w poszukiwaniu nadziei

Transkrypt

w poszukiwaniu nadziei
horyzonty polonistyki
K U LT U R A P O P U L A R N A:
w poszukiwaniu nadziei
w poszukiwaniu nadziei
w poszukiwaniu nadziei
Czego miliony ludzi szukajà w kinach, przed ekranami telewizorów, w sklepach p∏ytowych, na ogromnych stadionach, w gwarnych hipermarketach czy
w Êwiat∏owodowej sieci Internetu? Niech zabrzmi to prowokacyjnie: szukajà
oni radoÊci i nadziei.
■ WALDEMAR KULIGOWSKI
K
ultura popularna krytykowana jest
z dwu najwa˝niejszych stanowisk1: nazywa si´ je dla wygody krytykà arystokratycznà oraz demokratycznà. „Arystokraci”
– a wi´c przede wszystkim przedstawiciele
„szko∏y frankfurckiej” i ich intelektualne pociotki – utrzymujà, ˝e popkultura jest bardzo
efektywnym narz´dziem zniewalania mas
przez przedstawicieli grup rzàdzàcych. Elity
posiadajàce w∏adz´ oraz pieniàdze dowolnie
manipulujà spo∏eczeƒstwem, narzucajà mu
okreÊlone opinie, wartoÊci, przekonania i gusta, drenujàc w ten sposób nie tylko umys∏y,
ale i kieszenie. Masy w ramach takiego uk∏adu dobrowolnie internalizujà Êwiatopoglàd,
wedle którego akceptacja wytworów przemys∏u kulturowego wydaje si´ byç cz´Êcià naturalnego porzàdku. Jednostki „bez w∏aÊciwoÊci” ograniczone sà wy∏àcznie do biernego
odbierania komunikatów, nie znajdujàc mo˝liwoÊci ani ch´ci do ich krytycznej interpretacji. Stan ten prowadzi zaÊ do sytuacji, w której
nawet podczas specjalnych lekcji krytycznego,
demaskatorskiego odczytywania tekstów popularnych piosenek uczniowie nie zmieniajà
w∏asnych poglàdów i pozostajà ich wiernymi,
bezrefleksyjnymi fanami. Mechanizmy w∏adzy
i manipulacji w tym systemie przenikajà ca∏y
uk∏ad spo∏eczny i sprawnie kontrolujà wszelkie (sporadyczne) formy oporu.
7/2004
antone
Drugi nurt krytyczny, „demokraci” – jego
przedstawicielem niech b´dzie tu Dwight
MacDonald – koncentruje si´ na zwyrodnieniach, jakie narodzi∏y si´ w wyniku niepowstrzymanej ekspansji kultury popularnej.
Jednà z najci´˝szych zdiagnozowanych chorób by∏o gwa∏towne obumieranie kultury ludowej postrzeganej w kategoriach „prawdziwej” kultury ni˝szych warstw spo∏ecznych.
Nie koniec na tym. Popkultur´ obarcza si´
odpowiedzialnoÊcià za degenerowanie kultury wysokiej, przeobra˝anie tradycji uznanych
mistrzów w nieatrakcyjnà alternatyw´ dla kolejnych sezonowych idoli czy kolejnego hitu
list przebojów. „Demokraci” uwa˝ajà jednak
wielkodusznie, ˝e masy zara˝one z∏oÊliwym
wirusem braku odpornoÊci na treÊci popkulturowe nadal posiadajà zdolnoÊç kreowania
w∏asnej kultury, a ich ˝ywotnoÊç jest tak wielka, ˝e wkrótce doprowadzi zapewne do ostatecznego uÊmiercenia zarówno elit, jak i ich
salonowej kultury.
Nieuniknione...
Nie zamierzam w tym miejscu podejmowaç
jakiejÊ zajad∏ej polemiki z zasygnalizowanymi
powy˝ej opiniami. Chcia∏bym natomiast
1
Na gruncie polskim patrz: D. Strinati, Wprowadzenie do kultury popularnej, t∏um. W. J. Burszta, Poznaƒ 1998; M. Krajewski, Kultury kultury
popularnej, Poznaƒ 2003.
395
11
Foto: www.hdk/gero/slike/stuff/stalone.html
horyzonty polonistyki
przekonaç do poglàdu, w myÊl którego kultura popularna stanowi obecnie trwa∏y i nieusuwalny element naszych codziennych, ˝yciowych krajobrazów.
Ju˝ dawno przesta∏a pe∏niç rol´ dostarczyciela rozrywki, sta∏a si´ czymÊ wi´cej ni˝ jedynie atrakcyjnym êród∏em kompensacyjnych
doznaƒ, szansà na ucieczk´ w alternatywne
Êwiaty albo tanim sposobem na zabicie nudy.
Poszukiwania wp∏ywów kultury popularnej na ˝ycie jednostek i spo∏eczeƒstw (póki
nie odwrócimy wskazówek poszukiwaƒ, tropiàc wp∏ywy ˝ycia na popkulturowe uniwersum) nie wolno w ˝adnym razie ograniczaç
do arsena∏u przyk∏adów naros∏ego wokó∏
nich folkloru – panika wywo∏ana radiowà
wersjà Wojny Êwiatów z roku 1938 – czy anegdotycznych pomy∏ek – telefony na milicj´ wywo∏ane zr´cznà iluzjà kryminalnej dramy
emitowanej w roku 1964 Kobry pt. Pomy∏ka,
prosz´ si´ roz∏àczyç. Wp∏ywy owe sà bowiem
dzisiaj tak samo nieuniknione, g∏´bokie i wielopoziomowe, jak ma to miejsce, nie bójmy
si´ tych paraleli, w wypadku religii, p∏ci, polityki bàdê pieniàdza.
12
396
Âwiat w stylu pop
Opinia powy˝sza nie jest efektem lekkomyÊlnego uogólnienia, ma∏o tego – zabrak∏o w niej
dopowiedzenia, ˝e hegemonia popkultury
dawno ju˝ przekroczy∏a granice etniczne, religijne i cywilizacyjne. Zderzenie cywilizacji nie
odbywa si´ bowiem, jak chcieliby tego analitycy i polityczni komentatorzy, na polach bitewnych i w tajnych sztabach wojennych, ale raczej poÊród widowni Êledzàcej z zapartym
tchem te same popularne produkty. Taka
w istocie jest wymowa spalenia dwóch kin,
w zupe∏nie ró˝nych krajach, pokazujàcych filmy obra˝ajàce publiczne poczucie przyzwoitoÊci. W Marrakeszu uczyniono tak na znak
protestu przeciw projekcji Drogi do Saliny, obrazu z wàtkiem kazirodztwa, w Pary˝u natomiast po wyÊwietleniu obrazoburczego jakoby
Ostatniego kuszenia Chrystusa. W sposób
2
3
L. Ko∏akowski, O sprawie seksu, „Gazeta Wyborcza”, 20-21.03.1999.
N. Postman, Zabawiç si´ na Êmierç, t∏um.
L. Niedzielski, Warszawa 2002, s. 129.
polonistyka
Panto
horyzonty polonistyki
identyczny zareagowali w tej sytuacji zarówno
chrzeÊcijanie, jak i muzu∏manie, emocje po∏àczy∏y „wyrafinowanych” pary˝an i „nieokrzesanych” Marokaƒczyków2. Mo˝na, co prawda,
zapytywaç, kim w istocie byli podpalacze – czy
to zwyczajni wandale, zdesperowani imigranci, zacietrzewieni fundamentaliÊci koraniczni
bàdê biblijni – niemniej towarzyszàcy tym filmom napastliwy dyskurs medialny potwierdza
fakt identycznego uwiedzenia odbiorców.
Antropologa kultury nie dziwi to, ˝e na
poczàtku lat 80. ubieg∏ego wieku Saami, znani powszechniej jako Lapoƒczycy, przesun´li
o kilka dni termin rozpocz´cia swojej corocznej, koczowniczej w´drówki, gdy˝ odczuwali
zbiorowà, nieodpartà ch´ç poznania winnego
pewnej zbrodni. I nie chodzi∏o w tym wypadku o lokalnego morderc´, ale o poznanie winnego Êmiertelnego postrzelenia niejakiego J.
R., jednego z bohaterów serialu Dynastii3. Nie
dajemy si´ zaskoczyç innej informacji, wedle
której w styczniu 1999 roku niektóre meczety
w stolicy Arabii Saudyjskiej, Abid˝anie, zdecydowa∏y si´ na precedensowe przesuni´cie
godziny wieczornych modlitw – i to w trakcie
trwania Ramadanu! Powodem podj´cia tej
decyzji by∏a telewizja, w której emitowano
akurat ostatni odcinek mydlanej opery Marimar4. Duchowni chcieli w ten sposób zdjàç
z barków wiernych arcytrudny dylemat: nie
poznaç rozwiàzania historii Thalii czy powa˝yç si´ na zaniedbanie obowiàzków religijnych?
Obrona popkultury
Skoro ciàg∏ej obecnoÊci kultury popularnej
w przestrzeni ˝ycia wspó∏czesnego cz∏owieka
nie da si´ ju˝ zaprzeczyç, postawmy kwesti´
kolejnà: co daje mieszkaƒcom globalnej nowoczesnoÊci wieloj´zyczna i wielog∏owa popkultura?
Najwa˝niejszym i najbardziej aktualnym powodem
do obrony sztuki popularnej – powiada Richard
Shusterman – jest to, i˝ dostarcza nam ona (nawet
intelektualistom) zbyt wiele satysfakcji, abyÊmy mogli przystaç na jej ca∏kowite pot´pienie, uznajàc jà za
coÊ niskiego, odcz∏owieczajàcego5.
Twierdzenie, ˝e kultura popularna sprzyja
masowemu konformizmowi, zak∏ada, ˝e nie
7/2004
antone
mo˝e ona inspirowaç, byç wyrazem krytyki
spo∏ecznej czy odpowiadaç autentycznym
uczuciom. Jej gratyfikacje podobno majà byç
z∏udne, bo ska˝one ulotnoÊcià, ale przecie˝
trwa∏e zaspokojenie nale˝y w ogóle do utopii.
Mam wra˝enie, ˝e „udawane
odczucia” równie ∏atwo mo˝na
znaleêç wÊród maniaków gier
RPG, co i wÊród eleganckich
bywalców filharmonii:
niezrozumienie czy zwyczajna
nuda sà w tym drugim przypadku
skutkiem ubocznym staraƒ
o zdobycie spo∏ecznego presti˝u.
Stra˝nicy elitarnego smaku, g∏oszàcy wy˝szoÊç
klasyki, zapominajà o tym, ˝e dramat tak
grecki, jak i el˝bietaƒski by∏ sztukà popularnà
i ha∏aÊliwà, ˝e zdecydowana wi´kszoÊç dzie∏
tzw. muzyki powa˝nej powsta∏a na zamówienie jako rodzaj salonowej rozrywki. DziÊ traktuje si´ je z nabo˝eƒstwem, ale kto tak naprawd´ czyta Homera dla przyjemnoÊci
i w poszukiwaniu nadziei?
Autentyczne, g∏´bokie doÊwiadczenie wymaga, jak chcia∏ tego Theodor Adorno, uczestnictwa i wysi∏ku, obcego jakoby odbiorcom popkultury.
Ale to nie wszystko: popularne staje si´
wszak najcz´Êciej to, w co jednostki mogà wpisywaç si´ ze swoimi unikalnymi potrzebami,
co pozwala na samorealizacj´ ludziom bardzo
odmiennym, co zdolne jest do pomieszczenia
w sobie osza∏amiajàcej ró˝norodnoÊci ludzkich pragnieƒ i aspiracji. W tym sensie „kultura wysoka” popularnà staç si´ nie mo˝e, jej
stabilny korpus dzie∏, wartoÊci, a tak˝e ustalony sposób ich odczytaƒ uniemo˝liwiajà po pro4
5
http://romantica.pl/fenomen.php
R. Shusterman, Estetyka pragmatyczna. ˚ywe
pi´kno i refleksja nad sztukà, t∏um. A. Chmielewski, E. Ignaczak, L. Koczanowicz, ¸. Nysler,
A. Orzechowski, Wroc∏aw 1998, s. 214.
397
13
horyzonty polonistyki
stu takà transformacj´. ElitarnoÊç jest tym samym rodzajem getta dla nostalgików, kanon
zaÊ skazuje si´ na powtarzalnoÊç i trwanie
w stanie kulturowej Êpiàczki.
Przyjazna ekumena
Ponadto, a okolicznoÊç to bynajmniej nie poboczna, gdzie dzisiaj szukaç nadziei? Niejasne
dla wielu realia „spo∏eczeƒstwa sieciowego”
Manuela Castellsa, podejmowane wcià˝ na
nowo próby przetrwania w „spo∏eczeƒstwie
ryzyka” Ulricha Becka, trudne do zlekcewa˝enia napi´cia wynikajàce z „transnarodowych powiàzaƒ” opisanych przez Ulfa Hannerza czy wreszcie codzienne doÊwiadczanie
zglobalizowania komunikacji, konsumpcji,
produkcji, przep∏ywu towarów, finansów, zamieszkiwania, to˝samoÊci i wojny – nie czynià
naszej ekumeny nader przyjaznà. Wielu ludzi
czuje si´ zagubionych w przestrzeni podci´tych korzeni, w czasie zrujnowanych ortodoksji, w majaczàcym wcià˝ przed nimi horyzoncie kultury ubóstwa. Po wtorkowym poranku
11 wrzeÊnia 2001 zrobi∏o si´ jeszcze duszniej:
szczytne akcje humanitarne w rodzaju zrzutu
na terytorium ogarni´tego wojnà Afganistanu
tysi´cy par d˝insów czy jednodniowa g∏odówka kilku setek s∏ynnych kobiet w intencji
wprowadzenia do nowego afgaƒskiego rzàdu
choç jednej przedstawicielki tego kraju (co
nie zdarzy∏o si´ tam nigdy wczeÊniej!) zrealizowano w imieniu humanizmu, który nikogo
nie humanizuje, a nas co najwy˝ej oÊmiesza.
Nie o takà nadziej´, nie o takà radoÊç jednak
idzie. Gdzie szukaç alternatywy?
Nadziei na imi´ Maria
Otó˝ bawiç, nieÊç radoÊç, i to niemal bez
ograniczeƒ, mo˝e obecnie kultura popularna.
Dziatwa jasnymi oczami wpatrujàca si´
w przygody króla Lwa albo poczciwego Shreka, kochankowie budowani historiami romansu na Titanicu czy w londyƒskiej Notting Hill,
kibice niesieni wyczynami filigranowego Ma∏ysza lub marmurowych Strongmanów, czytelnicy Sapkowskiego, Fielding, Coetzee’go,
wielbiciele spó∏ki Rosiƒski-Van Hamme, sympatycy obrazów Petera Jacksona, Woody’ego
Allena i Stevena Spielberga, fani którejkol-
14
398
Nas interesuje to, ˝e w trakcie
nadawania Simplemente Maria,
w latach 1969-1971, zanotowano
w Peru znaczàcy wzrost migracji
ze wsi do miast, zwi´kszonà
sprzeda˝ maszyn Singera, a tak˝e
znaczàco wi´kszà liczb´ s∏uchaczy
kursów dla doros∏ych. Kto
zaprzeczy temu, ˝e film ten
nie dawa∏ nadziei?
wiek z odmian muzyki, widowiska, kabaretu –
wszyscy oni swobodnie karmià si´ radoÊcià,
∏aknà jej i potrzebujà w takiej postaci.
Chocia˝ mo˝na bardziej spektakularnie.
W 1971 roku ponad dziesi´ç tysi´cy osób pojawi∏o si´ na rozleg∏ym placu przed koÊcio∏em
Santa Teresa del Nino Jesus w stolicy Peru, Limie. Dominowa∏a bardzo uroczysta atmosfera,
wszyscy przywdziali swoje najlepsze ubrania,
zewszàd t∏oczyli si´ podekscytowani dziennikarze. W momencie kiedy Maria powiedzia∏a
„tak!”, poÊlubiajàc tym samym Maestro Estebana, kobiety zacz´∏y p∏akaç, odnotowano nawet kilka zemdleƒ. Skàd takie emocje, kto zaprosi∏ t∏um Peruwiaƒczyków? W prawdziwym
koÊciele, poÊród prawdziwych goÊci i przed
prawdziwym ksi´dzem odbywa∏a si´ ceremonia
Êlubna dwojga bohaterów serialu Simplemente
Maria, bijàcego wówczas w Peru rekordy popularnoÊci. Aby fikcja jeszcze bardziej upodobni∏a
si´ do prawdy, urzàdzono z tej okazji pyszne
przyj´cie, w kryszta∏ kieliszków rozlewano
szampana, a paƒstwo m∏odzi ochoczo przyjmowali prezenty przyniesione przez ich fanów-Êwiadków. RadoÊci nikt nie reglamentowa∏.
Simplemente Maria okaza∏a si´ jednym
z najwi´kszych telenowelowych hitów prze∏omu lat 60. i 70. 448 czarno-bia∏ych odcinków
pokazywano mi´dzy innymi w Peru. Serial
opowiada∏ histori´ dziewczyny, która przyw´drowa∏a do sto∏ecznej Limy z maleƒkiej górskiej wioski. Jako osoba ambitna, w ciàgu dnia
pracowa∏a w charakterze pokojówki, wieczorami ucz´szcza∏a na edukacyjne kursy dla doros∏ych, nocami zaÊ dorabia∏a szyjàc na ma-
polonistyka
Panto
horyzonty polonistyki
myÊlenie ˝yczeniowe. „Emocjonalne wyzwolenie”, jakie dokonuje si´ za poÊrednictwem
oper mydlanych, dotyczy, zdaniem Blumenthal, czterech sfer: swobody uczuciowej,
prawdy, sprawiedliwoÊci oraz mi∏oÊci (romansu). ¸atwo to przeÊledziç: bohaterki seriali
kierujà si´ nade wszystko uczuciem, to ono
sprawia, ˝e we wszystkim, co robià, sà prawdziwe, a ich upór i konsekwencja doprowadzajà do chwili, w której niesprawiedliwi zostajà
ukarani, a mi∏oÊç zwyci´˝a i osiàga pe∏ni´7.
Foto: www.hdk/gero/slike/stuff/stalone.html
szynie Singera. Jej determinacja i pracowitoÊç
zosta∏y w koƒcu nagrodzone, Maria za∏o˝y∏a
bowiem w∏asnà firm´ odzie˝owà, odnios∏a
wielki sukces i przenios∏a si´ do Pary˝a.
Nie bez zamierzonego powodu odwo∏a∏em
si´ tutaj do przyk∏adu produktów filmowych
zwanych telenowelami i operami mydlanymi.
Sà to wszak najbardziej skompromitowane
gatunki popkultury, jej przejawy najbardziej
banalne i p∏ytkie. Tak si´ przynajmniej zwykle
sàdzi. Badacze ich fenomenu nie zadowalajà
si´ jednak potocznym sylogizmem i wskazujà
na coÊ niezwykle wa˝nego: opera mydlana
koƒczy si´ zawsze optymistycznie, dramaty
rozpisane na kilkaset odcinków nieodmiennie
prowadzà do triumfu dobra. Uprzywilejowanym odbiorcà sà w tym przypadku zw∏aszcza
kobiety.
Soap-operas oferujà kobietom przestrzeƒ relaksacyjnà, odleg∏à od napi´ç zewn´trznego Êwiata
– przekonuje Danielle Blumenthal 6. Jej zdaniem dzieje si´ tak dlatego, ˝e widzowie decydujàcy si´ na Êledzenie którejÊ z serii otrzymujà obietnic´ prze˝ycia satysfakcjonujàcego
katharsis, wyraênie popierane jest tak˝e ich
7/2004
antone
Przytul si´ do Rambo
Dawno ju˝ winniÊmy od∏o˝yç do lamusa poglàd, w myÊl którego konsumentami popkultury sà bezwolne masy, ludzie bez w∏aÊciwoÊci, hipnotycznie poddani jej treÊciom
i obrazom. Najbardziej cenione wspó∏czeÊnie
prace – autorstwa na przyk∏ad Stuarta Halla,
Johna Fiske’a czy Davida Morleya – pokazujà
nam zgo∏a co innego: odbiorcy tekstów kultury popularnej to jednostki aktywne, twórczo
wspó∏tworzàce sens, dokonujàce w∏asnych odczytaƒ (mamy wi´c kolejny dowód na og∏oszonà przez poststrukturalistów „Êmierç autora”). Producenci nie sà w tych warunkach
samodzielnymi kreatorami, którzy mogà narzucaç mody, poglàdy, emocje. Popkultura
jest bowiem przestrzenià wolnoÊci, gdzie
przekazy sà spo∏ecznie negocjowane, a ich
modyfikacja mo˝e ca∏kowicie zaprzeczaç
pierwotnym zamys∏om.
PoÊwiadczone istnienie tego rodzaju gier
kulturowych powoduje w rezultacie, ˝e cz´ste
stajà si´ sytuacje, w których êród∏em nadziei
oraz radoÊci mogà byç obrazy pozornie wcale
do tego niezdolne, pe∏ne przemocy, szorstkoÊci i wyÊwiechtanych rozrywkowych schematów. Tak zwani „miejscy” Indianie – uciekinierzy z beznadziejnej realnoÊci rezerwatów
w USA – lubujà si´ na przyk∏ad w oglàdaniu
starych, klasycznych westernów. Po co, zapyta
ktoÊ, wszak zawsze triumfowa∏ w nich bia∏y
szeryf, pu∏kownik albo m´˝ny kolonista, In-
6
7
D. Blumenthal, Women and Soap Opera. A Cultural Feminist Perspective, London 1997, s. 51.
Tam˝e, s. 53–59.
399
15
horyzonty polonistyki
Cz´ste stajà si´ sytuacje,
w których êród∏em nadziei oraz
radoÊci mogà byç obrazy pozornie
wcale do tego niezdolne, pe∏ne
przemocy, szorstkoÊci
i wyÊwiechtanych rozrywkowych
schematów.
dianie zaÊ stanowili jedynie element groênego
t∏a dla ich szlachetnych czynów? Najwi´kszy
aplauz wspó∏czesnej rdzennej ludnoÊci Ameryki budzà, co zrozumia∏e, sceny pokazujàce
triumfujàcych wojowników, którzy wdzierajà
si´ do zagrody, p´dzàcego pociàgu czy miasteczka na prerii. By natomiast uniknàç przykrego przyglàdania si´ nieuchronnemu odwetowi bia∏ych, chwil´ póêniej wy∏àczajà
telewizory. W ten sposób dojrzali odbiorcy
dozujà sobie po˝àdanà dawk´ radoÊci.
Jeszcze dalej posun´li si´ w aktywnej strategii „czytania” tekstów popkultury australijscy aborygeni. Ogromnym wzi´ciem cieszy∏y
si´ wÊród nich kolejne filmy z cyklu „Rambo”.
Co na pewno zaskakujàce, widzieli oni w postaci nieugi´tego komandosa z twarzà Stallone przedstawiciela Trzeciego Âwiata, walczàcego w bezwzgl´dny sposób z klasà bia∏ych,
skorumpowanych urz´dników. Skoro nie ma
nadziei w potocznoÊci, nale˝y jà znaleêç gdzie
indziej.
Magia i si∏a kultury popularnej
Wynika z powy˝szego, ˝e kultura popularna
nie wyczerpuje si´ w wystawnych, pe∏nych
brutalnoÊci i wyrachowanego seksu spektaklach, ˝e nie s∏u˝y li tylko rozrywce. Liczna
obecnoÊç czarnoskórych mistrzów sportowych
– dzi´ki ma∏˝eƒstwu lekkiej atletyki z popkulturà – sprawi∏a, ˝e czarni mieszkaƒcy USA
dojrzeli horyzont nadziei na stanie si´ pe∏noprawnà cz´Êcià etnicznego pejza˝u tego kraju.
To popkultura w∏aÊnie uwolni∏a gejów i lesbijki, obdarzy∏a nadziejà: pokaza∏a ich masowej
widowni, umo˝liwi∏a globalny coming out,
usensowni∏a ich biografie, zmywajàc z nich
16
400
Êlady choroby, ob∏´du, zboczenia. To popkulturowe elementy w stopniu najwy˝szym fundujà zr´by to˝samoÊci wielu grup mniejszoÊciowych: Brytyjczycy jamajskiego pochodzenia zachowali swojà dumnà odr´bnoÊç
dzi´ki reggae, maghrebskich imigrantów na
terenie Francji jednoczy rai, a uciekinierzy
z Kuby swoje zaistnienie w Stanach Zjednoczonych zawdzi´czajà salsie. Taka popkulturowa forma, jakà jest komiks – idzie, rzecz jasna, o g∏oÊny cykl Maus Arta Spiegelmana –
wyzwoli∏a nadziej´ na sensowne wypowiedzenie dramatu holokaustu. To popkultura w∏aÊnie po∏àczy∏a ponad g∏´bokimi podzia∏ami
cz∏onków odr´bnych narodów, vide mecz pi∏karski w Sarajewie mi´dzy Serbià a Chorwacjà z 1999 roku, wyznawców ró˝nych religii,
zwolenników sprzecznych Êwiatopoglàdów.
Internetowe strony po∏àczy∏y tysiàce zamorskich kochanków, poinformowa∏y Êwiat o istnieniu niewielkich lokalnych grup etnicznych
– Wampanoag, Otomi – bàdê donios∏y o przetrwaniu tych, które pogrzebano pod zakurzonymi wiekami podr´czników do historii –
Asyryjczycy.
Kto nadal chcia∏by albo z poczuciem wy˝szoÊci, albo po prostu bez ch´ci zrozumienia –
bàdê z jednym i drugim pospo∏u – szermowaç
has∏ami o kompensacyjnej u∏udzie kultury popularnej, o jej chronicznie komercyjnym charakterze czy ewidentnym sprzyjaniu postawom
kulturowej apatii, umys∏owej zapaÊci lub spo∏ecznej agresji, ten niech przyjrzy si´ prywatnym zbiorom p∏yt, filmów, ksià˝ek, komiksów,
programów komputerowych, ulubionych stron
www. w milionach domów na ca∏ym zamieszkanym Êwiecie. Znajdzie tam nieprzebrane
bogactwo nadziei i radoÊci. Demokratycznie
dost´pne, popkulturowo opakowane. ■
WALDEMAR KULIGOWSKI
Adiunkt w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej
Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; opublikowa∏
m.in. Mi∏oÊç na Zachodzie. Historia antropologiczna, Poznaƒ, 2004.
polonistyka
Panto