Ogólny Pogląd na Powstanie i Rozwój Parafii SS

Transkrypt

Ogólny Pogląd na Powstanie i Rozwój Parafii SS
Ogólny Pogląd na Powstanie i Rozwój Parafii
SS. Piotra i Pawła.
Pamiętnik Dziesięciolecia Parafii św. Piotra i Pawła,
Warrendale, MI. CAP at Orchard Lake.
MIASTO DETROIT słusznie nosi miano "Grodu Dynamicznego." Ci z nas, którzy mogą cofnąć
się wstecz piętnaście lat, wiedzą dobrze, jaki szalony wprost postęp tu zrobiono. Tam gdzie
przed kilkoma laty były liczne osady farmerskie, dziś są zaludnione szczelnie okolice. Gdzie
przed paru laty wiły się tu i ówdzie skromne budynki handlu i przemysłu, dziś (sterczą) wznoszą
się niebotyczne drapacze chmur. Nie ma dzielnicy, która by nie było obficie zasiana katedrami
przemysłu, pałacami fabrykantów, luksusowymi mieszkaniami wyrobników. Wszystko nosi na
sobie widoczną pieczęć dobrobytu materialnego, powodzenia i postępu. Nic więc dziwnego, że
za rozgłoszeniem dynamicznego postępu, poczęły ściągać legiony z miast i stanów okolicznych,
ażeby oddychać szczęściem "Krainy Obiecanej." Czyż więc można się dziwić, że ostatni dziesiątek
lat zrobił w Detroit sąsiadami tych, którzy byli sąsiadami w New Yorku. Pennsylwanii. Ohio, etc.?
Równolegle z rozrostem miasta, poczęły wzrastać liczne kolonie polskie. Najnowsza rozpuszczona nowina w 1923 r., że przemożny Ford — chlebodawca tysięcy wyrobników polskich
— zamierza w najbliższym czasie przenieść fabryki z Highland Park, do River Rouge — była
przyczyną wielkiej nowej "Wędrówki Narodów" na zachodnią część miasta. W ślad za innymi
pociągnęli i Polacy i w okolicach Rouge Park, od Southfield do Evergreen poczęli tworzyć nową
placówkę. Ponieważ co Polak to Katolik — na nieszczęście tak przed laty tylko było — przeto
wkrótce do uszu władzy diecezjalnej poczęły dochodzić prośby o utworzenie wspólnego miejsca
modlitwy dla Boga. Pierwsi, którzy z prośbą takową znaleźli się w progach proboszcza ks. A. B.
Żądały — byli: A. Wajda, J. Maciąg, J. Kiendra i J. Gaciak. Było już jak sami mówili — 40 rodzin,
które chcą wybudować kościół, szkołę i dom dla proboszcza. Gorliwy w sprawach Chrystusowych
ks. proboszcz Żądała, przyrzekając im wszelką pomoc, odesłał ich do ks. biskupa Gallaghera.
Najprzewielebniejszy ks. biskup, znając przywiązanie Polaków do wiary Ojców i rozumiejąc potrzeby, choć garstki żądnych usług duchownych, polecił ks. prob. A. B. Żądale zejść się z wyżej
wymienionymi i poczynić odpowiednie kroki, aby przygotować choć skromne mieszkanie dla
Pana nad Pany.
Rozpoczęła się trudna i żmudna praca wyławiania przyszłych parafian. Jeżeli sobie przypomnimy, że nie było ściśle oznaczonych ulic, że domy pływały, tak, że raz były w tym to znowu w
innym miejscu, że kolektorzy wymienieni nieraz pogubili buty, że tu i ówdzie witano ich czynem
zamiast słowem, że byli to wszyscy ludzie jeszcze bardzo biedni, którzy dniem pracowali, a nocą
1
domki budowali — to wtedy zrozumiemy, jaką kolosalną robotę apostołów ci kochani ludzie
zrobili.
Skutkiem żmudnej ich pracy i gorliwych zachodów ks. prob. A. B. Ządały, stanął kościółek
skromny, ale Bogu miły — kosztem $5,400.00. Loty pod nowy kościółek ofiarowała firma realnościowa Dow-Gilbert, która również sprzedała naj¬więcej lot wśród Polaków. W sam dzień
Bożego Narodzenia 1923 roku odprawio¬no pierwszą mszę św., którą celebrował ks. prob. A.
B. Żądała. Od tej chwili rozpoczęło sie dzieło Boże i szczęście, bo gdyby się rozpoczęło później
— warunki byłyby gorsze!
Miejsce bowiem odludne stało się już zbiornikiem naszych nieszczęśliwych braci bibljarzy i
dlatego trzeba było od początku plewić kąkol.
Zajęty licznymi trudnościami własnej parafii wyręczał się nieraz ks. proboszcz Żądała usługą
duchowną przez księży wikarych: ks. J. Górskiego i Ks. E. Miotkę. Oni doglądali wspólnie z proboszczem rozrzuconej, ale gorliwej trzódki.
Z napływem coraz liczniejszym ludności, Ks. Biskup chcąc z jednej strony ulżyć w pracy ks.
prob. A. B. Żądale, a z drugiej strony, czułą opieką pasterską otoczyć gromadkę Chrystusową —
naznaczył ks. R. Chrząszcza dnia 8-go czerwca 1924 roku administratorem parafii i jednocześnie
administratorem nowo-organizującej się parafii Św. Barbary w Fordson, Mich.
Za rządów ks. R. Chrząszcza przystąpiono do upiększenia kościółka. Obywatele Warrendalscy
poczęli się poczuwać do prawdziwej konstruktywnej pracy. — Pierwsze miejsce począł zajmować
obywatel Piotr Zieliński. Czy to trzeba było złożyć jakąś poważniejszą ofiarę, czy też potrzeba
było pracy lub poświęcenia czasu i sił — zawsze można było liczyć na Piotra Zielińskiego. Dziś po
pięciu latach patrząc na pracę tego człowieka, można śmiało powiedzieć, że on i jego rodzina
najwięcej zdziałali dla parafii.
Dnia 28-go września, 1924 roku odbyło się poświęcenie dzwonu, tego głosu Boga — zwołującego na nabożeństwa, ogłaszającego nowiny radosne i smutne. Za¬kupiono też w tym czasie
świecznik i chrzcielnicę.
Wiele spodziewano się po energicznym ks. R. Chrząszczu. Był to człowiek silny, zdrowy,
gorliwy do pracy. Nielitościwa śmierć zabrała go przedwcześnie. Pamięć jego miłą pozostanie u
parafian, którzy go znali i z nim pracowali.
Dnia 23-go stycznia, 1925 r. kierownictwo parafii objął ks. J. Hewelt. Mając rozległe doświadczenie parafialne, jako też obszerną znajomość finansowania parafi — rozpoczął na większą skalę
akcję parafialną. W krótkim czasie posprowadzano statuy i wszystkie przybory kościelne — dzięki
ofiarności parafian P. Zielińskiego, Fr. Ramrzewskiego, J. Ronbaji, C. Pinkosia, L. Lużyńskiego, M.
Wszołek.
W październiku. 1925 r. okazało się, że oryginalne miejsce parafii okaże się z biegiem czasu
niewygodne, przeto uchwalono przeniesienie kościółka na nowe miejsce u zbiegu ulicy Sawyer
i Grandville. Był to dobry krok parafii. Dzięki bowiem wspaniałomyślności Piotra Zielińskiego,
2
który ofiarował dwanaście lot pod nowy kościół — parafia zyskała prawdziwie odpowiednie
warunki do dalszego rozwoju. Po niedługim też czasie, poczęto na serio myśleć o budowie szkoły na gwałt potrzebnej. Po pertraktacjach pożyczkowych oddano budowę czterech klas p. J.
Plochowi
Dnia 29-go czerwca, 1926 r. odbyło sie uroczyste poświecenie nowo-zbudowanej szkoły,
bierzmowanie i poświecenia statuy patronów św. Piotra i Pawła — dar Piotra Zielińskiego.
Poświęcenia dokonał ks. biskup sufragan J. K. Plagens w asyście duchowieństwa. Kazanie podniosłe wygłosił ks. J. Raczyński.
Nie da się zaprzeczyć, że gorliwa praca ks. J. Hewelta była widoczna. Zastał on parafię ubogą,
drewnianą — a zostawił odświętnie przybraną i choć w części murowaną — a ponieważ jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkich wygodził — więc byli i tacy, którym się zdawało, że
więcej było można uczynić. Piszący te słowa, gdy nastał też był tego zdania, po lepszym jednak
się rozejrzeniu przyszedł do przekonania, że ks. prob. J. Hewelt dokonał cudów w warunkach
tych, w których się znalazł. Pod koniec roku 1926 ustąpił ks. proboszcz J. Hewelt.
Dnia 24-go grudnia. 1926 r. o godzinie 10 wieczorem kancelaria biskupia powołała na proboszcza parafii św. Piotra i Pawła ks. Winc. Borkowicza — od szeregu lat profesora Seminarium
Polskiego — zostawiając mu parę tygodni do decyzji — czy probostwo obejmie, czy nie. Dnia
9-go stycznia 1927 roku przyjął ks. W. Borkowicz formalne zawiadomienie objęcia parafii.
Ufny w pomoc Bożą i przekonany o dobrej woli parafian, przystąpił obecny proboszcz do
żmudnej orki, bardzo a bardzo jeszcze nieuprawionej roli. W krótkim czasie zrozumiał wielkie
potrzeby parafii — tak duchowe jak i materialne — przeto energicznie zabrał się do pracy.
Praca była trudna. Ludność pracująca przeważnie u Forda przechodziła najgorszy kryzys — jaki
ta fabryka miała — ogólnego bezrobocia. Parafia zadłużona, ludzie biedni — jeszcze bardziej
zadłużeni. Wydawało się, że zadaniu się nie sprosta. Na szczęście parafia cieszyła się jeszcze
człowiekiem, który był wszystkim dla wszystkich. Opatrzność zwykle wzbudza takich ludzi w
chwilach krytycznych. Dziś już świętej pamięci Piotr Zieliński, był prawą ręką proboszcza, pociechą, wsparciem, radą, otuchą — słowem — Aniołem Opiekuńczym. To też łatwiej poczęto
odsuwać krwawą wprost robotę. I kiedy się zdawało, że najgorsze sprawy odepchnięto, kiedy
poczęto inne regulować, kiedy poczęto rokować sobie różne nadzieje przyszłości, nielitościwy
anioł śmierci wyciągnął swą dłoń po ofiarę — zabierając — tak bardzo potrzebną istotę.
Po przeboleniu straty śp. Piotra Zielińskiego — nowy proboszcz łącznie z ko-mitetem zabrał
się rączo do pracy. Ponieważ rok szkolny chylił się ku końcowi — trzeba było oglądać się za
mieszkaniem dla ks. proboszcza. Dotąd bowiem, gościnna plebania ks. A. B. Żądały była plebanią
parafii św. Piotra i Pawła. Dnia 1-go września, 1927 przystąpiono do budowy plebanii. Dnia 8-go
grudnia, 1927, przeniósł się ks. proboszcz do wykończonej plebanii — zbudowanej przez kontraktora H. Filipa, kosztem $13,000. Równocześnie postarano się o skromne na razie mieszkanie
dla Sióstr Franciszkanek, które z pierwszym dniem września obejmowały kierownictwo szkoły
parafialnej.
3
Dzielny komitet parafialny złożony z członków: M. Wszołek, B. Paleń, W. Scibor, J. Maciąg,
A. Kotlewski, J. Wojciechowski, J. Szczerba, K. Grzywacz, w krótkim czasie uporządkował szkołę,
kościół i salę do zabaw.
Do poważniejszych uroczystości z tego czasu należy zaliczyć poświęcenie statuy św. Teresy
od Dzieciątka Jezus — dar państwa Józefa i Maryi Jaskólskich. Rodzina ta wiele dała dowodów
swej ofiarności. Z okazji poświęcenia własnym kosztem wystawiła bankiet dla gości. Poświęcenia
dokonał ks. prob. T. Kowalewski, kazanie wygłosił ks. Ed. Kokowicz.
Życie duchowe parafii w roku 1928 wielkie poczyniło postępy. W lutym b.r. odbyła się nowenna
do Św. Teresy, bardzo licznie uczęszczana przez parafian. Potem odbyła się długo wyczekiwana
Misja św. pod kierownictwem A. Fr. Mollo, w dniach od 20-go do 28-go października, zakończona czterdziestogodzinnym nabożeństwem i poświęceniem krzyża misyjnego — dar pani M.
Zielińskiej.
Na dopełnienie pięciolecia pracy około parafii, powzięto okazję tę obchodzić uroczyście. Z tej
to racji uchwalono wydać, choć skromny Pamiętnik, urządzić uroczyste nabożeństwo, bankiet i
zabawę oraz koncert.
Okres Depresji, od roku 1929-1933 boleśnie dał się odczuć nowej placówce. Pomijając już
fakt, że wszędzie porządek ekonomiczny się zarwał to u nas katastrofalnie się zaprzepaścił. Kiedy
się dziś pisze o tych czasach, to z odrazą i wstrętem nie chcę się wracać do tych chwil biedy i
nędzy, żalu i rozpaczy. Chociaż widmo biedy, nędzy i niedostatku nieraz zajrzało do chatek naszych
parafian, to jednak w rezultacie mniejsze wyrządziło szkody, jak gdzie indziej. Prawda, pogubili
nasi oszczędności lat całych. Prawda pogubili dodatkowo i loty, których na ich stan i tak za wiele
nakupili, ale stosunkowo mała liczba potraciła domy.
Miała depresja tę dodatnią stronę, że nas bardziej zbliżyła i bratersko usposobiła. Na pochwałę
parafian tę rzecz można nadmienić, że praca ich i poświęcenie dla dobra bliźnich w potrzebie
złotymi zgłoskami zapisały się w rekordach naszego miasta.
Nie małą rolę w rozwoju parafii odegrali biznesmeni naszej dzielnicy. Nie tylko zaliczają się
do naszych parafian, ale świecą ofiarnością. Od parafian spodziewamy się i wyglądamy tego, że
już nareszcie zrozumieją obowiązek popierania swoich "Swój do Swego." Niech będzie nie tylko
naszym hasłem, ale praktyką.
4