Nr 12 Grudzień 1949 r.

Transkrypt

Nr 12 Grudzień 1949 r.
51
ROK
WYDAWNICTWA -
ORGAN POLSKIEGO
Nr 12 (973)
ZWIĄZKU ŁOWIECKIEGO
CENA 60
ZŁ
KO!HfJNIKJIT ,
POLSKIEGO ZWI4ZKU
ŁOWIECKIEGO
t
Z dniem 31 grudnia rb. upływa czasowe zawieszenie mocy uchwały Walnego Zgromadzenia, iż składka członkowska 7a 1949 r. powinna być uiszczona do dnia 31 marca. W związ­
ku z tym w 1950 r. wchoCizi w moc uchwała poprzedni,a, czylt obowi ,zek wpłacenia na rachunek Wojewódz.kich Rad Łowieckich składki za r. 1950 w kwocie 2.000 zł. do dńia 31 marca
r. b.
\
Człor kowie- PZŁ, którzy skbdki do tego terminu nie uiszczą, zostają zawieszeni w prawach członkowskich do końca 195_0 r., nie otrzymają zaświadcze_ń n? pozwolenie posiadania
broni myśliwskiej i tracą prawo do c.trzym'lnia Łowca Polskiego.
Nowozapisujący się kandydaci na członków PZŁ obowiązani są podda się egzaminowi
wstępnemu, opłacić ob">k skłr.dki 2.000 zł., wpisowe w wysokości 500 zł. i uzyskują prawo do
otrzymania Łowca Folskiego od ehwili przystąpienia do PZŁ.
~
~lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll!lllllllllllll~llllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllflllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
=
=
~
=
:
JUZ UKAZAŁ SIĘ
._
JUZ UKAZAŁ SI:Ę:
_
KALENDARZ
MYŚLIWSKI
NA ROK 1950
którego cena wynosi 3.50 zl i który jest do nabycia
w OddLiałacb Spółdzielni "Jednoić ~owiecka• i w W o je•
wódzkich ... Rudach Łowieckich P l t.
U'zględu
Ze
na
bogatą - treść
wiadomości, niezbędnych
winien
się znaleźć
w
'
dla
i szereg podstawoll'yth
każdego członka PZŁ,
rękach każdego
myśliwego
"
_JLOSC EGZEMPLARZY W SPRZEDAŻY OGRANICZONA
~lllllllllllllmllllllllllllllmlllmllllm~WHOO-IIIIImmlll~~m!WIIWm~~~~IIIIIIIIOCIIIIIIIIIIIIIIIIIII~~~~~~mMmm~~~~~~~~~miiiiiii~MIIImllllllllllllmllllllllllllili~:
Nau.a
okładka:
Dzik -
r»s. A. Grocholski
ŁOWIEC
ORGAN
POL'SKIEGO
Nr 12 (973)
POLSKI
ZWIĄZKU
ŁOWIECKIEGO
l 9 4 9
GRUDZIE~
Generalissimus Józef Wissarionowicz..Stalin twórca i przywódca Swiatowego Frontu Pokoju i najlepszy przyjaciel
Polski Ludowej
Inż .
ST. IHNATOWICZ
WIELKI CZŁOWIEK LUDZKOŚCI
Sto jeden lat minęło od chwili k~edy Marks i En,gels dali światu "Manifest Partili. Komunistycznej", najważniej,szy :programowy dokument marksJizmu. Jest
to najwięksże dzieło geniusza ludzkiego. Jeszcze
w 1895 r. Lenin pisał: "Ta niewielka książeczka warta
jest całych tomów: duchem jej żyje i dzi•ała dotychczas cały zorganizowany i walczący proLetariat świata
cywill:i:zowanego". O "Manifeście" - Lenin pisał :
,.Z genialną jasnością i dobitnością :wstał nakreślony
nowy świ•atopo"gląd, konsekwentny materializm, og.a:rniający również dziedzilil.ę życia społecznego, dialektyka, ja:~0 najbardziej wszechstronna i głęboka nauka
o rozwoju, teoria walki klasowej i światowo-hi!sto­
rycznej, rewolucyjnej rrui proletariatu - twórcy
nowego, komunicstycznego społeczeństwa" . ,;Maniiest
Komunistyczny" - to wy;raz mocy, siły i wielkośd
klasy robotniczej, która świadom~e wkroczyła na are~
nę bojowej działalności po·U tycznej. Klasa robotnicza
slowami "Manifestu" dumnie i jawnie ogłosiła śW!i.atu
swój program [ swoje w 1elkie h istoryczne zadanie.
Dzięki
ws•ZJechstronnym naUJkowym badan:iom
Marks i Enge1s opracowali nową te.orię, teorię malterialilzmu historycznego, która podniosła wiedzę o rozwoju społeczeństwa do poziomu nauk ścisłych. Wszelkie teorie .przedma:rksilstowSik:i.e nie zdołały ujawruc
i wykaz;ać prawdziwych twórców historii ludzkości mas ludowych. P odstawowym założeniem materializmu hisrtorycznego jest twierdzernie, że społeozny byt
określ,a spolecz:ną świadomość. Materiialiizm historycz-.
ny wykazał, że ni.e może być żadnej dowolniości i mdyw1dualizmu w ujmowaniu historii życia społeczne­
go. D zięki tej teorii stało się możliwe ujaW!llienie
isrtotnych źródeł wszelikich idei i tendencji w życiu
społecznym. ZaSJtosowanie teorii malteriali:zrnu h istorycznego wykazało, że cała dotychczasowa historia
ludzkości, co najmniej pisana, jest historią walk kla-
·sowych. Epoka panowania burżuazji, a ~czeg.ól:nie
w obecnej formie imperialistycznej, uprościła przeciwieństwa klasowe, rozszczepiając całe społeczeń­
stwo na dwa obozy wrogie: burżuazję i mas y ludowe
na czele z proletariatem.
Będąc produktem h istorii rozwoju społecznego • człowiek j ednocześnie tworzy własną historię. Jednak
w najbardziej ściśle wyodrębnionym społ eczeństwie
dotychczas ludzie nie tworzyli swej historii według woli
ogółu, nie działali we dług planu' ogólnego. W społe czeń­
stwach, rozdartych walkami klasow ymi, dążności
krzyżują się wielokrotnie i dzięki temu panuje w nich
konieczność, która ujawnia się na zewnątrz przypadkowością.
Koni•eczność,
uj awmaJ ą ca
się
poprzez
wszelką przypadkowość, j est ostatecznie !koniecznością ekonomiczną. W związku z tym powstaje zagadnienie tzw. wielkkh ludzi. Ludzkość zawsze stawia
przed sobą zagadnienia, do których rozwiązania powstały już w łonie społeczeństwa wystarczające objektywnie elementy, lub co najmniej utworzyły się warunki, które elementy Le powołuj ą do życia. Toteż
fakt, że akura t w tym cza&ie zjawia się człowiek
wielki, jest oczywiście przypadkiem. Lecz jeżeli np.
wykreślić Napoleona, który był niezbędny burżuazyj­
nej Republice Fra11cuskiej jako dyktator wojskowy,
mill:no to zapotrzebowanie na takiego dyktatora nadalby istniało i ktoś ilrmy musiałby spełnić tę rolę.'
Tego dowodzi h istoria, bo ilekroć roz.wój historyczny
ujawnital zapotrzebowanie, to znajdował s ę zawsze
właściwy człowiek, jak np. Cezar, August, Cromwell,
Marks, Engels, Lenin, Stalin.
Marks i Engels dali naukową pod~tawę rozumienia
utorii rozwoju ludzkości, wykazali w sposób genialny tendencje dziejowe kapitali:ZJmu i wskazali na historycz:ne znaczenie i historyczną rolę proletariatu, jako grabarza społeczeństwa kapitalisycznego i twórcę
nowego społe czeństwa. bezkla sowego, społeczeństwa
komrunLstycznego.
Lenin pogłębił i wzbogacił marksizm, uzasadniając teoretycznie i wykazując praktycznie, jak proJetadat musi si ę zorgani zować, jaką strategi ę . i taktykę
musi stosować, aby os iągn ąć polityczne zwycięstwo,
obal ić panowan ie
k a pital ist ów i j ak zorganizowa ć
władzę proletariatu, aby jego dyk t atura była istotn:ie
demokratyczną wŁa d zą szerókich m as lu dowych, wyzwalającą twórczość tych mas, organi:zującą tę twórczość w płodny wy.s iłek całego narodu.
Rola, jaka przypadła Stalin owi p o śmierci L en in a ,
była
niemniej trudna i ci ężka . N ależało nie tylk o
zdobycze Wielkiej Rewolucj i Socjalistyczn ej u t r zy mać, p ogłęb i ć, rozszerzyć, umoc1.ić, utrwalić i obronić
przed naciJSkier_n wrogich sił wewn ętr znych i zewnę­
trznych , lecz nadto trzeba było organizować cały n aród
radziecki n a każdym polu życia zbior ow ego, zaróWno
kulturaln ego, jak gospodarczego i osiągać coraz lepsze,
cora;z doskon alsze formy tego życia , n a coraz wyższym
i wyżsrzym poziomie. Spełnić to zadanie pomyśl n i e ~naczyło to osiągnąć poziom społeczeństwa socjalistycznego, aby móc przejść do wyższej formy - do społeczeństwa komunistycznego.
Z adanie historyczne, stojące przed Zwicizkiem
Radzieckim, jest to zadanie przejścia z państwa konieczności do państwa wolności , do społeczeństwa
komunistycznego, gdzie państwo jako takie znika
bezpowrotnie, gdzie znika potrzeba rządzenia ludźmi.
a pozostaje jedynie rządzenie przedmiotami.
Gdy pobieżnie rzucimy okiem na roZJwój Związku
2
Radzieckiego, gdy uprzytomnimy sobie, że oto już m ln•ęły 32 lata istnienia Zwycięskiego Kraju Socjalizmu.
który przełamał wszelkie przeciwności na swej drodze, który zdołał wykazać swą wyższość na każdym.
- polu życia społecznego i państwowego nad światem
kapitalistycznie rządzonym, który nie tylko oparł>
s1ę m ezn a nej dotychczas w dziejach świa ta morderczej nawale hord fas.zys,t owsko-hit.Ierowski.ch, organiwwaneJ 1 wspomaganej przez cały św i at imperial,is·tyczny w ciągu lat kilkunastu, lecz nadto własnyiffi
wysiłkiem, własnym genilus.z em zdołał tę nawałę rozgromić doszczętnie d. wyzwolić pół Europy spod panowania kapitali:zmu, daj ą c nadzieję prędkiego wyz.wolenia cał ej ludzkości z niewolń. ucisku .i wyzysku.
człowieka pr:z.ez człowieka. Gdy to ws.zystko uprzytomnimy sobi.e, wtedy zais.t e staje przed nami cała.
wielkość znaczenia i doniosłości
Związku
~adziec­
kiego i niezaprzecza1na wielkość jego Wodza ·Stalina.
Związek Radziecki
pod kierownictwem Stalina.
stał się dziś nadzieją i ostoją całej ludzkości. Stalin.
stał
się widomym
symbolem walczącej ludzkości
o szczęśliwe jutro, o m.ożność pokojowej, twórczej;
pracy, o trwały pokój ludziio m dobrej woli, o możność­
swobodnego rozwoju narodów miłujących pokó) .
o pełne wdelenie w życie zasady, że człowiek człowie­
kowi bratem być powinien.
Stalin - przez swój długoletni wysiłek nieugię­
tego rewolucyjnego bojownika klasy robotnicze).
przez swą stalową wolę, mądrość i wielkie serce człio-­
wieka, miłującego całą wydziedziczoną, sponiewiera-ną , uciskaną i wyzyskiwaną ludzkość stał się wilel ~im chorążym walki o pokój milionów prostych ludzl .
Całą -swą osobistą działalnością i postępowaniem
j.ako człowiek swoją działalnością, strategią i taktyką._
jako przywódca Zwycięskiego Kra ju S ocj alizmu stał sie Stalin tym wielkilrn człowiek iem, któr ego wymaga rozwój historyczny ludzkości. Wielkie są historyczne zadania, które wkłada na barki swych wybrańców rozwój dzie jowy ale też godnie i z honor em ten ciężar Stalin dźwiga, i z k ażdym dniem S'taj~
się coraz bardziej jasne dla każdeg o .człowieka dobrej woH, b ez różnicy wyznania, narodowości, koloru.
skóry, że jak wde lkie są wym~gani a . t ak Wielkim Czło­
wiek i·em Ludzk oś ci jest właśn ie S talin. .
W 70-tą rocznkę urodzin Stalina, obchodzoną uroczvście i z miło-ścią przez cały świat pracy , warte.
cho ć w krótkkh sł owach o dnotowa ć 'n ieeo S•z czegółów
biograficznych.
J ózef Wi.ssarionowicz S talin (Dżugaszwili) uro dp 1·
si ę 21 XII 1879 r . w mieście Gori·, gubernii tyftiskiej.
Ojciec, W1issarion Iwan owicz, Gruzi-n , z pochodzeniechłop ze wsi Didi• Liło, guberni:i tyfliskiej, z zawodu.
szewc, p otem robotnik fabryki obuwia Adelchanow a
w T yflisie. M atka K atarzyna Gieorgiewna pochodziła
z chł opów pańszczyźnianych Gcł adze ze wsi Gambore.szli. Jesienią 1888 r . Stalin wstąpił do S·zkoły du chownej w m . Gori, którą ukm1czył w 1894 r . i wstąpił·
do prawosławnego sem inari'l.lm duchownego w Tyflisie. W seminarium, pod wpływem rozwijaj ącego S~E:
na Zakaukaziu kapitalizmu, był o pełno kółek nielegal nych, stale wrzało. Reżi m jezu icki wywoływał prote
sty, s•z czególn i'e ze strony Stalina w burzl iwej formiE'
Mając 15 l a1
t nawiązał kon takt z n ielegalnymi gr upa ·
mi marksistów rosyjskich.- W latach 1896 - 97 StaUn.
pr.o wa dzi kółka ma·rksistowskie
w
semi:narium
2 ·VIII 1898 r . wstępuj e do tyfliski·ej orga.nrzacji Soc -
l
jal-Demokratycmtej Partii Robotniczej, jest członkrem
-pierws•z ej gruZińskiej organizacji socjal-demokratycznej. Stalin intensywnie pracuje nad sobą, studiuje
. ,Kapitał" Marksa, Manifest
Komunistyczny i inne
dzieła Marksa i Engelsa, poznaje prace Lenina i za
wszelką cenę chce zobaczyć Lenina. Zakres zainteresowań Stalina jest bardzo szeroki. Studiuje fiLozofię .
ekonom~ę polityczną, his-torię,
nauki przyrodnicze;
czyta klasyków literatury pięknej; staje się wykształ­
conym marksistą. Jednocześnie pracuje nile legalnie.
prowadzi propagandę, redaguje
odezwy, orga.nizuje strajki. W se.
minarium coś podejrzewają i Stallin :wstaje 29.V.1899 r. wydalony
z: uc2lelnli.. Przez pewien czas żyje
z: biedą utrzymując się z korepetycji, a od XII.1899 .r . 2Jaczyna
pracować jako rachmistrz w Tyfbilsllcim Obse-rwatorium \Fizyczn'Ym, będąc jednocześnie jednym
z: najhaxdziej energicznych, czynnyeh i wybitnych działaczy tyfbiskilej organizacji socjal-demolm'latyczmej.
Zajmując od pierWISzej chwili swej działalności konsekwentne stanowisko
~rewolucyjneg-o
ma~rk~sty, od razu wyczuł w Lendrrie wodza i nauczyciela, twórcę partLi marksistowskiej i przez
całe życie był jego wiernym i naj.
bliżs·zym uczniem a potem twórczym kontynUJaitorem rozpoczę­
tego przezeń dzieła - budowania
socjalizn1U w kraju Zwycięskiej
Rewolucji
Socjalistycznej.
W
sierpniu 1900 r . brał udzia ł w olbrzymim
strajku
robotników
Wiarsztatów kolejowych i pa["owozowni, a 22.IV.1901 r. zorganiwwał w centrum TyfLisu · ma-
..
.
•
po raz pierwszy zostaje aresztowany. Ale d w więzieniu
Stalin nie zrywa łączności z pracą rewolucyjną .
W III. 1903 r. zostaje zaocznie wybrany do Kaukazkie.
go Komitetu Zwi'1zkowego Socjal-Demokratycznej
Partili _Robotniczej Rosji. W więzieniu staje również po
st!'onie Lenina w jego walce z mieńszewikami.
Jesienią 1903 r. S ta liln zostaje zesłany na 3 lata do
Wschodniej Syberii. Na zesłaniu otl'zymuje po raz
pierwszy Ust od Lenina. 5.1. 1904 r ucieka z zesłania.
a już w lutym tego roku jest na Kaukazie ponoWI!1ie
przy pracy __W swej nieustępliwej
pnacy rewoJucjonisty organizuje
w TyfUsie nielegalną drukarnię.
która w ok,resie 3 lat (do kwietIlli·a 1906 r.) drukuje szereg dzieł
Lenina, odezwy, gazety ·o raz liczne broszury Stalina. W grudniu
1905 r . Stalin bierZJe udział w konferencjli partyjnej w Tammertorssie (Finlandia) gdzie pierwszy
raz w życiu styka się z Leiliinem
i ściśle współpracuje z nim w Ę<o­
mlisji Poldtyczn.ej. Jako delegat
IlJa IV Zjeździe . Socjaldemokra·
tycznej Partii Robotni·c zej Rosj ;
(Sztokholm kwieciei1 1906 r.) w
walce z mieńszewikruni wypow.iac1a swoje słynne ·c redo: "Alb.
hegemonia proletariatu a~bo he·
gemoni-a burżuazji demokratycz·
nej - oto jak stoi sprawa w Far.
ti'i, oto na czym polegają nasu
rozbieżności".
maju 1907 r
W kwietniu
bierze udZJiał w V Zjeździe Soc·
jtal-Demokratyczn·ej Partii Robot .
n iczeJ Ro-sji w Londynie. gdziE
boJszewicy -oc1nos-zą ,zwycięstwo
Stalin w lat-a ch mlod.ości
nad mienszewikami.
W okre.s~e od I do II rewolucji
(1906
1917)
Stalin
;ową
demonstrację pierwszomajową,
któr.a
stał;a
ofiarni'€ walczy z odpływem fali rewolucyjnej, cara\
siEl
ms:torycznym
drogowskaze"ll
dla
rozwoju
zaś go gnębi, jako znanego już, wybitnego działacza
<:ałego ruchu robotni-c zego Kaukazu. Na zlecenie ochrarewolucyjnego. Od 1902 r. Stalin był 7 razy aresztowany policja 21.III. 1901 1. dokonała rewizji w mieszkany, 6 razy był na zesłaniu, 5 razy uciekał z zesłania:
niu St.alilna, lecz aresztować go nie zdołała. Stalin staz ostatniego zesłania uwolniła go rewolucja lutowa
je się nielegalnikiem i prowadzi nieugiętą waLkę re1917 r.
wolucyjną, aż do wybuchu lutowej rewolucji w 1917 r .
Stalin, będąc od 1910 r. funkcjonaxius;zem KomiteW dalszej swej d;.iałalności od IX. 1901 I. wychotu Cent·r alnego, zostaje w I. 1912 r. wybrany do K. C.
dzi z .inicjatywy Stalina "Brdzoła" (Walka), pierwsze
zaocznl·e, będąc na .zesłan u w Wołogd.z.:e, skąd już 12)11
nielegalne gruzińskie pismo socjal-demokratyczme.
1912 r. uci eka, aby nadal prowad.tić robotę partyJną
Stal.in specjalnie propaguje w niun masową agitacjEl
jako kierown ik Krajowego Biura K. C. partii. ,Zorgapolityc=ą. Partyjna konferencja w listopadzie 1901 r.
ni2lował wydawnic two
organu partyjnego bolszewiwybie1:1a Stalina do Komitetu, z którego ramienia udaków "Prawda", które-go I-y numer wyszedł 22 (5 V) tv
J€ Sli.ę do Bątumu, gdzie organizuje socjal-demokraty1912 r. 22.IV. 1912 r: Stalin zostaje aresztowany na
<:zną organizację batumską.
9. III. 1902 1. organizuje
ulicy w Petersburgu i zesłany do Naryroskiego Kraju
słynną demonstrację poJityczną
robotników batumna 3 lata, skąd 1.IX. 1912 r. ucieka i znów jest przy
ski-c h, którą sam kierował, idąc na jej czele i wiążąc
robocie w Petersburgu_ 23.II. 1913 r: ponownie zostajE
akcję strajkową z demons-tracją polityczną.
Podczas
aresztowany i z: es ł any na 4 lata do Turuchańskiegc'
tej demonstracji Stalin po raz pierwszy realizuje zaKraju, skąd Go uwolniła wolucja w II. 1917 r. Wraca
sadEl
internacjonalizmu
proletariackieg-o, łącząc
natychmiast do Petersburga i 12_III_ obejmuje kieroww wspólnej akcji Gnminów, Ormian, Azerbejdżan
nictwo centralnego organu K. C. "Prawda". Odtąd
i Rosjan. Lenin stawia to za wzór całej Partii. Ochrana
Stalin bez przerwy pozostaje na czołOWYCh st.anowi·sza,n iepokojona rozmach em ruchu robotniczego-szuka
kach w pracy partyjnej i w walce o ZWYCięstwo rewogorączkowo tzw. podżegaczy_ Dnia 5.IV. 1902 r. Stalin
lucji. Wybrany w maju 1917 r. do Biura Folitycznego
3
K. c. stale w nim zasiada, obejmując 3. IV. 1922 r.
stanowisko Sekretarza Generalnego PaTtii. Podczas
Rewolucji PaMzi1ernikowej stoi na czele Ośrodka
Partyjnego, kierującego powstan~em, jest przewodniczącym Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego przy Piotrogrodzkiej Radzie Delegatów Robotniczych i żoł­
nier sk ich. W najcięższych chwilach walki domowej
i odpierania najazdu interwencyjnego państw imperiaHstycznych - Stalin jest posłany przez K. C. parbhl i Radę Komisarzy Ludowych na najbardzej zagrożone odelinki i wszędzie zwycięsko wypełnia włożone
ruań zadania, czy to pDzeprowadzając obronę Carycyna,
nazwanego Stalingradem, czy też organilzując rozgl1omi:enie Kolczaka, Denikina i Wra[1gla. A zawsze jest
najbliższym
i najwierniejs,z ym współpracov,;!Illikiiem
Len:ina. Toteż po śmierci Lenina, 21.1. 1924 r: - Stalin
ujął po nim krzepko s~tandar rewolucji i do dnia d~i­
,;iej~ego zwycięsko go niesri e na czele całej ludzkości,
walczącej o trwały pokój i o zwycięstwo .ideałów socjalirzmu .
Dorobek Związku Radzi·eddego, słynne pięciolatki­
Stalilnowskie, prz.eks·Zitałce:nie zacofanej kclturalnie
Ros.j"i carskiej w kraj woJino.ści i dobrobytu, wspaniała
rozbudowa przemysfru, p!1zeprowadzenie najwięks:zej
w &iejach śwLata rewolucji w rolnidwie na po9stawie dobrowolnej lmlektywi.za-cj~, wiekopomne zwycię-
żubry
4
w
Białowieży
srtw.o nad faszystowsko-h~tlerowskimi hordami, złama. nJie kręgosłupa dmpedalisliycznym podżegaczom i org:mi:za1Jo·Dom nowej rzezi światowej, skupienie i wrganizowanłe św~atowych sił postępu i pokoju oto
są dalsze b:ogr.afoi.czne szczegóły z życia Stalilna, czło­
wieka udekorowanego najwyższymi odznaozenJiamil,
człowieka prostego li skromnego,
który sam o sobie
mówi1, że takim jest, jakim go zrodziła, wychowała
i ukształtowała masowa partia proletariacka, parM<~
marr ks.1stowsko-leninowska.
Stalin - to nie tylko wielki. rewolucjonista c~u,
wdelki i nieusltraszony bojownik o socjalizm, s~ .to jednom.eśni.Je potężny, wrn ikliwy umysł, to r.ównież
wlielki teo.retyk markslizmu - lenindzmu. Jego "Marksizm a kwerst~a narodmMa" jest pogłębieniem i rozstZerzeniem podstawowych założeń Marksa w sprawach
narodowych, a Jego praca "0 materializmie dialektycznym i hilstorycznym" stanowi szczyt filozoficznej myśli
nauki marksr1stowsko-leninows·k1ej. Jeg·o rozpruwa
."AnarchLzm i socjalizm" nde ma róWIIl.ej sobie w literaturze światowej. Jego dzieła i wypowiedzi, składa­
jące srię nn kilkadzLesJąt tomów druku, to skarbnica
marrks·i:s.towsk·o-le~rinowskiej nauki, którra
wzbogaca.
pogłębia r .rozszerza teorię i praktykę walczącej o socjalizm ludzkości, wskazuje właściwą, niezawodną drogę i metodę osiągnLęcia wymarzonego ideału.
St. Ibnatowica
Fot. J. J. Karpiński
!
Inż.
JULIAN BOHUSZ
P
Nowe prawo
c)sTĘp ustawodawstwa łowieddego
· państw .Europy, wzrost znaczenia ło­
wiectwa dla gospodarki Państwa,
zmiana struktury gospoda.rczej i socjalnej Polski, powodują ,konieczność
zmiany rozporządzenia
Prezydenta
RP z dnia 3 XII 1927 r. o prawie łowi eckim d dostosowania prawodawstwa łowieckiego do warunków obecnych.
Nie wdając s ' ę w krytykę tego rozporządzenia
i analizę jego braków, tw:erdzę, że ustawodawstwo ło­
wieckie winno dawać podstawę dla prawnego uregulowania wszystkich zasadniczych zagadnień z dz:.edziny
łowiectwa,, a w: ęc winno:
l) gwarantować zachowanie harmonijnej, trwałej
równowagi •i nteresów gospodarstwa rolnego,
leśnego 1 łowiectwa oraz postulatów ochrony
przyrody;
2) gwarantować podniesienie poziomu techn' cznego gospodarki łowieckiej i osiągnięc ':e najwyż.szych korzyści ekonomicznych dla gospodarstwa narodowego;
3) powołać do współpracy w zakresie gospodarki
łowieckiej ogół obywateli, zajmujących s·ię ło­
wiectwem, a to przez właściwe ich zorganizowan!e, określen'e praw i obowiązków tej organizacji,
Ustawa łowi ecka z roku 1927 postulatom tym nie
odpowiadała.
Normując
przede wszystkim sprawy
związane z wykonywaniem polowania, ustawa zan\~d­
bywała stronę gospodarczo - hodowlaną, ekonom · czną..
i socjalną łowiectwa.
Projekt nowego prawa łowieckiego ujmuje cało­
w tej dziedzin'e, a w szczególności
reguluje ·sprawy przez dawną ustawę pominięte lu!:>
też rostrzygn ' ęte w sposób nieodpowiadający dzis:ejszym warunkom życia gospodarczego i społecznego
kształt zagadnień
Państwa.
Dla łatwiejszego zorientowania· się w nowych elementach, jwkie ustawa wnosi do orgaJUizacji życia ło­
w:eck',e go i dla udowod'nfenia, że odpowiada o.na trzem
sformułowanym wyżej postulatom, wymieniam kolejno
najważniejsze kwest!e, uregulowane p!rzez nią w sposób
szczbgólnie godny uwagi,
A w2 ęc projekt ·n owej usta.wy:
l) Wprowadza racjonalną organizację terytorialną obwodów łow::eck i ch,, z
zastosowaniem
przymusu tworzenia tych obwodów.
2 ) Reguluje zasady tworzenia i zagospodaTowania łowieckiego obwodów ze zwierzyną grubą .
3) Wprowadza przymus racjonalnej gospodarki
hodowl~nej :i ekSIPloata·c yjnej łowtsk z ustawowym określeniem odpowiednich norm i zasad.
4) Przeprowadza w szerokej skali zasadę uzgodnien 'a interesów rolnictwa, leśn'ctwa .i gospod&rki łowieckiej przez regulowanie liczebności zw'erzostanów, zakresu odstrzału oraz
wprowadzen'e zasady [przymusowego powszechnego ubezpieczenia od szkód czyn:onych
przez zwierzynę.
łowieckie
5)
6)
7)
Wprowadza normy prawne, regulujące techna
nikę wykonywania polowania, a mające
poziomu łow:.ectwa polcelu podniesien'e
ski ego.
Zabezpiecza gospodarce łowieckiej opiekę
i pomoc w zakresie p:rac nad hodowlą i ochroną zwierzyny.
Wprowadza w szerokim za,k resie zasadę planowości działania do całokształtu gospodarki
łowieckiej.
8)
9)
Powołuje przez od,powiednią organizację Polslkiego Związku Łowieckiego i określen ' e zasad jego działalności, samorząd łowiecki do
wspó~pracy z władzrami Państwa, w zakre ·
Slie wszystkkh. spraw łowi·eckich,
Przeprowadza zas a dę demokratyzacji łowie .
ctwa przez umożliwi en' e każdemu obywatelowi uprawiania łowiectwa, nałożenie na wszystkich myśliwych jednakowych i bezwzględ­
nych obowiązków odnośn ' e kwalifikacji tec.retycznych i praktycznych, ety.ki łowieckiej'.
hodowli i ochrony zwierzyny, wreszc' e współ­
pracy z władza.mi Państwa i społeczeństwem
myśliwych,
Ustanawia . Fundusz Lowiecki, zapewniający
podstawę materialną dla popierania rozwoju
łowiectwa w drodze świadczeń ogółu myśli:
wych a także' skarbu Pańs.twa.
Sprawy te dotychczasowe ustawodawstwo łowiec­
kie całkowicie pomijało lub zaledwie ich dotykało w
sposób najzupełniej niewystarczający, a nawet czasam;
rozwiązywało je wręcz s'zkodl'wie tak dla łowiectw a ,
jak i dla interesów' ogólnogoSiPodarczych,
Wymieniając te dziesięć najważn ' ejszych,
moim
.ulaniem, problemów rozwiąza;nych przez prawą łow:ec­
kie, należy poświęcić im kolejno po !Parę słów omów·en:ia, aby powiązać kaożdy problem e: odpowiednli.mr art y·
kułami projektu ustawy i zwróc· ć uwagę czytelnika n a
sposób przyjętego rozwiązania,, jak i na tzw. w ję~y­
ku prawn'czym ,"intencję ustawodawcy".
świadomi,e więc pozbawiam dalszą część mojej wypow'ed'zi jednolitej ciągłości, rozbijając ją na szereg
komentarzy do podanych rpaprzednio poszczególnych
10)
sformułowań.
Tak więc:
ad 1). Utworzenie i zago~podarowanie obwodu ło­
wieckiego zależało dotychczas wyłącznie od dobrej WOli wŁa-ściciela lub właścicieli terenów wchodzą·cych w
skład tego obwodu.
Dzi'ś cały kraj ma być ;pokryty jednolitą siecią obwodów łowieck1ch, tworzonych z urzędu, co gwarantuje c·ągłość zagospodarowania łow·eckie,go wielkich p ołaci kraju i koncentrację wysiłkóV{ hodowlanych , a tym
samym spotęgowanie ich efektu. Rzeczy te, w dawnych
warurukach dowolności dz ' ałania właścicieli gruntów,
były wręcz
n' eosiąga.Jne.
Dotychczasowa ustawa· opiera zasadę tworzerua
obwodów łowieckich na wyłączni e formalnym kryter:um mini.m a.l nej powierzchni obwodu, sprowadzonej do
normy bardzo nisk'ej i zbyt szczupłej dla rozwin ' ę ci 'l
w ob<wodzie łowieckim r-acjona lne:) gospodarki ho:Jo·vJanej.
W przyszłości normy m'nimum obszaru obwodu ło­
wieckiego zostaną wydatnie podwyższone a, co n a jważniejsze, ustawa przyjmie za kryterium wydzielania obwodów łowieckich względy przede wszystkim
hodowlane. W świetle nowej ustawy każdy obwód musj
być samodzielnym łowismeJn, w całym tego słowa
znaczeniJU,, musi pos iadać pełnię warunków dla prowadzen ·a racjonalnej gospodarki hodowlano - łowieckiej.
Specjaln'e pod tym względem zwrócono uwagę na hodowlę zwierzyny grubej, o czym będę mówił za chwilę.
I jeszcze jedno novum, bardzo ważne w praktyce gospodarczo - łowieckiej, jak'e przynosi nowa usta wa. Za miast dawnego zarządu spółki łow i eckiej, zarzą;d
obwodów łow ie ckich wspólnych będz ' e sprawował urząd
gmiooy, instytucja bardz' ej autorytatywna i wygodniejsza w stosunkach ż dzie1rżawcą.
Wreszcie - ustawa kładz i e kres dotychczasowej
możliwości ugorowania lub, co gorsze, dzik iej.,. rabunkowej eksploatacji terenów n iezorganizowanych w obwody łow 'eck : e, przez przymus ich wydzierżawienia.
ad 2). Nowa ustawa wprowadza specj alne normy
dla tworzenia obwodów łowieck ' ch zwierzyny, ogólnikowo mówiąc, grubej, uwz gl ęd n iając przy tym zarównc · kryterium odpowiedn ·o dużego obszaru,, jak i warunków hodowlanych. Ustawa wychodzi z zasady, że
obwód łow i ecki, odpowiad a jący wymogom hodowli
zwierzyny grubej, n ależy tworzyć n ie t ylko tam i wtedy, gdy zw.erzyna w danym teren ie aktualnie egzystuje, ale wszędzi e tam, gdzie istn . eją możliwości hodo-.vlane dla jej za prowadzenia.
W ten sposób ustawa za:pewnia szerokie możl'woś­
Cl dla powiększen ' a bazy hodowlanej zwierzyny grubej
\ racjonalnego jej rozpowszechn'enia,, zamiast lokalnego zmasow a nia, połączonego z ogran · czeniem terytorialnego zasięgu.
Znam'ennym dla ustawy jest połączenie sprawy
hodowli ze sprawą odstrzału zwierzyny płowej przez
"':;prowadzenie zasady, że odstrzał może być dokonanywany tyłko na teren' e obwodu zw'erzyny grubej,
a więc tylko przez jej hodowcę. Wyklucza s ' ę zatym
'stniejącą dotychczas możliwość strzelania jelenia
przez myśliwych, którzy nie łożą starań i kos-z tów na
jego hodowlę, gdy jeleń pojawia się w i·c h obwodach
łowiecki ch tylko sporadycznie, nie znajdując tam stałej ostoi.
ad 3). Nowa ustawa łowiecka mówi nareszcie po
raz p-ierwszy szeroko o hodowt zwierzyny,, poświ ęca­
jąc temu zagadnieudu osobny rozdział 1 stawiając je
równorzędnie, a nawet przed sprawami użytkowania
Z\vierzostanów, czyli wykonywan· a polowania.
Ustawa kodyfikuje obowiązk i myśl i wego w zakresie gospodal"ki hodowlanej, zrywając z panującą doty chczas zasadą dobrej woli i swobodnego uznania
użytkown .lka łowi ska co do za.kresu 1 nasilenia
jego
działalności, jako hodowcy.
Pierwsze artykuły rozdziału III ustawy mówią:
Hodowla t ochrona zwierzyny stanow ' ą uprawni'enie i obow: ązek. :."
i dalej:
" ... Zabieg-i hodowlane i ochronne w obwodzie ło­
w :eckim wykonywane są na podstawie planu
hodowlanego .. ;"
wresl'lóe:
Celem planu hodowlanego jest osiągn i ęcie najlepszego stanu
ilośc i owego i jakościowego
zwierzyny, przy uwzględnieniu m'ejscowych
warunków danego obwodu łow: eckiegd... "
W dalszym ciągu ustawa zleca Ministrowi Leśni­
ctwa, jako władzy resortowej w dziedz'nie spraw ło­
wiectwa, wprowadzenie szczegółowych przepisów" regulujących techn:kę gospodarki hodowlano - łowieckiej .
W ramach tych przepisów może być wprowadzony cały szereg postanowień, wi odących do racjonalizacji gospodarki łow : eckiej, właściwego wykorzystan'a warunków hodowl-anych łowisk, zwi ększenia lub, w wypadkach rozsądnej potrzeby., określenia granic Iiczebnoś.ci
pogłowi a poszczególnych gatunków zwierzyny, określe­
nia rozmiaru eks,ploatacji łowisk,
czyli dozwolonego
odstrzału.
Jednym słowem- w świetle nowej ustawy każdy
obwód łowiecki - będzie obiektem racjonalnej gospodarki, a łowiectwo, jako całość, przestanie być procederem o chara:kterze nieodpowie dzdalnej zabawy.
Odstrzał
zwierzyny przestaje już być punkte91
ci~żkości działania kółek łowi•eckich i poszczególnych
myśliwych o nieprzewid~ianych wynikach gospodarczych, zal-eżnych od kh ,,dobrych chęci", "pogody'·
i "urodzajnego !"oku".
W tej chwili m yśliwy bierze na s·i ebie obow.iązek
olanowej pracy hodowlanej .a nie przypadkowej i dowolnej w ro.zmia.rach eksploatacji zwierzostanu.
Należy
zwrócić S·zczególną
uwagę na planowość
hodowli zwierzyny grubej. która pociąga za sobą konieczność świadomej i należycie kwalid'ikowanej gospodarki selekcyinej, i wyklucża tak pospolite dzisiaj manewrowanie s.ztucerem na ślepo. Skończyć na·
leży z praktyką, że strzel?ło się to, co .Jos szczęścia
postawił przed lufę. Dziś wolno strzelać tylko z peł­
ną świadomością do tego, co plan hodowlany przeznacza do odstrzału, w myśl zasad fachowej selekcji_
Rzecz oczywista, że konsekwencją takiego po.stawien.ia sprawy prze,z nowe ustawodaws•t wo musi być
koni·eczność wydatn€go podniesienia kwalifikacyj ho·
dowlano - łowieckich ,szęrokJ.ch
rzesz myśliwych. Do
tego jednakże wszyscy, jako Polski Związek Łowieckd,
wytrwale dążymy i powinniśmy również dążyć, jako
jednostki. IPr:zytoczę w tym miejscu hasło progmmowe, rzucone w artykule ws-tępnym redakcji Łowca
Polskiego w tegorocznym numerze wrześniowym:
"... Rzućmy hasło - niech będzie w Polsce
ja'k naJWięcej myśliwych ,i dobrych myśli­
wych. Wypływa stąd obowiązek społeczny dla
nowych ·a deptów sztuki łowieckiej - uczenia
sJ ę, a dla starych i doświadczonych dzieLenia się wiedzą z innymi..."
N a marginesie zasady racjonalnego odstrZJału selekcyjnego zwierzyny płowej zwrócić należy uwagę na
konieczność wykaZlania
przez myśliwych, dokonują­
cych tego ods't·rzału, należytych ku temu kwa.l ifikacyj. Należy zgod~ić się z faktem, że ods•trzał selekcyjny jest zabiegiem na wskroś hodowlanym, i że nie
przez każdego myśliwego może być prawidłowo dlolwnany, bez żadnej zresztą ujmy dla tego ostat!lliego. Jako ideał należało by przyjąć, aby ods·trzału selekcyjnego dokonywał miejscowy pe rsonel łowiecki ,
najlepiej obznajmiony ze zwierZlostanem danego ło­
w.ilska, jego lokalnymi właściwo·ściami i granicą mo.
żLwośoi rozwojowych poszczególnych ·o sobników.
Jeżelli pov/yżs.za zas-ada on:ie da się zaraz z takich
azy 'ilnmny.c h w.z.g1ędów w aałej' ~rozciągłości zrea.l:l-.
zować, nie ma dobrej racji, abyśmy mieli rezygnować z dąż enia do wpl'owa•d zeni a j-ej w życie w możlLwi·e najszersz.y m zakres•i e.
'
l
ad 4). Wszyscy rzdajemy .sobie dobrze oprawę ,z faże gospodarka łowiecka popada częs.tokroć w koLizję z ,interesam~
gospoda["stwa rolnego i leśnego.
Przyjmując zasadę, że łowiectwo winno być w pełnym
tego ·Słowa znaczeniu gałęzią życia gospodarczego
kraju, nowa ustawa łowiecka .stwarza mu do tego nateżyte warunki. JednocześuLe gruntuje podstawę pororumienia łowiectwa z I'Oln:ictwem i leśnictwem przez
kompromisowe pogodzenie wzajemnych interesów.
!Qtu,
na tle szKód ło­
w drodze wyśw.ietlenia
4 usunięcia jego zasadniczej przyczyny.
W czym tkwią przycrzyny szkód qowie·c kich dla
Tolnictwa i lcśructwa?
O tym dużo i wielokrotnie już pisano. Należy
wJęc
przypomnieć,
że
przyczyny te tkwić muszą
w braku harmoni:i między rodzajem 'i liczebnością
-lWJerZ!ostanu, a warunkami: hodowlanymi łowiska.
Biorąc powyższe pod uwagę, us<tawa zrywa z dowolnością i nieograniczoną swobodą działania hodowcy
w tym zakresie. Wychodząc z · założenia planowości
nodowli, ustawa mówi, że celem hodowli ma być nie
maks:i mum pogłowia i rozma1tośc.i rodzajów zwierzy.
ny, ale optimum dla lokalnych warunków siedlisko·
w ych każdego indywidualnego łowiska.
Wieczysty konflikt,
wyrastający
~eckich, został rozstrzygnięty
A pojęcie optimum - to lokalne możliwośc.i: wy.
<i:ywienila i całokształt warunków bY'towania, zwięk­
->zone o czynnik dokarmiania i i'n:nych zabLegów hodowlanych, gwarantujące utr:zyman1e szkód łowiec­
lcich w ·rozsądnych granicach opłacalności gospoda•r ~zej.
Tak p.r oblem ten
rozwiązuje
ustawa w sposób no·
wy .i oryginalny, nakładając na użytkowników łowi­
ska
obowiązek
utrzymania zaplanowanej z góry Li·
zwierzyny prze:t obowiązek dokoodstrzału w planowanY'ch
gran:icach ilośdo·
-czebności pogłowia
'la'n:ia
wych i jakościowych.
I jes:zcze jeden aspekt sprawy szkód, a właściwie
ods:zkodowań
łowieckich, sprawy,
którą ustawa w
-swoisty sposób reguluje.
W1emy, że dotychczas czynnikilem, odstraszającym
wielu myśliwych i w.Lele kó~ek łowieckich od wyd:z:ierżaw.iani:a obwodów ze zwierzyną
grubą i od jej
hodowlii, był nadmierny ciężar odszkodowań, jaikie
<izierżawcy taki·c h obwodów musieLi opłacać.
Wprawdzie wprowadzenie zasady planowośC!i ho·
dow:li stępia zasadniczo ostrze probLemu s:z kód łowiec­
:kdch, tym niemniej w interesie polityki h odowlano·
łowieckiej Pańs•twa leży
rozszerzenie terytorialnego
.zasięgu zwierzyny grubej, przy jednoczesn ym zredukowaniu lokalnych zma:sowań jej wys·tępowania.
Idea zmrui•e jszenia ryzyka odpowiedzialności materialnej za szkody, rujruującej budżety Wielu kółek
-łowieckich , ZJnajduje wyraz w ustawowej za:s adzie pow.s:zechnego ubezpieczenia. Zasada ,t a rozwinięta jest
w ten sposób, że ubezpieczenie ma być obowiązkiem
powszechnym, dotyczącym wszystlcich bez wyjątku
obwodów łowieckich, bez wz,ględu na fakt czy w danej
chwili zwierzyna gruba tam występuje, •c zy nie. W ten
-sposób pewna część kosztów egzystencjdJ zwi:e rzyny
grubej w naszych łow.ils•kach obciąży ogół myśliwych.
Równocześnie jednak zwierzyna ta spopularyzuje się
w ;i elokrotnie i szansa ~dobycila wieńca jeleniego prze;;tanie być udziałem n i•e wielu tyLko uprzywilejowanych.
Nie należy wreszcie zapominać o tym, że wpro·
wadzenie ustawowego obowiązku ubezpieczenda oa
szkód, wyrządzanych przez zwierzynę, upraszcza w
wysokim s·t opniu procedurę sporów między zainteresowanymi Sltr'mami, usuwa koni.e czność całego dotychczasowego posrtępowaruia rozjemczego, ewentualnie sądowego, wreszcie zwiększa pewność reaUzacji
sumy odszkodowawczej dla strony poszkodowanej.
Powszechne. ube.zpiecrzen:ie od szkód, czynionych
przez zwierzynę, będzil'! zapewne oparte w realizacji
na zasadach podobnych, jak ubezpieczenie ogniowe lub
gradowe.
ad 5). W sprawach etyki łowieckiej nowa us•t awa
kodyfikuje szereg dobrych .o byczajów łowieckich ,
podnosząc wydatnie poziom kultury polskiego łowiec­
twa. Do znanych już w obecnym ustawodawstwie postanowień z tej dziedziny, jak: terminy ochronne, za·
kazy pewnego rodzaju polowań, ustawa rlodaje szereg n o-wych, jak: przepisy . o .s trzale kulowym, obo·
wlązki i prawa
dochodzenia postrzałka, obowiązek
utrzymywania .tropowców lub posokowców :i Lnne.
Niektóre z tych przepisów podyktowane są także
względami
gospodarczymi w trosce o zapobieżenie
gubieniu i marnowauLu .się postrzałków. Całość ich
Jednak zawsze znamionuje podniesienie pozLomu kultury łowieckiej.
Ustawodawe1a zdaje sobie .sprawę z tego, . że niektóre przepisy prawa dadzą się wprowadzić jedyni'e
stopniowo lub .z pewnym opóźnieniem, ze względu na
trudności techniczne. Tak wygląda chociażby sprawa
przepisu o za,i nstalowaniu w każdym łowisku ze zwie·
rzyną
grubą psa, przyuczonego do" pracy za fa•rbą,
a to z uwagi na brak w tej chwili takich psów. Usta·
wodawca trudności te ro·z um:i e i dopuszcza możlilwość
tolerancji w sposobie. przeprowadzen1a generalnej
zasady.
Wspomnieć by jeszcze należało o wprowadzonych
p•r zez nową us:tawę ogranliczeniach odstrz,ału pewnych
gat'.liilków zwierzyny w stosunku do miejsc stałego
dokarmiani·a •i do gra~ni•c łowiska. Ograniczeni·a te są
wyrazem zasad etyki w stosunku do zwierzyny, bądi
do sąsdada hodowcy.
gospodarza łu­
hodowlanych usrtawa
gwarantuje jego zabiegom pewną opiekę prawną, jak
równ~eż zasadniczą możliwość .i.ch realizacji.
ad 6). Równolegle z
w~ska
sze~egiem
obdążeniern
obowiązków
W myśl p r ojek:tu ustawy, dzierżawca obwodu ło­
wieckiego 'jest ob.:>w.iązany do uzgodnienia swych po.
czynań hodowlanych z. właścicielem terenu tak, aby
temu ostatniemu nie utrudniał go.s podarowarua, a w
zamian za to właściciel terenu nie może odmówić
użytkownikowi obwodu Łow~ecki·ego ułatwień n:ie.zbędnych w jego pracy.
ustarwa zap ewnia przymusowy komprolub leśną
l łow.iecką n a danym terenie.
Dla Łowisk leśnych projeM u stawy .i!dzie jes,zcze
daJej, gwaTantując gospodarce ~owiecki.ej bezpłatne
udzielenie te•r enu pod uprawy i póLka łowieckie. Jest
to zasada przeprowadzona przede wszystkim z myślą
o doka.rmianiu zwierzyny grubej oraz o r edukcj.i w tej
drodze szkód polnych !i leśnych. Ustawodawca przy·
chodzi tu więc z pomocą inicja.tywie i wysiłkom my.
Ś'~iwego hodowcy.
Taik
mJis i
więc
współżycie między gospodarką rolną
7
ad 7). O planowoś ci działania w gospodarce ło­
wieckiej wspominałem już parokromie przy omawahlu wymienionych poprzednio cech, charakteryzują­
c~ch nową ·ustawę łowiecką. Zasada planowości jest
w n!iej pos<tawiona jasno i konsekwentnie, zarówno
w dziedzirrlJie hodowli, jak wyko~ania polowania.
Niedawno na łama·ch Łowca Połskiego scharakte.
ryzowałem isttotę planowania, jaiDo świadomość celu,
środków i dróg działania.
W Illill11erze paździemiko­
wym Łowca !Polskiego z r. 1949, w artykule pt. "Flanowanie w gospodars•t wie łOI'W'reckim", rrozwinąłem
moje po,glądy na tę kwestlię tak ,że nie widzę potrzeby
zatrzymywania s:Lę nad nią dłużej.
Należy jeszcze podkreślić, że w myśl postanowien
projektu usltawy każdy o1bwód łowiecki musi być zagospodarowany według indywidualnego i zatwierdzonego przez wład!Ze Państwa planu. Szczegóły techo:ticzne opracowania i wykonania tych planów gospodarczych będą ustalone przez Ministerstwo Leśnictwa.
ad 8). P -r zez ·wszystkie rolldziały ustawy, przez całą ma·sę jej artykułów, przewija s1ię zasada powołaruia
F olskiego Związku ł-'owleckiego, jako instytucji o cha.
mlderze samorządu łowieckiego, do wspólp!'acy z wła­
dzami Pańs1twa w dz~edzini:e gospodarki łow~eckiej .
Ustawa otwiera daleko idące możliwości obdarzenia
PZ Ł rolą ins,t ancj:i doradczej i opiniodawezej dla organów władz Państwa, a także przekaza•n ia przez
Pańs· two Związkowi wykonawstwa w całym szeregu
fll!llkcyj.
P owierzając ZwiązkoWli
rozs•zerzxmy zakres zadań
uZTl!aje za rZJecz lmn:ieczną jego
reorganizację dl~ przys,t osowania go do tych . zadań.
USitawa nie pr:zesądza jeszcze o przyszłej fonnie organimcyjnej Folskiego Związku Łowieckiego, oddając
kwestię jego
.statutu decyzjli Mi.:nrstr.ó w Leśnitdwa
i Administracji PublileZJnej.
Jednakowoż
rzasady,
zakres i cel dzVałialm!ości ,PZŁ są w rozdziale VIII
projektu ustawy jasno sformułowane i odpowiadają
charaiDterystyce przyszłej organ.iZ!a•c ji łowiec.ldej, jak
i
władzy,
Pańs; two
ją podałem wyżej.
w tym miejscu kwestii, jak ma ta
orrgm11i:zacja WY'glądać, ZlaJpr-owadziłoby nas
zbyt daleko i nie jest wcale konieezne w ramach charakterystyki nowej usta~wy łowieckiej, . której poświę­
cony jest ten artykuł. Moje uwagi na ten temat wy.
raZJhlem w artykule pt. ,,Reorgani!zacja Folskiego Zwią­
zku Łowieckiego", drukowanym w Ustopadowym numerze Lowca Folskiego z 1949 roku.
Rozważan!ia tego p•m bl.emu i wypovy1edzi
ogółu
myśliwych wydają S 1 ię wysoce cennym .przyczynkiem
do decyzyj, jaki·e powe:funlie Mil11is,t ers·t wo L eśnLctwa
wzgl~dem P.ZŁ •i przys· złych j-ego form o11gan:izacyjnych.
ad 9). To, oo powiedZJiał.em pod punktem 9 o demokratyzacj1 i uspołeceniertiu łiowieotwa, uwypukla
się, ja·IDo myśl pnzewod111La ustawy i wypływa niedwuznacznie z jej ducha.
Rozważanie
przyszła
Zwróćmy uwagę, że
nowa ustawa przenosi punkt
w tere[]Jie . z jednostiki
na zespół myśliwy·ch -kółko łowieciDie; że przez przymus wydzierżaw,iJeni,a terenów łowieckich udos~ępn<ia
ich po,zyskanie szerokim rzes·z om myśliwych; że przez
uregulowanie sprawy odszkodowań łowieckich ulatw~ zrównoważenie finansów ikółelk .i uoostę pni·a lowieotrnro, a zwłaszcea pewne kosZitowniejsze jego forrmy, caiłej masie ludzi uboŻSIZych.
ciężkości
8
gospodarki
łowieckiej
Trzeba daLej
podkre.ślić, że
morzą du łowieckiego ,
kratyZJacj a łowi ectwa,
dą w nowym statuci-e
roos·zer zeni.e roli sato także uspołecznienie i demoktór e dalszy swój wyraz z.naiPZŁ.
Upows·Z!echnien~
i demokr atyzacja Łowiectwa są
mier ze zależne od kosztów, jakie
ano za sobą pooiąga, od ceny broni, naboju, akcesoriów łowiecki ch, wysokości czynszów dzierżawnvch .
podatików itp. ·c zynników, na które ustawodawstwo Ło ­
wieckie już wpływu mieć nie może. W tym względzie
upowszechnienie łowiiectwa będzie ·zależny od politty!ki
cen rróżhych gałęzi przemysłiu w ,PańSitwli-e, politty<ki
podatkowej itp.
dzi, ś także
w
dużej
Że m,ożli:wośoi w tym Z!akresie, za;równo w sensie
pozytywnym, jak negwtywnym, są bardzo duże, odpowie nam z pew,nnścią twi€rdząco skromny budżet ło­
wi.e cki każdego przeciętnego myśliwego.
ad 10). Specjalne wozumienie dla potrZieb zwiazanych z podniesieniem 'i racjonalizacją gospodarki ł n­
wieckej w kraju, pr.ZJejawia pr.ojek:t nowej ustawy ł•o­
wieckiej przez k;reowanie Fundus'Z;u Łowieckiego. Ma
to być, nieis,1Jniejąca dotychcza;s, podstawa finansowa
<Ha akcji srpoł,ecznej i gospodarczej w dziedZJinie ło­
wieotw.a.
Ustanawiając
Z!as,ady two11zenia Funduszu Ło ­
wieckiego, ustawodawca wyszedł z ·założen!ia, że ło­
wiectwo jest ga ł ęzią ŻY'cia gospodarczego i powołał
do śwj:adczeń na rz,ę.cz Fundu&ZJu tych wszystkich .
którzy osiągają korzyści z podnies:ienia wartości produkcyjnej terenów łowieckich.
Według tej zas-ady, jako miernik opłat na Fundusz Lowiecki., ZJostały przyjęte czynsze dZJie.rżawne od
poszczególnych obwodów, zaś opłatą zostali obciąże­
ni ei, k;tór zy są zainteresowani w podniesien!ilu ~·ch
wartości, .a więc iarówno właściciele, jak i drzierżaw:­
cy terenów łowieckich.
Omówiwszy w ten sposób najważniejsze probl-emy,
jakie p rojekt nowej usrbawy łowieckiej po raz pierwszy rozwiązuje lub też a:-ozwiązuje w sposób zupełn-ie
orygiT!Jalny i postępowy, należy zastrzec r az jeszcze,
że są to wyłącnd.e
kwestie najwa:hniejsze, kweSiti;o>
o najwięksiZym dężarrze gatunkowym :i! najgłębszych
konsekwencjach takLego lub innego ich uregulowania .
P rócz tego ustawa ujmuje w sposób doskonalszy
S'Zereg kwestii szczegółowych lub po,śred.n:io zwią.
zanyeh z właściwym łowiectwem, jak np. hande l
cały
zwierzyną.
Zakres, treść i oałość. struk,t uralna nowej usrtaw y
w tak dużym stopniu różnią się od dawnego rozporządZ!enia Prezydenta R!P z dnia 3 XIr
1927 r. o prawie łowieckim, że należy ją traktować: .
jak ustawę z grunrtu nową i opartą na własnych , nowych zupełnde założeruiach.
łowieckiej
Aby
treść
zawarta w martwej Hterze prawa ma formy realizacji, by intencja ustawodawcy nie została wypaczona i prZieinaezona, obowi•ą•z:kiem ka:ildego my,śl'iwe,go jest gTUI!l·t owne zapozc
.
nanie ,si~ z us~awą i przyswojende sobi·e tej właśnie
intencji, jej myśli prz-ewodn iej, zaś odpowiedz:ialn~
zadan iem nas·zej organizacji - Folskiego Związku Ło­
wieckiego - jest CZ!Uwanie nad dopełm.ieniem przez.
ka ż dego z ezłonków t ego obowiąZ!ku.
lazła
w ł aściwe
Inż.
J. Bohusz
1'
Pierwsze zawody strzeleckie w odrodzonej
Warszawie w dn.IS-16 paździer.nika 1949 r.
Ciemne są nocą i zagubione w
mroku perony Dworca Gdańskiego.
Jakby dl.a kontrasl·u, po wiadukcie
oślepi· ająco bi1 ałym w świetl~ lamp
neonowych, kt6ry spina nad toramt
kol ejowymi Żoliborz z Muranowem.
· przebiegają raz po raz n apełnione
ciep ł ym, ła godnym
św :atłem autobusy i tramwaje. G dzieś z daleka
dolatuj e pogwa•r wielkiego miasta.
K iedy stoimy tak gromadką na
Ciemnym 'OeroruiP . OC7ekuiąc przvbycra pociągu . zaczynają •ilJi s:ę c·snąć do głowy zapomn ane już rzdawało by s.ę wsp01nmen •.a.
B yło
wczesne lato 1940 rok u .
Zwolniony z obaru w Hohensteini·e
przyjechat.em nocą do Wacrszawy na
Dworzec Gdańsk i.
Dworzec byl
wtedy tak i sam prawi•e, jak dzisiaj:
ciemny, n ieprzytulny, ,niby. zapomnLany b arak n a fron tow ej stacyjce.
NLe było jes,zcze wtedy rozp:iętego
śmiałym łuk ie m nad srebrnymi nić­
mi s·z yn - wiaduktu. N i1e huczały
też jeszcze, prZielatujące p01nad tacrami poja:ody. Dalekite m ia,s to było też
wymar ł e.
Tylko cicho, mono~on ­
ni.e, niby padfłjące krople, stukały
na p eronie obcasy n i,emieckiej wachy - b yła już przecież od dawna
godzina po.lkyjna.
My ś li biegną
przez głowę coraz
szybciej i szybci€j, cwałują, aż wreszcie zmęczo,ne dusznymi wspomnien iami czasu okupacji, jak złym
s:n.e m , doganLa~ą ill?:isLejszą rzeczy-
kol. prof. Ra jnolda Kurewskiego,
ustala warunki spotkani,a.
Jeden z wieczorów urozmaicamy
naszym gościom teatrem,- a w czasie drugLego Wojsko Polskie przyj.
muje przed!Stawicieli boh aterskie j
Armii Czerwonej bankietem, urzą­
dzonym w Oficerskim Domu Wypoczynkowym.
W ciągu dni:a, po zakończeniu t reningów, zawodnicy ractzieccy prz;y~
pa trują s ię z zaciekawieniem
rozg,rywkom w strzelaniu do rzutków
o mistrzows•two Folski klasy B
szczególnie, ż~ zwycięzca, niespeł­
na •d wudziestoletni
kol. ZaJącz­
kowskJi, jest prawdziwym talen tem , 'uzyskując 75 ·na 100 możliwych
rzutkó-w. Ponadto po raz p Lerwszy
po wo jn ie strzela na standzie· warszawskim kobieta, kol. K rzymuska.
Podaję w tym miejscu wyniki zawodów w klasie B.
l. Konstanty Z ajączkowski 75 na
100 - Łódź,
2. Czesław Kurowski 60 na 100 Łódź,
3. Olgierd KorolkiLewicz 51 na 100
-
Warszawa,
4. Leopold
Jarosz
48 na lOG -
Łódź .
5. Julian Lewa.r towski 46 na 100Wrocław,
6. Roman B.a.rewski 39 na 100 Warszawa,
Piątek, b ędący dniem rozgrywek
o m is,t rzowstwo Folski w strzelaniu
do rzutków klasy A , gaścLe radzieccy spędzają n a odpoczynku przed
c zekaj ący mi
i ch zawodami; rano
zwiedzamy Muze um Wojska Polskiego, nas tępnie jedziemy do Wilanowa, a wreszcie wi,e czor em jesteś­
my na ~ , Wes~l u na Kurpiach".
P o powrocie z teatru strzelcy dosię o ostateczny biuletyn
rz mistrzostw Polski, a następnie
pro szą o zło żen,:.e życze ń
Koledze
Kiszkurnie, który przeją ł tytuł mistrza, po 10 latach przerwy w zawodach st.rze.lecki.c h, z rąk kol. Konst antego Ły sk ow sk iego .
Ostateczne w yn ikL
strzelania o
m is•t rzowstwo Folski wyglądały napom i na ją
s tę pująco:
l. Józef Kis.z kurno 91 na 100 Bydgoszcz, 2. Roman FeLll 89 na 100
- Warszawa, 3. Kazimierz Z aleski
86 na 100 - Warszawa, 4. Konstan;
ty Łyskowski 85 na 100 - Tor u ń.
5. Wilhelm ZLegenhierte 82 na 100
- Warszawa, 6. Stanis ław Czerski
81 na 100 Warszawa, 7. Witold
J eziorowski 78 na 100 - Warszawa,
8. B.a.lesław Mieszkowski 75 na 100
- Kalis z, 9. Konstanty Zaj ączkaw­
ski 73 na 100 - Łódź, 10. Tadeusz
Obutelew Lcz 71 na 100 - CzęstochQ­
wa, 11. Zygmun t Ki.s zkurno 70 na
100 - Łódź, 12. Mi·chał Kula 49 n a
100 - WDoclaw, 13. Józef Ciążyński
wis,tość.
Dziś
na tym .s amym peronie ge·
Wojska P olskiego, przedstawiciele m in isterstw, organizacji .
społ ecz ny ch i politycznych oraz delegacja Po.lskie.go Związku Łowiec­
kiego - oczekują przybyci.a gości
radzieckich. Czerwone transparenty głoszą, że w ramach Mie sią ca Poałęb l'ema l-'rzyjazrn Polsko-łiadzi€c­
kiej przybywają po raz pierws•z y· do
Wars zawy strzelcy Armii Czerwonej .
Wreszcie w plątaninie świateł sygnałowych jasne r eflektory
ro s ną,
zbliżają się. Poci ąg wtacza się z szumem na p eron stacyjny.
Gwar powitań z dobrze j uż znajomymi ze spotkań strzelecki-ch
kolegami m yśliwy mi radzieckimi
trzaskan:e drzw:·c zek w s.a-mocho' dach. Jedziemy na Nowy świat .
Ekipa polska
gdZJie
pom'mo spozn onej pory
oczekuje rni ·łych gości Slkromna kolacja. Dobrze już po północy lOkuJ emy icn · w hot.elu Bn.stol.
F ot. Z . Kowalski
W ciągu następny ch dwóch dni
strzelcy st_gndo.wi Wojsk Radzieckich p.Unie tr enują na naszej strzelnicy na Szczęśliwicach. Brak, nie7. Anna Krzymuska 37 na 100 ___.
stety, w Lch e·k ipie jednego z najŁ ódź ,
~eps. zych strzelców, płk . Ardajewa,
8. Włodzimi•erz Buczkawski 31 na
a i mi·s trz Kaszpar jakoś czuje się
100 - Bydgoszcz.
niedobrze i strzela przez siłę, za·
miast kłaść się od razu z cię~ką grypą
Strzelało
ogółem
14 Kolegów z
do łóżka.
s ześciu województw.
Komisja sędziowska, pod prze,p onadto w strzelaniu próbnym
wodnictwem generała Surczenki i
brałf' udział 11 wojskowych.
nerałowie
Ekipa radziecka
46 n a 100 -
Leszno Wlkp. 14. Sła­
wos:z Sz,ydlowstki 3•6 na 100 - Warszawa.
Sobota - p Lerwszy dzień zawo.
dów wita nas przepięknym sło­
ruecznym, jesiennym dniem. Niebo
jest Lazurowe, bezchmurne. Ciepło·
jest jak w leaie. Jedynie złote .i kar.
Na standzie
Zespołowo:
ekipa polska - 404
punkty, ekilpa Wojsk Radzieckich 371 punktów.
Po zakończeniu zawodów z mtejsca odbyło s~ę krótki'e strzelanJ.•f
"poul" do drugiego pudła , które wy_
grał kol. Łyskawski po długiej roz·
g-rywce z kpt. KowesZJnikowem.
O godzinie 14 Minister Bolesław
Podedwovny wręczył piękne nagrody
zwycięzcom. Wykaz tY'Ch nagród podaj'ę
p oniżej :
l. Nagroda dla najlepszego strzel-
Fot. Z. Kowalski
liście na
już połowa
milnowe
te to
mowtą ,
pa~dzie,rnika.
drzewach
Godzina 9,15. Orkiestra wojskowa
uderza Hymnem Narodowym. Przyjeżdża nasz Wysoki Pratektor, MacrS'llałek Polski, Mi,chał Zymi·e rski, by
dokonać otwarda odbudowanej przez
Polski Związek Łowiecki strzelnicy.
Obecni na uroczystości są: Minister Leśnictwa - Bolesław Podedworny, SprawiedlLwości Swiąt­
kowski, Skarbu - Dąbrowski, Kultm'y i Sztuki - Dybowski o;raz szereg _ generałów, _ jak: Rodkiiewicz, Bew:lli:uk, Siwicki, ,jak również .przedstawiciele Ambasad: Związku Socja~Lsrtycznych Repubtik Rad i Czechosłowacji.
·
Po krótkim żołni,erskim przemówieniu i oddaniu honorowego strza~u Marszałek Polsk'i, Michał Zymierski, ogłasza strzelnkę Folskiego Z·wiązku Łowieckiego za otwa,r tą.
Rozbrzmiewają znów Hymny Narodowe polski i radzliecki. Wciąga_
ne przez zwycięzców ostatnich zawodów Kiszkurnę i majora Kaszpara
wy,pływaj'ą powoli! i' majesitatycznie
na mruszty chorągw ' e: tbiało-czerwo­
na li czerwona.
W parę milnut potem rozpoczynają się zawody w strzelaniu do rzutków z podchodu. Przed ro:llpoczę­
ciem strzelań odbywa się krótka prezentacja d['UŻYIIJ. Marszałkowi Polskii, Michałowi Zymierskiemu, wrę­
czenie sobie wzajemne upominków
priez ckużyny : polska otrzymuje pię­
knego oda z brązu , radZJiecka statuę
"Syreny", jako symbol pLerws:zych po
wojńie zawodów strzeleckich na odbudowanym stadionie w odbudowującej się Warszawie.
'
Strzelante z podchodu
polega na
po sttand:llie strzelcowi, w niewiadomej chwi_
li w odległo ś ci 15 do 11 metr.ów od
maszyn, wylatuje rzutek.
Jako piPrwszy roZJpoczyna · strzelaÓ:ie kol. Ziegpnhierte, następnie strzeLają Koledzy: Zaleski, kpt. Anochin
i inni. W pierwszej ,s eriti 10 rzutków
bezbłędnie Ldzie tylko jeden kol. Zaleski. zbierając rzęsii:'te oklaski.
~łożenilu, że maszerującemu
Zawody z podchodu ' clo 100 rzutków :rwają dosyć dług·o, tak że dopiero około g.o dziny 15 odstrzeJono
ostatnią
senę.
Wyniki ostateczne
przedstawiają
s1ę
następująco:
l. Józef KLszkurno (P) 76 na 100.
2. Witold Jez10rowski (P) 72 na 100,
3. Roman Feill (P) 70 na 100, 4. kpt. Mi
kołaj Anochin (R) 68 na 100 (w roz_
grywce) , 5. WHhelm ~iegenhierte (P)
68 na 100, 6. , Konstanty Łyskowski
(P) 67 na 100. 7. Kazimierz Zaleski
{P) 64 na 100, 8. mjr Wsiewoład Kaszpar {R) 61 na 100, 9. ppłk. Mikołaj
Kuzmien:ko {R) 54 na 100, 10. płk. Mikołaj Klementjew (R) 54 na 100, 11.
" kpt J .a n Kowesznikow (R) 53 ma 100.
12. mjr Maksirnaw {R) 50 na 100.
Drużynowo: Folska (5 najl~pszych
s·trzelców). 353 punkty, Wojsko Ra_
dzieckie
(5 najlepszych strzelców)
296 punktów.
W niedzielę 16 października nadal
utrzymuje s:ię piękna pogoda, tote~
na trybunach pełno widzów już od
wczesnego ranka. W drugim dniu zawodów
odbywa się strzelanie do
rzutków · z miejsca, tak zwane olimpijskie.
Drużyna
rad:ZJiecka, która przyzwywłożyła już do nazbyt
szybkich rzutków na naszym
standzie, strzela dużo lepiej, · toteż po
pierwszej serii 50 odstrzelonych talerzyków wynik jest wielką niewta_
damą. Na czele stawki strzelców idą:
koL Kiszkurno, Klementjew i Kuzmienko.
W następnej serii trwa dalej uparta walka,
zakończona ostatecznie
zwycięsrwem drużyny polskiej.
Indywidualne wyniki
wygrąctają
następują co :
czaiła
może
się
i
l. Józef Ki<szkurno (P) 88 na 100,
2. Roman Feill (P) 85 na 100, 3. płk.
Mikołaj Klementjew (R) 81 na 100,
4. ppłk. Mikołaj Ku=ienko (R) 80
na 100, 5. Wilhelm Ziegenhierte (P)
78 na 100. 6. Kazimierz Zaleski (P)
77 na 100, 7. Konstanty Łyskawski
(P) 76 na 100, 8. kpt. Mikołaj Anochin (R ) 74 na 100, 9. W.i'~old Jez;iorow>ki (P) 73 na 100, 10. Jan Kowes:znLkow (R) 69 na 100, 11. mjr Wsiewolod Kaszpar (R) 67 na 100, 12. mjr
Maks1imow (R) 64 na 100.
ca w podchodzłe i w strZJelaniu oilim_
pljskim - Wojsk RadzLeckich bock
śrutowy zdob ył J. Kisrzkumo.
2. I nagroda dla zespołu w strze ·
laniu . z podchodu Miru.s .tra Kultury .i S:lltuki, ob. Dybowsktiego aparat radilowy - zdobył zespół po1ski.
3. I nagroda dla zespołu w strzelanLu z podchodu - Główny Urząd
Kultury Fizycznej "Koń" z brą ·
zu - zdobył ze spół polski.
4. II nagroda dLa zesp ołu w strzelaniu z podchodu - Prezesa Towarzystwa Przyj a źni Folska _ Radzi,e ckiej , Mini stra świątkowskiego aparat radiowy - z:dobył zespół radziecki.
5. I nagroda indywidualna w Sltrzelaniu z podchodu - Mintstra Leś­
nictwa. ob. BoJ.esława Podedworne-go - dubeltówka śrutowa - ZJdobyl
J. Kiszkurno.
. 6. II nagroda w strzelaniu z podchodu Minis tra Rolnictwa i Re·
. tiorm RÓlnych Dąb - Kodola - ze garek - zdobył kol. Jeziorow.ski.
7. III na.g roda w strzelaniu z pod_
chodu - Wojsk Radzieckich - przy
bór marmurowy na biurko - zdobył R. FeiJl.
8. IV nagroda w s:brzelaniu z podchodu - Samopomocy Chłopskiej iorba skórzana - zdobył kpt. Anochin.
9. I nagroda dla zwycięskiego rrespołu z miejsca Ministra Skarbu
ob. Dąb!'owskiego aparat "Contax" - zdobyła drużyna polska.
10. I nagroda dla zespołu z miej·
sca - Główny Urząd Kultury Filzycznej - . ,Jeleń" z brązu - zdobyła
drużyna polska.
11. II nagroda dla zespołu zawodów- Ministra Be:llpieczeństwa Pu·
blticznego, Stanisława Radkiewiczaaparąt --fo'togr aficzny "Practiflex" zdobyła drużyna radziecka.
- - 12. I nagroda
dla naj·l epszegc
strzelca z miej,s ca - Marszałka Folski, Micha~a Zymi€['s,k ie go-sztuce'J
- zdobył J. K rszkuil'llo.
13. II nagroda w strzelaniu z mieJ·
sca - Ministra KomUJnikacji Rabanowskie go - zegarek na rękę zdobył R. Feilll.
14. III ną. groda indywtdualna \\
st.r zel.aniu z mie jsca - P ·r ezydenta
miasta stołee:llnego Warszawy - ra
d 1o - z;dobył płk . Klementjew.
15. IV nagroda indywidualna strzełców staillldOWY'ch Woj·s k Radzie ckich - ,.Łl.,lc.MLk" ·z brązu - zdobył ppłk. Kuzmienko.
Wr az z nagrodami dla zwycięzcó·\\
w zawodach z ekipą strzelecką
r
Wojsk Radzieckich wręczone zostały
również przez Mi!nrltstra Leśnictwa,
BolesŁawa
PodedwOTnego, następu­
jące nagrody w mistrzowstwach Folski na rok 1949 w klaslie A i B.
zawodn.ik.ów radzieckich w Warszawie. Przyjęci:e zaszc;zyci.li swą obecnością Minister Leśnidwa, BoJesła­
Podedworny, gen. RodiDiewicz i i!Ilni.
Klasa A
dały si.ę na polowanie, zorganizowane specjaJnie dla Gości Radzi eckich
przez Ministerstwo Leśnictwa w Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu. w oko,U.c ach Leszna.
l. Nagroda
Ministm Leśnidwa .
ob. Bolesława Podedwoil'nego, dla
Mistr,z a Folski - kasetka s•r ebrna.
II. Nagroda
Lowieckiego -
Związku
papierośnica.
Folskiego
II. N agvoda Spółdzielni
Jedność
t.owilecka - pas z nabojami.
III. Nagroda Warszaw,s kiej Woje·
wódzkirej Rady Łowieckiej - torba .
Klasa B
l. Nagroda Ko.m.iJtetu WykonawcZJe _
~o Folskiego
Z wiązku Łowieckiego
- P•apci!erośnica.
II. Nagroda Warszawskiej Woje;vódzkiej Rady Łowieckiej - pas z
naboj,a mi.
Hl. Nagroda Spółdzie1ni
t.owiecka - 100 ładunków .
Jedność
Ponadto
pierwsza zawodniczka.
w zawodach o mi!trzostwo .Poiski, kol. Krzymuska, w
r.awodach w strzelaniu do rzutków
1tr zymał'a nagrodę Związku Kynologiemlego w Polsce - srebrną puder_
a!iozkę. Nile wiem czy jest to bard7lo
myśliwska nagroda, ale w każdym
~azie taka, która często przyporniCilaĆ będz ie tej, która ją zdobyła, o
~awodach i sporci:e s·trzeleckim.
:>i10rąca
udział
P.oza nagrodami wszyscy uczestniwycieczki radzieckiej_ otrzymali
>d Głównego Urzędu· Kultury Fizy;znej pamiątlmwe , s•r ebrne papieromice, #Ozdobione znaczkiem Towa~zystwa iPr. zyjaźni Polsko - Radziec-
~y
~:iej.
Ba·nkiet, urządzony w siedzibie
?olskiego Związku Łowieckiego przy
~o~rym świecie .
zakończył pobyt
Obłe
Tegoż dni•a , zaraz po zakończeniu
p·r.zyjęcia, obie ekipy strzeleckie U-
zerwał
mnie z
wschodem słońca,
choć posłania w specjalnym wago_
nie były aż na,zbyt wygodne.
Pi:ękny
łóżka
już
poranek
prżed
Jakież było moje Z!dziwienie, kiedy zobaczyłem przesuwają ce się za
szybami budynki sta,c ji
Wrocław •
Odra.
Gwar zrobił się jednofześnie na
korytarzu. Koledzy myś.Iiwi zorien· ·
towali się tak, jak i ja. że jedziemy
w złym kierunku, że nie przec.zepio_
no naszego
wagonu na właściwej
stacja.
· Słońce podnio.sło się JUZ ponad dachy domów, kiedy wbiegłem do budynku dyżurnego ruchu na dworcu
we Wrocławi·u. Poszły w ruch telefony do Warszawy, miejscowej dyrekcji kolejowej i PKS-u. Po upły­
wie n!iecałej godziny sprawa była
załatwiona i wyjaśniona . Z ałatwio ­
na, gdyż do staliśmy specjalny parowóz i jako pociąg 905 N mie liśmy
gonić uciekające godziny polowania,
wyjaśniona~ gdyż jakoby zami:ast wa gonu z myśliwymi. udającymt się do
Les.zn.a, odczepiono od naszego skła·
du wagon, w którym dziatwa szkolna jechała na wycieczkę do J e!eniej
Góry.
Kiedy wagon nasz, ciągn ięty przez
najnowocześniejszy, pośpieszny, chrza
.nowski parowóz, hucz a ł po s.z ynach,
nie mogłem powst rzymać się od
uśmie chu d o własnych myśli . Bo jakzez fili mowo musiała wyglądać
chwila, ki edy na udekorowan ą stację w Lesznie, przed szereg oczekują_
cych oficjalnych osób. zielonej bra-
ekipy strzelec-
kie po zawodach
Prezes PZŁ gen. dyw. B . Sza-rec1«
na stanowtsku w N-ctwie Leszno
Fot. Z. Kowalskll
myśliJwskiej i grających
leśn ików,
wjechał
wagon
ci
wanych
ciaków.
tą podniosłą
pobudk<
ro:zradc;
ceremonią d zic.
M yśii kolegów
są najwidocznie
podobne do m oi ch, gdyż zwarzenie
humorów nieprzewidzi,aną przygod c.
przemija. Wraca d obre samopoczucie, śmitejemy s i ę wszyscy z nadpro·
gramowej podróży. · A wreszcie, kie ..
dy dyrektor Dep art-amentu Produk cji Niedrzewnej i Ław Le ctwa w M lnLsterstwie Leśnic t wa - irnż. K. Pa_
sternak .komunikuje, że polowanir
wobec spó ź nieni a przedłuża na dzier
następny ,
ogólne oklaski i Of5olnr
przekonan'ie, że przygoda z wagonem
należy do progmmu polowa:ni1a.
No cóż, wszystko dobre, co s i ę dr
brze kończy .
•
Cóż pisać ·o polowa'tl!iu? Dopisała
pogoda, organizacja i zwierzyna. Ni€
warto może · tylko przeliczać ilośc.:
strzałów na ilość rozbitych (przepra·
szam zabitych) d :dków czy lisów, bo
procent wypadłby może nie nazbyl
WY•Soki.
Ale pamięta jmy, że strZ!elanie d·o
rzutków a do zwierzyny, szczególniE
kulą i w lesie, to są rzeczy zupełnił
<to siebie nie podobne.
Niemniej wynik polowania był do.
bry. Na rozkładach, przy płonącycŁ
szeroko ognli,s kach, znalazło się:
l jeleń dwunastak,
4 dzi ki,
14 lisów,
7 rogaczy,
l sarna redukcyjna.
Pobudką myśliws ką
i otrąbienien
jelenia, dzików, lisów i ro·
gaczy zakończyło się polowanie.
Długotrwałe okrzyki "Ni•e ch źyją!'
wyraziły głęboką wdzięczność wszy·
stkkh myśliwych dła organizatoró'\\
pięknego polowania dyrektoróv
Pasternaka i Fola oraz nadleśru ­
czych Mru,gasiewicza i Woźniaka.
śmierci
Minister
Le8n~ctwa
B. Podedworny
wręcza
nagrody
Fot. Z. Kowalski
Z. K.
11
LEON
POPŁAWSKI
•
gospodarki
Jeszcze w spraw1e
jest Wl:aściwośc'ami hodowli głusz­
ca;
chodzl o utworzenie dla niego
toczącej s ~ę
rezerwatów sta łych.
s : ęczn !ka, jest o:wr czność, ;ż po:n · ę­
Nad sprawą rezerwatów głuszco­
dzy poszczególnym: wypow:ectziami wych nie będę długo się rozwodził,
gdyż w moim pojęc:u postula ty kol.
mija zawsze dłuższy okres czasu.
Nie sprzyj 'l to, oczywiśc · e, n :tjcz ęś­
Zabiełły są mocno uzasadn one oraz
c·ej zor entowan:u czytelnika odn :Jś­ - co może najważn ejsze w praktynie tego czy czytan a w danej chw:li
ce - z uwagi na ograniczony obszar
odpow edź rzeczywiśc : e wyczerpują­
występowania głuszca, są stosunkoco odpowiad3. n a wszystkie pytan :a,
wo łatwe do r earzacji. Utrzymuję
zawarte w wypow:ectz· dysputanta,
więc, iż głuszec da sob'e jakoś raktóra po~em i kę wywoł a ła. Innymi
dę w warunkach gospodarki bezzrę­
słowy, odd3.lenie w czas ·e, istn:ejące
bowej, a raczej., 'ż liczne rzesze jego
pom ędzy poszczególnymi głosami w
w elbtc:eli skuteczn:e pomogą mu
dyskusji, utrudn a kontrolę m.d m 3- . j 'lkoś przebrnąć przez krępujące
przep'sy, zw:ązane z tą gospodarką,
rytorycznym wyczerpan!em jej tea by użyć języka życiowo doświad­
matu.
czonego prawnika. Ale jak wyglą­
. Uwagi powyższe nasunęły mn:e się
w zw:ązku z dyskusją, toczącą s ' ę na dać będzie położen ·e pozostalej zw' erzyny ll"śnej, tj. w praktyce przede
lamach Łowc a Pols k:ego dookoła
n ader istotnej ·kwestii wpływu gos- wszystkim zw:erzyny grubej, zarópodarki bezzrębowej w leś n' ctwie wno płowej jak i czarnej?
Zgadzam s 'ę ·i ja równ ' eż z pona warunki bytowan·a zw'erzyny, a
glądem, iż
t e o r e t y c z n i e
zatem n a zw:erzostany n esze. Na
las., zagospodarowany ' już metodą
watp!iwośc i,
wysun:ę te
przez kol.
Wł. Z1b:enę w grudniowym z eszyc e
bezzrębową, jest w zas ~dz' e lepszą
Łowca Polsk .ego,
p rzysztła
odpoostoją dla zw:erzyny. an żeli n asze
dotychczasowe, przewaini'e jednogaw:e dź i to w f orm 'e d wugłosu
i·nż.
J. B :Jhusza i i nż, M M ar chl ~ws'.dego
tunkowe, lasy, albowiem jest on bardziej zbl'żony do lasu p 'erwotnego.
w numerze ma j owym n aszeg:J cz'soTylko - mo'm zdaniem - te dop'sma. Powaga piór obu a utorów,
broczynne wpływy metody bezzrębo­
broniących tezy o bezwzględn - e dow ej będą przeważnie zn'weczone i to
detn:m wpływ : e reformy w spos:J"J:e
często z naw 'ązką, przez występo­
zagospod3.rowania lasów na n~sze
w an 'e szere<su n : epomyślnych okozwierzostany, tud z'eż zn1komita. oblicznoścL,
n'euchronnie zw: ąza nych
szerna argumentacj a tych artykułów,
mogą
spraw · ć
wra żenie.,
iż
ze współczesnym stanem penetracji
sprawa jest wyczerp3n 'l. za ś obawy przez człowi eka terenu. Innymi sło­
kol. Wł. Z 3.b . ełły - płonne. Czy jedwy, teoretyczne walory 13su bezzrę­
bowego, jako ostoi grubej zw.erzyn aJk t ak jest w rzeczyw ' sbśc ' , a
ny, wystąp:ą na jaw w stosunkowo
przede ws-zvst k ' m czy o'Jrońcy rem ałych rozmiarach, podczas gdy zafor my odpow'edz'eli rzeczyw:śc'e n a
gra w ca łej pełni brak tych n:el'czwszvst'-ie pvt an ·a k ol. Wł. Z ' h iełły,
nych plusów, j a k le n a odc:n:m lowzględnie czy t en ostatn' dość wyw· ectwa dawała dotychczasowa mera źn · e
S"1·recyzował wszyst:r:e swe
toda eksplo 'ł t a cji zrębowej. · Fostaz? strzeżen! a?
ram się IPon:żej uzasadnić ten mój
'c elem sprow~.dzenia dyskusję z
pesym:zm.
miejsca na właśc ' we t ory i ochroZacznę od powtórzen ~ a arcysłusz­
n'en·a jej od z1rzutu ak~demic'wś­
n ej konstatacji inż. B :Jhusza o wyci n a leży zauważyć, iż n:e moż e s'ę
onct wła śc'w'e bczyć do:J!<:oła pro- stępującym powszechnie u zw:erzyp r z e m i e s zblemu czy g:>s podark'l bezzrebowa ny zjawisku
c z a n i a
się.
zw ·erzyn <t gdzie
w l · sach leży w ·nteres'e łow'ectwa
iJldz'ej żeruje, a gdzie indz:ej zalei czy zatem należy ją zaprówadz'ć.
Decvzja w tei s urrrwie już z" p 1dła ga n a spoczyne.k . Zjawisko to spowodowane j est dw ' em'ł., równo 1egle
i gospod arkę bezzrębową re::~rzuje s : ę
dz:ałającymi · przyczynam' , a mi•a no!ll 't obszaJrze c ałe\p Pańs tw:t . Fazostaje zat em do dyskusii sprawa czy . ~l ci e za chodzi ono dlatego, iż:
l) •W m'ejscu zalegania zwierzyw r am ach tej g ospod arki n a l eży
ny brak jest dostatecznej ilości paprzeds'ęwzi ąć
p ewn e
czynn ośc i ,
gw:Jl. ochron'e interesów łow:ectwa szy,
· 2) w miejscu żerowani a brak jest
1 j ak 'e m ian owic!e?
spokoju - więcej n awet, brak jest
Kol. Z1.biełło wysun ął w t ej spran a t u 1 'l l n y c h
w arunków
w'e dwa dezyderaty. Jeden z n 'ch
dla 2Jalegan'a zwierzyny, gdyż z rem 1. chna•k ter ogólny., tj. pos tulat
guły brak jest ta m odpow:ectn:ej owprowadzenia p ełnowa.rbśc' owych z
punktu w'dzen·a hodowli czasowych słony.
N:ewątpliwle n'e sposób jeSt usta(cho ciażby jednorocznych) rec.erwaI'ć , która z tych przyczyn odgrywa
tów, których położen' e zm 'eniałoby
w praktyce dominującą rolę w wys'ę w les'e n 'e częściej niż co rok u,,
aby z q bezp: eczyć zw erzvn ·e p rzv- woływaniu zjawiska przem'esz.c zanajmniej n a ogr an 'czonym teren'e n 'a się zwierzyny i dlatego też zgodzimy s :ę wszyscy z tym, iż przy
możl'w :e zupełnv spo'{ój. Drugi z a ś
rozpatrywan ·u zagadn ' eń
wvwołu­
dezyderat kol. Z abiełły m a ch arających istotną zmianę warunków bykter szczególny
uwarunkowany
Cechą
zem
miki
12
a ·z ara_kazdej p :Jlena łamach m:e-
charaterystyczną,
w!elką
trudnośc - ą
bezzrębowej
towych w łow i skach, śledz' ć należy
rów nie uważnie wpływ nowych czyn·
n ików na ob'e przyczyny powstawan ia tego zjaw:ska. Tym więcej, że,
m oim zdan em, inż. B:>husz niesłu­
szn e wi ąże je z faktem przebywania
zwierzyny w lasach j ednogatunkowych. Monokultury
p o t ę g u tylko występowan ie zjawiska
j ą
IPrzem:eszczania s : ę zwierzyny, które jednak w za s adz e jest zjawisk iem n aturalnym, a nie sztucznym,
opartym na kon eczności zaspokajalilia szeregu odrębnych potrzeb bytowych, które nigdy i nigdz' e w dostatecznej
m'erze n:e będą mogły
być
zaśpokojone w jednym i tym
samym miejscu.
Gospodarka bezzrębowa wywoła
n 'ewą.tp!'w e d odatni wpływ na zwięk,­
szenie ilości p aszy w łowisku leś­
nym. Nie na leży jednak zapomi nać,
dż ten dodatni wpływ będz' e nader
różny w rozmiarach swych w poszczególnych łow ska ch, będąc uzależn ·ony przede wszystk:m od naturalnych warunków siedliska (zasobność gleby, klimat itp. ), jak równ: eż,
oczywiśc 'e , od stopnia udawania się
projektowanych celowych zab' e'5ÓW
hodowl3.nych l eśn ~ka. To samo dotyczy równ'eż bardzo ważnego momentu czasokresu, w którym ten dodatni
wpływ
nowych metod n - szego leś­
n ·ctwa objawi się (zagadnien'e okresu przejśc' owego, uwzględn 'one
w
rozważ an 'ach inż. ·B::.nusza
jedynie
z punktu w idzen'a ochrony las·u
przed szkoda mi łowieckimi, a n ' e z
punk tu w'dzen la z2spokojenia potrzeb bytowych zw'erzyny).
N'ez a leżn ' e od tego
n'e jestem
skłonny przecen 'a ć dodatn ~ eg:> wpły­
wu nowej m etody na roZ.szerzenie
bazy paszowej lasu (poj e mności wyżywien ' owej łow 'ska) równ ież dlatego iż zbyt często rozm ·ary t ej bazy n ' e będą m ·ały decydujące<;o znaczenia dla z apob ieże nia zjawisku
p r zemieszcz1l-n' a się zw'erzyny. Bę­
dz'e to mi a ło m 'ejs_ge przede wszystkim w las:1ch małych i średnich,,
gdzie bliskość pól i łąk będzie zawsze stwarzała dla zw'erzyny !Przemożną
pokusę do ich odw.edzania,
przy czym możność odwraca n 'a tej
pokusy drogą polepszenia n ~ tural­
nych warunków wyżvwieni owych
lasu będzie też nader różną u poszczególnych
gatunków
zwierzyny
(zwierzyna płowa
zwierzyna
czarna ).
Przejdźmy jednak do rozpatrywan ia wpływu nowej metody eksploatacji lasu na drugą przyczynę wę­
drowan·a zw'erzyny w łow'sku, tj..
na zagadnien ie kon'ecznej osłony
m iejsc zalegan ' a, wa runkującej spokój, poczucie bezpieczeństw a u zwierzyny. N iesporne chyba jest i ż gospod a~rka
bezzrębow a,
usuwając
sztuczne odnow'en'e lasu, wywrze tu
raczej wpływ ujemnv, ale dotychczas spór idz:e przede wszystkim o
to czy n ' epokój, wywołany sumą
rozproszonych w czasie i przestrze-
ni zabiegów hodowlanych leśn' ka
przy wyrębie i odnawian u lasu metodą bezzrębową, będzie większy czy
też mn:ejszy n :ż przy dawnej metodzie czystych zrębów, trzeb eży itd.
·W moim pojPciu istota zagadn e·nla nie leży jednak w tej płaszczy­
źni.e. Zgadzam s·ę w danym przypadku z tw:erdzeniem i nż. Marchlewskiego., ' ż zw:erzyn::t leśna na ogół
przyzwyczaja się stosunkowo łatwo
do ludzi, pracujących w lesie. Chodzi mn ·e jednak tutaj przede wszystkim właśn 'e o tych ludzi, którzy
w les'e n 'e pra cują . WZ ~Slędn·e pracując (zbieranie jagód jest też pracą), przebywają w n im nie pod ści­
słym , bezpośrednim,, dozorem personelu leśnego.
Gospodarka zrębowa miała bow'em jeden nieocen ony stały atut
dla zwierzyny, a m ianowicie: w i ę­
ksze partie gęsty ch z agajników i
młodników, zapewn .ających jej c a ł­
kowite poczuc·e bezp ' eczeństwa, bę­
dących wymarzonym miejscem jej
zalegania, rzuca n 'a młodych itp.
Sztuczny wytwór ludzki,, wynik
gwałtownej
,rewolucyjnej" zmiany
struktury lasu - to wszystko prawda, a jednak ten twór ludzk ch rąk,
mimo zas adn ' czą sprzeczność j ego z
naturą, okaza~ s · ę w praktyce wcale skutecznym środkiem zaradczym
na zło, jakie dla zwierzyny przedstawia nieunikniona n'l n aszym etapie rozwoju cvw'I'zacii bJ's•.,ość czło­
wieka, powodowana stopniem opanowania prze?; n 'ego terenu. Gąsz cz
tych zagajników 1 młodn i ków szp 'lkowvch strzegł so')koju zw'erzvny
skuteczniej an'żeli wsze l k . e inne
dzieła celowej goSij)odarki ludzk' e i w
lesie, w posbci t abl'c ostrzegawczych, szlabanów, biletów wstępu do
lasu itp., - po prostu dl at ego, iii;
f i z y c z n y m
n ' epo:iob'eń­
stwem dla człow· eka było przedarcie się przez gęstwi nę mqodych
drzew szp:lkowych pod którymi ni~
w dodatku n ie rosło . a zatem i n:P.
było t a m po co chodz' ć .
Z chwilą. z aprzestania
zrębów ubyw·ać będz'e , w
liczną ludność i to akurat w okrP.·
s ·e stopniowego zmn'ejszania się pow.ierzc:hn.i., dostępnych
dotychczas
tylko dla zw erzyny, z uwagi na. stupleń zwartości ich drzewostanu.
Te ujemne dla spokoju zwierzyny
skutki stopniowego
u d o s t ę pniania
całej
po ·w i e r z ch n i
lasu n'e tyl ko
dla zatrudn onych w nim ludzi, jako wynik zarzucenia systemu zrę­
bów czystych, zales:anych monokulturą, będą siłą rzeczy występowały
w sposób bą.rdz ' ej j askrawy w lasach małych i średn : ch, z natury
bardziej
dostępnych dla okoVczneJ
ludności, aniżel: duże., zwarte kompleksy leśne. Te małe i średnie lasy odznaczają s'ę ponadto tym (o
czym wyżej mów'łe m) ' ż wł:> śn ' e w
nich rozmiar ich naturalnej bazy
paszowej. z uwagi na bliskość żero­
wisik polnych i łąkowych, nie odgrywa dla zwierzyny większej rol i.
Dlatego też stwi erdz'ć n a leży, iż
właśn e te mniejsze lasy s iln'ej odr.zuwają ujemne s k utki dla zw' erzostanu, wyn: kające z nowej metody
eksploatacji lasów.
Wreszc:e stwierdzić należy, iż ta
postulowana z innych
p owodów
teoretyczna
d e k o n c e n-
t r a c j a
zw:erzyny i równO- '
m ·erne n as]en'·e n : ą terenu całego
lasu (oby tylko to n asil en ' e n ie zbliżało się naj częśc ej do zera!), będzie
czynn kiem, ogromnie utrudn i ają­
cym jej obserwację, a co za tym
idzie, równ ·eż i możność pr zeprowadzan 'a racjonalnego odstrzs łu sele'r·
cyjnego. W tym gron ·e dyskutantów
n·e ma zaś chyba potrzeby uzasadn!a n ia wagi tego zagadnien a dla
hodowli zw'erzyny płowej . l nie ma
rrówruież potrzeby przypom:nania o
szczupłośc : naszych k adr personelu
leśnego . i o przeciążen ' u go pracami
adm'n 'stra.cyjno - leśnymi,
które
potęguje jeszcze właśn:e s ystem gospoda rki bezzrębowej, a co s'łą rzeczy odbija s · ę n ader u jemnie na
możności wykorzystywania p ersonelu leśn ego dl3. celów łow ·e ck' ch.
ją
Powyższe
stwierdzen:a uzas adnia-
w mo:m
poj ę c·u, dostat ecznie mopost aw : oną n a początku,
cno tezę,
iż teoretyczne walory, z punktu widzenia łow ·ectwa, nowej metody eksploa t acj _ lasu będą n sjczęśc : ej w
praktyce z n a wiązką wyrównane ujemnym! skutkami, j ake dla zwierzyny powst aną w dz' edzinie jej
spokoju i bezp ieczeństwa, z agrożo­
nego mocno nie tylko l:;ezpośr edn: o
c~ystych
m1a re u-
pływu
lat , zagajników i młodni.ków
tvpu, obejmujących w·ększą
przestrzeń, co jakoby ma być skompensowane pojaw'aniem s'ę n a powierzchni c<~ łego lasu .kęp n alotu w
wvniku n ątura lnego odnawiania s'ę
drzewostanu. 'Vprawdzie w najbliż­
szym offires·e przejśc'owym liczyć s'ę
możemy przez pewien czas ·z e z.1awisk'em dolesiania starych
zaległych zrębów wo;ennych. jednak :r.achodz' ć to będz'e w terenie w sposób n 'erównomierny, w zależności od
ich k OJJcentracji i przecie~ k iedys
zaległości te skończą sie.
Równocześn ' e na skutek celowego
prześwietla nia sta rszych drzewostanów będzie wprawdz'e wzrastjłć i.ch
pods.z ycie, a zatem teoretycznie i baza paszowa ora·z do pewnych granic
stop . eń osłony: ale równolegle z tym
pastwować będzi e i rozwój runa leś­
nego. Docenia m w pełni zna czen'"'
jego dla gospodark i krajowej. Tym
niemniej stwierdzam, iż będzie to
bodźcem do tym bardz'P.j
intensywnego odwiedzania lasu przez okostare~o
Lłs
Fot. W. Puchalski
wpływem nowej ·formy ekspolatacj:i.~
t odnawiania lasu {o czym wspominał kol. Zabiełło ),, ale równi eż i to
.noże nawet w większym stQpniru po!rednkt z powodu udostępnienia dla
;złow: eka całego Iasu na skutek umn i ęcia z niego wi ększych,
zwar:ych powierzchni zaga jników i młod­
ai<ków, z natury rzeczy trudno d<r
stępnych. Z dwóch za tem przyczyn,,
vywołują.cych
zj aw isko wędrówek
~wierzyny w łow . sku , jedna {potrze•
oa wyżywieni a ) ulegnie n 'eznacznemu osłabieniu ; druga n atomiast {po:rzeba osłOIJly) ulegn ie spotęgowan i u,
,. to znś.cznemu. W ogólnym rezultacie tendencja do w ęd rówek musi
vzrosną.ć , aż do możl i wości emigra:ji zwierzyny grubej z ~ owiska.
Powyższy, s chema tyczny przebieg
vpływ u nowej m etody na ·z wierzo;tan , zna jduje logiczne,, dodatkowe
;>otwierdzenie, jeśli weźmi e się pod
·1wagę, iż ni ewątpliwi e głównym w aorem metody be zzrębowej jest dla
owiectwa to , i•ż prowadzi ona do lam, bardziej zbliżon ego do lasu n a tu:alnego, p '·e rwotnego. Tylko,, że dla
:wierzyny t en przymi•o t naturalnoś­
~i lasu p owst a j e j edynie na odcinku
1a zy paszowej - las produkuje w;ę.
:ej paszy. Inne czynnik i n a da;! odl iegają istotnie od w a runków ,p:ervotnych, przede wszystkim obecność
:zł o wieka w łowisku i jego potęgu­
ąc a się ruchl'wość ,
właśn i e
dzięki
1s unięci u
czynnika
sztucznego
vp•r aw.d zie , jeśli chodzi o źródło po. vst ani a, a le dz ·a'łają.cego w k ierunku
:zęśc i owego
upodobn 'enia n a tym
Jd cinku lasu zrę b o wego do lasu p ier'łatnego
{cz ę śc i ow a
niedost ępność
ći la lu dz ~, gwar antująca ograniczony
>pokój i bezp' eczeństwo).
Odn ośnie d r o b n e j zwierzy-
ay, a w praktyce ·z aj ą c a , to sytua cja
Jego w nowej rzeczyw ' stości leśnej
o ęd zi e , z grubsza biorąc , podobna,
choć oczywiście znaczn :e mniej ·ostro zarysowan a . do położen ' a zrwierzyny g rubej . W dużych kompleksach l eśnych sta n zajęcy powinien
s i ę jednak ·m czej popr aw ' ć w wyni;:u metody b ezzrębowej , gdyż tam
czynn·i k paszy grać będzie w i ększą
rolę · lJ.iiŻ .zagadnieniie · osłony; w . ogóle:
znaczn:e
mniej ostre siłą.
rżeczy
u zająca. Natomiast sądzę, iż w małych lasach dodatni wpływ metody
bezzrębowej nie powini·e n się u zaję­
cy objawić, a nawet
teoretycznie
spodziewałbym się raczej ujemnego
jej wpływu, gdyż z uwagi na bliskość obf·Lt;ych
żerowisk
polnych,,
czynni·k osfuny w danym przypadku
wyr·aźniie
domi.nuje nad zaga.ąnk­
niem paszy.
PrzychodZę do najważniejszego zagadnienia, do sprawy środków zaradczych.
Zagadnienie to jest jednak nad
wyraz trudne. Proponowany przez
kol. Zabieł'łę system czasowych, jednorocznych rezerwatów, jest liliewąt­
pliwie bardzo polecenia godny, ale
roZWiązuje problem tyLko częściowo,
a mianowicie na odc:nku okresowego usuni ęcia z [pewnych,, dostateczn ie dużych przestrzeni lasu, niep<r
koju, wywoływanego samą. eksploatacją 1 odnawianiem lasu. Nie rozw: ązuje on natomiast
właściwego
problemu
osłony, a ponadto jest
w praktyce
trudny do skutecznej
realiza cji na terenie małych lasów.
W każdyro raz1e uzupełniłbym go
postuJat.e m
całkowitego
zakazu
ws2'lel'ki ej eksploatacji użytków poibocznych na terenie tych rezerwaltów.
Osobiście przywiązuję dużo wi ęk­
szą wagę
do
skuteczności
zabiegu
zakładania ~zw.
zrębów
łowieckich
czystych, o których wspomniał inż .
Marchlewski, nie opow: adając
się
zresztą
wyraźnie za koniec2'lnością
ich wprowadzenia u nas. Byłaby to
cenna i skuteczna korektura zasadniczej linii eksploatacji ibezzr~bowej ,
odstęp,stwem od szablonu na rzecz
żywotnych interesów hodowli zwierzyny" świadczącym dobitnie właśni:e
o tej wzajemnej współpracy i zrozumieniu leśn~ka i myśliwego, o czym
tak p~ęknie pisze inż. Bohusz.
Ni ezależnie od zrębów łow ' eckich
czystych o typie, wspomnianym
przez inż. M. Marchlewskieg'o, w postaci długich a stosunkowo wąskich
pasów. które wymagają
usun'ęcia
.
drrewostalilu z ' większej PQWierzctm1
są przeto odstępstwem na większą
skalę od inetody
bezzrębowej,
uwaoołbym za wysoce wska=e wy·
korzystywanie ha;lizn,, płazowin ttp.
powierzchni o małym zwarciu drzewostanu, dla zakładania na m:rtych
nawet obszarach, w miarę ubywants
zagajników i młodników w lesie bezzrębowym, stosunk~wo niewielkich,
zwartych kultur i·g lastych. Chodziio
by tu o zakładanie w lesie nowe.go
typu czegoś w rodzaju remiz śród­
polnych, a raczej w dalilym przyplldku śródleśnych. Ułatwiłoby to rozwiązanie
·zagadńien: a
osłony
dla
ZWierzyny w okresie przejściowym,
dopóki nie ujawnią się w praktyce
spodziewane skutki nowej metody l
na tym odcinku,, a jednocześnie byłoby to mniejszym a zatem • łat­
w iejszym życiowo do realizacji odstępstwem od zasadni czej linii gospodarki bezzrębowej.
i
Dezyderat ten odbiega poniekąd
od postulatów inż . M a rchlewakiego
który kład2'Ji·e nacisk na pozos,t awianie małych luk niezales ' onych dla
por ostu traw i krzewów. Wydaj·e si~
jednak, że skoro cała powierzchnJa
lasu ma przecież w wyniku re:formJ
produkowa ć paszę kosztem. czynnik:;;
osłony, dezyderat sztucznego zwięk­
szania te.g o ostatn'ego na małych
powierzchniach - jest uzasadniony.
W każdym bądź razi.e jestem również zda nia, iż konieczna jest bacz.
na obserwacja reakcji zwierzyny na
nowe metody e·k sploa t a cj i lasu. Trze.
ba bezwarunkowo zdwoi ć ·czujność .
którą wszak łatwo uśp i ć mogą dytyramby na cześć nowych metod. Mogą one bowiem łatwo" będąc zbawien
ne dla J.asu, oka;zać się jednocześnit>
zgubne w swych niezamierzonych
skutkach dla hodowli grubej zwie·rzyny, szczególnie w okres' e [przejś­
ciowym, kiedy pozytywne ich s:kut~
mogą nie występować w dostatecznym rpzmiarze lub tempie, a ponadto brak doświadczeni a może łatwo
spowodować błędy, zarówno u leśni­
ka. jak i u hodowcy zwierzyny.
Leon
Popławskl
.
Obowiązkiem każ. degó __ czforika PZŁ
i
es t dostarczać
do
14
ubitą
•
.zwierzynę
Spółdzielni »Jedność Łowiecka<<
.,.f
· ZBIGNIEW KOWALSKI
Folowanie na dziki
/
(wskazania i rady praktyczne przed sezonem)
Sprawa
szkM
wyrządzanych
przez dzlkti. staŁa się w ost:Ltnim
roku sprawą palącą . Należy w tym
mięj:scu stwierdzń.ć , że dzJików posiadamy w Polsce ponad 25.000 sztuk.
Szkody :zatem w UIPrawach rolnych ·są poważne , coprrawda w ruekltócych wypadkach może wyo lbrzyllllione, w irmy;ch jednak; UZlaiSia dnione.
Dzik·ó w jest zaJtem zbyt duilo. Pocowę dzików należy włączyć do zak:ładów poLowań. Doko[}jać tego trzeba w okresie grrudzi:eń
1uty bież ącego s ezonu.
X
Rozróżniamy następujące rodzaje
t.biorowy·c h polowań na dziiki:
I. Folowanie z na~ganką po
cz;arnej stopie.
li. Folowanie po białej stopie.
nr. Polowarue z psamti..
l.
POLOWANIE Z NAGANKĄ
PO CZARNEJ STOPIE
!?rowadzen ie polowania na dziki
oez śniegu nal eży do rzeczy trudnych. Łowczy bowiem posiadać mu·
sd wdelką intuicję łowie·aką w okre·
ślemu, gdzie dziki mogą zal egać, a
miej:s cowa admin:istracj:a Las ów Pań­
stwowych czy straż Łowiecka musi
ściśle śl edeJi·ć , w których oddziałach
dziilci obieraj ą sobie ostoje po nocnej wędr ówce za lmrm ą .
J !ilio pewną pomoc w okxeślamu
legowisk · dziczych jesJeni"l .i wczesną bezśnieżną zimą mogą być następujące wskazówki. Przede wszystkim wti.ęc dlli!ki zalega•ją w t:ym
okresie czasu bLisko pól, które jeszcze niewymarznięte do głębi dają
im możno ść rycia po darwnych kartoniskach i tąkach.
W czasde pięknych, słonecznych,
jesiennych dm zna1jdZiemy więk­
SZJość ~ów w partti.ach Hściasty•ch,
brzeź:ni!ilia: ch pod:S:Zytych wrwsem,
olszynach podszytych pokrzywą, a
w !latach - kiedy żołędzie obrodziły w dębinach.
W czasti.e dni ciepłych, mglistych
i wilgotnych, j:a k również w czasie
sti.lnego wia·tru dzikd zaleg.ać będą
bardl'li.ej w :zwartych miodnilakach
sosnowy·c h i świerkowych_
Jak o zasadę polowania po czarnej
srtopie nale ż y przyjąć rozpoczynanie
polo wania ·o d •m iotów najpeW[}Jl€Js,z ych, aJ.e ' oż ących na p.obrzeżu ter enów, i bmć następne mioty koti.ście , by dziki były zaganiane do
środk
ter enu mateczndka, który
wzięty jak
miot ostatni może dać
dobre rezu1arty_
Same n.ioty należy bra ć wj ększe
po 2 lub 4 oddziały 400 X 600 m,
stawiając myśliwych w odległościach
BO- 100 kroków jeden od drugiego_
Wypęd zenie dzików na linię myśliwych bez psów i pomocy me jest
-
Z obrazu W. Sagana
też xzeczą
Łatwą,
toteż wsk~anym
óeden z poda~nych iżej ·s posobów. Szczególnie dzikti., na
które polowano już wie le razy, stają
sti.ę po częstszym pędzen:iu mądre l
otrzaskane z polowaniem.
jest
stosować
Można
więc
w gwizdki lub
dą
obŁawnicy
:Z!J.Opatrzyć
nag.ankę
łopaty,
w które bę­
uderzali kawalikami
żelaza. Można posypać całą nagankę
bądź ją wyperfumowreszcie dać każdemu
naganiaczowi (w dzień pochmurny)
zapaloną
lampkę
elektry=ą do
ręlci. Osbatn•i ten sposób daje wręcz
ka:pitalllle rezultaty.
KoŁatek na polowani;a ch na dzikd,
tam ,g dzie poluje się na za:jące używać nie należy , gdyż nie d'ciją
one dobry·c h rezultatów, ponieważ
dz:illti! są przyzwyczajone do kleko·
tani•a . W Łowiskach, gdzlie z kołat·
karni nti.e polowano, użycie ich po
raz pierwszy da dobre rel'lultaty_
Używanie przez na ganiaczy straSZaków i oddaw.aMe po parę strzałów
w środku miotu daje również wy- ·
niki bardzo do bre i wypchndle naj·
opornte js ze d ZJik!i na lilnię myśló.­
wych.
Podanych wyżej sposobów lllde należy zbyt często powtar:roć, gdyż
j.ako bardz;o
radykalne
potramą
wypłoszyć dziki z ostoi na długo.
Naturalnie myśliwi, zachodząc na
stanowiska, muszą zachowywa~ się
c1cho i nie prowadzić głośnych roz·
jodofonnem,
wać, można
mów.
Naga~nki na polowanie
po czarnej stopie należy brać więce•j, IIIDiej
wi:ęcej dwa razy tyle oo myśLiwych .
Rozstawianie myśliwych na daleko
wysuniętych skrzydłach daje dob re Temiltaty.
1\la polowaniu na dziiki po czarnej
stopie jest wysoce w skazane brać
ze sobą psa tropowca, wyŹła szors l!h owłosego, jamnika, bądź innego,
który będzie wielce p mocnvm przy
odnajdywaniu postrzałków.
U.
POLOWANIE PO BIALEJ
STOPIE
Praw.' dłowe przygo towanie takiego polowanja wymaga od ło w czego,
czy prowadzącego poJowani·e, dużej
znajomości kniei, zwyczajów czru
nego zwierza i wielal tni•e go przygotowania łowieckiego.
15
Jeżeli
-padliną
dziki
były
podkarmiane
i kartoflami, to mi·e jsca ich
ostoi będą znane dobrze straży ło­
wiecltiej_ Niemniej już na parę dni
przed polowaniem łowczy musi po·
lecić straży tropienie dzików, a w
ciągu ostatniego dnia przed polowa
niem zacieranie (miotełkowanie) ich
tropów.
Przy talk wydanych dys<pozycjach
trop.Le:ni.e dzików w dniu polowania
nie będzie
przeds-tawiało dl;~
mających ten przedmiot
strażni.
ków - większej trudności.
Polowani·a nie ltl.ależy za·czynać'
zbyt wcześni.e, czekając spokojniP
na meldunki tropiciela. L~piej bo
wiem jest ZJawsze wZJiąć kiJka mio·
tów z pewnymi dzikami niż kilkanaście, gdzie spotkani·e z czarnym
zwierzem jest mocno problematycz·
ne, a ni:.=pokori całą knieję_
Otrop·i10ne mioty dz:i.c ze będą niewielkie, toteż nal eży
obstawiać
przesmyki, nie zważając na sarkania niedośw.1adcwnych
łowiecko
Kolegów, którym stanowisko wypadnie na tylll1ym bądź bocznym
przesmyku.
W razie otrzymania m eldunków
o otropieniu t.ziików należy zaczynać od m~otów najbliższych, jeżeli
jednak w kilku, leżących niedaleko
s·i ebie, miotach są otropione dziki,
Z N -ctwa
należy
zaczyn ać·
Dwukoły
od mio-tów, gdzie
locJ:a z warchlakami, gdyż
prowadząc
rtado jest ona bardziej
ostnoma i• pi'ZemY'ślna od odyńca
czy wycinka.
Wyjątek stanowi wyjątkowo czuj.
ny d nieuchwytny wielkowy odyniec,
którego byle ruch w lesie może
podnieść z legowiska.
zaległa
16
W slooku
Zasadę, ż2 w miocie ,
gdzi:e są
otropione dziki, do nich tylko W'llno jest oddać pierwszy strzał, uważam za niesłuszną i twierdzę, że lisy, które wyjdą zawsze wcześniej na
linię, należy strzelać.
Przy odpowiednim ;i prawdziwym obstawieniu miotu nic a nic nic psuje t<>
s<potkania z · czarnym zwierzem.
Ilość naganki na takie polowariie
nie mus.i być duża, wystarczy tylu
naganiaczy, ilu myśliwych bierzP
udz~ał w ,polowaniu.
Ni•e mniej naganka musi chodzić
dobrze i równo, nie orni•jać gąs7..
czów, a przeciwnie przeciskać się
przez nd·e. Poza tym naganka musi
Slię posuwać w zupełnym mHczernu,
z rzadka zupełnie postukując kijami
po pniach. Używan·ie ·sygnałówek
winno być :na takim polowaniu
zmmeJSZOne do minimum, ograniczając się do podania momentu ruszenia obławy (jeden długi ,sygnał);
prZerwania się dzików przez linię
obławy (dwa długie sygnały) -r wreszcie oznajmieni1a o podejściu nagankii do głównej linii myś1iwy·ch
na taką odległość, kiedy myśliwym
nie wolno już strzelać w miot przed
Sliebie (trzy krótkie s·ygnały). Ostatni
rten sygn:ał win.ien być podany w
zagajach w odl.=gośoi 100 m etrów
od linii myśliwych, w gonnym leŚie
na 200 m a nawe.t na 250 m etr(>w
przed linią, Jeżeli dzfk!. cofnęły się
należy · nagankę zawrócić J pędzić
miot teraz . od gŁównej linti myś1i-
Fot. W. Puchalski
wych rio
dziki lnie
tyłu.
chcą
Manewr ten,
opuścić
jeżeli
gąszczów,
nal eży powtarzać
kilkil razy (nawet
siedem, os[em) nie zrażając się 7Jl1ÓW
sarkaniami n eofitów łowiecki·ch.
III.
POLOWANIE Z PSAMl
Folowania na dz'i!ki z psami mo.g11
organli.wwane j1ako polowania
grupowe w 3 - 5 strzelb albo też
gremiaini.e w ~2 - 16 srtrz2lb.
W wypadku wyjazdu grupowegv
polowanie polegać będZJie na obstawieniu miotu, w którym puszczone
są psy, na przesmyk.a ch, przy czym
wszystkim
myśliowym wolno jest
za<biegać na głos .go:nu wzdłuż linLl
być
oddziałowych.
W WY'Padku, . j eżeli ps:r osaczyły
dzika i j eż21i go -trzyriiają w m ioejscu, bądź pęnza,ją w kółko, na przy.
kład po kępi<e świerCZY'fiY leżącej w
Piękny
odyniec
ca gonu, który określi specjaln y
gdyż na polowaniu z psami dZJik potrafi się pokazać n a lin id
zupełnie nieoczekiwanie, zarówno w
czasie, jak i w kierunku,
Jako zasadę sygnałów powtarzam;
jeden długi sygnał - ruszenie naganki li psów. Dwa długie - naganka wraca po raz drugi, gdyż
dziki colinęły 'S'ię do tyłu, Trzy Jrrótkie sygnały - naganka jest blisko
linii - strzelać przed siebie nie wolno. Trzy długie sygnały - koniec
miotu, po którym wolno jest zejść .ze
stanowiska i !Udać się na . mi eJsce
zbiórki, Miejsce to powinno być
przez ł.owczego przed rozprowa:izenliem lini:i myśliwych ustalone w
miejscu łatwym do odszukania dja
wszys tkich myśliwych, choćby bi0rących po raz pierwszy udział w '
polowaniu na danym teTenie.
Rozstawienie kolejności numerów winno być ustalone następują­
co: numer pierwszy - stanov:•isko
połorżane najbliżej miejsca i.>:lSzczeni'a psów do miot u po prawt:j . je g u
stronie, drugi r następne - w prawo od pierwszego wokół m'otu, tak
że ostatnie
wypadloby po lewej
stronie m.iej:sca, gdzie piUszezone
będą psy do miotu.
sygnał,
Szkody na polach
środku
drągowiny,
zmniejszą się
to wolno jest
wbiegać do środlka miotu jednemu
tylko myśliwemu właścicielowi
psów, lub jeżeli są to psy !kółkowe
- to w każdym miocie innemu my-
śliwemu.
Często . zdarzają się na takich polowaniach wypadki strzelania przez
myśliwych do psa dzikarza.
Toteż
przed polowaniem należy wszyskim
myśliwym psy .zaprezentować, Niestety, nie zawsze sposób ten wystarcza, bowiem gorąca wyobraźnia
młod ego
i niezbyt opanowanego
myśłi,wego każe strzelać >Oglądanego
nieda..:mo psa żółtego, jako HsF a
czarnego - jako d.z.ika, Toteż polecam łowczemu następujący spobe zpiecz 2 ństwa
sób zapewn,ienia
psom: wszystkim dZiikarzom należy
przywiązać do obroży dużą czerwoną kokardę,
W -wYpadku polowania grupowego używamy, poza sforą czy psem,
niewiel!kiej naganki,
Miot, w którym dziki są otropione, należy obstaWiić ze wszystkich
stl'on na dziczych p>rz2smykach.
Zaznaczyć
w tym miej:s cu muszę, ·
przesmyk doświadczone oko myśłiwego poznaje z łatwością, Przesmykdem może być pas podszytu,
' ciągnący . się lasem,
dolinka porośnięta trzcinami
lub podchodzący
ku ~inli gąszczar, PrzesmY'ki, o ile
w lesie nie nastąpiły większe zmiany topog.rafkzne z powodu wielohektarowych c1ęc, pożarów, bądź
przeprowadzenia nowych linid kolejowej czy SZIOsy, pozostają przez lata bez najmniejszych zmian te same. T oteż prowadzący polowanie, o
ille sam n:ie zna dostatecznie dobrze
knied, powinien o przesmyiki zwderza zapytać straż ł·owiecką, bądź
leśną, ewentualnie
sam zorientować się po tropach !i prz.echodach
zwierza, gdzie leżą jego główne
że
przejścia,
W miocie myśliwi p owinni pOZOstanoWilisk ach ,aż do koń-
stawać ~a
W tego rodzaju polowaniach poza
dzikiem dozwolone być może strzelani·e tylko do lisów, ewentualnie
do innych drapieżników.
Na zakończenie pozwolę sobie jes·zcze dorzuaić parę słów na temat ·
ZJachowania si·ę myśLiwych w czasie
polowania na dz.iki,
Już więc w cza,Siie ZJajeżdżania do
kniei ,i w czasie zachodzenia na
stanowiska należy zachować spokój,
nie prowadZJić głośnych rozmów.
ZaZJnaczam [przy tym, że zajeżdża ­
nie wózkami czy samochodami na
stanowiska jest bardziej wsikazane
niż głośne szuranie nogami po zeschłych liściach czy chrzęszczącym
śniegu,
Naturalnie zatrzymywani.e
wózka czy sanek powinno odbywać
się bez głośnych okrzyków li hała­
sów.
Próbowanie do celu sztucerem
przed gonem, co zdarza Slię czasem ,
n:ie powinno też mieć miejsca,
Po zajęciu stanowiska należy dobrze udeptać śnieg pod nogami lub
nieco odgarnąć stopą lnśaie, by !Ilie
powodować szelestu już w c.z.as·i e
gonu, Można też złamać jedną czy
drugą gałązkę, przeszka d zającą w
strzale, Rąbani•e jednak lasu przed
· sobą d la zrobienia wizjerek (pr zecinka) jest niedopuSZJCzalne, P alende n a stanow.Lsku j·e st bezwzględ-
nie zabronione, jak . również wszelki•e gwałtowne ruchy bądź ostrzegan ie głosem sąSiiada o zbliżającej się
zwierzynie,
,Zasadniczo strzelać wolno na stanowisku tylko do tej zwierzyny, do
której łowczy strzelać na odprawi·e
przed polowaniem zezwolił, • NiemmeJ jeżeli trzask gałązek czy
krzyki naganki zawiadomią myśli­
wych, ż2 dziki są w miocie, należy
s.ię wstrzymać ze strzałami do zajęcy,
Również mając do dzika niepewny d daleki strzał w gąszczu lepiej
jest wstrzymać się ze strzałem w ogóle, by nie psuć spotkania innym
Kolegom.
Jeżeli
jednak weźmiemy pod uwadwa czynniki, mogące spłoszyć
dziki idące na s tanowisko, strzał czy
niespokojne zachowanie się na stanowiSiku, to trzeba stwierdzić, że
huk strzału mni2j płoszy dzika niż
wiercenie się, przykucanie i podobne gwałtowne ruchy,
gę
Na stanowisku należy pozostać
do końca , nawet jeszcze przez ·c hwilkę po wyjściu naganki
na linię,
Często
bowiem dziki do ostatniej
chwili stoją w gąszczu prz2d linią,
by ją w ostatnim mom2ncie przesadzić jednym susem.
Naberalnie,
myśliwi
zajmujący
flankowe stanowiska i na zatropie
winni stać na nich aż do trąbki,
oznajmiającej koniec miotu.
z.
Kowalski
PAMIĘTAJMY
O El{SPORCIE
DZICZYZNY
Piękny
pokot
l?
JERZY
OśWIĘCIMSKI
Ostatnia szansa
Na jednym z polowań w minionym
sezonie tak się zdarzyqo, że sąsiad
mój strzelił dwa razy do siedzących
zajęcy. Na moją delikatną uwagę., że
tak się n 'e strzela, zapytał zdziwiony: "A dlaczego?" Już miałem na
języku odpowiedź ' w f.ormie też zresztą. pytania: ;,Jaka jest różnica
między
myśliwym, a rzeźnikiem?";
a:le powstrzymałem się i odpowie<Wiałem coś ogólnie,
że prawdziwy
myśliwy tak nie postępuje.
Odpowiedź, widziałem, nie trafiła do przekonania sąsiadowi.
·
- A no, panie kolego, spróbuję
dz!iś was przekonać.
Zacznę
może
trochę z daleka. Jaki jest cel polowamia? Zdobycie zwierzyny - padoJ e odpowi edź. No tak, to jest ten
cel zasadniczy, ale n ie wyqączny.
Wdelu z myśl'wych doda,, że także
celem polowania jest obcowanie
z przyrodą., podziwianie jej piękna,
podpatrywanie jej tajników, ruch na
świeżym powietrzu, itp. Niektórzy, a
l siebie do takich zaliczam, za jeden
z głównych,, ni emal równoległych ze
zdobyciem zwierzyny celów polowan>ia , zal' czaj ą. zdobywarue emocyj i
wrażeń myśliwski ch, które, jak wiemy, nie zawsze .wiążą. się ze zrulowaniem zwierza. Temat to zresztą. do
dyskusji, a ta .n igdy n :e będzie miała końca., bo zależy to od subiektywnego 21apatrywania myśliwego. Przyjmijmy więc,, że inne cele są, celami
wtórnymi , a zasadniczym celem jest
zdobycie zwierzyny.
- Czy dopuszczalne są. wszystkie
drogi, zmierzające do tego celu?
Oczywiści e nie ·i odpowiedź taką.
daje przede wszystkim prawo ło­
wieck'e, które zezwala polować tylko w pewnych określonych warunkach i w pewnym, w w'ększo.ści
wypadków, określonym czasie. Ograni·c zen' a t e są. podyktowane wzglę­
dem na zachowanie boga ctwa n a rodowego ja kim jest zw' erzyna łowna
oraz względem na uzgodnJen· e" sprzecznych nieraz interesów jednostek.
Ale w prawie łowieck i m n le znajdziemy zakazu strzelan'a do siedzą­
cego zająca. Zakaz t en jest gdzie
indziej.
Wypływa o~ wła śn i e z t ej różn l ­
cy,, j a k a j e·s t m' ędzy myśliwym
a rzeźnikiem. Myśl'stwo nie j est
wsza k rzemiosłem
czy za wodem.
t ak ja k rzeźnictwo . Moim zda niem
myślistwo nie jest też sportem (toczyła się kiedyś na łamach Łowca
Polskiego słowna bat alia na ten tema t), bo nie tylko momenty kultury
fizycznej ma na celu 1myśllstwo. Myśli stwo jest to zaspokojenie tej p asji. t ej t zw. żyłki myśliwsk ' ej, która
w nas, jako atawizm, tlt~wi w spadku
po naszych przodkach.
Przodkowie nasi brali
maczugę,
oszczep czy · łuk i szli zdobvć zwierza, który im daw aq pożywlenie i odz'eż. Pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem wywiązywała
się
walka,
w której często s zanse "były zupehiie
18'
równe. Był to jakby pojedynek mię­
dzy człowiekiem i zwierzęciem.
Ale w miarę rozwoju ludzkości,
w miarę postępu techniki szanse zaczęły
wyraźnie
rosnąć po stronie
CZiłowieka. Wreszcie wynalazek broni palnej przypieczętował przewagę
człowi eka nad zw:erzęciem.
W mi•arę też rozwoju ludzkości"
zwłaszcza
rozwoju gospodarczego.,
polowanie zaczęło
zatracać
swój
pierwotny ·c hara kter zdobywania pożywienia i odzieży, i stało s ' ę zaspokojeniem pasji myśliwskiej,
pow:edzmy po prostu - rozrywką.
W takim też ujęciu przetrwało
ono do naszych czasów i dziś polowanie moglibyśmy określić jako połączenie przyjemnego
z pożytecz­
nym. To, że rozwój racjonalnej i planowej hodowli zwierzyny powiększa
ekonom:czne znaczenie
myślistwa
(patrz artyku~ z. Kowalskiego pt.
"Dwie tony zajęcy" nr 3 Łowca Folskiego) n i•e odbiera mu jedna k cech
także i rozrywki.
W tej rozrywce., .której kropką.
nad "i." jest taki bolesny fakt, jak
śmierć żywego stworzenia, utrzymują s ' ę nadal
momenty pojed)'rnku
między
człowiekiem a zwierzęciem.
Uśmiechnie się pewno w tym m ;ejscu niejeden· z czytelników. "Ł.adny
pojedynek
pom'ędzy
uzbrojonym
w nowoczesną. broń człowiekiem a
biednym zajączkiem"!
A właśnie wobec tego., że technika daje nam og romne możliwoś.ci, że
jak się ktoś wyraził, kto wie czy n ie
będzi emy tropi'l i zwierza przy pomocy radaru , musimy, mają-c do dysp?zycji te duże możliwości, starać s1 ę
tym bardziej być wobec zwierzęcia
rycerskim i starać się tę dysproporcję szans, jaka między nami a zwierzęciem istnieje, niwelować na korzyść zwierza, a na niekorzyść naszą.
Jakież zwi-erzyna ma· szanse w pojedynku z człowiek'em?
Oczyw:ście kły i pazury są. wyjąt­
idem i należą. dziś do przeszłości.
Atutem zwierzyny jest przede wszystkim jej szybkość, jej możność uc'eczki i skrycia s ię przed człow' e­
kiem. I nie można zwierzynie odoie~
ra ć tej osta tniej już szansy.
I dlatego wła:śn'e , sąsiedzie sza
nowny n ie należało zab : jać z ająca,
który ci siadł na 20 kroków, bo gdybyś go strzelał w ruchu,, to możebY'ś
go spudłował i szarak uszedłby z ży­
ciem. To byqaby jego ostatnia szamsa, a ty mu jej nie dałeś; szkoda
jeszcze, że n ie wyp atrzyłeś z aj ą ca
śpią.ce~o w kotlin'e i do n ie nie wygarnąłeś.
Ogólnie
więc biorąc,
do zwierzyny
strzelać . gdy
ta jest w ruchu. Wyjątek od tego
sta nowi strzał kulowy, gdzie przy
grubej zwierzynie, bo do tak' ej strzela s ' ę kulą, koni eczność
dobrego
trafienia , by nie skaleczyć zwierza ,
zezwa la na strzał dQ stojącej sztuki
czworonożnej
należy
(zwłaszcm
do !ZWierzyny płowej
z podjazdu ązy podchodu).
' Strza~ śrutem do stojącej Zlwierzy.ny wybaczyć można w wyjątkowych
wypadkach, gdy chodzi o drapi~
ki, ale n igdy" gdy chodzi o zające
czy króliki.
Podobnie ma się sytuacja ze zwierzyną
skrzydlatą..
strzelać się winno
wyjątków,
jeśli
Zwierzynę
taką
w loc.e. Nie ma tu
chodzi o kaczki,
zwłaszcza nielotme, kuropatwy
czy
bażanty; dopuszcza
się
natomiast
strzał do siedzącego
głuszca
czy
cietrzewia na toku,, n:e mówiąc oczywiście np. o siedzącym na sośnie gołębia<rzu czy wronie.
W omawianych wypadkach, poza
pozostawieniem zw: erzęciu czy ptakowi tej osta tnie j szaiOSy, mamy l
sami dużo więks·zą. przyjemność, gdy
ruluje rozpędzony szarak czy spada
krzyżówka, niżbyśmy
strzelali do
siedzącej sztuki.
Taki, co strzela do siedzących,, dowodzi, że do biegnących czy lecących
spudłuje i takiego śmiało
możemy
nazywać pudlarzem.
Jeśli chodzi o ostatnią. szansę, to
nie można też wykorzystywać jej,
gdy zwierzynie grozi coś wskutek
warunków postronnych. Mam tu _na
myśli takie wypadki, jak !Il.p. kaczki w zimie na oparzeliSiku (nie sztuka wtedy wyczekać kaczek., które
i tak muszą. do jedynej w okolicy
wody wrócić) , pta ctwo na wybrzeżu
morskim, znużone lotem prrez morze
(prawo łowieckie zresztą zabrania
strzeloać),
cietrzewie w jamkach
śn : eżnych (objęte obecnie czasem ochronnym) itp. W takich wszystkich wypadkach strzelać i w ogóle
polować nie należy.
Tyle byqo by o
powiększan!l.u
szans zwierzyny. A tera:z o zmniejszeniu szans myśliwego.
Z a cznę od literatury. Kto czytał
(a kto n :e czytał warto, żeby przeczytał) piękne książki Al. Danilczuka "W wiuryjsk ej tajdze" i "Nad
wodami
Sujfunu" ten pamięta
pana pocZJmistrza Józefa, przemiłe­
go myśliwego o niedźw : edziej sile ~
gołębim sercu. Ten to pan Józef, postrzeliwszy odyńca , nie dobił go drugim strzałem , lecz z kordelasem ruszył ku si edzącemu na zadzie i bo/skają.cemu szablami czarnemu zwierzowi. Jak tam było,, nie wiadomo,
ale obserwa tor t ej sceny, Daniiczuk,
posłał odyńcowi swą kulę, kładąc go.
Pan Józef był zły, gdyż okazja zmile rzenia si ę z odyńcem w mniej wię­
cej równych w a runkach - kordelas
przec'wko szablom
minęła go.
Z drug iej lufy n ie strzelił, bo to było­
by za łatwe, za wielka by~aby przewa ga
człowieka nad zwierzem. A
gdy w jednym z następnych rozdziałów mamy opis,, jak pan Józef właś­
nie, też gwoli równości szans, poszedł na n ' edźwi edzia z oszczepem,
dowiódł
osta tecznie, że jest myśli­
wym - rycerzem.
(na czubkach drzew)
czy cietrzewie. Tu raczej szansą. ich
jest ich czujność i trzeba się do głu­
szca czy cietrzew ia przybliżyć na
głości głuszce
odległość strzału śrutowego.
I tu muszę przypomnieć mego
siada,, ale już innego.
Wyszedł na niego zając,
kładnie wygarnął z jednej
lufy tylko
szarakowi to nie
są.­
on pr:z:y- ,
i druglej
zaszkodziło,
strac:~ trochę orientacJę 1
ml.Olinii. Na wyrzucenie V."Ystrzelonych łusek i n a bicie strzelby
było dosyć czasu. I są.s.Jad to zrobił,
ale do tego zająca, choć z . powodzeniem mógł , już n ie strzelił .
·
",To już jego szczęści e" - •rzekł
"spudłowa łem dwa razy,
teraz
ma prawo iść cało dalej".
Przykład może dość jaSikrawy, ale
chyba, Szanowni Czytelnicy, zrozumiecie i:ntencje: w tej dążności do
zabijania zw' erza muszą. być j aki eś
granice, j akieś tamy, które różnią
p·r aw dziwego myśliwego od tzw.
strzelacza, polując ego na mięso czy
po prostu, j a:k wyżej rzelcl:em,, rzeź.
nik a.
Te wszystkie ogra;niczenia są. · um ieszczane nie w prawie łowieckim ,
ale w ·naszym ko deksie myśliws.kim,
jakim jest etyka myśl :wska. Ten cały
zbiór przepisów postępowani•a
pr awdziwego myśliwego, z awi erają­
cy prócz wyżej omówionych jeszcze
du ż o innych, jest to właś.nie nasz
kodeks honorowy.
Niestosowan:e si ę do n a kazów etyk i myśliwskiej
n ie
jest karalne
przez pra;wo; w j askrawych wypadk a ch możn a n ajwyżej odpowiadać
przed sądem łow ie ck i m lub być u:kar anym przez prow ad12: ącego polowanie, za.w sze j edna k myśliwy taki nie
będzie zasługiwał na miano myśliiwe­
go przez duże ," M".
tał się koło
Smierć
szaralca
Z przyk~adów
tych nde wyni·k a ,
oym za właś ciwe uważ ał t ylko kordelas czy oszczep, a le t ej n aszej
przewa g i n ad zwierzem,, którą mamy, trzymając w ręku broń palną. ,
ni e powiększajmy jeszcze przez uży­
wanice broni automatycznej : różnych
orowningów, pepesz, i~. Zupełni e
wyst ar czą. dwa śruty czy dwie kule
w lufa ch.
Podobnie m a s•ię sprawa z dy lem a-
Rys. S. Rozwadowski
tern: śru t czy k ula. Zaka1z s trze lmtia
do n iektórych g a tun:ków śrutem podyktowany jest ni e tylko wz.ględem
niek aleczenia zwierzyny, a le i tym,
że kulą trudniej jest trafi. ć.
Odwrotnie, jeśli chodzi o zwierzynę skrzydlatą., prócz szkodników, jestem pr zeciwny strzelani u do niej
kulą. Łatwo jest ze sztucera z lunetą, gdy s ' ę już rozwidni ,
strzel ać
w czasie tokowisk na dalekie odJe-
Jerzy
Oświęe'imslci
-
~
:\NTONl SZASZKIEWICZ
Dbajmy o trofea
to chwili k iedy
wiectwa n asze
tak jak wszelkie inn e. dz!iedzin y ż y ci a
w kraju ·- szybko
zabHżn ia
woje n ne
ra n y i wyrównu je
'Jraki, musimy li czy ć się z tym , że
w n i·e dalekiej jluż przysz ł ości , dla
wbrazowania ogólmiga swego dorobku, urządzać b ~dzie my wystawy
czy te ż pokazy trofeów m yśliw­
;;kich. A wted y m oralnym o b owiąz ­
kiem będzie każdego m yś l iwego, po5lada j ącego m n 1ej lub wię cej cenne
ti·ofea, wziąć w 111ich udział, tym
j ar dz1ej, że każ d e trofe um, poza
wartością
osobist ą,
st a n owi też
w ar t o ść dla ogółu , jako c ząstka d orobku ł o wie c tw a kraj owego.
P owinni ś m y za tem dokład ać stara ń , by trof ea pr zez nas zdobywane
były
naJleżycie
spreparowane
przedstawia ł y odpowied n i
wyg l ą d .
Tymczasem . j akże c zęst o się zdarza.
że przez brak umiejętn ośc i czy też
n iedbalstwa z naszej strony, wsta j ą
one, n aj c zęście j j u ż przy zdej m ow ani u u szkodzone a przez ~o samo w
rlu żej m ierze
pozbawione m yś liw­
skiej wartoś ci. Znam myśli wych.
którzy, k iedy trzeba zdjąć p oro ża
z ubitej sztuki, staj ą bezradni ; gor ze j , zna ł em za wodow ych l eś n ik ów ,
którzy o tym poj ęCi a nie m ieli. Powi nn iś my dokł adnie zn ać lp czynnośc~ . a nawet włas n oręczn ie p a•t r oszyć u bite sztuki,
z wł a szcza
ki ed y
d ziczyzna pr;zez·n a czona jest d o handlu, a przez to sa mo do dłuż sz ego
transp ortu.
Uważa m , ż e nie od rzeczy b ędzie
przypo m nieć
kolegom myśli wym .
jp.k n a l eży pos tę powa ć p r zy zdejm owa.n iu i prepa rowaniu czaszek
z po rpże m oraz szabel i faj ek.
Poroża
~ztuce
po wypatros zeniu
od t ułowi a w
sposób następujący: ostrym n ożem
przeciąć skórę wko ło szyi za ł y żk a­
mi (usza m i) w kierunk u tuł o wia (ze
względów estetycznych
nie zosta ·
w ia ć łyż ek przy dziczyznie), n ast ęp
n ie o b ie li ć ( oskórow a ć ) 9Zy j ę kilk a na śde centymetrów w k ierunk u tu
lowia, naciąć wkoło w m iejscu koń ·
cowym obielen ia i w tym mie jsc u
piłk ą l ub o str ą
siekierą
prZ~e ci ąć
k ręgi szy jne.
Obielanie c zęści szyi
jest dlatego wsk azane, by potem
Ubi t ej
n ależy oddziehlć
łeb
moż n a Ła two ZJeszyć, względ nie zwi ą ·
zać, z wisają c ą skórę , co wymagane
jest p rzy tra n~por ci·e
kole jowym :
nie posł ugiwać Sli. ę kawa łk ie m wor-
ka c zy t eż papieru, k tó r e, mimo pozornego umo cn ienda , ł atwo ześliz ­
gują
się .
Z chwilą kiedy łeb wraz z porożem zoS'tał oddzielony, wszelkie narzędzia, jak: ptiłkę, dłuto,
siekierę
łtp . , należy odrzucić,
gdyż
dalszą
- czynność mają wykonać jedynie nóż
i palce.
W dalszym dągu przystępujemy
po obielenia łba ze skóry, czyniąc to
jak najdokŁadniej (mogą jedynie pozostać wąskie pierścienie skóry pod
różami wokół możdżeni, na surowo
trudne do usunięcia). Po obieleniu
odcinamy z czaszki dokładnie wszelkie mięso i inne dające się jeszcze
usunąć tkanki. Gałki oczne, wypycha jąc palcami na ·zewnątrz, wyłu­
skujemy.
Następnie
odłączamy
szczękę dolną od całości następują­
co : po przecięciu mięśni, ścięgien
i innych naczyń w okolicy zawias
szczękowych,
ujmujemy w ręce
szczęki w samym końcu (po uprzednim podłożeniu na szczękę dolną
kawałka zdjętej
skóry lub cz egoś
innego, by siekacze nie skaleczyły
dłoni) i roztwierając
je do maksdmum, wyciągamy dolną szczękę w
zUJpełności. Przy czaszkach jelenich
czynność ta wymaga pewnego wysi~ku. Czaszkę w takim stanie należy gęsto nac iąć, zwłas:ocza z przodu, by przy jej moczeniu krew łat­
wo odchodziła. Dalszą czynnością
jest usunięcie mózgu; w żadnym
wypadku n ie wolno posługiwać się
przy tym dłute m, by robotę szybciej
wykona ć. Przy czaszce jelenia wieniec opieramy końcami o z iemię, by
otwór rdzeniowy czaszki był na dole
i tward ym drutem, rrie ostro w koń­
cu zagiętym , usuwamy mózg całko­
wicie. Mózg przegotowany jest nie
do usunięcia , jedynie robactwo jest
w stanie oczyścić mózgownicę po
dłuższym okresde czasu.
Tak przygotowaną czaszkę zanu. rzamy po róże w czystej , zimnej
wodzie na kilka godzin, im dłużej
tym lep iej. Zmiana zaczerwienionej
wody nie jest konieczna. Po kilku
godzilnach moczenia czaszkę gotujemy, jedn'łk nie dłużej jak 10 do 20
minut. Przy kontrolowaniu niech nas
nie dziwi, że mięso trzyma s·ię nadal silnie kości - da się ono łatwo
zeskrobać nożem.
Po zeskr·o baniu
mięsa, chrząstek i ścięgien, otrzymamy właściwie i trwale spreparowaną ·czaszkę o naturalnej białości,
którą suszyć należy na wolnym powietrzu lub w słońcu, zdala od rozgrz.anego pieca. Szczęki dolne po
wygotowaniu zachować, gdyż są one
koni•eczne przy ocenie wieku ubitej
sztuki, zwłaszcza przy premiowaniu
poroża. Poroża nie należy myć wodą loub mydłem ani też posługiwać
się jakimkoolwiek tłuszczem, by nadać mu połysk, względnie korzystni·ejszą
barwę tłuszcz
bowiem
ułatwia przyleganie kurzu, który z
czasem trudno usunąć, a kolor poroża staje się nienatuTalny.
Jeżeli
perły i słoje
są zalepione
żywicą
lub innymi cząs•tkami
roślnnymi,
należy je usunąć z uwagą, by zbytnio nie porysować rogu. - Czyścić
poroża tylko czystą i suchą szczotką, a czas:oki jak najczęściej odkurzać.
20
Szable i fajki
Przeciąć skórę na szczęce
dolnej
od spodu dokładnie w środku Jd
wargi aż po poniec szczęki i ooielić ją tak dalece, by minąć początek
łuku tkwiącej w szczęce szabli (ocena tej granicy przedstawia często
dla niewprawnego oka trudność,
dlatego też lepiej czynić to z naddatki·e m, by uniknąć uszkodzenia
szabli przez obcięcie), Szczękę odciąć
p iłką, nigdy s·iekierą czy tasakiem.
Z e szczęką górną postępujemy podobnie - z tą jednak różnicą, że
przy obielaniu musimy uważać, by
nie przeciąć skóry, dlatego, że dana
skóra może być wyprawiona z wło­
sem na tzw. "dywan" a jako taka
bez gwizdu, względnie· z przeciętym,
traci znacznie na wyglądzie i wartości. Po obcięciu szczęk zwisające
części skóry wiążemy lub zaszywamy (jak wyżej do transportu). Szczę­
ki gotować tak długo, aż szable i
fajki oddzielą się od okostnej, co_
Jelenie
(
-~?~~/
'
łat~o stwierdzimy, ruszając je palcami, po· czym z łatwością dadzą
się wyjąć.
Po
kając
wyjęciu ich ze szczęk, 11ie czeaż ostygną,
wypełniamy je
stearyną,
w wypadku
konieczności musimy
tę czynność odłożyć na później , należy szable i fajki 2'!alewać stearyną.
roztopioną
jednak kiedy z
po uprzednim zanurzeniu ich w
wodzie, a to dla uniknięcia
·z bytniej różnicy temperatury.
W końcu przypomnę , że szabel i
fajek, oprawionych lużno w metal
bez podstawki drzewnej , nie należy
wieszać wprost na golą ścianę, albowiem wi1lgoć, wydZJielająca się z
muru uszkadza je. Również wieszanie ich w pobliżu pieca, w którym
się palio, jes•t szkodliwe.
Przestrzegaj ąc powyższych wska:zówek otrzymamy trofea trwałe
i o należytym wyglądzie, świadczą­
cym o myśliwski-ch kwalifikacjach
'ich właściai.eli.
A. Szaszkiewicz
ciepłej
Rys. J. Bulka
1
W samym niemal sercu ZmudZJi\, na
pogPaniczu powiatów kiejdańskiego i
rosieńskiego, daleko od kolei i szos,
zgubiona za dłu g imi kilometrami
przepaścistej, p ełnej wybojów i zawsze błotnistej drogi, leżała zapatulona w lasy i bory, okrążona rojstami i błotami , oddalona od innych ui1edli, zapomniana przez ludzi wieś
- Grauże.
Grunta wsi, położonej na glinLastym wzgórzu, schodziły w mzmę
stanowiącą mało urodzajne bielice:
Budynki ws•i, przeważne z okrągla­
ków, kry1oe były wysokimi czapami
słomianych strzech, nisko
zw i,sają­
cych nad ziemią. Obejścia zagród,
mimo wyraźnej biedy stawkme ro~­
rzutnie, opłocone były typowymi,
!: chrustu plecionymi pło tami. Więk­
szość chalup
mieszkalnych nie pos-iadała kominów; były to tak zwane
chaty kurne, w których . dym palenisk wydostawał się na zewnąt,rz
wvrost prllez strop i dach. Wieś zamieszkiwała: ludność
mówiąca po
polsku i pomimo wyraźnej biedy, a
.nawet n~dzy, nosząca się butnie w
stosunku do okolicznej ludności litewskiej. Sądząc z nazwisk, pochodzenie ich było tatarskie - Achmatowicze, Rezenkowie, Kurzeni.o wie,
Kruszewscy, Tal!al-Kielpszowie niemniej jednak pierwotną swoją
wiarę zatrac]i na korzyść katoJi.cyzmu, a znaną jest rzeczą nowszechnie
iż tatarzy litewscy twardo stoją przy
~ej reHgii.
Rej we wsi wodził pan Konstanty
K. Najzamożni.ejszy, miał ukończone
,,szkoły", posi1adał chałupę na
dwa
końce"; no i był prezesem mi~Jsco­
wej spółdzielni i oddziału Polski,e go
Towarzystwa Rolniczego.
Mały, drobny; o suchym, na brąz
opalonym obliczu, w którym tkwiły,
niby węgielki małe, czame, bystre
jednocześnie dobroduszne i chytr~
oczka. Twarz ozdab i ał wąski , garbaty n?s; krzaczas te, czarne brwi i wą­
;;y rusko opuszcwne w d ó ł aż za brodę.
Przywodził mi zawsze na myśl
Mickiewiczowską postać Maćka Ró!:eczki. Nosił si·ę •z · waszecia, ale do
kniei ubierał niekryty kożuch , przepasany "dziażką', nogi owijał w
grube onuce i obuwał w skórzane
chodaki lub w mLsterni•e plecione
łapcie lipowe. Ochotnik był z niego
znany na całą Zmudż. Nie .on jeden
we ws,i: wszyscy oni byli zawalanymi i dobrymi myśliwymi.
Okoliczne lasy, mszary, rojsty
i nieużytki obfitowały w mnogość
różnorodnej zwierzyny. Graużowscy
proceder znali. Znali też każdy zakatek swo·ich obszernych terenów
tl_lali zwyczaje i chody zwierza, ulu~
bwne miejsca, śdeżyny, prZJe.smyki.
Folowanie odbywało się przeważnie
w kilka strllelb z pieskami. Jeśli
jednak zapo.lowali obławą satysfakc]ą było pat_rz eć ,
jak to u· nich WSZY-
s-ka składme szło. "Zaputa" jak po
sznurku .wychodziła na lini~ ochotników, nawet w najbardzi;j zawitym tereni·e. LLnię obsrtawiano umiejętnie - miejscami stawiając strzelcó~ g~sto ~ z drugi·e go koqca tylko
g~z1~megdz1e i to w
upatrzonych
n:ue.1scach. Jeżeli Kostuś K. postawił
CH~ na .s tanowisku i powiedział "mi-
LEON HRYNCEWICZ
Kukły
kita pewny" - to mikita był pewny,
nie należało jedynie pudłować.
DZJiwerówki, gwintówki żwirów­
ki, a niejednokrotruie i kapiszonówki praojcowskie w rękach Graużo­
wian zamieniały sie w zaczarowane
s1rzelby niepudlówki. Kompania nie
'była krępująca, nie uznawano róż­
nych ceregieli i fanfar. Ale prze. strzegano ruiesłychanie
wszelkich
·z drowych prawideł myśU.wskich, etyki i honoru. Kłótni czy sporów o
zwierza ubitego w Graużach nie słYszałem nigdy.
·
Wyrywałem przeto do Grauż na
inspekcje i be:z inspekcji, na zaproszenia i bez nich. Wtedziałem, że
:zawsze ochotnik w Graużach będzie
gnszczony z całą sel'decznością, bez
śladu
jaki·e jkolwiek obłudy czy
.przymus.zenia. Wyrywalem na podsiady dzicze czy na dziki z pieskami, czy na toki cietrzewia lub wspaniale ciągnące słonki, czy też latem
na kaczki. Na jesiennym polowaniu
obławą
mogłeś
się
s'pndziewać
peł­
nego wachlarza: szarak, bielak, Hs,
dzik, koziołek, cietrzew, jarząbek nie rzadko bywały spotkania z rysiem, ale w Graużach rysia nie strzelano. "Niech żyje ku ozdobie kniei"
- mawiali Graużowianie.
Au tobusem dojechaliśmy do krzyżówki
z gościńcem kiejdańskim:
Konstanty oczeki·wał już nas w rozwalinkach zaprzężonych w szydło.
DPoga na gaduleniu o jutrzejszych
projektach oraz ' na rozmowach o
sprawach "prezesowskich" zbiegła
nam szybko, bo Kostuś miał konh'!
ni·e od parady a jechał po cygańsku.
Proje~ty na dzień
jutrzejszy, jeśli
·Chodzi o sprawy Hubertowskie, a
nie o spółdzie.Jcz.e i Towarzystwa
l<.ręciły się dookoła takich terminów'
jak rozwalLnki, koni·e, śrut cztero:
milimetrowy, szoncajtowa kula, kukły (bałwanki.) i to kukły gli-niane
"kupne" - to znaczy przez ojca· Kostusia kupione ongiś w Dźwińsku
kukły drewniane, które Wika Talla.t
m isternie z drzewa wystrugał - sło­
wem, chodzilo o sprawę polowania
na cietrzewie z podjazdu. Nazajutrz
chociaż dzień był pogodny i mro7:ny, na ten zaś proceder raczej pasuje odwilż, ruszyliśmy w dwoje sań
- Zygmunt D: z młodym Hazanowkzem, ja zaś z Kostus•iem.
Ranek był cichutki i pogodny,
płozy saneczek skrzypialy na śniegu
Konstanty pocieszał mnie jednak: '
- Wiadomo, lepiej w odlJigę po
nowym, miękkim śniegu. Ale zoba~z~sz i ta_k wyjdzie dobrze. Mam ja
JUZ na ni·Ch swój sposób wypróbowany i pewny.
ObSZQ·rny teren naszego łowiska
był w formi•e wklęsłej misy rozległ~j na kilkanaśde kilometró~. Pejrz.az: na horyzoncie bór, na bliż­
szym plani.e gaiki brzozowe lasonki jodłowe, olszynowe zagajnf,ki poelmokle poletka, łączki zakLsie na
wznies:ieniach, <rllieużytki wrzosowe
w bardziej wgłębionych dołkach __:_
rojsteczki, porosłe, karłowatą sosen-
ką, oczka błot ortoczone trzciną i szu.
warem, to zwykły pejzaż tak dobrze
znany tym kto zna północ naszego
kraju.
·
Na odległej kępie brzóz czernieją
na szarym tle koron dwa, trzy, czte·
ry czaPne punkty. To ciecieruki...
Mimo jednak naszych manewrów i
umiejętnego
okrążania
kępy, cietrzewie n ie dotrzymały i poszły w
kierunku na sąsiedni gaj brzozowy.
Próbowaliśmy
jeszcze podjechać
parę kogutów, siedzących przy kukłach, również bez skutku. Widocznie
i Zygmunt z Razanowiozem nie podeszyli się, bo chociaż srtrzału nie
było słychać, przeleciały nad nami
spłoswne debrzewie. Jednego czer- ·
niuka ściągnąłem na ziemię bardziej udanym strzałem .
- Z podjazdów dzisiejszych niai
- rzekłem smętnie.
Kostuś ro.ześmiał się chytrze:
- Masz już przede koguta i to
starego, o co oi w.ięcej chodzi? Może
jeszcze nadlecą: jeśli nie spudliJSz,
będZJie drugi A po chwili dodał:
- A potem sprobujemy mego
sposobu.
Jeździliśmy jeszcze parę godzinbez skutku, cietrzewi·e zrywały się
IZ daleka.
\PodjeżdżaHśmy właśnie
pięć czemiuków na kepie br2!ÓZ. Kostuś wskazał na nie biczysk.Jem.
- Tych weźmiemy moim sposobem. Ja zostanę z tej strony, ty jedź
naokoło
i podjeżdżaj normalnie
serpentynami od tamtej strony, od
tego borku. Tylko ostrożnie, nie
skręcaj zbyt ostro na ptaki.
Tym raz;em udało się. Cietrzewie
zaabsorbowane spoglądały w przeciwną stronę, to znaczy w tę, gdzie
pozo,S'Łał
Konstanty. Podjecha!Łem
i gładko ściągnąłem jednego z gałę­
zi, a drugiego w lot. Z lasku po
chwiU wyszedł zgrzany, spocony,
zziajany, ale zadowolony i dumny ze
sposobu, Kostuś.
- Cietrzew to bardzo ciekaWY
ptak, jeślli zaczniesz wyczyniać jakieś
.niezwykłe
ruchy, ' przysiadać, roz-
kładać ręce. podskakiwać,. schylać
się i temu podobne, zwrócisz ich uwagę na siebie, to tak się zagapią,
jak urzeczona sroka w kość. Wtedy
z innej strony zupełnie łatwo dają
się podjechać
lub nawet podejść.
Próbowalem kiedyś, tak dziwacząc
się, podejść ich wprost udało się.
A po chwilce dodał z pogardą:
- At, głupie! Prosto kukły.
PQ chwili zjecha:liśmy się z Zygmuntem. Strzelał kilkakrotnie ze
smętnym dla KostuSJia rezultatem ~rozbił ostatniego glinianego bałwan­
ka, kupowanego w Dżwińsku.
L. Hryncewicz
"Cietrzewie" -
Rys. L. Hryncewicz
ANDRZEJ SLIWINSKI
o
N
•
•
ochronie kuropatwy w z1m1e
d€słychande ostra zima, "'-wająoa
przez pierwsze dwa lata
ostatnio przebytej wojny świ!atowej,
przyczyniła się w wybi1ny sposób
do zmndejszenila naszego zwierroSitanu. Do tego st anu przyczyni!ły sth~
również
zarządzenia
niemieckk h
wladz okupacyjnych, rl:tóre zlikwidowały P
Z Ł i ws.z ystkie kółka
myśliwskie, powoduj ą-c w ten sposób zupełny zanik zainteresowa!I1i.a
hodowlą naszej zwierzyny . .
Z łowne<j naszej zwLerzyny najbardmej ucierpiała k1:1ropatwa, gdyż
po.?Jbawi<ona opiekli myśliwego w
tym tak ciężkim okresie, wystawLona dla lbraku mięsa na specjalne
apetyty sidLarzy d umundurowanych
myśliwy-ch,
wyginęła
prawie aoszczętnie.
Po uwolndeniu kraju od okupanta,
w r. 1945 zaobserwowaliśmy poprawę . i kuropatwa ruikazała się w
wielu łowiskach , acz w niewielkiej
jeszcze .LLośd. Tymczasem długo­
trw-ała, mro7ma -i nad wyraz śnieŻlila
wiosna 1947 r. spowodowała, że
kuropatwa wyginęŁa po raz drugi
~ rzJostała się tylko w Lych Illieli=ych
okręgach, .gdzie mrodhl zorgaatizowanego łowiectwa przyszły jej z
już
wydatną pomocą.
D
zdęki w;pT>owad:zonemu zailm7lowi polowania oraz wzmoronej akcjti władz w kierunku tęplle­
n:iJa sLdJ.m-zy, a głównie dZięki nadzmyczaj pomyślnym warunkom klimatycznym osta<tntich dwóch illlm,
kuropatwa występuje już dziś lticznie w wielu łowiskach, a w niektórych okręgach liczellmość jej dochodzti prawie do stanu prrzJedwojennego, co napawa nas najlepszymi
Wiidokamd tna przyszłość.
Tym pomyślnym staJnem rze•c zy
nie powitnnmmy być jedlnak zarupnoty.?Jowani, gdyż 7llma, która jest
nadwiększym wrogiem tego cennego
dla myśliwego ptalm, zbma się
szybkim.i krokami, a ponieważ przebdeg jej stoi dla nas <ZaWsze pod
maktiem zapytanJ,a , musimy być do
nńej odpowiednio przygotowaru, by
w rnzie potrzeby u~ieHć kuropatwie wyda1nej pomocy i ochrony.
Musdmy bowiem pamiętać o tym,
,że żadne ograni·czelll:lia odstrzału i
najbardzdej ost.re zarządzenda władz
nie odniosą należytego skutku, o ile
zrzes,z em myśliwi •S ami nie 7ldobędą
22
stię na drobny stosunkowo wysdlek
organizacyjny :i finansowy, by dać
należytą pomoc kuropatwie w okresie, w którym dej najbardziej potrzebuje.
s
ytua-c ja, która wytworzyła się
na wiosnę 1947 r., nie może
sdę już powtórzyĆ, bo !byłoby to do~
wodem, że zrzeszone d21iś łowiectwo
polskie, Uczące ponad 35.000 człon­
ków, ni·e stoi na wysokości zadania
1 nle rozumie znaczenia łowiectwa.
Byłoby zbrodnią
z 11aszej strony,
gdybyśmy
dopuścilti
ZIIlOWU
do za-
niku tego tak cennego ptaka, oddającego ogromne usługi naszemu rol·
ni-ctwu d będącego najlepszym materiałem, na którym szkolić można
{>rzyszłe pokolenie myśliwych i wyrabi-ać ·niezbędnego do Łowów towarzysza, jakim jest pies myśliw­
ski.
Ponieważ
zaibeZJpiecze!l'ie
egzystencji kuropatwy w porze Zimowej
moie być pnzeprowadzo~e jedynie
przez ludzi d organilza•c je stojące
najbliżej terenu, był-o by ze wszech
miar pożądane, lby zarówno łow­
czowie d. podłowczowie PZŁ, jak
łowC.?Jowie kółek · łowieckich 1 zarzą­
~.
aby w każdym ł-owisku, w
któ:cym =ajdują sLę kt11'opatwy, poczyndone były zawczasu odpowiednie przygotowania
na wypadek
ostrzejszej zimy z większymi opada- .
mi ~n.ieżnYJiń.
W
wyn;iku ty-c h przygotowań na
terenie, obilitującym w kuropatwy, należy:
l) Przed nastaniem mrozow wy-
budować odpowiedlnią liczbę bud~k .
2) Wybrać człowieka, któremu bez
obawY powierzyć będzie można zarówno dozór, jak i karmienie.
3) Zaopatrzyć się · w odpowiednią
ilość
pośladu,
jako podstawowej
kanny dla kuropatew.
Miejsca na budki powinny być
, tak wybrane, lby osoby dozorujące
teren mogły je obserwować nawet
z oiktien własnego mieszkania . W
milarę możności na ustawianie budek należy wybtierać miejsca poło­
żone przy krzakach tarnLny,
przy
remizach lub przy dają-cych dobre
przykrycie zagajnikach, w !których
kuropatwy miałyby nal eżyte .schro·
nienie przed atakami skrzydlatych
drapieżndk0w. Budk~ należy budo·
wać w ten ~osób, by miały
one
dwa otwory, do którego to ce1u
na,j lepiej konstrukcja składa­
iaca się z dwóch kozłów przykry
tych żerdzią , na której po obu bo·
kach należy w formie dachu ułożyć
przykrycie z gałęzi świerkowych
lub sosnowy·c h, a w razie ich braku.
z trzciny lub słomy. SkonstruowaJna
w ten sposób rbuclika, długości co
najmniej 3 metrów, będZie dostatecm.ie widlna, a tym samym Iliie
możliwa do wykorzystarrLa j:a.IDo kry·
jówka dla kotów, knn i itnnych
-służy
czworonożnych ·drapieżnik-ów. Kozły
Wlinny być tak ustaw~one, by stały
bokiem do wiatrów, nie dopuS.?JC1J8 ·
jąc do .z asypaJnia śnie-giem otwol'ów
wejściowych .i! wyjściowych.
Ilośt
budeik, które należy ustawić, uza~eż­
nd.a my od wielkości terenu d. il.ośo!
znajdujących się tam kuropatew. Na
terenach o słabym na:sdleniu wy.
starczy na każde 300 ha pola jedna
budka, na terenach o l~szym ZWii.e·
rrostanie . licZibę budek należy od
powiednia powiększyć.
A
by przyzwyczaić kury do budek, należy jeszcze pr-zed na
staniem mrozów, posypywać pośla
dem, pomieszanym z plewamti, drogi, iktóreby z różnych stron pr-o mie ·
lDiiJśaie
prowadziły
do budek. Z
chwilą nastania mrozów kwmę należy sypać codziennie,
ZiWiększając
dą w ra:zie większych opadów śnież­
ny-c h. Dozorca wykonujący te czyn ności wi!nioo
również
codz.ienalli~
bacznie obserwować czy w [pObliżu
budek •n ie ustawiono sideł.
Jeżel~ opady śnieżme będą baxdzo
głębokLe
i na polach, pokrytych
śnieżnym całunem, nde będzie żad ·
ny,c h halizn, należy ponad to od ·
szuf1owywać
w pobLiżu budek
choćby po kilkanaście metrów kwa
dratowych o2limin (żyta lUJb pszend
cy), których pióra są bardzo cen nym i wyjątkowo zdroWYffi pokar
mem dh kuropatew.
yśliwy, który zo.rganizuje och
M ronę
dla k:rropatew w sposół:
powyżej opisany,
nie tylko spełn
swój obowiązek ł:owLeckd, ale ·bę.
dzie miał ponad to wielką satysfak
eję, obserwując jak kury z każdyn;
dntiem coraz bardziej -będą sJę pl'zy
zwy-c zajaly do człowieka ~ jak pc
jego odej-ściu od budki będą ją natychmia,st ·szturmowały całymi sta dami
(Dokończenie obok)
IN:t. DR JAN PODGóRNY
Strzeliłem byka~ ..
Pieszczona od wielu miesięcy chwila nadeszła! ... W k:ieszeni m= zezwolenie dyrekcji lasów i... parę
~~~: ..sztucer przetarty, a więc... haj:tona powiada: "S;jedzjałbyś lep!ej
w domu. Trzeba pomyśleć o węglu,
w dachu zmienić kilka dachówek,
Zlł'ć grządki przed zi mą., obić papą.
psią. budę... W kaooym razie przyśpiesz możliwie
swój powrót z tej
wyprawy, która jest tylko stratą.
czasu.. :"
- Pośpi eszę się z całych sił powiadam - mam wszak 1In·zyśpie­
n1k w sztucerze.
- Ciebie się tylko żarty trzymają.
- powiada żona - a ja tu sama zostaję. Jedź sobie zresztą.,
jedź, ale
pr~ni~ jeszcze kilka wiader węgla
z ;pllWD.Icy".
Taki w iatyk otrzymawszy na drolekko na dworzec. Już
poprzedniego dnia zadzwoniłem do
dyrekcji: ",Dajcie znać .do tego nadleśnict:va, że pr_-zyjeżdźam jutro po
południu i wieczór chciałbym już
być w kniei". Bo ikomu d:zliś sdę nie
spieszy?... Wszędzi e przyśpiesznik.. ..
Jeszcze po drodze spotykam kochanego Madeya... Podprowadza mię
- życzy złamania karku - drzwi
się zatrzaskują hajda!. ..
gę, podążyłem
Po
przełamaniu
*wszelkich trudnoś-
ci incydentalnych wys'adam
leśnictwi e
(pociąg wjeżdża
w nad-
prawie
w podwórze!).
- Moje uszanowanie, czyli Darz
Bór! - powiadam.
- A! A! To pan, ;powiada nadle..
śnliczy. Telefonowali z dyrekcji właśnie czekam na ·p ana!. ..
- Hm... - w •kalesO'Ilach pan cze..
ka!? ...
- No, bo coś źle się czuję d :pole..
guję w łóżku. Proszę siadać.
Dowiaduję się, że byki ryczaey og;romnie, że mam jechać do Leśni.c­
twa Aowo, gdzie będę mi eszka~, poprowadziJ leśniczy z Beowic,... lUJb
g8(jowy z Cepru... •aLbo robotnik
z Dembu.
Urządzenia
przygotowania, o
wspomndano, wyraŁać S!i.ę będą koszte m
nabycia Vz
metra pośladu na jedną budkę, zbudowandem samej. bud:lm ~ odszuflowaniem oZJimiJny. Po:nli.esienlie tych
drobnych wydat ków jest oboW!iąz­
k:ii.em każdego dobrze gospodarują­
cego kółka myśliwskiego, który łe­
Ły Illie tyllro w jego własnym !interesie, ale d. w liinteresie całokmtałtu
oas•z ej gospod!III"ki Ło 'odcielj.
Kto tego nie rozumie i czerpie
dary z bogatej naszej szkatuły low.i.eckiej, nic 'wzamtan za to nie
dając, zasługuje • n a
miano pasotyta na n aszym organ.i~'mie łowiec kim
Andrzej Sliwiński
których
wyżej
i
Srodka lokomocji nie ma, ale je$1:
rower. Kuferek na kierownicę, siadam i hajda !... Nę.jprzód gośc: ńce.m
prosto jak s ierpem rzucił, - potem
dróżką. w lewo i znów krajem zrębu
w prawo., a potem wijącą. się ścieży­
ną het, het przez jary i mszary na
samo miejsce. W borze jest cicho i
c'epło. Co chwila rozstaję się z rowerem i kuferkiem... Sztucer przelatuje
. mi przez głowę ... Coraz groźniej szarzeje i mroczy si ę... Niespodzianie
n ad uchem. krzy'knęła soj·k a, a w gą­
szczu coś podejrzanie trzeszczy... Kocham t akie prrzygody w N ieznanem...
Leśniczy
*
w ita mię nader uprzejmie. Odczuwam atoli, że cały dom
przesiąknięty
jest _ wprost jakimś
wielkim i beznadziejnym zmartwieniem...
Wmoraj umarł mi SynE!k. Jutro
pog1rzeb. O leży tan1 w j.adaJni:. Może pan wibaczy ,an · ołeczek ... RaŻiony z:a~enowaniem n1e w iem co
wy~ąkać...
N ie wypada rejteTować
od tego ndes·z.cz·ęścia. Zresztą ' jes.t slię
głęboko w kniei a na polu noc! ...
*
Ani wieczorem, ani nazajutrz pan
z Aowic się nie pokazał. Poszedłem
przeto na pogrzeb. Taki bowiem jUIŻ
mój los,, taki urlop, take wypoczynkowe odprężen! e, wypies·z czone...
Po południu, wystrugawszy sęka­
cza, z· lornetką zagłębiłem się s a motnie w borze. Pod urokiem lasu, zadumanego w niezmąconej ciszy i suchego ciepła przedwojennego, zapomniałem o dawnych i bieżących zgryzotach... Na łączną polanę wykical
skądś zając, wziął sdę wnet dru•gd.,
strzygąc
śmiesznie
słuchami,
coś małego beztrosko si ę pasie.,. To
sarenka . śmignęły z gąszczów trzy
łanie i zamarły w bezruchu w środku
skoszonych pokosow. Długie . języki
wiotkicli mgie'ł zaczęły słać się od
sądzone
wychylać.
Dlatego mimo
rannego chłodu przenikliwego,, łomot
w okno zastał IIIlię już w trakcie ubierania się.
Za chwilę wsi ąkliśmy w las. Prowadzący robotnik leśny okazał znajomość rzeczy i spraw jelenich więk­
szą. n:ż niejeden leśniczy...
Jesteśmy już w sercu kniei. Panuje jeszcze ciemność całkow' ta. Z róż­
nych miejsc dochodzą odgłosy poryków jelenich. Nagle jakieś trzaski ł
skrzypy... To rzeźnik z mięsem jedz!e wozem przez puszczę na .krótsze
drogi... Trumionym od wścieldoścl
głosem robotnik leśny powiada :
- Nie wiesz gałganie, że tędy nie
ma drogi ?! Jakim prawem j~esz
- przez las?! ...
Rzeźnik .przestraszony
składa się
jak może, po czym skrzyp iąc wozem
na cały regułator - oddala się ...
Ze wszystkich stron z "noblis'ki.ch
osiedli dochodzi szczek psów. Dnieje.
Sły•chać stuki ludzi krzątających się
wedle rannych obrządków gospodarczych, skrzypy otwieranych w ierzei.
kólł studziennych, ryk bydła i kwik
świń. Z pobliski·e j sZiosy światła reflektorów biją o Chmury,, stu'k ot kopyt końslkich aż razi, można rozrómi·ć
słowa głośne woźniców. Cały las napełnia koś·cielnej sygnaturki wesoły
ton. Przykrym dysonansem galopuje po odwiecmiym borze z poblis·k iego tartaku ryk syreny fabcycZIIlej ...
Wobec tej brutalnej inwazji rozpychającego się w przyrodzie cmowieka las stoi przerażony i jakby oniemiały. J edynie
je[enie przeciwstawiają. się jej zdecydowanie.
Mimo
wozu z mięsem i całego tego ru.c hu
i rozgwaru - ry·czą ...
Widzę dokładni e na skraju ściany
gąszczu chmall"ę. N iespokojnie zagania byk łanie. Nieregularny to szesnastak o słabej rozłodze i wątłych
dość tykach...
:__ Mgła opadła, strzelaj pan
szepce roboto:ik leśny. Ale ubój selekcyjny nie należy do mnie.
*
boru...
o dobrym zmroku stanąłem
Jeszcze po południu zachłysnąłem
w leśmczówce. Pan z Aowic właśnie
się urokiem kontrastowym tego tasię ebjawił. Trochę czuje si ę ndby
su. Zmrokiem wra.całem. wijącą. S'lę
niewyraźn:Ie, ale r aczej nie za bardzo. Niby to, niby owo, nawał pra- ~ ścieżyną. wśródleśną. · Wielokrotnie
rozstawałem s'ę z kuferkiem, rowecy itp.. Byki albo są. , albo ich n ie
rem i strzelbą. .. Ale dojechałem.: :
ma... W każdym razie były" a teraz
Prawie bez ·żału , bo cały i zdrowy
jest trochę za późno już.
i o jedno doświadczenie bogatszy...
- Kto by tu z panem poszedł? ...
Chyłkiem popod ścianami przemyHm! .. ; Chyba P anek albo Janek .. :
kałem się ku domowi. Ale na rogu
Ty, F ranek, jest twój qrat w domu?
Siadaj na koło i n iech się tu zaraz zderzyłem s ' ę z kochanym Madeyem.
Bo taki jW: los...
stawi. Pójdziecie dziś w · nocy o
Poszan,cowało? ? ...
cZIWartej, Hanysie, z tym panem na
- Strzenem byka,
rykow'sko. Wiecie gdzie są. jelenie?
- A! A! A!...
.
- W im!. ..
- ... że byłem nieposłuszny żonie
- No to życzę panu powodzenia,
1 tym raz.e m pojechałem na rykowlaby pa n z pustą. ręką z lasu nie posko...
wróąił za.k·ończył służbisty leśni ­
czY swoje zmartwienie! ...
JUIŻ
*
*
Te na::iwne życzenia nie usposab:ały mię do spOkojnego snu. Były s vroistą kropłą. lubo nie jestem przesądny
-
w tej czarze,
w sprawach poruszonych
tu w formie nieco żartobliwej, niemniej op: eraj ących si ę na zdarzeniu
najzupełniej prawdziwym,
należało
by gdzie należy, coś poczynić ...
Inż. dr Jan Podgómy
Sądzę,, że
którą było
mi
ZAWODY STRZELECKIE DO
RZUTH:óW W WIELUNIU
W Wieluniu odbyły się pierwsze
zawody strzeleckie do rzutków z
broni śrutowej dla myśliwyc):l z powiatu wieluńskiego.
Zawody te zostały zorganizowane
przez Powiatową Radę Łowiecką i
miały charakter treningowy w celu
zapoznania myśliwych z techniką i
w~arunkami
strzelania do rzutków,
gdyż wielu jeszcze myśliwych, dotychczas nie widziało takich zawodów. To też zainteresowanie zawodami było duże.
Do 437 rzutków oddano 518 s•trzałów.
Z pośród zawodników I miej,sce
uzyskał kol. Zygmunt M ikołajczyk,
osiągając wynik 6 x 10.
II miejsce Kol. Mieczysław Proszewski.
III miejsce Kol. Zygmunt Kaczmarski.
O siągnięty czySity zysk z zawodów
w wysokości 20.000 zł. Komitet Zawodów postan-owił przekazać na budowę "Domu Łowieokiego" w Warszawie. którą to kwotę j e dnocześnie
przesyłamy do redakcji Łowca Folskiego z prośbą o przeLanie na wła­
ściwe konto.
Łowczy Powiatowy
Zygmu.:tt Proszewski
HENRYK ZAPOLSKI.
W sprawie egzaminów
roku
1935
w
do
II wydania mej
pracy:
"Dubeltówka śrutowa.
Nabóji. Strzelanie"
wyrazi-
p -zedmow.i e
ł-em·
życzenie
pobożne
aby
poprzedzaŁa
strzelbę, badania zaś sprawności myśHwskiej udziela n i'a prawa do polowania i pos.i adania bronl.
Na urz-e czywistnienie tego potrzeba
było kilkunastu lat czasu i .z miany
ustroju Polski, ażeby doczekać się
obecnie egzaminów łowi·eckich, )dóre miało oznaczać ·to moje życzenie.
DZJiś już rozumiemy, Ż·e od myśli­
wego należy wymagać znajomości
broni myśliwskiej - na:rzędzia niebezpiecznego w rekach nieumiejęt­
nych, nie -tylko dla samego myśli­
wego lecz i dla otoczenia. Zbyt czesto zdarzają się wypadki postrzelen ia, nawet śmiertelnego, ażeby to
ni ebeZJpie czeńs'liw o można było lekceważyć i można było n ie doceniać
znaczenia znajomości broni i posłu­
giwania się nią .
ks1iążka
w
ręku
myśliwego
łowieckich
Z uwagi na omówione niebezpie·
czeństwo
powinniśmy
uzależniać
udzielanie prawa do posiadania broni i polowani'a z n ią przede wszystkim od znajomości i umiejętności
posługiwan~a się bronią.
Niestety, obserwując egzaminy ło­
wieckie, spostrzega się, że ani egzami nujący nie sprawdzają
należycie
czy egzaminowani posŁadają odpowiednią wiedz ę, ani też egzaminowani nie zdradzają potrzebnej znajomości rzeczy.
·
Choć znajomość
broni i posługi­
wania się nią powinna być stawiana
na pierwszym miejscu, to jednak
jest rzeczą zrozumałą, że dokładne
sprawdzenie wiedzy egzaminowane·
go obowiązuje i w innych niezbęd­
nych dztalach wiedzy łowieckej. Pytania stawiane na egzaminach powinny być przemyślane i powinny
zm ierzać do ustalenia czy i w jakim
stopniu egzaminowany opanował to,
co powinien wiedzieć każdy począt·
kujący myśliwy Jeżeli egzaminy ło·
wieckie nie mają być czczą formalnością , stawający do egzaminu musi
wiedzieć, j akiej wiedzy
b ędzie się
od niego wymagało i co mianowicie
ma przestudiować.
W tym wzgledzie należy do przedmiotów obowiązujących, biorąc w
skrócie, zaliczyc:
l) znajomość praw łowieckich, etyki łowieckiej;
2) znajomość
broni myśliwskiej.
ZJnajomosc obchodzenia się z nią,
znajomoś ć prawideł
3) ogólną wiedzę
łownych;
s~trzelania;
zwierzętach
o
4) znajomość sposobów pol-owania
i zachowania się na polowaniu;
5) ogólną wied"zę o psach myśliw­
skich.
Oczywiście, w obecnych warunkach nie możemy jeszcze s>iawiać
:zbY't wygórowa nych wymagań, jeżeli jednak nie m a my obniżać samej zasady egzammów i powodować
kkceważenia ich przez egzaminują­
cych i eg:zJaminowanych, nie można
z kalendarza myśliwskiego czyn·ić
podręc2ll1ika dla nauki, tylko n ależy
okreśHć
dokładnie te
p.r zedmioty
wie dzy łowi,eckiej ,jakie stawający
do e gzaminów powinien posiadać
i wsk azać mu źródła, z których wiedzę ma zdobyć. Wprawdzie nie mamy jeszcze w każd ej dziedzinie odipowiednlich podręczników, lecz za>radzić temu można i n ależy przez
:zor gan izowanie wykładów w kołach
łowieciDich, każdy bowiem
kandydat jes•t zazwyczaj i kandydatem
d.o jakiegoś koła łowiecki·ego, i koło
to może, · i powinno zatroszczyć się
o przygoto,w anie sw ego kandydata
do egmmin.u.
Omówion·e zagadnienie jes1 sprawą
ważną, wymagającą
załatwienia.
niezwłocz­
n ego
H. Zapolski·
Na stanowisku
T.
Rafińskt
JAN DOBRZYNSKI
Płalny urzędnik
nie
Pod tym tytułem odpowiem na
wezwanie do dyskusji kol. Gzerwiń­
s<kil:!go, rzucone w artykuLe pt.
..Łowczy powiatowy
płartnym
uT:Zędnikiem", ·z amieszczonym w numer:ze 1-2 Łowca Folskiego na :vOik:
1949.
Aurtor tego artykułu, wiedziony
Illajleps.zymi
intencjami popełnia
jednak, moim zJdaniem, pewne błę­
dy w podstawowych. założeniach
swego rozumowania; argumentacja
jego nie trafLa mi do przekonani'a.
Zacznijmy od t ej osrtatnLej.
ZwołyWanie ,;od czasu do czasu"jak się wyraża autor zebrań powliatowej rady łowLeckiej, zalicza
on IIliesłus·znie do czynności, nie mających poważniejszego znaczenia dla
naj>istotniej.s zych zadań pracy F olskiego Związku Łowieckiego, uważając, że ,p iecza nad hodowlą i z dr.o wiem zwierzyny, propaganda łowiec­
twa i zwalcza[tile kłusownictwa, beżą przy tym odłogiem. Tkwi w tym
jakieś
nieporozumienie. Nie wyobrażam soł?ie bowiem ze bm.rria powiatowej rady łowieckiej, na któreby, w porządku obmd, łowczy powi'a towy n:ie wnosił tych właśnie
punk-tów, omawiając, z przybyłymi
z terenu członkami r.ady, ich rea'lizowanli.e czy to w formie impr·e z propagujących ł-owiectwo, czy utworzen1a rezerwatów ochronnych zwierzyny, dr.ogą wydzierżawienia odpowliednich terenów, czy uchwalpma nagród za zwalczanie kłusownic­
twa, czy nawiązanie kontaktu i pod-
może być łowczym
jęcie s'tarań u odnośnych władz o
wydanie odpowLednich dla danego
wypadku zarządzeń (nakaz wiązania
psów podwórzoWych, tępienia przez
organy MO włóczących się psów
i kotów, zwaiczonia epidemii itp.),
Rzecz oczywista, że zespół człon­
ków powiatowej rady ł-owieckiej wiwien być oparty nie na wybranych
"honorJs ·c ausa" osobach, nie umiejących nic wnieść od s•i eble na zebra:nie rady. Tu już łowczy powiatowy, przy samym ukonstytuowaniu
się rady, powinien wpłynąć na dobór takich członków, aby póź,niej ­
sze 7!ebral11ia tej rady żyły i nie
ograniczały się do papierowej
roboty "odwalonego" raz na pewien
czas .z ebrani'a . Jakże wiele p omóc
moile myśl•iJWy, będący p rzedstawicielem wojska lub władz bezpieczeń­
Sitwa, który jako czł-onek powiatowej ·rady łowieckiej uważać będzie
za purlli:t honoru prawdZJiwego myśliwego nn podległym sobie odcinku
pracy zawodowej l'ealizować wszystlde postulaty i uchwały rady. P odobll!ie przedS!tawidel lasów pań­
stwowych czy chł op ·zamiłowany w
łowiectwie, wniosą wieLe życia n a
zebraniu, składając sprawozdania z
obserwacji dokonanych na wyznaczonych im odcinkach terytorialnych.
A za,t em dobór członków rady decyduj e o żywotności i ce~owości jej
obrad, będących podstawowym narzędziem
propagandy
łowiectwa ,
ochrony zwierzyny i zwalczania kłu-
SKUP
powiatowym
sownictwa
a
nie
płatny
łowczy­
urzędnik.
Podobnli.e lekceważąco wyraża się
koL Czerwiński o wystąopienilach
Łowczego na zebraniach w charakterze oficjalnym. Łowczy powiatowy,
który wyStępuje oficjalnie na zebranilach z ramienia PZŁ czy też urzę­
du, który repr.e zentuje, ma -- moim
ZJdaniem - ogromne możliwości realizowania propagandy łowiectwa .
:Przykładowo
poruszę
choćby np.
zgłoszenie w odpowiedniej chwili na
zebraniu rady narodowej wniosku
o wyłączenie psów myśliwskich od
podatku od psów, dla podniesienia
hodowli psów, tak bardzo znis•zczonej przez wojnę. Tak samo ważne
byłoby ~podkreślenie w odpowiednim
momencie ,ZJnaczenia zwLerzY'nY i ło­
wi.e ctwa w gospodarce państwowej
(lub w ramach powiat u) 1i spowodowanie władz administracyjnych do
właściwej organ izacji pracy referatów karno-administracyjnych (pod
kątem
widzenia prawa łowieckie­
go), bądź wydania specjalnych zarządzeń, mających na celu ochronę
zwierzyny i prawa polowania. P oruszanie tych s•praw na odprawach
wójtów i sołtysów, nauczycieli szkół
w dn.s pektora:tach szkolnych , daje
wielkie
moillJwości
przen:iJkn:ięcia
propagandy PZŁ w teren. T ych okarzyj do propagandy łowiectwa bez
porównania więcej będzie m1ał ło·w­
czy powiatowy, ile się tak wyrażę
"n Lezawodov.ry-" od lowczego urzęd­
nika.
ZAJĘCY
PRZEZ SPÓI.DZIELNIĘ »JEDNOŚĆ ŁOWIECKA«
W sezonie bi eżącym Spółdz'oeln ia ,.Jedność Łowiec- ,
ka" znacznie rozszerzyła zakres obTotu zwierzyną bitą
i n a tej podst awie zorgan'zowała sieć zbion1ic.
W zw'ązku z tym wyjaśniamy, że zające (jak
i zwierzynę grubą) posiadane do zbycia przez kółka
myśliwskie, jak również przez pojedynczych myśLwych,
zakl]pują Inspekt oraty hodowli i s·k upu dziczy.zmy,
zb'ornice hurtowe i rejonowe, wymien ione w ogłoszen' u
Spółdzielni ,.Jedność Łowiecka" zamieszczonym w ,., Lowcu Pohskim Nr. 10 (971) z m-ea paździemika.
dzi·czyZitly
obowiąz;ującą dekla['ację
dostawy minimum
100 sztuk.
Jednocześn: e podaje s'ę do wiadomości,, że u chwato:1a na Walny~ Zgromadze~iu Folskiego 7-'" ią.zku Lo~
Wleok •ego w dn·l u 24 kwietn1a 1949 r.
d a n i n a
jednego zająca o~ k~żdego my~liwego. na rzecz b ud<;>wy Dom~ ~ov.:1eck1ego ~ędz: e . odb:.~rana "':Yłączme
przez Społdzielm ę ,.Jednośc Low1ecka
bądz bezpośrednio z polowań, (z zachowan·.e m w a r unku co do min:imum 100 sztuk), bą dź też od poszczególnych myśli­
wych przez zbiorni.c e hurtowe lub r ejonowe za speCen a, którą SDóldzi.elrnia ..Jedność Łow:iecka" płaci cjalnym pokw:.towaniem.
za dostarczone zające myśrwyrn, wynosi zł. 600. za
Za zające dostaTczone z tytuił'u daniny Spółdziel­
sztukę loco zbiornica.
nia ,. J edność Łowiecka" przeprowadzi rozrachunek
O ile ,zające od'b' erane będą przez przedstawicieli z Pols.k'm Związkiem Łowieckim, wpłacając na wskaSpółdzielni "Je·dność Łow:ecka" be~ośred'nio z terenu zany przezeń rachunek po zł. 600 za każdą odebraną
polowań, cena zakupu wynosil zł. 550 za sztukę. Odbiór sztukę.
zajęcy z terenu może 'być przeprowadzany j edyn'e w
·Z arówno za zające przeznaczone do skupu handlotym WY?adku, jeśli 1kółko myśliWskie, wz.gl. dz' er- 'wego, j ak .j na dan · nę n a Doon ŁoWiecki, powyżej wyżawca terenu, · zgłosi 'd o Inspektoratu hodowli i skupu mienione ceny płacone będą za sztuki od 3 ~g wzwyż.
25
nych, a opartą o na j s zlachetniejSIZą
którym przyświeca idea czystego ło­
p odstawę
głębokiego
umiłowania
wiectwa, umiłowania piękna p r zyprzyrody.
rody i najetyczniejszego, ode['wane,go od wszystkiego, co jest związane
Dzisiaj łowczym wybieram y n a jz zawodowością ...:... myślistwa.
godniejszego
myśliwego
spośród
W myśl s.t atutu PZŁ, łowczym powszystkich myśliwych powiatu ; gdy_
wiatowym winien być myśliwy, wyby zaś łowczy miał być pł a tnym
rozmaJący
się swym
doświadcze;­
U['zędnikiem, wybór musiałby się O"
niem i etyką ol'az autorytetem spograniczyć tylko do tych, któr zy bądź
śród myśliwych powiatu. Zaszczytnie mają określonego zawodu, b ą dź
ne to wyróżnienie stawia go ponad
też dążyć będą do poprawienia sobie bytu materialnego przez uzy·ainnymi myśliwymi.
Jest to wi·ę c
człowiek, który nade wszys:tko ukokan1e większych dochodów. W ątpię
chał przyrodę, jej piękno i przejaczy tego rodzaju urzędnik będzie
wy jej życia, :i bez wZiględu na stami.ał odpowiedni
autorytet wśród
nowisko jakie zajmuje, to umiłowa­
władz i współczłonków P ZŁ, a poza
nie przyrody wyciągnie go zawsze
tym, jeśliby nawet miał odpowiedzza biurka, by w ciepły wieczór wion li e fachowe przygotowanie, S!PT·osenny posłuchać chrapania słonek,
wadZii łowiectwo z jego ideowymi
założeniami do rzędu rzemiosła czy
czy w noc lipcową na czaty na dziprzemysłu, jako zawodu.
ka, czy w zimne październikowe wieReasumując powyższe,
przy7.1Il!a ć
Opisany przez kol. Czerwińskiego czory i mgliste ranki słuchać mi~terium rykowiska.
Każda zresztą
jednak muszę kol. Czerwińskiemu ,
wypadek masowego podbierania jaj
pora roku i doby ma dla myśliwego
że istotnie łowczy powiatowy przedzikich kaczek przez dzieci szkolne,
swój nieodpaDty, głęboki urok, któnie.s tety, tak powszechny u nas, n ie
ciążony jest znae=ą i'lością pracy
ry sprawia, że prowadzi on podwój~
papierowej i ta sprawa powinna
zarwsze będzie przez łowczego, choć­
ne życie, jedno za biurkiem a druzna1eżć
odpowiednie rozwiązanie,
by największą ilością czasu dyspogie, z poświęceniem niejednokrotnie
jeśli powiatowa rada lowtecka n:te
nującego,
osobiście z~ikwidowany,
spoczynku nocnego, wśród lasów i
posiada odpowiednich fundus zów w
zwłasz cza w braku uprawnień do
pól. Łowiectwo ma w sobie bowiem
drodze dotacji wojewódzkiej rady
prowad:zen:~a dochodzeń oficjalnych.
coś z narkotyku; myśliwy po cięż­
łowieckiej lub Naczelnej Rady Ło·
Wydaje mi s:ię, że dużo więcej ukiej, wielogodzinnej pracy, ws·z ystwieckiej
na pła1tną siłę b:ilurową ,
miałby w ·t akiej sprawie powiedzieć
ko tnne poświęci dla swej namięt­
· któraby odciążyła łowczego od papodłowczy z danej gminy lub czło­
ności, a las i przyroda odpłaci to,
nek powiatowej rady łowieckiej z
plierowej 11oboty, dając mu więce j
dając mu głębokie wytchnienie i s:idanej okolicy, bliżej znający ludzi
czasu do szerszej i produktywniejły do dalszej p r acy, po djętej choć­
i stosunki, a już największy wpływ
szej działalno§ci. Nadto wydaj e mi
by bezpośredno po rannym powromrałby nauczyciel, który mając in&ię, że statutowe ograniczenie iloś·
cie z lasu, po spędzonej tam nocy.
strukaje
wŁadZI .SZikolnych co do
ci człoillków rady powiatowej do 5,
Dliate.g o też uważam, że łowczy
krzewienia wśród dzieci idei ochrostwarza małą jej żywotność. Człon­
ny przyrody, a otrzymaws.z y od łow­
powi1a•t owy, jeśli jest tak miłującym
kowie powiatowej rady ł owieckiej
p rzyrodę my• śliwym,
zawsze znaj _ powinni ożywić zebranie wiadomoś_
czego dalsze materiały (choćby brodzie czas na to, aby choć chwLl kilciami z terenu, dlatego też uważam
s·zurę "Dlaczego mamy chronić ·z wie
ka spędzić w ter enie, a sp rawy ło- ' za nieodzowny udział prZieds.tawicierzynę łowną") i instrukcje udzielowieckie będą mu zawsze najbliższe
ne mu na odprawie nauczycielskiej
ld. kaildego nadleśni•atwa, przed s~a­
sercu i dlatego też inter esów PZ Ł
w inspektoracie przez zaproszonego
wicieli terenowych kół ł owieckich i
będzie on bronił ,z awsze, z wewnę­
tam (czasem trzeba się samemu zagmin oraz władz lub wojska. Z tych
trZinego przekonania i umiłowania z
pros•ić) łowczego, powtórzy to w kilprzyczyn skład rady musLałby ob ej_
d Llżo lepszym skutkiem niż pŁatny,
kudzilesięciu gromadach, wszystkim
mować 6-8 członków. Jeśl\L b ędą
zawodowy urzędnik. I tak jak z je·
dzieciom całego powiatu. Jeśli zaś
nimi zamiłowani myśliwi, każ de podnej strony nie wyobrażam sobie,
chodzi o dochodzenia, to mogą je
siedzenre ·rady będzie naprawdę ży­
aby myśliwy o tak zrozumLanych
równile dobrze przeprowadzić funkwotne, odtwarzające obraz życia te_
kwalifikacjach, poszedł na łowcze­
cjonarius.ze MO, żywym słowem a
renu, a obrady jej owocne.
go "zawodowego", tak z drugiej stroniera:z i nagrodą
zachęceni przez
Ważne jest również
ułatwienie
ny nie wyobrażam sobie, aby łow­
powiatowe rady łowieckie lub łow­
łowcZiemu dostępu do ws•zystkich teczy zawodowy m6gł sprostać zada<:z:ych.
renów powiatu. I to już zależy w
niom, W)"maganym od łowczego ideW ten sposób zd:aje S'ię wyczerdużej mierze od układu stosunków
owca.
Uposażenie
,
s
tałe
i
zapewniopałem wszys:tkie
argumenrt;y kcil.
z miejscowymi władzami leśnymi i
ny byt stworzyłyby s)'ltuację, w któCzerwiiLsk:i1ego, pr!llemawiające, jego
dzierilawcami terenów. Z tych te ż
rej o stanowisko to ubiegałoby się
?. danłem, za ustaleniem płatnych uprzyczyn łowczy powiatowy powibard:zo wielu kandydatów,
widzą­
rzędników łowczych.
nien być zapraszany w pierwszym
cych dobry interes osobisty w tym
Teraz przy·toczę swoje a.r gumenty,
rzędzie na wszystkie polowania, co
urzęd21ie.
którymi będę się star-ał uzasadrric:
zresZJtą jest naturalną konsekwencją
Wye'limłnowaUby oni niewątpliwie
zdanie przeciwne: PolskL Związek
wyróżnienia go w hierarchii myślli­
w wielu wypadkach . tych, dla któŁowi·ecki
jes.t stowarzyszeniem o
wych przy wyborze na łowczego .
rych łowiectwo jes1t drugą naturq,
charak.terze ideowym. Jego ·człon­
Jan Dobrzyński
oderwaną od zagad:n,ień
materialkowie to nie zawodowcy, a myśliwi,
Przyznaję kol. Czerwińskiemu, że
'ile jest, jeśli łowczy, znalazłszy na
polowaniu padłego dzika, po powrocie do domu, zajęty pracą biurową,
nie ma czasu sprawą tą się zająć i
r:zecz na tym się kończy. Tej sytuacji nie uratuje również nawet najlep'iej płatny łowczy "zawodowy".
Nie tędy droga bowiem, gdyż sprawę sekcji padłego
dzika nafleple7
załatwi
powiatowy lekarz weterY'
narii, z którym łowczy powia,t owy
powin.~en
być w stałym
kontakcie
i ściśle współpracować, zwłaszcza w
takich wypadkach, jak . epidemie,
mające
zresztą
.r ównie poważne
znaczenJie dla hodowli zwierząt domowych, skoro większość chorób
epidemicznych zwierzyny łownej
przenosi się na odpowiednie gatunki zwierząt domowych.
26
ADAM GULGOWSKI
Wyżeł
Dużo .s potykamy myśliwych, któ'rzy są zdania, że wyżeł tzw. dowodny rasy kontynentalnej zawodzi w
trudnych wypadkach pracy na farbie, że kto ma rewir z odstrzałem
.grubej zwierzyny w większej iloś­
<li - powinien mieć dobrego posokowaa hanowerskiego. Stanowisko
takie jest mocno przesadzone. Moż­
na się zgod zić, że n ajlepszy wyżeł
- dowodny nie pokaże tego, co potraf.i
hanowerczyk, lecz dobrze ułożony
wyżeł szorstkowłosy czy pudelpointer wystarcza w zupełności, zwłasz­
cza przy stosowaniu nowoczesnej
broni myśl1iw.skiej z odpowiednimi
ładunkami.
Dlatego
technikę
chcę tu pokrótce omówić
układania wyżła w pracy
na farbie.
kontynentalny na farbie
Pomysłowość,
a przede wszystkim
myśliwego ma tu
duże pole do popisu. Chodzi w tej
zabawie - bo pracą na serio jej
nazwać ni·e można o to, aby wyspos,trzegawczość
żeł
się
możliwie
wcześnie
przyzwycza<ił
do kierowania się wiatrem.
W starszym wieku wykorzystujemy ciepły ślad wyp<:hniętego z kole iny zająca. Podej.ść należy dopiero. gdy zając zniknie z widowni.
Wyżeł, który w pierwszej
młodości
był
przyzwyczajany do posługiwa­
nia się wiatrem, pójdz·i e śladem bardzo ładnie; miałem wypadki, że
szedł 150 i więej metrów prawidło­
wo. Są to widoki, które niezmiernie
cieszą
każdego
myśliwego, układa­
j ą cego wyżły.
Zasadniczo puszczamy młodego
psa luzem. Od czasu do czasu jednak bierzemy go na otok średni czterometrowy i niech nas prowadzi
po śladzie. Za dobre wykonanie należy się wtedy dobra pochwała. Nie
radzę zbyt częstego brania na otok,
bo może to wywołać skutek odwrotny; pies może się zniechęcić widokiem otoku. Parniętajmy przecież
o tym, że to jeszcze szczeniak o charakterze niewyrobionym.
Nie należy identyfikować tej pracy z gonitwą "na oko'' za wypchnię­
tym i widocznym zającem. System
Oberlandera zaleca, dla wyrobienia
pa·s j.i i siły u psa, gonitwę za zają­
cem w młodym wi•e ku. Nie radzę
jednak stosowania tej me'tody. Za
dużo później kłopotu i trudu w przywróceniu u psa respektowania zaję­
cy. Zresztą późniejsi autorzy niemieccy odrzucili tę metodę. Za to
mocą.
na śladzie niewidocznego zająca należy jak najczęściej
pieska puszUkładanie wyżła na farbie rozpoczać . Ma tu dość okazj'i do wyrohiecząć należy możliwie jak najwczenia pasji i siły.
śnrl.ej. Chodzi o to, ażeby przekonać
W dalszym ciągu układania dopsa, że "na oko" gonitwa czy poszukiwanie do niczego nie doprowachodzimy do okresu l.'egularnej, sydzą a jedynie i wyłącmie posługi!Wa­
stematycznej tresury.
Należy
zaznaczyć, że nie
każdy
n•i e si·ę wiatrem da wyniki dodatnie.
wyżeł wykazuj.e takie zdolności za
Nie -mam tu na myśli regularnej
młodu.
Dl.a:tego powinniśmy na te
tresury, którą można rozpocząć dozalety zwracać baczną uwagę w hopiero, gdy wyżeł dobrze wyrośnie.
dowLi przy doborze reproduktorów.
Jak przyzwyczaić młodego wyżeł­
JeśH mamy sukę o wysokich zdoika do posług•iwania s·ię wiatTern w
nośdach w pracy na faJ"bie, to poposzulciwani'U ,r zeczy zaginionych?
odpowiedniego psa dla
Dużo tu zależy od pomysłowości i - szukajmy
niej. Jeśli go n ie znajd:ZJiemy, to nie
spostrzegawcwści
myśliwego przez
dajmy pokryć suki. Dążeniem każ­
wykoJ"Zystywanie wszelkiej okazj>i.
d ego myśliwego hodowcy powinno
Na przykład: młody wyżeł 3 do 4być wyprodukowanie jak najlepszeromieS'ięczny, bawi s•ię zawz.ięcie jago materiału. Jest to dzis,i aj specką•Ś kością, której pogryźć nie jest
jalnie wa.żne zagadnienie, z uwagi
w stanie. Moment ten wykorzystana wielki brak i zniszczenie tak
łem: zabrałem mu tę kość, pieska
świetnie ro:;::.wijającej s·ię u nas przed
gdzieś na prędce zamknąłem w powojną
hodowli wyżł a dowodnego.
bliżu (chlew, s1ień itp.), do kości uMi eli<śmy
już w wielu
hodowlach
wiązałem sznurek
i od m1iejsca,
pierws zorzędny materiał.
N iestety,
gdzie mu ją zabrałem, rozpocząłem
wojna zniszczyła i ten darobek.
włóczkę dość v.,rprawdzie prymiJeszeze jedno trzeba omów1c, a
tywną na odległość z początku 50
mianowicie .aportowanie zguby na
metrów. Wróciłem po psa i podszedłem powoli do m ie jsca rozpoczęcia
tropie myśNwego. Na ten dział st anowczo za mało zwracamy uwagi.
włóczkiL Pie.sek zaczął s•i.ę ponownie
interesować zapachem kości;
szuWyżeł dobrze ułożony w tej pracy,
kając jej nosem przy ziemi, natran ie dużo już potrzebuje do dobrego
fił na włóczkę i szedł dalej ostroż­
opanowania pracy na na•t uralnej
nde za śladem; · aż znalazł zgubę. Rafarb ie. Wyżła łatwo tego nauczyć,
dość u p·i eska wielka, lecz większa
rtym bardziej, że ćwiczyć możemy
jeszcze u mnie.
podcZ!as każdego spaceru, bez niczyOtóż pracę tę można podzielić
na
dwa działy, dość od siebie różne, a
to praca na sfarbowanym śladzie
(lTaz praca na sfarbowanym tropie.
W pierwszym wypadku wyżeł musi
~uzem dogonić pos,trzatka ewentualnie 2ldławić i przynieść myśliwemu.
W drugim wypadku powinien zasadniczo na otoku doprowadzić do
rarrJJi,o nej, doszlej sztuk!, wl'lględnie
odnaleźć ją luzem i potem oszczekiwać czy wrócić i oznajmić znalezienie. Praca na śladzie wymaga
wdększej wytrwałości ·i w dużo wypadkach lepszego ułożenia p·s a, bo
pies pracuje tu samodzielnie, bez
nadzoru. W pracy n a tropie m amy
w znacznej części wypadków kontrolę w znajdywanych po drodze kroplach farby, 'które wskazują nam,
że praca idzie właściwą
drogą, co
daje możność przyjścia pSIU· z po-
jej pomocy. Należy tylko pilnie
przerabiać, a pies dojdzie do niebywałej wprawy.
Od czasu do czasu bierzemy wyżła na długi otok i każemy mu na
otoku,
powoli
pracę
wykonać.
Jest to dobre wprowadzenie do pracy na sfarbowanym tropie zwierzyny. Zasadniczo jednak wyżeł powinien szybko, galopem pracować na
tropie myśliwego. Mus,i się przyzwyczaić
do szybkiej akcji, bo
główn:e ta decyduje o powodzeniu w
pracy za postrzałkiem Praca na kopie myśliwego daje duże korzyści.
Przede wszystkim wyżeł stając s.ię
starszy "mądrzejszy", ustosunkowuje się do pracy zupełnie inaczej.
Przeszedł już bowiem tresurę regularną,
do aportowania
włącznie
I wie, co znaczy rozkaz ,,aport!" Zna
już przymus, wie, że to nie zabawa a praca na serio.
Widzimy więc, że wyżły należy
układać i przyzwyczajać do wykonywania pewnych czynności od mło­
dości.
Z począ•tku zabawą, później
do p ewnego stopnia przymusem,
jednakże nie bru ta lną tresurą. Przez
bicie bowiem zabija się indywidualność i samodzielność wyżła. Wyżeł
mus•i w pracy "myśleć", a ni.e
mechanicznie wykonywać rozkaz.
Osiąga się to przez stałe powtarzanie danych czynności (ćwiczeń), tak
że pies z czasem przyzwycvaja s;ię
do wykonywania tylko tych a nie
>innych czynności i w ten a nie .inny sposób. Na tym polega właściwa
<kesura. P1es zawsze będzie wesoły
i swobodny, a jednak nie będzie
przeszkadzał w żadnych łowach, bo
:ruie zna innego postępowania.
Obchodząc
się
łagodnie z psem
wykluczamy u niego moment strachu przed swym właścicielem. Pies
musi widzieć w swym panu przyjaciela. a nie dręczyci.ela. Swobodne
samopoczucie to podstawa, to zasadnicza cecha w pracy na farbie.
Przymus i os<tre obchodzenie się
może zniweczyć i zepsuć kompletn1e
ps.a. P ies taki, wprowadzony na
sfarbowany ślad, wejdzie w gąszcz
IZ
ogonem wtulonym i ani myśli
pójść d alej za postrzałkiem . Wyleczyć takiego psa przeważnie już nie
można. Inaczej zupełnie zabiera się
do tej pracy wyżeł nie zepsuty. Zainteresowanie jego nie ma granic
i na otoku nie mat.o trzeba dyplomacji, aby hamować psa, a jednocześnie pobudzać do maximum jego
zainteresowanie. Praca na otoku
bow:iem nie może i1ść biegiem, bo jedyme spokój daje dobre wyni'k i.
Myśliwy musi swo•t m zachowaniem
działać uspokajająco na psa, który
szybko wyczuwa
nieodpowiednie
zachowa,n ie s·ię menera.
Nuech te skromne uwagi p-rzyczynią się do podnies•ieruia poziomu pracy dzisi·e jszych wyżłów na farbie,
gdyż - j akże mało spotykamy aporterÓIW zguby i wogóle myśliwych,
posiadających jako •tako ułożOIIlego
wyżła.
Adam Gulgowski
WŁADYSŁAW
ZABIEŁŁO
Kużdy myśliwy - · członkiem Spółdzielni Jedność
Ażeby usprawiedliwić
powyższy
tytuł, należy przypomnieć treść § 4
start;utu Spółdzielni Jedność Łowiec­
lm, który brzmi jak następuje:
"Celem Spółdzielni jest z a s p o-
k o j e n i e gospodarczych i kulturalnych
p o t r z e b
swych
c z l o n k ó w p r z e z p r o w ad z e n ie, z g o d n i e z i n t eresami pracujących i
w ramach państwowe­
go planu gospodarczeg o,
wspólnego
przedsiębiorstwa,
jako placówki h a n d l u u s p oł e c z n i o n e g o".
W zdaniu powyższym, ilustrują­
cym znakomicie .założenie ideowe
i cel wylmnywanej 1Jracy, mieści s~ę
wł.aściwie wszys•t ko, co winno głę­
boko przeniknąć do świadomości
nego produktu, j·a kim jest mięso
zwierzyny, ·c elem powszechnego spopularyzowania g.o wśród najszerszych mas konsumcyjnych. Z iym
ostatnim zamierzeniem łączy się po~
krewne - uruchomi•eni.e własnych
zakładów gastronomicznych pod postadą gospód myśU.wskich typu zakładów
żywienia :zbiorowego, kt0rych reaLizacja, w oparciu o świeży
sW'Owiec, Zidobywany p.rze:z myślti­
wych na poiowaniach, jesrt już w
srtlad:ium realizacji. (Pierwsza taka
gospoda o charakterze wzorcowym
uruchomiona zos,tała w Poznaniu i
cieszy się s•tałą, wciąż rosnącą frekwel!l!cją).
Nie trudno zrozumieć, iż wszelk1ie
nowe inwestowanie wymaga odpowiedniego kapitału o zakreślonym
z góry przeznaczeniu, który us1Jo_każdego praktykującego myśliwego
leczniony przemysł musi czerpac
i pozostać w niej na zawsze.
przede ws,zystkim ·z udziałów swych
Porzucając- ogólnikowe rozważa­
cZiłonków. Jeśłi ·dziś przeto podkrelllia, zwróćmy s•ię do uprzytomnienia
sobie praktycznego wykonania przez śla się hasło: k a ż d y m y ś l iw y c z ł o n 'k i e m S p ó lJedność Łowiecką postawionych jej
d z i e l n i Jedność Ła­
ZJadań. W wyniku kilkoletniej dziaw i e c k a, to mamy ro prawo gło­
łalności, śdśle zespolonej z problesdć otwarcie w oparciu -o już dokomem odbudowy i przebudowy 1JOlnan·e dzieła i żądać poparcia zainSk:iego łowiectwa, Jedność Łowiecka
teresowanych tą d:załalnością myśli­
llldołał.a stwo.rzyć
myśliwym ~akie
wy.c h.
warunki w dZJiedzi.n:1e zaopartrywania
się w środki technkzne, niezbędne do
Wła·śaiwLe w US/POłecZillionym
ży­
~iu obecnej doby powinno być tak,
wykonywania myś'listwa, że z górą
trzydzies<to1 tys·ięczna
rzesza polują­
}ak w kółku myśliwskim, tj. nie bę­
cych po21była się przynajmniej w 75
d~c czlonkiem kóŁka myśliwski ego,
me podobna UTJrawiać polowania i
procentach ktoTJotów z tym związa­
zdobywać zwierzyny, tak też n ie bę­
nych, a które po okresie wojennym
dąc u~iałowcem uniwersaln ej
w
ZJdawaqy się przeszkodą nie do prze/Znaczemu myśl!~ws'kim Spół:d:zJielni
bycia.
J ednośćś Łowiecka, nie mi·ało by się
Wyliczmy kolejno artykuły mypra·w a korzystać z dobrodiziejs.t w
śliwskie, których dystrybucją trudi wygód, jakie jej dZ!Lałalność przyni się Jedność ŁOWI.iecka już w ponosi myśliwym w najróżnorod!lliej­
nad dwudz.ie.stu punktach sprzedaszych postaciach: od dubeltówki i
ży (oddziałach i agenturach). J est to
naboju, aż do dzieł fachowych i opipr2lede wszys~im broń myś'liwska
sowych, kultywujących łowiectwo
nowa i okazyjno-k·o misowa, amunii jego ro.z wój.
cja i poszczególne jej elementy,
Jeśli nie mówi tego żadna u st•aw.a,
SJprzęt do konserwowania i przewo-zrozumieć t o winLen interes własny
żenia broni omz wszelki sprzęt pomyśliwego,
naj:zupełni.ej
oczywi·s ty
mocniczy i galanteryjny z myśli­
i nile wymagający bli'ższych komenstwem związany. Z kolei idzli.e ektalfzy. Pra~nąc własnej wygody,
wipunek kompletny i przystosowany
wł·a.snych
korzyści i zadowolenia
do r.óżnych pór roku i ro.z maitych
musimy zrozumieć, że maksimu~
rodzajów polowań, z uwzględnie­
osiągnięć osobi·srt;ych 2ldobywać moniem indywidualnych ,g us•t ów i wyżemy jedyn1ie ·i wyłącznie za pomomagań.
Wreszcie sprzęt wędkarski
jako sportu pokrewnego o charakte- ' cą współdziałania, przez wszechstronne ich uspoł.e czmi·enie.
ne rówillież "myśJ.dw,skim" i dnny
. ~ie .~a t:ym lmńczy S'ię wyblrtna
sprzęt sporto·w y.
JUZ d·z1s dzwlainość
Jedności
ŁoNiezależnie od srtrony
handlowodystrybucyjnej
plan
działalności
Spółdzielni obejmuje wa:ime p~aców­
ki wytwórcze, częściowo już zrealizowane, co daje możność coraz bardziej skuteczn ego oddziaływania n a
właściwą
j-a1kość towaru, a je dnocześnie na paz:iom cen :rynkowych
poszczególnych artykuł.ów myśliw­
skich i s•tabilizacj ę ich w coraz to
K01wisja
klasy finowych dziallach.
Do dalszych, ro.z.praoowywanych
kacyjna przegląobecnie zamierzeń w tym kierunku
!llależą: potnzeba uruchomieni a wła~
d u psów myśliwsnego 1-PZetnjy!sŁu garbarSiko-blia!łiOi­
skórni·czego oraz uruchomie-n ie j
sikich w Biels lcu
rozwinięcie przetwórstwa tak waż-
28
Lowiecku
wieckiej. Z roku na rok rozszerzany
w swych ramach skup zwierzyny
birtej, zaplanowany jest w ten sposób, iż służyć również będzie jako
jeden z żywotnych czynników, mających zapewnić Skarbowa Państwa
siały, coroczny
dopływ
walut zagranicznych, drogą eksportu dziczyzny o-raz zwierzyny żywej.
Na łamach Łowca Folskiego sprawa ta była dostatecznie oświetlona
w numerze 3(964) z marca br., w
a·r tykule kol. Zbigniewa Kowalskiego pt. "Dwie tony zajęcy" (z jednego polowa.."l.La). Należy w tym miejscu jedynie podkreślić, że w odniesieniu do planu na sezon bieżący ,
ogólny skup zajęcy ma srt:anowić
bardzo już poważną ·cyfrę 600.00(}
sztuk, ·co wyrazi się okrągło w 2100
tonach, a prz.e to i eksport tej dzi·
czyzny będzie mógł być odpowiednio powiększony (do 350 ton) i 1JrzyP..:ieść niezaprzeczone korzyści, wpły­
wające na ogólny bilans handlowy
!Pańsrt;wa .
Równteż i skup zwierzyny grubej ,
pr.zez zastos'Owanie odpowiednich
zmian · or:ganizacyjnych pod wzglę­
dem wykonania odstrzału, wzrośnie
znac21nie w srtosunku do sez.onu 1948i
49, mianowicie, j1a k zapowiada plan,
do 8.000 .s2ltuk, wagi 450 ton.
W planie sześcioletnim cyfry t e
coraz bardz•i ej wzrastają, wyrażając
się planowanym skupem w r. 1954
4.900 ton samych zajęcy i odpowied·
nLo w og.ólnym eksporcie wsrzelkiej
dziczyzny, k<tóry w przecięciu da
warl'Oś~ joedinego
m iLi= dolarów
r·OCZnie.
N iepodobna wreszcie przem'ilozeć,
że Jedność Łowiecka, planując i podejmują·c tak rozszerzoną akcję haJndi.ową w zwrązku z rozporządzalną
i1ością
dziczyzny, pomyś_Lała o zagwarantowaniu jej ciągiości i wzrostu przez zakładanie ośrodków hodowlanych i nas•i enni<ctwa (pasza
dla zwierzyny na zimę). I pod tym
więc względem śwLat łowiecki, ~ze­
szający się w poszczególnych
kół­
kach, znajdzie tu wszechstronną po-
moc.
W obliczu wszySitkich przytoczonych motywów wierzymy, że nasza
j e d n o ś ć ukochania idei ł·owiec­
twa znajdzie 1SWÓj wyraz w masowym zrzeszeniu się pod dachem Jedno ści
Łowieck iej.
Władysław Zabiełło.
myśliwski
Kalendarzyk
W myśl ustawy łowieckiej z dnia 3 gru d nia 1927 r. i rozporzą dzen. a
Ministra Leśnictwa z dn.a 22 m arca 1949 r . (Dz. U. R: P : nr 21) polowanie na następujące zwierzęta ł owne jest d ozwolon e (pole b ,ał e) , w zbronione (pole czarne);
RODZAJ ZWIERZYNY
Dziki
Wydry
Kuny
leśne
Zające
(tumaki)
szarak1
Bażanty. koguty w województwa c; h Łódź, Poznań ,
Wrocław i Szczecin
Bażanty
koguty w
pozostałyc h
województwach
Jarząbki
Dzik,e kaczki
kaczory
Dzikie
g ęsi
Dzikie
goł ę b 1e
S łonk i
Bata liony
Kwiczoł y
.Smierć
, paszkoty
Gawrony kruki, kawki i drap1 ez n:..ki skrzydLa•t e,
wyjątkiem krogulców i gołębdar7.y
J astJrzębie
goł ęb•ia r ze,
z
krogulce, wrony siwe i sroki
Kronika
KróHkd.
Wllki, lisy, kuny k amionki, tchórze, gronos.t aje
i ł as ic e
1928 -- -- -- 1949
WYROB OZDOB ROGOWYCH
,.JA N O C H A"
Mikołów
-- Kamionka,
Woj. S ląsk o-D ą br .
ulica Szkoln a Nr 80 T elefon 2111-80
W y r .ó b Ozd ób R ag owy c h: Żyrandol·i elektrycznych,
lampek stołowych , foteli, tabore cików, stołów ga binetowych i d o p alenia, szaf na b roń, cały ch gabinetów myśliwskich , barometrów, zegarów, wies zadeł i guzików.
Fachowa oprawa rogów
na metalowe czaszki i dopasowywanie zrzutów p arzystych .
N a s k ł a d z i e : Czaszki metalowe i tar cze dęb owe.
K u p u j ę wszelkiego rodzaju r ogi: jelenia, sarniaka. łosia, renifer a
i antylopy
Dyre kcja Lasów Państwowych 0 k r.igu J.>oznańskiego sprzeda SZESC
SZTUK ZYWYCH NOREK HODOWLANYCH (SAMCOW).
Szczegóły w D. L. P. w Poznaniu,
ul. Gajowa 8/10,. względnie Nadleś­
nictwo Baszków, pow. Krotoszyn
(ferma Tomnice).
l Ś. p. Stanisław Barabasz
W dn. 23.X.1949 odszedł w zaświa­
ty ś. p. .Stanisław B a r a b a s z,
dyrektor Przemysłu Drzewnego, h onorowy Prezes Sekcji N a rciarskiej
i P ol:s:kie.g.o T owarzys•twa Tart;rza ń­
srniego. Zes·złia do grobu niecad2lienna postać wzorowego myśliwego i
sportawca. To też z żalem prawdziwym żegn-ało sp ołeczeńswo Z akopiańskie, brać m y śliwska d przedstawiciele Narciarstwa P olskliego śp.
druha Barabasza.
PreZJes P. T. T . Inż : Zwoliński w
,~erdecznych słowach skreślił . kryszta łowy charakter zmarłego, zaś Minlis•teor Wolski udek01rował zmarłego
wysokim odznaczeniem
W imie111iu W ojewódzkiej Rady
Łowieckiej w K rakowie okrzykiem:
.,Darz Bór" - pożegnał ,śwli.eżo usypany kurhan , a w nim stuletniego
myśliwego
Stanisł aJw Haleniak
.JAMNIKI
szorstkowłose
miesięcznych--10
da Nadleśniczy
IPOW.
Szubin.
2 rywali zaplątany ch
w druty
Fot. kpt. K r y szczu'k
para 6tys. zło-tych sprzeN-ctwa Labiszyn.
myśliwska
Wzorem lart da-wnych K omitet Ęe­
d akcyj n y wprowadza Zipowrotem n a
ł amy Łowca F olskiego kronikę m yśliwską.
Prosim y StowaTZys.zen ia
(Kółka ) Łowi eckie i K o-Le,g ów o podawanie do R edakcji rezmłtatów polo wa ń noi eza leż111ie od wyn~k ó w~
Kronika Myśliwska stanow i cen ny
mater.Lał sta-tysrt;yc.zny i daje j asny
pogl ąd na pracę h odowlaną w t er enie, to też już w bi-eżącym numer ze
roZJp oczynamy druk zgłoszo nych n o-
tatek:
Dni:a 30 i 31.X. i l.XI : br: O twockie K ółko Myśliwskie im . Sw . Huberta w W arszawie poLowało w 17
stnzelb w dzie rżawionym przez K ół­
ko N adleśn ictwie Sławki, pow. Ma~
ków woj. W arsZJawskie.go.
Przy p[ękne.i słonecznej pogodzie
opolowano l 600 ha lasu ubijając:
l byk.a dziesiątaka selekcyjnego, l
rogacza selekcyjnego, 12 dzików, (w
czym 3 odyńce wagi 215 kg, 187
i 185 kg) 10 Lisów i 31 zajęcy.
Dnia 30, 31.X br. Koło Miłośn:ików
Łowiectwa w Warszawie
polowało
pędzeniami polneroi w 17 .srtrzelb na
terenie dzierżawionej gminy Łubki,
pow. płockiego, woj. warszawskiego.
Przy pięknej pogodzie opolowano
1600 ha pola, ubito· 142 zajęcy, 17
kuropart;w i l lisa.
Dnia 30, 31.X br. odbyło się p olowanie w 14 sltrzelb zorganizowane
przez V Departament Ministerstwa
L eś· nictwa
w Nadleśrri!Ctwie Baszków, pow. Krotoszyn, wo j. poznań­
skie .
.Przy pięknej, deopłej i sł onecznej
pogodzie opolowano 1.000 ha lasu ,
ub ij ając: 2 łopatacze daniele, 3 rog acze, 7 dzik ów, 7 ldsów, 8 królików,
183 zaj ęcy, 2 baża nty.
29
DODATEK DO NR 12
W ykaz
I.
artykułów
zamieszczo nych w ,,Low c u Po ls kimu w 1949 r.
ARTYKULY T RESCI OGóLNEJ
I IDEOLOGICZNEJ
Str.
Nr 1-2
"Na progu roku 1949", Z . Kowalski
1
"Co to jest żyłka myśliwska", A. Łep.kowski
' 31
"0 właściwe ukształtowanie obwodów
łowieckich", L. Popławski
13
"Nasze pięćdziesięciolecie", S. Krzywo1
szewski
"Rola. myśliwego w akcji "Dnia Lasu",
Z. Kowalski
1
Dzień L asu a łowiectwo", M . Stypiński
10
"Wydzierżawianie obwodów łowieckich
wspólnych", St. M adeyski
l
" Puszcza zdradza swoje tajemnice", J.
Nr 3
Nr 4
Nr 5
Nr 6
Nr 7
Karpiński
Nr 11
Nr 12
Nr 11
Nr 12
Nr 1 -
2
Nr 3
5
12
l
2
24
1
Nr 6
l
5
20
EKONOMICZNE ZNACZENIE LOWIECTWA
Str
j ako pasza dla sarn", L. PacPomarnacki
21
"Istotni sprawcy wyniszczenia zwierzy.
ny łownej" , J. J . Kw1atkowski
34
"Orłów strzelać nie wolno", M . Bielewicz .
39
"Głuszec i jego ochrona",
L . Pac-Pomarnacki
a
"0 hodowli krekuch", L . Popławski
23
"Gospodarka bezzrębowa a łowiectwo" .
inż. J. Bohusz .
:>
"Zwierzyna łowna w lasach nowego ty
!t
p u", inż. M . Marchlewski
"Jak zakładać remizy śródpolne dla
drobnej zwierzyny", J . Ostrowski .
12
"Kilku obrażonym w odpowiedzi", inż .
27
E. Frankiewicz
"Zwalczanie chorób zakaźnych", dr W
17
Przewarski
"Ratujmy wykoszone gnia zda", L. Po;,
pławski
"Na temat wyka szania szuwa rów", T
"Jedyna droga", L. Popławski
"Dwie tony zajęcy", Z . Kowalski
"Zwierzyna bogactwem gromad i gmin",
L . P ac-Pomarnacki
Nr 8
"Wymowa liczb", L. Popławski
"Ile myśliwego kosztuje zając", H. Zapolski
Nr 9 - 10 "Przygotowanie ubitej zwierzyny do
handlu wewnętrznego i eksportu", W.
Geldner
11 i
Nr lO
"Flanowanie w gospodarstwi e łowieckim", inż . J . Bohusz
Nr 11
"Wartość przetwórcza zajęcy", D . Tilgner
Nr 12
"Każdy myśliwy członkiem Spółdzielni
"Jedność Łowiecka", W. Zabiełło
Nr 1 Nr 3
Nr 5
2
m.
Nr 1 -
Nr 3
Nr 8
~o
2
Nr 11
Nr 12
17
l
8
19
19
.06
11\
wiński
'l"L
9
l 'l
BIOLOGIA ZWIERZYNY
Str
Nr 1 -
Nr
Nr
Nr
Nr
Nr
3
4
5
6
7
Str.
33
Nr 8
36
22
14
21
płowa
w gospodarstwie leśnym", inż. J. Bohusz
"Łowieckie zagospodarowanie terenów
nieleśnych", L. Popławski
" J eszcze w sprawie gospodarki bezzrębowej'', L . Popławski
.,0 ochronie kuropatwy w zimie, A. śli ·
V.
14
WYKONYWANIE POLOWANIA
"Jak być nie powinno", T . Jędrzejowski
"Jeszcze o polowaniu na pomyka", A.
Kowalezys
"Po sezonie polowań na zające", J. Pat a long
.,W sprawie t erminów ochronnych". H .
Zapolski
"Zwierzyna
Nr 7
Str.
6
l
7
16-
"Jeżyny
Mścichowski
U.
14
HODOWLA I OCHRONA ZWIERZYNY
IV.
Nr 4
Nr 5
a planowanie i realizacja
zalesień w "Warszawskim Zespole Miejskim", W. Plapis
"Lasy i nieużytki", inż. T . Sliwiński
" Pięć lat odbudowy łowiectwa"
"Zawody w Iczinie", inż. St. Ihnatowicz
"Na temat literatury łowieckiej", L. P acPomarnacki
"Przyjaźń", inż. St. Ihnatowicz
" 70-lecie Generalissimusa Stalina", inż.
S. Ihna towicz .
"Nowe prawo łowieckie", inż . J . Bohusz
" Dbajmy o trofea", A. Szaszkiewicz .
,)Łowiectwo,
Nr 8
Nr 9
Nr 10
"Folowanie na kuropatwy", Z. Kowalski
Folujemy na dziki", J. Ostrowski .
"PolowanJie na zające", Z . Kowalski
.,Folowanie na dziki", Z. K owalski
Nr 9
Nr 10
Nr 11
2
"Muflony", J. Ostrowski .
"Kuropatwa, jej . pożyteczność
ochron a", W. Kierwiński
"Orły morskie na wybrzeżu Bałtyku'·.
"Uwagi o głuszcu", W. K orsak
"Poctgorzałka", prof. J . D omaniewskl
" C iekawe zjawisko", J. G.
"Chrapanie słonki", W. Korsak
" Krzyżówka", prof. J . Domaniewski
"Jastrząb gołębiarz", J. Stadnicki .
"Dropie w Polsce", Z. Plapis .
"Folujemy na kaczki", M. Bielewicz
"Rysie w Tatrach", inż . M. M archlewski
" Muzykalne lisy", W. Ni esiołowski
"Miasta dzikich kaczek", dr. S. Kipta
"Dropie w Polsce", A. Jasiewicz
"Dropie w Foznańskim" O. Hincz
W
l !l
17
19
z"
1:-
11:-
22
26
16
24
24
2"
2'7
Zli
,•
VI. PSY
X . BELETRYSTYKA
MYśLIWSKIE
Str.
NI 1{2
"W sprawie
wyżła
polskiego", L. Smy29
czyński
Nr 7
Nr 7
Nr 8
Nr 9
Nr 11
Nr 12
"Pokaz wyżłów dowodnych "kontynentalnych", Sekcji Kynologicznej w Człuchowie
"Pokaz wyżłów w Sępolnie Kraińskim"
inż. Z. Piątkowski
"Konkursy psów w Rożniatach" .
"Kontynentalny wyżeł szorstkowłosy
czy wyżeł polski", K . Tarnowski
"Podatek od psów czy od kotów" ,
R . R~ko
"Układanie wyżła do polowań na kury",
K. Hulla
"Wiosenne próby dla młodych wyżłów
w powiecie Chojnickim" .
"Jeszcze w s prawie wyżła polskiego",
L. Smyczyńskiego" .
., Wyżeł kontynentalny na farbie",
A.
Gulgowski
VII.
Str .
Nr 1/2
ERO~
42
27
28
Nr 3
19
Nr 4
~
8
27
Nr 5
24
· Nr 6
211
Nr 7
Nr 8
I AMUNICJA
Str.
Nr 8
Nr 7
Nr 11
"Co każdy myśliwy powinien wiedzieć
o prochu bezdymnym", inż . E. Kniażykowski
.,Dlaczego bro:q żywi", A . śliwiński
"Czy i jak spąrządzać samemu naboje
śrutowe", H . Za polski
VIII. STRZELECTWO
Nr
6
Nr 8
Nr 9
Nr 10
Nr 11
Nr 12
Nr 11
MYśLIWSKIE
Nr 12
.,Harmonia i zgrzyty", W. Dmowski
.,Co każdy myśliwy wied z ieć i czego
przestrzegać powinien", S . Wiktor
.,Strzelaczom" ku rozwadze", inż. T .
To mój zając", J . Błeszyńslti
.,Ostatni śrut", T. Jędrzejowski
"Ostatnia szansa", J . Oświecimski
Str.
23
25
26
26
19
14
1837
41
w
20
23
ZWI~ZKU ŁOWIECKIE GO
Str
Nr 1/2
Nr 3
Nr 4
Nr 5
Nr 6
26
b-
"Misterium wiosenne",
M. Mniszek
Tchorznicki
2J
.,N a tokach cietrzewich", J. Błeszyński 25., Głuszcowe klęski i triumfy", J . Oświe27
cimski
19.,Wiosna nad Barycz ą", M . Bielewicz
.,Sta ra Pilica", A. Mali ński .
25.,Kozice w Chamonix", J . T a rgowski
3
.,Czar podchodu", S . Fudko
7
"Klub .,Dzik" jedzie n a dziki", dr
P . Byczkowski
l~
.,Tuzin kaczek", Z. Kowalski
lZ
"Rogacze, rogacze ... ", M . MniszekTchorznicki
~
.,Bataliony tokują" , M . Sadzewicz .
~
.,Wyspa kormoranów", inż . R. Kitzner . z
.,Na r!lnnym przelocie", W . Fafiński
111
.,Jesienny rapsod", M. Mniszek Tchorznicki
16
.,Na d Notecią i Pasłęką", J. J. S zczepkowski
21
.,Niedźwiedzie", W . Korsa k
10
"W 150-tą rocznicę", A . śliwiński
14
.,Strzeliłem byka", dr J . Podgórny
2::!
15., Kukły" , L. Hryncewicz
XI. Z FOLSKIEGO
ŁOWIECKA
Fasławski
Nr 12
Nr 10
23
Str.
.,Zadania strzelnic myśliwskich", prof.
R. Kurowski
10
.,Drugie zawody w strzelaniu do rzutków w Legnicy", Z. Kowalski
21
.,Sportowe zawody strzeleckie w Jeleniej Górze", W. Grzybowski
27
.,Czy można uczyć się strzelać nie 1
strzel ając", H . Zapolski .
19
.,Po złote runo do Czechosłowacji",
Z. Kowalski
5
.,Otwarcie strzelnicy w R adomiu", T. 0 butelewicz
' 28
.,Zawody strzeleckie w Gostyniu"
28
.,Zawody w Ł odzi"
27
.,Pierwsze zawody strzeleckie w Odrodzonej Warszawie", Z. K.
9
Zawody strzeleckie w Wieluniu
24
IX. ETYKA
Nr 112
Nr 9
18
16
.,Na dziki w Karpatach", J . Jureczek
.,Na dziki z zasadzki", inż. W . Dornański
.,Na końskie ścierwo", L . Hryncewicz
.,Dzik w kotle", J . Wieczffil'i.ski .
.,Krwawa rozprawa z dzikiem"
.,Łaciaty odyniec", M . Mniszek Tchorznicki
.,Na dziczych tropach", J. I3łeszyński .
"Piękne polowanie"
" 0 własną s iedzibę dla zrzeszonego łowiectwa", A . śliwiński
"Nasze niedociągn ięc i a" L. Pac-Pomarnacki
"Łowczy Powiatowy płatnym urzędnikiem", L. C zerwiński .
"Sprawa młodzieży", J. Błeszyński
.,0 należyty stosunek Stowarzyszeń Ło·
wieckich do P. Z : Ł .", J. Oświecimski .
.,50 lat "Łowca Polskiego" 1899/1949" .
Z . Kowalski
.,Redaktorzy .,Łowca Polskiego". M .
Mniszek Tchorznicki
"Komitety Redakcyjne .,Łowca Polskiego", prof. J . Gieysztor .
.,75-lecie Prezesa P. Z. Ł. gen. dyw .
prof. dr. Bolesława Szareckiego" .
Protokół z Walnego Zgromadz.
P.
Ł.
U'>
24
27
l+
+
l 'L
n
15·
Z. L .
z dn. 24.IV.49 r ."
.,P. Z.
walski
l 'L
11
w akcji .,Dnia L a su", Z. Ko19
.,Protokół posiedzenia Kapitt.iły Odznaczeń Łowieckich P. Z . Ł."
"Wykaz odznaczonych" .
23
24
,., l
Nr 7
Nr 9
Nr 10
Nr 11
Nr 12
"Ofiara na budowę domu P. z. L."
"Okólne pismo Komitetu Wykonawczego P. Z. L. w sprawie zredukowania
nadmiernej ilości dzików"
"Nie powinno być myśliwych nie nale.żących
do koła myśliwskiego", inż.
T. Fasławski
"Ofiara na budowę siedziby P. Z. L .",
S . Karolczak
"Ekipa strzelecka P. Z. L .
Polskł M. żymierskiego"
"Reorganizacja P. Z. L.",
husz
"W sprawie
H. Zapolski
egzaminów
27
XIV . Z
Rtr.
Nr 1/2
13
Nr 3
25
29
u . Marszałka
l
inż/
J . Bo-
·l
4
łowieckich",
Nr 4
24
"Płatny urzędnik
nie
powiatowym", J.
Dobrzyński
może być łowczym
.
2'
XII. Z TERENU
Nr 5
Str.
Nr 1/2
"Z
życia
P. Z. L. w terenie", J . Do-
brzyński
Nr 4
Nr 6
"25-lecie P. Z. L. w Kielcach"
"Obchód 25-lecia P. Z. L. w Rzeszowie"
"Uroczystość wigilijna w T-wie Łowieckim "Ryś" w Pruszkowie
"0 my§liwskie współzawodnictwo"
"Sprawozdanie łowczego Z' powiatu WoJ. Homerski
"Znamienna uchwała"
"Sprawozdanie Rady Łowieckiej pow.
Leszno"
łów",
Nr 7
"Z
w
Nr 8
Nr 9
działalności
Głubczycach",
Koła
"Z działalności powiatowej Rady Ło­
wieckiej w Radomiu", K. Kwietniewski
"Z działalności organizacji terenowych
P. Z. L. w woj. Gd,ańskim", J. Kędzierski
"Sprawozdanie z działalności Rady Ło­
wieckiej pow. Tarnów", R. Serwiński
"Wiadomości
XIII.
Nr 6
43
32
Nr 7
20
27
Nr 8
28
28
Nr 9
25
26
Nr 10
26
z powiatu Rybnickiego"
o młodzieży" .
"Komunikat Woj. Rady Łowieckiej
w Toruniu w sprawie "Przeglądu Łowieckiego"
"Płockie Towarzystwo Racjonalnego Polówania"
"Komunikat Rady Łowieckiej w Ny!<iP."
26
27
Kronika
29
",Myśliwi pamiętają
Nr 12
40
42
43
łowieckiego
B. Strzelecki
myśliwska
w·IADOMOśCI ŁOWIECKIE
(
Nr
11
28
28
29
ZAGRANICZNE
Nr 12
Str.
Nr 5
Nr 6
Nr 78
Ni 9
"Organizacja zbiorowych polowań w Z.
S. R. R", T. Zan (senior)
"Cietrzew", T. Zan (senior)
"Przegląd wydawnictw zagranicznych'',
S. Rozwadowski
"Samolotem na wilki", H. Zapolski
"Słonka", T. Zan (senior)
"Folowanie - sport odważnych"
PiśMIENNICTW A ŁOWIECKIEGO
24
16
"Pies", organ Związku Kynologicznego
w Polsce, J: Gieysztor
,.Łowiectwo na Pomorzu", J. Gieysztor
" Na niwie naszej lit~ratury łowieckiej",
S. Krzywoszewski
Pomorski biuletyn łowiecki", J. Gieysztor
"Biuletyn Powiatowego Towarzystwa
Łowieckiego w Bydgoszczy", J. Gieysztor
"0. Kokes "Zajic jho zivot, a hov a lov",
dr. M. Ludziński
J. Kożuchowaki "Bekasy" - J·. Gieysztor
.r. Marchlewski, "Materiały do rozmieszczenia głuszca •. cietrzewia i jarząbka"-·
.T. Gieyszt,or
"Pies", organ Związku Kynologicznego
, .'o/ Polsce, -- J. Gieys~tor
"Nas,;a zwierzyna łown ·J. "Niwa Leśna"
J. Gieysztor
dr. M. Ludziński "Polskie ustawodawstwo leśne" - J. Gieysztor
J . Giey"Tropy - gra towarzyska"
sztor
"Murziłka"; J. Gieysztor
J. Komarek, "Myslivost w ceskych zemich", dr. M. Ludziński .
Biuletyn Nr 3 Pow. Rady Low. w Bydgoszczy, J. (,}ieysztor
.,Krótka historia bizona amerykańskiego", J. Gieysztor
dr. Stanek "Folowanie bez strzelby",
J. Królikowski ,
"Pies" Nr 2 - J. Gieysztor
"Wild und Hund", J. Gieysztor
.T. Szczepkowski, "Organizacja· i formy
prawne łowiectwa w Polsce Przedrozbiorowej", J. Gieysztor
Z. Kowalski, "Puszcza Kampinoska
parkiem narodowym", J. Gieysztor
O. Kok-e s, "Myslivecka pec o zver•·, dr
M. Ludziński
H. Zapolski, "Dubeltówka śrutowa, nabój, s-t rzelanie", J. Gieysztor .
"Pies", org;an Związku Kynologicznego
w Polsce, Nr 3, J. Gieysztor .
"Pomorski Biuletyn Łowiecki nr l,
J . Gi•e ysztor
"Polownicky Obzor", J. Gieysztor .
"Prawo polowarna w Niemczech", J .
Gieysztor
"Od Białowieży po Skalne Podhale",
Z. M. Obmiński - J. Gieysztor
"ścieżka wiedzie p·r zez las", W. Koehler - J. Gieysztor .
XV.
44
H
25
28
28
28
31
~l
~7
27
'22
22
29
'łO
29
29
30
30
30
36
29
29
29
29
29
29
39
3:J
33
OGŁOSZENIA URZĘDOWE
Str.
23
22
22
25
Państwa
Nr 4
"Okólnik Rady
polowania"
Nr 6
"Rozporządzenie Ministra Leśnictwa •
czasach ochronnych"
o podatku od
32
15
l
większe
drzewostany· mod'rzewl (niC
~órze
Chełmowej
1 około Słupi Nowej), zaś puszcza Jodłowa zachowała
I.
'
p;
"Od Bialowieży
Skalne Podhale" Migawki
-- Z. M. Obm i ńsk .. Nakładem Spółdz i elni Las,
Warszawa 1949, str. 46, ilustracji całostronicowych 32.
-.Jako wydawnictwo Głównego Komitetu "Dnia Lasu" uk a zał się bogato ilustrowany reportaż z. M. Ob·
mińsk i ego pod wyżej przytoczonym tytułem . W żywym
i barwnym ujęciu przynosi od wrażen a z wyc'eczki
po przez Polskę, podjętej w celu pozr.anla ran, zada.
nych Dllszyrn lasom przez ostatn : ą wojnę oraz- za biegów czynionych dla ich zabliźn. enia i ostągn .ę tych na
tej drodze wyn .ków.
Wycieczkę rozpoczyna autor od najleptej zachowanej resztki naszych puszcz, od B i ałowieży. Bogactwo
flor y i f a uny tej Puszczy , wsparte 1 udokumentowane
p ię knymi zdjęc i ami zarn łowanego kustosza tych skarbów, inż. J. J . K a rpińskiego , przenosi czytelnika w odległe czasy prastarej Puszczy. której obraz, wraz z zaludniającymi ją ludźm i, naszymi praojcami, tak barwnie odtworzył A. Gołub i ew w cyklu " Bolesław Chrobry". Ale tę daleką przeszłość łączy śc śle z teraźn i ej­
szością obraz prllcy zakładów przemysłowych w Hajnówce dążących z zapałem do odrobienia zn i szczeń wojennych l zajęc · a przez Polsk1 p r zemysł drzewny należnego jej miejsca m iędzy ·narodami.
Poprzez "ptasi raj" - pojez 'erze mazurskie
zdążamy wraz z autorem nad morze polskie. Wita tu
nas tak rzadki już dziś c's, wymagający dla wykształ­
cenia się w drzewo 500 - 1.000 lat oraz buk, spotykany w w i ększych skupiskach właśnie tu na północy
oraz w Tatrach. Najw ' ę kszy kompleks leśny· na Pomorzu jakim jest Puszcza Tucholska - posiada mało
buków. Jako wyn ik dlugoletn ej gospodarki niemieckiej, dążącej do najszybszego zdobycia maksimum drewna, przedstawia ona zwarty n ' ernal bór sosnowy, dził
mocno przerzedzony wskutek inwazji sówki - chojnówki.
Po zatrzyman 'u się w Bydgoszczy dla obejrzenia
fabryki sklejek, oklein i płyt stolarsk;eh oraz na Slą.
sku - fabryk ; celulozy, wyciec:z.ka wkracza w "pustynię" ugorem leżące piaski podwa rszawskie. do
których zadrzewienia przystępuje dz ' ś zarówno M nlsterstwo Leśn i ctwa, jak i Warszifwski Zespól Miejski.
Z Warszawy przerzucamy si ę do Państwowego
Liceurn Leśnego w Zw i erzyńcu, mieszczącego się w dawnym z a rządz ' e ordynacji Zamoyskich. Jest to jedna
z l cznych placówek, kształcących młody narybek leś­
ników. Szkoła zapewnia nie tylko bezpłatną naukę, ale
l bezpłatne utrzymanie w Internacie, 1 służy, obok dużego kompleksu lasów, również możnością zapoznania
s : ę z pracą tartaku i łuszczarni nas ion.
Dwie najhardziej rozsławione w naszej literaturze
Jlięknej puszcze centralnej Polski
świętokrzyska
1 Jodłowa posiadają ze stanowiska badacza lasów
odmienne obl'cza. W świętokrzyskiej posiadamy najleśne
najlepiej charakter najstarszego zabytku przyrody na-·
szych z1em. Ząto całkowicie nowoczesne oblicze ma
walka ze szkodnikami owadzimi na śląsku . któr·ej
świadkami była wy.c eczka. Kilka samolotów krąży nad
lasem poraźonym tzw. osnują gwiaździstą 1 opyla korony drzew proszkiem arsenianu wapnia, który n szczy
owady radykaln ie.
Ze śląska -..yycjeczka kieruje się na Skalne Podhale - kresowy punkt wyprawy. Tu, j a ko ?~'{adnlenle
najbardziej palące, wysuwa się sprawa ochrony calokształtu przyrody T a tr.
Obok zoszezeń dorywczych,
prowadzonych przez Niemców ,w okres 'e oi<"'>acj t, zarówno w m ateriale drzewnym lasów, jak l wśród ch r~
n ' onych szarotek przyczyniają się ,do powolnego za nikania resztek tatrzańsk i ej flory i fauny równ ' eż skomplikowane stosunki własności 1 uprawn ienia służeb­
nośc i owe Podhala. Bez radykalnej ich zm ianyanie można
oczekiwać popra wy, toteż z radością powitać
należy
p ierwszy krok uczyniony w tym kierunku w postaci
zarządzenia
sk erowa n ia n adm 'aru owiec z Tatr na
.Sąsiednie tereny polemkarskie koło Szczawnicy.
W całości pracy p rzebija niepospolity talent autora w odczuc·u i sposob e oddan ia piękna przyrody i lasu w tak różnych 1 bogatych przejawach jego życia.
II
Scieżka
wiedzie przez las -
Dr Witold Koehler, wyd.
Spółdz i elnia ,,Las" Warszawa 1949 stron 163.
W zwi-ązku z ,.Dn em Lasu" ukazała s ' ę pożytecz­
na ks ' ąźka pod powyższym tytułem.
w p ierwszym
rozdziale przedstaw'. autor w sposób barwny narodziny pierwotnej roślinności na ziemi . jej stopo ewy roz·
wój, krzepnięcie i powolne przekształcanie s i ę w las.
W drugim - przec ·wstaw ia temu n at uralnemu zjaw 's•
ku sztuczne zakład a nie lasu przez człowieka.
Kilka
dalszych rozdziałów poświęcone są opisowi zabiegów·,
jak ie podjąć mus i człow ek, aby założony przezeń las
ochronić przed zagubą, którą grozi mu potężny legion
wrogów, zmierzających do młodego lasu potrójną siecią
dróg. - podz' emnych korytarzy, nadziemnych ścieżek
1 szlaków powietrznych.
A więc przed'! wszystkim świat owadów: .szeliniak
aosnowlec. osnuja gwiaźdz i sta, strzygonia czy sówka
chojnówka, barczatka , mn ' sźka brudn ica 1 inne, których gąsienice, objadające igJ'w:e drzew szpilkowych,
są w stanie zniszczyć w jednym sezonie setk i tys ' ęcy
hektarów lasu. Inna grupa, chrząszczyki z g atunków:
korn ik dru)i:arz, cetymec sosnowy, rytownik pospolity,
ogłodek wiązowiec wgryzają s ; ę w pn ·e drzew 1 drą­
żą kanały chodniki, powodujące powolną śm ' erć
drzewa. Na korzenie drzew czyha głęboko pod ziemią
pędrak chrabi}$ZCza 1 turkuć podjadek.
Obol{ charakterystyk! szkodl wej działalnośCI owadów podane są zaraz sposoby walki z nimi w postaci rowów, oprysków profilaktycznych. opylań z samolotów
oraz wykorzystania pomocy Innych owadów, jak np.:
pluskwiaków z gatunku zawadzik, trzyszcz, biegacz
czy tęczn ' k lls7.karz.
Potężnym
sprzymierzeńcem
człowieka w walce
z owadami są ptaki. Poświęca im autor dużo m'ejsca,
zarówno z czworonożnymi mieszkańcami lasu, którzy
mogą być jednak zarówno przyjacielem 'asu, .jak np.
dzik - żywy pług leśny, jak 1 groźnym wrogiem, jak
·np. jeleń - jeżeli przez wadliwą gospodarkę człow i eka
las n'e zapewnia mu dostatecznego pożywienia.
Ks i ążka
ilustrowana jest licznymi rysunkaml
1 zdjęciami bądź naturalnymi" bądź w po~t" ci pomyliłowych fotomontaży.
J. GIEYSZTOR
EKSPORT DZICZYZNY TO DEWlZY
DLA NASZEGO ZYCIA GOSPODARCZEGO
..
LUBELSKA WOJEWÓDZKA RADA
ŁOWIECKA
przypomina pp. myśliwym, Iż zgodnie z prawem łowieckim, obowiązani są posiadać: 1.) pozwolenie na bro6
myśliwską, 2.) kartę łowiec!:;ą, 3J legitymację Polskiego Z~iązku Łowiecki~o i 4) za.rejestrowany w Sta-rostwie Powiatowym obwód łowiecki własny, bądź wydzierżawiony, lub być członkami zarejestrCJwanego
Kółka myśliwskiego, względnie mieć pisemne zezwolenie właściciela lub dzierżawcy obwodu łowieckiego na
prawo polowania.
Pozatym l myśllwi są obowiązani:
a) przestrzegać czasów ochronnych zwierzyny,
b) podkarmiać zwierzynę w okresie zimowym,
e) zwalczać kłusownictwo, wnykarst~o i sidlarstwo,
d) tępić włóczące się be z p a 6 s k i e psy i koty, oraz inne szkodniki łowieckie.
Polowania mogą się odbywać wyłącznie na terenach zareJestrowanych jako obwody łowieckle w po, szczególnych starostwach powiatowych. Zadne polowania na próbę, lub za jednorazową opłatą od ubitej
zwierzyny .- nie mogą mieć miejsca. Prawo polowania, zgodnie z art. art. 18 i 20 prawa łowieckiego, może
być użytkowane jedynie przez ·wypuszczenie w dzieriawę na czas nie krótszy od lat sześciu. Na każdym
łowisku wolno polować na zające tylko raz jeden w roku l tylko zbiorowo, przy czym 1/3 t e g o t e r e·
n u m a p o z o s t a ć n i e o p o l o w a n a, jako matecznik. P o l o w a n i e "n a p o m y k a"
j e s t zabronione.
Wreszcie przypomina się o obowiązku ka:T.dego myśliwego ofiarować po l·nym zającu na budowę
Domu Łowieckiego w Warszawie. Zające przyjmują: Spółdzielnia "Jedność Łowiecka", oddział w Lublinie, l{rak. Przedm. 54 i punkty skupu w Białej Podlaskiej i Chełmie Lubelskim, i wydają na nie pokwi·
tpwanla, które winny być dołączone do poila6 o przedłuż enia pozwoleń na posiadanie broni myśliwskiej,
inaczej podania takie nie będą załatwiane.
frzekrocz enie prawa łowieckiego, poza utratączłonkowstwa Związku i pozwolenia na bro6 myśliw­
ską, podlegają karom, przewidzianym w tymże prawie, a przez Polski Związek Łowiecki traktowane będą
jako k ł u s o w n i c t w o.
•'
Obowiązelt przestrzegania niniejszego zarządzenia ciąży na Łowczych Powiatowych, Podłowczych, Po·
wiatowych Radach Łowieckich i Stowarzyszeniach Łowieckich.
PORADY PRAWIE DLA .CZLOIIKÓW POLSKIEGO ZWU~ZKU LOWIECKIEGO
W SPRAWACH LOWIECKICH
Warszawska Wojewódzka Rada Łowiecka podaje do wiadomości, że dla członków Polskiego Związku
porady prawne w sprawach łowieckich w lokalu Warszawskiej WojewódzkieJ
Rady Łowieckiej, przy ul. Nowy Swiat 35 m. 8, w następujących terminach:
l. KOL. MEC. TARNOWSKI I{AZIMIERZ- w pierwszy wtorek po pierwszym każdego miesiąca od godz.
15 - 16-d w lokalu Warsz. Wojew. Rady Łow. i w domu, przy ul. Pięlmej 11, w każdy poniedziałek. .
środę i pią tek od godz. 17 - 18-ej.
2. KOL. MEC. ZALEWSRI ALFRED - w każdy czwartek po pierwszym każdego miesiąca, od godz. 1'7 18-ej w lokalu Warsz. Wojew. Rady ł.ow. i w domu przy ul. Smolnej 34 - codziennie od godz. 15 - 17-ej.
3. KOL. MEC. GRAJNERT ANDRZEJ w lokalu Warszaw. Wojew. B,ady Łow. w pierwszy wtorek po pięt­
nastym każdego miesiące, od godz. 13 - 14-ej.
Łowieckiego zorganizowała
Warszawska Rada Wojewódzka zawiadamia, 1z w grudniu br. wygłoszone będą w siedzibie PZŁ następu­
odczyty: W dn. 7,XII o godz. 18 - "Zwierzyna _łowna'' - S. Hołowiński; w dn. 12 - o godz: 17
"O broni myśliwskiej i bezpiz czeństwie" - ~- Lisie cki; w dn. 14 - o godz. 18 "Hodowla i ochrona zwierzyny" - płk Sikorski; w dn. 22 - o godz. 1'7 - ciąg dalszy "O broni myśliwskiej", a o godz. 18 . "Organizacja polowa6"
jące
Wydawca - Polski Związek Łowiecki.
Warszawa, Nowy Swiat 35. KontQ PKO 1·1077.
Komitet Redakcyjny: J. Bohusz, E. Frankiewicz, J. Gieysztor (przewodniczacy), S. Ihnatowicz, Z. Kowalski, R. Kryspin, S. Rozwadowski M. Sadze~icz, A. Sliwiński, M. . Mniszek
Tchorznicki, H. Zapolski-Downar.
Zam, 1894.
Z. G. P. W. Nr l
B-92794,
: