Jeśli masz jakiś problem możesz napisać do nas list lub wysłać e
Transkrypt
Jeśli masz jakiś problem możesz napisać do nas list lub wysłać e
Nr 1/2 wrzesień – październik, 2010 r. Po wakacyjnej przerwie gazetka szkolna powraca! Nowi uczniowie, nowa redakcja, nowe nazwy rubryk, które tak dobrze znacie i nowy tytuł szkolnego czasopisma. Nie zabraknie niczego. Poczynając od Waszej twórczości, kończąc na poradach kulinarnych. Z pewnością znajdziecie tu coś dla siebie. Życzymy miłego czytania! Redakcja. W tym numerze: - Wycieczka integracyjna - Rozpoczęcie roku szkolnego - Obchody Dnia Chłopaka - Wybory na Rzecznika Praw Ucznia - Dzień Edukacji Narodowej - Skład Samorządu Uczniowskiego - Wyniki konkursu „Dlaczego warto uczyć się języków obcych?” - Konkursy - Informacje - Zwierzyniec - Rozrywki - Kącik kucharski Uwaga! Uwaga! Uwaga! Redakcja gazetki ogłasza konkurs na nową nazwę czasopisma. Propozycje można składać w bibliotece lub e-mailem na adres [email protected]. Termin przyjmowania zgłoszeń upływa 30.11.2010 r. Jeśli masz jakiś problem możesz napisać do nas list lub wysłać e- mail, a my damy Ci odpowiedź w następnym numerze gazetki. Skrzynka na listy znajduje się w bibliotece. Redakcja: Angelika Obodczuk, Aleksandra Bubula, Anna Grzelewska, Beata Droszcz, Kajka Bilińska, Kamila Smolińska, Matylda Giernalczyk, Marta Mroczek, Marzena Rumianek, Natalia Osuchowska-Gozdawa. 1 Wycieczka integracyjna Wybory na Rzecznika Praw Ucznia Dnia 14 października 2010 roku uczniowie klas 1 wyruszyli na wycieczkę integracyjną do zamku Książ w granicach Wałbrzycha na terenie Książęcego Parku Krajobrazowego. Zwiedzaliśmy zamek Książ, który jest trzecim co do wielkości zamkiem w Polsce. Najpiękniejsze były w nim sale pałacowe i dziedziniec. Również wiele emocji wzbudziło zwiedzanie stadniny koni. Pod koniec wycieczki jedliśmy pyszne kiełbaski pieczone przy wspólnym ognisku. Zadowoleni z wycieczki wróciliśmy do Wrocławia. W wyniku głosowania rzecznikiem Praw Ucznia została p. Elżbieta Minkiesiewicz, a zastępcą p. Danuta Szepielak Marzena Rozpoczęcie roku szkolnego Dnia 1 września 2010r. w Gimnazjum nr 6 uczniowie po wakacjach spotkali się ze swoimi kolegami i koleżankami by rozpocząć kolejny rok szkolny. Uczniowie klas pierwszych przybyli do szkoły na godz. 8:30. W klasach spotkali się ze swoimi nowymi wychowawcami, kolegami i koleżankami. Pierwszoklasiści zostali oprowadzeni po szkole przez swoich wychowawców, otrzymali plany lekcji i rozeszli się do domów. Drugie i trzecie klasy rozpoczęcie miały na godzinę 10:00. Uczniowie znów spotkali się ze sobą i z nauczycielami. Po krótkim spotkaniu ze swoimi opiekunami rozeszli się do domów. Bezimienna Obchody Dnia Chłopaka Jak wszyscy wiemy dnia 30. września obchodzony jest Dzień Chłopaka W każdej klasie świętowano nieco inaczej np. chłopcy z klasy 2a musieli zaśpiewać piosenkę, aby dostać upominek np. batony, lizaczki i ołówek z fajową gumką do mazania. Chłopcy z klasy 3a dostali od swoich koleżanek smoczki dla dzieci i po cukiereczku. Posiadacze testosteronu, z klasy 1b otrzymali skarbonki w kształcie krowy. Mali mężczyźni klasy 1c otrzymali lizaki. Dziewczynki z klasy 1a swoim kolegom sprezentowały „magiczne” piłeczki ponadto chłopcy musieli wykazać się artystycznie np. zaśpiewać piosenkę, zatańczyć czy powiedzieć wiersz. Bezimienna i Gabriela Blue Dzień Edukacji Narodowej W tym wolnym od zajęć dniu, udaliśmy się wszyscy do KINA. Oczywiście nie zapomnieliśmy o symbolicznym kwiatku dla naszych wspaniałych i wyjątkowych wychowawców. Za rok nie zapomnijmy o Pani w bibliotece! Więc jak już wspomniałam udaliśmy się klasami do kina. Niektóre klasy poszły na film pod tytułem „Śluby Panieńskie”, „Biała i Strzała” lub na „Step up 3d”. Miło było spędzić ten czas w raz ze swoją klasą i wspaniałym wychowawcą. MAMY NADZIEJĘ, JESZCZE WIĘCEJ Z KLASĄ. ŻE BĘDZIE WYCIECZEK Natalia Skład Samorządu Uczniowskiego Przewodniczący: Krzysztof Pajer kl. 3b Zastępca: Magdalena Podbielska kl. 3c Skarbnik: Natalia Oleksiak kl. 3b Wyniki konkursu „Dlaczego warto uczyć się języków obcych?” W konkursie „Dlaczego warto uczyć się języków obcych?” zwycięzcą została klasa 3c. Pomóż zwierzakom! Schronisko.!!! Do końca października są zbierane stare koce, poduszki, kołderki i pokarm dla zwierząt ze schroniska. Rzeczy prosimy przynosić do pani Małgorzaty Mołdysz-Lach do sali nr 19 lub do pokoju nauczycielskiego. Olla 2 Zbieramy Zakrętki! Akcja zbierania zakrętek RUSZYŁA! Klasa, która zbierze największą ilość zakrętek będzie miała DZIEŃ BEZ PYTANIA I BEZ NIEZAPOWIEDZIANYCH KARTKÓWEK DLA CAŁEJ KLASY!!! ZBIÓRKA TRWA DO 30 LISTOPADA! Natalia 14 październik 2010 r. Dzień Edukacji Narodowej zwany powszechnie i błędnie Dniem Nauczyciela rozpoczął się pięknie. Już od samych godzin porannych było piekielnie zimno, a ja przezornie ubrałam najcieńsze rajstopy, jakie tylko udało mi się tylko znaleźć. Już samo czekanie pod szkołą do tej upragnionej ósmej pietnaście, o której mieliśmy się (jako klasa) łącznie zebrać i grzecznie wymaszerować na przystanek, zdawało się być bardzo wyrafinowaną torturą. Kolejnych nieszczęsnych przypadków mogących znęcać się nad nami - biednymi uczniami gimnazjum jednak zabrakło, a dojazd do Wrocławskiego Heliosa minął zadziwiająco spokojnie i szybko… Odnoszę wrażenie, że zapomniałam wspomnieć, na co to się wybieraliśmy do kina. I nie była to ani „Biała i Strzała”, ani nawet „Żółwik Sammy”, który tak chętnie „obieżyświatował” glob Ziemski w pięćdziesiąt dni. Naszym celem były zaś Fredrowe „Śluby Panieńskie”, czyli ekranizacja ciężkiej i dla niektórych ewidentnie niestrawnej lektury o tematyce typowo miłosnej (w tle rozbrzmiewa głośne „błeee”). Wśród ogólnego zamieszania pod tytułem „gdzie usiąść”, „gdzie wysypać popcorn i na kogo wylać colę” udało nam się w końcu zająć dogodne pozycje i pomarudzić chwilę na przydługie reklamy, a także niegasnące światła, kiedy seans rozpoczął się na dobre. Czołowe napisy zwiastujące wesela pełne panien, oraz pojawienie się licznych i świetnie nam znanych Polskich aktorów były mało zachęcające (bo co to za film, gdzie treść pisana jest na równi z zawartością wizualno-dźwiękową?!). Późniejsze kwestie (rzecz jasna w rozsławionych jedenasto-głoskowcach) początkowo także dziwiły, jednak ogół ekranizacji „ślubów” łączył się w ładną i zaskakująco spójną całość, w czym nie przeszkadzał nawet wątek rodem z XXI. wieku. Oczywiście pomysł wprowadzenia do tak znamienitej pod względem doświadczenia wiekowego komedii, asortymentu takiego, jak telefony komórkowe, samochody, czy choćby przyczepy, mógłby wydawać się iście kuriozalny, żeby nie powiedzieć iście zwariowany i skazujący jego autora na odsiadkę w psychiatry ku. Jednak otrzymany efekt latających po polach i lasach burżujów z komórkami w dłoniach, całkiem nieźle skomponował się z ogólnym rozgardiaszem i harmiderem wspólnej i bardzo zawiłej miłości i nienawiści. Osobiście uważam, iż było to całkiem niezłe widowisko, zważywszy, a raczej zwróciwszy całkowitą uwagę na fakt, że ekranizacja momentami ciężkostrawnej książki okazała się nad wymiar fajnie zrobiona i niewiele było indywidualnych jednostek (po pierwsze idących w zaparcie wśród ogólnej niechęci do tego typu kinematografii), które byłyby ponure przez cały seans. Śmiech jest zaraźliwy, a tym bardziej w kinie wystarcza choćby niewielki bodziec, by wszyscy zaczęli rechotać bez opamiętania. Powrót pod szkołę był również udany- chwila grozy dla gapowiczów rzecz jasna miała miejsce, jednak szczęśliwie nawet Kanary (a może Kanarowie?...) postanowiły odsapnąć (przynajmniej od sprawdzania tego tramwaju, którym my wracaliśmy). Dokładnie w południe, dokładnie pod szkolną bramą zostaliśmy zwolnieni. I właśnie TU dla większości z nas rozpoczął się właściwy Dzień. Niekoniecznie Edukacji Narodowej, ale jednak… Lusterko 3 Zwierzyniec Kot Kot domowy jest najbardziej rozpowszechnionym na świecie przedstawicielem rodziny kotów. Spotkać go można wszędzie. Zarówno w mieszkaniach, jak i zdziczałe żyjące na wolności. Podobnie jak jego kuzyni, kot domowy poluje zakradając się cicho i niepostrzeżenie do swojej ofiary, z brzuchem przy ziemi, a gdy jest już wystarczająco blisko skacze. Kiedy jest zadowolony mruczy. Kot towarzyszy człowiekowi od dawien dawna. Przypuszcza się, że został udomowiony około 6 tysięcy lat temu w starożytnym Egipcie. Prawdopodobnie jego dzikim przodkiem był kot nubijski. Egipska bogini Bastet przedstawiana była w postaci kota. W starożytnym koty po śmierci balsamowano i składano w specjalnych grobowcach. Jeśli chcecie wziąć do domu małego kotka, trzeba poczekać, aż będzie miał, co najmniej 8 tygodni. Wtedy będzie już niezależny od swojej mamy i sam wypije mleko z miseczki. W przeciwieństwie do psa, kot jest bardzo niezależny i swoją sympatię kieruje tylko do tych, którzy umieli go sobie zjednać! Marzena Pies Najlepszy przyjaciel człowieka - Pies - żyje obok nas od 10000 lat!!! Aktualnie żyje około 400 ras psów. Psa można bardzo łatwo przyuczać np. jako przewodnika dla niewidomych lub jako psaratownika. ŚRODOWISKO ŻYCIA: Pies żyje wszędzie tam, gdzie mieszka człowiek, we wszystkich strefach klimatycznych, od równika do krain polarnych. ROZMIARY: Wielkość i ciężar zależą od rasy. DŁUGOŚĆ ŻYCIA: W zależności od rasy 1020 lat. ROZMNAŻANIE: Dojrzałość płciowa: po 712 miesiącach Ruja: dwa razy w roku Ciąża: około 2 miesiące Młode: 5-10 młodych w jednym miocie, mniej w małych rasach, więcej u dużych. ODŻYWIANIE: z natury pies jest drapieżnikiem, ale przystosował się do wszelkiego pożywienia, jakim karmi go człowiek. SZYBKOŚĆ: około 30km/h, rekord należy do charta arabskiego i wynosi 64km/h. GŁOS: szczekanie, skomlenie, wycie, warczenie, skowyt. Porozumiewa się także za pomocą ruchów ogona i uszu. Natalia i Olla Rozrywka NASZE (S)TWORY „Morze snów” Rozdział I Był wieczór, późny wieczór. Leżałam w łóżku rozkoszując się słodkim lenistwem. Ferie to najlepszy czas w roku szkolnym (no oczywiście poza wakacjami) i gdy tak sobie rozmyślałam w pewnym momencie do pokoju wpadła moja starsza siostra Olivia. - Gabriela ratuj! – wysapała zdyszana. - Przykro mi, ale nie mogę ci pomóc – powiedziałam wychodząc spod pierzyny i skrzyżowałam ręce na piersi. - Dobra „Gabi”, przepraszam – mruknęła przewracając oczy. - Czego chcesz? – zapytałam. - Pożycz mi te czarne szpilki – to nie było pytanie. Raczej błagalny rozkaz. - Po co ?– podejrzliwie zadałam pytanie czując że bardzo jej na tym zależy i zaciekawiło mnie dlaczego, a jako 4 pełnoprawna posiadaczka czarnych butów na szpilkach miałam prawo do uzyskanie odpowiedzi. - Idę na spotkanie z Feliksem – odpowiedziała uległym tonem. Olivia zawsze była piękna. Miała krótkie, proste i czarne włosy otaczające smukłą, opaloną twarz. Roześmiane oczy koloru brązowego i ciemnoróżowe usta. Kształtna sylwetka rozpalała do czerwoności każdego chłopaka, którego napotkała na swojej drodze nic, więc dziwnego, że chodziła z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. - No tak Olivia i jej chłoptaś. Są na dole w szufladzie. – rzuciłam i poszłam z powrotem do łóżka ale tym razem by pójść spać. - Dzięki – krzyknęła i wzięła się za szukanie butów, a ja zasnęłam. Śniło mi się, że pływam w morzu jako syrena. Bardzo mi się spieszyło, ale nie wiedziałam, dokąd ani dlaczego. Cały czas ktoś lub coś mówiło mi szeptem do ucha jakieś słowa, ale nie rozumiałam ich. Były bardzo ciche i zagłuszone. Płynęłam coraz szybciej i szybciej. Nie wiedziałam, co się dzieje, byłam przerażona a gdy starałam się zatrzymać nie mogłam. Obudziłam się cała zlana potem. W pokoju było ciemno i zimno, zapewne Olivia wychodząc zgasiła światło i otworzyła okno. Uznawszy, że już nie zasnę wstałam z łóżka zapaliłam światło, a gdy starałam się zamknąć okno zobaczyłam coś niezwykłego. Pod oknem stał duży czarny wilk i przyglądał mi się swoimi dużymi i czarnymi ślepiami. Na początku myślałam, że to sen, ale gdy przetarłam oczy on nadal tam stał, nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Gdy się zorientował, że też na niego patrzę zerwał się i uciekł. Byłam tak sparaliżowana jeszcze przez jakiś czas, a potem odwróciłam się na pięcie i poszłam do łóżka. Próbując się uspokoić zaczęłam rozmyślać nad wilkiem, który nie dawał mi spokoju. Na śniadaniu cały czas byłam rozkojarzona. Grzebiąc łyżką w płatkach myślałam o basiorze. Czego chciał? Dlaczego obserwował właśnie mnie? Nasuwało mi się wiele pytań, na które nie znałam odpowiedzi, ale miałam zamiar je znaleźć. W tym momencie moje rozmyślania przerwała Olivia. - Słucham? – spytałam bo byłam ta zamyślona że nie usłyszałam co mówiła. - Co się z tobą dzieje? Pytałam, z kim idziesz na wiosenny bal? – zapytała odkładając swoje mussli z jogurtem - Do marca już niedaleko, a ty wciąż nie masz chłopaka. – stwierdziła najwyraźniej martwiąc się o mnie. - Słuchaj naprawdę nie musisz się o mnie martwić znajdę kogoś, albo przyjdę sama. Poza tym do balu jeszcze dużo czasu. – odpowiedziałam pomału kończąc płatki. - Dużo czasu?! – wrzasnęła otwierając szeroko oczy – Jeszcze tylko tydzień ferii i tydzień szkoły! Czy dla ciebie dwa tygodnie to mało?! Bal jest za dwa tygodnie a ty nie masz jeszcze faceta! Nie mówiąc o tym, że trzeba jeszcze kupić sukienkę jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, a ty nawet nie masz chłopaka na bal!- cały czas krzyczała pokazując że jest na mnie wściekła, ale nie rozumiałam dlaczego. - Olivia ja nie potrzebuję chłopaka do szczęścia wystarczy, że mam rodzinę i przyjaciół. Poza tym, kto by mnie tam chciał. – odpowiedziałam pięknym za nadobne. - Gabi. Nie mówię tego jako siostra, ale jako człowiek. Masz piękne długie kasztanowe włosy i smukłą sylwetkę. Masz śliczne zielone oczy i zawsze uśmiechnięte, jasnoróżowe usta nie mówiąc już o tym, że masz niesamowite piękno wewnętrzne i prawdę mówiąc czasami nawet ja ci zazdroszczę. Każda dziewczyna zabiłaby żeby być tobą, ale potrzebujesz trochę wiary siebie, bo nie umiesz tego dostrzec. – powiedziała już o wiele łagodniejszym tonem. Tydzień minął bardzo źle szczególnie w środku nocy codziennie budziłam się z tego samego koszmaru (czyli koszmaru „syreny”)jednak z jednym wyjątkiem z każdą nocą szept był coraz bardziej zrozumiały. Codziennie budziłam się zlana potem w środku nocy. Olivia cały czas paplała o facetach i o balu. Po kłótni 5 z tatą w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy, a co najgorsze jutro zaczyna się pierwszy dzień szkoły. Ciąg dalszy nastąpi... Gabriela Blue „Miron” cz.1 „Dziś pogoda jest bezwzględnie beznadziejna” – powiedziałby detektyw Miron, gdyby tylko pozwolił mu na to rozsadzający usta knebel. I nie chodziło tu o sam komentarz na temat warunków atmosferycznych, co bardziej o próbę zwalenia na nie winy za niepowodzenie śledztwa. W końcu deszcz, nagłe zmiany ciśnienia i paskudnie niska temperatura były zależnością główną, od której (jak to z zależnościami bywa) zależał przebieg jego Misji. Jakby nie patrzeć, kręcenie się po porcie w zapomnianym przez Europę miasteczku na północy Holandii, podczas ulewy nie było najprzyjemniejszym zajęciem. Tym bardziej dla wysokiego rangą prywatnego detektywa. Miron zamiast jednak pomstować, na co miał wielką ochotę, siedział zakneblowany pod ścianą i niemal dławił się wszechobecnym smrodem pochodzącym z porozrzucanych po całym magazynie rybich trupów. Bo do tego, że znajdował się w portowym magazynie, nie miał żadnych wątpliwości- wysokie sklepienie upstrzone długimi linami i wielkie, drewniane kontenery ostentacyjnie wskazywały przeznaczenie ogromnej hali. Przez brudne szyby, a dokładniej przez ich najczystsze fragmenty, te powybijane kamieniami wdzierały się złoto-różowe promienie świtu, odbijając się w rozlanej na podłodze benzynie. Miron, który zawsze twierdził, że oprócz zmysłu istnego szarlatana konkluzji otrzymał także umiejętność subtelnego postrzegania piękna, teraz obserwował z namaszczeniem roztańczone wiry na łatwopalnym węglowodorze. I choć zdawał sobie sprawę, że napastnicy już za chwilę mogą podłożyć ogień, czuł się dziwnie odprężony i spokojny. Przez myśl przebiegło mu, że jest trochę jak ten koleś z filmu, który handlował bronią i nawet, kiedy go już złapali, zawsze pojawiał się, ktoś inny, kto wyciągał go bez słowa z więzienia. Detektyw Miron Zawolski westchnął ciężko. Nie, ten film nie mógłby być o nimdobrym, służącym sprawiedliwości pracownikowi prywatnych wydziałów śledczych. Może gdyby, chociaż w domu katował żonę i dzieci, jakiś reżyser pokusiłby się na ekranizację jego pozornie szczęśliwego żywota…? Jednak Miron nie miał żony, ani tym bardziej dzieci. Miał za to spętane dłonie, kamień owinięty jakąś szmatą w ustach i coraz silniejszy nacisk na pęcherz. A te właśnie atrybuty raczej nie nadawałyby się na pełnometrażowy film. Miron wsadził do ust cygaro i zaciągnął się nim wdzięcznie, próbując ukryć napływające do oczu łzy. - Jak smakuje? – spytał gruby mężczyzna w seledynowej koszuli w grochy. – To Kolumbijskie – dodał, nie czekając na odpowiedź. - Smaczne – zadławił się detektyw. Rozkaszlał się paskudnie, widząc z każdym wyszarpującym się boleśnie z gardła haustem powietrza, jak twarz jego rozmówcy pokrywa coraz szerszy i szerszy, szczerbaty uśmiech. - Tak mi przykro – zagadnął z kiepsko udawaną skruchą. – Sądziłem, że pan pali. To takie… powszechne, nie sądzi pan, panie… - Miron – mruknął cicho detektyw, obawiając się, że każde głośniejsze słowo ponownie wzburzy chwilowo milczące płuca. - Panie Mironie – dokończył mężczyzna. – Więc, z czym pan do mnie przychodzi? Detektyw przełknął ślinę, a mocny smak tytoniu zdawał się jeszcze nasilić. - Chciałbym kupić 300 mg koki – wyartykułował nerwowo. Grubas parsknął śmiechem. - Nie wygląda pan, panie Mironie na ćpuna! Ćpuny, które do mnie przychodzą nie mają na sobie garniturów, czerwonych krawatów, ani skórzanych butów. Tutejsi narkomani to zaplute szczyle, wiecznie na 6 haju. Wie pan- wszechobecne meliny, wspólne strzykawki i ogólnie miłość wszem i wobec. Detektyw pokiwał głową, zaciskając spocone ze zdenerwowania dłonie na rękawie granatowej marynarki. - Oczywiście sprzedam ci kokainę – kontynuował dealer. – Ale jakoś nie wzbudzasz mojego zaufania… - Ale jak to? – wyrwał się raptownie Miron. Przecież wszystko było tak pieczołowicie zaplanowane! Złapane jakiś czas temu dzieciaki szybko wyjawiły dane dostawcy, a cierpliwość detektywa M. jeszcze bardziej skłaniała się na jego korzyść! Przecież czekał przeszło pół roku, nim w ogóle odważył się zapuścić na tereny Rybytutejszego handlarza. - Spokojnie – roześmiał się gruby. – Pan, jeśli mogę być szczery, wygląda mi bardziej na nieudolnego prawniczka. Ale – dodał pojednawczo – proszę nie brać tego do siebie, panie Mironie. Detektyw spochmurniał i zgarbił się, krzyżując ramiona. Prawie sam się wsypał. Tak mało brakowało, żeby niechybnie skończył w morzu z przytwierdzonym do stóp stukilowym odważnikiem. Miał straszną ochotę westchnąć z ulgą i odtańczyć taniec radości- już za chwilę dowiedzie, że to Ryba, czyli Vincent Flues rozpowszechniał narkotyki na północnym wybrzeżu. - Więc sprzedasz mi? – spytał zamiast tego, najbardziej obojętnym tonem, na jaki pozwalały mu rozedrgane struny w gardle. Ryba skinął głową i pstryknął serdelkowatymi paluchami niczym mafijny boss. - Amnezjo – rzucił w stronę skrytych w półmroku drzwi magazynu. – Pan Miron chce trzy-setkę. Zza ściany budynku wydobył się nagle przeraźliwy łomot dźwięcznej blachy uderzającej o beton, a później za brudną szybą zamajaczyła niewyraźna postać. - Trzy-setkę, tak? – powtórzył obcy nazwany Amnezją, a detektyw w nagłym odpływie odwagi cofnął się w stronę migającej tuż obok jego służbowego forda, latarni. I był niemalże pewien, że zdołałby dosięgnąć drzwi samochodu, zatrzasnąć je za sobą i schować głowę między kolana. Kiedy jednak z dziurawej szyby wyjrzała czarna lufa, był jedynie w stanie patrzeć jak czerwono-pióry pocisk pokonuje dzielące ich metry przez nieznośnie długie ułamki sekund. Lusterko Kącik Kucharski Minitosty z figami i serem feta Czas przygotowania; 10 minut + czas na przygotowanie marynowanej fety Składniki: > 1 łyżeczka drobno posiekanego szczypiorku > 24 cienkie tosty > 3 średnie świeże figi (180g) Marynowana feta: > 1 łyżeczka drobno startej skórki cytryny > 2 łyżeczki świeżych liści tymianku > 1 rozgnieciony ząbek czosnku > 125g pokrojonego na 12 kawałków sera feta > 3/4 szklanki oliwy (180g) Używając widelca, rozgnieć ser ze szczypiorkiem. Posmaruj nim tost z jednej strony. Pokrój każdą figę na osiem trójkątnych kawałków. Połóż cząstkę figi na każdym toście. Dopraw świeżo zmielonym czarnym pieprzem (według uznania). Marynowana feta: W szklanym słoju ze szczelną pokrywą wymieszaj skórę cytryny, tymianek i czosnek. Dodaj ser. Dobrze zamknij słój, delikatnie wstrząśnij, aby pokryć ser miksturą. Otwórz naczynie i wlej oliwę, tak, aby całkowicie zakryła ser. Zakręć słój, wstaw go do lodówki, schładzaj całą noc. Wskazówka: Przygotuj podwójną ilość marynowanej fety. Niewykorzystaną część sera można przechowywać w lodówce nawet do dwóch tygodni. Marynowana feta wyśmienicie nadaje się do sałatek lub smarowania kanapek. Jedna porcja: 8,3g tłuszczu; 410 kJ (98 cal) Krokiety z serem i grzybami Składniki: > 0,5 kg sera żółtego > 1 kg pieczarek 7 > 2 jajka > bułka tarta > mąka > mleko > olej > olej Sposób przygotowania: Sposób przygotowania: Szklankę mąki wsypać do miski, dolać mleka i wody, wymieszać to tak, aby było gęste. Najlepiej żeby nie było grudek. Wlać składniki na rozgrzaną patelnię i usmażyć naleśniki. Następnie zetrzeć na tarce ser i umyte pieczarki, które następnie należy podsmażyć na osobnej patelni. Gdy ostygną wymieszać farsz i wyłożyć go na ostudzone naleśniki. Ładnie zawinąć, zamoczyć w jajku i bułce tartej, później ułożyć na nagrzanej patelni. Makaron w sosie pieczeniowym z mięsem mielonym Ugotować makaron, odcedzić i przepłukać zimną wodą. Mięso mielone wrzucić na rozgrzaną patelnię, rozdrobnić na kawałki, usmażyć. Rozrobić sos pieczeniowy, wlać do wysmażonego mięsa, mieszając przez chwilę. Później dodać wody, dokładnie wymieszać i doprawić do smaku. Kotlety schabowe Składniki: > 0,5 kg mięsa wołowego > 2 jajka > bułka tarta > olej > sól i pieprz Sposób przygotowania: Mięso schabowe pokroić na cieniutkie plasterki, następnie potłuc i zamoczyć w wymieszanych z solą i pieprzem jajka, później w bułce tartej. Wrzucić na rozgrzaną patelnię. Do smaku można ugotować ziemniaki. Składniki: > makaron > mięso mielone > sos pieczeniowy jasny > sól i pieprz Łamiłepek WYSZUKAJ W DIAGRAMI 9 PLANET (POZIOMO, PIONOWO LUB NA UKOS), A Z RESZTY LITER UTWÓRZ HASŁO P J O W I S Z D N M L U K Ł A E Z U R A N R I M T K E A Ł U M R R I Y A E W S P O E O T N E N C U S A T U R N Z N Y S HASŁO: ………………………………………………. 8 CIEKAWOSTKA I POMOC: W okresie, kiedy tworzył się ……………., prócz Słońca powstało także wiele innych ciał niebieskich. Z części gwiezdnego pyłu uformowały się mniejsze kule, które w postaci planet okrążają Słońce, czerpiąc z niego światło i ciepło. Po najbliższej Słońcu orbicie krążył Merkury, następnie Wenus na trzecim miejscu Ziemia, potem Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun i daleko nieduży Pluton. 1. 2. 3. 4. 5. 6. 1. Ma czarne pióra na grzbiecie, skrzydłach i głowie i białe pióra na brzuchu. 2. Jeździ się na nim na wycieczki. 3. Lubisz go uprawiać. 4. Lepi się nią kulki. 5. Gdy on pada jest ponuro i mokro. 6. Koń… Śmiechowa Polak Rusek i Niemiec lecą samolotem. Nagle patrzą a diabeł im skrzydło odpiłować próbuje... Rusek na to: - ja to załatwię. Wyszedł dał mu 1000 Rubli. Wchodzi patrzy diabeł jeszcze szybciej piłuje .. Niemiec na to: - ja to załatwię. wychodzi daje dla diabła 2000 Euro. Wchodzi, patrzy a diabeł jeszcze szybciej piłuje ... Na to polak: - ja to załatwię ... Wychodzi rzuca grosza a diabeł na to: - za takie pieniądze to se sami piłujcie !!!... Babcia mająca problemy z pamięcią pyta wnuczka: - Co to jest ten sex? Wnuczek chcąc uniknąć kłopotliwej odpowiedzi mówi: - To tak jakby się babcia najadła ogórków i popiła maślanką. Więc babcia spróbowała jak mówił wnuczek i dostała rozwolnienia. W drodze do kościoła tak ją przycisnęło, że już nie mogła wytrzymać, więc załatwiła się w rowie. Kawałek dalej znowu. Idąc dalej kolejny raz ją dopadło, więc zaszła się załatwić na pobliską budowę. W końcu dotarła do kościoła, ale było już niestety po mszy. Na to ksiądz podchodzi do babci i pyta: - Babciu co się stało, zawsze byłaś pierwsza, jeszcze przed mszą, a teraz na koniec przychodzisz? A babcia na to: - Bo to, proszę księdza, wszystko przez ten sex! Dwa razy w rowie! Raz na budowie! I jeszcze mi się chce! Polak, Czech i Niemiec spotkali diabla. Kazał im przynieść jakąś roślinkę. Polak przyniósł tulipana, Niemiec dziką różę a Czecha jeszcze nie ma... Diabeł nie czekając kazał im to zjeść. 9 Polak zjadł bez problemu. Niemiec natomiast je, i płacze i śmieje się jednocześnie.. - Czemu płaczesz - spytał diabeł - Bo muszę zjeść dziką różę, to boli! - A czemu się śmiejesz? - Bo Czech idzie z kaktusem! Przychodzi pijak do domu, ale żona go nie chce wpuścić. Puka więc do sąsiadów, a tam otwiera mu ich mały synek i mówi: - Rodziców nie ma w domu. - To nic, czy przyniósłbyś mi szklankę wody? Chłopiec po chwili przychodzi ze szklanką, pijak wypił duszkiem, ale mówi: - Przynieś jeszcze jedną. Chłopiec przyniósł tylko pół. Na to pijak: - Chciałem całą szklankę, dlaczego przyniosłeś pół? - Bo do kranu nie dosięgnę, a z sedesu już wszystko wybrałem. 10