nieznany list ks. piotra semenenki

Transkrypt

nieznany list ks. piotra semenenki
428
1-h
2-h
3-h
3-h
4-h
5-h
6-h
6-h
7-h
K A R O L GÓRSKI
[181
V* Oraison d u n e heure,
*/* Lecture d’un chapitre de l'£va rtgile St. Jean,
Examen de conscience.
V* Direction ou visite au St. Sacrement,
Vepres,
Souper,
Examen de la journee,
V4 Complies, Salve et Angelus,
dans sa chambre, faire une petite lecture dans 1'Imitation,
preparer son oraison pour la lendemain, faire sa priere du
soir etc. et priere de devotion,
8-h
Se coucher dans la St. presence de Dieu, pendant la retraire qui commence ce soir,
9-h
Grand silence dans tout le monde, ne v o ir que son Directeur, ne s'entretenir qu 'avec Lui.
V iv r e de mortification, c ’est-a-dire ne point satisfaire ses
gouts naturels, sa curiosite, sa sensualite etc., conseąuement v e ille r beaucoup, mediter, prier beaucoup.
Ks. BOLESŁAW KUMOR
NIEZNANY LIST KS. PIOTRA SEMENENKI
Ks. Piotr Semeneńko (ur. 29 V I 1814 — zm. 18 X I 1886), którego
proces beatyfikacyjn y, posu w ający się szyfbkimi krokam i naprzód,
rokuje nadzieję, że M illen n iu m polskie uczci go na ołtarzach —•
w chw ili pełnienia obow iązków generała Zakonu Zm artw ychw sta­
nia Pańskiego przysłużył się w yb itn ie sprawie narodow ej i kościel­
nej przez założenie kolegium polskiego w Rzym ie p rzy w szech­
stronnym w spółudziale w ie lk ie g o p rzyja ciela Polski i Polaków ,
Piusa IX papieża w latach 1846— 1878; celem tego instytutu było
zapew nienie duchownej m łodzieży polskiej ze wszystkich trzech
zaborów, dobrego w ych ow an ia i opieki w duchu tradycji narodo­
w e j w czasie studiów na papieskich uczelniach W ieczn e go Miasta.
W celu zrealizow ania tego w ie lk ie g o przedsięw zięcia i uzyska­
nia pom ocy od biskupów polskich podjął ks. Semeneńko w 1865 r.
podróż do M ałopolski w zaborze austriackim (G alicja), gd zie spot­
kał się z arcybiskupem lw ow skim , ks. Franciszkiem K saw erym
W ierzch leyskim , biskupem przemyskim, ks. Antonim M onastyrskim
i biskupem tarnowskim, ks. Józefem A lo jz y m Pukalskim. Biskupi
poparli je g o in icjatyw ę, jak św iadczy o tym poufny list arcybiskupa
W ierzch leysk iego do biskupa tarnow skiego Pukalskiego, z dn. 21
IV 1865 r. (list ten w oryginale znajduje się w A rch iw . Diec. Tam .,
fasc. „A c ta 1865"). Po pow rocie do Rzymu ks. Semeneńko zrefero­
w ał w yn ik i sw ej m isji Piusow i IX, który w maju 1865 r. pow ołał
do życia specjalną komisję, mającą się zająć założeniem kolegium
polskiego w Rzymie. N a czele tej kom isji stanął z nom inacji pa­
pieskiej kard. Paraeciani Clarelli, który listem z dn. 12 V I 1865 r.
(kopia tego listu w j. włoskim i w tłumaczeniu na j. polski znaj­
duje się rów nież w Arch. Diec. w Tam ., fasc. „A c ta 1865") zażą­
dał od ks. Semeneńki, aby „w szystk ie obietnice u czynione na k o­
rzyść kolegium , o których jest m ow a w e w zm iankow anym je g o
Zdaniu Sprawy, b y ły jak najbardziej w sposób n ajodpow iedn iejszy
zapew nione i zabezpieczone".
430
Ks. B O L E S Ł A W K U M O R
[21
N a skutek tego pisma ks. Semeneńko w ystosow ał list (30 V I
1865 r.) w łaśn ie w tej sprawie do biskupa tarnowskiego, ks. Jó­
zefa A lo jz e g o Pukalskiego. List ten w orygin a le przechow ał się
w Archiw um D iecezjaln ym w Tarn ow ie (Fasc. „A cta 1865"); cały
list napisany jest własnoręcznie p rzez ks. Semeneńkę.. O to jeg o
treść:
„Jaśnie W ielm o żn y i N a jp rzew ieleb n iejszy Pasterzu! Podczas
m ojej podróży po G alicji, odbytej z w iedzą O jca Świętego, miałem
szczęście przedstawić ustnie M iłości W aszej, N a jp rzew ieleb n iejszy
Pasterzu, m yśl i zamiar O jca Ś w iętego założenia w Rzym ie Semi­
narium osobnego dla m łodzieży polskiej, a zarazem nadzieję Jego,
że w ładze diecezjaln e w prow incjach polskich jako też i zam oż­
niejsi O byw atele przyjdą w pomoc datkiem i czynem tak świętemu
Jego zamiarowi.
Dzisiaj, w dalszym ciągu onych moich przedstawień, czynionych
w ted y ustnie, a naw et streszczonych w N o cie , którą miałem zasz­
czyt zło ży ć na ręce W aszej Przewielebności, jestem w obowiązku
dania dalszych i stanow czych wiadom ości. W przeszłym miesiącu
maju O jciec Św ięty, chcąc ostatecznie przystąpić do w ykonania
sw ego zamiaru, ustanowił osobną Kom isję, mającą się zająć zało­
żeniem Seminarium Polskiego w Rzym ie, złożoną z Kardynała Paraeciani C larelli jako Prezydenta i dodanych mu M onsignora Franchi, Arcybiskupa Tessalonickiego, Sekretarza św. K on gregacji Spraw
Nadzw yczajn ych , tudzież M gra Simeoni, rzeczyw istego Protonota­
riusza A postolskiego, prałata dom ow ego J ego Świątobliwości, Se­
kretarza św. K o n grega cji Propagandy do Spraw Wschodnich, jako
członków tej Kom isji, nareszcie M gra Passerini, prałata dom ow ego
Jego Św iątobliw ości jako tejże sekretarza. Skoro ta Kom isja była
ustanowiona, musiałem przedstawić je j Zdanie Sprawy z w ypadków
m ojej w ycieczk i do G alicji i do W . Księstwa Poznańskiego; wsku­
tek zaś tego, otrzym ałem od te jż e K om isji w ezw anie, którego odpis
w raz z polskim je g o tłumaczeniem tutaj osobno przyłączam.
Z tego dokumentu- dow ie się M iłość W asza, N a jp rzew ieleb n iej­
szy Pasterzu, że K om isji idzie o to, aby dobre intencje i przyrze­
czenia, jakie od różnych osób ustnie mi w ted y oświadczone były,
zostały teraz w yrażon e na piśmie i a żeby tym sposobem Kom isja
dow iedziała się na co może rachować; w razie zaś potrzeby, żeby
dopom ogła sama, u żyw ając pow agi O jca Świętego, do ziszczenia
szlachetnych zapow iedzi.
W skutek tego, w yw ią zu ją c się z w łożon ego na mnie tym spo­
sobem obowiązku, śmiem udać się do W aszej M iłości, N a jp rzew ie­
lebn iejszy Pasterzu i przypom nieć Jej, że w rozm ow ie jaką miałem
szczęście m ieć z N ią w tedy, W asza M iło ść okazała się bardzo
przychylną tej m yśli i zam iarow i O jca Świętego, pochwalając go
[31
N IE Z N A N Y L IS T Ks. P IO T R A S E M E N E Ń K I
431
bardzo i że m oje przedstawienie, a żeby m iędzy duchowieństwem
diecezjaln ym zbierać składki na rzecz tego Seminarium Polskiego
w Rzym ie, chętnie przyjąć i w ykon ać ośw iadczyła się z tą tylko
uwagą: „b y le b y Cesar. Król. W ładza K rajow a nie czyniła żadnej
przeszkody".
O
tym ostatnim punkcie dzisiaj nie ma żadnej m ow y i to moje
pismo nie m oże jeszcze do tego dać żadnego powodu. Jeszcze tu
nie idzie o dow iedzen ie się czy Ces. Król. W ładza K rajo w a będzie
miała co przeciw ko temu, lub nie, a tym mniej o usunięcie prze­
szkód, g d y b y jakie stawiła. Tu tylk o o to idzie, abym m ógł w ręczyć
Kom isji Papieskiej prosty i czysty dokument zam iarów W aszej M i­
łości i co jest gotow a uczynić. Jak potem przyjdzie do wykonania,
a pokażą się przeszkody, usunięcie ich będzie należało do Kom isji
Papieskiej, a na końcu do sam ego O jca Świętego. A le to potem
przyjdzie. Dziś chodzi jed yn ie o ułożenie tego, co ma się potem
w ykonać, a m ianow icie o ośw iadczenie i zapew nienie tych pomocy,
na które Kom isja Papieska m oże rachować; a w tym danym
szczególnym przypadku na co m oże rachować ze strony W aszej M i­
łości w przypuszczeniu, że w szystko jest w normalnym stanie i że
żadnej nie ma przeszkody i nie będzie.
Tak rzec zy biorąc, mam zaszczyt upraszać M iłości W aszej, N a j­
przew ieleb n iejszy Pasterzu, abyś raczył w odpow iedzi na tę m oją
odezw ę list do mnie napisać, w którym byś ośw iadczył to, cośm y
ustnie m ów ili, to jest: „Ż e m iałeś i masz zamiar ogłosić w sw o jej
d iecezji składki m iędzy duchowieństwem na rzecz Seminarium P o l­
skiego, które posłużą albo na utrzym anie tym czasow e jednego, lub
w ięcej uczniów, albo nawet m oże na założenie jedn ej stałej bursy
na ciągłe jedn ego ucznia utrzym anie''.
G dyby M iłość W asza uważała za rzecz konieczną wspom nieć
w sw o jej odpow iedzi o p rzew id yw an ych trudnościach, nic zgoła
nie mam przeciw temu; ale mi o to chodzi, żeby to uważać za rzecz
dodatkową, w arunkow ą i nie w p ły w a ją cą na samo ośw iadcze­
nie; a głów n ym celem m ojej prośby i pisma do W aszej M iłości
jest otrzym anie onego oświadczenia, które bym m ógł przedłożyć
K om isji Papieskiej.
Jestem przekonany, że Przew ielebność W asza, N a jza cn iejszy Pa­
sterzu, za w ie lk ie sobie szczęście poczytu je i poczyta p rzy ło ży ć się
skutecznie do tego tak zbaw iennego dla Kościoła Bożego w naszym
kraju dzieła, tym bardziej, że w yszło od O jca Ś w iętego i że się
nim On sam tak czynnie i tak troskliw ie zajmuje. M o je szczęście
choć pokorniejsze, ale niem niej w ielk ie jest i będzie, służyć ten
raz przynajm niej za pośrednika m iędzy Jego Przewielefbnością
a Kom isją Papieską, a tym samym i zamiarami O jca Świętego.
432
Ks. B O L E S Ł A W K U M O R
[4 ]
W tej nadziei oczeku ję jak najpom yślniejszej odpow iedzi i jeśli
być może jak najrychlej.
AD A M YETU LAN I
Proszę p rzy tej sposobności przyjąć, N a jp rzew ieleb n iejszy Pa­
sterzu w y ra zy n ajw yższego m ego szacunku i czci najgłębszej z ja ­
kimi mam zaszczyt zostawać M iłości W aszej, lllustrissim e ac Reverendissim e Dom ine, n ajpokorn iejszy w Chrystusie Panu syn i słu­
ga X. Piotr Semeneńko; Rpma, v ia Paolina, 30. 30 czerw ca 1865.".
NAD TRUMNĄ KS. PROFESORA TADEUSZA GLEMMY
%
W głębokiej żałobie żegna Akadem ia U m iejętności w K rak ow ie
•współpracownika sw ej Kom isji H istorycznej, członka-korespondenta
W yd zia łu H istoryczn o-Filozoficzn ego A kadem ii śp. ks. profesora
U niw ersytetu Jagiellońskiego Tadeusza Glemmę. Śmierć je g o to dla
A kadem ii i dla całej polskiej nauki historycznej cios szczególnie
dotkliw y. Z je g o śmiercią ubył z naszego grona n ajw yb itn iejszy
w spółczesny znawca przeszłości d ziejó w Kościoła katolickiego
w szczególności zaś Kościoła polskiego. Ks. prof. Glemma ukochany
uczeń i następca na katedrze koryfeusza naszej nauki historycznej
księdza rektora Jana Fijałka, rozw inął pod okiem mistrza sw ój ta­
lent badaw czy i nauczył się rzetelności naukowej. Już w jedn ej ze
sw ych pierw szych prac — ogłoszonej w Rozprawach W ydziału H i­
story czn o-F ilozoficzn ego P o ls k ie j Akadem ii U m iejętności (w <r. 1928)
0 stanach pruskich i biskupie chełmińskim Piotrze Kostce w ob ec
dru giego bezkrólew ia, — cichy, zam knięty w sobie, n ieskory do b ły ­
szczenia swą głęboką w iedzą, ksiądz Tadeusz Glemma pokazał lw i
pazur dojrzałego badacza, ucznia godn ego sw ego mistrza. Zadziw ia
także gruntownym przygotow aniem filologiczn ym nabytym w cheł­
mińskim gimnazjum i w pelplińskim seminarium duchownym. Predystynow ało go ono na w ytra w n ego w ydaw cę, co skłoniło A k a ­
dem ię do w ysłania go w charakterze stypendysty dla zbierania
cennych m ateriałów źródłow ych w A rchiw um W atykańskim . Im po­
now ał wszechstronną znajom ością bogatego polskiego materiału ar­
chiw alnego z w ie k ó w X V I i X V II, bystrością w je g o w y k o rzy sty ­
waniu, ostrożnością w je g o interpretowaniu, w reszcie rzetelnością
w szystkich sw ych konstrukcji naukowych.
Dwa b y ły zagadnienia, które skupiły je g o głów ne zaintereso­
wania: d zieje katolickiego K ościoła polskiego w w iekach X V I
1 X V II, w okresie krzew ienia się protestantyzmu, w okresie id eo lo ­
gicznych i polityczn ych zmagań naszego Odrodzenia, — oraz d zieje
W yd zia łu T eo logiczn ego U niw ersytetu Jagiellońskiego, szczególnie
28 — Nasza Przeszłość