ancora - Fundacja Klubu Szefów Kuchni
Transkrypt
ancora - Fundacja Klubu Szefów Kuchni
ANCORA ZNACZY JESZCZE W drodZE NA miEJSCE ktoś Z NASZEJ EkipY WYrAżA NAdZiEJę, żE AdAm będZiE W dobrYm NAStroJu. – JAk to? – dZiWię Się. – bYWA NiEZAdoWoloNY? T e k s T: C A M I L L A H U LT Q V I S T Z d j ę c i a : M A Ł G O R Z ATA O PA L A P r Z e P i s y Z n a j d Z i e c i e n a k o ń c u m a g a Z y n u . 74 ANCORA Filet z sANDACzA zApiekANy pod suszonymi borowikami DzWONek jest jednym z ulubionych przedmiotów adama w jego kuchni. W odpowiedzi słyszę, jak to Adam w którymś wywiadzie stwierdził, iż gdy jest szczęśliwy, przygotowywane przez niego jedzenie jest lżejsze, puszyste i odwrotnie. Tym bardziej więc liczymy na to, że zastaniemy go w radosnym nastroju. Po pierwsze, wtedy przyjemniej się rozmawia, a po drugie, jedzenie będzie wyśmienite. Adam Chrząstowski kwituje śmiechem cytat z wywiadu. – To żadna tajemnica. Dobry nastrój sprawia, że wszystko lepiej smakuje. Zapewnia nas jednak, że różnica między wyczynem kulinarnym a mniej udaną potrawą nie musi być wyraźna. – Kucharze zauważają takie rzeczy, ale nie goście, przynajmniej taką mam nadzieję. Adam przyznaje, że ma nieco „głośny” styl pracy. I to nie tylko dlatego, że kuchnia jest otwarta na salę restauracyjną. Niektórzy goście to lubią, inni nie. – Przed kilkoma dniami kilka osób usadowiło się tuż obok nas. Akurat mieliśmy duży ruch, kiedy trzeba szybko podejmować decyzje. Krzyczałem na kelnerów, a do tego próbowałem zrobić kilka rzeczy naraz. Nagle w samym środku wrzawy ktoś z towarzystwa przy stole skomentował, że to kuchenne show jest lepsze od jedzenia. „Trafiliśmy do Hells Kitchen. To drugi Gordon Ramsay!” 76 Dzięki otwartej kuchni goście widzą i słyszą wszystko. Niektórzy myślą, że za tymi drzwiami mieści się druga, większa, ale tam mamy tylko zmywak i strefę do przechowywania produktów. – Ile osób pracuje jednocześnie w kuchni? – Około pięciu na każdej zmianie, trzech kucharzy, ja oraz nasz sous-chef, czyli prawa ręka szefa kuchni, a prywatnie moja dziewczyna. Wszyscy w zespole Adama to Polacy, z wyjątkiem sommeliera, który pochodzi z Francji i pracował wcześniej w trzygwiazdkowej restauracji Gordona Ramsaya. – Od 2008 roku rekomenduje was przewodnik Michelin. Jak opisałbyś podawane przez was jedzenie? – Jako moje własne! – odpowiada Adam bez zastanowienia. Nie chce dać się zaszufladkować. – Określenie naszej kuchni jako new polish cuisine uznałbym za satysfakcjonujące – dodaje jednak po chwili. W karcie około jedną trzecią stanowią miejscowe specjały, reszta to menu międzynarodowe, dla którego mniej lub bardziej trafną nazwą będzie fusion. Adam mówi, że nie może zbyt często zmieniać karty, ponieważ wtedy otrzymuje skargi od gości rozczarowanych brakiem ich ulubionych potraw. – Musimy zachować nasze klasyczne propozycje, takie jak zupa rybna czy dania z jagnięciny. Może się zdarzyć, że przy- ANCORA kReWetki z imbirowym musem i sałatką z kiełków WęDzONe gRuszki oczekują na połączenie z jelenim combrem z przygotowywanego na wieczór menu degustacyjnego. doskonale łączą się również z inną dziczyzną bądź bigosem. pŁAtki mARyNOWANej gęsi podane z sałatką z gruszek i ziół „ Goście często pytają mnie, jak robię jagnięcinę, czy marynuję ją w szczególny sposób. A ja po prostu otwieram opakowanie, smażę mięso, po czym wkładam je do piekarnika. Smak bierze się z jakości samej jagnięciny. Niczego więcej nie potrzeba” . rządzam je trochę inaczej, ale podstawowe składniki są zawsze takie same. Adam lubi aromatyczne warzywa korzeniowe i przyprawy. Przed wiekami imbir, szafran, cynamon i pieprz, używane w kuchniach arystokratów, świadczyły o statusie. Z czasem stały się naturalną częścią polskiej tradycji kulinarnej. Początkowo korzystano z przypraw suszonych, obecnie dostępne są również świeże, na przykład kłącza imbiru – jeden z ulubionych dodatków Adama. – Niewielu kucharzy w kraju stara się, oprócz kontynuowania dobrze znanej nam tradycji, spojrzeć szerzej na polską kulturę kulinarną. W każdym przewodniku opisuje się kiszoną kapustę, kiełbasę i żurek, lecz to tylko jedna „noga” owej kultury, mianowicie tradycja chłopska. Zapominamy o drugiej, jaką jest kuchnia arystokracji albo, szerzej, jedzenie, które przed wojną pojawiało się na stołach w każdym bogatym domu. Znajdziemy tu dziczyznę, gęś, kaczkę, owoce leśne, grzyby i przyprawy, o których wcześniej wspomniałem. Powinniśmy zadbać również o tę drugą „nogę”, bo na razie skaczemy tylko na jednej. Jeśli chcemy, żeby nasza kultura kulinarna zyskała uznanie na świecie, musimy mieć dwie równie sprawne nogi. Tylko wtedy będziemy mogli dogonić innych. Mam wrażenie, że ludzie trochę boją się tych składników i nie znają owej drugiej „nogi”. Zmiana sposobu myślenia musi potrwać. 78 Adam kształcił się na kucharza w trudnych czasach. Jego zawód nie cieszył się wtedy szacunkiem. – W szkole nie mieliśmy dostępu do mięsa, właściwie do żadnych dobrych produktów. Wszystko było na kartki. Nie inaczej wyglądało to w restauracjach, gdzie Adam odbywał praktyki. – Uczyliśmy się oszukiwać klientów, a nie przyrządzać jedzenie. Najgorzej Adam wspomina kucharza, który pokazywał im, jak przygotować sos holenderski. Woda, ocet, przyprawy, żółtka, masło. Wtedy kucharz przypomniał sobie, że sos powinien mieć posmak wina. Wypił kieliszek, chuchnął i gotowe. Adam nie mógł się pogodzić z takimi metodami. Perspektywa obowiązkowej wówczas dwuletniej służby wojskowej sprawiła, że trochę przez przypadek wybrał studia filozoficzne. – Co się stało, że znów jesteś w branży? – Na szczęście podczas studiów miałem okazję podróżować. Tak trafiłem początkowo „na zmywak” w dobrej restauracji w Szwajcarii. Właściciel przychodził wieczorami doglądać interesu i czasem musiałem mu pomagać. Tamtejsze podejście do sztuki kulinarnej otworzyło mi oczy. Pomyślałem sobie, że jeśli będę mógł robić coś takiego w Polsce, wrócę do zawodu. Cieszę się, że tyle mogłem zobaczyć w Szwajcarii, ponieważ to zmieniło moje spojrzenie na gastronomię. Kiedy ukończyłem studia, otwarto ponownie hotel Bristol. 79 ANCORA pOlęDWiCA z sARNy w otoczce z grzybów, podana z makaronem „papardelle” oraz sosem jałowcowym Nie żałowano tam środków, mogliśmy spróbować homara, a świeży kawior z bieługi stał otwarty w kuchni, tak aby każdy mógł posmakować. Kierownictwu hotelu zależało na zatrudnieniu ludzi nieobciążonych doświadczeniami komunistycznej rzeczywistości. Paweł Oszczyk z restauracji Le Regina, z którym rozmawialiśmy w drugim numerze „Food & Friends”, znalazł się w tym samym zespole. Wielu kucharzy, którzy pracowali wtedy w Bristolu, dziś stanowi elitę polskiej gastronomii. To najlepsi z najlepszych. Jednak najważniejsze to wciąż się uczyć, rosnąć, nigdy nie ustawać w rozwoju. – Gdybyś mógł zamienić się miejscem z innym szefem kuchni, kogo byś wybrał? – Tomasa Kellera. Jest bardzo zdolny, to prawdziwy twórca, kreator, a jednocześnie ma bardzo silne korzenie. – Bez których narzędzi nie możesz obejść się w kuchni? – Bez mojego noża, zegarka i termometru – natychmiast wymienia Adam. Jedną z jego ulubionych tusz jest gęsina. – Polska to największy producent gęsiny, ale dziewięćdziesiąt procent przeznacza na eksport. Dlatego w supermarkecie można kupić polską gęś, w opakowaniach z niemieckimi napisami. Próbujemy to zmienić. Co roku w listopadzie organizujemy kampanię promującą to wyśmienite mięso. Chcemy, aby gęś znów zagościła na polskich stołach. Zainteresowanie 80 klientów faktycznie rośnie. Hodowana w Polsce kaczka również jest bardzo dobra, ale świeżych filetów praktycznie nie da się kupić. Restauracje zamawiają zbyt małe ilości tego mięsa, by móc korzystać z dostaw miejscowych hodowców. Wystarczy jednak, że więcej szefów kuchni zacznie myśleć podobnie, a sytuacja będzie się powoli poprawiać. Trzymamy więc kciuki – może właśnie czytają ten reportaż? Ostatnio Adam zaczął propagować krajowe „wiejskie” sery. – Jeszcze dwa lata temu niewiele o nich wiedziałem. Jeden z moich przyjaciół jako hobby traktuje kupowanie produkowanych lokalnie serów. Udało mu się znaleźć naprawdę wspaniałe wyroby jak blue cheese frontera, zarówno z mleka krowiego, jak i owczego. Dla małych lokalnych producentów serowarstwo to życiowa pasja. Nie zarabiają na tym wiele. Nie czerpią też z wieloletniej rodzinnej tradycji, lecz uczą się na własnych błędach. Tak więc zdarzają się wyśmienite produkty, ale i niezbyt smaczne. I my mieliśmy okazję spróbować takiego rarytasu, jednak cieszę się, że to ostatnia rzecz, jaką jedliśmy, ponieważ silny aromat pozbawiłby wszystko inne smaku. – Słyszałam, że organizujecie warsztaty w restauracji oraz przygotowujecie potrawy u gości w domu. – Tak, zgadza się, Choć obecnie nie mam czasu, więc robimy to dość rzadko. Akurat jutro będzie u nas taka impreza. pRAWie 400 pOzyCji z własnej piwniczki rekomenduje zaprawiony we współpracy z samym gordonem ramsayem sommelier romuald Le callonec. ANCORA suFlet CzekOlADOWy z pleśniowym serem i pikantną konfiturą z winogron „ Oferta krajowych wiejskich serów na rynku, niestety, jest ograniczona, więc nie mamy ich w karcie. Tego rodzaju sery to ciekawy dodatek po posiłku, kiedy podając je, mogę również opowiedzieć o lokalnych producentach” . ANNONs Zawsze przyrządzamy potrawy sezonowe. Oczywiście pomagam, jednak uczestnicy robią większość sami. Dlatego zazwyczaj mówię, że nie mogą mnie winić, jeśli efekt nie spełni ich oczekiwań. Organizowaliśmy również wieczory „Winemakers”, podczas których ja prezentowałem jedzenie, a sommelier albo producent polecał wino. Jeśli kilka osób dzieli jedną butelkę, ale każda je coś innego, Adam radzi, by dobrać wino, które będzie pasowało do stylu jedzenia, a nie do poszczególnych potraw. – Nasz sommelier mówi, że do moich dań powinno się wybierać trunki, które harmonizują ze smakiem słodko-kwaśnym. Ta rada odnosi się zresztą do polskiej kuchni w ogóle – wyjaśnia Adam. – Masz jakieś propozycje dla naszych czytelników, którzy chcieliby rozwinąć swoje umiejętności kulinarne? – Po pierwsze, nie bójcie się. A mówiąc z perspektywy kucharza, wyobrażajcie sobie smaki, bądźcie dumni z potrawy, którą przyrządzacie. Zawsze powtarzam moim kucharzom, żeby sprawdzali smak swoich dań, żeby zastanowili się, czy właśnie coś takiego chcieliby otrzymać w restauracji. Cały czas myślcie o tym, jaki jest kolejny krok. Większość zatrudnionych w kuchni Ancory to młodzi ludzie, którzy nie kończyli szkół gastronomicznych. – Najważniejsze to mieć pasję! – mówi Adam. – Byłeś jednym z prekursorów „gotowania na ekranie”. – Cieszę się z tego, co udało mi się zrobić w telewizji. Mam za sobą wspólny program z moim byłym szefem, Kurtem Schellerem, oraz cztery sezony własnego, „Adam po pracy”, na kanale Kuchnia.tv. Chcieliśmy pokazać, że gotowanie to nie czarna magia. – Jakich potraw ludzie boją się przyrządzać? – Sufletu, sosu holenderskiego i zabaglione. Cały czas planujemy też nowy program, który miałby bardziej regionalne zabarwienie, zarówno w kwestii składników, jak i producentów. My, Polacy, nie znamy lokalnych wyrobów, nie jesteśmy dumni z tego, co mamy w zasięgu ręki. Dobrze, że nastąpił kryzys. Dzięki temu ludzie myślą o powrocie do natury. Noma powstała dokładnie w tym czasie, kiedy zrodziło się zapotrzebowanie na tego typu jedzenie. – Skoro mowa o Nomie, chciałbyś odwiedzić tę restaurację? – Tak, żeby podpatrzyć ich koncepcję. Na mojej liście jest również French Laundry Tomasa Kellera oraz Alinea. Adam prowadzi bloga, ma też coraz więcej administracyjnej pracy przy komputerze, ale zdecydowanie bardziej woli spędzać czas w kuchni i my również wolelibyśmy go tam widzieć. Mamy nadzieję, że wkrótce ponownie pojawi się w telewizji z nowym programem i pomoże nam być lepszymi szefami w naszych kuchniach. A ciekawskim możemy zdradzić, że Adam był w wyśmienitym humorze i równie wyśmienicie smakowały jego potrawy. www.ancora-restaurant.com 82