Suzuki Swift 1.3 DDiS - Twist ze Swiftem

Transkrypt

Suzuki Swift 1.3 DDiS - Twist ze Swiftem
AutoRok.PL / DesignForum.PL
Suzuki Swift 1.3 DDiS - Twist ze Swiftem
Autor: Aga
Gdyby samochody podzielić na te do tańca i do różańca, najmniejsze Suzuki zdecydowanie
wylądowałoby w tej pierwszej grupie. Popisami na parkiecie uwodzi zarówno mężczyzn, jak i kobiety, i to
bez względu na to, kto siedzi za jego kierownicą.
Autor: Łukasz Bąk
Zdjęcia: autor
Dobrze, że tydzień ze Swiftem się skończył. Miałem już dosyć tych dwuznacznych spojrzeń, pokazywania
kciuka w geście aprobaty i tajemniczych uśmieszków. Pal licho, gdy robiły to kobiety, ale kiedy jakiś facet
w przerdzewiałym aucie stawał obok mnie na skrzyżowaniu i gapił się, jakbym na czole miał wypisane
''kawaler do wzięcia'', szlag mnie trafiał. W końcu nie wytrzymałem i kierownicę Swifta oddałem w ręce
kobiece, mając nadzieję, że na stołecznych ulicach wreszcie zapanuje spokój i harmonia. Oj, jak się
myliłem... Dama nie mogła odpędzić się od gapiów obu płci. Z tą różnicą, że oczy męskiej części
publiczności podziwiały, a damskiej - zazdrościły.
Hey, sexi lady...
Entuzjazm widowni nie powinien jednak dziwić, bo Swifcik prezentuje się naprawdę uroczo. Szczególnie w
czerwieni, która dodaje mu seksapilu, żeby nie powiedzieć erotyzmu. Widać, że Japończycy nareszcie
nauczyli się rysować bez użycia linijki. Do tej pory ich samochody były proste i nudne jak flaki z olejem, a
teraz mogliby uczyć kunsztu projektowania nawet swoich kolegów z Europy. Małe Suzuki kusi zgrabnymi kształtami i ślepiami zdającymi się prosić - no, nie bądź taki, wsiadaj i się ze
mną zabaw. Przy tym fantazyjnym designie, wnętrze wydaje się banalne, nudne, a w dodatku jest
czarne. Te kiepskie wrażenia wzrokowe rekompensuje fakt, że wnętrze Suzuki poskładano porządnie i z całkiem
niezłych plastików. Szczególnie spodobała mi się kierownica, która co prawda nie jest wykonana ze skóry,
ale wygodnie i przyjemnie leży w dłoniach. No i ta obsługa! Z zamkniętymi oczami można zrobić wszystko
- włączyć radio (a warto, bo gra przyjemnie), podkręcić temperaturę, otworzyć szybę czy wyregulować
lusterka. Kobiety odnajdą się tu łatwiej niż we własnej torebce czy szafie z ciuchami. Ale powody do
narzekań też będą miały, np. na trochę za ciężko pracujące pedały hamulca i sprzęgła.
Za to na wygodę i przestrzeń na przednich fotelach nie będzie narzekał absolutnie nikt. Obojętne, kto
usiądzie za kierownicą: skromnej postury dama czy koszykarz na emeryturze, któremu się przytyło każdy będzie zadowolony z ilości miejsca i komfortowej pozycji. Siedzenia nie męczą ''czterech liter'' i
kręgosłupa nawet po dłuższych przejażdżkach (pod warunkiem że asfalt jest przyzwoitej jakości). Jedyne,
do czego można się przyczepić, to brak poziomej regulacji kierownicy.
Dużo więcej minusów znajdą pasażerowie tylnej kanapy, a raczej kanapki. Miejsca nad głowami i na
wysokości ramion będą mieli sporo, ale na nogi praktycznie w ogóle. No, chyba że z przodu usiądą
prawdziwe mikrusy i mocno przytulą się do przedniej szyby. Rozmiarami nie imponuje także bagażnik
mieszczący 213 l. Optymiści gotowi upchnąć w tę przestrzeń nawet pralkę, będą zapewne bronili Swifta,
używając argumentu, że to tylko miejski maluch i nie potrzebna mu paka jak w busie. http://mas.auto.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 05:05
AutoRok.PL / DesignForum.PL
Urwis
Czas sprawdzić, jak czerwone maleństwo radzi sobie na drodze. Zapalamy silniczek i... czy to aby na
pewno diesel? Po 1,3-litrowej jednostce spodziewałem się zimnego, wręcz chamskiego klekotu, a tu
proszę bardzo - nic nie warczy, nie szczeka, wszystko pracuje równo i, co najważniejsze, cicho. Dopiero
kiedy wskazówka obrotomierza zbliża się do trójki, słychać, że w baku Suzuki znajduje się olej napędowy,
a nie bezołowiówka. Na szczęście do tej trójki wskazówka będzie docierała wyjątkowo rzadko, bo silniczek
jest tak elastyczny, że można go kręcić do zaledwie 2,5 tys. obrotów na minutę. Do tego wcale nie jest ospały, jak można by sądzić po cyfrach. 70 rączych rumaków może nie uczyni ze
Swifta mistrza sprintu spod świateł, ale nie pozwoli też nazywać go zawalidrogą. Żwawo ciągną małe
autko do przodu, a do tego zaspokajają się baaardzo skromną ilością motoryzacyjnego owsa zwanego
ON. Tutaj muszę wspomnieć mojego ojca słynącego w całym mieście (dla jego spokoju nie powiem w którym)
z iście szkockiej umiejętności oszczędzania paliwa. Na co dzień jeździ BMW 525d, które jeszcze nigdy nie
spaliło mu w trasie więcej niż 5,5 l na setkę. W Suzuki zszedł do 5 l, tyle że ''szalejąc'' po centrum - i to
w godzinach szczytu. Przy takim tempie zbiornik paliwa wystarczyłby mu na przejechanie 700 km. Cóż...
najwyraźniej Suzuki postanowiło szanować, docenić, wręcz hołubić sknerusów i jednocześnie narazić się
właścicielom stacji benzynowych.
Ja za sknerusa się nie uważam, więc z utęsknieniem czekam na zapowiadaną od dawna wersję ze
znaczkiem GTI. Dzięki 125 kucykom drzemiącym pod jej maską Swift stanie się wreszcie tym, czym być
powinien już od dawna - dawcą adrenaliny i dobrej zabawy. Przedsmak wrażeń czuć już w zawieszeniu
testowanego diesla - bliżej mu do kategorii ''sport'' niż ''komfort'', choć skłamałbym gdybym powiedział,
że jest twarde. Roztrzęsieni po przejażdżce polskimi drogami na pewno nie będziemy.
Szczególnie Swift spodoba się mężczyznom z żyłką sportowca, bo obudzi w nich ambicje. Za zadanie
postawią sobie ominąć każdą wyrwę w asfalcie, co w przypadku polskich szlaków drogowych oznacza
równie wyczerpujący, co efektowny slalom gigant. A do takich potańcówek Suzuki nadaje się doskonale jak rzadko który maluch potrafi przyjemnie zarzucić tyłem i jest przy tym przewidywalny. Z drugiej
strony autu trochę brakuje pewności siebie, więc lepiej, by miało partnera, który zdecydowanie
poprowadzi je po parkiecie. Tanecznie rzecz ujmując - w powolnym walcu może prowadzić kobieta, ale
podczas twista za sterami powinien usiąść mężczyzna.
Cena Czyni Cuda
Taniec z cudowną kobietą jest rzeczą niezapomnianą i bezcenną (nawet gdy się trochę poobijamy).
Niektórzy mężczyźni gotowi byliby oddać wszystko, żeby jeszcze choć raz znaleźć się w jej objęciach. Aby
pójść w tango ze Swiftem DDiS, potrzeba znacznie mniej, bo tylko 53-54 tys. zł. Mniej więcej tyle będzie
kosztowała najbogatsza wersja GS, która wjedzie do salonów wczesną jesienią tego roku. Biorąc pod
uwagę fakt, że auto jest ''wypasione'' (ma w seryjnym wyposażeniu klimatyzację, radio CD ze
sterowaniem w kierownicy, a nawet 15-calowe aluminiowe felgi), pewnie znajdzie się wielu amatorów
chętnych zaprosić je do tańca. I oczywiście zażyczą sobie, aby ich dama nosiła się na czerwono. Wtedy
wzbudzi pożądanie wszędzie, gdzie się pojawi...
Kwestionariusz osobowy - Suzuki Swift 1.3 DDiS GS
obywatelstwo: japońskie
wiek: produkowany od 2005 roku
Wymiary
długość - 3695 mm
szerokość - 1690 mm
http://mas.auto.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 05:05
AutoRok.PL / DesignForum.PL
wysokość - 1500 mm
rozstaw osi - 2380 mm
pojemność bagażnika: 213 l
pojemność zbiornika paliwa: 45 l
Serce
silnik wysokoprężny o pojemności 1248 cm sześc.
4 cylindry, 16 zaworów
Tężyzna fizyczna
moc: 69 KM przy 4000 obr./min
maksymalny moment obrotowy: 170 Nm przy 2000 obr./min
napęd: na koła przednie
skrzynia biegów: ręczna, 5-stopniowa
Zajęcia na bieżni
sprint 0-100 km/godz. - 14,2 s
prędkość maks. - 164 km/godz. (ograniczona elektronicznie)
Apetyt
miasto - 5,7 l/100 km
trasa - 4 l/100 km
Stan majątkowy
ABS z EBD, 6 poduszek powietrznych, klimatyzacja manualna, elektryczne szyby i lusterka, radio CD ze
sterowaniem na kierownicy, 6 głośników, elektryczne wspomaganie kierownicy, centralny zamek z
pilotem, aluminiowe felgi 15''
Wartość
ok. 52-53 tys. zł (w sprzedaży po wakacjach)
Zapraszamy do galerii zdjęć
http://mas.auto.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 05:05