Niezwykłe przygody PJW
Transkrypt
Niezwykłe przygody PJW
NIEZWYKŁA PRZYGODA Pewnego dnia ja, moja siostra, mama, tata i babcia pojechaliśmy do Kołacinka. Znajduje się w nim Park Dinozaurów. Od wjeŜdŜaliśmy na parking, ponad drzewami wielkiego Kupiliśmy bilety i zaczęliśmy oglądać dinozaury. Mama dowiedziała się, Ŝe co godzinę po parku oprowadza przewodnik, więc poczekaliśmy przy kasie dziesięć minut, po których z domku wyszedł pan. Zaczął opowiadać nam o parku i dinozaurach. Były tam dinozaury podobne do krokodyli i ptaków. Pterodaktyl wyglądał niemal tak samo jak dzisiejsze orły i sępy. Pośrodku parku był staw, w którym znajdował się dinozaur. W końcu obeszliśmy cały park i poszliśmy na plac zabaw. Były tam sztuczne kości dinozaura. Bawiliśmy się w archeologów. Po zabawie wyszliśmy z parku, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Arboretum w Rogowie. To była bardzo interesująca wycieczka. razu, gdy zobaczyliśmy Diplodoka. - Mamo, tato, zobaczcie jaki to wielki dinozaur! zawołała Asia. - Rzeczywiście, jest bardzo duŜy - odpowiedział tata. - Ciekawe z czego jest zrobiony? - Nie wiem, ale jest bardzo ładny – odpowiedziałem. - Chodźcie po bilety – powiedział tata. Piotr Wenda, kl. IVa - Ale malutkie. - Nie głaskaj ich, bo pani na pewno ci nie pozwoli. Są jeszcze na to za małe. -Cześć kochane! Niuniusie, śliczne jesteście powiedziałam do kotków. Nagle podeszła do nas właścicielka kociąt. -Czy córka chce je pogłaskać? – zapytała. -Tak, bardzo chce. -To nadstaw ręce, to ci je zdezynfekuję. Pani popsikała mi dłonie specjalnym płynem do dezynfekcji rąk, a potem powiedziała: -Zrób tak, jakbyś myła ręce. I pokazała mi, jak to zrobić. Zrobiłam tak, jak pokazała mi pani i pogłaskałam kociątko. Gdy obejrzałyśmy juŜ jeden rząd klatek z kotkami, poszłyśmy pod scenę posłuchać prezentera i właścicieli kotów. A potem udałyśmy się obejrzeć pozostałą część konkursu. Na tym pokazie najwięcej było takich ras kotów jak: sfinks i brytyjski błękitny. Wystawa bardzo podobała się mnie i mojej mamie. W sobotę poszłam z mamą na wystawę kotów do hali sportowej ,,Społem’’ w Łodzi. Gdy weszłyśmy na halę, mama kupiła bilety i poszłyśmy oglądać koty. Znajdowały się tam trzy rzędy stolików, na których prezentowane były koty. W klatkach były poduszki, koce, miski z jedzeniem i piciem. Za stolikami siedzieli właściciele i hodowcy kotów. Niektóre zwierzęta siedziały w klatkach, a inne na ich wierzchu, moŜna było je pogłaskać. Na końcu sali była scena, na której stał prezenter, który wyczytywał numer klatki danego kota. Właściciel, którego kot został wyczytany, wchodził z czworonogiem na scenę i odpowiadał na pytania zadawane przez prowadzącego na temat swego pupila. Przechodziłyśmy obok klatki z małymi kociętami. - Asiu! Zobacz, jakie małe kotki – powiedziała do mnie mama. Joanna Wenda, kl. IVa 11