Czy dobrze kształcimy informatyków?
Transkrypt
Czy dobrze kształcimy informatyków?
Ryszard Tadeusiewicz, Waldemar W. Koczkodaj1 Czy dobrze kształcimy informatyków? Wprowadzenie Akademia Górniczo Hutnicza, która jeszcze dziesięć lat temu była postrzegana głównie jako „Akademia Węgla i Stali”, od kilku lat coraz częściej lokuje się na czołowych miejscach ogólnopolskich rankingów dotyczących nauczania nowych technik informacyjnych – i to jest przedmiotem naszej dumy. Jednak malkontenci (a u nas ich nie brakuje!) lansują tezę: Cóż z tego, że jesteśmy najlepsi w Polsce, skoro do średniej światowej (nie mówiąc o czołówce!) nadal nam bardzo daleko? Takie tezy, zwłaszcza wygłaszane publicznie, są bardzo szkodliwe. Od kilku lat przyjęliśmy w AGH do wiadomości fakt, że kształcenie jest towarem. Zabiegamy o to, żeby ten towar dobrze sprzedać, rywalizujemy o klientów (to znaczy o kształconych studentów), reklamujemy naszą uczelnię nie zwracając uwagi na koszty, zamawiamy co kilka tygodni duże dwustronicowe wkładki do niedzielnego Dziennika Polskiego i duże kolorowe anonse w licznych innych periodykach – więc osoby, które niweczą skutki tych kosztownych wysiłków defetystycznymi opiniami działają na szkodę Uczelni niezależnie od tego, jak bardzo szlachetne i prawe byłyby ich intencje. Przedstawiane opracowanie ma na celu przedstawienie kilku obiektywnych faktów, pozwalających wyrobić sobie opinię na temat tego, czy dobrze kształcimy na AGH informatyków, czy też nie? Obszerniejsza i ogólniejsza (odnosząca się do kształcenia w całej Polsce) wersja tego artykułu ukazała się w „Forum Akademickim” nr 10/2006 stronice 39 – 42 i tam odsyłamy zainteresowanych Czytelników po drobniejsze szczegóły. Problem jakości kształcenia najczęściej kojarzy się nam z działaniami Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Komisja ta w przypadku kierunku studiów „Informatyka” prowadzonego na AGH wypowiedziała się jasno i konkretnie, przyznając nam nie tylko pozytywną akredytację kierunku Informatyka na najdłuższy możliwy okres, ale dodatkowo także przyznała nam za prowadzenie tego kierunku ocenę wyróżniającą, jedną z nielicznych w Polsce. Jednak do ocen PKA można mieć to zastrzeżenie, które już wcześniej było sygnalizowane: jej oceny mają zawsze charakter lokalny i względny: może wskazać kogoś, kto kształci wyraźnie gorzej od przyjętego minimum (i biada takiemu!) a także może kogoś wyróżnić jako kształcącego w Polsce wyjątkowo dobrze. Gdyby jednak próbować odwołać się do miary bezwzględnej, to znaczy spróbować odpowiedzieć ogólnie: czy w AGH kształcimy dobrze na tle edukacji światowej – to oceny PKA okażą się mało przydatne. W tym artykule podjęto więc próbę oceny naszego kształcenia w skali bezwzględnej. Ocenę tę zaadresowano do jednego konkretne- 14 go obszaru kształcenia, a mianowicie do kształcenia informatyków. Oczywiście takie zawężenie daje jedynie obraz fragmentaryczny, ale mimo to przydatny, nauczanie informatyki jest bowiem dzisiaj procesem szczególnie ważnym i szczególnie odpowiedzialnym. Dzieje się tak, ponieważ technika komputerowa odgrywa coraz donioślejszą rolę w niemal wszystkich obszarach życia i działalności zawodowej. Z komputerów korzysta coraz większy odsetek obywateli, a polityczne plany budowania tak zwanego Społeczeństwa Informacyjnego, deklarowane i dekretowane przez poszczególne kraje całego świata, stwarzają perspektywę przyszłości, w której kwalifikacje informatyczne będą jedną z najważniejszych przesłanek sukcesu osobistego i zbiorowego. Na tle tych powszechnie znanych konstatacji pojawia się bardzo ważny problem jakości wykształcenia informatycznego – tę właśnie będziemy się starali w tym artykule ocenić. Układ odniesienia Na temat jakości kształcenia informatycznego istnieją w Polsce dwa poglądy, oba oparte na domniemaniach. Z jednej strony nasz własny pogląd jest taki, że nasi studenci są znakomici, jako że wygrywają różne międzynarodowe zawody informatyczne. Mamy dowody na to, że absolwenci AGH są naładowani tak dobrą wiedzą, iż odnoszą sukcesy zarówno w kraju, jak i za granicą. Na poparcie tej tezy można przytoczyć sporo argumentów, gdyż niektórzy z tych absolwentów, pracując w największych i najlepszych firmach informatycznych na świecie, uzyskują najlepsze opinie i osiągają różne formy zawodowego awansu. Z drugiej jednak strony różni krytycy, w tym niestety także pracownicy naszej Uczelni, często narzekają publicznie, że absolwenci informatyki, wychowankowie AGH, dysponują wiedzą zbyt teoretyczną i zbyt mało szczegółową. Czasami ta krytyka przekłada się na twierdzenie (zdecydowanie chyba zbyt daleko idące), że są oni źle przygotowani do zawodu oraz że nie dysponują dostatecznym zasobem wiedzy profesjonalnej (w przeciwieństwie do dużego wolumenu posiadanej wiedzy naukowej, czego nikt nie kwestionuje). Nasz pogląd na tę sprawę jest, odnotowany tutaj na marginesie głównego wątku rozważań, jest następujący: Narzekania firm zatrudniających absolwentów polskich studiów informatycznych wynikają zwykle z ich bardzo egoistycznego przekonania, że dobremu informatykowi potrzebna jest głównie ta wiedza, która może być natychmiast zastosowana do wykonywania prac wynikających z umów aktualnie realizowanych przez tę właśnie firmę – co także jest w oczywisty sposób niesprawiedliwe. Kształcić przecież trzeba tak, żeby absolwent potrafił się sprawdzić w różnych firmach i przy realizacji różnych zadań – jako że z góry nie wiadomo, u kogo będzie pracował i jakie zadania będą mu postawione. Jak się wydaje wszystkie wyżej przywołane wyżej poglądy są w jakimś stopniu prawdziwe oraz w jakimś stopniu nieprawdziwe. Pogląd o wysokim poziomie kształcenia, oparty głównie na sukcesach najzdolniejszych jednostek, jest statystycznie nie uprawomocniony. Z tego, że konkretna pojedyncza osoba osiągnęła sukces zawodowy (czy też efektownie wygrała jakieś zawody) wynika bezspornie, że właśnie ta osoba jest wybitnie uzdolniona oraz dobrze wykształcona. W jakim stopniu jednak sukces tej jednostki jest następstwem procesu kształcenia w naszej uczelni – tego nie wiemy. Nie wiemy także, bo nie sporządza się takich statystyk, jak duży odsetek absolwentów poszczególnych uczelni odnosi profesjonalne sukcesy. W tym zakresie zamiast porządnych badań statystycznych mamy w Polsce rankingi urządzane przez redakcje poczytnych gazet i tygodników. Te „derby” trwają bez mała przez cały rok, jednak mają z reguły bardzo subiektywny charakter ze względu na sposób gromadzenia danych (są to zwykle wyrywkowe ankiety) oraz ze względu na sposób opracowania wyników. W rankingach chodzi zwykle o to, żeby pokazać, że uczelnia X jest lepsza od uczelni Y (lub odwrotnie), podczas gdy próba odpowiedzi na pytanie o to, jak dobre w skali bezwzględnej są uczelnie X, Y (i cała reszta) wymyka się tej metodologii badań całkowicie. Rankingi międzynarodowe, chętnie publikowane przez prasę i komentowane na ogół w stylu alarmistycznym („wśród 500 najlepszych uniwersytetów świata nie ma ani jednego polskiego”) także nie dają żadnej obiektywnej miary, bo tu także chodzi o efekt typu rywalizacji sportowej przy nie do końca sprecyzowanych kryteriach, za to przy obecności silnego aspektu marketingowego. Więc mimo wielu ocen i opinii nadal nie wiemy, jak dobre jest nasze kształcenie w skali bezwzględnej, bo być może naprawdę uczymy dobrze, tylko mamy katastrofalnie złe finansowanie szkolnictwa wyższego i nie jesteśmy w stanie tych naszych kompetencji dobrze „sprzedać” na arenie międzynarodowej, a może przeciwnie – z naszym kształceniem wcale nie jest tak dobrze, jak byśmy chcieli to widzieć? Chcąc posunąć naprzód dyskusję o jakości kształcenia (w tej pracy odnosimy się do kształcenia informatyków, ale zapraszamy do podobnych analiz na temat innych kierunków kształcenia!) trzeba po pierwsze odnieść się do jakichś sprawdzalnych i mierzalnych kryteriów, bo bez tego dyskusja jest jałowa i każda ze stron pozostaje przy swoim poglądzie, zwykle bardzo subiektywnym i powziętym jeszcze przed rozpoczęciem dyskusji, a ponadto dobrze będzie przyjąć jakiś zewnętrzny punkt odniesienia, bo inaczej trudno o jakieś obiektywne wyskalowanie jakości. Dla nas w tym artykule punktem odniesienia będzie proces kształcenia informatyków w Kanadzie. Można zapytać, dlaczego wybrano właśnie Kanadę? Na takie pytanie zawsze trudno odpowiedzieć wyczerpująco, chociaż stwierdzenie, że właśnie z Kanady mieliśmy najwięcej wiarygodnych danych, byłoby nadmiernym uproszcze- BIP 164/2007 niem. Uzasadniając wspomniany wybór w pierwszej kolejności chcemy wskazać współmierność (przynajmniej pod niektórymi względami) Polski i Kanady. Odniesienie do USA było z góry pozbawione sensu w sytuacji miażdżącej dysproporcji środków, jakie mogą być przeznaczone na potrzeby uniwersytetów polskich i amerykańskich. Gdy w czołowych uniwersytetach AGH kwota przychodów w przeliczeniu na jednego studenta kilkadziesiąt razy przekracza analogiczną kwotę dostępną w polskich uczelniach – jakakolwiek pogłębiona analiza jest pozbawiona podstaw, a wnioski są łatwe do przewidzenia i trywialnie oczywiste. W przypadku Kanady taka próba porównywania nie kończy się natychmiastowym nokautem, więc warto takie porównanie przeprowadzić i wyciągać wnioski. Oczywiście mówiąc o porównywalności Polski i Kanady mamy na myśli porównanie w niektórych tylko dziedzinach. Obszar Kanady (większy od USA!) nie może być porównywany z Polską, podobnie jak stopa życiowa mieszkańców czy produkt narodowy brutto. Natomiast już w zakresie liczby ludności porównanie jest możliwe, zaś przeprowadzona dalej w tym artykule analiza wykazała, iż możliwe jest także porównanie w zakresie systemów edukacji. Wybór Kanady jako punktu odniesienia ma też uzasadnienie w fakcie, że dla bardzo wielu Polaków wszystko co amerykańskie ma nieprzeparty urok. Kanada to wprawdzie nie USA, ale też nie Meksyk, więc warto się może obejrzeć na jej tle, zwłaszcza że niewielu polskich naukowców miało okazję poznać osobiście tamten system edukacji, z pewnością znaczniej mniej, niż systemy niemiecki, francuski czy brytyjski. I jeszcze jedna uwaga porządkowa: W niniejszej pracy przyjęto, że miernikiem jakości kształcenia będzie realizowany program tego kształcenia, a dokładniej jego objętość (czyli jak długo student jest nauczany) oraz struktura (czyli czego jest nauczany). Przyjęcie takiego miernika jest niewątpliwie niedoskonałe, bo wszyscy wiemy, iż często przy bardzo dobrym programie realizowane jest w praktyce bardzo kiepskie nauczanie, a liczba godzin dydaktycznych, przeznaczonych na nauczenie określonych umiejętności, nie zawsze jest skorelowana ze stopniem opanowania tych umiejętności przez studentów i absolwentów. Jednak z braku lepszego kryterium (obiektywna ocena jakości kształcenia i poziomu kwalifikacji absolwentów wymagałaby przeprowadzenia bardzo obszernych i kosztownych badań) przyjmiemy właśnie taką podstawę oceny i spróbujemy na tej podstawie ustalić pewne wnioski. Krótka charakterystyka kanadyjskiego systemu kształcenia Studiowanie informatyki, a ściśle biorąc nauk komputerowych (tych zaś jest wiele jak również nazw programów nauczania) jest bardzo odmienne w Kanadzie niż w Polsce. Zdaniem tego ze współautorów, który ponad 20 lat spędził nauczając informatyki w kanadyjskich uniwersytetach, nauczanie informatyki w Kanadzie jest znacznie gorsze, niż w Polsce. Spróbujemy tę tezę poniżej uzasadnić, zdając sobie sprawę, BIP 164/ 2007 że jest to teza zaskakująca na pierwszy rzut oka, a w szerszym kontekście także kontrowersyjna. Dlatego należy podkreślić, że pogląd tu prezentowany jest prywatną opinią jednego z autorów pracy i w żaden sposób nie powinien być utożsamiany z oficjalnym stanowiskiem zatrudniającego go kanadyjskiego uniwersytetu. Żeby uzasadnić postawioną tezę zaczniemy od szerszego przedstawienia kontekstu. Wszystkie Uniwersytety w Kanadzie są typu publicznego. Oznacza to, ze nie są instytucjami prywatnymi, lecz są w znacznej mierze subsydiowane z budżetu prowincjonalnego. Niemniej jednak nie są jednakowe pod względem jakości kształcenia i istnieje duże zróżnicowanie w poziomie nauczania. Przejawia się zwłaszcza mocno w obszarze zagadnień dotyczących kształcenia związanego z korzystaniem z komputerów, choć rząd kanadyjski usiłuje wierzyć, że tak nie jest. Mówiąc szczerze to zróżnicowanie poziomu kształcenia informatycznego, o którym będzie mowa w tym artykule, nie jest wyjątkiem, tylko regułą. Zachowując zasadę, że wypowiadamy wyłącznie własne poglądy, musimy ograniczyć wypowiedź do tego, czym się na co dzień zajmujemy – to znaczy do kształcenia w zakresie informatyki, odpowiednio w Kanadzie i w Polsce. Jednak bez większego ryzyka można stwierdzić, że silnie zróżnicowany poziom i zakres kształcenia dotyczy programów większości przedmiotów nauczanych w uniwersytetach kanadyjskich. Dzieje się tak, ponieważ w Kanadzie programy nauczania nie są zatwierdzane przez Ministerstwo Edukacji (a takie, o dziwo, tam istnieje!) lecz jedynie przyjmowane przez senat uniwersytetu. Programy nauczania nie są nawet uzgadniane pomiędzy szkołami ani koordynowane przez Ministerstwo Edukacji, więc na przykład kursy uczone na drugim roku na jednej uczelni mogą być uczone na czwartym roku na innej uczelni – lub mogą w niektórych programach nie występować wcale. Wprawdzie istnieje w Kanadzie system ewaluacyjny, polegający na opiniowaniu programu przez zewnętrznych recenzentów, ale odbywa się to jedynie raz na 10 lat i jednostka recenzowana sama nominuje tych recenzentów. Nic dziwnego, że recenzenci w tej sytuacji wybierani są z puli tych nieco mniej wybrednych i mających mniejsze opory jeśli chodzi o wystawianie ocen (w przeważającej większości mimo to zaledwie dostatecznych). Czasami zamiast tej raczej bezsensownej procedury ewaluacyjnej ma miejsce akredytacja wymuszana przez pewne środowiska zawodowe, ale dotyczy to jedynie wybranych kierunków w obszarze inżynierii, medycyny czy handlu. Programy nauczania informatyki są ewaluowane, a nie akredytowane – i to bardzo wiele wyjaśnia. W Polsce, jak wiadomo, na straży jakości kształcenia postawiono kilka wzajemnie uzupełniających się instytucji. Z jednej strony odpowiednie Ministerstwo (aktualnie noszące nazwę Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego) ustala i ogłasza standardy kształcenia na poszczególnych kierunkach studiów, współpracując w tym zakresie z Radą Główną Szkolnictwa Wyższego. Z drugiej strony warunki i wyniki kształcenia kontroluje Państwowa Komisja Akredytacyjna, której wymagania są egzekwowane bardzo rygorystycznie łącznie z tym, ze w uczelniach nie spełniających określonych norm jakościowych może dojść do zamknięcia kształcenia na określonym kierunku studiów z bardzo poważnymi konsekwencjami dla jednostki. Co więcej, wymagania związane z zawartością treści kształcenia oraz z jakością kształcenia są egzekwowane zarówno w stosunku do szkół publicznych (utrzymywanych głównie z dotacji budżetowych) jak i w stosunku do szkół niepublicznych, utrzymywanych ze środków prywatnych oraz opłat pobieranych za kształcenie. Nie chcemy idealizować tych rozwiązań, bo wiadomo, że mają one także swoje wady, jednak na tle braku jakichkolwiek elementów dyscyplinujących w Kanadzie – polskie rozwiązania w zakresie gwarantowania jakości kształcenia wydają się bardzo korzystne. Przy braku sterowania oraz nadzoru centralnego często wytwarzają się silne narzędzia kontroli wewnętrznej, które w wielu przypadkach z powodzeniem mogą zastąpić brakujące regulacje odgórne. W najlepszych uniwersytetach kanadyjskich takie elementy wewnętrznej akredytacji niewątpliwie powstały i sprawnie działają. Jednak także i w tym zakresie system kanadyjski jest strukturalnie gorszy od polskiego. Zauważmy bowiem, kto w kanadyjskim uniwersytecie bezpośrednio odpowiada za program, za przebieg, a więc i za jakość kształcenia. Jednostką taką z reguły jest department of computer science czyli w polskim nazewnictwie – zakład, katedra lub instytut informatyki. Tak naprawdę jest to twór nie mający bezpośredniego odpowiednika w polskiej strukturze akademickiej, bo kanadyjski department jest to coś pośredniego pomiędzy polskim Instytutem a Wydziałem. Nauczanie informatyki w Kanadzie O tym czego się uczy studentów w ramach kursu informatyki na AGH można łatwo się dowiedzieć z informacji dostępnych publicznie na stronach internetowych naszej Uczelni. Ponadto w Polsce istnieją, jak wiadomo, standardy kształcenia, określane przez Radę Główną i egzekwowane przez wspomnianą Państwową Komisję Akredytacyjną. W Kanadzie decyzje w tym zakresie są całkowicie zdecentralizowane i przypisane do wspomnianego wyżej department. O wszystkim decyduje właśnie ta jednostka, poczynając od wyboru głównego języka programowania a kończąc na metodologii projektowania systemów informatycznych. Obecnie niemalże wszystkie kanadyjskie uniwersytety posiadają odrębne departamenty (zakłady lub katedry) informatyki. Jedynie na tych najmniejszych informatyka nadal jest połączona z matematyką, co jednak z reguły nie wychodzi na zdrowie ani informatyce ani matematyce. Jednak poziom profesjonalnej wiedzy kadr zajmujących się nauczaniem informatyki bywa bardzo różny, między innymi z tego powodu, który także przyczynia się do obniżenia poziomu nauczania informatyki w polskich wyższych uczelniach (zwłaszcza technicznych): Otóż na najlepszych informatyków, którzy dużo umieją i mogliby dużo nauczyć studentów, 15 czeka wiele ofert pracy w przemyśle, przy czym zatrudnienie w firmie przemysłowej jest znacznie korzystniejsze materialnie, niż praca na uniwersytecie. Duże i renomowane uniwersytety kanadyjskie w różny sposób przezwyciężają te trudności, dzięki czemu mają do dyspozycji bardzo dobrych profesorów, którzy sami z siebie dbają o podnoszenie poziomu i o przestrzeganie wysokich norm jakościowych w procesie kształcenia. Mniejsze i mniej sławne uniwersytety są w trudniejszej sytuacji. Mają one do dyspozycji nie najlepsze i nie zawsze dostatecznie silnie motywowane kadry nauczycieli akademickich, a także zbierają tych mniej zdolnych kandydatów na studia (najzdolniejsi wyjeżdżają do szkół cieszących się najwyższym prestiżem, co mogą uczynić nawet w przypadku kiepskiej sytuacji materialnej rodziny, gdyż istnieje rozbudowany system różnych stypendiów uzyskiwanych na zasadzie konkursu). W tej sytuacji władze akademickie tych mniejszych uniwersytetów muszą się często godzić na pogorszenie jakości kształcenia ze względu na ich dostosowanie do możliwości posiadanej kadry oraz do zdolności posiadanych studentów. Jednym z efektów tego procesu adaptacji do „warunków brzegowych” jest obserwowana w kanadyjskich uniwersytetach tendencja do odchodzenia od tradycyjnej „Computer Science” w kierunku pojemniejszej znaczeniowo IT (Information Technology – Technik Informacyjnych) lub też Software Engineering (Inżynierii Oprogramowania). Na przykład, na jednym z najstarszych Uniwersytetów w Kanadzie (i ponoć jedynym na świecie posiadającym prywatny reaktor atomowy), McMaster University, nie ma już wydziału Computer Science, tylko jest The Department of Computing and Software. Powstają również nowe programy nauczania, łączące wiedzę informatyczną z wiedzą innego typu – na przykład „e-Commerce” czyli po polsku e-Handel. Tego typu studia hybrydowe cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem studentów (jak to ma miejsce np. w Laurentian University. Warto te fakty rozważyć w kontekście niedawnej „burzy w szklance wody”, jaka miała miejsce w Polsce przy próbie wprowadzania kierunku studiów Informatyka Stosowana. Organizacja roku akademickiego w Kanadzie Na problemy z jakością programów nauczania oraz z jakością kadry nauczającej oraz z brakiem zdolności (i pracowitości…) studentów nakładają się w Kanadzie dodatkowo niekorzystne zabiegi związane z organizacją roku akademickiego i związanym z nią zasobem czasu, jaki można poświęcić na aktywne nauczanie studentów. Teoretycznie podobnie jak w Polsce, w Kanadzie system studiów jest dwusemestralny. Jednak warto odnotować fakt, że semestr kanadyjski jest znacznie krótszy od polskiego! W Polsce obowiązuje semestr 15-tygodniowy i władze akademickie dbają o to, żeby tak naprawdę było, organizując plan roku akademickiego gwarantujący, że dla zająć rozpisanych w dowolnym dniu tygodnia jest zagwarantowane odbycie wszystkich 15 zajęć w ciągu semestru mimo zakłóceń wnoszonych przez święta 16 państwowe i kościelne. Tymczasem w Kanadzie długość czasu nauki ulega stałej erozji. Ostatnio (dwa lata temu) Uniwersytet, w którym pracuje jeden z autorów artykułu, zmniejszył wymiar zajęć składających się na semestr zimowy z 13 do 12 tygodni. Obecnie nauka w Kandzie trwa od początku września do końca marca z wyłączeniem jednego tygodnia w środku semestru na tak zwany „tydzień studiowania”. Ta ostatnia nazwa jest jedną z najbardziej niewłaściwych nazw w tym systemie edukacyjnym, ponieważ studenci wykorzystują ten tydzień na wszystko poza uczeniem się. W praktyce jest to tydzień dodatkowych wakacji, ponieważ studenci czują się przemęczeni studiowaniem. W jednym semestrze mogą studiować pięć przedmiotów (kursów) po trzy godziny tygodniowo, co daje 15 godzin kontaktowych na tydzień. Tylko najlepsi studenci mogą studiować dodatkowy szósty przedmiot. W zależności od studiowanego przedmiotu, studiuje się różnie. W uniwersytecie, na którym pracuje autor artykułu, informatykę studiuje się w taki sposób, że w programie studiów przewidziane są same wykłady bez żadnych ćwiczeń czy laboratoriów. Ponieważ na wykładach studentom zadaje się prace domowe, a potem się je sprawdza podczas następnego wykładu, więc można przyjąć, że kanadyjskie zajęcia są czymś pośrednim pomiędzy typowym wykładem a zajęciami, które w polskiej terminologii określane są jako projekty lub seminaria problemowe. Prac domowych zadaje się dużo, zdecydowanie więcej niż w Polsce. Większość wykładowców za taką pracę domową daje pomiędzy 10% a 40% oceny końcowej. Ma to swoje zalety, bo uczy studentów samodzielnej pracy. Niestety w większości przypadków brak czasu powoduje, że prace domowe są odbierane bez sprawdzania, czy praca rzeczywiście była napisana przez studenta, który ją złożył, czy przez kogoś innego. Niestety powoduje to, że ponad 30% studentów bezczelnie kupuje rozwiązania lub wynajduje je w Internecie, co powoduje, że ocena uzyskana przez studenta na zakończenie przedmiotu pozostaje bez żadnego związku z jego rzeczywistą wiedzą (która bywa żenująco uboga). Wbrew temu, co się sądzi na ten temat na polskich uczelniach, w których funkcjonuje mit wysokiej solidności i odpowiedzialności studentów amerykańskich, w kanadyjskich uniwersytetach ściąganie jest nagminne i zazwyczaj uchodzi bezkarnie. Wynika to z faktu, że administracja uniwersytetu, całkowicie opanowana przez ludzi zazwyczaj nie mających nic wspólnego z nauką, notorycznie boi się odstraszać potencjalnych studentów nadmiernym rygoryzmem. Powoduje to między innymi brak chęci do karania tych, którzy wyraźnie łamią przepisy a także wywołuje naciski na nadmiernie surowych nauczycieli akademickich w celu ich „zmiękczania”. Autor pracy uczestniczył w posiedzeniach komisji senatu swego uniwersytetu do spraw odwołań od ocen – i własnym oczom nie mógł uwierzyć, co się tam działo. Finansowanie studiów w Kanadzie Finansowanie studiów w Kanadzie jest nieco odmienne niż w Polsce i jest bardzo kontrower- syjnym tematem. Kontrowersyjność tego tematu powoduje, ze jest on niemal zawsze wywlekany przy każdych wyborach do rządów prowincjonalnych. Przypomnijmy, że Kanada składa się z 10 prowincji (i trzech terytoriów), na czele których stoją oddzielne rządy prowincjonalne. Właśnie te rządy prowincjonalne, a nie rząd federacyjny, są odpowiedzialne za edukacje. Innymi słowy, nie ma programu edukacji narodowej lecz jest kolekcja programów edukacyjnych na szczeblu prowincjonalnym. Wracając do problemu finansowania kształcenia informatyków (i wszelkich innych specjalistów) w Kanadzie (a dokładnie – w Ontario) można stwierdzić, że studenci oczywiście chcieliby studiować całkiem za darmo, ale to nie jest możliwe. Na dzień dzisiejszy, czesne zbierane od studentów pokrywa około jedną trzecią kosztów studiowania (resztę dopłaca prowincja oraz pewne dodatkowe sztuczki typu sklepy i płatne usługi na terenie uniwersyteckim). Studenci płacą, gdy stać jest na to ich rodziców, lub otrzymają bezprocentową pożyczkę, gdy udowodnią (co nie jest trudne nawet gdy nie jest to całkiem prawdziwe…), że nie stać ich rodziców na sfinansowanie studiów. Pożyczkę tę spłacają po ukończeniu studiów i rozpoczęciu pracy. Spłata pożyczki nie jest zbyt dolegliwa, bo w zależności od zarobków, kwota spłaty przypadająca na jeden miesiąc odpowiada kwocie, która zarabiają zazwyczaj w jeden dzień lub krócej. Podawania liczb bezwzględnych należy unikać przy publikowaniu, bo one zdezaktualizują się z czasem. Nie mniej jednak dla wstępnej orientacji można podać, że liczba ta mieści się pomiędzy 91 a 122 dolarów (kanadyjskich) miesięcznie i jest spłacana przez okres około 15 lat. Wielkość kredytu (i spłaty) jest większa lub mniejsza w zależności od tego, czy do zdobycia dyplomu potrzeba 90 czy 120 “punktów kredytowych” (patrz dalej). Spłaty kredytu są umarzane, gdy student dobrze się uczy (nie muszą to być jakieś wybitne osiągnięcia – wystarczy, że regularnie i otrzymuje niezłe oceny). Najlepsi studenci otrzymują specjalne stypendia na pokrycie studiów niezależnie od rodzinnej sytuacji finansowej. Skoro mowa o pieniądzach to może nie od rzeczy będzie tu przytoczyć kilka danych na temat tego, jak dobrą inwestycją jest w Kanadzie wykształcenie informatyczne. Na dzień dzisiejszy istnieją solidne statystyki wskazujące na to, ze absolwent informatyki przeciętnie zarabia rocznie 200.000 dolarów (kanadyjskich). Jest to nieco więcej niż cztero krotne roczne dochody statystycznej rodziny w Ontario. Studia informatyczne jest to, więc w Kanadzie niewątpliwie doskonała inwestycja, nawet jeśli weźmie się kredyt na ich zaliczenie, biorąc pod uwagę wyżej zarysowane spłaty miesięczne. Oczywiście mówiąc o koszcie studiów nie możemy się ograniczać do samego tylko czesnego. Książki są stosunkowo drogie i ich cena często przekracza jedną czwartą czesnego za kurs semestralny. Związane jest to tylko i wyłącznie ze spekulacją handlową, ponieważ wydrukowanie książki kosztuje dziesięć razy mniej. Wydawnictwa zmieniają książki, co dwa lata, aby uniknąć strat finansowych spowodowanych BIP 164/2007 sprzedawaniu książek używanych. Zmiana książki jest prawdziwym koszmarem nie tylko dla studentów, ale również dla nauczycieli akademickich. Trzeba przygotowywać nowe zadania domowe, nowe egzaminy, etc. Staje się to coraz bardziej uciążliwe, ponieważ zaawansowane kursy oferuje się czasem na mniejszych uniwersytetach, co drugi rok, bo nie ma ich kto uczyć. Ponieważ nie ma prawa czy przepisu, koordynowanego globalnie przez Ministerstwo, na liczebne ograniczenie ilości studentów w grupie, więc przy nagminnych cieciach budżetowych uczy się studentów w dużych grupach dochodzących do 1500 osób (!) na dużych uniwersytetach (np. University of Toronto). Porównując to z sytuacją w Polsce, gdzie typowa grupa wykładowa liczy 60 do 120 osób, a grupy ćwiczeniowe liczą typowo 15 osób (na laboratoriach) – możemy znowu sądzić, że nasz system stwarza przesłanki do lepszego kształcenia, bo kontakt studenta z nauczycielem akademickim wydaje się w Polsce łatwiejszy i ściślejszy. Wielkość grup wykładowych i ćwiczeniowych w Kanadzie Nawet na mniejszych uniwersytetach Kanadyjskich (do których zalicza się Laurentian University z około 4000 studentami na studiach dziennych) są grupy studenckie o liczebności 350-ciu studentów. Uczenie takich grup nie jest łatwe, chociażby ze względu na problemy z akustyką sal i z bardzo niską frekwencją na zajęciach. Są też ogromne kłopoty z ocenianiem tak dużych grup studentów. Dlatego też takie duże grupy (nazywane po angielsku section, czyli nasze grupy dziekańskie) powierza się głównie instruktorom zatrudnionym dorywczo (part-time). Niestety to rozwiązanie dyktowane względami ekonomicznymi dodatkowo obniża poziom nauczania, ponieważ tacy instruktorzy przychodzą jedynie na zajęcia i nie muszą aktywnie uczestniczyć ani w badaniach naukowych, ani tez nie muszą niczego publikować, więc ich wiedza i kwalifikacje dydaktyczne pozostawiają wiele do życzenia. Domy studenckie (akademiki) są nader skromne w Kanadzie i nie są wszędzie dostępne, a w dodatku miejsc w nich jest mało i nie wystarcza ich dla każdego potrzebującego studenta. Dlatego studenci często wynajmują prywatne mieszkania, gdzie mieszkają po kilka osób, co obecnie w Polsce jest także coraz bardziej popularne. Jednak takie prywatne kwatery nie zawsze sprzyjają intensywnej i wydajnej pracy domowej nad zlecanymi im zadaniami, co przyczy- nia się do pogorszenia wyników studiów. Z drugiej strony studenckie życie poza-uczelniane (na przykład klubowe) jest w Kanadzie niewątpliwie mniej rozwinięte niż w Polsce, jednak nie ze względu na silniejszą koncentrację na nauce, ale głównie dlatego, że studenci kanadyjscy zazwyczaj pracują dorywczo lub na stałe. Spowodowane jest to przede wszystkim chęcią posiadana lepszego komputera, głośniejszego zestawu muzycznego, lepszego samochodu, etc. Przy 15-godzinnym tygodniowym planie zajęć w Kanadzie, jest to bardziej możliwe niż przy, dwukrotnie większym w Polsce. System rozliczeń i zaliczeń w Kanadzie W kanadyjskim szkolnictwie (średnim i wyższym), używa się pojęcia punktu kredytowego (credit point) jako podstawowej jednostki potrzebnej do uzyskania dyplomu uniwersyteckiego. W swoich podstawowych założeniach system ten jest podobny do funkcjonującego w uniwersytetach europejskich (w tym od kilku lat także w polskich) uczelniach systemu ECTS. W Kanadzie kurs jedno-semestralny, podczas którego student uczy się trzy godziny w tygodniu (ściślej, trzy razy po 50 minut) daje trzy punkty kredytowe, czyli w normalnych warunkach student uzyskuje w semestrze 15 takich punktów w semestrze, a 30 rocznie. W Polsce „cennik” punktów ECTS jest podobny. Kanadyjski dyplom typu licencjata (bakałarza) można uzyskać już po trzech latach, choć w informatyce i innych naukach ścisłych zazwyczaj trwa to cztery lata. Student powinien w tym czasie zebrać od około 90 do 130 punktów kredytowych. W Polsce jak wiadomo minima narzucane przez Ministerstwo i Radę Główna zakładają, co najmniej 210 punktów ECTS koniecznych dla zdobycia dyplomu. Syntetyczne porównanie danych ilościowych, dotyczących wymaganego nakładu czasu koniecznego do zdobycia dyplomu studiów I stopnia w zakresie informatyki w Polsce i w Kanadzie przedstawiono w tabeli nr 1. Warto przy tym zauważyć, że w Kanadzie studia w obszarze informatyki należą do tych, które stawiają studentom wysokie wymagania, więc zazwyczaj wymaga się od nich zebrania około 120 – 130 punktów kredytowych, podczas gdy większość innych kierunków studiów wiąże się z koniecznością zdobycia zaledwie 90 punktów. Jednak nawet w przypadku studiów informatycznych znaczna cześć tych punktów jest zdobywana w przedmiotach innych niż komputery i matematyka. Punkty takie można bowiem Tabela 1. Porównanie czasu nauki potrzebnego do zdobycia dyplomu studiów I stopnia w zakresie informatyki w Polsce i w Kanadzie. Długość semestru [w tyg.] Ogólna liczba semestrów 1. Polski licencjat 2. Kanadyjski B.Sc. 15 12 6 8 zajęca/tydzień [godz.] 22,5 12,5 cały program [godz.] 2025 1200 Porównanie czasu studiowania [%] 100 59 Porównanie czasu studiowania [%] 169 100 1. Godzina wykładowa = 45 min. BIP 164/ 2007 2. Godzina wykładowa = 50 min. gromadzić uczestnicząc w zajęciach z przedmiotów, które nazywa się elekcyjnymi. Mogą one dotyczyć np. muzyki. Takie same punkty kredytowe można dostać za kurs algebry wyższej albo za przedmioty Docenianie muzyki I: podstawy słuchania czy tez Pojęcie miłości I. Punkty kredytowe mogą być zgromadzone także na zajęciach sportowych – na przykład – lub za gimnastykę, która nie jest przedmiotem wymaganym na większości kierunków. Nic dziwnego, że zestaw wiadomości, jaki donoszą niektórzy studenci do dyplomu, bywa w Kanadzie dosyć osobliwy, a studiowanie bardziej specjalistycznych przedmiotów informatycznych napotyka na trudności wynikające z braku posiadania przez studentów chociażby elementarnych podstaw z matematyki czy logiki. Warto o tym wspomnieć, traktując to jako przestrogę dla tych wszystkich, którzy powołując się na „Proces Boloński” pragną w polskich uczelniach wprowadzić system kształcenia o bardzo wielu stopniach swobody, oparty na swobodzie wyboru studiowanych przedmiotów i możliwości łączenia wątków wykształcenia ścisłego i humanistycznego. W Kanadzie już to funkcjonuje – i niestety funkcjonuje źle. Egzaminy końcowe organizuje się w kanadyjskich uniwersytetach „po amerykańsku”. Studentów gromadzi się w jakimś dużym pomieszczeniu (często jest to sala gimnastyczna), gdzie piszą oni prace egzaminacyjne. Często praktykuje się tzw. „egzamin z książką”, czyli student może podczas egzaminu legalnie korzystać z dowolnej liczby dowolnych źródeł. Teoria uzasadniająca stosowanie takiego sposobu egzaminowania wywodzi się ze słusznego spostrzeżenia, że w praktyce zawodowej późniejszy absolwent musi umieć znaleźć potrzebną wiedzę oraz musi umieć jej użyć, natomiast nie ma potrzeby, żeby wiedzę tę przechowywał w swojej (ulotnej przecież) pamięci. Praktyka wskazuje, ze zezwolenie używania książki podczas egzaminu powoduje iluzje, że studentowi starczy czasu na przeczytanie całej książki i na odpowiedzenie na pytania. Tak niestety nie jest. Zazwyczaj na napisanie egzaminu jest trzy godziny, i studenci pokładający nadmierną nadzieję w fakcie, że mogą mieć ze sobą książki na egzaminie – po prostu nie są w stanie zmieścić się w tym limicie czasu. Autor tego artykułu po wielu doświadczeniach wskazujących na wady modelu „egzaminu z książką” wprowadził na swoich przedmiotach zasadę, że student podczas egzaminu może korzystać z własnoręcznie przygotowanej ściągawki o ściśle limitowanej objętości (zazwyczaj jednokartkowa ale długości 14 cali czyli około 35 cm). Wszyscy narzekają, że to jest za mało, ale jedynie połowa z nich wypełnia ponad połowę tej ściągi. Egzaminów ustnych praktycznie nie praktykuje się natomiast niektórzy z nauczycieli akademickich dają egzaminy końcowe studentom do domu, ale to nie jest dobry system. Stopnie wystawia się studentom w Kanadzie zupełnie odmiennie niż w Polsce. Ocenia się ich w skali od 0 do 100 lecz używa się oficjalnego odwzorowania tych liczbowych ocen na litery A, B, C, D, i F (nie ma litery E). Poszczególnym literom odpowiadają stosowne przedziały wartości 17 ocen numerycznych: 100–80, 79– 70, 69– 60, 59–50, oraz 50–49. Popularne używana jest ocena A+ oznaczająca przedział 90 – 100. Jak widać, odwzorowanie to jest nieco dziwne z 20 punktami rozrzutu wiążącymi się z najwyższą oceną A i jedynie 9 punktami przypadającymi na ocenę D, która stanowi najniższą pozytywną ocenę (czyli stopień minus dostateczny lub poniekąd równoważnik polskiego zaliczenia bez oceny). Ponieważ uczenie w Kanadzie jest zredukowane do 24 tygodni w roku, to często oferowane są kursy i przedmioty, które można odrobić latem. Są również dostępne kursy korespondencyjnie, także dostarczające po- trzebnych punktów kredytowych. Tak wiec często student może skończyć swój program o semestr wcześniej, a gdy dobrze się uczy, to nawet o dwa semestry. Często słyszy się, o kimś z Ameryki, mającym ukończone różne studia i kolekcję trzech lub więcej dyplomów. Normalnie zabrało by to połowę życia, ale w Kanadzie jest osiągalne dzięki zasadzie uznawania zdanych przedmiotów z jednego programu do drugiego fakultetu. W szczególności w rozważanej tu problematyce studiów informatycznych można mieć tytuł bakałarza z matematyki (B.Sc.) oraz B.A. z komputerów niemalże bez większego wysiłku. XLIV Sesja Studenckich Kół naukowych Pionu Hutniczego W imieniu Opiekunów studenckich kół naukowych i Studentów zapraszam serdecznie na uroczystość otwarcia XLIV Sesji Studenckich Kół Naukowych Pionu Hutniczego, organizowanej w ramach „Dnia Hutnika 2007”, które odbędzie się w dn. 10 maja 2007 roku (czwartek) , o godz. 9.00 w Auli, A-0, a następnie na obrady w sekcjach tematycznych. Nie mniej serdecznie zapraszam również na Sesję Laureatów (prezentacja najlepszych referatów ze wszystkich sekcji) w dniu 17 maja 2007 w godz. 10.00–16.00, Aula, A-0. Sesje Studenckich Kół Naukowych AGH to jedno z ważniejszych przedsięwzięć studenckiego ruchu naukowego naszej Uczelni. Odbywające się dwa razy w roku Sesje organizowane pod patronatem Jego Magnificencji Rektora AGH, w ramach tradycyjnych obchodów „Dna Górnika” i „Dnia Hutnika”, są pewnego rodzaju podsumowaniem działalności naukowej studentów zrzeszonych w kołach naukowych. Są także miejscem wymiany myśli, poglądów, sporów naukowych, a także miejscem konkursu indywidualnych osiągnięć młodych adeptów nauki. Sesje studenckich kół naukowych organizowane w AGH są również jednymi z największych tego typu przedsięwzięć, także organizacyjnych, w środowisku szkół wyższych naszego kraju. Duża w tym zasługa władz rektorskich i dziekańskich, ale przede wszystkim jest to rezultat wielkiego zaangażowania i pracy studentów – członków kół naukowych i pracowników opiekunów kół naukowych – animatorów studenckiego ruchu naukowego. W tegorocznej XLIV Sesji zaprezentowanych zostanie w 26 sekcjach tematycznych 336 referatów, przygotowanych przez 385 autorów – studentów, członków studenckich kół naukowych z 9 uczelni krajowych i zagranicznych. Udział pracowników naukowo-dydaktycznych w dorocznych sesjach studenckich kół naukowych zawsze odbierany jest przez studentów pracujących w kołach i opiekunów kół jako zaszczyt, wyraz uznania i wsparcia ich działalności. Serdecznie Państwa zapraszam do udziału w XLIV Sesji Studenckich Kół Naukowych. Pełnomocnik Rektora AGH ds. Kół Naukowych dr inż. Leszek Kurcz Diamenty AGH Uprzejmie informujemy Państwa o zakończeniu VIII edycji konkursu na najlepszą pracę dyplomową „Diamenty AGH”, organizowanego przez Stowarzyszenie „Studenckie Towarzystwo Naukowe” pod patronatem Jego Magnificencji Rektora AGH. Laureatami VIII edycji konkursu zostali: w kategorii prac teoretycznych Autor: mgr inż. Barbara Swakoń (Wydział Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska), Promotor: Dr inż. Tomasz Bergier 18 Przedstawiliśmy fakty dotyczące kształcenia informatyków w Kanadzie i w Polsce, a zwłaszcza na AGH, które skłaniają do mniej krytycznego, niż to się zwykle u nas czyni, oceniania procesu kształcenia informatyków na naszej Uczelni. Jednak czy jest to sąd obiektywny i czy Czytelnicy BIPa zgodzą się z przedstawionymi poglądami – tego nie potrafimy powiedzieć, zapraszając jednocześnie wszystkich zainteresowanych do rzeczowej dyskusji. 1 Prof. W.W. Koczkodaj od ponad 20 lat wykłada informatykę w Department of Mathematics and Computer Science Laurentian University, Sudbury, Ontario, Canada P3E 2C6 AKADEMIA GÓRNICZO-HUTNICZA im. Stanisława Staszica Program XLIV Sesji Studenckich Kół Naukowych Pionu Hutniczego 10 maja 2007 Godz. 900 UROCZYSTA INAUGURACJA – A-0, Aula Godz. 1015 Obrady w sekcjach: I. II. III. IV. V. VI. VII. VIII. IX. X. XI. XII. XIII. XIV. XV. XVI. XVII. XVIII. XIX. XX. XXI. XXII. XXIII. XXIV. XXV. XXVI. Akustyki Strukturalnej, Inżynierii Biomedycznej i Bioniki Automatyki, Elektrotechniki, Biocybernetyki i Telekomunikacji Automatyzacji Procesów Ceramiki i Inżynierii Materiałowej Elektroenergetyków Elektroniki Elektroniki Przemysłowej Elektrotermii Ergonomii Fizyki Informatyki w Inżynierii Mechanicznej Informatyki Stosowanej Inżynierii Metali Inżynierii Powierzchni Inżynierii Produkcji Inżynierii Spajania Maszyn i Urządzeń Technologicznych Matematyki i Modelowania w Finansach Metaloznawstwa Metalurgii i Recyklingu Odlewnictwa Przeróbki Plastycznej Metali Robotyki i Mechatroniki Techniki Cieplnej, Energetyki i Ochrony Środowiska Wibroakustyki Zarządzania D-1, s. SW2 B-1, s. 025 B-2, s. 110 A-3, s. 118 B-1, s. 112D C-3, s. 501 B-1, s. 025 B-1, s. 015 D-1, s. 102 D-10, s. 304 D-1, s. 119 D-11, s. 18 A-2, s. HA 102 B-5, s. 819 D-7, s. 110 A-2, s. 12 D-4, s. 8 B-1, s. 316 A-2, s. 5 B-5, s. 110 D-8, Aula B-4, s. 209 D-1, s. 402 B-4, s. 312 D-1, s. 103 D-7, s. 107 17 maja 2007 Godz. 1000 SESJA LAUREATÓW – A-0, Aula 18 maja 2007 Godz. 1330 WIELKA MAJÓWKA 2007 w kategorii prac aplikacyjnych Autor: mgr inż. Agnieszka (Wydział Odlewnictwa), Promotor: prof. Stanisław Rzadkosz. Autorzy 19 prac uzyskali wyróżnienia. Więcej informacji w kolejnym numerze BIP. Pragniemy jednocześnie zaprosić Państwa na uroczyste ogłoszenie wyników, wręczenie dyplomów i okolicznościowych medali dla wyróżnionych autorów prac oraz otwarcie pokonkursowej wystawy wyróżnionych prac, które odbędzie się w dniu 18.05.2007 /piątek/ o godz. 10.00 w gmachu Biblioteki Głównej AGH. Zapraszamy także zainteresowanych studentów wszystkich wydziałów naszej Uczelni do udziału w kolejnej IX edycji konkursu „DIAMENTY AGH”. Regulamin i inne informacje dotyczące konkursu, laureatów i organizatorów dostępne są pod adresem: http://www.stn.agh.edu.pl/ konkurs-diamenty-agh/ Przew. Zarządu STN dr hab.inż. Barbara Małecka Przew. Jury Konkursu „Diamenty AGH” dr inż. Leszek Kurcz BIP 164/2007