Podkarpacie idzie do wojska (PZ nr 8 2009)

Transkrypt

Podkarpacie idzie do wojska (PZ nr 8 2009)
FOT. ROMAN PRZECISZEWSKI
A R M I A
ROMAN PRZECISZEWSKI
Podkarpacie idzie do wojska
Czy wielkie nadzieje związane z przyszłością
w mundurze nie skończą się gorzkimi
rozczarowaniami?
P
odkarpacie to najbardziej wysunięta na południowy wschód rubież
Polski. Tymczasem, patrząc na wykaz stanowisk administracyjnych
w powiecie sanockim, wśród czterech starostów, dwudziestu dwóch burmistrzów i wójtów, czterech komendantów Straży Pożarnej, czterech komendantów Policji oraz
dwóch dowódców oddziałów Straży Granicznej jest tylko jeden przedstawiciel ministra obrony narodowej.
Podpułkownik Piotr Skworzec, wojskowy komendant uzupełnień w Sanoku, mówi, że powiat jest duży, ale słabo zaludniony. Ma 215 tysięcy ludności, z której niecałe pięćdziesiąt procent stanowią mężczyźni. Z najodleglejszego miejsca powiatu do
WKU jest 110 kilometrów. Czy ten punkt
na mapie Polski ma jakiekolwiek znaczenie
dla Sił Zbrojnych RP? Okazuje się, że olbrzymie.
„Gdy w innych regionach placówki administracji wojskowej miały problemy z poborem, to zawsze było wiadomo, że Podkarpacie, a więc i Sanok, pomogą wyjść z opresji”,
dodaje major Piotr Lasek, szef wydziału poboru i uzupełnień sanockiej WKU.
BIESZCZADZKI FENOMEN
Różne są interpretacje tego fenomenu.
Wiele osób mieszkających w regionie uważa,
że skoro chłopak jeszcze nie był w wojsku, to
ma czas na żeniaczkę. Pułkownik Witold
Przybyła, szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Rzeszowie, chwali się, że rok temu odznaczył srebrnym medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju” ponad 200 rodziców, których co najmniej trzech synów służyło w armii. W tym roku na liście odznaczonych było aż 426 nazwisk!
Zdaniem niektórych, prawda jest jednak
bardziej prozaiczna.Odpowiadają tak sa-
mo: jest to przepustka do kariery. Bez pleców, układów i – co najważniejsze – bez
pieniędzy.
„Z tego regionu autentycznie pochodzi wielu generałów”, mówi pułkownik Przybyła
i opowiada, jak to kilka lat temu generał dywizji Fryderyk Czekaj, pochodzący właśnie
stamtąd, zainicjował powstanie Klubu Generałów Ziemi Podkarpackiej. Obecnie liczy on
42 członków, wśród których znajdują się reprezentanci wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Każdy z nich miał bądź ma nadal
mniejszy lub większy wpływ na współczesne
oblicze Sił Zbrojnych RP. Między innymi generał Kazimierz Dziok (Siły Powietrzne),
admirał floty Ryszard Łukasik (Marynarka
Wojenna) i generał Bronisław Kwiatkowski
(Wojska Lądowe).
Te kariery wciąż przypominają, że w wojskowym mundurze można się wybić ponad
przeciętność. Tym bardziej że prasa lokalna
informuje przede wszystkim o biedzie. Na
przykład jedna ze spółek w Stalowej Woli,
produkującej również na rzecz obronności,
ogłasza upadłość i informuje, że nie stać jej
na zwolnienia grupowe i odprawy. Około 300
osób zwolni również sanocki Stomil. Kilku-
POLSKA ZBROJNA NR 8 | 22 LUTEGO 2009
25
P R O F E S J O N A L I Z A C J A
dziesięciu pracowników będzie musiało też
odejść z miejscowego Pass-Polu zajmującego
się produkcją węży gumowych. Zaś z niedawnych analiz wynika, że Podkarpacie jest
na końcu wykazu krajowych wynagrodzeń.
Nic zatem dziwnego, że w tym rejonie Polski
wojsko wciąż kojarzy się z karierą, jakiej nie
zapewni żadna praca w cywilu.
Lecz tradycja też odgrywa istotną rolę.
Wystarczy zresztą rozejrzeć się po okolicy:
na ulicy 3 Maja do odpoczynku na ławeczce
zaprasza wojak Szwejk, który odwiedził
Sanok 15 lipca 1915 roku. Kilkaset metrów
dalej – na przepięknym rynku – jedna ze
ścian zabytkowego budynku przypomina
świetność dawnego garnizonu: na olbrzymim zdjęciu prezentuje się przedwojenny
2 Pułk Strzelców Podhalańskich, upamiętniony w 10. rocznicę odzyskania niepodległości.
„Wojciech Blecharczyk, burmistrz Sanoka, za tę promocję wojska nie wziął ani
grosza. Udostępnił miejsce w reprezentacyjnym punkcie miasta, zadbał o profesjonalne oświetlenie. Ale burmistrz wychodzi
z założenia, że promocja tradycji i przy
tym profesjonalnej armii stanowi jednocześnie promocję miasta”, mówi podpułkownik Skworzec. „This is beatifull”, akurat
w tej chwili podchodzi wycieczka i Anglicy chcą się uwiecznić na tle zdjęć polskiej
armii.
„Na terenie swojego działania mamy
17 szkół średnich, a w nich 96 klas maturalnych”, mówi major Lasek. „W styczniu
i lutym dotarliśmy do każdej z nich. Tematem spotkań była oferta zawodowej służby
wojskowej. Zainteresowanie było olbrzymie i skutkuje teraz licznymi wizytami tegorocznych maturzystów w naszej komendzie”.
Komenda WKU mieści się na Olchowicach, za Sanem, gdzie kilkanaście lat temu
stacjonował 26 Pułk Czołgów Średnich.
Niestety musiał przejść do historii. WKU
zajmuje jeden z byłych sztabowych budynków. Na zewnątrz niczym się nie wyróżnia,
ale już w środku jest doskonałą wizytówką
resortu. Tuż po wejściu do środka widać
przeszklony punkt obsługi interesantów,
a Bożena Bartkowska i Małgorzata
Osenkowska gwarantują, że odpowiedzą
na każde pytanie związane z zawodową
służbą wojskową.
Tomasz Gołda, rocznik 1985, kilka lat
temu był na przeszkoleniu w Toruniu. Później służbę zasadniczą odbywał w Wesołej.
Zdobył prawo jazdy kategorii B i uprawnienia operatora sprzętu budowlanego. Niedawno wrócił z Holandii. Teraz chciałby
włożyć mundur żołnierza zawodowego.
„A może zainteresowany jest pan służbą
26
POLSKA ZBROJNA NR 8 | 22 LUTEGO 2009
FOT. ROMAN PRZECISZEWSKI (3)
ARMIA NA RYNKU
w polsko-ukraińskim batalionie w Przemyślu?”, niemal natychmiast słyszy propozycję.
W ostatnich tygodniach sanocka WKU
skierowała do POLUKRBAT-u czterdziestu
dziewięciu rezerwistów, którzy chcieli służyć w korpusie szeregowych zawodowych.
Trzydziestu ośmiu z nich przeszło już kwalifikację i zasili batalion.
„Sęk w tym, że wielu innych chętnych
musieliśmy odesłać z kwitkiem”, mówi
podpułkownik Skworzec. „W czasie odbywania zasadniczej służby wojskowej wyróżnili się w szkoleniu i przed przejściem
do rezerwy awansowali na starszych szeregowych. Tymczasem teraz poszukujemy jedynie kandydatów na stanowiska szeregowych zawodowych. Dopóki do ustawy
pragmatycznej nie wprowadzi się odpowiednich zmian dopuszczających starszych
szeregowych rezerwy do stanowisk szeregowych zawodowych, dopóty ci chłopcy
będą płacić frycowe za wzorowe wypełnianie obowiązków w czasie zasadniczej służby wojskowej”.
Z kolei major Lasek wraca pamięcią do
niedawnych spotkań z tegorocznymi maturzystami: „Gdy prezentowaliśmy ofertę
wojska, zszokowani byli nawet niektórzy
TYM RAZEM
odznaczono
kilkudziesięciu
rodziców, których
co najmniej
trzech synów
służyło w wojsku.
nauczyciele. Na starcie zarabiają znacznie
mniej niż szeregowi zawodowi”.
W KOLEJCE DO MUNDURU
Wojskowa Komenda Uzupełnień w Sanoku
jest więc w szczęśliwej sytuacji. „Chętnych
do zawodowej służby wojskowej wciąż przybywa”, podkreślają panie z punktu obsługi
interesantów. Nie ma jeszcze południa, a zainteresowanych włożeniem munduru jest już
kilkunastu. Dwóch rezerwistów jeździ na tirach, ale chcą „stabilizacji, życia z rodziną
i pewnego chleba”. Wierzą, że wojsko im to
zagwarantuje.
Inny chłopak kilka lat temu podczas poboru dostał kategorię zdrowia D uniemożliwiającą odbycie zasadniczej służby wojskowej.
Teraz podobno wrócił do zdrowia i chce służyć w wojsku zawodowym. Prosi o ponowne
skierowanie na komisję, która mogłaby zweryfikować jego przydatność do służby.
W odpowiedzi słyszy jednak: „Nic z tego,
proszę pana. W czasie pokoju – zgodnie
z obowiązującymi przepisami – nie kierujemy już na komisję z orzeczeniem kategorii
zdrowia D lub E”.
W sanockiej WKU podkreślają, że służba
zawodowa stała się dobrym sposobem na ży-
A R M I A
„Z Podkarpacia pochodzi
wielu generałów”, chwali się
pułkownik Witold Przybyła.
cie. Stąd tylu kandydatów na żołnierzy zawodowych. Podpułkownik Skworzec opowiada
jedną z historii: „Dwa lata temu do komendy
zgłosił się świeżo upieczony magister administracji po lubelskim UMCS. Poprosił
o skierowanie na kurs podoficerski. Zaliczył
go i wkrótce potem wystąpił o skierowanie na
kurs oficerski dla żołnierzy
rezerwy. Pod koniec października 2008 roku prezydent RP mianował go na stopień podporucznika. Obecnie zaś podporucznik rezerwy Paweł Tchorowski, zatrudniony w starostwie w
Lesku, czeka na etat dowódcy plutonu w jednej z jednostek 21 Brygady Strzelców
Podhalańskich. W tej jednostce był na dowódczej praktyce i zaprezentował się z najlepszej strony”.
Jedziemy do Leska. Około szesnastej sala
widowiskowa Bieszczadzkiego Domu Kultury zaczyna się zapełniać. Na półtorej godziny
przed zaplanowaną imprezą! „Zobaczy pan,
trzeba będzie dostawiać krzesła”, przewiduje
jedna z pań pracujących w klubie. Czesław
Gawłowski, sekretarz Urzędu Miasta i Gmi-
ny w Lesku, jest tego samego zdania. „Wojsko wnosi tu nowe pomysły na życie, nowe
nadzieje. Syn kuzynki nie dostał się na prawo
i rozpoczął służbę zasadniczą w Przemyślu.
Kilka dni temu spotkałem go i patrzyłem
z niedowierzaniem, kiedy krzyczał z entuzjazmem: «Wujek, jadę teraz na przeszkolenie
i zostanę zawodowym»”.
Na scenie Orkiestra Garnizonowa z Rzeszowa oraz
zespół „Jedna Chwila”
z rzeszowskiego Klubu
Garnizonowego. Na sali
– miejscowe VIP-y, parlamentarzyści, samorządowcy, przedstawiciele rodzin,
których co najmniej trzech
synów służyło w wojsku,
do ostatniego miejsca zapełniający salę na parterze i balkon. Robi się
coraz ciaśniej i rzeczywiście trzeba dostawiać krzesła.
„Jestem dumny, że na Podkarpaciu są tak
wspaniali ludzie. Jesteście cichymi bohaterami nie walki, ale naszego polskiego systemu
bezpieczeństwa”, zaczyna pułkownik Przybyła. Za chwilę wręczy kilkadziesiąt kolejnych medali dla rodziców. Adam Sarnicki
W tym rejonie
Polski wojsko
wciąż kojarzy się
z karierą, jakiej nie
zapewni żadna
praca w cywilu
spod Brzozowa ma łzy w oczach. Jego najstarszy brat, Jurek, zasadniczą służbę wojskową odbył w Siedlcach; średni, Tomek,
w Skwierzynie, a on – w Żurawicy. „Gdybym
po przejściu do rezerwy nie miał wypadku
i był sprawny, na pewno starałbym się
o przejście do służby zawodowej”, mówi do
telewizyjnej kamery. Jego rodzice, Maria
i Adolf, temat służby wojskowej podsumowują zaś następująco: „Być dorosłym i nie wiedzieć, co to jest wojsko? Nie wypada”.
W kuluarach Bieszczadzkiego Domu Kultury trwa dyskusja. Wszyscy są za wojskiem
zawodowym. Tylko niektórzy mają wątpliwości i martwią się, żeby nie było jakiegoś
falstartu. Jeden z lokalnych działaczy samorządowych wie, że do jednostek i wojskowych komend uzupełnień poszły zalecenia
o wstrzymaniu „zaciągania wszelkich zobowiązań, w tym również dotyczących programu profesjonalizacji”.
Dlatego zastanawia się, „czy wielkie nadzieje związane z przyszłością w mundurze
nie skończą się wielkimi rozczarowaniami.
Pułkownik Przybyła i podpułkownik
Skworzec chcą wierzyć, że nie. „Na razie
wciąż pozyskujemy kolejnych kandydatów do
służby zawodowej”, mówią oficjalnie.

POLSKA ZBROJNA NR 8 | 22 LUTEGO 2009
27