Mój własny (cyfrowy) bałagan część 5

Transkrypt

Mój własny (cyfrowy) bałagan część 5
Forum Czytelników
Mój własny
(cyfrowy) bałagan
Witam!
W ostatniej rozmowie na Gadu obiecałam
odszukać zdjęcia swojej pracowni i rzeczywiście kilka fotografii z trzech ostatnich
lat udało mi się wyszperać w archiwum.
Zanim opowiem o nich kilka słów - małe
wyjaśnienie, ponieważ ich zawartość może
wydać się niektórym nieco zaskakująca.
Praca zawodowa wymaga ode mnie doskonałej wręcz organizacji czasu i stanowiska
pracy, tam nie ma miejsca na jakikolwiek
bałagan czy korzystanie z półśrodków lub
prowizorek. To niestety stoi w sprzeczności
z moim charakterem, stąd w swoim elektronicznym warsztacie pozwalam sobie
na radosne bałaganienie. Po pierwsze, to
Fot. 1
pozwala mi w pewien sposób odreagować
i zwyczajnie się zrelaksować, a po drugie
- pracując nad jakimkolwiek projektem
koncentruję się tylko na meritum sprawy,
a nie na ciągłym doprowadzaniu warsztatu do ładu. Nie wiem czy dla innych to
będzie dobry przykład podejścia do tematu
domowej pracowni. Ja swój warsztacik
zorganizowałam właśnie tak, jak na zaprezentowanych dalej fotografiach i zmieniać
tego nie zamierzam.
Na potrzeby pracowni został przeznaczony
jeden mały pokoik o wymiarach mniej więcej 3x4m, niestety z oknem od strony północnej - stąd potrzeba ciągłego doświetlania stolika do pracy. Rzeczony stolik został
zakupiony dawno temu w Ikei, ma wymiary 160x80cm i jest niesamowicie stabilną
konstrukcją. Na
nim stoi własnej roboty półka
Fot. 2
E l e k t r o n i k a d l a Ws z y s t k i c h
Sierpieñ 2008
część 5
z deski sosnowej, takie jakby leżące E.
Środkowa podpórka zapewnia sporą sztywność półki, co umożliwia ustawienie na
niej wielu rzeczy. Typowa zawartość to
drukarka laserowa, monitor oraz zestaw
sprzętu warsztatowego: częstościomierz,
oscyloskop, generator sygnałowy i zasilacz
- pokazuje to fotografia 1.
Lewa część biurka to miejsce na klawiaturę
i pad do rysowania. Aby uniknąć porysowania blatu został on nakryty specjalną matą ochronną wykonaną z tworzywa
sztucznego (także zakup z Ikei). Prawa
część blatu to miejsce na wszelkie prace
dotyczące elektroniki. Tu ochronę stołu
zapewnia płat z korka technicznego o grubości 5mm i wymiarach około 80x80cm.
W ten sposób znikają problemy z kroplami
cyny czy kalafonii, a dodatkowo szorstki
korek zapobiega „uciekaniu” leżącej na
nim płytki podczas prac mechanicznych
czy lutowania. Obok
kaloryfera, bezpośrednio na ścianie wisi
stelaż z małymi szufladkami (fotografia
2), w nich znajdują się
posegregowane drobne
elementy montażowe:
śrubki, nakrętki, podkładki, kołki lutownicze i inne drobiazgi, do
których mogę sięgnąć
praktycznie nie wstając
z fotela.
Przysłowiowa „składnica części” to zestaw
regałów wzdłuż jednej
51
Forum Czytelników
ze ścian pokoju - fotografia 3. Są to proste i
tanie regały z sosny, kupione w Castoramie
choć można je spotkać także w innych marketach budowlanych. Na jednej z półek
widać zestaw pojemników szufladkowych,
w ten sposób przechowuję czynne i bierne
elementy elektroniczne (z wyjątkiem układów scalonych). Takie szufladki można
spotkać w praktycznie każdym markecie,
nie są drogie, ale przed zakupem polecam
dokładnie obejrzeć, jak są wykonane, łatwo
bowiem trafić na prawdziwą tandetę.
Co do układów scalonych - sposób przechowywania mam następujący: są one
wpięte w płytkę z cienkiego styropianu
(dostałam ich sporo od ekipy ocieplającej
niegdyś nasz blok) oklejoną folią aluminiową - fotografia 4. Kostki są wykonane
w różnych technologiach, pochodzą z różnych lat (także z okresu, gdy nie było tak
dobrych jak dziś zabezpieczeń ESD) więc
taki sposób magazynowania uważam za
dużo lepszy, niż trzymanie układów luzem,
w pudełku.
Takich paneli z układami scalonymi jest
kilka - kostki posegregowane są tematycznie:
TTL-e w jednym, pamięci w drugim, mikrokontrolery i układy peryferyjne w innym...
Fot. 3
Fot. 5
Fot. 4
Jeżeli chodzi o posiadany sprzęt - z załączonych zdjęć widać, że mój warsztacik w
pewien sposób ewoluował na przestrzeni
ostatnich kilku lat (to się chyba nazywa
„obrastaniem w piórka”). Podstawa to dwukanałowy oscyloskop cyfrowo-analogowy
Philips PM3350A. To doskonała jak dla mnie
maszyna, zapewniająca pomiary w pasmie
60MHz, a w trybie cyfrowym dodatkowo
możliwość „zamrożenia” przebiegu i określenia jego podstawowych parametrów (dwa
kursory!). Kiedyś do prac lutowniczych używałam kupionej na bazarze lutownicy grzałkowej (widać ją na fot.1,
blisko parapetu). Potem
pojawiła się stacja Elwik
RTC-24, stara rosyjska
lutownica służy teraz do
wycinania (wypalania)
otworów w plastikowych
obudowach, do nieco bardziej „brudnych” lutowanek oraz do klejenia.
Zasilacz
warsztatowy uległ modernizacji
jakieś dwa lata temu. Po
pierwsze, ten pokracz-
ny, widoczny na fotografii 5 (po lewej)
został bezlitośnie rozłożony na czynniki
pierwsze.
Jak wiadomo, bez zasilacza wiele zrobić
się nie da, dlatego dość szybko powstała
nowa konstrukcja następujących parametrach: napięcie wyjściowe stałe 5V/1A,
napięcie regulowane (kostka L200) w
zakresie 3...29V z pięciopozycyjnym ogranicznikiem prądowym.
Dodatkowo, tor regulowany posiada cyfrowy odczyt napięcia (na kostce C520).
Zdjęcie nowego zasilacza przedstawia
fotografia 6.
Generator sygnałowy (fotografia 5, po
prawej) - to dzieło bliskiej mi osoby,
powstałe jeszcze w latach szkoły średniej.
Generatorek jest dość prosty, ale zarazem
bardzo funkcjonalny: dostarcza przebiegów
sinus/trójkąt/prostokąt o amplitudzie 5Vpp
i częstotliwości regulowanej w kilku podzakresach, w granicach 0.1Hz...100kHz.
Możliwość nakładania składowej DC (+/5V), osobne wyjście w standardzie TTL
oraz tłumiki: 1/10, 1/100 - to w zupełności
wystarcza do większości prac. Pomimo,
że ta konstrukcja ma już ładnych kilka
lat i prezentuje się dość skromnie - jest
niezastąpiona.
Cóż dalej? Oczywiście próbniki stanów
logicznych. Ja jestem raczej „cyfrowa”
(choć troszkę eksperymentowałam z lampami), stąd do uruchamiania jakiejkolwiek
konstrukcji z wykorzystaniem mikroprocesora - sonda logiczna to dla mnie podstawa.
Fot. 6
52
Sierpieñ 2008
E l e k t r o n i k a d l a Ws z y s t k i c h
Forum Czytelników
Fot. 7
Fot. 8
Fot. 10
Sond owych posiadam kilka, są to próbniki
firm Tesla i ZOPAN oraz samodzielnie
zmontowane próbniki MIK03C, pochodzące jeszcze z lat, gdy fascynowałam
się komputerkiem CA80 - fotografia 7. I
tu nie ukrywam - parametrami i komfortem pracy MIK03C bije firmowe sondy
na głowę. Bardzo niski prąd pomiarowy,
precyzyjnie ustalone napięcia progowe
oraz układ detekcji impulsów na
Fot. 9
tle stałego stanu
logicznego - to
pozwala na wiarygodną diagnostykę
układu cyfrowego.
A że nie ma obud o w y. . . p r z e c i e ż
nie musi mieć,
prawda?
Co do samych
prac elektronicznych - do prototypowania korzystam
głównie z płytek
stykowych (solderless-breadboard),
przykładowy, prosty
E l e k t r o n i k a d l a Ws z y s t k i c h
układzik - na fotografii 8. Oczywiście, bar- materiał do artykułu w EdW dotyczącego
dziej skomplikowany układ wymaga odpo- recyclingu starych elementów elektroniczwiednio większej ilości przewodów połącze- nych.
niowych, więc zdjęcia 9 komentować raczej
Tym razem moim poczynaniom kibicuje
nie muszę...
niebieskooki Furby, beznamiętnym wzroPłytki stykowe nadają się do budowy nawet kiem zapatrzony w regał z częściami. A o
bardzo skomplikowanych prototypów, czym myśli? Łatwo zgadnąć - „Tasza, zrób
niech za przykład posłuży fotografia 10. tu wreszcie porządek...”
To „druciak” stereofonicznego wzmacniacza
lampowego SE ze sterowaniem cyfrowym.
Natasza Biecek,
Właśnie część nielampowa została [email protected]
nana na płytce stykowej - to kontroler DS89C450 sterujący procesorem
Fot. 11
audio TDA8425, prezentacja nastaw
na wyświetlaczu dot-matrix VFD.
A na koniec fotografia 11 - zdjęcie z
wczoraj (13 maja 2008) - także płytka
stykowa, a na niej próbny układ z
mikrokontrolerem NEC80C42, czyli
Sierpieñ 2008
53