Podróż do Kalina
Transkrypt
Podróż do Kalina
prezentuje: RADEK KNAPP Podróż do Kalina ISBN: 978-83-7508-859-5 Oprawa: zintegrowana Format: 123 x 195 mm Liczba stron: 360 Wydanie: I Cena detaliczna: 34,90 Premiera: 15.01.2014 Tłumaczenie: Anna Makowiecka-Siudut KRÓTKO O AUTORZE: Życiorys Radka Knappa skreślony jego ręką (a raczej palcami uderzającymi w klawiaturę komputera). Urodziłem się w 1964 roku w Warszawie, gdzie mieszkałem do 12 roku życia. Wtedy matka zabrała mnie od dziadków, u których się wychowywałem, do Wiednia, gdzie mieszkała już od kilku lat. W 1976 roku wylądowałem w Wiedniu, który znienawidziłem od samego początku. Choć miałem pojechać tylko na wakacje, okazało się, że musiałem zostać i iść do szkoły. Wszystko było więc straszne i obce: szkoła, kraj, miasto, język itd. W 1986 lub w 1987 roku (chyba) wreszcie jakoś zrobiłem maturę i poszedłem na studia filozoficzne, ponieważ były najłatwiejsze. Aha, w tym czasie poznałem państwa Lemów wówczas mieszkających również w Wiedniu. Lemowie mnie wykarmili i nawet podarowali mi swoje biurko, no ale to inna historia... Pewnego dnia – jak Lem nakrzyczał na mnie, że pisanie jest sztuką, na którą się umiera z głodu (a staliśmy w ogrodzie jego willi), przyniosłem mu opowiadanko, które mu się mimo to spodobało i uważał, że to najlepsze, co napisałem. Tak więc w 1987 roku miałem debiut w tomiku SF, choć tyle mam z UFO do czynienia, co nic. Służąc w armii austriackiej jako Szwejk i sanitariusz napisałem w 1993 roku zbiór opowiadań Franio. (Ja z kolei uważam, iż to moja najlepsza książka.) W 1994 roku Franio ukazał się w małym austriackim wydawnictwie i sprzedał w nakładzie 100 egzemplarzy. Matka kupiła potajemnie 50, a ja potajemnie drugie 50. No, ale nic. Jak już sprzedało się te 100 egzemplarzy i naszedł mnie ten spokój autora, który właśnie dowiedział się, że jest do kitu, spłynęło na nas szczęście. Nas – mnie i książkę. Spadła nam z nieba nagroda „Aspekte“ stacji telewizyjnej ZDF. A jest to nagroda za najlepszą książkę niemieckojęzyczną roku, co napawało mnie dumą, bo z niemieckiego zawsze byłem kiepski. No i powiało też czymś nowym w moim życiu – honorarium. Sam Reich-Ranicki pogłaskał mnie po głowie, mówiąc, że mam humor i polot. Ucieszyłem się. Potem przez miesiąc byłem ulubionym synkiem całej wydawniczej branży niemieckiej: największe wydawnictwa chciały mnie kupić, a ja każdemu cierpliwie tłumaczyłem, żeby mi wreszcie odesłali manuskrypt Frania, który gdzieś tam u nich zaległ. W 1999 roku ukazały się Lekcje Pana Kuki w Wydawnictwie Piper. Wydawnictwo znane jako jedno z bogatszych (bo ma Harry’ego Pottera), ale nieustannie tracące pieniądze (bo ma mnie). No, ale tym razem nie trzeba było kupować samemu. Książka się sprzedaje (jak do tej pory 160 tysięcy egzemplarzy.) Kto wie, może jednak stoi za tym moja matka? Aha, w 2000 roku dostałem nagrodę fundacji Boscha, za co pokutuję do dziś. Muszę prawie za darmo robić odczyty przed facetami z przemysłu, którzy bez przerwy usypiają, a że mają kłopoty z zatokami potrafią nieźle chrapać. I to w pierwszym rzędzie! Jedyna pociecha to taka, że dostał ją razem ze mną taki fajny Węgier – Imre Kertesz. Więc od tej pory jesteśmy kumplami, choć on ostatnio się nie odzywa, bo dostał znowu jakąś nagrodę. Oto mój życiorys. Z pozdrowieniami Radek Knapp KRÓTKO O KSIĄŻCE: Juliusz Werkazy, niepozorny mężczyzna w spodniach z taniego materiału i brązowej marynarce, to detektyw starej daty. I nie ma na swoim koncie jakichś wielkich sukcesów. Dlaczego więc tajemniczy założyciel miasta Kalino właśnie jego prosi o pomoc? Telefon, który Juliusz Werkazy odbiera któregoś ranka, uruchamia niczym wielkie koło zamachowe cały ciąg zdarzeń. Wkrótce Juliusz Werkazy siedzi w pociągu jadącym do Kalina, miasta, którego granic mało komu dane jest przekroczyć. Cztery wagony wtaczają się na peron dworca w Kalinie niczym szczelnie zamknięty sejf. I zaraz po przybyciu detektywowi przedstawia się założyciel miasta F. Osmos, mówiąc: „Nasz wybór padł na pana nieprzypadkowo. Ale proszę pozwolić mi wyjaśnić sedno sprawy: kilka dni temu w Kalinie doszło do pierwszego śmiertelnego przypadku.” Werkazy otrzymuje zadanie, aby wyjaśnić to nieszczęście możliwie szybko. Ale w tym celu detektyw zmuszony jest poznać tajemnicę Kalinian: nikt w tym mieście nie wydaje się mieć więcej niż trzydzieści lat… Jednak F. Osmos nie powiedział Werkazemu całej prawdy… W magicznej, w fascynujący sposób staroświeckiej powieści detektywistycznej Radka Knappa co rusz pojawiają się postaci, których nie sposób zapomnieć. Podróż do Kalina to krytyka rzeczywistości konsumpcji. Kalino z książki Knappa rządzone jest przez „założyciela”, który czuwa i chce wszystkim kierować. Świat jak u Lema… Literacka przestroga. PRASA O LEKCJACH PANA KUKI: „Przezabawna opowieść wykpiwająca emigracyjne stereotypy. Jej drugie wydanie na polskim rynku jest związane z adaptacją filmową, która właśnie wchodzi na ekrany. Polecam jedno i drugie”. Tygodnik Angora „Książka pełna jest niezwykłych zbiegów okoliczności, które mają przekonywać, że choć świat tak przepełniony jest zepsuciem i marnością, to przecież choćby z przekory warto na nim pozostawać tak długo, jak to tylko możliwe(…) Bronią autora jest nieprzeciętne poczucie humoru i przewrotność. Każda prosta formułka, którą przyszpilimy tę powieść, jest w jakiś sposób słuszna, ale gdy tylko ją wypowiemy, okazuje się, że książka wymknęła się nam, tak jak bohater, wciąż wyprowadzany przez pisarza z rozmaitych opresji”. Marek Mikos, Gazeta Wyborcza „Książka skrzy się humorem i celnymi obserwacjami obyczajowymi”. Nowiny Gazeta Codzienna „Prosto i bezpretensjonalnie opowiada Knapp o erotycznych i kapitalistycznych pokusach. Rozprawia o regularnym seksie kamienia łupanego, zastawia na swojego bohatera niebezpieczne pułapki, tworząc tym samym jedną z najbardziej przebiegłych i zabawnych książek sezonu”. Der Spiegel „To błyskotliwy autor, z polotem i ogromny poczuciem humoru”. Marcel Reich Ranicki W razie pytań prosimy o kontakt: Wydawnictwo Sonia Draga Pl. Grunwaldzki 8 – 10, 40-950 Katowice Telefon: 032/ 7826477, 7826037 Fax: 032/ 2537728 Agnieszka Jedlińska, [email protected], Katarzyna Procner-Chlebowska, [email protected]