Czy na pewno miliony lat
Transkrypt
Czy na pewno miliony lat
Miliony lat? Serio ? Przywykliśmy do tych "milionów lat" tak bardzo, że ludzi kwestionujących taki wymiar czasowy niektórych epok czy znalezisk, uznaje się niemal za świętokradców. Były "miliony lat" i tyle! - zdają się mówić, uważający się za otwartych, naukowcy. Niemal każdy program dokumentalny, przyrodniczy, o Ziemi czy Wszechświecie rozpoczyna się od zdania w stylu ... "... tyle, a tyle milionów lat temu.... " było tak czy siak. Czy można więc sobie i innym zadać pytanie skąd te daty ? Skąd tyle zer przy datowaniu ? Kluczowa rola Potopu Przyjęto, że nie wolno "mieszać" przekonań czy wiary do badań naukowych. Uznano kiedyś, że wiara naukowcowi przeszkadza, zamyka go i ogranicza.... Tymczasem obserwujemy właśnie "religijność" instytucji naukowych. Ludzie kwestionujący perspektywę darwinistyczną, dogmatyzm makroewolucyjny, poszukujący źródeł tej przedziwnej tajemnicy naszego istnienia, są zwalniani z pracy, wyśmiewani i wręcz nie dopuszczani do głosu. Ostatnio wyrzucono kogoś z NASA, gdyż uznał życie za zbyt skomplikowane, by nie nie miało Projektanta. Tak silna jest "wiara" instytutów naukowych w schemat, który dominuje. Dlaczego piszę o Potopie? Bo pomijanie tego faktu w historii, geologii, klimatologii i pokrewnych dziedzinach naukowych jest poważnym błędem metodologicznym w uprawianiu nauki. Za podstawową zasadę geologii przyjmuje się zasadę aktualizmu. Czyli, że DZIŚ określa WCZORAJ. Skoro dziś kontynenty dryfują w tempie takim, a takim, to tak było zawsze. Skoro dziś koralowce rosną w takim, a takim tempie, to kiedyś też tak było. Skoro dziś góry mają "rosnąć" 8 mm na rok, to tak było zawsze... Skoro dziś pewien proces przebiega w tempie X, to zgodnie z zasadą aktualizmu, nie dopuszcza się argumentu, że kiedyś ten proces mógł przebiegać w tempie Y lub Z. Przyjmując punkt zero = DZIŚ, determinujemy przeszłość teraźniejszością. I stąd się biorą miliony lat. I nic bardziej błędnego. W naturze obserwujemy przecież i dziś zarówno zjawiska i procesy powolne, jak i gwałtowne. Nagłe. Nie na skalę globalnego potopu i procesów górotwórczych, jednak powinny nam one dać przynajmniej do myślenia. To nie boli i nie szkodzi. A właśnie kataklizm, który się wydarzył podczas Potopu, odnotowany w niemal wszystkich kulturach i językach globu, zmienił baaardzo wiele. To mogły być (dopuśćmy to) np. nawet zmiany układu kontynentów, ich rozstąpienie, powstanie gór, zalanie ziem i wypiętrzenie ich oraz uformowanie rzeźby terenu i wybrzeży w podstawowe kształty i rysy jakie do dziś widzimy na naszej planecie. Co więcej, zmiana składu atmosfery mogła przynieść nowy ład geosystemu i prawdziwie nowy porządek w funkcjonowaniu ludzi i całej przyrody. Podsumujmy więc: ignorowanie procesów nagłych w przebiegu dziejów prowadzi naukę w ślepą uliczkę wyłącznie "religijnej", „aktualizacyjnej” wiary, co przestaje być nauką, a jedynie zbiorem dogmatów. A wiadomo, jak w nauce kończą dogmaty. Zmiana perspektywy Konsekwencją otwartej, pozbawionej uprzedzeń, perspektywy na przebieg dziejów jest rzetelna, obiektywna wiedza. Po prostu prawda. Nie twoja, nie moja, ale nasza. Nie ma przeszkód wówczas by pogodzić ze sobą mikroewolucję, w postaci ilościowych, stosunkowo powolnych procesów i zmian, z rewolucją, którą było, jest i będzie samo życie, w jego różnorodności, złożoności i prostocie jednocześnie. Można by rzec: wielowymiarowości, wieloaspektowości lub... symfoniczności. Sam Darwin zaniepokojony był nagłym pojawieniem się w historii wielu różnych, ukształtowanych już gatunków.* Ponadto na własne oczy widział, jak część wybrzeża Chile zapadła się do morza na skutek trzęsienia ziemi. Jednak uznał, że takie rzeczy musiały dziać się tylko KIEDYŚ*. Dziś widzimy tsunami, tornada, huragany, wulkany, a jednak naukowe "wyrocznie" przypisują takie zjawiska niemal wyłącznie dawnym lub bardzo dawnym czasom. Kataklizm obok Fukushimy wydarzył się na naszych oczach, jednak nie możemy uwierzyć, że biblijny Potop mógł mieć miejsce. Trzęsienie Ziemi odsunęło Nową Zelandię od Australii o 30 cm, a kataklizm pogodowy zdewastował Bogatynię czy Nowy Orlean, jednak my nadal uważamy, że zawarte w ustnych i potem spisane starożytne informacje, nazywane podaniami i legendami, nie są warte zainteresowania. Szkoda, wielka szkoda. Żyjemy w czasach, gdy w filmach roi się od efektów specjalnych. Wyobraźnia twórców filmowych dopuszcza do ogromnych kataklizmów na ekranie. Ziemia pęka, rozpada się, a wszystko wokół wylatuje w powietrze. Niechby taka refleksja prowadziła do wniosku, że historie wykute na prehistorycznych kamiennych stelach lub zapisane na papirusach opisują prawdziwe wydarzenia. Brak punktu zero, czyli datowanie bez punktu startu Jest wiele metod i sposobów datowania. Wszystkie jednak bazują na aktualizmie. Na czasie rozpadu i śmierci jakiegoś pierwiastka, odkładania się piasku, tworzenia osadów lub słojów. Opisano je dość solidnie w Wikipedii. Zastanówmy się np. nad wiekiem skał. Nie można ustalić ich wieku! Najpopularniejsza metoda datowania dotyczy zawartego w skałach argonu. Problem w tym, że argon w skale i argon w atmosferze są nie do odróżnienia ( Wikipedia ). Gdy skała stygnie argon się ulatnia, a ponadto może się do niej dostać także później z atmosfery. Podobnie potas, węgiel czy inne pierwiastki mogą pochodzić z atmosfery, a jej skład bywa i bywał różny. Na przykład przed Potopem mogło być w niej 30 % tlenu. Obecnie mamy ok. 20 %. Oficjalny podział nie mówi o okresie przedpotopowym tylko sugeruje i klasyfikuje epoki na kambr, mezozoik, plejstocen, oligocen, kredę, trias i inne zabawne terminy, bo jak tu nie zapełnić tych milionów lat jakąś paplaniną w tym stylu. Przepraszam urażonych - ale to bardzo umowne terminy. Nie zaryzykowałbym ich merytorycznej obrony, zwłaszcza wobec znalezisk "niezbyt pasujących" do danej epoki. Wystarczy przeanalizować fakty opisane w „Zakazanej archeologii”. Jeżeli zatem pominiemy fakt, że przed Potopem panowały na Ziemi naprawdę inne warunki do życia, to wówczas nasze datowania stają się "dziwne", a czasem wręcz nonsensowne. Jeśli w datowaniu pominie się katastrofy i rewolucje geologiczne, to może być ono prawidłowe jedynie od tego punktu ZERO, jakim winniśmy uznać globalne wydarzenie Potopu. To właśnie punkt zero nowego ładu geologicznego, biologicznego i atmosferycznego. A to co przed nim może budzić w nas podziw lub grozę. Inny skład atmosfery, dużo więcej tlenu i ... wszystko wręcz gigantyczne. Zwierzęta, rośliny i... ludzie! Tak tak. To nie żart. Adam, Set, Enosz, Kennan, Mahalaleel, Jered, Henoch, Matuszelach, Lamek, Noe ... - żyli po kilkaset lat. Potop nastał, gdy Noe miał... 500 lat, a jego synowie po setce. (zob. w Księdze Rodzaju). Co ciekawe również Sumerowie, uznawani, jak dotąd, za kolebkę cywilizacji, wymieniają 10 królów (władców, patriarchów ?) sprzed Potopu.* Chyba czas odświeżyć dzieła wybitnego Samuela Noaha Kramera na temat krainy Sumeru (hebr. Szinear). W wielu innych kulturach cywilizacje wspominają, że odrodziły się z osoby, która żyła przed i po Potopie (Janus w Rzymie, Ozyrys w Egipcie, w Grecji Deukalion, w Babilonii Ksisutros, w Skandynawii Yamira, a w Sumerze Ziusiudra ). Przed kataklizmem żyli długo, jak na "nasze standardy" bardzo długo. Dodajmy do tego gigantyczne dinozaury, motyle jak ptaki, paprocie jak domy czy 4 metrowych, przynajmniej co poniektórych, ludzi. To trudne do wyobrażenia, bo nie tego uczą w szkołach. Zainteresowanym sugeruję lekturę nt kultury pucharów lejkowatych ( od naczyń ), w której zapewne "dla żartów" co poniektórych grzebano w ... 4 metrowych grobach. Sam taki oglądałem i zarejestrowałem kamerą, na Pomorzu Zachodnim.* Zainteresowani znajdą dowody. I właśnie nowa era rozpoczęła się po Potopie. Skład atmosfery się zmienił, ludzie i zapewne nie tylko, zaczęli żyć krócej, a wszystko stało się mniejsze. Według opisu biblijnego kolejni bohaterowie z jej kart żyją coraz krócej. Nie dziwi jednak w tym sensie fakt, że 80-letnia Sara, małżonka Abrahama, została opisana jako bardzo piękna i budząca żywe zainteresowanie ówczesnych mężczyzn. I wcale nie jest dziwne, że jeszcze przez wiele lat, aż do średniowiecza, grasowały po lasach i puszczach ... smoki. Czyli potomstwo tych dinozaurów, które atrakcją są tylko w kinie. Smok wawelski to przecież duży jaszczur. Po co ten wywód ? By uzmysłowić, że aktualizm jest zdecydowanie ... nieaktualny. Inne niebo, inny skład atmosfery, inna ziemia, inne warunki, a zwłaszcza niejako "inny wymiar" epoki przedpotopowej powinny przynajmniej skłaniać do ostrożności w datowaniu. A krzywe kalibracji w metodach datowań powinny być naprawdę krzywymi załamującymi się w punkcie X historii jakim był kataklizm Potopu, lub uzupełnione o JEDNĄ DUŻĄ NIEWIADOMĄ w postaci zmiany punktu zero odmierzania czasu. Bo na pewno punkt zero = DZIŚ, może dać jakiś obraz jedynie do punktu X. Kto wie, być może naukowcy powinni się zająć próbami "namierzenia" daty Potopu. Jego w miarę precyzyjne ustalenie, pozwoliłoby na rzetelną chronologię dziejów. Wiele kwestii byłoby w niej bardziej oczywistych, nawet o wiele bardziej logicznych niż proponowanie epok "z gumy", którym co i rusz przybywa lub ubywa lat. O wiele bardziej przekonują kulturowe i językowe echa Potopu, które słyszymy w dawnych przekazach, nazywanych mitami. Wiele kultur mówi o garstce ludzi uratowanych z kataklizmu. Wszędzie pojawia się postać ze skrzyni, arki, trumny, z rodziną, zwierzętami i roślinami. Wszędzie niemal bóg lub półbóg odradza ludzkość po Potopie. W niemal wszystkich przekazach, w Biblii także rzecz jasna, w sumeryjskim eposie o Gilgameszu, u Indian, w Indiach, Afryce, Australii i Chinach. Wszędzie, ale nie w naukowych gabinetach, które od XIX wieku wypełniają nieistniejące dowody stworzeń w trakcie międzygatunkowego przekształcenia. A jak mówimy o czymś lub kimś bardzo starym ? Że jest przedpotopowe... I dziś można to dostrzec Wystarczy burza, tajfun, wpływ ciał niebieskich albo choćby aktywność wulkanu, by zdać sobie sprawę z kruchości pewnych obliczeń, a tzw. krzywe kalibracji mogą być "zbyt proste" w obliczu niektórych zjawisk. Oto wulkan Krakatau 1883 r. wyrzucił w atmosferę gazy i skały na wysokość ponad 50 km. Na Ziemi przez 2 lata było ciemniej, nastąpiło ochłodzenie, a słońce zachodziło w kolorze siarki. Niemal każdego dnia widzimy dynamizm przyrody i jej przemożny wpływ na nasze życie. Tymczasem wiele programów "naukowych" kreśli nam obraz milionów lat nudy, urozmaiconej jedynie gigantycznymi zwierzętami, a zapoczątkowanej dawno, dawno temu wielkim bum. A wystarczy otworzyć oczy by układanka dziejów planety była bardziej logiczna. Wielu "nie wierzy" w to, że jakieś wydarzenie historyczne ( klimatyczne) może zakłócić np. proces rozpadu danego izotopu. Twierdzą, że był on stały zawsze i wszędzie, a te tzw. krzywe kalibracji, mające z definicji uwzględnić takie odchylenia, są wystarczające. Powtarzam się, wiem, ale naprawdę warto zajrzeć do wiedzy starożytnych. My także używamy metafor, nas także po setkach lat może być trudno zrozumieć, jednak między wierszami znaleźć można nie tylko zaskakującą orientację w naturze i kosmosie, ale i to, że nie różnimy się aż tak bardzo. W końcu to nasi przodkowie, nasza rodzina... Czy uprawniony będzie pogląd, że pomimo zmian w atmosferze i rozpoczęciem nowego okresu w historii, nasze chromosomy pamięci jeszcze przechowują ten dawny, zapomniany świat? Wielkie cywilizacje po kolei odchodziły w cień. Pozostawiły nam kamienne ślady, pomniki, reliefy. Z czasem zaciemniało się ich rozumienie, a mitologie przybierały niekiedy groteskowe rysy. Dziś, dzięki Bogu, możemy odkrywać echo tysiącleci, których i my jesteśmy częścią... Tolerancja ? Żyjemy w czasach tolerancji. Propaguje się, i słusznie, poszanowanie innych oraz respekt dla odmienności. Intrygujące jest jednak i to, że w ramach tej idei propaguje się tolerancję dla wszystkiego, poza...tradycyjnym, odwiecznym spojrzeniem na dzieje. Środowiska i instytucje mieniące się naukowymi nie chcą w ogóle słyszeć o biblijnej perspektywie dziejów ludzkości, i absolutnie o żadnym Absolucie czyli Stwórcy. W ramach "tolerancji" i "otwartości" studenci geologii nazywają kreacjonistów głupkami. Zostawmy na boku urazy, gdyż taką formę „dyskusji” uznać należy jako przejaw strachu przed zmianą spojrzenia, być może przed utratą pracy i pieniędzy. To ludzkie, ale i nienaukowe, nierzetelne i ... nielogiczne. Naukowiec to ten, który poszukuje prawdy bez przymiotników. Prawdziwy naukowiec dopuszcza niedopuszczalne. Jeśli nie potrafi obronić swego stanowiska, nie używa obelg i drwin. Może jedynie stwierdzić: nie wierzę. Logos czyli Sens 1. Na początku było Słowo. Logos. Sens. Niejeden wzruszy ramionami, bo jak to pojąć... Jednak to o wiele lepsze, sensowniejsze (ups..)wytłumaczenie dziejów niż WIELKIE BUM oraz miliardy czy miliony lat przypadkowych mutacji. Miliony lat ewolucji i sugestie, że w tym czasie pazurki t-rexa lub innego sympatycznego gada przekształciły się w szpony ptaka, łuski w piórka, a ryk bestii w świergot, to dopiero non-sens. Czyli nieprawda, bujda na resorach. Aż dziw bierze, że tak łatwo nas się nabiera. Choćby z powodu na zezwierzęcanie ludzi, a nawet sugerowanie, że duszy nie ma, że to kulturowy wynalazek tzw. neandertalczyków, warto zadawać i dziś takie pytania współczesnej nauce. Być może kogoś to ocuci lub obudzi... Fakty: mamy odkrycia 4 typów himinidów, niespokrewnione ze sobą, żyjące w różnych epokach.* W pokładach węgla jeszcze znajdowane są "nielogiczne" znaleziska. Kości zwierząt, a nawet przedmioty wykonane przez człowieka. Skamieniałe drzewa czy ryby, ropa i węgiel mogły powstać tylko w ogromnym ciśnieniu, bez dostępu tlenu. Podobnie jak bursztyn, zachowujący niekiedy nie tylko rozwinięte już owady ale i bąbelki powietrza z … 32 % tlenu! Popularny jaskiniowiec to raczej podobny nam człowiek kryjący się przed kataklizmem, lub potomek takiego kogoś. Podobnie jak jaskiniowy tygrys, nazwany tak od znalezionych w jaskini kości. A mamut w pokładach węgla to nie praprzodek kreta.*:) Cmentarzyska kości to raczej dowód na nagłą zagładę i miejsce egzekucji przez zabójcę szybkiego jak ... fala. To o wiele bardziej prawdopodobne niż daty oparte na grząskim gruncie dominującej ideologii. Ona wręcz nie może istnieć bez „milionów lat”, gdyż tyle jej potrzeba by tak dawno temu doszukiwać się „jeszcze-nie-człowieka”. Na szczęście mamy dzisiaj coraz więcej publikacji, które odkrywają wadliwość metod datowania oraz wskazują na szereg odkryć, których nijak nie można „dopasować” do obowiązującej teorii. Zainteresowano znajdą, a obojętni po prostu wzruszą ramionami. Bo przecież wiadomo od dawna, że … nadmiar myślenia szkodzi :) Tomasz Buwelski 2014 * zainteresowanym wskażę źródło