Lwowianie wybierają kreatywność!

Transkrypt

Lwowianie wybierają kreatywność!
«TOP–10 najbardziej wpływowych
«osobistości kultury» Lwowa–2010»:
Lwowianie wybierają
kreatywność!
«TOP–10
Odnowiony zespół pisma «А…Z art» zdecydował
rozpocząć przegląd zdarzeń kultury we Lwowie z wyznaczenia «systemu jej koordynatów» – przeprowadzić
ankietę wśród «TOP–10 najbardziej wpływowych «osobistości kultury» Lwowa–2010». Aby wyprowadzić średnią
arytmetyczną profesjonalnej i społecznej myśli dot. formalnych i nieformalnych liderów lwoskiej kultury, grupa
ekspertów złożyła listę stu osób, starając się nie pominąć
żadnej, mającej stosunek do kształtowania «kulturalnego
oblicza» miasta. Po to by ranking był optymalnie obiektywny, głosowanie zostało przeprowadzone w trzech skupiskach: urzęników od kultury, ekspertów od kultury i
konsumentów kultury. Każdy miał wyznaczyć swoją «topdziesiątkę».
Олег Дергачов. «The Hand»
Mieliśmy świadomość tego, że:
– jakikolwiek ranking, to sprawa NIEjednoznaczna.
Tym bardziej na Ukrainie, a tu, jak wiemy, gdzie dwie osoby, tam trzech hetmanów;
– jakikolwiek ranking, to sprawa NIEwdzięczna.
Zwłaszcza w mieście, gdzie wszyscy wszystkich znają.
Jednakże, NIEzbędna: kształtuje dyskurs, wyrabia
priorytety, struktuuje pojmowanie sytuacji, w tym przypadku – przestrzeni artystycznej Lwowa.
4\Арт-тема
Niestety, ankieta odbywała się w okresie kolejnych
wyborów, toteż aktywność ankietowanych, szczególnie
urzędników, była dość nikła. Tym niemniej tendencje są
zauważalne. Lista wyszła dość pokaźna, przekonująca, nie
wstyd przeczytać i «ludziom pokazać». Najbardziej rzeczowo ocenili potencjał «ludzi kultury» Lwowa, rzecz jasna, eksperci: historycy sztuki, teatrolodzy, muzykolodzy,
znawcy literatury… i dziennikarze, którzy z tytułu swoich
obowiązków profesjonalnych trzymają rękę «na pulsie»
wszystkich wydarzeń artystycznych. Cieszy ten fakt, że ich
wybór zbliżony jest do wyboru konsumentów kultury: lista pierwszej trzydziestki obu skupisk prawie się zgadza.
Więc daremnie narzekamy, że nie chodzą, nie oglądają,
nie słuchają, nie czytają… Okazało się, że wszyscy wiedzą,
«who is who?»
Miasto cały czas dopisuje swoją «złotą» listę wybitnych osobistości, zrodzonych pod jego niebem, tych, któ-
rzy tu studiowali albo przynajmniej pracowali – ich europejski czy też światowy sukces działa na rzecz Lwowa, jako
«kolebki» ukraińskiej kreatywności. Więc nie ma w tym
nic dziwnegо, że do «ТОP–dziesiątki» trafił taki «umowny» lwowianin, jak Andruchowycz, lub były lwowianin
Wakarczuk junior.
Duet Iwaszczyszyn-Kaufman dziś zbiera laury uczciwie zarobione w pocie czoła w ciągu dwudziestu burzliwych «Dzygowych» inspiracji artystycznych: natchnienia,
namów, sugestii, motywacji, prowokacji… Jak potwierdza
ankieta, nie poszły na darmo wieloletnie polityczno-historyczne oświatowe wysiłki drużyny czasopisma «Ji» na czele
z Tarasem Woźniakiem, staranna contemporary-likwidacja analfabetyzmu Bogdana Szumiłowycza i muzyczna –
Zofii Iwanowej, a propos – jedynej kobiety, która trafiła do
męskiego zespołu TOP-dziesiątki. To kolejne potwierdzenie, że z genotypem we Lwowie narazie jest bardzo krucho.
Obecność Lubomyra Medwidia na liście wybrańców
świadczy o tym, że lwowski widz «żywi się» nie tylko sztuką aktualną i że nadal «smakuje mu» retro-mit Lwowa jego
oddanego kronikarza Jurka Kocha.
Większość urzędników od kultury epitet «wpływowy» w ankiecie zrozumiało dosłownie, jako konkretne
stanowisko – to ż swoją dziesiątkę wybierali przeważnie
spośród kolegów i kierowników największych miejskich
instytucji kultury. Ich lista przecięła się z listą naukowców-krytyków-widzów tylko w jednym przypadku – przy
kandydaturze legendarnego dyrektora Lwowskiej Galerii
Obrazów Borysa Woźnickiego. Jego półwiekowy wpływ
na kulturę miasta, regionu, Ukrainy nie potrzebuje dziś
reklamy – Woźnickiego znają wszyscy, kto chociaż raz w
życiu słyszał słowo «muzeum» lub «zamek»!
Na liście obecna jest tylko «stara gwardia» – to rezultat, niestety, braku artystycznej informacji. Młodzieży
z potencjałem i kreatywnościę ci u nas pod dastatkiem,
ale bardzo brakuje im poparcia mediów. Jak to nie dziwne
poparcia tego brakuje również starszym artystom, niekiedy bardziej znanym za granicami Lwowa niż we własnym
mieście. Właśnie tę niszę planuje zapełnić «А…Z art», informując o tych wszystkich ciekawostkach, które odbywają się w kulturze miasta. Niestety, «А…Z art» ma ukazywać
się tylko raz na pół roku. Bardzo trudno «upchać to całe
nadzienie do jednego pieroga» ale będziemy się starać…
Борис Возницький –
директор Львівської галереї
мистецтв, Герой України.
Місія – рятівник
Борису Григоровичу пощастило
народитися в той час і в тому місці,
де найбільше потребувались таланти
саме його особистості. Сьогодні в
Україні важко знайти музейного
працівника, який би не знав, хто такий
Борис Григорович Возницький. Хтось
колекціонує сірникові коробки, хтось
– пивні корки, а Борис Возницький
– сакральне мистецтво і… замки.
Завдяки його фанатизму, помноженому
на відданість співробітників галереї,
вдалося врятувати від знищення цілий
пласт сакрального мистецтва Галичини.
Вдалося перетворити руїни трьох
замків – Олеського, Золочівського і
Підгорецького на туристичну родзинку
регіону – знамениту «Золоту підкову
Лева». Вдалося врятувати спадщину
унікального скульптора доби бароко
Іоанна Георга Пінзеля.
Natalia Kosmolińska
5
Tydzień Sztuki
Aktualnej 2010
Dygresja z terenu abstrakcji/realizmu
Tegoroczny Tydzień Sztuki Aktualnej we Lwowie wywołał niejednoznaczne wrażenia.
Z jednej strony odczuwało się, że organizatorzy wyrobili sobie pewne podejście do
struktury imprezy i elementy festiwalu były rozlokowane bardzo spójnie i logicznie.
Z logistycznego punktu widzenia Włodko Kaufman uważa, że to było największym
osiągnięciem Festiwalu. A z drugiej strony, zarówno autorzy jak i widzowie doznali
pewnego zawodu. Impreza odbyła się, ale czegoś w niej brakowało. Spróbujmy
przeanalizować, czego w szczególności.
Temat tegorocznego Tygodnia, to «Abstrakcyjne
versus realistyczne». Czytamy w oficjalnej publikacji: «...
Tydzień stawi pytanie o przyszłość abstrakcji i o jej stosunki z realizmem, który nie zanikł, ale przedłuża swoje
istnienie obok «czystej» abstrakcji. <...> Gdzie leży granica? Na to istnieje niezliczona ilość odpowiedzi...» Odpowiedzi rzeczywiście może być bez liku, jednak żadnej z
nich nie udało się usłyszeć.
Łącznik «vs», jako «versus» ma tu wręcz zupełnie
JEDNOznaczne OKREŚLENIE – konfrontacja, dwubój
o istnienie, walka... Jeżeli w taki sposób rozpatrywać
koncepcję, to wynikiem dwuboju było niezaprzeczalne
zwycięstwo abstrakcji! Wyjaśnię, dlaczego.
Wystawa Romana Żuka w Lwowskiej Galerii Sztuki, która otwarła Tydzień, była nie tyle słaba, co niejednoznaczna w kontekście zadeklarowanego tematu.
Uzyskując szerokie uznanie w końcu lat 80-ch na fali
zainteresowania ukraińską sztuką transawangardy, dziś
jednak Roman Żuk mieszka i pracuje w Amsterdamie.
Nie zważając na próby ukraińskich komisarzy wystawy i
krytyków sztuki nazywania go lwowskim artystą, to sam
jednak uważa siebie raczej za global artist. W «romantycznych» latach 90-tych artysta wykształcił i rozwinął
swoją manierę malarską, poprzez przetworzenie tradycyjnych gatunków (scenki rodzajowe, portret i martwa
natura) w tajemnicze narracje mocno «doprawione»
surrealizmem w stylu René Margitte i Maxa Ernsta. Sukces komercyjny i rozmarzenie Żuka przeszkodziły mu w
karierze europejskiej і «zabłyśnięcia» na salonach biennale, jednakże, jeszcze w latach 90-tych R.Żuk został
uznany za jaskrawego przedstawiciela «holenderskiego
realizmu magicznego». Chyba właśnie ten niezaprzeczalny fakt pobudził Witę Susak, komisarza i jednego z
organizatorów ТSА 2010, do wystawienia go na «ringu»
przeciwko dwóm naraz abstrakcyjnym «ciężarowcom»
– W. Bażajowi і T. Szilvasiemu, a w rezultacie: ich prosty sierpowy i «realizm» Żuka leży w nokaucie – 1:0 na
rzecz abstrakcyjności.
Spróbujmy jednak przejść od zrozumienia versus, jako agresywnej konfrontacji do versus, jako wypowiedzianej przez Marxa idei «jedności i walki przeciwności».
Pałac
Ekspozycja Wasyla Bażaja i Tyberiusza Szilvasiego poraża swoim bogactwem i zdolnością organizacji
przestrzeni. Triumf abstrakcji po raz któryś potwierdza
ustaloną opinię o sile ukraińskiego malarstwa nie narracyjnego. Оbydwaj artyści w kontekście tematu zadeklarowanego przez organizatorów pokazali swoje konceptualne pojmowanie versus.
U Szilvasiego to dychotomia – binarność płaszczyzn, gamy kolorystycznej і akcentów w przestrzeni,
rytmiczna refleksja nad istotą czystej abstrakcji. Szilvasi kiedyś wypowiadał się, że dla niego malarstwo – to
sposób na ustanowienie harmonii ze światem, gdzie
człowiek skazany jest na egzystencjalną samotność. Odczucie samotności rzeczywiście jest obecne, ale uwarunkowane wibracją pól kolorystycznych i kontrastowych
plam, które przywołują minimalistyczną muzykę Mikela
Neimana, Arvo Piarta i Krzysztofa Pendereckiego.
Bażaj nie był tak konsekwentny przy opracowaniu
zadeklarowanego tematu. Jego prace z lat 2009–2010
można było by odbierać jako proste w swojej istocie
haiku. Teksty Bażaja, to próba analizy własnego dorobku z ostatnich 20-tu lat i wyznaczenie współczesnego
kontekstu: gdzie jest dzisiaj abstrakcja i jak ją pojmuję? Bażaja można by określić «wieśniackim», ale nie w
sensie tematycznym, jak to było np. przy wyznaczeniu
tematyczności Breugla, lecz w rozumieniu chtonicznej
reprezentacji sztuki, demoniczności pociągnięć pędzla,
siły przekazu. Bażaj, to rzeczywisty a zarazem nie prosty
syn swojej ziemi, na której wyrósł i którą opiewa oraz
wysławia w czystej formie abstrakcji nie narracyjnej.
Formułując program Tygodnia Sztuki Aktualnej Włodko Kaufman nazwał Żuka, Szilvasiego i Bażaja klasykami, toż mimo woli przeciwstawia ich nowym/starym
zjawiskom aktualnej medialno-instalacyjno-cyfrowej
kreatywności.
Іroniczną ceramikę Olgi Pylnyk niejednokrotnie można było oglądać w Galerii «Zielona kanapa»,
lecz w postaci twórcy samodzielnego obiektu instalacji
zobaczyliśmy ją po raz pierwszy. Zaniepokojona zalaniem naszego życia tanią «chińszczyzną», którą chińskie przedsiębiorstwa produkują w milionowych nakładach, Olga zilustrowała swój sprzeciw współczesną
wariacją «оdy» ku czci Terakotowej Armii Cesarza Shi
Huang Di, która rozpoczęła nową ekspansję przestrzeni
kultury masowej. Na tle sarkastycznej powagi Olgi Pylnyk, próby jej koleżanki Beaty Korn usiłującej odtworzyć start projektu życia, wyglądały delikatnie mówiąc,
mało przekonujące. Malowidła na lwich figurach, robione wspólnie z Andruchowyczem wychodziły jej lepiej.
Prace konceptualne okazały się niestety najsłabszymi
obiektami Tygodnia. Świadome sny projektu «Lucid
Dreaming» w wykonaniu Grupy Totem balansowały na
granicy popularnych dziś glamour-joga-praktyk − poznawania samego siebie − і swoistej neobarokowej wizualnej prezentacji realizacji pseudo-realnych twórców
epoki post-matrixowego pojmowania realności braci
Wachowskich. Podejście Maksa Afanasjewa i Aleksandra Judina wywołało u mnie asocjacje z czarno-białym
cyklem Untitled Film Stills, który w latach 1977–1978
reprezentowała Cindy Sherman. Barokowy przepych i
nokturnowe oświetlenie a´la George de la Tour świadczą o specyficznej astralnej dynamice iluzji naszego
świata. Inny projekt Grupy Тоtem – «Płynna telewizja
» – to ironiczna gra z pojęciem «opera mydlana»/«mydlana telewizja». Humorystyczny, poniekąd sarkastyczny zestaw parodii na popularne programy telewizyjne w
kontekście audycji «Wielka różnica» і «Projektor Paris
Hilton», wyznaczający słaby punkt naszego pojmowania środków masowego przekazu, jako kpiny instynktu
zwierzęcego (Circumses et Panem) nad inteligencją.
Василь Бажай і Тіберій Сільваші (Палац Мистецтв)
«Dystans» Antona Łogowa ilustruje indywidualizm
młodego artysty, niezrzeszonego w żadnym związku,
formacji i grupie, zdolnego do otwartości i odgradzającego się od socjalnej narracji przeważającej większości
kijowskich artystów. Kosmiczność nowych obrazów Łogowa, estetyczne igranie płaszczyznami i ich świadoma
achromatyczność, są bardzo kosmogoniczne. Wydaje
się, że dzieła Antona pragną uciec z obszaru ekspozycji,
bo ich miejsce nie jest obok fotografii i media-artu, ale
gdzieś tam na obszarze sztuki idealnej, którą pojmujemy jako czystą abstrakcję.
Niezaprzeczalnie, jednym z najmocniejszych
obiektów tegorocznego festiwalu była video-instalacja
Sergiusza Petluka «Oddech». Doskonały obiekt pod
względem organizacji przestrzeni, rozwiązań technicznych і prezentacji zamysłu. Ruchy ciała i myśli bezpośrednio związane z oddechem. Ucząc się prawidłowego
oddechu – uczymy się prawidłowo żyć i myśleć. Trafiając do iluzji sposobu posiadania, uważając, że coś jest
«moje» a coś «nie moje», łamiemy pierwotną jedność,
zaś Petluk odnawia ją poprzez oddech.
«DZYGA»
Na wystawie retrospekcji Galerii «Biała» w «Dzydze» miałem dziwne odczucie déjà vu. Przestrzeń wystawy przeniosła mnie do roku 1995, kiedy to dzisiejsze wystawowe sale «Dzygi» były zawalone śmieciami,
14\Арт-хроніка
a głównym centrum myśli «awangardowej» była Baszta
Prochowa, gdzie śledziliśmy pierwsze kroki ku «instalacji» robione przez studentów Szkoły im. I.Trusza i
Lwowskiego Instytutu Sztuki Użytkowej i Dekoracyjnej.
Niekonceptualne obiekty Krzysztofa Bryły i zadziwiające wyznaczenie słowa «Suka» autorstwa Kamy
Bubicz były chyba najciekawszymi dziełami w zaproponowanym formacie ekspozycji. Poraża potęga idei i
zarazem lekkość, z jaką Krzysztof Bryła znajduje nikomu nie potrzebne, zapomniane, zużyte rzeczy i przekształca je w dzieła sztuki. Bryła dekonstruuje obiekty,
ale nie wyrywa ich z kontekstu, bo one i tak są z niego
wyrwane, utraciły swoją funkcję, jednak wciąż tlą się w
nich oznaki archetypu Idei. Autor rekonstruuje takie
obiekty w replikach, co daje mu możliwość «zaistnieć»
w każdym środowisku. Tym razem obiekty-drzwi Bryły
znalazły „oparcie” w drzwiach «Dzygi», które stanęły na
baczność w rzędzie i ironicznie łypały na widza z „tamtego świata”.
Definicja słowa «suka» Kamy Bubicz wpierw odbierana jest jako zwykła zaczepka, ale potem na myśl
przychodzi analogia z «obłokiem tagów», który Google
proponuje jako semantyczne jądro poszukiwania słowa.
Kama w tym przypadku występuje motorem poszukiwania, ale proponuje nie tylko tekstową, lecz również
wizualno-tekstową kategorię semantyczną. Jej umysł
już jest przygotowany na Web 3.0. Artystce podoba się
analityka i statystyka, więc wykorzystuje je jako podstawowy przedmiot swojej twórczości.
Fotografia Ireny Nawrot zdawała się być dobrym pasterzem, który prowadzi i błogosławi na
trudną drogę młodych adeptów sztuki współczesnej. W ostatnich latach bezpośrednim obiektem fotograficznym artystki jest jej własne ciało
i postać, które przedstawia nie jak świadectwo
własnego egoizmu i narcyzmu, lecz jako element
formotwórczy, który pozwała stwarzać wyjątkowo
interesujące i estetyczne obiekty wizualne – mandale samotności.
Kamil Stańczak nie lubi modelarstwa, nie lubi
składać modeli samolotów, samochodów, okrętów,
techniki wojskowej i innych drobiazgów, natomiast
bardzo lubi iluzje, równoległe światy i... ready-made. Pięć obiektów znajdujących się na wystawie
– to miniaturowe fragmenty «przeterminowanej
i zużytej» architektury. Stańczak bierze na siebie
rolę demiurga, który pomaga uwiecznić obiekt w
chwili, gdy zdawałoby się, czas jego istnienia dobiegł końca.
Opędzając się od uczucia de-javu wyszedłem
z galerii i spotkałem Oleksę Furdijaka, który w
dalekim roku 1995-m razem z Olegiem Woronko,
jeszcze w czasach studenckich, próbował rozwieszać instalacje na murach Baszty Prochowej i tworzyć trójwymiarowe malarstwo. А obecnie, w roku
2010, zapełnili piwnice fabryki marmolady eksperymentem socjalnym «Polityka strachu» z ostrym
zapachem etylmerkaptanu używanego do aromatyzacji gazu ziemnego.
Виставка Романа Жука (Львівська Галерея Мистецтв)
15
Fabryka marmolady
Odbywająca się w tym roku Fabryka była mało wyrazista. Bezspornie zdarzały się ciekawe projekty, jednakże zabrakło właściwej ubiegłemu rokowi dynamiki,
non-stop spotkań i polemik. Kto wie, co będzie dalej?
Mówią, że ­Fabryka marmolady nie stała się terenem
sztuki.
Pośród różnorodnych projektów Fabryki na szczególną uwagę zasługują wideo-instalacje Mychajła Barabasza, projekt «Catarsis» Daniiła Gałkina і niezwykle
złożona instalacja «Przełączniki Chronosu» Andrija
Barny. Wszystkie te projekty wyróżniała specyficzna
aura minimalizmu, chociaż w Przełącznikach minimalizm był wyjątkowo achromatyczny i raczej idealny, prosty, a nie formalny.
Sympozjum
Na zakończenie potężnego projektu prezentacji we
Lwowie lubelskiej kolekcji polskiej sztuki współczesnej
«Siła sztuki», w ramach TSA-2010 w Lwowskim Pałacu
Sztuki odbywało się sympozjum poświęcone kwestiom
kolekcjonowania sztuki współczesnej. Mieliśmy możliwość zapoznać się z teoretycznymi aspektami kolekcjonowania na bazie rozpoczętego w 2005 roku przez
Ministerstwo Kultury RP programu «Znaki czasu», istota którego polega na wspieraniu rozwoju sztuki współczesnej w Polsce i powstaniu systemu informacyjnego
o niej.
W ramach programu wspólnoty regionalne otrzymywać będą dotacje z Ministerstwa, władz samorządowych i fundusze Unii Europejskiej dla utworzenia lokalnych kolekcji sztuki współczesnej, które w przyszłości
będą eksponowane w nowo utworzonych regionalnych
interdyscyplinych centrach współczesnej kultury i sztuki. W referatach uczestników sympozjum zwracano również uwagę na praktyczne aspekty tworzenia lokalnych
zbiorów: jak należy pracować nad powierzchnią wystawienniczą, jak kolekcjonować, tworzyć dokumentację
i przechowywać sztukę współczesną, oraz na prawne i
teoretyczne zagadnienia kolekcjonowania. W trakcie
dyskusji o możliwości przeniesienia polskiego modela
na realia ukraińskie wyjaśniło się, że jak Ukraina, tak i
Polska mają pewne wspólne problemy, takie jak, kwestie
prawa autorskiego, prawa własności, finansowe aspekty kolekcjonowania… Jednak, już pierwszy dzień sympozjum pokazał, że wyznaczenie sztuki współczesnej i
inicjatywy obywatelskiej dla jej popularyzacji i rozwoju
na Ukrainie przebywa w stadium zarodku. Na tle totalnego braku państwowego poparcia zjawiska sztuki
współczesnej, w warunkach braku praktyki tworzenia
inicjatywnych grup obywatelskich, którym po prostu
brakuje wykwalifikowanej kadry specjalistów, zdolnych
do utworzenia kolekcji podobnego formatu, opowieści
o tym, że Polska w ciągu ostatniego pięciolecia dba o
rozwój własnej kultury i sztuki wprowadzały niektórych
słuchaczy w melancholiczny nastrój i rozmarzone osłupienie. «Аpogeum» dyskusji w pierwszym dniu stała się
wąsko-specjalistyczna polemika Waldka Tatarczuka,
Piotra Lisowskiego i Marcina Lachowskiego. Okazuje
16\Арт-хроніка
się, że sztukę współczesną można dobierać do kolekcji wykorzystując standardy ISO! А teraz, proszę sobie
wyobrazić młodego adepta sztuki, który poprzez swoje
nie angażowanie się w procesy głównego nurtu aktualnej sztuki światowej і absolutne odejście od lokalnego
socjalnego kontekstu, nie odpowiada wyznaczonym w
Brukseli standardom jakości sztuki współczesnej, więc,
nie ma prawa zaistnieć w kolekcji? Tworzy się paradoks: z jednej strony, polscy koledzy mówią o ogólnie
panującej «sile sztuki», а z drugiej strony – napomykają
na swoistą poprawność polityczną w procesie kształtowania kolekcji. Jak okazało się, Polacy są świadomi
istnienia tych problemów. W sceptycznym referacie
Sławomira Marca «Paradoksy i podstępność sztuki kolekcjonowania» przestrzegano nas o niebezpieczeństwie
kryjącym się w swobodnym wykorzystaniu «darmowych» środków na zakup dzieł sztuki aktualnej. Nagle
uświadamiasz sobie, że istnieje «sztuka chudych i grubych, niewidomych i głuchych, łysych i brzuchatych, homoseksualistów i normalnych, prawych і lewych...», więc
gdzie w tym zawarta jest istota sztuki?
Już 40 lat temu wstecz Haidegger mówił, że «przeznaczenie sztuki nie kończy się na doznaniu estetycznej
rozkoszy, którą ona przewiduje». Więcej, jeżeli dzieło
sztuki ogranicza się jedynie do rozkoszy estetycznych,
to nie jest ono prawdziwym dziełem sztuki. Obiektywniej było by rozpatrywać sztukę współczesną pod względem pytania o istnienie, jego prawdę i sens, bo przecież
sztuka rozpoczyna historię narodu, jest źródłem jego
prawdziwego istnienia, wyznacza i ujawnia jego przeznaczenie historyczne. O tym należy pamiętać składając
kolekcję sztuki aktualnej, ale jak tego dokonać, by nie
trafić w sidła snobizmu i elitarności?
Innym ukraińsko-polskim NIEPO-rozumieniem
było wyznaczenie zasad lokalności kolekcji Towarzystw
Sztuki „Zachęta”. Inicjatywa powstania Towarzystw w
Polsce wyzwana była przede wszystkim ideą decentralizacji polskiego życia artystycznego, która zachęcałaby
młodych artystów do pozostania w swoich miastach
i nie pragnęliby wyrwać się do stolicy czy za granicę.
Natomiast, jeżeli porównywać barwne regionalne osobliwości sztuki na Ukrainie: we Lwowie, Charkowie,
Odessie i Kijowie, to sytuacja różni się kardynalnie od
polskiego pojęcia lokalności. Z pewnością, to wyjaśnia
«problematyczność» wystawy „Ukraiński Przekrój”, która równolegle z „Siłą Sztuki” była eksponowana w Galerii «Warsztaty Kultury» w Lublinie. Polacy nie mogli
pojąć, dlaczego dla ukraińskich artystów taką ważną jest
identyfikacja tożsamości narodowej. Co do możliwości
realizacji polskiego modela w ukraińskim kontekście, to
myślę, że dziś istnieje kilka wariantów.
Wariant А. Przypuśćmy, że Unia Europejska, Ministerstwo Kultury Ukrainy i organy samorządu miejscowego tworzą grupy koordynacyjne specjalistów w
celu utworzenia lokalnych kolekcji sztuki współczesnej
we Lwowie, Iwano-Frankowsku, Użgorodzie, Charkowie, Dniepropetrowsku, Odessie, Kijowie, Chersonie
іtd. Natychmiast powstaje pytanie: a czy są u nas specjaliści z dostatecznym poziomem wiedzy i pojmowania
współczesnych zjawisk kultury? Chyba, że w Kijowie…
Wariant B. Przypuśćmy, że Unia Europejska, Ministerstwo Kultury Ukrainy i organy samorządu miej-
Ольга Пильник. «Чінвазія» (Палац Мистецтв)
scowego tworzą rady koordynacyjne na bazie istniejących muzeów, Związku Artystów Plastyków Ukrainy
itd. Jakie będziemy mieli LOKALNE kolekcje w takim
przypadku? Kozaczków, mamajów, neo-pryjmaczenków, pejzażyki i martwe naturki?..
Obrazek dość depresyjny. Toż dzisiaj dla Ukrainy
jedyną hipotetyczną strategią współpracy z polskimi
kolegami w sprawie opracowania ukraińskiego modela «zachęty do sztuki aktualnej» jest utworzenie sieci inicjatywy społecznej (zjednoczenia obywatelskie).
Powstały trzy lata temu Instytut Sztuki Aktualnej we
Lwowie і podobne organizacje w innych regionach
zdolne do zbudowania zdrowej alternatywy istniejącemu, scentralizowanemu modelowi na Ukrainie. Celnym
komentarzem na zamknięcie Sympozjum było życzenie
Adama Mazura, by przejść od demagogicznej krytyki
do samokrytyki konstruktywnej, która może dać praktyczne rezultaty.
Dni Performance
«Dni Performance we Lwowie» były zorganizowane w formacie samowystarczalnego «modułu»: ze swoją
publiką, swoimi miłośnikami, specjalistami i grupami
wsparcia. Nowością była próba prezentacji w granicach
festiwalu towarzyszących imprez performance – teatrów
współczesnej plastyki (tańca) і muzyki.
Jako najciekawsze kapryśna publiczność lwowska uznała performance Anny Płotnickiej, Tamary
Raban, Włodka Kaufmana, Łukasza Trusiewicza i Janusza Bałdygi, projekt «Stadium. І Еtap» grupy tańca
współczesnego Politechniki Lubelskiej, przedstawienie
«CLINAMEN III» Asocjacji tańca aktualnego TanzLaboratorium z Kijowa, spektakl «Kosmos» Lubelskiego
teatru tańca i szczególnie warszawski teatr «Akademia
Ruchu».
«Akademia Ruchu» powstała w Warszawie w 1973
roku, a jej założycielem i kierownikiem artystycznym
jest Wojciech Krukowski. Od początku istnienia «Akademia Ruchu» stoi na pozycji «teatru zachowania» і
opowieści wizualnej, jej uczestnicy pracują na pograniczu teatru, filmu, sztuki wizualnej i performance. Kluczowe wyznaczniki «Аkademii», to przestrzeń, ruch,
narracja. We Lwowie «Akademia Ruchu» prezentowała
przedstawienie na placu przed Kościołem O.O. Dominikanów z zamiataczami, których cienie odbijały się na
ścianie przeciwległego domu przy akompaniamencie
wagnerowskiej muzyki, a także performance «Chińska
lekcja» – seria krótkich form, nad wyraz profesjonalnych, pięknych, dokładnych i przemyślanych.
Niezwykły pokaz z zamiataczami nawołuje do projektu grupy z 2008 roku pod nazwą Dialog. Koncepcja
projektu przewiduje zjednoczenie ludzi reprezentujących różne społeczne, kulturalne i etniczne środowiska, którzy wykonują synchroniczne, prawie «chóralne»
zamiatanie specjalnie wybranej ze względu na symboliczny, czy tradycyjny kontekst, miejskiej przestrzeni.
Najczęściej jest ono odbierane jako symboliczne «zakończenie» pewnego etapu, po którym należy jedynie
17
pozamiatać, sprzątnąć, zgasić światło, a potem zamknąć
drzwi i pójść. Udział w pokazie dużej grupy ludzi, która
skoordynowanie, płynnie i miarowo wykonuje pewne
ruchy, kojarzy się z odczuciem wspólnoty. Przedstawiona obok Kościoła Dominikanów narracja ruchu odsyła
nas do «Dialogów» Platona z jego znanym «obrazem
groty», która jest modelem świata. Ludzie przebywający
w grocie widzą na jej ścianach jedynie grę cieni przyjmują to za rzeczywistość.
Lecz w rzeczywistości widzialne cienie, to jedynie
efemeryczne i omamiające odbicia rzeczy, które istnieją w rzeczywistym świetle sztuki. Światło, to realność
królestwa idei, na zawsze zamkniętej dla oczu naszego
uczuciowego doświadczenia i dlatego jesteśmy skazani
widzieć jedynie odblaski rzeczywistości, tylko grę cieni
na ścianach groty.
Spektakl «Stadium. І Etap» – to nowy cykl pracy
choreografa Anny Żak z zespołem teatru tańca współczesnego Politechniki Lubelskiej, poświęcony znanej
polskiej artystce Magdalenie Abakanowicz. Anna bada
związek człowieka ze światem organicznym. Fobia tłumu, przenikliwe ciążenie masy nad jednostką, to pierwszy krok, pierwsze stadium poszukiwania tożsamości.
W spektaklu daje się odczuć wielkość kompozycji gobelinowych, przekształconych w dramatyczną monumentalną trójwymiarowość. Ludzkie postaci, zmęczone
i zwiędnięte, zastygłe w monotonnym rzędzie, tworząc
obraz masy, zarażonej milczeniem, apatią, kolektywnością, które wywołują w każdym z nas strach przeciw rujnacji tożsamości.
Kinetyczną interpretację teorii sztuki abstrakcyjnej
obrazuje spektakl Lubelskiego teatru tańca «Kоsmos».
«Punkt – jako forma nie-isnienia, kosmos – bezdźwięczna prosta forma, uzależniona od wewnętrznego napięcia
i czynników zewnętrznych, tworzy strukturę linii zdolnej
do generowania różnych typów emocji» – opis spektaklu
Wojtka Kapronia ukazuje zainteresowanie artysty teoretyczną rozprawą Wassilija Kandinskiego «Punkt i Linia
a Płaszczyzna». Kwestie stawiane w swoim czasie przez
Kandinskiego, pobudziły Wojciecha Kapronia do stworzenia i przetańczenia choreografii dwuwymiarowego
świata punktu i linii na trójwymiarowym sześciennym
modelu scenicznym. Wszystkie ruchy odbywające się
na scenie, to jedynie schematyczny rysunek punktów,
połączonych pomiędzy sobą liniami, które konstruują
bardziej złożone formy geometryczne. Te, z kolei, tworzą kompozycję na płaszczyźnie sceny. Wizualne projekcje Aleksandra Janosa i Roberta Zająca współdziałając z tańcem tworzą performacyjne „kompozycje” i
„improwizacje” nowej teorii ruchu abstrakcyjnego.
Jako przeciwstawienie czystej abstrakcji ruchu polskich artystów ukraińska Asocjacja Tańca Aktualnego
TanzLaboratorium przedstawiła «nieznaczne odchylenie od realności». W odróżnieniu od poprzednich występów, trzecia wersja projektu z cyklu «CLINAMEN»
dotycza tylko realności, і pojmowana jest jako realność
w jej minimalnym i skoncentrowanym wydaniu. Nie
ma tu żadnych aluzji, obrazów, fantazji czy znaków, a
tylko czystość współdziałania wykonawcy z realistycznymi rzeczami w realnej, osiągalnej przestrzeni. Aktor
zajmuje czołowe miejsce, jest indywidualistą i osobistością, zwolnioną z jarzma reżyserskiej narracji. Ale to nie
przeszkadza każdemu aktorowi przez tę swoją indywidualność jednak być w grupie i tworzyć wspólną grę.
Z pośród «krótkometrażowych» performance,
które odbywały się na terenie Pierwszego Ukraińskiego Teatru dla Dzieci i Młodzieży, na szczególną uwagę
zasługuje spektakl o nazwie roboczej «Trzyczęściowe
performance w trzech językach – angielskim, polskim
i hebrajskim» izraelskiej artystki Tamar Raban, która
stworzyła złożoną składnie personalną. Szukając śladów swojej rodziny Tamar pojechała do Łucka i Kowla,
gdzie przed II wojną światową mieszkał jej ojciec. Przeczytany przez nią fragment ostatniego listu rodziny z
Kowla, na który ojciec już nie odpowiedział, wydarty
z kontekstu przeczucia i tragedii osobistej i rzucony na
żer codzienności, buduje cienką strukturę performance.
Każdy z nas, widzów, w taki albo inny sposób zetknął
się, stał się współtwórcą spektaklu, poddał się magicznemu wpływowi energii artystki.
Przenikanie w istotę transformacji przyrody w
rzecz, którą wykorzystujemy nieracjonalnie, to temat
performance Włodka Kaufmana. Rozsuwając/katulając drewniane kłody Kaufman wydobywa ze spodu
standardowe arkusze bristolu, demonstrując, jaką ilość
drewna potrzeba do zrobienia 9-12 standardowych arkuszów Bristolu, które posklejał pomiędzy sobą, a potem szybko owinął się w nie, jakby katulając kłodę na
miejsce. Na myśl przychodzi tylko jedno słowo – recycling (przeróbka). Czy wiedzą Państwo, że 35% odpadów
wyrzucanych przez ludzi stanowi papier? O tym właśnie
mówi performance Włodka – re-cykl, prze-wijanie, rozі z-wijanie papieru...
Barbara Szturm postanowiła pokazać nam swój
strach przed upadkiem z pierwszego piętra. Niestety,
większość widzów zanadto skupiła się na tym jak autorka wylewa na siebie kubeł zimnej wody i dlatego w
rzeczywistości nie odczuła żadnej jej bojaźni i przeżyć.
Prawdziwą zaczepką okazał się performance Jerzego Onucha w kinie «Kopernik». Szanowna publiczność
Проект галереї «Biała» (галерея «Дзиґа»)
18\Арт-хроніка
Проект галереї «Biała» (галерея «Дзиґа»)
19
rozsiadła się w Sali kinowej i oglądała niefrasobliwy
film animowany, a autor performance stał przy wyjściu
i grzecznie dziękował widzom, którzy nie rozumiejąc
istoty przedstawienia panicznie opuszczali salę kinową
myśląc, że pomylili miejsce. Widocznie w ten sposób
Onuch na zakończenie swojej kadencji dyrektora Instytutu Polskiego w Kijowie chciał pokazać swoje rozumienie sztuki ukraińskiej i «poważny» stosunek do niej
naszego lwowskiego widza. Rzeczywiście – to śmieszne,
ale nie tego oczekiwaliśmy od inicjatora i organizatora
Dni Performance.
Dni Performance i oficjalny program Tygodnia
zakończył się artystycznym przemówieniem Janusza
Bałdygi STOP PERFORMANCE. Autor zatrzymał się w
punkcie, dookoła którego chciał konstruować swój występ dzięki symetrii własnego ciała. Był świadomy tego,
że przestrzeń występu ma być zniszczona, a następnie
odtworzyć się na nowo. Bałdyga nie widział dokładnie
określonych granic pomiędzy performance jako gestem
i obiektem performance, jako rezultatem tego gestu. Po
prostu tworzył gest, który jest istotą performance, a raczej jego wynikiem, jego produktem.
Roman Hankewycz,
historyk sztuki
Олекса Фурдіяк. «Армстронґ на місяці» (Фабрика повидла)
Влодко Кауфман (Перший український театр для дітей та юнацтва)
20\Арт-хроніка
W najciemniejszym zaułku przemysłowej ruiny dawnej fabryki marmolady przyczaił się projekt Ołeny Turiańskiej
i Andrija Sahajdakowskiego «KULTURA – definicja słowa», w którym temat «TSA 2010» – «Abstrakcyjne versus realne» – według mnie, był sformułowany najbardziej trafnie. Chybocący promyk latarki elektrycznej skierowany na mocno
naciągniętą przez Ołenę Turiańską od ściany do ściany siatkę z włosia polimerowego dał pełną iluzję dróżki księżycowej
na wodzie, która miała odbicie w realnej kałuży na podłodze. Sztuczna droga księżycowa prowadziła oczy widza do
niedbale namalowanego pod «dziecięcym» słoneczkiem ironicznie-filozoficznego tekstu A. Sahajdakowskiego: «To jest
to, co jest, co się widzi».W tak lakoniczny sposób autorzy projektu zdołali nie tylko wyraźnie określić swoje pojmowanie kultury jako zwierciadła, w którym zawsze odbija się ta realność, jaką mamy, ale też w elegancki sposób zilustrowali
wzajeną zależność realnego i abstrakcyjnego w sztuce, co szczególnie zdumiewa na konceptualnym antyestetycznym tle
sztuki aktualnej.
Natalia Kosmolińska
«KULTURA» – DEFINICJA SŁOWA
«Nie ma nic bardziej nieokreślonego niż słowo kultura»
Johann G. Herder
Istnienie określeń ma sens jedynie wtedy,
gdy ludzie są w stanie ich odczytać.
Każdy niezrozumiały znak przestaje być
nośnikiem realnego znaczenia i zmienia się
w abstrakcyjny obraz.
Фото: Андрій Артим
Ukraiński
Przekrój
Sztuka ukraińska przedstawiona w Lublinie na wystawie «Ukraiński Przekrój», przede wszystkim została
wybrana przez jej komisarza Włodka Kaufmana. Selekcja tego zbioru odbywała się, w pierwszej kolejności, w
oparciu o aspekty artystycznej aktualności i ukraińskości.
Ów temat (tożsamość artysty) obecnie mocno słyszalny,
bo wciąż odbywają się debaty o nacjonalizmie i sztuce,
powstałe wskutek refleksji po wystawie estońskiej «Let’s
Talk About Nationalism! Between Ideology and Identity» (Kumu Art Museum) albo dyskusje w centrum sztuki
Wiktora Pinczuka o zagadnieniach tożsamości narodowej,
korzeniach i internacjonalizmie. W tym kontekście należy pamiętać, że tu tożsamość nie istnieje, a raczej polityka
tożsamości i artyści często wykorzystują swoje pochodzenie dla kariery, manipulując narodowością, aby lepiej się
sprzedać. Lecz tu chodzi o coś innego.
Nazwiska autorów, dzieła których widzowie będą
mogli zobaczyć w projekcie «Ukraiński Przekrój», stały się znane na Ukrainie i poza jej granicami już w latach 1990-2000, a niektóre całkiem niedawno. Ale to nie
oznacza, że artyści ci nie pracowali przed 1990 rokiem:
po prostu realia ZSRR odchodziły w przeszłość, a na ich
miejscu powstawało nowe państwo – Ukraina. Skutkiem
tego wiele instytucji znikło lub nadal przebywa w stadium
transformacji. Na przykład, Narodowy Związek Artystów
Plastyków nadal skupia kilka tysięcy członków, ale zupełnie utracił swoje znaczenie. Ta powstała w czasach stalinowskich instytucja była niegdyś pełnym monopolistą na
rynku sztuki, natomiast wyzwania wolnego rynku były się
dla niej nie do udźwignięcia.
Ale to znów nie o tym.
Sztuka ukraińska (jeżeli nie brać pod uwagę Lwowa
czy Użgorodu) przez dłuższy czas rozwijała się w kontekście
rosyjskiego środowiska artystycznego. Zwłaszcza wydana w
latach 60-tych sześciotomowa «Historia sztuki ukraińskiej»
częstokroć w środowisku inteligencji rosyjskiej czy też zrusyfikowanych Ukraińców wywoływała bezczelne żarty lub
zwykłe niezrozumienie: skąd wzięła się sztuka ukraińska?
A rzeczywiście – skąd? Z pewnością wymyślili ją nieznośni haliczanie, którzy tradycyjnie nie są Ukraińcami, lecz
pół-Polakami! A może, to prowokacja Zachodu? Toteż nie
dziwi fakt, że sztukę ukraińską prezentowaną w Moskwie w
1990 roku, ważni komisarze wystaw i właściciele galerii tacy
jak Marat Gelman nazywali nie inaczej, jak «południoworosyjska fala». Na tej «fali» często płyniemy nadal, ponieważ kwestie autentyczności, patriotyzmu czy narodowości
22\Арт-хроніка
w środowisku malarzy ukraińskich pozostają nadal otwarte.
Obecnie malarze ukraińscy często podróżują światem albo
mieszkają za granicą i próbują realizować się w tamtych warunkach.
Аle tu również nie o to chodzi.
Po rozpadzie ZSRR Ukraina znalazła się w trudnej
sytuacji ekonomicznej. Zanikowi uległ rynek sztuki i środowisko artystyczne przeistoczyło się w szarą masę koniunkturalistów. Artyści, którzy wczoraj jeszcze malowali
portrety Lenina na zamówienie komitetów partyjnych lub
martwe natury na zamówienie kombinatów sztuki, zaczęli
malować freski w cerkwiach i «tworzyć» ikony. Inni wyjechali za granicę «za chlebem». Część powróciła, nie mogąc
zaadaptować się w tamtym środowisku, ale wielu dużo pozostało i «odgrywa rolę» ukraińskich malarzy w Kanadzie,
USA, Europie czy też w Rosji. Jedynie niewielka grupa
nie musiała się zmieniać, a wręcz odwrotnie – ci artyści
wyszli z podziemia i ich twórczość stała się dostępna. To
tak zwani nonkonformiści – artyści sztuki konceptualnej,
malarze-formaliści, rzeźbiarze eksperymentujący, którzy
nigdy nie mieli zamiaru szukać swojego rynku, a twórczo
eksperymentowali z przekonania. Te ich eksperymenty
były przeważnie odbiciem czystej sztuki modernistycznej
z początku ХХ wieku, lub też swego rodzaju «żartem», pokazywanym jedynie w pracowniach dla przyjaciół o podobnych poglądach i częstokroć odbywały się równolegle
z podobnymi eksperymentami na Zachodzie. Proces legalizacji byłego «undergroundu» stał się tak oczywisty, że nawet w latach 90-ch we lwowskim oddziale Związku Artystów Plastyków powstała sekcja sztuki eksperymentalnej,
na czele której stanął znany abstrakcjonista Wasyl Bażaj.
ВлодКауфман. З циклу «Птахотерапія», інстальована графіка, 63х90, 2008 р.
А teraz wreszcie do rzeczy
Wystawa «Ukraiński Przekrój» prezentuje głównie sztukę ukraińskiego postmodernizmu, dla rozwoju
którego w końcu lat 80-ch właściwą była prowokacja,
symulacja, ironiczne przemyślenie kodów kulturalnych i fabuł literackich zgodnie z intelektualnymi prawidłami «gry». Rozpad ZSRR, żywiołowy rynek i przewartościowanie stały się podstawowymi aspektami
twórczości w latach 90-ch. Instrumentem estetyzacji
stawała się ironia lub symulacja, а prowokacja była wykorzystywana jako możliwość skruszenia konserwatywnych struktur. Nie zważając na prowokacyjne metody i tematy twórcy ukraińskiej sztuki współczesnej
pochodzili z tradycyjnego środowiska sztuki radzieckiej, które osobliwie nie reagowało na minimalizm
Arte Povera, czy też eksperymenty Fluxusu, performans Boyza czy też video-dzienniki Jonasa Mekasa.
Ukraińscy artyści częstokroć rozpoczynali swoje poszukiwania w końcu lat 80-ch i na początku lat 90-ch
podczas młodzieżowych plenerów, np. w Sedniewie (1988,
1989), na festiwalu «WyWyCh» (1990–1992), w grupach na
wzór «Fundacji Masocha», w towarzystwach artystycznych
«Szlak» (1989–1995), «Spojrzenie» (1989–1992), a także w
osadzie «Komuna Paryska» (1990–1994). Później razem organizowali wystawy, rozmawiali, kłócili się i szukali swego
miejsca w środowisku światowej sztuki współczesnej.
Jądrem ruchu postmodernistycznego na Ukrainie
stali się kijowscy artyści plastycy, do których dołączyli artyści z Odessy i Zachodniej Ukrainy (przeważnie lwowscy). Ich dzieła z końca lat 80-ch i początku 90-ch łączą w
sobie tendencje transawangardy i tradycje narodowe, w
szczególności tzw. ukraińskiego baroku czy też etnostylu. Z
nazwiskami artystów, którzy pracowali i eksperymentowali
w latach 1980–1990, obecnie wiąże się pojęcie ukraińskiej
sztuki współczesnej. Dlatego też nie dziwi fakt, że często oni
właśnie reprezentują Ukrainę na wystawach międzynarodowych. Większość współczesnych czy obecnych malarzy
ukraińskich nadal pracuje w technikach tradycyjnych: malarstwo, grafika, instalacja. Od lat 90-ch w kontekście ukraińskim pojawia się sztuka medialna, zwłaszcza video-art,
jednak do tej pory nie została ona zinstytucjonalizowana.
Сергій Савченко. «Кавун», полотно,олія, 100х150, 2010 р.
Zresztą, bodaj kilku ukraińskich artystów, tworzy tylko przy
pomocy nowoczesnych metod. Przeważnie sytuacja wygląda
odwrotnie: podstawowa forma działalności artysty związana
jest z technikami tradycyjnymi, a video czy też interaktywna
sztuka pojawia się w ich twórczości od czasu do czasu.
Na wystawie można zobaczyć młode pokolenie mediaartystów, którzy już przejęli sztafetę po pokoleniu gniewnych
z lat 90-ch i dość skutecznie wystartowali w «Tygodniu Sztuki
Aktualnej» i godnie reprezentowali Ukrainę na różnych międzynarodowych forach artystycznych. Performatyka (zwłaszcza performance) też dość słabo obecna jest się w środowisku
ukraińskiej sztuki współczesnej, chociaż obecnie można odnotować pewną zmianę – nie bez wpływu Dni Performansu
we Lwowie. «Ukraiński Przekrój» prezentuje młodych artystów sztuki performansu, którzy zaprezentowali się już na
poziomie krajowym i międzynarodowym. Ogółem program
wystawy jest względnie reprezentatywny i daje dostateczne
wyobrażenie o tym, czym jest sztuka ukraińska w dobie postmodernizmu.
Микола Маценко. Схід і Захід – разом! 165х200, полотно-акрил-олія, 2007
Bogdan Szumiłowicz
23
Lwowska galeria sztuki:
nowe oblicze starej kolekcji
Ci, którzy nigdy nie mieli do czynienia z «kuchnią muzealną» nawet nie mogą sobie wyobrazić,
jaki wielki intelektualny trud włożony jest w «zwykłe» zawieszenie ścian obrazami. Przebudowa
ekspozycji ХІХ i ХХ wieku we Lwowskiej Galerii Obrazów trwała prawie rok. Trzeba było nie
tylko dobrać wszystkie dzieła w taki sposób, by wyraźnie zilustrowały pomysł, ale jeszcze
harmonicznie wpisać je w przestrzeń, gdzie z jednego boku zawieszony jest grzejnik, a z
drugiego – tablica przeciwpożarowa, której zgodnie z przepisami nie można ukryć ... i żeby
dzieła «nie dusiły» na siebie kolorami, rozmiarem, itd… «Puzzle» dramaturgii muzealnej
otwarte są jedynie dla uważnego widza. Kulminacją ekspozycji jest «Dziewczyna przy
oknie» Konstantego Korowina w perspektywie amfilady, która symbolicznie otwiera nam
spadkobiercom okno w przestrzeń sztuki – jej przeszłość i przyszłość …
26\Арт-хроніка
Фото: Олег Руденко, Валентина Синенька
Jak by różnorodną, treściwą i efektowną nie była stała ekspozycja, to jednak
nowe czasy wymagają nowych koncepcji przestrzeni muzealnych, nowych
formatów dialogu z widzem, nowych wersji przekazu zdarzeń i faktów…
Współczesne muzeum, to nie tylko skarbiec dzieł sztuki, nie tylko wzorzec
smaku artystycznego, nie tylko wizytówka miasta i państwa. Czym dalej, tym
aktywniej staje się ono terenem dialogu kultur, pokoleń, pomysłów …
Jesteśmy przyzwyczajeni, że ekspozycje muzeum sztuki zachodnioeuropejskiej
tworzone są według «cech narodowych».
Właśnie w tym formacie kilka pokoleń
zwiedzających Lwowską Galerię Sztuki
ogląda jej zbiory: dział sztuki polskiej, niemieckiej, rosyjskiej … Natomiast od pięciu
lat odwiedzający Galerię przy ul. Stefanyka
3, «zwiedzają» nie kraje, а style: empire i
romantyzm, biedermeier i historyzm, impresjonizm, symbolizm … O powodzie takiej transformacji
opowiada Wita Susak, autor nowej ekspozycji, kierownik
oddziału sztuki europejskiej ХІХ–ХХ wieków Lwowskiej
Galerii Sztuki.
– Każde muzeum jest zwierciadłem osobliwości regionu i czasu, w którym powstawało. Oparliśmy się o dzieła z ХІХ i ХХ wieku, które posiadamy w swoich zbiorach.
Naszą dumą jest wielka i pełnowartościowa kolekcja sztuki
polskiej. Znacznie mniejszą i nieco nierówną jest kolekcja
sztuki rosyjskiej, natomiast dobrze zaopatrzony jest zbiór
dzieł sztuki z okresu radzieckiego. Z przedmiotowego
okresu posiadamy niestety tylko pojedyncze dzieła sztuki
francuskiej, austriackiej, kilka niemieckich, zaś absolutnie
brakuje włoskich. Dlatego też zdecydowaliśmy się na odejście od tradycyjnego podejścia – prezentacji narodowych
szkół malarskich. Natomiast spróbowaliśmy przedstawić
style i kierunki, które panowały w sztuce europejskiej w
ciągu dwóch ostatnich wieków i włączyliśmy w ten kontekst również sztukę Zachodniej Ukrainy, zwłaszcza Lwowa, z całym jego kulturowym dobytkiem.
– Czy mieliście Państwo jakiekolwiek obiekcje?
– Z początku, gdy zadanie zostało przedstawione, to
nie miałam przekonania, że wszystko ustawi się w tak logiczną całość. Istniało duże niebezpieczeństwo, że powstanie jakaś «sałatka» i pomysł nie będzie zbyt czytelny. Ale tak
się nie stało, a wręcz odwrotnie, niespodziewanie pojawiła
się nowa treść. Dla przykładu: empire i romantyzm, które
wcześniej uważane były za antagonistów, po znalezieniu się
we wspólnej przestrzeni ekspozycji bardzo wyraźnie wskazują, że są «wytworem» jednego okresu. Dopiero teraz, gdy
dzieła te wiszą obok siebie możemy zauważyć, jak bardzo
dopełniają się nawzajem. Nawet inne obrazy w takim «są-
siedztwie» odbierane są głębiej. W posiadanym przez nas
portrecie Katarzyny Starzeńskiej pędzla F. Gerarda, który na
pierwsze wrażenie odbiera się jak pełnowartościowe dziecię
empire, można dostrzec rysy romantyzmu: to zachmurzone, niespokojne niebo, które autor wykorzystuje, w celu pokazania emocjonalnego stanu duszy swojej modelki.
– W nowej ekspozycji pojawiły się sale «lwowskie»…
– Dla nas bardzo ważne było pokazanie sztuki Lwowa z tego okresu. Wydzieliliśmy trzy sale, które prezentują
początek powstania lwowskiej szkoły od momentu uzyskania przez miasto statusu stolicy austriackiej prowincji:
przybyli pierwsi cudzoziemscy mistrzowie, zaczęli pojawiać się miejscowi twórcy, rozwijał się nurt zwany portretem mieszczańskim... Na przykładzie tego zbioru widać,
że malarstwo Lwowa w XIX wieku rozwijało się mniej więcej synchronicznie wraz z innymi szkołami europejskimi.
Była to prowincja, ale prowincja europejska.
– Skąd wzięła się podpowiedź takiego pomysłu ekspozycji?
– Nie mogę powiedzieć, że to jest nasze know-how.
Podpowiedzi, dzięki którym odważyłam się opracować
kolekcję galerii, uzyskałam oglądając muzealne ekspozycje Londynu i Nowego Jorku. Pewnym odkryciem była dla
mnie seria wystaw, która odbyła się w światowych muzeach na przełomie roku 2000-go. Wiek ХХ przedstawiony
był tam nie poprzez tradycyjną chronologię czy też nazwiska, a przez temat – portret, abstrakcyjne, przedmiotowe,
albo ze względu na ważne tematy, które zajmowały miniony wiek. W jednej przestrzeni był prowadzony dialog dzieł
sztuki z okresu od początku i do końca wieku. Dzięki temu
doświadczeniu było mi o wiele lżej budować logikę naszych
sal z okresu historyzmu, trzech jego motywów przewodnich: wizualizacji dawnych zdarzeń historycznych, krytyki
problemów socjalnych społeczeństwa i ucieczki w stronę
piękna: starodawnego – antycznego, bądź wschodniego –
orientalnego. Jeszcze jednym rodzynkiem ekspozycji jest
nieduża salka, która śledzi rozwój pejzażu ХІХ wieku: od
idyllicznego akademickiego – do powstania narodowego
krajobrazu, który opiewał piękno rodzimej przyrody, co
miało wpływ na rozwój tożsamości narodowej.
Rozmowę prowadziła Natalia Kosmolińska
27
Lwowski park
miniatur zaprasza
Park miniatur – to szczególny rodzaj muzeum pod otwartym niebem, który łączy
oryginalną prezentację krajowych cudów architektury i techniki ze wzruszającą
«podróżą w lata dziecinne», kiedy to wszyscy staranie budowaliśmy fortece z klocków
i piasku. Po raz pierwszy świat zaczął bawić się w miniatury architektoniczne ponad
sto lat temu, gdy wraz z euforią rozwoju naukowo-technicznego w Wielkiej Brytanii
zapanowała fascynacja zdobienia swoich ogrodów przy domach makietami kolei
żelaznych w odpowiednio urządzonym landszafcie. Pierwszy publiczny park miniatur
– zbiorowy obraz dawnej idylli angielskiej – otworzył w 1929 roku, w swoim ogrodzie
w Bakonscot (Buckinghamshire, Anglia) londyński księgowy.
Po drugiej wojnie światowej parki miniatur nabierają coraz większej popularności w Europie, а następnie w
całym świecie. Obecnie jeden z najbardziej popularnych
to Minimundus w Austrii, Madurodam w Holandii, Mini-Europe w Belgii i Miniatürk w Turcji. Na Ukrainie do
tej pory jedynie Kijów mógł szczycić się swoim «Kijowem
w miniaturze». Ale 8 października 2010 roku we Lwowie
z inicjatywy dyrektora Lwowskiej Galerii Obrazów Borysa Woźnickiego i i p.o. dyrektora Pałacu Sztuki p. Jurija
Hnatkowskiego przy wsparciu Europejskiej Partii Ukrainy
pojawił się własny park miniatur, gdzie zaprezentowano
dumę fortyfikacyjnego dziedzictwa Galicji.
Na razie w podwórku Pałacu Potockich we Lwowie
zbudowano jedynie osiem mini-modeli fortec, zamków
i kościołów obronnych w skali 1:50 według unikatowych
dokumentów znanego lwowskiego rekonstruktora Igora Kaczora. Wreszcie, lwowianie i goście miasta mogą na
własne oczy zobaczyć jak wyglądał legendarny Wysoki
Zamek, z którego na pamiątkę historia pozostawiła nam
jedynie 20 metrów muru fortyfikacyjnego. W swoim pier34\Арт-хроніка
Ігор Качор. Олеський замок
wotnym kształcie można tu również zobaczyć: zamki w
Olesku (lwowski obwód) i Ostrogu (rówieński obwód),
mieszkalną wieżę-donżon Templariuszy we wsi Serednie
(obwód zakarpacki), donżon we wsi Kamieniec (brzeski
obwód na Białorusi), obronne cerkwie we wsi Biszcze
(lwowski obwód), wsi Sutkiwce (obwód chmielnicki) i kościół w polskiej Posadzie Rybotyckiej (k. Przemyśla).
Jeden z inicjatorów powstania parku, p.o. dyrektora
Pałacu Sztuki p. Jurij Hnatkowskij, mówi: «Projekt ma
cel przed wszystkim oświatowy: odtworzenie najbardziej
znanych budowli fortyfikacyjnych za czasów księstwa Halicko-Wołyńskiego, które w ciągu wieków były przebudowywane lub uległy częściowej rujnacji. Lwowski park miniatur, to malutka, ale jakże ważna «cegiełka» w powstaniu
nowego obrazu dawnej Ukrainy – nie tylko jej martyrologii, ale również heroicznych kart historii».
Natalia Kosmolińska
Фото: Олег Руденко
Ігор Качор. Високий замок
Zamki, duchy
i międzynarodowi łowcy duchów
«Pani rzeczywiście wierzy w duchy?» – pytano mnie, kiedy opowiadałam
o przyjeździe Amerykanów, którzy na całym świecie badają zjawiska paranormalne.
«No i co, znaleźli?» – to zawsze było następne pytanie.
Program «Międzynarodowi łowcy duchów» na kanale SiFi іstnieje już prawie pięć lat. Zaczynał się jako lokalny
amerykański, a w ciągu dwóch ostatnich lat rozciągnął się
na całą kulę ziemską - od Australii, Ameryki Południowej
do Europy. Jasne, że łowcy już wcześniej byli w zamku rumuńskiego księcia Drakuli i wreszcie trafili do zamków na
Ukrainie - w Złoczowie i Podhorcach. W odróżnieniu od
naszego telewizyjnego show «Bitwa ekstrasensów», który opiera się na nadzwyczajne zdolności poszczególnych
osób, Amerykanie stawią na notowanie zjawisk paranormalnych przy pomocy najnowszych przyrządów: pełnospektralnych kamer wideo i aparatów fotograficznych,
ultra dźwiękowych nagrywarek, geofonów reagujących
na najsłabsze odchylenia i in. Grupa ta po amerykańsku
doskonale łączy nagrywanie show z prowadzeniem prac
badawczych. Temat jest bardziej niż interesujący dla szerokiego grona widzów telewizyjnych. To pozwala uzyskać
środki od sponsorów i reklamy, a równolegle gromadzić
informację i formować bank danych, co w przyszłości da
możność porównać i przeanalizować zebrany materiał i
nagrania z opowieściami świadków z różnych stron świata. Kiedy zobaczyłam, jaką ilość aparatury przywieźli ze
sobą zza oceanu Amerykanie, to przekonałam się, że oni
to robią «naprawdę». Jak by to było tylko show, można by
obejść się bez tej aparatury.
Patriarcha ukraińskiego muzealnictwa i Bohater
Ukrainy Borys Woźnicki zezwolił łowcom na spędzenie
kilku nocy w zamku złoczowskim i podhoreckim.Jak zaświadczył, osobiście nigdy tam duchów nie widział lub
nie zwracał na nich uwagi, zajmując się konserwacją i
odnową muzeów. Możliwe, że to właśnie duchy mu w
tym pomagały. Ma do nich przyjazny stosunek i uśmiechając się opowiada dawne legendy i całkiem nowe historie. Pomocnikiem i konsultantem grupy amerykańskiej
był krajoznawca Igor Żuk, który od dawna interesuje się
і bada tajemnice złoczowskich kamieni i podhoreckich
lochów. Był gotowy nawet załatwić nieduży samolot do
filmowania z lotu ptaka, ale Amerykanie odmówili się od
latania, ponieważ ich ubezpieczenie nie pokrywało takiego ryzyka.
W Złoczowie duchów nie znaleźli. Czarny Książę,
którego od czasu do czasu widywano przez okna Chińskiego pałacu dopóki trwała budowa, to mógł być zwykły człowiek, który akurat przechodził przez dziedziniec.
Wypukłe okna zwiększały postać i straszyły świadków.
W Podhoreckim zamku chcieli spotkać się z Białą Damą,
która już od wieków spaceruje po jego krużgankach i
podziemiach. Według legendy mąż zabił ją i zamurował
gdzieś w ścianie. Wyniki amerykańskich badań w tym
zamku potwierdziły: tu są duchy. Dziwny cień na fotografii, dziwne odgłosy, zapisane przez nich jednej nocy, to nie
tak mało, jak dla pierwszego spotkania…
Jeżeli badania paranormalnej aktywności ukraińskich zamków wzmocnią normalną aktywność dla przekształcenia ich na międzynarodowe ośrodki turystyczne,
na znane w szerokim świecie muzea, to można uważać, że
amerykańscy łowcy duchów wykonali swoją misję.
Wita Susak
Kierownik działu sztuki
zachodnioeuropejskiej
Lwowskiej Galerii Obrazów
36\Арт-хроніка
Zenowij Flinta –
o uczuciach ziemskich i ponadczasowych
Автопортрет з горлицею. 1974 р.
Dnia 1 września 2010 roku wyśmienity ukraiński
malarz Zenowij Flinta obchodziłby 75 urodziny. Dla artystycznej natury to nie jest żaden wiek, ale okrutny los
nie dał Zenowijowi Flincie takiej okazji – dożycia do 75
lat. Wielki malarz i słoneczny człowiek Zenowij Flinta
odszedł z życia dużo za wcześnie, bo w kwietniu 1988
roku. Im dalej od tej daty, tym bardziej monumentalne
wrażenie stwarza postać artysty. Obecnie, gdy staraniem
rodziny, a przede wszystkim córki malarza Iryny Flinta-Danyliw, regularnie odbywają się retrospekcyjne wystawy twórczości artysty i wydawane są katalogi, można
wpełni ocenić «koncentrację» artystycznych poszukiwań
Flinty, jego genialne «trafianie w dziesiątkę» emocji czasu
w którym żył.
Format Zenowija Flinty, to epos. Operuje on kategoriami Renesansu, pragnąc przejawienia idealnej Harmonii
wyższego Zamysłu, poprzez harmonię Przyrody i Człowieka. Artysta w ramach każdego, nawet najmniejszego
dzieła: szkicu, plenerowego malunku, próbuje pojączyć
przestrzeń i czas, znaleźć moment równowagi pomiędzy
realnością i mitem. Jego koncepcję artystyczną można
sformułować jako intuicyjną «hellenikę», gdzie Piękno
rozumiane jest jako Dobro. W warunkach depresyjnej ideologii klimatu kulturalnego i tak zwanego socjalkulturo-
Натюрморт. 1966 р.
wego «zastoju» lat 1980-ch Zenowij Flinta zdołał stworzyć
konstruktywny, pozytywny model widzenia świata, który zachował nastrój narodowo-kulturowego wzrostu lat
1960-ch i znalazł norodową jasność mowy, która istotnie
wpłynęła na dalsze kształtowanie się współczesnej szkoły plastycznej na Zachodniej Ukrainie i na całej Ukrainie
ogółem.
Obchody 75 rocznicy urodzin artysty rodzina Flintów zaczęła wystawą formalnych eksperymentów «Niespodziewany Flinta: poszukiwanie nowej realności» w lwowskiej galerii «Primus». А w końcu października wszyscy
miłośnicy talentu Flinty mieli okazję zobaczyć retrospekcję jego dzieł w Muzeum Narodowym we Lwowie. Jeszcze
jedno spotkanie w ciągu jubileuszowego 2010 roku z twórczością Zenowija Flinty odbyło się w listopadzie, w galerii
dobroczynnej Harry Bowmena. Seria pejzaży-wrażeń, powstałych podczas licznych podróży malarza «przez góry i
doliny» ziemi ojczystej, kolejny raz zademonstrowała jego
zachwyt nad doskonałym urządzeniem świata, jego pięknem i życiodajną mocą. Dorobek twórczy Flinty widzowie
mogli podziwiać również w Kijowie: galeria «ABC-аrt» zaprezentowała malarstwo, grafikę i ceramikę artysty.
Historyk sztuki Natalia Kosmolińska
Натюрморт з етюдником. 1976 р.
39
«Gloria in Excelsis Deo»
W ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci tematyka religijna w sztuce postradzieckiego społeczeństwa zwróciła
sobie popularność. Nowe przeżycia-przemyślenia starodawnych chrześcijańskich tekstów, próby przenikania do
sfery Ducha odbijają się w twórczości dzisiejszego pokolenia artystów-plastyków, sprostowując myśl o dominującej
roli «materii» we współczesnym ludzkim świecie.
Tematyka wiary w Boga zawsze była jedną z najbardziej popularnych wśród artystów-muzyków, więc nie
ma w tym nic dziwnego, że i współcześni kompozytorzy
również zwracają się do tego tematu. W dniu 17 listopada
2010 roku na scenie Sali Koncertowej im. St. Ludkiewicza
odbyła się premiera dzieła «Gloria in Excelsis Deo» na
chór i orkiestrę symfoniczną, którego autorem jest Bogdan
Segin. W 2008 roku kompozytor otrzymał stypendium
Prezydenta Ukrainy dla młodych muzyków do napisania
i realizacji na bazie Lwowskiej Filharmonii Obwodowej
twórczego projektu «Gloria in Excelsis Deo», który w ciągu dwóch lat został z sukcesem wcielony w życie... Kierownikiem realizacji projektu został Wołodymyr Sywochip,
znany lwowski działacz muzyczny, kierownik i dyrygent
Chóru Kameralnego «Gloria», dyrektor generalny Lwowskiej Filharmonii Obwodowej.
«Gloria in Excelsis Deo» (Chwała na wysokości Bogu)
– starodawny chrześcijański śpiew mszalny, należący do stałych części katolickiej mszy w obrządku łacińskim i liturgii
anglikańskiej. Początek hymnu, to pieśń anielska, śpiewana
przez pasterzy podczas składania hołdu nowonarodzonemu
Synowi Bożemu. Ten hymn był wykonywany od zamierzchłych czasów podczas liturgii chrześcijańskiej, z czasem
stając się obowiązkowym elementem Mszy Świętej.
«Wieczory muzyczne Ludwika van Bethowena»
Dnia 16 grudnia 2010 r. we Lwowie startuje nowy
festiwal pod nazwą «Wieczory muzyczne Ludwika van
Bethowena». Inicjatorem projektu występuje Wołodymyr
Sywochip, dyrektor generalny Lwowskiej Filharmonii Obwodowej, zasłużony działacz sztuki Ukrainy. Wszystkie
koncerty Festiwalu (w tym roku jest ich trzy) będą odbywać się na scenie Sali Koncertowej im. St. Ludkiewicza.
Program koncertów jest dość obszerny i różnorodny, bo
to i muzyka religijna, i koncerty fortepianowe, i fragmenty
z opery «Fidelio»; wśród utworów symfonicznych znakomite «Zwycięstwo Wellingtona», wykonywane we Lwowie
po raz pierwszy.
Cały program Festiwalu zabrzmi w wykonaniu znanych lwowskich zespołów i solistów (Akademickiej Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Lwowskiej pod batutą
Ajdara Torybajewa, Młodzieżowej Orkiestry Symfonicznej «INSO-Lviv» oraz Orkiestry i Chóru Kameralnego
«Gloria» pod batutą Wołodymyra Sywochipa, pianistów
Myrosława Drahana i Oksany Rapity, a także studentów
fakultetu wokalnego LNAM im. M. Łysenki).
Tradycja «wieczorów bethowenowskich» znana jest
w Europie od 1845 r., kiedy to w Bonn (Niemcy) na cześć
wybitnego kompozytora został uroczyście odsłonięty pomnik i odbyło się święto muzyki. Z czasem ideę «wieczorów» podchwyciły inne miasta i państwa – Polska, Czechy
i Rosja. Obecnie dołącza się do niej Lwów, co na pewno
można uważać za comme il faut w kontekście «europejskiego wektora» kulturalnego życia miasta.
Materiał przygotowała Anna CZERNOUS
47
Kino europejskie,
które zobaczył Lwów
Co się kojarzy Państwu ze słowem «arthaus»? Sztuka? Dom? Dom sztuki? Nie? А ja ujrzałam właśnie takie
obrazy, kiedy po raz pierwszy usłyszałam ten termin. Natomiast arthaus, to pojęcie, którym określa się kino autorskie, niezależne, eksperymentalne, intelektualne, które
– i to nie jest żaden sekret – ogląda nieznaczna ilość widzów nie tylko na Ukrainie, ale i na całym świecie. Kino
takie zajmuje pewną intelektualną niszę, zarówno jak i
cała sztuka współczesna, (czyli ta, która jest «aktualna»,
«eksperymentalna» lub «dzisiejsza» (tzw.contemporary)) zwrócona nie do widza masowego, lecz do jednostki.
Samo określenie arthaus powstało w latach 40-tych ubiegłego wieku w USA, gdzie arthausаmi nazywano niewielkie kina (domy sztuki), w których demonstrowano przedwojenne taśmy hollywoodzkie, ale też filmy zagraniczne
i lokalne produkcje niezależne. Popularność arthausów
nasiliła się w czasie kryzysu amerykańskiego kina studyjnego w latach 50-tych. To «z błogosławieństwa» arthausu
w przemyśle filmowym pojawili się nowi twórcy, których
filmy podbiły świat: J.L. Godart, І. Bergman, F. Fellini, А.
Тarkowski…
52\Арт-хроніка
Kino potrafi najpełniej przekazać tradycje narodu,jego historię i współczesność.
Przedstawiciel UE na Ukrainie Jose Manuel Pintu Teixeira
Na Ukrainie kino autorskie prezentuje Kompania Arthaus Тrafic, już prawie od roku współpracująca z
Lwowskim Pałacem Sztuki, który faktycznie stał się «domem sztuki». Dzięki tej współpracy w czerwcu 2010 roku
w ramach Dni Europy na Ukrainie odbyła się we Lwowie
bezprecedensowa impreza – Festiwal Kina Europejskiego.
Organizatorami projektu były: Przedstawicielstwo UE na
Ukrainie i Arthaus Тrafic. Wyrażająca się w haśle Unii
Europejskiej idea «W różności jedność», bardzo trafnie
urzeczywistniła się w zainicjowanym w ubiegłym roku w
Kijowie Festiwalu Kina Europejskiego. W tegorocznym
Eurofescie, który odbywał się również w Mariupolu i
Chersonie, uczestniczyły 22 państwa, czyli o 9 więcej niż w
roku ubiegłym. Tradycyjnie w przeglądzie zostały pokazane również filmy ukraińskie. Program pokazów został zaproponowany przez ambasady państw biorących udział w
projekcie. Prezentowane filmy są laureatami wielu nagród
zarówno międzynarodowych jak i krajowych festiwalów
filmowych.
Lwów przyjmował Europejczyków przy pełnych salach
i burzliwym aplauzie. W ramach otwarcia Festiwalu Kina
Europejskiego we Lwowie pokazano czeski film «Тоbruk».
To historia czeskich żołnierzy walczących przeciwko Niemcom w Libii podczas drugiej wojny światowej. Złożoność
stosunków w warunkach stałego śmiertelnego zagrożenia
staje się powodem ludzkiej degradacji. W czasie festiwalu
tematykę wojenną poruszano kilkakrotnie. Аutorzy filmów nie omijali również takich problemów społecznych
jak migracja, sieroctwo i bieda. Jak zaznaczał Zoltán Salai,
szef Komitetu Politycznego, Prasy i Informacji Przedstawi-
cielstwa UE na Ukrainie, filmy festiwalowe odzwierciedlają
pewną sytuację społeczną w każdym państwie. Niestety,
nadal nie traci na aktualności tematyka reżimów totalitarnych. Bułgarski film «Świat jest wielki, a ratunek czeka za
rogiem» – to pean nadziei, film o przeradzaniu się. Natomiast litewski «Kołowrot» – to historia rozpaczy i beznadziei, w którym młyn wodny symbolizuje niemoc walki
zarówno z systemem, jak i z własnymi problemami życiowymi. Zdawałoby się, że miłość powinna być ratunkiem na
wszystkie troski, jednakże twórcy filmu europejskiego mają
bardzo różne poglądy na takie panaceum. Otóż, w filmie
«Kamino» matczyna miłość okazała się być siłą rujnującą,
a nawet zabójczą, а w «Instalacji miłości» – miłość stała się
jedynie instalacją. „Jasnym promykiem” festiwalu stała się
zimowa baśń o Sinterklaasie («Wszystko to miłość»), która
dosłownie zaczarowała widzów.
Festiwal Kina Europejskiego, to nowy perspektywiczny projekt filmowy. Idea różnorodności, będąca jego
podstawą, okazała się bardzo atrakcyjną pozycją w tradycji
wielokulturowej Lwowa.
Z niecierpliwością będziemy oczekiwać na przyszłoroczny festiwal!
Informację o Festiwalu Kina Europejskiego można
znaleźć na stronie projektu «Arthaus Lviv» www.arthouse.
lviv.ua w rozdziale «Аrchiwum». Śledźcie afisze Kina Aarthausowego we Lwowie!
Anastazja Zajcewa,
Kierownik projektu «Arthaus Lviv»
53
Brzeg lewy – wolnomyślicielski
Gorąca linia: 0 800 501 49 40
e-mail: [email protected]
[email protected]
www.lokal.lviv.ua
www.fest.lviv.ua
Pod tym telefonem możecie Państwo zarezerwować stolik w jakimkolwiek
zakładzie sieci „!FEST”.
Również możecie Państwo podzielić się swoimi wrażeniami, przekazać
uwagi, a również dowiedzieć się wszystkiego o LOKALU!
Фото: Олег Руденко
Projekt «Otwarty Międzynarodowy Festiwal
Sztuki Współczesnej «Lewy Brzeg»!» znajdujący się w
samym sercu miasta – w piwnicy Opery Lwowskiej –
poświęcony jest demarginalizacji sztuki współczesnej
we współczesnym Lwowie. To klub muzyczny na wzór
europejski, gdzie w formie stale działającego otwartego
festiwalu sztuki współczesnej odwiedzający mają oryginalną możliwość zapoznać się z ekspozycją współczesnego malarstwa, posłuchać żywą muzykę, uczestniczyć
w wieczorach kulinarnych i spotkaniach artystycznych.
Atmosferę cyganerii dopełniają reprodukcje znanych
obrazów malarskich i instalacji z instrumentami muzycznymi… Menu składa się przeważnie z ulubionych
potraw znanych śpiewaków, kompozytorów, rzeźbiarzy,
malarzy i pisarzy. Dodatkowe atrakcje, to możliwość
korzystania z instrumentów muzycznych, farb, sztalug,
uczestnictwo w on-line koncertach znanych zespołów i
transmisjach imprez odbywających się na scenie Opery. Wystawę obrazów namalowanych przez odwiedzających restaurację można zobaczyć w holu restauracji.
Historia w formacie knajpy
Bezpowrotny bieg czasu i rozmaite kataklizmy cywilizacyjne pozbawiły nas możliwości posmakowania egzotycznego «bukietu»
lwowskiej historii i kultury w całej jej rożnorodności. Chociaż do tej samej «rzeki» historii fizycznie nikt jeszcze nie zdołał wejść dwa
razy, to można jednak spróbować zbudować
sobie zestaw przekonujących kreatywnych
dekoracji, które przypominać będą tym,
którzy wiedzą, i spróbują wyjaśnić tym,
którzy nie wiedzą, «Co to jest?» і «Jak to »
tu, we Lwowie było dawniej…
Zilustrować karty historii Lwowa, opowiedzieć o najwybitnieszym
wkładzie miasta w kulturę europejską
i światową, o znakomitych mieszkańcach miasta w «smakowitym» formacie
knajpy – próbują właściciele lwowskiego holdingu emocji «!FEST». W ciągu
prawie czterech lat zaproponowali oni
mieszkańcom Lwowa i odwiedzającym
gościom następujące restauracje: «Kryjówka», «Masoch-café», «Obok Diany», «Antykryzysowa knajpa», «Wariaci», «Lampa naftowa»,
«Staruszek tramwaj», «Pod Złotą Różą», «Lewy brzeg», «Najdroższa restauracja Galicji», «Lwowska Pracownia Czekolady»
і «Dom Legendy», które obecnie są jednymi z najpopularniejszych «wizytówek» turystycznego Lwowa.
Sprawiedliwość historyczna zwyciężyła
Zapytajcie na ulicy jakiegokolwiek napotkanego lwowianina
o nazwiska znanych w świecie ziomków. Można, nie zakładając
się, stwierdzić, że jednym z nich będzie Zacher-Masoch, któremu
ludzkość zawdzięcza widok «demonicznej kobiety z pejczem».
Lwowianin Leopold von Zacher-Masoch obudził się jako znany
człowiek w 1872 roku, po publikacji w popularnym paryskim
«Revú du De Mond» jego powieści «Don Juan z Kołomyji» w języku francuskim. Wtedy nawet nie podejrzewał, że za dwadzieścia
lat – w 1890 roku – zostanie «ojcem» światowego masochizmu. W
tym czasie austriacki psychiatra Richard von Kraft-Ebing po raz
pierwszy wprowadza do leksykonu medycznego termin, określający perwersję seksualną, przeciwną sadyzmowi. Los był niesprawiedliwy dla Masocha, bo jego twórczość literacka obecnie jest
prawie zapomniana, natomiast nazwisko pamiętają wszyscy.
«Маsoch-café» odradza na swoim terenie sprawiedliwość
historyczną, tworząc atmosferę intymno-perwersyjnej gry w stylu dzieł swego Patrona. Na ścianach kawiarni cytaty z najbardziej
znanej powieści Masocha «Wenus w futrze». Zachwycająco czerwone wnętrze zdobią popularne atrybuty z arsenału masochistów: futro, skóra, łańcuchy, kajdanki. W menu – ekstrawagancka
kuchnia, obficie przyprawiona afrodyzjakami … Przed wejściem
do kawiarni stoi pierwszy w świecie pomnik Macocha, autorstwa
rzeźbiarza Wołodymyra Cisaryka.
Lwów:
perspektywy rozwoju
ekonomiki kultury
Wbrew zrozumieniu przez większość ukraińskich
urzędników, kultura, to nie tylko pomniki historyczne
i monumenty, wymagające ciągłych wydatków na konserwację. Kultura, to ważny czynnik ekonomicznego
rozwoju społeczeństwa i tworzenia wartości materialnych. Współczesny świat trudno zadziwić tym, że dzieło
sztuki może być sprzedane o wiele drożej niż fabryka, a
dochód osiągającego światowe sukcesy hitu filmowego
może przekroczyć dochody gigantów przemysłowych.
We współczesnych realiach właśnie twórcza część składowa uznawana jest za, czy nie najważniejszy, czynnik
postępu ekonomicznego, а szczególną cechą współczesnego kapitalizmu określa się wysoki poziom estetycznej
i semiotycznej części składowej w produkcji towarów i
usługach.
Niestety, na Ukrainie do dnia dzisiejszego kultura
pozostaje nie uznaną dziedziną ekonomiki narodowej. І
to w tym czasie, kiedy już prawie od 20 lat kraje rozwinięte wśród priorytetowych kierunków swojego rozwoju
widzą właśnie ekonomikę wiedzy/kultury – globalnego
fenomenu, który transformował biznes i społeczeństwo.
Otóż, w 2003 roku dochód sektora kulturalnego krajów
Unii Europejskiej był oceniany na poziomie 654 miliardów euro, co stanowiło 2,6% ich PKB. Dla porównania,
dochód europejskiego przemysłu samochodowego w
2001 roku plasował się na poziomie 271 miliardów euro,
а dziedzina technologii informacyjnych i komunikacji
stanowiła w 2003 roku 541 miliardów euro. W amerykańskich danych statystycznych za 2001 rok dochód przemysłu kulturalnego znajdował się na poziomie 5,24% PKB,
co stanowiło 535 miliardów dolarów. We Francji, Finlandii, Włoszech, Holandii i Wielkiej Brytanii gałąź przemysłu kulturalnego znajduje się na pierwszym miejscu
według udziału PKB. Natomiast udział zatrudnionych w
przemyśle kultury stanowił w 2004 roku: w Niderlandach
– 4,2%, Wielkiej Brytanii – 3,8%, a Finlandii 3,7%.
64\Арт-проблеми
W tym samym czasie dostępne dane statystyczne na
Ukrainie mówią, że jesteśmy krajem zależnym od importu kultury: w 2005 roku importowaliśmy produkt kulturalny na kwotę 662 miliony dolarów, a eksportowaliśmy
na kwotę 3 miliony 154 tysiące dolarów. Zresztą, nawet
bez podania tych kwot codziennie odczuwamy ubogość,
bezpośrednią i w przenośni, naszego ukraińskiego życia
kulturalnego. Czy nie przyszła już pora, by wyciągnąć
wnioski? Należy wreszcie pojąć, że jeżeli potrzebujemy ukraińskiej, ukraińskojęzycznej kultury, to sami powinniśmy stworzyć warunki, by, przede wszystkim, we
Lwowie, gdzie istnieje środowisko artystyczne, dziś była
nagrywana muzyka ukraińska, kręcone ukraińskie filmy,
pisane ukraińskie książki, nadawała ukraińska telewizja i
radio … Posiadając tak duży potencjał intelektualny i kreatywny bardzo nienaturalnie wygląda sytuacja małej ilości twórczych projektów, działających w naszym mieście,
które odniosły sukces komercyjny.
Pod przykrywką rozwoju Lwowa w kierunku turystyki i ośrodka kultury, w mieście został zaniedbany przemysł.
Lecz zamiast fachowego przygotowania dziedziny ekonomiki przemysłu kulturalnego mamy sytuację, gdy dochód
z pobytu przeciętnego turysty dla miasta jest mizerny, а
samo miasto stało się prawdziwą prowincją ekonomiczną
i kulturalną. Jedynie kompleksowa polityka innowacyjna
w dziedzinie kultury może wreszcie przynieść efekty ekonomiczne, a nie tylko być ciężarem dla budżetu miasta. W
związku z upadkiem dziedzin, które były podstawą lwowskiej gospodarki w ubiegłych dziesięcioleciach, obecnie
musimy odnaleźć miejską ekonomikę, podstawą której
mogły by stać się ambicjonalne projekty w dziedzinie kultury. Najwyższy czas, by Lwów wyszedł za ramy prowincji
kulturalnej i rozpoczął walkę o status kulturalnej stolicy
państwa, nie tylko dzięki swemu dziedzictwu historycznemu, ale też dzięki rozwojowi wszystkich kierunków współczesnej kultury, zarówno intelektualnej, jak i masowej.
Андрій Кирчів. Панорама Львова.
Roman Pochyła,
Prezydent Ukraińskiego Centrum Badań Prawnych
Własności Intelektualnej i Technologii Informatycznych
Jurij Hnatkowskij,
Dyrektor Pałacu Sztuki Мистецтв
Grupa robocza we współpracy z Ukraińskim Centrum Badań Prawnych Własności Intelektualnej i Technologii Informatycznych i Fundacją Dobroczynną «Europejskie miasto» opracowała program «Lwów – miasto
natchnienia». Rozwój ekonomiki kulturalnej naszego
miasta wymaga bardziej efektywnego włączenia środków
i zastosowania innowacyjnego i strategicznego podejścia
do różnych sektorów przemysłu kulturalnego. W arsenale władzy miejskiej powinny pojawić się instrumenty
projektów pilotażowych, mikrofinansowania perspektywicznych projektów, utworzenia nowej infrastruktury o
przeznaczeniu celowym, utworzenia równych warunków
dostępu małego i średniego biznesu lokalnego do przetargów itp.
Lwów, jako miasto, w którym istnieje wspaniała
szkoła aktorska, gdzie są fachowcy we wszystkich zawodach artystycznych, jest wręcz zobowiązany do utworzenia współczesnej kinematografii ukraińskiej. Znajdzie się
dużo sceptyków, którzy będą negować konkurencyjną
zdolność takiej strategii do konkurowania z fenomenalnymi wskaźnikami liderów światowych. Jednak przy wielkiej dominacji kompanii amerykańskich (na przykład,
roczna sprzedaż audiowizualnych utworów Time Warner
stanowi 23,6 miliardów euro, а Walt Disney – 16,5 miliardów euro), ilość studiów filmowych w państwach europejskich wzrasta: w Estonii jest ich 18, w Belgii – 55,
Czechach – 55, Francji – 156, we Włoszech – 422. Dzięki
prowadzeniu aktywnej polityki wsparcia własnej produkcji filmowej, Dania, z 5 milionami ludności, pomyślnie
broni kulturalnych granic własnego państwa od ekspansji
filmowej Hollywood: udział filmów duńskiej produkcji
sięga 30%. А Czechy dzięki szybkiemu wzrostowi ilości
nakręconych filmów, dziś określane są mianem «Hollywood Europy Wschodniej».
Więc, aby potencjał miasta, który dziś nie znajduje
należnego uznania i wykorzystania, wykorzystać w sek-
Najwyższy czas, by Lwów
wyszedł za ramy prowincji kulturalnej i rozpoczął
walkę o status kulturalnej
stolicy państwa, nie tylko
dzięki swemu dziedzictwu
historycznemu, ale też dzięki rozwojowi wszystkich
kierunków współczesnej
kultury, zarówno intelektualnej, jak i masowej
torze produkcji filmowej, tworząc nowe miejsca pracy,
należy rozpocząć proces utworzenia współczesnego studia filmowego. Skala takiego projektu przewiduje kilka
podstawowych etapów przygotowawczych. Na etapie
początkowym nasza uwaga będzie skupiać się na dwóch
inicjatywach, które można zrealizować w krótkim czasie i załączeniu nieznacznych środków finansowych.
Chodzi tu o utworzeniu «rent-hause», by artyści mieli
możliwość wynajęcia profesjonalnego sprzętu i szkoły
filmowej.
Kraje z dużym udziałem lokalnych kompanii na
rynku muzycznym, takie jak Szwecja, Finlandia, Francja
i Włochy, kierują się nie tylko względami polityki kulturalnej lecz również argumentacją ekonomiczną, ponieważ
przemysł muzyczny wyróżnia się dużą dochodowością i
wysokim poziomem prywatnej przedsiębiorczości oraz
zatrudnienia. Natomiast Lwów od wielu lat «еksportuje»
swoich muzyków do stolicy, nie mając świadomości
potencjału ekonomicznego skupienia w mieście infrastruktury przemysłu muzycznego.W celu jej rozbudowy
miejska władza powinna ogłosić konkurs inwestycyjny
na budowę współczesnego koncertowo-widowiskowego
zespołu architektonicznego. W odróżnieniu od stadionu
futbolowego, taka zabudowa stanie się magnezem do organizowania wypoczynku dla mieszkańców całej Ukrainy
Zachodniej, bo gdy we Lwowie pojawi się odpowiednia
scena z zapleczem, to miasto trafi na mapy tras koncertowych gwiazd światowego show-biznesu.
Jesteśmy przekonani, że realizacja tych i reszty zaproponowanych przez nas projektów kardynalnie zmieni
życie każdego lwowianina i da odczuwalny bodziec ekonomiczny społeczności miejskiej. Skupiając się na rozwoju potencjału artystycznego poprzez efektywną politykę
kulturalną, rozwijając renomę ośrodka intelektualnego i
artystycznego, Lwów ma możliwość stać się w przyszłości
pomyślnym centrum ekonomiki kulturalnej.
65
78\Арт-гості
Jozsef Örmeny:
«Muzyka dla
mnie, to przede
wszystkim, pojęcie
światopoglądowe»
W 2010 roku swoje pięćdziesięciolecie obchodzi jeden z
najciekawszych lwowskich muzyków: docent Lwowskiej
Narodowej Akademii Muzycznej, pianista-filozof, znany
na Ukrainie i w świecie, przede wszystkim z wykonawstwa
utworów współczesnych kompozytorów, Jozsef Örmeny.
Na festiwalu «Kontrasty»-2010 jubilant zaprezentował dwa programy. Jeden z
nich to unikatowy i jednocześnie bardzo wyczerpujący dla solisty, bowiem w jednym
programie z towarzyszeniem orkiestry kameralnej «Akademia» pod batutą Myrosława
Skoryka wykonał cztery koncerty fortepianowe ХХ w. – Igora Szczerbakowa, Аlfreda
Schnittkego, Myrosława Skoryka i Wiktora Kamińskiego. A po dwóch dniach solował
w Piątym Koncercie fortepianowym Andrzeja Nikodemowicza.
– Rozumienie współczesnej muzyki, szczególny dar jej interpretacji zrobiły Pana
znanym wykonawcą utworów ХХ wieku w całej Europie. Czy taki image nie ogranicza
Pańskiej, tak zwanej, wolności artystycznej?
– Rzeczywiście, mnie przeważnie zapraszają do wykonania muzyki ХХ wieku,
często do przygotowania jej premier. Ale zawsze akcentuję, że nie jestem wykonawcą
tylko współczesnej muzyki, czyli staram się nie zawężać kręgu swoich zainteresowań.
Mam potrzebę grania również «starej» muzyki: klasyków, romantyków... Przypomnę,
że wykonywałem też Drugi Koncert S.Rachmaniniwa i Koncert fortepianowy Franza
Xawerego Mozarta. Na nowo w tym «wielo jubileuszowym» roku odkryłem koncerty F.
Chopina, P. Czajkowskiego. W listopadzie zagram jeszcze koncert R.Schumanna.
Фото: Олег Руденко
– Jak ważne są dla Pana osobiste kontakty z kompozytorami?
– Myślę, że najważniejsze. Przeczeż właśnie w taki sposób najszybciej odbywa
się proces pojednania zamysłów autora i wykonawcy. Miałem okazję kontaktować się
z wieloma autorami, których muzykę wykonywałem – od A. Schnidttkego do A. Nikodemowicza. I to było zawsze objawieniem.
W przypadku «starej» muzyki sytuacja, rzecz jasna, jest bardziej złożona, musisz
sam odczytywać, co chciał nam przekazać kompozytor. Ale, proszę mi wierzyć, bardzo
często, gdy biorę się za jakieś współczesne dzieło, to staję jakby przed czystą kartą, muszę obmyślać każdy dźwięk. Jednak, gdy wykonawca stale tym żyje, kiedy bez przerwy
myśli o tej muzyce, którą ma wykonać, to mistyczne «to jest to» właśnie się otwiera.
– Pana zainteresowanie medytatywnością związane jest z muzyką bezpośrednio,
czy również z filozofią?
– Już w czasach studenckich interesowałem się muzyką współczesną. Wtedy w
akademiku konserwatorium tak «półlegalnie» słuchaliśmy bardzo dużo nagrań współczesnych kompozytorów. Już wtedy zrozumiałem, że tacy kompozytorzy jak Walenty
Silwestrow_ Alfred Schnidttke, Olivier Messian są mi najbliźsi, że ta muzyka nabiera
dla mnie jakiegoś osobliwego znaczenia. I jeszcze zrozumiałem, że muzyka nie zależy
od epoki – ona poprostu jest, albo jej nie ma. Wtedy zacząłem szukać piękna tej ­muzyki
79
– właśnie współczesnej. Być może, ktoś powie: «Tu są tylko
fałsze i dysonanse», być może, ktoś nie wyczuwa tego piękna – ale j nauczyłem się ją znajdować i odczuwać.
w duecie fortepianowym. Obecnie na drugim roku duży
potencjał demonstruje Danyło Sajenko – zobaczymy, co
los przyniesie...
– А jakie priorytety ma Pan w muzyce poprzednich
wieków?
– Bach, Schumann, Rachmaninow, Liszt. Późne
utwory Liszta, to według mnie ogromna dalekowzroczność, przewidywanie przyszłych stylów... Mam swoje zdanie na interpretację Bacha i nawet kiedyś na ten temat prowadziłem warsztaty w Użgorodzie.
– Czy według Pana można mówić tu o całej «lwowskiej szkole» pianistycznej, i czy uważa się Pan za jej przedstawiciela?
– Tak, myślę, że mamy «lwowską szkołę», która miała bardzo dobre podłoże. Przecież w swoim czasie wykładali tu uczniowie Chopina i Liszta. Potem, po 1939 roku
odbyło się swoiste zespolenie zachodnioeuropejskiej i rosyjskiej szkoły, przecież wiele z naszych najbardziej znanych pedagogów kształciło się w Moskwie. І to spoiwo daje
swoje dobre rezultaty.
– Prócz tego, że jest Pan znanym we Lwowie muzykim
solistą, znają Pana również jako pedagoga z własną klasą w
Lwowskiej Akademii Muzycznej. Jakie ze swoich zasad stara
się Pan przekazać uczniom przede wszystkim?
– Jakie by to nie było banalne, ale przede wszystkim
udzielam dużej uwagi nauczaniu techniki. Obecnie dość
często przychodzą na studia nie bardzo dobrze przygotowani technicznie młodzi ludzie, więc należy kompensować te braki poprzedniego kształcenia. Z innej strony
próbuję nauczyć swoich studentów twórczego myślenia.
Nie bać się odchodzić od kanonów wykonania, rozwijać
fantazję twórczą, formować własny światopogląd. Muzyka
nawet tutaj pozostaje dla mnie pojęciem światopoglądowym i to próbuję przekazać swoim uczniom. Wyjaśniam
im, że trzeba żyć muzyką, a nie z muzyki, jak niektórzy
myślą.
– Z którego z absolwentów lub studentów dziś jest Pan
szczególnie dumny?
– Z pomiędzy absolwentów chcę wspomnieć Sergiusza Lungu, który następnie doskonalił swój warsztat
we Fryburgu; Oleksija Kusznira, który wraz z żoną Olgą
Czfipak również w Niemczech zrobił błyskawiczną karierę
80\Новинки
80\Арт-гості
– Bezspornie, można odnieść Pana do typu «muzykafilozofa». А który z pianistów o światowej sławie sprawia na
Pana największe wrażenie?
– Dla mnie wzorem był, i chyba już zostanie na zawsze Światosław Richter. Wszystkie jego koncerty (a występował on we Lwowie dość często, zwłaszcza w swoim
późniejszym okresie) były dla mnie wielkim objawieniem.
Wszystko niby jest w nim proste, a jednocześnie Richter
sięgnął takich wysokości, które osiągają tylko jednostki –
to prawie boska prostota.
Imponowała mi również maniera wykonawcza Sofronickiego – mistrza «cieńkiej materii». Uważam, że taki typ
wykonawstwa ma przyszłość, dlatego że mechaniczność
i komputerowość dźwięków, to ślepa ulica bez wyjścia.
Wśród interpretatorów muzyki współczesnej imponuje
mi Jean-Pierre Emma, а wśród wykonawców utworów
barokowych – Оphra Shif. Wśród młodych uznaję Rafała
Blechacza, śledzę jego twórczy wzrastanie, natomiast nie
czuję absolutnie nadmiernego showmenstwa i sentamentalności Lang Langa.
«Muzyka nie zależy od epoki – ona poprostu jest, albo
jej nie ma. Wtedy zacząłem
szukać piękna tej ­muzyki –
właśnie współczesnej. Być
może, ktoś powie: «Tu są
tylko fałsze i dysonanse»,
być może, ktoś nie wyczuwa tego piękna – ale j nauczyłem się ją znajdować
i odczuwać».
– Powróćmy do Pańskich sukcesów i nagród.
Ostatnio było ich wiele, zresztą uzyskał Pan miano
Zasłużonego Artysty Ukrainy. Czy nie jest to dla Pana
ważne?
– To nie jest ważne, ale było by nieprawdą mówić, że to nie jest przyjemne, gdy ktoś ocenia twoją
pracę i to jeszcze na poziomie rządowym. Szczególnie w naszej sytuacji współczesnej, gdy wykonawców
muzyki pop nagradzają znacznie częściej i aktywniej
niż «akademickich». Gdybym został prezydentem, to
przede wszystkim wydałbym dekret o zmianie nazwy
tych wszystkich gatunków rozrywkowych. Nie może
nazywać się muzyką „to” i naprzykład Bach. Niech sobie istnieją, ale niech się inaczej nazywają.
Rozmowę prowadziła Lidia Melnyk
Zasłużony Artysta Ukrainy Jozsef Örmeny
urodził się w Użgorodzie, studiował w klasie fortepianu Marii Kruszelnickiej w Lwowskim Konserwatorium im. M. Łysenki і w Konserwatorium im. P.
Czajkowskego w Moskwie (klasa Jewgienija Malinina). Jako solista, kameralista i akompaniator posiada
w repertuarze muzykę od baroka do współczesności.
Koncertował na Ukrainie, w Rosji, Polsce, Niemczech, Szwajcarii, Belgii, USA і Kanadzie, brał udział
w licznych nagraniach radiowych i telewizyjnych.
Ostatnio coraz bardziej koncentruje się na interpretacji muzyki ХХ wieku: na szczególną uwagę,
z jednego boku, zasługuje jego wykonawstwo współczesnego repertuaru pianistycznego, co wymaga
wysokiej sprawności interpretacyjnej i technicznej
(«Vingt Regards sur l’Enfant-Jésus» Oliviera Messiaena, cykl «Klavierstücke» Karlheinz Stockhausena), z drugiego – najnowsze utwory ukraińskich
kompozytorów – Walentego Silwestrowa, Jewhena
Stankowycza, Jurija Łaniuka, Igora Szczerbakowa,
Oleksandra Szczetyńskoho. Wiele utworów fortepianowych było napisane specjalnie dla niego jako
pierwszego wykomnawcy i jemu dedykowane. Występował na wielu festiwalach muzyki współczesnej,
zwłasza, na lwowskich «Kontrastach» i «Warszawskiej Jesieni». Laureat premii im. Rewuckiego za propagowanie muzyki współczesnej na Ukrainie (1993).
Zrealizowane wspólnie z Olgą Pasiecznik dla studia
«Musicon» nagranie «Pieśni kurpiowskich» Karola
Szymanowskiego dla soprana i fortepianu uzyskał w
1998 roku nagrodę fonograficzną «Fryderyk 97» w
nominacji muzyka solowa.
81
Oleg Dawydenko:
«…obdarowany natchnieniem życzeniem tworzyć
nowe razem odczuwając
niezbędność eksperymentu
każdy raz zaczynać od początku nie uświadamiając
powodów tworząc znów
i znów nowy system odbicia czy obrazu świata nowe
środki metod…»
Oleg Dawydenko
Sam Dawydenko nazywa siebie «chronicznie optymistycznym malarzem». Obcowanie z Olegiem i jego twórczością przypomina jazdę na «Amerykańskiej karuzeli»… On
nie robi pauz w swoich burzliwych jak górska rzeka monologach, nie stawi przecinków, ani kropek w swoich tekstach
na projektach … Olegowi Dawydenko wszędzie jest ciasno:
w tradycjnym formacie, w tradycyjnej płaszczyźnie, w tradycyjnych materiałach … Jego wulkaniczny twórczy temperament «wytwarza» pomysły z szybkością kulomiotu, które
Oleg zapisuje w zeszycie «na potem». Ale «potem» u Dawydenki nigdy nie nadchodzi, jest tylko «już», «tu», «teraz»,
«natychmiast»… Co chwila «rozpierają» go kolejne nowe
pomysły, pracownia zawalona jest rozpoczętymi projektami, częściowo zrealizowanymi projektami i surowcem dla
przyszłych projektów, które tłumnie oczekują na realizację.
Dwa bazowe wykształcenia artystyczne – ceramika і
«malarstwo monumentalne» – cały czas kuszą Olegа fakturą i formatem. Nieustannie eksperymentuje ze wszystkim,
co się trafia pod rękę. «Ponosi» go fala ciekawości: co będzie,
gdy zmiesza się to z tamtym i jeszcze poleje się tym i posypie tamtym, pokryć fakturą i przeszlifować… Każda z jego
twórczych serii, – czy to dynamiczne o wielkim formacie
abstrakcje, czy «zabawy» z ogniem, cieniem, trzykropkami,
zmarszczkami, «konserwami», czy to pasjonujący romans
ze spiżem i szkłem, wszystko to są wersje jedynego tylko
projektu – żądzy rozsunięcia ram sztuki i życia, napełnienia go «barokową» żądzą, by wszystko wokół «wybuchło»
і wirowało…
82\Арт-гості
Олег Давиденко. «Дуалізм», (проект «Він та Вона», 2010).
Олія, дріт, нитка, авторська техніка,180х120х110
temperament eksperymentu
– Ostatni z artystycznych stopni, to wspólny Twój projekt z żoną Ludmiłą «On i Ona», który właśnie był prezentowany na wystawie międzynarodowej «ART-Kyjiw contemporary 2010».
– Chcieliśmy odtworzyć w materiale banalną prawdę o tym, że świat przepełnia pasja. Gdzieś wyczytałem, że
świat zbudowany jest ze strun, więc wynalazłem takie podobrazie z siatką. Chciałem, by figury, które «wydziarają się»
z niego, były dosłownie «zlepione» z farby. Wymyśliłem jak
to zrobić. W podstawie kompozycji – «druciana historia»,
potem pianka, akryl, silikon i wreszcie farba. Pewne Pinzlowskie reminiscencje owszem istnieją, nie przeczę… Ja
tak samo jak i Pinzel lubie zakręcać, «wyostrzać», deformować proporcje…
– A jak na ten projekt «On i Ona» zareagował Kijów?
– Tydzień obcowania z odwiedzającymi wystawę w
«Аrsenale» dowodzi, że Kijów obecnie zmęczył się skandalem dla skandalu. Pragnie świeżej, prostej emocji, chce
oglądać rzeczywiście ciekawe rzeczy. Całz czas pytano mnie,
czy to nie z lawy zostało zrobione i bardzo dziwili się kiedy
mówiłem, że to tylko farba.
Фото: Тарас Гіпп
– Właśnie przez takie «innowacje» koledzy-plastycy
czasami odbierają Cię sceptycznie: malarze – krytykują za
«niemalarskość», rzeźbiarze – za «nierzeźbiarskość». Cały
czas łamiesz przepisy «produkcyjne»…
– Najważniejsze, że wszystko jest prawdziwe. А czy
zostanie uznane, czy też nie – pokaże czas… Mówię sobie:
koniec, nie będę się zmieniać, będę rozpoznawalny. Ale
gdzie tam… Nawet dla swojego uniewinnienia wymyśliłem historię: ktoś posadził jedno drzewo, ogrоdził parkanem i chodzi dookoła: podlewa, opiekuje się, czeka, czeka,
a owoców nie ma … А ja sadzę las drzew: jeżeli pomysł jest
dobry, to będzie owoc. Nawet jeżeli nie ja go złapię, a ktoś
inny - niech korzysta. Mówią: Oleg cały czas poszukuje.Ja
nie szukam, ja już znalazłem, poprostu nie mogę poprzestać
na jednym. Nie mam czasu się zatrzymywać: zrobiłem, co
zamyślałem – zuch. Idę dalej.
– Najlepsi współcześni lwowscy rzeźbiarze «wyszli» z
ceramiki.Twoje eksperymenty z formą też nie wiadomo czy
pojawiłyby się bez doświadczenia otrzymanego przez «ceramiczne» wykształcenie…
– Zawsze odczuwałem chęć realizowania się w plastyce. Miałem długi okres malarstwa abstrakcyjnego. Razem
z żoną niespodziewanie głęboko się w nim zanurzyliśmy,
a potem pomału, pomału, wyszliśmy znów na formę plastyczną. Pomogło nam w tym stypendium Gaude Polonia.
Ja pracowałem odrazu w dwóch pracowniach: malarskiej i
rzeźbiarskiej, miałem tam kolosalne warunki, nie rzeźbić
byłoby grzechem. W ciągu dwóch roboczych seansów po
4 dniach pojawiło się 12 figuralnych prac w bronzie. Cały
czas myślałem, myślałem, co mam robić, nie chciałem tradycyjnie lepić w glinie, zdejmować formę, zalewać woskiem
… А potem znalazłem wypalony drut і zginałem szkielety
83
– Myślę, że twoje doświadczenie praktykującego dizajnera również dołożyło się do twoich plastycznych projektów?
– Nie zajmowałbym się dizajnerstwem, gdybym nie
spotkał ludzi, którzy dali mi możliwość realizowania się w
tej dziedzinie. Więc ciągnąłem do wnętrz zmięte papierzyska, pogięte żelastwo, nawet buty… І tyk wyszło, że w dizajnerstwie realizowałem pomysły, które «znajdowałem» w
malarstwie sztalugowym czy rzeźbie, а gdy już pracowałem
z realnym materiałem, to «wzbogacałem» się dla nowych
sztalugowych prac. Gdy widziałem, że nie mogę zrealizować
się w zamówieniu jako malarz, to rezygnowałem. Dzięki
dizajnerstwu razem z żoną zachowaliśmy siebie dla sztuki.
Gdybym malował i myślał, jak by to szybciej sprzedać, to nie
wiem, czy bym już malował… А pomysły leżą wprost pod
nogami. Wchodzisz do kuźni, czy huty szkła, patrzysz na
osmolone ściany, podłogę i sufit, to przecież dookoła sama
sztuka. A potem zaczynasz to «odrywać» od płaszczyzny i
przenosić na płótno.
– Cały czas chcesz połączyć malarstwo z formą przestrzenną, stworzyć trzecią substancję …
– Zdaje się Paweł Makow mówił, że realność zawsze
będzie wyraźniejsza niż iluzja realności. Ja szukam sposobu jak być bardziej przekonującym w iluzji, więc próbuję
połączyć ją z realnymi naturalnymi elementami. Już relief
programuje jakąś intrygę, nośnik informacji lub znaków,
wyznacza fabułę.
Фото: Валентина Синенька
rzeźby, zalewałem cienką warstwą wosk, a potem nakładałem na bronzę… Najdziwniejsze, że oni potrafili to odlać.
Kiedy przywiozłem i wystawiłem tę swoją rzeźbę tutaj na
Ukrainie, to mnie cały czas pytano, czy to wszystko spawałem, czy lutowałem… Po pewnym czasie pojawiły się inne
«druciane historie», jakie z czasem przerosły, czy też ewoluowały w projekt «On і Ona». Tu też obecna jest linia-arteria,
żywa, pulsująca… Potem na tę siatkę jakimś sposobem narosło «mięso» formy. Kiedy lepiłem te torsy, ręce, nogi, przypomniała się nauka w akademii: przecież kiedyś umiałem
rysować, kiedyś lepiłem z gliny. Sam pomysł... to wieczne
uczucie, stosunki.
– Czy tu chodzi Ci o projekt «Konserwy»?
– O niego również. Tam mam realną ziemię, chłopacy przynieśli mi kilka worków. Ja tę ziemię poprostu
«lałem» na podłoże, a potem przesycałem ją lakierem i
klejem, eksperymentowałem ze smołami. Wtedy pasjonowałem się szkłem, stale szukałem sposobu, jak odtworzyć tę wielką przezroczystą głębię. Zalewałem wielkimi
kałużami smoły motylka, żuka, karalucha… Taka sobie
muzeafikacja banałów. Ten projekt jeszcze nie został
ukończony. Wciąż brakuje mi czasu… Tyle pomysłów,
które nie nadążam zrealizować. Tu w pracowni mam
rozpoczętych conajmniej pięć kierunków. Ale, żeby je
zrealizować, to inne trzeba poświęcić.
– Nie próbowałeś tworzyć scenografii?Tam, z Twoją
uniwersalnością, miałbyś pole do popisu!
– Kiedyś kolega zaproponował mi zrobienie scenografii. Otrzymałem scenariusz, przeczytałem jedynie
motto, 4 linijki, a już miałem dwadzieścia pomysłów. To
jest bardzo ciekawe zajęcie. Z chęcią popracowałbym w
teatrze. Już mi ciasno w pracowni.
Rozmowę prowadziła
Natalia Kosmolińska
84\Арт-гості
«…forma która wynika
w wyobraźni rozwarte
piersi odkrywcy podróżującego na ślepo w labiryntach wahań i pułapek
efektownych błysków
snów i marzeń…»
Oleg Dawydenko
Людмила Давиденко. «Мати», полотно, олія 140х140
Oleg Dawydenko
Urodził się w 1966 r. w Pryłukach.
Wykształcenie: Technikum Ceramiczne w Myrhorodzie (1983–1987),
Lwowska Narodowa Akademia Sztuk Pięknych, wydział «Ceramika artystyczna»
(1990–1994), wydział «Malarstwo monumentalno-dekoracyjne» (1994–1998).
Pracuje w technice: malarstwo sztalugowe i monumentalne, rzeźba, grafika, polichromia świątyń chrześcijańskich, ikony.
Priorytety w sztuce: Wszystkie formy mają swoją treść niezależnie od zawartej fabuły, dlatego każda sztuka pragnie zostać muzyką, która jest niczym
innym, jak formą…
Credo: «naprzód i do góry».
www.davydenkoart.com
Олег Давиденко. «Жінка», бронза, гутне скло, дріт, 50х20х15
85
Kolportaż
Lwów
Lwowski Narodowy Akademicki Teatr Opery i Baletu
im. S. Kruszelnickiej
Аdres: prospekt Swobody, 28
Тelefon: (032) 242-11-63
Lwowska filharmonia obwodowa
Adres: ul. Czajkowskiego, 7
Тelefon: (032) 235-81-36
fax: (032) 235-81-22
Galicyjska Knajpa Żydowska «Pod Złotą różą»
Adres: ul. Starożydowska, obok starej synagogi,
Telefon: +38-050-370-38-63
Festiwal-restauracja «Lewy brzeg»
Adres: pr. Swobody, 28
Telefon: +38-050-430-07-52
«Najdroższa Restauracja Galicji»
Adres: Rynek 14, 2-gie piętro
Telefon: +38-050-430-87-83
Lwowski Pałac Sztuk
Аdres: ul. Kopernika, 17
Тelefon: (032) 297-00-10, 261-47-33
Hotel Leopolis
Adres: ul. Teatralna, 16
Telefon: (032) 295-95-00
ZA « Dzyga»
Аdres: ul. Ormiańska, 35
Теlefon: (032) 297-56-12
Hotel Vintage boutiqe
Adres: ul. Starożydowska, 25/27
Telefon: (032) 235-68-34
Мuzeum Іdei
Аdres: ul. Wałowa, 18а
Тelefon: (032) 295-69-68
Hotel «Cytadel inn»
Adres: ul. Grabowskiego, 11
Telefon: (032) 295-77-77
Galeria «Zielona Kanapa»
Аdres: ul. Ormiańska, 7
Теlefon: (032) 235-75-49
Kijów
Galeria «Harry Boumana»
Adres: ul. Nalewajki, 18
Galeria «Prymus»
Adres: ul. Łesi Ukrainki 16/5
Telefon: (032) 247-04-73
Sieć «Fest!»
Kryjówka
Adres: Rynek, 14
Telefon: +38-050-430-63-54
«Мasoch-cafe»
Adres: ul. Serbska, 7
Telefon: +38-050-371-04-40, (032) 235-68-72
Мuzeum-restauracja «Lampa naftowa»
Adres: ul. Ormiańska, 20
Telefon: +38-050-371-09-08
Galeria «Аrtinform»
Adres: ul. B. Chmielnickiego 8\16
Galeria «Gryfon»
Adres: ul. Kościelna, 6
Galeria «Іrena»
Adres: ul. Artema, 35
Galeria «Pracownia»
Adres: ul. Аrtema 1-5
Galeria «Kolekcja artystyczna»
Adres: ul. Tereszczenkowska, 13
Galeria «Parsuna»
Adres: ul. Chorywa, 43
Salon Sztuki Narodowego Związku Artystów
Plastyków Ukrainy
Adres: ul. Аrtema 1-5
Galeria «PA»
Adres: ul. B. Chmielnickiego, 32
Galeria «Rarytas Art»
Adres: ul. Michajłowska 24-b\80
Galeria Fundacji Sprzyjania Rozwojowi Sztuki
Adres: ul. Frolowska 1\6
Мuzeum Warwary i Bohdana Chanenków
Adres: ul. Тereszczenkowska, 15
Narodowe Muzeum Sztuki Ukrainy
Adres: ul. М. Gruszewskiego 1\6
Ukraiński Dom
Centrum Informacji Turystycznej
Adres: ul. Chreszczatyk, 2
Salon materiałów plastycznych «Skarbczyk»
Adres: ul. Andrijewski uzwiz, 36-В
Galeria «Тryptyk»
Adres: Andrijewski uzwiz, 34
Telefon: (044) 279-07-59, fax: (044) 279-83-85
Galeria «Bottega»
Adres: ul. Michajłowska, 22б
Telefon: (044) 279-53-53
«Arsenał sztuki»
Adres: ul. Ławrska, 12-14
Тel./fax: (044) 288-52-25
Тruskawiec
Challe Graal
Adres: ul. Suchowola, 60а
Telefon: (03247) 7-12-12
Riksos Podkarpacie
Adres: ul. Horodyszcze, 8
Telefon: (03247) 7-11-11
Linie lotnicze
LOT, Аeroswit, DniproAvia