szukają czegoś wyjątkowego. W gruncie rzeczy byłaby to próba uzyskana poza drogą seksualną tego, co dawałaby relacja seksualna. Seks, jak myślę, daje uczucie zjednoczenia i poczucie, że jestem kimś większym niż jestem, czyli takiego prawdziwego kochania, za jakim człowiek tęskni. Człowiek często chciałby zrealizować to, co można osiągnąć w relacji małżeńskiej, ale chce to zrobić jakoś inaczej, choćby poprzez pobożność lub bycie szanowanym za pobożność. Potrzeba długiego procesu duchowego, żeby zrozumieć, że czystość serca to nie znaczy „realizować te same wartości, które niesie ze sobą seks, ale poza zmysłowym doznaniem”. To zmysłowe doznanie jest zresztą drugorzędne. Bo prawie każdy, kto uprawia seks powie, że zmysłowość jest tylko narzędziem i że w miarę pogłębiania się duchowej więzi, doznania zmysłowe nie mają tak wielkiego znaczenia, pierwszorzędną wartością staje się głębokie spotkanie osobowe. Człowiek żyjący w celibacie bardzo powoli dojrzewa do tego, żeby nie chcieć realizować takich doznań, jak te, że ktoś się nim zafascynował, przyjął go, dotknął albo pozwolił siebie dotknąć w jakikolwiek sposób, nie chodzi o fizyczne dotknięcie, bo to realizuje się na zupełnie innych płaszczyznach. Odkrycie, że czystość to rezygnacja z używania swojej osoby do osiągnięcia czegoś dla siebie, na rzecz bycia dla kogoś, przychodzi powoli. Ale taka jest ta nasza droga duchowa. Ze zdziwieniem odkryłem kiedyś, że jest to proces, który trwa kilkanaście lat. Chyba Ojciec przecenia małżeństwo. Dlaczego Ojciec wciąż mówi: „w małżeństwie czystość serca jest łatwiejsza”, „małżeństwo gwarantuje czystość”? Bo małżeństwo jest sakramentem... Życie zakonnika, którym Ojciec sakramentem i całkowitym darem. jest, też jest Moje przekonanie jest takie, że wszyscy „pojedynczy” w gruncie rzeczy żyją w świetle i w łasce przychodzącej przez tych, którzy żyją w małżeństwie. Nie odwrotnie? A może w świetle i blasku tego, że Ojciec nosi habit, są możliwe dobre małżeństwa? To jest zawsze wzajemna relacja. Myślę, że my, „pojedynczy”, kiedy służymy życiu w jakiejkolwiek formie, wspieramy Ktoś, kto nie akceptuje swojego życia, czyli w jakimś sensie nie kocha siebie samego, nie może być szczęśliwy. Będzie szczęśliwy tylko wtedy, kiedy odda swoje życie dla innych. Wtedy jego i uczestniczymy w życiu tych, którzy bezpośrednio przekazują życie dane od Boga. Mam w pamięci wiele osób, które nie akceptują swojej samotności i w ten sposób gubią sens swojego życia. Czystość (najbardziej chyba w sensie seksualnym) jest dla nich strasznym ciężarem i może rzeczywiście nie jest możliwa? serce inaczej zobaczy sytuację. Wielu ludzi jest nieszczęśliwych, ale to dzieje się dlatego, bo nie osiągnęli jeszcze czystości serca, czyli nie stali się darem dla innych. Czasem bywa to wyjątkowo trudne, choćby w przypadku osób homoseksualnych... Ciężar seksualności u osoby homoseksualnej jest większy niż u osoby heteroseksualnej przynajmniej z dwóch powodów. Z powodu ideologii na ten temat, czyli agresywnego domagania się praw społecznych dla homoseksualistów i dlatego, że taki człowiek skupia się bardzo i coraz bardziej na sobie i swoich problemach z seksualnością, a coraz mniej staje się gotowy do otwarcia się na Boży świat. Jest zapatrzony w siebie, a w sobie dostrzega tylko brzydotę. Im bardziej dostrzega w sobie brzydotę, tym bardziej ma kłopoty z czystością serca i tym bardziej nie może się uporać z seksualnością. To bardzo subtelne rozróżnienia, dla wielu chyba trudne do realizacji... W każdym razie warto wiedzieć, że na wszystkich płaszczyznach naszego życia realizują się podobne wartości jak w więzi seksualnej. Osoby „pojedyncze” powinny uczyć się czystości serca w tych dziedzinach, w których widzą swoje nieczyste pragnienia bycia kimś lepszym od innych, podziwianym, adorowanym w jakikolwiek sposób. Podkreślam, że rozeznanie się w tym zajmuje człowiekowi dużo czasu i jest procesem wewnętrznym, duchowym, a nie kwestią wyuczenia się pewnych umiejętności czy nabycia sprawności. A co to znaczy uporać się z seksualnością? Powiem o tym na przykładzie zakonników. Myślę, że przychodząc do zakonu decydujemy się na czystość, jako na ślub bezżenności i myślimy, że po prostu nie będziemy mieli żony. Ale szybko odkrywamy, że seks w jakiejś postaci będzie obecny w naszym życiu. Na przykład będziemy mieć ludzki szacunek, podziw, momenty zapatrzenia innych w nas. Niestety, taka pokusa, jakby odruchowo, pojawia w nas. Nie będę miał seksu w sensie współżycia, ale w jakiejś Rozmawiała Ela Konderek (według Miesięcznika List 12/2002) 8 PARAFIA ŚWIĘTEGO KLEMENSA PAPIEŻA I MĘCZENNIKA W NADARZYNIE EUCHARYSTIA - MSZA ŚWIĘTA W Niedziele i Uroczystości: 8:00 9:00 10:30 - z udziałem młodzieży 12:00 - z udziałem dzieci 17:00 W dni powszednie: 7:00 18:00 ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU Środa - od 19:00 do 21:00 Pierwsza sobota miesiąca - od 10:00 do 18:00 SAKRAMENT POKUTY I POJEDNANIA Codziennie pół godziny przed każdą Mszą Świętą W soboty - w godz. 17:00 - 18:00 W pierwszy piątek miesiąca - w godz. 16:30 - 19:00 W czwartek przed pierwszym piątkiem miesiąca - w godz. 17:00 - 18:00 SAKRAMENT CHRZTU W drugą niedzielę miesiąca po Mszy Świętej o 10:30 W ostatnią niedzielę miesiąca na Mszy Świętej o 12:00 Chrzest zgłaszamy w kancelarii 2 tygodnie wcześniej ODWIEDZINY CHORYCH W pierwszy czwartek i pierwszy piątek miesiąca od godz. 9:00 W nagłych wypadkach prosimy dzwonić: do ks. Jacka - tel. 739 84 04 do ks. Pawła - tel. 739 84 03 SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA Narzeczeni zgłaszają się do kancelarii parafialnej na 3 miesiące przed ślubem KANCELARIA PARAFIALNA czynna codziennie oprócz niedziel i świąt: 8:00 - 9:00 18:45 - 19:30 oraz po wcześniejszym uzgodnieniu - tel. 729 83 40 SPOTKANIA GRUP PARAFIALNYCH Koła Żywego Różańca - Msza Św. w pierwszą sobotę miesiąca o godz. 9:00 Ministranci - sobota, godz. 10:00 w kościele Neokatechumenat - w sali św. Mateusza Eucharystia - sobota, godz. 19:00 Liturgia Słowa - wtorek, godz. 19:30 Oaza - piątek, godz. 19:00 (w pierwszy piątek miesiąca Msza Św.) Schola - wtorek, godz. 16:00, w sali św. Mateusza Grupa Anonimowych Alkoholików "Klemens" - niedziela, godz. 16:00, w domu parafialnym Numer konta parafii: 33 9678 0002 0001 7385 2021 0001 Internet: http://parafia.nadarzyniacy.info, e-mail: [email protected] Druk - 0 22 729 84 40 W oczekiwaniu na ciepłą posadzkę … Parafia przystępuje do poważnych prac związanych z wykonaniem niskotemperaturowego ogrzewania podłogowego w naszej świątyni. Instalacja grzewcza będzie poprowadzona w formie kilku niezależnych sekcji grzewczych niezależnych sekcji grzewczych z rur miedzianych, w których popłynie czynnik grzewczy odporny na zamarzanie. Nowoczesny piec gazowy będzie umieszczony na piętrze nad zakrystią. Przewiduje się utrzymywanie w sezonie grzewczym temperatury do ok. +10 º C, nad czym ma czuwać automatyka i „czujne oko” ks. Proboszcza, odpowiedzialnego za finanse parafii. Tak więc ma być miło i przytulnie, aby wierni ochoczo przybywali by trwać na modlitwie. Ogrzewanie korzystnie wpłynie na substancję zabytkowego wnętrza, co jak wiadomo jest przedmiotem szczególnej troski służb konserwatorskich. Nieuniknione stało się zdjęcie istniejącej posadzki. Powstanie izolacja przeciwwodna i termiczna, a całość przykryje nowa kamienna posadzka projektowana zgodnie z wypracowywaną koncepcją ostatecznego zamknięcia wystroju świątyni. Fundacja Nadarzyńska Roku 2000 Czy chcesz pomóc dzieciom z naszej parafii i przywrócić ubogim nadzieję? W tym roku Nadarzyńska Fundacja Roku 2000 pragnie pomóc dzieciom w następujący sposób: fundując posiłki, pomagając w nauce języków obcych, zakupie przyborów szkolnych, książek, ubrań. Zbiórkę pieniędzy na ten cel prowadzimy po Mszach świętych w ostatnią niedzielę każdego miesiąca, ofiary można też złożyć w kościele w Nadarzynie do puszki "Dla ubogich". Numer konta Fundacji: 26160012860003003530817001 FBPL IV O/Warszawa.