K olejna duża inwestycja w ALIPLAST K olejna duża inwestycja w
Transkrypt
K olejna duża inwestycja w ALIPLAST K olejna duża inwestycja w
Kolejna Kolejna duża duża inwestycja inwestycja w w ALIPLAST ALIPLAST 46 ALIPLAST w Lublinie znowu szykuje się do świętowania. Za miesiąc rusza nowa inwestycja: tłocznia i lakiernia w nowo wybudowanej hali. Tempo, w jakim udaje się przeprowadzać kolejne etapy planowanego rozwoju Firmy robi naprawdę wrażenie. Jak jest „tajemnica” sukcesów, jakie osiąga ALIPLAST? To jest pytanie, z jakim zwróciłam się do Pana Jana Kidaja, „serca i ducha” wszystkich planów i ich realizowania. – IRM: Panie Janie, jak to się dzieje, że Panu wszystko się udaje? Nawet w czasie globalnego narzekania na kryzys w Aliplaście rośnie nowa inwestycja oraz.. pozycja na rynku. – JK: Wszystko jest zależne od determinacji. – IRM: Ma Pan niesamowita intuicję, wiedzę i to procentuje. Czy miał Pan kiedyś jakąś inwestycję, która się nie udała? – JK: Nie. Jeszcze nie i mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji. Teraz to była największa realizowana przeze mnie inwestycja. U osób, z którymi ostatnio spotykałem się, zarówno z branży budowlanej jak i nie mającej nic wspólnego z budownictwem (finanse czy przemysł) zdumienie budziło i nadal budzi tempo prac oraz fakt, że całym procesem kierują tak naprawdę tylko 3 osoby. Nad koncepcją, realizacją, wyposażeniem, uruchomieniem pracują 3 osoby, koordynując i kontrolując cały proces inwestycji. Myślę, że w normalnej sytuacji wymagało by to zaangażowania przynajmniej 20 osób. To, co robimy – to nie jest odkrycie nowego świata. Jest to branie rzeczy na logikę. Skoro ktoś, gdzieś na świecie już to robił, dlaczego my mamy tego nie robić? Dlaczego ma nam się nie udać? Już na pierwszym spotkaniu z architektem została jasno postawiona koncepcja projektu. Zawsze bierzemy pod uwagę sugestie osób z większym doświadczeniem w danej dziedzinie. Docenianie i przede wszystkim korzystanie z wiedzy innych bardzo ułatwia i upraszcza wiele kwestii. Potem, bardzo istotna jest determinacja i konsekwencja w działaniu. Projekt jest dokładnie przemyślany. Od A do Z wiemy, czego chcemy i mamy na to zabezpieczone środki. Nie ma upierania się o rzeczy mało istotne. Co jest dzisiaj domeną w kontrakcie na duży obiekt? Umowa, która zawiera często 300 stron bzdurnych zapisów, co powoduje później, że strony sięgają naprawdę do błahych rzeczy i druga strona ustawia się od razu asekuracyjnie. Proces decydowania jest wtedy zaburzony, nie ma zaufania między partnerami. U nas czas był wykorzystany maksymalnie. W przyszłym tygodniu rozpoczynamy procedury odbioru budynku. W międzyczasie trwają prace instalacyjne przez 3 podwykonawców; jedni instalują prasę, drudzy lakiernię pionową, a 3. ekipa montuje system oczyszczania dla nowej lakierni. Plan jest taki, że za miesiąc powinno to wszystko ruszyć: 04.07 o godzinie 07.04. – IRM: Panie Janie, jaką powierzchnię ma ta najnowsza inwestycja? – JK: Powierzchnia dodatkowa to 22.000m², w której mają się pomieścić 2 prasy do tłoczenia profili i nowa linia lakiernicza typu pionowego. I to na chwilę obecną. W pozostałej części będzie zagospodarowana część na powierzchnię magazynową, ale widzimy, że jeszcze będzie możliwe wykro- jenie kawałka na inną towarzyszącą temu procesowi produkcji działalność, czyli np. przetwarzanie profili aluminiowych. Drugą prasę będziemy instalować w przyszłym roku mniej więcej o tej samej porze. Prasa jest tzw. typu średniego. Nacisk 2200 ton, 8 cali. A więc najbardziej optymalna do produkcji tego typu profili, jakie my używamy w systemach. To nam w zupełności wystarczy. Myślę, że w naszej branży jest tak, że żaden zakład w praktyce nie może być w 100% samowystarczalny w zakresie własnej produkcji, bo wtedy już łamie w pewnym zakresie reguły ekonomii, co jest chyba ważniejsze niż upór. – IRM: Przyznam, że jest to twierdzenie oryginalne w swym wyrazie. Na ogół słyszy się, że inni mają ofertę przygotowaną dla wszystkich: i tych dużych i tych małych, a przede wszystkim dla siebie, właśnie, żeby być samowystarczalnym. – JK: To wynika z zaszłości, niemalże już historycznej. Na tle innych nowoczesnych wzorów gospodarek w Europie, Polacy bardzo słabo radzą sobie z budowaniem więzów kooperacyjnych. Zawsze w Polsce było tak, że gospodarstwo typu „Zosia samosia” dominowało. Czyli zakład najlepiej, aby wykopał piasek, zrobił pustaki, cement, wybudował, wytynkował, zrobił wszystkie instalacje i oddał budynek. Jeżeli nie zaburza to relacji ekonomicznych, to czemu nie, można tak robić. Ale bardzo często jest tak, że u ludzi zwycięża myślenie, aby być niezależnym od nikogo. Ale z punktu widzenia ekonomii jest to działanie nietrafione. Od początku do końca. To nie może się udać. Nas też można zapytać, dlaczego jako systemodawca budujemy sobie tłocznię? Ale tu jest trochę inna sytuacja. Mimo, że świat porządkuje procesy gospodarcze, życie ma trochę więcej niespodzianek i dominacja, dyktat procesów czy decyzji finansowych często to zaburza. I w związku z tym, jeśli byśmy w 100% kupowali od firmy, która ma poukładaną produkcję, a cykl dostawy będzie 2 lub 3 tygodnie, a my będziemy w 100% od nich zależni. Natomiast ponosząc pewne nakłady, czyli inwestując, będziemy mieli zawsze możliwość błyskawicznej reakcji, bo pod tym samym dachem możemy wyprodukować profile i zaraz je polakierować i teoretycznie móc, podkreślam słowo „teoretycznie”, dostarczyć je klientowi w 24 godziny. Patrząc jeszcze dalej, mamy jeszcze jedną ciekawą rzecz, a mianowicie nie będziemy ponosili żadnych kosztów logistycznych, pakowania i opóźnień. W związku z tym będziemy mogli zmniejszyć sobie stany magazynowe, zaangażowanie pieniędzy będzie mniejsze i jednocześnie mając niższe koszty, eliminujemy straty do maksimum, bo przewiezienie profili na odległość 20-30 metrów od prasy spowoduje, że nie będą narażone na uszkodzenia, nie będzie potrzebne pakowanie i ich rozpakowywanie. Prasa jest otwarta dla wszystkich. Konkurencja jest tylko dla systemu, natomiast nie wi- dzę problemu, żeby współpracować z każdym, nawet z największą konkurencją na zasadach normalnego partnera rynkowego. Wydajność prasy, z punkty widzenia potrzeb naszego systemu będzie ponad 2-krotnie większa, niż nasze własne potrzeby. Będziemy od razu mieli możliwość robienia profili do 14 metrów bez żadnych komplikacji. Kupiliśmy lakiernię, która będzie mogła malować profile do długości 7,5 metra. A więc ponad standard innych. Lakiernia ma teoretyczną wydajność przy pracy 2 kabin i ograniczonej liczbie zmian kolorów- 4 miliony m². Jednak wierzę, że nasi automatycy plus nasza załoga jeszcze troszeczkę lepiej sparametryzuje tę linię i będziemy mogli bez żadnego problemu przejść do 5 milionów m². Mając około 1,300 na obecnie pracującej, jesteśmy w stanie polakierować blisko 6 milionów m² rocznie. Dodatkowo w tym miesiącu uruchomiliśmy linię do lakierowania drewnopodobnego w systemie Decoral. Pozwala nam to na rozszerzenie oferty malowania proszkowego o bardzo popularny obecnie na rynku efekt „wood colour” czyli struktury drewna. – IRM: Czy wobec tego planujecie obniżenie cen na profile? (nie pisał bym o tym ogóle) 48 – JK: Nie, absolutnie. Bardzo często pojmowanie działalności jako walki tylko i wyłącznie cenowej, powoduje, że to w jakimś czasie uderza bardzo mocno w firmę. Nie chodzi o zachłanność. Chodzi o to, że świat jest bez sentymentów i nic na świecie nie ma za darmo. Jeśli przeoczymy i nie zarobimy 2 centów dzisiaj, może się zdarzyć, że za parę lat nam tych 2 centów zabraknie. Pieniądze, jakie się zarabia, nie są po to, żeby je w prywatnej kieszeni konsumować, tylko po to, żeby firma się rozwijała, żeby była coraz bardziej mobilna, sprawniejsza, żeby bardzo mocno dbała o swoje szanse rozwojowe. Co jest ważniejsze niż spektakularne zarobienie pieniędzy i szybkie skonsumowanie ich. To jest ekonomia. – IRM: I to jest także odpowiedź na moje pytanie, jakie zadałam Panu na początku. Widząc tempo i ogrom inwestycji w Aliplaście, wspominam nasze spotkanie w starej siedzibie, w małym kantorku, kiedy opowiadał mi Pan o planach wprowadzenia nowego systemu aluminiowego na polski rynek. Wielu pukało się w głowę nie mogąc zrozumieć Pana decyzji rezygnacji z „pewniaka”, jakim był Metalplast i rzucenia się na głęboką wodę. Ale Pana wiara i entuzjazm robiła wrażenie. Naprawdę się Pan nie wahał i nie bał? – JK: Dokładnie. Emocje z tym związane były bardzo duże. Dzisiaj patrzę już na te gorące dni dyskusji i podejmowania decyzji z perspektywy czasu. Myślę, że zupełnie inaczej byłby, gdyby jednak się nie udało, nie byłoby sukcesu firmy. Wewnętrznie zawsze by się człowiek obwiniał za podjęcie takiej decyzji. Ale z drugiej strony byłoby jeszcze gorzej, gdyby taką decyzję podjął ktoś obok i on odniósł by sukces. Wtedy pojawiła by się frustracja i pytanie co było ze mną nie tak, że nie podjąłem się tego zadania. Dzisiaj widzimy, że ta decyzja zaowocowała pozytywami. A akurat dzisiaj dobiega 9 lat od tamtych chwil. – IRM: 9 lat i według danych z rynku, ALIPLAST zajmuje drugie miejsce na liście wiodących systemodawców w Polsce. – JK: Śledzimy to i porównujemy. Rzeczywiście, potwierdzam, że bardzo wiele osób klasyfikuje nas na tej pozycji. Ale powiem tak: to nie był i nie będzie cel sam w sobie, żeby być na którymś z miejsc na podium. Jest to praca, konsekwencja powiedzenia, że tak będziemy, to naprawdę nie mamy innego wyjścia. Natomiast chciałbym jedną rzecz powiedzieć: rzeczywiście w pewnym momencie idąc tą samą drogą, jaką idzie czołówka konkurencji, znaczący w pozycjonowaniu nas będzie rok 2012. Ponieważ otworzenie tej prasy i w perspektywie od połowy przyszłego roku, drugiej, spowoduje, że to miejsce, nazwijmy je punkt A w Lublinie będzie na pewno bardzo, bardzo blisko swojego pierwszego lidera, za którym goni. Spodziewamy się docelowo produkcji 20.000 ton, bo na taką wydajność prasy zostały zakontraktowane, jednak biorąc pod uwagę, że druga prasa będzie w fazie rozruchu. Ale jestem spokojny, bo działamy globalnie i akurat w tej chwili Europa Zachodnia ma moment, jakiego każdy życzyłby sobie w swojej działalności, a więc większe zapotrzebowanie niż możliwości produkcyjne. A więc my skorzystamy z tego na pewno. Wciąż też, jako systemodawca rozwijamy naszą ofertę. Z pewnością, dużym zainteresowaniem u naszych dostawców będzie cieszył się okienno-drzwiowy GreenStar, który już niedługo będziemy wprowadzali na rynek. System ten ze swoimi parametrami (szczególnie współczynnik przenikania ciepła w przedziale już od 0,6 W/m2K) to jakby odpowiedź na dzisiejsze trendy w budownictwie, jakimi są energooszczędność i pasywność. W tym kierunku również rozwijamy jeden z naszych czołowych systemów MC Wall. Na rynku dostępny jest już fasadowy MC Passive o podwyższonej izolacyjności. Jak widać działamy wielokierunkowo. I zarówno od strony produktowej, jak i produkcyjnej. Wrócę jednak do tego, co mówiłem; jeżeli weźmiemy dzisiejszą cenę około 3 euro za kilogram i 10000 ton, jakie powinnyśmy z tej prasy osiągnąć w przyszłym roku, to mamy 30 milionów euro, to daje nam 120 milionów złotych. Z drugiej prasy, gdybyśmy zrobili w granicach 6-7 milionów euro, a więc następnych około 30 milionów złotych, to mamy 150 milionów przychodu z ekstruzji. Do tego lakiernia, ze sprzedażą „lakierowania” na zewnątrz i powinno to dać ok. 160 milionów i system, w tym roku spo- dziewamy się 125 milionów przychodu, a biorąc pod uwagę zwiększenie o 10-15% w przyszłym roku, mówimy tu o tym, że w roku 2012 Grupa Aliplast może dojść do 300 milionów sprzedaży. A dalej zobaczymy… – IRM: No właśnie, co dalej? Czy ma Pan już następne pomysły na rozwijanie Firmy? – JK: W tej chwili myślę, że najbliższe lata będą spokojne. Chyba, że na rynku zajdą jakieś zmiany i będzie trend, który będziemy mogli dobrze wykorzystać. Ale na razie pozostaniemy przy tym modelu funkcjonowania, jaki jest. Aczkolwiek nic nie jest przesądzone. q ul. Wacława Moritza 3, 20-276 Lublin, Polska www.aliplast.pl [email protected] tel. +48 81 745 50 30 fax +48 81 745 50 31 49