Jeśli masz jakiś problem możesz napisać do nas list lub wysłać e

Transkrypt

Jeśli masz jakiś problem możesz napisać do nas list lub wysłać e
Nr 1/2 wrzesień – październik, 2010 r.
Po wakacyjnej przerwie gazetka szkolna powraca! Nowi uczniowie, nowa redakcja,
nowe nazwy rubryk, które tak dobrze znacie i nowy tytuł szkolnego czasopisma. Nie zabraknie
niczego. Poczynając od Waszej twórczości, kończąc na poradach kulinarnych. Z pewnością
znajdziecie tu coś dla siebie. Życzymy miłego czytania!
Redakcja.
W tym numerze:
- Wycieczka integracyjna
- Rozpoczęcie roku szkolnego
- Obchody Dnia Chłopaka
- Wybory na Rzecznika Praw Ucznia
- Dzień Edukacji Narodowej
- Skład Samorządu Uczniowskiego
- Wyniki konkursu „Dlaczego warto uczyć się języków obcych?”
- Konkursy
- Informacje
- Zwierzyniec
- Rozrywki
- Kącik kucharski
Uwaga! Uwaga! Uwaga!
Redakcja gazetki ogłasza konkurs na nową nazwę czasopisma. Propozycje można
składać w bibliotece lub e-mailem na adres [email protected]. Termin przyjmowania zgłoszeń
upływa 30.11.2010 r.
Jeśli masz jakiś problem możesz napisać do nas list lub wysłać
e- mail, a my damy Ci odpowiedź w następnym numerze gazetki.
Skrzynka na listy znajduje się w bibliotece.
Redakcja: Angelika Obodczuk, Aleksandra Bubula, Anna Grzelewska, Beata Droszcz, Kajka
Bilińska, Kamila Smolińska, Matylda Giernalczyk, Marta Mroczek, Marzena Rumianek,
Natalia Osuchowska-Gozdawa.
1
Wycieczka integracyjna
Wybory na Rzecznika Praw Ucznia
Dnia 14 października 2010 roku
uczniowie klas 1 wyruszyli na wycieczkę
integracyjną do zamku Książ w granicach
Wałbrzycha na terenie Książęcego Parku
Krajobrazowego. Zwiedzaliśmy zamek
Książ, który jest trzecim co do wielkości
zamkiem w Polsce. Najpiękniejsze były w
nim sale pałacowe i dziedziniec. Również
wiele emocji wzbudziło zwiedzanie
stadniny koni.
Pod koniec wycieczki jedliśmy
pyszne kiełbaski pieczone przy wspólnym
ognisku.
Zadowoleni
z
wycieczki
wróciliśmy do Wrocławia.
W wyniku głosowania rzecznikiem Praw
Ucznia została p. Elżbieta Minkiesiewicz,
a zastępcą p. Danuta Szepielak
Marzena
Rozpoczęcie roku szkolnego
Dnia 1 września 2010r. w Gimnazjum
nr 6 uczniowie po wakacjach spotkali się ze
swoimi kolegami i koleżankami by rozpocząć
kolejny rok szkolny.
Uczniowie klas pierwszych przybyli do
szkoły na godz. 8:30. W klasach spotkali się ze
swoimi nowymi wychowawcami, kolegami
i koleżankami.
Pierwszoklasiści
zostali
oprowadzeni
po
szkole
przez
swoich
wychowawców, otrzymali plany lekcji i rozeszli
się do domów.
Drugie i trzecie klasy rozpoczęcie miały
na godzinę 10:00. Uczniowie znów spotkali się
ze sobą i z nauczycielami. Po krótkim spotkaniu
ze swoimi opiekunami rozeszli się do domów.
Bezimienna
Obchody Dnia Chłopaka
Jak wszyscy wiemy dnia 30.
września obchodzony jest Dzień Chłopaka
W każdej klasie świętowano nieco inaczej
np. chłopcy z klasy 2a musieli zaśpiewać
piosenkę, aby dostać upominek np. batony,
lizaczki i ołówek z fajową gumką do
mazania. Chłopcy z klasy 3a dostali od
swoich koleżanek smoczki dla dzieci i po
cukiereczku.
Posiadacze
testosteronu,
z klasy 1b otrzymali skarbonki w kształcie
krowy.  Mali mężczyźni klasy 1c
otrzymali lizaki. Dziewczynki z klasy
1a swoim kolegom sprezentowały
„magiczne” piłeczki ponadto chłopcy
musieli wykazać się artystycznie np.
zaśpiewać piosenkę, zatańczyć czy
powiedzieć wiersz.
Bezimienna i Gabriela Blue
Dzień Edukacji Narodowej
W tym wolnym od zajęć dniu, udaliśmy się
wszyscy do KINA. Oczywiście nie
zapomnieliśmy o symbolicznym kwiatku
dla naszych wspaniałych i wyjątkowych
wychowawców. Za rok nie zapomnijmy o
Pani w bibliotece! Więc jak już
wspomniałam udaliśmy się klasami do
kina. Niektóre klasy poszły na film pod
tytułem „Śluby Panieńskie”, „Biała i
Strzała” lub na „Step up 3d”. Miło było
spędzić ten czas w raz ze swoją klasą i
wspaniałym wychowawcą.
MAMY
NADZIEJĘ,
JESZCZE
WIĘCEJ
Z KLASĄ.
ŻE
BĘDZIE
WYCIECZEK
Natalia
Skład Samorządu Uczniowskiego
Przewodniczący: Krzysztof Pajer kl. 3b
Zastępca: Magdalena Podbielska kl. 3c
Skarbnik: Natalia Oleksiak kl. 3b
Wyniki konkursu „Dlaczego warto
uczyć się języków obcych?”
W konkursie „Dlaczego warto uczyć się
języków obcych?” zwycięzcą została klasa
3c.
Pomóż zwierzakom!
Schronisko.!!!
Do końca października są zbierane stare
koce, poduszki, kołderki i pokarm dla
zwierząt ze schroniska.
Rzeczy prosimy przynosić do
pani Małgorzaty Mołdysz-Lach
do sali nr 19 lub do pokoju
nauczycielskiego.
Olla
2
Zbieramy Zakrętki!
Akcja zbierania zakrętek RUSZYŁA!
Klasa, która zbierze największą ilość
zakrętek będzie miała
DZIEŃ BEZ PYTANIA I BEZ
NIEZAPOWIEDZIANYCH
KARTKÓWEK DLA CAŁEJ KLASY!!!
ZBIÓRKA TRWA DO 30 LISTOPADA!
Natalia
14 październik 2010 r.
Dzień Edukacji Narodowej
zwany powszechnie i błędnie Dniem
Nauczyciela rozpoczął się pięknie. Już od
samych godzin porannych było piekielnie
zimno, a ja przezornie ubrałam najcieńsze
rajstopy, jakie tylko udało mi się tylko
znaleźć. Już samo czekanie pod szkołą do
tej upragnionej ósmej pietnaście, o której
mieliśmy się (jako klasa) łącznie zebrać
i grzecznie wymaszerować na przystanek,
zdawało się być bardzo wyrafinowaną
torturą.
Kolejnych
nieszczęsnych
przypadków mogących znęcać się nad
nami - biednymi uczniami gimnazjum jednak
zabrakło,
a
dojazd
do
Wrocławskiego Heliosa minął zadziwiająco
spokojnie i szybko…
Odnoszę wrażenie, że zapomniałam
wspomnieć, na co to się wybieraliśmy do
kina. I nie była to ani „Biała i Strzała”, ani
nawet „Żółwik Sammy”, który tak chętnie
„obieżyświatował”
glob
Ziemski
w pięćdziesiąt dni. Naszym celem były zaś
Fredrowe „Śluby Panieńskie”, czyli
ekranizacja ciężkiej i dla niektórych
ewidentnie niestrawnej lektury o tematyce
typowo miłosnej (w tle rozbrzmiewa
głośne „błeee”).
Wśród ogólnego zamieszania pod
tytułem „gdzie usiąść”, „gdzie wysypać
popcorn i na kogo wylać colę” udało nam
się w końcu zająć dogodne pozycje
i pomarudzić
chwilę na przydługie
reklamy, a także niegasnące światła, kiedy
seans rozpoczął się na dobre. Czołowe
napisy zwiastujące wesela pełne panien,
oraz pojawienie się licznych i świetnie nam
znanych Polskich aktorów były mało
zachęcające (bo co to za film, gdzie treść
pisana jest na równi z zawartością
wizualno-dźwiękową?!).
Późniejsze
kwestie (rzecz jasna w rozsławionych
jedenasto-głoskowcach) początkowo także
dziwiły, jednak ogół ekranizacji „ślubów”
łączył się w ładną i zaskakująco spójną
całość, w czym nie przeszkadzał nawet
wątek rodem z XXI. wieku. Oczywiście
pomysł wprowadzenia do tak znamienitej
pod względem doświadczenia wiekowego
komedii, asortymentu takiego, jak telefony
komórkowe, samochody, czy choćby
przyczepy, mógłby wydawać się iście
kuriozalny, żeby nie powiedzieć iście
zwariowany i skazujący jego autora na
odsiadkę w psychiatry ku. Jednak
otrzymany efekt latających po polach
i lasach
burżujów
z
komórkami
w dłoniach, całkiem nieźle skomponował
się z ogólnym rozgardiaszem i harmiderem
wspólnej i bardzo zawiłej miłości
i nienawiści.
Osobiście uważam, iż było to
całkiem niezłe widowisko, zważywszy,
a raczej zwróciwszy całkowitą uwagę na
fakt,
że
ekranizacja
momentami
ciężkostrawnej książki okazała się nad
wymiar fajnie zrobiona i niewiele było
indywidualnych jednostek (po pierwsze
idących w zaparcie wśród ogólnej niechęci
do tego typu kinematografii), które byłyby
ponure przez cały seans. Śmiech jest
zaraźliwy, a tym bardziej w kinie
wystarcza choćby niewielki bodziec, by
wszyscy zaczęli rechotać bez opamiętania.
Powrót pod szkołę był również
udany- chwila grozy dla gapowiczów rzecz
jasna miała miejsce, jednak szczęśliwie
nawet Kanary (a może Kanarowie?...)
postanowiły odsapnąć (przynajmniej od
sprawdzania tego tramwaju, którym my
wracaliśmy). Dokładnie w południe,
dokładnie pod szkolną bramą zostaliśmy
zwolnieni. I właśnie TU dla większości
z nas rozpoczął się właściwy Dzień.
Niekoniecznie Edukacji Narodowej, ale
jednak…
Lusterko
3
Zwierzyniec
Kot
Kot
domowy
jest
najbardziej
rozpowszechnionym
na
świecie
przedstawicielem rodziny kotów. Spotkać
go
można
wszędzie.
Zarówno
w mieszkaniach, jak i zdziczałe żyjące na
wolności.
Podobnie
jak jego kuzyni, kot
domowy
poluje
zakradając się cicho
i niepostrzeżenie
do
swojej
ofiary,
z brzuchem
przy
ziemi, a gdy jest już
wystarczająco blisko
skacze. Kiedy jest
zadowolony mruczy.
Kot towarzyszy człowiekowi od dawien
dawna. Przypuszcza się, że został
udomowiony około 6 tysięcy lat temu
w starożytnym Egipcie. Prawdopodobnie
jego dzikim przodkiem był kot nubijski.
Egipska bogini Bastet przedstawiana była
w postaci kota. W starożytnym koty po
śmierci
balsamowano
i
składano
w specjalnych grobowcach. Jeśli chcecie
wziąć do domu małego kotka, trzeba
poczekać, aż będzie miał, co najmniej 8
tygodni. Wtedy będzie już niezależny od
swojej mamy i sam wypije mleko
z miseczki. W przeciwieństwie do psa, kot
jest bardzo niezależny i swoją sympatię
kieruje tylko do tych, którzy umieli go
sobie zjednać!
Marzena
Pies
Najlepszy
przyjaciel człowieka - Pies
- żyje obok nas od 10000
lat!!! Aktualnie żyje około
400 ras psów. Psa można
bardzo łatwo przyuczać
np. jako przewodnika dla
niewidomych lub jako psaratownika.
ŚRODOWISKO ŻYCIA: Pies żyje wszędzie
tam, gdzie mieszka człowiek, we wszystkich
strefach klimatycznych, od równika do krain
polarnych.
ROZMIARY: Wielkość i ciężar zależą od
rasy.
DŁUGOŚĆ ŻYCIA: W zależności od rasy 1020 lat.
ROZMNAŻANIE: Dojrzałość płciowa: po 712 miesiącach
Ruja: dwa razy w roku
Ciąża: około 2 miesiące
Młode: 5-10 młodych w jednym miocie, mniej
w małych rasach, więcej u dużych.
ODŻYWIANIE: z natury pies jest
drapieżnikiem, ale przystosował się do
wszelkiego pożywienia, jakim karmi go
człowiek.
SZYBKOŚĆ: około 30km/h, rekord należy do
charta arabskiego i wynosi 64km/h.
GŁOS: szczekanie, skomlenie, wycie,
warczenie, skowyt. Porozumiewa się także za
pomocą ruchów ogona i uszu.
Natalia i Olla
Rozrywka
NASZE (S)TWORY
„Morze snów”
Rozdział I
Był wieczór, późny wieczór. Leżałam
w łóżku rozkoszując się słodkim lenistwem.
Ferie to najlepszy czas w roku szkolnym
(no oczywiście poza wakacjami) i gdy tak
sobie rozmyślałam w pewnym momencie
do pokoju wpadła moja starsza siostra
Olivia.
- Gabriela ratuj! – wysapała zdyszana.
- Przykro mi, ale nie mogę ci pomóc –
powiedziałam wychodząc spod pierzyny
i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Dobra „Gabi”, przepraszam –
mruknęła przewracając oczy.
- Czego chcesz? – zapytałam.
- Pożycz mi te czarne szpilki – to nie
było pytanie. Raczej błagalny rozkaz.
- Po co ?– podejrzliwie zadałam pytanie
czując że bardzo jej na tym zależy
i zaciekawiło mnie dlaczego, a jako
4
pełnoprawna posiadaczka czarnych butów
na szpilkach miałam prawo do uzyskanie
odpowiedzi.
- Idę na spotkanie z Feliksem –
odpowiedziała uległym tonem.
Olivia zawsze była piękna. Miała krótkie,
proste i czarne włosy otaczające smukłą,
opaloną twarz. Roześmiane oczy koloru
brązowego i ciemnoróżowe usta. Kształtna
sylwetka rozpalała do czerwoności każdego
chłopaka, którego napotkała na swojej
drodze nic, więc dziwnego, że chodziła
z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole.
- No tak Olivia i jej chłoptaś. Są na dole
w szufladzie. – rzuciłam i poszłam
z powrotem do łóżka ale tym razem by
pójść spać.
- Dzięki – krzyknęła i wzięła się za
szukanie butów, a ja zasnęłam.
Śniło mi się, że pływam w morzu
jako syrena. Bardzo mi się spieszyło, ale
nie wiedziałam, dokąd ani dlaczego. Cały
czas ktoś lub coś mówiło mi szeptem do
ucha jakieś słowa, ale nie rozumiałam ich.
Były bardzo ciche i zagłuszone. Płynęłam
coraz szybciej i szybciej. Nie wiedziałam,
co się dzieje, byłam przerażona a gdy
starałam się zatrzymać nie mogłam.
Obudziłam się cała zlana potem. W pokoju
było ciemno i zimno, zapewne Olivia
wychodząc zgasiła światło i otworzyła
okno. Uznawszy, że już nie zasnę wstałam
z łóżka zapaliłam światło, a gdy starałam
się zamknąć okno zobaczyłam coś
niezwykłego. Pod oknem stał duży czarny
wilk i przyglądał mi się swoimi dużymi
i czarnymi
ślepiami.
Na
początku
myślałam, że to sen, ale gdy przetarłam
oczy on nadal tam stał, nie mogłam
odwrócić od niego wzroku. Gdy się
zorientował, że też na niego patrzę zerwał
się i uciekł. Byłam tak sparaliżowana
jeszcze przez jakiś czas, a potem
odwróciłam się na pięcie i poszłam do
łóżka. Próbując się uspokoić zaczęłam
rozmyślać nad wilkiem, który nie dawał mi
spokoju.
Na śniadaniu cały czas byłam
rozkojarzona. Grzebiąc łyżką w płatkach
myślałam o basiorze. Czego chciał?
Dlaczego obserwował właśnie mnie?
Nasuwało mi się wiele pytań, na które nie
znałam odpowiedzi, ale miałam zamiar je
znaleźć. W tym momencie moje
rozmyślania przerwała Olivia.
- Słucham? – spytałam bo byłam ta
zamyślona że nie usłyszałam co mówiła.
- Co się z tobą dzieje? Pytałam, z kim
idziesz na wiosenny bal? – zapytała
odkładając swoje mussli z jogurtem - Do
marca już niedaleko, a ty wciąż nie masz
chłopaka. – stwierdziła najwyraźniej
martwiąc się o mnie.
- Słuchaj naprawdę nie musisz się o mnie
martwić znajdę kogoś, albo przyjdę sama.
Poza tym do balu jeszcze dużo czasu. –
odpowiedziałam pomału kończąc płatki.
- Dużo czasu?! – wrzasnęła otwierając
szeroko oczy – Jeszcze tylko tydzień ferii
i tydzień szkoły! Czy dla ciebie dwa
tygodnie to mało?! Bal jest za dwa tygodnie
a ty nie masz jeszcze faceta! Nie mówiąc
o tym, że trzeba jeszcze kupić sukienkę
jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, a ty nawet
nie masz chłopaka na bal!- cały czas
krzyczała pokazując że jest na mnie
wściekła, ale nie rozumiałam dlaczego.
- Olivia ja nie potrzebuję chłopaka do
szczęścia wystarczy, że mam rodzinę
i przyjaciół. Poza tym, kto by mnie tam
chciał. – odpowiedziałam pięknym za
nadobne.
- Gabi. Nie mówię tego jako siostra, ale
jako człowiek. Masz piękne długie
kasztanowe włosy i smukłą sylwetkę. Masz
śliczne zielone oczy i zawsze uśmiechnięte,
jasnoróżowe usta nie mówiąc już o tym, że
masz niesamowite piękno wewnętrzne
i prawdę mówiąc czasami nawet ja ci
zazdroszczę. Każda dziewczyna zabiłaby
żeby być tobą, ale potrzebujesz trochę
wiary siebie, bo nie umiesz tego dostrzec. –
powiedziała już o wiele łagodniejszym
tonem.
Tydzień
minął
bardzo
źle
szczególnie w środku nocy codziennie
budziłam się z tego samego koszmaru
(czyli koszmaru „syreny”)jednak z jednym
wyjątkiem z każdą nocą szept był coraz
bardziej zrozumiały. Codziennie budziłam
się zlana potem w środku nocy. Olivia cały
czas paplała o facetach i o balu. Po kłótni
5
z tatą w ogóle się do siebie nie
odzywaliśmy, a co najgorsze jutro zaczyna
się pierwszy dzień szkoły.
Ciąg dalszy nastąpi...
Gabriela Blue
„Miron” cz.1
„Dziś pogoda jest bezwzględnie
beznadziejna” – powiedziałby detektyw
Miron, gdyby tylko pozwolił mu na to
rozsadzający usta knebel. I nie chodziło tu
o sam komentarz na temat warunków
atmosferycznych, co bardziej o próbę
zwalenia na nie winy za niepowodzenie
śledztwa. W końcu deszcz, nagłe zmiany
ciśnienia i paskudnie niska temperatura
były zależnością główną, od której (jak to
z zależnościami bywa) zależał przebieg
jego Misji. Jakby nie patrzeć, kręcenie się
po porcie w zapomnianym przez Europę
miasteczku na północy Holandii, podczas
ulewy nie było najprzyjemniejszym
zajęciem. Tym bardziej dla wysokiego
rangą prywatnego detektywa. Miron
zamiast jednak pomstować, na co miał
wielką ochotę, siedział zakneblowany pod
ścianą i niemal dławił się wszechobecnym
smrodem pochodzącym z porozrzucanych
po całym magazynie rybich trupów. Bo do
tego, że znajdował się w portowym
magazynie, nie miał żadnych
wątpliwości- wysokie sklepienie
upstrzone długimi linami i wielkie,
drewniane kontenery ostentacyjnie
wskazywały
przeznaczenie
ogromnej hali. Przez brudne szyby,
a dokładniej
przez
ich
najczystsze
fragmenty, te powybijane kamieniami
wdzierały się złoto-różowe promienie
świtu, odbijając się w rozlanej na podłodze
benzynie. Miron, który zawsze twierdził, że
oprócz zmysłu istnego szarlatana konkluzji
otrzymał także umiejętność subtelnego
postrzegania piękna, teraz obserwował
z namaszczeniem roztańczone wiry na
łatwopalnym węglowodorze. I choć zdawał
sobie sprawę, że napastnicy już za chwilę
mogą podłożyć ogień, czuł się dziwnie
odprężony i spokojny. Przez myśl
przebiegło mu, że jest trochę jak ten koleś
z filmu, który handlował bronią i nawet,
kiedy go już złapali, zawsze pojawiał się,
ktoś inny, kto wyciągał go bez słowa
z więzienia.
Detektyw Miron Zawolski westchnął
ciężko. Nie, ten film nie mógłby być o nimdobrym,
służącym
sprawiedliwości
pracownikowi prywatnych wydziałów
śledczych. Może gdyby, chociaż w domu
katował żonę i dzieci, jakiś reżyser
pokusiłby się na ekranizację jego pozornie
szczęśliwego żywota…? Jednak Miron nie
miał żony, ani tym bardziej dzieci. Miał za
to spętane dłonie, kamień owinięty jakąś
szmatą w ustach i coraz silniejszy nacisk na
pęcherz. A te właśnie atrybuty raczej nie
nadawałyby się na pełnometrażowy film.
Miron wsadził do ust cygaro
i zaciągnął się nim wdzięcznie, próbując
ukryć napływające do oczu łzy.
- Jak smakuje? – spytał gruby mężczyzna
w seledynowej koszuli w grochy. – To
Kolumbijskie – dodał, nie czekając na
odpowiedź.
- Smaczne – zadławił się detektyw.
Rozkaszlał się paskudnie, widząc z każdym
wyszarpującym się boleśnie z gardła
haustem powietrza, jak twarz jego
rozmówcy pokrywa coraz szerszy i szerszy,
szczerbaty uśmiech.
- Tak mi przykro – zagadnął
z kiepsko udawaną skruchą. –
Sądziłem, że pan pali. To takie…
powszechne, nie sądzi pan, panie…
- Miron – mruknął cicho detektyw,
obawiając się, że każde głośniejsze
słowo ponownie wzburzy chwilowo
milczące płuca.
- Panie Mironie – dokończył mężczyzna. –
Więc, z czym pan do mnie przychodzi?
Detektyw przełknął ślinę, a mocny smak
tytoniu zdawał się jeszcze nasilić.
- Chciałbym kupić 300 mg koki –
wyartykułował nerwowo.
Grubas parsknął śmiechem.
- Nie wygląda pan, panie Mironie na ćpuna!
Ćpuny, które do mnie przychodzą nie mają
na
sobie
garniturów,
czerwonych
krawatów, ani skórzanych butów. Tutejsi
narkomani to zaplute szczyle, wiecznie na
6
haju. Wie pan- wszechobecne meliny,
wspólne strzykawki i ogólnie miłość wszem
i wobec.
Detektyw pokiwał głową, zaciskając
spocone ze zdenerwowania dłonie na
rękawie granatowej marynarki.
- Oczywiście sprzedam ci kokainę –
kontynuował dealer. – Ale jakoś nie
wzbudzasz mojego zaufania…
- Ale jak to? – wyrwał się raptownie Miron.
Przecież wszystko było tak pieczołowicie
zaplanowane! Złapane jakiś czas temu
dzieciaki szybko wyjawiły dane dostawcy,
a cierpliwość detektywa M. jeszcze bardziej
skłaniała się na jego korzyść! Przecież
czekał przeszło pół roku, nim w ogóle
odważył się zapuścić na tereny Rybytutejszego handlarza.
- Spokojnie – roześmiał się gruby. – Pan,
jeśli mogę być szczery, wygląda mi
bardziej na nieudolnego prawniczka. Ale –
dodał pojednawczo – proszę nie brać tego
do siebie, panie Mironie.
Detektyw spochmurniał i zgarbił się,
krzyżując ramiona. Prawie sam się wsypał.
Tak mało brakowało, żeby niechybnie
skończył w morzu z przytwierdzonym do
stóp stukilowym odważnikiem. Miał
straszną ochotę westchnąć z ulgą
i odtańczyć taniec radości- już za chwilę
dowiedzie, że to Ryba, czyli Vincent Flues
rozpowszechniał narkotyki na północnym
wybrzeżu.
- Więc sprzedasz mi? – spytał zamiast tego,
najbardziej obojętnym tonem, na jaki
pozwalały mu rozedrgane struny w gardle.
Ryba
skinął
głową
i
pstryknął
serdelkowatymi paluchami niczym mafijny
boss.
- Amnezjo – rzucił w stronę skrytych
w półmroku drzwi magazynu. – Pan Miron
chce trzy-setkę.
Zza ściany budynku wydobył się nagle
przeraźliwy łomot dźwięcznej blachy
uderzającej o beton, a później za brudną
szybą zamajaczyła niewyraźna postać.
- Trzy-setkę, tak? – powtórzył obcy
nazwany Amnezją, a detektyw w nagłym
odpływie odwagi cofnął się w stronę
migającej tuż obok jego służbowego forda,
latarni. I był niemalże pewien, że zdołałby
dosięgnąć drzwi samochodu, zatrzasnąć je
za sobą i schować głowę między kolana.
Kiedy jednak z dziurawej szyby wyjrzała
czarna lufa, był jedynie w stanie patrzeć jak
czerwono-pióry pocisk pokonuje dzielące
ich metry przez nieznośnie długie ułamki
sekund.
Lusterko
Kącik Kucharski
Minitosty z figami i serem
feta
Czas przygotowania; 10 minut
+ czas na przygotowanie marynowanej fety
Składniki:
> 1 łyżeczka drobno posiekanego szczypiorku
> 24 cienkie tosty
> 3 średnie świeże figi (180g)
Marynowana feta:
> 1 łyżeczka drobno startej skórki cytryny
> 2 łyżeczki świeżych liści tymianku
> 1 rozgnieciony ząbek czosnku
> 125g pokrojonego na 12 kawałków sera feta
> 3/4 szklanki oliwy (180g)
Używając
widelca,
rozgnieć
ser
ze
szczypiorkiem. Posmaruj nim tost z jednej
strony.
Pokrój każdą figę na osiem trójkątnych
kawałków. Połóż cząstkę figi na każdym toście.
Dopraw świeżo zmielonym czarnym pieprzem
(według uznania).
Marynowana feta: W szklanym słoju ze
szczelną pokrywą wymieszaj skórę cytryny,
tymianek i czosnek. Dodaj ser. Dobrze zamknij
słój, delikatnie wstrząśnij, aby pokryć ser
miksturą. Otwórz naczynie i wlej oliwę, tak, aby
całkowicie zakryła ser. Zakręć słój, wstaw go do
lodówki, schładzaj całą noc.
Wskazówka:
Przygotuj
podwójną
ilość
marynowanej fety. Niewykorzystaną część sera
można przechowywać w lodówce nawet do
dwóch tygodni. Marynowana feta wyśmienicie
nadaje się do sałatek lub smarowania kanapek.
Jedna porcja: 8,3g tłuszczu; 410 kJ (98 cal)
Krokiety z serem i grzybami
Składniki:
> 0,5 kg sera żółtego
> 1 kg pieczarek
7
> 2 jajka
> bułka tarta
> mąka
> mleko
> olej
> olej
Sposób przygotowania:
Sposób przygotowania:
Szklankę mąki wsypać do miski, dolać mleka
i wody, wymieszać to tak, aby było gęste.
Najlepiej żeby nie było grudek. Wlać składniki
na rozgrzaną patelnię i usmażyć naleśniki.
Następnie zetrzeć na tarce ser i umyte
pieczarki, które następnie należy podsmażyć na
osobnej patelni. Gdy ostygną wymieszać farsz
i wyłożyć go na ostudzone naleśniki. Ładnie
zawinąć, zamoczyć w jajku i bułce tartej,
później ułożyć na nagrzanej patelni.
Makaron w sosie
pieczeniowym z mięsem
mielonym
Ugotować makaron, odcedzić i przepłukać
zimną wodą. Mięso mielone wrzucić na
rozgrzaną patelnię, rozdrobnić na kawałki,
usmażyć. Rozrobić sos pieczeniowy, wlać do
wysmażonego mięsa, mieszając przez chwilę.
Później dodać wody, dokładnie wymieszać
i doprawić do smaku.
Kotlety schabowe
Składniki:
> 0,5 kg mięsa wołowego
> 2 jajka
> bułka tarta
> olej
> sól i pieprz
Sposób przygotowania:
Mięso schabowe pokroić na cieniutkie plasterki,
następnie potłuc i zamoczyć w wymieszanych
z solą i pieprzem jajka, później w bułce tartej.
Wrzucić na rozgrzaną patelnię. Do smaku
można ugotować ziemniaki.
Składniki:
> makaron
> mięso mielone
> sos pieczeniowy jasny
> sól i pieprz
Łamiłepek
WYSZUKAJ W DIAGRAMI 9 PLANET (POZIOMO, PIONOWO LUB NA UKOS), A Z RESZTY LITER
UTWÓRZ HASŁO
P
J
O
W
I
S
Z
D
N
M
L
U
K
Ł
A
E
Z
U
R
A
N
R
I
M
T
K
E
A
Ł
U
M
R
R
I
Y
A
E
W
S
P
O
E
O
T
N
E
N
C
U
S
A
T
U
R
N
Z
N
Y
S
HASŁO: ……………………………………………….
8
CIEKAWOSTKA I POMOC:
W okresie, kiedy tworzył się ……………., prócz Słońca powstało także wiele innych
ciał niebieskich. Z części gwiezdnego pyłu uformowały się mniejsze kule, które w postaci
planet okrążają Słońce, czerpiąc z niego światło i ciepło. Po najbliższej Słońcu orbicie krążył
Merkury, następnie Wenus na trzecim miejscu Ziemia, potem Mars, Jowisz, Saturn, Uran,
Neptun i daleko nieduży Pluton.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
1. Ma czarne pióra na grzbiecie, skrzydłach i głowie i białe pióra na brzuchu.
2. Jeździ się na nim na wycieczki.
3. Lubisz go uprawiać.
4. Lepi się nią kulki.
5. Gdy on pada jest ponuro i mokro.
6. Koń…
Śmiechowa
Polak Rusek i Niemiec lecą samolotem.
Nagle patrzą a diabeł im skrzydło odpiłować
próbuje...
Rusek na to:
- ja to załatwię.
Wyszedł dał mu 1000 Rubli.
Wchodzi patrzy diabeł jeszcze szybciej piłuje ..
Niemiec na to:
- ja to załatwię.
wychodzi daje dla diabła 2000 Euro.
Wchodzi, patrzy a diabeł jeszcze szybciej piłuje
...
Na to polak:
- ja to załatwię ...
Wychodzi rzuca grosza a diabeł na to:
- za takie pieniądze to se sami piłujcie !!!...
Babcia mająca problemy z pamięcią pyta
wnuczka:
- Co to jest ten sex?
Wnuczek chcąc uniknąć kłopotliwej
odpowiedzi mówi:
- To tak jakby się babcia najadła ogórków i
popiła maślanką.
Więc babcia spróbowała jak mówił wnuczek i
dostała rozwolnienia.
W drodze do kościoła tak ją przycisnęło, że już
nie mogła wytrzymać, więc załatwiła się w
rowie.
Kawałek dalej znowu.
Idąc dalej kolejny raz ją dopadło, więc zaszła
się załatwić na pobliską budowę.
W końcu dotarła do kościoła, ale było już
niestety po mszy.
Na to ksiądz podchodzi do babci i pyta:
- Babciu co się stało, zawsze byłaś pierwsza,
jeszcze przed mszą, a teraz na koniec
przychodzisz?
A babcia na to:
- Bo to, proszę księdza, wszystko przez ten sex!
Dwa razy w rowie! Raz na budowie! I jeszcze
mi się chce!
Polak, Czech i Niemiec spotkali diabla.
Kazał im przynieść jakąś roślinkę.
Polak przyniósł tulipana, Niemiec dziką różę a
Czecha jeszcze nie ma...
Diabeł nie czekając kazał im to zjeść.
9
Polak zjadł bez problemu.
Niemiec natomiast je, i płacze i śmieje się
jednocześnie..
- Czemu płaczesz - spytał diabeł
- Bo muszę zjeść dziką różę, to boli!
- A czemu się śmiejesz?
- Bo Czech idzie z kaktusem!
Przychodzi pijak do domu, ale żona go nie chce
wpuścić.
Puka więc do sąsiadów, a tam otwiera mu ich
mały synek i mówi:
- Rodziców nie ma w domu.
- To nic, czy przyniósłbyś mi szklankę wody?
Chłopiec po chwili przychodzi ze szklanką,
pijak wypił duszkiem, ale mówi:
- Przynieś jeszcze jedną.
Chłopiec przyniósł tylko pół. Na to pijak:
- Chciałem całą szklankę, dlaczego przyniosłeś
pół?
- Bo do kranu nie dosięgnę, a z sedesu już
wszystko wybrałem.
10