Kiedyś było więcej drzew. Przynajmniej ona tak mówiła

Transkrypt

Kiedyś było więcej drzew. Przynajmniej ona tak mówiła
Kiedyś było więcej drzew. Przynajmniej ona tak mówiła. Powiedziała mi też, że ludzie się
uśmiechali. Nie uwierzyłam jej wtedy, lecz ona pokazała mi zdjęcie. Z D J Ę C I E! Była tam
dziewczyna, bardzo młoda i uśmiechnięta. Dała mi to i powiedziała, że mam pilnować, bo jak
zobaczą, to pewnie już nigdy się nie obudzę. Nigdy więcej jej nie zobaczyłam. Domyślam się, że to
oni, potrafią być bezwzględni.
Szłam ulicą i marzyła o świecie z 2015, gdy obok mnie upadła kobieta. Przystanęłam i
patrzyłam się na nią. Była stara i ledwo się podnosiła. Chciałam jej pomóc, tak bardzo tego
pragnęłam, że aż bolało. Ale nie mogłam. Gdybym podała jej rękę, zabiliby mnie, a gdyby staruszka
ją złapała, zrobiliby to i jej. Więc poszłam dalej.
Pamiętam, że jak byłam mała, to zobaczyłam mapę, musiała być stara, bo jeszcze było na
niej dużo państw. A teraz mogłabym wymienić wszystkie na palcach jednej ręki. Ameryka, Azja,
Afryka, Australioantarktyda i wreszcie moja Europa. A teraz i to miało się to zmienić. Wszystko
miało nazywać się Ameryka! A zaczęli od nas, bo jako jedyne państwo nie zaczynamy się na literę
A.
Poczułam lekkie wibracje, które płynęły od ręki do całego ciała. Wszyscy na ulicy
przystanęliśmy. Każdy wiedział, o co chodzi. Następny komunikat. Nie przychodziły często, ale
zawsze wzbudzały niepokój. Jedne były jak horror, mówiły na przykład, że wszystkich
zielonookich trzeba zabić. Inne nakazywały przefarbować włosy na niebiesko. Podniosłam lewą
rękę, na której pokazywały się litery, tworząc komunikat: „Od dzisiaj nie można już wypowiadać
słowa Europa. Za kilka godzin zostanie ono wyrzucone z systemu. Zostaną też zniszczone
wszystkie dotychczasowe mapy, w zamian tego, każdy dostanie nową, od dziś obowiązującą.
Europejczycy! Od dziś jesteście Amerykanami!”. Miałam ochotę krzyczeć, ale nie mogłam, nie
można okazywać uczuć, mamy być jak roboty.
Ona opowiadała mi dużo o Europie, zanim Ameryka zaczęła pociągać za sznurki.
Powiedziała, że kiedyś była wieża z ogromnym zegarem, nazywali ją Big Ben. Pamiętam, że
miałam wielki problem, by wyobrazić sobie zegar. Nigdy go nie widziałam. Teraz nikt nie wiedział,
co to znaczy czas. Ale ona mi to namalowała i powiedziała, na czym polegało kółko z cyframi.
 Dlaczego pozwolili to zniszczyć? - spytałam z oburzeniem.
 Oni nie mają wyboru. Ale jest takie pewne miejsce, które zdołaliśmy obronić. Są to ogrody
w Wersalu. Jest tam najwięcej zieleni, w jednym konkretnym miejscu - mówiła i rysowałam
mi kolor zielony.
Teraz wszyscy zapomną o Europie. Ta myśl sprawiała, że serce rozpadało się na milion
kawałeczków. Nie mogłam tak tego zostawić. W ciągu kilku sekund, gdy ludzie zaczęli dochodzić
do siebie i iść dalej, ja w głowie stworzyłam plan. Zaczęłam przeraźliwie kaszleć. Wszyscy
odwrócili się do mnie, patrząc oczami przerażenia. Wystarczyła sekunda, a już przy mnie były oni,
powtarzali non stop: „ Złamane prawo”.
Obudziłam się w pokoju pełnym luster. Pamiętałam go. Kiedyś też zakaszlałam i trafiłam do
niego. Byłam wtedy przerażona i wręcz pewna, że mi coś zrobią. Ale mnie tylko pouczyli i to był
zły pomysł. Bo teraz siedząc tu, wiedziałam, jak stąd wyjść. Te lustra działają bardzo inteligentnie.
Gdyby wyczytały z mojego ruchu ciała, że za wszelką cenę chcę się stąd wydostać, wyszłabym
tylko, jakby oni po mnie przyszli. Więc teraz położyłam się i zamknęłam oczy, udając, że czuję się
tu jak w domu. Po chwili lustra zaczęły się odsuwać, a ja leżałam w budynku, w którym było serce
wszystkich praw. Wstałam i zaczęłam się rozglądać. Na jednej ze ścian wisiało inteligentne lustro.
Zastanowiło mnie to. Może wcale nie muszę szukać tak bardzo daleko. Tylko jak pokazać, że
wszystkie komunikaty są przeze mnie wręcz wielbione? Raz za razem, zaczęłam niecierpliwie
spoglądać na lewą rękę. Lustro zaczęło się poruszać, jakby było wodą.
Usłyszałam za sobą kroki, więc nawet nie patrząc, ruszyła przed siebie czyli do lustra.
Było to bardzo małe pomieszczenie, ale zawierało prawdziwy skarb. Było to urządzenie do
nadawania komunikatów! Podbiegłam do niego i wzięłam w ręce. Chciałam napisać nowe prawo,
gdy na ekranie pojawiła się informacja „Proszę włożyć zdjęcie”.
- Przecież zdjęcia są zakazane – szepnęłam sama do siebie.
I wtedy wszystko zrozumiałam. Zaczęłam wyciągać zdjęcie od niej i włożyłam jej w
urządzenie. Zadziałało. Ona od zawsze wiedziała, że nie będę mogła zostawić Europy. Obie za
bardzo ją kochałyśmy.
Wyszłam z budynku. Idąc ulicą, poczułam wibracje. Spojrzałam na litery tworzące
moje własne prawo „Drodzy Europejczycy, od dziś możecie się uśmiechać”.
Wiktoria Rydzewska