Polityka demograficzna

Transkrypt

Polityka demograficzna
Polityka demograficzna
Stanisław Kluza1
Wprowadzenie
Niniejszy referat jest dedykowany makroekonomicznym powiązaniom sytuacji demograficznej z
koniunkturą gospodarczą. W uproszczeniu przyjmuje się, że proces starzenia się społeczeństw
skutkuje gorszymi perspektywami do podnoszenia konkurencyjności oraz napięciami w kosztach
systemu emerytalnego i opieki zdrowotnej, co przekłada się na pogarszającą się kondycję finansów
publicznych. W ten sam sposób we wnioskowaniu stawiamy pytanie o bodźce dla trwałego
podniesienia dzietności lub uzupełnienia bilansu demograficznego przez migracje. Zarówno polityka
rodzinna jak i migracyjna nie zsynchronizowane z polityką rynku pracy i emerytalną mają obniżoną
szansę osiągnąć sukces.
Tytuł „polityka demograficzna” ma inspirować do refleksji nad możliwością stworzenia spójnego
sytemu policy-mix wybranych polityk ekonomicznych i społecznych, które prowadzone w trwały i
spójny sposób mogą skutecznie z wyprzedzeniem przeciwdziałać negatywnym skutkom depresji
demograficznej, a w długim okresie wręcz zapobiegać efektowi wtórnej depresji demograficznej. W
niniejszym opracowaniu polityka demograficzna jest traktowana jako suma pięciu polityk
społecznych. Są to to polityka rodzinna, polityka rynku pracy, polityka emerytalna, polityka
migracyjna oraz polityka socjalna. Łączne patrzenie na w/w polityki z perspektywy decydentów
politycznych ma podwójne znaczenie. Po pierwsze polityki te są w ścisłej wewnętrznej interakcji ze
sobą, tj. mają miejsce istotne wzajemne opóźnione i rozłożone w czasie oddziaływania tych polityk
między sobą. Po drugie w/w polityki bazują na efekcie redystrybucyjnym. Oznacza to, że ich
wspólnym ograniczeniem są możliwości wydatkowe budżetu oraz reguła dążenia do sprawiedliwej
redystrybucji.
1
Pracownik naukowy w Instytucie Statystyki i Demografii w Szkole Głównej Handlowej. Były Minister Finansów,
twórca i pierwszy Przewodniczący KNF, obecnie w Gabinecie Cieni BCC oraz Przewodniczący Zespołu Ekspertów
Związku Dużych Rodzin 3+.
Diagnoza
Począwszy od 1989r. Polska osiągnęła dzietność w każdym kolejnym roku poniżej prostej
zastępowalności pokoleń. Wskaźnik dzietności powyżej 2,1 został po raz ostatni osiągnięty w 1988r.
Następnie mamy do czynienia z pogłębiającą się depresją urodzeniową.
W XXI w. Polska wkroczyła z ujemnym przyrostem naturalnym i dalszym spadkiem dzietności.
Utrzymujące się od kilkunastu lat poziomy dzietności 1,2-1,4 nie gwarantują prostej zastępowalności
pokoleń. Przy dzietności zbliżonej do 1,3 pokolenie dzieci jest o jedną trzecią mniej liczne
od pokolenia swoich rodziców.
W latach 2015-2035 będzie postępował proces niskiej dzietności i wydłużania się czasu życia, tzw.
starzenie się społeczeństwa. Będzie wzrastał odsetek osób starszych w populacji (wykres 1).
Wykres 1
Różnica w strukturze wieku ludności Polski (w tys. os).
Porównanie projekcji dla 2035r. (cienka linia) z sytuacją w 2010r. (gruba linia).
800
Wiek
przedprodukcyjny
Wiek produkcyjny
700
- 4,4 mln
600
Wiek
okołoemerytalny*
Wiek emerytalny
- 1,6 mln
500
400
+ 0,6 mln
300
+ 0,1 mln
200
100+
95
90
85
80
75
70
+ 3,2 mln
65
60
55
50
45
40
35
30
25
20
15
10
0
0
* przedział 60-65 lat został dodatkowo wydzielony ze względu
na różny wiek przechodzenia na emeryturę mężczyzn i kobiet
oraz cyklicznie powracającą debatę o wieku emerytalnym.
5
100
Źródło: Opracowanie autorskie w oparciu o statystyki i projekcje GUS.
Na przestrzeni najbliższych 25 lat liczba osób w wieku produkcyjnym przypadająca na osobę w wieku
emerytalnym spadnie o prawie 50%. Na przestrzeni najbliższych 25 lat liczba dzieci i młodzieży
przypadająca na osobę w wieku emerytalnym spadnie o prawie 50%. Starzenie się społeczeństwa
pociąga za sobą wzrost wydatków państwa na rzecz świadczeń emerytalnych oraz opiekę zdrowotną.
Analiza obecnego i przyszłego bilansu ludnościowego wskazuje, iż przy obecnym systemie „polityki
rodzinnej” i zabezpieczenia społecznego mającymi miejsce w Polsce nie uzyskuje się równowagi dla
stabilności finansów publicznych w długim okresie. Zastanawiając się nad rozwiązaniami skrajnymi
oznaczałoby to, że utrzymanie obecnego poziomu świadczeń emerytalnych będzie wymagać
drastycznej podwyżki różnych podatków i składek – tj. przeniesienie tych obciążeń na pokolenia
aktywne zawodowo. Z drugiej strony, jeżeli nie chcielibyśmy podnosić skali fiskalizmu, to powinniśmy
się liczyć z możliwością obniżenia realnej wartości świadczeń emerytalnych na osobę rzędu o jedną
trzecią. Nie tylko skrajne rozwiązania wydają się trudne do zaakceptowania, ale również
poszukiwanie jakiegoś kompromisu „po środku” też będzie trudne przy ograniczeniach wynikających
z obecnego porządku prawnego. Skala wyzwania wskazuje na konieczność reformy całościowej w tym
obszarze, której reguły mogą daleko odbiegać od rozwiązań w dzisiaj działających systemach. Można i
warto spróbować przeprowadzić te zmiany w sposób zapobiegawczy, aby nie zajmować się tym
tematem w sposób zarządzania kryzysowego,. Niemniej, nie będzie łatwo znaleźć na to aprobatę
społeczną, co oznacza, że głównym stoperem zmian okażą się interesy wybranych grup zawodowych i
społecznych.
Z punktu widzenia obszarów wiejskich oraz małych miast te procesy wydają się jeszcze groźniejsze.
Z jednej strony ma miejsce odpływ ludności do większych ośrodków miejskich w kraju (migracja
wewnętrzna), z drugiej - zagranicę (migracja zewnętrzna). Zjawisko to nie jest bilansowane ani innym
typem migracji, ani efektem wyższej dzietności. Historycznie dzietność w obszarach wiejskich
rokrocznie była przez ostatnie kilkadziesiąt lat o kilkadziesiąt procent wyższa niż w obszarach
miejskich. Dopiero w ostatnich dziesięciu latach dzietność w obszarach wiejskich jest „jedynie” w
przedziale 10%-20% wyższa niż w miastach z tendencją do dalszego zawężania tej różnicy (patrz
wykres).
Wykres 2
Zróżnicowanie dzietności pomiędzy obszarami miejskimi i wiejskimi w latach 1950-2010 (w okresie
ostatnich 60 lat).
Wykres: Opracowanie własne w oparciu o dane GUS.
Obecnie w wielu krajach UE możemy zaobserwować proces wzrastającej dzietności w rezultacie
prowadzenia polityki nakierowanej na odbudowę kapitału ludzkiego. Odnosi się to zarówno do
działań na poziomie kraju jak i w ujęciu regionalnym i lokalnym. Zróżnicowana lokalnie i regionalnie
sytuacja demograficzna skutkuje coraz większa rolą jednostek samorządu terytorialnego
w prowadzeniu indywidualnych działań w ramach polityki demograficznej adekwatnych do potrzeb
lokalnej społeczności oraz jej celów rozwojowych.
Na poziomie ogólnopolskim można zauważyć wzrost zaangażowania w tworzenie polityk społecznych
w obszarze rodzinnym. Odnosi się to zarówno do inicjatyw rządowych jak i postulatów wnoszonych
przez opozycję. Nakierowane są również one na obniżanie poziomu dyskryminacji i nierównego
traktowania osób decydujących się na wychowywanie dzieci. Rodziny ponosząc wyższe wydatki
związane z kosztami utrzymania dzieci, płacą również wyższe podatki pośrednie. Osoby wychowujące
dzieci ponoszą wyższe koszty alternatywne w okresie aktywności zawodowej (niższe zarobki,
wolniejsza kariera zawodowa, mniej wolnego czasu na rekreację). ... a także w okresie późniejszym,
kiedy ich dzieci dorosną i będą w większym stopniu płacić emerytury tym, co wybrali jedynie ścieżkę
rozwoju zawodowego. Podobne działania choć bardziej „skrojone na miarę” są oczekiwane od
samorządów lokalnych. Tutaj, z nielicznymi wyjątkami, sytuacja wygląda nieco gorzej. Niemniej, wg
badania NIK największą bolączką dla polityki rodzinnej (a tym bardziej demograficznej) jest brak
podejścia całościowego, systemowego wskazania celów i priorytetów, a następnie etapowego
schodzenia na poziom spójnych działań i narzędzi. Kolejne jest pytanie o granice wzorowania się na
cudzych rozwiązaniach. Nie każdy wzorzec da się powielić. Również nie każdy powielony wzorzec
będzie uniwersalnie skuteczny. Zatem punktem wyjścia powinna być szczegółowa diagnoza polskich
specyfik.
Kolejnym kluczem do tworzenia krajowych rozwiązań jest postawienie na ich elastyczność, aby ich
odbiorcy byli ich beneficjentami, a nie zakładnikami. Negatywny przykładem braku takiej
elastyczności jest polityka żłobkowa. Po pierwsze jest ona dość droga w przeliczaniu na dziecko. Po
drugie korzystają z niej tylko te osoby, które zapiszą dziecko do żłobka, a nie wszyscy rodzice. Po
trzecie żłobki nie są i nie mają szans być ogólnodostępne. Po czwarte wartościowsze dla dziecka jest
pozostawanie w wieku przed przedszkolnym z rodzicami, a nie pod instytucjonalną opieką zastępczą.
Po piąte te matki, które postanowią zostać w domu ze swoimi dziećmi, nie tylko ograniczają sobie
możliwość dodatkowego zarobkowania w tym czasie (niższe dochody), ale również nie korzystają z
pieniędzy przeznaczonych przez państwo na politykę rodzinną. Tymczasem, decyzja o pozostaniu z
dzieckiem lub oddaniu go do żłobka powinna być indyferentna finansowo dla rodzica ze względu na
transfery środków publicznych. O pozostaniu z dzieckiem w domu powinna przesądzać indywidualna
sytuacja życiowa i preferencje rodzica, a nie mechanizm nierówności kreowanych przez państwo.
Za pewną część depresji demograficznej w Polsce odpowiadają zmiany we wzorcach rodziny i
zachowań społecznych zapoczątkowane przemianami systemowymi w 1989r. Niemniej, dalece
bardziej zostały one pogłębione i wzmocnione przez filozofię fiskalną traktującą dzieci jako luksusową
konsumpcję i niewspółmiernie wyższe obciążenia wobec osób decydujących się na wychowywanie i
utrzymanie dzieci. Szacunki OECD wskazuję, że Polska będzie w grupie kilku państw najbardziej
narażonych na trwałe problemy z podnoszeniem konkurencyjności w perspektywie pierwszej połowy
XXIw. ze względu na prognozowane niekorzystne bilanse demograficzne.
Negatywnymi ekonomicznymi skutkami starzenia się społeczeństw będą bardziej dotknięte
gospodarki mniej zamożne (m.in. kraje w regionie CEE). Podobna zasada działa w ujęciu regionalnym,
gdzie na negatywne skutki procesów demograficznych bardziej narażone są małe miasta i obszary
wiejskie.
Polska ma nikłe szanse wyjścia w krótkiej i średniej perspektywie z depresji demograficznej ze
względu na utrwalenie się negatywnych trendów. Niemniej, obecnie w okres aktywności zawodowej
weszło liczne pokolenie wyżu demograficznego lat 80-tych. Z punktu widzenia działań zaradczych ma
miejsce „ostatni” moment, aby podjąć próbę zmniejszenia negatywnych konsekwencji trwających
procesów demograficznych.
Rekomendacje
Rekomendacje odnoszą się do zależności zwrotnych pomiędzy składowymi polityki demograficznej.
W szczególności opierają się na wzajemnej zależności między polityką rodzinną oraz politykami: rynku
pracy oraz emerytalną. Te dwa obszary wydają się nie tylko bardzo istotne, ale mało dostrzegane w
kontekście poszukiwań rozwiązań dla optymalnej polityki demograficznej.
A) Polityka rodzinna
Głównym akcentem polityki rodzinnej powinno być identyfikowanie i znoszenie obszarów
ekonomicznej dyskryminacji osób decydujących się na wychowywanie dzieci. Odnosi się to do kilku
obszarów: podatkowego, kosztów bezpośrednich, kosztów alternatywnych, elastyczności rozwiązań,
inwestycji państwa w kapitał ludzki. Ostatnie 10 lat przyniosło wprowadzenie odpisów na dzieci w
PIT. Słabo natomiast wygląda kwestia przyjmowania tzw. rozwiązań elastycznych, które de facto
upodmiotowiłyby rodziców. Państwo powinno zaufać, że rodzice chcą jak najlepiej dla swoich dzieci.
Jednocześnie wielość różnych indywidualnych sytuacji rodzinno-życiowych jest na tyle duża, że
państwo nie powinno wypracowywać rozwiązania sztampowego i wtłaczać w nie wszystkich, lecz
poprzez zdefiniowanie zasobu dedykowanemu dziecku pozostawić rodzicom ścieżkę wyborów
dysponowania środkami na opiekę i/lub edukację dziecka. Wartościową inicjatywą w tym kierunku są
propozycje wprowadzenia bonu wychowawczego, a następnie edukacyjno-wychowawczego.
Kolejnym nakładem, na którym państwo nie powinno oszczędzać, są wydatki na opiekę zdrowotną
dla młodego pokolenia. Dotyczy to zarówno podstawowej opieki medycznej, jak i wybranej
kosztownej – specjalistycznej, np. stomatologicznej.
W/w rozwiązania od dłuższego czasu stosunkowo dobrze funkcjonują w wysoko rozwiniętych krajach
UE. Przy okazji są one najczęstszym kierunkiem emigracji młodych Polaków. Można zauważyć, że
właśnie na emigracji Polacy są jedną z nacji o najwyższym poziomie dzietności. Oznacza, to że
Polaków nie trzeba przekonywać do dzieci, a jedynie nie utrudniać bycia rodzicem. Co więcej, w UE to
młodzi Polacy charakteryzują się największym kontrastem chęci wobec założenia rodziny i
wychowywania dzieci (wysoka) vs. realizacją tego zamierzenia w kraju (niska).
Z punktu widzenia paradygmatu fiskalnego, pamiętajmy, że ostatecznym beneficjentem określonych
wydatków jest dziecko, a nie sam podatnik. Tym samym to dziecko w rzeczywistości osiąga pewien
dochód kosztem rodziców, a nie sami rodzice. Traktowanie kosztów utrzymania dziecka jako korzyści
(dochodu) podatnika narusza zasady równości i powszechności opodatkowania.
Kolejnym beneficjentem jest państwo (rozumiane zarówno jako kraj oraz konkretna społeczność
lokalna), które korzysta w ten sposób z nakładów w znacznej mierze poniesionych nie przez siebie na
kreację kapitału ludzkiego w gospodarce.
B) Polityka rynku pracy
Krytycznym czynnikiem świadomego rodzicielstwa jest bezpieczeństwo. Ma ono w dużym stopniu
wymiar finansowy. Ten zaś dalece bardziej jest związany nie z majątkiem rodziców, lecz
bezpieczeństwem dochodów (w szczególności z pracy). Zauważalnie wyższa dzietność ma miejsce
tam, gdzie jest stabilny dochód, nawet jeżeli nie są to wysokie dochody.
Problem aktywizacji zawodowej młodego pokolenia ma wymiar ogólnoeuropejski. Niemniej, istnieje
grupa państw, które sobie z tym lepiej poradziły. Paradoksem jest, że z jednej strony ma miejsce
wysoki i wzrastający poziom bezrobocia wśród młodych, a z drugiej strony coraz bardziej są
poszukiwani oraz coraz lepiej wynagradzani tzw. specjaliści. Zatem, punktem startu powinno być
szerokie szkolnictwo zawodowe, które po ukończeniu edukacji bardzo przybliża do szybszego
znalezienia wyspecjalizowanej pracy.
Następną bolączką polskiego systemu urzędów pracy są mało efektywne działania aktywizujące.
Tymczasem system powinien obligatoryjnie kierować do robót publicznych (wówczas miałaby
miejsce oszczędność na zasiłkach oraz składkach), które poprzez wykonywaną pracę podnosiłyby
kwalifikacje zawodowe w deficytowych profesjach oraz wytwarzałyby majątek dla samorządów.
Ponadto w pracach aktywizujących powinny być w szczególności wspierane osoby młode, a środki
także ukierunkowane na wsparcie rodzin.
Atrakcyjność na rynku pracy z perspektywy pracodawcy jest oceniania w dużej mierze przez pryzmat
kosztów. W tym sensie, aby stworzyć dodatkowe bodźce do zatrudniania młodych oraz lepsze
perspektywy do powrotu matek do pracy po okresie macierzyńskim lub wychowawczym, powinna
istnieć możliwość płacenia mniejszych składek/świadczeń podatkowych, przez pracodawców
rekrutujących w tych grupach.
C) Polityka emerytalna
Priorytetem polityki demograficznej powinno być powiązanie poprzez mechanizmy ekonomiczne
przyszłych świadczeń emerytalnych ze strony państwa w zależności od liczby wychowanych dzieci
oraz ich późniejszej obecności w systemie podatkowym Polski.
Zdecydowanie zostały zmarnowane trzy ostatnie podejścia do zmian w systemie emerytalnym
(wydłużenie wieku emerytalnego oraz dwukrotne dłubanie przy OFE). W szczególności dwuetapowy
demontaż OFE przez rząd Donalda Tuska, to była krótkowzroczność. Nie polepszył systemu
emerytalnego, tylko ukrył część zobowiązań emerytalnych, a więc w sposób iluzoryczny zmniejszył
dług publiczny. Po pierwsze można było zreformować system OFE, żeby fundusze były bardziej
efektywne, bezpieczniejsze i tańsze. Było bowiem jasne, że po dekadzie istnienia ten system wymagał
audytu, nie potrzebne już było jego inkubowanie, trzymanie nad nim parasola ochronnego. Można
było zmniejszyć zawyżone na zachętę w pierwszej fazie rozwoju zyski właścicieli OFE, zwiększyć ich
odpowiedzialność kapitałową itp. Po drugie, nic tak nie podkopało zaufania obywateli i inwestorów
do państwa, jak wycofywanie się z długoterminowych zobowiązań w połączeniu z naruszaniem prawa
własności do zgromadzonych przez siebie środków.
System emerytalny powinien istotnie uwzględniać poniesione nakłady na wychowanie dzieci, w tym
koszty alternatywne z niższej aktywności zawodowej, a zatem niższe dochody. Otóż w przyszłości
system emerytalny będzie utrzymywany z pieniędzy dzisiejszych dzieci. Naturalne jest pytanie, w
jakim stopniu powinny one płacić na emerytury swoich rodziców, a w jakim stopniu na pozostałe. Co
więcej bardzo motywujące do wychowywania większej liczby dzieci oraz większego zaangażowania
rodziców w dzieci, byłoby powiązanie ekonomicznego bezpieczeństwa na starość z „osiągnięciami”
ich potomków. Oczywiście takie rozwiązanie nie mogłoby wykluczać osób bezdzietnych oraz
różnorakich sytuacji losowych, choć co do zasady powinno premiować inwestycję rodziców w rozwój
przyszłych pokoleń i solidarność międzygeneracyjną. Mechanizm ten jest tym bardziej logiczny, że
przyszłe bilanse demograficzne będą główną barierą dla podnoszenia konkurencyjności polskiej
gospodarki w XXIw.
W kontekście oddziaływania systemu emerytalnego na podnoszenie dzietności można poddać pod
debatę publiczną trzy przykładowe rozwiązania:
1. Emerytura międzygeneracyjna: Możliwość, aby dzieci mogły decydować, czy ich składka w całości
wpłynie do ZUS, czy w większej części trafi do ich rodziców (jeżeli są na emeryturze). Wówczas
emerytowani rodzice nie pobieraliby emerytury z ZUS. Narzędzie to bardzo by wsparło politykę
rodzinną. Zachęcałoby do większej liczby dzieci oraz większej odpowiedzialności za ich wychowanie i
wykształcenie. Wówczas funkcja ZUS byłaby ewolucyjnie przekierowywana na tory „zapomóg
emerytalnych”.
2. Dopisanie składki w ZUS: Możliwość powiększenia składki w ZUS o 3 lata za każde wychowane
dziecko do 18 roku (maksymalnie 10 lat przy liczbie dzieci powyżej 3). Mechanizm ten doceniłby
wkład rodziców (a w szczególności powinien być dedykowany paniom) w opiekę i wychowanie dzieci.
Jednocześnie zatarłby mit, że „praca w domu, to nie praca”.
3. Likwidacja wieku emerytalnego: Emeryturę można byłoby otrzymywać w dowolnym momencie po
zebraniu składki do wypłacania aktuarialnie wyliczanej emerytury minimalnej, ale z jednoczesnym
uwzględnieniem korekt wynikających z mechanizmów opisanych w pkt. 1 i pkt. 2. Zlikwidowałoby to
kwestię „wcześniejszych emerytur”, bo uciążliwość pracy byłaby wliczana w jej bieżącą wycenę (w
tych zawodach szybciej uzbierałoby się odpowiednią składkę). Jednocześnie oddziaływałoby to na
poprawę warunków do szybszego wchodzenia młodego pokolenia na rynek pracy. Ponadto,
abstrahując od kwestii wieku emerytalnego, produktywność młodych pokoleń jest wyższa, a
jednocześnie pozytywnie wpływałoby to na kwestię ograniczania wykluczenia na rynku pracy ze
względu na zbyt późne zdobywanie doświadczenia. Również szybsze usamodzielnianie się młodych
dawałoby im większą szanse na wcześniejsze założenie i utrzymanie rodziny.
D) Polityka migracyjna
Polska nie posiada polityki migracyjnej. Zdecydowanie brakuje tu uporządkowania, priorytetów oraz
realistycznych analiz korzyści i kosztów z różnych rozwiązań, choć pojawiają się głosy, aby Polska
bardziej otworzyła swoje granice na gości z innych stron świata. Tymczasem, po pierwsze zanim
zaczniemy zapraszać innych warto byłoby pochylić się nad zatrzymaniem Polaków, którzy tak licznie
opuszczają i nadal chcą opuszczać nasz kraj. W drugiej kolejności warto byłoby podjąć starania w
kierunku procesów re-emigracyjnych skierowanych do tych, którzy już wyjechali, w tym
niejednokrotnie „na stałe”. Po trzecie mamy długotrwale nierozwiązywany problem mniejszości
polskiej m.in. w krajach byłego ZSRR (w ramach przymusowych wysiedleń), gdzie chęć powrotu do
ojczyzny może być spora, zaś logistycznie nie możemy sobie z tym poradzić przez cały okres
transformacji.
Dopiero na czwartym miejscu można dać pod rozwagę ponoszenie nakładów na inne grupy
imigrantów. Ale i tutaj nie mamy pełnej jednorodności. Zdecydowanie bliższa geograficznie i
kulturowo jest np. imigracja z Białorusi i Ukrainy. W szczególności po ostatnich wydarzeniach na
Ukrainie zainteresowanie tzw. „polskim kierunkiem” przybrało na sile, choć już od kilku lat ma
miejsce wzrost zainteresowania studiami w Polsce. Zbiegiem okoliczności pozostaje, że pokrył się on z
wchodzeniem krajowego niżu demograficznego w wiek akademicki. Jest to szansa na rozwój i
utrzymanie się mniejszych uczelni oraz miast akademickich spoza pięciu największych polskich
aglomeracji. Zapewne wielu z tych studentów będzie rozważało trwałe osiedlenie się w Polsce, a
dodatkowym atutem jest bliskość domu rodzinnego. Kolejną grupą z emigrantów z krajów sąsiednich
są osoby szukające prac sezonowych, ale z czasem coraz chętniej szukające dłuższych pobytów, do
pełnej przeprowadzki włącznie.
Z drugiej strony utopijnie wygląda wizja ponoszenia przez Polskę nakładów na zapraszanie
emigrantów z odległych stron świata, ale również pozostałego najbliższego sąsiedztwa UE. W
przypadku tych kierunków kluczowe są motywacje ekonomiczne, a Polska na tle Wielkiej Brytanii,
Niemiec, Skandynawii, … - po prostu wypada znacznie mniej atrakcyjnie. Przykładowo emigranci z
Turcji zazwyczaj nie wybierają Polski jako kraju docelowego, lecz w sytuacji kilku porażek
przeprowadzki do Niemiec, ostatecznie traktują Polskę jako kraj tranzytowy. Jest to miejsce, gdzie po
kilku latach zahaczenia się, można już na legalnych „unijnych papierach” pojechać dalej, do
właściwego celu podróży. Postawienie na taką politykę migracyjną może być równie drogie co i
nieskuteczne z punktu widzenia polityki demograficznej nakierowanej na odbudowę kapitału
ludzkiego w gospodarce. Odnosi się to zarówno do ilości jak i jakości. Ponadto doświadczenia
migracyjne wybranych państw UE wskazują na duże niedoszacowania po stronie opóźnionych
kosztów ubocznych nadmiernej imigracji z krajów o dalece odmiennych standardach cywilizacyjnych.
Towarzyszy temu również dużo wolniejsza asymilacja.