Smoczy Liść - CzytajZaFree

Transkrypt

Smoczy Liść - CzytajZaFree
Smoczy Liść
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
ania2108
Smoczy Liść
Dawno temu w chatce w górach mieszkał chłopiec o imieniu Tomek. Był odważny, dzielny i
mądry. Mieszkał ze swoją mamą, siostrą Marysią i psem o imieniu Roxa nazywanym także
Futrzakiem. Zwierzę miało piękną sierść: białe łapy i kufę, a grzbiet czarny, po bokach
brązowy. Długie, zwisające uszy Roxy pomagały jej w węszeniu i poszukiwaniu jedzenia.
Ogon zwykle był uniesiony pionowo w górę. Ona niczego się nie bała, miała silnie
umięśnione tylne łapy, dlatego tak szybko biegała. Wyglądała, jak żywy pluszak. Generalnie
była sympatycznym zwierzątkiem, lubiła bawić się i biegać za piłką. Zawsze z radością
witała swoich opiekunów. Jednak pozory mylą, mięciutkie futro kryło trudną do zniesienia
naturę. Pies miał obsesję na punkcie jedzenia, kiedy wywęszył nosem jakiekolwiek
pożywienia musiał natychmiast je zdobyć i pożreć. Gdy Roxa poczuła jakiś zapach nie
mogła się opanować. Zachowywała się tak, jakby zamiast żołądka w brzuchu miała wielką
czarną dziurę, która zasysa wszystko, co pachnie. Pies porywał pożywienie ludziom, którzy
właśnie jedli posiłek. Gdy nikt nie patrzył Roxa była zdolna do otwierania szafek i
opróżniania ich. Dzieci cały czas próbowały uczyć psa posłuszeństwa, ale bez żadnego
efektu. Typowy, trzymiesięczny kurs psiego posłuszeństwa prowadzony przez
doświadczonego trenera nie dał żadnego efektu. Specjalne konsultacje i ćwiczenie dobrych
nawyków u specjalisty od psiego zachowania były bezskuteczne. Dzieci bardzo lubiły
Futrzaka, więc zrobiłyby wszystko, żeby przemienić go w „grzecznego pieska”. Były
bezsilne wobec zachowania psa, które dłużej nie było do wytrzymania. Dzieci postanowiły
dalej szukać pomocy.
Tomek był ładnym chłopcem. Miał 14 lat. Jego włosy było jasno-brązowe, uczesane na
prawą stronę. Wyglądał, jakby był opalony. Lubił grać w piłkę i czytać książki przygodowe.
Nosił koszulki z krótkim rękawkiem najczęściej w zielonym kolorze. Roxa zawsze witała go
machając ogonem i szczekając, gdy wchodził do domu.
Tomek wpadł na pomysł, że razem ze swoją siostrą Marysią wyruszą w świat, aby zdobyć
cenne informacje, które mogłyby pomóc Roxie. Wyczytał, że na południu ich krainy mieszka
Stary Krasnal, który na każdy problem ma dobre rozwiązanie.
Następnego dnia dzieci wybrały się w podróż. Rodzeństwo zapakowało do plecaków
jedzenie, picie, ciepłe ubranie, buty na zmianę i wszystkie swoje oszczędności. Szli prosto
Strona: 1/8
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
przed siebie kierując się na południe. Minęło już pół dnia wędrówki. Dzieci były bardzo
zmęczone. Postanowiły chwilę odpocząć pod starą wierzbą. Po dłuższej przerwie na polnej
drodze Tomek razem z Marysią spotkali starca.
- Witajcie - powiedział mężczyzna.
- Dzień dobry! - krzyknęły razem dzieci.
- Czy zgubiłyście się? - zapytał pan z brodą.
- Nie, ale szukamy sposobu, żeby przemienić naszego psa - odpowiedział Tomek.
- Cóż on takiego robi, że chcecie go przemienić? - zdziwił się nieznajomy.
- On jest po prostu nieznośny - odparła Marysia.
Marysia była bardzo piękną dziewczynką. Miała 11 lat. Lubiła poznawać świat. Miała długie
kręcone włosy, których było tak dużo, że ciężko je było rozczesać po umyciu. Na noc spinała
włosy, żeby na następny dzień nie musiała się tak męczyć. Najczęściej nosiła sukienki nad
kolano i czerwone trampki.
- Nasz pies żebra o jedzenie, otwiera szafki i opróżnia je, żeby tego było mało głośno
szczeka żeby zwrócić na siebie uwagę. Kiedy nikt nie patrzy otwiera piekarnik i ma kufę w
kotletach albo w naleśnikach. Najdziwniejsze jest to, że on wie, że tak nie może robić dodał Tomek
- Rozumiem - odrzekł starszy pan.
- Hmm... zastanawiam się tylko, jak wam mogę pomóc - odpowiedział zamyślony.
- Szukamy Starego Krasnala, który mógłby nam pomóc - powiedziała Marysia.
- Może Pan wie, jak możemy do niego trafić? – zapytał Tomek.
- Tak, tak akurat przebyłem tą drogę pół roku temu, więc ją jeszcze dobrze pamiętam. Na
początek musicie znaleźć stary przerażający las, w którym wszystko wydaje się być takie
upiorne. Drzewa mają długie gałęzie, a liście głośno szumią na wietrze. Gdy przejdziecie
przez to okropne miejsce podążajcie za wskazówkami młodej wiewiórki, ona was
poprowadzi do Starego Dębu pod warunkiem, że powiecie jej hasło: „orzeszki”. Ruda Kitka
zapyta, co tu robicie, a wy jej musicie odpowiedzieć: „mieszkamy w drzewie”. Wiewiórka
wam wszystko dobrze wytłumaczy i wskaże drogę do Starego Krasnala - odpowiedział
dobry człowiek.
- Dobrze. Dziękujemy za Pana pomoc - powiedziały chórem dzieci.
- Bardzo proszę smyki - odrzekł brodaty pan.
- Do widzenia - krzyknęła Marysia.
- Do widzenia, do widzenia. Życzę wam szerokiej drogi - dodał starszy pan.
Dzieci ukryły się w leśniczówce na noc. Następnego dnia ruszyły w głąb mieszanego lasu.
- Trochę się boję - przyznała wystraszona Marysia.
Strona: 2/8
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Według instrukcji, którą dał nam starzec, za jakieś trzy godziny dojdziemy do Starego
Dębu, potem już tylko dwie godziny i dotrzemy do Starego Krasnala - wyjaśnił Tomek.
- W porządku, przy tobie czuję się bezpiecznie – rzekła uspokojona dziewczynka.
- To dobrze, mniej gadania, więcej chodzenia – dodał chłopiec.
Nagle rodzeństwo usłyszało szelest w krzakach. Dzieci spodziewały się, że spotkają
wiewiórkę, która wskaże im dalszą drogę. Jednak głosy, które dochodziły zza krzaków
wskazywały raczej na jakieś bardzo duże stworzenie. Dzieci zamarły i myślały o najgorszym.
Krzew zaczął się coraz bardziej poruszać, jakby coś z niego miało zaraz wyskoczyć.
Dzieciom podskoczyło ciśnienie, trzymały się razem za ręce. Gdy z krzaków coś zaczęło się
wydostawać, smykom odjęło dech w piersiach. Okazało się, że to był wielki smok.
- Tomku, czy smoki są dobre i nas nie zjedzą? – zapytała Marysia.
- Nie wiem, lepiej uciekajmy! – krzyknął chłopiec.
Dzieci zaczęły biec nie wiedząc nawet gdzie, najważniejsze było to, aby uciec przed
ogromnym potworem. Nagle razem wyjrzały zza drzewa, czy niebezpieczeństwo już minęło.
- Spokojnie, nie bójcie się mnie – uspokoił ich stwór.
- To ty umiesz mówić i nie masz zamiaru nas zjeść? – zapytała zaskoczona Marysia.
- Oczywiście, że tak. My smoki na jemy ludzi, krążą tylko o nas takie legendy - odrzekł.
- Ja ci nie wierzę – powiedziała stanowczo dziewczynka.
Smok był miły i kulturalny. Przednie łapy miał przekształcone w skrzydła. Na grzbiecie
wyrastały mu różowe kolce. Grzbiet był cały zielony, a brzuch w kolorze żółtym. Zamiast
zębów miał dziub, jak u ptaka. Okazał się bardzo przyjazny dla otoczenia. Lubił zawierać
nowe znajomości.
- Jest mi bardzo przykro, że was wystraszyłem. Akurat mam ze sobą zaświadczenie, które
dowodzi, że ja - Benek nie pożarłem żadnego człowieka i nie mam takich predyspozycji –
stwierdził smok.
- To pokaż nam ten dokument – poprosił Tomek.
- Dobrze, bardzo proszę – odpowiedział grzecznie.
- Rzeczywiście, jest nawet pieczątka smoko-opinii – oznajmił Tomek.
- Skoro teraz mi wierzycie, to czy mógłbym zostać waszym przyjacielem, proszę – zapytał
grzecznie smok.
- Może być, pod warunkiem, że będziesz robił to, o co Cię poprosimy i będziesz naszym
środkiem transportu – dodała Marysia.
- Umowa stoi! – krzyknął zadowolony smok .
- Dobra, koniec tego gadania, wiesz może, gdzie rośnie Stary Dąb? – zapytał chłopiec.
Strona: 3/8
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Tak się dobrze składa, że wiem – odpowiedział Smok.
- To bardzo dobrze – przyznały dzieci.
Dzieci usadowiły się na grzbiecie Benka. Rękami trzymały się jego kolców. Smok wzbił się
do góry. Lecieli wysoko nad lasami i łąkami.
- Może teraz opowiem wam o środowisku, w którym żyję. Szybciej i przyjemniej wszystkim
minie podróż. W krainie smoków jest bardzo pięknie. Wygląda, jak miejsce z bajki. Łąki są
porośnięte roślinami z kwiatami w różnych kolorach. Wszystkie stworzenia tam żyjące lubią
się nawzajem. Znajduje się tam dużo chuśtawek i placów zabaw. Smoki bardzo lubią jeść
tęczę, grać w karty w Piotrusia i jeździć na desce. Jednym słowem wszyscy mogą robić co
chcą, nie ma tam żadnych ograniczeń. Jest jedna najważniejsza zasada, której każdy Smok
przestrzega – swoim zachowaniem nie może zrobić przykrości innemu mieszkańcowi. Gdyby
tak się zdarzyło kara jest okrutna – na głowie musi nosić czarną czapeczkę, a wszystkie inne
stworzenia traktują go tak, jakby był niewidzialny. Nikt z nim nie rozmawia, nikt się z nim
nie bawi i jest traktowany jak powietrze. Gdy niegrzeczny smok postanowi się poprawić
czapeczka sama spada z jego głowy i wszystko wraca do normy.
- Przepraszam, ale jestem już strasznie zmęczona tą podróżą, czy możemy się gdzieś
zatrzymać i odpocząć? – powiedziała dziewczynka.
- Spróbuj się zdrzemnąć podczas lotu, a gdy dolecimy na miejsce na pewno Cię obudzę –
obiecał Tomek.
- Dobrze – odpowiedziała Marysia.
- Śpij już, akurat zebrałem ze sobą poduszkę, masz proszę – dodał.
Chwilę później.
- Zasnęła już? – zapytał smok.
- Tak – odpowiedział chłopiec.
- Zapomniałem się zapytać, po co my zmierzamy do Starego Dębu? – zapytał Benek.
- Już wyjaśniam – odparł Tomek. Otóż mamy w domu psa imieniem Roxa, który jest
strasznie nieznośny, aż ciężko o nim opowiadać. Szukamy jakiegoś sposobu, żeby nasz
Futrzak stał się grzeczny i zrównoważony. Potrzebujemy rady zapytać o radę Starego
Krasnala – wytłumaczył chłopiec.
- Nadal nie rozumiem, przepraszam – stwierdził zasmucony smok.
- Nasz pies ma bzika na punkcie jedzenia, każde jedzenie, które widzi musi zjeść. Gdy ktoś
coś je, nieważne nawet co, to on o to żebra, a często zdarza się, że porywa jedzenie i ucieka.
Gdyby tego było mało wszystko niszczy i chodzi nam po stołach. Sam otwiera piekarnik,
robi kładkę z otwartych drzwiczek i wtedy ma już pyszczek w kotletach lub naleśnikach.
Tego już nie można wytrzymać, więc szukamy pomocy, żeby przemienić zachowanie psa –
dodał zasmucony chłopiec.
- Już jesteśmy na miejscu – powiedział smok.
Strona: 4/8
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Marysiu, wstawaj – oznajmił chłopiec.
- Już, już wstaję, dużo mnie ominęło? – zapytała dziewczynka.
- Nie, opowiadałem naszemu przyjacielowi o Roxie, trochę mi zeszło – wyjaśnił Tomek.
- Przygotujcie się do lądowania – krzyknął smok. - Pasy zapięte? – zapytał.
- Tak jest – wrzasnęły razem dzieci.
- Lądowanie przebiegło pomyślnie – zameldował przyjaciel.
- Wiesz, gdzie mamy teraz iść? – zaptał Tomek.
- Hmm ... tak, już sobie przypomniałem. Musimy na początku skręcić w prawo, a potem iść
prosto przed siebie, tam będzie rósł Stary Dąb. Stary Krasnal zwykle siedzi na garnku
wypełnionym złotem – odrzekł smok.
- Dobrze, mam nadzieję, że Krasnolud nam pomoże. Tak długo już podróżujemy –
powiedziała Marysia.
- Teraz chodźmy już – zdecydował chłopiec.
- Tam z daleka, zdaje się, że widzę to wielkie drzewo – stwierdziła Marysia.
- Tak, to ono. Ja widzę go bardzo wyraźnie, ponieważ smoki mają bardzo dobry wzrok. W
mojej krainie mam najbardziej rowinięte zmysły wzroku i słuchu – powiedział łuskowaty.
Kiedy dotarli na miejsce ujrzeli Starego Krasnala na garnku wypełnionym złotem. Trzymał w
swojej prawej ręce laskę, która wyglądała jakby malowała kolorową tęczę. Miała różne
kolory takie jak: czerwony, żółty, zielony, pomarańczowy, niebieski i fioletowy. Krasnolud
był ubrany w czerwoną koszulkę z długim rękawem. Spodnie miał takiego samego koloru,
były krótkie, sięgały ponad jego kostki spięte złotym pasem, który mienił się w oczach. Jego
obuwie wyglądało dość nietypowo. Końcówki skórzanych butów zwężały się i były zawinięte
w „ślimaka”. Na głowie miał śmieszną zieloną czapeczkę, która wyglądała jak u czarownicy,
była skręcona na czubku, podobnie jak buty.
- Witajcie! – krzyknął Stary Krasnal.
- Dzień dobry! – odpowiedziały dzieci.
Smok kiwnął głową.
- Z jakim problemem przychodzicie do mnie – zapytał Krasnolud.
- Mamy w domu bardzo niegrzecznego psa, przychodzimy z prośbą o pomoc. Pana
przyjaciel nas tu przysłał – powiedział Tomek.
- Powiedzcie dokładnie o co chodzi – rzekł Stary Krasnal.
- Rozchodzi się o to, że Roxa - nasz pies ma bzika na punkcie jedzenia, gdzie jest tylko jakiś
pokarm ona zawsze go dostanie, a tym sposobem wszystko psuje: szafki, meble. Z
piekarnika to robi sobie kładkę i ma już kufę w kotletach, ewentualnie w naleśnikach. Gdyby
tego było mało to jeszcze żebra o jedzenie każdą osobę, która właśnie coś konsumuje.
Strona: 5/8
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Czasami zdarza się nawet, że potrafi je wyrwać i potem zjeść bardzo szybko. Ona jeszcze
myśli, że wszystko jest dobrze i nie rozumie tego, że tak nie może robić – dodał Tomek.
- Niestety nie będę umiał wam pomóc. Nie mam takiej mocy– oznajmił z przykrością
Krasnal.
- Wielka szkoda – powiedziała zrozpaczona Marysia.
- Wiem jednak, kogo możecie prosić o wsparcie - mojego kolegę z sąsiedniej krainy–
chemika o imieniu Maciej – powiedział Krasnal.
- Dobrze, dziękujemy za radę. Do widzenia – odpowiedział Tomek.
- Do widzenia – pożegnał się Krasnolud.
- Smoku, dobrze, że jesteś z nami, ty znasz wszystkie drogi więc w trasę – powiedział
ucieszony chłopiec.
- Do domu chemika pozostały dwie godziny lotu – dodał łuskowaty.
- Ja muszę się przespać – odrzekł Tomek.
- Ja też – stwierdziła Marysia.
Smok już doleciał na miejsce, zaczął budzić dzieci:
- Tomku, Marysiu obudźcie się, jesteśmy na miejscu – oznajmił.
- To jest dom chemika-Maćka? – zapytała dziewczynka.
- Tak – odpowiedział Benek.
Podeszli bliżej.
- Czy tym urządzeniem się puka do drzwi – zapytał chłopiec.
- Sądzę, że tak – odpowiedziała Marysia.
Puk, puk.
- Już otwieram – odezwał się nieznajomy głos.
Chemik stanął w drzwiach.
- Dzień dobry – powiedział Maciek.
- Dzień dobry! – wrzasnęły dzieci.
- Zapraszam wejdźcie, przepraszam, ale wasz smok musi zastać na zewnątrz, ponieważ się
nie zmieści w moim domu – powiedział.
- Dobrze, ja tu poczekam – odrzekł Benek.
- Co was do mnie sprowadza? – zapytał chemik.
Strona: 6/8
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Mamy bardzo nieznośnego psa i szukamy jakiegoś sposobu, żeby zachowywał się
normalnie. Bardzo uwielbia jedze...
- To wy! Stary Krasnal przesłał do mnie gołębiem szczegółową wiadomość o waszej Roxie, i
uprzedził że przylecicie – stwierdził Maciek.
- Pokażę wam teraz moją pracownię – oznajmił.
- To jest Smoczy Liść, który sam zrobi...
Marysia chwyciła słoik z różowym płynem.
- Nie otwieraj tego, to zabija – ostrzegł chemik – to trucizna.
- Jejku, już miałam to odkręcić – powiedziała z ulgą Marysia.
- Odłóż ten słoik na swoje miejsce. Już dobrze, a więc jak mówiłem sam skonstruowałem
Smoczy Liść, który powinien pomóc waszemu psu – dodał Maciek.
- Musicie podać jej ten „lek” razem z pasztetem do kanapek, wtedy zadziała – oznajmił.
- Dziękujemy za pomoc! – krzyknął Tomek.
- Do zobaczenia - pożegnał się chemik.
- Jeszcze raz dziękujemy – stwierdziła Marysia.
- Wsiadajcie – powiedział smok – macie jakiś sposób?
- Tak, musimy podać Roxie smoczy liść wmieszany w pasztet i to powinno pomóc –
stwierdził chłopiec.
- Teraz mi się dopiero przypomniało, że ja mogę się teleportować! – wykrzyknął smok.
- To super, przenieś nas do domu – powiedziała szczęśliwa Marysia.
- Już jesteśmy – rzekł smok – niestety muszę wracać do mojej krainy, będę was odwiedzał .
- Do zobaczenia – powiedziały chórem dzieci.
- Serwus – odpowiedział łuskowaty.
Smok zniknął.
- Teraz idziemy dać Roxie lekarstwo – oznajmił Tomek.
Futrzak przywitał dzieci merdając ogonem.
- Masz piesku – powiedziała Marysia.
Futrzak wszystko pożarł w mgnieniu oka.
- Zjadła już, teraz czekamy na reakcję – dodał chłopiec.
Dzieci z uwagą patrzyły na zwierzaka. Jego kufa na początek cała się zmarszczyła,
Strona: 7/8
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
zwisające uszy nagle wyprostowały się i stanęły do góry, a wąsy na pyszczku skręciły się jak
sprężynki. Ogon opadł w dół. Po chwili piesek zaczął kichać raz, drugi, trzeci, czwarty… i nie
mógł przestać. Przy każdym kichnięciu chatka wypełniała się okropnym smrodem zgniłych
jajek. Tomek biegał po domku i otwierał po kolei wszystkie okna. Po pięciu minutach
kichanie się skończyło. Piesek położył się i zasnął. Zmarszczki na kufie zaczęły zanikać, uszy
i wąsy wróciły do swoich zwykłych pozycji. Po trzech godzinach snu Roxa obudziła się.
Wstała, zamerdała ogonkiem. Spokojnie podeszła do Marysi, potem do Tomka. Mama
przygotowała obiad i podała na stół. Dzieci, jak zawsze pilnowały swoich talerzy przed
niespodziewanym atakiem psa. Zaczęły jeść. Roxa siedziała spokojnie na ziemi i czekała.
Teraz były pewne, że nastąpiła zmiana. Futrzak nie polował na jedzenie.
- Jejku to na prawdę zadziałało. Jest normalnym, grzecznym pieskiem – wyszeptała Marysia.
- Tak, podejrzewałem, że z kichaniem pies wyrzucił z siebie wszystkie nieznośnie nawyki.
- Roxa, spacerek. Wychodzimy! – podał komendę Tomek.
Futrzak podszedł do chłopca, usiadł i spokojnie czekał na założenie smyczy. Pies się
przemienił i dzieci były szczęśliwe.
Strona: 8/8
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl