Profesor Józef Łukaszewicz1 wiele razy uczestniczył w różnych pie

Transkrypt

Profesor Józef Łukaszewicz1 wiele razy uczestniczył w różnych pie
Maria Łukaszewicz-Chantry
Uniwersytet Wrocławski
Profesor Józef Łukaszewicz – inicjator
i organizator pieszej pielgrzymki do Rzymu
Profesor Józef Łukaszewicz1 wiele razy uczestniczył w różnych pieszych pielgrzymkach i bardzo lubił tę formę modlitwy w drodze, pozwalającą też nawiązywać ciekawe kontakty ze spotykanymi ludźmi.
Pielgrzymował wiele razy do Częstochowy i do różnych innych sanktuariów, a w 1980 r. poprowadził pieszą pielgrzymkę z Krakowa do Rzymu. Sięgnijmy do jego wspomnień, żeby dowiedzieć się, jak zrodził się
pomysł tego przedsięwzięcia2:
W tamtych dniach [po wyborze Karola Wojtyły na papieża] wszystkie
rodaków rozmowy dotyczyły naszych przeżyć, radości i oczekiwań związanych z tym nieoczekiwanym wydarzeniem. I tak na początku listopada
1978 gościliśmy we Wrocławiu Anię Paluszkiewicz, znajomą matematyczkę
z Warszawy. W rozmowie o papieżu oboje wpadliśmy na ten sam pomysł.
Jeśli papież prosi, aby być z nim i o nim pamiętać, to powinniśmy go odwiedzić. A skoro on chadzał na pielgrzymki, a my także lubimy tę formę
praktyki religijnej, w odwiedziny do niego pójdziemy z pieszą pielgrzymką.
Józef Łukaszewicz (1927–2013), matematyk, z Wrocławiem i Uniwersytetem
Wrocławskim związany od 1946 r., w roku akademickim 1981–1982 był rektorem
UWr.
2
Wszystkie cytaty zapisków pochodzą z książki J. Łukaszewicza Piesza pielgrzymka z Krakowa do Rzymu. Z aneksem: Z Wrocławia do Matki Bożej Wileńskiej
w Ostrej Bramie, Wrocław 2014.
1
462
Maria Łukaszewicz-Chantry
Pielgrzymką z Krakowa do Rzymu, w czasie której ofiarujemy nasz pielgrzymi trud i pątnicze modlitwy w intencji naszego papieża.
Zaraz więc zaczęliśmy snuć plany tej pielgrzymki i przyjęliśmy następujące założenia:
– Z atlasu odczytaliśmy, że odległość z Krakowa do Rzymu, to około
1600 km. Matematykom nie trudno było zauważyć, że 1600 = 40 x 40, a stąd
wynika łatwy wniosek, że powinniśmy przejść tę trasę w 40 dni idąc po 40 km
dziennie. To biblijny program wędrówki Izraela do Ziemi Obiecanej […].
– Przynajmniej jeden z pielgrzymów powinien znać język włoski. […]
Postanowiliśmy więc z Anią, że oboje rozpoczniemy intensywną naukę włoskiego. […] Ania postarała się w Warszawie o materiały do nauki języka
włoskiego. Oprócz samodzielnego studiowania, zapisałem się także na kurs
języka włoskiego. Ania doszła wkrótce do wniosku, że nie ma dostatecznej
kondycji fizycznej na tak forsowną trasę. Obiecała mi jednak, że będzie pomagała w przygotowaniu pielgrzymki i że dla dodania mi otuchy sama też
będzie się nadal uczyła włoskiego.
Piesza pielgrzymka do Rzymu ruszyła z Krakowa 18 lipca 1980 r.
Trasa wiodła przez Wadowice, dalej przez Czechosłowację i Austrię.
15 sierpnia pielgrzymi znaleźli się na alpejskiej przełęczy, którą biegła
granica włoska:
Odprawa paszportowa odbyła się bez czekania, a celników nawet nie widzieliśmy. Bardzo mili karabinierzy włoscy życzą nam pomyślnej drogi.
Odeszliśmy tylko kilkanaście kroków, a już wołają za nami. Nie bez pewnego lęku zatrzymujemy się i odwracamy się do nich. A może są jakieś problemy? Ale to tylko żart: Nie idźcie za szybko, bo u nas jest ograniczenie
prędkości na drogach do 80 kilometrów na godzinę.
Wędrując do Rzymu, pielgrzymi spotykali się z wielką życzliwością Włochów, którzy często wyciągali najlepsze wino, częstowali czym
tylko mogli, zapraszali na nocleg, pomagali w transporcie. Interesowali
się też sytuacją w Polsce, a były to przełomowe czasy sierpniowych
strajków.
Wrocławscy pielgrzymi dotarli do Rzymu 9 września, po 54 dniach
wędrówki. Witając ich w czasie audiencji generalnej, Jan Paweł II powiedział: „Szli, szli, aż doszli”.
Pielgrzymka dobiegła kresu, a jej uczestnicy wracali do kraju, nie
wiedząc, jaką zastaną sytuację. Józef Łukaszewicz pisze:
Profesor Józef Łukaszewicz – inicjator i organizator pieszej pielgrzymki...
463
W zbiorku poezji Armanda Alunniego, nauczyciela i poety z San Giovanni-Pantano, znalazłem ciekawy i bardzo aktualny czterowiersz:
Pellegrino mi chiedo
la meta dell’andare
Filosofo rispondo:
– Bisogna ritornare –3
Należy wrócić! Na Ponte Flaminio Francuzi nam mówili, że wrócimy do
innego kraju. A w dzień mojego odlotu z Rzymu na murach miasta pojawiły się barwne plakaty z napisem: Polonia libera! To może jeszcze tylko
pobożne życzenie, ale duży krok ku wolności został już zrobiony. Po pielgrzymce wracam do innego już kraju. Ale ja sam też wracam do domu jako
inny człowiek. Każda pielgrzymka pozostawia niezatarty ślad w osobowości pielgrzyma. Wracam ubogacony wiarą, nadzieją i miłością. A to są dary,
których nie wolno mi zatrzymać dla siebie.
Za pół roku na polskich uczelniach odbędą się pierwsze wolne wybory władz. Koledzy przyjdą do mnie i będą prosili, abym się zgodził być
kandydatem „Solidarności” na rektora Uniwersytetu Wrocławskiego. Nigdy
nie myślałem o objęciu tej funkcji ani też nie miałem żadnego doświadczenia w zarządzaniu uczelnią. Nigdy nie byłem dziekanem ani członkiem
senatu i wcale mnie nie ciągnęło do sprawowania kierowniczych funkcji.
Powiedziano mi jednak, że ktoś, kto zaszedł piechotą do Rzymu, potrafi także udźwignąć i ten ciężar. Widziałem lepszych kandydatów na rektora, ale
trudno mi było odmówić. Zgodziłem się na moją kandydaturę w nadziei, że
nie zostanę wybrany. Stało się inaczej i 1 września 1981 roku rozpocząłem
kadencję.
Józef Łukaszewicz cały czas podtrzymywał serdeczne kontakty
z Włochami spotkanymi w czasie pielgrzymki, prowadził z nimi regularną korespondencję. W czasie stanu wojennego włoscy znajomi przysyłali paczki i zapewniali o solidarności z Polakami. Dziesięć lat po
pielgrzymce wyruszył tą samą trasą (tym razem już samochodem), by
odwiedzić włoskich przyjaciół. Później jeszcze kilka razy odwiedzał
Armando Alunni, poeta, którego pielgrzymi poznali w czasie wędrówki, ofiarował im na pamiątkę dwa tomiki swych wierszy: Attese d’alba (Umbria Editrice, Perugia 1978) oraz Pensieri sospesi (Umbria Editrice, Perugia 1979). Cytowany wiersz
pochodzi z tego drugiego (s. 46).
3
464
Maria Łukaszewicz-Chantry
Italię, poszerzając krąg włoskich znajomych. Do końca życia bardzo
cenił sobie kontakty z Włochami i kulturą włoską.
Szli, szli, aż doszli. Zdjęcia pochodzą z archiwum domowego
prof. J. Łukaszewicza