T. Rogalewski, Syberyjskie echa. Działalność o. Krzysztofa

Transkrypt

T. Rogalewski, Syberyjskie echa. Działalność o. Krzysztofa
© 2007 – marianie.pl
TADEUSZ ROGALEWSKI MIC
SYBERYJSKIE ECHA.
DZIAŁALNOŚĆ O. KRZYSZTOFA SZWERNICKIEGO
I JEGO RELACJA O RELIGIJNOŚCI SYBIRAKÓW
[KS. DR HAB. TADEUSZ ROGALEWSKI MIC, teolog moralista; emerytowany profesor Uniwersytetu WarmińskoMazurskiego w Olsztynie; wykładowca w WSD KsięŜy Marianów w Lublinie; członek Instytutu Historii i Duchowości
Mariańskiej w Rzymie oraz Prowincjalnej Komisji Historii i Duchowości; cenzor ksiąŜek religijnych w Wydawnictwie
KsięŜy Marianów. Artykuł ukazał się w: „Immaculata” 33 (1996) nr 12, s. 15-26.]
Syberia to ogromny kraj. Liczy ona ok. 10 mln km2 i ma ponad 25 mln mieszkańców.
Obejmuje Nizinę Zachodniosyberyjską, Północnosyberyjską, WyŜynę Środkowosyberyjską oraz
góry Ałtaj, Sajany, Wierchojańskie, Czerskiego i Kołymskie. Główne rzeki syberyjskie to Ob z
Irtyszem, Jenisej, Lena, Amur. Największym jeziorem jest Bajkał. Około 70 procent powierzchni
syberyjskiej stanowi tajga, z tundrą na północy i ze stepem na południu. Syberia we wspomnieniach
Polaków to przede wszystkim miejsce zsyłki. WywoŜono tam masowo naszych rodaków po
powstaniach w ubiegłym stuleciu i deportowano ich setki tysięcy po inwazji sowieckiej w 1939 r.
Spróbujmy tu wydobyć z mroku ojczystych dziejów postać znanego Sybiraka o. Krzysztofa
Szwernickiego oraz w oparciu o jego „Dziennik PodróŜy” przybliŜyć sytuację religijną i moralną
katolików zamieszkujących Wschodnią Syberię w XIX wieku. Wsłuchajmy się wraz z o.
Szwernickim w te odległe syberyjskie echa.
1. Z biografii o. Szwernickiego
Ojciec Szwernicki (lub Szwermicki) urodził się 2 lipca 1812 r. Na chrzcie dano mu imię
Józef. Brał udział w Powstaniu Listopadowym, min. w bitwie pod Stoczkiem w 1830 r. Odznaczył
się tam jako biały ułan. Oddział, w którym słuŜył, pułk ułanów, miał białe otoki. W tydzień później
został powaŜnie ranny w bitwie pod Nową Wsią, co uniemoŜliwiło mu powrót do szeregów. Dalsze
jego losy były trochę podobne do losów Adama Chmielowskiego. I on porzucił słuŜbę wojskową
aby obrać słuŜbę BoŜą w zakonie. Nie udał się na emigrację do Francji jak inni powstańcy, lecz
wstąpił do marianów. Ten pierwszy rdzennie polski zakon został załoŜony przez o. Stanisława
Papczyńskiego w XVII w. Szwernicki przybrał wtedy imię Krzysztof i zamienił biały otok ułański
na biały habit mariański.
Po przyjęciu święceń kapłańskich pomagał przy organizowaniu Instytutu Głuchoniemych w
Warszawie i był jego pierwszym kapelanem. W 1842 r. mianowano go przełoŜonym domu
zakonnego w Mariampolu na Litwie. W dwa lata później został aresztowany przez policję carską i
osadzony w cytadeli warszawskiej za rozprowadzanie polskich i litewskich ksiąŜek przerzucanych z
Prus. W końcu 1849 r. został zesłany do Irkucka, gdzie powierzono mu prowadzenie
duszpasterstwa w jedynej na Wschodniej Syberii parafii katolickiej. Kierował nią przedtem sędziwy
ks. Hacicki, któremu początkowo o. Szwernicki pomagał, a po jego śmierci sam został
proboszczem. Po sześciu latach mógł wrócić do kraju, ale postanowił pozostać w Irkucku dla dobra
zesłańców. Jego parafia obejmowała całą Syberię od Oceanu Lodowatego po Chiny.
Nowy proboszcz co roku odwiedzał swoich parafian, podróŜując przez kilka miesięcy po
tym ogromnym obszarze. Po poŜarze Irkucka pobudował latach 1881-1887 murowany kościół,
1
© 2007 – marianie.pl
plebanię oraz ochronkę i szkołę dla dzieci zesłańców. Na złoty jubileusz kapłaństwa w 1888 r.
otrzymał od Leona XIII kielich i mszał. W styczniu 1894 r. został nocą napadnięty przez bandytów,
którzy znęcali się nad nim, porzucając go na wpół Ŝywego. Po tym napadzie juŜ nie odzyskał
zdrowia i zmarł 28 listopada 1894 r. pośród wielkiego Ŝalu mieszkańców, a zwłaszcza zesłańców.
PrzeŜył 82 lata, w tym 62 powołania zakonnego i 56 kapłaństwa. Podobno proponowano mu
metropolię mohylewską, a później biskupstwo sandomierskie. Jednej i drugiej propozycji nie
przyjął, bo pragnął do końca Ŝycia być duszpasterzem Wschodniej Syberii i Kraju Amurskiego.
Został pochowany w specjalnym grobowcu w zbudowanym przez siebie kościele. Niestety nie ma
tam obecnie tego grobowca, gdyŜ zamurowano go w ścianie1.
2. W podróŜ po Krajach Amurskich
Ojciec Szwernicki pozostawił ciekawe wspomnienia pt. „Dziennik PodróŜy”2. Jest to relacja
z podróŜy odbytej w Krajach Amurskich, w Prowincji Irkuckiej i Gubernii Irkuckiej, w dniach od
26 marca 1859 do 25 stycznia 1860 r., dla spełnienia posług duchowych wśród tamtejszych
katolików. Trasa tej podróŜy prowadziła z Irkucka przez jezioro Bajkał, rzeką Amur aŜ po Sachalin
i Jakuck, potem Leną z powrotem do Irkucka. Autor nasz podczas tej swojej dziesięciomiesięcznej
wyprawy misyjnej pokonał przeszło dziesięć tysięcy wiorst czyli ok. 10700 km. Obserwował kraje i
ludzi, ich Ŝycie i obyczaje. Wszystko opisał bardzo szczegółowo, a nawet drobiazgowo. Opis jego
jest ciekawy, wręcz fascynujący. Ale oczywiście najwięcej uwagi poświęcił sytuacji religijnomoralnej tamtejszych katolików.
Kiedy w 1858 r. zostały włączone do Wschodniej Syberii i przeszły w posiadanie Rosji
obszary połoŜone na lewym brzegu Amuru3, zaczęło tam przybywać coraz więcej wojskowych
katolików. Niektórzy spośród nich nie spotykali kapłana katolickiego przez kilka, a nawet
kilkanaście lat i nie mogli korzystać z posługi duszpasterskiej. W 1859 r. hr. Murawiew, generałgubernator wschodniej Syberii4, wnikając w potrzeby duchowe katolików mieszkających nad
Amurem, zawiadomił drogą urzędową o. Szwernickiego, Ŝe przeznacza go do zaspokojenia posług
duszpasterskich katolików zamieszkałych w krajach amurskich i Ŝe powinien on udać się przez kraj
Zabajkałski nad Amur aŜ do Nikołajewska, stamtąd zaś morzem Ochockim do Ajanu, dalej do
Jakucka i traktem jakuckim wrócić do Irkucka. Po uzyskaniu od miejscowych irkuckich władz tzw.
podoroŜnego listu otwartego, podpisanego przez samego Murawiewa i pieniędzy na opłatę
pocztowych koni, udał się nasz bohater w ową niezwykłą podróŜ w towarzystwie Rudolfa Zaremby
z Królestwa Polskiego, który miał być jego pomocnikiem w tej podróŜy misyjnej.
3. Pierwsze spotkania
Pierwsza okazja do posługi zdarzyła się piątego dnia podróŜy w Kiachcie w pobliŜu
Wirchnieudyńska, w domu naczelnika tej miejscowości i jej okręgu, niejakiego p. Zenowicza. Tam
o. Szwernicki odprawił trzy Msze św. i wyspowiadał kilku katolików. Opowiedział w „Dzienniku”
w jakim otoczeniu oni Ŝyją. Mianowicie w bliskim Majmaczynie, juŜ po drugiej stronie granicy,
mieszkają Chińczycy. Jest to naród ładny i bogaty, mają rysy dość przyjemne i na pozór
dobroduszne. Ale oszukują i kradną przy kaŜdej okazji, są chciwi i podstępni. Przebywają tam sami
męŜczyźni, rząd bowiem chiński, dla zachowania czystości rasy Niebieskiego Państwa nie pozwala
mieszkać kobietom w Majmaczynie, stąd straszna niemoralność i obrzydliwa zwierzęcość panuje
między niemi; ale lepiej rzucić zasłonę na ich wyuzdane bezeceństwa!5. Nasz apostoł przenosi
niejako w tym opisie naszą myśl do czasów pierwszych chrześcijan, którzy Ŝyli w morzu pogaństwa
i dla tamtych ludzi byli solą ziemi. Dla tych byli nią katolicy, zwłaszcza Polacy rozrzuceni w
dalekiej Syberii.
W dniu 7 kwietnia o. Krzysztof przybył do Czyty, gdzie spotkał dość znaczną liczbę
katolików, ale nie mających swego kościoła. Był tam krótko i jeszcze tego samego dnia wyjechał
do Gazimuru, dokąd przybył w dwa dni później. Tam zatrzymał się na sześć dni w domu p. F.
Dalewskiego. Kończył się wtedy Wielki Tydzień i zbliŜała się Wielkanoc. W czasie świąt zebrało
2
© 2007 – marianie.pl
się kilkunastu katolików, którzy dowiedzieli się o jego przybyciu. Odprawiał dla nich Msze św. i
słuchał spowiedzi. Wspominał: Bardzo nam wszystkim czas przyjemnie ubiegał; z rana
pomodliwszy się, odprawiwszy Najświętszą Ofiarę, pośpiewawszy radośnie Wielkanocne pieśni,
chociaŜ skromnie, ale z całego serca posilaliśmy się u traktującego nas gościnnie p. D. Przy
modlitwie i śpiewaniu w samej rzeczy nie jednego oczy zrosiły się łzami; bo przypomniawszy sobie
rodzinne strony, rodzinne zabawy i katolickie śpiewy w rodzinnych, a katolickich kościołach, jakoś
smutno i rzewnie w sercu się robiło, Ŝeśmy tak oddaleni od nich; czy kiedy doczekamy się, aby Ŝyć
jeszcze na rodzinnej ziemi i kości w niej złoŜyć?6.
W tym wspomnieniu łączą się przeŜycia religijne z patriotycznymi. Wiele razy nasz
duszpasterz będzie świadkiem takich przeŜyć; budził je zresztą swoim przybyciem. Często się
okaŜe, jak nasi rodacy zagubieni w tamtym odległym świecie, cenią te wartości, których zostali
pozbawieni.
Potem o. Szwernicki odprawiał Msze św. i słuchał spowiedzi w Arguńsku, gdzie był główny
punkt zborny przesiedlających się rodzin kozackich zamieszkałych w kraju Zabajkalskim. Było tam
przeszło 70-ciu nowo przybyłych z Rosji Ŝołnierzy katolików. Utwierdzał ich w wierze, spowiadał
oraz karmił Ciałem i Krwią Zbawiciela7.
4. Nad środkowym Amurem
Następnym etapem podróŜy było miasto Błagowieszczeńsk, dokąd o. Krzysztof przybył 18
maja. Zatrzymał się tam w kwaterze rotnego kapitana p. Kułakowskiego, gdzie urządził ołtarz i
wygłosił krótką naukę przygotowującą do pokuty. W dniach 19 i 20 maja wyspowiadał 3 oficerów,
1 urzędnika, 45 Ŝołnierzy, 2 kobiety i 2 męŜczyzn. KaŜdego dnia miał Mszę św., w czasie której
udzielał przygotowanym penitentom Komunii św. Wspominał: O, jak z wielkim rozczuleniem
przystępowali wszyscy do przyjęcia pokarmu niebieskiego! Jak z wielkim weselem witali mnie
wszyscy! Na myśl zaś, Ŝe w tym zakątku zapewnie pierwszy raz była spełniana bezkrwawa ofiara
Syna BoŜego, Ŝe mnie niegodnego wybrał Bóg na pierwszego, który zaniósł w te miejsca pociechę
dla katolików, i moje łzy zmieszały się ze łzami moich penitentów; łzy Ŝalu i skruchy za grzechy, i za
niedostateczne poświęcenie się moje dla Boga i dla moich braci8.
W okolicy gór Chingańskich spotkał pokolenie Goldów, które chwali za ich uczciwość. Są
to ludzie łagodni, usłuŜni, prawi i prostoduszni. Bardzo rzadko zdarzają się u nich kradzieŜe. Nieraz
cała rodzina lub cała wieś udaje się o kilkanaście i kilkadziesiąt wiorst na rybołówstwo, zostawiając
domy puste i nie zamknięte, ale nigdy nic nie ginie w czasie ich nieobecności. Gdy zdarzy się
kupcom nocować w ich domach, gospodarz nie zamyka ich pakunków, ale zostawia ja na
dziedzińcu, bo na pewno nikt ich nie ukradnie. Sami nawet mają świadomość swojej poczciwości;
bo siebie nazywają „Golda aja”, co ma znaczyć „Gold dobry”. A MandŜurów i Gilaków nazywają
„MandŜur lakancza” = „manŜur zły”, „Gilak zły”9.
Grupę katolików znalazł o. Szwernicki w stanicy Kozakiewiczy połoŜonej na prawym
brzegu Usury w pobliŜu Chabarowska. Zakwaterował się u p. Kisielewa i tam codziennie odprawiał
Mszę św. Wyspowiadał 19 osób i ochrzcił jedno niemowlę. Potem 9 maja przybył do Chabarówki,
gdzie w kwaterze p. Tańskiego przez trzy dni odprawiał Mszę św. i wysłuchał spowiedzi przeszło
60 Ŝołnierzy10.
5. Pod baldachimem nieba
W dniu 16 czerwca o. Krzysztof odprawił Mszę św. pod gołym niebem, na prawym brzegu
jednej z wysp amurskich, odległej od Chabarówki o 117 wiorst. Przypłynąwszy wieczorem do tej
wyspy znalazł między koszącymi siano Ŝołnierzami kilku katolików, a wśród nich jednego chorego.
Wraz z nim przypłynęło jeszcze dwóch, których zabrał z dwóch innych punktów, gdzie takŜe kosili
siano. Podpływał bowiem do wszystkich miejsc, gdzie tylko spodziewał się znaleźć choćby jednego
katolika. Chciałby zabrać na swoją łódkę do najbliŜszej stacji takŜe tych 10-ciu, ale ze względu na
chorych postanowił in tanta necessitate zanieść bezkrwawą Ofiarę do tronu BoŜego pod gołym
3
© 2007 – marianie.pl
niebem, aby nie pozbawić chorego przyjęcia Ciała i Krwi Zbawiciela. Niektórzy z katolików od
kilku lat nie byli u sakramentów i ze łzami błagali o spowiedź oraz posilenie niebieskim pokarmem.
Wieczorem za pomocą tych wiarusów obrał piękne miejsce na słuŜbę BoŜą między wysoką
zieloną i kwitnącą krzewiną. Oczyścili je, rozpostarli dywanik, rozsypali naokoło pachnące kwiaty,
obstawili to miejsce na kształt szałasu gałęziami kwitnącego bzu i jaśminu. Nazwali je kaplicą i
upiększyli ołtarz jak moŜna było najuroczyściej, a zarazem najprościej. Wieczorem wspólnie
pomodlili się przed tym ołtarzem. Nazajutrz o wschodzie słońca, klęczeli tam znowu. O. Krzysztof
wygłosił krótką naukę o znaczeniu pokuty i wysłuchał spowiedzi tych biednych Ŝołnierzy, a
podczas Mszy św. posilił ich niebieskim pokarmem Ciała i Krwi Chrystusa.
Przepięknie to opisuje: Ta słuŜba BoŜa odbyła się w całym tego słowa znaczeniu
najuroczyściej. Z jednej bowiem strony majestatycznie wznosiło się słońce, którego złociste i lśniące
promienie odbijały się i kąpały w nurtach Amuru, który wtedy tocząc najspokojniej ogromne masy
wody, ani jedną fałdeczką nie zamącił swojej powierzchni równej i błyszczącej jak lustro. Ptaszęta
szczebiocąc i śpiewając wtórowały nam kiedyśmy poboŜnie śpiewali: „Święty BoŜe!” i „Bóg naszą
ucieczką”. Ryby nawet kiedy niekiedy nad powierzchnią Amuru pluskając, zdawało się, Ŝe
okazywały i wyraŜały niejako swoją radość. Szmer wiatru czasami musnąwszy o liście drzew,
zlewając się z brzmieniem drobnych niewidzialnych Ŝyjątek, ze śpiewem naszym i śpiewem ptasząt,
słodką harmonią napełniał powietrze. Niebo z jednej strony purpurowemi obłoczkami osypane, z
drugiej czyste i ciemno-srebrzyste, tworzyło sklepienie tej ogromnej świątyni11.
Ojciec Szwernicki, człowiek o wielkiej wraŜliwości ducha i poczuciu piękna, potrafił
cudownie opisywać swoje przeŜycia oraz okoliczności im towarzyszące. Potrafił teŜ wczuć się w
przeŜycia innych. Tak kontynuuje swoje opowiadanie o słuŜbie BoŜej pod baldachimem nieba:
Niewysłowione uczucia wstrząsały wtedy sercem człowieka, nie dając się w Ŝadną formę słowa
ująć; stąd w czasie Najświętszej Ofiary, westchnieniom z głębi duszy pochodzącym, towarzyszyły
łzy radości, wdzięczności i głębokiego rozrzewnienia. Mimo woli nasuwały się tłumem rozmaite
myśli; myślałem o mojej niegodności i ociąŜałości ku słuŜbie BoŜej; porównywałem bowiem
niezmordowany zapał owych poświęconych i duchem BoŜym namaszczonych męŜów, owych
męczenników dobrowolnych, misyonarzy katolickich, którzy nieraz w podobnej świątyni, jak ja
teraz, zanosili modły i ofiary do tronu BoŜego. O jakŜe mi daleko do nich! Oni ubodzy jak Chrystus,
jak Apostołowie, ja przeciwnie, bo wszystko miałem na moje usługi; oni pełni gorliwości i
poświęcenia się, a ja niestety! Bardzo mało czułem w sobie tych świętych uczuć; oni wystawiali się
na niewygody i rozmaitego rodzaju niebezpieczeństwa, na kaŜdym kroku swojego apostolstwa, a
mnie nic podobnego nie zagraŜało, przynajmniej ze strony ludzi. BoŜe! BoŜe! Uczyń mnie godnym
ich naśladowcą, zapal moje serce miłością ku Tobie i ku ludziom braciom moim12.
6. U brzegów Morza Ochockiego
Dalszym etapem podróŜy był Sofijsk, dokąd przybył 27 czerwca. Nazajutrz odprawił Mszę
św. w kwaterze porucznika Milczuka – dla niego i 5 Ŝołnierzy, których wyspowiadał. W dniu 28
czerwca dotarł do Maryińska i zatrzymał się w kwaterze majora Cichanowicza. Tam znalazł blisko
80 katolików i słuŜył im posługą duszpasterską.
W drodze z Maryińska do Nikołajewska przejeŜdŜał obok miejsca, w którym w 1846 r.
został zamordowany przez Gilaków francuski misjonarz ojciec de la Bruniere. Dowiedziawszy się o
tym nasz misjonarz oddał się głębokiej refleksji: Mój BoŜe! Jak wielkiem jest poświęcenie się tych
opowiadaczy prawd i tych apostołów pokoju na ziemi! Młodzi, pełni Ŝycia i nadziei, przed którymi
błoga przyszłość się uśmiecha, którzy na łonie rodziny mogliby szukać szczęścia, opuszczają kraj,
rodzinę i całą szczęśliwość doczesną i wszystko bogactwo, jakieby na nich spłynąć mogło na ziemi, i
idą w dalekie nieznajome świata strony, między dzikie i barbarzyńskie narody, gdzie na kaŜdym
kroku czekają ich: niedostatek, pogarda, wyśmianie, niebezpieczeństwa wszelkiego rodzaju, utrata
wolności lub Ŝycia. Nic jednak nie moŜe połoŜyć tamy ich gorliwości, nic nie zdoła przytłumić tego
ognia miłości Boga i ludzi, który gore w ich sercu, a który po całym pragną roznieść świecie; toteŜ
wszędzie podróŜnicy spotykają misyonarzy katolickich, wszędzie odkrywają ich ślady.
4
© 2007 – marianie.pl
O, święta wiaro katolicka, jak nie widzieć twojej prawdziwości i boskości na ziemi? O,
boska religio, natchnij i mnie takiemi uczuciami poświęcenia się dla Boga i dla zbawienia ludzi,
moich braci! Natchnij wszystkie ludy i narody, aby w jedności zasad kochali się na ziemi jak bracia,
a po śmierci byli pomieszczeni w królestwie BoŜem!13.
W Nikołajewsku zatrzymał się w domu kapitana artylerii p. Laskowskiego i codziennie
odprawiał u niego Msze św. oraz słuchał spowiedzi. Spotkał tu katolików róŜnych stanów:
urzędników, wojskowych, majtków, osiedleńców i przestępców zesłanych na roboty. Byli wśród
nich tacy, którzy kilka lub kilkanaście lat nie mieli okazji do spowiedzi, a niektórzy nawet
dwadzieścia lat nie widzieli kapłana. Ci ostatni mieszkali w Ajanie, w Ochocku, i na Kamczatce, a
do tak odległych miejsc kapłan z Irkucka nigdy nie docierał. Witali oni z wielką radością kapłana
katolickiego.
Po Nikołajewskiu znalazł się na miesiąc w Ajanie i zakwaterował się u korespondenta
kompanii p. Traka. Spotkał tu mało katolików, bo oprócz gospodarza, jego syna i córki tylko
jeszcze dwóch najemników kompanii. Wysłuchał on spowiedzi i udzielił im Komunii św. Opuścił
to miejsce 8 listopada i przez góry DŜugdŜur udał się saniami zaprzęgniętymi naprzód w reny,
potem w konie do Jakucka. Tu w mieszczańskiej kwaterze w dniach 20-27 listopada odprawiał
Msze św. i wyspowiadał 15 katolików.
Dalej wspomina: Wyjechawszy z Jakucka po rzece Lenie, wszędzie, gdzie tylko zastałem
chociaŜ jednego katolika, odprawiałem mszę świętą i inne duchowe usługi spełniałem. I w rzeczy
samej, niemal w kaŜdej wsi moŜna było spotkać się z niemi, stale lub czasowo zamieszkałemi. Po
rozmaitych niewygodach w podróŜy tego rodzaju, na koniec szczęśliwie wróciłem do Irkucka dnia
20 stycznia 1860 roku, ale zmęczony, znuŜony i zakatarzony na długi czas14.
7. Duszpasterskie refleksje
Pod koniec swej wyprawy o. Szwernicki podsumował liczbę katolików zamieszkujących na
całej przestrzeni amurskiej od Błagowieszczeńska po Nikołajewsk oraz na brzegach Usury i ocenił
ich stan duchowy: w Błagowieszczeńsku 51 męŜczyzn i 2 kobiety; na rzece Usurze 57 męŜczyzn i 3
kobiety; w Chabarówce 79 męŜczyzn i 1 kobieta; w Maryińsku 51 męŜczyzn i 6 kobiet; w
Nikołajewsku 95 męŜczyzn i 14 kobiet. Całej ludności katolickiej naliczył o. Szwernicki 323
męŜczyzn i 26 kobiet. W tym czasie ochrzcił dwoje niemowląt: jedno w rodzinie kozackiej i jedno
w rodzinie szwajcarskiej15.
Nie jest to jednak liczba dokładna, a rzeczywista jest daleko wyŜsza. Bywało i tak, Ŝe po
jego oddaleniu się z jakiejś okolicy pojawiało się jeszcze więcej ludzi, którzy nie wiedzieli o jego
bytności, albo byli nieobecni. Poza tym na te tereny wciąŜ przybywali nowi osiedleńcy lub
wygnańcy i liczba ich stale rosła. Dla zaspokojenia ich potrzeb duchowych o. Krzysztof uwaŜał za
niezbędne umieszczenie na tych terenach co najmniej dwóch kapłanów. Jeden z nich powinien
rezydować w Chabarówce albo Błagowieszczeńsku, drugi natomiast w Nikołajewsku. Pierwszy
spełniałby duchowe usługi na Amurze od Ustriełki do Chabarówki i na rzece Usurze, drugi zaś na
Amurze od Chabarówki do Nikłajewska, na wyspie Sachalin, w portach morza Ochockiego i w
powstających portach usuryjskiego kraju przymorskiego.
Ojciec Krzysztof snuł jeszcze piękniejsze plany. UwaŜał, Ŝe przy kaŜdym nowym kościele
na Syberii powinno znajdować się dwóch kapłanów. Raz dlatego, Ŝe dla jednego niepodobieństwem
jest wszystkiemu podołać; po wtóre, Ŝe po wyjeździe jednego kapłana do odległych miejsc parafii,
na kilka miesięcy kościół lub kaplica musi być zamknięta, słuŜba BoŜa ustaje, a tymczasem do
kościoła lub kaplicy, jako stałego miejsca kurata udają się katolicy z wielolicznemi religijnemi
potrzebami nie cierpiącemi zwłoki najmniejszej, jak to: z chrztem niemowląt, ze spowiedzią, o
przygotowanie na śmierć chorych itp., w potrzebie człowiek w kaŜdym stanie i wszędzie jest tym
samym człowiekiem słabym, niestałym i potrzebuje przeto wsparcia i pomocy współbrata w cięŜkim
duchowym jego zawodu16.
5
© 2007 – marianie.pl
Autor „Dziennika PodróŜy” snuje pod koniec swoich wspomnień refleksję na temat stanu
religijnego i moralnego katolików zesłanych na Syberię za róŜne przestępstwa. Stan ten zostawia
wiele do Ŝyczenia, poniewaŜ z powodu duŜej odległości od kościoła i niemoŜności częstszego
kontaktowania się ze swoim duszpasterzem tępieje ich wraŜliwość moralna i wkrada się do duszy
obojętność. Największym smutkiem napełnia o. Krzysztofa prawie zupełny brak religijnego i
moralnego wychowania dzieci mających takich rodziców. Te biedne istoty wychowują się, a raczej
wegetują bez znajomości najwaŜniejszych prawd moralności ewangelicznej. Kiedy ich rodzice
popełnili w swoich rodzinnych stronach jakieś wykroczenie, występek lub zbrodnię, za które zostali
zesłani na Syberię, juŜ wówczas nie odznaczali się gruntowną znajomością zasad religijnych.
Ponadto przez ciągłą styczność z większymi od siebie przestępcami w więzieniach i w drodze na
zsyłkę w ich sercach i umysłach zakorzeniło się jeszcze bardziej zepsucie i obojętność na wszystko,
co łączy się z religią i moralnością. Nie mając więc sami głębokich przekonań religijnych, nie mogą
i nie są w stanie przekazać ich swoim dzieciom. Widząc od początku zły przykład, dzieci naśladują
rodziców i często stają się gorsi od nich.
8. Apostolskie zamierzenia
Nasz duszpasterz próbował choć w małym zakresie zaradzić temu brakowi. Doszedł do
wniosku, Ŝe w celu wychowania dzieci w duchu Ewangelii naleŜy załoŜyć szkółkę albo ochronkę
dla dzieci katolickich przy kościele w Irkucku. Trzeba zająć się religijną i moralną formacją tych
dzieci oraz nauczyć ich czytać i pisać, dać im początki arytmetyki, a takŜe innych nauk
elementarnych. Dzieci te, codziennie obecne na Mszy św. i przypatrujące się świętym obrzędom,
nabrałyby chęci do słuŜby BoŜej, poznałyby obowiązki wobec Boga, siebie i swoich bliźnich i na
zawsze utwierdziły się w wierze katolickiej.
Ojciec Szwernicki bolał, Ŝe nie ma funduszów na realizację takiego zamierzenia, bo jego
pensja jest szczupła, parafianie nieliczni i niezamoŜni, rodzice dzieci katolickich biedni, a takŜe
zobojętniali; sami słabo utwierdzeni w wierze nie czują potrzeby kształcenia w niej swych dzieci. A
jednak dla utrzymania w niej przynajmniej kilkorga dzieci wziął na wychowanie i kształcenie
naprzód troje dzieci, potem jeszcze czworo: 4 dziewczynki i 3 chłopców w wieku od 8 do 11 lat.
Uczyły się one czytać i pisać po polsku i po rosyjsku, pobierały lekcje katechizmu oraz arytmetyki i
geografii. Uczyły się pieśni religijnych i słuŜyły do Mszy św. Z powodu braku lokalu zostały
umieszczone w kuchni, a na czas lekcji przechodziły do pokoju proboszcza. Aby uzyskać pomoc od
rodaków na ochronkę o. Krzysztof wystosował do nich wzruszający apel: O, gdyby te wyrazy doszły
do uszu gorliwego duchowieństwa naszego, zawsze gotowego do poświęcenia swoich usług i mienia
dla zbawienia bliźnich! O, gdyby zapukano do szlachetnych serc obywateli naszych, ciągle
dąŜących do ulŜenia nędzy moralnej i materyalnej swoich młodszych braci! O, gdyby przemówiono
w duchu chrześcijańskiej miłości i do uczuć poboŜnych Polek, cnotliwych pań, dostojnych matron
zawsze słynnych w poboŜnym naszym kraju z ofiar i współczucia, które często, jak anioł pociechy w
ludzkim ciele, tajemniczo i skrycie, karmią łaknącego, odziewają nagiego, osuszają łzy sieroty i
wdowy i zawsze pierwsze ze słowem pociechy i z pełną dłonią, tam gdzie płacz, smutek, niedola, lub
nędza! O, gdyby tę potrzebę kształcenia dzieci w mojej parafii zrozumiale przedstawiono nawet
niewinnym dziatkom moŜniejszych katolickich rodzin, któreby umiały wyrzec się przyjemności i
zabaw dziecinnych, dla wsparcia i pomocy cierpiącym! WszakŜe nie raz dziatki w kraju naszym, tak
jak i gdzie indziej, posyłają swoje oszczędności z największą skwapliwością na ręce misyonarzy
katolickich, w celu kształcenia religijnego biednych dzieci dzikich plemion w dalekich krajach;
czyŜby nie z większą dziecinną radością poświęcały one swoje małe ofiary na religijne wychowanie
swoich w Chrystusie braciszków i siostrzyczek w Syberii wprawdzie urodzonych, ale tej samej
wiary, tegoŜ samego pochodzenia i tej samej krwi co i one! O, gdyby ktoś z gorliwych katolików w
podobny sposób odezwał się do rodaków o potrzebie załoŜenia zamierzonej ochronki przy kościele
irkuckim, niezawodnie taka odezwa odniosłaby poŜądany skutek17.
śarliwy orędownik syberyjskich dzieci liczył się z tym, Ŝe i w jego kraju potrzebne są ofiary
na załoŜenie podobnych zakładów dobroczynnych, a te fundusze mogłyby zostać spoŜytkowane
6
© 2007 – marianie.pl
raczej na miejscu, niŜ gdzieś daleko na Syberii. Ale dzieci w kraju Ŝyją pomiędzy swoimi, w
środowisku katolickim i oddychają czystym powietrzem. Skłonność do cnoty i uczciwości wysysają
wraz z mlekiem z piersi poboŜnych matek, mieszkają blisko kościołów, uczęszczają na
naboŜeństwa, słuchają kazań i nauk katechizmowych, gdy tymczasem dzieci katolickie na Syberii
są tego pozbawione. Wiele z nich nie widziało nigdy kościoła, bo mieszkają ze swoimi rodzicami o
nawet kilka tysięcy wiorst od domu BoŜego. Kapłan zaś katolicki zaledwie raz w roku moŜe
zetknąć się ze swoimi parafianami w czasie dorocznej wizyty. Jednak w ciągu dwóch lub trzech dni
pobytu między nimi nie moŜe dostatecznie natchnąć moralnością i nauczyć katechizmu dzieci,
które niekiedy nie umieją zmówić pacierza, a nawet się przeŜegnać.
Irkucki proboszcz kończy swoje wywody modlitwą: O, najdroŜszy Zbawicielu! Ty kochałeś
dziatki, Ty przyjmowałeś i dopuszczałeś je do Siebie, Ty zaleciłeś nam, aŜebyśmy się starali być tak
niewinnemi i prostemi jak one, bo pod tym tylko warunkiem przyrzekłeś królestwo Twje, natchnij
serca Twoich wiernych czynem współczucia ku nim, któreby mi podało moŜność poniesienia
świętych prawd twoich opuszczonym dziatkom mojej parafii!18.
Ten wzruszający apel musiał odnieść swój skutek, skoro o. Szwernicki pobudował w
Irkucku nie tylko ochronkę i szkołę, ale takŜe kościół i plebanię.
***
Obecnie przy kościele Wniebowzięcia NMP w Irkucku, zbudowanym przez o. Krzysztofa
Szwernickiego, pracuje ks. Ignacy Pawlus, salwatorianin*. W samym Irkucku jest ok. 600 Polaków
(w tym ok. 200 wierzących), a w obwodzie irkuckim ponad trzy tysiące. Ks. Pawlus obejmuje
troską duszpasterską takŜe wspólnoty w innych miejscowościach, jak: Angarsk, Majsk, Usolije,
Wierszyna i Piwowariszcze. Pod jego kierunkiem przygotowuje się obecnie kilku młodych ludzi o
polskich korzeniach do wstąpienia do seminarium duchownego.
Jest to moŜe zaskakujące, ale pierwszym uŜytkownikiem kościoła w Irkucku jest
filharmonia, a dopiero drugim odrodzona w 1991 r. parafia. Ksiądz moŜe odprawiać Msze św. w
niedzielę o godz. 10 i o 12 jedynie na piętrze w głównej nawie. MoŜe teŜ korzystać z małej
kapliczki na parterze i z salki katechetycznej. Jest to jeden z absurdów totalitarnego systemu, który
najwidoczniej przetrwał na Syberii do dzisiaj, bo przecieŜ kościół wzniesiono ze składek polskich
zesłańców, zresztą na miejscu innego kościoła, zbudowanego takŜe przez Polaków w 1825 r., a
spalonego w wyniku poŜaru Irkucka w 1879 r. Modlili się w irkuckim kościele polscy zesłańcy,
pracował tu za o. Szwernickiego komendant Powstania Styczniowego na Litwie Józef Kalinowski,
obecnie św. Rafał, którego relikwie znajdują się w świątyni. Jest tam takŜe tablica upamiętniająca
dawne wydarzenia. Napis w języku polskim i rosyjskim brzmi: Wiecznej pamięci Polaków
represjonowanych, zsyłanych na Syberię w latach 1768-1956. Zmarłym wieczne odpocznienie.
śywym pojednanie i nadzieja – Rodacy.
W Irkucku jest i działa Polskie Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe „Ogniwo”,
nawiązujące do tradycji załoŜonego w 1905 r. stowarzyszenia o tej samej nazwie. Jest takŜe Polskie
Stowarzyszenie „Ognisko” w Usoliju. Organizacje tworzą coraz to nowe filie w róŜnych
miejscowościach na Syberii, a ostatnio w Angarsku. ZałoŜycielem i prezesem powstałego w 1990 r.
„Ogniwa” jest Izolda Nowosiołowa, wnuczka J. Kasperskiego, zesłanego po Powstaniu
Styczniowym.
NaleŜy Ŝywić nadzieję, Ŝe dzięki aktywności duszpasterza irkuckiej parafii i
zamieszkujących tam rodaków zostaną zabezpieczone prawa społeczności katolickiej do czcigodnej
świątyni i do swobodnego sprawowania w niej świętych obrzędów. Oby z tego zakątka Syberii,
wsławionego Ŝyciem i czynami o. Krzysztofa Szwernickiego, dochodziły tylko radosne echa.
1
Por. Album Zmarłych Ojców i Braci Zgromadzenia KsięŜy Marianów, 28 listopada.
Wyjątki z Dziennika PodróŜy ks. Szwernickiego były drukowane w Polsce w tomie VII Pamiętnika religijnomoralnego w następujących zeszytach: zeszyt II (luty 1861), strony 161-189, zeszyt III (marzec 1861), strony 281-300,
2
7
© 2007 – marianie.pl
zeszyt IV (kwiecień 1861), strony 397-421, zeszyt V (maj 1861), strony 504-531, zeszyt VI (czerwiec 1861), strony
643-665.
3
Obszary te przyłączył do Rosji w latach 1854-1858 hrabia Mikołaj Murawiew Amurski, generał-gubernator
Wschodniej Syberii. W dniu 16 maja 1858 r. zawarto traktat na jednej z wysp amurskich, leŜącej naprzeciw miasta
mandŜurskiego Ajgun, połoŜonego na prawym brzegu Amuru, zwany traktatem ajguńskim. Mocą tego traktatu
wspomniane obszary przeszły na zawsze w posiadanie Rosji.
4
Był to całkiem inny człowiek niŜ wileński wieszatiel – mądry, sprawiedliwy, zainteresowany sprawą
zagospodarowania Syberii. Przeszedł później na katolicyzm.
5
Por. Wyjątki z Dziennika PodróŜy, Hereford 1964, 6.
6
TamŜe, 10 n.
7
TamŜe, 11.
8
TamŜe, 15.
9
TamŜe, 19.
10
TamŜe, 23.
11
TamŜe, 25.
12
TamŜe.
13
TamŜe, 35.
14
TamŜe, 57.
15
TamŜe, 36.
16
TamŜe, 37.
17
TamŜe, 59.
18
TamŜe.
*
Informacje pochodzą z roku 1996 (przyp. – K. Trojan).
8