Wieczornica Paschalna
Transkrypt
Wieczornica Paschalna
Wieczornica Paschalna Tak niedawno śpiewaliśmy: ‘Cicho, cicho I kroku zwolnijcie, bo miniecie stajenkę ubogą”… Dzisiaj też wołamy o ciszę, bo tylko w ciszy usłyszeć można oddech Jezusa słuchającego słów wyroku, upadającego na twarde kamienie, przybijanego do krzyża I wypowiadającego ostatnie słowa: „W ręce Twoje…” Wielka to Tajemnica, a zrozumieć ją może tylko ten, kto wyruszy razem z Jezusem. On zaprasza: Ciebie I mnie. W skupieniu i ciszy gromadzimy się, aby wspólnie przeżyć pamiątkę męki i śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wspominając śmierć Chrystusa, pamiętamy, iż nie była ona dla Niego klęską i przegraną, nie była też niespodzianką, bo nieraz zapowiadał ją swoim uczniom. Śmierć Chrystusa była zwycięstwem I została opromieniona blaskiem zmartwychwstania. Był wieczór Paschy: w milczeniu głębokim Siedli napoju pożywać i jadłaWieczernik szarym napełnił się mrokiem, Pół-jasność zmierzchu, mglista i wybladła Na stół białymi zasłany rańtuchy I na ich twarze łagodnie się kładła. I cisza była; a w tej ciszy głuchej Przez kratę okna powiew coraz rzadszy Gnał z pól zielonych wiośniane podmuchy. Pośród rybitwów tych ubogich siadłszy, Chleb w obie ręce wziął i kielich wina I zadumany w twarze uczniów patrzy. A w tych źrenicach Człowieczego Syna Mistycznych brzasków grała jasność złota I myśl ogromna jakaś- i jedyna… Z ich oczu- serca patrzyła prostota: Pierwsi pić mieli z Kielicha Miłości, Pierwsi pożywać mieli Chleb Żywota, Iż byli, jako ptaki leśne- prości. Dobiega końca ostatnia wieczerza. Mija ta doniosła historyczna chwila, w której Pan Jezus ustanowił Najświętszy Sakrament. Odmówiwszy hymn, wyszli wszyscy na Górę Oliwą. W miarę zbliżania się Getsemani pryska ten rodzinny nastrój, który radością i szczęściem- jaśniał w wieczerniku. Wśród kroczącej wolno gromady milkną powoli słowa, cichnie głośny śmiech, zanika uśmiech. Jakieś dziwne zaniepokojenie wkrada się w szeregi wędrowców. Nawet uczniowie Jezusa tak niedawno jeszcze weseli, tak pełni życia idą zamyśleni, poważni. Jakby przeczuwali, że oto kroczą obok Chrystusa po raz ostatni. Czują podświadomie tragiczny splot wydarzeń, ową bolesną chwilę, która rozłączy ich z ukochanym Mistrzem. Jakaś bolesna obawa każe im skupić się w okół Chrystusa i jeszcze przez moment cieszyć się Jego bliskością. Wśród zapadających ciemności doszli wszyscy do ogrodu Getsemani. U jego wejścia Pan Jezus zostawił apostołów I zabrawszy ze sobą Piotra, Jakuba i Jana odszedł by się pomodlić. Śpiew: „O Getsemani” „Zostańcie tu i czuwajcie” mówi Jezus do wybranych uczniów a sam oddala się nieco na ustronne miejsce, pada na twarz i zanosi gorącą modlitwę do Ojca. Jakże nam trudno rozpoznać w tym leżącym w prochu ziemi Chrystusa Tego, który jeszcze tak niedawno kroczył po palestyńskiej ziemi spokojny i pełen majestatu. Jeszcze tak niedawno umacniał i pocieszał wszystkich, jednym słowem przywracał dookoła siebie spokój, odwracał od ludzi choroby i klęski, zażegnywał burze i śmierć. A teraz? Teraz Bóg-Człowiek leży w prochu ziemi. Patrzy w pełne grozy oblicze zbliżającego się cierpienia bardziej niż kiedykolwiek nam bliski- boi się. „Ojcze- jeśli być może niechaj odejdzie ode mnie ten kielich”. Kanon: „Zostań tu i ze mną się módl, razem czuwajmy” „Nadeszła godzina. Oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Pójdźmy. Blisko jest ten, który mnie wyda”. Zbudziwszy śpiących apostołów wychodzi Jezus na spotkanie z tymi, którzy mają go pojmać. Jest spokojny. Żadnym gestem, żadnym słowem nie zdradza tego co za chwilę ma nastąpić. Stanęli na przeciwko siebie. Jezus i Judasz. Narzędzie Boga i narzędzie szatana. Judasz Ja także jestem objawieniem Beze mnie Nie wiedzielibyście tyle O nim i o sobie Zdradzając zdradzasz siebie Do tego potrzebna jest Jakaś imitacja miłości Np. pocałunek. Skrępowanego Chrystusa zawiedli wśród hałaśliwej radości i triumfu do Annasza. Jednak przesłuchanie nie dało upragnionego rezultatu. Była już północ, gdy Chrystus stanął przed wielką radą u Kajfasza. I znów pytania, fałszywe zeznania, sąd. „Czy Ty jesteś Chrystus- Syn Boga żywego?” – „Jam jest”. Faryzeusze odnieśli zwycięstwo- mieli bluźniercę. Teraz już tylko decydująca o życiu lub śmierci rozmowa z Piłatem.- „Czyś Ty jest królem?” „Tyś powiedział. Jam się na to narodził I na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”. „Cóż to jest prawda?!” Oto Człowiek Wizerunek boży Odtrącony, upokorzony, wyśmiany, Wysmagany rózgami, przebrany za błazna Król malowany krwią Wydany na urągowisko Ostatni pośród ostatnich Skazaniec Oto nasz Bóg. śpiew: „Ludu mój ludu cóżem ci uczynił” Stopy- stopy- piachy- kamieńNie prostujesz ramion bo- krzyż … W górę- w dół- słonecznym żarem: Stopy, Błękit, Kamienie, Żwir, Czoło zdarte broczy we krwiZnów do piersi przypadła ziemiaTęcza w kroplach potu znad brwi I kamienie o twarz, kamienie… Idziesz Panie, płonący strzęp, Ponad tobą sztandar błękitny… Krzyż i lazur- kamienne zboczeZiemia pełnią twarz upadła, Ryżym piachem sypnęła w oczy, Ostrym żwirem czoło rozdarła… Wokół pluskot tysiąca stóp, Poświst przekleństw I szum rozgwaru… Wokół pluskot miliarda stóp Tych, co przeszli, i tych , co przejdą, Tych, co znowu wiodą Cię w grób. Któż mi przyjdzie na pomoc? Rozglądam się wokół: „Oglądałem się, kto by współcierpiał ze mną I nie znalazłem”. Jaki jestem samotny, jaki opuszczony! Nikogo nie ma przy mnie, bo tym, którzy mnie miłują, zamarły serca. Ci zaś, którzy mnie nienawidzą, otworzyli usta swoje. „Powstali na mnie mężowie nieprawi, bez miłosierdzia I szukali, aby mnie zabić. I nie przepuścili mi!” nawet na twarz moją pluli. Ranili mnie włóczniami. Pogruchotane są moje kości. Czuję się już jak umarły na ziemi. Wylali na mnie całą swa nienawiść. Zgrzytali na mnie zębami. Wydano mnie na zniewagę nieprzyjaciół moich[…] Czy już nikt przy mnie nie został? Nie mogę przetrzeć oczu, zalanych krwią I zaklejonych włosami. Czy jest tam jeszcze jakieś wierne serce? Czy jest choć jedno? Kończy się moje życie, ucieka ze mnie krew. Ciał staje się wiechciem bezwładnym, zwisającym coraz bardziej. Kości moje przebijają skórę. Czy jest w pobliżu ktoś życzliwy? Czy nie ma już nikogo, kto by ze mną współczuł? Z czoła, między oczami spływa mi po policzku krew. Biegnie w dół na ziemie- moja krew! Skąd ją mam? Z Matki, którą mi sam, Ojcze wybrałeś Ona tu jest! Jakże by chciała przerwać szereg żołnierzy otaczających Jej Syna, podbiec do Niego by choć przez moment podtrzymać przygniatający Syna ciężar krzyża, by chociaż otrzeć Mu skrwawiona twarz. Ale boleść, ten obezwładniający ból, paraliżujący każdy ruch, przykuwa Ją nieruchomo do miejsca, nie pozwala postąpić ani kroku stronę swego Syna. Patrzą tylko na siebie I w milczeniu łączą się ich serca. Wyznanie Szymona z Cyreny Nie z własnej woli dźwigałem Twój krzyż, Panie. Kazali. Wracałem z pola do domu Po ciężkiej pracy I byłem bardzo zmęczony. Gdy szedłem u podnóża Golgoty, Ujrzałem oddział żołnierzy I Ciebie, Padającego pod ciężarem krzyża. Chciałem Cię ominąć - Nie lubię takiego widowiskaAle centurion chwycił mnie za ramię I krzyknął: „Poniesiesz ten krzyż!” Cóż miałem robić? Musiałem. Kazali. A potem… A potem, gdy zmartwychwstałeś, Zrozumiałem, Że dostąpiłem łaski niezasłużonej, Dźwigając Twój krzyż na ramionach. I cóż?… Jaka maja zasługa? Pył unoszony wiatrem. A słowa moje? Pustynia jałowa. Czy jest możliwe, Aby łaska niezasłużona Spoczęła Na pyle unoszonym wiatrem I na pustyni jałowej? Oto pytanie grzesznika, Który Cię pragnął ominąć. Kalwaria.- Cel I kres krzyżowej drogi. Koniec męczącego pochodu. Teraz można przystanąć. Teraz można położyć dłonie I nogi na krzyżu, by tępe gwoździe zespoliły na zawsze święte Jezusowe ciało z twardym drzewem. Wiatr w przelocie skonał chyżym, Przeniknęła ziemię zgroza, Krzyż na skale, a pod krzyżem Stabat Mater Dolorosa. Żadnych słów I żadnych głosów; Krew z korony Bożej spływa; Wobec Boga I niebiosów Stała Matka Boleściwa. Na konania patrząc bole, Rany, pręgi od powroza, Na łzy oczu, cierń na czole, Stabat Mater Dolorosa Konająca od współmęki, Przyjmująca śmierć za żywa, Cierń I gwoździe bożej ręki, Stała Matka Boleściwa. …………………………… Jak świat wielki opuszczona, Gdy ją zdjęła życia zgroza, Przerażona, że Bóg kona, Stabat Mater Dolorosa. Bóg-Człowiek umiera. Rozpięty na drzewie krzyża po raz ostatni obejmuje wzrokiem stojących pod krzyżem ludzi. „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią”. Chwila ciszy Na kalwaryjskim wzgórzu cicho i pusto. Zniknął gdzieś ten zuchwały, ten pewny siebie tłum. Nie słychać już bluźnierstw, bardziej niż gwoździe raniących słów, nikt już nie pluje pogardliwie na skazańców, nie wygraża pięściami. Tylko gromadka wiernych osób, których nie przestraszyło trzęsienie ziemi, którzy Boga się nie zapali, którym śmierć Chrystusa nie wydarła wiary w Jego boskie posłannictwo, sprawia Chrystusowi pogrzeb, balsamuje Jego ciało, owija w chusty i odchodzi przywalając grób ciężkim kamieniem. Anioł Wielkiej Niedzieli jest blady i niewyspany Jeszcze przed rezurekcją wstał bardzo wczesnym ranem I lecieć musiał szybko z ogromnie czystej dali I namozolić się dobrze nim ciężki kamień odwalił Nie byłoby to za trudne dla samego Jezusa Ale kazano jemu odsunął więc głaz I usiadł Blask trysnął jak fontanna i niebem załopotał A w świetle jak krew czerwonym stanęła Golgota Zasłonił dłonią oczy ale zerknął ukradkiem Zrobił to za nas wszystkich wszak był jedynym świadkiem Potem posprzątał w środku i poukładał chusty Słuchał jak klną żołnierze , że grób jest całkiem pusty Pobiegli wreszcie do miasta na skróty przez Kalwarię On nie mógł jeszcze odlecieć bo czekał na trzy Marie Nie było mu wesoło miał tyle spraw na głowie Bał się że się przestrasza I co im wtedy powie Zaczęły lamentować pytały po kolei Kazał im iść do Piotra potem do Galilei Trochę by z nimi pobył lecz nie mógł siedzieć bez końca Drugi już raz tego ranka wschodziło olbrzymie słońce. Jezus Zmartwychwstały. Znów będzie wszystko jak dawniej, Myśleli z pewnością uczniowie. Ale Syn Boży idzie innymi drogami, Nowymi drogami. Wszystko, co Bóg czyni, jest nadzwyczajne. Najpierw Syn Boży jest malutkim dzieckiem, Którego się nie dostrzega. Syn Boży umiera na krzyżu, Ale nie daje się zabić. Syn Boży powinien pozostać, Ale nie daje się zatrzymać, Nie daje się powstrzymać. Syn Boży idzie z tego świata I przybywa nowy Duch, Który istnieje dla każdego, Dla każdego z osobna I dla milionów ludzi. Ten Duch towarzyszy również mnie W każdej sekundzie długiego dnia, Przez całe moje życie. Śpiew: Wykorzystana literatura: 1. „Był wieczór Paschy”- L. Rydel 2. „Modlitwa na każdy dzień”- M. Maliński 3. „Ecce homo”- M. Bieszczadowski 4. „Etiudy z Wielkiego Tygodnia”- M.J. Kononowicz 5. „Stabat Mater”- T. Lenartowicz 6. „Śladami Męki Chrystusa” – kazania pasyjne- ks. L. Praczyk 7. „Anioł Zmartwychwstania”- Danucie Szumskiej 8. „Wyznania Szymona z Cyreny Autor:mgr Hanna Rydlewska- Mueller (scenariusz Wieczornicy Paschalnej został zamieszczony w 3 numerze Vademecum Nauczyciele „Czas refleksji- plany, programy, scenariusze, inscenizacje”- wyd. WOM 2001r. – Poznań s. 127- 135)