szanowni pa¡stwo! - Nasza Wielkopolska
Transkrypt
szanowni pa¡stwo! - Nasza Wielkopolska
foto: L. Ra tajczak MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN TNY ZP¸A RZ BE MPLA 41 EGZE 05-63 15 ISSN Czerw 01 iec 20 NR 28 ¢C MIESI ZNIK RUCH U RE GIO NALN EGO OPO WIELK LAN SZANOWNI PA¡STWO! Kryszta∏owy Puchar Wielkopolski dosta∏a firma Gorgiel - Zak∏ad Produkcji Materia∏ów Instalacyjnych. Jest to przedsi´biorstwo, które w ca∏oÊci jest nowym zak∏adem z siedzibà w Wolsztynie. Co najwa˝niejsze jest to firma w 100% o kapitale polskim. Konkurencja chcia∏a w ca∏oÊci jà kupiç, ale w∏aÊciciel Jan Gorgiel powiedzia∏: nie, to b´dzie firma Polska, my konkurencji si´ nie obawiamy, bo nasz produkt jest klasy Êwiatowej i zrobimy wszystko, by byç jeszcze lepszymi. P∏acimy najwi´ksze podatki, spó∏ki p∏acà mniej a firmy z zagranicznym kapita∏em sà zwolnione z p∏acenia podatków i dostajà wielkie wsparcie ze swoich krajów. My mamy najgorsze warunki do uprawiania biznesu tylko dlatego, ˝e mieszkamy w Wielkopolsce i jesteÊmy Polakami, jednak mimo tych z∏ych warunków mamy odwag´ budowaç firm´ rodzinnà, czyli w∏asnà. Dlaczego tak absurdalne mamy prawo, mo˝e mi ktoÊ na to odpowie? Wi´kszoÊç mówi, ˝e nadal w Polsce obowiàzuje myÊlenie socjalistyczne, czyli nale˝y niszczyç wszelkà w∏asnoÊci prywatnà i tà rdzennie polskà. nej zupe∏nie niezrozumia∏e. Unia b´dàc w opozycji, popar∏a bud˝et i przyczyni∏a si´ do utrzymania rzàdu, którego popularnoÊç nie przekracza∏a od dawna 18%. By∏ to b∏àd, gdy˝ trzeba by∏o g∏osowaç przeciw bud˝etowi. By∏yby przyÊpieszone wybory, a wtedy Unia wesz∏aby pewnie do Sejmu. Gdyby przez ten czas uda∏o si´ poprawiç gospodark´ choçby cz´Êciowo, to dziÊ pozycja Unii by∏aby inna. Olechowski chcia∏ poprzeç Uni´, ale ona go potraktowa∏a niepowa˝nie, robi∏a ∏ask´, ˝e przyjmuje Olechowskiego. To co Unia zrobi∏a z cz∏onkami by∏ego KLD, by∏o skandalem politycznym. Dlatego szybko dogadali si´ P∏a˝yƒski z Tuskiem i Olechowskim i utworzyli Platform´ Obywatelskà. Poczàtkowo Unia z tego ugrupowania si´ Êmia∏a, ale tylko do czasu, kiedy jej notowania spad∏y do 3%. Czyli partia znaczàcych polityków ginie. Nie zdziwi´ si´, gdy Unia do sejmu nie wejdzie, a liczenie na to, ˝e Unia pójdzie do wyborów z AWS-em jest po prostu zupe∏nym nieporozumieniem. Z AWS-em mo˝na by∏o iÊç do wyborów, ale nie nale˝a∏o opuszczaç rzàdu J. Buzka. Pan prezydent KwaÊniewski podpisa∏ nowà ordynacj´ wyborczà. Kiedy za nowym projektem opowiedzia∏ si´ tak˝e PSL, wiedzia∏, ˝e osamotnione SLD nic nie zdzia∏a. Ta ordynacja mo˝e staç si´ przyczynà trudnoÊci w powo∏aniu po 23 wrzeÊnia stabilnego rzàdu. Pytanie, kto do∏àczy do sojuszu: PSL czy te˝ Platforma. AWS ze swoimi satelitami b´dzie skazane siedzieç w opozycji. Je˝eli dojdzie do koalicji z PSL, to mamy cztery lata stagnacji, a do Unii nie wejdziemy. Prezydent KwaÊniewski zapowiedzia∏, ˝e wniesie projekt nowelizujàcy podpisanà nowà ustaw´ w trzech g∏ównych punktach. Chce jednomandatowych okr´gów wyborczych do Senatu, a ja pytam si´ po co? Prezydent dobrze wie, ˝e Senat nic nie znaczy. To on wspó∏tworzy konstytucj´. Dziwi´ si´, ˝e milczy, a dobrze wie, ˝e okr´gi jednomandatowe sà potrzebne w gminach, powiatach, województwach. Mo˝e obecna klasa polityczna w koƒcu zmàdrzeje i powo∏a jednà w∏adz´ w województwie i wtedy b´dziemy wiedzieli kto rzàdzi. Skoƒczy si´ w∏adza Marsza∏ka i Wojewody. I b´dzie tak, ˝e województwem rzàdzi wojewoda, a na czele sejmiku wojewódzkiego stanie marsza∏ek, który b´dzie kontrolowa∏ rzàd. I wtedy Polska stanie si´ krajem normalnym. Prezydent chce powrotu do metody liczenia g∏osów d’Hondta, lecz o to powinien si´ martwiç Sejm, a nie prezydent, który ju˝ nie b´dzie rzàdzi∏ Polskà w nast´pnej kadencji Sejmu. Ludwik Ratajczak Wybitnym Wielkopolaninem zosta∏ ... Bajon - wybitny re˝yser z Poznania. DziÊ, kiedy moje Bajona wypadki poznaƒskie zaw∏aszczy∏a i przypisa∏a sobie SolidarnoÊç, pozosta∏ film Bajona, który w tak sugestywny sposób pokaza∏ ten czas walki m∏odych Wielkopolan o wolnà Polsk´. Do dziÊ nie ujawniono ca∏ej zbrodniczej dzia∏alnoÊci UB na terenie Wielkopolski. Robi si´ wszystko, a˝eby ten zryw do wolnoÊci Polski przemilczeç. A Gierek jeszcze ˝yje i to on przeprowadzi∏ Êledztwo, kto za to wszystko odpowiada. Dlatego Wypadki Poznaƒskie Bajona to jedyny Êlad naszej walki o Polsk´ demokratycznà. I on b´dzie utrwala∏ wiedz´ o tej walce i zawsze co 5 lat telewizja powinna go pokazywaç. Najbli˝sze wybory wygra pewnie SLD, ale nikt nie wie dziÊ, czy lewica b´dzie rzàdziç samodzielnie. Drugim ugrupowaniem b´dzie ,,Platforma Obywatelska”, która mog∏a osiàgnàç wynik lepszy, ale zachcia∏o jej si´ po∏àczyç z lilipucià partià SKL. Ta ma∏a partia ma ambicje i widzàc upadek AWS-u, przenios∏a si´ do Platformy Obywatelskiej i tu bez zaplecza, bo nie ma elektrolatu, chce rzàdziç. Co sk∏oni∏o Platform´ Obywatelskà, a˝eby po∏àczyç si´ z SKL-em, nie wiem. Wiem tylko, ˝e by∏ to b∏àd. Unia WolnoÊci, mimo ˝e si´ stara∏a w prawyborach w Nysie ponios∏a kl´sk´, g∏osowa∏o na nià tylko 2,9% wyborców. Unia WolnoÊci od kilku miesi´cy balansuje na granicy 5% g∏osów niezb´dnych, by wejÊç do parlamentu, a ostatnio ju˝ tylko 3%. Opuszczenie koalicji rzàdowej tak naprawd´ sta∏o si´ dla opinii publicz- 1 W numerze Wizjoner z poznaƒskich Je˝yc .............................................................................. 3 Zbiorowy rachunek sumienia .............................................................................. 5 Polacy w Êwiecie ...............................................................................................7 Bursztynowy motyl dla Ryszarda KapuÊciƒskiego Mieszkaƒcy krajów Unii Europejskiej .................................................................... 9 ................................................................................ 10 .................................................................................................. 12 Wobec okupacji sowieckiej ZPMI Gorgiel . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .8 Orzeczenie Kapitu∏y Nagrody Gospodarczej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 Kordian Ratajski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 Glosa na marginesie sprawy Kordiana Ratajskiego .................................................. 21 Wielka Synagoga - symbol jednoÊci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .23 Wywiad z Wies∏awem Chrzanowskim „Z∏oty róg” dla polskiej edukacji? ................................................................. 25 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .26 Popkulturowy charakter wspó∏czesnych spektakli . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28 Nagroda za odwag´ w inwestowaniu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30 Aforyzm miesiàca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32 www.nasza-wielkopolska.pl Zapraszamy Czytelników „Naszej Wielkopolski” do odwiedzenia naszej strony internetowej Adres poczty elektronicznej: [email protected] Redaktor naczelny: Ludwik Ratajczak tel./fax 853-81-13 tel. kom. 0603-772-017 Redaktorzy: Jerzy B∏oszyk, Jerzy Miller, El˝bieta Ruciƒska, Dorota Ko∏odziejczak, Wojtek Walczak, Iwona Sagan-Walczak Jerzy Kaczmarek, Ryszard Podlewski Adres redakcji: 61-817 Poznaƒ, ul. Garncarska 8 tel./fax (0-61) 853-81-13 tel. kom. 0603-772-017 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN Wydawca: STOWARZYSZENIE RUCH REGIONALNY WIELKOPOLAN Miesi´cznik Edukacyjny Samorzàd-Gospodarka-Historia 61-817 Poznaƒ, ul. Garncarska 8 tel./fax (0-61) 853-81-13 tel. kom. 0603-772-017 Redakcja wyra˝a zgod´ na publikacj´ swoich artyku∏ów 2 Zdj´cia: Ludwik Ratajczak Projekt graficzny: Artists, Cezary Gwóêdê Sk∏ad i ∏amanie: Artists Redaktor techniczny: Artists, Przemys∏aw Wikaryjczyk MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN WIZJONER Z POZNA¡SKICH JE˚YC Marek Rezler Stwierdzenie, ˝e Wielkopolska (jak zresztà ka˝dy region) ma swoja specyfik´, jest truizmem. Wiele mówi si´ o gospodarnoÊci mieszkaƒców tej dzielnicy, ich zami∏owaniu do porzàdku, rzàdnoÊci, choç dzisiaj cechy te w du˝ym stopniu sà ju˝ tylko znakiem czasów minionych. Przemieszanie kultur i epok, przesuni´cie pokoleniowe, wreszcie kilkudziesi´cioletni powojenny okres niezbyt sprzyjajàcy kultywowaniu tradycyjnych wartoÊci przekazywanych z pokolenia na pokolenie – zrobi∏y swoje. Na ∏amach „Naszej Wielkopolski” a˝ nazbyt cz´sto spotykamy doniesienia o przypadkach ba∏aganu, niegospodarnoÊci czy egoizmu po∏àczonego z lekcewa˝eniem wspólnego dobra. Zdziesiàtkowanà warstw´ ludzi, dla których interes paƒstwa by∏ wa˝niejszy od w∏asnej kieszeni lub interesu partii politycznej, trzeba dopiero odtworzyç. Przede wszystkim wi´c odbudowujemy ide´ pracy organicznej. Mamy jednak pewne zjawisko, okreÊlonà cech´ doÊç typowà dla Wielkopolan, która o dziwo, pozosta∏a niezmienna: w tym regionie mo˝na ci´˝ko pracowaç, mo˝na organizowaç, lecz t w o r z e n i e jest tu bardzo trudne. Ciekawe, ˝e nawet najlepsze opracowania o tym regionie napisali ludzie spoza Wielkopolski, lub uto˝samiajàcy si´ z innymi cz´Êciami kraju. Wielkopolskà mo˝na si´ zachwycaç, mo˝na byç nià nawet zafascynowanym, lecz owa charakterystyczna odrobina szaleƒstwa, burzy wyobraêni potrzebna w pracy artystycznej, twórczej, nie ma tu racji bytu. Bardzo szybko „pada∏y” tu kabarety (wyjàtkiem by∏ na swój sposób d∏ugowieczny „Tey”), grupy i zespo∏y twórcze okazywa∏y si´ byç efemerydami, wybitni artyÊci albo si´ tu jedynie zatrzymywali, albo – jeÊli byli Wielkopolanami – uciekali stàd, by zab∏ysnàç w innych cz´Êciach kraju. Filip Bajon „pierdo∏y” nie by∏o czasu ni pieni´dzy. Taka postawa dla artysty jest zabójcza. I jest to temat na jeszcze d∏ugie, d∏ugie dyskusje, zas∏ugujàcy na podj´cie. Dlatego tym bardziej fascynujàce sà postacie artystów rodem z Wielkopolski, którzy wyp∏yn´li na szerokie wody. Z pewnoÊcià nale˝y do nich Filip Bajon - jeden z najwybitniejszych obecnie polskich re˝yserów filmowych. Urodzony w 1947 roku, doskonale jest pami´tany przez kolegów szkolnych z poznaƒskich Je˝yc. Sam zresztà nie ukrywa, ˝e fascynacj´ sztukà filmowà zawdzi´cza m.in. wizytom w kinie „Rialto” przy ul. Dàbrowskiego. Absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i ∏ódzkiej „filmówki”, jako re˝yser utrwali∏ si´ w pami´ci widzów m.in. obrazami „Aria dla atlety” (1979), „Wahade∏ka” (1981), „Limuzyna Daimler – Benz” (1983), „Bal na dworcu w Koluszkach” (1989), „Lepiej byç pi´knà i bogatà” (1993). Widaç wi´c, ˝e twórca wyraênie kroczy drogà analizy psychologicznej postaci, Kto zna te filmy wie, ˝e twórc´ wyraênie fascynujà wewn´trzne problemy i rozterki bohaterów, zaÊ akcja stanowi w nich jedynie t∏o dla charakterystyki ludzkiego wn´trza. Dlaczego tak si´ dzia∏o i chyba jest tak nadal? Otó˝ wydaje si´, ˝e artysta ˝yje atmosferà Êrodowiska, w którym wypad∏o mu dzia∏aç. Najlepiej si´ czuje w otoczeniu otwartej niech´ci, wr´cz wrogoÊci, lub vice versa – ca∏kowitej akceptacji. Zabija go oboj´tnoÊç. Dlatego w Krakowie tak rozkwit∏ kabaret „Zielony Balonik”, a miejscowa cyganeria zbiera∏a laury w bojach z lokalnym obskurantyzmem, zaÊ w warszawskim rozwichrzeniu p∏awiono si´ wzorem ryb w stawie. Ale w Poznaniu by∏o najgorzej: tu fetowano artystów z zewnàtrz – osiadli nie mieli tu czego szukaç, jako dziwacy, odszczepieƒcy, nieszkodliwi maniacy, których nale˝y traktowaç pob∏a˝liwie; tu na Filip Bajon jednak, choç – jak to zwykle u artystów poznaƒskich bywa – dzia∏a g∏ównie poza regionem, o czym by∏a ju˝ mowa, nie ucieka od tematyki wielkopolskiej. Ju˝ w 1980 roku powsta∏ (jak˝e dziÊ, 3 w stulecie owych wydarzeƒ aktualny) film „Wizja lokalna 1901”, przedstawiajàcy wydarzenia zwiàzane ze s∏ynnym strajkiem szkolnym dzieci polskich we WrzeÊni. Choç z wieloma wàtkami tego obrazu i sposobem przedstawiania szeregu kwestii mo˝na by dziÊ dyskutowaç, jest to jedyny obecnie film fabularny na ten temat. W miar´ up∏ywu lat jednak re˝yser zaczà∏ g∏´biej wnikaç w kwesti´ istoty wzajemnych stosunków polsko – niemieckich. Akcja „Limuzyny Daimler – Benz” toczy si´ w mi´dzywojennym Poznaniu, na tle owych powiàzaƒ narodowoÊciowych. Osoby w Êrednim wieku doskonale pami´tajà przygotowania do pracy nad filmem: gromadzenie rekwizytów z epoki, analizy realiów stolicy Wielkopolski z lat trzydziestych, wreszcie samà prac´ ekipy filmowej w rejonie ulic Libelta i Poznaƒskiej. Artysta wyraênie kontynuowa∏ temat w kilka lat póêniej, gdy nakr´ci∏ g∏oÊny film „Magnat” prezentujàcy realia stosunków polsko – niemieckich na Âlàsku, w okolicach Pszczyny. Interesujàce, ˝e obydwa filmy nie zawierajà akcentów nacjonalistycznych, nie unikajà wàtków ∏àczàcych obydwie narodowoÊci, które przecie˝ nie zawsze by∏y we wrogich stosunkach i nie zawsze ze sobà walczy∏y. Odwrotnie, cz´sto si´ zdarza∏o wzajemne przenikanie kultur, zaÊ nacjonalizm a˝ nazbyt cz´sto by∏ rezultatem odgórnie sterowanej polityki Berlina. czem, „Genera∏ Barcz”, wydana zaledwie w pi´ç lat od odzyskania niepodleg∏oÊci, bezlitoÊnie ukaza∏a rozbie˝noÊç idea∏ów pokolenia, które wywalczy∏o Polsce wolnoÊç, z realiami walki o w∏adz´ i wp∏ywy w odrodzonej ojczyênie. PowieÊç ta doczeka∏a si´ wersji telewizyjnej („Zapiski majora Pycia”), lecz po drugiej wojnie Êwiatowej takich emocji, jak kilkadziesiàt lat wczeÊniej, nie wzbudzi∏a. By∏a wszak˝e inna powieÊç, ju˝ innego pióra i bardziej rozrachunkowa: „PrzedwioÊnie”, napisana i opublikowana przez samego Stefana ˚eromskiego, zaledwie w rok po „Generale Barczu” Bandrowskiego. Powoli odchodzàcy ju˝ na zawsze, pisarz – mentor i g∏os sumienia, jednoznacznie podsumowa∏ rozbie˝noÊç marzeƒ z brutalnà prozà ˝ycia. To ju˝ by∏o oskar˝enie, bunt idealisty wobec rzeczywistoÊci. Filip Bajon wsunà∏ kij w mrowisko: prezentujàc rozterki i konflikty poczàtku lat dwudziestych, spojrza∏ na nie okiem cz∏owieka, który ma w∏asne oceny i wnioski z realiów pierwszych dziesi´ciu lat III Rzeczypospolitej. Znów pojawiajà si´ pytania: czy o to chodzi∏o? Czy Polska mia∏a byç taka? Jaki jest bilans zysku i strat? I wreszcie to najtragiczniejsze: czy warto by∏o? Interesujàce (a mo˝e znamienne), ˝e wi´kszoÊç recenzji i analiz tego filmu F. Bajona koncentruje si´ bardziej na charakterystyce postaci, na sprawach warsztatowych i pracy aktorów, ni˝ na owych pytaniach... Ale by∏ i kolejny, „poznaƒski” film F. Bajona, o wiele wa˝niejszy wymowà: „Poznaƒ 56”, który w 1996 roku wywo∏a∏ wielkà fal´ dyskusji nad istotà s∏ynnych wydarzeƒ czerwcowych. By∏ to wyraêny film „z kluczem”, gdzie re˝yser móg∏ spojrzeç na owe tragiczne dni (konkretnie sam czwartek 28 czerwca 1956 roku) okiem kilkunastoletnich ch∏opców – nieco starszych od niego samego w tamtym czasie. Opowiada∏ o swoich rodzinnych Je˝ycach, które by∏y g∏ównym miejscem walk, zw∏aszcza w rejonie ulic Dàbrowskiego i Kochanowskiego; w jednym z g∏ównych bohaterów mo˝na odnaleêç wàtki losów Romka Strza∏kowskiego. Historycy dyskutujà dziÊ nad istotà owych tragicznych wydarzeƒ, wcià˝ nie dotarli te˝ do êróde∏, które potwierdzi∏yby ich powstaƒczy charakter. Jednak F. Bajon wydoby∏ ca∏y dramat ludzkich losów, najcz´Êciej jednak powszechny gniew... i dezorientacj´ wszystkich stron zaanga˝owanych w konflikcie. Cynizm pojawi∏ si´ póêniej. Film ten zdoby∏ drugie miejsce na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w 1996 roku. Podobno Filip Bajon, z racji swej obowiàzkowoÊci, perfekcjonizmu, okreÊlany jest mianem „typowego” poznaniaka. Sam przeciw tej opinii si´ buntuje, uwa˝a, ˝e sà to cechy wrodzone i nabyte poprzez wychowanie – region nie ma tu nic do rzeczy. I potwierdza si´ opinia z poczàtku naszych rozwa˝aƒ: je˝eli rodowity poznaniak chce stanàç na szczycie Parnasu, z regu∏y powinien opuÊciç rodzinne miasto. Ale trzeba byç artystycznym szaleƒcem – okazuje si´, ˝e ten „echt” poznaniak potrafi∏ w czasie studiów, w ferworze juwenaliowej zabawy, przebrany za ptaka dosiàÊç... Pegaza na szczycie poznaƒskiej opery. Jak niejaki pan Gulczyƒski, opiewany osobnym wierszem przez Kazimier´ I∏∏akowiczówn´. W wywiadzie dla tygodnika „Przekrój” (nr 12/2001) re˝yser, na stwierdzenie: „...gdyby Bajon tworzy∏ 20-30 lat temu, by∏by jednym z artystów wizjonerów”, przyzna∏ racj´ i doda∏: „wizjonerstwo rozumiem jako przywiàzywanie ogromnej wagi do obrazu. Kiedy przychodz´ na plan, mówi´: „Ch∏opaki, najwa˝niejszy jest obraz”. Film musi byç pi´kny, musi mieç obraz. Inaczej to tylko s∏uchowisko.” Filip Bajon nie by∏by wizjonerem. On nim jest. Jest wizjonerem z poznaƒskich Je˝yc. Marek Rezler I wreszcie obraz najnowszy, który wcià˝ jeszcze budzi emocje i komentowany jest na bie˝àco: ekranizacja „PrzedwioÊnia” Stefana ˚eromskiego. F. Bajon i tym razem przystàpi∏ do „rozdrapywania ran”, do rozwa˝aƒ nad kolejnym prze∏omowym momentem w dziejach Polski. Tym razem najwyraêniej poszed∏ drogà koncepcji zapoczàtkowanej ju˝ na poczàtku dwudziestolecia mi´dzywojennego przez Juliusza Kaden – Bandrowskiego. Jego znakomita powieÊç z klu- www.nasza-wielkopolska.pl 4 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN ZBIOROWY RACHUNEK SUMIENIA Fragment: Masowym osobistym rozstrzeliwaniem polskich oficerów w Katyniu trudzili si´ ˚ydzi. Po raz pierwszy poinformowali o tym Niemcy w broszurze-reporta˝u z ekshumacji cz´Êci ofiar przez mi´dzynarodowà komisj´: „Kierownikami masowych egzekucji byli czterej cz∏onkowie miƒskiego komisariatu GPU: (...) Lew Rybak, Chaim Finberg i Abraham Borisowicz”. Polacy oczywiÊcie nie dowierzali tej informacji, gdy˝ pochodzi∏a od niemieckich ludobójców. Ale po prawie 40 latach potwierdzi∏ jà inny ˚yd, Abraham Vidro. W czasopiÊmie „Bild” (22.07.1971) ukaza∏ si´ z nim wywiad. Vidor przekaza∏ opowieÊç ˚yda, majora Sus∏owa, który osobiÊcie rozstrzeliwa∏ (wraz z innymi ˚ydami – majorem Joshuà Sorokinem, kapitanem Samyunem Tichonowem) tysiàce plskich oficerów w Katyniu”. Jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich ostatnich dziesi´cioleci, Kazimierz Brandys, zastanawia∏ si´, „w jakim stopniu wojna by∏a dla Polaków wstrzàsem oczyszczajàcym; czy prze˝yli jà naprawd´ g∏´boko i czy ich zmieni∏a?”, i doszed∏ do wniosku, ˝e tragedia zag∏ady ˚ydów by∏a wtedy zapadni´ciem nocy: „Polacy wówczas zamilkli, tylko mot∏och be∏kota∏ po ciemku”. Noc skoƒczy∏a si´ wraz z wyzwoleniem Polski spod hitlerowskiej okupacji. Ale niestety warunki, jakie ukszta∏towa∏y si´ w Polsce po zakoƒczeniu hitlerowskiej okupacji i zastàpieniu jej o wiele bardziej zakamuflowanà okupacjà sowieckà, spowodowa∏y, ˝e Polacy zamilkli nie tylko podczas trwania na ich ziemi hitlerowskiej zbrodni ludobójstwa, ale milczeli przez kilkadziesiàt jeszcze lat. A ów „be∏kot mot∏ochu” trwa po dziÊ dzieƒ. Ten „be∏kot mot∏ochu” ukaza∏ si´ nie w okresie hitlerowskiej okupacji i nie w jakimÊ piÊmie wydawanym przez ONR czy inne skrajnie nacjonalistyczne ugrupowanie polskiej prawicy, ale w marcu 2001 roku w internetowym forum „Gazety Wyborczej”. Be∏kot w internecie Jedna z powa˝niejszych gazet zaprasza swoich czytelników do wypowiedzi w ramach internetowego forum na temat Jedwabnego. Mo˝na tam przeczytaç w soczystym, rynsztokowym j´zyku ów „be∏kot mot∏ochu”, o którym pisa∏ Brandys. Przeczytaç mo˝na uzasadnienie spalenia ˚ydów w Jedwabnem zatytu∏owane „Jedwabne to uzasadniona kara za kolaboracj´”, poniewa˝ „zbrodni katyƒskiej dokonali ˚ydzi”. I dalej „Rzeê w Katyniu by∏a najwi´kszà zbrodnià militarnà najnowszej historii, jaka kiedykolwiek zosta∏a dokonana na jeƒcach wojennych innego narodu. Wymordowano ponad 20 tysi´cy przedstawicieli polskiej inteligencji. Za te zbrodnie odpowiada naród ˝ydowski. Rozkaz wyda∏o dwu (tak w oryginale!) ˚ydów: Stalin i Beria. W Êwietle k∏amstw „Okupacyjna noc” i „be∏kot mot∏ochu po ciemku” zakoƒczy∏ si´ wraz z zakoƒczeniem hitlerowskiej okupacji, wobec czego oczekiwaç nale˝a∏o, i˝ „Polacy, którzy zamilkli”, zabiorà g∏os. Tak si´ jednak nie sta∏o, przede wszystkim dlatego, ˝e nowy komunistyczny ustrój wcale nie by∏ zainteresowany w uczciwym i szczerym spojrzeniu, pod wszystkimi wzgl´dami, na okres okupacji. Komunistyczna ocena tego okresu opiera∏a si´ bowiem na k∏amstwie, w myÊl którego g∏ównà si∏à oporu przeciwko hitlerowskim okupantom by∏y Gwardia Ludowa i Armia Ludowa, natomiast Armia Krajowa by∏a „zaplutym kar∏em reakcji”, który – zamiast walczyç – „sta∏ z bronià u nogi”. O tym, ˝e Stalin by∏ (gruziƒskim) ˚ydem pisa∏ ju˝ 30 marca 1950 David Wieseman w piÊmie „The Bnai-Brith Message” – jest to wi´c êród∏o superwiarygodne i hiperkoszerne. ˚ydowskoÊç ¸awrentija Berii jest ogólnie znana i nie ma co si´ nad nià zatrzymywaç. Komendantami obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie byli ˚ydzi: Raichman (lub Reichman ), Mierku∏ow i Urbanowich. Urbanowicz by∏ ojcem póêniejszego genera∏a!!! W Êwietle tych k∏amstw nie by∏o tak˝e miejsca na podj´cie uczciwej analizy postawy cz´Êci polskiego spo∏eczeƒstwa wobec dokonujàcej si´ na jego oczach zbrodni hitlerowskiej. 5 Po latach zarówno przywódcy polityczni Polski, jak i przywódcy KoÊcio∏a przepraszali za grzechy oboj´tnoÊci wobec cierpieƒ ˚ydów. Lech Wa∏´sa uczyni∏ to w Jerozolimie, a obecnie Aleksander KwaÊniewski ma to uczyniç w Jedwabnem. II ZJAZD POLONII Zjazd skrytykowa∏ rzàd polski, który nie ma ˝adnej koncepcji wobec organizacji polonijnych na Êwiecie. Te przeprosiny i proÊby o wybaczenie nie mogà jednak zastàpiç szczerego rachunku sumienia i wyciàgni´cia wniosków z takiego rachunku. Racj´ ma Maciej Rybiƒski („Rzeczpospolita”, 24 marca 2001 r.), piszàc, ˝e „formu∏a przeprosin zast´puje refleksj´ i ani nie poÊwiadcza rozeznania z∏a wyrzàdzonego, ani nie jest wyrazem istotnego, autentycznego ˝alu”. Dodajmy, ˝e jakakolwiek nawet najbardziej szczera proÊba o przebaczenie nie si´ga do korzeni i przyczyn zjawiska, które powoduje jej potrzeb´. Nie mówiàc ju˝ o tym, ˝e nikt z adresatów tej proÊby nie ma ˝adnego prawa ani moralnych kompetencji jej przyj´cia. Komu na Êwiecie przys∏uguje prawo zaakceptowania proÊby o przebaczenie czynów morderców z Jedwabnego? Czy ktokolwiek jest upowa˝niony (i przez kogo?) do powiedzenia „Przepraszamy”? Szesnastomilionowà Poloni´ zlekcewa˝y∏ prezydent Aleksander KwaÊniewski. Wszystkich uderzy∏a nieobecnoÊç prezydenta lub choçby jego przedstawiciela. Premier Jerzy Buzek do uczestników II Zjazdu Polonii powiedzia∏: „Polacy majà ÊwiadomoÊç, ile zawdzi´czajà Polonii na ca∏ym Êwiecie. ˚aden kraj nie ma tylu ambasadorów, co nasza ojczyzna”. Podczas spisu ludnoÊci 1990 r. 9,46 mln Amerykanów zadeklarowa∏o polskie pochodzenie. Jasne jest, ˝e wi´kszoÊç dziÊ mówi po angielsku, ale nazwiska majà polskie i sà nadal katolikami, mo˝e mniej dzia∏ajà w USA, ale zawsze sà podporà dla Polski. DziÊ Polacy w Êwiecie sà pot´˝nà si∏à, dlatego Jerzy Buzek przypomnia∏, ˝e dzi´ki nim jesteÊmy w NATO, a teraz Polonia musi nas wesprzeç przy integracji z Unià. ¸atwe s∏owa W gruncie rzeczy proÊba prezydenta o przebaczenie czy te˝ s∏owa „przepraszamy” mieç mo˝e nawet wp∏yw wr´cz odwrotny od zamierzonego. Niejednemu mo˝e to bowiem podsunàç myÊl: „no có˝, rzeczywiÊcie byliÊmy nie w porzàdku, ale przecie˝ przeprosiliÊmy ju˝ za to”. Takie postawienie sprawy mog∏oby bowiem oznaczaç zmarnotrawienie wielkiej okazji, jakà staç si´ mo˝e spóêniona o pó∏ wieku dyskusja rozbudzona ujawnieniem wydarzeƒ w Jedwabnem. Bo ta dyskusja powinna staç si´ elementem zbiorowego rachunku sumienia spo∏eczeƒstwa, a nie bodêcem do jeszcze jednego „gestu pojednania” w stosunkach polsko-˝ydowskich. Chodzi bowiem o pojednanie z w∏asnym sumieniem, a nie z zamordowanymi w Jedwabnem. Aleksander Klugman z Telawiwu Rzeczpospolita 21-22.04.2001 r. DziÊ w 12 krajach Unii mieszka 2430 tys. Polaków, którzy mogà byç bardzo pomocni w naszym wejÊciu do wspólnej Europy. To Polacy tam ˝yjàcy i pracujàcy przyczyniajà si´ do tego, ˝e nasz kraj jest lepiej postrzegany. Polonia krytykowa∏a ustawodawstwo repatriacyjne, kart´ Polaka i ustawy o obywatelstwie. W tych sprawach nikt nas si´ nie pyta∏ i uchwalono to co chcia∏a Warszawa. Moskal ju˝ dawno powiedzia∏ „Polskà gospodark´ sprzedano a nam nie pozwolono wejÊç na rynek krajowy. Polonia dziÊ jest równoprawnym partnerem wobec ˚ydów i chce rozliczenia okresu stalinowskiego w Polsce. Ka˝dy w Polsce wie, ˝e Zwiàzek Narodowo-Polski i Kongres Polonii Amerykaƒskiej jest potrzebny Polsce. Polonia nie zwraca si´ o nic do polskiego rzàdu, a jedynie o nieco zrozumienia.” LIST : Studiuj´ na Uniwersytecie Warszawskim i jestem uczona szacunku w dyskusji. W tekÊcie Grossa tego szacunku brakuje. Fragmenty, w których Gross pisze, ˝e profesor Strzembosz wykaza∏ si´ „kompromitujàcà niewiedzà albo fa∏szowa∏ histori´”, po prostu nie uchodzà. ˚aden historyk lub osoba za takà uwa˝ajàca si´ nie mo˝e uznaç, ˝e ma „prawd´ objawionà”, która daje mu prawo do obra˝ania innych ludzi. Nawet Gross! Dorota Bojemska, Warszawa www.nasza-wielkopolska.pl Minister Spraw Zagranicznych musi byç przyjacielem Polaków za granicà, a nie ich wrogiem. Polacy w Ameryce i ca∏ym Êwiecie wiedzà, ˝e holokaust to dzie∏o hitlelowskich Niemiec. I obwinianie nas Polaków za holokaust przez ˚ydów amerykaƒskich szkodzi porozumieniu mi´dzy Polakami i ˚ydami. Tadeusz Ma∏achowski 6 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN POLACY W ÂWIECIE Dlatego z takà zaci´toÊcià zwalcza si´ nadal w Polsce Edwarda Moskala, prezesa Kongresu Polonii Amerykaƒskiej. Nowa Polonia chce zmian Na zjazd Polonii do Warszawy przyjecha∏o ponad 300 przedstawicieli z ca∏ego Êwiata. G∏ówne skupiska Polonii to Francja, USA, Niemcy, Argentyna, Brazylia, Australia, RPA, Litwa i Bia∏oruÊ. W tych krajach ˝yje znaczna cz´Êç z 16 milionów Polaków. Poloni´ mo˝na podzieliç dziÊ na dwie grupy: tà bogatszà mieszkajàcà w krajach demokratycznych i tà biednà zamieszkujàcà by∏y zwiàzek sowiecki. Polacy, w szczególnoÊci z Kazachstanu i z Litwy chcà wróciç do Polski. Ale rzàd z braku pieni´dzy lansuje tez´, ˝e spo∏ecznoÊç polskà na ziemiach pierwszej Rzeczpospolitej, mówiàc w uproszczeniu, do Dniepru i Dêwiny, Polska jest zainteresowana utrzymaç na tych ziemiach. Ale taka polityka wymaga od strony polskiej wsparcia finansowego i te˝ umo˝liwienia pracy w Polsce. Tak jak to zrobili Niemcy w opolskim, dostajà zapomog´, prac´ w Niemczech, ale muszà zamieszkiwaç w Polsce. Dlatego w opolskim Niemcy odnawiajà i budujà swoje domy, zdecydowanie wyró˝niajà si´ swojà zamo˝noÊcià. A co mo˝e daç Polska Polakom na wschodzie? Uwa˝am, ˝e w przysz∏ym rzàdzie powinien byç powo∏any minister odpowiedzialny za integracj´ Polonii na Êwiecie i dobre kontakty z Polskà. Bud˝et tego ministerstwa powinien wynosiç 200 mln z∏ i ka˝dego nast´pnego roku byç zwi´kszony o 10 procent powy˝ej inflacji. We wszystkich polskich placówkach dyplomatycznych powinien byç jeden urz´dnik, który by wspó∏pracowa∏ z organizacjami polonijnymi i obywatelami ˝yjàcymi za granicà. Placówki muszà si´ otworzyç dla Polonii. Dlatego ambasadorem musi byç znany Polak, bo tylko wtedy jest szansa dobrej wspó∏pracy. Ministerstwo wspó∏pracy z Polonià powinno wydawaç miesi´cznik „Nasza Polska”, gdzie sà przedstawiane problemy Polski, gospodarki i historii. Czasopismo musi byç dwuj´zyczne, zawsze pisane po polsku, a druga cz´Êç w j´zyku obcym - polsko-niemieckim, polsko-angielskim, polsko-hiszpaƒskim itp. Powinno si´ ukazywaç w nast´pujàcych j´zykach: angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpaƒskim, rosyjskim. W Europie mamy Europejskà Uni´ Wspólnot Polonijnych. Od Polonii europejskiej Polska oczekuje, ˝e mi´dzy innymi poprze nasze starania o wejÊcie do UE. Ca∏oÊç znajduje si´ w internecie. Internet ma te˝ byç forum dyskusji Polonii. Polonia ma doÊç z∏ego, kompromitujàcego ustawodawstwa, które dotyczy Polonii. Uwa˝am, ˝e raz na dwa lata w okresie letnim powinien si´ odbyç sejm delegatów z ca∏ego Êwiata, gdzie mo˝na by przedyskutowaç obecne ustawodawstwo i wnieÊç propozycje, które powinien rozpatrzyç Sejm RP. Dlaczego nie umiemy wykorzystaç rozwoju gospodarczego Polski ? KomuniÊci rzàdzili Polskà ponad 45 lat. Kto mia∏ rodzin´ za granicà by∏ wróg. To Polonia domaga∏a si´ wolnej, demokratycznej Polski, ujawnienia Katynia, zbrodni UB na narodzie Polskim. Kto dziÊ wie, tak jak w Ameryce, ˝e g∏ówna machina przeÊladowaƒ w Polsce w latach 1944-1956 by∏a kierowana przez ˚ydów. 1. Ameryka Pó∏nocna 2. Ameryka Po∏udniowa 3. Rosja 4. Australia 5. Afryka 6. Europa 10.300 tys. 1.510 tys. 280 tys. 150 tys. 30 tys. 3755 tys. Razem: 16.025 tys. Polonia to 16 milionów Polaków, z polskimi nazwiskami, a 95 procent jest katolikami. Te 16 milionów Polaków dysponuje ponad 400 mld dolarów kapita∏u. To oni mogà byç sta∏ymi turystami, tylko trzeba w Polsce zdecydowanie poprawiç ca∏à baz´ turystycznà i rozwinàç budow´ wielkich lotnisk regionalnych. Coraz wi´cej Polaków jeêdzi za granic´ i Polonusi powinni budowaç nowe oÊrodki turystyczne. Na turystyce b´dà zarabiaç Polacy i Polonusi w Êwiecie. I teraz jest pytanie, czy nowy rzàd socjaldemokratyczny z SLD na czele zmieni swoje nieprzychylne nastawienie do Polonii? M∏ode pokolenie Polaków na Êwiecie i w Polsce liczy na to. Józef Pieczonka Poza tym Polacy sà w 60 krajach Êwiata - od 100 do kilku tysi´cy osób. 7 BURSZTYNOWY MOTYL DLA RYSZARDA KAPUÂCI¡SKIEGO chodów 100 rocznicy urodzin Arkadego Fiedlera w 1994 roku. Postanowiono znowu przywróciç rang´ i znaczenie literaturze podró˝niczej, a imprez´ nazwaç imieniem najwi´krzego poznaƒskiego obie˝yÊwiata. Po raz szósty przyznano nagrod´ Bursztynowego motyla w konkursie im. Arkadego Fiedlera za najlepszà ksià˝k´ polskiego autora 2000 roku o tematyce podró˝niczej i krajoznawczej. Otrzyma∏ jà Ryszard KapuÊciƒski, znakomity pisarz i mistrz reporta˝u, ods∏aniajàcy ponadnarodowe i ponadczasowe wartoÊci i bogactwo ró˝nych kultur. To zaszczytne wyró˝nienie otrzyma∏ za album z Afryki, wydany przez Wydawnictwo Buffi, w którym po raz pierwszy poprzez pi´kne zdj´cia utrwali∏ swoje fascynacje odmiennoÊcià afrykaƒskiego Êwiata. Pomys∏ organizowania corocznych konkursów zrodzi∏ si´ w Bibliotece Raczyƒskich, w trakcie ob- Dotychczasowymi lauteatami zostali: Stanis∏aw Szwarc-Bronikowski za „Poszukiwanie zagubionych Êwiatów” (1995), Waldemar Borek i Krzysztof Czader za „Madagaskar” (1996), Jacek Pa∏kiewicz za „Terra incognita. Wyprawa do êróde∏ Amazonki” i „Po bezdro˝ach Êwiata” (1997), Marek Kamiƒski za „Moje bieguny: dzienniki z wypraw 1990-1998”(1998) oraz Marcin Kydryƒski za „Pod S∏oƒce” (1999). Ela Ruciƒska Ryszard KapuÊciƒski Dyrektor Biblioteki Raczyƒskich Muzeum Arkadego Fiedlera Synowie Arkadego Fiedlera www.nasza-wielkopolska.pl 8 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN Liczba mieszkaƒców pi´tnastu krajów Unii spadnie z 376 do 339,3 mln, to znaczy o 37 mln trzebna jest znaczàca liczba imigrantów. Po drugie, obawy przed olbrzymià falà imigrantów z Europy Ârodkowej sà w du˝ym stopniu populistycznà fantazjà. Po trzecie, Europa Ârodkowa sama z siebie b´dzie potrzebowa∏a sporej rzeszy imigrantów. Niemniej przywódcom UE musi wreszcie przejÊç przez gard∏o to, czego wszyscy sà ju˝ Êwiadomi: ˝e ludnoÊç Europy nie tylko si´ starzeje, ale tak˝e si´ kurczy, a w nadchodzàcych dziesi´cioleciach zacznie bardzo gwa∏townie maleç. Podczas szczytu sztokholmskiego przywódcy Unii udawali, ˝e rozwiàzaniem problemu starzejàcej si´ Europy b´dzie wi´ksza mobilnoÊç si∏y roboczej, wi´ksza elastycznoÊç, dalsze reformy gospodarcze. Tymczasem teraz sta∏o si´ widoczne, ˝e spadek liczby ludnoÊci Europy mo˝e zostaç powstrzymany tylko poprzez znaczàcy nap∏yw z zewnàtrz. Ten scenariusz wymaga dodania dwóch strategicznych przypisów. Po pierwsze, ludnoÊç Turcji w ciàgu 50 lat ma wzrosnàç z 66 obecnie a˝ do 100 mln. Obecnie kandydatura Turcji jako potencjalnego cz∏onka UE zosta∏a w zasadzie zaakceptowana, lecz je˝eli prognozy demograficzne ONZ si´ sprawdzà, ludnoÊç tego kraju w 2050 r. b´dzie znacznie wy˝sza ni˝ ka˝dego innego, w tym Niemiec i wyniesie niemal 20 procent ludnoÊci krajów poszerzonej Unii. Wzrost liczby ludnoÊci Turcji mo˝e niemal zrekompensowaç spadek ludnoÊci dzisiejszej „15", trudno jednak przypuszczaç, ˝e dzisiejsze kraje cz∏onkowskie UE uznajà to za powód do zadowolenia. Jan Davidson Autor jest cz∏onkiem European Policy Centre i komentatorem dziennika „The Financial Times" W lutym Organizacja Narodów Zjednoczonych opublikowa∏a swojà najnowszà prognoz´ demograficznà dla Êwiata na najbli˝sze 50 lat. Z grubsza bioràc, wyglàda to tak, ˝e ludnoÊç s∏abiej rozwini´tych regionów Êwiata wzroÊnie z 4,9 obecnie do 8,2 mld w 2050 r. , populacja zaÊ regionów rozwini´tych pozostanie na mniej wi´cej tym samym poziomie co dziÊ - 1,2 mld. JeÊli jednak chodzi o regiony rozwini´te gospodarczo, ludnoÊç samej Europy znaczàco spadnie. W niektórych krajach europejskich takich jak Francja, czy Irlandia, liczba ludnoÊci nawet wzroÊnie, lecz w krajach pozosta∏ych zmaleje, niekiedy drastycznie. Na przyk∏ad populacja Niemiec skurczy si´ z 82 obecnie do niespe∏na 71 mln ludnoÊci, W∏och z 57,5 do 43 mln, a Hiszpanii z blisko 40 do nieco ponad 31 mln. Liczba pi´tnastu krajów Unii spadnie z 376 do 339,3 mln, to znaczy o 37 mln lub 10 procent. Jeszcze ostrzejszy spadek nastàpi w krajach kandydackich Europy Ârodkowej i Wschodniej – ze 105 do 85 mln, a zatem o 20 mln lub 20 procent. Redakcja: Przedsi´biorcy z Niemiec chcà natychmiast ludzi do pracy. Obecnie bezrobotni w Niemczech nie sà zainteresowani pracà, wolà ˝yç z du˝ego zasi∏ku socjalnego. Polacy szybko si´ integrujà, zak∏adajà rodziny i majà dzieci. A mo˝e Niemcy wolà Turków, to wtedy warto zamknàç granic´, zakazaç przez 7 lat pracy Polaków w Niemczech. Niemcy dobrze wiedzà, ˝e Turek jedzie po ˝on´ do Turcji. Rodziny tureckie sà wielodzietne. A ka˝dy Turek jest wierny Islamowi. Dlatego zamykanie granicy przed Polakami nas po prostu Êmieszy. Implikacje tego zjawiska sà daleko idàce. Po pierwsze w Êrednim horyzoncie czasowym Unii po- Szanowni Paƒstwo! Do∏àczyliÊmy do Naszej Wielkopolski „Zaproszenie na strony internetowe”. Prosimy o przekazanie naszego adresu internetowego znajomym, szko∏om, uczelniom i rodzinom za granicà. Redakcja 9 WOBEC OKUPACJI SOWIECKIEJ Bardzo ciekawy artyku∏ ukaza∏ si´ w Gazecie Wyborczej 12 – 13 maja 2001 roku. Autor jest prezesem Fundacji im. Stefana Batorego we Francuskim Krajowym Centrum Badaƒ Naukowych (CNRS). Esej..."Tabu i nienawiÊç" ukaza∏ si´ w kwartalniku politycznym „Aneks" nr 41,42,1986 r. „Tabu i nienawiÊç” (I) Aleksander Smolar Fragmenty: Wobec okupacji sowieckiej dziej precyzyjnie, byli ich wówczas w równym stopniu pozbawieni co wszyscy inni. We wrzeÊniu 1939 roku, gdy wybuch∏a wojna, Polacy mieli dwóch wrogów - Niemcy i Zwiàzek Radziecki. Argument ma swój ci´˝ar. Je˝eliby go uznaç za w pe∏ni przekonywujàcy, to postaw´ ˚ydów we WrzeÊniu 1939 roku moglibyÊmy uwa˝aç za godnà ubolewania, ale nie poddajàcà si´ moralnej ocenie. Problem polega na tym, ˝e nie jest to odpowiedê w pe∏ni zadowalajàca. Po pierwsze w 1939 i w 1940 roku nikt nie by∏ w stanie przewidzieç radykalnie anty˝ydowskiej polityki okupanta i „ostatecznego rozwiàzania". OczywiÊcie, wiedziano o dyskryminacji w Niemczech, o upokorzeniach, o „nocy kryszta∏owej". By∏y powody do obaw. Ale nie by∏y one a˝ tak dramatyczne, skoro wielu ˚ydów, szybko rozczarowanych w∏adzà sowieckà i nieÊwiadomych tego, co ich czeka, zdecydowa∏o si´ na powrót pod okupacj´ niemieckà. Nie by∏a to postawa podzielana przez mniejszoÊci narodowe. Âwi´towa∏ niemal ogó∏ Niemców – obywateli polskich, podobnie na Wschodzie – du˝a cz´Êç Bia∏orusinów, Ukraiƒców i ˚ydów (nie mówiàc o Litwinach, którzy na krótko znaleêli si´ w obr´bie niezale˝nego paƒstwa litewskiego). Mo˝na zrozumieç Niemców, mo˝na zrozumieç Litwinów, mo˝na zrozumieç postaw´ Bia∏orusinów i Ukraiƒców. W ka˝dym z tych przypadków znaczenie mia∏y bardziej motywy narodowe ni˝ ideologiczne. Polityka narodowoÊciowa Rzeczypospolitej zra˝a∏a do Polski wszystkie po kolei mniejszoÊci. Ale dlaczego ˚ydzi? Nie mieli roszczeƒ terytorialnych, nie szukali zjednoczenia we wspólnym paƒstwie (chyba, ˝e w Palestynie) ze wspó∏wyznawcami zza granicy. Niemniej Êwiadectwa sà zgodne – wystarczajàca liczba ˚ydów wychodzi∏a z entuzjazmem naprzeciw Armii Czerwonej, by w pami´ci polskiej pozosta∏ obraz t∏umów witajàcych najeêdêców jako wyzwolicieli. Jak wyt∏umaczyç ˚ydów? Poczucie zagro˝enia ze strony Niemców nie t∏umaczy te˝ entuzjazmu ˚ydów dla przybyszy ze Wschodu. Gdyby choç zrezygnowana akceptacja faktu dokonanego, postawa, ˝e z dwojga z∏ego lepsi Sowieci, ale nie entuzjazm, o którym zewszàd donoszono. Prawda zawarta jest chyba w s∏owach Adama Uzi´b∏y, który w odpowiedzi na ankiet´ rozpisanà przez „Kultur´" na temat antysemityzmu pisze: „ Powitania bolszewików by∏y to przede wszystkim manifestacje odr´bnoÊci, odci´cia si´ od tych, z którymi Sowiety prowadzi∏y wojn´ – od Polaków – zrzucenie z siebie odpowiedzialnoÊci za Paƒstwo Polskie. Nie wolno udawaç, ˝e si´ tego nie widzi, i trzeba od razu stwierdziç, ˝e by∏ to skutek naszej polityki i naszego antysemityzmu. (...) A w roku wybuchu wojny wyodr´bnienie spo∏ecznoÊci ˝ydowskiej osiàgn´∏o szczyt przez rozpasanie propagandy ju˝ zgo∏a pogromowej, wzywajàcej do krwi przelewu. Odepchn´∏a ona od nas nawet ludzi zupe∏nie zasymilowanych." Autorzy ˝ydowscy poruszajàcy ten temat przywo∏ujà nast´pujàcy argument. W obliczu podzia∏u paƒstwa w∏adza sowiecka by∏a równie wroga wobec Polaków jak Niemcy. Sytuacja ˚ydów by∏a jednak odmienna. Hitlerowskie Niemcy, prowadzàce otwartà anty˝ydowskà polityk´, stanowi∏y dla nich g∏ówne zagro˝enie. Z drugiej zaÊ strony, Zwiàzek Radziecki, nawet je˝eli czerwona dyktatura nie budzi∏a wi´cej sympatii ni˝ czarna, by∏ krajem, gdzie ˚ydzi cieszyli si´ pe∏nià praw obywatelskich. Czy te˝, bar- www.nasza-wielkopolska.pl 10 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN kiem. Ró˝nice dotyczà tylko taktyki post´powania. Tragiczne b∏´dne ko∏o. Bardzo wielu ˚ydów wita∏o entuzjastycznie krasnoarmiejców, bo Polski nie traktowali jako swojej ojczyzny, bo odpychano ich, bo sposób pozbycia si´ ich z kraju sta∏ si´ g∏ównym przedmiotem debat publicznych. WyjaÊnia to cz´Êciowo ich reakcj´. Ale czy mo˝e w jakimkolwiek sensie usprawiedliwiaç t´ postaw´, za którà zresztà bardzo szybko musieli zap∏aciç wysokà cen´? Dokumentów zalecajàcych naÊladowanie metod niemieckich prawie nie ma. Metody te wywo∏ujà odruch wspó∏czucia, ale zmala∏o ono po zlaniu si´ obu okupacji i zaznajomieniu si´ przez ogó∏ z zachowaniem ˚ydów na Wschodzie". W ˝adnym innym kraju europejskim nie nastàpi∏o w czasie wojny tak dramatyczne zderzenie interesów i postaw ˚ydów z narodem, wÊród którego zamieszkiwali, jak podczas okupacji sowieckiej 1939-41. Gdyby tylko kwiatami witano. Ale by∏y rzeczy gorsze, znacznie gorsze. ˚ydzi, komuniÊci i nie, inteligenci czy pó∏inteligenci jako ludzie zasadniczo godni zaufania zaludniali administracj´ lokalnà, stawali si´ pomocnikami w organizowaniu w∏adzy sowieckiej. Gorzej jeszcze – pomagali w wy∏apywaniu polskich oficerów, przedstawicieli polskiej administracji poszukiwanych przez okupanta. Có˝ z tego, i˝ w Êlad za nimi i setkami tysi´cy innych Polaków na bia∏e niedêwiedzie wys∏ano równie˝ tysiàce ˚ydów. Wywo˝ono ich nie dlatego, ˝e byli ˚ydami, ale dlatego, ˝e bardzo szybko przestawali si´ entuzjazmowaç nowà w∏adzà, bo by∏a ona w gruncie rzeczy wroga im w nie mniejszym stopniu ni˝ innym narodom imperium: wroga, bo ˚ydzi byli przewa˝nie spo∏ecznie „nies∏usznego pochodzenia" (kupcy, rzemieÊlnicy, wolne zawody), bo byli religijni... Gdzie indziej ˚ydzi mieli sprzeczne interesy z cz´Êcià otaczajàcego spo∏eczeƒstwa (na przyk∏ad kolaborujàcà), ale w solidarnoÊci, w powiàzaniu z resztà spo∏eczeƒstwa. We wschodniej Polsce natomiast to ˚ydzi byli postrzegani jako kolaboranci. Winno si´ o tym pami´taç, gdy chce si´ uczciwie mówiç o wzajemnych stosunkach. Fragment wybra∏a Ela Ruciƒska Jeden z tych okrutnych paradoksów historii sprawi∏, ˝e nawet wywo˝enie na Sybir nie odwodzi∏o ˚ydów od sympatii do ZSRR. Bo choç cierpieli jak inni, to tylko oni, ratujàc ˝ycie, mieli w koƒcu poczucie sensownoÊci cierpienia. Polacy, jak donosi∏ w depeszy do Londynu genera∏ Grot-Rowecki, ci, którzy zostali na miejscu, witali – zdarza∏o si´ nadchodzàcych Niemców po rozpocz´ciu przez nich wojny z ZSRR wyrazami sympatii, jako „wybawców spod ucisku bolszewickiego, w którym du˝y udzia∏ brali ˚ydzi". W BrzeÊciu dojÊç mia∏o do pogromu ˚ydów przez wypuszczonych z wi´zieƒ Polaków. Po zjednoczeniu Polski pod okupacjà niemieckà wieÊç o postawie ˚ydów na Wschodzie rozesz∏a si´ na ca∏y kraj. Mo˝na sobie wyobraziç, jak fakt ten wp∏ynà∏ na postaw´ Polaków. Nie ma powodu nie ufaç cz´sto cytowanemu Êwiadectwu genera∏a Grota-Roweckiego zawartemu w meldunku do rzàdu w Londynie z 30 wrzeÊnia 1941 r.: „Prosz´ przyjàç jako fakt zupe∏nie realny, ˝e przygniatajàca wi´kszoÊç kraju jest nastrojona antysemicko. Nawet socjaliÊci nie sà tu wyjàt- Trafna ok∏adka: Kto szczypie or∏a polskiego z koronà? Niemcy, ˚ydzi, Czesi, S∏owacy, Ukraiƒcy, Bia∏orusini i Litwini. Sà to ma∏e mniejszoÊci narodowe w Polsce. Chcemy wejÊç do Unii Europejskiej i musimy z nimi wspó∏˝yç. 11 ZPMI „GORGIEL” torze sieci dystrybucji w kraju. Dostarcza swoje wyroby do najwi´kszych dystrybutorów, takich jak Tadmar, Hydrokan Winkiel, Bims, Grupa ABG, Tanie Grzanie, Sangroup, Pum i ponad 400 hurtowni i salonów sprzeda˝y w ca∏ej Polsce. W ofercie firmy jest jeszcze jeden produkt, grzejnik ∏azienkowy zaprojektowany i wykonany dla indywidualnego klienta. Jest to niejako konsekwencja przyj´tej filozofii - ka˝dy klient jest jednostkà i jako taki ma indywidualne potrzeby i oczekiwania. Dzia∏ techniczny jest w ciàg∏ej dyspozycji dla swoich klientów, aby rozpoznawaç ich indywidualne oczekiwania i wspólnie z nimi zaprojektowaç i zrealizowaç marzenia. Wyroby firmy sà u˝ywane w tysiàcach ró˝nych instalacji w kraju i poza jego granicami. ZPMI „GORGIEL" wysoko ceni wielkie zaufanie klientów, co jest odczytywane jako dowód wysokiej jakoÊci produkowanych wyrobów. Aktualnie ZPMI „GORGIEL" to trzy zak∏ady produkcyjne zatrudniajàce ok. 200 pracowników, ponad 7000m2 powierzchni hal, magazynów i biur i blisko 50 000 m2 gruntów stwarzajàcych du˝e mo˝liwoÊci rozwoju firmy. Jan Gorgiel Za∏o˝ona w 1976 r. przez Jana Gorgiela firma ZPMI „GORGIEL" (Zak∏ad Produkcji Materia∏ów Instalacyjnych „GORGIEL") projektuje i wytwarza szerokà gam´ wyrobów bran˝y instalacyjnej, takich jak grzejniki ∏azienkowe, w tym stylizowane dekoracyjne grzejniki o niepowtarzalnym, charakterystycznym tylko dla ZPMI „GORGIEL" wzornictwie, kompletny system do monta˝u rur i grzejników, stela˝e do bia∏ego monta˝u w ∏azienkach oraz wiele innych drobnych akcesoriów niezb´dnych przy wykonywaniu instalacji wodnokanalizacyjnych, gazowych, C.O., elektrycznych, wentylacyjnych i klimatyzacyjnych. Od po∏owy lat 90-tych ZPMI „GORGIEL" jest dostawcà podzespo∏ów i akcesoriów grzejników „PURMO" dla grupy Rettig, najwi´kszego producenta grzejników w Europie. Wi´kszoÊç tej produkcji jest wykonywana ca∏kowicie samodzielnie przez ZPMI „GORGIEL", cz´Êç w kooperacji z producentami zagranicznymi. Ca∏oÊç procesów projektowania, produkcji, dystrybucji i marketingu wyp∏ywa z przyj´tej przez firm´ strategii - oferowaç produkty najwy˝szej jakoÊci, konkurencyjne cenowo, dostarczone do klienta szybko i terminowo. Od wielu lat firma posiada jednà z najwi´kszych w swoim sek- www.nasza-wielkopolska.pl Historia Zak∏adu Poczàtki przedsi´biorstwa si´gajà roku 1976, aczkolwiek o zak∏adzie w jego obecnej postaci, tzn. zak∏adzie produkcyjno-handlowym mo˝na mówiç od zaledwie dziesi´ciu lat. W dwudziestopi´cioletniej historii przedsi´biorstwa nale˝y wskazaç dwa prze∏omowe momenty, które sprawi∏y, i˝ ma∏a us∏ugowa firma przekszta∏ci∏a si´ i uros∏a do rozmiarów Êredniej wielkoÊci, pr´˝nego zak∏adu produkcyjnego, o znaczàcej pozycji rynkowej w bran˝y instalacyjnej i cenionego przez wielkich producentów z ró˝nych krajów europejskich partnera. Zak∏ad jest przedstawicielem handlowym kilku renomowanych firm, tj. Rettig, Sigarth, MTR, Zeleziarne Podbrezova, Danfoss, Profil i innych. Poczàtki Pierwszy okres obejmuje lata 76-89. W maju 1976 roku na podstawie Wpisu do ewidencji dzia∏alnoÊci rozpoczyna dzia∏alnoÊç zatrudniajàcy za- 12 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN ledwie kilka osób zak∏ad us∏ugowy. Do koƒca lat osiemdziesiàtych nic nie zapowiada wi´kszej zmiany. Zak∏ad Êwiadczy us∏ugi dla ludnoÊci i ró˝nych instytucji oraz powoli, ale systematycznie rozwija dzia∏alnoÊç produkcyjnà materia∏ów instalacyjnych. dukcyjny. By∏a to niezwykle istotna decyzja o przeniesieniu punktu ci´˝koÊci z jednej formy dzia∏alnoÊci na drugà. Istotna, aczkolwiek jedynie formalna, bowiem zak∏ad z za∏o˝enia mia∏ byç produkcyjnym - stàd nazwa Zak∏ad Produkcji Materia∏ów Instalacyjnych, która powsta∏a wiele lat wczeÊniej, jakby wskazujàc preferencje za∏o˝yciela. Jest to okres najbardziej dynamicznego rozwoju firmy. W ciàgu zaledwie kilku lat powstaje Êredniej wielkoÊci zak∏ad produkcyjny zatrudniajàcy obecnie blisko 200 pracowników. By∏a to w pe∏ni Êwiadoma decyzja, której s∏usznoÊç oceniç mo˝na by∏o niemal natychmiast. Przedsi´biorstwo handlowe Wraz ze zmianami w gospodarce kraju dokonuje si´ prze∏om w sposobie i przedmiocie dzia∏alnoÊci firmy. Dzia∏alnoÊç us∏ugowa schodzi ze sceny i stopniowo zanika. G∏ównym przedmiotem staje si´ handel. W dalszym ciàgu, niejako w tle, krystalizuje si´ i wyodr´bnia jako wa˝ny aspekt dzia∏alnoÊci zak∏adu produkcja. Skoncentrowanie i zachwyt nad burzliwie rozwijajàcym si´ handlem hurtowym i detalicznym przes∏ania jednak walory produkcji i sprawia, ˝e przez nast´pne kilka lat nadal pozostanie w cieniu. Przedmiot dzia∏alnoÊci Obecna dzia∏alnoÊç zak∏adu w sferze produkcyjnej skupia si´ na dwóch kierunkach: - produkcja grzejników ∏azienkowych. Grzejniki wykonywane sà z wysokogatunkowych rur stalowych i miedzianych, ∏àczonych ze sobà lutami twardymi. Obecnie w ofercie znajduje si´ ponad 100 typów grzejników lakierowanych proszkowo w dowolnym kolorze oraz grzejniki pokrywane chromem i 24-karatowym z∏otem. Przedsi´biorstwo produkcyjne Okres „dominacji" handlu trwa krótko. Rozwijajàca si´ na drugim planie produkcja z niezwyk∏à determinacjà zaczyna konkurowaç z handlem i jawi si´ jako powa˝na i atrakcyjna alternatywa dla niego. Szybko analizuje si´ s∏abe i silne strony zak∏adu jako firmy handlowej i produkcyjnej i zapada decyzja o „przekszta∏ceniu" w zak∏ad pro- - produkcja systemów mocowaƒ do instalacji grzewczych, wentylacyjnych i wodnokanalizacyjnych. System mocowaƒ umo˝liwia szybkie i solidne umocowanie dowolnych elementów sieci Siedziba firmy oraz zak∏ad produkcyjny 13 grzewczych i wentylacyjnych, przez co skraca si´ czas monta˝u oraz podnosi si´ jakoÊç wykonywania instalacji. Pozycja rynkowa Zak∏ad, jako producent grzejników ∏azienkowych, zajmuje drugà pozycj´ wÊród firm dzia∏ajàcych na polskim rynku (dane wg CONSULT GB). Miejsce to jest rezultatem powiàzania dwóch elementów decydujàcych o sukcesie - wysokiej jakoÊci produkowanych grzejników oraz przyst´pnej ceny. Produkowane przez zak∏ad systemy mocowaƒ sprzedawane sà na terenie ca∏ego kraju. Na rynku producentów systemów mocujàcych dzia∏a wiele firm, których porównanie ze sobà jest utrudnione ze wzgl´du na du˝à ró˝norodnoÊç produkowanych wyrobów, lecz jedynie czterech producentów obejmuje swojà dzia∏alnoÊcià ca∏à Polsk´. Plany rozwojowe na najbli˝sze lata W czerwcu br. planowane jest zakoƒczenie budowy nowego zak∏adu zlokalizowanego w Karpicku ko∏o Wolsztyna. Na pi´ciohektarowej dzia∏ce powstajà: - zak∏ad produkcyjny, w którym na nowych liniach produkcyjnych zatrudnionych b´dzie blisko 200 pracowników. Planowana nowa produkcja odbywaç si´ b´dzie w systemie zamkni´tym, ca∏kowicie bezpiecznym dla Êrodowiska. - nowoczesny kompleks handlowo-biurowy - cz´Êç rekreacyjno-wypoczynkowa zak∏adu wyposa˝ona m.in. w obiekty sportowe - boiska, korty, si∏owni´ - przeznaczone dla pracowników i ich rodzin. Zakoƒczenie ostatniego etapu obejmujàcego cz´Êç rekreacyjno-wypoczynkowa planowane jest na wiosn´ 2002 r. Zatrudnienie w latach 1995-2000 L.p. 1 2 3 4 5 6 www.nasza-wielkopolska.pl 14 Ârednie zatrudnienie 1995 1996 1997 1998 1999 2000 29 76 91 128 154 178 dynamika 161% 262% 160% 141% 120% 116% MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN Inwestycje w Polsce spodarki przyjmijcie Euro, bo wasz silny z∏oty doprowadzi was do ruiny. Jak wy to liczycie, ˝e z∏oty jest tak mocny ? Pani Minister Skarbu w tym roku ma sprzedaç za ca 20 mld z∏ zak∏ady produkcyjne, w ten sposób uratuje tegoroczny bud˝et. Czyli znowu pieniàdze przejemy, a bezrobocie wzroÊnie. Jan Gorgiel sam wybudowa∏ za swoje pieniàdze nowoczesny zak∏ad, gdzie znalaz∏o zatrudnienie 200 pracowników. DziÊ ten zak∏ad budzi zazdroÊç zachodnich specjalistów, jest wielu ch´tnych do kupienia. Ale Jan Gorgiel mi powiedzia∏, ˝e nie sprzeda go. Ja im udowodni∏em, ˝e jestem najlepszy jakoÊciowo w Europie, a moje ceny sà te˝ konkurencyjne. By∏em na otwarciu nowego Zak∏adu Mleczarskiego Hochland w Baranowie w woj. mazowieckim. Mimo zaproszenia nie by∏o premiera, wojewody, starosty, pos∏ów i senatorów. Co ich obchodzi najnowoczeÊniejszy zak∏ad mleczarski na Êwiecie, gdzie 130 ludzi znalaz∏o dobrà prac´. Ta inwestycja daje gwarancje skupu mleka od oko∏o 5 tys. gospodarstw. To ta inwestycja podnosi rang´ tego biednego regionu. Niemcy powiedzieli mi, ˝e jedno miejsce pracy kosztowa∏o 1 mln z∏. Macie 3 mln bezrobotnych, potrzeba wam 300 mld kapita∏u, a˝eby zlikwidowaç bezrobocie, czyli prawie dwa roczne bud˝ety! A pan Balcerowicz obawia si´ pieni´dzy, które Niemcy zap∏acà za niewolniczà prac´. Je˝eli rynek boi si´ tej sumy, to wasza gospodarka stacza si´ do dna. Dla dobra waszej go- Czyli Gorgiel rozpoczà∏ d∏ugotrwa∏à walk´ o rynek Polski i Europejski. Tak w bólach rodzi si´ polska klasa przedsi´biorców, to ona mo˝e w Polsce zagwarantowaç zmniejszenie bezrobocia. Jak mo˝na w Polsce inwestowaç przy tak drogich kredytach? Nas Polaków Polska traktuje najgorzej i to jest paradoks dzisiejszych czasów. Ludwik Ratajczak 15 Kapitu∏a Nagrody Gospodarczej, która dzia∏a przy Stowarzyszeniu RUCH REGIONALNY WIELKOPOLAN przyzna∏a firmie ZPMI „GORGIEL" KRYSZTA¸OWY PUCHAR WIELKOPOLSKI dla najlepszej Firmy w Polsce produkujàcej grzejniki ∏azienkowe o niepowtarzalnym charakterze Firma „GORGIEL" zosta∏a za∏o˝ona w 1976 r. przez Jana Gorgiela. W 2001 roku wybudowano nowoczesny zak∏ad w Wolsztynie, który umo˝liwia produkowanie wielkiej gamy wyrobów instalacyjnych, takich jak np. grzejniki ∏azienkowe. KAPITU¸A UZASADNIA W Wolsztynie powsta∏ od podstaw nowoczesny zak∏ad, który dziÊ zatrudnia 200 osób. Produkowane grzejniki ∏azienkowe o ró˝norodnych kszta∏tach sà wykonane z wysokogatunkowych rur stalowych i miedzianych. DziÊ oferta firmy to 100 typów grzejników lakierowanych proszkowo w dowolnym kolorze oraz grzejniki pokrywane chromem i 24-karatowym z∏otem. Dlatego firma „GORGIEL" podbi∏a rynek Polski i zagraniczny. DziÊ Firma zosta∏a uznana przez takie firmy, jak Rettig, Sigarth, MTR, Zeleziarne Podbrezova, Danfoss, Profil i inne. Zak∏ad jest ich przedstawicielem handlowym. Firma dostarcza swoje wyroby do najwi´kszych dystrybutorów, takich jak Tadmar, Hydrokan Winkiel, Bims, Grupa ABG, Tanie Grzanie, Sangroup, Pum i ponad 400 hurtowni i salonów sprzeda˝y w ca∏ej Polsce. Firma „GORGIEL" dysponuje nowoczesnym procesem produkcji przy u˝yciu najlepszych surowców i nowoczesnych maszyn. Nad ca∏oÊcià jakoÊci produkcji czuwa nowoczesne laboratorium kontroli, które w sposób ciàg∏y nadzoruje i kontroluje ca∏y proces produkcji. Prezes Kapitu∏y Nagrody Gospodarczej Prezydent Ruchu Regionalnego Wielkopolan mgr Krzysztof Paw∏owski mgr Ludwik Ratajczak CZ¸ONKOWIE KAPITU¸Y NAGRODY GOSPODARCZEJ • mgr Krzysztof Paw∏owski - prezes zarzàdu Porty Lotnicze ¸awica w Poznaniu • mgr Andrzej Wituski - dyrektor Kredyt Banku PBI SA w Poznaniu, d∏ugoletni prezydent Poznania • mgr Ludwik Ratajczak - prezydent Ruchu Regionalnego Wielkopolan Naczelny Redaktor „Naszej Wielkopolski” • mgr Romuald Szperliƒski - prezydent Wielkopolskiego Klubu Kapita∏u • Jan Kozio∏ek - d∏ugoletni burmistrz Wolsztyna radny sejmiku Wielkopolskiego • dr Kazimierz Nadolny - doradca podatkowy i bieg∏y sàdowy do spraw podatkowych • prof. dr hab. Zbigniew Wierzbicki - Wy˝sza Szko∏a Zarzàdzania - Warszawa • prof. dr hab. Józef Orczyk - rektor Wy˝szej Szko∏y Zawodowej w Koninie, profesor Akademii Ekonomicznej w Poznaniu • prof. dr hab. Witold Wielicki - profesor Akademii Rolniczej • dr Marian Król - by∏y pose∏ i d∏ugoletni wojewoda poznaƒski, prezes Wielkopolskiej Fundacji ˚ywnoÊciowej • dr W∏odzimierz ¸´cki - by∏y d∏ugoletni wojewoda poznaƒski • mgr Zygmunt Andrzejak - dyrektor Banku Âlàskiego w Poznaniu • mgr Tomasz Bendlewski - prezes zarzàdu TOTAL Grupa Consultingowa SA • mgr in˝. Jakub Zawadka - prezes zarzàdu Z∏oty Medal • Andrzej Kasztelan - prezes zarzàdu Silbudex - AEK www.nasza-wielkopolska.pl 16 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN Analiza uzyskanych materia∏ów dot. post´powania Kordiana Ratajskiego s. Cyryla w okresie okupacji i powstania warszawskiego /1939-1941 r./ (materia∏ niepublikowany) 4. Monografia w maszynopisie W∏adys∏awa Sieroszewskiego pt. “Przyczynek do historii wojskowych sàdów specjalnych” - Warszawa 1974 r., w posiadaniu Archiwum Wojskowego Instytutu Historycznego w Warszawie – str. 105, 106 i 126. Oceniane materia∏y: 1. Informacja podana w “G∏osie Wielkopolskim” nr 16 /678/ z dnia 16.01.1947 r. za “Wieczorem Warszawy” nr 12. 2. List Kordiana Ratajskiego, datowany 05.06.1943 r. – w posiadaniu Bo˝eny Burzyƒskiej we Wroc∏awiu i jej relacja dot. Uwolnienia Adama Filipowskiego, aresztowanego przez Gestapo i przebywajàcego w Pustkowie k/D´bicy. 5. Monografia: Andrzej Zarzycki pt. “Cyryl Ratajski 1875 – 1924” w Kronice m. Poznania, Rocznik LVII nr 1 i 3. 6. Informacje ustne nielicznych ˝yjàcych krewnych oraz wspomnienia ni˝ej podpisanego z rozmowy z Kordianem Ratajskim, odbytej w Krakowie wczesnà jesienià 1941 r. 3. Monografia Paw∏a M. Lisiewicza pt. “W imieniu Polski Podziemnej – z dziejów wojskowego sàdownictwa specjalnego Armii Krajowej” – Warszawa 1988 r. boru: albo zostanie konfidentem, albo wróci do obozu. Obóz zaÊ to Êmierç. Ratajski wybra∏ wspó∏prac´ z Gestapo. Odes∏ano go do Warszawy, gdzie Gestapo da∏o mu dok∏adnà instrukcj´. Ratajski twierdzi, ˝e zg∏osi∏ wtedy wspó∏prac´ w polskiej organizacji podziemnej.” Opis i ocena sprawy 1. Zastrze˝enie wst´pne. Podstawowym wymogiem wszelkich ocen jest kompletnoÊç materia∏ów wyjÊciowych – im dalej do kompletnoÊci, tym wi´ksze ryzyko b∏´du w ocenie i wnioskach. W niniejszej sprawie dotychczas znano tylko nieliczne materia∏y: 4 relacje drukowane, jeden list odr´czny, z którego sporzàdzono notatk´ i wreszcie dwie informacje ustne od krewnych Kordiana R. – z tego wi´c powodu ni˝ej podpisany zastrzega si´, ˝e jego wywody i wnioski majà tylko charakter warunkowy – nie mo˝na bowiem wykluczyç, ˝e mogà si´ znaleêç dalsze i odmienne materia∏y pisane, bàdê relacje ustne. W informacji tej wyst´pujà zasadnicze sprzecznoÊci, a mianowicie: a. Ojciec Kordiana Cyryl R. od pierwszych dni wojny przebywa∏ bàdê to w Poznaniu, bàdê te˝ w swojej willi w Puszczykówku k/Poznania do wysiedlenia w dniu 07.05.1940 do Generalnej Guberni. Niemieckie w∏adze okupacyjne i Gestapo zna∏y doskonale jego miejsce pobytu, choçby z faktu, ˝e jako p.e. prezydent m. Poznania przekaza∏ osobiÊcie swoje agendy administracji niemieckiej. Stàd rzekomo poszukiwania Cyryla R. “w pierwszych dniach okupacji” i po “natychmiastowym aresztowaniu” Kordiana R. nale˝y uznaç jako wymys∏ prasowy, nie majàcy pokrycia w faktach. /vide Cz.I.pkt.5 str. 88/. 2. Po takim zastrze˝eniu mo˝na dopiero przystàpiç do analizy i oceny sprawy, i tak: Kordian Ratajski, s. Cyryla b. prezydenta m. Poznania, b. ministra spraw wewn´trznych i w czasie wojny – pe∏nomocnika Rzàdu RP na Kraj /194041/ ur. 10.11.1912 r., ˝onaty z Krystynà, córkà zamo˝nego kupca w Poznaniu, bezdzietny. Wg informacji prasowych /vide Cz.I.pkt.1/: b. Nominacj´ na pe∏nomocnika Rzàdu RP na Kraj dla Cyryla R. wystawi∏ Gen. W∏. Sikorski w dniu 03.12.1940 r. – a wi´c w terminie daleko póêniejszym ni˝ “pierwsze dni okupacji” - /vide j.w. str. 90/. “W pierwszych dniach okupacji Ratajski wraz z rodzinà przyby∏ do stolicy. Natychmiast po zameldowaniu si´ zosta∏ aresztowany. Gestapo chcia∏o wydobyç od niego, gdzie przebywa ojciec. Poniewa˝ odmówi∏, wys∏ano go do Dachau. Po kilku miesiàcach stawiono go przed Sondergericht w Berlinie. Sàd go uniewinni∏. Zaledwie jednak Ratajski wyszed∏ na ulic´, zosta∏ aresztowany ponownie. Dano mu do wy- Nie wiadomo tak˝e skàd si´ wzi´∏a informacja o kilkumiesi´cznym pobycie Kordiana R. w Dachau i stawieniu go przed niemiecki Sondergericht w Berlinie oraz o zapad∏ym wyroku uniewinniajàcym tam˝e. Z notatki prasowej wynika równie˝, ˝e po zgodzie Kordiana R. na wspó∏prac´ z Gestapo – ten˝e zg∏osi∏ si´ do dzia∏ajàcej w Warszawie podziemnej organizacji pod dowództwem b. komendanta Stra˝y 17 iloÊci materia∏ów mo˝na mieç jeszcze dalsze wàtpliwoÊci, a mianowicie czy jeden dzieƒ /12.08.1944 r./ wystarczy∏ na uj´cie Kordiana R., jego doprowadzenie do sàdu, przygotowanie rozprawy, zapoznanie si´ sk∏adu s´dziowskiego ze sprawà, wys∏uchanie oskar˝yciela, dok∏adne zbadanie materia∏ów dowodowych, uzyskanie pe∏nych i Êcis∏ych informacji z placówki kontrwywiadu, wreszcie wydanie i wykonanie wyroku. JeÊli od tej strony patrzeç na ca∏okszta∏t sprawy – wyglàda na to, ˝e element poÊpiechu i emocji trwajàcej walki powstaƒczej przewa˝y∏ element obowiàzkowej sumiennoÊci w rozpoznaniu sprawy i ferowaniu wyroku. 3. Ni˝ej podpisanemu uda∏o si´ dotrzeç do materia∏ów nie zapisanej w êród∏ach drukowanych sprawy uwolnienia z wi´zienia Gestapo w Pustkowie k/ D´bicy Adama Filipowskiego. Kordian Ratajski Po˝arnej Igockiego, b´dàcej na us∏ugach Gestapo. Jest zastanawiajàce, dlaczego w procesie w sierpniu 1944 nie si´gni´to po ten argument, a by∏by to dowód wielkiej wagi procesowej, oczywiÊcie gdyby wykazano jakàÊ konkretnà szkod´ wyrzàdzonà przez tego˝ Igockiego przy wspó∏udziale K. Ratajskiego. A. Filipowski ur. 1881 r., pochodzàcy z g∏´boko patriotycznej rodziny /jego kuzynem by∏ Cyryl Ratajski, inni cz∏onkowie byli uczestnikami powstania wielkopolskiego/ by∏ wspó∏w∏aÊcicielem majàtku Karczewo k/ Gniezna i stamtàd wysiedlony zosta∏ przez Niemców do Generalnej Guberni, konkretnie zaÊ do Krosna. Ten˝e zosta∏ w r. 1943 aresztowany przez Gestapo i osadzony w Pustkowie k/ D´bicy. Siostrzenica aresztowanego - Bo˝ena Burzyƒska /tak˝e krewna Ratajskich/ skontaktowa∏a si´ z Kordianem R., który podjà∏ si´ wszczàç starania o uwolnienie A. Filipowskiego. Po jakimÊ czasie Kordian R. zawiadomi∏ B. Burzyƒskà listownie, ze uda∏o mu si´ wykupiç Filipowskiego za cen´ 5.000 z∏ /ówczesnych/ i rzeczywiÊcie kilka dni póêniej A. Filipowski znalaz∏ si´ na wolnoÊci, prze˝y∏ okupacj´, powróci∏ w rodzinne strony i zmar∏ w Gnieênie w 1949 r. Patrzàc na umiarkowanà w ówczesnych warunkach wysokoÊç okupu, mo˝na z jak najwi´kszym prawdopodobieƒstwem przyjàç, ˝e podj´te czynnoÊci dokonane zosta∏y przez Kordiana R. zupe∏nie bezinteresownie. Wyraêne sà dalsze zasadnicze sprzecznoÊci pomi´dzy informacjà prasowà a podanym przez W∏. Sieroszewskiego /Cz.I.pkt.4/ i P. M.Lisiewicza faktem przeprowadzenia post´powania sàdowego i wydania wyroku skazujàcego przez Sàd Specjalny AK. Sprawa przepustki wydanej przez Gestapo oraz pieni´dzy w kwocie 10.000 z∏ wyst´puje tylko w notatce prasowej, nie ma natomiast o tym ani s∏owa w relacjach W∏. Sieroszewskiego i P. M. Lisiewicza. Z wymienionych sprzecznoÊci mo˝na wysunàç wiele wniosków, w tym tak˝e taki, ˝e zastrzelenie K. Ratajskiego dokonane zosta∏o na w∏asnà r´k´ przez ˚andarmeri´ AK /o ˚andarmerii w obu wymienionych relacjach nie ma ani s∏owa/, a póêniejsze relacje z procesu sà próbà usprawiedliwienia dzia∏ania samej ˚andarmerii, oczywiÊcie zak∏adajàc, ˝e majàcy wyraêny posmak sterowanej sensacji prasowej jest zgodny z prawdà. Ni˝ej podpisany ma jednak w tej sprawie powa˝ne wàtpliwoÊci co do wiarygodnoÊci notatki prasowej, wydrukowanej w okresie bezpoÊrednio przed wyborami do Sejmu w styczniu 1947 r., kiedy to w walce wyborczej partia PPR dà˝y∏a za wszelkà cen´ do zwyci´stwa kosztem innych ugrupowaƒ, w tym Stronnictwa Pracy /w∏àczonego do Stronnictwa Demokratycznego/, którego w swoim czasie cz∏onkiem by∏ ojciec Kordiana Cyryl Ratajski. 4. Kolejny fragment oceny sprawy obejmuje ∏àcznie materia∏y z monografii W∏. Sieroszewskiego /pkt. 4/ i P. M. Lisiewicza /pkt. 3/ jako wersji I, odmienne w wielu zasadniczych sformu∏owaniach od informacji zamieszczonej w G∏osie Wielkopolskim z dnia 16.01.1947 r. – wersja II. Najwa˝niejszà ró˝nicà obu wersji jest to, ˝e nie ˝andarmeria wojskowa zadecydowa∏a o rozstrzelaniu Kordiana R., lecz ˝e ten˝e stracony zosta∏ z wyroku Sàdu Specjalnego AK i to w wyniku przeprowadzonej rozprawy. Z materia∏ów drukowanych nie wynika jednak, czy pozosta∏y jakieÊ dokumenty z rozprawy, choçby w postaci notatek czy skrótów – czy te˝ jakby to mog∏o wynikaç z relacji autora W∏. Sieroszewskiego /pkt. 4, str. 105/ - ca∏y opis pochodzi z jego osobistych wspomnieƒ. I jeszcze jedno: ka˝dy oskar˝ony – nawet zagro˝ony karà najwy˝szà – tak˝e i w warunkach polowych ma prawo do pe∏nej obrony, zaÊ sk∏ad sàdzàcy ma bezwzgl´dny obowiàzek sprawdzenia zasadnoÊci oskar˝enia i wyjaÊnieƒ: - nawet z zebranej nik∏ej www.nasza-wielkopolska.pl 18 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN b. Sàd nie sprawdzi∏ obrony Kordiana R. w zakresie ewent. dzia∏aƒ delatorskich. Brak materia∏ów w tej sprawie mo˝na interpretowaç wy∏àcznie na korzyÊç oskar˝onego. Jak widaç kontrwywiad nie dysponowa∏ w tym zakresie ˝adnymi konkretami, a przecie˝ by∏by to naprawd´ koronny i nie do odparcia dowód przeciwko oskar˝onemu. Jakkolwiek by to nie by∏o – z uwagi na osob´ autora nie mo˝na pomniejszaç wagi jego relacji: W∏. Sieroszewski by∏ s´dzià, kapitanem i szefem Okr´gowej S∏u˝by SprawiedliwoÊci AK, a wi´c osobà kompetentnà na swoim odcinku. Wg tej relacji K. Ratajski aresztowany /w nieokreÊlonym bli˝ej czasie/ przez Gestapo, dla ratowania ˝ycia zobowiàza∏ si´ wspó∏pracowaç z okupantem w rozpracowaniu polskiego Ruchu Oporu. Fakt ten mia∏ ustaliç Kontrwywiad ZWZ-AK. c. Kolejny zarzut: pozostawanie w Warszawie po pierwszym aresztowaniu zamiast ucieczki na prowincj´ – budzi w kontekÊcie ca∏ej sprawy dwa zastrze˝enia: brak dowodu na to, by Kordian R. po pierwszym aresztowaniu poczyni∏ jakiekolwiek kroki delatorskie czy te˝ próby wejÊcia do w∏adz Podziemia, a tak˝e po drugie: K. Ratajski – poniewa˝ zawiód∏ swojego mocodawc´ /Gestapo/ móg∏ w∏aÊnie z tamtej strony oczekiwaç zemsty – natomiast w∏adze AK wobec bezczynnoÊci Kordiana R. nie mia∏y w sprawach zasadniczych ˝adnych dowodów przeciwko niemu i podstaw do pozbawienia go ˝ycia. Za przebywanie w towarzystwie niemieckim mo˝na by∏o go napi´tnowaç lub wymierzyç odpowiednià kar´ fizycznà. Jego pozostawanie w Warszawie mo˝na zinterpretowaç w ten sposób: gdyby ten˝e pope∏ni∏ jakieÊ przest´pstwo wobec ojczyzny, na pewno uciek∏by z Warszawy w obawie przed nieuchronnà egzekucjà ze strony Kontrwywiadu AK i to jeszcze d∏ugo przed powstaniem. Przes∏uchany Kordian R. przyzna∏, ˝e zosta∏ w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. zatrzymany przez Niemców i osadzony w wi´zieniu mokotowskim i z obawy przed rozstrzelaniem powo∏a∏ si´ na swà wspó∏prac´ z Gestapo. Na tej podstawie zosta∏ zwolniony z aresztu niemieckiego z zaleceniem przejÊcia na stron´ polskà i podj´cia dzia∏alnoÊci agenta, - poda∏ jednak, ˝e po przejÊciu zamierza∏ zg∏osiç si´ do w∏adz polskich i wszystko ujawniç. Sàd nie da∏ mu wiary i skaza∏ go na Êmierç – wyrok wykonano. W podanym przez W∏. Sieroszewskiego opisie sprawy znajduje si´ tak˝e oÊwiadczenie Kordiana R., ˝e z Gestapo jego wspó∏praca by∏a tylko pozorna i nikogo nie wyda∏. Zastanawiajàca jest ró˝nica ocen: wg W∏. Sieroszewskiego by∏y one “zagmatwane i cz´sto sprzeczne” – ale P. M. Lisiewicz uwa˝a je za “logiczne”, choç tylko z pozoru. 5. Przy ocenie jednostkowego incydentu z okresu powstania warszawskiego nie mo˝na pominàç aspektów ogólnych, obrazujàcych atmosfer´ panujàcà wÊród mieszkaƒców miasta i ich postaw´ w obliczu rozgrywajàcej si´ obok nich walki or´˝nej. Nie mo˝e ulegaç najmniejszej wàtpliwoÊci fakt, ˝e wszechobecny w obl´˝onym mieÊcie stan najwy˝szych emocji mia∏ swoje odbicie równie˝ w dzia∏alnoÊci powstaƒczego wymiaru sprawiedliwoÊci. Jaskrawym i bardzo znamiennym, a przy tym bardzo smutnym przyk∏adem jest podana przez W∏. Sieroszewskiego /tu˝ obok sprawy Kordiana R./ sprawa czterech warszawskich prostytutek, które wybuch powstania zasta∏ w momencie zabawy z ˝o∏nierzami niemieckimi. Za tego rodzaju sprawki sàdy Polski Podziemnej kara∏y ch∏ostà i wygoleniem w∏osów z g∏ów – w tym przypadku wydano wyrok Êmierci, który uzasadniono “wspó∏dzia∏aniem z nieprzyjacielem w czasie powstania i grabie˝à mienia obywateli polskich”. Wyrok ten – wbrew wnioskowi Szefa S∏u˝by SprawiedliwoÊci – zatwierdzi∏ Komendant Okr´gu. Wykonanie tego wyroku spotka∏o si´ z powszechnym uznaniem ludnoÊci, w tym nawet rodzin skazanych, “które przeklina∏y i z∏orzeczy∏y prowadzonym na Êmierç szlochajàcym i nieprzytomnym ze strachu dziewcz´tom”. Taka postawa ludnoÊci by∏a na pewno swoistà presjà na organa sprawiedliwoÊci podziemnej, które, trzeba tutaj jednak do- Jako obcià˝ajàcy Kordiana R. Sàd uzna∏ tak˝e fakt, “˝e po pierwszym aresztowaniu nie opuÊci∏ Warszawy i nie stara∏ si´ ukryç, przeciwnie, widywano go w mieÊcie w towarzystwie Niemców i notorycznych agentów Gestapo” – w sumie takie argumenty i okolicznoÊci Sàd uzna∏ jako dostatecznie uzasadniajàce wyrok. Z powy˝szego opisu post´powania sàdowego, choç wybitnie lakonicznego, mo˝na jednak wyciàgnàç kilka wniosków, a mianowicie: a. Sàd przyjà∏, ˝e sam fakt przejÊcia Kordiana R. na stron´ polskà stanowi wystarczajàcà przes∏ank´ do przyj´cia wniosku, ˝e Kordian R. b´dzie na pewno usi∏owaç rozszyfrowaç polski ruch oporu. Sàd pominà∏ absolutnie obligowanà koniecznoÊç uzyskania dowodu na zamiar pope∏nienia przest´pstwa /art. 13, art. 23 § 1 i art. 25 kk/. Sàd nie rozwa˝y∏ takiej podstawowej okolicznoÊci, ˝e by rozszyfrowaç polski ruch oporu, trzeba by∏o mieç mo˝noÊç wejÊcia w sk∏ad w∏adz /nawet odcinkowych/ tego oporu. Sam pomys∏, ˝e znany kontrwywiadowi jako agent wroga móg∏by – i to w toku walk bezpoÊrednich or´˝nych – bezpoÊrednio po przejÊciu linii walki trafiç do oÊrodka w∏adz powstania jest absurdalny. Bez wyjaÊnienia tej okolicznoÊci zarzut zamiaru rozszyfrowania jest tylko i wy∏àcznie go∏os∏ownà tezà. 19 daç – praktycznie posiada∏y do wybory tylko jednà z dwóch mo˝liwoÊci: albo uniewinnienie /trudne do wyt∏umaczenia podnieconym t∏umom/, - albo kar´ Êmierci, którà nie raz z kolei nies∏usznie szafowano, choçby z braku mo˝liwoÊci stosowania kar ∏agodniejszych, /np. uwi´zienie/. polityczne ostatnich 40 lat uniemo˝liwi∏y podj´cie tego tematu, a tym samym wszechstronne i sumienne zbadanie tej smutnej sprawy. DziÊ wobec Êmierci Êwiadków ze strony zainteresowanych pokoleƒ Ratajskich, a tak˝e innych osób, dojÊcie do prawdy nie jest mo˝liwe. Nie trzeba te˝ dodawaç, ˝e w poÊpiechu prowadzone sprawy /czy zawsze przez kompetentne osoby?/ si∏à rzeczy w sposób powierzchowny, co - jak wynika z poprzednich wywodów – w przypadku Kordiana R. na pewno mia∏o miejsce. Mo˝na tak˝e z du˝ym prawdopodobieƒstwem przyjàç, ˝e jednà – zapewne dalszà – z przyczyn powierzchownego prowadzenia spraw by∏a anonimowoÊç s´dziów i wykonawców wyroków. Sprawy te znane sà bli˝ej podpisanemu osobiÊcie z okolic Kielc – gdzie w dwóch przypadkach zabito Niemców rzekomo z wyroku sàdu podziemnego, za co Niemcy stracili publicznie 20-40 zak∏adników. Do dnia dzisiejszego nie ujawnili si´ ani wydajàcy wyroki Êmierci, ani te˝ wykonawcy, a wszyscy poÊrednio sprawcy Êmierci 40 Polaków i dwóch pozytywnie nastawionych do Polaków Niemców. Podaj´ tutaj tylko dwa znane mi przyk∏ady. W koƒcu niniejszej cz´Êci analizy ni˝ej podpisany podaje, ˝e mia∏ okazj´ rozmawiaç z Kordianem R. wczesnà jesienià 1941 r. Rozmowa mia∏a miejsce w Krakowie w biurze przedsi´biorstwa budowy dróg “W. I S. Scheid – Strassenbau – Krakau, Aussenring 102” /dziÊ al. S∏owackiego/, gdzie pracowa∏ mój kolega z Gimnazjum oraz Kordian Ratajski. W czasie rozmowy ten˝e da∏ do zrozumienia, ˝e korzystajàc ze szczególnych uprawnieƒ firmy, w∏àczonej do prac w OT /Organizacja Todt/ wybiera si´ na Ukrain´ i jeÊli mu si´ uda, to i dalej za granic´, do krajów wolnych od okupacji niemieckiej. Czy zamiar zrealizowa∏ – choçby w cz´Êci – tego nie wiem. Gdy po ok. dwóch miesiàcach by∏em ponownie w tej firmie, Kordian R. ju˝ tam nie pracowa∏. Nie uzyska∏em te˝ Êcis∏ej i pewnej wiadomoÊci, czy ten˝e usi∏owa∏ przekroczyç granic´. Wracajàc do sprawy Kordiana R. nale˝y podkreÊliç jeden dodatkowo zanotowany, znamienny szczegó∏: /pkt. 4, str. 126/. Synteza wywodów Na podstawie opisanych w Cz´Êci I materia∏ów i wywodów z II Cz´Êci – z zastrze˝eniem jak wy˝ej – mo˝na przyjàç nast´pujàce wnioski: “W jakiÊ czas po rozstrzelaniu Kordiana Ratajskiego zg∏osi∏a si´ do Szefostwa S∏u˝by SprawiedliwoÊci jego ˝ona. Dowiedziawszy si´ o wyroku, nie zdziwi∏a si´ wcale i doda∏a spokojnie: “ma, na co zas∏u˝y∏”. 1. Kordian Ratajski mia∏ kontakty z niemieckà policjà bezpieczeƒstwa /Gestapo/. Wobec rozbie˝noÊci informacji w tym zakresie, nie da∏o si´ ustaliç, w jakich okolicznoÊciach dosz∏o do tych kontaktów i jaki by∏ zakres zobowiàzaƒ Kordiana R. Zastanawiajàce jest, dlaczego autor monografii W∏. Sieroszewski szczegó∏ ten podkreÊla – jako s´dzia dobrze wie, ˝e Êwiadkowie z kr´gów rodzinnych z regu∏y sà nieobiektywni i Êwiadczà jednostronnie i skrajnie albo na korzyÊç, albo na niekorzyÊç obwinionego. Przed zacytowaniem oÊwiadczenia Krystyny Ratajskiej nale˝a∏o rozwa˝yç, czy jej w gruncie rzeczy pe∏ne okrutnej satysfakcji oÊwiadczenie jest obiektywne i wiarygodne. Wg uzyskanych przez ni˝ej podpisanego informacji – jeszcze na d∏ugo przed powstaniem warszawskim rodzice Kordiana R. mieli do synowej pretensje z tytu∏u jej afiszowania si´ nazwiskiem. Po Êmierci Kordiana rodzina ograniczy∏a kontakty z Krystynà do najkonieczniejszych spraw. 2. O tych kontaktach wiedzia∏ Kontr-wywiad ZWZ-AK jeszcze przed wybuchem powstania warszawskiego, nie dostarczy∏ jednak w czasie rozprawy informacji o jakimkolwiek konkretnym fakcie delatorstwa, a wi´c nie dostarczy∏ dowodu przest´pstwa, jaki by∏ potrzebny do wydania najsurowszego wyroku. Mo˝na zasadnie przypuszczaç, ˝e gdyby rzeczywiÊcie kontrwywiad takim dowodem dysponowa∏, najwy˝szy wymiar kary dotknà∏by Kordiana R. odpowiednio wczeÊniej. 3. Udokumentowana dowodowo sprawa uwolnienia A. Filipowskiego z aresztu Gestapo Êwiadczy, ˝e kontakty Kordiana R. z w∏adzami okupacyjnymi niekoniecznie musia∏y godziç w polskà racj´ stanu. Samo zacytowanie oÊwiadczenia Krystyny R. bez komentarza na temat jej wiarygodnoÊci mo˝na w kontekÊcie relacji W∏. Sieroszewskiego zakwalifikowaç /s∏usznie czy nies∏usznie/ jako dodatkowà podpórk´, majàcà usprawiedliwiç sumienie ferujàcych wyrok. Nale˝y ˝a∏owaç, ˝e warunki spo∏eczno- www.nasza-wielkopolska.pl 4. OgólnikowoÊç zarzutów i szybkoÊç przeprowadzanego post´powania karnego nie pozwoli∏y Kordianowi R. na przygotowanie w∏asnej obrony, a presja psychiczna podnieconego walkà powstaƒczà spo∏eczeƒstwa spowodowa∏a powierzchowne i nie pozbawione nielogicznoÊci zbadanie sprawy przez Sàd. 20 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN Warszaw´ i ukryç si´ – w dalszym ciàgu w niej przebywa∏ i widywano go w towarzystwie Niemców i notorycznych agentów Gestapo. Mo˝na to tak˝e interpretowaç, a w tym przypadku zasadnie, ˝e Kordian Ratajski nie czujàc si´ winny dzia∏ania na szkod´ ojczyzny – nie uwa˝a∏ za konieczne opuÊciç miasta. W relacji W∏. Sieroszewskiego podane zosta∏y same okolicznoÊci obcià˝ajàce, nie usi∏owano nawet wspomnieç o jakichÊ okolicznoÊciach ∏agodzàcych – nie zastosowano tak˝e zasady prawnej “in dubiis pro ree”. W okolicznoÊciach ograniczajàcych mo˝liwoÊci Sàdu - albo uniewinnienie, albo wyrok Êmierci – wybrano to drugie, nie zwa˝ajàc, ˝e wykonanie wyroku Êmierci stwarza sytuacj´ nieodwracalnà. Brak tak˝e informacji o sk∏adzie sàdzàcym – wg uzyskanych informacji pochodzàcych ze sfer dowódczych powstania, wyrok na Kordiana R. mieli wydaç niedoÊwiadczeni s´dziowie. W sytuacji wojny z okupantem by∏o to na pewno lekkomyÊlne z jego strony, ale jeszcze nie by∏o to przest´pstwo skutkujàce najwy˝szy wymiar kary. Nie mo˝na przy tym pominàç, ˝e w sprawie zmiany miejsca zamieszkania mog∏a mieç równie˝ swoje odmienne zdanie ˝ona Kordiana R. 5. B∏´dnie przyj´ty fakt przejÊcia na tereny powstaƒcze jako zamiar pope∏nienia przest´pstwa. Rozpracowany uprzednio przez kontrwywiad Kordian R. nie mia∏ ˝adnych szans uczestniczenia w pracach g∏ównego czy odcinkowego dowództwa powstania, a tym samym do rozszyfrowania czynnoÊci w∏adz. Równie˝ b∏´dnie – a przynajmniej powierzchownie – Sàd oceni∏ i przyjà∏ jako zasadny zarzut, ˝e obwiniony po pierwszym aresztowaniu zamiast opuÊciç O ile wi´c nie znajdà si´ poza opisanymi w Cz´Êci I nowe materia∏y i dopóki nie ujawnià si´ jakieÊ nowe odmienne okolicznoÊci, trzeba przyjàç, ˝e Kordian Ratajski sta∏ si´ ofiarà smutnego splotu okolicznoÊci zasz∏ych w wyniku powstania warszawskiego, a tylko cz´Êciowo w wyniku w∏asnej lekkomyÊlnoÊci. Adam Bia∏ob∏ocki - wybitny specjalista sàdowy opracowa∏ ca 800 ekspertyz dla sàdu GLOSA NA MARGINESIE ANALIZY SPRAWY KORDIANA RATAJSKIEGO da, kaêƒ. Afery Polski Podziemnej 1939 – 1945”, w której wspomniano (te˝ bez rozstrzygania kwestii) i o sprawie Kordiana Ratajskiego. Sprawa tragicznego losu jednego z synów Cyryla Ratajskiego – najwybitniejszego prezydenta Poznania w okresie mi´dzywojennym – od czasu do czasu wraca na strony prasy i opracowaƒ historycznych. Pan Adam Bia∏ob∏ocki podjà∏ si´ chwalebnego trudu zestawienia wszelkich znanych mu informacji na ten temat i wyciàgni´cia wniosków, stosujàc przy tym metod´ rzeczowà, w∏aÊciwà opracowaniom prawniczym. Konkluzja ostateczna jest taka, jak w obecnym stanie naszej wiedzy by∏o to mo˝liwe: jak by∏o naprawd´ – nie wiadomo. Dlatego i my jedynie dorzucimy par´ uwag, nie przesàdzajàc w któràkolwiek stron´. Dodajmy tylko, ˝e autor „Analizy” swój tekst opracowa∏ ju˝ doÊç dawno. W latach dziewi´çdziesiàtych sprawa Kordiana Ratajskiego pojawia∏a si´ w publikacjach parokrotnie, m.in. w ksià˝ce Leszka Gondka „Polska karzàca 1939 – 1945”, wzmiankowa∏ o niej te˝ ni˝ej podpisany w jednym ze szkiców zamieszczonych w ksià˝ce (wspó∏autorskiej z Joannà Iwaƒskà) „Dawni Wielkopolanie na co dzieƒ i od Êwi´ta” i na ∏amach „G∏osu Wielkopolskiego”. Andrzej Zarzycki opublikowa∏ te˝ pe∏nà biografi´ Cyryla Ratajskiego („Na przekór wàtpiàcym i zrozpaczonym. Cyryl Ratajski 1875 – 1942”, Poznaƒ 1991) i zamieÊci∏ biogram wybitnego prezydenta miasta w niedawno opublikowanej pracy zbiorowej „Wielkopolanie XX wieku”. W 1999 roku ukaza∏a si´ równie˝ ksià˝ka Jacka Wilamowskiego „Honor, zdra- Ocena ludzkich postaw w ekstremalnym po∏o˝eniu jest ogromnie trudna, zw∏aszcza w sytuacji, gdy samemu nie prze˝y∏o si´ czasów okupacji, w dodatku w wirze walki konspiracyjnej i realiach ciàg∏ego zagro˝enia. Zatem rzeczowe i bardzo konkretne wywody autora jak si´ wydaje, nie do koƒca uwzgl´dniajà realia wojenne, gdy po prostu nie ma czasu ni warunków na wszechstronne analizowanie tego bàdê innego przypadku. Na ów stan rzeczy wielki wp∏yw ma te˝ ÊwiadomoÊç prowadzonej w∏aÊnie walki o przetrwanie, gdy jednoznaczny podzia∏ na swoich i przeciwnika uniemo˝liwia kazuistyczne podejÊcie do sprawy. W takich realiach wszystko musi byç jednoznaczne, co przyznaç trzeba, wyjàtkowo cz´sto prowadzi∏o do tragicznych pomy∏ek, wyjaÊnianych w wiele lat po wojnie – i wykonanym wyroku. W przypadku sprawy Kordiana Ratajskiego wyrokowanie jest szczególnie trudne. Zwa˝my, ˝e w przeciwieƒstwie do swego brata Ziemowita, Kordian by∏ swoistym enfant terrible ca∏ej familii, a nawet zdarzy∏o mi si´ zetknàç z opinià niektórych cz∏onków rodziny, którzy wprost stwierdzili, ˝e jego los z 1944 roku by∏ nieunikniony; p. Bia∏ob∏ocki 21 cytuje nawet wypowiedê ˝ony K. Ratajskiego w tym duchu. Jakby te˝ nie patrzeç, nawet w materiale przedstawionym w „Analizie”, ten m∏ody cz∏owiek wypada niejednoznacznie. RzeczywiÊcie by∏ aresztowany, rzeczywiÊcie przebywa∏ w berliƒskim Moabicie, rzeczywiÊcie przysta∏ na wspó∏prac´, a póêniej afiszowa∏ si´ w towarzystwie funkcjonariuszy Gestapo. A wystarczy∏o ujÊç do lasu lub próbowaç ucieczki przez zielonà granic´; taka mo˝liwoÊç istnia∏a i wielu konspiratorów z niej korzysta∏o. To nie tylko sprawa lekkomyÊlnoÊci. Jego zachowanie podczas okupacji wcale nie by∏o jednoznaczne; jeÊli nawet by∏ niewinny, pope∏ni∏ b∏´dy, za które w warunkach wojennych p∏acimy ˝yciem. W tamtych latach albo si´ by∏o po jednej, albo po drugiej, albo po niczyjej stronie – postawa poÊrednia by∏a nie do przyj´cia. Dlatego w∏aÊnie zgin´∏y warszawskie prostytutki, o których wspomina autor „Analizy”. Wyobraêmy teraz sobie utrwalonà opini´, w po∏àczeniu z doraênym sàdem wojennym w realiach powstania warszawskiego, gdzie po prostu nie by∏o warunków ni czasu na prokuratorsko – adwokackie pojedynki; opinia i decyzja musia∏y byç szybkie a jednoznaczne. Mimo wszystko nie by∏ to samosàd. Odby∏a si´ rozprawa, zapad∏ wyrok, skazaƒcowi przed jego wykonaniem pozwolono si´ wyspowiadaç. Nie wiadomo, czy zachowa∏y si´ dokumenty, wiele jednak wskazuje, ˝e jego postawa w czasie okupacji doÊç znacznie odbiega∏a od zachowania (nie˝yjàcego ju˝ od 1942 roku) ojca. ZROZUMIEå JANUSZA PA¸UBICKIEGO To mog∏a byç cela, w której wi´ziono mego ojca - mówi Janusz Pa∏ubicki, stojàc w karcerze gdaƒskiego aresztu. Minister koordynator ds. s∏u˝b specjalnych by∏ w piàtek jednym z goÊci zwiedzajàcych odkryte przed miesiàcem podziemne cele dla wi´êniów politycznych. Czy dziÊ, po tylu latach, mamy prawo sàdziç i wyrokowaç? Nie on jeden tak si´ zachowywa∏. Znana jest choçby (podobnie niejednoznaczna) sprawa p. Laury W∏adowej, wdowy po poleg∏ym we wrzeÊniu 1939 roku dowódcy 14 Wielkopolskiej Dywizji Piechoty. Pozbawiona Êrodków do ˝ycia najpierw utrzymywa∏a si´ ze sprzeda˝y rodzinnych kosztownoÊci, a potem – jak wskazywa∏y niektóre poszlaki – nawiàza∏a wspó∏prac´ z Abwehrà, niemieckim wywiadem wojskowym. Tak˝e w tej sprawie, zakoƒczonej wykonaniem wyroku Êmierci, mogà pojawiç si´ wàtpliwoÊci. I sà. A jednak sà to wàtpliwoÊci cz∏owieka wygodnie siedzàcego przy biurku, majàcego poczucie bezpieczeƒstwa, spokojnie wa˝àcego argumenty za i przeciw. Mo˝na t´ dyskusj´ d∏ugo jeszcze prowadziç, gdy˝ z psychologicznego i prawnego punktu widzenia ˝aden z wniosków p. Bia∏ob∏ockiego nie jest oczywisty i jednoznaczny. Najbardziej zaÊ jednoznaczny wniosek mo˝e wydaç si´ prosty: Kordian Ratajski by∏ winny albo nie by∏ – jednak pope∏ni∏ niewybaczalne b∏´dy, za które w warunkach wojennych mo˝na by∏o oczekiwaç tylko jednego wyroku. JeÊli nawet nie zginà∏ jako zdrajca, zap∏aci∏ ˝yciem za lekkomyÊlnoÊç. Marek Rezler www.nasza-wielkopolska.pl W gdaƒskim areszcie przez prawie rok (od lata 1945 roku) wi´ziono podpu∏kownika Jana Pa∏ubickiego, komendanta gdaƒskiego okr´gu Delegatury Si∏ Zbrojnych na kraj. - Ojciec dzia∏a∏ w AK. Zosta∏ aresztowany, choç ledwo zaczà∏ dzia∏aç jako komendant okr´gu - mówo∏ „˚yciu” Pa∏ubicki. - Wyszed∏ w 1947 r. Przez sen krzycza∏ tak, jak krzyczeç mo˝e tylko cz∏owiek mordowany. Minister oglàda∏ korytarz z kajdanami w drewnianych dybach. MieÊci∏ si´ on pod pawilonem VI, gdzie trzymano po wojnie osadzonych do dyspozycji NKWD oraz Urz´du Bezpieczeƒstwa. Cele i korytarz zasypano po 1956 r. CROS, Gdaƒsk Redakcja : To jest dzie∏o: Radkiewicza, Bormana, Szechtera i innych, którzy z Polski zrobili koloni´ sowieckà. To w 1956 roku Poznaniacy powiedzieli: doÊç takiego paƒstwa. 22 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN WIELKA SYNAGOGA SYMBOL JEDNOÂåI Aktu religijnego otwarcia Wielkiej Synagogi (którà wówczas nazywano Nowà Synagogà) dokona∏ 15 wrzeÊnia 1887 roku rabin Kossman Werner, który ju˝ w 1878 przyby∏ do Gdaƒska z Wroc∏awia. Rabin wyg∏osi∏ w obecnoÊci nadburmistrza von Wintera, setek wiernych, przedstawicieli w∏adz miasta i prowincji Prusy Zachodnie p∏omienne przemówienie, w którym g∏ównie skupi∏ si´ nad rolà Êwiàtyni w ˝yciu spo∏ecznoÊci ˝ydowskiej, odnoszàc fakt budowy nowego Domu Bo˝ego do dziejów Âwiàtyni Salomona w Jerozolimie. Swojà mow´ zakoƒczy∏ wezwaniem do Boga: „Panie pob∏ogos∏aw cesarzowi i Rzeszy, królowi i ojczyênie, pob∏ogos∏aw obywatelom naszego dostojnego ksià˝´cego szczepu, pob∏ogos∏aw przywódcom i kierownikom naszego dostojnego miasta i prowincji, dla których z oddaniem i poÊwi´ceniem zamierzamy dla dobra naszej wspólnoty wszystkie nasze si∏y oddaç”. Do nowej Êwiàtyni wniesiono w uroczystej procesji Êwi´te zwoje Tory, umieszczono je w aron ha-kodesz i zapalono wieczne Êwiat∏o. Od tego dnia synagoga przy Reitbahn sta∏a si´ symbolem „powstania jednoÊci i si∏y ˚ydów gdaƒskich”. zareagowa∏ na ˝àdania ˚ydów opieki i obrony budynku przed nazistowskimi atakami. Du˝à zas∏ug´ w uratowaniu w listopadzie Domu Bo˝ego przy Reitbahn mieli ˝ydowscy weterani I wojny Êwiatowej, którzy zaciàgali warty wokó∏ synagogi. Pod koniec roku 1938 hitlerowskie w∏adze Gdaƒska ró˝nymi sposobami zacz´∏y wywieraç nacisk na zarzàd gminy ˝ydowskiej, by wymusiç na niej jak najszybszà emigracj´ ˚ydów z Wolnego Miasta. Prezydent Policji Helmut Froboess obieca∏ nawet ukrócenie nasilajàcych si´ napaÊci na ˚ydów w zamian za szybkie opuszczenie przez nich miasta. Jednak nie wszystkich by∏o na to staç, koszt podró˝y jednej osoby do Palestyny wynosi∏ wówczas kilkaset dolarów, co dla wielu rodzin by∏o sumà nieosiàgalnà. W tej sytuacji zarzàd gminy ˝ydowskiej przyjà∏ „propozycj´” Senatu likwidacji gminy i sprzeda˝y jej majàtku. Uzyskane tà drogà pie- „Moja rodzina nie by∏a szczególnie pobo˝na. Kiedy wi´c o˝eni∏em si´ i przyby∏em do Gdaƒska, rodzinnego miasta mojej ˝ony, chodzenie do synagogi z teÊciami by∏o dla mnie pewnà nowoÊcià. Ale bardzo szybko do tego przywyk∏em. Przy Reitbahn panowa∏a wyjàtkowa atmosfera: wielka hala Domu Bo˝ego, g∏oÊne mod∏y, Êpiew kantora i przede wszystkim wspania∏a muzyka organowa. Byç mo˝e w∏aÊnie w gdaƒskiej synagodze po raz pierwszy wybuch∏a moja wielka mi∏oÊç do muzyki”. Zag∏ada Po dojÊciu nazistów do w∏adzy wzmog∏y si´ wystàpienia antysemickie. Ograniczano prawa gdaƒskich ˚ydów, napadano na ich sklepy, domy i Êwiàtynie. W roku 1938, w „noc kryszta∏owà” z 12 na 13 listopada, grupy nazistów napad∏y na synagogi w Sopocie, we Wrzeszczu i przy ulicy Szopy. Synagog´ sopockà podpalono i doszcz´tnie zniszczono. Wielka Synagoga unikn´∏a wówczas podobnego losu dzi´ki bliskoÊci Prezydium Policji i zdecydowanej postawie oficera dy˝urnego, który pozytywnie 23 niàdze mia∏y byç przeznaczone na emigracj´, szczególnie dzieci i cz∏onków ubo˝szych rodzin. Przez nazistów ta akcja zosta∏a szyderczo nazwana „popieraniem ˝ydowskiej emigracji”. jàtku ruchomego. Dzi´ki temu archiwum gminy z Wielkiej Synagogi znalaz∏o si´ w Jerozolimie, a przedmioty sakralne i kolekcj´ judaików przewieziono do Nowego Jorku, gdzie – zgodnie z umowà zawartà mi´dzy zarzàdem gminy, a amerykaƒskimi organizacjami ˝ydowskimi – mia∏y przebywaç do momentu swobodnego powrotu ˚ydów do Gdaƒska. DziÊ stanowià wa˝nà cz´Êç kolekcji Muzeum ˚ydowskiego w Nowym Jorku. Sprzedano równie˝, do ewangelickiego koÊcio∏a w Nowym Porcie, drewniane ∏awy, organy Terleckiego do Krakowa, a Êwieczniki do Warszawy. Bogata biblioteka gminy synagogalnej wywieziona zosta∏a do Wilna, gdzie zasili∏a zbiory ˚ydowskiego Instytutu Naukowego. 17 grudnia 1938 roku w Wielkiej Synagodze zwo∏ano zebranie ogólne ˚ydów gdaƒskich, w którym udzia∏ wzi´∏o ponad dwa tysiàce osób. Po dramatycznych przemówieniach cz∏onków zarzàdu gminy zgromadzeni w Êwiàtyni ˚ydzi udzielili zgody na podj´cie wszystkich koniecznych kroków dla ratowania ˝ycia cz∏onków gdaƒskiej spo∏ecznoÊci ˝ydowskiej. Uczestnicy zebrania wyrazili swojà zgod´ na likwidacj´ gminy przez milczàce powstanie z miejsc. Jak pisze, mi´dzy innymi, Samuel Echt, izraelski historyk badajàcy dzieje gdaƒskiej spo∏ecznoÊci ˝ydowskiej, wielu uczestników zebrania w synagodze mdla∏o i p∏aka∏o, zdajàc sobie spraw´ z tego, ˝e oto nadszed∏ kres wielowiekowej obecnoÊci ˚ydów w Gdaƒsku. Uzyskane tà drogà pieniàdze przeznaczono na emigracj´ gdaƒskich ˚ydów. Niestety nie wszystkich uda∏o si´ uratowaç. Ci, którzy nie zdà˝yli wyjechaç z Gdaƒska podzielili w wi´kszoÊci losy swych braci z ca∏ej Europy. W nast´pnych dniach podj´to szczegó∏owe negocjacje z w∏adzami Wolnego Miasta. W ich wyniku majàtek gminy sprzedany zosta∏ za sum´ 330 tys. guldenów, mimo i˝ by∏ wart ponad milion guldenów: szanta˝ ze strony w∏adz Senatu nie pozostawia∏ innej mo˝liwoÊci, jak tylko przyj´cie warunków nazistów. Gmina uzyska∏a równie˝ zgod´ na sprzeda˝ lub wywiezienie z Gdaƒska cz´Êci ma- 15 kwietnia 1939 roku odby∏o si´ w synagodze ostatnie nabo˝eƒstwo. Wkrótce po nim Êwiàtyni´ otoczy∏ mur z napisem: „Przybàdê kochany maju i uwolnij nas od ˚ydów”. 2 maja 1939 roku w∏adze nazistowskie przystàpi∏y do rozbiórki Domu Bo˝ego przy Reitbahn. Mieczys∏aw Abramowicz W CIENIU SYNAGOGI POZNA¡SKIEJ Jeden z niezwyk∏ych zabytków kultury ˚ydowskiej. Pami´taç musimy, ˝e kultura ˝ydowska ma przede wszystkim pod∏o˝e religijne. Niemcy z synagogi zrobili basen p∏ywacki i teraz jest pytanie, czy ta prowizorka hitlerowców ma trwaç w formie basenu p∏ywackiego. Gdyby miasto zwróci∏o synagog´ ˚ydom, to nale˝a∏oby pomóc w jej odbudowie. Nowà synagog´ w Poznaniu wzniesiono w 1909 r. i dobrze by by∏o, a˝eby oddaç jà do u˝ytku w stulecie jej istnienia, to jest w 2009 roku. Prosimy o listy, co Paƒstwo o tym sàdzà. Czy to nie by∏by krok w kierunku pojednania ˚ydów i Polaków? www.nasza-wielkopolska.pl 24 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN Wywiad z Wies∏awem Chrzanowskim „Przyszed∏ lud do Narodu” Wies∏aw Chrzanowski o ˚ydach Polski mi´dzywojennej. Czy powtarzany wtedy zarzut, ˝e ˚ydzi zamordowali Chrystusa, to by∏a ta rama programowa? Polski mi´dzywojenny antysemityzm pojawi∏ si´ jako reakcja na problem ˝ydowski. Ten problem w dwudziestoleciu mi´dzywojennym istnia∏ naprawd´, to nie by∏ ca∏kowicie wymyÊlony i zmistyfikowany problem ˝ydowski po wojnie, gdy ˚ydów w Polsce prawie ju˝ nie by∏o. W ten sposób demagodzy podniecali prymitywny t∏um. Ale te˝ trzeba powiedzieç, ˝e to by∏ wtedy poglàd rozpowszechniony wÊród ludu. Programem ruchu narodowego by∏a walka ekonomiczna: bojkot ˝ydowskich kupców i rzemieÊlników, propagowanie kupowania w chrzeÊcijaƒskich firmach oraz przyjmowania do pracy chrzeÊcijaƒskich pracowników. Ruch narodowy zorganizowa∏ te˝ bardzo udany eksperyment przeprowadzania polskich kupców i rzemieÊlników z Wielkopolski do miasteczek na Êcianie wschodniej, gdzie dominowa∏a ludnoÊç ˝ydowska. I musz´ panu powiedzieç, ˝e ˚ydzi naprawd´ obawiali si´ nie najÊç korporantów i t∏uczenia szyb, lecz tej konkurencji ekonomicznej. Formy walki z ˝ydowskà konkurencjà by∏y zresztà wzorowane na XIXwiecznej walce z ˝ywio∏em niemieckim w zaborze pruskim i stàd bardzo podobne do tamtych inicjatyw. Przed wojnà ˚ydzi stanowili dziesiàtà cz´Êç ludnoÊci, ale w ma∏ych miasteczkach Kongresówki i Galicji by∏a to po∏owa ludnoÊci albo zdecydowana wi´kszoÊç. Ci ˚ydzi zdominowali handel, rzemios∏o, us∏ugi. W wi´kszoÊci byli nies∏ychanie biedni, ale w∏aÊnie dlatego stanowili konkurencj´ dla Polaków. Solidarnie, zaciekle bronili swojego stanu posiadania, bo utrzymanie warsztatu pracy oznacza∏o po prostu prze˝ycie rodziny. W du˝ych miastach za to ˚ydzi byli nadreprezentowani w wolnych zawodach - literaturze, dziennikarstwie, adwokaturze. I, oczywiÊcie, w handlu i us∏ugach. Bardzo wielu, w stosunku do ludnoÊci ˝ydowskiej, by∏o tak˝e studentów. To wszystko budzi∏o niech´ç szerokich kr´gów spo∏eczeƒstwa polskiego, która nasili∏a si´ zw∏aszcza w latach wielkiego kryzysu. Ruch narodowy stara∏ si´ nadaç tej niech´ci do spo∏ecznoÊci ˝ydowskiej ramy organizacyjne i programowe. Wszyscy ˚ydzi nie mogli wyjechaç do Palestyny. I nie wyjechaliby. Gdyby uda∏o si´ jakoÊ szcz´Êliwie uniknàç wojny Êwiatowej, dziÊ nadal ˝ylibyÊmy ze znaczàcà ludnoÊcià ˝ydowskà. I sàdz´, ˝e urazy i konflikty znane z lat trzydziestych, nie znikn´∏yby, jedynie inaczej by si´ przejawia∏y. Rozmawia∏ W.Kalicki, Gazeta Wyborcza, 14 - 16.04.2001 r. FUNDUSZ MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN Szanowni Czytelnicy, Czasopismo takie jak nasze mo˝e si´ ukazywaç tylko dzi´ki wsparciu finansowemu. Tworzymy specjalny fundusz „Nasza Wielkopolska”, który umo˝liwi z∏agodzenie skutków rosnàcych kosztów wydawniczych. B¢DZIEMY WDZI¢CZNI INSTYTUCJOM, OSOBOM PRYWATNYM ZA WP¸ATY NA NASZE KONTO: BANK ÂLÑSKI SA Oddzia∏ w Poznaniu 61-823 Poznaƒ, ul. Piekary 7 nr r-ku: 1050 1520 220 6066 967 (Ruch Regionalny Wielkopolan - Fundusz „Nasza Wielkopolska”) 25 „Z¸OTY RÓG” DLA POLSKIEJ EDUKACJI ? W dniu 18.03. br. podczas seminarium zorganizowanego w Polskiej Akademii Umiej´tnoÊci w Krakowie premier rzàdu Jerzy Buzek przekaza∏ dokument - Deklaracj´ Obywatelskà – „Edukacja dla rozwoju” Rzecznikowi Praw Obywatelskich Andrzejowi Zollowi. Oto niektóre z nich: wprowadziç bon oÊwiatowy, zrównaç status prawny szkó∏ publicznych i niepublicznych, wprowadziç dla nauczycieli kontrakty indywidualne okreÊlajàce pensum i wysokoÊç zarobków, wprowadziç weryfikacj´ jakoÊci i zakresu nauczania, mocno ograniczajàc tzw. programy autorskie, wprowadziç minimalne standardy, dotyczàce poszczególnych przedmiotów - w szczególnoÊci j´zyków obcych, licencjonowaç podr´czniki, na uczelniach kszta∏càcych nauczycieli obowiàzkowo wprowadziç podwójnà specjalizacj´, wprowadziç ustawowo obowiàzek ∏àczenia w czasie zaj´ç na uczelni z zaj´ciami praktycznymi w szkole pod kierunkiem mentora – nauczyciela. Dokument ten zosta∏ przygotowany przez zespó∏, do którego premier zaprosi∏ profesorów wy˝szych uczelni, naukowców, dziennikarzy, samorzàdowców, przedsi´biorców (zabrak∏o wg mnie w w/w zespole przedstawicieli dyrektorów szkó∏ ró˝nych typów, wybitnych nauczycieli praktyków oraz przedstawicieli rodziców). Praca zespo∏u zosta∏a zainaugurowana 14. X. 2000 r. w Tarnowie w rocznic´ powstania Komisji Edukacji Narodowej. Przez kilka miesi´cy pracowano nad dokumentem wyznaczajàcym kierunki nowej polityki edukacyjnej rzàdu. Wa˝nym elementem dokumentu sà sprawy poÊwi´cone edukacji spo∏eczeƒstwa na rzecz cz∏onkostwa Polski w Unii Europejskiej (przygotowanie obywateli do ˝ycia „dzieƒ po” wstàpieniu do Unii). Dokument koƒczy rozdzia∏ poÊwi´cony edukacji na rzecz rozwoju spo∏eczeƒstwa obywatelskiego. Premier Buzek podczas spotkania w Tarnowie stwierdzi∏, ˝e nadszed∏ czas (nareszcie !), aby na potrzeby edukacyjne spojrzeç nie tylko z p∏aszczyzny ministerialnej. PodkreÊli∏, ˝e dokument ten powinien mieç charakter autorski, pozarzàdowy i obywatelski, bo wymaga tego skala wyzwaƒ stojàcych przed krajem. Ju˝ na 14. IV. br. (Wielka Sobota ?) zaplanowano spotkanie w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, na które oprócz autorów dokumentu „Edukacja dla Rozwoju” zaproszono ministra Edukacji, ministra Kultury i dziedzictwa narodowego, pos∏ów, samorzàdowców, przedstawicieli organizacji spo∏ecznych (znowu zabrak∏o dyrektorów szkó∏, nauczycieli, rodziców). Mnie jako nauczyciela z 35-letnim sta˝em pracy cieszy fakt, ˝e po raz kolejny (mo˝e wreszcie skuteczny) zwrócono uwag´ na to, aby: Zdaniem autorów Deklaracji Obywatelskiej „Edukacja dla Rozwoju” do spraw najwa˝niejszych dla Polski nale˝y rozwój oÊwiaty na wsi, edukacja na rzecz rozwoju spo∏eczeƒstwa obywatelskiego oraz przygotowanie spo∏eczeƒstwa polskiego do cz∏onkostwa w Unii Europejskiej. W Krakowie zaprezentowano wersj´ skróconà i pe∏nà dokumentu. Zawierajà one wst´p, diagnoz´ edukacji na dzieƒ dzisiejszy oraz wnioski dotyczàce takich p∏aszczyzn, jak: edukacja spo∏eczna, finansowanie edukacji i badaƒ naukowych, kszta∏cenie ustawiczne, presti˝ nauczyciela animatora i organizatora edukacji. Dokument zawiera tak˝e cele polityki edukacyjnej paƒstwa oraz charakterystyk´ najpilniejszych wyzwaƒ stojàcych przed spo∏eczeƒstwem polskim w zakresie edukacji; w tym edukacji dla rozwoju obszarów wiejskich, edukacji jako elementu systemu gospodarczego. Znaleêç w nim mo˝na tak˝e propozycje zmian w szkolnictwie wy˝szym, Êrednim, gimnazjum i podstawowym. www.nasza-wielkopolska.pl - edukacja sta∏a si´ najwa˝niejszym, wykorzystywanym w praktyce instrumentem rozwoju paƒstwa - proces edukacyjny nie koƒczy∏ si´ na szkole (nadal wcià˝ biednej i niedoÊwiadczonej); dom, spo∏ecznoÊç lokalna, media, Internet i zak∏ad pracy to miejsca, w których wspó∏czesny cz∏owiek stale podejmuje nowe zadania edukacyjne - na nowo zdefiniowaç poj´cie edukacji i to zarówno z perspektywy uczestników, jak i organizatorów procesu kszta∏cenia. Mam równie˝ nadziej´, ˝e spe∏nià si´ s∏owa, które A. Zoll przyjmujàc dokument od premiera Rzàdu w nawiàzaniu do obchodów „Wesela” Wyspiaƒskie26 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN go, ˝e przygotowana Deklaracja Obywatelska to znaleziony w Krakowie „Z∏oty Róg” i ze swej strony jako Rzecznik Praw Obywatelskich zrobi wszystko, aby dokument nie sta∏ si´ tylko jednym z eksponatów przechowywanych w szafie. ˚ycz´ tego z ca∏ego serca. POKAZY PREMIEROWE Potrzebne sà gruntowne zmiany w oÊwiacie. Wiedzà o tym dobrze nauczyciele, rodzice i wszyscy, którym sprawy edukacji sà bliskie. Wiemy tak˝e, ˝e mimo zapewnieƒ p∏ynàcych od przedstawicieli kolejnych rzàdów i ministrów edukacji w dalszym ciàgu edukacja nie jest priorytetem politycznym i zwykle koƒczy∏o si´ na obietnicach i zmianach na stanowisku ministra edukacji. Z pewnoÊcià najwi´kszym zainteresowaniem cieszyç si´ b´dà pokazy premierowe. WÊród nowoÊci Poznaƒ Motor Show 2001 b´dà m.in. Alfa Romeo 147, BMW 3 Compact oraz M3, Chrysler Sebring i Voyager, Citroen C5, Daewoo Matiz-K-line i S-line, Fiat Stilo, Ford Mondeo, Honda Civic, Hyundai Santa Fe oraz Lantra, Jaguar X-type, Jeep Cherokee, Kia Magentis, Lancia Thesis, Lexus RX 300 oraz LS 430, Mercedes C Sportcoupe oraz d∏uga wersja klasy A, Nissan Almera sedan oraz Tino, Opel Astra Cabrio, Peugeot 206 CC oraz 307, Renault Laguna i Clio, Skoda Fabia sedan oraz Octavia RS, Suzuki Ignis, Toyota Avensis i Rav 4. Ponadto niemal pe∏na oferta handlowa polskiego rynku, a tak˝e auta tuningowe i pojazdy futurystyczne (po raz pierwszy w Polsce zobaczyç b´dzie mo˝na rewolucyjne prototypy - Fiat Ecobasic oraz Renault Fiftie). W chwili obecnej powsta∏ dokument moim zdaniem ciekawy, który ma szans´ coÊ zmieniç. Najwa˝niejszym zadaniem jest teraz doprowadziç do szerokiej, szczerej, tak˝e krytycznej debaty wÊród szerokiego ogó∏u spo∏eczeƒstwa (w tym nauczycieli, pracowników oÊwiaty i rodziców) tak, aby mo˝liwa sta∏a si´ identyfikacja obywateli z programem rozwoju i zakresem koniecznych zmian. Nie mo˝e obyç si´ tak˝e bez wyraênego poparcia rozmaitych autorytetów ˝ycia publicznego, aby pozytywne oddzia∏ywanie opinii publicznej by∏o mo˝liwe. Drugà wa˝nà rzeczà, mo˝e najwa˝niejszà, jest konsekwentne wdra˝anie w ˝ycie zaakceptowanych kolejnych zapisów deklaracji (mam nadziej´, ˝e znajdà si´ idàce za nià Êrodki finansowe). Wierz´, ˝e Dokument ten znajdzie wielu zwolenników wÊród ludzi, którym kszta∏cenie naszych najbli˝szych (dzieci) le˝y na sercu i b´dzie realnie wprowadzany w ˝ycie, a nie stanie si´ kolejnà Deklaracjà na papierze. Zach´cam wszystkich Paƒstwa, a szczególnie rodziców, nauczycieli, pracowników oÊwiaty do zainteresowania i zapoznania si´ ze zmianami zawartymi w Deklaracji Obywatelskiej – „Edukacja dla Rozwoju”, gruntownym przemyÊleniu oraz udzia∏u w debacie dla dobra polskiej szko∏y. Uroczyste otwarcie Poznaƒ Motor Show 2001 na stoisku Fiata. Fiat w 2001 roku obchodzi 80 lat bytnoÊci w Polsce. Wdra˝anie nowego to taki moment, w którym wszyscy zainteresowani rozumiejà tezy i akceptujà je, majàc pewnoÊç, ˝e nie b´dzie to pozorna zmiana i nie przyniesie nikomu krzywdy, a stanie si´ niepowtarzalnà szansà, prawdziwym „Z∏otym Rogiem” dla polskiej oÊwiaty. mgr Maria B∏oszyk Opracowano na podstawie „Informacji prasowej Urz´du Miejskiego w Ostrowie Wlkp” oraz pe∏nej wersji dokumentu „Edukacja dla rozwoju” - Deklaracja Obywatelska (Kraków). 27 POPKULTUROWY CHARAKTER WSPÓ¸CZESNYCH SPEKTAKLI. WIECZNE UDAWANIE WYRA˚ANE W PRZEDSTAWIENIACH WRESTLINGU AMERYKA¡SKIEGO „Jest jednak rzeczà Êwi´tà, ˝e [epoka] nasza ceni wy˝ej obraz ni˝ rzecz, kopi´ ni˝ orygina∏, wyobra˝enie ni˝ rzeczywistoÊç, pozór ni˝ istot´ [...]. Âwi´tà jest bowiem dla niej tylko u∏uda, a prawda - profanacjà. Co wi´cej, Êwi´toÊç roÊnie w jej oczach w tej samej mierze, w jakiej zmniejsza si´ prawda, a roÊnie u∏uda, i najwy˝szy stopieƒ u∏udy jest dla niej najwy˝szym stopniem Êwi´toÊci”. Ludwik Feuerbach,Przedmowa do drugiego wydania „O istocie chrzeÊcijaƒstwa ” przez zmagajàcych si´ ze sobà zapaÊników oraz jej zakoƒczeniu, stanowiàce wygranà bàdê przegranà jednej ze stron. Istotà re˝yserowanych widowisk jest zabawa, rodzaj gry, w przebieg której publicznoÊç zostaje wciàgni´ta, aczkolwiek spontanicznie przystajàca na widowiskowy charakter walk. Na twarzach zaanga˝owanych uczestników spektaklu, malujà si´ rozmaite barwy uczuç, uczuç pozytywnych i negatywnych. Jak podkreÊla Barthes: „publicznoÊç nie zastanawia si´ nad trikami w walce - i ma racj´; poch∏ania jà podstawowa w∏aÊciwoÊç widowiska, którà jest zniesienie wszelkiej motywacji i wszelkiej konsekwencji, dla niej liczy si´ nie to co wie, ale to co widzi” . OÊmiel´ si´ zaznaczyç, ˝e od wejÊcia przeciwników na ring publicznoÊç ma przed sobà wyraênie rozpisane role odgrywane w ramach konkretnej federacji (zapaÊniczej) oraz widowiska zawierajàcego podzia∏ na frakcje, a wi´c zespo∏y kilku wrestlerów, którym powierzono role ∏ajdaków, ukazujàcych obrazy zdrady, okrucieƒstwa i pod∏oÊci oraz role postaci wyobra˝ajàcych swego rodzaju mitologicznà walk´ Dobra ze Z∏em. Mi´dzy powsta∏à opozycjà narasta niekoƒczàcy si´ spór, jednak˝e role i mo˝liwoÊç odgrywania ich, mogà zmieniaç si´. Zawodnicy przechodzà z jednej roli w nast´pnà, nie zatracajàc przy tym mo˝noÊci powrotu do pierwotnie przypisanej im postaci. Przeistaczanie si´ powoduje podtrzymywanie dotychczasowej wiedzy o widowisku, zaskakujàcego szybkoÊcià zmieniajàcych si´ sytuacji, walk wieƒczonych niespodziewanym zwyci´stwem dziwacznej, tajemniczej osobowoÊci lub, jak opisuje Zbyszko Melosik:” nieziemsko atletycznego i posàgowego, opalonego giganta, pewnego siebie i paternalistycznego”, nie szcz´dzàcego pochwa∏ na temat w∏asnej m´skoÊci. W niniejszej prezentacji pragn´ podjàç prób´ interpretacji widowisk, znanych pod nazwà zapasów amerykaƒskich, wystawianych na obszarze Stanów Zjednoczonych. Jest to nie tylko ch´ç omówienia powy˝szego zjawiska kulturowego, ale tak˝e mo˝noÊç przyjrzenia si´ rzeczywistoÊci stworzonej tylko i wy∏àcznie na czas trwania spektaklu, aczkolwiek b´dàcej odbiciem rzeczywistoÊci prawdziwej, ukazujàcej zapotrzebowanie na okreÊlony typ cz∏owieka, nastawionego na konsumpcyjny model ˝ycia, celem którego jest odnoszenie sukcesów (symboliczne znaczenie zwyci´stwa), ukazywane przez pryzmat zdrowych, pi´knych i wyrzeêbionych sylwetek, odgrywajàcych jednak w omawianym kontekÊcie pewnà rol´. Za poÊrednictwem telewizji mo˝na oglàdaç przedstawienia wrestlingu amerykaƒskiego, b´dàce niczym innym jak przerysowaniem postaci zaczerpni´tych ze Êwiata komiksu, a urastajàcych do rangi bohaterów, pozornie prezentujàcych system wartoÊci i wiedzy o otaczajàcym Êwiecie. Cechà charakterystycznà wolnej amerykanki jest widowiskowa przesada. Znajdziemy tu emfaz´, która musia∏a wyró˝niaç teatr antyczny. Wolna amerykanka jest skàdinàd widowiskiem rozgrywajàcym si´ w obr´bie wielkiej przestrzeni ograniczonej do miejsc przeznaczonych dla „dzisiejszych kupców”, publicznoÊci i przede wszystkim miejsca majàcego coÊ z charakteru wielkich spektakli solarnych - teatru greckiego, walki byków - tu i tam Êwiat∏o pozbawione cienia przygotowuje niczym niezmàconà emocj´. Wrestling amerykaƒski to rodzaj walk zapaÊniczych prowadzonych bez konkretnie okreÊlonych regu∏, nie cz´sto, a zawsze re˝yserowanych w celu dostarczenia publicznoÊci jak najwi´kszych emocji. Pragn´ zaznaczyç, i˝ kluczem do tworzonych widowisk jest scenariusz, którego twórca decyduje o tym, co wydarzy si´ zarówno na ringu, jak i poza nim, o sposobie poprowadzenia walki www.nasza-wielkopolska.pl W wolnej amerykance, podobnie jak w teatrze antycznym, nie nale˝y wstydziç si´ bólu, trzeba nauczyç si´ p∏akaç, poznaç smak ∏ez. Proponuje 28 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN maczenie pewnych zjawisk, nawet je˝eli spe∏niajà funkcj´ zabawy. Barthes napisa∏, i˝: „wolna amerykanka nie jest widowiskiem sadystycznym”. Oddaj´ mu s∏usznoÊç, gdy˝ jest ono w pe∏ni czytelne i zrozumia∏e, zw∏aszcza dla szczególnie zainteresowanych, a wi´c jej mi∏oÊników. Przeci´tny odbiorca widzi przemoc, którà mo˝e potraktowaç dos∏ownie. W zwiàzku z tym, i˝ wolna amerykanka jest widowiskiem udawanego cierpienia, nie ma tu przemocy autentycznej, która zostaje zastàpiona przez wczeÊniej przedyskutowane i zaaran˝owane walki, charakteryzujàce si´ specjalnym zestawem chwytów, mniej lub bardziej subtelnych klaÊni´ç okreÊlanych mianem manszety lub potocznie czopsami. Zawodowi zapaÊnicy posiedli nie tylko umiej´tnoÊç walki, ale tak˝e pewien rodzaj kunsztu aktorskiego nadajàcy przedstawieniom posmak naturalnoÊci, zwiàzany tak˝e z ich zachowaniem oraz wyglàdem. Jak nakreÊli∏am wy˝ej, odgrywa on tu okreÊlonà funkcj´, nie tylko estetycznà, ale tak˝e strategicznà, zwiàzanà z kategorià wagowà, podejÊciem do przeciwnika w walce. Mo˝na by zatem powiedzieç, i˝ to˝samoÊç zawodników nie ogranicza si´ wy∏àcznie do cielesnoÊci, ale ukazuje ich osobowoÊci niekoniecznie w kontekÊcie muskularnych, nab∏yszczonych cia∏, charakteryzujàcych si´ zewn´trznym pi´knem i sprawnoÊcià fizycznà. Spojrzenie to jest pewnà konkluzjà zamykajàcà rozwa˝ania na temat widowiska, publicznoÊci oraz g∏ównego aktora, o którym Barthes napisa∏ nast´pujàco: “Kiedy bohater czy ∏ajdak tego dramatu – cz∏owiek, którego kilka minut wczeÊniej widziano ogarni´tego moralnym sza∏em, powi´kszonego do rozmiarów swoistego metafizycznego znaku - opuszcza sal´ oboj´tny, anonimowy, z ma∏à walizeczkà w d∏oni i z ˝onà pod r´k´, wówczas nikt nie mo˝e wàtpiç, ˝e wolna amerykanka posiada t´ samà moc przemiany, co Spektakl i Kult”. ona gesty przesadne a˝ do za∏amania si´ ich znaczenia. W wolnej amerykance cz∏owiek le˝y na ziemi do przesady, do granic wytrzyma∏oÊci, sycàc spojrzenia widzów nieznoÊnym spektaklem w∏asnej niemocy. Ten gest pokonanego zawodnika, oznaczajàcy dla t∏umu pora˝k´, którà zawodnik, zamiast ukrywaç, akcentuje i wytrzymuje na wzór fermaty, jest odpowiednikiem antycznej maski, na której spoczywa oznaczanie tragicznego tonu widowiska. Ka˝dy znak jest tu absolutnie przeêroczysty, poniewa˝ wszystko musi byç od razu zrozumia∏e. Zawodnik dysponuje epizodycznymi, ale akceptowanymi przez publicznoÊç wyjaÊnieniami, które bez wàtpienia pomagajà w lekturze walki poprzez gesty, postaw´ i mimik´ doprowadzajàce intencj´ do granic oczywistoÊci. Chodzi tu wi´c o prawdziwà Komedi´ ludzkà, w której najg∏´bsze spo∏eczne odcienie nami´tnoÊci (pró˝noÊç, prawowitoÊç, wyrafinowane okrucieƒstwo, poczucie „odp∏aty”) zawsze szcz´Êliwie trafiajà na znak najbardziej wyrazisty, który potrafi je ogarnàç, wyraziç i tryumfalnie ponieÊç do ostatnich rz´dów. Powy˝szà analiz´ przeprowadzi∏am celem zaprezentowania istoty zjawiska i podj´cia próby jego interpretacji, jest ona opisem fragmentu pewnej rzeczywistoÊci, stawiajàcej nowe wymagania wobec cz∏owieka, którego nale˝y nie tylko edukowaç, ale równie˝ mu t∏umaczyç, czasem trudnà do zrozumienia rzeczywistoÊç. Rola pedagoga polega na edukowaniu, wdra˝aniu starych i nowych treÊci, zaÊ rolà antropologa jest obserwacja, opis, w koƒcu interpretacja, naznaczona pi´tnem subiektywizmu. Wspomnia∏am o wymogach wobec cz∏owieka. Chodzi tu o punkt ci´˝koÊci (tak dobrze zauwa˝alny w spektaklach wolnej amerykanki), przenoszony na okreÊlony (choç nie zawsze) typ m´˝czyzny charakteryzujàcego si´ takimi walorami, jak: si∏a, zdrowy wyglàd i, na pozór rzecz jasna, ˝ycie us∏ane pasmem niekoƒczàcych si´ sukcesów. Dla przeci´tnego odbiorcy owe niebezpieczeƒstwo mo˝e polegaç na ch´ci bycia cz´Êcià Êwiata, który istnieje dla jego oczu zaledwie dwie i pó∏ godziny. Inne niebezpieczeƒstwo tkwi w ch´ci bycia choç przez moment „nadcz∏owiekiem”, bez trudu pokonujàcym swoich przeciwników. Ponadto mo˝e ona prowadziç do naÊladowania, a wi´c przenoszenia dowolnych figur majàcych na celu trzymanie zapaÊnika w szachu, jego um´czenie, w koƒcu pokonanie. Intencja treÊci przerysowywanych mo˝e byç ca∏kiem niewinna, lecz jej przebieg oraz fina∏ tragiczny. Dlatego potrzebna jest tu interpretacja, potrzebne jest t∏u- Luiza Wieland Absolwentka Etnologii i Antropologii Kulturowej w Poznaniu. Bibliografia: 1. Roland Barthes, Mitologie,Warszawa 2000. 2. Zbyszko Melosik, To˝samoÊç,cia∏o i w∏adza. Teksty kulturowe jako (kon)teksty pedagogiczne, Poznaƒ – Toruƒ 1996. 3. Nowa Encyklopedia Powszechna, Warszawa 1996. 29 Nagroda za odwag´ w inwestowaniu. „Hochland Polska” – Êmia∏e decyzje, Êwiatowa jakoÊç cydowa∏y o przyznaniu przez Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego naszego wyró˝nienia" – stwierdzi∏ dr Marian Król. W ceremonii wr´czenia honorowej nagrody uczestniczyli nast´pujàcy dzia∏acze Towarzystwa: Ludwik Ratajczak – prezydent Stowarzyszenia Ruch Regionalny Wielkopolan, Jerzy B∏oszyk dyrektor Konkursu Produktów „Dobre bo polskie", Edmund Dudziƒski - dyrektor Biura Zarzàdu Towarzystwa, prof. W∏odzimierz Fiszer – b. rektor Akademii Rolniczej i Jerzy G∏´biewski - dziennikarz – publicysta. „Wszyscy razem gratulujemy i cieszymy si´, ˝e do grona osób zas∏u˝onych dla polskiej gospodarki nasze Towarzystwo mo˝e zaliczyç Rolfa Summera – cz∏owieka odwa˝nego, kompetentnego i ufnego Polakom i polskiemu mened˝mentowi” – powiedzia∏ w koƒcu swojego wystàpienia Prezydent Towarzystwa dr Marian Król. Rolf Summer z dr Marianem Królem W maju grupa dzia∏aczy Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego uczestniczy∏a w uroczystoÊci otwarcia nowego, supernowoczesnego zak∏adu Hochland Polska w Baranowie ko∏o Ostro∏´ki. Istniejàca od siedmiu lat na polskim rynku firma Hochland Polska wpisa∏a si´ mocno w ÊwiadomoÊç, a raczej w smak milionów Polaków. Wzbogaci∏a ona polski stó∏ o gatunki serów, o których wczeÊniej wiedziano z literatury, prasy czy filmu. Hochland powsta∏ w Niemczech w 1927 roku stworzony przez Georga Summera i Roberta Reicha. Podczas tej uroczystoÊci nastàpi∏ szczególnie uroczysty i w pewnym sensie historyczny moment. Prezydent Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego w Poznaniu dr Marian Król wr´czy∏ Rolfowi Summerowi – przewodniczàcemu Rady Nadzorczej Hochland Polska szczególnà nagrod´ - Statuetk´ Hipolita wraz z dyplomem honorowym za najbardziej znaczàce i nowoczesne inwestycje gospodarcze w bran˝y mleczarskiej w Polsce. Wkrótce z ma∏ej serowni powsta∏a fabryka, która w 1978 roku przej´∏a m.in. znanà francuskà firm´ Camembert. Kolejne lata poszerzy∏y imperium serowe Hochlandu o Hiszpani´ oraz nowe fabryki w Niemczech. W 1995 roku Êmia∏à decyzjà inwestycyjnà powo∏ano firm´ Hochland Polska w Kaêmierzu ko∏o Poznania. Ustanowione przez Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego wysokie, pozytywistyczne wyró˝nienie, adresowane jest dla osób zagranicznych, które podj´∏y decyzj´ inwestowania w Polsce na wielkà skal´ i kontynuujà nowe, Êmia∏e i nowoczesne przedsi´wzi´cia gospodarcze. Takie wyró˝nienie wr´czono po raz pierwszy w Polsce w∏aÊnie w Hochland Polska jej wybitnemu szefowi. Prezydent Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego gratulujàc Rolfowi Summerowi tej honorowej nagrody, podkreÊli∏ odwag´ inwestycji Hochland w Polsce, niezwyk∏à dynamik´ w podejmowaniu decyzji gospodarczych a tak˝e zaufanie dla polskiej za∏ogi i osób zarzàdzajàcych firmà Hochland Polska. Dobro wspó∏pracowników i ich rodzin jest najwa˝niejsze dla w∏aÊcicieli. „Hochland stworzy∏ system pozyskiwania surowców, który zapewni∏ polskim rolnikom stabilnoÊç pracy i p∏acy" – podkreÊli∏ dr Marian Król. Niebawem produkty Hochlandu sta∏y si´ znane i poszukiwane w ca∏ej Polsce. Smakosze tych serów nagrodzili je w presti˝owym konkursie produktów „Dobre bo polskie", w którym Hochland Polska otrzyma∏ liczne certyfikaty, a tak˝e statuetk´ Z∏otego Hipolita. W kwietniu br. Kapitu∏a Nagrody Gospodarczej Stowarzyszenia Ruch Regionalny Wielkopolan przyzna∏a tej Êwietnej firmie Kryszta∏owy Puchar Wielkopolski. Po serach mi´kkich i twarogowych produkowanych w Kaêmierzu Wlkp. firma Hochland postanowi∏a daç konsumentom doskona∏e sery pleÊniowe wytwarzane wed∏ug najlepszych francuskich receptur. Znakomity w smaku ser „Valbon" ju˝ zachwyci∏ podniebienia polskich smakoszy i staje si´ prawdziwym hitem na spo˝ywczym rynku. Sposób produkcji tego wyÊmienitego sera mieliÊmy okazj´ poznaç podczas zwiedzania tego nowoczesnego zak∏adu w Baranowie ko∏o Ostro∏´ki. Jerzy B∏oszyk Ca∏a firma jest nowoczeÊnie zarzàdzana, w ca∏oÊci skomputeryzowana i dysponuje doskona∏à siecià dystrybutorów. Nowoczesny marketing widoczny w mediach, liczne nagrody umacniajà mark´ firmy na rynku w Polsce i na Êwiecie. „Te wszystkie zalety zde- www.nasza-wielkopolska.pl 30 MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN Ks. Jan Polec buduje swój koÊció∏ w Wolsztynie. Zosta∏ cz∏owiekiem roku 2000 w plebiscycie „Dnia Wolsztyƒskiego”. Poni˝ej wyglàd obecnego koÊcio∏a. Wybitny Wielkopolanin ks. Eugeniusz Makulski koƒczy budow´ swojej bazyliki, która jest dumà Wielkopolski. 31 Z cyklu : Refleksje amerykaƒskie CO CESARSKIE CESARZOWI... AFORYZM MIESIÑCA: Jak d∏ugo mo˝na ˝yç dobrze, wybierajàc zawsze „z dwojga z∏ego”? Mamy trzy miliony bezrobotnych, oficjalnie. Wyemigrowa∏o za granic´ pó∏tora miliona Polaków, z czego podobno 800 tysi´cy ju˝ wróci∏o...Nie ka˝dy bowiem potrafi sprostaç warunkom narzucanym imigrantom np. w USA. Ka˝dy Amerykanin wie ju˝ od dzieciƒstwa, ˝e nie prze˝yje ca∏ego okresu swej dzia∏alnoÊci zawodowej w jednym tylko, wyuczonym w m∏odoÊci zawodzie. Ârednio, stale uczàcy si´ Amerykanie, trzy razy przekwalifikowujà si´ zawodowo. Bardzo cz´sto zmieniajà te˝ miejsce zamieszkania, klimat, warunki pracy, no i wspó∏ma∏˝onków. W ca∏ym cyklu ˝ycia Amerykanina trzy razy te˝ zmienia on domy. Na poczàtek to skromny zaciszny kàcik dla dwojga m∏odych z jednym dzieckiem. Kiedy dzieci przybywa, bierze si´, zawsze na kredyt wieloletni, drugi dom, najlepiej z tyloma sypialniami, ile jest, lub ma byç dzieci. W budynku tym jest te˝ kilka ∏azienek, bo rano wszyscy si´ spieszà jednoczeÊnie, by po rannej toalecie zjeÊç sobie p∏atki z mlekiem, czy jogurtem i wyruszyç do szkó∏ i pracy. Kiedy wychowa si´ dzieci, najzdolniejszym zapewniajàc studia, zawsze po poradzie u psychologa, kupuje si´ trzeci dom - najwygodniejszy, wymarzony. Ten bywa parterowy, by nie biegaç ju˝ po schodach do sypialni i piwnicy. Teraz, kiedy doczeka∏eÊ si´ „zas∏u˝onego wypoczynku”, masz nawet gara˝e dla dwóch samochodów na parterze. No i przenosisz si´ w taki region Ameryki, który sobie wyÊni∏eÊ w marzeniach, w czasie swego zawodowego ˝ycia. Poziom, stop´ ˝yciowà gwarantuje ci emerytura z dwóch czy trzech filarów, lokaty, obligacje itp. Dziadkowie z regu∏y nie opiekujà si´ wnukami. Nie chcà tego ani oni sami, czyli Dziadkowie, ani ich dzieci, które uwa˝ajà, ˝e m∏ode pokolenie nie powinno podlegaç staremu, bo nabierze ono przyzwyczajeƒ i nawyków, które utrudniajà ˝ycie komuÊ, kto musi sprostaç wymaganiom czasów o ca∏e dwa pokolenia póêniejszych. Majà chyba du˝o racji? Praca jest najwi´kszym dobrem dla ludzi w USA. Mo˝na np. marzyç o tym, by byç ichtiologiem, bo urodzi∏o si´ w stanie Michigan, otoczonym Wielkimi Jeziorami. Koƒczy si´ nawet studia w tym kierunku. I co? I nie ma dla nas pracy w tej dziedzinie! Mój m∏ody znajomy ichtiolog Danny przez kilka lat wykonywa∏ wi´c zupe∏nie odr´bne zaj´cia: w parzyste dni tygodnia obje˝d˝a∏ trawniki przydomowe, by je www.nasza-wielkopolska.pl u˝yêniaç, przycinaç i ewentualnie podlewaç, bo umów starcza∏o tylko na pó∏ etatu, zaÊ w dni nieparzyste wykonywa∏ ci´cia drzew na przydomowych terenach. Do tego trzeba by∏o mieç sprz´t specjalistyczny, wysokoÊciowe dêwigi, pilarki itp. No a obci´te ga∏´zie zabiera∏ na ci´˝arówk´, by przed zimà sprzedawaç drewno z drzew liÊciastych do licznych kominków. W ten sposób zarabia∏ na swoje drugie studia, tym razem pedagogiczne, by po trzech latach objàç stanowisko nauczyciela biologii w rodzinnym mieÊcie. Praca po studiach jest po prostu wy˝ej p∏atna ni˝ ka˝da inna, gdzie wystarczy tylko szko∏a zawodowa. Teraz mo˝e pomyÊleç o ma∏˝eƒstwie, dzieciach i domu „pierwszego kroku”. W USA segregacj´ Êmieci i odpadów, oraz opakowaƒ przeprowadza ka˝dy w domu. S∏u˝by miejskie podje˝d˝ajà pod domy specjalnym sprz´tem ka˝dego dnia tygodnia innym. Raz wezmà wi´c tylko papier i tektur´, raz liÊcie, traw´ i ga∏´zie, które zmielà natychmiast, by robiç kompost. Nast´pnego dnia biorà opakowania plastikowe, z których jednak gospodynie odlepiajà papierowe etykiety, by nie mieszaç surowców. W ka˝dym domu jest wi´c co najmniej 5-6 pojemników na ró˝ne odpady, które sà recyklingowane, a wi´c wszystko co si´ da przetworzyç powtórnie trafi do w∏aÊciwego zak∏adu. Miasto odpady sprzedaje i po potràceniu sobie za us∏ugi, wywo˝enie tego wszystkiego, obni˝a ka˝demu mieszkaƒcowi podatek od ziemi i nieruchomoÊci na rok przysz∏y. Kiedy to si´ oglàda z boku, ma si´ wra˝enie, ˝e miasto, ka˝de: ma∏e czy du˝e, jest czymÊ w rodzaju mrowiska, w którym wyspecjalizowane s∏u˝by wykonujà zadania. Aha! I jeszcze coÊ warto od nich importowaç - otó˝ przydomowe skrzynki na listy s∏u˝à nie tylko do odbierania listów, ale tak˝e do ich wysy∏ania. W jednej przegródce uk∏ada si´ listy, które listonosz - zawsze zmotoryzowany - podje˝d˝ajàcy wozem do samych drzwiczek skrzynki, zabiera. W innej przegródce zostawia nam poczt´. Reklamy przynosi kto inny, na próg pod same drzwi i z regu∏y sà one od razu wrzucane do pojemnika na makulatur´. Bez straty czasu na czytanie. Ryszard Podlewski 32