moje spotkania z jezusem - Wspólnota Życia Chrześcijańskiego

Transkrypt

moje spotkania z jezusem - Wspólnota Życia Chrześcijańskiego
DUSZPASTERSTWO AKADEMICKIE KUL
WSPÓLNOTA ŻYCIA CHRZEŚCIJAŃSKIEGO
REKOLEKCJE IGNACJAŃSKIE
W ŻYCIU CODZIENNYM
T YDZIEŃ II
MOJE SPOTK ANIA
Z JEZUSEM
PRZYGOTOWANIE DO MEDYTACJI (15 MIN.)
Przeczytaj wolno kilka razy tekst biblijny, zanotuj kilka myśli i odczuć
jakie się w Tobie pojawiły.
MEDYTACJA (30 – 45 MIN.)
1. uczyń znak krzyża
2. dobrze poczuj siebie, uświadom sobie Bożą obecność
3. pomódl się modlitwą św. Ignacego:
Proszę Cię Boże, Panie mój, aby wszystkie moje zamiary,
decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby
i chwały Twojego Boskiego Majestatu.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
przeczytaj uważnie tekst biblijny
poproś Boga o owoc medytacji
wyobraź sobie scenę, obraz do medytacji
medytuj
porozmawiaj z Bogiem o poruszeniach jakie się pojawiły
odmów Ojcze nasz
uczyń znak krzyża
R EFLEKSJA PO MEDYTACJI (5 MIN.)
Zapisz choć jedną myśl z podsumowania medytacji, np. jej owoc.
R ACHUNEK SUMIENIA WG ŚW. IGNACEGO (15 MIN.)
1. podziękuj Bogu za otrzymane dobrodziejstwa
2. poproś o łaskę poznania grzechów i ich odrzucenia
3. zażądaj od duszy swojej zdania sprawy
4. poproś Boga o przebaczenie win
5. postanów poprawę przy Jego łasce
Lublin 2011
O rachunku sumienia
W zeszłym tygodniu mówiliśmy o medytacji, dziś zatrzymamy się nad
drugą metodą modlitwy, którą proponuje nam św. Ignacy Loyola. Uważa
on, że sama medytacja nie wystarcza do takiego spotkania z Bogiem, które
rekolektanta przemieniłoby dogłębnie. Zaprasza nas do podjęcia modli−
twy zwanej rachunkiem sumienia.
Nazwa rachunek sumienia często wywołuje negatywne skojarzenia: naj−
częściej rozumiemy przez nią „rachowanie” swoich grzechów, rzadziej „zli−
czanie” dobrych uczynków, a potem sprawdzenie, jaki jest „bilans”: czy
dziś wyszedłem na minus, czy też może na plus? Nie o to chodzi w igna−
cjańskim rachunku sumienia!
Zanim przedstawię, na czym polega ta modlitwa, zatrzymam się nad jej
istotą. W Ewangelii św. Jana odnajdujemy niezwykle istotne wezwanie, aby
trwać w miłości Bożej. „Wytrwajcie tedy we Mnie do końca, to i Ja będę
trwał w was. Jak latorośl nie wszczepiona w winny krzew nie może sama
przynosić owocu, tak też i wy, jeśli nie będziecie trwać we Mnie.” (J 15,4).
Przyglądając się postawom chrześcijan, można wyróżnić dwa odmienne
wyobrażenia, o tym, czym jest lub powinno być trwanie w miłości Bożej.
W pierwszym podejściu miłość do Boga jest postrzegana przede wszyst−
kim jako zobowiązanie do wypełniania przykazań. Na pierwszym miej−
scu stawiamy wtedy przykazania postrzegane jako litera prawa. A więc
istnieje przymierze litery, przymierze, w którym osiągamy sprawiedliwość
na zasadzie wypełniania przykazań, przestrzegania reguł, unikania błędu.
Akcentuje ono wysiłek człowieka, jego działanie, jego zasługi, jego świę−
tość. Jest to stare przymierze.
Jednak św. Paweł inaczej widzi chrześcijańską miłość. W liście do Ko−
ryntian mówi: „Bóg sprawił, że mogliśmy stać się sługami Nowego Przy−
mierza, przymierza nie litery, lecz Ducha; litera bowiem zabija, Duch zaś
ożywia.” (2 Kor 3,6).
Apostoł pokazuje nam więc, że istnieje przymierze Ducha, które nie
zabija, lecz daje życie. Jest to przymierze, w którym życie otrzymujemy
od Boga, nie możemy go dać sobie sami. Wszystko jest darem, a nie owo−
cem naszego sprytnego działania. Przy takim podejściu miłość jest po−
strzegana przede wszystkim jako poszukiwanie bliskości z Bogiem,
szukanie Jego obecności we wszystkich rzeczach. „Szukać i znajdować
Boga we wszystkich rzeczach”, jak mawiał św. Ignacy, rozumiejąc pod
pojęciem rzeczy całą otaczającą nas rzeczywistość, wszystko co robimy
i czym na co dzień się zajmujemy: rozmowy, spotkania, praca, obowiązki,
czas posiłku, odpoczynku, droga do pracy...
Jaka jest różnica między pierwszym i drugim podejściem? W pierwszym
przypadku żyjemy w nieustannym strachu, ciągłej obsesji: czy jesteśmy wy−
starczająco sprawni, odpowiedzialni, silni, zdolni – wystarczająco święci?
Akcent jest położony na nas samych: żyjemy w przekonaniu, że wyłącznie
od tego, jacy jesteśmy, zależy istnienie świata oraz zbawienie nasze i innych.
W drugim przypadku na pierwszym miejscu stoi Pan Bóg i Jego miłość. Wte−
dy nasza troska jest nie tyle troską o poprawność, co troską o zachowanie
więzi z Bogiem, o trwanie w Nim i z Nim, o bycie wszczepionym w Niego.
W pierwszym podejściu chcemy być samowystarczalni i tak naprawdę
nie interesuje nas żywa więź z Bogiem. W drugim – wiemy, że nic nie
możemy uczynić bez Boga. Skupiamy się więc na trwaniu w zaufaniu do
Boga, wierze w Jego miłosierdzie, które jest ponad wszystko, ponad naszą
słabość i grzech. To zawierzenie zrodzi w nas owoce, jeśli tylko wpuści−
my Boga w swoje życie. Świętość nie polega na ludzkiej doskonałości, ale
na zachowaniu żywej więzi z Bogiem. Dzięki niej nie będziemy zniechę−
cać się sobą czy innymi ludźmi i mogli codziennie zaczynać od nowa.
Pisze o tym belgijski karmelita Wilfrid Stinissen:
„Świętość nie polega na bezbłędności, ale na absolutnym zaufaniu i za−
wierzeniu Bogu. To bez znaczenia, czy masz wiele wad, wystarczy, że
masz świadomość bezgranicznej, miłosiernej miłości Boga i w niej pokła−
dasz nadzieję. Akcent jest więc skierowany nie na człowieka, ale na Boga:
to nie «ja chcę być święty», ale «jakże Ty jesteś dobry, mój Boże!». Świę−
tość to nie wymagania, lecz dar; to nie, że «muszę zrobić tak a tak», ale
«trzeba, bym liczył na Boga».”
Dlaczego mówimy o tych dwóch modelach miłości? Otóż nasza postawa
wobec miłości Boga, czyli wizja duchowości, przekłada się na wszystkie
nasze działania, w tym podejście do modlitwy rachunkiem sumienia. Gdy
relację do Boga utożsamiamy jedynie z wypełnianiem litery prawa, to wcześ−
niej czy później rachunek sumienia stanie się narzędziem perfekcjonisty−
cznego doskonalenia się. Będzie narzędziem dręczenia siebie (i innych!)
i wyrzucania sobie własnej niedoskonałości. Jeśli jednak potraktujemy ra−
chunek sumienia jako uczenie się zażyłości z Bogiem obecnym w świecie
i odpowiadania na Jego natchnienia, mamy szansę wzrastania w prawdzi−
wej miłości. Miłości, na którą nie można zasłużyć, bo jest darem.
W rachunku sumienia dotykamy także naszego obrazu Boga, czyli tego,
Kim jest dla nas Bóg. Rachunek sumienia ma nam pomóc odkryć dobroć
Boga. Przemiana obrazu Boga, jaki w sobie nosimy, spowoduje przemia−
nę obrazu nas samych. Odkrycie właściwego obrazu Boga doprowadzi nas
do odkrycia właściwego obrazu nas samych. Odkrycie dobroci Boga po−
prowadzi nas ku odkryciu dobroci, którą złożył także w nas samych.
Przejdźmy teraz do wyjaśnienia metody rachunku sumienia. Modlitwa
ta składa się pięciu punktów, czyli etapów.
W pierwszym z nich św. Ignacy mówi, aby „dziękować Bogu Panu
naszemu za otrzymane dobrodziejstwa”. To niezwykle ważne, by za−
cząć od tego, co dobre. Zaczynamy od spojrzenia na swój dzień, pytając:
co dobrego dziś Bóg dla mnie i przeze mnie uczynił?
Wielu osobom ten moment sprawia najwięcej trudności, tym bardziej
starajmy się na początku rachunku sumienia dostrzec dobro w mijającym
dniu: to jak Bóg się trudził i pracował dla mnie – dał mi nowy dzień, jedze−
nie, uwagę i troskę ze strony innych; dał mi przyjaciół; dał mi pracę i siły
do jej wykonywania; dał mi wolny czas i chwile odpoczynku; dał mi czas na
modlitwę, mówił do mnie jak do przyjaciela, dał mi zdolność, by Go usły−
szeć; uzdolnił mnie do czynienia dobra – pomocy potrzebującemu człowie−
kowi obok mnie, wysłuchania strapionego; dał mi wrażliwość, by dostrzec
piękno stworzenia wokół siebie – słońce, chmury, deszcz, drzewa...
Zobaczmy, ile jest rzeczy, za które możemy codziennie dziękować, a któ−
rych posiadanie stało się dla nas oczywiste, do których się już przyzwy−
czailiśmy, które przyjmujemy i za które nawet nie dziękujemy! Postawa
autentycznej wdzięczności jest w stanie uzdrowić nas, usunąć zgorzknie−
nie, złość, zamknięcie w sobie. Święty Ignacy bardzo mocno podkreśla, że
niewdzięczność jest korzeniem wszelkiego zła i grzechu. Dobrze wiemy,
ile rodzi się w nas goryczy, gdy tracimy wrażliwość na dobro. Wyraził to
pięknie biskup Wilhelm Pluta mówiąc: „Człowiek w człowieku umiera,
gdy go już dobro uczynione nie raduje, ani zło nie boli”.
I właśnie ten pierwszy punkt rachunku sumienia ma nam przywrócić,
często utraconą, wrażliwość na dobro i na Źródło wszelkiego dobra, któ−
rym jest Bóg.
Niech nasze dziękczynienie będzie konkretne, niech dotyka różnych
spraw, wydarzeń, sytuacji, osób – starajmy się dziękować również za to,
czego jeszcze może do końca nie umiemy przyjąć, a przeczuwamy, że ma
ogromną wartość w naszym życiu. Może to być na przykład dziękczynie−
nie za osoby, które sprawiają nam ból i wystawiają na próbę naszą miłość.
Dzięki nim możemy przecież wzrastać w miłości.
Pamiętajmy, że dziękczynienie ma moc oczyszczać nasze serca z nieza−
dowolenia i wszelkiego zgorzknienia, uzdalnia nas też do przebaczania.
W drugim punkcie rachunku sumienia „prośmy o łaskę poznania
grzechów i odrzucenia ich precz”. Najważniejsze jest tu skupienie na
łasce Bożej. Zauważmy, że gdy brakuje nam łaski Bożej, wpadamy w skraj−
ności. Możemy przeżywać przesadne poczucie winy albo, przeciwnie, nie
dostrzegać swoich wad, słabości i grzechów, lekceważyć je lub usprawied−
liwiać. Tylko z łaską Bożą możemy właściwie spojrzeć na swoje słabości
bez popadania w niezdrową skrajność. Tylko z łaską Bożą, czyli z pomocą
Bożego miłosierdzia, możemy spojrzeć na nasze grzechy tak, by prawda,
którą dojrzymy, uzdrowiła nas i przyczyniła się do wzrostu. Prośmy w tej
części rachunku sumienia, byśmy nie ulegali pokusie „biczowania się” nie−
zdrowymi, a czasem wręcz patologicznymi, wyrzutami sumienia, które nie
mają nic wspólnego z autentycznym uznaniem winy i skruchą, wręcz od−
wrotnie, zaślepiają nas na prawdę.
Ignacy mówi też o łasce odrzucenia grzechów. Sami, bez Boga, jesteś−
my bezbronni wobec zła. Potrzeba nam łaski w walce ze złem, bo tylko
dzięki niej będziemy w stanie spojrzeć na swoją ciemną stronę i opowie−
dzieć się przeciwko złu, wybierając dobro. Prośmy więc Pana, by nam
udzielił łaski potrzebnej do poznania i odrzucenia grzechów, które chce
nam ukazać.
W trzecim punkcie rachunku sumienia „prośmy od swojej duszy
zdania sprawy od godziny wstania aż do chwili obecnego rachunku.
Mamy to czynić, przechodząc godzinę po godzinie lub jedną porę
dnia po drugiej, najpierw co do myśli, potem co do słów, a wresz−
cie co do uczynków.” Zwróćmy uwagę, że to my sami przed sobą – czyli
dla siebie, a nie dla Pana, który wszystko wie – zdajemy sprawę z tego,
jak przebiegł nasz dzień. Chodzi o to, byśmy zobaczyli to, co się w ciągu
dnia wydarzyło. Wtedy uświadomimy sobie fundamentalną prawdę: nie
tylko inni są grzesznikami, są słabi, upadają i błądzą, wybierając zło, ale
to przede wszystkim ja jestem grzesznikiem!
Trzeba jednak pamiętać, że to „zdawanie sprawy z minionego dnia” do−
konuje się wobec miłosiernego Boga i w duchu miłości. Tylko wtedy mogę
przyjąć prawdę o mojej kondycji – fakt, że jestem grzesznikiem. Jestem
grzesznikiem, bo gdy patrzę na dzień, który dobiega końca, widzę, że od−
wróciłem się od tego, kto prosił mnie o pomoc; widzę, że zamiast współ−
czuć i zrozumieć innych, wolałem ich ocenić i potępić; widzę, że dałem
się ponieść zazdrości, zamiast zawierzyć Bogu, że niczego mi nie brakuje;
widzę, że pielęgnowałem w sobie nienawiść, zamiast podjąć z Panem wy−
siłek przebaczenia; widzę, że modlitwę i myśl o Bogu zepchnąłem na mar−
gines i stchórzyłem, by powiedzieć Bogu wprost, że dziś nie chcę z Nim
rozmawiać...
Dzięki regularnemu rachunkowi sumienia możemy zrozumieć, ile zła
wyrządzamy sobie i innym oraz jakie mechanizmy nami kierują. To tak,
jakby w ciemnym pokoju zapalić światło i zobaczyć przedmioty, o które
się potykamy. Zapalenie światła nie sprawi, że przeszkody znikną. Podob−
nie, rachunek sumienia nie sprawi, że już więcej nie upadniemy. Dzięki
niemu możemy jednak lepiej zobaczyć i zrozumieć mechanizm zła, w któ−
ry się wplątujemy. To pomoże nam jeszcze bardziej powierzyć się Bogu,
nauczyć kochać samych siebie takimi, jakimi jesteśmy, wyrazić współczu−
cie dla siebie i oddać to Bogu. To jest sedno rachunku sumienia. Nie może
on być praktyką samooskarżania się. Rachunek sumienia może i powinien
być modlitwą, a więc dialogiem z Bogiem w duchu miłości, czyli w całko−
witym przekonaniu, że Jego miłość jest większa niż moje zło.
W czwartym punkcie rachunku sumienia mamy „prosić Boga, na−
szego Pana, o przebaczenie win”. Tylko wtedy mogę szczerze prosić
Boga o przebaczenie win, gdy odczuwam żal z powodu tego, co uczyniliś−
my. A więc trzeba poczuć boleść z powodu popełnionego zła. Zły duch
często kusi nas, byśmy umniejszali skutki grzechu: przecież to nic złego,
nic się nie stało, wszyscy tak robią... Jakże często uciekamy przed odczu−
ciem i przeżyciem bólu, który zadaje nasz grzech. Jakże łatwo rozgrzeszamy
samych siebie, stając się nieczuli na dobro i zło. Tymczasem rozgrzeszyć
może nas tylko Bóg, a droga do tego prowadzi przez odczucie żalu, który
płynie ze zrozumienia zadanej krzywdy.
A więc im bardziej będziemy świadomi swojej grzeszności, tym szczerzej
będziemy prosili, by Bóg darował nam nasze winy. Ten punkt rachunku
sumienia może stać się naszym wyznaniem wiary w Boga, Ojca miłosier−
dzia. To właśnie w formule sakramentu pojednania pada określenie: „Bóg,
Ojciec miłosierdzia”. Ten, który umie i chce ulitować się nad nami i chce
nas uleczyć, nie zadaje zbędnych pytań, nie pogłębia wyrzutów sumienia,
ale po prostu przygarnia nas.
Jakże często jest w nas lęk, że gdy wyznamy swój grzech, Bóg zaraz nas
ukarze. Powracający syn oczekiwał, że będzie co najwyżej jednym z robot−
ników u swego ojca. Gdy jednak wrócił i wyznał swój grzech, Ojciec wziął
go czule w ramiona, okrył pięknym płaszczem, podał mu sandały, włożył
pierścień na palec i przygotował ucztę. Tak Bóg odpowiada na szczerą
prośbę o przebaczenie win – swoją szczodrobliwością, a nie karą! Dajmy
się zaskoczyć Bożemu miłosierdziu. Dajmy się pokochać Bogu.
W ostatnim, piątym punkcie rachunku sumienia, „postanówmy
poprawę z Bożą łaską”. I jeszcze raz powraca łaska Boża – bez niej
niczego nie możemy uczynić. Poznając siebie i swoją słabość, zróbmy jedno,
niewielkie, ale szczere postanowienie poprawy – nie budujmy na sobie
i w postawie pychy nie planujmy wielkich nawróceń i zmian. Kto jest wier−
ny w małym, ten będzie wierny i w wielkich rzeczach. Zacznijmy od kro−
ków małych i, co bardzo ważne, możliwych do zrealizowania, takich którym
możemy sprostać. Miłość jest cierpliwa. Wystarczą małe rzeczy, ale speł−
niane z miłością. Bądźmy więc ostrożni w podejmowaniu postanowień, ale
z drugiej strony nie rezygnujmy z nich w ogóle, bo w ten sposób uczymy
się takiej miłości, która wyraża się nie słowem, lecz czynem.
Rachunek sumienia – tak jak medytację – kończymy odmówieniem mod−
litwy „Ojcze nasz” i znakiem krzyża. Cała modlitwa powinna trwać około
piętnastu minut. Trzeba też pamiętać, że nie chodzi tu o modlitwę z zegar−
kiem w jednym, a schematem w drugim ręku. Ma to być modlitwa osobis−
ta, dostosowana do różnych wydarzeń mijającego dnia. Może się więc
zdarzyć, że jednego dnia jedna część rachunku sumienia zajmie więcej
czasu, druga mniej, a innego dnia będzie odwrotnie.
A więc od dziś wieczór módlcie się rachunkiem sumienia, włączając w nią
także wasze zaangażowanie w rekolekcje, wierność na modlitwie, swoje
motywacje, wysiłki, również wszystkie natchnienia, które Bóg w was wzbu−
dza, i znaki, które wam daje w tych dniach. Weźcie je sobie na codzienny
rachunek sumienia. Dobrze jest wyznaczyć sobie stałą porę rachunku su−
mienia, najlepiej wieczorem, ale też nie za późno.
Na zakończenie kilka zdań związanych ze spowiedzią rekolekcyjną.
Przewidujemy ją w trzecim i czwartym tygodniu rekolekcji. Oczywiście
spowiedź będzie dowolna, pozostawiamy Wam także do wyboru czas, kie−
dy do takiej pogłębionej spowiedzi przystąpicie. Możecie to zrobić w trak−
cie trwania rekolekcji albo po ich zakończeniu. Ważne, żeby się do niej
przygotować głębiej, szerzej spojrzeć na swoje życie i grzechy – nie tylko
je wymienić, ale też spróbować wyznać ich przyczyny, zobaczyć z jakich
postaw się rodzą. Spowiedź można połączyć z wyznaniem otrzymanych
łask. Łacińska nazwa spowiedzi brzmi confessio, czyli wyznanie. A więc
taka spowiedź może być także wyznaniem dobra, które Bóg zdziałał w Wa−
szym życiu.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na począt−
ku teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Dzień I
Dzień II
Wielkość człowieka – obdarowanie, Syr 17,1− 8
Bóg pasterzem i gospodarzem, Ps 23 (22)
[Prośba] Poproszę o to, bym poznał(a) sam(ą)ego siebie.
[Obraz do medytacji] Wyobraź sobie ludzi, którzy czynią wielkie dzieła –
przeszczepiają serca, budują promy kosmiczne, malują wspaniałe obrazy,
zdobywają niedostępne szczyty gór... Możemy to wszystko czynić, bo Bóg
„przyodział nas w moc podobną do swojej”.
[Prośba] Poproszę o ufność w Bożą miłość i opiekę.
[Obraz do medytacji] Wyobraź sobie wędrówkę po nieznanych, pięknych
górach. Potrzebny Ci przewodnik, który te góry zna, do którego masz
zaufanie. Wierzysz, że poprowadzi Cię bezpiecznymi, właściwymi ścież−
kami do celu Twojej wędrówki. Możesz iść sam, ale bezpieczniej z PRZE−
WODNIKIEM.
1. Wielkość człowieka. Bóg stworzył człowieka na swój obraz, przyodział
go w moc podobną do swojej. Dał mu wolną wolę i rozum. Dał zdolność
poznania prawd Bożych zakrytych dla zmysłów – „położył OKO SWOJE
w ich sercu”. Pan objawił nam swoje prawa, dał swoje przykazania, które
są drogowskazami w naszym życiu.
Czy zadajesz sobie pytanie kim jesteś – Ty, CZŁOWIEK?
Czy czujesz się obdarowany przez Boga?
Czy widzisz sens swojego życia?
2. Głębokie pragnienie serca. Jesteśmy stworzeni na obraz Boży, nosimy
więc w sobie pragnienie osobistego kontaktu z naszym Stwórcą – pragnie−
nie modlitwy. Szukamy prawdy o sobie, poszukujemy sensu życia.
Czy w tych poszukiwaniach zwracasz się do Boga?
Jak patrzysz na świat, co widzisz, czego pragniesz?
3. „Położył OKO SWOJE w ich sercu”. Sanktuarium „serca” człowieka
jest jego sumienie. Tam też „położył oko swoje” nasz Pan, abyśmy potra−
fili odkrywać Jego prawo nawołujące do miłości i czynienia dobra oraz
unikania zła.
Jak Ty korzystasz z tego wielkiego Bożego daru, jakim jest Twoje su−
mienie?
1. Pasterz i stado. Widzimy tu relacje zawierające więzi ufności, zawie−
rzenia. Pasterz odróżnia swoje owce, są one częścią jego rodziny. Owce
mają poczucie bezpieczeństwa, pewności.
Pastwisko zielone to obraz pełni życia dla stada. W Palestynie jest to
rzecz unikalna, woda jest tam niezwykle cenna.
Właściwe ścieżki – najbardziej właściwe dla mnie, choć ja mogę tego
nie widzieć.
Ciemność kojarzy się ze śmiercią. Człowiek boi się ciemności.
Pasterz przeprowadza stado pośród ciemności (lepsze warunki, chłód),
posługuje się laską, aby utrzymać kontakt ze stadem, dać mu poczucie
bezpieczeństwa.
Jak przeżywasz swoje „ciemne doliny” – niepewności, lęki, doświadcze−
nie cierpienia?
Czy dajesz się prowadzić Bogu? Czy Mu ufasz?
2. Obraz gospodarza. Otwiera swój dom przed gościem. Gość jest nie−
tykalny, jest pod opieką gospodarza. Namaszcza mu głowę olejkiem – to
cenny dar dla gościa. Gospodarz jest dobry i łaskawy. Jest bardzo hojny.
W czym widzisz dobroć i hojność Boga w swoim życiu? Czy Mu za to
dziękujesz?
3. Bóg jest moim Pasterzem. Modlić się tym Psalmem trzeba bardzo oso−
biście – Bóg jest moim pasterzem, niczego mi nie brakuje. Jeśli brakuje
to znaczy, że jest mi to w danej chwili zbędne.
Życie jest mi nieustannie ofiarowywane. Nic nie jest moje, to Bóg mi to
wszystko daje. Jego nieustanne przebaczanie daje mi życie.
Jaki jest Twój obraz Boga?
Jakie jest Twoje doświadczenie wiary?
Dzień III
Dzień IV
Niewidomy pod Jerychem, Mk 10,46−52
Zacheusz, Łk 19,1−10
[Prośba] Poproszę o to, bym doświadczył(a), że Bóg troszczy się o mnie.
[Obraz do medytacji] Wyobraź sobie człowieka chorego, zależnego od
innych ludzi. Żyje bez nadziei, bez przyszłości. Bardzo cierpi i bardzo
pragnie uzdrowienia.
[Prośba] Poproszę o pragnienie spotkania z Jezusem.
[Obraz do medytacji] Wyobraź sobie mężczyznę z pewną pozycją spo−
łeczną, który wchodzi na drzewo, aby zobaczyć przechodzącego Jezusa.
Czy decyduje się na drwiny ludzi tylko z ciekawości? Może przeczuwa,
że będzie to dla niego wielki dzień, który odmieni całe jego życie?
1. Sytuacja Bartymeusza – niewidomego żebraka. Jest zależny od innych,
odrzucony, nieszczęśliwy. Słyszy o przyjściu Jezusa z Nazaretu, który
uzdrawia – w jego sercu rodzi się nadzieja. Tak bardzo pragnie widzieć,
że już nie liczy się z tymi, którzy go uciszają i głośno woła „Jezusie, ulituj
się nade mną.”
Jeśli czujesz się nieszczęśliwy, to u kogo szukasz pomocy?
2. Reakcja Jezusa. Jezus jest wrażliwy na cierpienie i nadzieję człowie−
ka, który go woła. Zatrzymuje się i przywołuje ślepca. Spotyka się z nim.
Pyta o jego pragnienia: „co chcesz, abym ci uczynił?”. Uzdrawia go.
Z Tobą również Jezus chce się spotkać osobiście i zapytać:
Czego pragniesz? Co chcesz, abym Ci uczynił?
3. Reakcja Bartymeusza. Zrzuca z siebie płaszcz, który jest całym jego
majątkiem, azylem pozornego spokoju. Chce widzieć, więc podejmuje
ryzyko dla odmiany swojego życia. Wierzy Jezusowi. Jego wiara ma uzdra−
wiającą moc. Przejrzał i poszedł za Jezusem.
Zobacz co jest Twoim „płaszczem” ?
Czy chcesz się go pozbyć i zaufać Jezusowi?
1. Pragnienie Zacheusza. Bardzo chce zobaczyć Jezusa. Jego pragnienie
jest tak wielkie, że nie waha się narazić na śmieszność, aby lepiej widzieć.
Jest niskiego wzrostu, więc stojąc w tłumie nie zobaczy Jezusa. Wchodzi
na drzewo nie zważając na drwiny obecnych tam ludzi.
Przyjrzyj się swoim pragnieniom, zobacz ku czemu Cię prowadzą?
2. Odpowiedź Jezusa. Jezus wychodzi naprzeciw pragnieniom Zacheusza
i daje mu znacznie więcej niż on oczekuje. Zatrzymuje się przed drzewem
i patrzy w górę. Widzi człowieka, który potrzebuje Jego pomocy. Chce się
z nim spotkać w jego domu. Pragnie wejść w jego życie i odmienić je.
Jezus chce wejść także w Twoje życie. Czeka na Twoje zaproszenie.
3. Przemiana. Zacheusz przyjmuje Jezusa w swoim domu z radością.
Wielkie pragnienie doprowadziło do głębokiego spotkania, które przemie−
niło serce Zacheusza. Rozpoczyna nowe życie od wynagrodzenia krzyw−
dy wyrządzonej ludziom.
Bóg wchodzi także w Twoje pragnienia i oczyszcza je.
Czy czujesz radość ze spotkania z Bogiem w czasie tych rekolekcji?
Czy pragniesz zaprosić Go do swojego domu, do swojej rodziny?
Dzień V
Dzień VI
Owoce grzechu a owoce sprawiedliwości, Rz 6,20−23
Medytacja powtórkowa
[Prośba] Poproszę o zrozumienie istoty chrześcijańskiej wolności.
[Obraz do medytacji] Wyobraź sobie skutki działania ludzi, którzy uwa−
żają, że wszystko im wolno. Którzy nie liczą się z nikim i z niczym.
1. Wolność nie jest absolutną niezależnością. Święty Paweł mówi, że
można być wolnym i pozostawać niewolnikiem. Istnieje wolność pozor−
na, która czyni człowieka niewolnikiem swoich własnych żądz, własnej
woli, swojego obrazu świata. Istnieje wolność zła i wolność dobra. Jest
wolność w wyrządzaniu zła, zagłuszaniu sumienia, nie liczenia się z za−
sadą miłości i poszanowania drugiego człowieka. Istnieje też wolność
w czynieniu dobra – pragnie się tylko tego czego pragnie Bóg. Nabywa
się większego zaufania do Jego woli niż do swojej, czy do opinii innych
ludzi. I dopiero taka relacja do Boga jest stanem autentycznej wolności.
Szukamy tego, co bardziej pomaga służyć Bogu i ludziom, a nie – uwal−
niania się od tego, co trudne, przykre, niewygodne, wymagające wysiłku.
Wolność rozumiana po chrześcijańsku jest uznaniem zależności od Boga,
który jest źródłem i dawcą wolności.
Jaki wpływ na Twoje życie ma dar wolności? Jak go wykorzystujesz?
2. Wolność jest obojętnością względem rzeczy stworzonych. Nie można
mówić o wolności bez odniesienia do ostatecznego celu naszego życia
– do zbawienia. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia z samowolą.
„Jeśli Boga nie ma, wszystko mi wolno”. Wolność chrześcijańska jest na−
stawiona na służbę Bogu i naszym braciom. Wolność i miłość idą zawsze
w parze.
To Bóg stworzył człowieka wolnym, aby – naśladując swego Stwórcę –
mógł przyjmować i dawać miłość w wolności.
Co dla Ciebie znaczą te słowa, jaka jest prawda o Twoim pragnieniu wol−
ności?
Czy szanujesz wolność drugiego człowieka?
Notatki: