przeczytaj cały prolog i pierwszy rozdział książki

Transkrypt

przeczytaj cały prolog i pierwszy rozdział książki
4
RZYMIANIE
Tytuł oryginału
Les Romains
Constantin Le Grand. L’Empire du Christ
«LES ROMAINS
CONSTANTIN LE GRAND. L’EMPIRE DU CHRIST»
de Max Gallo
World copyright © LIBRAIRIE ARTHÈME FAYARD, 2006
Cet ouvrage a bénéficié du soutien des Programmes d’aide à la publication
de Culturesfrance / ministère français des Affaires étrangères et européennes.
Książka ta korzysta z pomocy Planu Wsparcia Wydawniczego Culturesfrance
/ francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Europejskich.
© Wydawnictwo WAM, 2009
Redakcja
Dariusz Godoś
Projekt okładki wg oryginału
Atelier Didier Thimonier
przygotował Andrzej Sochacki
ISBN 978-83-7505-406-4
WYDAWNICTWO WAM
ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków
tel. 012 62 93 200 • faks 012 42 95 003
e-mail: [email protected]
DZIAŁ HANDLOWY
tel. 012 62 93 254-256 • faks 012 43 03 210
e-mail: [email protected]
Zapraszamy do naszej
KSIĘGARNI INTERNETOWEJ
http://WydawnictwoWAM.pl
tel. 012 62 93 260, 012 62 93 446-447
faks 012 62 93 261
Drukarnia Wydawnictwa WAM
ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków
wydawnictwowam.pl
KONSTANTYN WIELKI
Spis treści
Prolog
Część
7
pierwsza 19
Część druga
51
Część trzecia
79
Część czwarta
Część piąta
Część szósta
Część
109
141
179
siódma 219
Epilog
269
283
KONSTANTYN WIELKI
5
Galilejczyku, zwyciężyłeś!
JULIAN, ZWANY APOSTATĄ
Jakże jest śmieszny i obcy życiu człowiek, który dziwi się jakiemukolwiek zdarzeniu w życiu! (…) Od wieków przygotowywało się dla ciebie to, cokolwiek cię spotkać może. A splot
przyczyn splótł się od wieków na twe istnienie i jego przypadłości.
MAREK AURELIUSZ „ROZMYŚLANIA”
Każdy niech będzie poddany władzom sprawującym rządy nad
innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od
Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc
przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu.
ŚWIĘTY PAWEŁ (LIST DO RZYMIAN)
KONSTANTYN WIELKI
Prolog
7
KONSTANTYN WIELKI
9
1.
Dwóch mężczyzn stanęło naprzeciwko siebie.
Jeden z nich, Markus Salinator, stał z założonymi
rękami na progu willi o marmurowych ścianach i porfirowych kolumnach. Wyglądał, jakby chciał zagrodzić
drugiemu wejście. Był krępy, a jego czarne, kręcone
włosy opadały na wąskie czoło. Nosił miecz przytroczony do skórzanego pasa inkrustowanego złotem.
Wyglądał na około trzydzieści lat.
Drugi mężczyzna, Dionizjos Starszy, był to łysy, wysoki i chudy starzec. Pod fałdami tuniki można było
dostrzec wystające kości ramion i łopatek. Jego oczy
były głęboko osadzone pod wysokim, guzowatym czołem. Wydawał się wątły, ale w jego postawie było tyle
energii i determinacji, jego wzrok był tak przepełniony dumą, że odnosiło się wrażenie, iż byłby w stanie
odepchnąć od siebie śmierć i przyjąć ją dopiero wtedy,
kiedy sam zdecyduje, że chce już opuścić ten świat.
Wyciągnął rękę w kierunku Markusa Salinatora
i wyszeptał:
– Ty – Markus, i ja – Dionizjos, byliśmy świadkami
największej zmiany, jakiej doświadczyło Imperium całego rodzaju ludzkiego od czasu narodzin Chrystusa.
10
RZYMIANIE
Skinął głową i uśmiechnął się, odsłaniając swoje
ostre zęby.
– Wiesz o tym, minęły od tego czasu trzysta sześćdziesiąt cztery lata.
Mina Markusa Salinatora wyrażała pogardę. Wzruszył ramionami.
Dionizjos Starszy odwrócił się, wyciągnął rękę i pokazał krajobraz: sady rozciągające się na pierwszym planie, polankę otoczoną siedmioma cyprysami znajdującą
się na końcu alejki i wreszcie majaczący na horyzoncie
ciemny stożek Wezuwiusza otoczony gęstą mgłą w ten
dzień – 27 lipca 364 roku. Gdzieś dalej znajdowało się
morze, które w tej chwili bardziej można było sobie
wyobrazić, niż je dostrzec.
– Przychodzę do ciebie – podjął wątek, odwracając
się znowu do Markusa Salinatora – ponieważ Bóg zawsze chronił twoją posiadłość i twoją rodzinę. Twoi
krewni uniknęli wygnania i prześladowań. Od dnia,
w którym Chrystus został ukrzyżowany, za panowania
kolejnych cesarzy zachowali swoje życie i swoje dobra.
Żadna wichura, żadne trzęsienie ziemi, żadna chmura
płonących popiołów z Wezuwiusza, żadna zaraza ani
horda plądrujących wszystko żołnierzy czy zbuntowanych niewolników nie zniszczyła waszego domu ani
nie zabrała ze sobą twoich krewnych. Bóg widać chciał,
żeby twoja posiadłość i zamieszkujący ją ludzie byli jak
arka pośrodku upływającego czasu.
Dionizjos Starszy podszedł bliżej. Przestępując
z jednej nogi na drugą, Markus Salinator zawahał się
chwilę, ale potem odsunął się i przepuścił starca. Ten
przeszedł przez westybul, dotarł do wewnętrznego
KONSTANTYN WIELKI
11
dziedzińca i skierował się wolnym krokiem ku portykowi z porfirowymi kolumnami. Markus Salinator
podążył za nim.
– Rodzina Salinatorów – wyszeptał Dionizjos – jest
jak arka. Przechowujesz tutaj dużą część pamięci Imperium Rzymskiego.
Wymienił imiona przodków Markusa Salinatora, ludzi, którzy przeżyli swoje życie u boku Cezara
i Krassusa, Nerona i Seneki, Tytusa i Wespazjana, Marka Aureliusza i Kommodusa i którzy napisali Historie
i Kroniki 1.
– Chciałbym to wszystko przeczytać – powiedział.
Dotknął swoim wychudzonym palcem klatki piersiowej Markusa Salinatora i z każdym słowem mocniej
na nią naciskając, dodał:
– Ale ty wyrzekłeś się Chrystusa! Ty, Markus Salinator, którego przodkowie w czasach prześladowań
ochraniali jego uczniów, przyjęli chrzest! Ty wolałeś
dzielić życie tego pogańskiego cesarza Juliana Apostaty, który przywrócił kult pogańskich bogów i prześladował chrześcijan. Chciałbym, żebyś mi wytłumaczył,
dlaczego odrzuciłeś wiarę swoich przodków, porzuciłeś
Chrystusa w momencie, w którym całe Imperium stało
się chrześcijańskie. Opowiesz mi, co widziałeś u boku
Juliana Apostaty, jaki demon zamieszkiwał twoje wnętrze i, być może, wciąż cię prześladuje.
Dionizjos Starszy znowu zbliżył się do Markusa
z wyciągniętym w dalszym ciągu palcem.
1
Bez tych tekstów cztery poprzednie tomy cyklu powieści Rzy-
mianie nie mogłyby zostać napisane.
12
RZYMIANIE
– Czy nie wiesz, że Julian zmarł, uznając swoją porażkę, swój błąd i krzycząc: „Galilejczyku, zwyciężyłeś!”?
Gwałtownym gestem Markus odsunął rękę Dionizjosa Starszego i odepchnął starca, a potem odpowiedział chrapliwym głosem:
– Chrześcijanin, jeden z twoich ludzi, Dionizjosie,
śmiertelnie zranił Juliana. Czuwałem przy nim. Położyłem mu na czole gąbkę nasączoną wodą z Tygrysu.
Pochyliłem się, żeby usłyszeć słowa, które szeptał, gdy
tymczasem zapadła tak ciemna noc, że niemal przyćmiewała blask lamp umieszczonych w rogach namiotu
cesarskiego. Nie wypowiedział imienia Chrystusa, nie
mówił o twoim Galilejczyku. Powiedział: „Boże słońca,
Sol invictus, zwyciężyłeś!”. Julian rządził i zmarł wierny swoim pogańskim wierzeniom.
Twarz Dionizjosa Starszego wykrzywiła się. Usta przypominały wąską kreskę oddzielającą wydatną
brodę od zapadniętych policzków i wystających kości,
które wydawały się niemal przerywać mu skórę.
– Chrześcijanin, jeden z twoich braci głoszących
dobro i miłość dla życia, zabił go – powtórzył dobitnie
Markus.
Dionizjos zrobił wzgardliwy grymas.
– Kozioł podający się za cesarza! – rzucił. W jego
głosie pobrzmiewała wściekłość i pogarda. – Ten gbur
z Grecji wyrzekł się swojej wiary, składał ofiary przed
posągami idoli, zamykał kościoły i prześladował wierzących w Chrystusa!
Dionizjos Starszy chwycił nagle nadgarstki Markusa
i ścisnął je w swoich chudych rękach.
– Przez całe życie towarzyszyłem cesarzowi Konstantynowi Wielkiemu – powiedział. – Widziałem
KONSTANTYN WIELKI
13
znaki, które zsyłał mu Chrystus i które dały mu wiarę
konieczną do zwycięstwa. Uznał moc Boga Jedynego.
Chciał, on, jedyny cesarz, aby Bóg także był jeden, aby
całe Imperium zgromadziło się wokół jednego cesarza
i jednego Boga. W każdym mieście zbudował kościoły
i bazyliki. Założył Nova Roma, Konstantynopol, jego
miasto i miasto Chrystusa. Tymczasem Julian, ten apostata, próbował zniweczyć dzieło Konstantyna i wrócić
do oddawania czci pogańskim idolom!
Dionizjos Starszy prawie dotykał już swoim ciałem
piersi Markusa Salinatora.
– Mówię ci: Ty – Markus, i ja – Dionizjos, byliśmy
świadkami największych zmian, jakich zaznało Imperium rodzaju ludzkiego od czasów narodzenia Chrystusa. Ja uczestniczyłem w pierwszym chrzcie pogańskiego cesarza; ty zaś byłeś przy śmierci ostatniego pogańskiego cesarza.
Dionizjos Starszy puścił nadgarstki Markusa, odszedł kilka kroków dalej, po czym zatrzymał się z rękami złożonymi na wysokości ust i oczami zwróconymi
w kierunku Wezuwiusza.
– Wiara w Chrystusa jest dobroczynnym ogniem –
powiedział. – Czuję, że muszę opisać historię tego, jak
ten pożar ogarniał całe Imperium.
Odwrócił się do Markusa Salinatora.
– Potrzebuję twojego domu, twojej gościnności, Markusie Salinatorze. Chciałbym przeczytać pisma twoich
przodków i zebrać także twoje wspomnienia.
Wyciągnął rękę w stronę Markusa w geście kryjącym w sobie równocześnie chęć ochrony i groźbę.
– Nie zapominaj, że Galilejczyk, nasz Chrystus, zwyciężył!
14
RZYMIANIE
2.
Aby przekonać Markusa Salinatora, człowieka, który podziwiał cesarza Juliana Apostatę i nigdy się go
nie wyrzekł, Dionizjos Starszy wykorzystał autorytet
i pewność siebie, jakie niesie z sobą wiek, przeżyte doświadczenia i zdobyta sława.
W Konstantynopolu, w Rzymie, w Trèves, w Atenach, w Nikomedii, w Antiochii, w Cezarei w Palestynie, w Aleksandrii i we wszystkich miastach, w których
Markus Salinator się pojawiał, podziwiano Dionizjosa
Starszego, powiernika i doradcę Konstantyna Wielkiego, chrześcijanina, który zanim stał się wpływowy
i zamieszkał w pałacu cesarskim, zaznał w młodości
prześladowań i nigdy nie wyrzekł się swojej wiary
w Chrystusa.
Dionizjos Starszy urodził się w 280 roku po Chrystusie, w styczniu, w środku zimy, jako ostatni syn w galijskiej rodzinie z Lugdunum2 nawróconej na chrześcijaństwo. Wiemy o niej tylko tyle, ile ujawnił nam
Dionizjos Starszy. Wiadomo jednak z całą pewnością,
2
Dzisiejszy Lyon.
KONSTANTYN WIELKI
15
że chrześcijańska społeczność w stolicy Galów pamięta
o męczeńskiej śmierci chrześcijan z Lugdunum.
W roku 177 legat cesarski Martial Perennis na rozkaz Marka Aureliusza skazał na tortury i rzucił dzikim zwierzętom na pożarcie w amfiteatrze położonym
u stóp wzgórza Fourvière dziesiątki chrześcijan. Imiona męczenników – Potyn, Blandyna, Sanktus, Attalos, Aleksander, Pontikus – nie zostały zapomniane3.
Co roku Dionizjos Starszy czcił pamięć swoich braci
w Chrystusie, których przykładna wierność swojej religii mimo cierpienia i doznanych mąk sprawiała, że
nawracali się coraz to nowi chrześcijanie.
W trakcie następnych dziesięcioleci musieli cierpieć dalsze prześladowania. Dionizjos Starszy był ofiarą
tych zarządzonych w 303 roku przez cesarza Dioklecjana. Miał wtedy zaledwie dwadzieścia trzy lata. Został
uwięziony i torturowany. Ale nie przestawał nauczać
w lochach, domyślając się, że nawet kaci nabierają wątpliwości, widząc te kobiety, tych mężczyzn, którzy wolą
być przypalani rozgrzanym do czerwoności żelazem,
niż sprawować kult cesarza, boga słońca, Sol invictus,
Jupitera, czy wreszcie zaprzeć się swojej wiary. Ci okrutni żołnierze wahali się, jakby przeczuwając, że to
Imperium, któremu służyli od wieków, zadając rany,
dusząc i zabijając, musiało się zmienić, jeśli chciało
przetrwać.
Barbarzyńcy – Wandalowie, Goci, Alamanowie, Sarmaci, Alanowie i Kwadowie, gromadzili się nad Renem
i Dunajem. Żadne zwycięstwo nie mogło być ostatecz3
Patrz IV tom Rzymian: „Marek Aureliusz. Męczeństwo chrześ-
cijan”.
16
RZYMIANIE
ne nad tymi niezmordowanymi ludami, żaden mur nie
mógł ich zatrzymać. Na Wschodzie Persowie często odnosili zwycięstwa i włączali ogromne obszary do swojego imperium położonego za Eufratem i Tygrysem.
Aby móc skuteczniej zmierzyć się z tymi niebezpieczeństwami, cesarz Dioklecjan zdecydował się
powołać drugiego augusta, Maksymiana, który miał
być mu podporządkowany, ale rządziłby Zachodem,
podczas gdy on, Dioklecjan, skoncentrowałby się na
Wschodzie. Aby jeszcze wzmocnić tę podwójną władzę cesarską, wyznaczył dwóch cezarów, generałów
iliryjskich, Galeriusza i Konstancjusza. Pierwszy miał
za zadanie obronę ziem Ilirii na południe od Dunaju,
a drugi, o skórze tak bladej, że nazywano go Konstancjusz Chlorus, rządził Galią i Brytanią.
Imperium stało się od tej pory ciałem z czterema głowami. Ale czy ta tetrarchia była jeszcze w ogóle godna
nazwy „imperium”?
W każdym razie wrogowie nie przestawali go nękać.
Barbarzyńcy i Persowie falami atakowali fortyfikacje
położone przy granicach. Chrześcijanie odmawiali
składania ofiar bogom, których Rzym czcił od swoich
początków. Woleli raczej umrzeć, niż uznać boskość
cesarzy.
Wśród nich był Dionizjos, wtedy jeszcze nienazywany Starszym, który nauczał i modlił się, aby wszyscy
obywatele Imperium stali się uczniami Chrystusa, Boga
Jedynego, Zmartwychwstałego, który będzie zbawicielem Imperium całego rodzaju ludzkiego.
Pewnego dnia w roku 280, tej zimy, podczas której
w Lugdunum urodził się Dionizjos, później znany jako
KONSTANTYN WIELKI
17
Dionizjos Starszy, na świat przyszedł także Konstantyn, który z czasem został cesarzem Konstantynem
Wielkim.
Pochodził ze związku służącej z Bitynii, Heleny,
oraz cezara Galii i Brytanii Konstancjusza Chlorusa.
Konstantyn spotkał się z Dionizjosem i słuchał jego nauczania. Został pierwszym chrześcijańskim cesarzem.
Kiedy Dionizjos Starszy przyszedł do Markusa Salinatora 27 lipca 364 roku i stanął na progu willi Salinatorów, Konstantyn Wielki nie żył już od dwudziestu
siedmiu lat.
Cesarz Julian, którego zwano Apostatą i któremu
Markus Salinator służył i dochowywał wierności do
dziś, odszedł rok wcześniej, w nocy z 26 na 27 czerwca 363, nad brzegiem Tygrysu, na granicy z Imperium
Perskim. Daremnie próbował wymazać chrześcijańskie
dzieło Konstantyna.
Dionizjos Starszy pragnął domknąć tę historię i spisać ją, aby uczcić w ten sposób zwycięstwo Chrystusa,
Galilejczyka, i opowiedzieć o nim wszystkim ludziom.
W tym celu przyszedł do Markusa Salinatora.
KONSTANTYN WIELKI
Część
pierwsza
19
KONSTANTYN WIELKI
21
3.
Ja, Dionizjos, którego od lat nazywa się Starszym,
chcę opowiedzieć o tym, jak w trakcie mojego krótkiego życia Imperium Rzymskie, prześladowca chrześcijan, stało się Imperium Chrystusa. Wiara w Chrystusa
rozprzestrzeniła się wśród ludzi i w ten sposób wypełnił się Boży zamiar.
Panujący obecnie Walentynian i Walens są chrześcijanami i proszą mnie o opinię w sprawach ważnych
dla Imperium. Wiedzą, że byłem najbliższym doradcą
Konstantyna Wielkiego i że stałem u jego boku w dniu
jego chrztu, który był równocześnie ostatnim dniem
jego ziemskiego życia.
Już nie obawiam się powrotu pogańskiego cesarza.
Julian Apostata nie żyje i nie zostawił po sobie następcy.
Piszę w posiadłości rodziny Salinatorów, gdzie Markus,
przyjaciel Juliana, który nigdy się od niego nie odwrócił, jednak zechciał mnie przyjąć.
Ale jak mógłby odmówić mi swojej gościnności,
skoro ochraniam go przed wszystkimi tymi, którzy
chcą go podać do sądu i skazać za podejmowane wraz
z Julianem Apostatą próby przywrócenia kultu bogów
rzymskich?
22
RZYMIANIE
Muszę jednak dodać, że zwycięstwo Chrystusa
nie upoiło mnie. Który chrześcijanin może uwierzyć
w swój triumf na tym świecie, skoro tylu ludzi i całych
narodów nie chce w dalszym ciągu uznać Chrystusa za
Boga Jedynego?
Zbyt dobrze pamiętam to, co działo się za początków
mojego życia, abym zapomniał, że zło bardzo często
towarzyszy człowiekowi w jego ziemskiej drodze.
Jako dziecko błądziłem sam nad brzegami ogromnej
rzeki ciągnącej się przez Lugdunum, stolicę Galów. Byłem narażony na pazury dzikich zwierząt i kły bezpańskich psów. Wiedziałem, że pogański lud śledzi chrześcijan. Rzucał się na nich na uliczkach Fourvière, jeśli
tylko któryś ośmielił się tam zapuścić. Galowie zmuszali chrześcijan, aby klękali przed posągami Augusta, Kybele albo Jupitera. Wyważali drzwi do chrześcijańskich
mieszkań. Zdewastowali między innymi nasze i zanim
uciekłem, widziałem, jak ci rozszalali mężczyźni i kobiety wywlekli mojego ojca, moją matkę i siostry, po
czym wydali ich żołnierzom.
Nie znałem imienia cesarza, któremu służyli. Czy był
to Karinus czy Numerian, Karus, Probus czy może Florian? Niektórzy z nich rządzili kilka dni lub najwyżej
kilka lat. Na skutek jakich zbrodni i jakich spisków zostali wyniesieni do władzy, a potem pozbawieni tronu?
Nie wiedziałem tego.
Wiem tylko, że żołnierze narzucali swojego kandydata na cesarza Imperium, ale ten był jak rozdzierana
tunika, o której poły toczyli walki ambitni Rzymianie.
– Bóg karze w ten sposób Imperium za cierpienia,
które ono na nas zsyła, za męczeństwo tylu naszych
braci i sióstr – dodawał mój ojciec.
KONSTANTYN WIELKI
23
W nocy gromadził wokół siebie innych wierzących
w Chrystusa, którzy tworzyli wspólnotę chrześcijańską, i wszyscy razem modlili się za Potyna, Blandynę,
Attalosa, Sanktusa, Aleksandra i Pontikusa oraz wszystkich innych, którzy zostali zamęczeni za czasów Marka
Aureliusza.
Ale kto od tego czasu ośmielał się wymawiać imię
tego wielkiego cesarza? Marek Aureliusz uderzał
w chrześcijan, myśląc bez wątpienia, że w ten sposób
wzmocni imperium, gdy tymczasem osłabił je. Było jak
ciało, które traci krew przez podcięte żyły. Imperium
dzieliło się na części i chwiało w posadach. Niemal
czterdziestu tyranów panowało po Marku Aureliuszu i większość z nich kontynuowała prześladowanie
chrześcijan, otwierając nowe rany w ciele Imperium
i wykrwawiając je stopniowo.
– Uderza w nas? Samo siebie zabija… – to były jedne
z ostatnich słów, jakie mój ojciec wypowiedział, zanim
został wywleczony przez żołnierzy.
Wydano go, podobnie zresztą jak moją matkę i siostry, katom, których okrucieństwo dalece przewyższało drapieżność lwów i wściekłość byka. Wypchnięto
ich później na arenę i słyszałem okrzyki plebsu, który
podpuszczał dzikie zwierzęta i tupał zniecierpliwiony,
ponieważ bestie zadowalały się obwąchiwaniem umęczonych ciał, odwracały się od nich z odrazą, zupełnie
nieczułe na te krwawe kąski.
Wiem, że dopiero żołnierze musieli dobić moich rodziców ciosem miecza. Potem to, co zostało z ich ciał,
spalono, a prochy rozsypano w czarnych wodach rzeki, której powierzchnię marszczył wiatr wiejący znad
Alp.
24
RZYMIANIE
Wiele razy pragnąłem również doznawać cierpienia
moich bliskich, poznać radość płynącą z wiary, ze zmartwychwstania i życia wiecznego. Szedłem w stronę
amfiteatru, ale zawsze ilekroć już miałem wykrzyczeć
przed żołnierzami swoją wiarę w Chrystusa, jakieś ręce
chwytały mnie, zatykały mi usta i ciągnęły w stronę
jednej z tych chałupek na przedmieściach Lugdunum.
Tam mieszkali chrześcijanie pochodzący z Bitynii,
Azji, Frygii i Syrii. Mówili mi, że na wschodzie Imperium od czasu ukrzyżowania i zmartwychwstania
słowa Chrystusa i wiara w Niego zostały zasiane i wykiełkowały. Niektóre ziarna zakorzeniły się także na
Zachodzie, a chrześcijańscy męczennicy w Lugdunum
byli jak dojrzałe kłosy z tych nasion.
Rzeczywiście moja rodzina była jedną z nielicznych
chrześcijańskich rodzin pochodzenia galijskiego. Modliłem się więc z braćmi i siostrami ze Wschodu. Przekonali mnie, że chrześcijanin nie wybiera sam godziny
swojej śmierci. Poddaje się raczej woli Bożej. Nie próbuje się jej wymknąć, ale też nie prowokuje jej. Powinien, zanim ofiaruje swoją śmierć Wszechmogącemu,
służyć Mu, poświęcając swoje życie.
Nie dołączyłem więc do moich bliskich na arenie.
Często klęczałem nad brzegiem rzeki i zanurzałem ręce
w szarym, zimnym piasku. Brałem garść w ręce, podnosiłem go i pozwalałem, aby przesypywał mi się między
palcami. Był w kolorze popiołu i zawierał pewnie ciała
i dusze moich bliskich.
Później modliłem się, aby przykład ich poświęcenia
zainspirował mnie i prowadził aż do dnia, w którym
Chrystus w końcu zawoła mnie do siebie.
KONSTANTYN WIELKI
25
4.
Znałem z opowieści wielu chrześcijan żyjących jeszcze przede mną. Mój ojciec i inni chrześcijanie mówili
mi o czasach poprzedzających moje narodziny. Nazwiska ówczesnych męczenników są mi więc doskonale
znane.
Czasami wydaje mi się, że znałem Potyna, Blandynę
i innych straconych w Lugdunum. Byłem także w innych miastach Galii, Clermont i Mende, gdzie torturowano Kasjusza, Wiktora i Privata. Zamknąłem oczy
po tym, jak napisałem imię Fruktuosusa, spalonego
żywcem w Tarragone, czy Cypriana, ściętego w Kartaginie.
Moja ręka zadrżała, kiedy pisałem o trzystu ludziach
zamordowanych w Utyce, ponieważ widziałem na
własne oczy, jak każdego z nich wrzucano do gorącego
wapna.
Głosy mojego ojca i innych starych chrześcijan rozbrzmiewały w mojej głowie, tak jakbym siedział przed
nimi i słuchał opowieści o cesarzu Trajanie, Decjuszu, Gallusie i Walerianie, którzy swoimi edyktami
skazywali chrześcijan na wyrzeczenie się wiary albo
śmierć.
Zadrżałem z poruszenia i wściekłości.
26
RZYMIANIE
Moja ręka zawahała się przez chwilę, czy opisywać
te męczarnie, czy przywoływać te cierpienia, ale także
radość płynącą z wiary w Chrystusa czy wreszcie ulgę,
którą prawdopodobnie odczuwało wielu chrześcijan,
którzy się wyrzekli swojej religii, zostali apostatami,
aby tylko zachować swoje nędzne życie.
Przypominam sobie na przykład Petrusa. Mówił powoli, jakby czekał, aż każde słowo, każde nazwisko,
każde wydarzenie, jakie opisywał, wyryje się w mojej
pamięci.
W Aleksandrii był pewien chrześcijanin, któremu
obcięto nogi powyżej kolan. Wyglądał, jakby składał
się tylko z tułowia, ale potrafił się przemieszczać, wychylając się raz do przodu, raz do tyłu i opierając się na
rękach. Mięśnie ramion miał rozrośnięte, a żyły sine
i wystające tak, jakby za chwilę miały eksplodować.
Był stary, ale jego twarz pozostała gładka i spokojna. Dawniej był cesarskim posłańcem, przemierzał
wschodnie prowincje Imperium i często w Rzymie bywał przyjmowany w pałacu, kiedy przynosił depesze
legatów skierowane do cesarza i czekał na odpowiedzi,
jakich ten udzieli.
– Przekazywałem wieści o życiu i śmierci – powiedział do mnie.
Potem wyprostował się, jakby chciał, abym wyobraził sobie jego ciało za młodu.
– Byłem bardziej rączy niż mój koń! – dodał, uśmiechając się.
Petrus opowiedział mi na przykład o Filipie Arabie,
cesarzu o ciemnej skórze, subtelnych gestach i słabym
głosie.
KONSTANTYN WIELKI
27
– Zbliżał się do Chrystusa – wyszeptał Petrus. – Jego
małżonka zapewniała go, że chrześcijanie byli zwykłymi bezbożnikami o zepsutych obyczajach i okrutnych
rytuałach. Cesarz zapragnął więc wziąć udział w wieczorze modlitw, aby się przekonać, jak jest w rzeczywistości. To właśnie Petrus zaprowadził go wtedy do
wspólnoty chrześcijan zbierającej się nad brzegiem Tybru, poniżej cesarskiego pałacu w Rzymie.
Cesarz słuchał z poważną miną, jakby skruszony,
o aktach łaski, jakie miały miejsce w dzień zmartwychwstania Chrystusa. Wydawał się poruszony gorliwością i braterstwem, które łączyły chrześcijan. Petrus
myślał, że Filip Arab wyrzeknie się pogańskich bóstw,
przyjmie chrzest i zostanie pierwszym chrześcijańskim
cesarzem.
Wyobrażałem sobie ogrom jego nadziei.
Wiele razy podczas mojego własnego życia, a także
przebiegając myślą życie moich poprzedników, byłem
przekonany, że nadszedł już ten moment, że pokazaliśmy już Bogu, iż jesteśmy gotowi na przyjęcie tego daru:
dziedzictwa Imperium.
Byłem jak dziecko, które wyciąga ręce, myśląc, że
zdoła chwycić prezent, ale ten nagle się oddala, a ono
zostaje z pustymi rękami i musi dalej czekać.
Takie było moje życie i takie było życie Petrusa.
Spuścił głowę, jakby wpatrywał się w poły swojej
tuniki przykrywającej kikuty.
Po powrocie do Aleksandrii, opowiadał mi dalej,
zastał miasto w stanie szaleństwa. Egipscy kapłani wychodzili ze świątyni, nawołując do zemsty, do masakry
chrześcijan. Oskarżali ich o bezbożność i obarczali od-
28
RZYMIANIE
powiedzialnością za wszystkie nieszczęścia nawiedzające Imperium.
Goci, Wandalowie, Karpowie i Persowie próbowali ponownie przekroczyć Dunaj i Tygrys. Atakowali
garnizony, plądrowali miasta, masakrowali ludność.
Także zaraza, która nadeszła wraz z nimi, zaczęła się
rozprzestrzeniać od przygranicznych rzek aż po Nil,
Rodan i Tybr.
– Poganie – podjął wątek Petrus – rzucili się na domy chrześcijan i rabowali je, zmuszając każdego z nas,
aby złożył ofiarę bogom rzymskim i pokłonił się przed
posągiem cesarza. Wielu z nas przystało na to, ale ja odmówiłem. Zaczęli mnie bić, połamali mi nogi i poranili
uda mieczami. Wokół siebie słyszałem pogański tłum,
który śmiał się, krzyczał i domagał się, aby pocięto mi
także ręce. Później zbliżyli się chrześcijanie i tłum,
odwróciwszy uwagę ode mnie, rzucił się na nich. Zostali wręcz zasypani ciałami atakujących, rozerwani
na strzępy i porzuceni na pastwę bezpańskich psów.
O mnie zapomniano. Chrystus powstrzymał śmierć
i pozostawił mnie na tym świecie, abym mógł się z tobą spotkać, Dionizjosie, i opowiedzieć ci naszą historię,
abyś ty ją spisał.
Petrus był moim świadkiem, jego oczami spoglądałem na te odległe wydarzenia. Często przerywał,
wymachiwał rękami, aby potem nagle znieruchomieć
z kikutami ledwie uniesionymi nad ziemię i napiętymi
mięśniami ramion.
Mówił, że panowanie Filipa zwanego Arabem było
tak krótkie, że czasami miał wątpliwości, czy w ogóle
miało miejsce. Było jak chwilowe przejaśnienie na zachmurzonym, czarnym niebie.
KONSTANTYN WIELKI
29
Filip Arab rozkazał, aby uwolnić wszystkich uwięzionych chrześcijan. Nie chciał uwierzyć donosicielom
utrzymującym, że pili krew i żywili się ciałami zamordowanych dzieci. Plebs jednak słuchał tych plotek. Domagał się dla nich kary, tortur i śmierci, wyobrażając
sobie, że w ten sposób oddali od siebie niebezpieczeństwa oraz zarazę.
Cesarze Decjusz, Gallus i Walerian, którzy panowali
później, byli takimi samymi poganami jak plebs. Oni
także byli przekonani, że zadowolą i uspokoją bogów
rzymskich, wydając chrześcijan na pastwę dzikich
zwierząt. Żądali, aby każdy mieszkaniec Imperium
palił kadzidła, ofiarował wino albo składał w ofierze
zwierzę bóstwom opiekuńczym. Ci, którzy nie chcieli
tego zrobić, mieli być pozbawieni wszystkich swoich
dóbr, wygnani albo sprowadzeni do roli niewolników.
Zawsze byli torturowani, a nierzadko nawet zabijani.
Lud, który z entuzjazmem obserwował poczynania oprawców, domagał się jeszcze większego okrucieństwa.
W tamtych czasach trzeba było płomiennej wiary,
aby uwierzyć, że pewnego dnia cesarz przyjmie chrzest
i będzie bronił chrześcijan, będzie budował dla nich
świątynie, szanował i słuchał ich kapłanów. Dziś, gdy
rządzą chrześcijańscy cesarze, kiedy Julian Apostata już
nie żyje, łatwo jest powiedzieć, że Chrystus chciał, aby
wiara w niego użyźniła całe Imperium.
Dziś, gdy nazywają mnie Dionizjosem Starszym,
rozumiem, że On chciał jedynie, abyśmy Go pragnęli,
że wystawiał nas na próbę, czy będziemy Go pragnąć
mimo pokus i prześladowań. Pojąłem, że wszystko zależało od nas, że nic nie było pewne oraz że Imperium
30
RZYMIANIE
mogło pozostać pogańskie, jeśli my nie zdecydowalibyśmy się znosić katuszy, żeby dochować Mu wierności.
Petrus modlił się dłuższą chwilę, zanim podjął swoją opowieść. Wyjaśniał mi, że próbował powstrzymać
chrześcijan, którzy zamierzali złożyć ofiarę przed pogańskimi posągami. Przypominał im, że Chrystus jest
Bogiem zmartwychwstania, że obiecał życie wieczne,
że cierpienie i śmierć to tylko przejście w stronę pokoju
i szczęśliwości.
Widział jednak tylu chrześcijan, którzy wyrzekli się
swojej wiary, stali się apostatami, składali przysięgę na
wierność cesarzowi i rzymskim bogom, zachowując
w ten sposób swoje życie i swój majątek, że zaczął się
obawiać, aby ślad po Chrystusie nie został wymazany
na zawsze.
– Wątpiłem. Teraz zastanawiam się dlaczego, ale
miałem wątpliwości – wyszeptał.
Plebs nie przejmował się tym kaleką, który poruszał
się, podskakując na rękach i skamląc, że trzeba uwierzyć
w Chrystusa, głosem tym bardziej donośnym i przeraźliwym, im bardziej gnębił go niepokój i lęk.
Czasami wymierzano mu kilka ciosów albo kopniaków, obrzucano kamieniami, opluwano, ale nikt z ludu
nie próbował nigdy go zabić, jakby podejrzewając, że
ten chrześcijanin ma nadzieję na śmierć i że potraktuje
ją jak wyzwolenie.
– To była długa i potężna burza, która wyrwała
z korzeniami i zaniosła daleko stąd wielu z tych, którzy przyznawali się do wiary w Chrystusa. Apostatów
było więcej niż męczenników dochowujących wierności swojej religii. Mówię ci, Dionizjosie, czasy cesa-
KONSTANTYN WIELKI
31
rzy Decjusza, Gallusa i Waleriana były czasami moich
najstraszniejszych cierpień. Chrystus pozostawił mnie
przy życiu, ale widziałem, jak nasze wspólnoty są coraz słabsze, a niektóre nawet umierają. Kiedy spotykałem ludzi, którzy wyrzekli się naszego Boga, odwracali
wzrok i oddalali się szybkim krokiem. Byłem dla nich
tylko kaleką, który podskakuje na rękach!
Prześladowania nasilały się w całym Imperium. Cesarze myśleli, że uderzając w nas, zdołają wytworzyć
w Imperium poczucie jedności, konieczne, aby stawić
czoła barbarzyńcom. Tak więc lochy wypełniały się
chrześcijanami skazanymi na śmierć z głodu lub pragnienia. Ich krew znowu zabarwiła na czerwono piasek
na arenach. I aby ocalić ziemskie życie, wielu chrześcijan wyrzekało się swojej wiary.
Petrus przyłożył ręce do twarzy i zaczął się modlić.
Zastanawiał się: był jednym z tych, którzy nie chcieli,
by apostaci mogli być ponownie przyjęci do wspólnoty
chrześcijan.
– Ale przecież Chrystus przebacza – sprzeciwiłem
mu się.
Petrus pochylił się do przodu i opierając się na rękach, powiedział:
– Wierzę w Chrystusa, ale nie jestem człowiekiem,
który łatwo zapomniałby o tych, co zdradzili swoją
wiarę.