szanowni pa¡stwo! - Nasza Wielkopolska

Transkrypt

szanowni pa¡stwo! - Nasza Wielkopolska
foto:
L. Ra
tajczak
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
TNY
ZP¸A
RZ BE
MPLA
41
EGZE 05-63
15
ISSN
Czerw
01
iec 20
NR 28
¢C
MIESI
ZNIK
RUCH
U RE
GIO
NALN
EGO
OPO
WIELK
LAN
SZANOWNI PA¡STWO!
Kryszta∏owy Puchar Wielkopolski dosta∏a firma Gorgiel - Zak∏ad Produkcji Materia∏ów Instalacyjnych. Jest
to przedsi´biorstwo, które w ca∏oÊci jest nowym zak∏adem z siedzibà w Wolsztynie. Co najwa˝niejsze jest to
firma w 100% o kapitale polskim. Konkurencja chcia∏a
w ca∏oÊci jà kupiç, ale w∏aÊciciel Jan Gorgiel powiedzia∏:
nie, to b´dzie firma Polska, my konkurencji si´ nie obawiamy, bo nasz produkt jest klasy Êwiatowej i zrobimy
wszystko, by byç jeszcze lepszymi. P∏acimy najwi´ksze
podatki, spó∏ki p∏acà mniej a firmy z zagranicznym kapita∏em sà zwolnione z p∏acenia podatków i dostajà
wielkie wsparcie ze swoich krajów. My mamy najgorsze
warunki do uprawiania biznesu tylko dlatego, ˝e mieszkamy w Wielkopolsce i jesteÊmy Polakami, jednak mimo tych z∏ych warunków mamy odwag´ budowaç firm´ rodzinnà, czyli w∏asnà. Dlaczego tak absurdalne mamy prawo, mo˝e mi ktoÊ na to odpowie? Wi´kszoÊç mówi, ˝e nadal w Polsce obowiàzuje myÊlenie socjalistyczne, czyli nale˝y niszczyç wszelkà w∏asnoÊci prywatnà
i tà rdzennie polskà.
nej zupe∏nie niezrozumia∏e. Unia b´dàc w opozycji, popar∏a bud˝et i przyczyni∏a si´ do utrzymania rzàdu, którego popularnoÊç nie przekracza∏a od dawna 18%. By∏
to b∏àd, gdy˝ trzeba by∏o g∏osowaç przeciw bud˝etowi.
By∏yby przyÊpieszone wybory, a wtedy Unia wesz∏aby
pewnie do Sejmu. Gdyby przez ten czas uda∏o si´ poprawiç gospodark´ choçby cz´Êciowo, to dziÊ pozycja Unii
by∏aby inna. Olechowski chcia∏ poprzeç Uni´, ale ona
go potraktowa∏a niepowa˝nie, robi∏a ∏ask´, ˝e przyjmuje Olechowskiego. To co Unia zrobi∏a z cz∏onkami by∏ego KLD, by∏o skandalem politycznym. Dlatego szybko
dogadali si´ P∏a˝yƒski z Tuskiem i Olechowskim i utworzyli Platform´ Obywatelskà. Poczàtkowo Unia z tego
ugrupowania si´ Êmia∏a, ale tylko do czasu, kiedy jej notowania spad∏y do 3%. Czyli partia znaczàcych polityków ginie.
Nie zdziwi´ si´, gdy Unia do sejmu nie wejdzie, a liczenie na to, ˝e Unia pójdzie do wyborów z AWS-em
jest po prostu zupe∏nym nieporozumieniem. Z AWS-em
mo˝na by∏o iÊç do wyborów, ale nie nale˝a∏o opuszczaç
rzàdu J. Buzka. Pan prezydent KwaÊniewski podpisa∏ nowà ordynacj´ wyborczà. Kiedy za nowym projektem
opowiedzia∏ si´ tak˝e PSL, wiedzia∏, ˝e osamotnione
SLD nic nie zdzia∏a. Ta ordynacja mo˝e staç si´ przyczynà trudnoÊci w powo∏aniu po 23 wrzeÊnia stabilnego
rzàdu. Pytanie, kto do∏àczy do sojuszu: PSL czy te˝ Platforma. AWS ze swoimi satelitami b´dzie skazane siedzieç w opozycji. Je˝eli dojdzie do koalicji z PSL, to mamy cztery lata stagnacji, a do Unii nie wejdziemy. Prezydent KwaÊniewski zapowiedzia∏, ˝e wniesie projekt
nowelizujàcy podpisanà nowà ustaw´ w trzech g∏ównych punktach. Chce jednomandatowych okr´gów wyborczych do Senatu, a ja pytam si´ po co? Prezydent dobrze wie, ˝e Senat nic nie znaczy. To on wspó∏tworzy
konstytucj´. Dziwi´ si´, ˝e milczy, a dobrze wie, ˝e okr´gi jednomandatowe sà potrzebne w gminach, powiatach, województwach. Mo˝e obecna klasa polityczna
w koƒcu zmàdrzeje i powo∏a jednà w∏adz´ w województwie i wtedy b´dziemy wiedzieli kto rzàdzi. Skoƒczy si´
w∏adza Marsza∏ka i Wojewody. I b´dzie tak, ˝e województwem rzàdzi wojewoda, a na czele sejmiku wojewódzkiego stanie marsza∏ek, który b´dzie kontrolowa∏
rzàd. I wtedy Polska stanie si´ krajem normalnym. Prezydent chce powrotu do metody liczenia g∏osów
d’Hondta, lecz o to powinien si´ martwiç Sejm, a nie
prezydent, który ju˝ nie b´dzie rzàdzi∏ Polskà w nast´pnej kadencji Sejmu.
Ludwik Ratajczak
Wybitnym Wielkopolaninem zosta∏ ... Bajon - wybitny re˝yser z Poznania. DziÊ, kiedy moje Bajona wypadki poznaƒskie zaw∏aszczy∏a i przypisa∏a sobie SolidarnoÊç, pozosta∏ film Bajona, który w tak sugestywny
sposób pokaza∏ ten czas walki m∏odych Wielkopolan
o wolnà Polsk´. Do dziÊ nie ujawniono ca∏ej zbrodniczej
dzia∏alnoÊci UB na terenie Wielkopolski. Robi si´
wszystko, a˝eby ten zryw do wolnoÊci Polski przemilczeç. A Gierek jeszcze ˝yje i to on przeprowadzi∏ Êledztwo, kto za to wszystko odpowiada. Dlatego Wypadki
Poznaƒskie Bajona to jedyny Êlad naszej walki o Polsk´
demokratycznà. I on b´dzie utrwala∏ wiedz´ o tej walce i zawsze co 5 lat telewizja powinna go pokazywaç.
Najbli˝sze wybory wygra pewnie SLD, ale nikt nie
wie dziÊ, czy lewica b´dzie rzàdziç samodzielnie. Drugim ugrupowaniem b´dzie ,,Platforma Obywatelska”,
która mog∏a osiàgnàç wynik lepszy, ale zachcia∏o jej si´
po∏àczyç z lilipucià partià SKL. Ta ma∏a partia ma ambicje i widzàc upadek AWS-u, przenios∏a si´ do Platformy Obywatelskiej i tu bez zaplecza, bo nie ma elektrolatu, chce rzàdziç. Co sk∏oni∏o Platform´ Obywatelskà,
a˝eby po∏àczyç si´ z SKL-em, nie wiem. Wiem tylko, ˝e
by∏ to b∏àd. Unia WolnoÊci, mimo ˝e si´ stara∏a w prawyborach w Nysie ponios∏a kl´sk´, g∏osowa∏o na nià tylko 2,9% wyborców. Unia WolnoÊci od kilku miesi´cy balansuje na granicy 5% g∏osów niezb´dnych, by wejÊç do
parlamentu, a ostatnio ju˝ tylko 3%. Opuszczenie koalicji rzàdowej tak naprawd´ sta∏o si´ dla opinii publicz-
1
W numerze
Wizjoner z poznaƒskich Je˝yc
..............................................................................
3
Zbiorowy rachunek sumienia
..............................................................................
5
Polacy w Êwiecie
...............................................................................................7
Bursztynowy motyl dla Ryszarda KapuÊciƒskiego
Mieszkaƒcy krajów Unii Europejskiej
....................................................................
9
................................................................................
10
..................................................................................................
12
Wobec okupacji sowieckiej
ZPMI Gorgiel
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .8
Orzeczenie Kapitu∏y Nagrody Gospodarczej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16
Kordian Ratajski
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17
Glosa na marginesie sprawy Kordiana Ratajskiego
..................................................
21
Wielka Synagoga - symbol jednoÊci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .23
Wywiad z Wies∏awem Chrzanowskim
„Z∏oty róg” dla polskiej edukacji?
.................................................................
25
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .26
Popkulturowy charakter wspó∏czesnych spektakli . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28
Nagroda za odwag´ w inwestowaniu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30
Aforyzm miesiàca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32
www.nasza-wielkopolska.pl
Zapraszamy Czytelników „Naszej Wielkopolski”
do odwiedzenia naszej strony internetowej
Adres poczty elektronicznej: [email protected]
Redaktor naczelny:
Ludwik Ratajczak
tel./fax 853-81-13
tel. kom. 0603-772-017
Redaktorzy:
Jerzy B∏oszyk, Jerzy Miller,
El˝bieta Ruciƒska, Dorota Ko∏odziejczak,
Wojtek Walczak, Iwona Sagan-Walczak
Jerzy Kaczmarek, Ryszard Podlewski
Adres redakcji:
61-817 Poznaƒ, ul. Garncarska 8
tel./fax (0-61) 853-81-13
tel. kom. 0603-772-017
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
Wydawca:
STOWARZYSZENIE
RUCH REGIONALNY WIELKOPOLAN
Miesi´cznik Edukacyjny
Samorzàd-Gospodarka-Historia
61-817 Poznaƒ, ul. Garncarska 8
tel./fax (0-61) 853-81-13
tel. kom. 0603-772-017
Redakcja wyra˝a zgod´
na publikacj´ swoich artyku∏ów
2
Zdj´cia:
Ludwik Ratajczak
Projekt graficzny:
Artists, Cezary Gwóêdê
Sk∏ad i ∏amanie:
Artists
Redaktor techniczny:
Artists, Przemys∏aw Wikaryjczyk
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
WIZJONER Z POZNA¡SKICH JE˚YC
Marek Rezler
Stwierdzenie, ˝e Wielkopolska (jak zresztà ka˝dy
region) ma swoja specyfik´, jest truizmem. Wiele mówi si´ o gospodarnoÊci mieszkaƒców tej dzielnicy, ich
zami∏owaniu do porzàdku, rzàdnoÊci, choç dzisiaj cechy te w du˝ym stopniu sà ju˝ tylko znakiem czasów
minionych. Przemieszanie kultur i epok, przesuni´cie pokoleniowe, wreszcie kilkudziesi´cioletni powojenny okres niezbyt sprzyjajàcy kultywowaniu tradycyjnych wartoÊci przekazywanych z pokolenia na pokolenie – zrobi∏y swoje. Na ∏amach „Naszej Wielkopolski” a˝ nazbyt cz´sto spotykamy doniesienia
o przypadkach ba∏aganu, niegospodarnoÊci czy egoizmu po∏àczonego z lekcewa˝eniem wspólnego dobra. Zdziesiàtkowanà warstw´ ludzi, dla których interes paƒstwa by∏ wa˝niejszy od w∏asnej kieszeni lub
interesu partii politycznej, trzeba dopiero odtworzyç.
Przede wszystkim wi´c odbudowujemy ide´ pracy organicznej.
Mamy jednak pewne zjawisko, okreÊlonà cech´
doÊç typowà dla Wielkopolan, która o dziwo, pozosta∏a niezmienna: w tym regionie mo˝na ci´˝ko pracowaç, mo˝na organizowaç, lecz t w o r z e n i e jest
tu bardzo trudne. Ciekawe, ˝e nawet najlepsze opracowania o tym regionie napisali ludzie spoza Wielkopolski, lub uto˝samiajàcy si´ z innymi cz´Êciami kraju. Wielkopolskà mo˝na si´ zachwycaç, mo˝na byç
nià nawet zafascynowanym, lecz owa charakterystyczna odrobina szaleƒstwa, burzy wyobraêni potrzebna w pracy artystycznej, twórczej, nie ma tu racji bytu. Bardzo szybko „pada∏y” tu kabarety (wyjàtkiem by∏ na swój sposób d∏ugowieczny „Tey”), grupy i zespo∏y twórcze okazywa∏y si´ byç efemerydami,
wybitni artyÊci albo si´ tu jedynie zatrzymywali, albo – jeÊli byli Wielkopolanami – uciekali stàd, by zab∏ysnàç w innych cz´Êciach kraju.
Filip Bajon
„pierdo∏y” nie by∏o czasu ni pieni´dzy. Taka postawa
dla artysty jest zabójcza. I jest to temat na jeszcze d∏ugie, d∏ugie dyskusje, zas∏ugujàcy na podj´cie.
Dlatego tym bardziej fascynujàce sà postacie artystów rodem z Wielkopolski, którzy wyp∏yn´li na
szerokie wody. Z pewnoÊcià nale˝y do nich Filip Bajon - jeden z najwybitniejszych obecnie polskich re˝yserów filmowych. Urodzony w 1947 roku, doskonale jest pami´tany przez kolegów szkolnych z poznaƒskich Je˝yc. Sam zresztà nie ukrywa, ˝e fascynacj´ sztukà filmowà zawdzi´cza m.in. wizytom w kinie „Rialto” przy ul. Dàbrowskiego. Absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i ∏ódzkiej „filmówki”, jako re˝yser utrwali∏ si´ w pami´ci widzów m.in.
obrazami „Aria dla atlety” (1979), „Wahade∏ka”
(1981), „Limuzyna Daimler – Benz” (1983), „Bal na
dworcu w Koluszkach” (1989), „Lepiej byç pi´knà
i bogatà” (1993). Widaç wi´c, ˝e twórca wyraênie kroczy drogà analizy psychologicznej postaci, Kto zna te
filmy wie, ˝e twórc´ wyraênie fascynujà wewn´trzne problemy i rozterki bohaterów, zaÊ akcja stanowi
w nich jedynie t∏o dla charakterystyki ludzkiego wn´trza.
Dlaczego tak si´ dzia∏o i chyba jest tak nadal?
Otó˝ wydaje si´, ˝e artysta ˝yje atmosferà Êrodowiska, w którym wypad∏o mu dzia∏aç. Najlepiej si´ czuje w otoczeniu otwartej niech´ci, wr´cz wrogoÊci, lub
vice versa – ca∏kowitej akceptacji. Zabija go oboj´tnoÊç. Dlatego w Krakowie tak rozkwit∏ kabaret „Zielony Balonik”, a miejscowa cyganeria zbiera∏a laury
w bojach z lokalnym obskurantyzmem, zaÊ w warszawskim rozwichrzeniu p∏awiono si´ wzorem ryb
w stawie. Ale w Poznaniu by∏o najgorzej: tu fetowano artystów z zewnàtrz – osiadli nie mieli tu czego
szukaç, jako dziwacy, odszczepieƒcy, nieszkodliwi
maniacy, których nale˝y traktowaç pob∏a˝liwie; tu na
Filip Bajon jednak, choç – jak to zwykle u artystów poznaƒskich bywa – dzia∏a g∏ównie poza regionem, o czym by∏a ju˝ mowa, nie ucieka od tematyki
wielkopolskiej. Ju˝ w 1980 roku powsta∏ (jak˝e dziÊ,
3
w stulecie owych wydarzeƒ aktualny) film „Wizja lokalna 1901”, przedstawiajàcy wydarzenia zwiàzane
ze s∏ynnym strajkiem szkolnym dzieci polskich we
WrzeÊni. Choç z wieloma wàtkami tego obrazu i sposobem przedstawiania szeregu kwestii mo˝na by dziÊ
dyskutowaç, jest to jedyny obecnie film fabularny na
ten temat. W miar´ up∏ywu lat jednak re˝yser zaczà∏
g∏´biej wnikaç w kwesti´ istoty wzajemnych stosunków polsko – niemieckich. Akcja „Limuzyny Daimler
– Benz” toczy si´ w mi´dzywojennym Poznaniu, na
tle owych powiàzaƒ narodowoÊciowych. Osoby
w Êrednim wieku doskonale pami´tajà przygotowania do pracy nad filmem: gromadzenie rekwizytów
z epoki, analizy realiów stolicy Wielkopolski z lat trzydziestych, wreszcie samà prac´ ekipy filmowej w rejonie ulic Libelta i Poznaƒskiej. Artysta wyraênie kontynuowa∏ temat w kilka lat póêniej, gdy nakr´ci∏ g∏oÊny film „Magnat” prezentujàcy realia stosunków polsko – niemieckich na Âlàsku, w okolicach Pszczyny.
Interesujàce, ˝e obydwa filmy nie zawierajà akcentów nacjonalistycznych, nie unikajà wàtków ∏àczàcych obydwie narodowoÊci, które przecie˝ nie zawsze
by∏y we wrogich stosunkach i nie zawsze ze sobà walczy∏y. Odwrotnie, cz´sto si´ zdarza∏o wzajemne przenikanie kultur, zaÊ nacjonalizm a˝ nazbyt cz´sto by∏
rezultatem odgórnie sterowanej polityki Berlina.
czem, „Genera∏ Barcz”, wydana zaledwie w pi´ç lat
od odzyskania niepodleg∏oÊci, bezlitoÊnie ukaza∏a
rozbie˝noÊç idea∏ów pokolenia, które wywalczy∏o Polsce wolnoÊç, z realiami walki o w∏adz´ i wp∏ywy w odrodzonej ojczyênie. PowieÊç ta doczeka∏a si´ wersji
telewizyjnej („Zapiski majora Pycia”), lecz po drugiej
wojnie Êwiatowej takich emocji, jak kilkadziesiàt lat
wczeÊniej, nie wzbudzi∏a. By∏a wszak˝e inna powieÊç,
ju˝ innego pióra i bardziej rozrachunkowa: „PrzedwioÊnie”, napisana i opublikowana przez samego Stefana ˚eromskiego, zaledwie w rok po „Generale Barczu” Bandrowskiego. Powoli odchodzàcy ju˝ na zawsze, pisarz – mentor i g∏os sumienia, jednoznacznie podsumowa∏ rozbie˝noÊç marzeƒ z brutalnà prozà ˝ycia. To ju˝ by∏o oskar˝enie, bunt idealisty wobec
rzeczywistoÊci.
Filip Bajon wsunà∏ kij w mrowisko: prezentujàc
rozterki i konflikty poczàtku lat dwudziestych, spojrza∏ na nie okiem cz∏owieka, który ma w∏asne oceny
i wnioski z realiów pierwszych dziesi´ciu lat III Rzeczypospolitej. Znów pojawiajà si´ pytania: czy o to
chodzi∏o? Czy Polska mia∏a byç taka? Jaki jest bilans
zysku i strat? I wreszcie to najtragiczniejsze: czy warto by∏o? Interesujàce (a mo˝e znamienne), ˝e wi´kszoÊç recenzji i analiz tego filmu F. Bajona koncentruje si´ bardziej na charakterystyce postaci, na sprawach warsztatowych i pracy aktorów, ni˝ na owych
pytaniach...
Ale by∏ i kolejny, „poznaƒski” film F. Bajona,
o wiele wa˝niejszy wymowà: „Poznaƒ 56”, który
w 1996 roku wywo∏a∏ wielkà fal´ dyskusji nad istotà
s∏ynnych wydarzeƒ czerwcowych. By∏ to wyraêny
film „z kluczem”, gdzie re˝yser móg∏ spojrzeç na owe
tragiczne dni (konkretnie sam czwartek 28 czerwca
1956 roku) okiem kilkunastoletnich ch∏opców – nieco starszych od niego samego w tamtym czasie. Opowiada∏ o swoich rodzinnych Je˝ycach, które by∏y
g∏ównym miejscem walk, zw∏aszcza w rejonie ulic Dàbrowskiego i Kochanowskiego; w jednym z g∏ównych
bohaterów mo˝na odnaleêç wàtki losów Romka
Strza∏kowskiego. Historycy dyskutujà dziÊ nad istotà
owych tragicznych wydarzeƒ, wcià˝ nie dotarli te˝ do
êróde∏, które potwierdzi∏yby ich powstaƒczy charakter. Jednak F. Bajon wydoby∏ ca∏y dramat ludzkich losów, najcz´Êciej jednak powszechny gniew... i dezorientacj´ wszystkich stron zaanga˝owanych w konflikcie. Cynizm pojawi∏ si´ póêniej. Film ten zdoby∏
drugie miejsce na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w 1996 roku.
Podobno Filip Bajon, z racji swej obowiàzkowoÊci,
perfekcjonizmu, okreÊlany jest mianem „typowego”
poznaniaka. Sam przeciw tej opinii si´ buntuje, uwa˝a, ˝e sà to cechy wrodzone i nabyte poprzez wychowanie – region nie ma tu nic do rzeczy. I potwierdza
si´ opinia z poczàtku naszych rozwa˝aƒ: je˝eli rodowity poznaniak chce stanàç na szczycie Parnasu, z regu∏y powinien opuÊciç rodzinne miasto. Ale trzeba
byç artystycznym szaleƒcem – okazuje si´, ˝e ten
„echt” poznaniak potrafi∏ w czasie studiów, w ferworze juwenaliowej zabawy, przebrany za ptaka dosiàÊç... Pegaza na szczycie poznaƒskiej opery. Jak niejaki pan Gulczyƒski, opiewany osobnym wierszem
przez Kazimier´ I∏∏akowiczówn´.
W wywiadzie dla tygodnika „Przekrój” (nr
12/2001) re˝yser, na stwierdzenie: „...gdyby Bajon
tworzy∏ 20-30 lat temu, by∏by jednym z artystów wizjonerów”, przyzna∏ racj´ i doda∏: „wizjonerstwo rozumiem jako przywiàzywanie ogromnej wagi do obrazu. Kiedy przychodz´ na plan, mówi´: „Ch∏opaki,
najwa˝niejszy jest obraz”. Film musi byç pi´kny, musi mieç obraz. Inaczej to tylko s∏uchowisko.” Filip Bajon nie by∏by wizjonerem. On nim jest. Jest wizjonerem z poznaƒskich Je˝yc.
Marek Rezler
I wreszcie obraz najnowszy, który wcià˝ jeszcze
budzi emocje i komentowany jest na bie˝àco: ekranizacja „PrzedwioÊnia” Stefana ˚eromskiego. F. Bajon
i tym razem przystàpi∏ do „rozdrapywania ran”, do
rozwa˝aƒ nad kolejnym prze∏omowym momentem
w dziejach Polski. Tym razem najwyraêniej poszed∏
drogà koncepcji zapoczàtkowanej ju˝ na poczàtku
dwudziestolecia mi´dzywojennego przez Juliusza Kaden – Bandrowskiego. Jego znakomita powieÊç z klu-
www.nasza-wielkopolska.pl
4
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
ZBIOROWY
RACHUNEK SUMIENIA
Fragment:
Masowym osobistym rozstrzeliwaniem polskich oficerów w Katyniu trudzili si´ ˚ydzi. Po raz
pierwszy poinformowali o tym Niemcy w broszurze-reporta˝u z ekshumacji cz´Êci ofiar przez mi´dzynarodowà komisj´: „Kierownikami masowych
egzekucji byli czterej cz∏onkowie miƒskiego komisariatu GPU: (...) Lew Rybak, Chaim Finberg i Abraham Borisowicz”. Polacy oczywiÊcie nie dowierzali tej informacji, gdy˝ pochodzi∏a od niemieckich
ludobójców. Ale po prawie 40 latach potwierdzi∏ jà
inny ˚yd, Abraham Vidro. W czasopiÊmie „Bild”
(22.07.1971) ukaza∏ si´ z nim wywiad. Vidor przekaza∏ opowieÊç ˚yda, majora Sus∏owa, który osobiÊcie rozstrzeliwa∏ (wraz z innymi ˚ydami – majorem Joshuà Sorokinem, kapitanem Samyunem Tichonowem) tysiàce plskich oficerów w Katyniu”.
Jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich
ostatnich dziesi´cioleci, Kazimierz Brandys, zastanawia∏ si´, „w jakim stopniu wojna by∏a dla Polaków wstrzàsem oczyszczajàcym; czy prze˝yli jà
naprawd´ g∏´boko i czy ich zmieni∏a?”, i doszed∏
do wniosku, ˝e tragedia zag∏ady ˚ydów by∏a wtedy
zapadni´ciem nocy: „Polacy wówczas zamilkli, tylko mot∏och be∏kota∏ po ciemku”.
Noc skoƒczy∏a si´ wraz z wyzwoleniem Polski
spod hitlerowskiej okupacji. Ale niestety warunki,
jakie ukszta∏towa∏y si´ w Polsce po zakoƒczeniu hitlerowskiej okupacji i zastàpieniu jej o wiele bardziej zakamuflowanà okupacjà sowieckà, spowodowa∏y, ˝e Polacy zamilkli nie tylko podczas trwania na ich ziemi hitlerowskiej zbrodni ludobójstwa,
ale milczeli przez kilkadziesiàt jeszcze lat. A ów
„be∏kot mot∏ochu” trwa po dziÊ dzieƒ.
Ten „be∏kot mot∏ochu” ukaza∏ si´ nie w okresie hitlerowskiej okupacji i nie w jakimÊ piÊmie wydawanym przez ONR czy inne skrajnie nacjonalistyczne ugrupowanie polskiej prawicy, ale w marcu 2001 roku w internetowym forum „Gazety Wyborczej”.
Be∏kot w internecie
Jedna z powa˝niejszych gazet zaprasza swoich
czytelników do wypowiedzi w ramach internetowego forum na temat Jedwabnego. Mo˝na tam przeczytaç w soczystym, rynsztokowym j´zyku ów „be∏kot mot∏ochu”, o którym pisa∏ Brandys. Przeczytaç
mo˝na uzasadnienie spalenia ˚ydów w Jedwabnem
zatytu∏owane „Jedwabne to uzasadniona kara za kolaboracj´”, poniewa˝ „zbrodni katyƒskiej dokonali
˚ydzi”. I dalej „Rzeê w Katyniu by∏a najwi´kszà
zbrodnià militarnà najnowszej historii, jaka kiedykolwiek zosta∏a dokonana na jeƒcach wojennych innego narodu. Wymordowano ponad 20 tysi´cy
przedstawicieli polskiej inteligencji. Za te zbrodnie
odpowiada naród ˝ydowski. Rozkaz wyda∏o dwu
(tak w oryginale!) ˚ydów: Stalin i Beria.
W Êwietle k∏amstw
„Okupacyjna noc” i „be∏kot mot∏ochu po ciemku” zakoƒczy∏ si´ wraz z zakoƒczeniem hitlerowskiej okupacji, wobec czego oczekiwaç nale˝a∏o, i˝
„Polacy, którzy zamilkli”, zabiorà g∏os. Tak si´ jednak nie sta∏o, przede wszystkim dlatego, ˝e nowy
komunistyczny ustrój wcale nie by∏ zainteresowany w uczciwym i szczerym spojrzeniu, pod wszystkimi wzgl´dami, na okres okupacji.
Komunistyczna ocena tego okresu opiera∏a si´
bowiem na k∏amstwie, w myÊl którego g∏ównà si∏à oporu przeciwko hitlerowskim okupantom by∏y
Gwardia Ludowa i Armia Ludowa, natomiast Armia
Krajowa by∏a „zaplutym kar∏em reakcji”, który – zamiast walczyç – „sta∏ z bronià u nogi”.
O tym, ˝e Stalin by∏ (gruziƒskim) ˚ydem pisa∏
ju˝ 30 marca 1950 David Wieseman w piÊmie „The
Bnai-Brith Message” – jest to wi´c êród∏o superwiarygodne i hiperkoszerne. ˚ydowskoÊç ¸awrentija
Berii jest ogólnie znana i nie ma co si´ nad nià zatrzymywaç. Komendantami obozów w Kozielsku,
Starobielsku i Ostaszkowie byli ˚ydzi: Raichman
(lub Reichman ), Mierku∏ow i Urbanowich. Urbanowicz by∏ ojcem póêniejszego genera∏a!!!
W Êwietle tych k∏amstw nie by∏o tak˝e miejsca
na podj´cie uczciwej analizy postawy cz´Êci polskiego spo∏eczeƒstwa wobec dokonujàcej si´ na jego oczach zbrodni hitlerowskiej.
5
Po latach zarówno przywódcy polityczni Polski,
jak i przywódcy KoÊcio∏a przepraszali za grzechy
oboj´tnoÊci wobec cierpieƒ ˚ydów. Lech Wa∏´sa
uczyni∏ to w Jerozolimie, a obecnie Aleksander
KwaÊniewski ma to uczyniç w Jedwabnem.
II ZJAZD POLONII
Zjazd skrytykowa∏ rzàd polski, który nie ma
˝adnej koncepcji wobec organizacji polonijnych
na Êwiecie.
Te przeprosiny i proÊby o wybaczenie nie mogà jednak zastàpiç szczerego rachunku sumienia
i wyciàgni´cia wniosków z takiego rachunku. Racj´ ma Maciej Rybiƒski („Rzeczpospolita”, 24 marca 2001 r.), piszàc, ˝e „formu∏a przeprosin zast´puje refleksj´ i ani nie poÊwiadcza rozeznania z∏a wyrzàdzonego, ani nie jest wyrazem istotnego, autentycznego ˝alu”. Dodajmy, ˝e jakakolwiek nawet najbardziej szczera proÊba o przebaczenie nie si´ga do
korzeni i przyczyn zjawiska, które powoduje jej potrzeb´. Nie mówiàc ju˝ o tym, ˝e nikt z adresatów
tej proÊby nie ma ˝adnego prawa ani moralnych
kompetencji jej przyj´cia. Komu na Êwiecie przys∏uguje prawo zaakceptowania proÊby o przebaczenie czynów morderców z Jedwabnego? Czy ktokolwiek jest upowa˝niony (i przez kogo?) do powiedzenia „Przepraszamy”?
Szesnastomilionowà Poloni´ zlekcewa˝y∏ prezydent Aleksander KwaÊniewski. Wszystkich uderzy∏a nieobecnoÊç prezydenta lub choçby jego
przedstawiciela.
Premier Jerzy Buzek do uczestników II Zjazdu
Polonii powiedzia∏:
„Polacy majà ÊwiadomoÊç, ile zawdzi´czajà
Polonii na ca∏ym Êwiecie. ˚aden kraj nie ma tylu
ambasadorów, co nasza ojczyzna”.
Podczas spisu ludnoÊci 1990 r. 9,46 mln Amerykanów zadeklarowa∏o polskie pochodzenie. Jasne jest, ˝e wi´kszoÊç dziÊ mówi po angielsku, ale
nazwiska majà polskie i sà nadal katolikami, mo˝e mniej dzia∏ajà w USA, ale zawsze sà podporà
dla Polski. DziÊ Polacy w Êwiecie sà pot´˝nà si∏à,
dlatego Jerzy Buzek przypomnia∏, ˝e dzi´ki nim
jesteÊmy w NATO, a teraz Polonia musi nas wesprzeç przy integracji z Unià.
¸atwe s∏owa
W gruncie rzeczy proÊba prezydenta o przebaczenie czy te˝ s∏owa „przepraszamy” mieç mo˝e nawet wp∏yw wr´cz odwrotny od zamierzonego. Niejednemu mo˝e to bowiem podsunàç myÊl: „no có˝,
rzeczywiÊcie byliÊmy nie w porzàdku, ale przecie˝
przeprosiliÊmy ju˝ za to”. Takie postawienie sprawy mog∏oby bowiem oznaczaç zmarnotrawienie
wielkiej okazji, jakà staç si´ mo˝e spóêniona o pó∏
wieku dyskusja rozbudzona ujawnieniem wydarzeƒ w Jedwabnem. Bo ta dyskusja powinna staç
si´ elementem zbiorowego rachunku sumienia
spo∏eczeƒstwa, a nie bodêcem do jeszcze jednego
„gestu pojednania” w stosunkach polsko-˝ydowskich. Chodzi bowiem o pojednanie z w∏asnym sumieniem, a nie z zamordowanymi w Jedwabnem.
Aleksander Klugman z Telawiwu
Rzeczpospolita 21-22.04.2001 r.
DziÊ w 12 krajach Unii mieszka 2430 tys. Polaków, którzy mogà byç bardzo pomocni w naszym wejÊciu do wspólnej Europy. To Polacy tam
˝yjàcy i pracujàcy przyczyniajà si´ do tego, ˝e nasz
kraj jest lepiej postrzegany.
Polonia krytykowa∏a ustawodawstwo repatriacyjne, kart´ Polaka i ustawy o obywatelstwie.
W tych sprawach nikt nas si´ nie pyta∏ i uchwalono to co chcia∏a Warszawa. Moskal ju˝ dawno
powiedzia∏ „Polskà gospodark´ sprzedano a nam
nie pozwolono wejÊç na rynek krajowy. Polonia
dziÊ jest równoprawnym partnerem wobec ˚ydów i chce rozliczenia okresu stalinowskiego
w Polsce. Ka˝dy w Polsce wie, ˝e Zwiàzek Narodowo-Polski i Kongres Polonii Amerykaƒskiej jest
potrzebny Polsce.
Polonia nie zwraca si´ o nic do polskiego
rzàdu, a jedynie o nieco zrozumienia.”
LIST :
Studiuj´ na Uniwersytecie Warszawskim i jestem uczona szacunku w dyskusji. W tekÊcie Grossa tego szacunku brakuje. Fragmenty, w których
Gross pisze, ˝e profesor Strzembosz wykaza∏ si´
„kompromitujàcà niewiedzà albo fa∏szowa∏ histori´”, po prostu nie uchodzà. ˚aden historyk lub
osoba za takà uwa˝ajàca si´ nie mo˝e uznaç, ˝e ma
„prawd´ objawionà”, która daje mu prawo do obra˝ania innych ludzi. Nawet Gross!
Dorota Bojemska, Warszawa
www.nasza-wielkopolska.pl
Minister Spraw Zagranicznych musi byç przyjacielem Polaków za granicà, a nie ich wrogiem.
Polacy w Ameryce i ca∏ym Êwiecie wiedzà, ˝e holokaust to dzie∏o hitlelowskich Niemiec. I obwinianie nas Polaków za holokaust przez ˚ydów
amerykaƒskich szkodzi porozumieniu mi´dzy Polakami i ˚ydami.
Tadeusz Ma∏achowski
6
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
POLACY W ÂWIECIE
Dlatego z takà zaci´toÊcià zwalcza si´ nadal w Polsce Edwarda Moskala, prezesa Kongresu Polonii
Amerykaƒskiej.
Nowa Polonia chce zmian
Na zjazd Polonii do Warszawy przyjecha∏o ponad
300 przedstawicieli z ca∏ego Êwiata. G∏ówne skupiska Polonii to Francja, USA, Niemcy, Argentyna, Brazylia, Australia, RPA, Litwa i Bia∏oruÊ. W tych krajach
˝yje znaczna cz´Êç z 16 milionów Polaków. Poloni´
mo˝na podzieliç dziÊ na dwie grupy: tà bogatszà
mieszkajàcà w krajach demokratycznych i tà biednà
zamieszkujàcà by∏y zwiàzek sowiecki. Polacy, w szczególnoÊci z Kazachstanu i z Litwy chcà wróciç do Polski. Ale rzàd z braku pieni´dzy lansuje tez´, ˝e spo∏ecznoÊç polskà na ziemiach pierwszej Rzeczpospolitej, mówiàc w uproszczeniu, do Dniepru i Dêwiny,
Polska jest zainteresowana utrzymaç na tych ziemiach. Ale taka polityka wymaga od strony polskiej
wsparcia finansowego i te˝ umo˝liwienia pracy
w Polsce. Tak jak to zrobili Niemcy w opolskim, dostajà zapomog´, prac´ w Niemczech, ale muszà zamieszkiwaç w Polsce. Dlatego w opolskim Niemcy
odnawiajà i budujà swoje domy, zdecydowanie wyró˝niajà si´ swojà zamo˝noÊcià. A co mo˝e daç Polska Polakom na wschodzie?
Uwa˝am, ˝e w przysz∏ym rzàdzie powinien byç
powo∏any minister odpowiedzialny za integracj´ Polonii na Êwiecie i dobre kontakty z Polskà. Bud˝et tego ministerstwa powinien wynosiç 200 mln z∏ i ka˝dego nast´pnego roku byç zwi´kszony o 10 procent
powy˝ej inflacji. We wszystkich polskich placówkach
dyplomatycznych powinien byç jeden urz´dnik, który by wspó∏pracowa∏ z organizacjami polonijnymi
i obywatelami ˝yjàcymi za granicà. Placówki muszà
si´ otworzyç dla Polonii. Dlatego ambasadorem musi byç znany Polak, bo tylko wtedy jest szansa dobrej
wspó∏pracy.
Ministerstwo wspó∏pracy z Polonià powinno wydawaç miesi´cznik „Nasza Polska”, gdzie sà przedstawiane problemy Polski, gospodarki i historii. Czasopismo musi byç dwuj´zyczne, zawsze pisane po polsku, a druga cz´Êç w j´zyku obcym - polsko-niemieckim, polsko-angielskim, polsko-hiszpaƒskim itp.
Powinno si´ ukazywaç w nast´pujàcych j´zykach:
angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpaƒskim,
rosyjskim.
W Europie mamy Europejskà Uni´ Wspólnot Polonijnych. Od Polonii europejskiej Polska oczekuje,
˝e mi´dzy innymi poprze nasze starania o wejÊcie do
UE.
Ca∏oÊç znajduje si´ w internecie. Internet ma te˝
byç forum dyskusji Polonii.
Polonia ma doÊç z∏ego, kompromitujàcego ustawodawstwa, które dotyczy Polonii. Uwa˝am, ˝e raz
na dwa lata w okresie letnim powinien si´ odbyç
sejm delegatów z ca∏ego Êwiata, gdzie mo˝na by przedyskutowaç obecne ustawodawstwo i wnieÊç propozycje, które powinien rozpatrzyç Sejm RP.
Dlaczego nie umiemy wykorzystaç
rozwoju gospodarczego Polski ?
KomuniÊci rzàdzili Polskà ponad 45 lat. Kto mia∏
rodzin´ za granicà by∏ wróg. To Polonia domaga∏a si´
wolnej, demokratycznej Polski, ujawnienia Katynia,
zbrodni UB na narodzie Polskim. Kto dziÊ wie, tak jak
w Ameryce, ˝e g∏ówna machina przeÊladowaƒ w Polsce w latach 1944-1956 by∏a kierowana przez ˚ydów.
1. Ameryka Pó∏nocna
2. Ameryka Po∏udniowa
3. Rosja
4. Australia
5. Afryka
6. Europa
10.300 tys.
1.510 tys.
280 tys.
150 tys.
30 tys.
3755 tys.
Razem:
16.025 tys.
Polonia to 16 milionów Polaków, z polskimi nazwiskami, a 95 procent jest katolikami. Te 16 milionów Polaków dysponuje ponad 400 mld dolarów kapita∏u. To oni mogà byç sta∏ymi turystami, tylko trzeba w Polsce zdecydowanie poprawiç ca∏à baz´ turystycznà i rozwinàç budow´ wielkich lotnisk regionalnych. Coraz wi´cej Polaków jeêdzi za granic´ i Polonusi powinni budowaç nowe oÊrodki turystyczne.
Na turystyce b´dà zarabiaç Polacy i Polonusi
w Êwiecie. I teraz jest pytanie, czy nowy rzàd socjaldemokratyczny z SLD na czele zmieni swoje nieprzychylne nastawienie do Polonii? M∏ode pokolenie Polaków na Êwiecie i w Polsce liczy na to.
Józef Pieczonka
Poza tym Polacy sà w 60 krajach Êwiata - od 100
do kilku tysi´cy osób.
7
BURSZTYNOWY MOTYL
DLA RYSZARDA KAPUÂCI¡SKIEGO
chodów 100 rocznicy urodzin Arkadego Fiedlera
w 1994 roku. Postanowiono znowu przywróciç rang´ i znaczenie literaturze podró˝niczej, a imprez´
nazwaç imieniem najwi´krzego poznaƒskiego obie˝yÊwiata.
Po raz szósty przyznano nagrod´ Bursztynowego motyla w konkursie im. Arkadego Fiedlera za najlepszà ksià˝k´ polskiego autora 2000 roku o tematyce podró˝niczej i krajoznawczej.
Otrzyma∏ jà Ryszard KapuÊciƒski, znakomity pisarz i mistrz reporta˝u, ods∏aniajàcy ponadnarodowe i ponadczasowe wartoÊci i bogactwo ró˝nych kultur. To zaszczytne wyró˝nienie otrzyma∏ za album
z Afryki, wydany przez Wydawnictwo Buffi, w którym po raz pierwszy poprzez pi´kne zdj´cia utrwali∏ swoje fascynacje odmiennoÊcià afrykaƒskiego
Êwiata.
Pomys∏ organizowania corocznych konkursów
zrodzi∏ si´ w Bibliotece Raczyƒskich, w trakcie ob-
Dotychczasowymi lauteatami zostali: Stanis∏aw
Szwarc-Bronikowski za „Poszukiwanie zagubionych
Êwiatów” (1995), Waldemar Borek i Krzysztof Czader za „Madagaskar” (1996), Jacek Pa∏kiewicz za „Terra incognita. Wyprawa do êróde∏ Amazonki” i „Po
bezdro˝ach Êwiata” (1997), Marek Kamiƒski za „Moje bieguny: dzienniki z wypraw 1990-1998”(1998)
oraz Marcin Kydryƒski za „Pod S∏oƒce” (1999).
Ela Ruciƒska
Ryszard KapuÊciƒski
Dyrektor Biblioteki Raczyƒskich
Muzeum Arkadego Fiedlera
Synowie Arkadego Fiedlera
www.nasza-wielkopolska.pl
8
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
Liczba mieszkaƒców pi´tnastu krajów Unii
spadnie z 376 do 339,3 mln, to znaczy o 37 mln
trzebna jest znaczàca liczba imigrantów. Po drugie,
obawy przed olbrzymià falà imigrantów z Europy
Ârodkowej sà w du˝ym stopniu populistycznà fantazjà. Po trzecie, Europa Ârodkowa sama z siebie b´dzie potrzebowa∏a sporej rzeszy imigrantów.
Niemniej przywódcom UE musi wreszcie
przejÊç przez gard∏o to, czego wszyscy sà ju˝ Êwiadomi: ˝e ludnoÊç Europy nie tylko si´ starzeje, ale tak˝e si´ kurczy, a w nadchodzàcych dziesi´cioleciach
zacznie bardzo gwa∏townie maleç. Podczas szczytu
sztokholmskiego przywódcy Unii udawali, ˝e rozwiàzaniem problemu starzejàcej si´ Europy b´dzie
wi´ksza mobilnoÊç si∏y roboczej, wi´ksza elastycznoÊç, dalsze reformy gospodarcze. Tymczasem teraz
sta∏o si´ widoczne, ˝e spadek liczby ludnoÊci Europy mo˝e zostaç powstrzymany tylko poprzez znaczàcy nap∏yw z zewnàtrz.
Ten scenariusz wymaga dodania dwóch strategicznych przypisów. Po pierwsze, ludnoÊç Turcji
w ciàgu 50 lat ma wzrosnàç z 66 obecnie a˝ do 100
mln. Obecnie kandydatura Turcji jako potencjalnego cz∏onka UE zosta∏a w zasadzie zaakceptowana,
lecz je˝eli prognozy demograficzne ONZ si´ sprawdzà, ludnoÊç tego kraju w 2050 r. b´dzie znacznie
wy˝sza ni˝ ka˝dego innego, w tym Niemiec i wyniesie niemal 20 procent ludnoÊci krajów poszerzonej
Unii. Wzrost liczby ludnoÊci Turcji mo˝e niemal zrekompensowaç spadek ludnoÊci dzisiejszej „15", trudno jednak przypuszczaç, ˝e dzisiejsze kraje cz∏onkowskie UE uznajà to za powód do zadowolenia.
Jan Davidson
Autor jest cz∏onkiem European Policy Centre
i komentatorem dziennika „The Financial Times"
W lutym Organizacja Narodów Zjednoczonych
opublikowa∏a swojà najnowszà prognoz´ demograficznà dla Êwiata na najbli˝sze 50 lat. Z grubsza bioràc, wyglàda to tak, ˝e ludnoÊç s∏abiej rozwini´tych
regionów Êwiata wzroÊnie z 4,9 obecnie do 8,2 mld
w 2050 r. , populacja zaÊ regionów rozwini´tych pozostanie na mniej wi´cej tym samym poziomie co
dziÊ - 1,2 mld. JeÊli jednak chodzi o regiony rozwini´te gospodarczo, ludnoÊç samej Europy znaczàco
spadnie. W niektórych krajach europejskich takich
jak Francja, czy Irlandia, liczba ludnoÊci nawet wzroÊnie, lecz w krajach pozosta∏ych zmaleje, niekiedy
drastycznie. Na przyk∏ad populacja Niemiec skurczy si´ z 82 obecnie do niespe∏na 71 mln ludnoÊci,
W∏och z 57,5 do 43 mln, a Hiszpanii z blisko 40 do
nieco ponad 31 mln. Liczba pi´tnastu krajów Unii
spadnie z 376 do 339,3 mln, to znaczy o 37 mln lub
10 procent. Jeszcze ostrzejszy spadek nastàpi w krajach kandydackich Europy Ârodkowej i Wschodniej
– ze 105 do 85 mln, a zatem o 20 mln lub 20 procent.
Redakcja: Przedsi´biorcy z Niemiec chcà natychmiast ludzi do pracy. Obecnie bezrobotni w Niemczech nie sà zainteresowani pracà, wolà ˝yç z du˝ego zasi∏ku socjalnego. Polacy szybko si´ integrujà, zak∏adajà rodziny i majà dzieci. A mo˝e Niemcy wolà
Turków, to wtedy warto zamknàç granic´, zakazaç
przez 7 lat pracy Polaków w Niemczech. Niemcy dobrze wiedzà, ˝e Turek jedzie po ˝on´ do Turcji. Rodziny tureckie sà wielodzietne. A ka˝dy Turek jest
wierny Islamowi.
Dlatego zamykanie granicy przed Polakami nas
po prostu Êmieszy.
Implikacje tego zjawiska sà daleko idàce. Po
pierwsze w Êrednim horyzoncie czasowym Unii po-
Szanowni Paƒstwo!
Do∏àczyliÊmy do Naszej Wielkopolski „Zaproszenie na
strony internetowe”. Prosimy o przekazanie naszego
adresu internetowego znajomym, szko∏om, uczelniom
i rodzinom za granicà.
Redakcja
9
WOBEC
OKUPACJI SOWIECKIEJ
Bardzo ciekawy artyku∏ ukaza∏ si´ w Gazecie Wyborczej 12 – 13 maja 2001 roku. Autor jest prezesem Fundacji im. Stefana Batorego we Francuskim Krajowym Centrum Badaƒ Naukowych (CNRS). Esej..."Tabu i nienawiÊç" ukaza∏ si´ w kwartalniku politycznym „Aneks" nr 41,42,1986 r.
„Tabu i nienawiÊç” (I) Aleksander Smolar
Fragmenty: Wobec okupacji sowieckiej
dziej precyzyjnie, byli ich wówczas w równym
stopniu pozbawieni co wszyscy inni.
We wrzeÊniu 1939 roku, gdy wybuch∏a wojna, Polacy mieli dwóch wrogów - Niemcy i Zwiàzek Radziecki.
Argument ma swój ci´˝ar. Je˝eliby go uznaç
za w pe∏ni przekonywujàcy, to postaw´ ˚ydów
we WrzeÊniu 1939 roku moglibyÊmy uwa˝aç za
godnà ubolewania, ale nie poddajàcà si´ moralnej ocenie. Problem polega na tym, ˝e nie jest to
odpowiedê w pe∏ni zadowalajàca. Po pierwsze w 1939 i w 1940 roku nikt nie by∏ w stanie przewidzieç radykalnie anty˝ydowskiej polityki okupanta i „ostatecznego rozwiàzania". OczywiÊcie,
wiedziano o dyskryminacji w Niemczech, o upokorzeniach, o „nocy kryszta∏owej". By∏y powody do obaw. Ale nie by∏y one a˝ tak dramatyczne, skoro wielu ˚ydów, szybko rozczarowanych
w∏adzà sowieckà i nieÊwiadomych tego, co ich
czeka, zdecydowa∏o si´ na powrót pod okupacj´
niemieckà.
Nie by∏a to postawa podzielana przez mniejszoÊci narodowe. Âwi´towa∏ niemal ogó∏ Niemców – obywateli polskich, podobnie na Wschodzie – du˝a cz´Êç Bia∏orusinów, Ukraiƒców i ˚ydów (nie mówiàc o Litwinach, którzy na krótko
znaleêli si´ w obr´bie niezale˝nego paƒstwa litewskiego). Mo˝na zrozumieç Niemców, mo˝na
zrozumieç Litwinów, mo˝na zrozumieç postaw´
Bia∏orusinów i Ukraiƒców. W ka˝dym z tych przypadków znaczenie mia∏y bardziej motywy narodowe ni˝ ideologiczne. Polityka narodowoÊciowa Rzeczypospolitej zra˝a∏a do Polski wszystkie
po kolei mniejszoÊci. Ale dlaczego ˚ydzi? Nie
mieli roszczeƒ terytorialnych, nie szukali zjednoczenia we wspólnym paƒstwie (chyba, ˝e
w Palestynie) ze wspó∏wyznawcami zza granicy.
Niemniej Êwiadectwa sà zgodne – wystarczajàca liczba ˚ydów wychodzi∏a z entuzjazmem naprzeciw Armii Czerwonej, by w pami´ci polskiej
pozosta∏ obraz t∏umów witajàcych najeêdêców jako wyzwolicieli. Jak wyt∏umaczyç ˚ydów?
Poczucie zagro˝enia ze strony Niemców nie
t∏umaczy te˝ entuzjazmu ˚ydów dla przybyszy
ze Wschodu. Gdyby choç zrezygnowana akceptacja faktu dokonanego, postawa, ˝e z dwojga z∏ego lepsi Sowieci, ale nie entuzjazm, o którym zewszàd donoszono. Prawda zawarta jest chyba
w s∏owach Adama Uzi´b∏y, który w odpowiedzi
na ankiet´ rozpisanà przez „Kultur´" na temat
antysemityzmu pisze: „ Powitania bolszewików
by∏y to przede wszystkim manifestacje odr´bnoÊci, odci´cia si´ od tych, z którymi Sowiety prowadzi∏y wojn´ – od Polaków – zrzucenie z siebie
odpowiedzialnoÊci za Paƒstwo Polskie. Nie wolno udawaç, ˝e si´ tego nie widzi, i trzeba od razu stwierdziç, ˝e by∏ to skutek naszej polityki
i naszego antysemityzmu. (...) A w roku wybuchu wojny wyodr´bnienie spo∏ecznoÊci ˝ydowskiej osiàgn´∏o szczyt przez rozpasanie propagandy ju˝ zgo∏a pogromowej, wzywajàcej do krwi
przelewu. Odepchn´∏a ona od nas nawet ludzi
zupe∏nie zasymilowanych."
Autorzy ˝ydowscy poruszajàcy ten temat
przywo∏ujà nast´pujàcy argument. W obliczu podzia∏u paƒstwa w∏adza sowiecka by∏a równie
wroga wobec Polaków jak Niemcy. Sytuacja ˚ydów by∏a jednak odmienna. Hitlerowskie Niemcy, prowadzàce otwartà anty˝ydowskà polityk´,
stanowi∏y dla nich g∏ówne zagro˝enie.
Z drugiej zaÊ strony, Zwiàzek Radziecki, nawet je˝eli czerwona dyktatura nie budzi∏a wi´cej
sympatii ni˝ czarna, by∏ krajem, gdzie ˚ydzi cieszyli si´ pe∏nià praw obywatelskich. Czy te˝, bar-
www.nasza-wielkopolska.pl
10
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
kiem. Ró˝nice dotyczà tylko taktyki post´powania.
Tragiczne b∏´dne ko∏o. Bardzo wielu ˚ydów
wita∏o entuzjastycznie krasnoarmiejców, bo Polski nie traktowali jako swojej ojczyzny, bo odpychano ich, bo sposób pozbycia si´ ich z kraju sta∏
si´ g∏ównym przedmiotem debat publicznych.
WyjaÊnia to cz´Êciowo ich reakcj´. Ale czy mo˝e
w jakimkolwiek sensie usprawiedliwiaç t´ postaw´, za którà zresztà bardzo szybko musieli zap∏aciç wysokà cen´?
Dokumentów zalecajàcych naÊladowanie metod niemieckich prawie nie ma. Metody te wywo∏ujà odruch wspó∏czucia, ale zmala∏o ono po
zlaniu si´ obu okupacji i zaznajomieniu si´ przez
ogó∏ z zachowaniem ˚ydów na Wschodzie".
W ˝adnym innym kraju europejskim nie nastàpi∏o w czasie wojny tak dramatyczne zderzenie interesów i postaw ˚ydów z narodem, wÊród
którego zamieszkiwali, jak podczas okupacji sowieckiej 1939-41.
Gdyby tylko kwiatami witano. Ale by∏y rzeczy gorsze, znacznie gorsze. ˚ydzi, komuniÊci
i nie, inteligenci czy pó∏inteligenci jako ludzie zasadniczo godni zaufania zaludniali administracj´ lokalnà, stawali si´ pomocnikami w organizowaniu w∏adzy sowieckiej. Gorzej jeszcze – pomagali w wy∏apywaniu polskich oficerów, przedstawicieli polskiej administracji poszukiwanych
przez okupanta. Có˝ z tego, i˝ w Êlad za nimi
i setkami tysi´cy innych Polaków na bia∏e niedêwiedzie wys∏ano równie˝ tysiàce ˚ydów. Wywo˝ono ich nie dlatego, ˝e byli ˚ydami, ale dlatego,
˝e bardzo szybko przestawali si´ entuzjazmowaç
nowà w∏adzà, bo by∏a ona w gruncie rzeczy wroga im w nie mniejszym stopniu ni˝ innym narodom imperium: wroga, bo ˚ydzi byli przewa˝nie
spo∏ecznie „nies∏usznego pochodzenia" (kupcy,
rzemieÊlnicy, wolne zawody), bo byli religijni...
Gdzie indziej ˚ydzi mieli sprzeczne interesy
z cz´Êcià otaczajàcego spo∏eczeƒstwa (na przyk∏ad kolaborujàcà), ale w solidarnoÊci, w powiàzaniu z resztà spo∏eczeƒstwa. We wschodniej Polsce natomiast to ˚ydzi byli postrzegani jako kolaboranci. Winno si´ o tym pami´taç, gdy chce
si´ uczciwie mówiç o wzajemnych stosunkach.
Fragment wybra∏a Ela Ruciƒska
Jeden z tych okrutnych paradoksów historii
sprawi∏, ˝e nawet wywo˝enie na Sybir nie odwodzi∏o ˚ydów od sympatii do ZSRR. Bo choç cierpieli jak inni, to tylko oni, ratujàc ˝ycie, mieli
w koƒcu poczucie sensownoÊci cierpienia.
Polacy, jak donosi∏ w depeszy do Londynu genera∏ Grot-Rowecki, ci, którzy zostali na miejscu,
witali – zdarza∏o si´ nadchodzàcych Niemców po
rozpocz´ciu przez nich wojny z ZSRR wyrazami
sympatii, jako „wybawców spod ucisku bolszewickiego, w którym du˝y udzia∏ brali ˚ydzi".
W BrzeÊciu dojÊç mia∏o do pogromu ˚ydów
przez wypuszczonych z wi´zieƒ Polaków.
Po zjednoczeniu Polski pod okupacjà niemieckà wieÊç o postawie ˚ydów na Wschodzie rozesz∏a si´ na ca∏y kraj. Mo˝na sobie wyobraziç, jak
fakt ten wp∏ynà∏ na postaw´ Polaków. Nie ma powodu nie ufaç cz´sto cytowanemu Êwiadectwu
genera∏a Grota-Roweckiego zawartemu w meldunku do rzàdu w Londynie z 30 wrzeÊnia 1941
r.: „Prosz´ przyjàç jako fakt zupe∏nie realny, ˝e
przygniatajàca wi´kszoÊç kraju jest nastrojona
antysemicko. Nawet socjaliÊci nie sà tu wyjàt-
Trafna ok∏adka:
Kto szczypie or∏a polskiego z koronà? Niemcy, ˚ydzi, Czesi, S∏owacy, Ukraiƒcy, Bia∏orusini
i Litwini. Sà to ma∏e mniejszoÊci narodowe
w Polsce. Chcemy wejÊç do Unii Europejskiej
i musimy z nimi wspó∏˝yç.
11
ZPMI „GORGIEL”
torze sieci dystrybucji w kraju. Dostarcza swoje
wyroby do najwi´kszych dystrybutorów, takich
jak Tadmar, Hydrokan Winkiel, Bims, Grupa ABG,
Tanie Grzanie, Sangroup, Pum i ponad 400 hurtowni i salonów sprzeda˝y w ca∏ej Polsce. W ofercie firmy jest jeszcze jeden produkt, grzejnik ∏azienkowy zaprojektowany i wykonany dla indywidualnego klienta. Jest to niejako konsekwencja
przyj´tej filozofii - ka˝dy klient jest jednostkà i jako taki ma indywidualne potrzeby i oczekiwania.
Dzia∏ techniczny jest w ciàg∏ej dyspozycji dla
swoich klientów, aby rozpoznawaç ich indywidualne oczekiwania i wspólnie z nimi zaprojektowaç
i zrealizowaç marzenia. Wyroby firmy sà u˝ywane w tysiàcach ró˝nych instalacji w kraju i poza
jego granicami. ZPMI „GORGIEL" wysoko ceni
wielkie zaufanie klientów, co jest odczytywane jako dowód wysokiej jakoÊci produkowanych wyrobów. Aktualnie ZPMI „GORGIEL" to trzy zak∏ady produkcyjne zatrudniajàce ok. 200 pracowników, ponad 7000m2 powierzchni hal, magazynów
i biur i blisko 50 000 m2 gruntów stwarzajàcych
du˝e mo˝liwoÊci rozwoju firmy.
Jan Gorgiel
Za∏o˝ona w 1976 r. przez Jana Gorgiela firma
ZPMI „GORGIEL" (Zak∏ad Produkcji Materia∏ów
Instalacyjnych „GORGIEL") projektuje i wytwarza
szerokà gam´ wyrobów bran˝y instalacyjnej, takich jak grzejniki ∏azienkowe, w tym stylizowane dekoracyjne grzejniki o niepowtarzalnym, charakterystycznym tylko dla ZPMI „GORGIEL" wzornictwie, kompletny system do monta˝u rur
i grzejników, stela˝e do bia∏ego monta˝u w ∏azienkach oraz wiele innych drobnych akcesoriów niezb´dnych przy wykonywaniu instalacji wodnokanalizacyjnych, gazowych, C.O., elektrycznych,
wentylacyjnych i klimatyzacyjnych. Od po∏owy lat
90-tych ZPMI „GORGIEL" jest dostawcà podzespo∏ów i akcesoriów grzejników „PURMO" dla grupy
Rettig, najwi´kszego producenta grzejników w Europie. Wi´kszoÊç tej produkcji jest wykonywana
ca∏kowicie samodzielnie przez ZPMI „GORGIEL",
cz´Êç w kooperacji z producentami zagranicznymi. Ca∏oÊç procesów projektowania, produkcji,
dystrybucji i marketingu wyp∏ywa z przyj´tej
przez firm´ strategii - oferowaç produkty najwy˝szej jakoÊci, konkurencyjne cenowo, dostarczone do klienta szybko i terminowo. Od wielu lat
firma posiada jednà z najwi´kszych w swoim sek-
www.nasza-wielkopolska.pl
Historia Zak∏adu
Poczàtki przedsi´biorstwa si´gajà roku 1976,
aczkolwiek o zak∏adzie w jego obecnej postaci, tzn.
zak∏adzie produkcyjno-handlowym mo˝na mówiç
od zaledwie dziesi´ciu lat. W dwudziestopi´cioletniej historii przedsi´biorstwa nale˝y wskazaç
dwa prze∏omowe momenty, które sprawi∏y, i˝ ma∏a us∏ugowa firma przekszta∏ci∏a si´ i uros∏a do
rozmiarów Êredniej wielkoÊci, pr´˝nego zak∏adu
produkcyjnego, o znaczàcej pozycji rynkowej
w bran˝y instalacyjnej i cenionego przez wielkich
producentów z ró˝nych krajów europejskich partnera. Zak∏ad jest przedstawicielem handlowym
kilku renomowanych firm, tj. Rettig, Sigarth,
MTR, Zeleziarne Podbrezova, Danfoss, Profil i innych.
Poczàtki
Pierwszy okres obejmuje lata 76-89. W maju
1976 roku na podstawie Wpisu do ewidencji dzia∏alnoÊci rozpoczyna dzia∏alnoÊç zatrudniajàcy za-
12
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
ledwie kilka osób zak∏ad us∏ugowy. Do koƒca lat
osiemdziesiàtych nic nie zapowiada wi´kszej
zmiany. Zak∏ad Êwiadczy us∏ugi dla ludnoÊci i ró˝nych instytucji oraz powoli, ale systematycznie
rozwija dzia∏alnoÊç produkcyjnà materia∏ów instalacyjnych.
dukcyjny. By∏a to niezwykle istotna decyzja
o przeniesieniu punktu ci´˝koÊci z jednej formy
dzia∏alnoÊci na drugà. Istotna, aczkolwiek jedynie
formalna, bowiem zak∏ad z za∏o˝enia mia∏ byç
produkcyjnym - stàd nazwa Zak∏ad Produkcji Materia∏ów Instalacyjnych, która powsta∏a wiele lat
wczeÊniej, jakby wskazujàc preferencje za∏o˝yciela. Jest to okres najbardziej dynamicznego rozwoju firmy. W ciàgu zaledwie kilku lat powstaje Êredniej wielkoÊci zak∏ad produkcyjny zatrudniajàcy
obecnie blisko 200 pracowników. By∏a to w pe∏ni
Êwiadoma decyzja, której s∏usznoÊç oceniç mo˝na by∏o niemal natychmiast.
Przedsi´biorstwo handlowe
Wraz ze zmianami w gospodarce kraju dokonuje si´ prze∏om w sposobie i przedmiocie dzia∏alnoÊci firmy. Dzia∏alnoÊç us∏ugowa schodzi ze
sceny i stopniowo zanika. G∏ównym przedmiotem staje si´ handel. W dalszym ciàgu, niejako
w tle, krystalizuje si´ i wyodr´bnia jako wa˝ny
aspekt dzia∏alnoÊci zak∏adu produkcja. Skoncentrowanie i zachwyt nad burzliwie rozwijajàcym
si´ handlem hurtowym i detalicznym przes∏ania
jednak walory produkcji i sprawia, ˝e przez nast´pne kilka lat nadal pozostanie w cieniu.
Przedmiot dzia∏alnoÊci
Obecna dzia∏alnoÊç zak∏adu w sferze produkcyjnej skupia si´ na dwóch kierunkach:
- produkcja grzejników ∏azienkowych.
Grzejniki wykonywane sà z wysokogatunkowych rur stalowych i miedzianych, ∏àczonych ze
sobà lutami twardymi. Obecnie w ofercie znajduje si´ ponad 100 typów grzejników lakierowanych
proszkowo w dowolnym kolorze oraz grzejniki pokrywane chromem i 24-karatowym z∏otem.
Przedsi´biorstwo produkcyjne
Okres „dominacji" handlu trwa krótko. Rozwijajàca si´ na drugim planie produkcja z niezwyk∏à determinacjà zaczyna konkurowaç z handlem
i jawi si´ jako powa˝na i atrakcyjna alternatywa
dla niego. Szybko analizuje si´ s∏abe i silne strony zak∏adu jako firmy handlowej i produkcyjnej
i zapada decyzja o „przekszta∏ceniu" w zak∏ad pro-
- produkcja systemów mocowaƒ do instalacji
grzewczych, wentylacyjnych i wodnokanalizacyjnych. System mocowaƒ umo˝liwia szybkie i solidne umocowanie dowolnych elementów sieci
Siedziba firmy oraz zak∏ad produkcyjny
13
grzewczych i wentylacyjnych, przez co skraca si´
czas monta˝u oraz podnosi si´ jakoÊç wykonywania instalacji.
Pozycja rynkowa
Zak∏ad, jako producent grzejników ∏azienkowych, zajmuje drugà pozycj´ wÊród firm dzia∏ajàcych na polskim rynku (dane wg CONSULT GB).
Miejsce to jest rezultatem powiàzania dwóch elementów decydujàcych o sukcesie - wysokiej jakoÊci produkowanych grzejników oraz przyst´pnej
ceny. Produkowane przez zak∏ad systemy mocowaƒ sprzedawane sà na terenie ca∏ego kraju. Na
rynku producentów systemów mocujàcych dzia∏a wiele firm, których porównanie ze sobà jest
utrudnione ze wzgl´du na du˝à ró˝norodnoÊç produkowanych wyrobów, lecz jedynie czterech producentów obejmuje swojà dzia∏alnoÊcià ca∏à Polsk´.
Plany rozwojowe na najbli˝sze
lata
W czerwcu br. planowane jest zakoƒczenie budowy nowego zak∏adu zlokalizowanego w Karpicku ko∏o Wolsztyna. Na pi´ciohektarowej dzia∏ce
powstajà:
- zak∏ad produkcyjny, w którym na nowych liniach produkcyjnych zatrudnionych b´dzie blisko
200 pracowników. Planowana nowa produkcja odbywaç si´ b´dzie w systemie zamkni´tym, ca∏kowicie bezpiecznym dla Êrodowiska.
- nowoczesny kompleks handlowo-biurowy
- cz´Êç rekreacyjno-wypoczynkowa zak∏adu
wyposa˝ona m.in. w obiekty sportowe - boiska,
korty, si∏owni´ - przeznaczone dla pracowników
i ich rodzin.
Zakoƒczenie ostatniego etapu obejmujàcego
cz´Êç rekreacyjno-wypoczynkowa planowane jest
na wiosn´ 2002 r.
Zatrudnienie w latach 1995-2000
L.p.
1
2
3
4
5
6
www.nasza-wielkopolska.pl
14
Ârednie zatrudnienie
1995
1996
1997
1998
1999
2000
29
76
91
128
154
178
dynamika
161%
262%
160%
141%
120%
116%
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
Inwestycje w Polsce
spodarki przyjmijcie Euro, bo wasz silny z∏oty doprowadzi was do ruiny. Jak wy to liczycie, ˝e z∏oty jest tak mocny ?
Pani Minister Skarbu w tym roku ma sprzedaç
za ca 20 mld z∏ zak∏ady produkcyjne, w ten sposób uratuje tegoroczny bud˝et. Czyli znowu pieniàdze przejemy, a bezrobocie wzroÊnie.
Jan Gorgiel sam wybudowa∏ za swoje pieniàdze nowoczesny zak∏ad, gdzie znalaz∏o zatrudnienie 200 pracowników. DziÊ ten zak∏ad budzi zazdroÊç zachodnich specjalistów, jest wielu ch´tnych do kupienia. Ale Jan Gorgiel mi powiedzia∏,
˝e nie sprzeda go. Ja im udowodni∏em, ˝e jestem
najlepszy jakoÊciowo w Europie, a moje ceny sà
te˝ konkurencyjne.
By∏em na otwarciu nowego Zak∏adu Mleczarskiego Hochland w Baranowie w woj. mazowieckim. Mimo zaproszenia nie by∏o premiera, wojewody, starosty, pos∏ów i senatorów. Co ich obchodzi najnowoczeÊniejszy zak∏ad mleczarski na Êwiecie, gdzie 130 ludzi znalaz∏o dobrà prac´. Ta inwestycja daje gwarancje skupu mleka od oko∏o 5 tys.
gospodarstw. To ta inwestycja podnosi rang´ tego
biednego regionu. Niemcy powiedzieli mi, ˝e jedno miejsce pracy kosztowa∏o 1 mln z∏. Macie 3
mln bezrobotnych, potrzeba wam 300 mld kapita∏u, a˝eby zlikwidowaç bezrobocie, czyli prawie
dwa roczne bud˝ety! A pan Balcerowicz obawia si´
pieni´dzy, które Niemcy zap∏acà za niewolniczà
prac´. Je˝eli rynek boi si´ tej sumy, to wasza gospodarka stacza si´ do dna. Dla dobra waszej go-
Czyli Gorgiel rozpoczà∏ d∏ugotrwa∏à walk´ o rynek Polski i Europejski. Tak w bólach rodzi si´ polska klasa przedsi´biorców, to ona mo˝e w Polsce
zagwarantowaç zmniejszenie bezrobocia. Jak mo˝na w Polsce inwestowaç przy tak drogich kredytach? Nas Polaków Polska traktuje najgorzej i to
jest paradoks dzisiejszych czasów.
Ludwik Ratajczak
15
Kapitu∏a Nagrody Gospodarczej,
która dzia∏a przy Stowarzyszeniu RUCH REGIONALNY WIELKOPOLAN
przyzna∏a firmie ZPMI „GORGIEL"
KRYSZTA¸OWY PUCHAR WIELKOPOLSKI
dla najlepszej Firmy w Polsce produkujàcej grzejniki ∏azienkowe
o niepowtarzalnym charakterze
Firma „GORGIEL" zosta∏a za∏o˝ona w 1976 r. przez Jana Gorgiela. W 2001 roku wybudowano nowoczesny zak∏ad w Wolsztynie, który umo˝liwia produkowanie wielkiej gamy wyrobów instalacyjnych, takich jak
np. grzejniki ∏azienkowe.
KAPITU¸A UZASADNIA
W Wolsztynie powsta∏ od podstaw nowoczesny zak∏ad, który dziÊ zatrudnia 200 osób. Produkowane
grzejniki ∏azienkowe o ró˝norodnych kszta∏tach sà wykonane z wysokogatunkowych rur stalowych i miedzianych. DziÊ oferta firmy to 100 typów grzejników lakierowanych proszkowo w dowolnym kolorze oraz
grzejniki pokrywane chromem i 24-karatowym z∏otem. Dlatego firma „GORGIEL" podbi∏a rynek Polski
i zagraniczny.
DziÊ Firma zosta∏a uznana przez takie firmy, jak Rettig, Sigarth, MTR, Zeleziarne Podbrezova, Danfoss, Profil i inne. Zak∏ad jest ich przedstawicielem handlowym. Firma dostarcza swoje wyroby do najwi´kszych dystrybutorów, takich jak Tadmar, Hydrokan Winkiel, Bims, Grupa ABG, Tanie Grzanie, Sangroup, Pum i ponad
400 hurtowni i salonów sprzeda˝y w ca∏ej Polsce.
Firma „GORGIEL" dysponuje nowoczesnym procesem produkcji przy u˝yciu najlepszych surowców i nowoczesnych maszyn. Nad ca∏oÊcià jakoÊci produkcji czuwa nowoczesne laboratorium kontroli, które w sposób ciàg∏y nadzoruje i kontroluje ca∏y proces produkcji.
Prezes Kapitu∏y Nagrody Gospodarczej
Prezydent Ruchu Regionalnego Wielkopolan
mgr Krzysztof Paw∏owski
mgr Ludwik Ratajczak
CZ¸ONKOWIE KAPITU¸Y NAGRODY GOSPODARCZEJ
• mgr Krzysztof Paw∏owski
- prezes zarzàdu Porty Lotnicze ¸awica w Poznaniu
• mgr Andrzej Wituski
- dyrektor Kredyt Banku PBI SA w Poznaniu,
d∏ugoletni prezydent Poznania
• mgr Ludwik Ratajczak
- prezydent Ruchu Regionalnego Wielkopolan
Naczelny Redaktor „Naszej Wielkopolski”
• mgr Romuald Szperliƒski
- prezydent Wielkopolskiego Klubu Kapita∏u
• Jan Kozio∏ek
- d∏ugoletni burmistrz Wolsztyna
radny sejmiku Wielkopolskiego
• dr Kazimierz Nadolny
- doradca podatkowy i bieg∏y sàdowy do spraw podatkowych
• prof. dr hab. Zbigniew Wierzbicki
- Wy˝sza Szko∏a Zarzàdzania - Warszawa
• prof. dr hab. Józef Orczyk
- rektor Wy˝szej Szko∏y Zawodowej w Koninie,
profesor Akademii Ekonomicznej w Poznaniu
• prof. dr hab. Witold Wielicki
- profesor Akademii Rolniczej
• dr Marian Król
- by∏y pose∏ i d∏ugoletni wojewoda poznaƒski,
prezes Wielkopolskiej Fundacji ˚ywnoÊciowej
• dr W∏odzimierz ¸´cki
- by∏y d∏ugoletni wojewoda poznaƒski
• mgr Zygmunt Andrzejak
- dyrektor Banku Âlàskiego w Poznaniu
• mgr Tomasz Bendlewski
- prezes zarzàdu TOTAL Grupa Consultingowa SA
• mgr in˝. Jakub Zawadka
- prezes zarzàdu Z∏oty Medal
• Andrzej Kasztelan
- prezes zarzàdu Silbudex - AEK
www.nasza-wielkopolska.pl
16
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
Analiza uzyskanych materia∏ów dot. post´powania
Kordiana Ratajskiego s. Cyryla
w okresie okupacji i powstania warszawskiego /1939-1941 r./
(materia∏ niepublikowany)
4. Monografia w maszynopisie W∏adys∏awa Sieroszewskiego pt. “Przyczynek do historii wojskowych
sàdów specjalnych” - Warszawa 1974 r., w posiadaniu Archiwum Wojskowego Instytutu Historycznego w Warszawie – str. 105, 106 i 126.
Oceniane materia∏y:
1. Informacja podana w “G∏osie Wielkopolskim” nr
16 /678/ z dnia 16.01.1947 r. za “Wieczorem Warszawy” nr 12.
2. List Kordiana Ratajskiego, datowany 05.06.1943
r. – w posiadaniu Bo˝eny Burzyƒskiej we Wroc∏awiu
i jej relacja dot. Uwolnienia Adama Filipowskiego,
aresztowanego przez Gestapo i przebywajàcego
w Pustkowie k/D´bicy.
5. Monografia: Andrzej Zarzycki pt. “Cyryl Ratajski
1875 – 1924” w Kronice m. Poznania, Rocznik LVII
nr 1 i 3.
6. Informacje ustne nielicznych ˝yjàcych krewnych
oraz wspomnienia ni˝ej podpisanego z rozmowy
z Kordianem Ratajskim, odbytej w Krakowie wczesnà jesienià 1941 r.
3. Monografia Paw∏a M. Lisiewicza pt. “W imieniu
Polski Podziemnej – z dziejów wojskowego sàdownictwa specjalnego Armii Krajowej” – Warszawa
1988 r.
boru: albo zostanie konfidentem, albo wróci do obozu. Obóz zaÊ to Êmierç. Ratajski wybra∏ wspó∏prac´
z Gestapo. Odes∏ano go do Warszawy, gdzie Gestapo da∏o mu dok∏adnà instrukcj´. Ratajski twierdzi,
˝e zg∏osi∏ wtedy wspó∏prac´ w polskiej organizacji
podziemnej.”
Opis i ocena sprawy
1. Zastrze˝enie wst´pne.
Podstawowym wymogiem wszelkich ocen jest
kompletnoÊç materia∏ów wyjÊciowych – im dalej do
kompletnoÊci, tym wi´ksze ryzyko b∏´du w ocenie
i wnioskach. W niniejszej sprawie dotychczas znano tylko nieliczne materia∏y: 4 relacje drukowane,
jeden list odr´czny, z którego sporzàdzono notatk´
i wreszcie dwie informacje ustne od krewnych Kordiana R. – z tego wi´c powodu ni˝ej podpisany zastrzega si´, ˝e jego wywody i wnioski majà tylko charakter warunkowy – nie mo˝na bowiem wykluczyç,
˝e mogà si´ znaleêç dalsze i odmienne materia∏y pisane, bàdê relacje ustne.
W informacji tej wyst´pujà zasadnicze sprzecznoÊci, a mianowicie:
a. Ojciec Kordiana Cyryl R. od pierwszych dni
wojny przebywa∏ bàdê to w Poznaniu, bàdê te˝
w swojej willi w Puszczykówku k/Poznania do wysiedlenia w dniu 07.05.1940 do Generalnej Guberni. Niemieckie w∏adze okupacyjne i Gestapo zna∏y
doskonale jego miejsce pobytu, choçby z faktu, ˝e jako p.e. prezydent m. Poznania przekaza∏ osobiÊcie
swoje agendy administracji niemieckiej. Stàd rzekomo poszukiwania Cyryla R. “w pierwszych dniach
okupacji” i po “natychmiastowym aresztowaniu”
Kordiana R. nale˝y uznaç jako wymys∏ prasowy, nie
majàcy pokrycia w faktach. /vide Cz.I.pkt.5 str. 88/.
2. Po takim zastrze˝eniu mo˝na dopiero przystàpiç do analizy i oceny sprawy, i tak:
Kordian Ratajski, s. Cyryla b. prezydenta m. Poznania, b. ministra spraw wewn´trznych i w czasie wojny – pe∏nomocnika Rzàdu RP na Kraj /194041/ ur. 10.11.1912 r., ˝onaty z Krystynà, córkà zamo˝nego kupca w Poznaniu, bezdzietny.
Wg informacji prasowych /vide Cz.I.pkt.1/:
b. Nominacj´ na pe∏nomocnika Rzàdu RP na Kraj
dla Cyryla R. wystawi∏ Gen. W∏. Sikorski w dniu
03.12.1940 r. – a wi´c w terminie daleko póêniejszym ni˝ “pierwsze dni okupacji” - /vide j.w. str. 90/.
“W pierwszych dniach okupacji Ratajski wraz
z rodzinà przyby∏ do stolicy. Natychmiast po zameldowaniu si´ zosta∏ aresztowany. Gestapo chcia∏o wydobyç od niego, gdzie przebywa ojciec. Poniewa˝ odmówi∏, wys∏ano go do Dachau. Po kilku miesiàcach
stawiono go przed Sondergericht w Berlinie. Sàd go
uniewinni∏. Zaledwie jednak Ratajski wyszed∏ na ulic´, zosta∏ aresztowany ponownie. Dano mu do wy-
Nie wiadomo tak˝e skàd si´ wzi´∏a informacja
o kilkumiesi´cznym pobycie Kordiana R. w Dachau
i stawieniu go przed niemiecki Sondergericht w Berlinie oraz o zapad∏ym wyroku uniewinniajàcym tam˝e. Z notatki prasowej wynika równie˝, ˝e po zgodzie Kordiana R. na wspó∏prac´ z Gestapo – ten˝e
zg∏osi∏ si´ do dzia∏ajàcej w Warszawie podziemnej
organizacji pod dowództwem b. komendanta Stra˝y
17
iloÊci materia∏ów mo˝na mieç jeszcze dalsze wàtpliwoÊci, a mianowicie czy jeden dzieƒ /12.08.1944 r./
wystarczy∏ na uj´cie Kordiana R., jego doprowadzenie do sàdu, przygotowanie rozprawy, zapoznanie
si´ sk∏adu s´dziowskiego ze sprawà, wys∏uchanie
oskar˝yciela, dok∏adne zbadanie materia∏ów dowodowych, uzyskanie pe∏nych i Êcis∏ych informacji
z placówki kontrwywiadu, wreszcie wydanie i wykonanie wyroku. JeÊli od tej strony patrzeç na ca∏okszta∏t sprawy – wyglàda na to, ˝e element poÊpiechu i emocji trwajàcej walki powstaƒczej przewa˝y∏ element obowiàzkowej sumiennoÊci w rozpoznaniu sprawy i ferowaniu wyroku.
3. Ni˝ej podpisanemu uda∏o si´ dotrzeç do materia∏ów nie zapisanej w êród∏ach drukowanych
sprawy uwolnienia z wi´zienia Gestapo w Pustkowie k/ D´bicy Adama Filipowskiego.
Kordian Ratajski
Po˝arnej Igockiego, b´dàcej na us∏ugach Gestapo.
Jest zastanawiajàce, dlaczego w procesie w sierpniu
1944 nie si´gni´to po ten argument, a by∏by to dowód wielkiej wagi procesowej, oczywiÊcie gdyby wykazano jakàÊ konkretnà szkod´ wyrzàdzonà przez
tego˝ Igockiego przy wspó∏udziale K. Ratajskiego.
A. Filipowski ur. 1881 r., pochodzàcy z g∏´boko
patriotycznej rodziny /jego kuzynem by∏ Cyryl Ratajski, inni cz∏onkowie byli uczestnikami powstania
wielkopolskiego/ by∏ wspó∏w∏aÊcicielem majàtku
Karczewo k/ Gniezna i stamtàd wysiedlony zosta∏
przez Niemców do Generalnej Guberni, konkretnie
zaÊ do Krosna. Ten˝e zosta∏ w r. 1943 aresztowany
przez Gestapo i osadzony w Pustkowie k/ D´bicy.
Siostrzenica aresztowanego - Bo˝ena Burzyƒska /tak˝e krewna Ratajskich/ skontaktowa∏a si´ z Kordianem R., który podjà∏ si´ wszczàç starania o uwolnienie A. Filipowskiego. Po jakimÊ czasie Kordian R. zawiadomi∏ B. Burzyƒskà listownie, ze uda∏o mu si´
wykupiç Filipowskiego za cen´ 5.000 z∏ /ówczesnych/ i rzeczywiÊcie kilka dni póêniej A. Filipowski
znalaz∏ si´ na wolnoÊci, prze˝y∏ okupacj´, powróci∏
w rodzinne strony i zmar∏ w Gnieênie w 1949 r. Patrzàc na umiarkowanà w ówczesnych warunkach
wysokoÊç okupu, mo˝na z jak najwi´kszym prawdopodobieƒstwem przyjàç, ˝e podj´te czynnoÊci dokonane zosta∏y przez Kordiana R. zupe∏nie bezinteresownie.
Wyraêne sà dalsze zasadnicze sprzecznoÊci pomi´dzy informacjà prasowà a podanym przez W∏.
Sieroszewskiego /Cz.I.pkt.4/ i P. M.Lisiewicza faktem
przeprowadzenia post´powania sàdowego i wydania wyroku skazujàcego przez Sàd Specjalny AK.
Sprawa przepustki wydanej przez Gestapo oraz pieni´dzy w kwocie 10.000 z∏ wyst´puje tylko w notatce prasowej, nie ma natomiast o tym ani s∏owa w relacjach W∏. Sieroszewskiego i P. M. Lisiewicza.
Z wymienionych sprzecznoÊci mo˝na wysunàç
wiele wniosków, w tym tak˝e taki, ˝e zastrzelenie K.
Ratajskiego dokonane zosta∏o na w∏asnà r´k´ przez
˚andarmeri´ AK /o ˚andarmerii w obu wymienionych relacjach nie ma ani s∏owa/, a póêniejsze relacje z procesu sà próbà usprawiedliwienia dzia∏ania
samej ˚andarmerii, oczywiÊcie zak∏adajàc, ˝e majàcy
wyraêny posmak sterowanej sensacji prasowej jest
zgodny z prawdà. Ni˝ej podpisany ma jednak w tej
sprawie powa˝ne wàtpliwoÊci co do wiarygodnoÊci
notatki prasowej, wydrukowanej w okresie bezpoÊrednio przed wyborami do Sejmu w styczniu 1947
r., kiedy to w walce wyborczej partia PPR dà˝y∏a za
wszelkà cen´ do zwyci´stwa kosztem innych ugrupowaƒ, w tym Stronnictwa Pracy /w∏àczonego do
Stronnictwa Demokratycznego/, którego w swoim
czasie cz∏onkiem by∏ ojciec Kordiana Cyryl Ratajski.
4. Kolejny fragment oceny sprawy obejmuje ∏àcznie materia∏y z monografii W∏. Sieroszewskiego /pkt.
4/ i P. M. Lisiewicza /pkt. 3/ jako wersji I, odmienne
w wielu zasadniczych sformu∏owaniach od informacji zamieszczonej w G∏osie Wielkopolskim z dnia
16.01.1947 r. – wersja II. Najwa˝niejszà ró˝nicà obu
wersji jest to, ˝e nie ˝andarmeria wojskowa zadecydowa∏a o rozstrzelaniu Kordiana R., lecz ˝e ten˝e
stracony zosta∏ z wyroku Sàdu Specjalnego AK i to
w wyniku przeprowadzonej rozprawy. Z materia∏ów
drukowanych nie wynika jednak, czy pozosta∏y jakieÊ dokumenty z rozprawy, choçby w postaci notatek czy skrótów – czy te˝ jakby to mog∏o wynikaç
z relacji autora W∏. Sieroszewskiego /pkt. 4, str. 105/
- ca∏y opis pochodzi z jego osobistych wspomnieƒ.
I jeszcze jedno: ka˝dy oskar˝ony – nawet zagro˝ony karà najwy˝szà – tak˝e i w warunkach polowych ma prawo do pe∏nej obrony, zaÊ sk∏ad sàdzàcy
ma bezwzgl´dny obowiàzek sprawdzenia zasadnoÊci oskar˝enia i wyjaÊnieƒ: - nawet z zebranej nik∏ej
www.nasza-wielkopolska.pl
18
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
b. Sàd nie sprawdzi∏ obrony Kordiana R. w zakresie ewent. dzia∏aƒ delatorskich. Brak materia∏ów
w tej sprawie mo˝na interpretowaç wy∏àcznie na korzyÊç oskar˝onego. Jak widaç kontrwywiad nie dysponowa∏ w tym zakresie ˝adnymi konkretami,
a przecie˝ by∏by to naprawd´ koronny i nie do odparcia dowód przeciwko oskar˝onemu.
Jakkolwiek by to nie by∏o – z uwagi na osob´ autora nie mo˝na pomniejszaç wagi jego relacji: W∏. Sieroszewski by∏ s´dzià, kapitanem i szefem Okr´gowej S∏u˝by SprawiedliwoÊci AK, a wi´c osobà kompetentnà na swoim odcinku.
Wg tej relacji K. Ratajski aresztowany /w nieokreÊlonym bli˝ej czasie/ przez Gestapo, dla ratowania
˝ycia zobowiàza∏ si´ wspó∏pracowaç z okupantem
w rozpracowaniu polskiego Ruchu Oporu. Fakt ten
mia∏ ustaliç Kontrwywiad ZWZ-AK.
c. Kolejny zarzut: pozostawanie w Warszawie po
pierwszym aresztowaniu zamiast ucieczki na prowincj´ – budzi w kontekÊcie ca∏ej sprawy dwa zastrze˝enia: brak dowodu na to, by Kordian R. po
pierwszym aresztowaniu poczyni∏ jakiekolwiek kroki delatorskie czy te˝ próby wejÊcia do w∏adz Podziemia, a tak˝e po drugie: K. Ratajski – poniewa˝ zawiód∏ swojego mocodawc´ /Gestapo/ móg∏ w∏aÊnie
z tamtej strony oczekiwaç zemsty – natomiast w∏adze AK wobec bezczynnoÊci Kordiana R. nie mia∏y
w sprawach zasadniczych ˝adnych dowodów przeciwko niemu i podstaw do pozbawienia go ˝ycia. Za
przebywanie w towarzystwie niemieckim mo˝na by∏o go napi´tnowaç lub wymierzyç odpowiednià kar´ fizycznà. Jego pozostawanie w Warszawie mo˝na zinterpretowaç w ten sposób: gdyby ten˝e pope∏ni∏ jakieÊ przest´pstwo wobec ojczyzny, na pewno
uciek∏by z Warszawy w obawie przed nieuchronnà
egzekucjà ze strony Kontrwywiadu AK i to jeszcze
d∏ugo przed powstaniem.
Przes∏uchany Kordian R. przyzna∏, ˝e zosta∏
w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. zatrzymany
przez Niemców i osadzony w wi´zieniu mokotowskim i z obawy przed rozstrzelaniem powo∏a∏ si´ na
swà wspó∏prac´ z Gestapo. Na tej podstawie zosta∏
zwolniony z aresztu niemieckiego z zaleceniem
przejÊcia na stron´ polskà i podj´cia dzia∏alnoÊci
agenta, - poda∏ jednak, ˝e po przejÊciu zamierza∏
zg∏osiç si´ do w∏adz polskich i wszystko ujawniç. Sàd
nie da∏ mu wiary i skaza∏ go na Êmierç – wyrok wykonano. W podanym przez W∏. Sieroszewskiego opisie sprawy znajduje si´ tak˝e oÊwiadczenie Kordiana R., ˝e z Gestapo jego wspó∏praca by∏a tylko pozorna i nikogo nie wyda∏. Zastanawiajàca jest ró˝nica
ocen: wg W∏. Sieroszewskiego by∏y one “zagmatwane i cz´sto sprzeczne” – ale P. M. Lisiewicz uwa˝a
je za “logiczne”, choç tylko z pozoru.
5. Przy ocenie jednostkowego incydentu z okresu powstania warszawskiego nie mo˝na pominàç
aspektów ogólnych, obrazujàcych atmosfer´ panujàcà wÊród mieszkaƒców miasta i ich postaw´ w obliczu rozgrywajàcej si´ obok nich walki or´˝nej. Nie
mo˝e ulegaç najmniejszej wàtpliwoÊci fakt, ˝e
wszechobecny w obl´˝onym mieÊcie stan najwy˝szych emocji mia∏ swoje odbicie równie˝ w dzia∏alnoÊci powstaƒczego wymiaru sprawiedliwoÊci. Jaskrawym i bardzo znamiennym, a przy tym bardzo
smutnym przyk∏adem jest podana przez W∏. Sieroszewskiego /tu˝ obok sprawy Kordiana R./ sprawa
czterech warszawskich prostytutek, które wybuch
powstania zasta∏ w momencie zabawy z ˝o∏nierzami niemieckimi. Za tego rodzaju sprawki sàdy Polski Podziemnej kara∏y ch∏ostà i wygoleniem w∏osów
z g∏ów – w tym przypadku wydano wyrok Êmierci,
który uzasadniono “wspó∏dzia∏aniem z nieprzyjacielem w czasie powstania i grabie˝à mienia obywateli polskich”. Wyrok ten – wbrew wnioskowi Szefa
S∏u˝by SprawiedliwoÊci – zatwierdzi∏ Komendant
Okr´gu. Wykonanie tego wyroku spotka∏o si´ z powszechnym uznaniem ludnoÊci, w tym nawet rodzin skazanych, “które przeklina∏y i z∏orzeczy∏y prowadzonym na Êmierç szlochajàcym i nieprzytomnym ze strachu dziewcz´tom”. Taka postawa ludnoÊci by∏a na pewno swoistà presjà na organa sprawiedliwoÊci podziemnej, które, trzeba tutaj jednak do-
Jako obcià˝ajàcy Kordiana R. Sàd uzna∏ tak˝e
fakt, “˝e po pierwszym aresztowaniu nie opuÊci∏
Warszawy i nie stara∏ si´ ukryç, przeciwnie, widywano go w mieÊcie w towarzystwie Niemców i notorycznych agentów Gestapo” – w sumie takie argumenty i okolicznoÊci Sàd uzna∏ jako dostatecznie
uzasadniajàce wyrok. Z powy˝szego opisu post´powania sàdowego, choç wybitnie lakonicznego, mo˝na jednak wyciàgnàç kilka wniosków, a mianowicie:
a. Sàd przyjà∏, ˝e sam fakt przejÊcia Kordiana R.
na stron´ polskà stanowi wystarczajàcà przes∏ank´
do przyj´cia wniosku, ˝e Kordian R. b´dzie na pewno usi∏owaç rozszyfrowaç polski ruch oporu. Sàd pominà∏ absolutnie obligowanà koniecznoÊç uzyskania
dowodu na zamiar pope∏nienia przest´pstwa /art. 13,
art. 23 § 1 i art. 25 kk/. Sàd nie rozwa˝y∏ takiej podstawowej okolicznoÊci, ˝e by rozszyfrowaç polski
ruch oporu, trzeba by∏o mieç mo˝noÊç wejÊcia
w sk∏ad w∏adz /nawet odcinkowych/ tego oporu. Sam
pomys∏, ˝e znany kontrwywiadowi jako agent wroga móg∏by – i to w toku walk bezpoÊrednich or´˝nych
– bezpoÊrednio po przejÊciu linii walki trafiç do
oÊrodka w∏adz powstania jest absurdalny. Bez wyjaÊnienia tej okolicznoÊci zarzut zamiaru rozszyfrowania jest tylko i wy∏àcznie go∏os∏ownà tezà.
19
daç – praktycznie posiada∏y do wybory tylko jednà
z dwóch mo˝liwoÊci: albo uniewinnienie /trudne do
wyt∏umaczenia podnieconym t∏umom/, - albo kar´
Êmierci, którà nie raz z kolei nies∏usznie szafowano,
choçby z braku mo˝liwoÊci stosowania kar ∏agodniejszych, /np. uwi´zienie/.
polityczne ostatnich 40 lat uniemo˝liwi∏y podj´cie
tego tematu, a tym samym wszechstronne i sumienne zbadanie tej smutnej sprawy. DziÊ wobec Êmierci Êwiadków ze strony zainteresowanych pokoleƒ
Ratajskich, a tak˝e innych osób, dojÊcie do prawdy
nie jest mo˝liwe.
Nie trzeba te˝ dodawaç, ˝e w poÊpiechu prowadzone sprawy /czy zawsze przez kompetentne osoby?/ si∏à rzeczy w sposób powierzchowny, co - jak
wynika z poprzednich wywodów – w przypadku
Kordiana R. na pewno mia∏o miejsce. Mo˝na tak˝e
z du˝ym prawdopodobieƒstwem przyjàç, ˝e jednà –
zapewne dalszà – z przyczyn powierzchownego prowadzenia spraw by∏a anonimowoÊç s´dziów i wykonawców wyroków. Sprawy te znane sà bli˝ej podpisanemu osobiÊcie z okolic Kielc – gdzie w dwóch
przypadkach zabito Niemców rzekomo z wyroku sàdu podziemnego, za co Niemcy stracili publicznie
20-40 zak∏adników. Do dnia dzisiejszego nie ujawnili si´ ani wydajàcy wyroki Êmierci, ani te˝ wykonawcy, a wszyscy poÊrednio sprawcy Êmierci 40 Polaków
i dwóch pozytywnie nastawionych do Polaków
Niemców. Podaj´ tutaj tylko dwa znane mi przyk∏ady.
W koƒcu niniejszej cz´Êci analizy ni˝ej podpisany podaje, ˝e mia∏ okazj´ rozmawiaç z Kordianem
R. wczesnà jesienià 1941 r. Rozmowa mia∏a miejsce
w Krakowie w biurze przedsi´biorstwa budowy dróg
“W. I S. Scheid – Strassenbau – Krakau, Aussenring
102” /dziÊ al. S∏owackiego/, gdzie pracowa∏ mój kolega z Gimnazjum oraz Kordian Ratajski. W czasie
rozmowy ten˝e da∏ do zrozumienia, ˝e korzystajàc
ze szczególnych uprawnieƒ firmy, w∏àczonej do prac
w OT /Organizacja Todt/ wybiera si´ na Ukrain´ i jeÊli mu si´ uda, to i dalej za granic´, do krajów wolnych od okupacji niemieckiej. Czy zamiar zrealizowa∏ – choçby w cz´Êci – tego nie wiem. Gdy po ok.
dwóch miesiàcach by∏em ponownie w tej firmie,
Kordian R. ju˝ tam nie pracowa∏. Nie uzyska∏em te˝
Êcis∏ej i pewnej wiadomoÊci, czy ten˝e usi∏owa∏ przekroczyç granic´.
Wracajàc do sprawy Kordiana R. nale˝y podkreÊliç jeden dodatkowo zanotowany, znamienny szczegó∏: /pkt. 4, str. 126/.
Synteza wywodów
Na podstawie opisanych w Cz´Êci I materia∏ów
i wywodów z II Cz´Êci – z zastrze˝eniem jak wy˝ej –
mo˝na przyjàç nast´pujàce wnioski:
“W jakiÊ czas po rozstrzelaniu Kordiana Ratajskiego zg∏osi∏a si´ do Szefostwa S∏u˝by SprawiedliwoÊci jego ˝ona. Dowiedziawszy si´ o wyroku, nie
zdziwi∏a si´ wcale i doda∏a spokojnie: “ma, na co zas∏u˝y∏”.
1. Kordian Ratajski mia∏ kontakty z niemieckà
policjà bezpieczeƒstwa /Gestapo/. Wobec rozbie˝noÊci informacji w tym zakresie, nie da∏o si´ ustaliç,
w jakich okolicznoÊciach dosz∏o do tych kontaktów
i jaki by∏ zakres zobowiàzaƒ Kordiana R.
Zastanawiajàce jest, dlaczego autor monografii
W∏. Sieroszewski szczegó∏ ten podkreÊla – jako s´dzia dobrze wie, ˝e Êwiadkowie z kr´gów rodzinnych
z regu∏y sà nieobiektywni i Êwiadczà jednostronnie
i skrajnie albo na korzyÊç, albo na niekorzyÊç obwinionego. Przed zacytowaniem oÊwiadczenia Krystyny Ratajskiej nale˝a∏o rozwa˝yç, czy jej w gruncie
rzeczy pe∏ne okrutnej satysfakcji oÊwiadczenie jest
obiektywne i wiarygodne. Wg uzyskanych przez ni˝ej podpisanego informacji – jeszcze na d∏ugo przed
powstaniem warszawskim rodzice Kordiana R. mieli do synowej pretensje z tytu∏u jej afiszowania si´
nazwiskiem. Po Êmierci Kordiana rodzina ograniczy∏a kontakty z Krystynà do najkonieczniejszych
spraw.
2. O tych kontaktach wiedzia∏ Kontr-wywiad
ZWZ-AK jeszcze przed wybuchem powstania warszawskiego, nie dostarczy∏ jednak w czasie rozprawy informacji o jakimkolwiek konkretnym fakcie
delatorstwa, a wi´c nie dostarczy∏ dowodu przest´pstwa, jaki by∏ potrzebny do wydania najsurowszego
wyroku. Mo˝na zasadnie przypuszczaç, ˝e gdyby rzeczywiÊcie kontrwywiad takim dowodem dysponowa∏, najwy˝szy wymiar kary dotknà∏by Kordiana R.
odpowiednio wczeÊniej.
3. Udokumentowana dowodowo sprawa uwolnienia A. Filipowskiego z aresztu Gestapo Êwiadczy,
˝e kontakty Kordiana R. z w∏adzami okupacyjnymi
niekoniecznie musia∏y godziç w polskà racj´ stanu.
Samo zacytowanie oÊwiadczenia Krystyny R. bez
komentarza na temat jej wiarygodnoÊci mo˝na
w kontekÊcie relacji W∏. Sieroszewskiego zakwalifikowaç /s∏usznie czy nies∏usznie/ jako dodatkowà
podpórk´, majàcà usprawiedliwiç sumienie ferujàcych wyrok. Nale˝y ˝a∏owaç, ˝e warunki spo∏eczno-
www.nasza-wielkopolska.pl
4. OgólnikowoÊç zarzutów i szybkoÊç przeprowadzanego post´powania karnego nie pozwoli∏y Kordianowi R. na przygotowanie w∏asnej obrony, a presja psychiczna podnieconego walkà powstaƒczà spo∏eczeƒstwa spowodowa∏a powierzchowne i nie pozbawione nielogicznoÊci zbadanie sprawy przez Sàd.
20
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
Warszaw´ i ukryç si´ – w dalszym ciàgu w niej przebywa∏ i widywano go w towarzystwie Niemców i notorycznych agentów Gestapo. Mo˝na to tak˝e interpretowaç, a w tym przypadku zasadnie, ˝e Kordian
Ratajski nie czujàc si´ winny dzia∏ania na szkod´ ojczyzny – nie uwa˝a∏ za konieczne opuÊciç miasta.
W relacji W∏. Sieroszewskiego podane zosta∏y same
okolicznoÊci obcià˝ajàce, nie usi∏owano nawet wspomnieç o jakichÊ okolicznoÊciach ∏agodzàcych – nie
zastosowano tak˝e zasady prawnej “in dubiis pro
ree”. W okolicznoÊciach ograniczajàcych mo˝liwoÊci Sàdu - albo uniewinnienie, albo wyrok Êmierci –
wybrano to drugie, nie zwa˝ajàc, ˝e wykonanie wyroku Êmierci stwarza sytuacj´ nieodwracalnà. Brak
tak˝e informacji o sk∏adzie sàdzàcym – wg uzyskanych informacji pochodzàcych ze sfer dowódczych
powstania, wyrok na Kordiana R. mieli wydaç niedoÊwiadczeni s´dziowie.
W sytuacji wojny z okupantem by∏o to na pewno
lekkomyÊlne z jego strony, ale jeszcze nie by∏o to
przest´pstwo skutkujàce najwy˝szy wymiar kary. Nie
mo˝na przy tym pominàç, ˝e w sprawie zmiany miejsca zamieszkania mog∏a mieç równie˝ swoje odmienne zdanie ˝ona Kordiana R.
5. B∏´dnie przyj´ty fakt przejÊcia na tereny powstaƒcze jako zamiar pope∏nienia przest´pstwa. Rozpracowany uprzednio przez kontrwywiad Kordian R.
nie mia∏ ˝adnych szans uczestniczenia w pracach
g∏ównego czy odcinkowego dowództwa powstania,
a tym samym do rozszyfrowania czynnoÊci w∏adz.
Równie˝ b∏´dnie – a przynajmniej powierzchownie
– Sàd oceni∏ i przyjà∏ jako zasadny zarzut, ˝e obwiniony po pierwszym aresztowaniu zamiast opuÊciç
O ile wi´c nie znajdà si´ poza opisanymi w Cz´Êci I nowe materia∏y i dopóki nie ujawnià si´ jakieÊ
nowe odmienne okolicznoÊci, trzeba przyjàç, ˝e Kordian Ratajski sta∏ si´ ofiarà smutnego splotu okolicznoÊci zasz∏ych w wyniku powstania warszawskiego,
a tylko cz´Êciowo w wyniku w∏asnej lekkomyÊlnoÊci.
Adam Bia∏ob∏ocki - wybitny specjalista sàdowy opracowa∏ ca 800 ekspertyz dla sàdu
GLOSA NA MARGINESIE ANALIZY SPRAWY
KORDIANA RATAJSKIEGO
da, kaêƒ. Afery Polski Podziemnej 1939 – 1945”,
w której wspomniano (te˝ bez rozstrzygania kwestii) i o sprawie Kordiana Ratajskiego.
Sprawa tragicznego losu jednego z synów Cyryla Ratajskiego – najwybitniejszego prezydenta Poznania w okresie mi´dzywojennym – od czasu do
czasu wraca na strony prasy i opracowaƒ historycznych. Pan Adam Bia∏ob∏ocki podjà∏ si´ chwalebnego
trudu zestawienia wszelkich znanych mu informacji na ten temat i wyciàgni´cia wniosków, stosujàc
przy tym metod´ rzeczowà, w∏aÊciwà opracowaniom
prawniczym. Konkluzja ostateczna jest taka, jak
w obecnym stanie naszej wiedzy by∏o to mo˝liwe:
jak by∏o naprawd´ – nie wiadomo. Dlatego i my jedynie dorzucimy par´ uwag, nie przesàdzajàc w któràkolwiek stron´. Dodajmy tylko, ˝e autor „Analizy”
swój tekst opracowa∏ ju˝ doÊç dawno. W latach dziewi´çdziesiàtych sprawa Kordiana Ratajskiego pojawia∏a si´ w publikacjach parokrotnie, m.in. w ksià˝ce Leszka Gondka „Polska karzàca 1939 – 1945”,
wzmiankowa∏ o niej te˝ ni˝ej podpisany w jednym
ze szkiców zamieszczonych w ksià˝ce (wspó∏autorskiej z Joannà Iwaƒskà) „Dawni Wielkopolanie na
co dzieƒ i od Êwi´ta” i na ∏amach „G∏osu Wielkopolskiego”. Andrzej Zarzycki opublikowa∏ te˝ pe∏nà biografi´ Cyryla Ratajskiego („Na przekór wàtpiàcym
i zrozpaczonym. Cyryl Ratajski 1875 – 1942”, Poznaƒ
1991) i zamieÊci∏ biogram wybitnego prezydenta
miasta w niedawno opublikowanej pracy zbiorowej
„Wielkopolanie XX wieku”. W 1999 roku ukaza∏a si´
równie˝ ksià˝ka Jacka Wilamowskiego „Honor, zdra-
Ocena ludzkich postaw w ekstremalnym po∏o˝eniu jest ogromnie trudna, zw∏aszcza w sytuacji,
gdy samemu nie prze˝y∏o si´ czasów okupacji, w dodatku w wirze walki konspiracyjnej i realiach ciàg∏ego zagro˝enia. Zatem rzeczowe i bardzo konkretne
wywody autora jak si´ wydaje, nie do koƒca
uwzgl´dniajà realia wojenne, gdy po prostu nie ma
czasu ni warunków na wszechstronne analizowanie
tego bàdê innego przypadku. Na ów stan rzeczy wielki wp∏yw ma te˝ ÊwiadomoÊç prowadzonej w∏aÊnie
walki o przetrwanie, gdy jednoznaczny podzia∏ na
swoich i przeciwnika uniemo˝liwia kazuistyczne podejÊcie do sprawy. W takich realiach wszystko musi byç jednoznaczne, co przyznaç trzeba, wyjàtkowo cz´sto prowadzi∏o do tragicznych pomy∏ek, wyjaÊnianych w wiele lat po wojnie – i wykonanym wyroku.
W przypadku sprawy Kordiana Ratajskiego wyrokowanie jest szczególnie trudne. Zwa˝my, ˝e
w przeciwieƒstwie do swego brata Ziemowita, Kordian by∏ swoistym enfant terrible ca∏ej familii, a nawet zdarzy∏o mi si´ zetknàç z opinià niektórych
cz∏onków rodziny, którzy wprost stwierdzili, ˝e jego los z 1944 roku by∏ nieunikniony; p. Bia∏ob∏ocki
21
cytuje nawet wypowiedê ˝ony K. Ratajskiego w tym
duchu. Jakby te˝ nie patrzeç, nawet w materiale
przedstawionym w „Analizie”, ten m∏ody cz∏owiek
wypada niejednoznacznie. RzeczywiÊcie by∏ aresztowany, rzeczywiÊcie przebywa∏ w berliƒskim Moabicie, rzeczywiÊcie przysta∏ na wspó∏prac´, a póêniej
afiszowa∏ si´ w towarzystwie funkcjonariuszy Gestapo. A wystarczy∏o ujÊç do lasu lub próbowaç
ucieczki przez zielonà granic´; taka mo˝liwoÊç istnia∏a i wielu konspiratorów z niej korzysta∏o. To nie
tylko sprawa lekkomyÊlnoÊci. Jego zachowanie podczas okupacji wcale nie by∏o jednoznaczne; jeÊli nawet by∏ niewinny, pope∏ni∏ b∏´dy, za które w warunkach wojennych p∏acimy ˝yciem. W tamtych latach
albo si´ by∏o po jednej, albo po drugiej, albo po niczyjej stronie – postawa poÊrednia by∏a nie do przyj´cia. Dlatego w∏aÊnie zgin´∏y warszawskie prostytutki, o których wspomina autor „Analizy”. Wyobraêmy teraz sobie utrwalonà opini´, w po∏àczeniu
z doraênym sàdem wojennym w realiach powstania
warszawskiego, gdzie po prostu nie by∏o warunków
ni czasu na prokuratorsko – adwokackie pojedynki; opinia i decyzja musia∏y byç szybkie a jednoznaczne. Mimo wszystko nie by∏ to samosàd. Odby∏a si´
rozprawa, zapad∏ wyrok, skazaƒcowi przed jego wykonaniem pozwolono si´ wyspowiadaç. Nie wiadomo, czy zachowa∏y si´ dokumenty, wiele jednak
wskazuje, ˝e jego postawa w czasie okupacji doÊç
znacznie odbiega∏a od zachowania (nie˝yjàcego ju˝
od 1942 roku) ojca.
ZROZUMIEå
JANUSZA
PA¸UBICKIEGO
To mog∏a byç cela, w której wi´ziono mego ojca
- mówi Janusz Pa∏ubicki, stojàc w karcerze gdaƒskiego aresztu. Minister koordynator ds. s∏u˝b specjalnych by∏ w piàtek jednym z goÊci zwiedzajàcych odkryte przed miesiàcem podziemne cele dla wi´êniów politycznych.
Czy dziÊ, po tylu latach, mamy prawo sàdziç
i wyrokowaç? Nie on jeden tak si´ zachowywa∏. Znana jest choçby (podobnie niejednoznaczna) sprawa
p. Laury W∏adowej, wdowy po poleg∏ym we wrzeÊniu 1939 roku dowódcy 14 Wielkopolskiej Dywizji
Piechoty. Pozbawiona Êrodków do ˝ycia najpierw
utrzymywa∏a si´ ze sprzeda˝y rodzinnych kosztownoÊci, a potem – jak wskazywa∏y niektóre poszlaki
– nawiàza∏a wspó∏prac´ z Abwehrà, niemieckim wywiadem wojskowym. Tak˝e w tej sprawie, zakoƒczonej wykonaniem wyroku Êmierci, mogà pojawiç si´
wàtpliwoÊci. I sà. A jednak sà to wàtpliwoÊci cz∏owieka wygodnie siedzàcego przy biurku, majàcego
poczucie bezpieczeƒstwa, spokojnie wa˝àcego argumenty za i przeciw. Mo˝na t´ dyskusj´ d∏ugo jeszcze
prowadziç, gdy˝ z psychologicznego i prawnego
punktu widzenia ˝aden z wniosków p. Bia∏ob∏ockiego nie jest oczywisty i jednoznaczny. Najbardziej zaÊ
jednoznaczny wniosek mo˝e wydaç si´ prosty: Kordian Ratajski by∏ winny albo nie by∏ – jednak pope∏ni∏ niewybaczalne b∏´dy, za które w warunkach wojennych mo˝na by∏o oczekiwaç tylko jednego wyroku. JeÊli nawet nie zginà∏ jako zdrajca, zap∏aci∏ ˝yciem za lekkomyÊlnoÊç.
Marek Rezler
www.nasza-wielkopolska.pl
W gdaƒskim areszcie przez prawie rok (od lata
1945 roku) wi´ziono podpu∏kownika Jana Pa∏ubickiego, komendanta gdaƒskiego okr´gu Delegatury
Si∏ Zbrojnych na kraj.
- Ojciec dzia∏a∏ w AK. Zosta∏ aresztowany, choç
ledwo zaczà∏ dzia∏aç jako komendant okr´gu - mówo∏ „˚yciu” Pa∏ubicki. - Wyszed∏ w 1947 r. Przez sen
krzycza∏ tak, jak krzyczeç mo˝e tylko cz∏owiek mordowany. Minister oglàda∏ korytarz z kajdanami
w drewnianych dybach. MieÊci∏ si´ on pod pawilonem VI, gdzie trzymano po wojnie osadzonych do
dyspozycji NKWD oraz Urz´du Bezpieczeƒstwa. Cele i korytarz zasypano po 1956 r.
CROS, Gdaƒsk
Redakcja : To jest dzie∏o: Radkiewicza, Bormana, Szechtera i innych, którzy z Polski zrobili koloni´ sowieckà. To w 1956 roku Poznaniacy powiedzieli: doÊç takiego paƒstwa.
22
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
WIELKA SYNAGOGA
SYMBOL JEDNOÂåI
Aktu religijnego otwarcia Wielkiej Synagogi
(którà wówczas nazywano Nowà Synagogà) dokona∏ 15 wrzeÊnia 1887 roku rabin Kossman Werner,
który ju˝ w 1878 przyby∏ do Gdaƒska z Wroc∏awia.
Rabin wyg∏osi∏ w obecnoÊci nadburmistrza von
Wintera, setek wiernych, przedstawicieli w∏adz
miasta i prowincji Prusy Zachodnie p∏omienne
przemówienie, w którym g∏ównie skupi∏ si´ nad
rolà Êwiàtyni w ˝yciu spo∏ecznoÊci ˝ydowskiej, odnoszàc fakt budowy nowego Domu Bo˝ego do dziejów Âwiàtyni Salomona w Jerozolimie. Swojà mow´ zakoƒczy∏ wezwaniem do Boga: „Panie pob∏ogos∏aw cesarzowi i Rzeszy, królowi i ojczyênie, pob∏ogos∏aw obywatelom naszego dostojnego ksià˝´cego szczepu, pob∏ogos∏aw przywódcom i kierownikom naszego dostojnego miasta i prowincji, dla
których z oddaniem i poÊwi´ceniem zamierzamy
dla dobra naszej wspólnoty wszystkie nasze si∏y
oddaç”. Do nowej Êwiàtyni wniesiono w uroczystej
procesji Êwi´te zwoje Tory, umieszczono je w aron
ha-kodesz i zapalono wieczne Êwiat∏o. Od tego dnia
synagoga przy Reitbahn sta∏a si´ symbolem „powstania jednoÊci i si∏y ˚ydów gdaƒskich”.
zareagowa∏ na ˝àdania ˚ydów opieki i obrony budynku przed nazistowskimi atakami. Du˝à zas∏ug´ w uratowaniu w listopadzie Domu Bo˝ego przy
Reitbahn mieli ˝ydowscy weterani I wojny Êwiatowej, którzy zaciàgali warty wokó∏ synagogi.
Pod koniec roku 1938 hitlerowskie w∏adze
Gdaƒska ró˝nymi sposobami zacz´∏y wywieraç nacisk na zarzàd gminy ˝ydowskiej, by wymusiç na
niej jak najszybszà emigracj´ ˚ydów z Wolnego
Miasta. Prezydent Policji Helmut Froboess obieca∏
nawet ukrócenie nasilajàcych si´ napaÊci na ˚ydów
w zamian za szybkie opuszczenie przez nich miasta. Jednak nie wszystkich by∏o na to staç, koszt podró˝y jednej osoby do Palestyny wynosi∏ wówczas
kilkaset dolarów, co dla wielu rodzin by∏o sumà
nieosiàgalnà. W tej sytuacji zarzàd gminy ˝ydowskiej przyjà∏ „propozycj´” Senatu likwidacji gminy i sprzeda˝y jej majàtku. Uzyskane tà drogà pie-
„Moja rodzina nie by∏a szczególnie pobo˝na.
Kiedy wi´c o˝eni∏em si´ i przyby∏em do Gdaƒska,
rodzinnego miasta mojej ˝ony, chodzenie do synagogi z teÊciami by∏o dla mnie pewnà nowoÊcià. Ale
bardzo szybko do tego przywyk∏em. Przy Reitbahn
panowa∏a wyjàtkowa atmosfera: wielka hala Domu Bo˝ego, g∏oÊne mod∏y, Êpiew kantora i przede
wszystkim wspania∏a muzyka organowa. Byç mo˝e w∏aÊnie w gdaƒskiej synagodze po raz pierwszy wybuch∏a moja wielka mi∏oÊç do muzyki”.
Zag∏ada
Po dojÊciu nazistów do w∏adzy wzmog∏y si´ wystàpienia antysemickie. Ograniczano prawa gdaƒskich ˚ydów, napadano na ich sklepy, domy i Êwiàtynie. W roku 1938, w „noc kryszta∏owà” z 12 na
13 listopada, grupy nazistów napad∏y na synagogi
w Sopocie, we Wrzeszczu i przy ulicy Szopy. Synagog´ sopockà podpalono i doszcz´tnie zniszczono.
Wielka Synagoga unikn´∏a wówczas podobnego losu dzi´ki bliskoÊci Prezydium Policji i zdecydowanej postawie oficera dy˝urnego, który pozytywnie
23
niàdze mia∏y byç przeznaczone na emigracj´, szczególnie dzieci i cz∏onków ubo˝szych rodzin. Przez
nazistów ta akcja zosta∏a szyderczo nazwana „popieraniem ˝ydowskiej emigracji”.
jàtku ruchomego. Dzi´ki temu archiwum gminy
z Wielkiej Synagogi znalaz∏o si´ w Jerozolimie,
a przedmioty sakralne i kolekcj´ judaików przewieziono do Nowego Jorku, gdzie – zgodnie z umowà
zawartà mi´dzy zarzàdem gminy, a amerykaƒskimi organizacjami ˝ydowskimi – mia∏y przebywaç
do momentu swobodnego powrotu ˚ydów do
Gdaƒska. DziÊ stanowià wa˝nà cz´Êç kolekcji Muzeum ˚ydowskiego w Nowym Jorku. Sprzedano
równie˝, do ewangelickiego koÊcio∏a w Nowym
Porcie, drewniane ∏awy, organy Terleckiego do Krakowa, a Êwieczniki do Warszawy. Bogata biblioteka gminy synagogalnej wywieziona zosta∏a do Wilna, gdzie zasili∏a zbiory ˚ydowskiego Instytutu Naukowego.
17 grudnia 1938 roku w Wielkiej Synagodze
zwo∏ano zebranie ogólne ˚ydów gdaƒskich, w którym udzia∏ wzi´∏o ponad dwa tysiàce osób. Po dramatycznych przemówieniach cz∏onków zarzàdu
gminy zgromadzeni w Êwiàtyni ˚ydzi udzielili zgody na podj´cie wszystkich koniecznych kroków dla
ratowania ˝ycia cz∏onków gdaƒskiej spo∏ecznoÊci
˝ydowskiej. Uczestnicy zebrania wyrazili swojà zgod´ na likwidacj´ gminy przez milczàce powstanie
z miejsc. Jak pisze, mi´dzy innymi, Samuel Echt,
izraelski historyk badajàcy dzieje gdaƒskiej spo∏ecznoÊci ˝ydowskiej, wielu uczestników zebrania
w synagodze mdla∏o i p∏aka∏o, zdajàc sobie spraw´
z tego, ˝e oto nadszed∏ kres wielowiekowej obecnoÊci ˚ydów w Gdaƒsku.
Uzyskane tà drogà pieniàdze przeznaczono na
emigracj´ gdaƒskich ˚ydów. Niestety nie wszystkich uda∏o si´ uratowaç. Ci, którzy nie zdà˝yli wyjechaç z Gdaƒska podzielili w wi´kszoÊci losy
swych braci z ca∏ej Europy.
W nast´pnych dniach podj´to szczegó∏owe negocjacje z w∏adzami Wolnego Miasta. W ich wyniku majàtek gminy sprzedany zosta∏ za sum´ 330
tys. guldenów, mimo i˝ by∏ wart ponad milion guldenów: szanta˝ ze strony w∏adz Senatu nie pozostawia∏ innej mo˝liwoÊci, jak tylko przyj´cie warunków nazistów. Gmina uzyska∏a równie˝ zgod´
na sprzeda˝ lub wywiezienie z Gdaƒska cz´Êci ma-
15 kwietnia 1939 roku odby∏o si´ w synagodze
ostatnie nabo˝eƒstwo. Wkrótce po nim Êwiàtyni´
otoczy∏ mur z napisem: „Przybàdê kochany maju
i uwolnij nas od ˚ydów”. 2 maja 1939 roku w∏adze
nazistowskie przystàpi∏y do rozbiórki Domu Bo˝ego przy Reitbahn.
Mieczys∏aw Abramowicz
W CIENIU
SYNAGOGI
POZNA¡SKIEJ
Jeden z niezwyk∏ych zabytków kultury ˚ydowskiej.
Pami´taç musimy, ˝e kultura ˝ydowska ma
przede wszystkim pod∏o˝e religijne. Niemcy z synagogi zrobili basen p∏ywacki i teraz jest pytanie,
czy ta prowizorka hitlerowców ma trwaç w formie basenu p∏ywackiego. Gdyby miasto zwróci∏o
synagog´ ˚ydom, to nale˝a∏oby pomóc w jej odbudowie.
Nowà synagog´ w Poznaniu wzniesiono
w 1909 r. i dobrze by by∏o, a˝eby oddaç jà do u˝ytku w stulecie jej istnienia, to jest w 2009 roku.
Prosimy o listy, co Paƒstwo o tym sàdzà. Czy to
nie by∏by krok w kierunku pojednania ˚ydów
i Polaków?
www.nasza-wielkopolska.pl
24
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
Wywiad z Wies∏awem Chrzanowskim
„Przyszed∏ lud do Narodu”
Wies∏aw Chrzanowski o ˚ydach Polski mi´dzywojennej.
Czy powtarzany wtedy zarzut, ˝e ˚ydzi zamordowali Chrystusa, to by∏a ta rama programowa?
Polski mi´dzywojenny antysemityzm pojawi∏ si´
jako reakcja na problem ˝ydowski. Ten problem
w dwudziestoleciu mi´dzywojennym istnia∏ naprawd´, to nie by∏ ca∏kowicie wymyÊlony i zmistyfikowany problem ˝ydowski po wojnie, gdy ˚ydów w Polsce prawie ju˝ nie by∏o.
W ten sposób demagodzy podniecali prymitywny t∏um. Ale te˝ trzeba powiedzieç, ˝e to by∏ wtedy
poglàd rozpowszechniony wÊród ludu.
Programem ruchu narodowego by∏a walka ekonomiczna: bojkot ˝ydowskich kupców i rzemieÊlników,
propagowanie kupowania w chrzeÊcijaƒskich firmach
oraz przyjmowania do pracy chrzeÊcijaƒskich pracowników. Ruch narodowy zorganizowa∏ te˝ bardzo udany eksperyment przeprowadzania polskich kupców
i rzemieÊlników z Wielkopolski do miasteczek na Êcianie wschodniej, gdzie dominowa∏a ludnoÊç ˝ydowska. I musz´ panu powiedzieç, ˝e ˚ydzi naprawd´
obawiali si´ nie najÊç korporantów i t∏uczenia szyb,
lecz tej konkurencji ekonomicznej. Formy walki z ˝ydowskà konkurencjà by∏y zresztà wzorowane na XIXwiecznej walce z ˝ywio∏em niemieckim w zaborze
pruskim i stàd bardzo podobne do tamtych inicjatyw.
Przed wojnà ˚ydzi stanowili dziesiàtà cz´Êç ludnoÊci, ale w ma∏ych miasteczkach Kongresówki i Galicji by∏a to po∏owa ludnoÊci albo zdecydowana wi´kszoÊç. Ci ˚ydzi zdominowali handel, rzemios∏o, us∏ugi. W wi´kszoÊci byli nies∏ychanie biedni, ale w∏aÊnie
dlatego stanowili konkurencj´ dla Polaków. Solidarnie, zaciekle bronili swojego stanu posiadania, bo
utrzymanie warsztatu pracy oznacza∏o po prostu prze˝ycie rodziny.
W du˝ych miastach za to ˚ydzi byli nadreprezentowani w wolnych zawodach - literaturze, dziennikarstwie, adwokaturze. I, oczywiÊcie, w handlu i us∏ugach.
Bardzo wielu, w stosunku do ludnoÊci ˝ydowskiej, by∏o tak˝e studentów. To wszystko budzi∏o niech´ç szerokich kr´gów spo∏eczeƒstwa polskiego, która nasili∏a
si´ zw∏aszcza w latach wielkiego kryzysu. Ruch narodowy stara∏ si´ nadaç tej niech´ci do spo∏ecznoÊci ˝ydowskiej ramy organizacyjne i programowe.
Wszyscy ˚ydzi nie mogli wyjechaç do Palestyny.
I nie wyjechaliby. Gdyby uda∏o si´ jakoÊ szcz´Êliwie uniknàç wojny Êwiatowej, dziÊ nadal ˝ylibyÊmy
ze znaczàcà ludnoÊcià ˝ydowskà. I sàdz´, ˝e urazy
i konflikty znane z lat trzydziestych, nie znikn´∏yby,
jedynie inaczej by si´ przejawia∏y.
Rozmawia∏ W.Kalicki,
Gazeta Wyborcza, 14 - 16.04.2001 r.
FUNDUSZ
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
Szanowni Czytelnicy,
Czasopismo takie jak nasze mo˝e si´ ukazywaç tylko dzi´ki wsparciu finansowemu.
Tworzymy specjalny fundusz „Nasza Wielkopolska”,
który umo˝liwi z∏agodzenie skutków rosnàcych kosztów wydawniczych.
B¢DZIEMY WDZI¢CZNI INSTYTUCJOM, OSOBOM PRYWATNYM
ZA WP¸ATY NA NASZE KONTO:
BANK ÂLÑSKI SA Oddzia∏ w Poznaniu
61-823 Poznaƒ, ul. Piekary 7
nr r-ku: 1050 1520 220 6066 967
(Ruch Regionalny Wielkopolan - Fundusz „Nasza Wielkopolska”)
25
„Z¸OTY RÓG”
DLA POLSKIEJ EDUKACJI ?
W dniu 18.03. br. podczas seminarium zorganizowanego w Polskiej Akademii Umiej´tnoÊci w Krakowie premier rzàdu Jerzy Buzek przekaza∏ dokument - Deklaracj´ Obywatelskà – „Edukacja dla rozwoju” Rzecznikowi Praw Obywatelskich Andrzejowi Zollowi.
Oto niektóre z nich: wprowadziç bon oÊwiatowy, zrównaç status prawny szkó∏ publicznych i niepublicznych, wprowadziç dla nauczycieli kontrakty indywidualne okreÊlajàce pensum i wysokoÊç zarobków, wprowadziç weryfikacj´ jakoÊci i zakresu
nauczania, mocno ograniczajàc tzw. programy autorskie, wprowadziç minimalne standardy, dotyczàce poszczególnych przedmiotów - w szczególnoÊci j´zyków obcych, licencjonowaç podr´czniki, na
uczelniach kszta∏càcych nauczycieli obowiàzkowo
wprowadziç podwójnà specjalizacj´, wprowadziç
ustawowo obowiàzek ∏àczenia w czasie zaj´ç na
uczelni z zaj´ciami praktycznymi w szkole pod kierunkiem mentora – nauczyciela.
Dokument ten zosta∏ przygotowany przez zespó∏, do którego premier zaprosi∏ profesorów wy˝szych uczelni, naukowców, dziennikarzy, samorzàdowców, przedsi´biorców (zabrak∏o wg mnie
w w/w zespole przedstawicieli dyrektorów szkó∏
ró˝nych typów, wybitnych nauczycieli praktyków
oraz przedstawicieli rodziców).
Praca zespo∏u zosta∏a zainaugurowana 14. X.
2000 r. w Tarnowie w rocznic´ powstania Komisji
Edukacji Narodowej. Przez kilka miesi´cy pracowano nad dokumentem wyznaczajàcym kierunki nowej polityki edukacyjnej rzàdu.
Wa˝nym elementem dokumentu sà sprawy poÊwi´cone edukacji spo∏eczeƒstwa na rzecz cz∏onkostwa Polski w Unii Europejskiej (przygotowanie
obywateli do ˝ycia „dzieƒ po” wstàpieniu do Unii).
Dokument koƒczy rozdzia∏ poÊwi´cony edukacji na
rzecz rozwoju spo∏eczeƒstwa obywatelskiego.
Premier Buzek podczas spotkania w Tarnowie
stwierdzi∏, ˝e nadszed∏ czas (nareszcie !), aby na potrzeby edukacyjne spojrzeç nie tylko z p∏aszczyzny
ministerialnej. PodkreÊli∏, ˝e dokument ten powinien mieç charakter autorski, pozarzàdowy i obywatelski, bo wymaga tego skala wyzwaƒ stojàcych
przed krajem.
Ju˝ na 14. IV. br. (Wielka Sobota ?) zaplanowano
spotkanie w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich,
na które oprócz autorów dokumentu „Edukacja dla
Rozwoju” zaproszono ministra Edukacji, ministra
Kultury i dziedzictwa narodowego, pos∏ów, samorzàdowców, przedstawicieli organizacji spo∏ecznych
(znowu zabrak∏o dyrektorów szkó∏, nauczycieli, rodziców). Mnie jako nauczyciela z 35-letnim sta˝em
pracy cieszy fakt, ˝e po raz kolejny (mo˝e wreszcie
skuteczny) zwrócono uwag´ na to, aby:
Zdaniem autorów Deklaracji Obywatelskiej
„Edukacja dla Rozwoju” do spraw najwa˝niejszych
dla Polski nale˝y rozwój oÊwiaty na wsi, edukacja
na rzecz rozwoju spo∏eczeƒstwa obywatelskiego
oraz przygotowanie spo∏eczeƒstwa polskiego do
cz∏onkostwa w Unii Europejskiej. W Krakowie zaprezentowano wersj´ skróconà i pe∏nà dokumentu. Zawierajà one wst´p, diagnoz´ edukacji na
dzieƒ dzisiejszy oraz wnioski dotyczàce takich
p∏aszczyzn, jak: edukacja spo∏eczna, finansowanie
edukacji i badaƒ naukowych, kszta∏cenie ustawiczne, presti˝ nauczyciela animatora i organizatora
edukacji. Dokument zawiera tak˝e cele polityki
edukacyjnej paƒstwa oraz charakterystyk´ najpilniejszych wyzwaƒ stojàcych przed spo∏eczeƒstwem
polskim w zakresie edukacji; w tym edukacji dla
rozwoju obszarów wiejskich, edukacji jako elementu systemu gospodarczego. Znaleêç w nim mo˝na
tak˝e propozycje zmian w szkolnictwie wy˝szym,
Êrednim, gimnazjum i podstawowym.
www.nasza-wielkopolska.pl
- edukacja sta∏a si´ najwa˝niejszym, wykorzystywanym w praktyce instrumentem rozwoju paƒstwa
- proces edukacyjny nie koƒczy∏ si´ na szkole
(nadal wcià˝ biednej i niedoÊwiadczonej); dom,
spo∏ecznoÊç lokalna, media, Internet i zak∏ad pracy to miejsca, w których wspó∏czesny cz∏owiek stale podejmuje nowe zadania edukacyjne
- na nowo zdefiniowaç poj´cie edukacji i to zarówno z perspektywy uczestników, jak i organizatorów procesu kszta∏cenia.
Mam równie˝ nadziej´, ˝e spe∏nià si´ s∏owa, które A. Zoll przyjmujàc dokument od premiera Rzàdu
w nawiàzaniu do obchodów „Wesela” Wyspiaƒskie26
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
go, ˝e przygotowana Deklaracja Obywatelska to znaleziony w Krakowie „Z∏oty Róg” i ze swej strony jako
Rzecznik Praw Obywatelskich zrobi wszystko, aby dokument nie sta∏ si´ tylko jednym z eksponatów przechowywanych w szafie. ˚ycz´ tego z ca∏ego serca.
POKAZY
PREMIEROWE
Potrzebne sà gruntowne zmiany w oÊwiacie.
Wiedzà o tym dobrze nauczyciele, rodzice i wszyscy, którym sprawy edukacji sà bliskie. Wiemy tak˝e, ˝e mimo zapewnieƒ p∏ynàcych od przedstawicieli kolejnych rzàdów i ministrów edukacji w dalszym ciàgu edukacja nie jest priorytetem politycznym i zwykle koƒczy∏o si´ na obietnicach i zmianach na stanowisku ministra edukacji.
Z pewnoÊcià najwi´kszym zainteresowaniem
cieszyç si´ b´dà pokazy premierowe. WÊród nowoÊci Poznaƒ Motor Show 2001 b´dà m.in. Alfa Romeo 147, BMW 3 Compact oraz M3, Chrysler Sebring i Voyager, Citroen C5, Daewoo Matiz-K-line
i S-line, Fiat Stilo, Ford Mondeo, Honda Civic, Hyundai Santa Fe oraz Lantra, Jaguar X-type, Jeep
Cherokee, Kia Magentis, Lancia Thesis, Lexus RX
300 oraz LS 430, Mercedes C Sportcoupe oraz d∏uga wersja klasy A, Nissan Almera sedan oraz Tino,
Opel Astra Cabrio, Peugeot 206 CC oraz 307, Renault Laguna i Clio, Skoda Fabia sedan oraz Octavia RS, Suzuki Ignis, Toyota Avensis i Rav 4. Ponadto niemal pe∏na oferta handlowa polskiego rynku,
a tak˝e auta tuningowe i pojazdy futurystyczne (po
raz pierwszy w Polsce zobaczyç b´dzie mo˝na rewolucyjne prototypy - Fiat Ecobasic oraz Renault
Fiftie).
W chwili obecnej powsta∏ dokument moim zdaniem ciekawy, który ma szans´ coÊ zmieniç. Najwa˝niejszym zadaniem jest teraz doprowadziç do
szerokiej, szczerej, tak˝e krytycznej debaty wÊród
szerokiego ogó∏u spo∏eczeƒstwa (w tym nauczycieli, pracowników oÊwiaty i rodziców) tak, aby mo˝liwa sta∏a si´ identyfikacja obywateli z programem
rozwoju i zakresem koniecznych zmian. Nie mo˝e
obyç si´ tak˝e bez wyraênego poparcia rozmaitych
autorytetów ˝ycia publicznego, aby pozytywne oddzia∏ywanie opinii publicznej by∏o mo˝liwe.
Drugà wa˝nà rzeczà, mo˝e najwa˝niejszà, jest
konsekwentne wdra˝anie w ˝ycie zaakceptowanych kolejnych zapisów deklaracji (mam nadziej´,
˝e znajdà si´ idàce za nià Êrodki finansowe). Wierz´, ˝e Dokument ten znajdzie wielu zwolenników
wÊród ludzi, którym kszta∏cenie naszych najbli˝szych (dzieci) le˝y na sercu i b´dzie realnie wprowadzany w ˝ycie, a nie stanie si´ kolejnà Deklaracjà na papierze.
Zach´cam wszystkich Paƒstwa, a szczególnie rodziców, nauczycieli, pracowników oÊwiaty do zainteresowania i zapoznania si´ ze zmianami zawartymi w Deklaracji Obywatelskiej – „Edukacja dla
Rozwoju”, gruntownym przemyÊleniu oraz udzia∏u w debacie dla dobra polskiej szko∏y.
Uroczyste otwarcie Poznaƒ Motor Show 2001
na stoisku Fiata. Fiat w 2001 roku obchodzi
80 lat bytnoÊci w Polsce.
Wdra˝anie nowego to taki moment, w którym
wszyscy zainteresowani rozumiejà tezy i akceptujà je, majàc pewnoÊç, ˝e nie b´dzie to pozorna zmiana i nie przyniesie nikomu krzywdy, a stanie si´
niepowtarzalnà szansà, prawdziwym „Z∏otym Rogiem” dla polskiej oÊwiaty.
mgr Maria B∏oszyk
Opracowano na podstawie „Informacji prasowej Urz´du Miejskiego w Ostrowie Wlkp” oraz pe∏nej wersji dokumentu „Edukacja dla rozwoju” - Deklaracja Obywatelska (Kraków).
27
POPKULTUROWY CHARAKTER WSPÓ¸CZESNYCH SPEKTAKLI.
WIECZNE UDAWANIE WYRA˚ANE W PRZEDSTAWIENIACH
WRESTLINGU AMERYKA¡SKIEGO
„Jest jednak rzeczà Êwi´tà, ˝e [epoka] nasza ceni wy˝ej obraz ni˝ rzecz, kopi´ ni˝ orygina∏, wyobra˝enie
ni˝ rzeczywistoÊç, pozór ni˝ istot´ [...]. Âwi´tà jest bowiem dla niej tylko u∏uda, a prawda - profanacjà.
Co wi´cej, Êwi´toÊç roÊnie w jej oczach w tej samej mierze, w jakiej zmniejsza si´ prawda, a roÊnie u∏uda,
i najwy˝szy stopieƒ u∏udy jest dla niej najwy˝szym stopniem Êwi´toÊci”.
Ludwik Feuerbach,Przedmowa do drugiego wydania „O istocie chrzeÊcijaƒstwa ”
przez zmagajàcych si´ ze sobà zapaÊników oraz jej
zakoƒczeniu, stanowiàce wygranà bàdê przegranà jednej ze stron. Istotà re˝yserowanych widowisk jest zabawa, rodzaj gry, w przebieg której publicznoÊç zostaje wciàgni´ta, aczkolwiek spontanicznie przystajàca na widowiskowy charakter
walk. Na twarzach zaanga˝owanych uczestników
spektaklu, malujà si´ rozmaite barwy uczuç,
uczuç pozytywnych i negatywnych. Jak podkreÊla
Barthes: „publicznoÊç nie zastanawia si´ nad trikami w walce - i ma racj´; poch∏ania jà podstawowa w∏aÊciwoÊç widowiska, którà jest zniesienie
wszelkiej motywacji i wszelkiej konsekwencji, dla
niej liczy si´ nie to co wie, ale to co widzi” .
OÊmiel´ si´ zaznaczyç, ˝e od wejÊcia przeciwników na ring publicznoÊç ma przed sobà wyraênie
rozpisane role odgrywane w ramach konkretnej
federacji (zapaÊniczej) oraz widowiska zawierajàcego podzia∏ na frakcje, a wi´c zespo∏y kilku
wrestlerów, którym powierzono role ∏ajdaków,
ukazujàcych obrazy zdrady, okrucieƒstwa i pod∏oÊci oraz role postaci wyobra˝ajàcych swego rodzaju mitologicznà walk´ Dobra ze Z∏em. Mi´dzy
powsta∏à opozycjà narasta niekoƒczàcy si´ spór,
jednak˝e role i mo˝liwoÊç odgrywania ich, mogà
zmieniaç si´. Zawodnicy przechodzà z jednej roli w nast´pnà, nie zatracajàc przy tym mo˝noÊci
powrotu do pierwotnie przypisanej im postaci.
Przeistaczanie si´ powoduje podtrzymywanie dotychczasowej wiedzy o widowisku, zaskakujàcego szybkoÊcià zmieniajàcych si´ sytuacji, walk
wieƒczonych niespodziewanym zwyci´stwem
dziwacznej, tajemniczej osobowoÊci lub, jak opisuje Zbyszko Melosik:” nieziemsko atletycznego
i posàgowego, opalonego giganta, pewnego siebie
i paternalistycznego”, nie szcz´dzàcego pochwa∏
na temat w∏asnej m´skoÊci.
W niniejszej prezentacji pragn´ podjàç prób´
interpretacji widowisk, znanych pod nazwà zapasów amerykaƒskich, wystawianych na obszarze
Stanów Zjednoczonych. Jest to nie tylko ch´ç
omówienia powy˝szego zjawiska kulturowego, ale
tak˝e mo˝noÊç przyjrzenia si´ rzeczywistoÊci
stworzonej tylko i wy∏àcznie na czas trwania spektaklu, aczkolwiek b´dàcej odbiciem rzeczywistoÊci prawdziwej, ukazujàcej zapotrzebowanie na
okreÊlony typ cz∏owieka, nastawionego na konsumpcyjny model ˝ycia, celem którego jest odnoszenie sukcesów (symboliczne znaczenie zwyci´stwa), ukazywane przez pryzmat zdrowych, pi´knych i wyrzeêbionych sylwetek, odgrywajàcych
jednak w omawianym kontekÊcie pewnà rol´. Za
poÊrednictwem telewizji mo˝na oglàdaç przedstawienia wrestlingu amerykaƒskiego, b´dàce niczym innym jak przerysowaniem postaci zaczerpni´tych ze Êwiata komiksu, a urastajàcych do rangi bohaterów, pozornie prezentujàcych system
wartoÊci i wiedzy o otaczajàcym Êwiecie.
Cechà charakterystycznà wolnej amerykanki
jest widowiskowa przesada. Znajdziemy tu emfaz´, która musia∏a wyró˝niaç teatr antyczny. Wolna amerykanka jest skàdinàd widowiskiem rozgrywajàcym si´ w obr´bie wielkiej przestrzeni
ograniczonej do miejsc przeznaczonych dla „dzisiejszych kupców”, publicznoÊci i przede wszystkim miejsca majàcego coÊ z charakteru wielkich
spektakli solarnych - teatru greckiego, walki byków - tu i tam Êwiat∏o pozbawione cienia przygotowuje niczym niezmàconà emocj´.
Wrestling amerykaƒski to rodzaj walk zapaÊniczych prowadzonych bez konkretnie okreÊlonych regu∏, nie cz´sto, a zawsze re˝yserowanych
w celu dostarczenia publicznoÊci jak najwi´kszych
emocji. Pragn´ zaznaczyç, i˝ kluczem do tworzonych widowisk jest scenariusz, którego twórca decyduje o tym, co wydarzy si´ zarówno na ringu,
jak i poza nim, o sposobie poprowadzenia walki
www.nasza-wielkopolska.pl
W wolnej amerykance, podobnie jak w teatrze
antycznym, nie nale˝y wstydziç si´ bólu, trzeba
nauczyç si´ p∏akaç, poznaç smak ∏ez. Proponuje
28
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
maczenie pewnych zjawisk, nawet je˝eli spe∏niajà funkcj´ zabawy. Barthes napisa∏, i˝: „wolna
amerykanka nie jest widowiskiem sadystycznym”. Oddaj´ mu s∏usznoÊç, gdy˝ jest ono w pe∏ni czytelne i zrozumia∏e, zw∏aszcza dla szczególnie zainteresowanych, a wi´c jej mi∏oÊników.
Przeci´tny odbiorca widzi przemoc, którà mo˝e
potraktowaç dos∏ownie. W zwiàzku z tym, i˝ wolna amerykanka jest widowiskiem udawanego
cierpienia, nie ma tu przemocy autentycznej, która zostaje zastàpiona przez wczeÊniej przedyskutowane i zaaran˝owane walki, charakteryzujàce
si´ specjalnym zestawem chwytów, mniej lub bardziej subtelnych klaÊni´ç okreÊlanych mianem
manszety lub potocznie czopsami. Zawodowi zapaÊnicy posiedli nie tylko umiej´tnoÊç walki, ale
tak˝e pewien rodzaj kunsztu aktorskiego nadajàcy przedstawieniom posmak naturalnoÊci, zwiàzany tak˝e z ich zachowaniem oraz wyglàdem. Jak
nakreÊli∏am wy˝ej, odgrywa on tu okreÊlonà funkcj´, nie tylko estetycznà, ale tak˝e strategicznà,
zwiàzanà z kategorià wagowà, podejÊciem do
przeciwnika w walce. Mo˝na by zatem powiedzieç, i˝ to˝samoÊç zawodników nie ogranicza si´
wy∏àcznie do cielesnoÊci, ale ukazuje ich osobowoÊci niekoniecznie w kontekÊcie muskularnych,
nab∏yszczonych cia∏, charakteryzujàcych si´ zewn´trznym pi´knem i sprawnoÊcià fizycznà. Spojrzenie to jest pewnà konkluzjà zamykajàcà rozwa˝ania na temat widowiska, publicznoÊci oraz
g∏ównego aktora, o którym Barthes napisa∏ nast´pujàco: “Kiedy bohater czy ∏ajdak tego dramatu – cz∏owiek, którego kilka minut wczeÊniej widziano ogarni´tego moralnym sza∏em, powi´kszonego do rozmiarów swoistego metafizycznego
znaku - opuszcza sal´ oboj´tny, anonimowy,
z ma∏à walizeczkà w d∏oni i z ˝onà pod r´k´, wówczas nikt nie mo˝e wàtpiç, ˝e wolna amerykanka
posiada t´ samà moc przemiany, co Spektakl
i Kult”.
ona gesty przesadne a˝ do za∏amania si´ ich znaczenia. W wolnej amerykance cz∏owiek le˝y na
ziemi do przesady, do granic wytrzyma∏oÊci, sycàc spojrzenia widzów nieznoÊnym spektaklem
w∏asnej niemocy. Ten gest pokonanego zawodnika, oznaczajàcy dla t∏umu pora˝k´, którà zawodnik, zamiast ukrywaç, akcentuje i wytrzymuje na
wzór fermaty, jest odpowiednikiem antycznej maski, na której spoczywa oznaczanie tragicznego tonu widowiska. Ka˝dy znak jest tu absolutnie przeêroczysty, poniewa˝ wszystko musi byç od razu
zrozumia∏e. Zawodnik dysponuje epizodycznymi,
ale akceptowanymi przez publicznoÊç wyjaÊnieniami, które bez wàtpienia pomagajà w lekturze
walki poprzez gesty, postaw´ i mimik´ doprowadzajàce intencj´ do granic oczywistoÊci. Chodzi tu
wi´c o prawdziwà Komedi´ ludzkà, w której najg∏´bsze spo∏eczne odcienie nami´tnoÊci (pró˝noÊç, prawowitoÊç, wyrafinowane okrucieƒstwo,
poczucie „odp∏aty”) zawsze szcz´Êliwie trafiajà na
znak najbardziej wyrazisty, który potrafi je ogarnàç, wyraziç i tryumfalnie ponieÊç do ostatnich
rz´dów.
Powy˝szà analiz´ przeprowadzi∏am celem zaprezentowania istoty zjawiska i podj´cia próby jego interpretacji, jest ona opisem fragmentu pewnej rzeczywistoÊci, stawiajàcej nowe wymagania
wobec cz∏owieka, którego nale˝y nie tylko edukowaç, ale równie˝ mu t∏umaczyç, czasem trudnà
do zrozumienia rzeczywistoÊç. Rola pedagoga polega na edukowaniu, wdra˝aniu starych i nowych
treÊci, zaÊ rolà antropologa jest obserwacja, opis,
w koƒcu interpretacja, naznaczona pi´tnem subiektywizmu. Wspomnia∏am o wymogach wobec
cz∏owieka. Chodzi tu o punkt ci´˝koÊci (tak dobrze zauwa˝alny w spektaklach wolnej amerykanki), przenoszony na okreÊlony (choç nie zawsze)
typ m´˝czyzny charakteryzujàcego si´ takimi walorami, jak: si∏a, zdrowy wyglàd i, na pozór rzecz
jasna, ˝ycie us∏ane pasmem niekoƒczàcych si´
sukcesów. Dla przeci´tnego odbiorcy owe niebezpieczeƒstwo mo˝e polegaç na ch´ci bycia cz´Êcià
Êwiata, który istnieje dla jego oczu zaledwie dwie
i pó∏ godziny. Inne niebezpieczeƒstwo tkwi
w ch´ci bycia choç przez moment „nadcz∏owiekiem”, bez trudu pokonujàcym swoich przeciwników. Ponadto mo˝e ona prowadziç do naÊladowania, a wi´c przenoszenia dowolnych figur majàcych na celu trzymanie zapaÊnika w szachu, jego um´czenie, w koƒcu pokonanie. Intencja treÊci przerysowywanych mo˝e byç ca∏kiem niewinna, lecz jej przebieg oraz fina∏ tragiczny. Dlatego
potrzebna jest tu interpretacja, potrzebne jest t∏u-
Luiza Wieland
Absolwentka Etnologii i Antropologii Kulturowej
w Poznaniu.
Bibliografia:
1. Roland Barthes, Mitologie,Warszawa 2000.
2. Zbyszko Melosik, To˝samoÊç,cia∏o i w∏adza.
Teksty kulturowe jako (kon)teksty pedagogiczne,
Poznaƒ – Toruƒ 1996.
3. Nowa Encyklopedia Powszechna, Warszawa
1996.
29
Nagroda za odwag´ w inwestowaniu.
„Hochland Polska” – Êmia∏e decyzje, Êwiatowa jakoÊç
cydowa∏y o przyznaniu przez Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego naszego wyró˝nienia" – stwierdzi∏ dr
Marian Król. W ceremonii wr´czenia honorowej nagrody uczestniczyli nast´pujàcy dzia∏acze Towarzystwa:
Ludwik Ratajczak – prezydent Stowarzyszenia Ruch
Regionalny Wielkopolan, Jerzy B∏oszyk dyrektor Konkursu Produktów „Dobre bo polskie", Edmund Dudziƒski - dyrektor Biura Zarzàdu Towarzystwa, prof.
W∏odzimierz Fiszer – b. rektor Akademii Rolniczej i Jerzy G∏´biewski - dziennikarz – publicysta.
„Wszyscy razem gratulujemy i cieszymy si´, ˝e do
grona osób zas∏u˝onych dla polskiej gospodarki nasze
Towarzystwo mo˝e zaliczyç Rolfa Summera – cz∏owieka odwa˝nego, kompetentnego i ufnego Polakom i polskiemu mened˝mentowi” – powiedzia∏ w koƒcu swojego wystàpienia Prezydent Towarzystwa dr Marian
Król.
Rolf Summer z dr Marianem Królem
W maju grupa dzia∏aczy Towarzystwa im. Hipolita
Cegielskiego uczestniczy∏a w uroczystoÊci otwarcia nowego, supernowoczesnego zak∏adu Hochland Polska
w Baranowie ko∏o Ostro∏´ki.
Istniejàca od siedmiu lat na polskim rynku firma
Hochland Polska wpisa∏a si´ mocno w ÊwiadomoÊç,
a raczej w smak milionów Polaków. Wzbogaci∏a ona polski stó∏ o gatunki serów, o których wczeÊniej wiedziano z literatury, prasy czy filmu. Hochland powsta∏
w Niemczech w 1927 roku stworzony przez Georga
Summera i Roberta Reicha.
Podczas tej uroczystoÊci nastàpi∏ szczególnie uroczysty i w pewnym sensie historyczny moment. Prezydent Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego w Poznaniu dr Marian Król wr´czy∏ Rolfowi Summerowi –
przewodniczàcemu Rady Nadzorczej Hochland Polska
szczególnà nagrod´ - Statuetk´ Hipolita wraz z dyplomem honorowym za najbardziej znaczàce i nowoczesne inwestycje gospodarcze w bran˝y mleczarskiej
w Polsce.
Wkrótce z ma∏ej serowni powsta∏a fabryka, która
w 1978 roku przej´∏a m.in. znanà francuskà firm´ Camembert. Kolejne lata poszerzy∏y imperium serowe Hochlandu o Hiszpani´ oraz nowe fabryki w Niemczech.
W 1995 roku Êmia∏à decyzjà inwestycyjnà powo∏ano firm´ Hochland Polska w Kaêmierzu ko∏o Poznania.
Ustanowione przez Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego wysokie, pozytywistyczne wyró˝nienie, adresowane jest dla osób zagranicznych, które podj´∏y
decyzj´ inwestowania w Polsce na wielkà skal´ i kontynuujà nowe, Êmia∏e i nowoczesne przedsi´wzi´cia
gospodarcze. Takie wyró˝nienie wr´czono po raz
pierwszy w Polsce w∏aÊnie w Hochland Polska jej wybitnemu szefowi. Prezydent Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego gratulujàc Rolfowi Summerowi tej honorowej nagrody, podkreÊli∏ odwag´ inwestycji Hochland w Polsce, niezwyk∏à dynamik´ w podejmowaniu decyzji gospodarczych a tak˝e zaufanie dla polskiej
za∏ogi i osób zarzàdzajàcych firmà Hochland Polska. Dobro wspó∏pracowników i ich rodzin jest najwa˝niejsze
dla w∏aÊcicieli. „Hochland stworzy∏ system pozyskiwania surowców, który zapewni∏ polskim rolnikom stabilnoÊç pracy i p∏acy" – podkreÊli∏ dr Marian Król.
Niebawem produkty Hochlandu sta∏y si´ znane
i poszukiwane w ca∏ej Polsce. Smakosze tych serów nagrodzili je w presti˝owym konkursie produktów „Dobre bo polskie", w którym Hochland Polska otrzyma∏
liczne certyfikaty, a tak˝e statuetk´ Z∏otego Hipolita.
W kwietniu br. Kapitu∏a Nagrody Gospodarczej Stowarzyszenia Ruch Regionalny Wielkopolan przyzna∏a
tej Êwietnej firmie Kryszta∏owy Puchar Wielkopolski.
Po serach mi´kkich i twarogowych produkowanych w Kaêmierzu Wlkp. firma Hochland postanowi∏a daç konsumentom doskona∏e sery pleÊniowe wytwarzane wed∏ug najlepszych francuskich receptur.
Znakomity w smaku ser „Valbon" ju˝ zachwyci∏ podniebienia polskich smakoszy i staje si´ prawdziwym
hitem na spo˝ywczym rynku. Sposób produkcji tego
wyÊmienitego sera mieliÊmy okazj´ poznaç podczas
zwiedzania tego nowoczesnego zak∏adu w Baranowie
ko∏o Ostro∏´ki.
Jerzy B∏oszyk
Ca∏a firma jest nowoczeÊnie zarzàdzana, w ca∏oÊci skomputeryzowana i dysponuje doskona∏à siecià
dystrybutorów. Nowoczesny marketing widoczny
w mediach, liczne nagrody umacniajà mark´ firmy na
rynku w Polsce i na Êwiecie. „Te wszystkie zalety zde-
www.nasza-wielkopolska.pl
30
MIESI¢CZNIK RUCHU REGIONALNEGO WIELKOPOLAN
Ks. Jan Polec buduje swój koÊció∏ w Wolsztynie.
Zosta∏ cz∏owiekiem roku 2000 w plebiscycie „Dnia
Wolsztyƒskiego”. Poni˝ej wyglàd obecnego
koÊcio∏a.
Wybitny Wielkopolanin ks. Eugeniusz Makulski
koƒczy budow´ swojej bazyliki, która jest dumà
Wielkopolski.
31
Z cyklu : Refleksje amerykaƒskie
CO CESARSKIE CESARZOWI...
AFORYZM MIESIÑCA: Jak d∏ugo mo˝na ˝yç dobrze,
wybierajàc zawsze „z dwojga z∏ego”?
Mamy trzy miliony bezrobotnych, oficjalnie.
Wyemigrowa∏o za granic´ pó∏tora miliona Polaków,
z czego podobno 800 tysi´cy ju˝ wróci∏o...Nie ka˝dy bowiem potrafi sprostaç warunkom narzucanym
imigrantom np. w USA. Ka˝dy Amerykanin wie ju˝
od dzieciƒstwa, ˝e nie prze˝yje ca∏ego okresu swej
dzia∏alnoÊci zawodowej w jednym tylko, wyuczonym w m∏odoÊci zawodzie. Ârednio, stale uczàcy si´
Amerykanie, trzy razy przekwalifikowujà si´ zawodowo. Bardzo cz´sto zmieniajà te˝ miejsce zamieszkania, klimat, warunki pracy, no i wspó∏ma∏˝onków.
W ca∏ym cyklu ˝ycia Amerykanina trzy razy te˝
zmienia on domy. Na poczàtek to skromny zaciszny kàcik dla dwojga m∏odych z jednym dzieckiem.
Kiedy dzieci przybywa, bierze si´, zawsze na kredyt
wieloletni, drugi dom, najlepiej z tyloma sypialniami, ile jest, lub ma byç dzieci. W budynku tym jest
te˝ kilka ∏azienek, bo rano wszyscy si´ spieszà jednoczeÊnie, by po rannej toalecie zjeÊç sobie p∏atki
z mlekiem, czy jogurtem i wyruszyç do szkó∏ i pracy. Kiedy wychowa si´ dzieci, najzdolniejszym zapewniajàc studia, zawsze po poradzie u psychologa,
kupuje si´ trzeci dom - najwygodniejszy, wymarzony. Ten bywa parterowy, by nie biegaç ju˝ po schodach do sypialni i piwnicy. Teraz, kiedy doczeka∏eÊ
si´ „zas∏u˝onego wypoczynku”, masz nawet gara˝e
dla dwóch samochodów na parterze. No i przenosisz si´ w taki region Ameryki, który sobie wyÊni∏eÊ w marzeniach, w czasie swego zawodowego ˝ycia. Poziom, stop´ ˝yciowà gwarantuje ci emerytura z dwóch czy trzech filarów, lokaty, obligacje itp.
Dziadkowie z regu∏y nie opiekujà si´ wnukami. Nie
chcà tego ani oni sami, czyli Dziadkowie, ani ich
dzieci, które uwa˝ajà, ˝e m∏ode pokolenie nie powinno podlegaç staremu, bo nabierze ono przyzwyczajeƒ i nawyków, które utrudniajà ˝ycie komuÊ, kto
musi sprostaç wymaganiom czasów o ca∏e dwa pokolenia póêniejszych. Majà chyba du˝o racji? Praca
jest najwi´kszym dobrem dla ludzi w USA. Mo˝na
np. marzyç o tym, by byç ichtiologiem, bo urodzi∏o si´ w stanie Michigan, otoczonym Wielkimi Jeziorami. Koƒczy si´ nawet studia w tym kierunku.
I co? I nie ma dla nas pracy w tej dziedzinie! Mój
m∏ody znajomy ichtiolog Danny przez kilka lat wykonywa∏ wi´c zupe∏nie odr´bne zaj´cia: w parzyste
dni tygodnia obje˝d˝a∏ trawniki przydomowe, by je
www.nasza-wielkopolska.pl
u˝yêniaç, przycinaç i ewentualnie podlewaç, bo
umów starcza∏o tylko na pó∏ etatu, zaÊ w dni nieparzyste wykonywa∏ ci´cia drzew na przydomowych
terenach. Do tego trzeba by∏o mieç sprz´t specjalistyczny, wysokoÊciowe dêwigi, pilarki itp. No a obci´te ga∏´zie zabiera∏ na ci´˝arówk´, by przed zimà
sprzedawaç drewno z drzew liÊciastych do licznych
kominków. W ten sposób zarabia∏ na swoje drugie
studia, tym razem pedagogiczne, by po trzech latach
objàç stanowisko nauczyciela biologii w rodzinnym
mieÊcie. Praca po studiach jest po prostu wy˝ej p∏atna ni˝ ka˝da inna, gdzie wystarczy tylko szko∏a zawodowa. Teraz mo˝e pomyÊleç o ma∏˝eƒstwie, dzieciach i domu „pierwszego kroku”.
W USA segregacj´ Êmieci i odpadów, oraz opakowaƒ przeprowadza ka˝dy w domu. S∏u˝by miejskie podje˝d˝ajà pod domy specjalnym sprz´tem ka˝dego dnia tygodnia innym. Raz wezmà wi´c tylko papier i tektur´, raz liÊcie, traw´ i ga∏´zie, które
zmielà natychmiast, by robiç kompost. Nast´pnego
dnia biorà opakowania plastikowe, z których jednak gospodynie odlepiajà papierowe etykiety, by nie
mieszaç surowców. W ka˝dym domu jest wi´c co
najmniej 5-6 pojemników na ró˝ne odpady, które
sà recyklingowane, a wi´c wszystko co si´ da przetworzyç powtórnie trafi do w∏aÊciwego zak∏adu.
Miasto odpady sprzedaje i po potràceniu sobie za
us∏ugi, wywo˝enie tego wszystkiego, obni˝a ka˝demu mieszkaƒcowi podatek od ziemi i nieruchomoÊci na rok przysz∏y.
Kiedy to si´ oglàda z boku, ma si´ wra˝enie, ˝e
miasto, ka˝de: ma∏e czy du˝e, jest czymÊ w rodzaju mrowiska, w którym wyspecjalizowane s∏u˝by
wykonujà zadania. Aha! I jeszcze coÊ warto od nich
importowaç - otó˝ przydomowe skrzynki na listy
s∏u˝à nie tylko do odbierania listów, ale tak˝e do ich
wysy∏ania. W jednej przegródce uk∏ada si´ listy, które listonosz - zawsze zmotoryzowany - podje˝d˝ajàcy wozem do samych drzwiczek skrzynki, zabiera.
W innej przegródce zostawia nam poczt´. Reklamy
przynosi kto inny, na próg pod same drzwi i z regu∏y sà one od razu wrzucane do pojemnika na makulatur´. Bez straty czasu na czytanie.
Ryszard Podlewski
32