w poszukiwaniu nadziei
Transkrypt
w poszukiwaniu nadziei
horyzonty polonistyki K U LT U R A P O P U L A R N A: w poszukiwaniu nadziei w poszukiwaniu nadziei w poszukiwaniu nadziei Czego miliony ludzi szukajà w kinach, przed ekranami telewizorów, w sklepach p∏ytowych, na ogromnych stadionach, w gwarnych hipermarketach czy w Êwiat∏owodowej sieci Internetu? Niech zabrzmi to prowokacyjnie: szukajà oni radoÊci i nadziei. ■ WALDEMAR KULIGOWSKI K ultura popularna krytykowana jest z dwu najwa˝niejszych stanowisk1: nazywa si´ je dla wygody krytykà arystokratycznà oraz demokratycznà. „Arystokraci” – a wi´c przede wszystkim przedstawiciele „szko∏y frankfurckiej” i ich intelektualne pociotki – utrzymujà, ˝e popkultura jest bardzo efektywnym narz´dziem zniewalania mas przez przedstawicieli grup rzàdzàcych. Elity posiadajàce w∏adz´ oraz pieniàdze dowolnie manipulujà spo∏eczeƒstwem, narzucajà mu okreÊlone opinie, wartoÊci, przekonania i gusta, drenujàc w ten sposób nie tylko umys∏y, ale i kieszenie. Masy w ramach takiego uk∏adu dobrowolnie internalizujà Êwiatopoglàd, wedle którego akceptacja wytworów przemys∏u kulturowego wydaje si´ byç cz´Êcià naturalnego porzàdku. Jednostki „bez w∏aÊciwoÊci” ograniczone sà wy∏àcznie do biernego odbierania komunikatów, nie znajdujàc mo˝liwoÊci ani ch´ci do ich krytycznej interpretacji. Stan ten prowadzi zaÊ do sytuacji, w której nawet podczas specjalnych lekcji krytycznego, demaskatorskiego odczytywania tekstów popularnych piosenek uczniowie nie zmieniajà w∏asnych poglàdów i pozostajà ich wiernymi, bezrefleksyjnymi fanami. Mechanizmy w∏adzy i manipulacji w tym systemie przenikajà ca∏y uk∏ad spo∏eczny i sprawnie kontrolujà wszelkie (sporadyczne) formy oporu. 7/2004 antone Drugi nurt krytyczny, „demokraci” – jego przedstawicielem niech b´dzie tu Dwight MacDonald – koncentruje si´ na zwyrodnieniach, jakie narodzi∏y si´ w wyniku niepowstrzymanej ekspansji kultury popularnej. Jednà z najci´˝szych zdiagnozowanych chorób by∏o gwa∏towne obumieranie kultury ludowej postrzeganej w kategoriach „prawdziwej” kultury ni˝szych warstw spo∏ecznych. Nie koniec na tym. Popkultur´ obarcza si´ odpowiedzialnoÊcià za degenerowanie kultury wysokiej, przeobra˝anie tradycji uznanych mistrzów w nieatrakcyjnà alternatyw´ dla kolejnych sezonowych idoli czy kolejnego hitu list przebojów. „Demokraci” uwa˝ajà jednak wielkodusznie, ˝e masy zara˝one z∏oÊliwym wirusem braku odpornoÊci na treÊci popkulturowe nadal posiadajà zdolnoÊç kreowania w∏asnej kultury, a ich ˝ywotnoÊç jest tak wielka, ˝e wkrótce doprowadzi zapewne do ostatecznego uÊmiercenia zarówno elit, jak i ich salonowej kultury. Nieuniknione... Nie zamierzam w tym miejscu podejmowaç jakiejÊ zajad∏ej polemiki z zasygnalizowanymi powy˝ej opiniami. Chcia∏bym natomiast 1 Na gruncie polskim patrz: D. Strinati, Wprowadzenie do kultury popularnej, t∏um. W. J. Burszta, Poznaƒ 1998; M. Krajewski, Kultury kultury popularnej, Poznaƒ 2003. 395 11 Foto: www.hdk/gero/slike/stuff/stalone.html horyzonty polonistyki przekonaç do poglàdu, w myÊl którego kultura popularna stanowi obecnie trwa∏y i nieusuwalny element naszych codziennych, ˝yciowych krajobrazów. Ju˝ dawno przesta∏a pe∏niç rol´ dostarczyciela rozrywki, sta∏a si´ czymÊ wi´cej ni˝ jedynie atrakcyjnym êród∏em kompensacyjnych doznaƒ, szansà na ucieczk´ w alternatywne Êwiaty albo tanim sposobem na zabicie nudy. Poszukiwania wp∏ywów kultury popularnej na ˝ycie jednostek i spo∏eczeƒstw (póki nie odwrócimy wskazówek poszukiwaƒ, tropiàc wp∏ywy ˝ycia na popkulturowe uniwersum) nie wolno w ˝adnym razie ograniczaç do arsena∏u przyk∏adów naros∏ego wokó∏ nich folkloru – panika wywo∏ana radiowà wersjà Wojny Êwiatów z roku 1938 – czy anegdotycznych pomy∏ek – telefony na milicj´ wywo∏ane zr´cznà iluzjà kryminalnej dramy emitowanej w roku 1964 Kobry pt. Pomy∏ka, prosz´ si´ roz∏àczyç. Wp∏ywy owe sà bowiem dzisiaj tak samo nieuniknione, g∏´bokie i wielopoziomowe, jak ma to miejsce, nie bójmy si´ tych paraleli, w wypadku religii, p∏ci, polityki bàdê pieniàdza. 12 396 Âwiat w stylu pop Opinia powy˝sza nie jest efektem lekkomyÊlnego uogólnienia, ma∏o tego – zabrak∏o w niej dopowiedzenia, ˝e hegemonia popkultury dawno ju˝ przekroczy∏a granice etniczne, religijne i cywilizacyjne. Zderzenie cywilizacji nie odbywa si´ bowiem, jak chcieliby tego analitycy i polityczni komentatorzy, na polach bitewnych i w tajnych sztabach wojennych, ale raczej poÊród widowni Êledzàcej z zapartym tchem te same popularne produkty. Taka w istocie jest wymowa spalenia dwóch kin, w zupe∏nie ró˝nych krajach, pokazujàcych filmy obra˝ajàce publiczne poczucie przyzwoitoÊci. W Marrakeszu uczyniono tak na znak protestu przeciw projekcji Drogi do Saliny, obrazu z wàtkiem kazirodztwa, w Pary˝u natomiast po wyÊwietleniu obrazoburczego jakoby Ostatniego kuszenia Chrystusa. W sposób 2 3 L. Ko∏akowski, O sprawie seksu, „Gazeta Wyborcza”, 20-21.03.1999. N. Postman, Zabawiç si´ na Êmierç, t∏um. L. Niedzielski, Warszawa 2002, s. 129. polonistyka Panto horyzonty polonistyki identyczny zareagowali w tej sytuacji zarówno chrzeÊcijanie, jak i muzu∏manie, emocje po∏àczy∏y „wyrafinowanych” pary˝an i „nieokrzesanych” Marokaƒczyków2. Mo˝na, co prawda, zapytywaç, kim w istocie byli podpalacze – czy to zwyczajni wandale, zdesperowani imigranci, zacietrzewieni fundamentaliÊci koraniczni bàdê biblijni – niemniej towarzyszàcy tym filmom napastliwy dyskurs medialny potwierdza fakt identycznego uwiedzenia odbiorców. Antropologa kultury nie dziwi to, ˝e na poczàtku lat 80. ubieg∏ego wieku Saami, znani powszechniej jako Lapoƒczycy, przesun´li o kilka dni termin rozpocz´cia swojej corocznej, koczowniczej w´drówki, gdy˝ odczuwali zbiorowà, nieodpartà ch´ç poznania winnego pewnej zbrodni. I nie chodzi∏o w tym wypadku o lokalnego morderc´, ale o poznanie winnego Êmiertelnego postrzelenia niejakiego J. R., jednego z bohaterów serialu Dynastii3. Nie dajemy si´ zaskoczyç innej informacji, wedle której w styczniu 1999 roku niektóre meczety w stolicy Arabii Saudyjskiej, Abid˝anie, zdecydowa∏y si´ na precedensowe przesuni´cie godziny wieczornych modlitw – i to w trakcie trwania Ramadanu! Powodem podj´cia tej decyzji by∏a telewizja, w której emitowano akurat ostatni odcinek mydlanej opery Marimar4. Duchowni chcieli w ten sposób zdjàç z barków wiernych arcytrudny dylemat: nie poznaç rozwiàzania historii Thalii czy powa˝yç si´ na zaniedbanie obowiàzków religijnych? Obrona popkultury Skoro ciàg∏ej obecnoÊci kultury popularnej w przestrzeni ˝ycia wspó∏czesnego cz∏owieka nie da si´ ju˝ zaprzeczyç, postawmy kwesti´ kolejnà: co daje mieszkaƒcom globalnej nowoczesnoÊci wieloj´zyczna i wielog∏owa popkultura? Najwa˝niejszym i najbardziej aktualnym powodem do obrony sztuki popularnej – powiada Richard Shusterman – jest to, i˝ dostarcza nam ona (nawet intelektualistom) zbyt wiele satysfakcji, abyÊmy mogli przystaç na jej ca∏kowite pot´pienie, uznajàc jà za coÊ niskiego, odcz∏owieczajàcego5. Twierdzenie, ˝e kultura popularna sprzyja masowemu konformizmowi, zak∏ada, ˝e nie 7/2004 antone mo˝e ona inspirowaç, byç wyrazem krytyki spo∏ecznej czy odpowiadaç autentycznym uczuciom. Jej gratyfikacje podobno majà byç z∏udne, bo ska˝one ulotnoÊcià, ale przecie˝ trwa∏e zaspokojenie nale˝y w ogóle do utopii. Mam wra˝enie, ˝e „udawane odczucia” równie ∏atwo mo˝na znaleêç wÊród maniaków gier RPG, co i wÊród eleganckich bywalców filharmonii: niezrozumienie czy zwyczajna nuda sà w tym drugim przypadku skutkiem ubocznym staraƒ o zdobycie spo∏ecznego presti˝u. Stra˝nicy elitarnego smaku, g∏oszàcy wy˝szoÊç klasyki, zapominajà o tym, ˝e dramat tak grecki, jak i el˝bietaƒski by∏ sztukà popularnà i ha∏aÊliwà, ˝e zdecydowana wi´kszoÊç dzie∏ tzw. muzyki powa˝nej powsta∏a na zamówienie jako rodzaj salonowej rozrywki. DziÊ traktuje si´ je z nabo˝eƒstwem, ale kto tak naprawd´ czyta Homera dla przyjemnoÊci i w poszukiwaniu nadziei? Autentyczne, g∏´bokie doÊwiadczenie wymaga, jak chcia∏ tego Theodor Adorno, uczestnictwa i wysi∏ku, obcego jakoby odbiorcom popkultury. Ale to nie wszystko: popularne staje si´ wszak najcz´Êciej to, w co jednostki mogà wpisywaç si´ ze swoimi unikalnymi potrzebami, co pozwala na samorealizacj´ ludziom bardzo odmiennym, co zdolne jest do pomieszczenia w sobie osza∏amiajàcej ró˝norodnoÊci ludzkich pragnieƒ i aspiracji. W tym sensie „kultura wysoka” popularnà staç si´ nie mo˝e, jej stabilny korpus dzie∏, wartoÊci, a tak˝e ustalony sposób ich odczytaƒ uniemo˝liwiajà po pro4 5 http://romantica.pl/fenomen.php R. Shusterman, Estetyka pragmatyczna. ˚ywe pi´kno i refleksja nad sztukà, t∏um. A. Chmielewski, E. Ignaczak, L. Koczanowicz, ¸. Nysler, A. Orzechowski, Wroc∏aw 1998, s. 214. 397 13 horyzonty polonistyki stu takà transformacj´. ElitarnoÊç jest tym samym rodzajem getta dla nostalgików, kanon zaÊ skazuje si´ na powtarzalnoÊç i trwanie w stanie kulturowej Êpiàczki. Przyjazna ekumena Ponadto, a okolicznoÊç to bynajmniej nie poboczna, gdzie dzisiaj szukaç nadziei? Niejasne dla wielu realia „spo∏eczeƒstwa sieciowego” Manuela Castellsa, podejmowane wcià˝ na nowo próby przetrwania w „spo∏eczeƒstwie ryzyka” Ulricha Becka, trudne do zlekcewa˝enia napi´cia wynikajàce z „transnarodowych powiàzaƒ” opisanych przez Ulfa Hannerza czy wreszcie codzienne doÊwiadczanie zglobalizowania komunikacji, konsumpcji, produkcji, przep∏ywu towarów, finansów, zamieszkiwania, to˝samoÊci i wojny – nie czynià naszej ekumeny nader przyjaznà. Wielu ludzi czuje si´ zagubionych w przestrzeni podci´tych korzeni, w czasie zrujnowanych ortodoksji, w majaczàcym wcià˝ przed nimi horyzoncie kultury ubóstwa. Po wtorkowym poranku 11 wrzeÊnia 2001 zrobi∏o si´ jeszcze duszniej: szczytne akcje humanitarne w rodzaju zrzutu na terytorium ogarni´tego wojnà Afganistanu tysi´cy par d˝insów czy jednodniowa g∏odówka kilku setek s∏ynnych kobiet w intencji wprowadzenia do nowego afgaƒskiego rzàdu choç jednej przedstawicielki tego kraju (co nie zdarzy∏o si´ tam nigdy wczeÊniej!) zrealizowano w imieniu humanizmu, który nikogo nie humanizuje, a nas co najwy˝ej oÊmiesza. Nie o takà nadziej´, nie o takà radoÊç jednak idzie. Gdzie szukaç alternatywy? Nadziei na imi´ Maria Otó˝ bawiç, nieÊç radoÊç, i to niemal bez ograniczeƒ, mo˝e obecnie kultura popularna. Dziatwa jasnymi oczami wpatrujàca si´ w przygody króla Lwa albo poczciwego Shreka, kochankowie budowani historiami romansu na Titanicu czy w londyƒskiej Notting Hill, kibice niesieni wyczynami filigranowego Ma∏ysza lub marmurowych Strongmanów, czytelnicy Sapkowskiego, Fielding, Coetzee’go, wielbiciele spó∏ki Rosiƒski-Van Hamme, sympatycy obrazów Petera Jacksona, Woody’ego Allena i Stevena Spielberga, fani którejkol- 14 398 Nas interesuje to, ˝e w trakcie nadawania Simplemente Maria, w latach 1969-1971, zanotowano w Peru znaczàcy wzrost migracji ze wsi do miast, zwi´kszonà sprzeda˝ maszyn Singera, a tak˝e znaczàco wi´kszà liczb´ s∏uchaczy kursów dla doros∏ych. Kto zaprzeczy temu, ˝e film ten nie dawa∏ nadziei? wiek z odmian muzyki, widowiska, kabaretu – wszyscy oni swobodnie karmià si´ radoÊcià, ∏aknà jej i potrzebujà w takiej postaci. Chocia˝ mo˝na bardziej spektakularnie. W 1971 roku ponad dziesi´ç tysi´cy osób pojawi∏o si´ na rozleg∏ym placu przed koÊcio∏em Santa Teresa del Nino Jesus w stolicy Peru, Limie. Dominowa∏a bardzo uroczysta atmosfera, wszyscy przywdziali swoje najlepsze ubrania, zewszàd t∏oczyli si´ podekscytowani dziennikarze. W momencie kiedy Maria powiedzia∏a „tak!”, poÊlubiajàc tym samym Maestro Estebana, kobiety zacz´∏y p∏akaç, odnotowano nawet kilka zemdleƒ. Skàd takie emocje, kto zaprosi∏ t∏um Peruwiaƒczyków? W prawdziwym koÊciele, poÊród prawdziwych goÊci i przed prawdziwym ksi´dzem odbywa∏a si´ ceremonia Êlubna dwojga bohaterów serialu Simplemente Maria, bijàcego wówczas w Peru rekordy popularnoÊci. Aby fikcja jeszcze bardziej upodobni∏a si´ do prawdy, urzàdzono z tej okazji pyszne przyj´cie, w kryszta∏ kieliszków rozlewano szampana, a paƒstwo m∏odzi ochoczo przyjmowali prezenty przyniesione przez ich fanów-Êwiadków. RadoÊci nikt nie reglamentowa∏. Simplemente Maria okaza∏a si´ jednym z najwi´kszych telenowelowych hitów prze∏omu lat 60. i 70. 448 czarno-bia∏ych odcinków pokazywano mi´dzy innymi w Peru. Serial opowiada∏ histori´ dziewczyny, która przyw´drowa∏a do sto∏ecznej Limy z maleƒkiej górskiej wioski. Jako osoba ambitna, w ciàgu dnia pracowa∏a w charakterze pokojówki, wieczorami ucz´szcza∏a na edukacyjne kursy dla doros∏ych, nocami zaÊ dorabia∏a szyjàc na ma- polonistyka Panto horyzonty polonistyki myÊlenie ˝yczeniowe. „Emocjonalne wyzwolenie”, jakie dokonuje si´ za poÊrednictwem oper mydlanych, dotyczy, zdaniem Blumenthal, czterech sfer: swobody uczuciowej, prawdy, sprawiedliwoÊci oraz mi∏oÊci (romansu). ¸atwo to przeÊledziç: bohaterki seriali kierujà si´ nade wszystko uczuciem, to ono sprawia, ˝e we wszystkim, co robià, sà prawdziwe, a ich upór i konsekwencja doprowadzajà do chwili, w której niesprawiedliwi zostajà ukarani, a mi∏oÊç zwyci´˝a i osiàga pe∏ni´7. Foto: www.hdk/gero/slike/stuff/stalone.html szynie Singera. Jej determinacja i pracowitoÊç zosta∏y w koƒcu nagrodzone, Maria za∏o˝y∏a bowiem w∏asnà firm´ odzie˝owà, odnios∏a wielki sukces i przenios∏a si´ do Pary˝a. Nie bez zamierzonego powodu odwo∏a∏em si´ tutaj do przyk∏adu produktów filmowych zwanych telenowelami i operami mydlanymi. Sà to wszak najbardziej skompromitowane gatunki popkultury, jej przejawy najbardziej banalne i p∏ytkie. Tak si´ przynajmniej zwykle sàdzi. Badacze ich fenomenu nie zadowalajà si´ jednak potocznym sylogizmem i wskazujà na coÊ niezwykle wa˝nego: opera mydlana koƒczy si´ zawsze optymistycznie, dramaty rozpisane na kilkaset odcinków nieodmiennie prowadzà do triumfu dobra. Uprzywilejowanym odbiorcà sà w tym przypadku zw∏aszcza kobiety. Soap-operas oferujà kobietom przestrzeƒ relaksacyjnà, odleg∏à od napi´ç zewn´trznego Êwiata – przekonuje Danielle Blumenthal 6. Jej zdaniem dzieje si´ tak dlatego, ˝e widzowie decydujàcy si´ na Êledzenie którejÊ z serii otrzymujà obietnic´ prze˝ycia satysfakcjonujàcego katharsis, wyraênie popierane jest tak˝e ich 7/2004 antone Przytul si´ do Rambo Dawno ju˝ winniÊmy od∏o˝yç do lamusa poglàd, w myÊl którego konsumentami popkultury sà bezwolne masy, ludzie bez w∏aÊciwoÊci, hipnotycznie poddani jej treÊciom i obrazom. Najbardziej cenione wspó∏czeÊnie prace – autorstwa na przyk∏ad Stuarta Halla, Johna Fiske’a czy Davida Morleya – pokazujà nam zgo∏a co innego: odbiorcy tekstów kultury popularnej to jednostki aktywne, twórczo wspó∏tworzàce sens, dokonujàce w∏asnych odczytaƒ (mamy wi´c kolejny dowód na og∏oszonà przez poststrukturalistów „Êmierç autora”). Producenci nie sà w tych warunkach samodzielnymi kreatorami, którzy mogà narzucaç mody, poglàdy, emocje. Popkultura jest bowiem przestrzenià wolnoÊci, gdzie przekazy sà spo∏ecznie negocjowane, a ich modyfikacja mo˝e ca∏kowicie zaprzeczaç pierwotnym zamys∏om. PoÊwiadczone istnienie tego rodzaju gier kulturowych powoduje w rezultacie, ˝e cz´ste stajà si´ sytuacje, w których êród∏em nadziei oraz radoÊci mogà byç obrazy pozornie wcale do tego niezdolne, pe∏ne przemocy, szorstkoÊci i wyÊwiechtanych rozrywkowych schematów. Tak zwani „miejscy” Indianie – uciekinierzy z beznadziejnej realnoÊci rezerwatów w USA – lubujà si´ na przyk∏ad w oglàdaniu starych, klasycznych westernów. Po co, zapyta ktoÊ, wszak zawsze triumfowa∏ w nich bia∏y szeryf, pu∏kownik albo m´˝ny kolonista, In- 6 7 D. Blumenthal, Women and Soap Opera. A Cultural Feminist Perspective, London 1997, s. 51. Tam˝e, s. 53–59. 399 15 horyzonty polonistyki Cz´ste stajà si´ sytuacje, w których êród∏em nadziei oraz radoÊci mogà byç obrazy pozornie wcale do tego niezdolne, pe∏ne przemocy, szorstkoÊci i wyÊwiechtanych rozrywkowych schematów. dianie zaÊ stanowili jedynie element groênego t∏a dla ich szlachetnych czynów? Najwi´kszy aplauz wspó∏czesnej rdzennej ludnoÊci Ameryki budzà, co zrozumia∏e, sceny pokazujàce triumfujàcych wojowników, którzy wdzierajà si´ do zagrody, p´dzàcego pociàgu czy miasteczka na prerii. By natomiast uniknàç przykrego przyglàdania si´ nieuchronnemu odwetowi bia∏ych, chwil´ póêniej wy∏àczajà telewizory. W ten sposób dojrzali odbiorcy dozujà sobie po˝àdanà dawk´ radoÊci. Jeszcze dalej posun´li si´ w aktywnej strategii „czytania” tekstów popkultury australijscy aborygeni. Ogromnym wzi´ciem cieszy∏y si´ wÊród nich kolejne filmy z cyklu „Rambo”. Co na pewno zaskakujàce, widzieli oni w postaci nieugi´tego komandosa z twarzà Stallone przedstawiciela Trzeciego Âwiata, walczàcego w bezwzgl´dny sposób z klasà bia∏ych, skorumpowanych urz´dników. Skoro nie ma nadziei w potocznoÊci, nale˝y jà znaleêç gdzie indziej. Magia i si∏a kultury popularnej Wynika z powy˝szego, ˝e kultura popularna nie wyczerpuje si´ w wystawnych, pe∏nych brutalnoÊci i wyrachowanego seksu spektaklach, ˝e nie s∏u˝y li tylko rozrywce. Liczna obecnoÊç czarnoskórych mistrzów sportowych – dzi´ki ma∏˝eƒstwu lekkiej atletyki z popkulturà – sprawi∏a, ˝e czarni mieszkaƒcy USA dojrzeli horyzont nadziei na stanie si´ pe∏noprawnà cz´Êcià etnicznego pejza˝u tego kraju. To popkultura w∏aÊnie uwolni∏a gejów i lesbijki, obdarzy∏a nadziejà: pokaza∏a ich masowej widowni, umo˝liwi∏a globalny coming out, usensowni∏a ich biografie, zmywajàc z nich 16 400 Êlady choroby, ob∏´du, zboczenia. To popkulturowe elementy w stopniu najwy˝szym fundujà zr´by to˝samoÊci wielu grup mniejszoÊciowych: Brytyjczycy jamajskiego pochodzenia zachowali swojà dumnà odr´bnoÊç dzi´ki reggae, maghrebskich imigrantów na terenie Francji jednoczy rai, a uciekinierzy z Kuby swoje zaistnienie w Stanach Zjednoczonych zawdzi´czajà salsie. Taka popkulturowa forma, jakà jest komiks – idzie, rzecz jasna, o g∏oÊny cykl Maus Arta Spiegelmana – wyzwoli∏a nadziej´ na sensowne wypowiedzenie dramatu holokaustu. To popkultura w∏aÊnie po∏àczy∏a ponad g∏´bokimi podzia∏ami cz∏onków odr´bnych narodów, vide mecz pi∏karski w Sarajewie mi´dzy Serbià a Chorwacjà z 1999 roku, wyznawców ró˝nych religii, zwolenników sprzecznych Êwiatopoglàdów. Internetowe strony po∏àczy∏y tysiàce zamorskich kochanków, poinformowa∏y Êwiat o istnieniu niewielkich lokalnych grup etnicznych – Wampanoag, Otomi – bàdê donios∏y o przetrwaniu tych, które pogrzebano pod zakurzonymi wiekami podr´czników do historii – Asyryjczycy. Kto nadal chcia∏by albo z poczuciem wy˝szoÊci, albo po prostu bez ch´ci zrozumienia – bàdê z jednym i drugim pospo∏u – szermowaç has∏ami o kompensacyjnej u∏udzie kultury popularnej, o jej chronicznie komercyjnym charakterze czy ewidentnym sprzyjaniu postawom kulturowej apatii, umys∏owej zapaÊci lub spo∏ecznej agresji, ten niech przyjrzy si´ prywatnym zbiorom p∏yt, filmów, ksià˝ek, komiksów, programów komputerowych, ulubionych stron www. w milionach domów na ca∏ym zamieszkanym Êwiecie. Znajdzie tam nieprzebrane bogactwo nadziei i radoÊci. Demokratycznie dost´pne, popkulturowo opakowane. ■ WALDEMAR KULIGOWSKI Adiunkt w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; opublikowa∏ m.in. Mi∏oÊç na Zachodzie. Historia antropologiczna, Poznaƒ, 2004. polonistyka Panto